Prezenty zawinięte w najładniejsze kokardy

Rozdział 1

==========

1

==========

Do: Sieć Pracowników Loveridge & McGowan

Cc: Ana Loveridge-Herrera, River McGowan

Od: Olivia Langley

Przedmiot: 12 dni świątecznej radości!

W noc poprzedzającą Święto Dziękczynienia w całym biurze nikt się nie poruszył, nawet Alba z działu kadr, która próbowała zrobić ostatni ze swoich dziesięciu tysięcy kroków. Pończochy były ostrożnie wieszane przy chłodnicy z wodą, w nadziei, że wkrótce pojawi się tam św. Mikołaj!

Jeśli miętowa gorąca czekolada w pokoju socjalnym i absurdalne kolejki w Macy's (i w każdym innym sklepie w tym mieście) nie były wystarczająco oczywiste, to jest to najbardziej cudowny okres w roku! Ale jeśli chodzi o mnie, to Boże Narodzenie jest już od 1 listopada i chciałbym osobiście podziękować wszystkim z was za humorystyczne traktowanie moich playlist - nawet tej jednej osobie, która wyłączyła je 11 listopada o 13:49, kiedy myślała, że wyszedłem z budynku. Nie jestem zdenerwowana. Anymore. Asher.

W duchu wszystkiego co święte i wesołe, wzięłam na siebie zaplanowanie kilku wydarzeń, aby wprowadzić wszystkich w świąteczny nastrój!

27 listopada: Christmas Kickoff!

Ciesz się napojami i przekąskami po pracy, podczas gdy my będziemy wybierać Sekretnych Mikołajów.

29 listopada: Oh, Christmas Tree!

Zabierz swoją rodzinę na nasze specjalne oglądanie ceremonii rozświetlenia choinki w Rockefeller Center!

1 grudnia: Lace Up Those Skates!

Zabierz swoją rodzinę do Rockefeller Center na noc jazdy na łyżwach! Gorąca czekolada, ciasteczka i łyżwy będą zapewnione!

4 grudnia: Holiday Trivia!

Dołącz do nas w Rose Tavern i weź udział w świątecznym konkursie! Zwycięzca otrzyma dzień wolny na świąteczne zakupy!

6 grudnia: It's a Pajama Party!

Załóż piżamę do pracy i ciesz się oglądaniem ulubionych filmów świątecznych na dachu! Koce, popcorn i lampy grzewcze zapewnione!

8 grudnia: The Christmas Crawl!

Pijcie w całym mieście! Zwrot kosztów za Ubera zapewni Ci bezpieczny powrót do domu!

12 grudnia: Dzień Brzydkiego Swetra i Zapalenie Menory!

Załóż do pracy swój najbrzydszy świąteczny sweter! Nagrody zostaną przyznane dla najbardziej ohydnych! I nie zapomnijcie zostać na ceremonii zapalenia menory!

14 grudnia: Wymiana ciasteczek!

Przynieś swój ulubiony świąteczny deser i pudełko, aby zabrać do domu dodatkowe smakołyki! Nagrody zostaną przyznane najsmaczniejszym!

16 grudnia: An Afternoon of Giving!

Zaangażuj się jako wolontariusz w świąteczną akcję nowojorskiego szpitala dziecięcego!

18 grudnia: Winter Wonderland Gala!

Zapraszamy na noc do Metropolitan Museum of Art na nasz coroczny świąteczny wieczór! Spotkaj się ze współpracownikami, klientami i najlepszymi przedstawicielami historii!

22 grudnia: Secret Santa Swap!

Ciesz się napojami i przekąskami po pracy, podczas gdy my będziemy wymieniać się prezentami!

31 grudnia: Ring in the New Year!

Pożegnaj 2019 i przywitaj 2020 w parku na dachu Gansevoort! Otwarty bar i przekąski zapewnione!

Globalny kalendarz został zaktualizowany o każde wydarzenie! Dla wygody wszystkich! I żebyś nie mógł powiedzieć, że zapomniałeś! Przypomnienia mailowe będą wysyłane z wyprzedzeniem jednego dnia roboczego!

Życzę Wam wszystkim bezpiecznego i szczęśliwego Święta Dziękczynienia! Cieszcie się swoim wyjątkowo długim weekendem! Czekam na Christmas Kickoff w poniedziałek!

Yours truly,

O. Langley

Stażysta Social Media i Pomocnik Wykonawczy Świętego Mikołaja

Loveridge & McGowan International

98 W 52nd St, New York, NY 10019

olivialangley@lmi.com

*

"Idź do domu, Livi."

Celeste łypie na mnie plastikową torbą, jej ciemnobrązowe oczy zwężają się w spojrzenie, które sugeruje, że lepiej zrobię, co mówi, zanim się naprawdę wścieknie.

Łaskawie przyjmuję jej ofertę, ale wzdycham niechętnie. "Masz noworodka i męża. Powinnaś wyjechać."

"Kochanie, dla mnie to są wakacje", mówi. "Jesteś tu od dziewiątej rano. Jest już prawie północ. Jestem zaskoczony, że nie jesteś zemdlona na podłodze".

"Wypiłem dzisiaj trzy quad shot peppermint lattes".

Moje ręce wciąż się trzęsą. Jestem podekscytowany. Nie sądzę, że będę spać ponownie aż do nowego roku, co jest idealne, ponieważ mam zbyt wiele do zrobienia.

"Nic dziwnego, że masz szalone oczy" - śmieje się. "Idź do domu. Idź do łóżka. Jutro musisz to wszystko powtórzyć".

Nie potrzeba więcej przekonywania. Chwytam płaszcz z zaplecza i macham szybko na pożegnanie, gdy omijam stoliki Porcelain Straw i wychodzę do hotelowego lobby.

Pachnie grzanym winem i pierniczkami. Przepływa przeze mnie ciepło, które zostało zachowane specjalnie na tę porę roku. To szczęście, wesołość i przytłaczająca radość, wszystko zwinięte w jedną, idealną, małą bańkę. Jestem oszołomiony. Pękam w szwach. Pięć sekund od zerwania się do piosenki i tańca. Jestem świątecznie pijana i wcale się tego nie wstydzę.

"Miłej nocy, Olivia." Bernard uśmiecha się do mnie, gdy wyciąga drzwi. "Jeszcze raz dziękuję za ciasteczka".

"Upewnij się, że niektóre z nich trafią do domu tej twojej żony".

"Nie mogę składać żadnych obietnic."

Śmieję się. "Dobranoc, Bernie!"

Usztywniam się przed zimnem i mocniej zaciągam płaszcz. Wciąż się uśmiecham.

Dziś w nocy w Nowym Jorku pada deszcz, a ja czuję się, jakbym żyła w śnieżnej kuli ziemskiej. Idę do domu, mimo że jestem zdrętwiała od stóp do głów. Nie mogę znieść myśli, że przegapię to na rzecz metra. To jest powód, dla którego przeprowadziłem się do miasta. Zamierzam wsiąknąć w każdy ostatni płatek śniegu.

Nikt inny nie wygląda na tak szczęśliwego jak ja. Ich szyje są schowane w szalikach, a ręce w kieszeniach płaszcza. Przechodzą obok mnie bez drugiego spojrzenia. Miejsca, do których trzeba iść. Ludzie do zobaczenia. Wszyscy się spieszą.

Ja nie.

Nie spieszę się. Podziwiam wystawy okienne i pył bieli, który pokrywa ziemię.

Kiedy wracam do domu, moja twarz jest spierzchnięta, a usta drżą. Zdejmuję kurtkę, szalik i rękawiczki i przebieram się w flanelową piżamę i szlafrok. Drzwi Joey'a są zamknięte, jak zawsze. Wiem, że jest w domu, bo włączony jest telewizor, ale jest późno, więc nie pukam, żeby sprawdzić, czy się obudziła. Zamiast tego zwijam się w kłębek na kanapie i sięgam po pilota.

Moje Święta Dziękczynienia nigdy nie były tradycyjne. Nie było wymyślnych obiadów ani ciasta z dyni. Nie było spotkań rodzinnych ani drużyn piłkarskich, którym można by kibicować. W niektórych latach jadłem jednodniową pizzę. W innych latach siedziałem w poczekalni dla pielęgniarek w szpitalu, podczas gdy moja mama pracowała. Byłem sam. Bardzo często. Przez większość czasu udawałem, że tak nie jest. Starałam się jak najlepiej wykorzystać moją sytuację. Z wypchanymi zwierzętami i lalkami, tworzyłam własne historie świąteczne. A kiedy moja mama kończyła pracę, odgrywałam wszystkie moje ulubione sceny. To była chyba nasza własna, dziwna tradycja.

Dziś wieczorem siedzę na kanapie. Z resztkami z restauracji. Oglądając nagranie parady, która odbyła się w czasie, gdy ja nakrywałam stoły.

Kolejne święta w samotności.

Jak zawsze.




Rozdział 2 (1)

==========

2

==========

Levi Booker jest dziesięć tysięcy razy gorętszy, gdy stoi pod jemiołą trzymając mnie za rękę. Mnie też jest dziesięć tysięcy razy goręcej, kiedy Levi Booker stoi pod jemiołą trzymając mnie za rękę. Kręci mi się w głowie i mam zawroty głowy. Myślę, że mogę zemdleć.

"Ty, moja droga, jesteś powiewem świątecznej radości". Przyciska swoje usta do białek moich knykci i chcę zabutelkować tę chwilę w śnieżnej kuli i trzymać ją na moim płaszczu na zawsze.

Ja i Levi Booker. Pod jemiołą. Jak w tym filmie, w którym grał w zeszłym roku. Jestem jego główną damą. Zakochujemy się. On się oświadczy. Będziemy mieli czerwcowy ślub i trójkę dzieci z jego rozmarzonymi niebieskimi oczami i moimi blond włosami. Dom w Connecticut. Z białym płotem. I Range Rovera.

Nasze kartki świąteczne będą legendarne.

"Olivia? Mój bajgiel?"

Moje oczy nie opuszczają Leviego. Rzucam białą papierową torbę w Ashera. Mój brak koordynacji ręka-oko sprawia, że ląduje ona u jego stóp. Czuję, jak się krzywi.

"Lepiej, żeby to były cynamonowe rodzynki".

"Jest."

"Double-toasted?"

"Oczywiście."

"Extra cream cheese?"

"Cała wanna."

Levi Booker wciąż trzyma mnie za rękę. Pod jemiołą. Jak w cholernej komedii romantycznej. Gdzie jest mój Oscar dla najlepszej aktorki za rolę pierwszoplanową?

"Z miejsca..."

"Asher, ona jest stażystką. Nie kelnerka."

Levi upuszcza moją rękę i patrzy przez ramię na Ashera. Czuję się pusta, jak pudełko, które zostało niedbale otwarte w świąteczny poranek i nie można go już użyć. Jestem zrujnowana. Zniszczona. Wyrzuć mnie do pojemnika na surowce wtórne.

"Jestem świadomy", Asher zatrzaskuje się. "Ale jeśli oferujesz mi śniadanie, nie oczekuję, że zostanie rzucone na mnie i wolałbym, żeby zostało dostarczone, zanim umrę z głodu".

"Widzę, że ktoś wyszczotkował swoje umiejętności aktorskie od czasu gimnazjalnego kółka dramatycznego".

Całe biuro się śmieje. Asher nie. Zatrzaskuje drzwi i wieniec, który powiesiłam rano, spada na podłogę. Co za Grinch.

"Chyba niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają" - śmieje się Levi i zerka z powrotem na Rivera McGowana, współzarządzającego firmą i ojca Ashera, który również się śmieje.

"Chodźmy do mojego biura", mówi.

Po raz ostatni Levi patrzy na mnie z góry i mruga. "To była przyjemność stać z tobą pod jemiołą".

Jedyne, co przychodzi mi do głowy, żeby powiedzieć, to "dziękuję".

Odchodzi, a ja nie ruszam się przez co najmniej czterdzieści pięć sekund. Czekam, aż wróci. Żeby padł na jedno kolano i wyznał swoją miłość.

Nie robi tego.

Wzdycham tęsknie, szukając po omacku za sobą klamki i potykając się z powrotem najpierw do gabinetu Ashera.

"Mam nadzieję, że jesteś tu, aby przeprosić za zaatakowanie mnie bajglem, który nie jest ani podwójnie opiekany, ani posmarowany kremowym serem".

"Przepraszam."

"Tak, brzmisz".

Levi Booker trzymał mnie za rękę. Pod jemiołą. Gdybym miała bloga - a zdecydowanie nie mam, zwłaszcza nie takiego o pozaziemskich teoriach spiskowych, którymi mógłby się zainteresować rząd - nigdy nie przestałabym pisać o tej chwili. Przez resztę mojego życia. To wszystko, o czym kiedykolwiek będę mówić. Oficjalnie osiągnąłem szczyt.

"Levi Booker to pieprzona ropucha".

Biorę głęboki oddech i liczę do trzech, czyli tak jak zaczynam każdą rozmowę z Asherem.

"W każdej żabie jest Książę Uroczy".

"Nie, to tylko pieprzona ropucha" - mówi Asher i ma serek śmietankowy rozsmarowany na ustach. "Ale na pewno oczarował cię majtkami".

"To niegrzeczne."

On wzrusza ramionami. "Nie czułbym się zbyt wyjątkowo. Zrobił to samo Harriet z księgowości, a ona ma jakieś sześćdziesiąt osiem lat."

"Przestań próbować zrujnować moją chwilę".

Asher przewraca oczami. "W tej branży spotkasz wielu Levi Bookerów i im szybciej zdasz sobie sprawę, że on już zapomniał twojego imienia, tym szybciej będziemy mogli przejść do ważniejszych spraw, jak ten wyjątkowo nietrafiony bajgiel i informacje prasowe, których potrzebowałem na biurku trzynaście minut temu".

"Właśnie je zdobywałem".

"A ty? Bo wydaje mi się, że śliniłeś się nad trollem".

"To jest tak..."

"Czas to pieniądz, Olivia". Asher zatrzasnął pióro i założył je za ucho. "I kiedy ty robiłaś z siebie idiotkę z jednym klientem, inny właśnie urodził następną małą gwiazdkę country w Nashville. Ava Mae Rutland. Urodzona o 4:45 rano dwudziestego siódmego listopada w Vanderbilt University Medical Center. 9 funtów. 6 uncji. 21 cali długości. Matka i córka są szczęśliwe i zdrowe. Tata i starsza siostra, Maisie Lane, są zachwyceni najnowszym nabytkiem rodziny - dlaczego nie robisz notatek?".

"Och, chcesz, żebym napisał ten komunikat prasowy?"

"Tak, Olivia. Jestem zajętym człowiekiem. Myślisz, że możesz odciągnąć się od Bieguna Północnego na tyle długo, aby wykonać jakąś rzeczywistą pracę?".

Biorę głęboki oddech i znów liczę do trzech. "Z takim nastawieniem nigdy nie zejdziesz z listy niegrzecznych".

"To naprawdę nie jest mój najwyższy priorytet".

"Cóż, powinno być", mówię przed złapaniem stosu folderów manilii z jego biurka, a następnie zostawiam go samego, aby zjadł swój normalnie tostowany bajgiel w brodzącej ciszy.

*

Darius wyrzuca z powrotem nip tequili i goni go z pierniczkiem. Uśmiecha się do mnie i wzrusza ramionami, "'tis the season!".

Przestrzeń przerwy w Loveridge & McGowan International trzęsie się w rytm piosenki Mariah Carey. Chcę zacząć śpiewać słowa piosenki, ale gryzę się w język. Jest zbyt wczesny wieczór na choreograficzny występ. Potrzebuję, żeby wszyscy byli znacznie mniej trzeźwi. Nie żebym była nieśmiała, czy coś, ale dla dobra moich współpracowników moje dramatyczne wykonanie Christmas (Baby Please Come Home) trzeba oglądać w okularach zabarwionych wódką. Później mi podziękują.

"Olivia, zorganizowałaś taki piękny wieczór". Ana Loveridge-Herrera stoi obok mnie i świeci jak choinka wyposażona w tysiące maleńkich, jasnych, białych lampek. Gdybym nie weszła do łazienki w tym samym czasie, kiedy jej test ciążowy zwrócił słaby pozytywny znak, założyłabym, że jej blask był związany ze świętami. Okazuje się, że lubi Boże Narodzenie w normalnym stopniu i jest po prostu podekscytowana tymi wszystkimi błogimi feromonami dziecka.




Rozdział 2 (2)

"Dziękuję za humoring mnie," mówię, uzupełniając tacę z miętowymi gorącymi babeczkami czekoladowymi. "Wiem, że to dużo, ale po prostu naprawdę kocham tę porę roku".

"Nie musisz mi dziękować," śmieje się. "Najwyższy czas, żeby ktoś wprowadził to biuro w świąteczny nastrój. Utrzymuj ten entuzjazm, a po zakończeniu twojego stażu możemy mieć sobie stałego koordynatora ds. wakacji".

"Naprawdę?"

"Naprawdę", mówi. "Poproszę mojego asystenta, żeby wysłał ci maila w sprawie zaangażowania się w zimową galę. Myślę, że zasługujesz na miejsce w tym zespole."

Czekam, aż Ana odejdzie, zanim pisnę. Nie codziennie praktycznie dostajesz ofertę pracy od najbardziej złej publicystki w Nowym Jorku. Kiedyś szturmem wdarła się na plan porannego talk show na żywo, bo prowadzący zadał pytanie, którego nie powinien. Było to najbardziej streamowane wideo na YouTube przez trzy miesiące.

"Czy masz atak? Czy mam wezwać karetkę?"

Asher mruga do mnie, zanim jego oczy zmienią się w olśnienie. Żyje w wiecznie złym nastroju, co moim zdaniem jest powodem do wstydu. Życie jest zbyt krótkie, by być cały czas nieszczęśliwym. A on jest zbyt uroczy, żeby mieć zmarszczki.

Poza tym ma apartament w SoHo, a jego dziewczyna jest cholerną Rockette. Trafił na życiową loterię.

"Oczywiście, że nie mam ataku", mówię. "I miałbym nadzieję, że miałbyś trochę więcej pilności, gdybym miał".

"Jest tu pięćdziesiąt innych osób", mówi. "Jestem pewien, że ktoś wie jak wykręcić 911".

"Wow, jesteś zdecydowanie osobą, którą chciałbym być w pobliżu podczas nagłego wypadku".

"A propos," mówi, gdy sięga po babeczkę. Bierze kęs i wykrzywia twarz w obrzydzeniu. Jestem urażona. "Potrzebuję cię do moderowania podpisywania książki jutro na Union Square".

"Uważasz to za nagły przypadek?"

"Nie bardzo, ale byłem zmęczony małomównością i to był powód, dla którego tu przyjechałem, więc... bądź w Barnes & Noble o czwartej. To dla Emmy Raynard. Jej książka jest o lakierach do paznokci, więc będzie to banda tween girls pytających o porady dotyczące makijażu. Będziesz tam pasować."

"Przykro mi, Asher, ale nie mogę".

"Nie możesz?" Teraz wygląda na obrażonego, jakbym właśnie obraził jego bardzo drogie buty Gucci lub przejechał psa jego babci.

"Kiedy dostałem staż, powiedziałem HR, że nie mogę robić późnych nocy we wtorki, czwartki i piątki. Powiedzieli, że to nie będzie problem".

"Oczywiście, że jest to problem", huffs i bierze kolejny kęs miętowej babeczki z gorącą czekoladą. Jego twarz znów się ścina. "Ponieważ jeśli ty tego nie zrobisz, to ja muszę to zrobić, a ja o wiele bardziej wolałabym dostać moje zęby mądrości usunięte bez znieczulenia, niż moderować czytanie o lakierze do paznokci".

"Naprawdę mi przykro".

"Nie brzmisz naprawdę przykro," mówi. "Co mogłabyś robić, co jest ważniejsze od tego? Czy śpiewasz kolędy dla bezdomnych w Central Parku?".

"Nie, to dopiero dziesiątego grudnia".

"Oczywiście." Przewraca oczami. "Jestem bardzo zdenerwowany".

"Wyglądasz na bardzo zdenerwowanego. Zwłaszcza z całą tą czekoladą na ustach."

Jego twarz zmienia się w zabawny odcień czerwieni, gdy sięga po serwetkę, żeby wytrzeć usta.

Czuję się źle, ponieważ, cóż, zawsze czuję się źle, kiedy rozczarowuję ludzi, dlatego bardzo staram się tego nie robić. Ale nie mogę pominąć zmiany w restauracji. Zarabiam więcej na napiwkach w jedną noc, niż tutaj w ciągu tygodnia. Nie mam funduszu powierniczego ani bogatej ciotki, na której mogłabym się oprzeć. Mam czynsz i pożyczki studenckie, które same się nie spłacą.

"Czy to się skończy przed siódmą?"

"Mam nadzieję, że tak", mówi. "Jak długo nastolatki mogą rozmawiać o makijażu?"

"Godziny. Dni. Miesiące, naprawdę."

"W takim razie pewnie będzie to trwało całą noc".

Wzdycham. "Mogę zostać do siódmej."

Spóźniłabym się tylko pół godziny na swoją zmianę. Mogłabym to nadrobić po godzinach. Pozostanie w restauracji do pierwszej w nocy nie będzie przyjemne, zwłaszcza gdy muszę wstać cztery godziny później, żeby zdążyć przed ósmą, ale wiedziałem, że to nie będzie łatwe i jestem gotów stracić sen, żeby osiągnąć swoje cele.

I jest światełko na końcu tunelu. Ana powiedziała, że jeśli dalej będę dobrze wykonywał swoją pracę, to przyjmą mnie na stałe. To prawdopodobnie nie jest w moim najlepszym interesie, aby zdmuchnąć to podpisanie książki.

"Dobrze," mówi. "Siedem to jest. Jestem pewien, że jej kierownik poradzi sobie po tym".

"Doskonale."

Marzę o czterech latte crème brûlée, które będę musiał wypić jutro, kiedy czapka Secret Santa zbliża się do mnie i Ashera. Prycha na nią jak Ebenezer Scrooge, którym jest.

"Nie biorę udziału", mówi.

"Tak, jesteś", mówię mu. "Twoje imię tam jest. Musisz."

"Nie umieściłem go tam".

"Ja to zrobiłem".

"To jest fałszerstwo. To nielegalne."

"Jakbym mógł podrobić twoje okropne pióro", mówię. "Proszę, przestań próbować zrujnować ducha tego. Wybierz imię, a potem kup prezent za dwadzieścia pięć dolarów. Ale nie kartę podarunkową! To bezmyślne i bezosobowe. I uważam, że każdy zasługuje na odrobinę czasu i wysiłku, a nie na coś, co kupuje się dziesięć minut przed imprezą w Duane Reade."

Olśniewa mnie, gdy wtula rękę w czapkę Mikołaja, którą trzyma Alba z HR. Kiedy czyta imię napisane na maleńkim kawałku złożonego papieru, jego twarz sztywnieje.

"Wow, ktoś będzie naprawdę szczęśliwy, kiedy dowie się, że je dostałeś".

Zgniata papier w dłoni, zanim tupie w kierunku swojego biura. Wzdycham i wybieram imię.

Eleanor McMannis.

Copywriterka na wizie z Irlandii.

Właśnie stała się najszczęśliwszą osobą w biurze.




Rozdział 3 (1)

==========

3

==========

"Jaki jest twój drugi ulubiony kolor szminki?"

Zerkam na zegarek, a potem z powrotem na trzy strony porad dotyczących makijażu, które nabyłam w ciągu ostatnich dwóch godzin. Jest godzina 18:58. Mama Emmy od czterdziestu trzech minut siedzi na swoim telefonie w dziale historii wojennej. Rozwinąłem nerwowe drgawki, które mogą, ale nie muszą być spowodowane absurdalnie dużą ilością spożytej kofeiny.

"Możesz mi polecić dobrą paletę? I jaka jest twoja ulubiona technika mieszania podkładu? Bo jak używam pędzla do nakładania podkładu, to wygląda on jak ciastko, ale oglądałam filmik o blenderach i są one naprawdę niehigieniczne."

Mój zegarek wskazuje 19:03, a ja wstaję z krzesła. Nie powinnam zostawiać talentu bez opieki, ale najbardziej kontrowersyjne pytanie, które padło dziś wieczorem, dotyczyło tego, którego członka One Direction wolała, co wywołało gorącą debatę, na którą nie byłam przygotowana. Myślę, że Emmy będzie dobrze z nią samą przez kilka minut.

"Przepraszam, pani Raynard?"

Elizabeth Raynard opiera się o półkę z książkami o II wojnie światowej i macha do mnie grzbietem dłoni.

"Jak już mówiłam", cacka się. "Próbowali umieścić mnie w klasie biznes. Jakby, hello! Czy wiesz, kim jestem?"

"Przepraszam, pani Raynard?"

Jej oczy zwężają się jak sztylety do moich. Jej blask przeszywa mnie dreszczem. "Rozmawiam przez telefon".

"Wiem", mówię. "Ale Asher powiedział ci, że muszę wyjść przed siódmą".

"Nie powiedział mi nic takiego".

Napisałam maila.

"Przepraszam, że nie wyraził się jasno", zaczynam, "ale mam wcześniejsze zobowiązania, które wymagają, abym wyszedł teraz".

"A co proponujesz, żebym zrobił z tym pokojem pełnym rozrabiających nastolatków?".

"Zadają nieszkodliwe pytania. Nie musiałem zmieniać tematu. Kierownik sklepu mówi, że godzina policyjna jest o ósmej, więc nie potrwa to długo."

"To godzina drogi," wtuliła się w swój telefon. "Kathy, będę musiał do ciebie oddzwonić... Wiem... To niedorzeczne. Kłócę się z jakąś stażystką."

Zerkam na swoje stopy. "Naprawdę mi przykro z tego powodu -"

"Nie płacę Asherowi za pracę przez dziewięćdziesiąt procent czasu". Podchodzi do mnie bliżej, jej lodowata sylwetka góruje nad moją. Trudno nie być zastraszonym przez kobietę, która nosi pięć telefonów i jest dziesięć cali wyższa ode mnie. "Jeśli takie zachowanie będzie się powtarzać, rozważę znalezienie bardziej profesjonalnej reprezentacji".

"To się nie powtórzy", mówię. "Mogę panią o tym zapewnić, pani Raynard".

"Nie składaj mi obietnic, których nie możesz dotrzymać," warknęła. "Będę rozmawiać z Asherem na ten temat".

Próbuję ponownie przeprosić, ale ona trzyma rękę w górze, żeby mnie uciszyć. Kiedy idzie na scenę, gdzie Emmy odpowiada na pytanie o plamy na ustach i szminki, uciekam przez drzwi wejściowe.

Jest gorzko zimno. Chodniki są zatłoczone przez zbyt wielu ludzi ze zbyt wieloma torbami. Wplatam się między nich, przeprosiny drżą mi z ust. Nie słyszę swoich myśli przez nieustanne bicie dzwonów. Jestem spóźniona. Tak bardzo spóźniona. Dzisiejszy wieczór nie może być gorszy.

Na E 15th Street łamie mi się pięta. Zbieram się po schodach na stacji metra przy 14. ulicy i kuleję na peron. Czekam szesnaście minut z powodu trudności technicznych i docieram na 77. ulicę tuż przed ósmą. Biegnę trzy przecznice i wyrywam dziury w dolnej części rajstop. Kiedy przebiegam przez wejście służbowe do hotelu, jestem już obdarta ze swetra. Elliot z obsługi technicznej rumieni się, gdy widzi mój jasnoniebieski stanik.

Celeste biegnie w moją stronę z parą obcasów, które wyrwała dziewczynie pracującej przy odprawie i jest to wspólny wysiłek zapinający moją białą koszulę i wsuwający ją w spódnicę.

"Jestem tak późno," mówię. "Czy on się zorientował?"

"Tak."

"Zamierza mnie zwolnić".

"Nie, nie zrobi tego. Za bardzo lubi gapić się na twoje cycki".

"Świetnie."

Mój telefon brzęczy w mojej torbie. To Asher. Dzwonił do mnie już osiem razy.

Naprawdę odeszłaś?

Masz pojęcie, z czym się teraz zmagam?

Menopauzalna mamuśka z siódmego kręgu piekła.

Próbuję oglądać Hamilton!

"Olivia." Ivan stoi w drzwiach stukając stopą. Patrzy na mnie, a potem na górny guzik mojej koszuli, który jest rozpięty. "Czy wiesz, gdzie trzymamy nasz harmonogram?".

"Tak."

"Czy wiesz, jak określić czas?"

"Tak."

"W takim razie proponuję, abyś połączył oba talenty i przybył na miejsce, gdy rozpocznie się twoja zmiana".

"Przepraszam," powiedziałem. "To się już nie powtórzy."

"Miejmy nadzieję, że nie."

Nie mam czasu na bieganie do łazienki, żeby się wypłakać. Witam się z moim pierwszym stolikiem i przyjmuję ich zamówienie na drinka. Przez następne cztery godziny, odgrywam rolę posłusznego serwera.

Kiedy wracam do domu, tuż przed drugą, niestrudzenie szukam kluczy, a kiedy okazuje się, że ich nie ma, pukam do drzwi dwanaście razy, ale Joey nie odpowiada. Osuwam się na podłogę, zbyt wyczerpana, by płakać.

*

Do: Loveridge & McGowan Employee Network Cc: Ana Loveridge-Herrera, River McGowan Od: Olivia Langley Temat: Oświetlenie choinki!

Dziś wieczorem odbędzie się coroczne oświetlenie choinki w Rockefeller Center! Loveridge & McGowan zarezerwowali dla Ciebie i Twojej rodziny specjalne miejsce do oglądania uroczystości! Ubierz się ciepło i ciesz się nocą świątecznej radości! Pokaz zaczyna się punktualnie o 20:00!

Yours truly,

O. Langley

Stażysta w mediach społecznościowych i pomocnik Mikołaja Loveridge & McGowan International 98 W 52nd St, New York, NY 10019

olivialangley@lmi.com

*

Mój papierowy kubek z gorącą czekoladą ma na brzegu godny Instagrama pocałunek z czerwonej szminki. Zaciskam wargi i rozszerzam oczy, pozując dla Bree obok idealnie oświetlonego białego drzewa. Zamierzam hashtagować piekło z tego i uzyskać tysiąc polubień.

Rockefeller Center jest szczelnie wypełnione tłumami z wyszczerzonymi zębami, bobble hats i skargami na windchill. Midtown Manhattan jest lodowaty. Piętnaście minut temu straciłem czucie w palcach, ale staram się zachować pozytywne nastawienie. Są tu pierniczki i ciasteczka snickerdoodle - zjadłam już siedem - i mimo że mam zdrętwiałe usta i mrowiące palce, wyglądam naprawdę słodko. Mam na sobie czarne spodnie z wysokim stanem, kremowy sweter i futrzaną kurtkę, którą znalazłam w sklepie z używanymi rzeczami za siedem dolarów. Trudno się denerwować na pogodę, kiedy wciąż brzęczę od transakcji, którą dostałam.



Rozdział 3 (2)

I prawdopodobnie cała kawa, którą wypiłem.

Naprawdę muszę się ograniczyć.

"Czy skończyłaś te informacje prasowe dla Ashera?" pyta Bree.

"Oczywiście, że tak", mówię. "Muszę wrócić w jego dobre łaski".

"To czego on potrzebuje to dobry cios w twarz".

"Przemoc nigdy nie jest odpowiedzią," mówię. "On jest po prostu bardzo... szczególny."

"To wielki kutas z dyplomem z literatury dramatycznej. Dostał tę pracę tylko dlatego, że tata mu ją wręczył."

"On nie jest taki zły."

Przewraca oczami. "Mówię tylko, że masz biegać po mieście po bajgle i wykonywać całą swoją pracę, podczas gdy on siedzi przy biurku i... nie wiem... pisze pasywno-agresywną poezję na swoim tajnym blogu."

"Trzymam moje pasywno-agresywne wiersze w znacznie bardziej prywatnych miejscach, pani Truong."

Asher ma ręce wciśnięte w kieszenie swojego dwurzędowego marynarskiego płaszcza. Gapi się na Bree, co jest miłą przerwą od tego całego wysysania duszy, które zwykle kieruje w moją stronę. Trudno traktować go poważnie, kiedy jego policzki i nos są uroczo czerwone. Mam ochotę je uszczypnąć.

Nie robię tego.

"No więc." Bree rozszerza swoje oczy na mnie. "To właśnie stało się o wiele mniej wesołe. Idę znaleźć drinka."

Patrzę, jak Bree biegnie do baru po drugiej stronie ulicy i biorę łyk mojej teraz zimnej czekolady, zanim zwrócę się do Ashera. Uśmiecham się. On nie.

Nie jest tak zirytowany na mnie, jak wczoraj wieczorem. Myślę, że ma to coś wspólnego z faktem, że jego poranny bajgiel był zdecydowanie podwójnie opiekany i posmarowany kremowym serem. Wysłałam też Elizabeth "Menopausal Momager" Raynard koszyk z winem i serem, co musiało trochę złagodzić ból.

"Wyglądasz jak pudel, który wsadził swój język do gniazdka elektrycznego".

"Jakże opisowe."

"Jestem pasywno-agresywnym poetą".

"I nawet o tym nie wiedziałeś".

Asher przewraca oczami. "To jest piss-poor turnout."

Bree i ja jesteśmy tu jedynymi osobami z biura. Sześćdziesiąt procent szans na śnieg wystarczyło, żeby wszyscy mamrotali do mnie przeprosiny, gdy spieszyli się za drzwi do swoich znacznie cieplejszych domów. Bree przyszła tylko dlatego, że obiecałam kupować jej kawę przez tydzień.

"Więcej ciasteczek dla nas", mówię. "Cieszę się, że przyszedłeś, ale mam chytre podejrzenie, że to nie dla epickiej gorącej czekolady i filtrów Snapchata".

"Jestem tu, ponieważ mój ojciec nalegał, aby firmę reprezentował ktoś, kto nie wygląda i nie zachowuje się jak obłąkany elf".

"Och," mówię. "Domyśliłam się, że jesteś tu dla Franceski".

"Co?"

"Twoja dziewczyna? Ona występuje dziś wieczorem."

Twarz Ashera robi się zimna jak kamień i warczy na tłum poniżej, co nie jest reakcją, której spodziewam się po kimś, kto spotyka się z włoską mega babe, która ma dyplom prawniczy i nogi na wiele dni. Powinien być promienny jak słońce.

"Nie jesteśmy już razem".

"Od kiedy?"

"Kilka miesięcy temu."

"Dlaczego?"

"Najwyraźniej mam emocjonalną pojemność skały".

To dlatego był bardziej zrzędliwy niż zwykle. To wszystko ma sens. Nikt nie chce stawić czoła wakacjom jako świeżo upieczona singielka, odpierając wszystkie pytania: kiedy, dlaczego i jak. To musi być tak przygnębiające, że trzeba powtarzać wszystkie krwawe szczegóły. A potem zobaczyć wszystkie szczęśliwe pary żyjące w błogości dzwoneczków, podczas gdy ty pielęgnujesz złamane serce? Ja też byłabym trochę zrzędliwa.

"Przepraszam..."

"Nie bądź," mówi. "I wolałbym nie omawiać z tobą mojego życia osobistego. Nawet cię nie lubię. Jesteś wrzaskliwa i irytująca i piszesz fioletowym atramentem".

"Lubię fioletowy atrament".

"Jest tandetny."

Nucenie ścieka z moich ust i odwracam wzrok od Ashera, gdy światła przygasają i zaczynają się występy na żywo.

Musi być coś, co mogę zrobić, aby jego święta były trochę jaśniejsze. Ostatnią rzeczą, jaką chcę, żeby ktokolwiek czuł się smutny w czasie świąt, kiedy wszystko ma być święte, wesołe i pachnące piernikami. Mogę go zabrać na świąteczny targ w Bryant Park. Albo zapisać go na zajęcia z pieczenia ciasteczek. Coś, co pozwoli mu wyjść i zrobić coś świątecznego. Założę się, że nie ma nawet drzewka, a szkoda, bo ma wspaniałe okno, które aż prosi się o jodłę Frasera. Zamierzam jutro wysłać tam jedną.

I wieniec.

I kilkanaście pudełek lampek sznurkowych.

Będzie mieszkał w zimowej krainie czarów.

Francesca włącza się po tym, jak piosenkarka R&B kończy swoją wersję Last Christmas. Asher wygląda na niezrażonego. Jego usta układają się w spiczasty grymas i jarzy się tak samo, jak wtedy, gdy wchodzę do jego biura bez pukania.

Dobrze to ukrywa. Dla każdego przechodnia jest tu tylko dla przedstawienia, ale widzę, jak jego oczy zmieniają się, gdy Francesca porusza się po scenie jak jakaś kapryśna gazela. Jego szczęka i pięści zaciskają się. Wygląda na rozgniewanego. Choć nie jestem pewna, czy na nią, czy na siebie.

Zastanawiam się, co by się stało, gdybym z nią porozmawiał.

Spróbować wyjaśnić, że Asher jest pod dużą presją w pracy.

Może dałaby mu jeszcze jedną szansę.

"Jest piękna." Jestem w zachwycie nad nią.

"Jest bez serca."

Musi być jeszcze w fazie gniewu. Zastanawiam się, czy już przeszedł przez fazę jedzenia trzech kawałków lodów i nie wychodzenia z łóżka. Muszę wiedzieć te rzeczy, żeby móc ocenić, jak daleko jest w swoim wyzdrowieniu. Bo jeśli jeszcze nie płakał, to mamy przed sobą bardzo długą drogę.

Kiedy spada pierwszy płatek śniegu i zaczyna się odliczanie, zdaję sobie sprawę, z czym tak naprawdę mam do czynienia. Bo Francesca jest na scenie przytulona do faceta z rudą brodą, a Asher trzęsie się obok mnie. W powietrzu unosi się nie tylko śnieg, ale zazdrość też chowa swój brzydki łeb.

To wszystko zmienia.

Nie może widzieć Ashera w takim stanie - smutnego, wściekłego i samotnego - nie wtedy, kiedy ona już ruszyła do przodu i wygląda na zakochaną. Od utraty rozumu dzieli go jedna zmarszczka na czole.

Więc myślę szybko, bo jestem w tym dobra. Wiem, jak improwizować i robić to, co mam. Rzeczy, które mogę zrobić z tubką kleju i kilkoma patyczkami.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Prezenty zawinięte w najładniejsze kokardy"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści