Moje bezlitosne pragnienie

Rozdział 1 (1)

========================

CZTERY LATA TEMU

To był zimny dzień. Taki, który wwiercał się w twoje kości, lizał i gryzł odsłonięte ciało. Port Diavoli był miejscem grzechu, gdzie nawet wiatr wypatroszyłby cię, gdyby miał okazję.

Zapiąłem pas bezpieczeństwa, gdy wsiadłem do lśniącego Bentleya, a wujek Sergio poklepał mnie po kolanie. Co roku klepał je trochę wyżej. Właśnie skończyłem szesnaście lat. Gdzie była granica dla starego wujka Serga z jego farbowanymi czarnymi włosami i tłustymi wąsami? Czy to był ten rok, w którym spróbuje szczęścia?

Nosiłem buzdygan - nie wolno mi było mieć broni - i palce mi za to drgały za każdym razem, gdy musiałem spędzać z nim czas.

"Rozsądek, Sloan. Masz mózg swojej mammy".

Odkleiłam jego rękę od siebie, kiedy jej nie usunął, sadzając ją z powrotem na kolanach z przesadnie słodkim uśmiechem. Sam nie zapiął pasów bezpieczeństwa. Większość mojej rodziny nigdy tego nie robiła, jakby uważali, że samo ich nazwisko jest pewną tarczą przed śmiercią. Ale jak powiedział, miałem mózg mamy. Nie żeby to ją uratowało.

Powiesiła się na moście Inverno, wysoko we wschodnim lesie, osiem lat temu, nie pozostawiając po sobie nic poza skażonymi wspomnieniami. Czy kiedykolwiek była naprawdę szczęśliwa? Czy uśmiechy, którymi mnie obdarzała, były malowane kłamstwami? Chyba nigdy nie poznam odpowiedzi. A myślenie o tym tylko sprawiało, że moje serce bolało.

Wyciągnęłam iPhone'a, stukając w Pinterest. Mój ochroniarz, Royce, zerknął z fotela pasażera z przodu i strzelił do Sergia spojrzeniem tak mocnym jak wystrzał z pistoletu. Wujek nie trafił, ale Royce dał mi kuksańca, żeby powiedzieć, że ma moje plecy, a moje usta wykrzywiły się w uśmiech. Był jedynym strażnikiem, którego lubiłem. Wysoki, owłosiony jak bestia i też wielki jak ona. Royce potrafił wystrzelić puszkę ze ściany na odległość stu stóp. Pokazał mi to raz, a ja błagałem go, żeby pozwolił mi spróbować. Ale on powiedział to, co zawsze, gdy prosiłem o zrobienie czegoś lekkomyślnego. "A tuo padre non piacerebbe, Miss Calabresi".

Tłumaczenie? Twojemu ojcu by się to nie spodobało, panno Calabresi.

Mój ojciec był szefem mafii. I to nie byle jakim szefem mafii, posiadał całe miasto i wszystkich w nim. Wliczając w to mnie. Moje imię było wytatuowane pomiędzy drutem kolczastym na całej jego klatce piersiowej. Jak to się miało do bałaganu? Kochałem Papę, ale był cholernie kontrolujący.

Byłem w drodze na galę, aby schmooze kilka nowych właścicieli firm do podpisania nad procentem ich firmy do niego. Zrobił to wszystko pod przykrywką krzykliwych świateł, drogiego wina i wystarczającej ilości jedzenia, aby popsuć ci jelita. Ale to, co naprawdę było, to była groźba. Papa był królem miasta, a z naszymi rywalami, którzy chcieli nas wyciąć przy każdej okazji, chciał mieć coś na każdego, żeby nie chcieli nas wydymać na rzecz rodziny Romero.

To wszystko było dla mnie dość nudne, ale Papa ciągnął mnie na każde wydarzenie, pokazując swoją błyszczącą księżniczkę. Oczekiwano, że będę się uśmiechać i ładnie wyglądać. Najwyraźniej nie słyszał o dwudziestym pierwszym wieku. A ja nie mogłam powiedzieć, że postawiłam w nim stopę poza serialami na Netflixie. Okrutna prawda była taka, że mężczyźni rządzili moim światem, czy mi się to podobało, czy nie. Byłam uwięziona w niewidzialnej klatce, moje skrzydła zostały dokładnie przycięte. Uczyłam się w domu, wybierano dla mnie przyjaciół, książki i codzienne zajęcia. Ale upadkiem Papy były jego staromodne sposoby, jak na przykład sposób, w jaki zapomniał o ograniczeniu mojego dostępu do Netflixa. Pinterest był jedynym medium społecznościowym, na które mi pozwolono. Nie pozwolił, by Instagram czy Snapchat przemknęły przez sieć.

Jedno wiedziałem na pewno? Wkrótce miałem zamiar uciec od tego życia. Papa wysyłał mnie na studia do Włoch. Miałam jeszcze tylko dwa tygodnie do zabicia, a potem będę wolna. Jasne, wysyłał ze mną Royce'a i resztę ekipy, by śledzili każdy mój ruch, ale będę daleko, daleko od Ameryki i Papy. Jak bardzo mógłby mnie wtedy kontrolować?

Pociągnęłam za dół mojej srebrnej sukienki, żeby dokładniej zakryć kolana, czując ociekające po mnie spojrzenie Sergia. Nie był z krwi i kości. Wżenił się w rodzinę i żałowałam ciotce jego towarzystwa. Nie żeby była też zbyt wesoła. Była uzależniona od botoksu, a jej jedynym hobby było liczenie kalorii.

"Droga jest zamknięta," mruknął nasz kierowca, zerkając na Royce'a w poszukiwaniu kierunku.

Jego usta były zaciśnięte, a postawa sztywna. Przysięgam, że czasami był z kamienia. Jedynym miejscem, w którym się zginał, było biodro.

"Jedź dookoła" - zdecydował, wskazując na znak objazdu.

Kierowca skręcił w ciemną drogę, gdzie wysokie budynki zdawały się zamykać po obu stronach nas, a między nimi siedziały ciemne alejki. Światła błysnęły za nami, gdy drugi samochód pełen ochroniarzy zasygnalizował nam to. Papa zawsze był wobec mnie nadopiekuńczy. Czy naprawdę musiałam podróżować z ośmioma osobami tylko po to, żeby pójść na jego głupią galę?

Telefon Royce'a zabrzęczał i odebrał go z ciężkim westchnieniem. Przewidywalny trzask głosu Eddiego zabrzmiał w dole linii, gdy krzyczał gniewnie po włosku. Rzadko używałem tego języka, chyba że Papa nalegał. Osobiście postrzegałem to jako kolejny sposób na kontrolowanie mnie. Mieszkaliśmy w Ameryce, więc mówiłem cholernym angielskim thank you very much.

"Co chcesz, żebym zrobił, co?" Royce syczał, uciszając go. "Nie ma innej drogi. Jesteśmy prawie na wylocie..."

Rozbrzmiał ogromny huk i wszystko się przyczaiło, moje jelita nabrały guza. Mój cały świat się obrócił - nie samochód cholernie się obrócił!

Krzyknęłam, mój telefon wypadł mi z ręki i uderzył w dach, zanim uderzył mnie w twarz, gdy obróciliśmy się po raz kolejny. Stopa Sergio uderzyła w moje wnętrzności, gdy został podrzucony jak szmaciana lalka. Kolejna kończyna rozbiła się o moje usta i poczułem smak krwi. Adrenalina szalała w moich żyłach i jedyne co mogłem usłyszeć to ogłuszający wrzask i chrzęst metalu o beton.

W końcu zatrzymaliśmy się i zawisłem do góry nogami, dysząc i wpatrując się w pozbawione życia oczy Sergia. Krew kapała z mojego nosa na jego twarz i krzyknąłem jeszcze raz.

"Cicho!" Royce rozkazał, a ja zmusiłem się do posłuszeństwa.




Rozdział 1 (2)

Szczur-tat-tat kilku wystrzałów przeciął powietrze i upadłem zupełnie nieruchomo.

"To Romeros" - odetchnął Royce i strach zatrzasnął się na moim sercu lodowatymi palcami. Mój ulubiony ochroniarz na całym świecie próbował przedrzeć się do mnie z przedniego siedzenia, gdy dym sączył się pod nosem i sprawił, że moje serce pogrążyło się w zapomnieniu. Nie mógł się zmieścić. Dach był źle wygięty, a szczelina nie była wystarczająco szeroka dla jego ogromnych ramion.

Zamierzam umrzeć. Zginę, kurwa, na śmierć.

Sięgnęłam po pas bezpieczeństwa, raz po raz naciskając przycisk, ale nie uwolnił się. Panika lizała swoją drogę w górę mojego kręgosłupa, gdy szarpałem za nie.

"Nie mogę się wydostać", jąkałem się, mój głos drżał gwałtownie, gdy zamknąłem oczy z Royce'em.

Moje spojrzenie zsunęło się na rozbitą przednią szybę, dziurę wielkości osoby, krew, puste siedzenie kierowcy.

"Nie panikuj" - powiedział Royce zbyt spokojnie, jakby nie było na świecie nic, co mogłoby wywołać panikę. Przechylił się przez przednie siedzenia i mogłem powiedzieć, że jego drugie ramię było złamane, ponieważ wygrywał za każdym razem, gdy próbował się zbliżyć, przylegając do klatki piersiowej.

But chrupnął o szkło po drugiej stronie pojazdu i obaj upadliśmy nieruchomo. Royce odwrócił się, wyciągając broń, ale głuchy huk sprawił, że cały mój świat się zatrzymał, bo kula trafiła go prosto w pierś. Szarpnął się i upadł nieruchomo i zajęło mi wszystko, co miałem, aby nie krzyczeć ponownie.

"Sprawdź, czy wszyscy nie żyją, Rocco," zimny głos dotarł do moich uszu i buty grzmiały powoli. "Wykończ każdego, kto jeszcze drga".

Sięgnąłem do przodu tak daleko, jak tylko mogłem, moje palce sflaczały po pistolet Royce'a. Wciąż znajdowała się w jego uścisku i mogłam do niej dotrzeć, byłam niemal pewna.

Przełknęłam skowyt strachu, gdy kroki znów zabrzmiały blisko. Zapach dymu stawał się nie do zniesienia, a gęsty pióropusz wił się przez samochód.

Walczyłem z chęcią kaszlu, gdy moje palce dotknęły broni i desperacko wcisnąłem ją do ręki.

Byłem martwy. Wiedziałem o tym. Ale wyszedłbym walczyć. Załatwiłbym kilku drani, którzy to zrobili. Nigdy w życiu nie strzelałem z broni, ale cholera, rozgryzłem to. Potrzebowałem tylko kilku sekund.

Moje pasy bezpieczeństwa same się odpięły i z gazem przerażenia spadłam z siedzenia, lądując z przytłumionym łomotem na ciele Sergia.

Ktoś szarpnął za klamkę z brutalną siłą, ale skręcony metal uniemożliwił jej całkowite otwarcie.

Zaszamotałem się i podniosłem pistolet, palce drżały mi gwałtownie, gdy chwytałem za spust.

Upadłem z powrotem na tyłek w chwili, gdy facet wyrwał drzwi. Oddech utknął mi w płucach, gdy trzymałem broń w górze, ręce drżały jak szalone, język miałem mokry od krwi.

Moje życie nie mignęło mi przed oczami, nie widziałem jasnego światła na końcu tunelu. Jedyne, co przychodziło mi do głowy, to jedno słowo. Zmarnowane.

Zmarnowałem swoje życie. Nigdy tak naprawdę nie żyłem podczas moich krótkich szesnastu lat na tym świecie.

Czekałem, aż zobaczę jego twarz, by pociągnąć za spust. Sprawię, że te ostatnie sekundy będą się liczyć. Pozwolę mu spojrzeć mi w oczy. Pokazać mu, kto go zabił. Sloan Calabresi. Dziewczyna, która mogła być kimś, gdyby tylko przestała słuchać tego, co wszyscy kazali jej robić.

Upadł do kucki z uniesioną bronią i nasze oczy się spotkały. Mój palec drgnął na spuście i jego też. Przynajmniej jedno z nas powinno być martwe, ale pozostaliśmy zamrożeni, wpatrując się w siebie, jakby to coś znaczyło. Ale mój umysł nie chciał pracować, by powiedzieć mi co.

Jego oczy były dwoma atramentowymi basenami pokrytymi srebrem, a zarost wyściełający jego szczękę był tak samo czarny jak włosy opadające na głowę. Jego rysy były surowe, bezwzględne, oszałamiające. Jego usta układały się w twardą linię, a w głębi jego oczu czekała na mnie śmierć. Najgorsze ze wszystkiego było to, że wiedziałem, kim jest. Rocco Romero. Najstarszy syn Martello Romero, króla podziemi i sprowadzającego terror.

Był mną w odwrotnej kolejności. Księciem w imperium. Jedyna różnica była taka, że kobiety nie dziedziczyły. Był swoim złośliwym ojcem w trakcie tworzenia. Człowiekiem, który zabijał naszych ludzi na ulicach, który pozostawił po sobie ślad strachu. Jego rodzina była powodem, dla którego Port Diavoli został nazwany Zatoką Grzeszników. Ale ja nie zamierzałem się bać w moich ostatnich sekundach na Ziemi. Zamiast tego załatwiłem jednego z moich śmiertelnych wrogów.

"Il sole sorgerà domani" - wysyczałem na niego motto mojej rodziny, ściskając mocno i pociągając za spust. Słońce znów wzejdzie.

Klik.

Rocco nawet nie wzdrygnął się, tylko uśmiechnął. I był to najzimniejszy, najbardziej zabójczy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem. "Safety catch, principessa. Czy Giuseppe Calabresi nie nauczył swojej małej dziewczynki, jak się bronić?" zadrwił, po czym wyrwał mi broń, gdy przerażenie przeszyło moją duszę.

Odmówiłam poddania się, sięgając po cokolwiek, czego mogłabym użyć jako broni. Moje palce przeczesały mój telefon i trzasnęłam nim o jego skroń z wysiłkiem.

Jego dłoń błyskawicznie zamknęła się wokół mojego gardła i pchnął mnie w dół, by położyć się na pozbawionym życia ciele Sergio. Wczepiłam się w jego ramię, przerażenie oplatało moje serce, gdy on się nade mną pochylał. Jego ciało zrównało się z moim ciężarem czystych mięśni i panika przetoczyła się przez moją krew. Byłam mała, niczym w porównaniu z tym zwierzęciem. I bez broni, bez niczego, zrobił mi to, co mężczyźni robili mi przez całe życie. Zmiażdżył mnie pod sobą.

Trzymałam oczy na jego oczach, nigdy nie odwracając wzroku, zdecydowana, by nie widział we mnie strachu, bez względu na to, co myślało o tym moje rozedrgane serce. Przypomniałam sobie ostatnie słowa Mammy skierowane do mnie te wszystkie lata temu, jedyną wskazówkę, że zamierzała odebrać sobie życie. Śmierć jest najprawdziwszą wolnością na świecie, mio caro.

"Śpij", szepnął Rocco, gdy czerń zasłoniła moją wizję i uruchomiła ostrzegawcze dzwonki w mojej głowie.

Gardziłem tym, jak piękny był mój zabójca i wyplułem na niego przekleństwo na ostatnim skrawku powietrza w moich płucach. Potem diabeł wysłał mnie w głąb najczarniejszego snu, jaki kiedykolwiek znałem. I z pewnością była to śmierć.========================

CZTERY LATA PÓŹNIEJ

Stałem na ganku okazałego dworu, w którym dorastałem na obrzeżach miasta. Białe ściany rozciągały się nade mną, a filary po obu stronach wydawały się bardziej ostentacyjne, niż kiedykolwiek zdawałam sobie sprawę. Płatki śniegu spadały kaskadami na trawnik, cicho krążąc i tańcząc w powietrzu. Wiatr niósł odgłos mew w zachodnim doku nad zatoką i krzyk rybaków przynoszących swoje poranne połowy. To nie była jedyna rzecz, którą mieli na pokładzie. Mężczyźni na dole zarabiali większość pieniędzy przemycając towary dla mojej rodziny.



Rozdział 1 (3)

Mój mały, biały Pomorzanin, Coco, był schowany pod pachą, kiedy tam stałam, wahając się. Kierowca postawił moje torby przed drzwiami, a ja go zwolniłem. Przez cztery lata we Włoszech radziłem sobie bez tragarza i nie chciałem wracać do starych nawyków. Mogłem mieć całą załogę wysłaną ze mną, aby zaspokoić każdą moją potrzebę, ale chciałem prawdziwego doświadczenia w świecie. A ponieważ byli pod moją komendą i tysiąc mil od mojego ojca, udało mi się uzyskać nieco więcej wolności niż się spodziewałem.

Teraz, byłem w domu po raz pierwszy od czterech lat. Nie oglądałem się za siebie, gdy opuszczałem to miejsce. Nie chciałem oglądać się za siebie. Byłam tu więźniem i powrót był jak ponowne założenie kajdan. Jeszcze wczoraj szlochałam w ramionach moich przyjaciół, kiedy piliśmy wino i patrzyliśmy na zachodzące słońce na balkonie mojego mieszkania. Łamało mi serce, że muszę ich zostawić. Ale w głębi duszy wiedziałam, że mój tata w końcu zacisnie smycz. Miałam to, czego chciał. Lśniący klasyczny dyplom. Kolejna złota odznaka do umieszczenia na mojej klapie.

Wciąż wahałem się przed drzwiami, odkładając to, co nieuniknione. Kochałam mojego papę, bo był z krwi i kości, ale nie mogłam powiedzieć, że za nim tęskniłam. Bałam się wejść z powrotem do jego życia i pozwolić, by znów oplótł mnie łańcuchami.

Coco polizał moje ramię, wiercąc się w wysiłku, by zejść na dół. Przynajmniej nie bał się tu być. Ale nie poznał jeszcze mojego ojca. Wzięłam tego małego szczeniaka ze schroniska dla zwierząt, po tym jak byłam tam wolontariuszką z jedną z moich przyjaciółek. Od tamtej pory był stałym towarzyszem i cieszyłem się, że przynajmniej jednego przyjaciela mogłem zabrać ze sobą do domu.

Wyprostowałam kręgosłup, podniosłam brodę i trzymałam się tego, co moja przyjaciółka Marina powiedziała mi przed wyjazdem z Włoch. Jesteś tym, kim zdecydujesz się być.

Więc ja wybieram to: Nie jestem więźniem.

Wsunęłam klucz do zamka, pchnęłam drzwi i znalazłam dwóch ochroniarzy stojących przy wejściu. Przywitałam się, ale oni nic nie powiedzieli i westchnęłam, tęskniąc za Roycem. Nalegałem, żeby wrócił do domu, mimo że podjechał drugim samochodem pod posiadłość mojej rodziny, żeby upewnić się, że tu dotrę. Facet nie spał od dwudziestu czterech godzin, a Papa miał dziesięciu ludzi przy bramach. W twierdzy Calabresi nic mi nie groziło. Po operacji na otwartym sercu, którą przeszedł po ataku Romero, byłem zdeterminowany, by jak najwięcej odpoczywał. To był cud, że w ogóle pozostał w swojej pracy. Ale wiedziałem, że w głębi duszy czuł się winny za to, co się stało tamtego dnia. Zostając, próbował mi to wynagrodzić.

Położyłem Coco na ziemi, a on pomknął po schodach, znikając wzdłuż balkonu. Tylko nie sikaj w biurze taty, ty mała bestio.

"Papa?" Zawołałem do echa ciszy, gdy służący pospieszył się, aby złapać resztę moich toreb. "Mogę to zrobić", powiedziałem mężczyźnie, ale on tylko uśmiechnął się i pobiegła na górę z moimi dwoma carry-ons. Westchnąłem. Nie zamierzałem być w stanie zrobić coś dla siebie tutaj. Ale była jedna rzecz, której byłem zdecydowany się trzymać. We Włoszech rozwinęłam pasję do gotowania. Mogłem zrobić własny makaron od podstaw, własne sosy i przyprawy. Ale najbardziej zakochałam się w pieczeniu. Małe ciastka, ciasta, słodkie chleby i słodkie przysmaki. To była pasja, do której nigdy nie odnalazłbym miłości, gdyby nie dano mi wolności, by ją odkryć.

"Papa?" spróbowałem ponownie, przechodząc przez ogromny hol przez podłogi z ciemnego drewna i do salonu. Dwóch mężczyzn siedziało przy ogniu z butelką porto między nimi na stoliku do kawy. Moje serce zaczęło bić mocniej na ich widok. Jednym z nich był mój ojciec, a drugim Nicoli Vitoli; dziewięcioletni chłopiec, którego Papa adoptował, gdy miałem zaledwie cztery lata. Nicoli odpowiedział na wszystkie modlitwy mojego ojca; był chłopcem, którego zawsze pragnął. Kiedyś byliśmy tak blisko, robiąc psoty w domu, nawijając strażników, spędzając nasze lato budując obozy w lesie i pływając w jeziorze.

Z wiekiem coraz rzadziej go widywałem. Papa wziął go pod swoje skrzydła, ucząc go "dróg rodzinnych", spędzając z nim więcej czasu niż ja kiedykolwiek miałem. Przez to wiele razy miałem do niego żal, ale już dawno zapomniałem o dniach, kiedy patrzyłem na Nicoliego z zazdrością w sercu. W tych dniach chciałem po prostu trzymać się z dala od rodziny, jak to tylko możliwe. Nie chciałem dziedziczyć, chciałem być uwolniony.

Papa stał, rozkładając ręce z powitalnym uśmiechem na twarzy. Przybrał na wadze, odkąd widziałem go po raz ostatni, a jego pełna głowa włosów była całkowicie siwa. Zapach dymu unosił się z dwóch cygar stojących w naczyniu na stole i zmarszczyłem nos. Nicoli również podniósł się na nogi, odwracając się, by na mnie spojrzeć, a mój oddech zatrzasnął się w płucach.

Chłopiec, z którym spędziłem dzieciństwo, stał się twardy jak mężczyzna. W jego oczach nie było już psotnego uśmiechu ani odwagi, jak wtedy, gdy bawiliśmy się razem w tym domu.

Nicoli nabrał masy mięśniowej, a jego chłopięce rysy stwardniały do stalowej szczęki i żelaznych oczu. Mogłabym przysiąc, że jego włosy były ciemniejsze niż wcześniej, zaczesane do tyłu i podkreślające kształt jego kości policzkowych.

Stał się cudownym dzieckiem mojego ojca. Człowieka zdolnego do zrobienia tego, czego mi nie było wolno i odziedziczenia imperium Calabresi.

Jego usta zahaczyły się w jednym kącie, gdy przyglądał się mojemu strojowi. Legginsy i sweter, które miałam na sobie, były przesadnie swobodne, idealne na podróż samolotem i zupełnie normalne dla kogoś w moim wieku. Ale brwi Papy zwarte razem i przysięgam, że tut przeszedł jego usta.

"Chodź uściskać swojego starego papę", poprosił mój ojciec i pospieszyłem do przodu, aby go objąć, znajomy zapach mięty i tytoniu obmywa mnie. Złożył dwa pocałunki na moich policzkach, a następnie odwrócił mnie w swoich ramionach, aby stanąć przed Nicoli.

"Pamiętasz Nicoli?" zapytał Papa.

"Oczywiście", powiedziałem, walcząc z eyeroll. Jak mógłbym zapomnieć faceta, którego adoptowałeś i przygotowałeś do bycia twoim dziedzicem?

"Dobrze cię znowu widzieć, Sloan. Jak było we Włoszech?" Nicoli zapytał i Papa prodded mnie w jego kierunku.

"Niesamowicie. Zamieszkałabym tam, gdybym mogła" - powiedziałam lekko, próbując zignorować sposób, w jaki oczy Nicoli skrobały po każdym calu mnie. Albo sposób, w jaki moje serce na to zareagowało, dziko waląc w mojej piersi. Przystojny nawet nie zaczynał opisywać tego, czym był. Chudy chłopiec, który wziął mnie w ramiona w dniu śmierci mojej matki, zmienił się całkowicie; był moim rycerzem w lśniącej zbroi w najgorszym momencie mojego życia, a teraz miał cechy, które mu odpowiadały.




Rozdział 1 (4)

"Nonsens," Papa tsked. "Wtedy przegapiłbyś wspaniałe życie, które zorganizowałem dla ciebie tutaj".

"Jakie życie?" zapytałem nieco ostro.

"Być może Nicoli może wyjaśnić," powiedział Papa, jego ton miękki, ale jakoś ustawiając mnie na krawędzi.

Spojrzałam na Nicoli i moje serce pękło i rozprysło się, gdy opadł na jedno kolano i wydobył pierścień w aksamitnym pudełku. Kamień był tak duży, że złapał światło i w połowie mnie oślepił.

Panika ogarnęła mnie, gdy wpatrywałam się w swój los. Ponieważ najgorsze już się stało. Papa mnie sprzedał. To nie była prośba. To było żądanie. Wyrok dożywocia.

Nie.

Do diabła, nie.

"Wyjdź za mnie, Sloan Calabresi. Uczynię cię szczęśliwszą, niż możesz sobie wyobrazić", obiecał Nicoli i coś w jego spojrzeniu mówiło, że może naprawdę mógłby mi to zaoferować. Ale ja nie chciałam być przykuta do mężczyzny, którego sama sobie nie wybrałam. Wiedziałam, że małżeństwo Mammy z Papą zostało zaaranżowane i z pewnością nie było szczęśliwe. Miałam nadzieję, że los nigdy nie będzie mi narzucony, że będę pozostawiona sama sobie. Ale teraz zdałem sobie sprawę, jak głupie było to marzenie.

"Papo, proszę, możemy porozmawiać?" Błagałem go, mój głos dławił się, gdy świat wydawał się przechylać i spadać.

Jeszcze przed chwilą przysięgałem, że nigdy więcej nie będę więźniem, a teraz pierścień, który wyglądał jak obroża, patrzył mi prosto w oczy.

Nicoli zerknął na Papę z nutą zakłopotania, a mnie umknął maniakalny śmiech. Bo on nie wiedział. Myślał, że to już było zaaranżowane. Myślał, że ja wiem. Ale oczywiście Papa nigdy mi nie powiedział. Nigdy nie obchodziło go, co myślę o czymkolwiek.

"Oczywiście, amore mio," Papa skrzeczał, ale to wszystko było aktem. "Jak tylko dasz Nicoli jego odpowiedź. To nie w porządku trzymać dżentelmena na kolanach."

"Ale Papa-" zacząłem, a jego ręka zacisnęła się wokół mojego nadgarstka. Zbyt mocno.

Nigdy mnie nie uderzył, ale widziałem jak raz uderzył Mammę. Jego uścisk był siny, a groźba w jego oczach wyraźna. Ale moją jedyną przewagą było to, że będzie próbował zachować twarz u Nicoli, więc odciągnęłam się od niego, a on musiał mnie puścić.

Wybiegłam szturmem z pokoju, kierując się na górę do mojej starej sypialni, uchylając surowo białe drzwi i wchodząc do księżniczkowo-różowego pokoju, który wcale nie czuł się jak mój. Coco wbiegł z korytarza do pokoju i wskoczył na moje łóżko, patrząc na mnie z merdającym ogonem.

Wyciągnęłam z torebki komórkę, przywołując numer Royce'a, gdy serce nierówno zagrzmiało mi w piersi. Był jedyną osobą w Ameryce, której ufałam, ale co miałabym powiedzieć? Teraz, kiedy wróciliśmy do domu, to mój ojciec był jego szefem, nie ja. Ale on czuł się dla mnie kimś więcej niż tylko jakimś pracownikiem. Był facetem, który grał ze mną w karty, kiedy mnie pilnował, który nauczył mnie strzelać do obręczy w koszykówce, który wytarł mi zasmarkany nos jako dziecku. Był dla mnie bardziej ojcem niż mój tata kiedykolwiek. I przyszedłby, gdybym zadzwonił. Byłem tego pewien.

Papa przemaszerował przez drzwi, a Coco zaczęła wściekle wyć, próbując go ostrzec. Kopnął drzwi i moja krew zamieniła się w lód.

"Daj mi to", zażądał, dążąc do przodu z ręką wyciągniętą po mój telefon. Ale to nie był tylko telefon, to było moje życie, moje połączenie ze światem zewnętrznym. Oddanie go oznaczało utratę kontaktu z moimi przyjaciółmi we Włoszech, ludźmi, którzy byli przy mnie przez te wszystkie lata, którzy śmiali się ze mną i spędzali godziny w moim towarzystwie.

Odwróciłem się, ale Papa złapał mnie za rękę i wyrwał ją z mojego uścisku.

"Poczekaj sekundę-" Moje słowa umarły, gdy wyskoczył z karty SIM. "Nie!" Krzyknąłem, pazurami na niego, aby go dostać. Panika zwinęła się przeze mnie i walczyłem mocniej, zdesperowany, aby nie wziął tego ode mnie.

Powstrzymał mnie jedną ręką i zmiażdżył ją w swojej drugiej dłoni z zawziętym trzaskiem. "Koniec z tym, Sloan. Co w ciebie wstąpiło?"

Upuścił dwa kawałki SIM na dywan, zanim włożył telefon do kieszeni. Te dwa kawałki odzwierciedlały moje serce.

"Ośmieliłeś się zostawić Nicoli na podłodze mojego domu, oferując ci świat?" Złapał mnie za ramiona, a Coco prychnęła wściekle, zeskakując z łóżka i zgrzytając na nogawce spodni w desperackiej próbie uratowania mnie.

Royce w tajemnicy szkolił mnie w samoobronie przez ostatnie cztery lata, ale nie odważyłabym się położyć ręki na moim ojcu. Nawet jeśli udałoby mi się złamać jego fizyczną kontrolę nad mną, nie mogłabym nic zrobić z kontrolą, jaką sprawował nade mną psychicznie.

"Nie wyjdę za niego" - wysyczałam, a oczy Papy zmieniły się w śmiertelnie ciemny odcień. Zacisnął mnie mocniej, jego palce siniały mi ramiona, gdy mną potrząsał. "Bez Nicoli ta rodzina nie ma przyszłości. Przygotowywałem go do pójścia w moje ślady przez czternaście lat! Wiesz, że potrzebuję człowieka, któremu mogę zaufać i który odziedziczy mój tytuł, gdy umrę. Twój mąż nie może być byle kim, to musi być właściwy człowiek. To musi być on."

"Ale-"

"Ale nic!" - trzasnął. "Bez tego małżeństwa, które zapewni spadkobierców dla naszej rodziny, Romeros przejmą miasto. Czy tego właśnie chcesz? Te plugawe pierdoły, które zostawiły cię na wpół martwą w tym samochodzie, żeby zabrać nam wszystko?".

Przerażenie popłynęło w moich żyłach i potrząsnąłem gorączkowo głową, gdy wspomnienie tamtego dnia przesiąkło na mnie. O Rocco Romero, który mnie przyciskał, jego szorstkie ręce zaciskające się na mojej szyi.

Obudziłem się w szpitalu, zastanawiając się, dlaczego żyję. To nadal mnie prześladuje do dziś. On był moim koszmarem. Moim jedynym prawdziwym strachem. I nigdy nie udało mi się go pokonać.

"Nie tato", powiedziałem, zdając sobie sprawę, że łzy spływają mi po policzkach.

"Więc będziesz wdzięczna za życie, które Nicoli ci oferuje. To wspaniały człowiek i będzie cię traktował z szacunkiem. Nie będzie ci niczego brakowało, cóż więcej może dać ojciec swojej córce niż to?".

Wybór.

Wpatrywałam się w niego niemo, nie mogąc uwierzyć, że łańcuchy zacisnęły się wokół mnie tak szybko. I były bardziej nierozerwalne niż kiedykolwiek wcześniej.

Widziałam, jak moje życie rozciąga się przede mną. Zostanie żoną człowieka, którego mój ojciec zbudował na swoje podobieństwo. Urodzenie mu dzieci. Oczekuje się, że w tym życiu też będę miała te dzieci. I ten cykl nigdy się nie skończy. Kobiety Calabresi byłyby wiecznie związane, wiecznie zamknięte w klatce.




Rozdział 1 (5)

Mój oddech stał się gwałtowny i Papa złapał mój podbródek, zmuszając mnie do spojrzenia na niego. "Potrzebuję cię, Sloan. Jesteś dobrą dziewczynką. Teraz bądź tym, czego potrzebuje rodzina. Wszyscy mamy jakąś rolę do odegrania, to jest twoja".

Coco przestała ciągnąć go za nogę, walka wyszła z niego w tym samym czasie, co ze mnie. Papa uwolnił mnie i zapadłem się na krawędzi łóżka, podczas gdy mój mały szczeniak wskoczył na moje kolana i lizał moje ręce.

"Ślub jest za miesiąc. To jest już zorganizowane. Nie musisz nic robić, tylko ładnie wyglądać w tym dniu". Papa zamknął drzwi i czułem się, jakby jego pięść zaciskała się wokół mojego serca.

To było już zorganizowane. Byłam tylko pionkiem na szachownicy, który został wepchnięty na miejsce.

Wpatrywałam się w dół w uszkodzoną kartę SIM, zastanawiając się, czy kiedykolwiek będę mogła ponownie skontaktować się z przyjaciółmi. Nadal nie miałem mediów społecznościowych i jeśli kiedykolwiek dostałbym inny telefon, nie zostałbym do niego dopuszczony. Coco wtulił się we mnie, gdy moje łzy kapały na jego jedwabiście białe futro.

Nienawidziłam tego, że czułam, jak się poddaję. Bo nie było żadnej wojny do stoczenia. Papa już zajął mój świat i zmusił mnie do poddania się.

Myślałem o ucieczce, ale gdzie miałbym pójść? Jak wydostałabym się z miasta pełnego Calabresis i Romeros?

Do drzwi rozległo się delikatne pukanie, a ja wyszorowałam łzy spod oczu.

"Wejdź", zawołałam, spodziewając się służącego z herbatą, ale zastałam Nicoli wchodzącego do mojego pokoju, jego szerokie ramiona prawie tak szerokie jak drzwi.

Wziął w moim nieszczęśliwym wyglądzie z marszczeniem brwi. "To nie było całkiem tak, jak chciałem, aby sprawy się potoczyły".

"Przepraszam za zranienie twojej dumy," powiedziałem pusto. "Ale nie spodziewałem się, że w chwili przybycia do domu zostanę sprzedany jak watacha".

Nicoli westchnął, podchodząc bliżej, a Coco warknął nisko w gardle.

"Nigdy bym cię nie kupił," powiedział szczerze. "Ale nie jestem głupcem. Jestem świadomy, że jest to swego rodzaju transakcja. Twój ojciec chce, abym pewnego dnia zajął jego miejsce i szczerze mówiąc, Sloan, lepiej ci się wiedzie w mojej firmie niż w kimkolwiek innym, do kogo twój ojciec mógłby cię popchnąć."

Moje gardło zgęstniało, gdy wpatrywałem się w niego. "Więc nic z tego nie masz?" zapytałem sucho. Poza imperium, które powinno być moje.

"Nie powiedziałem tego. Podziwiałem cię przez całe moje życie. Jesteś piękna, namiętna, a twoje serce jest tak duże, że mogłabyś zmieścić w nim cały świat z zapasem miejsca."

Zmarszczyłem się, zaskoczony słodyczą jego słów.

Podszedł bliżej, zerkając na drzwi, wiedząc, że tak naprawdę nie powinien być ze mną sam na sam. Ojciec umarłby, zanim pozwoliłby jakiemukolwiek mężczyźnie położyć rękę na swojej córce. Ale przeciwstawiłam się tej zasadzie już we Włoszech i część mnie chciała przeciwstawić się jej ponownie teraz.

"Oboje znamy ten świat" - powiedział łagodnie Nicoli. "Dzieliliśmy go razem. Nie sądzisz, że moglibyśmy sprawić, że to zadziała?".

Spojrzałem na niego, gdy zatrzymał się przede mną, tak blisko, że mogłem poczuć jego subtelną wodę kolońską i ogólny zapach mocy toczący się od niego falami. Ale pod tym wszystkim wyczuwałem outdoorowy zapach chłopca, którego kiedyś znałem. Tego, z którym się bawiłam i którego uwielbiałam.

Wziął mnie za rękę, prowadząc na nogi, a moje serce zacięło się, gdy wpatrywałam się w jego znajome oczy. Nie chciałam patrzeć nigdzie indziej niż tam, próbując uchwycić ten kawałek jego osoby, który tak dobrze znałam. Ale nie mogłem utrzymać się na nim długo.

"Nie jesteś tym chłopcem, którego kiedyś znałam", odetchnęłam, a jego brwi zwarły się razem.

Zanurzył głowę, wplatając swoje palce między moje i budząc lekkomyślną część mnie. Szliśmy wbrew mojemu ojcu. Bezczelnie dotykał mnie przy szeroko otwartych drzwiach i czułem się tak odurzająco, że chciałem oddać się temu uczuciu całkowicie.

"Nadal tu jestem" - obiecał, opuszczając głowę, a jego spojrzenie płonęło pożądaniem, gdy jego metaliczne oczy utrwaliły się na moich ustach.

Pocałunek z nim czułby się jak grzech. Ale w końcu byliśmy w Sinners Bay...

Podniosłam się na palcach, mając nadzieję na rodzaj iskry, która mogłaby uczynić to lepszym, na nutę namiętności w naszej przyszłości. Ten mężczyzna przede mną miał zostać moim mężem, nie było od tego ucieczki, a ja kochałam go kiedyś jako chłopiec, więc może uda mi się to zrobić jako mężczyzna.

Nasze usta się zetknęły, a dreszcz jego śmiałości pobudził mnie do działania, moje usta rozchyliły się dla jego języka. Stłumił jęk, jego ręka zapętliła się wokół mnie i przyciągnęła mnie do jego jędrnej klatki piersiowej. Jego serce wściekle uderzało o moje ciało i jakaś część mnie zaczęła mieć nadzieję, że naprawdę jest dla nas szansa.

Coco jojczała gniewnie, a ja w końcu odciągnęłam się, czując, że wszędzie jest gorąco.

"Nie mogę sobie wyobrazić bardziej pasującej do mnie panny młodej, Sloan" - powiedział Nicoli żwirowym tonem. "Jesteśmy dla siebie stworzeni i ślubuję ci zapewnić bezpieczeństwo. Zawsze."

Zmarszczyłam się, gdy oddalił się po pokoju. Nie chciałam być bezpieczna. Bezpieczny był innym słowem dla ograniczonego.

Umieścił pudełko z pierścionkiem w dół na mojej szafce nocnej, zanim skierował się z powrotem do drzwi.

"Zostaję na kolację", powiedział. "Jeśli chciałabyś się ponownie zapoznać dziś wieczorem, będę na ciebie czekał. Tak czy inaczej, będziemy małżeństwem do końca miesiąca, Sloan. Więc postarajmy się, aby to zadziałało."

Mój umysł wirował, gdy opadłam na łóżko, wpatrując się za nim z bólem w duszy. Nicoli może nie wybrał mnie, ale było jasne, że mnie chce. I może wszechświat byłby łaskawy. Może on by wystarczył. Ale lekkomyślna dziewczyna, którą we mnie obudził, wciąż była szeroko rozbudzona. I nie byłam jeszcze pewna, czy on kiedykolwiek będzie dla niej wystarczający.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Moje bezlitosne pragnienie"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści