Największe wyzwanie

Prolog

Jego oddech wychodzi w szybkich spodniach, gdy rzuca torbę na łóżko. Otwierając drzwi szafy i wyciągając szuflady z komody, wypełnia ją w rekordowym czasie. Nie zatrzymuje się w łazience po resztę swoich rzeczy, wiedząc, że może kupić to, czego potrzebuje, kiedy dotrze tam, gdzie idzie.

Panika próbuje zalać jego żyły, ale tłumi ją. To nie jest czas na histerię.

Zatrzaskując za sobą drzwi mieszkania, pędzi w dół klatki schodowej, z kluczykami do samochodu w ręku. Po chwili siedzi już za kierownicą, gotowy do zniknięcia w nocy.

Ma nadzieję, że bez śladu.

Liczy na to, że nikt nie zauważy jego zniknięcia, ale w głębi duszy wie, że jego modlitwy pozostaną bez odpowiedzi.

Jego Bóg, jeśli w ogóle istnieje, nie odpowiada na modlitwy grzeszników.

A on jest grzesznikiem.

Jadąc przez ciszę nocy, kieruje się na lotnisko. Jego stopa naciska na gaz z większą siłą niż powinna, samochód przyspiesza do niebezpiecznej prędkości.

Ale nie przejmuje się tym.

Czas jest najważniejszy, a jeśli nie wyjedzie teraz, może być za późno.

Świat, jaki zna, jest zagrożony.

Musi wyjechać.

W czasie krótszym, niż powinno to być możliwe, wrzuca samochód na parking na asfalcie. To jedyny sposób, by ktokolwiek mógł go namierzyć, ale w tym momencie nie ma innych opcji.

Jego pilot, jeden z tych, których trzyma w pogotowiu, jest już w kokpicie, kiedy wchodzi pospiesznie po schodach.

"Czy jesteśmy gotowi do startu?"

"Tak, sir. Czekamy tylko na zgodę od kontroli ruchu lotniczego. Proszę zająć miejsce. Jeśli szczęście będzie po naszej stronie, będziemy w powietrzu za mniej niż pięć minut".

Szczęście.

Wysyłając cichą prośbę, błaga, by szczęście było dziś po jego stronie.

Na jutro, lub jakkolwiek długo będzie go potrzebował.

Ponieważ zna twardą rzeczywistość tej sytuacji - to życie lub śmierć.




Rozdział pierwszy: Ciaráin (1)

"W innych przełomowych wiadomościach, senator z Pensylwanii Theodore Anders został doprowadzony do aresztu policyjnego w celu przesłuchania związanego z domniemanym gwałtem i molestowaniem nieletniej", dron z telewizji w poczekalni.

"Dwa tygodnie temu wypłynęły nagrania głosowe, na których nieletnia ujawnia informacje na temat senatora, rozliczając się z incydentów, w których Ted Anders zmuszał dziecko do aktów seksualnych wbrew jego woli. Federalne Biuro Śledcze analizuje te nagrania i poszukuje dziecka, o którym mowa. Tożsamość wspomnianego nieletniego pozostaje poufna do czasu zebrania większej ilości informacji potwierdzających te twierdzenia."

Moja trzęsąca się noga zatrzymuje się, gdy moje oczy zatrzaskują się na monitorze, widząc zdjęcie człowieka, o którym mówią.

Pieprzony senator, na litość boską. Ktoś odpowiedzialny za podejmowanie decyzji dla dobra naszego kraju.

Pieprzony gwałciciel i molestator dzieci.

Zwracam uwagę na mój telefon, starając się zagłuszyć dźwięki wiadomości i wszystkie bzdury, którymi się posługują. W ten czy inny sposób stacje informacyjne są zawsze stronnicze, dlatego nie mogę znieść ich oglądania.

Nasz kraj jest nieustannie w stanie zamętu. Strzelaniny w szkołach. Skandale związane z handlem seksualnym. Terroryzm, krajowy lub zagraniczny. Brutalność policji. Ludzie z władzą, wykorzystujący dzieci. Seksualnie lub w inny sposób.

Nie potrzebuję pieprzonych wiadomości, żeby powiedzieć mi, że świat, w którym żyjemy, jest do dupy. Jest to obecne w każdej formie mediów społecznościowych, gdzie ludzie będą publikować wszystko, na co mają ochotę, nie przejmując się takimi rzeczami jak badania czy sprawdzanie faktów. Ale dlaczego mieliby zawracać sobie głowę próbami edukacji, kiedy mogą po prostu opublikować cokolwiek chcą, ukryci za ekranem telefonu lub komputera, bez obawy o jakikolwiek backlash, chyba że pochodzi on z wątku komentarzy?

"Ciaráin, jesteś gotowy?" recepcjonista woła moje imię, wyrywając mnie z moich myśli.

Na tyle, na ile, kurwa, kiedykolwiek będę gotowa.

Kieszonkowy mój telefon, idę za nią przez drzwi i w dół korytarza do biura, gdzie ona zatrzymuje się. Z uśmiechem zaprasza mnie do środka, po czym wycofuje się w kierunku, w którym przyszła.

Przekręcając gałkę, otwieram drzwi i dostrzegam kobietę, która wygląda na czterdziestkę, siedzącą w fotelu, z notatnikiem i teczką w ręku, i piszącą. Przez chwilę przyglądam się jej, zanim ona zauważy mnie. Ubrana w ołówkową spódnicę, niebieską bluzkę i czółenka, pasuje do stereotypu terapeutki, która chce tylko pomóc. Torebka Birkin leży na biurku po drugiej stronie pokoju, a kiedy rozchyla i układa swoje długie, opalone nogi, zauważam znajome czerwone podeszwy jej butów.

Bogata suka.

Jej blond włosy, zwisające luźno wokół ramion, kołyszą się, gdy jej głowa wyskakuje na dźwięk zamykających się za mną drzwi. Jej oczy, bardziej niebieskie niż jakiekolwiek inne, które kiedykolwiek widziałem, wpatrują się w moje i uśmiecha się.

To nie robi nic, aby przeniknąć mój scowl.

"Ty musisz być Ciaráin. Jestem doktor Erica Fulton," mówi zanim wstała i wyciągnęła rękę, aby mnie uścisnąć.

Ignorując ją, podążam do kanapy naprzeciwko jej krzesła i zajmuję miejsce.

Niech się zaczną gry.

Na jej korzyść przemawia to, że nie wydaje się zaniepokojona moim zbyciem, tylko siada z powrotem na swoim miejscu. Pewnie miała do czynienia z gorszymi, jest terapeutką i w ogóle.

Pieprzona terapia.

"Cóż, Ciaráin, jesteś gotowy, aby zacząć?" pyta, przerzucając swój notatnik na czystą kartkę. Spogląda w górę, kiedy nie odpowiadam. Biorąc moje milczenie jako pozwolenie na mówienie, kontynuuje. "W porządku, więc. Zazwyczaj zaczynam pierwszą sesję od omówienia z tobą podstawowych informacji. Tematy, o których zwykle rozmawiasz ze swoim poprzednim terapeutą, tego typu rzeczy. Uzyskaj trochę więcej komfortu w rozmowie ze sobą, zanim zanurkujemy w cięższe sprawy."

Milczę, wpatrując się w nią, z maską obojętności na twarzy.

Właściwie, skreśl to. To tylko moja pieprzona twarz.

"Zacznijmy od wielkiego, złowieszczego pytania. Co cię dzisiaj sprowadza?"

Muszę zmusić moje oczy, żeby się nie przewracały, gdy opieram się z powrotem w fotelu z palcami opartymi o moją skroń.

Zostałem, kurwa, zmuszony przez moją pizdę matki. Postanowiła, ni stąd ni zowąd, że chce być porządną istotą ludzką. Do kurwy nędzy, musiałem wziąć to na siebie, żeby poprosić Nanę o umówienie spotkania terapeutycznego, kiedy byłem dzieckiem, ponieważ mama była zbyt zajęta samoleczeniem, żeby zauważyć, że tonę. Ale teraz interesuje się moim zdrowiem psychicznym? Moim pieprzonym szczęściem?

Blink.

"Według twoich akt i notatek od poprzedniego terapeuty, byłeś na terapii przez około dziewięć lat, zaczynając w wieku dwunastu lat. Zdiagnozowano u ciebie depresję i PTSD i przez siedem z tych lat byłeś na i poza szeroką gamą antydepresantów, prawda?"

Tak, tak i, kurwa, tak. Tylko że pominąłeś lęk. Strach przed porzuceniem. Fakt, że nigdy nie wzięłam ani jednej z tych pigułek, bo nie potrzebuję, żeby jakaś substancja chemiczna próbowała zmienić mnie w kogoś, kim nie jestem.

Mrugnij.

"W twoich aktach jest również napisane, że miałeś idee samobójcze, ale nigdy nie podjąłeś żadnych prób. Czy to nadal prawda?"

Słysząc te słowa, idee samobójcze, przypomina mi się noc.

Pusta butelka po Jamesonie. Lustro, zabrudzone białym proszkiem pozostałym po kokainie.

Lufa pistoletu przyciśnięta do mojej skroni.

Mój palec na spuście.

Grzebię w myślach, oddychając głęboko przez nos.

Nie, doktorze. Nie mogę powiedzieć, że to prawda.

Mrugnij.

"Opowiedz mi o swoim dzieciństwie".

prycham mimowolnie.

Czy ta suka mówi poważnie? Jakie pieprzone dzieciństwo? Masz przed sobą moje akta. Wiesz, chociaż mogłam pochodzić z pieniędzy, moje dzieciństwo zostało mi odebrane przez ludzi, którzy mieli być odpowiedzialni za ochronę mojej niewinności.

Wypuszcza subtelne westchnienie, zamykając swój notatnik. Muszę jej przyznać, że wytrzymała dłużej, niż przypuszczałam. Większość poddałaby się, gdy odmówiłam podania im ręki.




Rozdział pierwszy: Ciaráin (2)

"Słuchaj, Ciaráin, jestem tu, by ci pomóc. Nie mogę tego zrobić, jeśli nie będziesz ze mną rozmawiać. Tak, możemy siedzieć w ciszy, jeśli tego właśnie potrzebujesz, ale nie o to chodzi w terapii." Pochyla się do przodu w swoim fotelu, jej niebieskie oczy łagodzą się wokół krawędzi. "Wiem, że przechodzisz teraz przez wiele -"

"Gówno wiesz", pstrykam. "Nikt nie wie gówna. I jest mi tak cholernie przykro, że mój ostatni kawałek gówna, niekompetentny terapeuta w jakiś sposób doprowadził cię do uwierzenia, że masz jakiekolwiek pieprzone pojęcie o tym, kim jestem lub z czym się zmagam."

Dr Fulton odchyla się z powrotem w swoim fotelu, wchłaniając mój wybuch. "Przepraszam, nie chciałam insynuować. Wszystko, czego chcę, to wykonywać swoją pracę, pomagać ci. Czy pozwolisz mi na to?" Jej słowa, jej pytanie, wypada jak rozkaz.

Spotykam się z jej oczami. Ona ma jaja ze stali, ta jedna.

Krótko, przytakuję, pozwalając jej kontynuować.

"W porządku, spróbujmy innego podejścia. Może porozmawiamy o twoich relacjach z rodziną? Żadnego rodzeństwa, tylko matka i ojciec?".

"Nie mam ojca," mruknąłem. "Umarł, kiedy byłem dzieckiem. Mam matkę, jeśli można ją tak nazwać, i człowieka, którego nazywa mężem." Spotykam jej oczy z twardym spojrzeniem, ośmielając się, by mnie popchnęła.

Ona przyjmuje wyzwanie.

"Opowiedz mi o swoim ojczymie".

"Jeśli chcesz o nim rozmawiać, powinnaś umówić się z nim na spotkanie. Bóg wie, że ten skurwiel potrzebuje psychiatry o wiele bardziej niż ja" - uśmiecham się, pochylając się do przodu w swoim fotelu. "W końcu dodanie kolejnego klienta do twojej listy może pomóc ci pozwolić sobie na pasujący portfel do tej torebki".

"Przykro mi, Ciaráin, ale nie wierzę w to ani przez sekundę. Możesz chcieć, żebym w to uwierzyła, ale obie wiemy, że jest o wiele więcej o tobie i twojej historii z rodzicami, niż jest w tym maleńkim folderze." Ona podnosi brew. "Więc dlaczego nie przestaniesz się odchylać i nie zaczniesz mówić?"

Moja szczęka tika. "Nie mówię o nim. Ani o mojej matce."

"Ok," przyznaje, zamykając folder. "W takim razie co sprowadza cię do Kolorado?"

"College," odpowiadam, moja irytacja łagodzi.

"Jak to się dzieje? Czytałem w twoich aktach, że grałeś w piłkę nożną w Clemson przez ostatnie dwa lata. Czy w tym sezonie będziesz grał dla Buffaloes?".

Moje brwi się marszczą. "Naprawdę chcesz rozmawiać o futbolu? Bez obrazy, ale nie wydajesz się być typem kobiety, która zna przyłożenie od homeruna." I make a point to let my eyes travel the length of her body, starting at her fucking Louboutins and not meeting her eyes again until after I make it a point to stare at her rack.

Sposób, w jaki jej nozdrza się rozchylają, mówi mi, że mam rację.

Otwierając ponownie plik, rzuca okiem na arkusz. "Więc opowiedz mi o Romanie".

Moja krew zamarza w moich żyłach. "Off-fucking-limits."

Wdycha głęboko przez nos. "Oświeć mnie. O czym wolno nam rozmawiać na naszych sesjach? O pogodzie?"

Zaskakuję brwiami. Kuleje ze stali i jest zadziorna.

Byłbym skłonny założyć się o mój lewy orzech, że jest petardą w łóżku. Nie żeby mnie to interesowało. Nie jestem fanem bycia wyzywanym.

Podnosząc się z mojego miejsca, spoglądam na nią. "Chyba nie mamy o czym rozmawiać, dr Fulton. Przeprosiłbym za zmarnowanie pani czasu, ale oboje wiemy, że mam to w dupie."

Odchodzę, kierując się z powrotem do poczekalni. Moja dłoń już chwyta za klamkę, gotowa, żeby się stąd wynieść, kiedy słyszę za sobą dr Fulton, wołającą moje imię.

"Ciaráin," zatrzymuję się na chwilę, plecami do niej. "Nie możesz po prostu wyjść, kiedy nie chcesz rozmawiać o trudnych sprawach".

"Kurwa, patrz na mnie," rzucam wyzwanie, odwracając się w bok, by złapać jej spojrzenie. "Poza tym, mam trening za godzinę. Przyszłam na to spotkanie tylko po to, żeby udobruchać moją marną wymówkę matki. Ale proszę, zrób nam obu przysługę i zapomnij, że kiedykolwiek tu przyszłam." Kiwam głową na teczkę w jej ręce i dodaję: "Aha, i upewnij się, że zniszczysz tę cholerną teczkę i podpalisz jej kawałki w chwili, gdy mnie nie będzie".

W momencie, gdy odwracam się do wyjścia, mój wzrok ponownie przykuwa telewizor, obraz senatora Theordore'a Andersa wciąż zajmuje miejsce w primetime news.

W pośpiechu zatrzaskuję za sobą drzwi i wychodzę.

Tacy skurwiele jak ten człowiek zasługują na śmierć.




Rozdział drugi: Rzeka (1)

"Lennox, rusz swój tyłek!" Trener Scott szczeka na mnie przez swój megafon z przeciwnego końca boiska, ucinając mi rozmowę z moim rezerwowym rozgrywającym, świeżakiem z Idaho o imieniu Garrett. Daję mu znać, że niedługo wrócę i zaczynam biegać do trenera.

To pierwszy dzień treningu, a tu w Boulder jest gorąco jak na pierwszy tydzień sierpnia. Jeśli mam być szczery, to zawsze jest gorąco jak cholera o tej porze roku w Kolorado, do czego jestem przyzwyczajony, będąc rodowitym mieszkańcem tego stanu. Temperatura sięga prawie stu stopni, a słońce razi mnie w ramiona. Dym wciąż unosi się w powietrzu z ostatnich pożarów lasów, ale przynajmniej mogę oddychać na zewnątrz, nie czując, że tonę w popiele, jak kilka tygodni temu.

Prawdę mówiąc, to jedyna rzecz, której nie lubię w Kolorado. Pożary każdego lata. Malują nasze czyste, błękitne niebo dymem i gruzem, chmurząc widok na góry prawie całkowicie. Czasami przez wiele miesięcy, jak tego lata.

Zamiast spędzać weekendy w Crested Butte na rowerze górskim lub wspinać się w Estes Park, byłem zmuszony pozostać w środku, utrzymując moje płuca bezpieczne od toksyn w powietrzu.

Więc fakt, że jestem teraz na zewnątrz grając w piłkę? Boże, jestem podekscytowany. Zaczynałem wariować, będąc zamkniętym w mieszkaniu, podczas gdy pożary uniemożliwiały przebywanie na zewnątrz przez dłuższy czas. Jedyna interakcja, jaką miałem z moimi przyjaciółmi lub rodziną pochodziła z FaceTime i grania w gry wideo, a dla ekstrawertyka jak ja, to był koszmar.

Wyrywam się z zadumy, gdy tylko docieram do trenera Scotta. Jest niedawno emerytowanym biegaczem NFL z Denver Broncos obróconym trenerem na poziomie college'u właśnie tutaj w CU. Zaczął trenować kilka lat przed moim pierwszym rokiem studiów, co było dobrym powodem, dla którego zdecydowałem się pozostać na miejscu w college'u, nawet gdy byłem obserwowany i rekrutowany przez niektóre z najlepszych drużyn w SEC i BIG-10.

Zdarza się również, że jest człowiekiem, którego znam bardzo dobrze, prawie jak drugiego ojca, ponieważ zna mnie od kiedy byłem w pieluchach.

"Hej Trenerze," mówię, ciągnąc do zatrzymania obok niego. Jego oczy są ukryte za parą lotników, a na głowie ma czapkę z logo Uniwersytetu. Wygląda jak zastraszony człowiek, za którego uważa go świat. Bezwzględny zarówno na boisku jak i poza nim, nigdy nie spuszczający oka z piłki.

Coś, co wpoił nie tylko swojemu synowi, a mojemu najlepszemu przyjacielowi, Taylorowi, od najmłodszych lat, ale także sobie.

Nie trać koncentracji, a świat jest do wzięcia.

"River," Trener odpowiada w pewnym sensie na powitanie. Jego oczy są nadal zamknięte na polu, gdzie różni gracze ćwiczą różne ćwiczenia.

"Masz nowego odbiorcę".

Moje brwi strzelają w górę. To jest dla mnie nowość.

Próbowaliśmy zwerbować kolejnego szerokiego odbiornika wysokiego kalibru od mojego świeżego roku, kiedy Taylor zdecydował się podążać za swoim jelitem i grać w baseball na Uniwersytecie Michigan zamiast w piłkę nożną tutaj. Miał opcje, ponieważ jest utalentowany jak cholera w obu tych dziedzinach, ale zdecydował się wyjść z cienia ojca i wykuć własną ścieżkę grając w grę, która bardziej przemawiała do jego serca. I choć cholernie tęsknię za grą z nim, to szanuję go za to, że to zrobił.

Mimo to, nowy rozgrywający jest kurewsko ekscytujący. Andrew Benson był jednym z moich receiverów nie tylko podczas mojej pracy w CU, ale także w szkole średniej. Do tej pory mamy całkiem niezłą chemię na boisku, zwłaszcza, że jesteśmy wielkimi przyjaciółmi od dzieciństwa. Ale nie mogę zawsze liczyć na Drew, to zbyt przewidywalne i nierealne, by polegać na jednym szerokim odbiorniku przez cały czas. Potrzebuję kogoś innego, komu mogę zaufać, że pójdzie na długi dystans i złapie wszystko, co w niego rzucę.

"Kto to jest?" Pytam, moje oczy przeszukujące pole w poszukiwaniu nieznanej formy, numeru, czegokolwiek. Ale kwestia jest taka, że mamy mnóstwo nowych twarzy i mundurów treningowych na polu w tej chwili, ponieważ straciliśmy sporo graczy w zeszłym roku albo do ukończenia studiów, albo do draftu NFL.

"Transfer z Clemson. Junior", trener w końcu rzuca mi spojrzenie. "Podrzucił kilka bardzo imponujących jardów w zeszłym sezonie. Może być naszym biletem do gry w misce w tym roku, jeśli dwa z was siatki na tym samym poziomie ty i Drew zrobić."

Próbuję sobie przypomnieć, że w Clemson grają zawodnicy, ale nic z tego nie wynika. Śledzenie statystyk innych drużyn nie jest wysoko na mojej liście priorytetów, ale szczególnie jeśli jest to drużyna, z którą nigdy nie zmierzymy się w sezonie.

I roll my eyes at Coach before whipping my gaze over to where the wide receivers are running through alone ladder drills with the running back. Zauważam kilka nowych numerów w mieszance, ale żaden nie wyróżnia się. "Zachowujesz się tak, jakbym powinien po prostu wiedzieć, o kim mówisz. Ponownie, pytam. Kto?"

Zamiast odpowiedzieć, Trener podnosi swój megafon do ust. Zakrywając uszy w samą porę, słyszę stłumione "Grady, tutaj!" wykrzyczane do tego, kto, jak zakładam, jest moim nowym szerokim odbiornikiem.

Grady? Nic mi to nie mówi.

Obserwuję, jak wszystkie głowy w grupie podnoszą się, by spojrzeć na nas, z wyjątkiem jednego gracza prowadzącego ćwiczenia na drabince. Nikt nie rusza się w naszą stronę, więc pozostaje jedna opcja, kto musi być Gradym.

Numer osiemdziesiąt trzy.

Jego głowa jest w dół, ciemne włosy mokre od potu, jak on utrzymuje swoją uwagę na nogach. Jest skupiony, porusza się z dużą zwinnością w przód i w tył po drabinie. Łatwość, z jaką manewruje swoją klatką, świadczy o atletyzmie, a moje serce wali w piersi, gdy dalej obserwuję, jak skupia się na swoim zadaniu.

Natychmiastowo mój mózg wpada na to, że ma on wszelkie predyspozycje do tego, by stać się odbiorcą, z którym wolę pracować. Nie tylko dlatego, że jest wyraźnie zbudowany do tego sportu i poświęca się doskonaleniu swoich umiejętności. Jest też fakt, że postawi swój trening jako wyższy priorytet niż słuchanie rozkazu, żeby tu przyjść, kiedy był w trakcie ćwiczeń.

Przyłapuję nawet Drew na tym, że kiwa głową z aprobatą na to, że Grady nie słucha trenera, by dokończyć swoje ćwiczenia.




Rozdział drugi: Rzeka (2)

To przeciwstawianie się w imię rozwoju, to coś, co tylko Drew i jego brat bliźniak, Elliott i ja wiemy, że zyska najwyższy szacunek trenera. To sekret, który trzymamy w tajemnicy przed resztą drużyny, mając nadzieję, że sami się go nauczą i zasłużą na taki poziom szacunku ze strony wielkiego NFL, jakim jest Graham Scott.

Ale ta mała sztuczka to coś, czego nauczyliśmy się tylko dzięki temu, że wychowaliśmy się z Trenerem Scottem w naszym życiu. Gdyby Taylor nie był częścią naszej grupy przyjaciół lub naszej drużyny w Summit Academy, nie sądzę, że bylibyśmy wystarczająco inteligentni, aby to rozgryźć.

Ale Grady'emu jakoś udało się to zrobić już pierwszego cholernego dnia.

Moje oczy pozostają wyćwiczone na numerze osiemdziesiąt trzy, kiedy pracuje przez resztę ćwiczeń, nie zatrzymując się, dopóki nie trafi w swój cel, a trener ofensywy nie zatrzyma czasu na swoim zegarku. W chwili, gdy wychodzi z drabinki, jego oczy podnoszą się, by spojrzeć w naszym kierunku.

Nie jestem w stanie określić stąd koloru jego tęczówek, ale wiem, że czymkolwiek są, niosą ze sobą dużo ciepła. Czuję, jak płoną we mnie z odległości pięćdziesięciu jardów, gdy schyla się, by podnieść z ziemi swój hełm, a ich intensywność rośnie, gdy podbiega bliżej nas.

Krzyżując ręce, by obserwować, jak się zbliża, biorę pod uwagę jego wysoką, szczupłą formę. Może być tylko o centymetr wyższy niż moje sześć-dwa, ale jego obecność jest głośna, duża i dominująca sama w sobie, nawet na odległość. Nie jest zbudowany jak ceglany dom, ponieważ jest stworzony do biegania, ale skóra jego ramion i nóg, które są widoczne pod jego uniformem treningowym, jest dobrze zdefiniowana i stonowana. Na jego przedramieniu pojawiają się żyły, które wychodzą spod skóry niczym mapa drogowa. Przynajmniej tak jest na skórze, która nie jest całkowicie pokryta tuszem. Czyli tylko na dolnej części lewego bicepsa.

Kiedy zatrzymuje się przede mną, wydmuchuję oddech, bo wiem, kim jest. Nie wiem, jak to się stało, że nie poskładałam kawałków do kupy wcześniej, kiedy Trener wymienił jego nazwisko.

Bo Ciaráin Grady przez ostatnie dwa lata w Clemson notował astronomiczne statystyki, w obu przypadkach był w wyścigu po Heismana.

A teraz jest na uczelni, która nie jest znana z futbolu.

Co rodzi pytanie... dlaczego?

Jego uwaga jest skupiona na trenerze, nie dając mi nawet drugiego spojrzenia, kiedy mówi "Trenerze?"

To jedno pojedyncze słowo, przesuwając się po mnie jak gładka, bogata whisky, ma mój żołądek robi somersaults i backflips i każdy inny ruch gimnastyczny w książce na natychmiast.

Trener chrząka przed kiwaniem do mnie. "Grady, chciałbym, abyś poznał swojego QB. Moja nadzieja jest, że będziesz w stanie siatki dobrze razem. Nawet pomimo faktu, że nie graliście razem przez poprzednie dwa lata."

Po raz pierwszy odkąd zatrzymał się przed nami, jego oczy opuszczają naszego trenera i zerują się na moich własnych. Są to dwa głębokie baseny miodowej whisky, najbardziej wyrazisty bursztyn, jaki kiedykolwiek widziałem u człowieka. Wygląda na to, że pasują do jego głosu.

"River Lennox," mówię mu, zniewolony jego spojrzeniem, gdy wyciągam do niego rękę. "Chłopaki nazywają mnie wiele gówna oprócz tego chociaż. QB, Riv, Len. Cokolwiek działa."

Te złote oczy pozostają na moim, jak jego własne ramię sięga, aby uścisnąć moją dłoń. Ale w momencie, gdy nasze dłonie się stykają, palce owijają się wokół dłoni, ogień liże moją skórę.

Właściwie, ogień to łagodne określenie. To bardziej jak błyskawica, która poraża każdy nerw w mojej dłoni, wysyłając fale elektryczności i ciepła przez każdy cal mojego ciała. Wszystko przez zwykły uścisk dłoni.

Z błysku w jego oczach, zanim szybko spojrzy w dół na naszą złączoną dłoń, on też to czuje. To znaczy, zanim upuści moją rękę, jakby go dosłownie spaliła, a jego spojrzenie wróci do mojego.

"Ciaráin Grady." Wypowiada swoje imię powoli i płynnie, brzmiące jak keer-en.

Kiedy nie mówi nic więcej, ćwiartuję brwi. "Czy po prostu chodzisz przez Ciaráin?"

Uśmiecha się lekko. "Chyba moja stara drużyna nazywała mnie G lub Grady, więc to też byłoby w porządku. Możesz wymyślić coś innego, byleby było to bardziej kreatywne niż dupek lub chuj."

"Nie dupek czy kutas. Należycie odnotowane." Kiwam głową z całą powagą. "Cóż, Garrett tam -" wskazuję na mojego rezerwowego QB po drugiej stronie boiska - "idzie przez G, więc dla jasności myślę, że będę trzymać się Grady". Daję mu krzywy uśmiech przed kontynuowaniem. "Ale witamy w drużynie, stary. Muszę powiedzieć, że twój transfer może być darem od Boga. Od dwóch lat potrzebowałem kolejnego gwiazdorskiego rozgrywającego."

"Staram się zadowolić, Len" - ripostuje. Sposób, w jaki moje przezwisko wymyka się z jego ust, wywołuje u mnie dreszcz. Chcę to usłyszeć jeszcze raz, żeby móc obserwować, jak jego usta układają się w litery, gdy to mówi.

Mój mózg łapie się na pojedynczej sylabie, jakby moje życie od niej zależało i odtwarza ją w moim umyśle w pętli w ciągu zaledwie sekundy. Tak irracjonalne jak to jest i nie ważne jak bardzo tego nie rozumiem, pożądam tego. Mojego imienia na jego ustach.

"Czy potrzebowałeś czegoś jeszcze, trenerze? W przeciwnym razie zamierzam do niego wrócić," pyta go Ciaráin, przerzucając spojrzenie z powrotem na naszego trenera.

"Wcale nie. Idź dokończyć wiertło", odpowiada, zwalniając Ciaráin przed podrzuceniem jego podbródka na mnie. "A River, idź po Garretta. Kiedy skończą, chcę uruchomić kilka tras. Przyzwyczajajcie się do siebie jak najszybciej."

I to jest, gdzie jesteśmy dziesięć minut później, biegając łatwe trasy, łatwo dostając poczucie wzajemnej prędkości i stylu gry. Jest szybki, bardzo lekki na nogach, co daje mi swobodę rzucania szybciej i na więcej jardów niż normalnie z innym szerokim odbiorcą. Do diabła, nawet Drew.

Mówiąc wprost, nasza chemia jest poza pieprzonymi listami przebojów i to mnie nakręca.

Następnym razem, gdy przychodzi jego kolej na podanie, uśmiecham się do niego zawadiacko, po czym daję mu ręką uniwersalny sygnał "go long". Łapię jego uśmieszek i subtelne skinienie głową, zanim cofam się na miejsce. A potem cofam się coraz dalej i dalej, aż jest na tyle daleko, że jestem gotowa pozwolić mu latać.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Największe wyzwanie"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści