Duch w moich cieniach

Rozdział 1 (1)

ROZDZIAŁ 1

Dębowe biurka, pokiereszowane od lat znęcania się nad nimi i pracy ręcznych noży, stoją pojedynczo w tylnej części obskurnej biblioteki publicznej. Skulona na ciemnym drewnianym krześle, z łokciami opartymi na wytrawionym drewnie, czytam najnowszą powieść polecaną przez moją nauczycielkę, panią Levine. Podnoszę na chwilę głowę, gdy mój wzrok ląduje na niemal nieprzezroczystym oknie drugiego piętra, brudnym od nowojorskich zanieczyszczeń.

Moje oczy rozszerzają się. "O cholera", mówię głośno, mój głos rozbrzmiewa przez pusty pokój. Oczy rejestrujące ciemność na zewnątrz, mój żołądek skrapla się ze zgrozy. Sprawdzam swoją komórkę, żeby potwierdzić godzinę - jest 10:15.

Biorąc z podłogi swój zniszczony plecak, wsuwam do niego książkę i zapinam go tak szybko, jak pozwalają mi na to drżące ręce. Przerzucając ją przez ramię, w pośpiechu wychodzę przez drzwi wejściowe i docieram na słabo oświetlony przystanek autobusowy, akurat gdy podjeżdża M-6. Wchodzę po schodach i macham kartą metra w kiosku przy kierowcy.

Zauważam wolne miejsce przy oknie w drugim rzędzie i przeciskam się obok kobiety siedzącej w przejściu. Wzdycha, jakby zirytowana, odchylając się do tyłu, próbując zachować dystans. Ubrana w zielony fartuch, ma wyczerpanie wypisane na całej swojej pociągłej twarzy. Zajmuję swoje miejsce i oblizuję suche wargi, kierując wzrok w stronę okna.

Kiedy autobus zbliża się do mojego przystanku na Lower East Side, podnoszę kaptur mojej czarnej bluzy. Anonimowość jest kluczowa w mojej okolicy - zwłaszcza jako samotna kobieta spacerująca w nocy. Mieszkam w Blue Houses, nowojorskim projekcie mieszkaniowym, który Post nazwał niedawno "domami z piekła rodem". Przydomek nie był zaskoczeniem, ponieważ kompleks jest zniszczony i pełen przestępstw. Powszechnie wiadomo, że policjanci zawsze wchodzą do budynku z wyciągniętą bronią, zakładając, że wszyscy lokatorzy pakują broń. Co gorsza, dwa gangi - Snakes i Cartel - toczą wojnę o prawa do wciskania cracku, ulubionej rozrywki wielu mieszkańców Blue House. W rynsztokach codziennie płynie krew. Chociaż urodziłem się i wychowałem tutaj, czas spędzony z głową w książkach pozostawił mi uliczny spryt, który jest w najlepszym razie przyzwoity, a w najgorszym delikwent. Moja starsza siostra Janelle stale mi o tym przypomina, a w tej chwili udowadniam jej, że ma rację.

Jestem teraz tak blisko budynku, tylko jakieś dziewięćset stóp od frontowego podwórka. Moje oczy skanują eerycznie puste ulice, które za dnia są pełne zamieszania. Zmuszam się do zachowania spokoju, skupiając się na tym poranku, kiedy przyjaciele mojej siostry rozmawiali o tym, kto kogo bzyka, podczas gdy oldschoolowy Tupac buchał w głośnikach czyjegoś iPhone'a. Przyciągam bluzę z kapturem bliżej głowy, gdy mój umysł powraca do tej sceny.

***

"Jem zaszła w ciążę -"

"Ohhhh shit! Nie ma mowy! No fuckin' way! Ta jej biedna mama-"

"-Słyszałem, że Mark skopie Seanowi tyłek. Jest mu winien pieniądze, ale kto spłaci ten dług? Wszyscy wiedzą, że wydaje wszystkie pieniądze na swoje-"

Przesuwam swoją uwagę z młyna plotek na dziewczyny skaczące po linie przede mną, krzyżujące się i skaczące z łatwością.

"Yo Eve, you listenin'?" Odwracam głowę do Vani, jedna idealnie wyskubana brew uniesiona w frustracji.

Ja gipsowy uśmiech na mojej twarzy. "Przepraszam, co?"

Ona toczy swoje ciemnobrązowe oczy. "Dziewczyno, musisz dostać swoją głowę z la-la land!" Rumienię się z zażenowania; to nie pierwszy raz, kiedy zostałam oskarżona o roztargnienie. "Zapytałem cię, czy widziałaś Jasona. Powiedział Jennifer, że uważa, że jesteś: Hot. Jako. Fuck."

Wzruszyłem ramionami. "Nah. Nie jestem naprawdę zainteresowany." Ona patrzy na mnie, jakbym miał śrubę luźne w mojej głowie, a ja natychmiast żałuję, że powiedziałem coś innego niż prawda. Jason jest wysoki z jet-black włosy, niebieskie oczy, i całkowicie wytatuowany od głowy do kostek. Większość dziewczyn oddałaby prawie wszystko, żeby być z takim mężczyzną. I choć moje oczy rozpoznają jego względną atrakcyjność, nie wpływa na mnie tak, jak na wszystkich innych.

"Uwielbiam twój odcień szminki!" Mój głos jest pełen wymuszonego entuzjazmu, ale mam nadzieję, że odwrócę rozmowę.

"Nazywa się Honey Love. To MAC." Ona zaciska usta razem, pokazując kremowy odcień nude.

Kiwam głową, z ulgą, że rozmowa o Jasonie jest teraz za nami. "To jest fajne. Muszę powiedzieć Janelle, aby spróbować go na mnie kiedyś."

Ciepło wypełnia jej twarz. "Tak, dziewczynko. I z twoją opaloną skórą, ustami i wielkimi brązowymi oczami... shiiiit. Będziesz miała facetów ustawiających się w kolejce." Rumienię się, niezręcznie z pochwałą.

Odwracam się do mojej siostry, która ma długie blond włosy i nogi na kilometry. Chociaż dzielę jej mały nos i usta w kształcie łuku, nasze fizyczne podobieństwa są minimalne. Janelle ma pięć stóp siedem i jest posągowa, podczas gdy ja jestem niska i krągła.

Vania przeczyszcza gardło, grzebiąc w swojej torebce. "Masz. Pozwól, że nałożę na ciebie trochę." Wyciąga szminkę i konturówkę ze swojej ogromnej czarnej torby, która wygląda bardziej jak walizka niż torebka, i zabiera się do pracy nad moimi ustami. Kiedy skończyła, odchyla się do tyłu, najwyraźniej zadowolona.

"Yo, Janelle. Spójrz na młodszą siostrę tutaj". Janelle odwraca głowę, uśmiechając się, gdy bierze mnie w objęcia.

"You're smokin'. Je-sus!" Ona mruga do mnie przed zwróceniem się z powrotem do Vania. "Jaki to kolor? Honey Love?"

"Oczywiście, że wiesz, ty suko!" Śmieją się razem, Vania zwraca swoją uwagę z powrotem na Janelle. "Czytałam, że Mario używa tej nowej mieszanki kolorów na Kim Kardashian-".

Podsuwam się bliżej nich, próbując słuchać ich rozmowy, ale wszystko, co mówią, wpada jednym uchem i wychodzi drugim. Jestem słuchaczem. Marzycielką. Dziewczyną z głową w książce przez cały czas. Ale nawet ja wiem, że aby tu przetrwać, muszę należeć. Samotnicy są wybierani i wyrzucani. Ale Janelle? Ona jest towarzyskim motylem. Dziewczyna, którą wszyscy kochają. I gdyby nie ona, pewnie już teraz pływałabym w Hudson. Przesuwam moje ciało bliżej grupy, robiąc wszystko, by się dopasować.

***

Potykam się o twardy kawałek śmieci na chodniku, przywracając swoją uwagę do teraźniejszości. Nienaturalnie ciche powietrze ma dzwonki alarmowe w mojej głowie. Zastanawiam się, czy gangi twardo grasują dzisiejszej nocy. Spoglądam w stronę parku przylegającego do Błękitnych Domów, próbując znaleźć stałych bywalców późnonocnych kawałów. To najbezpieczniejsze miejsce dla ludzi do ćpania, bo policjanci nigdy nie robią regularnych patroli; najwyraźniej są zbyt zajęci odbieraniem telefonów na 911. Biorę ostry oddech; cały park jest jakby opuszczony.



Rozdział 1 (2)

Mocniej zaciskam paski plecaka i przyspieszam kroku, skupiając się na tym, by dotrzeć do drzwi wejściowych mojego budynku. Moje tętno wzrasta, gdy moja wyobraźnia wpada w wir. Może ktoś został wcześniej postrzelony, a teraz wszyscy są w domu przerażeni? Czy ktoś umarł? Ktoś musiał umrzeć. Czy na chodniku jest krew? Jest krew. Wiem o tym. Strach bierze górę, dławiąc mnie. Mimo całego śmiechu i przyjaznej atmosfery panującej w okolicy w ciągu dnia, rzeczywistość jest taka, że Niebieskie Domy to śmiertelnie niebezpieczne miejsce do życia.

Kiedy słyszę charakterystyczny syk Węży, krew w moich żyłach staje się zimna. Biegnę tak szybko, jak tylko mogę, ale syczenie tylko zwiększa swoją głośność. Ryzykując spojrzenie przez ramię, widzę grupę blisko za mną. Głos Janelle wdziera się do mojego umysłu: "Jeśli będziesz uciekać, będziesz wyglądać na przestraszoną. A wyglądanie na przestraszonego czyni cię bardziej bezbronnym". Mimo że moje serce wali jak stalowy bęben w klatkę żebrową, zmuszam się do zwolnienia tempa. Moje nogi błagają o sprint do przodu, ale okazywanie strachu nie jest opcją.

Udaje mi się przejść jeszcze kilka stóp, kiedy okrążają mnie, blokując jakąkolwiek drogę ucieczki. Moje usta otwierają się, by krzyknąć, ale moje gardło się zamyka. Jest tak ciemno, ale cienie ulicznych latarni uwydatniają ich czerwono-czarne barwy. Moje ciało drży od koniuszków palców u rąk aż po palce u nóg. Spuszczając głowę, wpatruję się w ziemię, gdy porucznik Wężów przesuwa się przede mną. Skupiając się na jego czarnych butach ze stalowymi palcami, na moim czole pojawia się zimny pot.

To Carlos. Jako dziecko torturował i zabijał myszy na klatce schodowej i zostawiał je jako groźby dla ludzi przy ich drzwiach wejściowych. Był w i z więzienia więcej razy, niż mogę zliczyć. Oczami wyobraźni widzę niebieskie łezki wytatuowane pod jego lewym okiem, aż do kącika cienkich ust, każdy owalny koralik oznacza zabicie.

"Zdejmij ten kaptur. Chcę ci się dobrze przyjrzeć." Jego głos jest niski i groźny. Przesuwam się, aby podnieść głowę, zatrzymując się na jego umięśnionej, nagiej klatce piersiowej. Drżę, nawiązując kontakt wzrokowy z jego czarno-czerwonym tatuażem węża. Zagląda przez jego prawe ramię, język syczący między dwoma spiczastymi białymi kłami jak bestia z piekła rodem.

Kiedy Carlos widzi, że nie robię tego, czego żąda, zrzuca mi kaptur, szorstko chwytając mnie za brodę i zmuszając do wyprostowania głowy. Czuję zapach jego zjełczałego oddechu, kiedy pieści w dłoni moje włosy. Wpatrując się w moją twarz, kiwa głową z tym, co wygląda jak uznanie.

"Znaleźliśmy dziś coś dobrego, chłopcy", chichocze, jakby znalazł nową zabawkę, z którą nie może się doczekać zabawy. Bile podnoszą się do mojego gardła, gdy jego uśmiech się poszerza.

Moje oczy przesuwają się z boku na bok, a oddech staje się nieregularny. Jestem świeżym mięsem, a te zwierzęta są w tym po to, żeby zabić. Krzyki nic nie zmienią. Ile razy słyszałam krzyk za oknem mojej sypialni, ale nigdy nie pomyślałam, żeby pomóc ofierze? Niezliczoną ilość. Może to karma. Może zasłużyłam na to za wszystkie razy, kiedy spuszczałam głowę i próbowałam się nie angażować. Gdybym tylko słuchała Janelle i pilnowała, żeby nie zostawać sama na ulicach w nocy - mówi.

Carlos wycofuje się, wyciągając papierosa zza ucha i umieszczając go między wargami. Wyciągając z przedniej kieszeni czarną zapalniczkę, włącza ją i wyłącza, pozwalając, by ogień płonął według jego woli. Doprowadzając płomień do końca papierosa, pociąga mocno, zamieniając końcówkę w lśniący żar. Z wydechem dym rozchodzi się wokół jego twarzy i wtapia się w noc. Stoi w milczeniu, oceniając każdy szczegół mojego drżącego ciała.

"Wygląda na to, że będziemy się dobrze bawić", śmieje się, gdy jego chłopcy cackali się w zachwycie. Moja szczęka zwiotczała, gdy mój umysł szuka ucieczki. Jeśli nie mogę fizycznie wydostać się z tego, może mogę zmusić mój umysł do przeniesienia się gdzie indziej.

Chwyta mnie za górną część ramienia. Czuję, jak siniak nabiera kształtu, gdy obraca mnie siłą, ciągnąc jak szmacianą lalkę w stronę Niebieskich Domów. Pozostali idą za nami, przypominając mi z każdym krokiem, że nie mam dokąd iść. Nie mam gdzie się ukryć. Nie mam gdzie uciekać.

Przepychając się przez frontowe drzwi budynku, zatrzymujemy się przed czymś, co zawsze uważałam za magazyn. Carlos wpycha rękę do kieszeni, wyjmując klucz. Wsuwając go do dziurki od klucza, otwiera drzwi, używając wolnej ręki, by wepchnąć mnie do pomieszczenia. Potykam się o własne stopy, cement wita mnie, gdy upadam na ręce i kolana. Przekręca przełącznik i światło rzuca cień pode mną. Podnoszę głowę i widzę małe zakratowane okno nad małym łóżkiem. Spoglądam w prawo, widząc tylko aneks kuchenny z okrągłym stołem otoczonym plastikowymi krzesłami. Carlos schyla się, łapiąc mnie za szyję i podciągając, bym stanęła przed nim twarzą w twarz. Chcę krzyczeć, ale moje gardło jest zamknięte. Widzę radość w jego oczach i krótko zastanawiam się, czy śmierć nie jest lepszą opcją.

Rozluźnia chwyt na mojej szyi, a ja biorę głębokie, ale chwiejne, wdechy. W chwili, gdy łapię oddech, uderza mnie mocno w twarz. Moje ciało dostaje wiadomość - to on sprawuje kontrolę. Otwieram i zamykam usta, zamykam oczy i chcę, żeby mój mózg się wyłączył.

On chwyta mój podbródek. "Widziałem cię w pobliżu. I rozumiesz to? Jesteś właśnie tym, którego potrzebujemy na dzisiejszy wieczór. Widzisz, mamy mnóstwo energii, którą musimy spalić po tym, gdzie byliśmy." Oblizuje wargi i widzę matową żółć jego zębów. "Wiem, że lubisz się chować w tych workowatych ubraniach z tymi książkami w rękach, ale myślę, że najwyższy czas, żebyś pokazał nam, co masz pod tym całym gównem". Śmieje się, wyciągając świeżego papierosa i zapalając go. "Rozbierz się dla nas i zrób to niiiice i powoli. Myślę, że wszyscy jesteśmy w nastroju na małe show na żywo dziś wieczorem."

Krzesło jest wysuwane i podnoszę głowę do dźwięku. Nawiązuję kontakt wzrokowy z jednym z chłopaków i jego głowa zatrzaskuje się z powrotem w uznaniu. "O cholera, Carlos, to młodsza siostra Janelle". To Jason. Jego włosy są ułożone w podcięciu, bzyknięte po bokach i długie na górze. Trzęsę się tak źle, że zajmuje mi sekundę, aby zdać sobie sprawę, że gapi się prosto na mnie, czekając na odpowiedź.

"T-tak", jąkam się. "Jestem siostrą J-J-Janelle".




Rozdział 1 (3)

Wzrusza swobodnie ramionami w stronę chłopaków. "Pozbądźmy się jej. Ona jest nieszkodliwa. Znacie Janelle; to ona robi wszystkim starszym paniom włosy za darmo, i-"

Carlos wyrzuca rękę w powietrze, uciszając go. "Pozbyć się jej? Jak, strzelić jej w głowę?" On kiwa głową na bok w pytaniu i krew sączy się z mojej twarzy. "Nah. Nie sądzę, że chcę ją zabić po prostu jeszcze. Wypieprzyć jej dziewicze mózgi, tak. Niech każdy z was weźmie kolejkę, kiedy skończę, hell yeah. Po tym wszystkim możesz ją zabić, jeśli nadal chcesz." Uśmiecha się i chwyta moją rękę, podnosząc ją nad moją głową. Zamykam oczy, gdy obraca mnie w powolnym kole, pokazując mnie swojej załodze. Słyszę wilcze gwizdy i próbuję zamienić moje myśli w biały szum.

Zaczyna się drapiący głos z boku pokoju. "Nie szoruj jej zbytnio na początku. Chcę, żeby miała jeszcze trochę walki, kiedy przyjdzie moja kolej."

Łzy kapią z moich oczu, paląc jak spadają po bokach mojej twarzy. "I'll d-d-do anything. Tylko pozwól mi odejść. Proszę..." Błagam, opadając na kolana i podnosząc ręce w modlitwie. "Zrobię wszystko, co chcesz, ale nie chcę umierać".

"Wszystko, co? Wstań," rozkazuje. Staję na chwiejących się nogach, gdy Carlos szczerzy się złośliwie. "Ach, przyjmujesz wskazówki. To dobrze. Bardzo dobrze." Podnosi swój but o stalowych palcach, kopiąc mnie w brzuch. Podwójnie się przewracam.

Carlos pochyla się nisko, chwytając moje włosy, aby podnieść moją głowę i przynosząc swoje usta do mojego ucha, jego głos ciemnym warczeniem. "Pozwól mi dać ci radę. Shut the FUCK up and take what we're all about to give you. Może nawet spodoba ci się to po pierwszych kilku razach." Przykłada swój nos do mojej szyi, głęboko mnie wąchając, gdy przyciska ostry przedmiot do mojego boku. Moje oczy rozszerzają się; czuję zimną ostrą krawędź ostrza dryfującą od moich żeber aż do klatki piersiowej.

"Słuchaj tego, co ci mówię. Nie chcę zepsuć tej cudownej twarzy. Ale..." Mój oddech się zatrzymuje. "Zrobię to, JEŚLI nie zrobisz tego, co mówię. Chcesz żyć? Zamknij się i weź to." Przesuwa swój nóż z powrotem do kieszeni. "Strip."

Chichocze.

Jestem zobowiązany.

Zdejmuję każdą warstwę ubrania i stoję zmięta. Moje ramiona są skulone, a ręce zasłaniają nagie piersi. On odrzuca moje ramiona.

Jego brudne opuszki palców obmacują moje intymne części ciała, jakby był ich właścicielem. Ciało, które myślałam, że należy do mnie, jest teraz wypożyczone. W końcu mój umysł oddziela się od mojego ciała i odpływa. Ale Carlos, nie chcąc pozwolić mi odejść ani ciałem, ani umysłem, wyciąga papierosa z ust i przyciska go do mojego ramienia.

Wypuszczam krzyk z poparzenia.

On się śmieje.

Carlos odwraca się do swoich chłopców, zacierając ręce w zapale. "Najpierw upewnię się, że jest wystarczająco dobra dla was wszystkich". Wszyscy chichoczą z żartu, podczas gdy jeden z nich wpatruje się we mnie z wściekłą uwagą i spojrzeniem całkowitego podniecenia.

"Poker-"

Szafa otwiera się i zamyka.

Zapach starego i mokrego prania.

Zamykam oczy.

"Otwórz oczy i spójrz na mnie!" Krzycząc, chwyta moją szyję, aby stanąć twarzą w twarz, zmuszając mnie do oglądania jego ministrations.

Moje oczy łączą się z jego oczami, nic poza złem nie czai się w jego głębi.

Jestem pchnięty do przodu, twarzą w dół na łóżku. Słyszę jak spodnie rozpinają się i spadają na podłogę. Wstrzymuję oddech. Czy jeśli wstrzymam go wystarczająco długo, umrę?

"Yo, zaklinacze węży! Kartel jest w. W. Houssssse!" Głosy i śmiech promieniują prosto przez zakratowane okno i do pokoju. Carlos robi pauzę, odwraca się w stronę szyby i krzyczy: "Nadchodzimy MOTHERFUCKERS!".

Moje ciało drży niekontrolowanie. Słyszę, jak podciąga spodnie z powrotem do góry, heaving. "The FUCK? Jeśli kartel szuka dziś walki, damy mu ją!".

Ośmielam się otworzyć oczy, obserwując, jak kiwają do siebie głowami. Rywalizacja między Wężami a Kartelem jest zaciekła. Kartel ma mniej członków, ale nadrabia mniejszą siłę roboczą intensywnym i częstym rozlewem krwi.

Jestem w stanie szoku, patrząc jak wyciągają broń ze spodni. Czy ja umrę? Znowu zamykam oczy, jęcząc.

"Yo!" Carlos klepie mnie w tyłek tak mocno, że zagryzam wargę, smakując miedź. "Nie myśl, że jesteś poza zasięgiem, suko. Dostałem przebłysk, a teraz chcę w. Wracam po ciebie." Podnosi broń i wpycha ją w moje usta. Dławię się, gdy wpycha go głębiej. Wyrywając go, kiwa głową - jego wersja gwarancji.

Sekundy później czuję ciepłe dłonie na moich nagich plecach. "Otwórz oczy i wstań". Głos jest miękki, ale pilny. Jason jest na kolanach przy łóżku, moje ubrania w jego rękach. "Załóż ubrania i wyjdź stąd!" szepcze głośno.

Jakimś cudem, stoję. Jestem maszyną, ubierając się tak, jak robiłam to już miliony razy wcześniej. Ma na tyle przyzwoitości, by odwrócić głowę, gdy wkładam jedną stopę, a potem drugą w bieliznę. Gdy zsuwam przez głowę koszulkę i bluzę, zdaję sobie sprawę, że nie jestem już priorytetem dla tych przestępców. Jeśli jest czas na ucieczkę, to właśnie teraz.

Biorę torbę i wybiegam z pokoju z prędkością, do której nie wiedziałem, że jestem zdolny. Otwierając ciężkie drzwi klatki schodowej i wbiegając po stopniach, robię po dwa na raz, gdy pot leje mi się po skroniach. Czy oni mnie ścigają? Czy nadchodzą? Chcę odwrócić głowę, żeby sprawdzić, czy są za mną, ale strach nie pozwala mi się odwrócić.

Słyszę przekleństwa i jakieś krzyki, ale wszystkie dźwięki są stłumione przez szum w moich uszach. Schody zdają się wibrować odgłosem wystrzałów. Czy zostałem postrzelony? Adrenalina zmieszana z dezorientacją pompuje się przez moje żyły, gdy pędzę w górę ciemnej klatki schodowej; na trzecim piętrze wszystkie światła są zgaszone i czuję się, jakbym biegł przez czarną dziurę. Serce wali mi do gardła.

W mgnieniu oka jestem z powrotem w moim pustym mieszkaniu, wpatrując się w transie w moją szarą, wytartą kanapę w salonie. Patrzę na swoje stopy i uświadamiam sobie, że jestem boso. O cholera, będę musiał kupić nową parę trampek. Zastanawiam się, czy w sklepie z używanymi rzeczami są jakieś w moim rozmiarze.

Odwracając się w stronę drzwi mojej sypialni, mój umysł rejestruje pęknięcie na środku. Pamiętam, jak jeden z dawnych chłopaków mojej mamy rzucił o nie wazonem, rozłupując drewno. Wchodzę do mojego pokoju jak zombie i dopełniam mojej nocnej rutyny mycia zębów, mycia twarzy mydłem i parzącą, gorącą wodą i przebierania się w czystą parę piżam. W zakamarkach mojego umysłu wiem, że to, co właśnie mi się przydarzyło, jest przerażające, ale powtarzam sobie, że jeśli będę zachowywać się normalnie, to może to wszystko odejdzie.

Przed wejściem do łóżka klękam na podłodze, ściskając w dłoniach moją zużytą marynarską kołdrę. Z moich ust wydobywają się modlitwy do Boga, błagając go, żeby mnie stąd zabrał, zanim Carlos mnie znajdzie. Jednocześnie czuję, że dostałam cios w jelito. Biegnę do toalety, spuszczając głowę do miski i opróżniając całą zawartość żołądka.

Czy przyjdą po mnie dziś wieczorem? Czy powinnam się ukryć? Zamykam drzwi do łazienki i zwijam się w pozycji płodowej przy toalecie, zbyt przerażony, by wrócić do sypialni, gdzie jest okno.

Po kilku sekundach słyszę, jak drzwi wejściowe otwierają się i zamykają. Gdy kroki zbliżają się do drzwi łazienki, moja klatka piersiowa zwęża się, moje usta są otwarte i gotowe do krzyku.

"Ewa, jesteś w łazience? Wyjdź, muszę się umyć!" Janelle rzuca drzwi otwarte i patrzy w dół na mnie na podłodze, chwilowo zdezorientowany.

Obdarza mnie razami. "Wyglądasz jak gówno, dziewczyno". Jej głos jest cichy i zasznurowany troską. "Co robisz w łazience? Jesteś chora?" Słyszę ją, ale nie jestem w stanie odpowiedzieć. Przykuca, kładąc grzbiet dłoni na moim czole.

"Jasna cholera, Ewa, jesteś rozpalona! A twoja twarz jest blada jak cholera. Myślisz, że to zatrucie pokarmowe czy coś? Pozwól, że przyniosę ci jakieś leki." Pomaga mi wstać z podłogi i prowadzi mnie do mojego łóżka, pozwalając mi oprzeć się o nią, gdy idziemy. Kilka minut później wrzuca mi do ręki dwie tabletki. Kładę je na języku, gdy ona podaje mi szklankę wody. Połykam lekarstwo i kilka minut później pogrążam się we śnie.




Rozdział 2 (1)

ROZDZIAŁ 2

Budzę się na dźwięk pracującego prysznica i jęków rur. Znowu zamykam oczy, delektując się kilkoma minutami względnej ciszy, zanim Janelle wróci do naszego pokoju. Kiedy słyszę, jak woda się wyłącza, strach gromadzi się w moim żołądku. Ledwo udaje mi się nabrać do płuc wystarczająco dużo powietrza, żeby wykonać solidny oddech. Każda część mnie chce udawać, że ostatnia noc się nie wydarzyła, ale muszę jej powiedzieć, jeśli chcę pozostać przy życiu. Nieświadoma mojego poziomu niepokoju, wślizguje się do pokoju i wskakuje na moje małe pojedyncze łóżko, puszysty różowy ręcznik udrapowany wokół jej wysokiej i szczupłej ramy. Przyciska rękę do mojej głowy, sprawdzając moją temperaturę.

"Przez ciebie jestem przemoczona", skarżę się, mój głos to poranny zgrzyt.

"Cieszę się, że wstałeś! I wydaje mi się, że twoja gorączka minęła. To musiało być zatrucie pokarmowe, prawda?" Zeskakuje z łóżka i otwiera naszą wspólną szafę, wyciągając biały tank top i chude dżinsy, szykując się do pracy. Jest stylistką fryzur w salonie przy Bergdorf Goodman. To praca, za którą zabiłaby każda dziewczyna w jej branży. Większość klientek salonu to celebrytki lub bogate dziewczyny z wyższych sfer z funduszami powierniczymi; rezerwują z wielomiesięcznym wyprzedzeniem strzyżenie lub pasemka, które kosztują nawet trzysta dolarów. Po włożeniu dżinsów i koronkowego białego stanika spogląda w dół na swój telefon, uśmiechając się do tego, co widzi. Jej twarz rozświetla się.

"O mój Boże, Ewa." Odwraca się do mnie z uśmiechem, a potem przenosi wzrok z powrotem na telefon. "Zgadnij, kto przychodzi dziś do salonu? Gwyneth!" Podskakuje w górę i w dół. "Louis właśnie wysłał mi SMS-a." Patrzy na siebie z góry, brwi nisko. "Cholera!!! Muszę się przebrać w coś lepszego niż to". Ponownie otwierając naszą szafę, grzebała w ubraniach.

"Janelle..." zaczynam. Ona obraca głowę, zwracając się do mnie.

"O co chodzi?" pyta nonszalancko, przyciskając do piersi marynarską bluzkę i wpatrując się w siebie w naszym długim lustrze.

"Stało się coś naprawdę złego. Musimy porozmawiać." Spuszczam nerwowo głowę. Kiedy spoglądam z powrotem w górę, widzę niepokój wyraźny w jej oczach.

Kładąc telefon obok siebie, siada obok mnie. "Co się dzieje?"

Muszę przełknąć kilka razy, ale w końcu znajduję siłę, by opowiedzieć jej o Wężach. Siedzi w milczeniu, aż całkowicie skończę z każdym przerażającym szczegółem. To agonia opowiadać tę historię, ale muszę powiedzieć jej prawdę. Potrzebuję jej pomocy.

"Och, Eve." Jej twarz kruszy się i łzy dobrze w jej oczach. Przyciąga mnie do swojej piersi, gdy obie zaczynamy płakać.

"Węże." Szlocha. "Ci faceci są psychotyczni!"

"Wiem, że narozrabiałam, Janelle". Zakłopotanie zmieszane z agonią płonie przeze mnie. Jestem wystarczająco stary, aby wiedzieć lepiej. Zostałam dosłownie uratowana przez łut szczęścia. Mogłam zostać zgwałcona i pobita. Zostawiona na śmierć.

"Janelle," szlocham. "To wszystko moja wina. Gdybym tylko cię posłuchała i nie straciła poczucia czasu, nic z tego by się nie stało". Skulam się w jej stronę, wybuchając niekontrolowanie.

Ona odsuwa się, wpatrując się we mnie mocno. "Eve, przestań. To nie jest twoja wina. Słyszysz mnie? To NIE jest twoja wina. Spacer do domu późną nocą nie oznacza, że ktoś ma prawo cię zabrać lub dotknąć wbrew twojej woli." Jej słowa odbijają się echem w mojej głowie. "Nigdy nie chcę słyszeć, że mówisz w ten sposób. Żyjemy w niebezpiecznym miejscu i Bóg wie, że robisz wszystko, aby pozostać pod radarem. Ale musisz żyć, prawda?" Przyciąga mnie bliżej swojego ciała, trzymając mnie razem, kiedy czuje się, jakby mnie rozdzierano. "Wymyślę, jak cię z tego wyciągnąć. On po ciebie nie wróci, dobrze? Znajdziemy to razem."

Wspomnienie pędzi do przodu mojej głowy. "Zapomniałem ci powiedzieć, ale Jason tam był". Wpatruję się w przestrzeń, pamiętając, jak rzucił na mnie ubrania i praktycznie błagał mnie, żebym uciekał.

"Jason Mendes?" Półuśmiech tworzy się na jej ustach, a moja twarz natychmiast opada.

"Nawet nie myśl o tym, Janelle!" Czkawka, wiem, co ona insynuuje.

Ma na tyle przyzwoitości, by na chwilę spuścić głowę. "Daj spokój, Eve. Wyluzuj. On nie jest jednym z nich, tylko kumplem. Jego mama jest na szóstym piętrze i jest chora na raka. Czasem robię jej włosy i poznałam go, gdy byłam tam. Czasami handluje narkotykami dla Snakesów, ale nic poważnego. Myślę, że jest mechanikiem czy coś w tym stylu. W każdym razie, może gdybyś był bliżej niego," mówi, unosząc brwi na słowo bliżej. "Zostawiliby cię w spokoju. Czy Vania nie mówiła ostatnio, że on na ciebie leci?".

"Nie," mówię jej, mój głos drży. "Dlaczego z nim nie wyjdziesz? Gdyby był z tobą, pewnie też by mnie chronił, prawda?".

"Wszyscy wiedzą, że jestem z Leo w tych dniach. W przeciwnym razie, uderzyłabym go w mgnieniu oka." Ona mruga do mnie w próbie rozjaśnienia nastroju.

Ona i Leo mają szalony związek. W jednej chwili jest najlepszym facetem na świecie, a w następnej wrzeszczy na cały głos i przeklina dzień, w którym się urodził. Jeszcze go nie poznałam, ale nie jestem zbyt chętna, biorąc pod uwagę wszystkie dramaty, które wywołuje. Na samą myśl o nim przewracam oczami.

Ona patrzy na mnie i huff. "Przestań być tak osądzająca, Eve. Widzę wyraz twojej twarzy i nie jest on ładny."

"To nie jest nieuzasadniony osąd. Facet co tydzień zabiera cię na emocjonalny rollercoaster! Zasługujesz na coś lepszego niż on". Wstaję z łóżka, wzburzona i czująca się dziwnie pusta.

"Nieuzasadniony osąd?" powtarza, stając wysoko. "Dobrze, panno wielkoduszna adwokatko". Jej protekcjonalny głos jest jak kopniak w klatkę piersiową. "Tak czy inaczej, on się o mnie troszczy". Ona podnosi głowę do góry.

"Mężczyzna, któremu zależy na tobie, nie przełoży cię przez to", sass, zaskoczony moim tonem.

Kładzie rękę na biodrze i przenosi ciężar ciała na jedną nogę. "Czy twoje książki cię tego nauczyły? Bo jedna głupia sesja make-out z Juanem nie kwalifikuje cię jako guru związków. I najwyraźniej nie masz najlepszej intuicji, co?".

Moje serce tonie.

"I-" Moja twarz kruszy się i jej twarz spada w żalu, jak ona kroczy do przodu, rzucając swoje ramiona wokół mnie. Pochylam się do niej, moje łzy płyną jak kran.




Rozdział 2 (2)

Wzdycha, trzymając mnie za ramiona. "Słuchaj. Przepraszam, dobrze? Nie powinnam była tego mówić. Zwłaszcza po tym, co właśnie przeszedłeś. Wiem, że wskakiwanie do łóżka mężczyzny dla ochrony jest ostatnią rzeczą, jaką kiedykolwiek byś zrobiła. Ale dziewczyno, musimy coś wymyślić!" Jej głos jest rozpaczliwy, gdy przyciąga mnie z powrotem do swojej piersi, masując moje plecy. Wciąż płaczę, a ona nadal delikatnie mnie ucisza.

Kiedy w końcu łapię oddech, siada nas obie przy stole. "Nie chcę, żebyś martwiła się o Carlosa. Mam tyle dobrej woli w tym budynku, zapomniałeś? Spieniężę przysługę. Ktoś porozmawia z nim i powie mu, że jesteś całkowicie poza zasięgiem, dobrze?". Udaje mi się kiwnąć głową. "Wiesz, że ci kretyni mają krótki czas koncentracji uwagi. W jednej sekundzie, wszystko jest o tobie, a w następnej, są na kogoś lub coś innego." Patrzę na nią i widzę nadzieję błyszczącą w jej szklistych oczach.

Jako przysługa dla niektórych starszych pań w budynku, Janelle czasami poświęca swój czas na strzyżenie i farbowanie ich włosów za darmo. Zwłaszcza gdy winda jest martwa, dla starszych osób zbyt trudne staje się pokonanie schodów i opuszczenie budynku. Nawet jeśli są wystarczająco silni, aby przejść całą drogę na dół, większość z nich boi się chodzić po schodach w pojedynkę, i słusznie. Z zawsze gasnącymi światłami, złe gówno często będzie się tam działo.

Ludzie zawsze chcą się odwdzięczyć Janelle za jej dobroć. Zazwyczaj jest to w formie domowego jedzenia. Ale może Janelle ma rację. Może rzeczywiście może zlecić komuś rozmowę z Carlosem, a on zostawi mnie w spokoju.

"A teraz idź wziąć prysznic", instruuje. "Masz dziś pracę u Angelo, prawda? Dobrze, żebyś wyszedł stąd i oczyścił głowę. Pojedziemy razem metrem w górę miasta i zadzwonisz do mnie przed powrotem do domu, żebym mogła się z tobą spotkać".

"O-kay," udaje mi się jąkać.

Przygryza wargę i mogę powiedzieć, że jest coś więcej, co chce powiedzieć. "Nie szalej z tym, co zaraz ci powiem, bo wiem, że ci się to nie spodoba". Ona wypuszcza głośny wydech. "Myślę, że musisz rozważyć rozmowę z Angelo o tym, co się stało".

"Nie!" odpowiadam gwałtownie. "Nie będę z nim o tym rozmawiać. Gdyby wplątał w to rodzinę Borignone, sprowadziłabym na siebie burzę gówna". Ze złością ocieram palcami łzy z twarzy, czując na niej kilka zadrapań. Żołądek mi się skręca.

Janelle oczyszcza swoje gardło, zatrzaskując mnie z powrotem w tej chwili. "Tak, ale co jeśli moje połączenia nie mogą kontrolować Carlosa? Musimy pomyśleć o planie awaryjnym."

"Jeśli pozwolę Borignones pomóc mi, będę im dłużna. Nie mogę się w to angażować. Kiedy zacznę być dłużny ludziom, równie dobrze mogę być martwy. Wiesz Antonio - żadna przysługa nie jest za darmo."

westchnęła. "Dobra. Zobaczmy, co mogę zrobić najpierw." Przytula mnie ponownie, gdy wychodzę z pokoju ze spuszczoną głową.

Wchodząc do łazienki, mówię sobie, że Janelle będzie w stanie to dla mnie naprawić. Moje łzy są teraz zasznurowane ulgą, ponieważ ona jest tutaj i ma moje plecy. Ona z kimś porozmawia. Upewni się, że Węże nie będą mnie więcej niepokoić. Nie jestem w tym wszystkim sama. Ostrożnie zdejmuję ubrania, pilnując, by nie patrzeć na siebie w lustrze. Sama myśl o byciu nagą przyprawia mnie o wymioty. To ciało, które otrzymałam, jest do wzięcia, należy do każdego silniejszego ode mnie, kto go zechce. Włączam bardzo gorącą wodę, praktycznie parząc się, gdy wchodzę pod strumień. Chcę wyczyścić odciski palców Carlosa z mojego ciała.

Wiem, że kiedy Janelle wspomniała o rodzinie Borignone, zrobiła to dlatego, że prawdopodobnie są jedynymi, którzy mogliby rzeczywiście zabić Carlosa i ujść z tym na sucho. Borignone są najbardziej znaną rodziną przestępczą na Wschodnim Wybrzeżu. Zajmują się wszystkim, od handlu nielegalnymi narkotykami i bronią po posiadanie połowy nowojorskich nieruchomości i małych biznesów - od firm sprzątających i lombardów po kluby ze striptizem i stacje benzynowe - wszystko pod ich kontrolą. Są nawet właścicielami Angelo's Pawn, sklepu w którym pracuję. Ale zwrócenie się do nich, aby to dla mnie naprawili, musi być moją ostatnią deską ratunku. Bycie dłużnikiem Borignones byłoby koszmarem. Moja mama jest pod ich kciukiem od lat, a Janelle i ja przysięgałyśmy na nasze życie, że nigdy nie wpadniemy w ich sidła.

Z drugiej strony, Angelo jest wspólnikiem z uchem wielkiego szefa. Nie ma wątpliwości, że gdybym powiedział Angelo, co się stało, zorganizowałby skręcenie karku Carlosowi, zanim dostałbym swoją tygodniową wypłatę.

Moja mama załatwiła mi pracę u Angelo dwa lata temu. Jest striptizerką w klubie dla dżentelmenów na West Side - należącym oczywiście do nikogo innego jak wielkiego szefa, Antonio Borignone. Kiedy szukałam pracy na weekend, Antonio powiedział mojej mamie o wolnym miejscu w Angelo's Pawn. Byłem przerażony jak cholera, bo odmówienie Antonio nie wchodziło w grę. Praca dla Angelo była na początku przerażająca, ale okazał się jednym z najlepszych facetów, jakich kiedykolwiek znałem. Pozwala mi czytać i uczyć się, kiedy w sklepie jest cicho, a w zamian za to piszę eseje dla jego syna Alexa, który chodzi do jakiejś wymyślnej szkoły przygotowawczej. Czytałem i pisałem eseje na temat najbardziej niesamowitej klasycznej literatury wszech czasów. W zeszłym roku zapytałem Angelo, czy mógłbym zobaczyć swoje oceny z prac, które piszę, a on teraz przynosi mi zaznaczone eseje od profesorów Alexa. Starałam się uczyć na błędach, żeby lepiej pisać, a według uwag jego nauczyciela wygląda na to, że naprawdę rozwijam się jako pisarka.

Po ubraniu się wchodzę do naszego maleńkiego aneksu kuchennego, gdzie Janelle podaje mi kawę z dwoma paczkami Splendy. "Zrobię sobie makijaż, a potem uderzymy. Dobrze się czujesz?" Kiwam cicho głową i przesuwam się, aby usiąść na małym składanym krześle przy kuchennym stole. Wpatrując się w okno z moją kawą siedzącą przed mną, myślę o mojej matce. Zastanawiam się, ile czasu minęło, odkąd widziałem ją po raz ostatni. Kilka tygodni? Może miesiąc? Rozglądam się po aneksie kuchennym, przypominając sobie dni, kiedy mojej mamy nie było tylko na kilka dni, ale czułam się jak na zawsze.

***

"Dziewczyny, chodźmy na zakupy!" piszczy od drzwi moja Mama, klaszcząc w dłonie. Odwracamy głowy i uśmiechamy się ze zdziwienia; nasza mama jest w domu! Nie było jej przez trzy i pół dnia. Janelle i ja zeskakujemy z krzeseł i biegniemy do drzwi wejściowych, witając ją ciasnymi uściskami wokół pasa.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Duch w moich cieniach"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści