Idealny Srebrny Lis

Rozdział 1 (1)

1

Wstęp

"Czy to twoja córka?" Ładna blondynka usiadła obok mnie na brzegu basenu. Fidgeted z szalikiem owiniętym wokół mojej głowy i uśmiechnął się.

"Tak." Piękna brunetka była moja, i mimo że miała osiemnaście lat, była dziecięca w duchu, śmiejąc się, gdy dwie małe dziewczynki ją ochlapywały. Obserwowanie młodszej dwójki frolizującej w wodzie przypomniało mi o moich własnych dzieciach w tym wieku. Życie było wtedy o wiele inne.

"Obie twoje?" Zapytałem, przenosząc tylko moje oczy na dwudziestokilkuletnią kobietę, dostosowując szalik po raz kolejny na mojej głowie, czekając, aż ona to zauważy. Nie było możliwości, by go przeoczyć. Cienki materiał nie miał sensu w upale hawajskiego słońca, ale tradycyjna bandana we wzór paisley w jaskrawożółtym kolorze miała sens dla kogoś takiego jak ja. Byłam osobą, która przeżyła raka piersi. Gdybyś nie wiedziała, opaska na głowie zdradzała to.

Przytaknęła w odpowiedzi na moje słowa i przez chwilę milczeliśmy.

Zamknęłam oczy i spojrzałam w stronę błękitnego nieba, chłonąc promienie słoneczne, które były miłym wytchnieniem od mroźnych temperatur, jakie zostawiliśmy za sobą w Chicago. Desperacko potrzebowałam tych wakacji. Proszę o trzy osoby. Z niecierpliwością czekałam na rodzinny czas z moimi dorosłymi dziećmi. Lekarze mówili mi, że mamy co świętować. Uśmiechnęłam się mimo siebie, patrząc z powrotem na dwa niemowlęta oblewające moją córkę.

"Młoda kobieta zauważyła, że dobrze sobie radzi z dziećmi, a ja wpatrywałam się w moje własne dziecko u progu kobiecości. Pewnego dnia będzie wspaniałą matką. Łzy zakłuły mi oczy. Nie chciałam myśleć o ciemnych myślach, ale one często się pojawiały. Po cichu miałem nadzieję, że doczekam dnia, kiedy sama będzie matkować dziecku.

"Cannonball." Głośny męski pisk wybuchł z mojego drugiego dziecka - bardziej dziecka niż mężczyzny w wieku dwudziestu dwóch lat. Katapultował się do ogromnego, dziwnie ukształtowanego basenu, przykrywając swoją siostrę falą wody i topiąc dwie małe dziewczynki.

"Caleb", krzyknęłam, ale matka obok mnie roześmiała się. Mężczyzna z ciemnymi, długimi do brody włosami złapał jedną z jej córek pod pachy, podnosząc ją do góry z energicznego wstrząsu wtórnego po skoku mojego syna. Masie trzymała drugą. Maleńkie ramiona owinęły się wokół szyi mojej córki, trzymając mocno jak drugą skórę. Śmiech otaczał je wszystkie.

"To jest Ava," kobieta wskazała na ciemnowłosą pasującą do jej pozornego ojca. "Ona ma sześć lat. A ta blondynka, dusząca twoją córkę to Emaline. Ma cztery lata."

Moje oczy dryfowały z powrotem do kolekcji młodych ludzi, ale zamarły na mężczyźnie o wyglądzie gwiazdy rocka. Głęboko osadzone oczy, cienki zarost wokół jego szczęki i północny kolor jego mokrych włosów, dodawały do tego, co wyobrażałam sobie jako ponury wygląd w przeciętnym dniu. Uśmiechanie się do dziecka sprawiało, że jego wygląd był zupełnie inny.

"Możesz zapytać", powiedziała kobieta. "Tak, to on."

Odwróciłem się do niej, w pełni mierząc się z jej równie uderzającym wyglądem. Bardziej miękki niż jego, jej twarz trzymała figlarne spojrzenie w niebieskich oczach. Obrzmiałe, różowe usta wyczarowały obrazy ich namiętnych pocałunków. Na tyle namiętnie, że stworzyli dwie małe córki. Westchnąłem. Dawno nikt mnie tak nie całował. Nawet mężczyzna, który stworzył ze mną dwójkę dzieci, wypadł z wprawy wiele lat przed tym, jak wszystko się wydarzyło.

"On jest Gage Everly."

Zamrugałam na nią, kręcąc głową w zakłopotaniu. "Przepraszam. Czy powinnam go znać? Czy ja znam ciebie?" Moje oczy otworzyły się szerzej, mrowienie strachu, że jakoś nie rozpoznałam go, kiedy powinno być to oczywiste. Nie tylko rak zabrał mi włosy, zabrał też pamięć, chichotałam, wiedząc, że to nie może być prawda.

"Gage Everly, główny wokalista Collison?" Jej brwi uniosły się w pytaniu, jakbym powinna rozpoznać go lub nazwę zespołu.

"Tak mi przykro", powiedziałem ponownie, przeklinając okropny nawyk, który miałem, by przepraszać za wszystko. Przepraszam, że nie byłam młodsza. Przepraszam, że już mnie nie kochasz. Przepraszam, że zachorowałam na raka. "Ja nie..." Potrząsnąłem głową, by potwierdzić, że go nie poznałem.

Chichotała miękko, klasnęła w dłonie i zakryła policzki. "Ojej, jakie to odświeżające". Jej niebieskie oczy promieniały jaśniej niż niebo nad głową.

"Myślę, że to tylko dlatego, że jestem stara", uśmiechnęłam się słabo, sięgając po bandanę po raz kolejny. Moje włosy przeszły z etapu brzoskwiniowego rozmycia do szalonych kształtów C i kędzierzawych, kręconych Q, idących we wszystkich kierunkach. Nie potrzebowałam materiału zakrywającego moją głowę, ale czasami czułam się bezpieczniej nosząc go. Mój kolor włosów nie wrócił do mojego naturalnego, zanikającego brązu, ale do mieszanki bieli i brudnego blondu.

Możesz przefarbować je na dowolny kolor po uzyskaniu zgody, powiedziała mi pielęgniarka Marjorie. Fioletowy jest bardzo popularny u osób w twoim wieku. Jej słodki, niewinny głos zamierzał mnie zachęcić. Zamiast tego chciałam wymazać uśmieszek na jej ustach.

Twój wiek. Miałam czterdzieści trzy lata. Powinienem być w kwiecie wieku. Gdzie był ten powrót seksualnego libido, który wszyscy mi obiecywali, że nastąpi? Ach, prawda, wyszła za drzwi młodsza modelka-blondynka, szczupła i z rakiem pod skórą.

Nowa kombinacja włosów wywołała sprzeczne emocje. Z jednej strony jaskrawy kolor przypominał mi o moim coraz starszym wieku. Z drugiej strony, zmiana z bezbarwnego na żywy pomagała w stworzeniu nowej persony, którą chciałam zaadaptować. To był czas na zmianę.

"Oh." Oczy mojej towarzyszki otworzyły się szeroko, "Och, nie sugerowałam...To znaczy...Chodzi o to, że..." Jej ręce machały przed nią, gdy kołysała swoje szczupłe ciało w moją stronę. "Po prostu wszędzie gdzie idziemy ludzie wiedzą, że to on. Miło jest spotkać kogoś, kto nie rozpoznaje Gage'a".

Uśmiechnąłem się. Nie wiedziałam, jak odpowiedzieć. Dziecko pisnęło, a ja zwróciłam uwagę na basen, zauważając syna w głębokiej rozmowie z mężem. Masie nadal trzymała jedną dziewczynkę, podczas gdy druga próbowała wspiąć się na ojca. Caleb chciał zostać gitarzystą, kiedy był młodszy. To była jego życiowa ambicja, dopóki nie odkrył baseballu. Sport ten stał się marzeniem mojej byłej dla naszego syna. Obserwując Caleba, jego ciało wyprostowało się, a jego zachwyt skupił się na mężczyźnie przed nim - kimś, kogo nie rozpoznałem, ale z pewnością Caleb rozpoznał.

Głos zza pleców krzyknął: "Proszę się od niego odsunąć".




Rozdział 1 (2)

Moje ciało skręciło się, by stawić czoła dźwiękowi, bogatemu w baryton, twardemu jak głaz i chropowatemu jak żwir pod bosymi stopami. Zadrżałem mimo upału. Dwa grube ramiona skrzyżowały koszulkę w kolorze północy naciągniętą na beczkowatą klatkę piersiową starszego mężczyzny, słusznie po czterdziestce, ze srebrzystymi włosami zakręcającymi się na karku i słono-pieprzowymi zarostami na twarzy. Miał na sobie czarne spodnie, balansując szeroką postawą grubych nóg Bez przyciemnianych lotników, ciężar jego oczu wwiercał się we mnie. Gwiazda rocka sprang do mojego umysłu.

"Wszystko w porządku, wujku Tommy," powiedziała kobieta. "Oni tylko rozmawiają".

"Wszyscy wiemy, do czego może doprowadzić rozmowa". Jego knykcie spotkały się z szyją, a on podrapał się po odrobinie włosów pod szczęką. Dźwięk podróżował do mnie, a dreszcz łaskotał po moich rozgrzanych słońcem ramionach. Jego wypielęgnowane usta wykrzywiły się w jednym kącie, gdy wyczułem, że droczy się z dziewczyną. To było oczywiste, że znał jej sekrety. "Ale poważnie, on jest na wakacjach. Nie potrzebuje groupie i jakiegoś wannabe-".

"Przepraszam?" Wtrąciłem się, próbując uczynić mój głos tak ostrym jak jego nóż, ale zawodząc żałośnie, ponieważ usunął lotniki. Dwa głęboko osadzone kręgi węgla przywróciły jego skupienie na mnie i chęć oddychania uciekła mi. Skradł mój oddech, dosłownie, jak zauważył szalik. Nie było mowy, żeby nie mógł, ale trzymał oczy przypięte do moich.

Z szacunku, powiedziałam sobie.

Żeby mnie więzić, szeptał mój umysł.

Weź mnie, głupio krzyknęłam, a wtedy po mojej skórze rozpełzł się najgłębszy rumieniec, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam, kłujący, łaskoczący jak maleńki stukot miliona stóp. Znów zadrżałam. Ruch przykuł jego uwagę i odwrócił się.

"Tommy, to jest..." młoda matka przerwała. "Przepraszam, nie zapamiętałam twojego imienia".

"Edie," powiedziałam, wyciągając rękę, podczas gdy inne palce znalazły bezpieczeństwo w dotykaniu tkaniny tuż nad moim uchem. "Edie Williams."

"To jest Tommy Carrigan. Jest menedżerem zespołu." Odwróciła się, by spojrzeć na niego przez ramię, jej uśmiech był czuły. "Jest wielkim misiem, kiedy nie zachowuje się jak zrzędliwy orzeł". Pouted jak ona obraca się z powrotem do mnie.

"Nie bądź zrujnować moją reputację, zanim zrobię wrażenie, kochanie," drażnił się z nutą Southern drawl, jego oczy przekierowane do basenu, ale jego ramiona rozluźniając trochę. Och, zrobił wrażenie, jak najbardziej. Głębokie, tuż między moimi udami, tylko z brzmienia jego głosu.

Wtedy zauważyłam, że moja ręka wciąż wisi w powietrzu, czekając, aż wyciągnie rękę i uściśnie moją. Kiedy tego nie zrobił, niezręcznie opuściłam ją, marudząc z moim szalikiem jeszcze raz.

"Nie przejmuj się nim," powiedziała kobieta. "Przy okazji, jestem Ivy. Ivy Everly, i cieszę się, że cię poznałam."

Jej uśmiech wprowadził mnie w stan spokoju. Z jakiegoś powodu, byłem tak samo zadowolony z jej spotkania.

Zabawne, jak przypadkowe przedstawienie się zmienia wszystko.




Rozdział 2 (1)

2

Rozsądna kobieta nigdy by nie

Nie ma chusty, przypomniałam sobie.

Sięganie po nią stało się nawykiem, ale nie założyłam jej tej nocy.

Nie potrzebujesz jej, powiedziała mi Masie, gdy szykowałam się na wieczór, a ja się zgodziłam. To pierwszy krok do nowej mnie, zachęcałam samą siebie, tylko moje serce waliło na tę myśl, gdy otwierałam solidne drzwi klubu. Tropikalne powietrze łaskotało moją szyję, podczas gdy fala klimatyzacji uderzyła w moją twarz. Wilgotna pieszczota była mile widzianym uczuciem, gdy po raz kolejny zapytałem, jak dostałem się do tej pozycji.

W ciągu kilku godzin od spotkania, Ivy zaprosiła mnie do przyłączenia się do niej na koktajle. Na początku wahałem się, wiedząc, że jesteśmy na rodzinnych wakacjach, ale moja córka zachęciła mnie do pójścia. Zgodziła się również niańczyć małe dziewczynki Ivy. I tak po prostu, wychodziłam na drinki z Ivy Everly i jej sławnym mężem, Gage'em, głównym wokalistą Collision, zespołu, o którym nic nie wiedziałam.

Mój syn powiedział mi, że oni są czymś. "Mamo, jak to możliwe, że o nich nie słyszałaś?" Jego głos odbijał się echem w mojej głowie. Nagle moje ramię zostało otoczone przez inne, a moja twarz wystrzeliła w górę, aby znaleźć rękę Ivy zapętloną wokół mojej. Jej duże, niebieskie oczy rozszerzyły się jak w uśmiechu.

"Gotowa?" zapytała, holując mnie, gdy wolną ręką wygładziłam moją czarną sukienkę nad biodrami. Nadal byłam trochę wzdęta od zabiegów - każdy reagował inaczej - choć moja sylwetka była coraz lepsza. Jednak nigdy nie wrócę do formy, jaką miałam dwadzieścia lat temu.

Bez zastanowienia sięgnęłam w górę, moje palce znalazły miękkie włosy, które nie były ukryte przez szalik, przypominając mi po raz kolejny, jak daleko zaszłam.

"Wyglądasz pięknie", powiedziała Ivy, a ja spojrzałam na nią ponownie, moje brwi szczypiące się na komplement. Jej oczy posmutniały tylko na sekundę, zanim pozwoliła, by współczucie minęło i uśmiech rozjaśnił jej twarz. Ścisnęła mocniej moje ramię. "Jest jeszcze Tommy."

Moje oczy natychmiast przerzuciły się na mężczyznę, na którego nie miałem co się gapić, ani o nim myśleć, chociaż wypełniał każdą myśl, odkąd zostaliśmy przedstawieni wcześniej tego dnia.

Tommy Carrigan.

Nie Tom. Nie Thomas. Tommy - nawet w wieku około czterdziestu pięciu lat. Jego solone i pieprzowe włosy zdradzały jego wiek, ale dokładniej rzecz biorąc, nieco dłuższe loki kręcące się przy jego szyi były połyskującą srebrną i czarną satyną. Zaschło mi w ustach, gdy spojrzał w naszym kierunku. Policzki mi się rozgrzały i byłam wdzięczna za to, że przyćmione światło zakrywało nastoletnie uczucie zażenowania. Zawstydzałam się tylko myślami, których nie powinnam mieć o mężczyźnie, którego sama istota mówiła gracz. Jego solidna, beczkowata klatka piersiowa i grube bicepsy pod kolejną czarną koszulką dowodziły tego, co już o nim wiedziałam. Nie był młodzieńcem, ale w całości mężczyzną. W starszym mężczyźnie był pewien seksapil, taki, który nie był już chudy z sześciopakiem, ale jędrny, z zaokrągloną klatką piersiową i napiętymi mięśniami brzucha. Koszulka Tommy'ego pokazywała to wszystko, nie pozostawiając wiele dla wyobraźni. Niestety, moja wyobraźnia szalała, podobnie jak moje serce. Byłem podwójnie wdzięczny za to, że pulsujący rytm muzyki barowej zagłuszył organ w mojej klatce piersiowej bębniący trzy razy szybciej niż zwykle.

Kiedy spotkaliśmy się wcześniej tego dnia, Tommy wywarł na mnie taki sam wpływ, a ja przypisałam dreszcz na moim kręgosłupie temu, że nie miałam praktyki w sztuce przyciągania. Od razu przytłoczyło mnie jego mroczne spojrzenie. Jednak jego defensywna postawa, skrzyżowane ręce i odmowa podania mi ręki, pozostawiła na mnie słone wrażenie. Jego nieśmiała obecność postawiła mur między nami, a ja beształam siebie za przesadne reagowanie na jego gorącość gwiazdy rocka.

Gdy Ivy i ja przekraczaliśmy próg nocnego klubu, byłem świadomy, że ludzie się nam przyglądają, sam zastanawiając się, jak to się stało, że mnie odprowadziła? Mimo niewinnego wyglądu, Ivy chodziła jak właścicielka pokoju, a wiele oczu śledziło każdy jej ruch. Te spojrzenia mogły być również skierowane na mężczyznę, który podążał za nami. Z ciemnymi, sięgającymi brody falami i jeszcze ciemniejszymi, intensywnymi oczami, Gage Everly skupiał się wyłącznie na swojej żonie. W ciągu kilku sekund ujął jej policzki i pocałował, jakby nie widział jej od lat. Ramię Ivy wciąż było zapętlone z moim, co czyniło mnie dosłownie trzecim kołem u wozu ich namiętnego okazywania uczuć. Próbując uwolnić się z uścisku Ivy, moja przeciwna ręka została zapięta i obróciłam się, by znaleźć trzymającego ją Tommy'ego. Jego palce rozłożyły się i bez zastanowienia połączyłam swoje z jego.

Grube cyfry przyniosły natychmiastowy komfort i rozproszenie uwagi. Dziwne falowanie podróżowało w górę mojego nadgarstka, zwiększając mój puls i przyspieszając moje już walące serce.

"Gage," Tommy szczeknął, a kochankowie oderwali się od siebie. Potrząsnął głową, a ja spojrzałem za siebie, aby znaleźć niegodziwy uśmiech na ustach Gage'a i oszołomione spojrzenie w oczach Ivy. "Nie zmuszaj mnie do niańczenia" - rozkazał, a Ivy odwróciła się, by stanąć przed nim. Drżące palce podeszły do jej ust i wykrzywiły się w uśmiechu.

"Wyluzuj, Care," pstryknął Gage, oplatając ramię wokół żony. Przezwisko zaskoczyło mnie.

"Przepraszam, wujku Tommy" - zadrwiła Ivy, ale była pewna dokuczliwa znajomość, gdy się do niego zwracała.

"Zabierzmy was do sekcji dla VIP-ów". Tommy nadal kubek moją rękę w jego, i podczas gdy każde włókno mojej istoty chciał nacisnąć moją dłoń mocniej do jego, starałem się utrzymać go w górze, oddzielnie. Tylko... to nie działało. Moja dłoń zaczęła się pocić i ogarnęła mnie panika. Nie trzymałam męskiej ręki od... nie pamiętałam kiedy. Nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz David trzymał mnie za rękę - nawet przy łóżku, w najgorszym momencie. Chciałam rozpłynąć się w cieple, które obejmowało moją dłoń. Ciepło rozlało się po każdym centymetrze mojej skóry na myśl o tej samej dłoni przesuwającej się po moim ciele. Obraz zatrzymał się. Moje ciało. Odkryłby, że część mojego ciała nie jest już moja. Co ja w ogóle myślałam? Mężczyzna taki jak on nie byłby zainteresowany ciałem takim jak moje, ani kobietą taką jak ja, starszą, ustatkowaną, nudną. Blizna.

Moje ramię drgnęło, mając nadzieję na rozluźnienie palców, nagle czując się ciągnięta zamiast prowadzona do odgrodzonej sekcji VIP. Ale jego uchwyt zacieśnił się, zmuszając nasze dłonie do połączenia, zassane ciepłą suchością jego i wilgocią mojej. Nope, nigdy nie będzie zainteresowany spoconą kobietą w średnim wieku. Westchnęłam.




Rozdział 2 (2)

"Zajmij miejsce", zaproponował, prawie biczując mnie na krzesło, podczas gdy Ivy wspięła się na kolana Gage'a, gdy ten usiadł na kanapie. Tommy pociągnął krzesło obok mnie, jego ciało ustawione pod kątem, gdzie mógł obserwować chłopców z zespołu. Jego plecy w stronę tłumu.

"Jesteś ich ochroniarzem czy coś?" zapytałem, prychając na tę myśl, mimo że jego postura to sugerowała. Jego ponura postawa wcześniej w ciągu dnia dała mi tę samą myśl.

"Nah, ich menedżer, ale równie dobrze mogę być ochroniarzem. Ci chłopcy mogą być wrzodem na tyłku, zwłaszcza Jared." Kiwnął w kierunku fotela wypoczynkowego, a ja przekręciłem się, żeby spojrzeć przez ramię. Brązowe włosy, niebieskie oczy - wyglądał dla mnie tak bardzo amerykańsko, ale najbardziej niewinni mogli być czasem najbardziej winni. Jego ramię zdobiły tatuaże. Dla kontrastu, okulary w grubych oprawkach zasłaniały jego oczy. Nie wiedziałam, kim jest Jared, tak samo jak nie rozpoznałam Gage'a, kiedy spotkałam go przy basenie, a mój wiek z pewnością był widoczny w tym braku wiedzy. Uczucie bycia poza swoim żywiołem wzrosło dziesięciokrotnie i przesunęłam się w fotelu, szarpiąc za obszycie mojej nagle zbyt krótkiej sukienki, chcąc, żeby sięgała mi do kolan.

Nie wiedziałam, dlaczego w ogóle zabrałam ze sobą tę sukienkę na nasze wakacje. Przypuszczałam, że miałam nadzieję na małą rodzinną celebrację przy obiedzie. Byłam osobą, która przetrwała wiele rzeczy, a podróż na Hawaje była tego dowodem. Mimo to, dopasowana czarna sukienka nie była moim typowym ubiorem i nagle poczułam się w niej niepewnie. Mogło to być również spowodowane tym, jak ciemne oczy Tommy'ego zwęziły się na mojej pięści przy obszyciu i podążyły za zmaganiami wzdłuż moich ud. W słabo oświetlonym barze jego oczy były jedwabiście czarne jak atrament, pasujące do pasemek w jego włosach. Wziął głęboki oddech, jego nozdrza rozdęły się i odwrócił wzrok ode mnie, knykciami gładząc ciężki zarost na swojej szczęce - nie na tyle, żeby była to broda, ale więcej niż pył. Była bardziej srebrna niż czarna, a kontrast z jego włosami przyprawiał o ciarki. Zauważyłam ten kontemplacyjny ruch, kiedy się poznaliśmy.

Moje oczy podążyły za jego wzrokiem do grupy kobiet zbliżających się do naszej sekcji. Oczywiście, pomyślałam, młodsze kobiety. Odwróciłam wzrok w porę, by zauważyć kelnera zmierzającego w naszą stronę i wyciągnęłam rękę po drinka. Zignorował mnie.

"Czego chcesz, kochanie?" Gruczołowy głos Tommy'ego zaskoczył mnie i odwróciłam się, by znaleźć go wpatrującego się we mnie. Obracając w palcach odrzuconą serwetkę, miałam już mówić, gdy kontynuował.

"Coś owocowego? Mrożone coś-czegoś z parasolką zerkającą z góry?".

"Nie," chichotałem. "Dlaczego, czy wyglądam na kobietę w typie owocowego drinka?" Skąd wziął się ten flirtujący ton? Nie flirtowałam. Nadal nie mogłam uwierzyć, że w ogóle z nim rozmawiałam. Nie odezwał się do mnie wcześniej w ciągu dnia, a ja czułam, że jestem dla niego jeszcze jedną osobą do niańczenia.

Jego oczy wędrowały po moim ciele, zaczynając od odsłoniętych kolan. Oblizał górną wargę, a następnie potarł językiem dolną, gdy intensywnym wzrokiem przejechał po moich udach i pomknął przez obszycie do moich piersi. Moja klatka piersiowa podniosła się i właśnie wtedy odwróciłam wzrok. On tylko się ze mną drażnił.

"Właściwie wyglądasz jak szlachetne wino, dojrzałe do perfekcji, słodkie na podniebieniu i utrzymujące się na języku długo po połknięciu".

Zgasiłam.

"Co?" Nerwowy śmiech uciekł, na wpół podekscytowany, na wpół zdeflorowany. Musiał się ze mną drażnić, ale bogactwo jego słów, esencja jego opisu, docierała po mojej skórze, jakby wypijał mnie, cal po calu pysznym, i wirował mnie w ustach jak próbkę wina przed połknięciem mnie w całości. Dokładnie tak, jak opisał. Ignorując mój przerażony sapnięcie, podniósł dwa palce w powietrzu, a kelner natychmiast wrócił.

"Butelka..." przerwał, jego oczy przesunęły się w bok do mnie. "Czerwone dla pani".

"Właściwie," przerwałem. "Poproszę szklankę Moscato".

"Hmmm," mruknął Tommy. "Moje umiejętności mnie zawiodły. Wygląda na to, że nie lubisz słodszych rzeczy".

"Naprawdę?" Roześmiałem się ponownie. "Po prostu myślałeś, że chciałbym owocowego drinka." Przypomniałem mu, zatrzymując się, gdy przechyliłem głowę. "Na co mnie wtedy nastawiłeś?" Może chciałem być gazowany i zabawny, jak ktoś młody i niepoważny.

"Właściwie", uśmiechnął się, jak podkreślił moje słowo, "Miałem cię zastawione jako-".

"Tommy, czyż nie uwielbiasz Edie?" Ivy pisnęła zza pleców, a ja obróciłem się, by znaleźć dziewczynę upojoną miłością, trzymającą w dłoni jasnoróżowego drinka z ramieniem męża owiniętym wokół jej połowy. Znów westchnąłem. Och, jakże miałam nadzieję, że życie zawsze będzie dla nich takie. Moje serce szczypało, wiedząc, że tak nie będzie. Małżeństwo to ciężka praca. Jedno na dwa małżeństwa wciąż kończyło się rozwodem. Nie byłam statystyką; byłam trendem.

Uśmiechnęłam się do Ivy.

"Edie." Tommy pstryknął palcami obok mnie. "Myślałem, że masz na imię Debbie".

Przytaknęłam powoli. Po raz kolejny wszelkie myśli o przyciąganiu do mężczyzny takiego jak Tommy Carrigan były daremne. To było tak, jakbym znowu była dzieckiem, porażonym gwiazdą przez otaczającą go aurę gwiazdy rocka. Tylko że uderzenie przez gwiazdę byłoby bolesne, jak uderzenie asteroidy w Ziemię. Kaboom. Byłem spiralnie poza moją orbitą, a ja już zostałem uderzony przez ten rodzaj ciepła - coś, czego nigdy nie chciałem doświadczyć ponownie.

"Opieka", westchnął Gage, kręcąc głową na Tommy'ego. To musiał być skrót od Carrigan, jego ostatnie nazwisko. "Staraj się być miłym facetem". Sarkazm kapał z jego tonu, gdy zerkał w dół na swojego menedżera.

"Edie. Jak E i D," uśmiechnęła się Ivy, zerkając na Tommy'ego.

Co jest z tymi dwoma? Pomyślałam, ale zignorowałam wszelkie pytania, gdy nadeszło moje wino. Cała butelka została postawiona na stole i nalano kieliszek. Słodkie bąbelki połaskotały moje usta, a ja szybko przełknęłam kłujące chłodne orzeźwienie. Jeden kieliszek, a potem się wymówię, postanowiłam. To było ponad moje siły. Pulsujące światła. Rytmiczne uderzenia. Przyciemniony kącik dla VIP-ów. Nie należałam tu, a Tommy, nie pamiętając mojego imienia, potwierdzał to.

"Zabierz Edie na tańce", gruchnęła Ivy, a ja obróciłam się, żeby popatrzeć na blondynkę skubaną po szyi przez męża. Odwróciłam się z powrotem do Tommy'ego, a coś w moim wyrazie twarzy sprawiło, że jego oczy rozszerzyły się.




Rozdział 2 (3)

"Nie tańczę" - wymamrotałem, chwytając jedną ręką oparcie krzesła, w drugiej chłodny kieliszek z winem. Nigdy nie tańczyłam. Nigdy.

"Wszyscy tańczą", odpowiedział Tommy, patrząc z niedowierzaniem.

"Ja nie, ale proszę bardzo". Skinąłem na zapełniający się parkiet i rosnącą liczbę dziewczyn zbliżających się do naszej sekcji.

Zamieszanie po naszej stronie sprawiło, że Tommy skręcił w tamtym kierunku. Kilka dziewczyn przekroczyło barykadę i Tommy stanął, żeby z nimi porozmawiać. Jared również wstał, poklepał Tommy'ego po plecach, gdy ten zrobił pół kroku w jego stronę. Inny członek zespołu dołączył do małego montażu mężczyzn powstrzymujących młode dziewczyny w ich nisko wyciętych, zbyt krótkich, wąskich strojach.

"Myślę, że potrzebuję łazienki", powiedziałem, podskakując zbyt szybko. Wysączyłam wino w moim kieliszku, patrząc jak Jared się uśmiecha, ramiona Tommy'ego klapią w ekstazie, a blond członek zespołu sięga po dziewczynę, wprowadzając ją do sekcji VIP.

"Pójdę z wami" - zaproponowała Ivy, ale potrząsnęłam nią. Nie byłyśmy dziewczynami z college'u potrzebującymi tag teamu. W zasadzie nie wiedziałam, dlaczego tam jestem. Byłam czterdziestotrzyletnią kobietą, a ona miała... ile? Całą dwudziestkę ósemkę, jeśli tak?

"Nic mi nie będzie" - powiedziałam, unosząc rękę po ustabilizowaniu się.

"Wrócisz, prawda?" Jej głos skrzypiał w tęsknym lilt. Moje ramiona zwiotczały. Mój plan właściwie polegał na skorzystaniu z toalety i ucieczce, przepraszając później przez udawanie bólu głowy.

"Zaraz wracam", zgodziłem się, klepiąc ją po ramieniu w ramach zapewnienia.

W łazience, dałem sobie do zrozumienia. Możesz to zrobić, zachęcałam, wpatrując się w swoje zbyt szerokie niebieskie oczy i zaciskając jasnoczerwone usta.

Nie musisz tańczyć.

Po prostu wypij jeszcze jednego drinka.

Kupił tę butelkę dla ciebie.

Ten wyjazd był po to, żeby świętować.

Westchnęłam, szarpiąc pomarszczoną skórę pod brodą. Po zwolnieniu fałdy wróciły na swoje miejsce. Z powodu fałd moja opalona skóra była prążkowana pierścieniami z jaśniejszej mieszanki, przypominając mi nogę okapi. Musiałam się z siebie śmiać. Co innego mogłam zrobić? Nie musiałam robić wrażenia na tych ludziach. Nigdy więcej ich nie zobaczę. Ivy wydawała się lgnąć do mnie, ale nie rozumiałam dlaczego. Była jednak słodka i uznałam, że wytrzymam z tą zuchwałą miną jeszcze przez godzinę. Umyłam ręce, poklepałam rozgrzane policzki i wyszłam z łazienki.

Po ponownym wejściu do klubu, moje oczy natychmiast wylądowały na tańczącym Tommy'm. No, może nie tańczącego, ale stojącego na krawędzi parkietu z kobietą opierającą się o niego, a inną naciskającą figlarnie na jego klatkę piersiową. Kiedy przeszłam do sekcji dla VIP-ów, odwrócił się do mnie twarzą, prawdopodobnie czując ciężar moich oczu wwiercających się w jego szerokie plecy.

To nie było sprawiedliwe. Jak to jest, że mężczyźni dobrze się starzeją, podczas gdy kobiety po prostu się starzeją? Jeśli ja byłam dobrym winem, on był butelką whisky, jego smak dojrzewał wraz z upływem lat, starzejąc się z czasem do perfekcji. Nerwowe palce przeciągnęły po moich niesfornych lokach, a ja odwróciłam się od jego spojrzenia. Oczy skupione na Ivy, ruszyłem w jej kierunku.

"Czy wszystko w porządku?" Ivy zapytała. "Wyglądasz na trochę zarumienioną." Podniosła się i owinęła smukłe palce wokół mojego ramienia, prowadząc mnie do zajęcia jej miejsca.

"Nic mi nie jest," odpowiedziałam i tak grzecznie jak tylko mogłam, usunęłam rękę z jej uścisku. "Myślę, że zamierzam jednak nazwać to nocą". Wkleiłem na moim najlepszym fałszywym uśmiechu. Jej oczy uszczypnęły się, a jej słodka twarz nieco opadła.

"Czy na pewno? Przepraszam, jeśli coś się stało." Nawet nie wiedziałem, co mogła mieć na myśli, ale jej szczera troska rozgrzała moje wnętrzności.

"Co mogło się stać?" drażniłem się. "Szczerze mówiąc, kochanie, wszystko jest w porządku. To naprawdę nie jest dla mnie, ale baw się dobrze. Sprawdzę, co u twoich dziewczyn." Bez troski sięgnąłem po nią, wciągając ją w szybki uścisk. "Dziękuję za zaproszenie mnie".

"Może Petty powinien odprowadzić cię do pokoju". Petty? Czy tak nazywał się ten blond członek zespołu? Zerknęłam przez ramię, by zobaczyć jak szepcze do ucha dziewczynie, którą wyciągnął do przodu z tłumu.

"Nie sądzę, żeby to było konieczne" - zaśmiałam się. Petty nie zamierzał chętnie odsuwać się od swojego chwilowego zainteresowania.

"W takim razie pójdę z tobą". Ivy postąpiła w moją stronę, gdy Gage sięgnął po jej talię. "Babe?"

Jako młoda para, on gwiazda rocka i ona matka, założyłam się, że rzadko mieli czas na zewnątrz razem. Nie mogłem zacząć pojmować życia sławy, więc nie próbowałem.

"Ivy, to tylko po drugiej stronie drogi." Potarłam w górę i w dół jej ramię, dałam Gage'owi kolejny fałszywy uśmiech i skręciłam do wyjścia.

Nie zdążyłem zejść z korytarza do holu, zanim doszedł do mnie dźwięk ciężkich stóp.

"Whoa, gdzie się tak szybko kierujesz?" Gruff głos zaskoczył mnie, podobnie jak ręka, która chwyciła mój biceps, a ja obróciłem się, gotowy odeprzeć atak.

"Tommy?" I gasped, całkowicie zszokowany, że trzymał moje ramię, przypinając mnie w miejscu.

"Dlaczego tak szybko wyszedłeś, kochanie?" Jego ręka zsunęła się do mojego nadgarstka, zanim mnie puściła. Ścieżka ciepła ściekała tam, gdzie jego dłoń płonęła przeciwko mnie. Zadrżałam pod wpływem tego wrażenia.

"Wracam do swojego pokoju. Bar nie jest tak naprawdę moją sceną."

Jego oczy zwęziły się na moich, a jego usta skręciły się w sposób, który sprawił, że wyglądał jakby coś rozważał. Wziął mój łokieć i zaczął mnie holować w kierunku dużych podwójnych drzwi.

"Co do cholery?" mruknąłem, walcząc tylko lekko pod jego uchwytem. Pociągnął drzwi z łatwością, wciągając mnie do tego, co wydawało się być pustą salą balową. Pociągając za sobą drzwi zamknięte, byliśmy zanurzeni w chwilowej ciemności. "Czy jesteś szalony?"

"Może", mruknął przed krokiem bliżej. Atak klimatyzacji zniknął w momencie, gdy jego ciało zbliżyło się do mojego. Ciepło emanowało z jego obecności. "Dlaczego odszedłeś?"

"To nie była moja sprawa", powtórzyłam.

"A co jest twoją sprawą?" Jego ramiona skrzyżowały się, zerkając na mnie, gdy nasze oczy dostosowały się do przyćmionego oświetlenia. Nie miałem zamiaru powiedzieć mu, że moja rzecz to dobra książka i może powtórka na Passionflix. Czytanie mijało godzinami, wypełniając moje serce przygodami, których nigdy nie doświadczę. Dobrze mi było samej, nawet jeśli nie zawsze mi się to podobało. Samotna przez większość nocy, ale nie było to coś, co wylewało się do obcych.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Idealny Srebrny Lis"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści