Ofiara wilków

Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział 1

==========

Wziąłem głęboki wdech, po czym powoli go wypuściłem.

Moje mięśnie drżały, gdy trzymałem łuk i celowałem nim w jelenia. Wysiłek, jakiego wymagało wyciągnięcie broni, to jedno. Siła potrzebna do utrzymania jej w gotowości była znacznie większa. Wydechy musiały być powolne, lekkie, mieszające się z bryzą na wrzosowiskach, tak jak nauczył mnie Nordred. Nic nie powinno zaalarmować mojej ofiary o mojej obecności. Upewniłem się, że stoję pod wiatr od bestii, więc mój zapach nie zmył się w jego stronę, a w rezultacie dumny król lasu wciąż skubał trawę. Co jakiś czas podnosił głowę w poszukiwaniu zagrożenia, a jego korona rogów dumnie spoczywała na głowie. Westchnąłem, patrząc jak spuszcza ją z powrotem na dół, by się posilić. Lekko przesunąłem cel, patrząc w dół długości trzonu strzały, widząc miejsce, w które muszę trafić.

Wzdłuż boku bestii strzała przecięłaby brązowe futro. Przeszłaby głęboko, przez mięśnie i skórę, wbijając się prosto w jego serce. Byłoby to dobre zabójstwo, czyste zabójstwo; więc dlaczego czekałem? Wysłałem wtedy krótką modlitwę do bogów, z wdzięcznością za siłę mojego ramienia, za hojność ziem, z życzeniami prawdziwego celu i godnego zabicia, z... Mój koń, Arden, skomlał właśnie wtedy, czymś, co powinno mnie ostrzec, że nie jestem sam, ale właśnie w tym momencie pogrążyłem się w myślach myśliwego. Byłem tylko ja, nieskończenie cierpliwy, i jeleń.

Szarpnął głową na dźwięk mojego konia, zmuszając mnie do cichego przekleństwa w mojej głowie. To może nie być mój dzień. Polowanie było, jak zawsze, w rękach bogów. Jeleń zrobił krok w bok, jego mięśnie napięły się, przygotowując te masywne zadki do ucieczki, kiedy syczący dźwięk bryzy zdawał się go uspokajać. Odciągnąłem sznurek jeszcze trochę, gdy jeleń zaczął znowu jeść i wtedy...

Nordred, człowiek, który nauczył mnie strzelać, powiedział mi, że kiedy osiągnę mentalność wojownika, poczuję, że staję się bronią, którą władam. Ludzie mojego ojca prychali, uważając go za boga z głową. Niektórzy z nich poinformowali mnie szczerze, że jedyną rzeczą, o której myśleli na polu bitwy, było to, jak nie obsikać swoich kłów. Ale żaden z nich nie mógł pokonać Nordreda na poligonie, więc to za jego radą poszedłem. Puściłem cięciwę, tracąc strzałę, mój umysł podróżował z nią wzdłuż jej drogi, przecinając powietrze w prawie bezdźwięcznym przejściu, aż spotkała swoje ostateczne przeznaczenie.

Podskoczyłam, gdy strzała znalazła swój cel, zamrugałam szaleńczo, gdy usłyszałam krzyk jelenia, a potem musiałam zmusić sztywne palce, by przewiesić łuk przez plecy i wyciągnąć nóż. Ruszyłam przez trawę tak szybko, jak tylko mogłam, przeklinając głośno sposób, w jaki moje spódnice trzepotały wokół kostek, jakby próbowały zmusić mnie do stawiania drobnych kroków, o których zawsze mówiła lady Linnea. Zęby mi się zacisnęły, gdy patrzyłem na miotającą się bestię. Była w fazie umierania, jej głowa, jej nogi, poruszały się z coraz mniejszą energią, a ja byłam zmuszona zagryźć szloch na ten widok.

"Nie jesteś prawdziwą wojowniczką bez karbu na pasie", powiedział mi Magnus, jeden z ludzi mojego ojca, zanim poklepał mnie po głowie, tak jak się poklepuje dziecko, a nie dwudziestokilkuletnią kobietę. "Cała ta szermierka i łucznictwo..." Odwrócił się, by spojrzeć na cele, do których celowałam przez cały dzień. "Cóż, to trochę jak pieprzenie, prawda? Nie masz na sobie krwi, a nadal jesteś tylko dziewicą, która nie ma pojęcia, co robi." Zerknął w górę, gdy inni chrząknęli, odsuwając się od niego. "Co?"

"Nie chcę być nigdzie w pobliżu ciebie, kiedy książę dowie się, że rozmawiałeś z jego córką o pieprzeniu," powiedział Rolf potrząsając głową. "Albo Kris."

Zastanawiałem się, co do cholery zrobiłem, kiedy dotarłem do boku jelenia. Jego oczy były przytępione, jego próby grabienia powietrza, wyprostowania się i ucieczki, żałosne. To mnie uderzyło. Ja to zrobiłem. Z premedytacją doprowadziłem do upadku tego wielkiego stworzenia. Zamrugałem łzami, po czym zmusiłem zęby do twardego zgrzytania, chwytając nóż obiema rękami.

"Podziękuj bogom" - powiedział Nordred, pochylając się nade mną i zaciskając moje dłonie wokół rękojeści noża. "Podziękuj samej bestii za dar jej życia, bo to cenna, choć dzika, rzecz. Następnie zrób jej uprzejmość, czyniąc ją szybką śmiercią".

"Dziękuję", wykrztusiłem, słowa wydały mi się dziwaczne, nieprzyzwoite, ale podążyłem za rytuałem, którego mnie nauczono, a potem dźgnąłem w dół, krew jelenia wylała się, obryzgując mnie. Nóż wypadł z moich zimnych palców, tak jak wraz z krwią zniknęło jego życie.

Gdy nóż uderzył o trawę, spojrzałem na swoje ręce i byłem oszołomiony tym, jak jasnoczerwona była krew. Przez chwilę mogłem tylko obracać je od przodu do tyłu, w kółko, i wpatrywać się w czerwień, która teraz zabarwiła moje ręce.

Potem przyszły.

"Dobra robota."

Moja głowa podskoczyła, podobnie jak jelenia, szukając niebezpieczeństwa: głos dochodzący z jednego kierunku, a potem seria powolnych klapsów dochodzących z innego. Wrzosowiska były zamglone, drzewa i podszycie gęste tutaj, ale to nie powinno wystarczyć, aby ukryć, kto tam był. Jeden mężczyzna wyszedł zza drzew, jego oczy płonęły bladym błękitem nawet w słabym świetle wczesnego poranka. Miał długie blond włosy zaczesane do tyłu w kolejkę i uśmiechnął się, małym sardonicznym uśmiechem, gdy zatrzymał się tuż przy linii drzew.

Drugi mężczyzna nie zatrzymał się od razu, tylko powoli kroczył do przodu, zmuszając mnie do zrobienia kroku w tył, jakby to było to, czego potrzebowałem, aby objąć go całego. Był wysoki, wyższy niż jakikolwiek mężczyzna, którego kiedykolwiek widziałem, ale co więcej, był ogromny. Szeroki w klatce piersiowej, w udach, w ramionach... Nosił zbroję, ale nie była ona niczym, co widziałem na dworze mojego ojca. Skórzana zbroja pokryta łańcuchami, której lekkość rozśmieszyłaby ludzi mojego ojca, ale ten człowiek nie wydawał się gorszy z powodu jej noszenia. Na niej, podobnie jak jego przyjaciel, nosił długą pelerynę ze srebrzysto-szarego futra, a poobijane metalowe klamry utrzymywały ją wokół ramion. Ale co najdziwniejsze? Mężczyzna obwąchał powietrze jak zwierzę i wtedy już wiedziałem, czym są ci ludzie.




Rozdział 1 (2)

Moje oczy migały od jednego mężczyzny do drugiego, biorąc pod uwagę jasny blask ich niebieskich oczu, długie włosy, zarost i brodę plamiącą ich szczęki. Ręce na rękojeściach mieczy, których nigdy nie widziałem...

"Wargen?"

Ledwie wydusiłem to słowo, tytuł dla najgorszej rzeczy, na jaką mogłem się tu natknąć, ale głowa wielkiego mężczyzny szarpnęła się w górę, jego brwi zmarszczyły się, uformował się snarl.

"Pokój, bracie." Odwróciłem się i zobaczyłem innego mężczyznę stojącego tam, o włosach tak ciemnych, że prawie czarnych, o oczach tak samo bladych jak u pozostałych mężczyzn. Uśmiechnął się do mnie, po czym lekko skinął głową. Ta sama zbroja, ta sama peleryna, to samo łożysko. "Straszysz małą łowczynię". Te niebieskie oczy przesunęły się na mnie. "Powaliłeś tam niezłą bestię i to jednym strzałem. Wstrzymaliśmy oddech, gdy go oddawałeś, zastanawiając się, czy bogowie będą łaskawi -"

"Ale jak taka mała istota jak ty ma zamiar zabrać ją do domu?"

Pojawił się ostatni mężczyzna i wtedy już wiedziałam, co to jest. Wszystkie kobiety słyszały opowieści o wargenach i ich nienaturalnych apetytach. Przybywali nad nasze granice niczym lisy do kurnika, szukając spokojnych, tłustych kurczaków, które mogliby wyrwać i... Upadłam, podnosząc nóż, po czym wytarłam dłoń i rękojeść o suknię, gdy okazało się, że jest śliska od krwi jelenia.

Ale ten człowiek, zauważył moje poczynania, jelenia i nóż z szyderstwem. W przeciwieństwie do jego pobratymców, kudłate brązowe włosy tego człowieka zwisały mu na twarzy, zasłaniając jedno oko, samotne niebieskie oko, które było widoczne, płonące bezgraniczną nienawiścią.

Nienawidziłby mnie, ponieważ jego lud i mój żyły obok siebie w niełatwym pokoju od wieków. Nie przeszkadzało to ludziom mojego ojca jeździć i patrolować granicę, by sprawdzać skargi naszych ludzi. Nie przeszkadzało im to w starciach z wilczymi ludźmi ze Strelae, którzy wracali do domu zakrwawieni, ale zwycięscy. Nie przeszkadzało im to w zaciąganiu biednych osobników do naszej twierdzy, a potem w oddawaniu ich Ulfricowi, Wilczemu Królowi. I zdecydowanie nie przeszkadzało im to w traktowaniu naszej ziemi, naszych ludzi, jakby byli ich własnością, wykradaniu obywateli, by nigdy więcej ich nie zobaczyć. Wyrzuciłam nóż w powietrze między nim a mną, a pozostała trójka zaśmiała się w odpowiedzi.

"Narodziła się łowczyni i wojownik" - powiedział blondwłosy mężczyzna. "A mówili, że kobiety z Granii to słabe mleczaki. Wygląda na to, że zostaliśmy wprowadzeni w błąd".

"Jeśli ta ma być nasza, nie będę narzekał," powiedział wielkolud, przebiegając po mnie wzrokiem. "Taka z wystarczającym ogniem, by utrzymać rzeczy interesujące i która może sprowadzić wystarczająco dużo jedzenia, by nakarmić stado?" Potrząsnął powoli głową, po czym potraktował mnie chytrym uśmiechem, więc mój nóż obrócił się, by wycelować w niego. "Jeśli będzie potrafiła przynieść mi kęs do jedzenia po tym, jak ją zrutynizuję w moje futra, to będzie cholernie idealna".

"Bracia..." powiedział ciemnowłosy mężczyzna z sykiem i podczas gdy ja przesunąłem swój nóż w jego kierunku, kudłaty mężczyzna pojawił się przy moim ramieniu. Wciągnęłam oddech, słysząc o ich nieziemskiej szybkości, ale dowody na to wykraczały daleko poza opowieści. W jednej chwili był poza drzewami, w następnej stał tuż obok mnie i zanim zdążyłam się nawet poruszyć, jego ręka zacisnęła się na moim nadgarstku.

"Przestań," pstryknął ze zmarszczką. "Zrobisz sobie tylko krzywdę".

Zacieśniłem chwyt na nożu, wzmocniłem swoją postawę, tak jak nauczył mnie Nordred, ale to wszystko na nic. Ręka mężczyzny ugryzła w dół. Czułem się jakby zmielił moje kości, zduszony okrzyk uciekł z moich ust.

"Bogowie nad nami, Gaelu", powiedział ciemnowłosy mężczyzna z warknięciem. "Nie ma potrzeby, by męczyć lassa".

Ale słowa Gaela były samospełniającą się przepowiednią. Gdy nóż upadł, chwyciłem go wolną ręką, jednak gdy to zrobiłem, poczułem ostre, zimne ugryzienie ostrza przez skórę. Szarpnąłem ręką w górę, broń została zignorowana, moja krew i krew jelenia stopiły się, i wtedy właśnie zmienił się wygląd mężczyzn.

"Co?!"

Głos Gaela miał moje oczy szarpnięcie w górę i wokół, aby zobaczyć, że to, co było uspokajająco ciemnoniebieskie oczy teraz świecił blady, fosforyzujący turkus i badali mnie jak ofiara, jak wilk robi. Bo tym właśnie byli ci mężczyźni.

Wargen miał dwie dusze, gdzie my mieliśmy tylko jedną, jak chcieli bogowie, a w każdej z nich żyła bestia. Widziałem tego dowody na twarzy Gaela, gdy wąchał powietrze długimi wdechami, gdy jego usta wygięły się do tyłu, by odsłonić kły. To ja byłem teraz jeleniem, moje serce biło, mięśnie napinały się, gotowe do ucieczki, ale jego chwyt się zacieśnił.

"Gael! Co na wszystkich bogów..."

Ciemnowłosy mężczyzna podszedł, z irytacją na twarzy i przez chwilę uznałem go za mojego wybawcę, ale Nordred zawsze mi wpajał, że muszę polegać na sobie, a nie na innych. Gdy tylko drugi mężczyzna się zbliżył, podążyły za nim inne i wtedy zobaczyłem, że mam do czynienia z więcej niż jednym wilkiem.

Nie poruszały się jako ludzie, ale jako wataha, grupując się bliżej. Oczy mi się zamykały, ciało poruszało się w szaleńczych, małych szarpnięciach, gdy zamykali wszystkie wyjścia. Warczenie dudniło w ich gardłach, ich twarze były maskami zwierzęcego głodu, gdy blokowali mnie w środku.

"Co my tu mamy?" powiedział blondyn, kiwając głową w jedną stronę.

"Coś smacznego," odpowiedział za mnie wysoki mężczyzna. "Nie coś, co spodziewałem się znaleźć".

"Nie coś, na co byś się kiedykolwiek natknął," powiedział ciemnowłosy mężczyzna i po wyglądzie jego twarzy, ciężko walczył ze swoją bestią, aby utrzymać kontrolę. "Rzeczywiście coś bardzo specjalnego".

Kiedy drugi mężczyzna sięgnął po mnie, Gael zluzował swój uchwyt, ale kiedy poszedłem się uwolnić, ciemnowłosy mężczyzna był tam. Mój nadgarstek został uchwycony, a kiedy poszedłem go spoliczkować, tak samo było z drugim, obie moje ręce zostały pociągnięte w górę, w górę, aż moje ciało zostało przyciśnięte do klatki piersiowej pokrytej zbroją.

"Czym ona jest, Dane?" powiedział blondwłosy mężczyzna, podchodząc bliżej. "Jej krew..."

"Jakiś doxy off hunting-" Gael próbował powiedzieć.

"Nie," powiedział wielki mężczyzna, a reszta zamilkła.

Ciemnowłosy mężczyzna przyciągnął moje krwawiące palce do ust, a następnie zrobił coś, czego nawet moja rozgorączkowana wyobraźnia nie przewidziała. Wiedziałam, że to zwierzęta, ale to? Przesunął wargami po moich knykciach, jak powinien to robić lord witając się ze szlachetną damą, ale to co zrobił potem wykraczało daleko poza sferę dobrych manier. Wąchał kapiącą tam krew, a potem, ku mojemu przerażeniu, wysunął język.




Rozdział 1 (3)

Był szybki, trzymał mnie w uścisku, który czuł jak żelazo, gdy wracał po więcej, nawet gdy wydałem dźwięk obrzydzenia. Pełne wargi rozchyliły się, kły błysnęły, gdy wsadził jeden z moich palców do ust. Mój niepokój stał się wyraźniejszy, gdy jego język przesunął się po moim skaleczeniu, ale nie z powodu bólu. O dziwo, cały dyskomfort zniknął w chwili, gdy to zrobił i został zastąpiony przez coś zupełnie innego.

Żaden mężczyzna mnie nie dotykał, nie w ten sposób, nie w tak szokująco intymny sposób. Jego oczy wpatrywały się w moje, rzucając jakieś zaklęcie, gdy poczułam, jak jego ruchliwy język przesuwa się po moim palcu. Był dziwnie delikatny. Spodziewałam się, że odgryzie mi palec u nasady, więc chwilowo ujęło mnie aksamitnie miękkie uczucie, gdy lizał mnie do czysta. A wraz z tym przyszło dziwne ciepło, takie, które rozwiało wszelki ból i zastąpiło go czymś innym. Po prostu wpatrywałem się w niego, wsłuchując się w chrząkania dochodzące z głębi jego klatki piersiowej, najwyraźniej będące wyrazem przyjemności. Przyjemności, którą zaczynałam podzielać.

Jak wszystkie szlachetne damy, nie znałam się na ciele, ale... słyszałam i widziałam różne rzeczy. Pokojówki dyskutujące o zaletach różnych rycerzy, czasem nawet rozmawiające całkiem szczerze, gdy nie wiedziały, że jestem w pokoju. Nie, kiedy stałem tam, ukryty za drzwiami lub ścianą, słyszałem, jak mówią o tym, co niektórzy ludzie robią ze swoimi językami. A co robił teraz ten Duńczyk? Pamiętam każde słowo. Czy te silne dłonie zepsułyby mi sukienkę? Czy opadłby na kolana, grzebiąc twarz w tym, co znalazł, rozsuwając moje uda i...

Ale inni przerwali moją koncentrację, wydając te same dźwięki, węsząc i stękając jak cholerne zwierzęta, którymi byli i wtedy mnie to uderzyło. Może i wyglądałam teraz jak ladacznica, ale byłam damą, więc wyrwałam rękę z uścisku warga, a następnie użyłam jej, by spoliczkować jego bezczelną twarz.

Wtedy zakwestionowałam mądrość takiej reakcji. Wszyscy byliśmy uczeni, jak upominać człowieka, który chce sobie pozwolić na swobodę, ale... nigdzie w naukach Lady Linnei nie było mowy o cenzurowaniu warga z cholernie ostrymi zębami. Zamarł, jego oczy rozbłysły, jego bracia zrobili to samo, ale nie zareagowali, więc wtedy wkroczyłem do akcji.

Odwróciłam się na pięcie, sprintując za wszystko, co byłam warta z powrotem w stronę mojego ukochanego Ardena, gwiżdżąc za niego ostro, gdy to robiłam. Słyszałem stłumione okrzyki, warczenie i byłem pewien, że bestie wzięły futro i są na moich piętach, ale i tak biegłem. Arden szarpnął głową z miejsca, gdzie luźno przełożyłem lejce przez gałąź, i ruszył kłusem, a potem kłusem w moją stronę. Trzymałem łuk w ręku, gdy sięgałem do jego grzywy, jedną ręką podnosząc się w siodle, a drugą wyciągając strzałę z kołczanu. Moje kolana wbiły się w bok Ardena, gdy nałożyłam cięciwę, obserwując mężczyzn, którzy chcieli mnie zatrzymać, śledząc ich postępy za pomocą mojego łuku.

"Whoa, milady," powiedział blondwłosy, poruszając się powoli, ostrożnie, by chwycić za lejce Ardena, ale mój koń tego nie chciał. Mógł być mały jak na konia wojennego, ale wciąż był szkolony tak samo, odsuwając się od napastnika, a następnie kłapiąc karcącymi zębami, gdy mężczyzna się upierał.

"Puścicie mnie albo wypełnię wasze bezwartościowe skóry strzałami" - pstryknąłem i najwyraźniej była to idealna rzecz do powiedzenia. Mężczyźni cofnęli się wtedy, ale nie w strachu. Nie, raczej przyglądali mi się z dziwną atmosferą zadowolenia.

"Chcesz nas poprowadzić w wesoły pościg?" powiedział wielki mężczyzna, chichocząc, gdy przeniosłem swój cel na niego.

"Ona jest..." warknął Gael.

"Cicho, bracie," powiedział ciemnowłosy mężczyzna, a następnie, ze wszystkich rzeczy, ukłonił się przede mną, grzeczny gest zrujnowany przez straszny uśmieszek na jego twarzy. "Jestem Dane, a to są moi bracia, Axe." Gestem wskazał na ogromnego mężczyznę. "Gael i Weyland." Wskazał na zmianę na kudłatego mężczyznę i blondyna. "A do kogo mogę mieć zaszczyt się zwrócić?"

Prychnęłam na jego grzeczne sformułowanie, biorąc pod uwagę, że moment, w którym ktoś zdecydował się zlizać krew z moich palców, był już dawno za momentem na grzeczność, ale podnosząc wysoko głowę, zastanawiałam się, czy to może działać na moją korzyść.

"Jestem Darcy, córka księcia Elverston i jakakolwiek nadzieja na zatrzymanie mnie..."

Przerwał mi grzmiący dźwięk. Wymknęłam się z zamku przed wschodem słońca, zdołałam dostać się do stajni, by wypłoszyć Ardena, zanim sama założyłam mu siodło i uzdę. Ale do tej pory ludzie mogli już mnie nie zauważyć i, jeśli odgłos grzmiących kopyt był czymkolwiek, znaleźli mnie.

"Nie marzyłbym o tym," powiedział Dane z powolnym uśmiechem, po czym przytknął palec do swojego czoła i wykonał dziwny mały łuk, podobnie jak pozostała trójka. Nie zawracałem sobie głowy dalszym przesłuchiwaniem go, chyżo wypuszczając swój łuk i przerzucając go przez ramię, zanim podałem Ardenowi głowę.

Konie wojenne z Elverston hodowano w stadach. To była kontrowersyjna praktyka, pozwalać tak wielu nienaruszonym samcom na przebywanie razem, ale okazało się, że szybko ustanowiły porządek dziobania za pomocą zębów i kopyt, taki, o którego ochronę walczyły z całych sił. Uszy Ardena zastrzygły na dźwięk innych koni, a kiedy kopnąłem go w kantar, z radością ruszył przez wrzosowiska w kierunku grupy rycerzy.

Po wszystkim dostałbym surową reprymendę. W głowie słyszałem ich głosy. A gdyby to wargen mnie znalazł? Co jeśli to byli rycerze innego lorda na patrolu? Nie wszyscy lordowie Granii trzymali swoich ludzi w tych samych standardach rycerskości, co ojciec. Ale gdy galopowaliśmy bliżej, zobaczyłem znajomą blond głowę wśród gości, i to Kris przyprowadził swojego konia obok mojego.

"Darcy!"

Serce mi puchło na dźwięk mojego imienia na jego ustach.

"Kris!"

Mój rycerz w jednej chwili zsiadł z konia, a w następnej jego ręce uniosły się, by pomóc mi zejść. Rzuciłam się w jego objęcia, z zadowoleniem przyjmując nawet zimny nacisk jego zbroi na moją skórę. Ale nie było czasu na uściski, najwyraźniej. Jego ręce powędrowały do mojej twarzy, przeszukując ją w poszukiwaniu dowodów krzywdy. Gdy nic tam nie znalazł, przytrzymał mnie na odległość ramion i zbadał resztę mnie.




Rozdział 1 (4)

Wpatrywałam się w niego. Jego twarz wywoływała tysiące zachwytów kobiet. Silna szczęka, pełne usta, blond włosy, które inne kobiety porównywały do koloru słonecznych dni i złotej pszenicy. Ale w jego głęboko brązowych oczach nie było teraz nic miękkiego ani delikatnego. Wiedziałam, że to jego uczucie do mnie sprawiło, że tak uważnie przyglądał się mojej twarzy, ale złość, która się w nich zebrała, szczerze mnie przerażała.

"Darcy." Zmusiłem się do trzymania się ziemi, jak wziął w stanie moich rąk i mojej sukni. "Co w imię bogów?"

"Miałem mały wypadek, Kris," powiedziałem. "Chciałem wyjść na polowanie na jelenie".

"I tak wziąłeś to na siebie, żeby pójść, bez względu na to, co twój ojciec miał do powiedzenia na ten temat?"

Jego ton był pełen szacunku, uprzejmy, ale ta chłodna krawędź cięła głębiej niż mój nóż. Zadrżałem wtedy, zimno osiadło nade mną teraz moje tętno zaczynało zwalniać.

"Milordzie, powinniśmy odesłać Lady Darcy do zamku" - powiedział jeden z rycerzy, zbliżając konia.

"Ona jedzie ze mną," nalegał Kris. "Jest wyczerpana, a bogowie wiedzą, co zrobiła swoim dłoniom. Weź jej łuk i kołczan. Muszę ją zabrać do Lady Linnea, zanim książę ją zauważy. Jeśli dowie się, co ona knuje, każe nas wszystkich ubić, zwłaszcza Nordreda za to, że nafaszerował jej głowę takimi pomysłami."

I w tym momencie zostałam wciągnięta na siodło znacznie wyższego konia, Breaker tańczył na widok nieznanego jeźdźca na jego grzbiecie. Mój Arden wysunął się do przodu, muskając pysk Breakera, by go uspokoić, zanim Kris wspiął się za mną.

Mogłam być córką księcia, ale wiedziałam, że złapię go, gdy wrócimy do domu. Wczesna poranna przejażdżka, zakrwawiona suknia, były wystarczającym dowodem, ale potem było to. Dama nie jeździła w siodle. Dama wykazywała się umiejętnością strzelania z łuku tylko w dni turniejowe, kiedy to odbywał się bankiet dla bogini, Hrist, tej od łuku. Dama z pewnością nie podróżowała po wrzosowiskach bez eskorty i bez przyzwoitki, polując na jelenie. A ja popełniłam każdy z tych grzechów.

"Kris" - zaczęłam mówić, gdy już sięgnął do przodu, chwytając lejce, jego ciało przyciśnięte do mojego.

"Kiedy wrócimy do domu, Darcy", powiedział surowym głosem, po czym zagnał konia do kłusa.




Rozdział 2 (1)

==========

Rozdział 2

==========

"Dobry Boże!" powiedziała Lady Linnea, pędząc do stajni, gdy tylko weszliśmy. Jej oczy były wszędzie naraz, biorąc pod uwagę sposób w jaki siedziałam w pasie i między udami Krisa, potem stan mojej sukni, włosów i rąk. "Daj mi ją. Szybko, natychmiast! Jeśli książę zobaczy ją w takim stanie -".

"Będzie piekło dla nas wszystkich", powiedział Kris, zsuwając się z konia i skinął na stajennego, który pospiesznie zabrał Breakera. "Ahh, Nordred. Właśnie takiego człowieka szukałem. Możesz być tym, który za to odpowie, jak zakładam".

"Milady," powiedział koniuszy, podchodząc bliżej i szkicując wystarczający ukłon, by Linnea była zadowolona. Ale te chłodne niebieskie oczy, były na mnie, nie na niej i wyciągnął rękę, Linnea marudząc cały czas, biorąc moje ręce w swoje i obracając je nad i z powrotem. "Zdjąłeś jelenia".

"Tak, Nordred, powinieneś był mnie widzieć!".

Po raz pierwszy tego ranka czułem, że moja dusza śpiewa z osiągnięciem tego. Część mnie opłakiwała odejście jelenia, zwłaszcza, że został tam pozostawiony dla lisów i innych padlinożerców... Ale odrzuciłem tę myśl. Gdyby mi się powiodło, miałbym zamiar wrócić do zamku i poprosić ludzi mojego ojca o odzyskanie tuszy. Następnie przekazałbym ją Frederickowi, rzeźnikowi, aby ją oczyścił i ubrał. Coś, co nadal mogę zrobić, tak długo jak rycerze będą uprzedzeni, że złodzieje wargenów są znowu na wolności.

"Dość tego", powiedziała Lady Linnea z lekceważącym pstryknięciem. "Wystarczy, że stoimy tu po kostki w brudnej słomie i końskim... łajnie".

Naprawdę nie byliśmy. Nordred kazał chłopcom ciężko pracować w stajni, codziennie wyczyszczać boksy i utrzymywać je w czystości. Zbladł ze złości na tę krytykę, ale nawet on nie odważył się mówić nad panią.

"Kontyngent ze Strelae ma przybyć dzisiaj i książę chce, by Darcy był przy tym obecny. Król desperacko potrzebuje zasobów Strelae i pozostawił to księciu, aby wybić szczegóły. Jeśli Jego Miłość zdoła przekonać pogan, by zgodzili się na wszystkie jego punkty, to znacznie podniesie jego pozycję w królewskim poważaniu." Jej oczy przesunęły się na mnie.

Pani była kobietą zamężną, więc jej włosy były zawsze zakryte wimplem, kawałkiem materiału, który ukrywał włosy i szyję, ale pozostawiał nagą twarz. Chwała jej włosów była przeznaczona tylko dla oczu jej męża. Ale Lord Fallow zginął w bitwie, zanim się urodziłam, więc teraz tylko bogowie widzieli jej prawdziwe piękno. Drgnęła na śnieżnobiałych fałdach, gdy przyglądała mi się uważnie, te szare oczy widziały i oceniały wszystko, czym byłam.

"Możesz zostać księżniczką, Lady Darcy", powiedziała, jakby to była rzecz, do której wszyscy powinniśmy dążyć. "Małżeństwem z jednym z wielu synów króla. Może nawet księciem Brysonem".

"Nie sądzę, że pasowałoby mi zostać królową", odpowiedziałam pospiesznie, mój wzrok opadł na podłogę.

Przynajmniej ten komentarz można było uznać raczej za panieńską skromność niż za nieuprzejmość, ale jego wydźwięk pozostał taki sam. Zostać wysłanym do stolicy, Aramathii, i być zmuszonym do życia stłumionego przez królewski protokół... Na samą myśl o tym zaciskały mi się zęby, podobnie jak Krisowi.

Z zaciekawieniem obserwowałam, jak mięsień jego szczęki napina się na wzmiankę o tym, że wyszłam za innego. Poza nieco większą przyjaźnią niż ta, którą darzy mnie większość mężczyzn, nigdy nie otrzymałam od niego nic ponad uprzejmość należną każdej damie. Ale kiedy zobaczyłam ogień rozpalony w tych brązowych oczach, zastanawiałam się, miałam nadzieję, że może być coś więcej. Bez względu na to, jakie pragnienie mogłam odczuwać, byłam zmuszona je stłumić. Bez względu na to, co czułam do Krisa, wiedziałam, że życzenia króla lub księcia przeważyłyby szalę i to sprawiło, że moje serce zaczęło bić szybciej. Moje palce drgały, boląc, aby wziąć jego w moje i ścisnąć je, cokolwiek, aby wymazać chmury burzowe tworzące się w jego oczach.

"Och, nie wiem", powiedział Nordred, tym swoim bogatym, głębokim głosem. "Myślę, że nasza pani uznałaby, że korona całkiem dobrze by jej pasowała".

"Jakby opinia stajennego miała znaczenie w tych sprawach," prychnęła Linnea. "Gdzie byłeś, kiedy Darcy przyszedł osiodłać jej konia? Jestem skłonna założyć się, że ta trupa małp, którą zatrudniasz, tańczyła do jej melodii."

"Jej wysokość zdołała wyprowadzić i osiodłać Ardena, nie budząc ani jednego z nas" - odpowiedział Nordred z szerokim uśmiechem, na co nawet powieki Linnei lekko drgnęły. Znałem tego człowieka od małego i, szczerze mówiąc, czuł się dla mnie bardziej jak ojciec niż mój własny. Podsłuchawszy rozmowę starszych pań, wdowy w stajni starały się spędzać czas z mistrzem koni, powołując się na jego zdolności manualne. "Jest jak złodziej w nocy, ta dziewczyna."

"Jaka szkoda, że umiejętności łotrzyka nie znajdują się na liście pożądanych cech dla młodych dam" - powiedziała Linnea oschłym tonem. "Chodź Darcy, mamy niezły bałagan do uporządkowania przed przybyciem Streferów, a twój ojciec bardzo jasno określił, jakie będą konsekwencje, jeśli nie będziesz czysty, reprezentacyjny i nie będziesz właściwym odzwierciedleniem chwały jego domu".

I właśnie wtedy to poczułem, to znajome zamknięte w sobie, pozbawione powietrza uczucie. Moja ręka powędrowała do klatki piersiowej, ponieważ czułem, jak mój oddech zacina się w płucach. Moje żebra czuły się teraz jakby były zrobione z żelaza, ciężkie i nieelastyczne, moja tchawica była wąska jak kawałek słomy i tak samo słaba. Ten sam stary dźwięk krzyczenia pojawił się, gdy walczyłem, by wypełnić płuca, moje stopy przesuwały się w niepokoju.

"Milady-" powiedział Nordred, ruszając do przodu, ale Linnea szczerzyła się.

"O nie, nie masz. Książę obiecał, że jeśli Darcy nie będzie się podporządkowywać, to Darcy zostanie solidnie ubita, a ja razem z nią."

"Linnea, na pewno-" zaczął mówić Kris.

"Nie wiesz nawet w połowie tak dużo, jak ci się wydaje, ani nie ukrywasz swoich ambicji, Kristoffie ze Stowerling. Książę był śmiertelnie poważny. Strelan nie może być w żaden sposób obrażany i aby wspomóc tę sprawę, dobrze, że jesteś w zbroi, bo wysłano cię na patrol" - odpowiedziała zawadiackim tonem, ignorując mój coraz bardziej rozpaczliwy stan.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Ofiara wilków"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści