Poza kontrolą

Prolog

========================

Prolog

========================

7 października 2076 roku: Sześć dni po premierze Awaken Online.

Chris rozpaczliwie biegł przez martwy las. Grube, czarne chmury wisiały na niebie, przesłaniając słońce i spowijając las niemal nieprzeniknioną ciemnością. Ledwo mógł dostrzec sękate, pozbawione liści gałęzie otaczających go drzew.

Jego serce przyspieszyło. Zaczął wpadać w panikę, zastanawiając się, co go goni. Obrazy martwych i umierających były wypalone w jego umyśle. Strach popchnął go do szybszego biegu. Jego oddech był ciężki, a nogi gorączkowo pompowane. Jego wytrzymałość wyczerpywała się szybko, gdy walczył z ciężarem ciężkiej poczty, którą nosił.

Chris usłyszał za sobą krzyki, ale nie odwrócił się, żeby spojrzeć. Wiedział, że to mężczyźni z jego kontyngentu. Ich grupa oddzieliła się od głównej armii. Jednak część jego serca była wdzięczna, że ktokolwiek wydał ten krzyk, kupił mu kilka cennych sekund.

"O Boże," wykrztusił. "Proszę, nie pozwól im mnie złapać".

Nisko wiszące gałęzie zahaczyły o jego ubranie i zbroję. Jego stopa zderzyła się z konarem drzewa, który leżał na ziemi i Chris przewrócił się do przodu, lądując z ciężkim łomotem. Poczuł tępy ból w kostce. Upadek i niewielki ból spowodowały, że jego panika zaczęła się nasilać.

Chris odwrócił się szybko i spojrzał za siebie, jego oczy były pełne strachu.

Błyskawice rozbłysły między kipiącymi chmurami, a następnie bełt uderzył w pobliskie drzewo z głuchym trzaskiem. Błyskawica odepchnęła ciemność, która wisiała w powietrzu jak gruby koc, oświetlając masakrę w oddali. Ciała leżały na ziemi - szczątki kolegów z drużyny Chrisa i żołnierzy, z którymi podróżowali.

W błysku światła Chris dostrzegł postać poruszającą się wśród drzew. Osoba ta szła swobodnym, celowym krokiem, który wyraźnie kontrastował z chaotycznymi ruchami żołnierzy wroga. Ciało mężczyzny było spowite w czarną pelerynę, która zasłaniała jego twarz i ubranie. Wskazał na pozycję Chrisa, a ciemne formy wokół niego rzuciły się do przodu.

Chris czuł dziwną mieszankę podziwu i strachu, gdy obserwował ciemną postać.

"Is-is that Jason?" zapytał cicho w ciemność.

Gardłowy ryk był jego jedyną odpowiedzią. Chris zobaczył szybko zbliżającą się grupę żołnierzy i dno spadło z jego żołądka. Szaleńczo próbował odzyskać równowagę, ale z trudem się podniósł, jego ciężka poczta znów stanowiła przeszkodę. Wiedział, że ma tylko kilka sekund.

Gdy udało mu się stanąć na nogi, poczuł tępy ból w podbrzuszu. Spojrzał w dół i zobaczył ostrze wystające z jego brzucha. Ostrze wycofało się szybko, a wokół rany zebrała się krew. Chris obrócił się, wyciągając miecz z pochwy ze zgrzytem metalu. Jego wolna ręka chwyciła instynktownie za brzuch. Jakaś część jego świadomości wiedziała już, że jest za późno.

Jego przeciwnik stał za nim. Lewe ramię stwora zwisało pod nienaturalnym kątem, a jego zbroja była splamiona krwią. Chris mógł dostrzec poszarpaną szparę w gardle niegdyś żywego człowieka.

Chris nie wytrzymał i spojrzał w mlecznobiałe oczy stwora: "Chodź po mnie, nieumarły dupku".

Zombie uśmiechnął się szyderczo i potrząsnął głową. Tępy ból rozkwitł w plecach Chrisa.

Zostałem oskrzydlony, pomyślał w szoku, gdy upadł na kolana.

Krew sączyła się z ran w jego brzuchu i plecach. To była tylko kwestia czasu, kiedy umrze. Spojrzał w górę i zobaczył ciemną postać idącą powoli w jego stronę. Czarny kot wił się wokół stóp mężczyzny jak cień. Chris wciąż nie mógł rozróżnić jego twarzy pod ciężkim, zakapturzonym płaszczem.

"Wiem, kim jesteś", mruknął Chris ze złością, gdy mężczyzna się zbliżał. "Pozostali cię zatrzymają".

Jason chuckled ciemno, jego usta curling w grymas. "Wątpię w to."

Bez ceremonii, zombie stojący za Chrisem wyciągnął ostrze przez jego szyję. Ból trwał tylko chwilę, zanim świat pogrążył się w ciemności.

Następnie w wizji Chrisa pojawił się monit:




Rozdział 1 - Późno (1)

========================

Rozdział 1 - Późno

========================

14 listopada 2074: 687 dni do premiery Awaken Online.

"Halo? Czy to coś jest włączone?"

Kamera przechyliła się nieregularnie, a następnie wyśrodkowała na młodej kobiecie w fartuchu laboratoryjnym. Jej włosy były brązowe i obcięte tuż nad ramieniem. Nosiła skromne okulary i niewielki makijaż. Była ładna, w pewnym sensie muskularna. W tle za kobietą leżała masa maszyn i okablowania.

"Nazywam się Claire Thompson. To jest pierwszy dzień prywatnych prób Awaken Online." Kobieta wydawała się nieco zdenerwowana obecnością w kamerze i ciągle poprawiała okulary.

"Aby było jasne, te próby nie są częścią regularnego procesu oceny przez Consumer Product Safety Commission (CPSC). Ta próba jest przeprowadzana na prośbę zarządu Cerillion Entertainment. Jak zarząd bez wątpienia wie, głównym celem tego projektu było stworzenie symulacji wirtualnej rzeczywistości, która wciąga graczy i sprawia, że chcą oni grać dalej.

"Kontroler SI jest wciąż w powijakach i oczekujemy, że będzie się rozwijał i dostosowywał w miarę postępu prób. W związku z tym, główną dyrektywą kontrolera AI jest zachęcenie graczy do spędzenia większej ilości czasu na grze.

"Mamy nadzieję, że uda nam się opracować grę, która jest tak wciągająca, jak to tylko możliwe i która znajduje zdrową równowagę między poprawionym realizmem a praktycznymi funkcjami gry, które można znaleźć w wielu MMO".

Claire zawahała się i skrzywiła lekko, gdy zastanawiała się, co powiedzieć dalej.

"Celem tej prywatnej próby jest przetestowanie nowych funkcji oprogramowania gry, w szczególności kontrolera AI gry, przed złożeniem CPSC. Planujemy stworzyć dzięki tej próbie punkt odniesienia, który będziemy mogli wykorzystać do oceny i odpowiedzi na pytania CPSC."

Claire wskazała na stojącą za nią maszynerię. "To jest sprzęt dla kontrolera SI w grze. Alfred..." Claire zrobiła pauzę i lekko się zarumieniła. "Przepraszam. Pracowałam z kontrolerem SI przez tak długi czas, że zaczęłam nazywać go Alfredem."

"W każdym razie. Alfred jest odpowiedzialny za kontrolowanie wszystkich procesów gry od podstaw. Na przykład zarządza questami, tworzeniem postaci, lore i interakcjami NPC."

"Wprowadziliśmy również protokoły bezpieczeństwa, aby zapewnić, że gra nie zaszkodzi użytkownikom. Na przykład stworzyliśmy dyrektywy wtórne, które nakładają ograniczenia na zdolność Alfreda do interakcji z korą mózgową użytkowników i częściami mózgu, które kontrolują pamięć. Należy jednak pamiętać, że oprogramowanie umożliwiające dostęp do tych obszarów nie zostało napisane i nie jesteśmy pewni, czy zestawy słuchawkowe są nawet w stanie uzyskać dostęp do umysłów użytkowników w takim stopniu."

Kamera przesunęła się na bok, podążając za Claire. Seria ekranów pokazujących małe, nagie pokoje stała za Claire. W każdym pokoju znajdował się fotel i stolik do kawy. Na każdym stoliku stał solidny, czarny hełm, który był przymocowany do sześciocalowego, czarnego obelisku.

Claire wskazała na ekrany: "Ta prywatna próba obejmie sto osób w wieku 18-35 lat. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety są reprezentowani w równym stopniu." Ludzie zaczęli wchodzić do pomieszczeń, gdy Claire mówiła i zajęli miejsca. Niektórzy natychmiast bez wahania naciągnęli hełmy na głowy.

Claire spojrzała z powrotem na ekrany z podekscytowanym uśmiechem na twarzy, "Nasi uczestnicy testów właśnie przybyli. Będzie zabawnie zobaczyć, jak zareagują na swój pierwszy raz..."

* * *

1 października 2076 roku: Dzień wydania Awaken Online.

Jason spieszył się po wysadzanym drzewami chodniku w drodze do szkoły. Był spóźniony. Był naprawdę spóźniony.

Jason mijał pałacowe domy w szybkim tempie. Nie widział nikogo na ulicy. To nie była taka okolica, gdzie ludzie chodzili na długie spacery. Nie była to zła okolica, wręcz przeciwnie. Ludzie, którzy mieszkali w tych zbyt dużych domach, nie byli przyzwyczajeni do chodzenia po zakurzonych chodnikach z resztą masy.

Nie mogę uwierzyć, że znowu się spóźnię, pomyślał moralnie.

To nie była jego wina. Jego rodzice wyjechali tego ranka w przedłużoną podróż służbową. Oczywiście, nie wspomnieli o podróży poprzedniego wieczoru.

Jego rodzice wyłączyli rano sieć w mieszkaniu, wychodząc z domu. Mógł sobie tylko wyobrazić ich dwoje, żonglujących kawą i bagażem, którzy sprzeczali się o to, czy zdążą na czas na swój lot. Najwyraźniej żadne z nich nie pamiętało, że był jeszcze w łóżku, kiedy skutecznie wyłączyli wszystkie urządzenia elektroniczne w mieszkaniu. Włączając w to jego alarm.

Jego rodzice byli adwokatami. Właściwie to byli obrońcami środowiska. To oznaczało, że cierpieli podwójne przekleństwo bycia zawsze super zajętym i nigdy nie dostawania dobrego wynagrodzenia. Najwyraźniej wieloryby i drzewa były trochę skrępowane gotówką. Oznaczało to również, że stale przebywali poza domem, próbując spraw w innych stanach i byli nieco roztargnieni, jeśli chodzi o wszystko inne.

Odkąd Jason mógł pamiętać, jakakolwiek wojna ekologiczna, którą prowadzili w danej chwili, zawsze miała pierwszeństwo przed wszystkim innym. Czasami zastanawiał się, jak przy ich licznych wyjazdach udało im się wychować go do czasu, gdy był na tyle dorosły, by samemu przeżyć. Jedyną zaletą ich częstych wyjazdów było to, że mógł robić całkiem sporo rzeczy, na które miał ochotę, kiedy ich nie było.

Rozmyślania Jasona przerwał dźwięk klaksonu samochodowego. W swoim pośpiechu prawie zszedł z chodnika przed samochodem.

"Uważaj dupku" - krzyknął blondwłosy nastolatek prowadzący mały czerwony sportowy samochód.

Zanim zdążył odpowiedzieć lub przeprosić, kierowca odjechał w dół drogi. Jason mógłby przysiąc, że kierowca wyglądał znajomo, ale nie miał szansy dobrze mu się przyjrzeć. Jedyne, co mógł dostrzec pod tym kątem, to prawa ręka mężczyzny i jego dość długi środkowy palec.

Doskonale. Ten dzień naprawdę zaczyna się na wysokim poziomie.




Rozdział 1 - Późno (2)

Gdy jego oczy podążały za pędzącym samochodem, jego spojrzenie omiatało profil jego szkoły kilka przecznic przed nim. Jego liceum było dwupiętrowym budynkiem z czerwonej cegły. U stóp schodów prowadzących do głównych drzwi stał kamienny napis. Z tej odległości Jason nie mógł rozróżnić słów. Wiedział jednak, że widnieje na nim napis "Richmond High, założone w 1952 roku".

Trawnik z przodu szkoły był dobrze wypielęgnowany i usiany dużymi dębami. W dzisiejszych czasach było to niezwykłe. Był teraz rok 2076 i ziemia miejska była niewiarygodnie droga. Drzewa i niewykorzystana przestrzeń wokół Richmond świadczyły zarówno o tym, jak bardzo szkoła nie przystaje do współczesności, jak i o tym, jak wiele pieniędzy może sobie pozwolić na marnotrawstwo.

W innych okolicznościach Jason mógłby się zatrzymać, by podziwiać krajobraz, gdy zbliżał się do szkoły, ale już miał kłopoty. W tym semestrze kilka razy był spóźniony z powodu sytuacji takich jak ta dzisiejsza. Nie mógł sobie pozwolić na kolejne nieobecności.

"Przynajmniej mieszkamy w odległości spaceru od szkoły" - mruknął Jason, kontynuując swój jogging w dół chodnika.

Jeśli miał być szczery, to faktycznie mieszkał w ładnej okolicy, a jego rodzice zarabiali przyzwoite pieniądze jak na standardy klasy średniej. Miał nawet przywilej uczęszczania do prestiżowej prywatnej szkoły. Zawdzięczał to w dużej mierze swoim wyjątkowym wynikom z testów i nie tak małemu stypendium.

Powinien być szczęśliwy.

Problem polegał na tym, że nie miał dość pieniędzy, by być "godnym" uczęszczania do Richmond. Inni studenci wiedzieli o tym i zadbali o to, by o tym pamiętał. Większość z nich pochodziła ze starych pieniędzy i prawdopodobnie nigdy nie będzie musiała pracować ani dnia w swoim życiu. W rezultacie wydawało się, że każdy, kogo spotkał w Richmond, zarówno studenci, jak i wykładowcy, robili wszystko, by uprzykrzyć mu życie.

Jason przeszedł przez ulicę i wszedł na teren szkoły. Szkoła szczyciła się również naziemnym parkingiem przylegającym do głównego budynku. Było to kolejne kompletne marnotrawstwo przestrzeni, które obnosiło się z budżetem szkoły. Jason mógł zobaczyć mały czerwony samochód sportowy, który ścigał się obok niego teraz siedzi niezajęty w jednym z "miejsc księżniczki" w pobliżu budynku.

Na zewnątrz szkoły nie było nikogo, gdy Jason podszedł do drzwi wejściowych. Poranne zajęcia już się rozpoczęły. Jason wszedł do szkoły i wziął głęboki oddech, podchodząc do biura administracyjnego znajdującego się w pobliżu frontu budynku.

Powinienem po prostu wyjaśnić sytuację i mieć to za sobą.

Otworzył drzwi do biura i wszedł do środka.

Jasona natychmiast powitało pogardliwe spojrzenie szczupłej kobiety stojącej obok biurka. Nosiła okulary z rogową obwódką i rozmawiała z blondwłosą studentką. Kobieta ubrana była w wymiotny zielony kardigan i kraciastą spódnicę. Na jej piersi wisiał mały złoty krzyż. Jej usta wydawały się wiecznie zaciśnięte w niezadowoleniu. Gdy zerknęła w stronę Jasona, jej oczy błysnęły cienko zawoalowanym obrzydzeniem.

O cholera.

Uczeń rozmawiający z panią Abrams był najwyraźniej dumnym posiadaczem czerwonego sportowego samochodu. Teraz, kiedy miał okazję dobrze mu się przyjrzeć, Jason rozpoznał blondwłosego kierowcę jako Alexa Lane'a. Alex był oszałamiająco przystojny, o atletycznej budowie ciała i uderzających niebieskich oczach. Obdarzony był też sporą inteligencją i miał pewną charyzmę, która przyciągała innych jak muchy do miodu. Ojciec Alexa był w zarządzie kilku firm z listy Fortune 500. W rezultacie jego rodzina miała więcej pieniędzy, niż wiedziała, co z nimi zrobić.

Alex był też prawdopodobnie największym dupkiem, jakiego Jason kiedykolwiek spotkał.

"Przepraszam pani Abrams, mój ojciec musiał ze mną porozmawiać dziś rano. Dlatego się spóźniłem. Zapewniam, że to się nie powtórzy." Twarz Alexa była obrazem skruchy.

Uszczypliwy wyraz pani Abrams rozluźnił się i przez chwilę Jason pomyślał, że może rzeczywiście się uśmiechnie. "To nie jest problem Alex, twój ojciec jest zajęty człowiek. Śmiało, idź do klasy".

Alex podziękował pani Abrams i zrobił drogę do drzwi. Kiedy minął Jasona, anielski wyraz twarzy Alexa zmienił się w uśmiech. Przeszedł obok, powodując, że Jason upuścił swoją torbę. Alex natychmiast odwrócił się z anielskim wyrazem twarzy.

"Och tak mi przykro", powiedział skruszony, wyraźnie na korzyść pani Abrams. Alex wyszedł z gabinetu i skierował się do klasy.

Co za dupek. Gdyby tylko inni ludzie mogli zobaczyć poza aktem, który stawia.

Jason odwrócił się z powrotem do pani Abrams. Jej usta znów zacisnęły się w cienką linię, a wszelkie ślady uśmiechu zniknęły. Patrzyła na Jasona w górę i w dół i wydawało się, że mentalnie kataloguje wady z jego szkolnym mundurkiem, w tym jego pomarszczoną koszulę i jego rozczochrane włosy.

Jason nie był strasznie wyglądającym chłopakiem, ale nie był też przystojny. Miał długie brązowe włosy, które czasem wpadały mu do oczu, ponieważ nie obcinał ich często. Z każdego, kto go widział, wynikało też, że nie przywiązywał zbytniej wagi do swojego ubioru czy treningu. Jego mundur wisiał luźno na jego chudej ramie. Jedyną rzeczą, która naprawdę zasługuje na uwagę w jego wyglądzie były jego oczy. Były one żywą, krystaliczną szarością, a w odpowiednim świetle momentami zdawały się niemal ciemnieć do czerni.

Gdy stał pod okiem pani Abrams, zgroza zwijała się w jego żołądku jak gniazdo węży. Wpadnięcie na nią było najgorszą rzeczą, jaka mogła mu się przytrafić tego ranka.

Pani Abrams była absolwentką Richmond, uczęszczała do szkoły na długo przed urodzeniem Jasona. Jak większość uczniów tej szkoły, miała szacowny rodowód (co oznaczało, że jej rodzina była obrzydliwie bogata). Była też nieugięta w kwestii utrzymania reputacji i pozycji Richmond (co oznaczało, że nienawidziła każdego, kto nie był bogaty). Pani Abrams była zdecydowanie przeciwna studentom "opiekuńczym", takim jak on, którzy uczęszczali do szkoły na stypendium. W ciągu ostatnich kilku lat robiła wszystko, aby odebrać mu stypendium lub wydalić go z uczelni.

Jej najnowszą taktyką było najwyraźniej aresztowanie go za wagary.




Rozdział 1 - Późno (3)

"Panie Rhodes. Jest pan ponad godzinę spóźniony na zajęcia. Przypuszczam, że ma pan inną, nieistotną wymówkę na swoje spóźnienie?". Jej ton dał do zrozumienia, że pytanie było retoryczne.

"Jestem pewna, że jesteś również świadomy, że to twoje dziesiąte spóźnienie w jesiennym semestrze?" kontynuowała napiętym tonem.

Jason poczuł, że puls mu przyspiesza, a w ustach robi się sucho, jak to zwykle bywało w stresujących sytuacjach. W tym momencie uświadomił sobie, że nie ma kartki od rodziców, która tłumaczyłaby jego spóźnienie.

Dlaczego do cholery nie powiedzieli mi, że wychodzą?

"Przepraszam, pani Abrams. Moi rodzice wyjechali dziś rano na wycieczkę i musieli ze mną porozmawiać przed wyjazdem," jąkał się lekko, nie mogąc nawiązać kontaktu wzrokowego z panią Abrams.

Nie spodziewał się, że to włókno będzie działać z panią Abrams, ale czuł się pewien, że ona płasko oskarży go o kłamstwo, jeśli wyjaśni, że jego rodzice zapomnieli, że był w domu, kiedy wyszli rano.

"I przypuszczam, że masz notatkę na ten temat?" zapytała pani Abrams.

"Um, nie właściwie. Zapomniałem, żeby coś podpisali w ich pośpiechu, aby dostać się na lotnisko. Prawdopodobnie mogę uzyskać je przez telefon..."

Pani Abrams przerwała mu, "To nie będzie konieczne. Uczęszczasz do tej szkoły od trzech lat i w tym czasie usłyszałam wystarczająco dużo twoich wymówek, by starczyło mi na całe życie. Jak tak dalej pójdzie, to wątpię, żebyś dotrwał do końca szkoły."

Czy ona właśnie brzmiała na nieco podekscytowaną perspektywą, że nie ukończę szkoły?

"Gratulacje, masz zatrzymanie ponownie tego popołudnia. Upewnij się, że nie spóźnisz się również na to."

"B-ale..."

"To wystarczy panie Rhodes. Idź do klasy." Z tym, pani Abrams odwróciła się i poszła w kierunku swojego biura po drugiej stronie recepcji.

Jason stał tam przez chwilę w oszołomionej ciszy. Jego twarz zarumieniła się lekko w złości i zacisnął dłonie.

Nienawidzę tej kobiety. Dlaczego ona zawsze ma mi to za złe?

Zerknął i zobaczył sekretarkę, pulchną kobietę w średnim wieku, która patrzyła na niego pogardliwie. Z westchnieniem odwrócił się i wyszedł z biura. Jason ruszył w stronę swojej szafki, aby odebrać swoje książki przed udaniem się na zajęcia.

Do bani jest to, że pozwala Alexowi robić co chce! Założę się, że gdyby moi rodzice byli nadziani, też by mi pozwoliła.

Kiedy szedł korytarzem, drzwi otworzyły się przed nim i wyszła z nich dziewczyna. Dziewczyna była blondynką, drobną i wydawała się niemal tryskać energią i pewnością siebie. Riley nie była najładniejszą dziewczyną w szkole i z pewnością nie była nastoletnią królewną na kampusie, ale była chyba najżyczliwszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkał. Był po prostu jakiś musujący jakość o niej, że był trudny do zmierzenia lub kwantyfikacji.

"Witaj Jason," powiedziała, gdy zobaczyła go zbliżającego się.

Widząc Riley, czuł, że jego gniew zaczyna stygnąć. Jąkając się lekko, odpowiedział: "H-hi Riley".

Riley była dobrze znana w Richmond. Była też seniorką i członkiem drużyny lacrosse. W zdecydowanym przeciwieństwie do innych uczniów w Richmond, Riley zawsze była miła dla Jasona. Zdumiewało go, że mimo bogactwa rodziców udało jej się w jakiś sposób stać się przyzwoitą osobą. Przez lata wpadał na nią od czasu do czasu, a ona zawsze poświęcała czas, by zapytać o jego życie i pracę w szkole.

"Jak ci mija dzień? Czekaj..." Dała mu zdziwione spojrzenie, kciukiem wskazała urządzenie na swoim nadgarstku, a potem spojrzała na niego ze zdziwieniem. "Wow, jest już prawie 10:30. Czy dopiero teraz dotarłeś do szkoły?"

Westchnął: "Moi rodzice opuścili miasto dziś rano bez ostrzeżenia i musiałem tu biec. Dezaktywowali sieć naszego mieszkania w drodze za drzwi."

Riley zachichotała lekko i zakryła usta, "Przepraszam. Nie chcę się śmiać, ale właśnie wyobrażam sobie, że budzisz się w ciemności i potykasz się, próbując reaktywować system."

"Cóż, to nie jest tak zabawne, jak się wydaje, niech mi będzie wolno powiedzieć," powiedział suchym tonem. "Na dodatek pani Abrams skończyła dając mi znowu areszt".

Zaczęli iść razem korytarzem. Jason zastanawiał się, dlaczego tak otwarcie rozmawia z Riley. W normalnych warunkach zaniemówiłby, a nie tylko ściemniał. Często wydawało się, że jedyną osobą, z którą mógł swobodnie porozmawiać w Richmond, był jego przyjaciel Frank.

Riley przerwała jego błądzące myśli. "Pani Abrams potrafi być taką suką" - powiedziała gorzko. Jason zastanawiał się, co pani Abrams jej zrobiła. Riley zazwyczaj była o wiele bardziej optymistyczna.

"Nie musisz mi mówić" - odparł Jason.

"Gdzie teraz zmierzasz?" zapytała Riley, próbując przerwać jego morowy nastrój.

"Mam Calculus, a potem na angielski".

"Calculus, huh? Musisz być bystry!" powiedziała z dokuczliwą nutą w głosie i grymasem. Jej oczy iskrzyły się złośliwością.

"Nie znam się na tym. Robię przyzwoite oceny, a pan Fielding jest dobrym nauczycielem".

Jej twarz wydawała się rozświetlać. "Mówiąc o panu Fielding, muszę uruchomić notatkę nad do niego. Ponieważ wygląda na to, że zmierzamy w tym samym kierunku, czy chcesz iść razem?"

"Jasne!" wykrzyknął trochę za głośno.

Boże jestem takim idiotą.

Riley obdarzyła go kolejnym rozbawionym grymasem i pokonali drogę do jego szafki. Zawieruszył się raz czy dwa wpisując kombinację, a potem udało mu się odzyskać swoje książki. Po kilku minutach i krótkiej rozmowie znaleźli się przy drzwiach do sali wykładowej.

Otworzył drzwi i wszedł do środka, a za nim Riley. Pan Fielding zawahał się w połowie udzielania wyjaśnień klasie i wszyscy uczniowie odwrócili się i wpatrywali. Jason zwiędł przed ich zbiorowym spojrzeniem i jego oczy natychmiast opadły na podłogę.

Niskim głosem powiedział: "Um... Przepraszam, że się spóźniłem panie Fielding. Moi rodzice wyjechali dziś rano na wycieczkę w ostatniej chwili".

Riley położyła rękę na ramionach Jasona i powiedziała z uśmiechem, "Jason miał ciężki poranek. Powinieneś wziąć to łatwe na niego panie Fielding." Ramiona Jasona poczuły się nieswojo pod dotykiem Riley i mógł poczuć, że jego twarz robi się gorąca.




Rozdział 1 - Późno (4)

Pan Fielding oczyścił gardło. "To żaden problem Jason, proszę zająć miejsce".

Kierując swoją uwagę na Riley, pan Fielding kontynuował: "A dlaczego tu jesteś, Riley?".

"Och przyniosłem ci notatkę od pani Ergenbright. Oto ona!" Wręczyła notatkę panu Fieldingowi i skierowała się w stronę drzwi.

Jako myśl, zwróciła się do Jasona, który robił drogę do swojego miejsca. "Uważaj na siebie Jason!" Następnie wyszła z drzwi, rzucając jeden ostatni uśmiech w jego kierunku.

Jason poczuł się rumienić ponownie, "B-bye Riley."

Jak Jason taved swoją drogę między biurkami do jego miejsca, poczuł stopę połączyć z jego goleni i został wysłany toppling do przodu. Twarzą w dół, a jego głowa odbiła się mocno od czyjegoś podręcznika, który leżał na podłodze. Leżał tam przez chwilę, jęcząc lekko.

"Powinieneś uważać na swój krok Welfare." Syczał szyderczy głos w pobliżu jego ucha. Jason mógł usłyszeć stłumione chichoty od innych uczniów.

Odwrócił głowę i zobaczył, że Alex patrzył na niego z góry. Okrutny smirk skręcił Alex cechy, jak on patrzył Jason jęk.

Jason wiedział, że Alex nie był miłą osobą, pomimo tego, że udawał, że jest miły dla innych. Zwykle nie wybierał ludzi do znęcania się nad nimi. Jednak odkąd Jason rozpoczął pracę w Richmond, Alex nie szczędził sił, by go dręczyć. Był również odpowiedzialny za rozpoczęcie przezwiska, którego ludzie teraz używali zamiast jego prawdziwego imienia - "Welfare".

"Ugh," Jason huffed jak podniósł się i zrobił drogę do swojego miejsca, nie mówiąc nic do Alexa.

Pan Fielding zerknął momentalnie na Jasona. Zmarszczył na chwilę i otworzył usta, aby coś powiedzieć. Jego oczy przeskoczyły na Alexa, a usta się zamknęły. Następnie odwrócił się i wznowił bełkotanie o jakiejś figurze, którą narysował na tablicy.

Jason spojrzał na plecy pana Fieldinga. To było oczywiste, że potknął mnie celowo!

To było typowe dla nauczycieli w Richmond, że nie dostrzegali działań bogatszych uczniów. Reakcja pana Fieldinga nie była zaskoczeniem, ale nie była też mniej frustrująca. Zwłaszcza że mógł stwierdzić, iż pan Fielding chciał coś powiedzieć.

Jason rudowłosy poczuł wokół oka, gdzie trzasnęło w podręcznik. Mógł już wykryć słabe oznaki opuchlizny. Prawdopodobnie skończyłby z czarnym okiem. Jego euforia z powodu rozmowy z Riley zniknęła. Zamiast tego poczuł zwykły dławiący go gniew na Alexa i niesprawiedliwość tego, jak był traktowany zarówno przez uczniów, jak i nauczycieli w Richmond. Jego blask skierował się na tył głowy Alexa.

Pewnego dnia zamierzam mu się za to odwdzięczyć. Nie wiem jak, ale to zrobię.

Skierował swoją uwagę z powrotem na pana Fieldinga i rysunek na tablicy. Wierzcie lub nie, ale w Richmond nadal używano tablic. Wydawało się, że jest dumne z tego, jak bardzo jest oderwane od współczesności i reklamowało szkołę jako "klasyczną ligę bluszczu".

Kolejny przykład na to, jak bardzo ta szkoła jest bezradna.

Teraz, gdy Jason nie biegał na zajęcia ani nie padał na twarz, adrenalina zaczęła opuszczać jego system i czuł się wyczerpany. To był już długi poranek. W rezultacie zonkalizował dron głosu pana Fieldinga i przyszedł do około godziny później, gdy zajęcia się skończyły.

Gdy torował sobie drogę w kierunku drzwi do klasy, Alex pojawił się za Jasonem i powiedział niskim tonem: "Nie myśl, że to koniec Welfare. Ktoś taki jak ty nie powinien rozmawiać z Riley. Musisz nauczyć się swojego miejsca." Alex następnie przetrząsnął go i wszedł do korytarza.

Od kiedy był tak skupiony na Riley?

Normalnie Alex chodził za typem cheerleaderki. Sądząc po jego poprzednich dziewczynach, skupiał się na dziewczynach z długimi nogami i ledwie dwiema komórkami mózgowymi do potarcia. W hierarchii Richmondów Riley była wyraźnie niżej od niego.

Jason stał samotnie w klasie. Jego dłonie zacisnęły się, gdy myślał o swoim poranku. Jego rodzice wychodzący bez ostrzeżenia, nieuzasadnione zatrzymanie, wścibstwo w podręcznik i nie tak cienko zawoalowana groźba. W każdym przypadku Jason po prostu stał i akceptował nadużycia.

Wyobrażał sobie, co zrobiłaby w takich sytuacjach silniejsza i pewniejsza siebie wersja jego samego. Czasami nie mógł zdecydować, co jest gorsze, że ludzie w tej szkole mogą być tak okrutni, czy że on po prostu stał tam i przyjmował to.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Poza kontrolą"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści