Mistrz Z

Rozdział pierwszy

Jessica Randall wyskakiwała z wypełnionego wodą rowu, serce jej waliło. Mroźny deszcz zacinał przez ciemną noc, zanurzając jej twarz i ubranie. Łapiąc oddech, uklękła w błocie, zaskoczona, że udało jej się dotrzeć do brzegu w jednym kawałku. Obejrzała się przez ramię i zadrżała. Aligatory uwielbiały przesiadywać w rowach Florydy. Jeszcze kilka chwil i mogłaby być... Zdusiła tę myśl dreszczem.

Trzęsącymi się dłońmi wyszorowała wodę z twarzy i popchnęła się na nogi.

Gdy jej strach zmalał, zerknęła przez ciemność i ledwo mogła dostrzec swój samochód.

Biedny, mały Taurus, nosem w dół, z wodą kipiącą wokół maski.

"Wrócę po ciebie. Nie martw się" - obiecała, czując, że porzuca swoje dziecko.

Gdy już znalazła się na wąskiej wiejskiej drodze, odepchnęła splątane włosy z twarzy i spojrzała w każdą stronę. Ciemność i ciemność. Cholera, dlaczego nie mogła mieć wypadku tuż przy czyimś podwórku? Ale nie, najbliższy dom był prawdopodobnie tym, który minęła jakąś milę wstecz. Skierowała się w tamtą stronę, zatrzymując się, by spojrzeć na kałużę wody, w której jej samochód zjechał z drogi. Pancernika, rzecz jasna, już dawno nie było. Przynajmniej w niego nie uderzyła.

2

Cherise Sinclair

Ze spuszczoną głową szła po asfalcie w stronę domu, coraz bardziej mokra. Miała nadzieję, że nie potknie się o coś w ciemności. Złamanie nogi byłoby ostatnią kropelką w dniu, który od początku do końca był katastrofą.

Błąd numer jeden: spotkanie w połowie drogi na ich pierwszej randce, kiedy mężczyzna mieszkał mile i mile poza Tampą.

Na pewno nie był wart tej podróży. Znalazłaby więcej ekscytacji w audycie kont biznesowych. Z drugiej strony, on też nie był pod jej wrażeniem. Wykrzywiła się. Rozpoznała to spojrzenie w jego oczach, które mówiło, że naprawdę chciałby mieć wysoką i szczupłą kobietę w typie Angeliny Jolie, bez względu na to, że jej zdjęcie zamieszczone na stronie internetowej przedstawiało ją dość dokładnie: miniaturową Marilyn Monroe.

Jak na razie musiała powiedzieć, że znalezienie faceta przez Internet oceniała tuż obok skrótów z kraju, jej drugiego błędu dnia.

Ciotka Eunice zawsze przysięgała, że rzeczy dzieją się trójkami. Czy więc hamowanie przed pancernikiem można uznać za jej trzeci błąd, czy też w jej najbliższej przyszłości czai się kolejna katastrofa?

Drżała, gdy wiatr wył przez palmy i przylepiał jej przemoczone ubranie do zziębniętego ciała. Nie mogła się teraz zatrzymać. Z uporem stawiała jedną stopę za drugą, a jej przemoczone buty gniotły się przy każdym kroku.

Po kilku godzinach dostrzegła błysk światła. Poczuła ulgę, gdy dotarła do podjazdu usianego wiszącymi lampkami. Z pewnością ktokolwiek tu mieszka, pozwoli jej przeczekać burzę. Przeszła przez ozdobne żelazne bramy, podjechała do góry po wyłożonej palmami drodze, mijając zadbane trawniki, aż w końcu dotarła do trzypiętrowej kamiennej rezydencji. Czarne latarnie z kutego żelaza oświetlały wejście.

"Ładne miejsce" - mruknęła. I trochę onieśmielające. Zerknęła w dół na siebie, by sprawdzić uszkodzenia. Błoto i deszcz zabrudziły jej dopasowane spodnie i białą koszulę zapinaną na guziki, Club Shadowlands

3

raczej nie stanowiły odpowiedniego wizerunku dla konserwatywnego księgowego. Wyglądała raczej jak coś, czego nawet kot odmówiłby wciągnięcia.

Trzęsąc się mocno, otrzepała się z brudu i grymasiła, bo smugi były jeszcze gorsze. Wpatrywała się w ogromne dębowe drzwi strzegące wejścia. Na bocznej ściance zalśnił mały dzwonek w kształcie smoka i nacisnęła go.

Sekundy później drzwi się otworzyły. Mężczyzna, przerośnięty i brzydki jak pokiereszowany w boju Rottweiler, spojrzał na nią z góry. "Przykro mi, panienko, jest pani za późno. Drzwi są zamknięte."

Co to do cholery miało znaczyć?

"P-przykro mi", powiedziała, jąkając się z zimna. "Mój samochód jest w rowie, a ja jestem przemoczona i potrzebuję miejsca, żeby wyschnąć i wezwać pomoc". Ale czy naprawdę chciała wejść do środka z tym przerażająco wyglądającym facetem? Wtedy zadrżała tak mocno, że jej zęby zgrzytnęły razem, a jej umysł został podjęty. "Czy mogę wejść do środka? Proszę?"

Skinął na nią, jego wielkokoścista twarz brutalnie wyglądała w żółtym świetle wejścia. "Będę musiał zapytać Mistrza Z. Poczekaj tutaj." I drań zamknął drzwi, pozostawiając ją w zimnie i ciemności.

Jessica owinęła wokół siebie ramiona, stojąc żałośnie, aż w końcu drzwi znów się otworzyły. Znowu brutal. "Dobrze, wejdź."

Ulga przyniosła łzy do jej oczu. "Dziękuję, och, dziękuję". Obchodząc go, zanim zdążył zmienić zdanie, wpadła do małego pokoju i uderzyła w solidne ciało. "Oomph," powiedziała.

Jędrne ręce chwyciły ją za ramiona. Odrzuciła mokre włosy z oczu i spojrzała w górę. I w górę. Facet był duży, dobre sześć stóp, jego ramiona wystarczająco szerokie, aby zablokować pokój poza nią.

Chichotał, jego ręce łagodząc ich chwyt na jej ramionach. "Ona zamarza, Ben. Molly zostawiła trochę ubrań w niebieskim pokoju; wyślij jednego z subów".

"Dobrze, szefie." Brutal -- Ben -- zniknął.

"Jak masz na imię?" Głos jej nowego gospodarza był głęboki, ciemny jak noc na zewnątrz.

4

Cherise Sinclair

"Jessica." Odsunęła się z jego uścisku, by lepiej przyjrzeć się swojemu wybawcy. Gładkie czarne włosy, srebrzące się przy skroniach, zaledwie dotykające jego kołnierza. Ciemnoszare oczy z liniami śmiechu w kącikach. Chuda, twarda twarz z cieniem brody dodającym nutę szorstkości. Miał na sobie dopasowane czarne spodnie i czarną jedwabną koszulę, pod którą rysowały się twarde mięśnie. Jeśli Ben był Rottweilerem, ten facet był jaguarem, zgrabnym i zabójczym.

"Przepraszam, że przeszkadzam -" zaczęła.

Ben pojawił się ponownie z garścią złotych ubrań, które rzucił na nią. "Proszę bardzo."

Wzięła ubranie, trzymając je na wyciągnięcie ręki, by nie zamoczyć materiału. "Dziękuję."

Nikły uśmiech zmarszczył policzek zarządcy. "Twoja wdzięczność jest przedwczesna, obawiam się. To jest prywatny klub."

"Och. Przykro mi." Co miała teraz zrobić?

"Ma pani dwa wyjścia. Możesz siedzieć tutaj w wejściu z Benem, aż burza przejdzie. Prognoza mówiła, że wiatr i deszcz ustąpią około szóstej rano, a do tego czasu nie dostaniesz holownika na tych wiejskich drogach. Albo możesz podpisać papiery i dołączyć do imprezy na noc".

Rozejrzała się dookoła. Wejście było maleńkim pokojem z biurkiem i jednym krzesłem. Nie ogrzewane.

Ben rzucił jej kwaśne spojrzenie.

Podpisać coś? Zmarszczyła brwi. Potem znowu, w tym pełnym pozwów świecie, każde miejsce zmuszało człowieka do podpisania zgody, nawet na wizytę w centrum fitness. Mogła więc siedzieć tu całą noc.

Albo... przebywać z radosnymi ludźmi i być ciepłą. No-brainer. "Chętnie dołączę do imprezy".

"Taka żywiołowa" - mruknął kierownik. "Ben, daj jej papiery. Kiedy podpisze

-- lub nie, może skorzystać z garderoby, żeby się wysuszyć i przebrać."

"Tak jest." Ben grzebał w pudełku z aktami na biurku, wyciągnął jakieś papiery.

Kierownik przechylił głowę na Jessicę. "Do zobaczenia później".

Klub Shadowlands

5

Ben strzepnął na nią trzy strony papierów i długopis. "Przeczytaj zasady. Podpisz na dole."

On scowled na nią. "Przyniosę ci ręcznik".

Zaczęła czytać. Regulamin Krainy Cieni.

"Shadowlands. To niezwykłe na --" powiedziała, patrząc w górę. Obaj mężczyźni zniknęli. Huh. Wróciła do czytania, próbując skupić wzrok. Taki drobny druk. Mimo to, nigdy nie podpisywała niczego bez przeczytania.

Drzwi otworzą się o...

Woda zbierała się wokół jej stóp. Zęby szczękały jej tak mocno, że musiała zacisnąć szczękę.

Był jakiś dress code. Coś o czyszczeniu sprzętu po użyciu. W połowie drugiej strony oczy zaczęły jej się zamazywać. Do diabła z tym wszystkim. To był przecież tylko klub; nie było tak, że podpisywała papiery hipoteczne.

Przewracając na ostatnią stronę, nabazgrała swoje nazwisko.

Kiedy Ben wrócił, sprawdził, czy na papierach jest jej podpis, podał jej ręcznik i zaprowadził do bogatej toalety przy wejściu. Szklane kabiny wzdłuż jednej strony stały przed lustrzaną ścianą z umywalkami i ladami.

Zerknęła w lustro i skrzywiła się: niska, pulchna kobieta, potargane blond włosy, blada cera, teraz sina z zimna. Zaskakujące, że w ogóle wpuścili ją w drzwi. Zrzucając pożyczone ubranie na marmurową ladę, kopnęła buty i spróbowała rozpiąć koszulę. Ręce jej zdrętwiały, trzęsły się niekontrolowanie, a guziki raz za razem wyślizgiwały się ze sztywnych palców. Nie mogła nawet zdjąć spodni, a drżała tak mocno, że bolały ją kości.

"Dammit" - mruknęła i spróbowała jeszcze raz.

Drzwi się otworzyły. "Jessica, czy ty..." Kierownik. "Nie, najwyraźniej nie jesteś w porządku". Wszedł do środka, ciemna postać falująca w jej rozmytej wizji.

6

Cherise Sinclair

"Proszę mi pozwolić." Nie czekając na jej odpowiedź, rozebrał ją z ubrań tak, jak się rozbiera dwulatka, obdzierając nawet jej przesiąknięty stanik i majtki. Jego ręce były gorące, niemal palące, wobec jej schłodzonej skóry.

Była naga. Gdy ta myśl przebiła się przez jej zdrętwiały mózg, szarpnęła się i chwyciła za suche ubranie. Jego ręka przechwyciła jej.

"Nie, kochanie." Skubnął coś z jej włosów, otwierając rękę, by pokazać zabłocone liście. "Najpierw prysznic."

Owinął twarde ramię wokół jej talii i przeniósł ją do jednej z oszklonych kabin za miejscem, w którym stała. Wolną ręką odkręcił wodę, a niebiańsko ciepła para buchnęła w górę. Wyregulował temperaturę.

"Wchodzisz," rozkazał. Położył rękę na jej pupie i wepchnął ją pod prysznic.

Woda była bardzo gorąca w stosunku do jej zimnej skóry, a ona sapnęła, a następnie westchnęła, gdy ciepło zaczęło przenikać. Po minucie zorientowała się, że drzwi kabiny są otwarte. Mężczyzna, ze skrzyżowanymi ramionami, opierał się o framugę drzwi, obserwując ją z lekkim uśmiechem na swojej chudej twarzy.

"Nic mi nie jest," mruknęła, odwracając się tak, że jej plecy były do niego. "Mogę sobie poradzić sama".

"Nie, najwyraźniej nie potrafisz," powiedział równomiernie. "Umyj błoto z włosów. W lewym dozowniku jest szampon".

Błoto we włosach. Zupełnie zapomniała; może rzeczywiście potrzebowała opiekuna. Po użyciu szamponu o zapachu wanilii, pozwoliła wodzie przelewać się przez włosy. Brązowa woda i gałązki zawirowały w odpływie. Woda w końcu stała się czysta.

"Bardzo dobrze." Woda się zamknęła. Blokując drzwi, podwinął rękawy, ukazując sznurowate, umięśnione ramiona. Miała nieszczęśliwe wrażenie, że będzie jej dalej pomagał, a każdy protest zostanie zignorowany. Przejął stery tak łatwo, jakby była jednym ze szczeniaków w schronisku, w którym była wolontariuszką.

Klub Cieniowiska

7

"Wynocha z tobą teraz." Kiedy jej nogi się zachwiały, schował rękę wokół jej górnego ramienia, podtrzymując ją z niepokojącą łatwością. Chłodniejsze powietrze uderzyło w jej ciało, a jej dreszcz zaczął się ponownie.

Po potarganiu jej włosów, chwycił jej podbródek i przechylił jej twarz w stronę światła. Wpatrywała się w jego ciemno opaloną twarz, próbując zebrać dość energii, by odciągnąć twarz.

"Żadnych siniaków. Myślę, że miałaś szczęście." Biorąc ręcznik, osuszył jej ramiona i dłonie, pocierając energicznie, aż wydał się zadowolony z różowego koloru. Potem zrobił jej plecy i ramiona. Kiedy dotarł do jej piersi, pchnęła na jego rękę. "Mogę to zrobić."

Zignorował ją jak ona brzęczącą muchę, jego uwagi delikatne, ale dokładne, nawet do podnoszenia każdej piersi i suszenia pod nią.

Kiedy wytarł ręcznikiem jej tyłek, chciała się schować. Jeśli była jakaś część jej ciała, która powinna być zakryta, to były to jej biodra. Z nadwagą. Dżiggly. Zdawał się tego nie zauważać.

Potem uklęknął i rozkazał: "Rozłóż nogi".

Nie ma mowy. Zarumieniła się, nie ruszyła się.

Spojrzał w górę, uniósł brew. I czekał. Jej determinacja osłabła pod tym stałym, autorytatywnym spojrzeniem.

Przesunęła jedną nogę. Jego pokryta ręcznikiem dłoń przesunęła się między jej nogami, wywołując rumieniec zażenowania. Pełen ogrom jej położenia przetoczył się przez nią: była naga przed zupełnie obcym mężczyzną, pozwalając mu dotykać jej... tam. Jej oddech zatrzymał się nawet wtedy, gdy niepokojąca przyjemność przeniosła się przez nią.

Zerknął w górę, jego oczy zmrużyły się, zanim przeniósł swoją uwagę na jej nogi. Chafed skórę, aż mogła poczuć blask. "Tam, to powinno to zrobić."

Ignorując jej próbę wzięcia ubrania, pomógł jej wejść w długą, powłóczystą spódnicę, która sięgała do połowy łydki - przynajmniej zakrywała jej biodra - następnie wciągnął na głowę rozciągliwy tank top w złotym kolorze. Jego umięśnione palce muskały jej piersi, gdy dopasowywał je do siebie. On 8

Cherise Sinclair

Studiował ją przez chwilę, zanim powoli się uśmiechnął. "Ubranie pasuje do ciebie, Jessica, o wiele bardziej niż twoje własne. Szkoda ukrywać tak piękną figurę".

Uroczy? Wiedziała lepiej, ale te słowa nadal wywoływały w niej uczucie blasku w środku. Zerknęła w dół, żeby sprawdzić i zmarszczyła brwi na sposób, w jaki nisko wycięty elastyczny top zarysował jej pełne piersi. Mogła dostrzec każde małe zgrubienie w sutkach. Dobry Boże. Skrzyżowała ręce na piersi.

Jego chuckle był głęboki i bogaty. "Chodź, główny pokój jest znacznie cieplejszy."

Owijając ramię wokół niej, wyprowadził ją z łazienki, przez wejście, i do ogromnego pokoju zatłoczonego ludźmi. Jej oczy rozszerzyły się, gdy rozejrzała się dookoła. Klub musiał zajmować całe pierwsze piętro domu. Okrągły bar z ciemno wypolerowanego drewna rządził centrum pomieszczenia. Kinkiety z kutego żelaza rzucały migoczące światło nad stołami i krzesłami, kanapami i stolikami do kawy. Rośliny tworzyły małe zaciszne miejsca. W prawym rogu pomieszczenia znajdował się parkiet taneczny, na którym muzyka pulsowała pulsującym rytmem. Dalej w dół, części ściany były bardziej jasno oświetlone, ale nie mogła dostrzec wśród tłumu, aby dowiedzieć się dlaczego.

Jej kroki zwolniły, gdy zdała sobie sprawę, że członkowie klubu są ubrani w niezwykle prowokacyjne stroje, od obcisłych skór i lateksu, przez gorsety, aż po... o zgrozo, jedną kobietę nagą od pasa w górę. Długi łańcuch zwisał z... zacisków na jej sutkach.

Co do diabła? Jessica zerknęła na swojego gospodarza. "Um, przepraszam?" Jak on się w ogóle nazywał?

Zatrzymał się. "Możesz mówić mi Sir."

Jak w Marines czy coś? "Uh, racja. Właśnie, co to za klub?" Ponad muzyką i szmerem głosów, głos kobiety nagle zawodził w niewątpliwym orgazmie. Ciepło zapłonęło na twarzy Jessiki.

Rozbawienie zabłysło w ciemnych oczach mężczyzny. "To prywatny klub, a dzisiejszy wieczór jest nocą bondage, pet; myślałem, że zdałabyś sobie z tego sprawę czytając zasady".

Klub Shadowlands

9

Właśnie wtedy, mężczyzna w czarnych skórach przeszedł obok, a za nim bosa kobieta ze spuszczoną głową i skrępowanymi nadgarstkami. Usta Jessiki otworzyły się, tylko żadne słowa nie wypłynęły.

Jedna brew uniesiona, kierownik czekał cierpliwie. Czuła jego dłoń przyciśniętą nisko do jej pleców, niczym marka.

W co ona się wpakowała? "Bondage?" udało jej się powiedzieć. "Jak mężczyźni robią z kobiet niewolnice?".

"Nie zawsze. Czasami kobieta dominuje nad mężczyzną." Kiwnął w lewo, gdzie mężczyzna ubrany tylko w loincloth klęczał obok kobiety. Kobieta miała na sobie skintight lateksową kamizelkę i legginsy ze zwiniętym biczem przymocowanym do jej pasa.

"I dominacja może obejmować całą drogę od całego stylu życia, dwadzieścia cztery / siedem, do po prostu zabawny bout seksu. Wiele kobiet fantazjuje o tym, że mężczyzna przejmuje kontrolę w sypialni." Pogłaskał palcem po jej zarumienionym policzku. "Tutaj ta fantazja jest prawdziwa".

Coś wewnątrz niej napięło się na jego słowa, fascynacja zmieszana z szokiem. Przejąć kontrolę - co to dokładnie znaczyło? Wtedy przypomniała sobie, jak dotykał jej nagiego ciała, jak po prostu... przejął kontrolę, i nie mogła powstrzymać się od patrzenia na niego.

Jego ciemne oczy wpatrywały się w jej twarz, jakby potrafił odczytać jej reakcje z taką łatwością, z jaką ona czyta książki klienta. Poczuła, że na jej policzkach wzbierają nieuchwytne zaczerwienienia.

"Chodź", powiedział, uśmiechając się, jego ręka przesuwa ją do przodu. "Niech coś ciepłego znajdzie się w tobie --"

Wewnątrz niej? Jak pchnięcie mężczyzny... Szarpnęła się z myślami. Dobry Boże, była tu pięć minut, a jej myśli były w rynsztoku. Inteligentna osoba - a ona nią była, jeśli nie liczyć niczego innego - zrobiłaby teraz grzeczny odwrót.

"A potem możesz zdecydować, czy chcesz się ukryć w wejściu, czy zostać tutaj z dorosłymi".

10

Cherise Sinclair

Nawet gdy jej kręgosłup zesztywniał, zdała sobie sprawę, jak łatwo ją ograł, i spojrzała na niego.

Jego usta się skrzywiły.

Gdy podeszli do okrągłego baru, barman porzucił przygotowywanie drinka, by podejść. Wyglądał jak Wielki Duńczyk z kudłatą sierścią, cały z kości i mięśni, wyższy nawet od... Pana. Zmarszczyła przez ramię na kierownika. Jak, do cholery, miał na imię Sir?

Klub Cieniowiska

11




Rozdział drugi

"Coś gorącego, Cullen, dla Jessiki. Irlandzka kawa z dużą ilością irlandzkiego". Gdy Zachary wpatrywał się w dół na małego intruza, musiał się uśmiechnąć. Miała urocze ciało z bujnymi biodrami wystarczająco szerokimi, aby kołysać mężczyznę w miękkości i pełne piersi błagające, aby być delektowane. Jej skóra była jasna, a oczy koloru wiosennych liści.

A w tej chwili te oczy były szerokie jak ulubione talerze do kolacji jego babci. Jak mogła przeczytać regulamin i nie zrozumieć natury klubu, nie mógł pojąć. Naprawdę nie powinien był jej wpuszczać, podpisać czy nie, ale jej bezradność wydobyła wszystkie jego instynkty Doma, by chronić i pielęgnować.

"Gorący napój byłby wspaniały," powiedziała barmanowi.

Oczy Zachary'ego zwęziły się; nadal trochę drżała, ale znacznie się poprawiła.

Wytarcie się ręcznikiem pomogło, tak samo jak jej rosnące zakłopotanie, kiedy się nią zajmował. Chociaż miała około dwudziestu lat, najwyraźniej nie była przyzwyczajona do tak intymnego dotyku. Jej rumieńce sprawiły, że miał coraz większą ochotę dotknąć ją jeszcze dokładniej, zbadać jej ciało i odkryć jej reakcje.

Ale nie był w stanie ustalić, czy ona przyjmie jego uwagi, czy nie. Jeśli chodzi o to, czy jest podwładną... W tej kwestii też nie było jeszcze głosów. Jednakże, gdy tylko przekroczyła 12

Cherise Sinclair

początkowy szok na widok klubu, będzie mógł zajrzeć do jej umysłu i sprawdzić, czy widok dominacji ją podniecił.

Noc była jeszcze młoda. Jeśli wyczułby pożądanie w jej myślach, z przyjemnością rozłożyłby jej miękkie, pachnące wanilią ciało w poprzek swojego łóżka, krępując i otwierając ją dla swojej przyjemności.

"Mistrzu Z." Jeden z jego nowszych monitorów lochu zatrzymał się obok niego, jego koścista twarz zaniepokojona. "Czy mógłbyś arbitrażować przez minutę?"

"Z pewnością." Zachary zerknął na Jessicę. "Czy potrzebujesz eskorty do wejścia, czy zostaniesz?"

Jej usta - ładne różowe usta, które wyglądałyby całkiem uroczo wokół jego kutasa - zacisnęły się, gdy rozglądała się po pokoju. Wyczuł, że jej obawy walczą z intensywną ciekawością. Ciekawość wygrała. "Zostanę."

"Dzielna dziewczyna."

Kremowa irlandzka kawa paliła się na całego, wzniecając w jej wnętrzu mały ogień.

Niebiańska. Kiedy barman wrócił, Jessica skończyła i wpatrywała się smutno w pustą już filiżankę.

"Gotowa na więcej?" zapytał.

Heck, jej torebka była w bagażniku samochodu i będzie tam, dopóki holownik nie wyciągnie jej samochodu. "Nie, dziękuję. Nie ma sprawy."

Oparł ogromne ramię na barze i zmarszczył brwi. "Najwyraźniej chcesz jeszcze jednego.

W czym problem?"

Co to było z tymi facetami? "Czy ty i twój szef jesteście czytającymi w myślach czy co?"

Jego śmiech bum, zagłuszając muzykę. "Mistrz Z jest czytnikiem umysłów; ja jestem tylko obserwatorem."

Jego stwierdzenie było trochę zbyt proste dla komfortu. Z pewnością kierownik nie czytał -- nah. "Zostawiłem torebkę w samochodzie, więc nie ma pieniędzy".

Club Shadowlands

13

"Nie ma się czym przejmować. Jesteś dziś gościem właściciela." Po minucie barman postawił przed nią parujący kubek. "Jest limit dwóch drinków, więc zrobiłem tę jedną zwykłą kawę".

"Ale ja wypiłem tylko jednego drinka".

Uśmiechnął się do niej. "Nie byłaś tu wcześniej. Możesz równie dobrze potrzebować więcej alkoholu po pewnym czasie."

Teraz dlaczego brzmiało to tak złowieszczo? Łyknęła drinka zamiast go wdychać i tym razem wypełniające ją ciepło pochodziło od gorącej kawy, a nie mocnego alkoholu. Oparła łokieć na barze, wzdychając, gdy zimno zwolniło swój ostatni uścisk. Kiedy znów zobaczy Sir'a, będzie musiała podziękować mu za drinki.

Czyli to on był właścicielem tego miejsca, a nie zarządca. Nic dziwnego, że wszyscy skakali na jego prośby. Z drugiej strony, nie wiedziała, że to on jest właścicielem i pozwoliła mu rozebrać się do naga, a to wcale nie było do niej podobne. Jakimś cudem miał kontrolę od momentu, gdy wszedł do garderoby. Mistrz Z, jak nazwał go barman; to pasowało aż za dobrze.

Zesztywniała. Klub bondage... Czy to znaczy, że lubił wiązać ludzi?

Ta myśl sprawiła, że się skrzywiła. Jak mogła kiedykolwiek stanąć przed nim, nie czerwieniąc się? Westchnęła, zdając sobie sprawę, że prawdopodobnie i tak już go nie zobaczy. W końcu był daleko poza jej klasą. Zbyt przystojny. Zbyt pewny siebie. Z tą odrobiną srebra we włosach i zmarszczkami wokół szarych oczu, był zdecydowanie mężczyzną, nie przypominał chłopięcych typów, które wydawały się być wszędzie. I miał te chude, falujące mięśnie... um-hmmm.

Ale to, co naprawdę ją przyciągało, to jego atmosfera czystej kompetencji, jakby cokolwiek robił, robił to lepiej niż ktokolwiek inny. Westchnęła, potrząsnęła głową. Duh, Jessica. Facet jest dla ciebie miły, a ty się zachwycasz.

Ale ku obrzydzeniu jej smukłej matki, nigdy nie miała szczupłego, zgrabnego ciała, które podobało się mężczyznom, a Mistrz Z wiedziałby o tym, odkąd zobaczył ją w całej jej nagiej chwale. Biorąc pod uwagę jego wygląd, mógłby mieć każdą kobietę w tym miejscu. Do diabła, w każdym miejscu. Tak, po prostu unikałaby go i nie robiła z siebie jeszcze większego głupka.

14

Cherise Sinclair

Obracając się na stołku barowym, sprawdziła pomieszczenie. Klub bondage. Teraz to przedstawiało jej przygodę, której nigdy by sobie nie wyobrażała. Nic takiego nie istniało w maleńkim miasteczku, w którym dorastała. A w Tampie, nigdy nie odważyła się spróbować czegoś tak egzotycznego.

Jej pomysł na przygodę to wolontariat w schronisku dla zwierząt.

Uśmiechnęła się. Będąc tutaj, mogła równie dobrze poszerzyć swoją bazę wiedzy. Ciotka Eunice byłaby zachwycona, a jej matka przerażona.

Ale nic nie ekscytowało jej bardziej niż uczenie się czegoś nowego. Od czego zacząć?

Tańczący ludzie wydawali się dobrze bawić, chociaż ona nigdy nie czuła się swobodnie na parkiecie, przynajmniej nie na trzeźwo. Wystarczyło dać jej okazję biznesową lub towarzyską, a czuła się jak w domu. Jeśli zaś chodzi o interakcję między kobietą a mężczyzną, napinała się jak biznesmen poddawany audytowi.

Gdy patrzyła, oczy jej się rozszerzyły. Niektóre z tych zachowań mogłyby być aresztowane w każdym innym miejscu. Jeden z młodych mężczyzn z poważną erekcją wziął kobietę w ramiona, a następnie przycisnął do siebie tak blisko, że tylko tkanina między nimi zapobiegła włożeniu.

Wzięła kolejny łyk swojego drinka i zdała sobie sprawę, że tancerze są po prostu zbyt prowokacyjni, by czuć się komfortowo. Tak jak ta jedna para. Mężczyzna poruszał swoją kobietą tam, gdzie chciał. Dotykał ją, kiedy chciał, nawet położył na nim jej ręce... tam.

Z wysiłkiem Jessica odciągnęła wzrok, próbowała obserwować inne pary na parkiecie. I skupiła się na wielkim mężczyźnie w skintight gumowych dżinsach, które wybrzuszały się grubą erekcją.

Przyciągnął do siebie obleczoną w bikini kobietę, wplątał dłonie w jej włosy i odchylił jej głowę do tyłu, by ująć jej usta. Całował ją powoli. Dokładnie.

Jessica zamrugała, uświadomiła sobie, że przyciska do siebie uda. Whoa, czas przestać oglądać akcję na żywo. Tutaj myślała, że może nazwać siebie dość doświadczoną. Jasne, była wychowana w małym miasteczku, ale mieszkała w Tampie wystarczająco długo, by mieć kilku kochanków.

Club Shadowlands

15

Nie żeby była aż tak dobra w sprawach seksu. Naprawdę, kochanie się było raczej przereklamowane, przynajmniej dla niej.

Grymasiła, przypominając sobie ostatni raz i to, jak nie mogła przestać myśleć o wszystkim i o niczym. Czy on myślał, że jest gruba? Czy zobaczyłby, jak jej brzuch się wylewa? Czy powinna szybciej poruszać biodrami? Czy chciałby, żeby jego jaja były dotykane, czy nie? Seks był po prostu zbyt stresujący.

Po skończeniu kawy, spojrzała z powrotem na parkiet. Heck, ta kobieta wyglądała jakby dostała więcej z jednego pocałunku niż Jessica kiedykolwiek dostała z całej wstawki - kutas - ruch - wokół. A teraz mężczyzna miał rękę na obnażonej piersi kobiety, faktycznie bawił się jej sutkiem. Kiedy jego palce zacisnęły się w sposób, który wyglądał jak bolesne uszczypnięcie, kolana kobiety zwiotczały.

Cholera, ale od samego patrzenia Jessica się przegrzewała. Jej własne sutki płonęły.

Nieostrożnie zerknęła w dół. Nie ma stanika. Jej sutki sterczały, jakby ktoś przykleił jej do piersi gumki od ołówka. Odwróciła się z powrotem do baru, skrzyżowała ręce nad zdradzieckim ciałem i chciała, żeby opadły.

Barman spojrzał na nią, z nutą rozbawienia w oczach. Uniósł grube brwi na widok jej kubka.

Potrząsnęła głową. Żadnego więcej alkoholu, a już na pewno była wystarczająco rozgrzana. Czas na spacer i ochłodę.

Zsuwając się ze stołka barowego, skierowała się od parkietu w stronę tylnej części sali. Ludzie tłoczyli się przy stolikach i kanapach; szmer rozmów narastał, gdy oddalała się od muzyki. Miejsce to wyglądało prawie jak normalny bar, jeśli pominąć to, co ludzie nosili... i to, co było na rękach. Przeszła obok stolika, przy którym kobieta klęczała u stóp swojego faceta. On głaskał jej włosy jak pupil kota.

Jessica zmarszczyła brwi. Właściciel nazwał ją zwierzakiem. Nie chciała - naprawdę nie chciała - myśleć o tym, co miał na myśli. Zwłaszcza, że myślenie o nim sprawiło, że pomyślała o 16

Cherise Sinclair

tej parze na parkiecie. Jak by to było, gdyby to Sir dotykał jej, trzymał ją przy swoim... Och, dziewczyno, nie myśl w ten sposób.

W połowie sali zbliżyła się do jednego z miejsc na ścianie, które było oświetlone jaśniejszymi kinkietami. Teraz mogła zobaczyć, co to było. Zamrugała z przerażeniem. Na ścianie znajdowała się naga kobieta przywiązana do drewnianego X. Żywa kobieta, a nie posąg. Nogi Jessiki nie chciały się ruszyć, mimo że wiedziała, że się gapi.

Dobra, dobra. To rzeczywiście było jak bar ze striptizem; nagie kobiety robiące różne rzeczy. Ale ta kobieta była tam przywiązana, jej nogi otwarte, piersi wolne. Wszyscy mogli ją zobaczyć.

Instynktownie zaczęła iść kobiecie na pomoc, po czym zatrzymała się i przyjrzała obserwującym ją ludziom. Nikt nie wyglądał na zaniepokojonego. Mężczyzna w błyszczących czarnych lateksowych dżinsach i koszuli bez rękawów stał na odgrodzonym terenie zajęty jakimiś małymi metalowymi przedmiotami w rękach.

Jessica zmusiła się do przestudiowania rzeczy kobiety na krzyżu. Oczy skupiły się na mężczyźnie w lateksie, brunetka nie robiła sobie krzywdy, jej ruchy wydawały się prowokacyjne.

Czy ta kobieta chciała być związana i naga? Przygryzając wargę, Jessica próbowała sobie wyobrazić, jaka osoba oddałaby taką władzę komuś innemu, nawet tak dalece, by być związaną. Nie ktoś taki jak ona, to było pewne. Wygrała swoją drogę w biznesie, potrafiła utrzymać się w towarzystwie, była asertywną, niezależną kobietą.

Więc dlaczego to było dla niej tak fascynujące?

Dlaczego to miejsce było jak spełnienie jej marzeń, tylko bardziej erotyczne niż wszystko, co kiedykolwiek sobie wyobrażała? Jej twarz zarumieniła się, gdy przypomniała sobie, jak Sir powiedział: Wiele kobiet fantazjuje o tym, by mężczyzna przejął kontrolę w sypialni. Z pewnością nie był w stanie stwierdzić, że ona jest jedną z nich?

Spojrzała ponownie na kobietę. Jak by to było? Ciepło zawrzało w niej na myśl o tym, że sama by tam była, ze skrępowanymi nadgarstkami... Nie, to było zupełnie nie na miejscu. Ruszaj się.

Klub Cieniowiska

17

Przeszła przez widzów, minęła odgrodzony teren. Większość członków była w parach lub grupach, a Jessica czuła się wyraźnie samotna.

I niedostatecznie ubrana, nawet jeśli miała na sobie więcej niż wiele innych kobiet. Ale jej pełne piersi wystawały z obcisłej koszulki, podskakując wraz z jej ruchami. To nie były lata sześćdziesiąte, na litość boską, a ona nigdy nie chodziła bez stanika. Nie w miejscach publicznych. Konserwatywne księgowe nie nosiły takich rzeczy. Nie chodziły też bez majtek. Jedwabiste uczucie spódnicy przesuwającej się po jej pupie, pieszczota chłodnego powietrza o jej strefy intymne były niepokojące, zwłaszcza w tym naładowanym seksem pomieszczeniu.

Ludzie przechodzili obok, pozostawiając po sobie perfumy, wodę kolońską i piżmo. Przechodziła para, mężczyzna prowadził kobietę ze smyczą przyczepioną do obroży na szyi, a zapach seksu przenikał powietrze wokół nich.

Spójrz na to. Sposób, w jaki mężczyzna miał smycz owiniętą wokół pięści, sposób, w jaki kobieta podążała... Jessica dotknęła jej szyi. Jej jądro rzeczywiście płonęło, gdy szokująco pożądliwe myśli wypełniły jej głowę: ręce mężczyzny zapinające na niej obrożę, dotykające jej. Mężczyzna - Sir -

- który robi z nią wszystko, co chce.

Po drugiej stronie sali, przy barze, Zachary uśmiechnął się, ciesząc się z niewinności o szerokich oczach. Kiedy dotknęła swojej szyi, stwardniał, wiedząc dokładnie, co było w jej umyśle. Jej emocje były tak silne, że mógł je niemal widzieć, jak i czuć.

"Zgubiłeś swojego małego suba, Z?" Barman odstawił szklankę Glenlivet.

"Nie stracił. Wypuszczony na wolność."

Przypominała mu kociaka uwolnionego z budy, wyruszającego na nową przygodę, uszy do przodu, ogon trzymany wysoko. Była zdecydowanie odważną małą kulką puchu. Widział, jak zatrzymała się przed krzyżem św. Andrzeja, czuł, jak promieniuje z niej szok.

18

Cherise Sinclair

W przeciwieństwie do większości ludzi, miała silne, czyste emocje. Ciekawość. Odwagę, by odkryć coś nowego. Szok. Zmartwienie i współczucie dla kogoś, kto według niej mógł zostać skrzywdzony. Zdolność do myślenia przed reakcją.

A teraz... podniecenie. Inne emocje mogły być bardziej satysfakcjonujące, ale niewiele było tak kuszących jak budzące się pożądanie.

"Jest słodka," skomentował Cullen. "Najwyraźniej nie przywykła do oglądania publicznych pokazów. Obserwowała taniec, zwłaszcza Daniela z subem, i ciągle się czerwieniła."

Zachary łyknął swojego drinka. "W takim razie powinno być ciekawie, kiedy dotrze na tył sali".

Cullen zaśmiał się. "Masz pokręcony umysł, szefie. Czy masz dla niej plany na wieczór?"

"Być może. Ona jest zafascynowana parami Dom/sub." Czy kociak ucieknie w bezpieczne miejsce?

"Chciałabym móc tak po prostu myszkować w umyśle kobiety jak ty."

"Według podwładnych, których miałeś, całkiem ładnie sobie radzisz bez talentu". Uśmiechając się, Zachary odwrócił się, by sprawdzić pokój, ale mała niewinna zniknęła.

To było jak bycie Alicją w bardzo pokręconej Krainie Czarów, Jessica zdecydowała, takiej, gdzie wszystkie postacie miały na myśli tylko seks. Została zaproponowana przez kobietę, przez grubego mężczyznę, przez parę szukającą trójkąta. Potem nawiązała rozmowę z naprawdę słodkim facetem, a on nagle uklęknął u jej stóp i chciał...

"Chcesz, żebym cię biczował?" powtórzyła z niedowierzaniem. Z pewnością istniały prawa dotyczące biczowania ludzi?

Miał duże brązowe oczy, pełne usta. Łańcuch i skórzana uprząż eksponowały poważnie rozerwane mięśnie. Kiwnął energicznie głową. "Proszę, Mistress."

Jessica przewróciła oczami. "Przepraszam, ale nie jestem w pchanie facetów wokół." Cóż, nie, chyba, że zepsuli swoje rachunki, lub zapomnieli zachować swoje kwity wydatków na podróże. Ale zamówienie Club Shadowlands

19

facetowi w łóżku? Duży czynnik chłodu, nawet bez dodawania bata do biznesu.

Ugh.

Wyglądał na tak rozczarowanego, że poklepała go po głowie, zanim się odwróciła. Odchylił głowę do tyłu, by otrzeć się policzkiem o jej rękę jak przerośnięty kot.

To miejsce było takie dziwne.

Odwracając się, kontynuowała zwiedzanie z tylko odrobiną trwogi. W końcu nie mogło być dużo gorzej niż kobiety wiszące na ścianach, prawda?

Dalej w dół, kolejny mały obszar został odgrodzony, a Jessica zatrzymała się z szybkim oddechem zdumienia. Cholera, facet poważnie podchodził do sprawy biczowania. Twarzą do ściany, naga kobieta wisiała na skrępowanych nadgarstkach. Krótki, umięśniony mężczyzna ubrany jedynie w nabijane ćwiekami czarne skórzane spodnie stał za nią klepiąc cienką laskę w otwartą dłoń.

Sprawdzał ją. Z hukiem drewniana laska uderzyła o nagie pośladki rudowłosej. Dźwięk sprawił, że Jessica skrzywiła się nawet przed wysokim krzykiem kobiety.

Jessica zrobiła krok do przodu, jej żołądek poczuł mdłości. To nie było w porządku, nie powinno być dozwolone. Kolejny krok, po którym minęła obserwatorów, i dotarła do lin wyznaczających teren. Przygryzła wargę. Zatrzymaj się i pomyśl, powiedziała sobie.

Mężczyzna przerwał i... kobieta roześmiała się, jej głos był duszny, najwyraźniej bardziej podekscytowany niż zraniony, pomimo czerwonego śladu na skórze. Zerkając przez ramię, rudowłosa machnęła tyłkiem w stronę władcy laski w sposób zachęcająco lubieżny.

W porządku. Kobieta najwyraźniej chciała zostać uderzona. Zranić. To było zbyt dziwne; zdecydowanie nie był to materiał na fantazję. Jessica spojrzała na laskę.

"Auć", powiedziała pod nosem.

Stojący obok niej mężczyzna uśmiechnął się. Jego wołowa budowa w błyszczącym czarnym ubraniu z PCV sprawiała, że wyglądał jak czołg.

"Brzmi dla mnie jak chciałabyś uczestniczyć", powiedział, jego ręka zamykając się wokół jej ramienia.

"Dalej jest pusty krzyż św. Andrzeja".

20

Cherise Sinclair

Ona zagazowała. "Nie. Nie, nie jestem -"

Odciągnął ją od tłumu, gdy próbowała wyrwać jego palce z ramienia.

Cholera, czy miała krzyczeć czy coś? Czy ktoś w tym dziwacznym miejscu w ogóle by to zauważył? Krzyki pojawiały się wszędzie. Drogi Boże, wszystkie rodzaje złych rzeczy mogły się wydarzyć bez niczyjej świadomości. Jej ręce spociły się, gdy wstrząsnął nią strach. Potem uderzyła w nią złość. To nie miało prawa się zdarzyć.

Stawiając stopy, oderwała się i kopnęła go w kolano.

"Cholera!" Szarpnął ją z równowagi, a ona wylądowała na kolanach przed nim. "Suka, pożałujesz, że mi się przeciwstawiłaś," warknął. Złapał ją za włosy, palce zaciskając, aż łzy wypełniły jej oczy.

Klub Cieniowiska

21




Rozdział trzeci

"Pozwól mi..."

"Puść ją." Za jej napastnikiem pojawiła się postać. Właściciel. Sam Sir. Pięści Jessiki otworzyły się, gdy wypełniła ją ulga.

"Consensual jest operative słowo tutaj, a ona nie jest zgoda," Sir powiedział w tym głębokim, gładkim głosem.

Szarpnięcie obróciło się, wciąż trzymając ją za włosy. "Ona to zrobiła. Powinnaś była widzieć, jak oglądała biczowanie. Ona tego chce."

"Właściwie, to ona nie. Nie ma żadnego interesu w byciu bitą ani w tobie."

Ręka Sir zamknęła się wokół palców owiniętych w jej włosy, a sekundę później była wolna.

Jej nogi trzęsły się zbyt mocno, by mogła się podnieść. Przytulając się do siebie, skuliła się w miejscu.

Pojawił się kolejny mężczyzna, ten z żółtą odznaką na skórzanej kamizelce. "Problemy tutaj?"

Szarpnięcie wskazało na Sir. "On przerwał moją scenę".

"Czy właśnie oskarżyłeś Mistrza Z o przerwanie sceny?" Bramkarz brzmiał na zszokowanego.

"Master Z?"

22

Cherise Sinclair

"Ona jest niechętna." Sir wyciągnął rękę do Jessiki, a ona ją chwyciła. Jego ręka była twarda, umięśniona i pociągnął ją do stóp z taką łatwością, że było to przerażające. "Czy wszystko w porządku, mała?"

Wciągnęła oddech i przytaknęła. Jeśli próbowała mówić, jej głos wyszedłby cuchnący, więc po prostu trzymała usta zamknięte.

"Chodź tu." Mistrz Z owinął wokół niej ramię, wtulił ją w swój bok. Był tak duży, że czuła się przy nim malutka. Malutka, delikatna. Kobieta.

Szarpnięcie Jessiki zostało przechwycone przez Mistrza Z, a potem bramkarz złapał go za kołnierz.

"Oznacz go na miesiąc zawieszenia i do powtórzenia całej klasy treningowej, jeśli chce wrócić po tym czasie," powiedział Master Z do bramkarza. "Najwyraźniej nie zwracał uwagi".

"On nawet z nią nie rozmawiał - on nie -" zaprotestował palant.

Odciągając go, bramkarz powiedział zirytowanym głosem, "Master Z nie tylko jest właścicielem tego miejsca, dupku, ale zawsze wie, czego chcą suby. Zawsze."

Jessica zadrżała. Ten mężczyzna nazwał ją subem; tak można by określić osobę, której się szefuje. Dlaczego teraz myślała o terminologii? Udało jej się wdech, zacząć oddychać ponownie. Nazwał ją podwładną. Nie było mowy, żeby była podwładną. Boże, musiała wrócić do domu.

Mistrz Z chichotał. "Ciężki dzień, co?" Owinął swoje ramiona wokół niej, trzymając ją mocno. Jego ręka wcisnęła jej głowę w zagłębienie jego ramienia. Pocieszające. Bezpiecznie.

Dała pół śmiechu i dreszcz. "Miał zamiar mnie wh-whipować. I nikt by się nie zorientował..." Wyrównała głos. "Dziękuję."

"Moja przyjemność." Po prostu stał tam, trzymając ją, pozwalając ludziom płynąć wokół nich jak woda wokół głazu. Nie przejmował się. Nic nie wydawało się przeszkadzać temu człowiekowi.

Klub Shadowlands

23

"Skąd wiedziałeś, że tego nie chcę? Czy to nie była tylko...zabawa czy coś? Ty naprawdę nie...wiesz --"

"Wiem, kotku." Jego głos dudnił przez klatkę piersiową, gdy głaskał jej włosy. Jego pociągający zapach -- lekkie cytrusy mieszające się z wyjątkowym piżmem mężczyzny -- sprawił, że chciała się zakopać bliżej.

Ale nie mogła podejść bliżej; była przyklejona do niego jak tapeta. Jej piersi opierały się o jego twardy tors, a biodra o jego biodra. Czuł się przy niej dobrze. Zbyt dobrze, a czyż nie chciała trzymać się od niego z daleka?

Jego druga ręka była nisko na jej plecach w zagłębieniu nad pośladkami. I wcale nie zesztywniała pod wpływem dotyku. Ale on już miał na niej ręce, uświadomiła sobie, rumieniąc się, gdy przypomniała sobie, jak suszył się między jej nogami. Nie znała nawet jego imienia.

Nadal nie znała jego imienia. Odepchnęła się i spojrzała w górę.

Przy świetle za nim, jego oczy były prawie czarne, gdy ją studiował. Jego usta wygięły się, a w policzku pojawiła się fałda. "Potrzebujesz drinka i szansy na złapanie oddechu". Uwolnił ją z ramion i wyciągnął rękę. "Chodź."

Czy powinna? Rozważała swoje opcje. Pójść z nim lub spróbować przejść z powrotem przez bar na niepewnych nogach, dostając uderzenia co kilka sekund. Cóż, to było łatwe. Włożyła swoją dłoń w jego.

Wciąż uśmiechnięty, poprowadził ją do baru. "Tym razem możesz wybrać swojego drinka".

Zawahała się. Woda czy alkohol? Woda byłaby rozsądna, ale drink na pewno pomógłby na wstrząsy. I jakoś strach wypalił wszelki alkohol z wcześniejszego okresu. "Margarita. Dziękuję."

"Cullen," powiedział Master Z, jego głos w jakiś sposób przenoszony przez wszystkie rozmowy, może dlatego, że był tak głęboki. Barman spojrzał na niego.

"Margaritę, proszę".

24

Cherise Sinclair

Ignorując innych czekających ludzi, barman zrobił jej drinka i postawił go przed nią. Uśmiechnął się do jej eskorty. "Zdecydowanie ładne zwierzątko, Mistrzu Z."

"Nie jestem żadnym zwierzakiem." Jessica scowled. "Co to za obraźliwe określenie, w każdym razie?" Próbowała zsunąć się na stołek barowy, ale nie bardzo mogła sobie poradzić. Chwiejące się nogi, niska - dlaczego jej rodzice nie mogli być wysocy? Wtedy nie wyglądałaby tak bardzo jak pierożek z nogami.

Sir chwycił ją w talii i posadził na siedzeniu, zapierając jej dech w piersiach swoją bezwysiłkową siłą i dotykiem jego umięśnionych dłoni przez cienką tkaninę, którą miała na sobie.

"Nie uwłaczające", powiedział, stojąc na tyle blisko, że ich biodra się stykały. "To czułe słowo dla suba".

"Ale ja nie jestem subem. W ogóle mnie to nie kręci. Nienawidziłam tego, co ten człowiek chciał zrobić. Bycie bitym... Na samą myśl robi mi się niedobrze."

Wsunął kosmyk jej włosów za ucho, jego palce pozostawiając mrowienie w ich następstwie.

"To rzadka osoba, która cieszyłaby się z bycia napastowanym przez nieznajomego".

"Huh." Wstrząsy ustępowały, a jej mózg zaczynał znowu pracować. "Więc osoba uległa nie idzie po prostu brzuchem do góry, kiedy jakiś facet rozkazuje jej wokoło?"

Uśmiechnął się, błysk białych zębów w ciemno opalonej twarzy. "Trudno. Tak jak w każdym związku, relacja Dom/Pod ma przyciąganie" -- pogłaskał palcem po jej policzku, a jej oddech zatrzymał się na intensywnym spojrzeniu w jego oczach -- "i zaufanie."

Oderwanie wzroku od jego spojrzenia wymagało wysiłku, ale udało jej się. Wcale nie czuła się dobrze z tym, jak obudziły się jej zmysły, jakby podłączył ją do prądu.

Obracając się, oparła łokcie na blacie baru i skoncentrowała się na swoim drinku, próbując zignorować to, co czuło jej ciało, to, jak on na nią wpływał. Hmmm, jej reakcja była prawdopodobnie wynikiem tego, że ją uratował. Czytała coś na ten temat. No dobra, niech będzie.

Bądź spokojny, mów dalej, dziewczyno. "Jaki rodzaj zaufania?" Jego zapach znów do niej dotarł, pociągająco męski.

Klub Cieniowiska

25

Zakręcił dłonie wokół jej nagich górnych ramion i obrócił ją w swoją stronę. Jedną ręką odchylił jej podbródek do góry, aż jego spojrzenie ją uwięziło. "Zaufanie, że twój pan wie, czego potrzebujesz i da ci to, czego potrzebujesz, nawet gdy nie zawsze jesteś pewna."

Słowa, czysta pewność w jego bogatym głosie, wysłała ciepło przeszywające ją, falę potrzeby tak silną, że zadrżała wewnątrz.

Jakby mógł zajrzeć do jej głowy, uśmiechnął się powoli i wyszeptał: "Zaufanie, które pozwala kobiecie być związaną i otwartą na użytek jej pana."

Jej usta opadły otwarte jak wzięła ciężki oddech, obraz siebie nagiej, rozłożonej na łóżku z nim patrzącym na nią z góry był bardziej erotyczny niż cokolwiek co czuła wcześniej.

Złapał ją za policzek, pochylił się do przodu, jego oddech był ciepły przy jej uchu, gdy mruknął: "A twoja reakcja na to pokazuje, że jesteś uległa".

Szarpnęła się od niego, od gorąca rosnącego wewnątrz niej i świadomości jego ciała tak blisko jej. "Nie ma mowy. Naprawdę nie jestem."

Czas na zmianę tematu. Ona oczyściła gardło, jej głos husky, kiedy zapytała,

"Więc, jak masz na imię, tak w ogóle? Czy wszyscy nazywają cię Mistrzem Z?"

On tylko uśmiechnął się do niej i podniósł drinka, którego barman zostawił dla niego. Jego wielka dłoń objęła szklankę. Kiedy jego usta dotknęły szkła, jego oczy spotkały się z jej oczami, a ona niemal mogła poczuć, jak te usta zamykają się na jej ustach, na jej piersi... Jezu, Jessica, weź się w garść.

Odstawił szklankę, a potem, jakby usłyszał jej myśli, ujął jej twarz między swoje dłonie i sprowadził swoje usta na jej. Serce jej przyspieszyło, ale to sposób, w jaki trzymał ją w miejscu, wysłał głód przeszywający jej żyły. Jego wargi były twarde, świadome, drażniące odpowiedź z jej strony. Ukłucie zmusiło ją do otwarcia ust, a on zanurzył się w nich, jego język gładził ją.

Wszystko wewnątrz niej zdawało się topnieć. Między nogami zaczęło ją palić, a jej ręce zwinęły się wokół jego umięśnionych przedramion, próbując utrzymać się w pionie.

26

Cherise Sinclair

Z niskim śmiechem ujął jej nadgarstki i założył jej ręce na szyję. Rozsuwając jej nogi, przesunął się między nimi. Dłońmi na jej pupie przysunął ją bliżej, aż jej kopczyk otarł się o jego grubą erekcję, cienki materiał nie stanowił żadnej bariery. Kiedy sapnęła z rozkoszy, która ją ogarnęła, on po prostu pogłębił pocałunek, jego uścisk był nieubłagany.

Kiedy się odsunął, cała drżała; jej dłonie wbiły się w jego szerokie ramiona tak mocno, że bolały ją palce. Pokój zdawał się pulsować razem z jej dolną połową ciała.

Jego oczy zmrużyły się, gdy tylko spojrzała na niego, nie mogąc nic powiedzieć. Obejmując jej policzek, przyssał się do jej dolnej wargi, wciągając ją do ust, a jego język przesunął się po niej. A kiedy ją puścił, nikczemny uśmiech powiedział jej, że myślał o umieszczeniu swoich ust gdzie indziej.

Jej sutki zacisnęły się w twarde pączki.

"Mistrzu Z?" Inny bramkarz podszedł, jego sposób nieśmiały. "Czy mógłbyś to sprawdzić? Tylko na chwilę?"

Wzrok Sir'a utrzymywał Jessicę przypiętą w miejscu, gdy jego knykcie ocierały się o jej obolałe piersi.

Udało jej się nie jęknąć, jakoś, ale równie dobrze mogła, biorąc pod uwagę błysk śmiechu w jego oczach.

"Muszę się czymś zająć," mruknął. "Czy wszystko będzie w porządku?"

Wydusiła z siebie oddech. "Och, na pewno."

To było dobre - bardzo dobre - że musiał ją zostawić; w innej chwili byłaby gotowa zrobić wszystko, o co by poprosił, a w tym miejscu mogłoby to być naprawdę złe. Wypuściła drżący oddech.

Jego usta wykrzywiły się. "Nie uważaj się jeszcze za bezpieczną, zwierzaku. Niedługo wrócę."

Mistrz Z -- nie, nie zamierzała nazywać go mistrzem cokolwiek na głos, bez względu na to, jak dobrze całował -- zerknął na bramkarza. "Pokaż mi."

Club Shadowlands

27

Zachary podążył za Mateuszem, jednym z monitorów lochu. W sumie niezłe wyczucie czasu.

Potrzebowała czasu, by wchłonąć to, co powiedział, czasu, by rosnąć tantowana przez myśl o byciu wziętym. Zdecydowanie pociągała ją, nie tylko idea dominacji, ale i on osobiście.

Kiedy mówił o tym, że weźmie ją dla swojej przyjemności, nie tylko wyczuł błysk podniecenia w jej umyśle, ale usłyszał głęboki oddech, który wzięła, zobaczył rosnący puls na jej szyi. A jej reakcja na zwykły pocałunek była tak gorąca, że musiał się kontrolować, by nie położyć jej na blacie baru i nie doprowadzić do krzyczącego orgazmu właśnie wtedy.

Nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio tak bardzo pociągała go kobieta. Obserwując ją, jak idzie przez pokój swoim zdecydowanym krokiem, z podniesionym podbródkiem, czuł przymus, by ją wziąć, mieć ją dla siebie.

Asertywna kobieta. Nie był zaskoczony, że podwładny, Joey, założył, że jest Domme. Z daleka, on też by tak zakładał. Ale z bliska, gdy jej dotykał, poddawała się całkowicie, nawet gdy jej reakcja ją zdezorientowała.

Wszystko w niej pociągało go, od jej bujnego, małego ciała do jej logicznego umysłu... i pasji, która wciąż wyrywała się spod jej ścisłej kontroli.

A ona doprowadzała jego własną kontrolę do punktu krytycznego. Więc, pozwól jej błądzić trochę więcej. Pomyśl jeszcze trochę. Wszystkie wybory musiały należeć do niej, aż do momentu, gdy przekazała mu prawo.

Mateusz zatrzymał się przy jednym z dalszych stanowisk. Podwładna była związana nad ławką do klapsów. Jej Dom miał kutasa wsadzonego w jej usta, a ona płakała, protestowała.

"Jeden z obserwatorów był zaniepokojony," powiedział monitor lochu, "ale sub nie użył żadnego bezpiecznego słowa lub gestu."

Zachary przechylił głowę, jego oczy na szlochającej kobiecie, pozwalając, by jej uczucia osuwały się w niego. Uśmiechnął się. "To część sceny i jej ulubione zajęcie. Bez obaw."

Matthew klepnął Zacharego po ramieniu ze śmiechem. "Wystarczająco dobre. Cholera, życie jest łatwiejsze, kiedy jesteś tutaj, szefie. Przepraszam, jeśli przerwałem coś z tym małym nowicjuszem".

28

Cherise Sinclair

Przygryzając wargę, Jessica wpatrywała się za Sir. Bardziej kręciło ją całowanie go niż seks z kimś innym. Jak on to zrobił? Wpływał na nią w ten sposób? Było w nim coś... nie tylko jego słowa... nawet jego chód był potężny. Kontrolowany. Jeszcze na studiach była na wystawie karate, gdzie niektórzy z czarnych pasów mieli tę aurę, niepokojącą mieszankę niebezpieczeństwa i dyscypliny. Nie była jedyną osobą, na którą oddziaływał.

Członkowie klubu usunęli się z jego drogi; kobiety odwróciły się, by patrzeć po jego minie.

Tak jak ona.

A on nazywał ją małą. Zmarszczyła brwi. Gdyby inny mężczyzna tak ją nazwał, ścięłaby go do rozmiarów, więc dlaczego jej wnętrze rozpłynęło się, gdy Sir to zrobił? Och, była w głębokich kłopotach.

Po tym jak zniknął w tłumie, odwróciła się z powrotem, by dokończyć swojego drinka. Starając się zignorować uwodzicielską muzykę, uśmiechnęła się do dwóch mężczyzn, którzy zajęli miejsca obok niej, wymienili się wstępami i wkrótce znaleźli się w gorącej rozmowie o przepisach podatkowych.

Jeden z mężczyzn, Gabe, miał w sobie obecność prawie jak Sir. Jego pewność siebie i władcze spojrzenie w oczy przyprawiały ją o zabawne, tonące w środku uczucie.

Spojrzenie barmana też tak na nią działało, uświadomiła sobie, gdy Cullen zawędrował z powrotem na ich teren. Potrząsnął głową w stronę Gabe'a. "Uh-uh. Z's."

Gabe zmarszczył brwi. "Teraz to dopiero jest szkoda. Cóż, Jessica, jeśli kiedykolwiek znajdziesz się bez fantazji, z przyjemnością poznam cię lepiej."

"I --" Nie mogąc wymyślić odpowiedniej rejterady, Jessica skinęła grzecznie głową i patrzyła, jak Gabe odchodzi. Odwróciła się do Cullena. "Co to za 'Z's'? On nie jest moim właścicielem, do cholery."

Jego grymas migotał tak szybko, że prawie go nie widziała. "Nie, kochanie, nie jest. Po prostu pomyślałem, że oszczędzę Gabe'owi trochę wysiłku. Widziałem cię z Mistrzem Z; Gabe nie ma szans."

Jessica zaszkliła się i odwróciła do niego plecami. Jakby była taka oczywista.

A przecież nie była, prawda?

Klub Shadowlands

29

Oczywiście, że nie. Podnosząc podbródek do góry i wyrzucając Sir z głowy, uśmiechnęła się i otworzyła rozmowy z otaczającymi ją członkami. Czasami dziwne rozmowy. Jeden mężczyzna miał długie łańcuchy przypięte do pasa. W topach z siateczki i lateksowych szortach, dwóch mężczyzn, ewidentnie gejów -- czy może bi? -- sprawdzali ją pod kątem trójkąta. Kobieta w czerwonym lateksie i pasujących do niego rękawiczkach do łokci była właścicielką księgarni i miło się z nią rozmawiało, ale jej gorące spojrzenie było niepokojące.

Kiedy kobieta się odsunęła, Jessica rozejrzała się po pokoju. Jej nerwy opadły. Powinna kontynuować eksplorację, ponieważ jej oswojony świat z pewnością nie zawierał niczego takiego jak to miejsce. Dlaczego niektóre z tych rzeczy wydawały jej się tak... podniecające?

Choć przyznanie się do tego było niewygodne, potrzebowała odpowiedzi. Nigdy nie chowała głowy w piasek, mimo wszystko.

I tym razem będzie przygotowana na szarpaninę. Mogła też użyć imienia Mistrza Z jako narzędzia do zaklinania: Nie zadzieraj ze mną, albo Mistrz Z sprawi, że znikniesz. Tak, to mogłoby zadziałać.

Szczerząc się, zsunęła się ze stołka barowego i ruszyła w drogę. W ciągu pierwszych dwudziestu stóp otrzymała jeszcze dwie propozycje; jeden mężczyzna był wart drugiego spojrzenia. Miał tę samą pewność siebie -- i siłę -- co Mistrz Z i Gabe.

siłę -- jak Mistrz Z i Gabe. Ale w jakiś sposób Sir sprawiał, że każdy mężczyzna w pokoju wydawał się słaby, niedokończony. Pomyślała o tym, jak na nią patrzył - cała jego uwaga skupiona była na niej, a nie na muzyce czy innych ludziach, czy planowaniu wieczoru, czy nawet następnym zdaniu. Bycie w centrum uwagi o takiej intensywności było upojne.

I wtedy, oczywiście, przyszło pytanie, którego naprawdę nie chciała mieć w głowie: Jak by to było mieć całą tę uwagę na sobie w łóżku?

Zamrugała i skupiła swoją uwagę na tym, co tu i teraz, a nie na wyobrażaniu sobie Sir'a ze zdjętymi ubraniami, z jego wielkimi dłońmi owiniętymi wokół jej nadgarstków i jego ustami...

Argh. Przestań. Spójrz. Spacer. Na jednej z dobrze oświetlonych stacji, osoba była przywiązana do czegoś, co musi być tym krzyżem św. Andrzeja, o którym wspomniał palant. Tym razem skrępowana osoba była mężczyzną 30

Cherise Sinclair

którego żeński szef biczował go w strasznych miejscach. Kompletnie zbulwersowana Jessica wpatrywała się przez chwilę, podciągając nogi w reakcji. Nie, nie chciała tego oglądać - nie ma mowy. Przechodząc obok, mogła tylko pomyśleć: Ci ludzie są szaleni.

Minęła dwie kobiety rozmawiające razem na kanapie. Kobieta w czarnym kombinezonie mówiła do drugiej: "Twoje bezpieczne słowo to banan. Czy pamiętasz..."

A jakie byłoby bezpieczne słowo?

Im bardziej oddalała się od wejścia, tym bardziej zmieniało się oświetlenie, stając się złowieszcze. Niektóre z migoczących kinkietów miały czerwono zabarwione żarówki.

Na końcu pomieszczenia otwarte podwójne drzwi prowadziły na szeroki korytarz. Kłębiło się tam mnóstwo ludzi, a odgłosy sprawiały, że Jessice skręcało się w żołądku: krzyki, dźwięk bata, błagania. Zbyt intensywne. Nie szła tym korytarzem.

Nie żeby udało jej się uciec od wszystkich nieprzyjemnych dźwięków. Gdy skierowała się w stronę drugiej strony sali, ponad szumem rozmów wybrzmiały wysokie krzyki. W odgrodzonym obszarze, zwalisty mężczyzna z wytatuowanymi ramionami biczował małą brunetkę przywiązaną do stołu przypominającego konar piły. Biedna kobieta krzyczała: "Przestań! Przestań, proszę, przestań!". On nie przestał. Ludzie stali poza linami, nie robiąc nic. Niech ich szlag trafi.

Wściekłość przeszyła ją jak ogień. Jej siostra została pobita w ten sposób podczas małżeństwa; Jessica podejrzewała, że jest wykorzystywana, ale nie działała. Tym razem by to zrobiła.

Podchodząc za mężczyzną, chwyciła bicz z jego ręki. "Ty zboczony dupku, puść ją, albo pokażę ci, jakie to uczucie!"

Twarz buldoga mężczyzny zarumieniła się na czerwono, a on sam zrobił jeden krok do przodu, po czym zatrzymał się, ręce zamykając w pięści u boku. Odwracając się do widza, rzucił: "Przynieś mi monitor".

Obracając się z powrotem w stronę Jessiki, chwycił za bicz.

Jessica uderzyła go prosto w twarz, powalając go na ziemię, szokując samą siebie. Poza zajęciami z karate w college'u, nigdy nikogo nie uderzyła. Ale, hej, cios zadziałał.

Club Shadowlands

31

Krótki dreszcz emocji zniknął, gdy powoli podniósł się na nogi. Bardzo niedobrze. Zaschło jej w ustach. Cofnęła się o krok, serce waliło jej o żebra.

Jego oczy były wściekłe; jego pięść uniosła się, gdy wystąpił do przodu.

"Stój." Zniewalający głos Mistrza Z. Mężczyzna zatrzymał się, a Jessica wciągnęła z ulgą oddech. Wszyscy się odwrócili, gdy Sir wszedł na odgrodzony teren. Zerknął na nią, a potem na mężczyznę. "Wyjaśnij, Mistrzu Smith."

"Byliśmy w środku sceny, a ta szalona kobieta wychodzi z tłumu, wrzeszczy, chwyta mój bicz i niech mnie diabli wezmą, jeśli mnie nie uderzyła". Pocierając swój zaczerwieniony podbródek, usta mężczyzny wykrzywiły się nieco. "To prawie zabawne, ale i tak zepsuła naszą scenę".

Spojrzenie Mistrza Z zwróciło się ku niej, a ona wygrała na ponure spojrzenie w jego oczach. "Jessica, wyjaśnij."

"Ona krzyczała i krzyczała, 'Przestań, przestań', a on ją biczował. Nikt nic nie robił." Czując się jak dziecko wołane na dywan, wyciągnęła pejcz. "Zabrałam mu go."

"Jakie jest bezpieczne słowo twojego suba?" Sir zapytał łobuza.

"Purple."

"Czy użyła go lub klubowego bezpiecznego słowa?"

"Nah. Ona nie była nigdzie blisko. Jesteśmy razem trzy lata, a ona użyła go tylko dwa razy. Jestem dość ostrożny w ten sposób, Z."

"Wiem, że jesteś." Mistrz Z odwrócił się z powrotem do niej, jego brwi razem w frown. "Czy rzeczywiście przeczytałaś jakiekolwiek zasady, które podpisałaś?"

Jessica zarumieniła się, spojrzała w dół. "Uh...nie."

"Przykro mi z tego powodu, a jeszcze smutniej, że zostaniesz ukarana za to, co uważałaś za dobry uczynek".

32

Cherise Sinclair




Rozdział czwarty

Jej usta się otworzyły. Ukarana? "Ale..."

"Scena jest zaplanowana z wyprzedzeniem, Jessica, i dużo oczekiwane. Ponadto, każdy sub ma to, co nazywamy bezpieczne słowo, słowo, aby użyć, jeśli są one zbyt przerażone lub ból jest ponad to, co mogą wytrzymać. Bezpieczne słowo jest nigdy, nigdy nie przestać".

Jessica oblizała suche wargi. "Mówisz, że ona naprawdę nie chciała być uratowana? Ona - ale spójrz na jej plecy; jest cała czerwona."

Ludzie poza liną śmiali się. "Gdybym podniósł bicz i zaczął cię nim bić, to tak, to byłoby znęcanie się, i to by bolało." Mistrz Z wziął bicz z jej ręki.

"Jednakże, kiedy ktoś jest pobudzony, w kontekście seksualnego momentu, wtedy ból może spotęgować reakcje i przyjemność osoby. Tych dwoje lubi tę aktywność. Ich przyjemność - i scena, którą zaplanowali - została zniszczona przez ciebie".

Ludzie, którzy lubią być krzywdzeni. Dobra, już to widziała. Klub miał zasady - zasady były dobre - a ona bardzo nawalała w tym dziwnym świecie. Czas przeprosić, wywinąć się z gracją y i wycofać.

Siedzenie w wejściu wyglądało coraz bardziej atrakcyjnie, a ona szła tam właśnie teraz, Mistrz Z czy nie Mistrz Z.

Klub Shadowlands

33

Teraz uwolniona, bita kobieta dołączyła do gnębiciela. Całe ciało drobnej kobiety zadrżało, a mężczyzna objął ją ramieniem, nieprzypadkowo czułym, biorąc pod uwagę sposób, w jaki władał tym biczem.

Jessica wessała oddech, spojrzała na nią. "Bardzo mi przykro. Myślałam, że dzieje ci się krzywda i cóż... Proszę, wybacz mi".

Mistrz Z uniósł brwi na mężczyznę.

"Nie, Z, przepraszam. Widzę, że to twój pupil i nie zrobiła tego celowo, ale spieprzyła naszą scenę." Pocałował czubek głowy kobiety. "Zepsuła nam noc.

Mamy na to zasady klubowe i chcę, żeby były egzekwowane."

"To jest w ramach twoich praw, Mistrzu Smith." Mistrz Z westchnął i zacisnął nadgarstek Jessiki w jednej stanowczej dłoni, zanim kontynuował, "Oto mój wyrok. Będę dyscyplinować, pozwalając ci uczestniczyć. Przestanę, gdy będę zadowolony, że zarówno kara, jak i skrucha zostały osiągnięte. Ponieważ jest nowicjuszem i nie w stylu życia, to musi być brane pod uwagę na intensywność i czas trwania."

Mistrz Smith zmarszczył brwi, a potem jego twarz się oczyściła. "Chyba wystarczy."

Sir odwrócił się, wskazał barmankę i wskazał na ławkę, na której odbyła się biczowanie. "Wyczyść to, proszę."

Butelka ze sprayem i papierowe ręczniki pojawiły się z maleńkiej półki na ścianie, a barmanka szybko wyczyściła ławkę.

Co miał na myśli mówiąc o karze? Wzrok Jessiki powędrował z ławki na Mistrza Z. Miała naprawdę złe przeczucia. "Słuchaj, przeprosiłem i zaraz wyjdę".

Jego chwyt nie rozluźnił się. "Jessica --"

"Nie będziesz mnie biczował." Próbowała odciągnąć rękę. "Nie możesz..."

Próbowała go uderzyć.

Uśmiechając się lekko, złapał jej pięść w jedną twardą dłoń. Kiedy szarpnęła za rękę, puścił ją, zaszedł za nią i przypiął jej ręce do boków.

34

Cherise Sinclair

Podnosząc ją, postawił ją twarzą do ławki.

"Nie biczem" - powiedział łagodnie, jakby kontynuował rozmowę. Czuła jego ciało na całej swojej długości i mimo strachu, zauważyła to.

Gdy przyciągnął bujne ciało Jessiki mocniej do siebie, Zachary mógł wyczuć jej reakcję zarówno w ciele, jak i w umyśle. Strach, tak. Ale podniecenie wciąż się utrzymywało, co w pierwszej chwili go zaskoczyło.

Z drugiej strony, nawet całkowicie heteroseksualna osoba byłaby podniecona przez Krainę Cieni; dla uległej - nawet nowicjuszki - działania w tym pokoju byłyby erotyczną krainą snów.

I zamieniła się w koszmar. Nie powinien był jej tu wpuszczać, a poczucie winy raniło jego wnętrzności jak tępy nóż. Ale może mógłby jej to ułatwić, nie żeby rozumiała jego działania czy to, jak podniecenie może zmienić jakość bólu.

Trzymając ją przyciśniętą do siebie, musnął jej szyję, wdychając jej ciepły, waniliowy zapach. Zadrżała.

"Nie jesteś gotowa na bicz," wyszeptał, jego usta szczotkujące jej ucho, czując, jak zarówno strach, jak i podniecenie wzrosły wewnątrz niej. "Wątpię, byś kiedykolwiek cieszyła się tym bólem".

Nie zmniejszając nacisku na jej ramiona, przesunął ręce w górę, by objąć jej piersi. Gdyby go nie pociągała, gdyby nie była podniecona, byłoby to zachowanie naganne, ale jej sutki pulsowały pod jego dotykiem. Ignorując gromadzący się za nimi tłum, skupił się na wydobyciu z niej żaru. Jej piersi były miękkie i okrągłe, ciężkie.

Bez wątpienia mogła poczuć ciepło jego rąk przez cienki top.

Mogła poczuć ciepło go przez jej koszulkę, gdy jego kciuki pocierały jej sutki, wysyłając płonące wrażenia searing przez jej ciało.

"Przestań", syczała, squirming w jego nieugiętym uchwycie. Jej serce waliło ze strachu, ale była zbyt świadoma jego rąk na niej, tego jak jego większe ciało trzymało ją w miejscu tak Club Shadowlands

35

z łatwością. To Sir miał ją w swoich ramionach, Sir sprawiał, że czuła się bezpiecznie, tylko że tutaj nie było żadnego bezpieczeństwa.

Poczuła, że coś zamyka się wokół jej kostek. "Hej!"

Mężczyzna i biczowana kobieta klęczeli po każdej stronie jej. Próbowała kopnąć w nich i nie mogła ruszyć nogami. Przywiązali jej kostki do nóg ławki.

"Puśćcie mnie, do cholery. Nie zgodziłam się na..."

"Właściwie to się zgodziłaś" - mruknął Sir. "Mam twój podpis. Kary za przerwanie sceny są szczegółowo wypisane na trzeciej stronie".

"Nie ma mowy." Próbowała się wykręcić. "Cholera, puść mnie".

Trzymał ją tak łatwo jak szczeniaka, jego ramiona wokół niej były zarówno pocieszające jak i przerażające.

"Mistrzu Smith, czy mógłby pan obniżyć przód o kilka cali?" powiedział Sir. "I podnieść całą ławkę o kolejną stopę". Nawet gdy mówił, drażnił jej piersi, tocząc sutki, głaszcząc ich spody.

Kiedy przesunął dłoń w dół, aby nacisnąć na jej kopiec, fala ciepła przetoczyła się przez nią. Walczyła mocniej, ale nie mogła się odsunąć od jego uwagi i nawet jej strach nie był w stanie do końca stłumić budzących się w niej doznań. A może jej strach je potęgował?

Stół został dopasowany.

"Jessica, pochyl się teraz," powiedział Mistrz Z. Napięła swoje ciało, aby pozostać prosto.

Cholera, gdyby pomogła mu w jakikolwiek sposób.

Dał huff śmiechu, przesunął jedno ramię w dół, aby skrzyżować się na jej biodrach i wygiął się z klatką piersiową o jej plecy, zmuszając ją w dół na stole. Szamotała się bezużytecznie, dysząc z wysiłku. Wyciągając jej ręce na boki, rozpłaszczył jej klatkę piersiową prosto na ławę.

36

Cherise Sinclair

Jeszcze dwa pstryknięcia i zdała sobie sprawę, że zawsze pomocna para przykuła jej nadgarstki do nóg ławki. Jej ręce były wyciągnięte prosto, bez żadnego oporu, a ona szarpała się z nimi bezużytecznie. "Nie, do cholery."

Sir przeszedł wokół ławki. Sięgając pod nią, ułożył jej piersi tak, że zwisały w dół po każdej stronie wąskiego blatu ławki.

Jessica próbowała poruszyć nogami, podnieść swoje ciało z ławki, ale była całkowicie skrępowana. Przerażenie ogarnęło ją, gdy zdała sobie sprawę, że przy ławce odchylonej głową w dół, jej pupa wystaje wysoko w powietrze. Wciągnęła spanikowany oddech, szarpnęła za paski na nadgarstkach.

"Ty draniu", wyszarpnęła się. "Puść mnie, bo tak cię pozwę. I --"

"Kociak", powiedział, głaszcząc jej rozgrzany policzek. "Nikt nigdy nie robi. Pozwy robią nagłówki, a nikt nie chce się przyznać, że tu był."

Rozgłos? Zakrztusiła się, gorycz skwaśniała w jej ustach. Nie mogła sobie pozwolić na skandal w swoim ciasnym świecie księgowości. Jej groźba pozwu sądowego była bezużyteczna i on o tym wiedział.

"Przykro mi, mała. Będziesz musiała się podporządkować i przyjąć swoją karę."

Po pogłaskaniu jej włosów, podszedł do ściany. Przekręciła głowę, próbując utrzymać go w zasięgu wzroku. Jej oddech zatrzymał się. Migoczące światła na ścianie ukryły to, co tam wisiało. Laski, pejcze, łopatki i rośliny. Wydała z siebie skowyt i mocniej się naprężyła.

Słyszała śmiech ludzi, gdy się szamotała. Dużo ludzi.

Ręce za plecami, Sir nie spieszył się z kontemplacją urządzeń, a jej udręka rosła. Nie, nie bicz, obiecałeś. Proszę, tylko nie ta okropna, długa, sztywna laska. I wtedy podniósł okrągłe wiosło wielkości głowy człowieka.

"To wydaje się pasować do potrzeby", powiedział. Dotknął jej policzka delikatnie i powiedział, już nie szeptem, "Jessica, ponieważ jesteś nowy do tego, zrobię to łatwo. Masz pozwolenie na Klub Shadowlands

37

krzyczeć, płakać, przeklinać i wyzywać, błagać...nawet milczeć. Wszystko, co zrobisz, będzie do przyjęcia na ten okres czasu".

"Ty kretynie, nie mów mi, co mogę zrobić". Była tak zła, tak sfrustrowana, tak przerażona, że czuła łzy sprężynujące do jej oczu.

"Jessica, właśnie zrobiłem."

Zniknął za nią, a próbując jak mogła, nie mogła odwrócić głowy na tyle daleko, by go zobaczyć. Członkowie klubu byli rozstawieni wokół odgrodzonego terenu, obserwując. Widzowie na pokazie na żywo. Nienawidziła ich tak samo jak jego.

Ktoś podniósł jej spódnicę i pojawił się uśmiech. Jej zęby zgrzytnęły, gdy ciepło przeszyło jej twarz. Nie miała na sobie bielizny; cały jej tyłek był w górze i nagi w powietrzu, gdzie wszyscy mogli zobaczyć.

Głos pana. "Taki ładny mały tyłek, nie sądzisz, Mistrzu Smith?".

"Bardzo ładny."

Mistrz Z masował jej pośladki, powoli, delikatnie. Przejechał palcami po jej odsłoniętej skórze, jego dotyk był zmysłowy, coraz bardziej intymny, gdy śledził szczelinę między jej pośladkami a udami. Jej świadomość zawęziła się tylko do jego dotyku, a potem zakwiliła, gdy jego palce głaskały między jej nogami, wsuwając się tam w wilgoć, aż potrzeba wślizgnęła się do jej ciała jak gorące powietrze przez otwarte okno.

A on odsunął się, pozostawiając ją pulsującą.

"Nie ustalam konkretnego numeru." Głos Mistrza Z. "Powiem, kiedy przestać".

I coś uderzyło w jej pupę z horrendalnym policzkiem. Jej nogi szarpnęły się, a ból przeszył jej skórę, szokujący ból. Wyrwała się z krępujących ją więzów, gdy gorączkowo -- wham! Oparzenie wystrzeliło w dół do jej palców. Zamknęła usta nad krzykiem; nie chciała krzyczeć ani płakać, zobaczyć, czy...

Wham! Jej pupa płonęła. Kolejne uderzenie, potem następne, każde podnosiło ją na palce, jej ciało wyginało się w łuk na ławce.

I wtedy przestało. Starając się nie płakać, oparła czoło na skórze.

38

Cherise Sinclair

"Jako urażone strony, proszę przyjąć po trzy uderzenia na głowę," powiedział Mistrz Z, jego głos był tak uprzejmy, jakby był wytwornym kelnerem.

Jessica potrząsnęła gorączkowo głową. Nie więcej. Łzy wyciekły z jej oczu, zamieniając Mistrza Z w plamę, gdy kucał obok niej.

"To będzie bolało mniej, jeśli możesz się zrelaksować", mruknął, wycierając łzy z jej policzków.

"Proszę -"

"Możesz wziąć więcej." Sięgnął pod stół, złapał jej dyndającą pierś. "Weźmiesz więcej." Skinął na kogoś i wham!

Krzyk uciekł jej tym razem. Wham! Wham! To bolało tak bardzo, a ona szlochała.

Jedną ręką Sir głaskał jej plecy; drugą trzymał jej pierś w intymnym uścisku. Jego palce na jej sutku - nawet przez ból mogła poczuć jego dotyk - wywołały w niej najdziwniejsze uczucia.

Wham. Tylko jeden pośladek. Kolejne uderzenie w drugi. I jeden klaps przez jej górne uda, który sprawił, że zaczęła krzyczeć.

"Przepraszam", szlochała, patrząc na Sir'a, próbując sprawić, by jej uwierzył. "Nie chciałam sprawiać kłopotów; nie chciałam".

Jego oczy zmiękły. "Wiem, mała." Stał, szedł w kierunku końca stołu poza zasięgiem jej wzroku. Skomlała. Co on zamierzał zrobić? Nigdy więcej, proszę, proszę, proszę.

Coś dotknęło jej pupy, a ona zawołała bardziej ze strachu niż z bólu.

"Różowa i delikatna. Biedny kotek" - powiedział Sir. Jego dłonie pieściły jej pupę, bolesne, a jednak prawie podniecające. Uczucie potrzeby powróciło. "Uwolnij ją. Kara się skończyła."

Kilka osób w tłumie jęknęło z rozczarowaniem, ale zatrzymało się nagle, jakby ich skargi zostały ucięte. Drugi mistrz i jego podwładny uwolnili jej ręce; ktoś rozpiął jej nogi. Sir chwycił ją wokół talii, podniósł na nogi i trzymał stabilnie, aż znalazła równowagę. Jej twarz była mokra, a ona wytarła łzy z policzków. Jej wnętrze zdawało się drżeć mocniej niż nogi.

Klub Cieniowiska

39

"Tym razem wygłosz swoje przeprosiny na kolanach, Jessico," poinstruował Sir.

Tylko jego ręka pod jej ramieniem powstrzymała ją od przewrócenia się, gdy niezdarnie klęczała. Spojrzała w górę na Mistrza Smitha i jego niewolnika. "Tak bardzo, bardzo przepraszam, że przerwałam. I że nie przeczytałam zasad." Drżenie sprawiło, że jej głos się zatrząsł. Co jeśli to nie było wystarczająco dobre? Co jeśli...

Mistrz Smith parsknął śmiechem. "Dla mnie brzmi skruszony, Mistrzu Z. Przeprosiny przyjęte".

"Czy jesteś zadowolona, Wendy?" zapytał Mistrz Z.

Mała brunetka skinęła głową. "Tak, proszę pana." Jej oczy spotkały się z oczami Jessiki z nutą współczucia.

Jessica pozwoliła, aby jej głowa opadła do przodu w uldze. To był koniec. Jej uda drżały tak mocno, że chciała po prostu skruszyć się na podłodze. Łzy wciąż kapały jej po policzkach.

Czuła się taka zagubiona.

A potem Sir pochylił się i bez wysiłku podniósł ją w swoje ramiona. Głowa kręciła się jak na przejażdżce tilt-o-whirl, trzymała się kurczowo jego kurtki.

"Ciii, kotku, nic ci nie jest", mruknął, a coś wewnątrz niej się rozluźniło. Czuła jego usta w swoich włosach i wiedziała, że jest bezpieczna.

Zachary znalazł pustą kanapę na środku podłogi i usadowił się na niej, trzymając ją mocno w ramionach. Poczucie winy było twardą bryłą w jego trzewiach. Jeszcze nigdy miły gest nie poszedł tak źle. Powinien był kazać jej zostać w zimnym wejściu z Benem, nie powinien był nigdy wpuszczać jej do klubu.

Cholera, nawet gdy była podniecona, nie dało się uniknąć bólu ani szoku po otrzymaniu klapsa.

Złagodził swoje ramiona wokół niej, osiadając jej głowę na swojej klatce piersiowej. "Wszystko skończone, mała."

Oparła głowę w jego ramieniu, dławiąc z powrotem swoje szlochy w sposób, który złamał mu serce. Mógł poczuć, że próbuje zamurować swój niepokój, ale między Domem i subem, nie powinno być żadnych ścian. Ona jeszcze tego nie wiedziała i przez pewien czas nie będzie wiedziała, nawet gdyby chciała 40

Cherise Sinclair

kroczyć tą ścieżką. Nie była jego podwładną, ale on działał jako jej Dom za karę; opieka po niej była jego obowiązkiem.

To było miejsce, gdzie mógłby zacząć.

Przesunął ją w ramionach, aby mógł odchylić jej głowę i spojrzeć w oczy. "Mam cię, Jessica," powiedział cicho. "Pozwól na to."

Jej szmaragdowe oczy zamrugały na niego. Wydawała się niemal zszokowana jego słowami - czy nikt nigdy nie był przy niej? -- i wtedy łzy zalały ją na nowo. Jej głowa opadła z powrotem na jego ramię, a on mógł poczuć, jak drży w stłumionych szlochach. Jej zdławione słowa dotarły do niego, gdy jego ciepło i uścisk przeniknęły do niej.

"Przy ludziach... To bolało... Nikt nigdy..." Jej bariery opadły, a ona szlochała, trzęsąc się tak mocno, jak wtedy, gdy była wychłodzona od deszczu. Wrażliwa mała, chronione małe zwierzątko. To tylko sprawiło, że pragnął jej tym bardziej.

Głaskał jej włosy, mruczał delikatnie, gdy płakała; powiedział jej, jak dzielna była, jak wspaniale przeprosiła, jak bardzo cenił sobie jej dzielenie się z nim. Pochwalił jej odwagę w próbie uratowania drugiego suba, jak rzadko można znaleźć kogoś, kto jest gotów działać, by pomóc drugiemu.

Powiedział prawdę. Nawet jeśli nie miała racji, rozbijając scenę, odwaga jej działań zaimponowała mu. Oblicza jej osobowości były hipnotyzujące; od spitfire do uległej kobiety w jego ramionach; od kontrolowanej i ostrożnej do namiętnie reagującej. Zachwyciła go.

Powoli jej płacz zamieniał się w szarpane oddechy, gdy ogarnęło ją wyczerpanie.

Ale po zbyt krótkim czasie poczuł, jak jej umysł włącza się i zaczyna ukrywać ból i cierpienie pod warstwami kontroli. Jej ciało zesztywniało, nie przyjmując już żadnego komfortu.

"Chcę teraz odejść" - powiedziała twardym głosem.

Och, wiedział, że to nadchodziło. "Deszcz i wiatr nie zmniejszyły się, a ty nie masz samochodu. Możesz jednak pozostać w wejściu, a nikt nie będzie ci przeszkadzał".

Klub Shadowlands

41

Jej oddech syczał, a ona wzruszyła ramionami. "Puść mnie".

"Będziemy tu siedzieć, dopóki twoje nogi nie będą pracować samodzielnie. Chyba że chcesz, żebym cię przeniósł przez pokój?".

Zatrzymała się natychmiast. "Przynajmniej połóż mnie na ziemi".

"Nie."

To podniosło jej głowę, jej zielone oczy mokre jak las w deszczu.

"Nigdy nie musiałem karać kogoś, kogo dopiero co poznałem," powiedział, pozwalając na pokazanie własnego gniewu.

"Dyscyplina to kwestia zaufania między Domem a subem. My nie mamy tego zaufania między nami.

Musieć wykonać scenę, scenę kary, jak ta, było niezwykle nieprzyjemne. To przeszkadzało mi skrzywdzić cię, Jessica", warknął. "Pozwolisz mi trzymać cię i zaoferować mi trochę komfortu w zamian".

Jej oczy rozszerzyły się. Wcześniej rozumiała szkody, jakie jej nieostrożne działania wyrządziły Mistrzowi Smithowi i jego podwładnym. Czy mogła pojąć dyskomfort, jaki mu sprawiła?

Niemal słyszał, jak ten bystry umysł obraca wydarzenia. To była bardzo inteligentna kobieta.

A potem wyszeptała "Przepraszam" w jego koszulę.

"Tak jak ja" - odparł równo, nie udzielając jej łaski przebaczenia. Jeszcze nie teraz.

Wzdrygnęła się lekko, podchodząc pod jego obronę. "Co mam zrobić?"

"Po prostu siedź ze mną, mała", westchnął. "Dopóki oboje nie odzyskamy trochę sił. Jesteś pocieszającym ramieniem kobiety, a moje ciało lubi mieć cię przy sobie."

Wraz z jego słowami, jej umysł otworzył się na coś więcej niż zalegający ból. Mógł wyczuć sposób, w jaki jej ciało nagle stało się świadome go ponownie, jego twardości wobec jej miękkości, jego ręki głaszczącej jej włosy, jego zapachu. Nawet gdy się rozluźniła, drgnęła trochę, by złagodzić ból obolałego tyłka. Jego kutas zareagował na prowokacyjne ruchy. Miała takie ciało, jakie lubił najbardziej: krągłe, miękkie i obfite.

Gdy stwardniał, zamarła, uświadamiając sobie, co wywołały jej ruchy.

42

Cherise Sinclair

Chichocząc, przycisnął swoje usta do czubka jej głowy. "Chcę pocałunku, a potem zaprowadzę cię do wejścia".

"To wszystko?" zapytała podejrzliwie.

Jego oczy zwęziły się, a on głaskał palcami spód jej piersi, kciuk pocierał sutek. Jej alarmowi towarzyszył rozbłysk gorąca.

"Może powinienem poprosić o więcej?" mruknął.

Ustawiła swoją dłoń nad jego, próbując go odciągnąć, równie skutecznie jak kociak ciągnący za rękę człowieka.

"Pocałuj mnie", powiedział.

Z pełnym agresji westchnieniem, przechyliła głowę w jego stronę.

Tym razem poszedłby wolniej. Przeczesał jej wargi kusząco, jak za czasów, gdy pracował w jednostkach specjalnych, badając teren. Jej usta były miękkie, z maleńkim grzbietem na środku dolnej wargi, dzielącym ją na dwa maleńkie dna. Pocałował ją głębiej, otwierając jej usta swoimi, zachęcając ją do odpowiedzi. Pod jego powolnym atakiem, jej usta zmiękły, podobnie jak sutki kobiety po dojściu. Jeszcze głębiej wdzierał się w jej usta, biorąc je w posiadanie.

Jej palce zacisnęły się wokół jego dłoni, więc on zacisnął swoje palce wokół jej piersi. Oddech. Odczytał w jej umyśle skomplikowany splot emocji kobiety o rosnących potrzebach.

Ciepło przeszyło ścieżki od jej piersi do cipki, a kiedy wessał jej język do swoich ust, podniosło to doznania w jej ciele w taki sposób, w jaki winda przenosi człowieka na górę.

Kiedy jej wspaniałe ciało drżało z głodu, odsunął się powoli, zanim dał się zwabić na więcej. Obietnica to obietnica, a ona była już przytłoczona. Jeśli chłód wejścia ostudził jej żądzę, to niech tak będzie. Oczywiście, jeśli jej potrzeby i myśli zapędziły ją z powrotem na jego terytorium... Cóż, jego wyobraźnia już umieściła ją w jego łóżku, jej cipkę otwartą na jego język, palce, a potem kutasa. Z przyjemnością brał ją w kółko, aż jej krzyki ekstazy sprawiły, że stała się wiotka i gotowa do ponownego wzięcia.

Club Shadowlands

43

Potrząsnął głową, aby trochę się uspokoić, a następnie przeczesał kolejnym pocałunkiem usta, które były prawie tak wystawne jak jej piersi.

"Wstawaj, mała." Popchnął ją na nogi, owinął wokół niej ramię, gdy kolana się spięły. Tylko po to, żeby ją zirytować, żeby przywrócić siłę w jej nogach - i żeby sprawdzić, czy kara zmienia się w coś innego - przejechał ręką po jej tyłku, ścisnął każdy słodki policzek po kolei, pamiętając żywy róż, który świecił na jej jasnej skórze.

Złapała oddech, i, o tak, kolejny satysfakcjonujący wzrost ciepła.

"Jak już powiedziałem, ból jest doznaniem bardzo bliskim podnieceniu", mruknął, wciąż głaszcząc jej pośladki, ciesząc się jej zmieszaniem, gdy bolesność skręciła w erotyczne doznania. "Gdybym cię tam ugryzł, pewnie byś doszła".

Jej plecy zesztywniały, a ona próbowała się odsunąć. Nie była przyzwyczajona do słów tantujących jej pragnienia nawet jak jego palce robiły jej tyłek.

Nie mówiąc nic więcej, choć już myślał o tym, co wkrótce jej powie, co powie, gdy jej pierwszy nadgarstek będzie przykuty do jego łóżka, wyprowadził ją do wejścia, gdzie Ben rządził w zimnym i jałowym pokoju.

44

Cherise Sinclair




Rozdział 5

Troll pilnujący drzwi zerknął w górę, gdy weszli. Sir pocałował opuszki palców Jessiki, skubnął jeden na tyle ostro, że wysłał ciepło w jej palce i jeszcze głębiej, i wyszedł bez słowa.

"Dałeś się wyrzucić?" Ben odłożył pióro i odsunął swoje papiery na jedną stronę.

"Nie chciałem już tam być". Jessica osiadła na podłodze w kącie najbardziej oddalonym od drzwi i przesunęła się niewygodnie. Podłoga z twardego drewna, bolący tyłek... zła kombinacja.

Uderzył ją łopatką.

Wspomnienie bólu przeplatało się ze wspomnieniem rąk Mistrza Z głaszczących jej gołą pupę, tego jak jego palce tak delikatnie dotykały jej piersi. Jej dłonie zwarły się w pięści. Jaką osobą była, żeby ją to podniecało?

"Czy robisz takie rzeczy?" zapytała Bena, szarpiąc głową w kierunku drzwi. Nie, że naprawdę chciała rozmawiać, ale jej umysł ciągle przesuwał się w niewygodne miejsca, podobnie jak jej tyłek. Próbując oderwać myśli od obu, zaczęła przeczesywać palcami splątane włosy.

Klub Cieniowiska

45

"Nope. Jestem prostym seksem waniliowym, jak to nazywają. Z woli to dla swoich strażników. Nie rozchodzimy się." On fumbled w kieszeni, rzucił jej grzebień.

"Dzięki." Chwyciła kosmyk włosów, by nad nim popracować. "Nie przeszkadza ci to, co oni tam robią?"

Wzruszył ramionami. "Świat jest pełen różnorodności, dlaczego nie seks? Wszystko tam jest -- jak to się mówi? -- bezpieczne, zdrowe i zgodne. Tak. Jeśli lubią trochę więcej kink, żeby się rozerwać, to nie moja sprawa." Uśmiechnął się, potarł szczękę. "Mój szwagier jest z Nowego Orleanu. Nie lubi mdłego jedzenia. Jeśli się nie odgryzie, to wylewa na nie sos pieprzowy. Miły facet; po prostu ma inne kubki smakowe niż ja".

Gdy odwrócił się z powrotem do swojej papierkowej roboty, wpatrywała się w swoje dłonie. Różne gusta. Czy ona miała inne gusta? Z pewnością nie.

Ci ludzie na parkiecie - ci, którzy ją podniecali - to były dwie pary, w których mężczyźni wyraźnie rządzili. Sir użył na to słowa, ale nie mogła sobie przypomnieć, co powiedział.

"Jakie są określenia na faceta rządzącego i kobietę posłuszną?" wymamrotała i zaczerwieniła się, gdy jego brwi się uniosły.

"Myślisz o relacji dominujący/submissive? Dom/sub. Jeśli dominujący jest mężczyzną, zwykle będzie określany jako Master lub Sir lub cokolwiek innego, co wybierze." Wargi Bena zakrzywiły się. "Jego sub na pewno nie zamierza mu się sprzeciwiać, prawda?".

Klaps łopatki zadzwonił w jej uszach. "Uh, nie. Gdzie niewolnik wchodzi w to?"

"Częściej jest to osoba w związku życiowym, gdzie Dom/sub rzeczy nie ogranicza się do sypialni. Jest tu kilka takich par, ale dla wielu ludzi jest to tylko seks lub zabawa."

"Więc każdej nocy to miejsce jest wypełnione..."

"BDSMers? Nie. Tylko w soboty. Piątki są dla swingującego tłumu, czwartki to leatherboys. Czasami wynajmuje pokój na prywatne imprezy."

46

Cherise Sinclair

"Pracowite miejsce." Mistrz Z, tak go nazywali. Był więc dominantem, a ją traktował jak uległą. Uległość wobec mężczyzny. Nawet gdy odrzucała cały ten pomysł, jej ciało podniecało się na tę myśl. Cholera, bił ją łopatką, aż cała płakała.

Potem trzymał ją tak czule jak dziecko i pozwalał jej płakać na nim.

Znów się przesunęła, próbując znaleźć jakąś pozycję, w której nie bolał jej tyłek. Jakby to miało się stać. Więc czy wolałaby seks niż ugryzienie? Czy powinna to analizować jak jakieś książki klienta?

Dlaczego nie miałaby poświęcić czasu, żeby to przestudiować?

Dobra, przyznaj się... Oglądanie par Dom/Sub sprawiło, że stała się gorąca. Goręcej niż czuła nawet oglądając porno w telewizji z Mattem, jej ostatnim chłopakiem. Próbował ją zainteresować seksem, ale porno było nie tylko nudne, ale wręcz odstręczające.

Patrzenie, jak ten Dom całuje swoją podwładną - nie, przyjmuje pocałunek, nie pozwalając na odmowę - było o wiele bardziej erotyczne niż oglądanie na filmie penisa pompującego się w kobietę. A sposób w jaki Mistrz Z

Jej wnętrze rozpłynęło się na to wspomnienie. Potrząsnęła głową. Myślenie o jego wymagających ustach, tych jędrnych wargach, zamieniłoby jej mózg w papkę. Pomyśl, Jessica.

Ale to BDSM to już przesada, prawda? Nie potrzebowała czegoś dziwacznego, żeby się wyżyć. Seks był dla niej wystarczająco przyjemny, naprawdę był. Kiedy już się rozkręciła. I udawało jej się to przynajmniej w połowie przypadków. Jej orgazmy były przyjemne.

Przygryzła wargę. Dlaczego miała wrażenie, że gdyby poszła do łóżka z Mistrzem Z, miły@ nie byłby słowem operacyjnym? Bo on by ją wziął, a nie uprawiał z nią seks. I domyślała się, że nie będzie miała żadnego wyboru co do tego, jak to się stanie, ani co on zrobi.

I na samą myśl o tym, wilgoć ściekała jej między nogami. O Boże.

Wciąż przeciągając grzebień przez włosy, zdała sobie sprawę, że pasma są wolne od węzłów, spływając do połowy pleców. Co teraz miała zrobić, żeby odwrócić od siebie uwagę? Słyszała, jak ludzie wewnątrz klubu śmieją się, rozmawiają. Muzyka zagrzmiała zniewalającym rytmem.

Klub Shadowlands

47

Chciała tam wrócić. Dowiedzieć się, co ją ominęło. I była zbyt przerażona, żeby to zrobić. Dał jej klapsa, do cholery.

Część jej mózgu wskazywała, że złamała zasady, a on wcale nie był zadowolony z tego, że musi je egzekwować.

Niemniej jednak, co by było, gdyby wróciła i on zrobił jej coś strasznego?

Przecież nawet go nie znała.

"Czy jest dobrym szefem?" zapytała, jej głos ledwo przekraczał szept.

Ben potrząsnął głową. "Och, masz to źle, prawda? Dobra, oto informacje o Mistrzu Z. Jest tu od lat. Klub to jego hobby. Nic niezgodnego z prawem, żadnych narkotyków.

Płaci swoim pracownikom na czas. Oczekuje od swoich ludzi profesjonalizmu. Raz się rozwiódł, ma dwoje dorosłych dzieci, nie jest teraz z nikim poważny. Kobiety się w nim zakochują, a w swoim świecie jest znany jako najlepszy pan w okolicy. I to według subów, którzy na pewno wiedzą." Dał jej wyzywający grymas. "To właśnie chciałaś usłyszeć?"

Zarumieniła się i przytaknęła, patrząc w dół na swoje ręce.

"Och, i nie idzie na hard-core S/M rzeczy, bicze i bicie i gorący wosk rzeczy. Jeśli masz na to ochotę, to nie jest twój człowiek."

"Ale..." Wiosło.

"Nie mówiąc, że jeśli sub wykroczyła poza linię, nie zostałaby ukarana," dodał. "Ale jest różnica między czymś w rodzaju klapsa a otrzymaniem bata. Albo tak mi powiedziano."

"Och."

Sir był zainteresowany nią. Widziała to, czuła jego erekcję napierającą na nią. Byłby skłonny wziąć ją do łóżka. Pokazać jej...rzeczy. Ta myśl sprawiła, że jej wnętrze drżało, a jej serce pulsowało.

Gdyby została tu, w wejściu i wyszła rano, ta sprawa z domem/subem byłaby swędzeniem na skraju jej umysłu, szeptałaby do niej za każdym razem, gdy szła do łóżka z 48

Cherise Sinclair

kimś. Porównywałaby to, co mogłoby być, z normalnym seksem i nigdy nie wiedziałaby, czy rzeczywistość sprostałaby jej wyobrażeniom. W końcu może seks z panem byłby tylko kolejnym fiaskiem, jak wiele z jej życia seksualnego.

Czy mogłaby znieść brak wiedzy?

Zanim naprawdę się zdecydowała - zdecydowała? -- była na nogach.

"Wracamy?"

Odłożyła grzebień na jego biurko. "Nie mów mi. Jestem głupsza niż wyglądam, prawda?"

Uśmiechnął się. "Odważniejsza przynajmniej."

* * * * *

Czy to nie była ironia, że odkryłby intrygującą kobietę, taką, w której chemia między nimi była jak lanie benzyny na ogień, a ona nie byłaby częścią tej sceny?

Ale oto była teraz, determinacja i odwaga górą w jej polach emocjonalnych. Mogła być niewinna, jeśli chodzi o alternatywny seks, ale miała godną podziwu zdolność do szczerego uznania własnych potrzeb. I odwagę, by iść za tym, czego chciała.

Szkoda, że jej odwaga przywiodła ją na tę scenę, pomyślał, starając się nie uśmiechać, gdy podeszła obok niego i zamarła. Śliczna sublokatorka o jasnoczerwonych włosach była przywiązana do konia do klapsów. Kąt został przechylony tak, że jej tyłek był wysoko w powietrzu, podobnie jak tyłek Jessiki, przypomniał sobie Zachary z przyjemnością.

Klub Shadowlands

49

Zerknął w dół, widząc jak Jessica rozszerza oczy, czując jej szok na widok związanej sub.

A potem jej wyobraźnia stawiała ją tam na miejscu suba, z nim za nią. Jej wspomnienie wiosła było zanurzone w podnieceniu przeszywającym jej żyły na samą myśl.

Dom w tej scenie rozpylił trochę lubrykantu na swoje palce i teraz wsunął dwa palce w perky little asshole swojej podwładnej. Zawodziła i wierciła się -- bardziej z podniecenia niż z bólu, Zachary wiedział. Ale Jessica zacisnęła się na jego boku, więc pochylił się.

"Ci dwaj mają długi związek," wyszeptał. "On wziął ją w ten sposób w kółko, a ona przychodzi z krzykiem za każdym razem. Oboje cieszą się z przedstawienia, które wystawiają na widok, Jessica."

Była sztywna, aż jego słowa zatopiły się w niej, potem rozluźniła się, wpatrzona w niego. "Jesteś pewien?"

"Tak pewny co do nich, jak jestem pewien, że nie jesteś gotowa, aby moje palce wsunęły się w cokolwiek poza twoją cipką".

Jej ostry wdech, po którym nastąpiła fala uderzeniowa ciepła, stwardniała mu jak skała. Tak, przyciąganie zdecydowanie istniało. Czy za tym poszłoby potrzebne zaufanie?

Więc kiedy popchnęła się do uczucia gniewu na jego dosadne słowa, odwróciła twarz, by go zbesztać, on po prostu wziął jej usta, te miękkie różowe usta, których pożądał od ostatniego razu.

Jego ręka wokół niej udaremniła jej próbę cofnięcia się. Ustawił drugą rękę wzdłuż jej szczęki, utrzymując ją nachyloną pod odpowiednim kątem, by zabawić się jej ustami, by skubać jej soczyste wargi, wodzić językiem po aksamitnej skórze i drażnić, aż otworzyła się dla niego, wpuszczając go głębiej, by odkryć tajemnice wewnątrz. Kiedy ssał jej język, czuł, jak się rozpływa.

Jej wargi zdawały się płonąć pod jego dotykiem, gdy tantował ich oboje, dopóki nie oparła o niego swojego krągłego ciała, próbując się zbliżyć. Rzeczywiście, przyjemność.

Niechętnie, wycofał się, biorąc ją w ramiona i ustawiając ją z dala od niego. Gdy zamrugała, wróciła do otoczenia, związana sub przed nimi przyjęła kutasa swojego pana z krzykiem rozkoszy, a potem spazmowała w głośny i szczęśliwy orgazm.

Jessica zrobiła się ciemnoczerwona, zakrztusiła się lekko. "Ach. Chyba miałeś rację co do nich, co?".

50

Cherise Sinclair

Szczerząc się, Zachary objął ją ramieniem, kierując ją w inną stronę.

Nie wracali do baru; zabierał ją w kierunku przodu sali.

Jessica przeciągnęła się. "Gdzie jesteśmy -"

"Miałeś długi dzień i prawdopodobnie przegapił kolację," powiedział Sir. "Musisz być głodny przez teraz".

Jedzenie? To wydawało się takie...prozaiczne w tym egzotycznym miejscu, ale myśl ustawiła jej żołądek do warczenia. "Chyba jestem trochę głodna."

Nie zauważyła wcześniej, bo było to po drugiej stronie baru, ale w przednim rogu naprzeciwko parkietu znajdowały się długie stoły wypełnione jedzeniem typu finger food. Sir podał jej mały talerzyk, a ona ruszyła w dół stołu, zbierając drobne mięsne ciasteczka, nadziewane czapeczki grzybów, kanapki z krabami. Nie wziął nic do jedzenia, tylko nalał im po trochu mrożonej herbaty.

"Nie jesteś głodny?" zapytała.

"Jadłem wcześniej".

W niezajętym miejscu do siedzenia, usiadła na kanapie, a on zajął krzesło. Rzadko jej nie dotykał, zdała sobie sprawę, patrząc na niego przez stolik do kawy i czując, że rośnie między nimi więcej niż fizyczny dystans. Odstawiła talerz na stolik kawowy, coraz bardziej świadoma siebie.

"Więc", powiedziała. Znów czuła się niezręcznie w obecności mężczyzny; czy to nie było dziwne?

"Jak doszedłeś do tego, że jesteś właścicielem takiego klubu?".

Oparł się z powrotem w fotelu, najwyraźniej na luzie, jego nogi wyciągnięte przed nim.

Jedna chuda ręka trzymała jego szklankę z herbatą, gdy kontemplował ją przez chwilę. "Styl życia może być samotny, a ludzie zwracają się do klubów w poszukiwaniu towarzystwa. Nie podobały mi się niektóre nadużycia, które miały w nich miejsce i chciałem zobaczyć, czy mogę zrobić coś lepszego."

Klub Shadowlands

51

Zaczęła podnosić ciastko i zatrzymała się. Jak mogła jeść przy nim? Pewnie uważał, że jest zdecydowanie za duża, jak na to, co było. Kiedy spojrzała w dół, jej biodra i uda zdawały się wybrzuszać pod skąpą spódnicą. Złożyła ręce na kolanach.

Rozmowa. Prowadzili rozmowę. "Nadużywanie?"

"Jak w przypadku każdego alternatywnego stylu życia, BDSM może przyciągać niestabilne osobowości. Tutaj, przynajmniej, staram się zapewnić, że consensual jest czymś więcej niż hasłem. Ale nawet nasze procedury sprawdzania i szkolenia... Wciąż mamy pewne problemy." Jego zwężone spojrzenie przeleciało z talerza na jej ręce. Ze zmarszczką odstawił herbatę na stół. "Nie jesteś już głodna?"

Wzruszyła ramionami, czując się przygarbiona i nieudolna. Dlaczego nie mogła być szczupła i w ogóle, i dlaczego nigdy jej to nie przeszkadzało, chyba że pociągał ją mężczyzna?

Potrząsnął głową i gładko zmienił miejsca, dołączając do niej na kanapie. "Chodź tu, zwierzaku". Z nieugiętym uchwytem, przesunął ją, aż jej uda i ramiona ocierały się o jego.

Czy mógł poczuć sposób, w jaki jej biodra zgniecione?

"Jessica, lubię twoje ciało, na wypadek gdybyś nie zauważyła". Odwrócił się do niej twarzą, popychając ją do tyłu kanapy. Powoli przejechał palcami po jej szyi, przez piersi, brzuch, a ciepło napłynęło do niej jak prąd. Poruszyła się niezręcznie, gdy jego dłoń osiadła na jej kudłatym biodrze.

"Lubię okrągłe," powiedział, trzymając jej spojrzenie swoim własnym, gdy jego ręka głaskała jej biodro. "Lubię obfitość." Jego dłoń przesunęła się, aby cup jej piersi, a on uśmiechnął się, gdy ciężar osiadł w jego dłoni. A potem zsunął jej spódnicę w górę, a jego palce owinęły się wokół jej uda, przesuwając się w górę, aż pisnęła i zamknęła nogi przed nim.

Przygryzł płatek jej ucha, mały wstrząs bólu, i wyszeptał, "W pełni zamierzam zakopać się - bardzo, bardzo głęboko - w całej twojej masie.

bardzo, bardzo głęboko - w całej twojej miękkości, aż będziesz się pode mną wiercić. Aż będziesz dyszeć z tęsknoty za uwolnieniem".

52

Cherise Sinclair

Boże, ona teraz dyszała. I cały świat wydawał się zapalić.

Coraz wolniej jego ręka głaskała z powrotem po jej nodze, a potem usiadł z powrotem, pozostawiając ją z uczuciem zarumienioną i potrzebującą. Nie włożył jej spódnicy z powrotem, zauważyła.

Podnosząc kapelusz grzybów, trzymał go do jej ust. "Jedz, Jessica," powiedział. "Będziesz potrzebować swoich sił na później".

I kiedy jej usta spadły otwarte na tantalizującej groźby, popped kąsek do jej ust. Jedna ciepła ręka wokół jej ramion, kontynuował karmienie jej, kęs po kęsie, mówiąc swoim głębokim głosem o różnych ludziach w klubie. Cullen, który był Domem, jak myślała, i który przeszedł przez suby jak dziki ogień, nigdy nie wziął jednego na więcej niż kilka nocy. Daniel, który stracił żonę trzy lata temu i od tego czasu nie był naprawdę szczęśliwy.

Jak Daniel również lubił krzywe kobiety. Adrienne, sub, która byłaby nieposłuszna tylko po to, by dostać baty. Cody chciał być niewolnikiem dwadzieścia cztery/ siedem, a Joey szukał kochanki.

Kiedy jedzenie zniknęło, uśmiechnął się do niej. "Czujesz się lepiej?"

Była, o dziwo. "Tak. Dziękuję", powiedziała, mając na myśli więcej niż tylko jedzenie. Czuła się komfortowo i zadomowiona.

"Dobrze. Teraz powiedz mi, dlaczego uważasz, że twoje ciało jest nieatrakcyjne?"

I tak po prostu, znowu była poza bazą. Wypuszczając oddech, udała, że obserwuje dwie osoby przechodzące obok. "Nie wiem skąd to masz -"

Zacisnął dłoń na jej policzku i zmusił ją do spotkania z jego spojrzeniem. "Nie unikaj pytania, zwierzaku. Czy to byli twoi rodzice? Mężczyźni?"

Dlaczego czuła się jeszcze bardziej naga niż wtedy, gdy osuszał ją w łazience? Nie musiała o tym rozmawiać z nim - z nim ze wszystkich ludzi.

Czekał. Niech go szlag trafi.

Klub Shadowlands

53

"Mamo, czasami. I było kilku mężczyzn, którzy lubili, żeby ich kobiety były szczupłe". Wzruszyła ramionami, próbowała odwrócić wzrok. Jego dłoń nie poruszyła się. Gdy jego kciuk głaskał jej dolną wargę, prawdopodobnie mógł poczuć, że drży, cholera.

"Dobrze myślący rodzice mogą namieszać w głowie człowieka, prawda. A mężczyźni tacy jak ten? Powinni wybierać chude kobiety i zostawiać te miękkie, okrągłe dla mężczyzn, którzy potrafią je docenić."

Potrząsnął głową z obrzydzeniem. "Czasami myślę, że nasz kraj jest pełen idiotów".

Naprawdę podobało mu się jej ciało. Myśl ta była upojna, uwalniająca. "Jesteś miłym człowiekiem," powiedziała.

"Oczywiście, że jestem." Jego oczy się zmarszczyły, a ona zobaczyła błysk uśmiechu, który przypomniał jej o tym, kto pieścił jej goły tyłek, wymachiwał wiosłem o ten sam goły tyłek. Jego uśmiech poszerzył się.

"Ach, prawda." Podniosła się na nogi, z ulgą, gdy jej nie zatrzymał. "Może wskażesz mi drogę do obiektów".

Kiedy stał, patrząc na nią z góry, poczuła się jak ten kociak, którego ciągle nazywał. Jak kociak obok wilka, który nie był głodny... w tej chwili. Ale niebezpieczeństwo było tam, błyszcząc w tych ciemnoszarych oczach. Patrzyła na niego wojowniczo, kiedy ustawił swoją dłoń nisko na jej plecach, a potem z premedytacją głaskał krągłości jej tyłka.

Zmarszczyła na niego brwi.

Zanim zdążyła zareagować, przyciągnął ją do swojej piersi. Jego ręka za plecami przytrzymała ją, gdy jego druga ręka wędrowała po jej pupie - jej wciąż delikatnej pupie - tak intymnie, że była zażenowana i podniecona jednocześnie.

tak intymnie, że była zawstydzona i podniecona jednocześnie.

"Pierwsza lekcja, mały sub," powiedział bardzo miękko. "Marszczenie się na swojego Doma może być ryzykowne". Jeden palec prześledził szczelinę między jej pośladkami przez jedwabisty materiał spódnicy, a ona zadrżała pod jego dotykiem.

"Nie jesteś moim..." Cielesne spojrzenie w jego oczach zamroziło jej język. "Um. Racja. Lekcja.

Dzięki."

54

Cherise Sinclair

Chichotał i wypuścił ją, brak jego ciepłego ciała przeciwko jej jak nagły chłód. Potrząsając głową, skierowała się do łazienki, dążąc do zachowania godności, ale poruszając się trochę za szybko, by osiągnąć efekt. Obejrzała się za siebie, zanim przeszła przez drzwi. Jakiś mężczyzna rozmawiał z Sir, ale spojrzenie Sir było skierowane na nią, na jego ustach pojawił się nikły uśmiech.

Zmysłowy rumieniec przebiegł przez nią aż do palców u nóg.

Klub Shadowlands

55




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Mistrz Z"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści