Tajemnice szkolnego podwórka

1

Wczesna wiosna w Merrick była jasna i słoneczna, rzucając złotą poświatę na boisko do koszykówki, jakby było pokryte złotym pyłem. Delikatny wietrzyk zmierzwił włosy Evelyn Rowan, która siedziała na trybunach, obserwując to, co działo się poniżej.

Ubrana w sięgający kolan czarny płaszcz w stylu boyfriend i luźne spodnie cargo, jej długie, ciemne włosy swobodnie spływały, emanując szykowną, ale pewną siebie aurą. Odrzuciła włosy do tyłu, zeskoczyła z trybun i poprawiła płaszcz, po czym odwróciła się do pozostałych widzów. "Kiedy pojawi się ten facet? - zapytała ze zniecierpliwieniem w głosie.

"Zaczynasz się denerwować - drażnił się ktoś z uśmiechem na twarzy.

"Nie martw się, nie zamierzam z tobą przegrać - odparła Evelyn z niezachwianą pewnością siebie. Zręcznym skokiem wróciła na swoje poprzednie miejsce, usiadła i z roztargnieniem stukała stopami o ziemię, czekając z brodą opartą na dłoni.

Wkrótce pojawiła się grupa chłopaków ubranych w koszulki koszykarskie, z piłką w ręku i zajęli swoje pozycje, gotowi do rozpoczęcia gry.

"Widzisz go? Tamten" - jej przyjaciółka wskazała na tłum graczy.

Evelyn podążyła za jej wskazówkami; wszyscy wyglądali podobnie - wysocy i wysportowani. "Nie znam się na twarzach - odpowiedziała z nutą irytacji w głosie.

"Mają na myśli tego, który właśnie strzelił gola - wyjaśniła przyjaciółka.

Evelyn w końcu dostrzegła wysokiego, zgrabnego chłopaka, który właśnie trafił do kosza. Świętował z kolegami z drużyny, przybijał piątki, po czym wrócił do akcji. Z daleka wydawał się zarówno uderzająco przystojny, jak i szokująco utalentowany, zawsze ustawiony na środku boiska, lśniąc jak gwiazda, którą był.

Evelyn zmarszczyła brwi. Wyglądał na takiego, który może sprawiać kłopoty, ale nie wierzyła, że jest nie do opanowania.

"Jest przewodniczącym rady uczniowskiej, całkiem groźny. Jesteś pewna, że na niego postawisz?" - ostrzegła jej przyjaciółka.

Z chytrym uśmiechem i błyskiem złośliwości w oczach, Evelyn odrzuciła na bok trawę, którą żuła. "Poczekaj tylko. To ja zaprowadzę go do łóżka".

...

Dziesięć dni wcześniej.

"Dobra, mów. Na co stawiamy? Evelyn usiadła na krawędzi stołu, przyglądając się Cedrikowi Merrickowi z mieszaniną sceptycyzmu i ciekawości.

"Jestem zmęczona tymi samymi starymi zakładami. Tym razem zróbmy coś świeżego i ekscytującego..." Ton Cedrica wskazywał na coś intrygującego.

Evelyn usiadła, zaintrygowana. "Na przykład co?"

"Musisz sprawdzić, czy potrafisz uwieść złotego chłopca naszej szkoły.

Evelyn uniosła brew. "Kogo dokładnie?"

"Juliana Ashforda.

Wiedziała dokładnie, co Cedric miał na myśli mówiąc "uwieść" i to ją zastanowiło. Ale Evelyn Rowan nigdy nie cofała się przed wyzwaniem. "Tylko na mnie patrz."

W ten sposób rozpoczął się wir, w którym Cedric zaprowadził Evelyn na boisko do koszykówki, aby zmierzyła swój cel.

Wieść niosła, że ten chłopak był nie tylko przewodniczącym rady uczniowskiej, ale także inteligentny i wysportowany. Evelyn jednak nie szanowała tej reputacji. Tak więc, jeśli o nią chodziło, Julian Ashford mógł po prostu siedzieć cicho i przygotować się na to, że zostanie zmieciony z powierzchni ziemi.
...

Po usłyszeniu szczegółów od Cedrica, Evelyn rzuciła się w stronę zwykłego miejsca spotkań Juliana Ashforda. Uczył się sam? Co za dziwak. Przypomniała sobie zawroty głowy związane z pracą domową i przewróciła oczami, wchodząc do Wieży Uczonych.

Musiała skręcić kilka razy, ale w końcu znalazła Pokój Cichej Nauki.

Evelyn sprawdziła, co się dzieje, podsłuchując pod drzwiami, słysząc słabe drapanie pióra po papierze. Na jej ustach pojawił się uśmieszek. Nie zamierzała się skradać; wtargnęła przez drzwi, powodując hałas i natychmiast przyciągając uwagę osób znajdujących się w środku.

Z dramatycznym rozpędem pstryknęła palcami, aby zwrócić na siebie uwagę, po czym zatrzymała się bezpośrednio przed Julianem, który był skupiony na swoich notatkach na pobliskim biurku.

Zwykle nagła obecność wzbudziłaby podejrzenia, ale nie w przypadku Juliana. Kontynuował pisanie, najwyraźniej nie przejmując się jej wejściem.

Czując się zagrożona, Evelyn pochyliła się nad jego biurkiem, nadciągając niczym burzowa chmura. "Jesteś Julian Ashford, prawda? - zagrzmiała.

Zapadła cisza.

Evelyn poczuła narastającą wewnętrzną wściekłość; pochyliła się bliżej i uderzyła dłońmi o krawędź biurka, podnosząc głos: "Słuchaj! Jestem tu, żeby się z tobą przespać.

W końcu te słowa wywołały reakcję. Julian zatrzymał się, podniósł wzrok i zamrugał powoli, jakby ją oceniał.

Z bliska szczęka opadła jej na sekundę. Był niezaprzeczalnie uderzający - jasna cera, ostre rysy i spokojna postawa, która była rozbrajająca, nie wspominając o twarzy, która z łatwością mogłaby zdobić okładki magazynów.

Ale zamiast pochlebstwa, mimochodem zauważył: "Kupiłaś ten stanik w złym rozmiarze".

------

Julian Ashford był zwykle wyluzowanym graczem, który wkraczał do akcji tylko w kluczowych momentach. Ale dzisiaj było inaczej; był agresywny, zdobywając pierwsze punkty w meczu imponującym rzutem i wysoko witając się z kolegami z drużyny.

"Julian! Jesteś dzisiaj w ogniu!" ktoś krzyknął z linii bocznej, a on odwrócił się, by dostrzec Evelyn na trybunach. "Upewnij się, że później podasz mi piłkę!"



2

```

Twarz Evelyn Rowan natychmiast oblała się rumieńcem, a jej umysł pogrążył się w chaosie i całkowicie zapomniała o słowach, które zamierzała wypowiedzieć. Szybko wstała, łapiąc się za kołnierz i pospieszyła do okna, łapiąc świeże powietrze, by uspokoić walące serce. Cholera... jej pierwsze spotkanie poszło okropnie źle.

Przełykając kilka razy, by się uspokoić, Evelyn poprawiła ubranie i wyszła z pokoju.

Julian Ashford obserwował jej oddalającą się sylwetkę z lekkim uśmiechem w kącikach ust, po czym wrócił do pisania w swoim notatniku.

"Hej, Evelyn Rowan, co to za spojrzenie w twoich oczach? zapytał Cedric Merrick, wpatrując się w nią, gdy zwęziła oczy, promieniując napięciem.

Nawet po otrzymaniu ciosu od Juliana Ashforda wydawała się przesadnie reagować. Kiedy nie odpowiedziała, Cedric poklepał ją po ramieniu, tylko po to, by odepchnęła jego dłoń.

"Nie zadzieraj ze mną.

"Mówiłem ci, że to nie zadziała. A jednak wciąż nalegałaś..." Cedric nadal kwestionował jej umiejętności, co podsyciło gniew Evelyn. Wstała i rzuciła się do wyjścia.

"Evelyn, dokąd idziesz?

Nie oglądając się za siebie, odpowiedziała: "Stawić czoła temu palantowi".

Po kampusie rozeszła się wieść, że Julian Ashford był studentem ekonomii, zawsze zakopanym w lekcjach. Evelyn przez godzinę opierała się o ściany, czekając na szkolny dzwonek.

Kiedy uczniowie w końcu wylali się na zewnątrz, zdała sobie sprawę, że nie dostrzegła osoby, której szukała. Przygryzając wargę, stukała palcami w ścianę z irytacją, zastanawiając się, czy jest on typem faceta, który zakopuje się w nauce aż do zmroku.

Gdy tłum się przerzedził, w końcu dostrzegła jego wysoką sylwetkę. Wzdychając, przykucnęła przy ścianie prowadzącej do Wielkiej Sali, zdecydowana, że Julian Ashford na pewno przejdzie obok.

Zgodnie z oczekiwaniami, Julian ruszył w jej stronę. Evelyn policzyła po cichu, przygotowując się i w odpowiednim momencie chwyciła go za ramię i popchnęła na ścianę.

Oparty plecami o ścianę, Julian wyprostował się, patrząc na nią, a jego ciemne oczy błyszczały z rozbawienia jej zaciętą postawą.

Evelyn zauważyła, że nie wykazywał żadnych oznak oporu lub próby ucieczki, co sprawiło, że poczuła się nieco mniej impulsywna. Otrzepała dłonie i rzuciła mu spojrzenie, gdy się do niej uśmiechnął.

Jego uśmiech wygiął się w przystojny łuk, a światło słoneczne filtrujące przez liście tworzyło wokół niego aureolę, sprawiając, że wyglądał jeszcze bardziej uderzająco.

Zaskoczona Evelyn zamarła na chwilę, po czym szybko odwróciła głowę. "Przestań się uśmiechać - rozkazała, a jej głos brzmiał nierozsądnie nawet dla jej własnych uszu.

Uśmiech Juliana pogłębił się i zapytał żartobliwie: "Dlaczego miałbym się nie uśmiechać?".

Szukała odpowiedzi, w końcu jąkając się: "Bo to boli moje oczy!".

Spojrzawszy na niego ponownie, nagle podeszła bliżej, kładąc lewą rękę na ścianie obok niego. Z prawą dłonią zaciśniętą w pięść krzyknęła gniewnie: - Lepiej przestań się śmiać!


Julian po prostu podszedł i delikatnie opuścił jej dłoń, a jego wyraz twarzy stał się spokojny.

To właśnie wtedy Evelyn zdała sobie sprawę, że jej postawa wyglądała żenująco jak... jeden z tych ruchów przypinania do ściany. Nie, zdecydowanie nie chciała go przyszpilić!

Gdy próbowała się cofnąć, Julian chwycił ją za nadgarstek, a Evelyn - sama stojąca na imponującej wysokości - była zaskoczona, że był znacznie wyższy, przez co przez chwilę była zagubiona.

Potrząsając głową, stanęła wyprostowana, starając się wyglądać na pewną siebie, ale wydawało się, że Julian był nieświadomy jej intencji. Przyglądał się jej tylko przez chwilę, po czym mimochodem zauważył: "Tak będzie najlepiej".

Oczy Evelyn rozszerzyły się ze zdziwienia, gdy zorientowała się, gdzie wylądowało jego spojrzenie.

"Ty arogancki gnojku!"

Złapała się za klatkę piersiową, cofając się i zaciskając zęby z wściekłości.

Podchodząc krok bliżej, Julian powiedział: - Jeśli niczego nie potrzebujesz, to już sobie pójdę.

W końcu przypominając sobie, po co tam była, Evelyn szybko rzuciła się przed siebie, oświadczając: - Lepiej uważaj na siebie. Miałam na myśli to, co powiedziałam o chęci przespania się z tobą!".

Julian zachichotał cicho, omijając ją bez słowa.

Słowa, których nie dokończyła, uwięzły jej w gardle, gdy odszedł, pozostawiając ją z uczuciem, jakby jej ciosy wylądowały tylko na miękkiej powierzchni.

Nie ma mowy, musiała odzyskać godność.

--------------------

Julian Ashford opuścił wzrok z powrotem na swój notatnik, pisząc na dole strony:

16 marca 2019, odezwała się.

--------------------

*Uwaga autora*

Autor: "Julianie Ashford, jak mogłeś pozwolić, by Evelyn Rowan tak łatwo przyparła cię do muru?"

Julian Ashford: "Pozwoliłem jej."

Autor: "Cóż... w takim razie w porządku".

```



3

Po dwukrotnym napotkaniu przeszkód na drodze Juliana Ashforda, Evelyn Rowan była w stanie ledwo powstrzymywanej frustracji. Cedric Merrick, mając nadzieję na oszczędzenie sobie jej irytacji, uprzejmie zaproponował pewną sugestię.

Hej, Evelyn Rowan, jeśli chcesz go okiełznać, czy nie byłoby lepiej infiltrować go od środka? powiedział Cedric, rzucając ostrożne spojrzenie na ognistą Evelyn.

Evelyn rzuciła mu spojrzenie, rozpoznając, że jest to pewnego rodzaju gra między nimi, a jego sugestia prawdopodobnie miała ukryte motywy.

Co masz na myśli? - odparła.

Słyszałam, że stanowisko kierownika wydziału lekkoatletycznego jest wolne i szukają kandydatów do rady uczniowskiej, dlaczego nie spróbujesz...' Cedric zrobił pauzę dla efektu, po czym dodał: - Jeśli je dostaniesz, przynajmniej będziesz miała tytuł. Więc kiedy opuszczę lekcje, żeby się rozerwać, możesz mi pomóc, prawda?".

Jego intencje były z pewnością wątpliwe. Mimo to miał rację - gdyby udało jej się dostać do rady uczniowskiej, z pewnością miałaby więcej okazji do konfrontacji z Julianem Ashfordem.

Dobrze, pójdę na rozmowę kwalifikacyjną - oświadczyła.

...

Evelyn nigdy nie przyniosła notatek na rozmowę kwalifikacyjną, tak jak nie przyniosła podręczników na egzaminy.

W przedsionku znajdowała się już garstka kandydatów, a po szybkim spojrzeniu zdała sobie sprawę, że były to głównie dziewczyny, wszystkie ubrane na dziewiątkę. Czy naprawdę było tak duże zainteresowanie szefową Wydziału Lekkoatletycznego? Kręcąc głową z niedowierzaniem, szybko zniechęciła się konkurencją i wyciągnęła telefon, by pograć w gry.

Minęło pół godziny, zanim w końcu wywołano jej nazwisko. Włożyła telefon do kieszeni i weszła do pokoju przesłuchań.

Gdy tylko weszła, jedna znajoma postać sprawiła, że jej czujniki się wyłączyły.

Julian Ashford. Nigdy nie słyszała, aby przewodniczący rady uczniowskiej osobiście przeprowadzał rozmowy kwalifikacyjne.

Nagle zrozumiała, dlaczego te nienagannie ubrane dziewczyny tu były. Co jednak Julian Ashford mógłby jej zrobić? W najgorszym wypadku mogłaby przewrócić oczami, a on prawdopodobnie speszyłby się na tyle, że nie zadałby jej ani jednego pytania.

Rozbawiona tą myślą, Evelyn zaśmiała się do siebie i stanęła przed panelem rekrutacyjnym.

Było ich trzech: Julian Ashford, dziewczyna i ostrzyżony na jeża facet, wszyscy ubrani w formalne stroje, które nadawały ceremonialnego charakteru całemu wydarzeniu.

Po krótkim przedstawieniu się, Evelyn przygotowała się na pytania. Spojrzała na Juliana, schludnego i opanowanego w centrum, z pochyloną głową, jakby nawet nie zwracał na nią uwagi.

Pfft, udaje, że jej nie zna? Ale z niego kawał chłopa...

Kiedy podrapała się po głowie, zauważyła, że Julian podniósł na nią wzrok. Czując niespodziewaną nieśmiałość, spojrzała w sufit.

"Evelyn Rowan... powiedział Julian, najwyraźniej uważnie przeglądając jej materiały aplikacyjne. Jakie są twoje zainteresowania?

Evelyn zatrzymała się, zaskoczona. Zainteresowania? Czy nie wspomniała o nich we wstępie? Chyba musi to powtórzyć.

"Sztuki walki, tenis i...
"Zła odpowiedź.

Zanim zdążyła dokończyć swoją myśl, Julian przerwał jej zagadkowym stwierdzeniem.

Testy mają dobre i złe odpowiedzi? Poważnie? Julian Ashford chyba postradał zmysły...

Pozostali dwaj ankieterzy wymienili rozbawione spojrzenia, najwyraźniej myśląc, że prezydent żartuje, zanim kontynuowali swoje pytania.

Mimo że Evelyn uważała, że rozmowa poszła dość dobrze, nadal uważała, że nie przejdzie do finału.

Kiedy więc w porze lunchu otrzymała wiadomość, że została wybrana na stanowisko szefa Wydziału Lekkoatletycznego, była całkowicie zaskoczona i natychmiast pomaszerowała znaleźć Juliana Ashforda.

W porze lunchu Wieża Uczonych była prawie pusta. Julian opierał się o ścianę, pochłonięty książką, gdy nagle głośny hałas przerwał ciszę.

Evelyn wpadła na dach, rzuciła dramatycznie swoją torbę na ziemię i stanęła twarzą w twarz z Julianem. Julianie Ashford, czy ty pociągasz tu za jakieś podejrzane sznurki? O co ci chodzi?



4

"Cel. To ty masz cel, prawda?" Evelyn Rowan warknęła, nie słysząc jego wyjaśnień.

Julian Ashford odłożył książkę, zauważając dziewczynę szturmującą w jego stronę. "Nie masz pojęcia, o czym mówisz! To, co robisz, nie jest w porządku wobec nikogo innego, wiesz?"

Jeśli wyjdzie na jaw, że została niesprawiedliwie mianowana szefową Departamentu Sportowych Wyczynów, cały jej autorytet przepadnie.

"Kto powiedział, że cię nie rozumiem? Julian Ashford sprytnie zszedł z tematu, prowokując gniew Evelyn.

"Wyjaśnij się najpierw..."

Zanim Evelyn zdążyła dokończyć, Julian jej przerwał. "Ty, Evelyn Rowan, z Departamentu Starożytnych Języków, około 5'6", miseczka B, nieco porywcza, niezbyt zainteresowana modą i prawdopodobnie pozbawiona romantycznego doświadczenia...".

"Cholera. Zamknij się." Evelyn była zaskoczona; jego obserwacje były niemal trafne. Czy jego analityczne myślenie było naprawdę tak imponujące? Ale absolutnie nie mogła dać mu poznać, że brakuje jej romantycznego doświadczenia - nie mogła pozwolić, by patrzył na nią z góry.

"Przeszłam przez to wszystko. Jestem doświadczona... sprawdzona w boju. To oni za mną gonią!"

Julian pogłębił spojrzenie, unosząc brew. "Sprawdzony w boju.

Evelyn była stanowcza w swoim kłamstwie, kiwając głową z przesadną pewnością siebie. Nie wiedziała, że Julian chciał sprawdzić prawdziwość jej twierdzeń.

Szybkim ruchem przyciągnął ją do siebie i nie zważając na jej protesty, przyparł ją do ściany.

Górujący nad nią chłopak rzucał cień, który sprawiał, że Evelyn doskonale zdawała sobie sprawę z jego bliskości. Instynktownie poczuła falę napięcia, próbując wyrwać się z jego uścisku.

"Wygląda na to, że sytuacja się odwróciła; tym razem to ja trzymam cię w niewoli..."

Co za niedorzeczny tekst.

"Julian Ashford, nie bądź zbyt zadowolony! Tym razem spuściłem gardę. Jeśli masz to, czego potrzeba, rozstrzygnijmy to naprawdę".

Gdy to powiedziała, zauważyła dziwny wyraz twarzy Juliana. Początkowo zdezorientowana tym, co powiedziała źle, wszystko się wyjaśniło, gdy odpowiedział: "Naprawdę chcesz to załatwić?".

"Julian Ashford, co ty do cholery wyprawiasz? Evelyn zamierzała rozpętać lawinę obelg, ale nagły atak Juliana ją zaskoczył.

Znajdując się tak blisko, że niemal czuła zapach jego wody kolońskiej, Evelyn była chwilowo zdezorientowana i oszołomiona jego niespodziewanym ruchem.

Jego długie palce chwyciły ją za ramiona, a kolano wcisnęło się w jej udo.

Co on u licha robił?

Julian Ashford, lepiej przestań! Zniszczę cię... ah... Wściekły krzyk Evelyn zamienił się w niski jęk, gdy ruch był kontynuowany.

Kolano Juliana otarło się przelotnie o wrażliwy obszar, a ciepło jego oddechu musnęło jej twarz, czerwieniąc jej policzki.

"Jeśli naprawdę jesteś tak doświadczona, to dlaczego tak reagujesz?

Jego ton był niemal kliniczny, jakby rozwiązywał zadanie z matematyki.

"Nie wiem... Ja... ah...

Evelyn traciła panowanie nad sobą, jej umysł był chaotyczny, gdy zdała sobie sprawę, jak się z nią drażnił, a jej ciało reagowało wbrew jej woli.
"Przestań..." Ostatnie strzępy jej racjonalnych myśli pozostały w jej głosie, ale brzmiał on obco, jak symfonia sprzecznych emocji.

Całkowicie upokorzona przez faceta, którego poznała zaledwie kilka dni temu, jej policzki płonęły z zażenowania. W końcu odepchnęła Juliana na tyle mocno, by zrobić trochę miejsca.

Evelyn oparła się o ścianę, dysząc ciężko, gdy próbowała odzyskać spokój.

Cholera... to uczucie było zbyt dziwne...

Z wściekłym spojrzeniem zmierzyła się z winowajcą. "Ty obłudny palancie! Zamierzam cię zdemaskować. Powiem wszystkim, że molestowałeś mnie seksualnie!"



5

Naprawdę myślisz, że ktokolwiek ci uwierzy? zastanawiał się Julian Ashford, z chytrym uśmieszkiem w kącikach ust, patrząc na Evelyn Rowan, wyraźnie rozkoszując się jej zdezorientowaną reakcją. Evelyn zastanowiła się przez chwilę. Julian był uderzająco przystojny, z atmosferą wyrafinowania, która sprawiała, że wydawał się należeć do innego świata, podczas gdy jej własna reputacja była mniej niż gwiezdna. Oczyściwszy gardło, pomyślała, że bardziej trafne byłoby stwierdzenie, że jej wiarygodność była w tym przypadku kwestionowana.

Mimo wszystko muszę sprawić, by ludzie zaczęli w ciebie wątpić. W końcu nikt nie żartowałby z takich rzeczy...

Julian zdawał się poważnie zastanawiać nad jej słowami, zanim skinął głową, mówiąc: "Jasne, śmiało. Powiedz wszystkim, że znęcałem się nad tobą, aż twoje policzki zrobiły się czerwone, całe ciało się trzęsło, a ty - cóż, zmoczyłaś się, mocząc mi spodnie...".

Ty... Evelyn poczuła przypływ gniewu i zacisnęła pięści, spoglądając w dół, by stłumić irytację. Na razie postanowiła przełknąć swoją dumę. Rzuciła Julianowi wściekłe spojrzenie i oświadczyła: - Poczekaj, Julianie Ashford. Dopilnuję, by ta wendeta została zakończona".

Hmm, z pewnością nie mogę się doczekać - odpowiedział, a światło z okna uchwyciło jego uśmiech i sprawiło, że niemal się rozpromienił, przyprawiając Evelyn o chwilowy zawrót głowy.

Po dłuższej przerwie Evelyn wróciła do rzeczywistości. Wymamrotała pod nosem jakieś przekleństwo, po czym chwyciła torbę i zarzuciła ją na ramię, kierując się na dół. Idąc, poczuła nieprzyjemną wilgoć między nogami i zdała sobie sprawę, że musi pospieszyć się z powrotem do akademika, aby wziąć prysznic. Właśnie wtedy jej telefon zadzwonił z wiadomością.

Wciąż schodząc na dół, wyciągnęła telefon, aby sprawdzić i zobaczyła, że był to nieznany numer.

"Nie umieściłem cię na czarnej liście; decyzja o zatrudnieniu była oparta na średnich. Wypadłaś naprawdę dobrze. -Julian Ashford'

Poczuła ulgę, ale szybko zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Skąd Julian w ogóle miał jej numer? No tak, podała go podczas procesu aplikacyjnego.

Świetnie. Lepiej, żeby nie zaskoczył jej ponownie.

---

Po wzięciu prysznica i przebraniu się, Evelyn wpadła na Cedrica Merricka w pobliżu Falcon's Court. Gdy tylko na nią spojrzał, jego brwi uniosły się. Co się z tobą dzieje, Evelyn? Zmieniłaś już strój? Czy jest jakiś facet, któremu próbujesz zaimponować?

Evelyn przypomniała sobie, co wydarzyło się wcześniej na dachu Wieży Uczonych i jej policzki oblał gorący rumieniec. Zamknij się, Cedric. Przy okazji, zdałam rozmowę kwalifikacyjną.

Brawo, Evelyn! Będziesz musiała mi pomóc, kiedy będziesz na tym stanowisku.

Evelyn niezobowiązująco skinęła głową. Słyszała, że obowiązki w Gildii Uczonych były łatwe i w większości ciche, ograniczone do zawodów lekkoatletycznych. To jej odpowiadało; oznaczało, że będzie miała czas na to, co naprawdę ważne.

Na przykład na planowanie zemsty na Julianie Ashfordzie, tym przebiegłym draniu.

Kto by pomyślał, że za jego opanowaną fasadą czai się łotr? Evelyn zdała sobie sprawę, że musi się jeszcze wiele nauczyć o ludziach.
"Hej, o czym tak myślisz?

Głos Cedrika przyciągnął ją z powrotem do chwili obecnej. Opuśćmy kiedyś razem zajęcia. Mój przysmak.

Czując się lepiej po zdanej rozmowie kwalifikacyjnej, pomyślała, że zasługują na świętowanie. Zajęcia z zaawansowanej matematyki za dwa dni wydawały się idealną okazją.

"Zróbmy to. Rzucimy te zajęcia i zamiast tego urządzimy grilla...

Właśnie wtedy Evelyn przypomniała sobie, że tego popołudnia musi wziąć udział w spotkaniu Gildii Uczonych. Zdecydowanym skinieniem głowy wyciągnęła telefon i wysłała wiadomość do Juliana.

"Pojutrze idę na grilla z przyjaciółmi; przełóżmy przekazanie".

Nie było mowy, by obowiązki organizacyjne powstrzymały ją od cieszenia się życiem. Poza tym od jakiegoś czasu nie opuszczała zajęć i nadszedł czas, by pozwolić sobie na odrobinę buntu.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Tajemnice szkolnego podwórka"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈