Uczyń go moim

Prolog (1)

Przejechałem każde czerwone światło w drodze do domu jej rodziców.

Białe knykcie.

Serce waliło.

Strach kwaśny w moich jelitach.

Jeździłem po mieście, szukając jej od ponad godziny, a teraz robiłem pętlę po raz drugi. Mój telefon zawalały smsy i telefony od jej rodziny, ale nie mając nic nowego do przekazania, ignorowałem je.

Kończył mi się czas.

Jemu kończył się czas, a ona nawet jeszcze o tym nie wiedziała.

Nie mógł umrzeć. Do jasnej cholery, rozmawiałam z Brendenem właśnie tego ranka. Zaplanowaliśmy, że spotkamy się z resztą naszej ekipy i pójdziemy na hamburgera na kolację. Rzadko kiedy Lauren i ja mogliśmy wyjść w tym samym czasie teraz, kiedy mieliśmy Jacka, ale cholera, jeśli Brenden nie był nieugięty.

Lex uwielbiał, gdy byliśmy wszyscy razem.

On po prostu lubił, gdy ona była szczęśliwa.

To nie wydawało się sprawiedliwe. Nie dla niego. Nie dla niej. Miał dwadzieścia dwa lata, był już u szczytu kariery i miał kobietę, która go uwielbiała. Tę samą kobietę, którą miałem zniszczyć wiadomością o jego wypadku.

Po raz tysięczny wybrałam jej numer i podniosłam telefon do ucha. Prosto na pocztę głosową. Nawet gdyby odebrała, nie miałam pojęcia, co bym powiedziała. To nie były wiadomości, którymi dzieliło się przez telefon, a ja na pewno nie chciałem, żeby siedziała za kierownicą samochodu, trzymając się krawędzi paniki.

Znałem Alexis Lawson od ponad dekady, ale nigdzie nie miałem kwalifikacji, by przekazać jej takie zniszczenie. Ale jeśli nie ja, to kto?

Jego przyjaciel, który znalazł jego martwe ciało uwięzione pod czterokołowcem?

Policjant, który był pierwszy na miejscu zdarzenia i poprosił o wszystkie dostępne środki medyczne, gdy nie mógł znaleźć pulsu?

Ratownik medyczny, który niestrudzenie przeprowadzał resuscytację, dopóki nie przyleciał helikopter, by przetransportować go do szpitala?

Jej rodzice byli w swoim domku na plaży, a jej brat Cal był sześć godzin lotu od nich na konferencji medycznej. Wszyscy bez wątpienia ścigaliby się do domu po usłyszeniu wiadomości.

Byłem tam jedyny z naszej prowizorycznej rodziny. Moim obowiązkiem było złamać jej serce, mimo że na samą myśl o tym czułem się, jakbym płonął na stosie.

Świat przeleciał obok mnie w mgle, gdy pędziłem ruchliwą drogą, lawirując między ruchem ulicznym i kładąc się na klaksonie, ale mój umysł ledwie zarejestrował cokolwiek z tego.

Jak miałem zamiar jej to zrobić?

"To nie wygląda dobrze. Musisz ją znaleźć i przygotować do pożegnania". To były słowa, które ojciec Brendena ledwo był w stanie wypowiedzieć, jego głos pękał z żalu, gdy tłumaczył mi, jak nie mógł połączyć się z Lexem przez telefon.

Jakie sylaby były wymagane, żeby przygotować kogoś do pożegnania? Mógłbym czytać prosto z każdego istniejącego słownika i nigdy nie skleciłbym odpowiedniej rzeczy do powiedzenia.

Był też moim przyjacielem i nie mogłem sobie wyobrazić, że go stracę.

Ale on był miłością jej życia - po takiej stracie nie można się pozbierać.

Może wyjdzie z tego. Może za tydzień o tej porze będziemy jeść tego burgera, wymieniając się opowieściami o dniu, w którym prawie umarł.

A może nadal byłbym uwięziony w tej pieprzonej ciężarówce na niekończącej się drodze, nie mogąc go uratować ani chronić jej.

Fala ulgi uderzyła mnie w jelita, gdy skręciłem w podjazd jej rodziców i w końcu zobaczyłem jej samochód. Adrenalina eksplodowała w moich żyłach, ale szybko została oblodzona przez rzeczywistość tego, co miało nadejść.

Musiałem wziąć się w garść i być przy niej w jednym z najtrudniejszych momentów, w jakich przyjdzie jej żyć. Boże broń, gdyby stoły się odwróciły, Lex byłby pierwszą osobą stojącą pod moimi drzwiami, gotową do wściekłości na wszechświat, choćby po to, by upewnić się, że nie jestem sam. Nie dzieliliśmy krwi, ale byliśmy rodziną tak samo.

Kiedy wrzuciłem ciężarówkę na parking i wjechałem na ich masywne schody, moje gardło było tak gęste, że czułem się jakbym się topił. Ale musiałem to zepchnąć na bok, żeby być jej tratwą ratunkową.

Nic z tego nie miało sensu.

Brenden spędził większość swojego życia na dwóch kółkach. Nigdy nie zapomnę pierwszego razu, kiedy Lex zaciągnął nas na jeden ze swoich wyścigów. To nie ja byłam na torze, ale dreszcz emocji wciąż mnie ogarniał, gdy patrzyliśmy, jak się rozpędza, pokonując strome skoki i przeszkody z precyzją godną lepszej sprawy. Motocykle Dirt nigdy nie były moją rzeczą, ale łatwo było zobaczyć, dlaczego on dostał się na Motocross.

Mieszkał na skraju, ale to pieprzone łowienie ryb we własnym stawie i czterokołowiec sprawiły, że znalazł się nad nim.

Moje serce zapadło się, gdy otworzyłem drzwi wejściowe, dźwięki jej śpiewu wypełniły wejście.

"Lex!" krzyknąłem, maszerując w kierunku jej głosu.

Z konewką w jednej ręce, stała w kuchni, boso z jej dzikimi rudymi włosami spiętrzonymi na czubku głowy, otoczona menażerią jej matki cennych sukulentów.

"Hej, Hud. Co ty tu robisz?" Uśmiechnęła się tak niewinnie, że poczułem się jak żyletki do mojego serca.

Wziąłem sekundę, aby zapamiętać go przed byciem zmuszonym do wymazania go, być może na zawsze. "Gdzie do cholery byłaś?" Zatrzasnąłem się zbyt szorstko, biorąc pod uwagę sytuację, ale moje nerwy zostały zastrzelone. "Spędziłem ostatnią godzinę na przeszukiwaniu całego miasta w poszukiwaniu ciebie".

Niewidoma, uśmiechnęła się. "Złamałam kaktus mamy, więc musiałam uderzyć do szkółki i znaleźć dokładnie pasujący kaktus, żeby nie wycięła mnie z testamentu. Co jest? Dlaczego mnie szukałaś?" Podparła rękę na biodrze i przekomarzała się, "Nie może znaleźć nikogo innego, kto mógłby cię odpowiednio obrazić?".

"Dlaczego nie odbierałeś telefonu?"

Jej oczy zwęziły się. "Uh, to jest martwe."

Moja klatka piersiowa bolała, gdy wpatrywałem się w nią. Nie miała pojęcia, co nadchodzi. To był dosłownie ostatni moment, zanim zostałem zmuszony do zrujnowania jej życia. "Musimy iść, Kid."

Jej uśmiech rozpłynął się, gdy postawiła konewkę na stole i zrobiła powolny krok w moją stronę. "Co się stało?"

Cholera, to miało zaboleć.

"Zdarzył się wypadek. I musimy dostać się do szpitala tak szybko, jak to możliwe. Więc musisz wziąć swoje buty i torebkę i wsiąść do mojej ciężarówki."




Prolog (2)

Stała tam, mrugając do mnie, jej rzęsy trzepotały tak, jakby mogły odeprzeć słowa, które zawisły w powietrzu. Wtedy, wszystko na raz, ona wybuchła do działania, pędząc obok mnie do zlewu, aby wyrzucić konewkę. Z nutą paniki w głosie zapytała: "Czy z Jackiem wszystko w porządku?".

Życie nie było, kurwa, sprawiedliwe.

Miałem zamiar zrzucić na nią ciężar świata, a ona martwiła się o mojego syna.

"Jack jest w porządku." Zadudniłem, a moje gardło wypełniły odłamki rozbitego szkła. "To...Brenden."

Jej twarz zbladła, a usta przechyliły się w cienki jak papier uśmiech. "Zamknij się. O czym ty mówisz?"

Jeśli miałem jakąkolwiek szansę na dotarcie do tego szpitala na czas, żeby zobaczyć Brendena, kiedy jeszcze żył, potrzebowałem, żeby wsiadła do tej cholernej ciężarówki. "Przewrócił czterokołowiec, Kid. Dostałam telefon od jego ojca, kiedy nie mogli się do ciebie dodzwonić."

Potrząsnęła głową, jej zielone oczy wypełniają się łzami, nawet gdy wpadła w dół zaprzeczenia. "Czy to jakiś żart? Czy on cię do tego wystawił? On jest takim gównem. To pewnie zemsta za to, że powiedziałem mu, żeby wypuścił wszystko, co złapał. Po prostu nie mamy już miejsca w zamrażarce."

Zamknąłem dystans między nami, zaczepiając moje ramię przez jej. "Nie mam zamiaru się pieprzyć. Proszę, po prostu wejdź do ciężarówki."

Zerkała na mnie przez długi czas, jej broda drżała, gdy próbowała nadać sens temu, co niezgłębione.

Wtedy ją zgubiłem.

Lex wyrwał jej ramię i obrócił się w jednej chwili. Była tornadem dotykającym w dół z głuchymi lullami i gwałtownymi wirami.

"Gdzie jest mój telefon?!" krzyczała z oktawą miażdżącą duszę. "Gdzie jest mój pieprzony telefon! Zadzwonię do niego. Udowodnię, że nic mu nie jest." Z dzikimi oczami, zapuściła się po kuchni rodziców, szukając telefonu, o którym powiedziała mi zaledwie kilka minut temu, że jest martwy.

Podążyłem za nią, moje serce w gardle, sekundy na zegarze odmierzały z agonalną prędkością. "Musimy iść, Lex."

Drżącymi rękami odnalazła swoją torebkę na wyspie i wyrzuciła ją, zawartość stoczyła się z lady, rozbijając się na podłodze razem z jej sercem. "To są bzdury. On wie, jak jeździć na czterokołowcu, Hudson. Nie przeleciałby go, kurwa, na wylot".

Przepchnęła się obok mnie, ale złapałem ją za ramię. Minęłyby lata, zanim wybaczyłbym sobie sposób, w jaki szarpałem ją przy sobie i krzyczałem: "Nie skłamałbym w tej sprawie! Proszę, kurwa, musimy iść." To było głośniejsze niż zamierzałem, ale momentalnie ją z tego wyrwało.

Jej głowa przechyliła się do góry, jej zmieniające życie zielone oczy błagały mnie na długo przed jej słowami. "Jak źle?" Kiedy nie odpowiedziałem natychmiast, krzyknęła: "Jak cholernie źle, Hudson?".

Mógłbym żyć tysiąc lat i nigdy nie zapomniałbym kompletnego i całkowitego zdruzgotania na jej twarzy. Walczyłem z chęcią zaciśnięcia oczu, aby zablokować palący ból rzeczywistości. Ale gdybym to zrobił, musiałaby przeżyć to piekło sama.

Trzymając jej spojrzenie, wyszeptałem: "Źle".

Z tą jedną jedyną sylabą odleciała ode mnie, jakbym był jej śmiertelnym wrogiem. W tej sekundzie, myślę, że w wielu aspektach, byłem.

Kiedy jej plecy uderzyły w ścianę, zdołała wymamrotać: "Czy... czy on żyje?"

"Tak!" Wykrzyknąłem, skacząc na jedyną dobrą wiadomość, którą miałem jej do zaoferowania. To był jeden mały kąsek nadziei i modliłem się, że to wystarczy. "Czterokołowiec flipnął w drodze powrotnej ze stawu. Wyciągnęli go na pokład, ale..." Kurwa. Kurwa! Przysunąłem się do niej, zatrzymując się zaledwie centymetry od niej. Ostrożnie, by nie dotknąć jej ponownie, ale wystarczająco blisko, by ją złapać, gdyby kolana się ugięły. "To jest złe, Lex. Jak naprawdę kurewsko źle. Ale Brenden jest wojownikiem, a im szybciej się tam dostaniemy, tym szybciej uzyskamy odpowiedzi."

Zastygła w miejscu, jej ręce w powietrzu, jakby miała zamiar sięgnąć po mój biceps, łzy kapiące z kącików oczu, gdy szukała mojej twarzy. "Więc nic mu nie jest?"

Nie był. Nawet nie był blisko.

Ale iskra nadziei, która rozświetliła jej oczy, zamieniła ten kamień w moim żołądku w głaz, i wiedziałem, że nie ma mowy, żebym wyprowadził ją z domu w jednym kawałku, jeśli powiem jej absolutną prawdę.

Tak więc, mimo że szczyciłem się tym, że jestem szczery, przełknąłem swoją dumę i powiedziałem największe kłamstwo w całym moim życiu. Wpatrując się w przerażoną twarz kobiety, dla której ochrony spaliłbym cały świat, wymusiłem kiwnięcie głową. "Tak, Kid. Nic mu nie będzie."

Sprężyła się, jej emocje wirowały tak szybko, że nogi nie nadążały i prawie się potknęła. Po kilku wiecznie długich sekundach szukania butów, powiedziałem jej, żeby o nich zapomniała.

Tego dnia wyniosłam ją z domu, bosą, szlochającą i rozdzierającą się w szwach.

Trzymałem ją za rękę w drodze do szpitala.

Stałem za nią, gdy siedziała przy jego łóżku - milion rurek i przewodów sprawiło, że nie można było go rozpoznać - błagając jedynego mężczyznę, którego kiedykolwiek kochała, by jej nie opuszczał.

Spałem na krześle w poczekalni przez tydzień, kiedy odmówiła powrotu do domu.

I trzymałam ją, owiniętą w ramionach, jej łzy moczące moją klatkę piersiową, agonię targającą nią, w dniu, w którym ciało Brendena w końcu się poddało.

Cal, Lauren i ja zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, by złagodzić ból Lexa. Ale to była praca niemożliwa do wykonania.

Nie mogłem tego dla niej naprawić, ale nigdy nie przestałem próbować.

Nie wtedy, gdy popadła w depresję.

Nie wtedy, gdy ciemność zamknęła się w środku.

Zwłaszcza nie wtedy, gdy proste zadanie oddychania stało się zbyt wielkim wyzwaniem.

Patrząc wstecz, byłem cholernie wdzięczny, że poświęciłem chwilę na zapamiętanie jej twarzy, zanim zniszczyłem jej marzenia, ponieważ minęły lata, zanim zobaczyłem kolejny szczery uśmiech na jej twarzy.




Rozdział pierwszy (1)

Sześć lat później...

Wpatrywałam się w przejście i ledwo mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Miałam na sobie suknię, buty, biżuterię, a moje włosy były dokładnie takie, jak mi polecono. Duże.

Było mnóstwo ludzi, i jak na każdym ślubie, ich oczy były wyćwiczone na drzwiach, przez które miałam przejść - to było, jeśli on po prostu podejdzie i weźmie mnie za rękę.

Czy musiał wybrać akurat dzisiaj, żeby stać się towarzyskim?

Zaczęła się muzyka i wszystko we mnie wzięło, żeby nie krzyczeć, żeby zwrócić jego uwagę. Moją jedyną opcją było spojrzenie śmierci Jedi. Gdyby można było usłyszeć spojrzenie, moje byłoby ogłuszające, ale zadziałało.

Podszedł niespiesznie i połączył swoje ramię z moim, jakby to, że wstaliśmy i wszyscy czekali, nie stanowiło większego problemu. To nie było tak, że nie zostaliśmy zmuszeni do ćwiczenia tej właśnie rzeczy poprzedniego wieczoru.

"Wyglądasz jak klaun z całym tym makijażem", szepnął Hudson, gdy oparł się o mój bok.

"Tak, cóż, nie sądziłem, że zrobili smokingi w rozmiarze Sasquatch, albo. A jednak jesteśmy tutaj."

Zostawcie go, żeby powiedział coś całkowicie dosadnego i lekko niegrzecznego, ale nie mylił się. Zwykle nosiłam jakiś makijaż, ale nigdy do tego poziomu. Makijaż za sto dolarów za godzinę zajął całą wieczność, żeby to wszystko wymazać. Ale znowu, po prostu zgadzałam się z tym, co zostało mi narzucone.

Nie byłam typem kobiety, która zachwycała się ideą świętego małżeństwa czy szczęśliwego końca - przynajmniej już nie. Ponieważ, chociaż uwielbiałam towarzystwo mężczyzn, byłam samotną matką dwóch kotów. Twarda miłość Beepa i Boopa była wszystkim, czego potrzebowałam w moim życiu. Nie żeby moi wścibscy rodzice to rozumieli.

Fala z uppity koordynator ślubu, którego włosy były wyższe niż wieża kościoła, umieścić nasze stopy w ruchu.

"Zawsze możemy sprzeciwić", powiedział, a następnie oczyścił gardło. "Rock, papier, nożyce dla którego jeden z nas robi to".

Uśmiechnąłem się do mojej ciotki i wuja, jak powoli maszerowaliśmy bliżej ołtarza. Z jasnym uśmiechem na twarzy, odpowiedziałem: "Zabiłby nas".

"Mniejsze zło z dwojga złego". Udawał, że drży. "Przynajmniej szybciej wyszlibyśmy z tego głupiego ślubu".

Miał rację.

Mimo to, nie było mowy, żebym zrujnowała dzień ślubu mojego brata Calvina - szalona debiutująca panna młoda czy nie. A w głębi duszy Hudson nigdy nie zrobiłby tego swojej najlepszej przyjaciółce. Wystarczyło, że Lauren tam nie było. W ciągu naszego życia wszyscy zrobiliśmy sobie nawzajem sporo gówna, ale sprzeciw byłby krokiem za daleko - nawet dla nas.

Przy ambonie, zanim się rozstaliśmy, pochylił się ponownie i mruknął: "Nie mogę się doczekać, żeby usłyszeć wszystko o tym, jak to się dzieje z tobą i tym ustrojstwem, które przyniosłeś, Lex". Zwiesił otwartą szczękę, dyszał, odwrócił się na pięcie i poklepał Calvina po ramieniu, zajmując miejsce obok niego jako drużba.

Trzymając swój bukiet, odwróciłam się do niego tam, gdzie nikt inny nie mógł zobaczyć, a on obdarzył mnie uśmiechniętym mrugnięciem.

Przynajmniej mam randkę, lachociągu.

Przyprowadził siedmiolatka.

Tak. To prawda. Byłam druhną w tym cyrku. Nie dlatego, że Vanessa i ja byłyśmy blisko, czy nawet przyjaciółkami. Prawdę mówiąc, gdyby nie miała obroży na szyi mojego brata przez ostatnie dwa lata, miałabym w dupie, że w ogóle ją znam. Ale z jakiegokolwiek powodu, brali ślub. Hura.

Jeśli chodzi o mnie, to cieszyłam się tylko na to, że całe to planowanie, przymiarki, próby i prysznice, ad nauseam, już się prawie skończyły. Wydałam małą fortunę na to pieprzone przedstawienie i nie miałam dosłownie nic do pokazania. Jasnym, odurzającym światełkiem na końcu tego długiego, ciemnego, denerwującego tunelu było to, że później zostałem sponiewierany na ich przyjęciu.

Zasłużyłem na otwarty bar i nie bałem się go użyć.

Mówiłem to z głębi mojego zimnego, martwego serca.

Ok, więc moje serce nie było tak naprawdę aż tak zimne czy martwe, ale kiedy stałam z przodu i patrzyłam na zgromadzenie, moje pomalowane na dziwki oczy lądujące na mojej randce - jeśli można go tak nazwać - znów przypomniało mi się, jak głupie to wszystko było.

Stopy zaczęły mnie boleć, zanim jeszcze zaczęła się ceremonia, ale zanim się skończyła i Hudson i ja zostaliśmy ponownie sparowani, by odejść od ołtarza, przygotowywałam się do nowego życia jako podwójna amputantka. Tylko troll zmusiłby swoje przyjęcie weselne do założenia czterocalowych szpilek na katolicki ślub. Pieprzony troll, mówię wam.

"Czy ty płaczesz?" Hudson zapytał, gdy zawiesiłem mój nadgarstek na jego pniu drzewa przedramienia dla wsparcia.

"Nie."

"Tak, jesteś. You bawl bag."

Zrobiłem co w mojej mocy, aby ponownie zaoferować uśmiechy, gdy mijaliśmy rząd po rzędzie rodziny i uczestników. "Myślę, że straciłam palec u nogi jakąś godzinę temu. Jestem w żałobie."

Rozciągnął swoją grubą szyję na bok i szarpnął za kołnierz. "Wiem, co masz na myśli. Nie mogę się doczekać, kiedy wyjdę z tego pierdolnika. Dusi mnie to gówno".

Roześmiałem się, śmiechem z pełnego brzucha. Co za frajer.

"Co?" Zaszklił się na mnie, jego surowa brew dowodziła, jak poważnie podchodził do wydostania się z formalnego ubrania.

"To zabawne, że myślisz, że dostaniesz się do zmiany w każdej chwili".

"Och, jestem", stwierdził, jakby dostał pozwolenie na piśmie, co byłem pewien, że nie miał.

"Stary, wciąż mamy zdjęcia i tańce i Bóg jeden wie, co jeszcze, zanim zostaniemy uwolnieni. Patrzysz na kolejne kilka godzin".

"Musisz być z twojego wiecznie kochającego, fu-" Hudson odciął się, gdy jego syn podbiegł do nas. Uwolnił moje ramię i jednym szybkim ruchem podniósł Jacka. Ale nie mylcie się: W milczeniu dokończył zdanie, wpatrując się we mnie.

"Lex, wyglądasz zabawnie". Jack miał siedem lat i nie mówił nic poza faktami.

"Masz rację. Mam." Szturchnąłem go w bok. "I tak oszczędzisz mi później tańca?".

Oczy mu się zaświeciły, ale przekonywał: "Nie znasz moich tańców".

Tylko po to, aby udowodnić punkt i zobaczyć reakcję tego małego pierdziela, z moim bukietem w ręku, dałam mu próbkę moich najlepszych ruchów Floss.




Rozdział pierwszy (2)

"Tato, ona może to zrobić!"

"Alexis," ktoś zawołał z pobliża drzwi kaplicy. "Potrzebujemy cię, Sugar".

Sugar. Jeśli ten wedding planner nazwał mnie Sugar jeszcze raz, miałem zamiar potknąć jej tyłek przy następnej okazji. To tylko pokazuje, jak dobrze nie znała mnie.

W moim najlepszym, grubym południowym drawl, zadzwoniłem z powrotem, "W porządku, Snickerdoodle. Będę tam za dwa potrząśnięcia psim ogonem."

"Dalej, Sugar", zażartował Hudson.

"Tak, Sugar", dodał Jack. Jak ojciec, jak syn.

Obowiązkowo zrobiłem to, o co mnie poproszono. Zdjęcia. Puszczenie pociągu. Trzymanie kwiatów. Uśmiechałem się. A przy tym traciłem, według moich najlepszych szacunków, pół litra krwi na minutę z dziur w stopach. Mój starszy brat był mi bardzo winien, a ja nie miałem problemu z wysłaniem mu linków do kilku wysokiej klasy prezentów z podziękowaniami, które miałem na oku.

Poza tym miał mnóstwo pieniędzy. Stąd ta żona ze Stepford, do której teraz należał. Dr Calvin Lawson mógł sobie pozwolić na wydatek w postaci torebki Kate Spade, którą miałam w swoim internetowym koszyku Nordstrom - i pasującego do niej portfela. Pan wiedział, że przez jakiś czas nie będę wydawać takich pieniędzy.

Dopiero niedawno odzyskałam pracę, kiedy jedna z moich starych przyjaciółek kelnerek przeprowadziła się z powrotem do miasta, a ja byłam już od miesiąca w nowej pracy w Warren and Warren Consulting. Jasne, to było stanowisko na poziomie podstawowym, głównie praca administracyjna. Asystowanie. Załatwianie spraw. Mimo to, było to dobre doświadczenie, a każda zdobyta wiedza marketingowa nie zaszkodzi. Ale kiedy oboje Warrenowie spodziewają się pierwszego dziecka i otwierają nowe biuro w Atlancie, moja potrzeba zatrudnienia nie mogła pojawić się w lepszym momencie dla nas wszystkich.

Tak więc, w miarę upływu popołudnia, trzymałam buzię na kłódkę i wypełniałam swoje siostrzane obowiązki. Gdy tylko dotarłam do miejsca przyjęcia, utykałam na swój święty tyłek, podchodząc do baru, a moja głupia randka ciągnęła się za mną.

Normalnie nie przyprowadziłabym Craiga - ani nawet nie umawiała się z nim w tej sprawie. Spotykaliśmy się tylko kilka razy, ale jego rodzina znała moją mamę, a ona w zasadzie zaprosiła go po naszej drugiej randce.

Nie zrozumcie mnie źle. Craig był w porządku. Nic szczególnego, ale przypuszczałam, ze również będąc wciąż singlem jak chuj w wieku dwudziestu ośmiu lat, ja również nie byłam brzoskwinią do nagrody.

"Dwa Kapitan i Cokes, proszę", zamówiłem w pierwszym port-a-bar, do którego przyszedłem.

"Och, nie, dzięki, Alexis," powiedział Craig po dogonieniu mnie, machając pierwszym koktajlem, który został ustawiony przed nami.

"Te oba są moje," wyjaśniłam.

Nie wyglądał na zachwyconego, ale to tylko zamortyzowałoby cios, kiedy delikatnie go spuściłam, prawdopodobnie następnego dnia przez telefon. Nie przeszkadzało mi to ani trochę, jeśli myślał, że byłam złą randką.

Byłam złą randką, ale to nie było nic nowego.

Byłam po prostu jedną z tych osób, które wiedziały, co im się podoba, a co nie. Jeśli i kiedy właściwy facet znów się pojawi, będę wiedziała od razu. Chociaż nie wstrzymywałam oddechu. Głównie dlatego, że tak naprawdę nie obchodziło mnie wiele osób, poza tymi, których postanowiłam trzymać wokół siebie.

Oni byli niezastąpieni.

Poza tym miałem ważniejsze sprawy na głowie. Nowa praca, która miała mnie wykończyć w ciągu najbliższych tygodni, dwie futrzane kulki, które wymagały mojego niezachwianego oddania, i mały domek na start, który kupiłem tuż przed zwolnieniem kilka miesięcy temu. Bez większych dochodów, moje oszczędności - które planowałem wydać na remont i kilka innych, teraz odłożonych na bok planów - skurczyły się. Więc musiałam być kreatywna z moim budżetem.

I to szybko.

Ponieważ przecieki w mojej łazience dla gości nie były naprawiane przez hydraulika. Nisko wisząca gałąź drzewa i zarośnięte krzewy przed domem nie zostaną dotknięte przez profesjonalnego pejzażystę, a suchej zabudowy i farby, których potrzebowały ściany, prawdopodobnie zostaną słabo naprawione i tylko nieznacznie poprawione przez ciebie.

Nie bałem się wyzwania chociaż, i nie byłem przerażony, aby uzyskać moje ręce brudne. Do diabła, dorastałem w gruzińskim brudzie z moim bratem, bawiąc się robakami i ścigając węże z dziećmi z sąsiedztwa. Przyznaję, że nasza okolica była dość oswojona i nie przedzieraliśmy się przez dzikie lasy, ale raczej przez koryto potoku, który przebiegał przez sąsiednie pole golfowe.

Niezależnie od tego, potrafiłem o siebie zadbać.

Dodatkowo, na YouTube można było się nauczyć jak zrobić prawie wszystko. Więc to nie zostawiło mi czasu ani zainteresowania życiem miłosnym. Potem znowu, każdy dostaje zadrapanie, którego nie może sobie zasklepić od czasu do czasu.

Pozwoliłem Craigowi dać mi drapanie w poprzedni weekend i to pozostawiło wiele do życzenia. Całkiem sporo.

Od tej pory, jeśli chodzi o mnie, Craig nie miał zamiaru swędzieć niczym innym niż łuszczącą się, tajemniczą skórą, którą miał na sobie. Może wspomniałabym o tym, gdybym zadzwoniła do niego następnego dnia. Nie chciałam się z nim umawiać, ale czasem facet potrzebuje przyjaciela, który szturchnie go we właściwym kierunku. A jedynym pomocnym kierunkiem, jaki mogłam mu wskazać, był dobry dermatolog.

"Poproszę Sprite'a", powiedział barmanowi, gdy wyciągnęłam z portfela pieniądze na napiwki i wypiłam połowę mojego pierwszego rumu z colą.

Kiedy obaj wypiliśmy nasze drinki, nadszedł czas na znalezienie naszego stolika. Skierowałem się więc do przodu, wiedząc, że jako część przyjęcia weselnego będę siedział w pobliżu szczęśliwej pary. Zauważyłam Hudsona i przemknęłam przez innych wchodzących.

"Podwójne pięści dzisiaj?" Hudson wykonał rękami gest zawstydzenia.

Usiadłem i zaczepiłem palec wokół tylnego paska urządzeń torturujących wtopionych w moje zakrwawione stopy. "Mam tylko dwie ręce. W przeciwnym razie miałbym ich więcej".

"Craig, dobrze cię znowu widzieć". Głos Hudsona był pełen fałszywego entuzjazmu. "Mama Lexa powiedziała mi, że zbliżacie się do siebie, ale trudno mi było w to uwierzyć, dopóki nie zobaczyłem was na własne oczy".

Gdybym mógł wyciągnąć słomkę z ust, sapnąłbym z powrotem, ale nie mogłem. Moim priorytetem było jak najszybsze i najskuteczniejsze dostarczenie alkoholu do wnętrza mojego organizmu. Jednak bez mojej najsilniejszej linii obrony - moich mądrych ust - do dyspozycji, pozostałem, czując, jak ramię Craiga owija się wokół oparcia mojego krzesła. Fuj.

Hudson uśmiechnął się. "Tylko pomyśl, za rok lub dwa, to może być wasza dwójka tam na górze".

Moje nozdrza płonęły, gdy napój odwrócił kurs i rozpylał się po mojej twarzy. Hacked i kaszlał, gazping dla powietrza. Chrupiący Craig poklepał mnie po plecach, gdy się dusiłem.

"Tato, czy ty i mama mieliście ślub?" zapytał Jack, skutecznie ratując ojcu życie. Stał obok taty, a kiedy Hudson ponownie skupił uwagę na swoim dziecku, posadził Jacka na swoim kolanie.

"Nie, mama i ja nigdy nie wzięliśmy ślubu" - odpowiedział po prostu.

Ze wszystkich swoich licznych wad, bycie dobrym ojcem nie było jedną z nich. A ponieważ zawsze zastanawiałam się, co Hudson i Lauren powiedzieli Jackowi, stłumiłam chęć wykopania krzesła spod niego, żeby się dowiedzieć.

"Dlaczego?" zapytał złotowłosy chłopak, przechylając głowę na jedną stronę.

"Bo byliśmy lepsi w byciu przyjaciółmi. A kiedy ty się pojawiłeś, zdecydowaliśmy, że chcemy być najlepszą mamą i tatą, jaką możemy być, zamiast być tylko w porządku mężem i żoną."

To była dobra, szczera odpowiedź, która wydawała się zadowalać dzieciaka, a potem łobuziak zwrócił się do mnie.

"Ok, więc dlaczego jeszcze nie jesteś żonaty?".

Zrobiłem przerwę od mojego śmiertelnego napoju, aby odpowiedzieć: "Nie wiem, Jack. Ale jak tylko się dowiem, ty i moja mama będziecie pierwszymi, którzy się dowiedzą".

Rozczarowany tym, że zanurzenie-nosa-w-statusie-relacji-Alexis rozprzestrzeniło się na Jacka, wróciłem do mojego koktajlu.

Cholera. Był jedną z niewielu osób w tym pokoju, którym nie musiałem tłumaczyć swojego życia.

Teraz byłem tylko ja i kapitan Morgan.




Rozdział drugi (1)

W szkole średniej, byłem najlepszym zawodnikiem w stanie. Wcześniej grałem jako łapacz w drużynie Małej Ligi, która wygrała World Series. Wcześniej byłem niekwestionowanym najlepszym łapaczem piorunów w całym moim sąsiedztwie. Do diabła, raz złapałem mojego syna w powietrzu, kiedy jako maluch wystrzelił się z huśtawki.

Ale kiedy Calvin wystrzelił w moją stronę ten pas do pończoch, nie zawracałem sobie głowy wyciąganiem rąk z kieszeni i pozwoliłem temu skurwielowi odbić się od mojej klatki piersiowej.

Nie było mowy, żebym go złapał. To znaczy, serio, jak tradycja rzucania czegoś, co przez większą część dnia ocierało się o uda twojej nowej żony, grupie samotnych mężczyzn, mogła być nadal obecna na współczesnych weselach? A jednak byłem tam. Na środku parkietu wiejskiego klubu, otoczony pryszczatymi nastolatkami i łysiejącymi rozwodnikami, z których wszyscy byli gotowi walczyć na śmierć i życie o przesąd, że ten, kto go złapie, będzie następnym, który się ożeni.

Co za gówniany czas na bycie trzeźwym.

"Tato!" Jack zbeształ z rogu sceny. Najwyraźniej nie był pod wrażeniem tego, jak jego staruszek nie dokonał upragnionego połowu. Musiałby jednak znaleźć sposób, żeby się z tym pogodzić, bo ja nie byłem nawet skłonny schylić się po podwiązkę.

Sześćdziesięcioletni wujek Vanessy, który był po piątym rozwodzie i wciąż szukał "tej jedynej", prześlizgnął się po parkiecie, całkiem możliwe, że łamiąc sobie biodro, a jednocześnie ściągając z moich stóp równowartość brudnych majtek swojej siostrzenicy. Wcale nie przerażające. Sala wybuchła wiwatami, a ja po raz pierwszy przyłączyłem się do nich, ponieważ ta popieprzona tradycja oznaczała koniec moich obowiązków drużby.

Nie zrozumcie mnie źle. Kochałam Calvina. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi od pierwszego dnia w szkole średniej, kiedy to zdobyłem rzadkie stypendium sportowe w Willowing Creek Preparatory School. Tak, to było dokładnie tak aroganckie, snobistyczne i pretensjonalne, jak brzmiało. Szczególnie dla dzieciaka z rodziny zastępczej, który był w i poza systemem odkąd pamiętam. Kiedy skończyła się szkoła średnia, znów mieszkałem z mamą i szybko zrozumiałem, że jeśli nie wezmę się w garść, będę z nią mieszkał, aż w końcu się nią stanę.

Cal i ja niemal natychmiast staliśmy się sobie bliscy i nie minęło wiele czasu, a ja spędzałam więcej czasu w domu Lawsonów niż w swoim własnym. Na wiele sposobów Cal, Alexis i ich rodzice, Judy i David Lawson, uratowali mi życie. Nie trzeba więc dodawać, że dla tego człowieka przeszłabym przez ogień, i dokładnie tak czułam się przez ostatnie sześć miesięcy planowania ślubu. Dzisiaj czułam się bardziej jakbym była składana jako ofiara dla wulkanu.

Rodzina rumianej panny młodej była absolutnie szalona, a ja w jakiś sposób dostałam zadanie, by ją zakłócić. Jej mama nienawidziła swojego ojca, który przyprowadził ze sobą na ceremonię swoją niegdyś kochankę, a teraz żonę. Jej siostra nienawidziła swojej mamy, więc odmówiła skorzystania z tej samej publicznej toalety z tą kobietą. Jej tata nienawidził brata matki, Saula, choć na weselu było pięciu jej braci i jak dotąd byłam zero na trzy w odgadywaniu, który łysiejący nowojorczyk to Saul. Nie wspominając nawet o babci Marie, która spędziła cały dzień, wściekając się na Cala.

To był koszmar próbować utrzymać wszystkie rodzinne waśnie w ryzach. Moja strategia polegała na tym, by zniwelować każdą rozmowę, w którą zaangażowani byli dwaj członkowie rodziny Vanessy. Byłem pewien, że będę najbardziej znienawidzonym gościem na weselu, zanim to wszystko zostanie powiedziane i zrobione. Jednak teraz, kiedy był koniec nocy, nie miałem ani jednego pierdolenia do oddania.

"Jesteś gotowy, aby przejść, bud?" Zapytałem Jacka, kiedy zszedłem z parkietu.

Zrównał mnie z twardym spojrzeniem i skrzyżował ręce na piersi. "Co jest z tobą nie tak? Nawet nie próbowałeś go złapać!"

Chuckling, I ruffled czubek jego gęste, blond włosy. "To dlatego, że nie chciałem go złapać."

Wypuścił niskie warknięcie i tupnął nogą. "Dlaczego nie?"

"Bo." Szarpnęłam za podbródek. "Chodź. Idź złapać swoją kurtkę, żebyśmy mogli stąd wyjść".

"Bo to nie jest odpowiedź."

Nie mylił się. Ale ja umierałam, żeby się stamtąd wydostać, z tego duszącego kombinezonu i ewentualnie złapać coś, co nie kończyło się na "tatar", żeby zjeść w drodze do domu. Podejrzewałem, że wyjaśnienie mojemu synowi, dlaczego nie mam w planach nigdy wychodzić za mąż, zajmie więcej czasu niż te trzydzieści sekund, które miałem do dyspozycji.

"Jack, poważnie, idź po swoją kurtkę. I kosiarkę z bańkami, którą Vanessa dała ci za bycie nosicielem pierścionka, i..."

Całkowicie zdenerwowany, zacisnął pięści u swoich boków. "Nie wezmę tego do domu. Wszyscy faceci będą się ze mnie śmiać."

"Nie jestem pewien, czy możemy liczyć Nolana jako wszystkich facetów, ale na pewno. Oczywiście. Jakie to głupie z mojej strony."

Lauren i ja nauczyliśmy naszego syna czytać, gdy miał cztery lata. Zazwyczaj byłem z tego dumny, patrząc, jak szczęki ludzi rozwierają się, gdy przeglądał menu dla dorosłych w restauracjach, wymawiając z łatwością słowa takie jak linguine, parmezan i Bolognese. Jednak w chwili, gdy otworzył tę bąbelkową kosiarkę i przeczytał, że zalecany wiek to od dwunastu do trzydziestu sześciu miesięcy, nie żałowałam niczego więcej.

Cal zawsze był gówno warty w kupowaniu prezentów dla Jacka. Próbował. Naprawdę się starał, ale po czterystu dolarach za gwiazdy do rzucania ninja, które podarował mojemu synowi na trzecie urodziny, Lauren zabroniła Calvinowi dawać mu cokolwiek innego niż gotówkę lub wpłatę na konto oszczędnościowe Jacka na studia.

Vanessa nie dostała tej notatki.

Mimo to z całego serca wierzyłam w wdzięczność za rzeczy, które zostały ci dane, i ciężko pracowałam, żeby wpoić to mojemu synowi. Ale poważnie, mój syn był prawdopodobnie najłatwiejszym dzieckiem na świecie, jeśli chodzi o zakupy. Uwielbiał każdy sport, jaki można sobie wyobrazić. Ostatnim razem, gdy Cal był u nas w domu, Jack wytarł nim podłogę w niezwykle konkurencyjnej grze w lacrosse. Vanessa mogła kupić mu każdą piłkę, jaka istniała, i byłby to punkt kulminacyjny jego życia. Właściwie wierzyłem, że to były dokładne słowa, których użyłem, kiedy wysłała mi SMS-a z pytaniem, co może mu się spodobać. Ale Vanessa kupiła mu kosiarkę do trawy dla maluchów.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Uczyń go moim"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści