Dopóki znów się nie spotkamy

Rozdział 1 Until We Meet Again (Zimny i elegancki)

FX International Group, znana firma w S City, mogła pochwalić się zróżnicowanym portfolio obejmującym różne sektory. Od bogatych sieci hotelowych i ambitnych projektów budowlanych w Longstry po rozległe domy towarowe i urzekające firmy rozrywkowe - mieli wszystko. A na czele tego imperium stał nie kto inny jak Hugo Adams, szanowane nazwisko w świecie biznesu i człowiek o niezaprzeczalnym uroku. Może to zabrzmieć jak bajka, ale ci, którzy widzieli go osobiście, wiedzieli, że jego urok przewyższał urok większości kobiet. Nie tylko odnosił sukcesy i był bogaty, ale także posiadał bystry intelekt, który pozwolił mu przechytrzyć konkurentów, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nazywany przez opinię publiczną "playboyem" ze względu na częste występy w czasopismach, pan Adams zdołał ukryć swoje sekrety. Krążyły jednak plotki, że Persephone Lin zajmowała szczególne miejsce w jego sercu.

W bogato wyposażonych salach FX International Group, ozdobionych posągami, żywymi marmurowymi inkrustacjami i sufitem ze złoconego brązu, przy recepcji stała urzędniczka w towarzystwie młodego chłopca. Kobieta emanowała powagą, a jej rysy były uderzające, ale zdystansowane. Przybyła bez umówionego spotkania, co stanowiło poważny problem, biorąc pod uwagę surową politykę firmy, która nie pozwalała nikomu spotkać się z prezesem bez wcześniejszego uzgodnienia. Była to bezprecedensowa sytuacja, która postawiła pracownika recepcji w trudnej sytuacji. Jednak zdeterminowana pracownica nalegała na natychmiastowe spotkanie z dyrektorem generalnym, nie zważając na obowiązujące przepisy. Po długich rozważaniach, pracownica niechętnie zwróciła się o pomoc, dzwoniąc do sekretarki dyrektora generalnego na 88. piętrze.

"Panie Peterson, mamy niespodziewanego gościa - funkcjonariuszkę, która chce porozmawiać z naszym szefem. Czy mam jej zezwolić na wejście?" - zapytała pracownica, a w jej głosie słychać było mieszankę ciekawości i obawy.

"Kobieta oficer?" wykrzyknął Paul Peterson, z widocznym zaskoczeniem w głosie. "Dobry Boże, o co tu u licha może chodzić? Wiem, że szef ma za sobą sporo romantycznych przygód, ale od kiedy związał się z kimś z wojska? Bycie asystentem naprawdę nie jest łatwym zadaniem." "Dlaczego jestem odpowiedzialny zarówno za codzienną pracę, jak i życie osobiste mojego szefa?" Pan Peterson cicho mruknął, jego frustracja kipiała pod powierzchnią. Pomimo wahań, zebrał się na odwagę, by wejść do biura dyrektora generalnego i skonfrontować się z szefem.

"Szefie, jest tu funkcjonariuszka, która pilnie chce się z tobą zobaczyć, ale nie jest umówiona. Czy powinienem ją wpuścić?" zapytał Paul Peterson z psotnym uśmiechem na ustach. Jego oczy błyszczały z nutą zachwytu.

"Kobieta oficer? Hugo Adams podniósł wzrok znad papierów porozrzucanych po biurku, a jego pamięć zawiodła go w przypominaniu sobie takiego oficera. "Czego ona chce? - zapytał, po czym wrócił do papierów.

"Nie powiedziała, ale nalega na natychmiastowe spotkanie z tobą - odpowiedział Paul, nie mogąc powstrzymać się od drażnienia swojego szefa."Naprawdę? Musi być całkiem pewna siebie, skoro domaga się zaimprowizowanego spotkania ze mną. Niech wejdzie - powiedział Hugo, zaciekawiony tą tajemniczą kobietą.

Avery Morris, funkcjonariuszka, poczuła, jak ogarnia ją fala nerwów, gdy próbowała się uspokoić. Niepewna, czy Hugo wciąż ją pamięta, z niepokojem pocierała dłonie w oczekiwaniu na prezesa. W zakamarkach umysłu nigdy nie mogła zapomnieć bolesnych słów, które wykrzyczał do niej podczas ich nocy poślubnej.

"Nigdy nie będziesz mnie miał, nawet jeśli się pobierzemy. Jesteś tylko żoną na papierze. Moje serce i miłość nigdy nie będą twoje. Odurzyłeś mnie, prawda? Żeby się na mnie zmusić. Jak śmiesz!" wykrzyknął ze złością, po czym wyszedł, zostawiając za sobą echo trzaskających drzwi. Avery pozostała oszołomiona i upokorzona, nie rozumiejąc, jak mogła zostać oskarżona o takie czyny, o których nic nie wiedziała. Wydarzenia tej nocy pozostały mgliste i fragmentaryczne w jej pamięci. Ciepło ogarnęło myśli Avery, gdy wracała wspomnieniami do tej fatalnej nocy. Powietrze było gęste od gorąca, co sprawiało, że była nieruchoma i bezradna. Być może była też pod wpływem narkotyków, które zamgliły jej wspomnienia. Przez sześć długich lat Avery znosiła szepty i plotki o Hugo Adamsie i jego romansach z niezliczonymi dziewczynami i gwiazdami. Najgorsze było słuchanie o jego nowych podbojach za pośrednictwem mediów.

Mimo wszystko oparła się pokusie, by się do niego odezwać. Jego bezduszne słowa pozostawały w jej umyśle, nieustannie przypominając o tym, że postrzegał ją jedynie jako nominalną żonę. To, w co się wpakował, nie było już jej zmartwieniem. Wyglądało na to, że już dawno o niej zapomniał. Tylko nieoczekiwane okoliczności, takie jak te, mogły sprawić, że się z nim spotkała. Oboje byli ofiarami interesów swoich rodzin. Wyglądało na to, że to małżeństwo miało wysoką cenę.

"Mamo, robisz mi krzywdę - głos jej małego synka przerwał jej zadumę, a jego próby wyswobodzenia się z jej ciasnego uścisku były ewidentne. Avery wróciła do rzeczywistości, zdając sobie sprawę, że nieświadomie ściskała jego dłoń zbyt mocno.

"Przepraszam, Kevin. Byłam zagubiona w swoich myślach - wyszeptała, zniżając się do poziomu jego oczu. Ten cenny chłopiec był jej kołem ratunkowym, świadectwem nieoczekiwanego wyniku tej nocy. Dzięki genom jego ojca i niezwykłym umiejętnościom, miała teraz tego uroczego chłopca. Kevin był dla Avery wszystkim, a sama myśl o jego utracie przyprawiała ją o dreszcze.

"W porządku, mamo. Martwisz się o tatę? Powiedział, że się z nami nie spotka?" Głos Kevina był łagodny, a jego wzrok utkwiony w matce z niezachwianym zaufaniem.

"Nie, kochanie. Twój tata jest po prostu w tej chwili zajęty. Poczekamy tutaj, aż będzie gotowy - wyjaśniła, jej cierpliwość była niezachwiana. Avery nigdy nie ukrywała przed synem niczego na temat jego ojca i chociaż często zastanawiał się, dlaczego tata nie mieszka z nimi, nigdy nie poprosił matki, aby go odnalazła.

"Proszę pani, nasz szef czeka na panią - przerwał głos, wciągając Avery z powrotem do teraźniejszości. Pracownik potraktował ją z szacunkiem, który zaskoczył Avery Morris. Było w nim coś znajomego, co szarpało zakamarki jej umysłu, ale nie potrafiła tego określić."OK, dziękuję!" Avery odpowiedziała grzecznie, a w jej głosie słychać było nutkę niepewności. Z ostatnim spojrzeniem w kierunku chłopca, cicho wyszła. Ubrana w swój mundur wojskowy, emanowała powagą i surowością, ale był w niej niezaprzeczalny urok, który promieniował z jej wnętrza.

Pod powierzchnią kipiało podekscytowanie, uczucie, które próbowała stłumić przez ostatnie sześć lat. Pogodziła się z tym, że musi porzucić ten związek, ale za każdym razem, gdy spotykała Hugo, jej serce wciąż nerwowo trzepotało w piersi.

Avery nie mogła powstrzymać się od zwracania na siebie uwagi, gdy przechodziła przez budynek. Nie każdego dnia ludzie widzieli kobietę oficera w tych korytarzach. Ubierające się celebrytki i sławne kobiety były zwykłymi klientami, nie ktoś taki jak ona.

"Proszę pani, tędy proszę - sekretarka Hugo Adamsa poprowadziła ją, przerywając jej rozmyślania. Avery była zdenerwowana, a na jej czole pojawiły się kropelki potu. Zacisnęła mocno dłonie, jej uścisk był niemal bolesny, gdy trzymała malutką rączkę syna. Kevin wyczuwał emocje matki, ale milczał, czując jej ból poprzez ich połączenie. On również zastanawiał się, czy jego ojciec, człowiek, którego widział tylko przez Internet, kochał go.

Sekretarka zapukała do drzwi, a ze środka rozbrzmiał głęboki głos: "Wejdź". Avery spodziewała się, że spanikuje słysząc ten znajomy głos, ale ku jej zaskoczeniu, poczuła niespodziewany spokój. Nie chciała dać się zastraszyć stojącemu przed nią mężczyźnie. Hugo przyglądał się jej ze stoickim spokojem, zauważając jej sztywność i bladość, ale także dostrzegając niezaprzeczalny urok, który od niej emanował.

"Przepraszam, że przeszkadzam, ale nie mam innego wyjścia. Proszę, zaopiekuj się moim synem przez trzy miesiące. Przyjdę po niego, jak tylko zakończę swoją misję - powiedziała rzeczowo, jej wzrok był skierowany gdziekolwiek, byle nie na niego. - Chwileczkę, kim ty jesteś? O czym ty, u licha, mówisz?" Hugo Adams był całkowicie oszołomiony, próbując zrozumieć, dlaczego nagle powierzono mu opiekę nad młodym chłopcem, którego nawet nie znał. Stojąca przed nim kobieta unikała jego spojrzenia, potęgując jego dezorientację.

Avery, choć nie spodziewała się, że ją pamięta, nie mogła powstrzymać się od poczucia bólu z powodu całkowitego braku wspomnień Hugo. Stała bez ruchu i wręczyła mu akt małżeństwa.

"Odpowiem na wszystkie pytania, gdy wrócę, ale teraz się spieszę - wyjaśniła pośpiesznie. Zanim wyszła, z jej komórki rozbrzmiał hymn wojskowy, wypełniając ogromną przestrzeń biura.

Natychmiast odebrała połączenie. "Cześć, Keegan. Tak, wiem. Niedługo wrócę. Skontaktuj się z wojskiem, aby uzyskać ich lokalizację - powiedziała stanowczo. Jej słowa pasowały do niezachwianego przekonania w jej oczach.

Na krótką chwilę Hugo Adams zastygł w niedowierzaniu. Dlaczego ta kobieta mnie lekceważyła? Nikt nie może oprzeć się mojemu urokowi, czyż nie jestem aż tak nieodparty?" zastanawiał się wewnętrznie.

"Kevin, muszę już iść. Proszę, bądź grzeczny i nie sprawiaj tatusiowi przykrości - Avery delikatnie pogłaskała syna po policzku. Niania jej syna nagle zrezygnowała, gdy musiała wyjechać na szkolenie wojskowe. Znalezienie kogoś do opieki nad synem w tak krótkim czasie okazało się trudne. W przeciwnym razie nie wysłałaby chłopca do ojca.Kevin spojrzał na mamę i chciał coś powiedzieć, aby ją pocieszyć. "Mamo, nie martw się! Będę grzeczny" - odpowiedział ze słodkim uśmiechem. Ale Kevin miał coś w zanadrzu. Obmyślił już plan, jak nauczyć tatę, jak być dobrym mężem.

Po pożegnaniu się z synem, Avery pośpiesznie wyszła, nie czekając na odpowiedź Hugo. Hugo Adams wciąż był oszołomiony odkryciem, że chłopiec jest jego synem. Mógł tylko wpatrywać się w licencję małżeńską spoczywającą na stole.

"Avery Morris - mruknął pod nosem. To była kobieta, która była jego żoną od sześciu lat. Była żoną, za którą nigdy nie tęsknił. Przychodziła i odchodziła, jak ulotna bryza, zostawiając za sobą ich małego synka.


Rozdział 2 Ojciec i syn

Hugo Adams pozostał nieruchomo na swoim krześle, obserwując stojącego przed nim chłopca. Twarz dziecka była uderzająco podobna do jego własnej, z opanowaniem, które przewyższało jego młody wiek. Małe ciemne oczy patrzyły na niego z zimnym dystansem, jakby czegoś od niego oczekując.

Hugo wiedział, że lepiej nie wykonywać ruchu, zanim zrobi to jego przeciwnik. Dorastając w wojsku, Kevin dobrze znał tę zasadę. Chłopak stojący przed nim był jego własną krwią i ciałem. Wpatrywał się w Hugo ze zdumienia czy z pogardą dla jego istnienia?

"Mały, jak mam cię nazywać?" Hugo przykucnął obok Kevina, jego głos ledwo przekraczał szept. To musiał być jego syn. Po co innego ta kobieta miałaby go tu przyprowadzać?

"Nie jestem mały. Mam imię - odparł Kevin z irytacją wyrytą na twarzy.

"Bardzo dobrze. Jak masz na imię? Hugo odpowiedział, z psotnym uśmiechem na ustach. "Kevin Adams. Spojrzenie chłopca przeszyło go na wylot, sprawiając, że Hugo poczuł się nieco zakłopotany. Arogancja w wyrazie twarzy dziecka była niezaprzeczalnie urocza.

Kevin Adams. Wyglądało na to, że kobieta nie miała zamiaru ukrywać przed nim tego faktu na zawsze. Jego złość zaczęła znikać. Kto mógł sobie wyobrazić, że poczęli dziecko w ciągu zaledwie jednej nocy?

"Czy wiesz, że jestem twoim tatą?"

"Tak, mama powiedziała mi wcześniej. Kevin zmienił pozycję, a jego zmęczenie stało się oczywiste. Przebył całą drogę z wojska wczesnym rankiem, a teraz zbliżało się południe i głód zaczynał mu doskwierać.

"Więc dlaczego nie przyszedłeś po mnie wcześniej? Ciekawość Hugo wzrosła. Zastanawiał się również, w jaki sposób Avery Morris została oficerem wojskowym. Czy były jakieś aspekty jej życia, o których nie wiedział? W tym momencie Hugo zdał sobie sprawę, jak niewiele tak naprawdę wiedział o swojej tak zwanej żonie. Nie wiedział nawet, czym się zajmowała.

"Mama powiedziała, że jesteś zajęty i nie możemy ci przeszkadzać. Z twarzy Kevina przebijała szczerość, choć jego twarz zdradzała smutek, który przeczył jego młodości.

"Czy tak powiedziała ci mama? Że jestem zajęty? Hugo poczuł się zaniepokojony. Tak, rzeczywiście był zajęty, zajęty swoimi romansami z różnymi kobietami. Nigdy w najśmielszych snach nie wyobrażał sobie, że będzie ojcem dziecka zrodzonego z jednonocnej przygody. Wspomnienie tej nocy już dawno wyleciało mu z głowy i bez zastanowienia ruszył dalej. Jedyne, co zrobił, to poinstruował swoją sekretarkę, aby co roku wysyłała jej pieniądze, co było zwykłym obowiązkiem wypełnienia jego ojcowskiego obowiązku. Gdyby nie pojawiła się dziś niespodziewanie, mógłby całkowicie zapomnieć o jej istnieniu i swojej tożsamości jako żonatego mężczyzny.

"Tak, widzimy cię w telewizji cały czas z twoimi romansami - odezwał się Kevin, jego ton ocieplił się, ale był przeplatany nietaktownością i bezceremonialnością, jaką może posiadać tylko dziecko. Pomimo wyjaśnień matki, dlaczego jego ojciec nie był z nimi, nie mógł pojąć, dlaczego nigdy ich nie spotkał.

Hugo nie mógł powstrzymać się od chichotu na widok gniewnej i sarkastycznej twarzy syna. Jego urok zdawał się nawet zaskoczyć Kevina, pozostawiając chłopca chwilowo oszołomionego."Kogo ty obchodzisz? Gdybyś nie pokazywał się z tym głupim uśmiechem każdego dnia, nie zawracalibyśmy sobie głowy widywaniem cię" - odparł Kevin, a jego złość podsycał widok ojca z różnymi kobietami, wiedząc, że to zasmuca jego matkę.

"Co? Głupi uśmiech?" Jak jego niesamowicie czarujący uśmiech, który przyciągał niezliczone piękności, mógł zostać zredukowany do głupiego uśmiechu w oczach tego małego chłopca?

Kevin zignorował protesty ojca i rzucił się na pluszową sofę. W końcu był tylko małym chłopcem, który chciał się tylko dobrze bawić.

"Jesteś głodny?" Hugo spojrzał na zegarek, a każdy jego ruch emanował elegancją i charyzmą, która niewątpliwie podobała się wielu kobietom.

"Chodźmy! Tata zabierze cię na lunch". Hugo Adams zabrał swój płaszcz z krzesła, podniósł Kevina i skierował się w stronę drzwi.

Idąc, Hugo zmagał się z rzeczywistością bycia ojcem. Kobieta, którą poślubił, nigdy nie dała mu szansy powiedzieć "nie" i zniknęła bez śladu. Musiał jednak przyznać, że chłopiec był niezaprzeczalnie uroczy. Pomimo okoliczności, dobroduszny temperament Kevina zaskoczył go.

Trzy miesiące? Z niecierpliwością czekał na to, czy kobieta odważy się zignorować go ponownie po trzech miesiącach. Hugo poczuł wyzwanie, rozkoszując się dreszczykiem pościgu.


Rozdział 3 Dziecko prezesa

Paul Peterson rzucił się w stronę pana Adamsa ze stosem dokumentów w rękach, niemal zderzając się z nim. "Panie Adams, wychodzi pan? - zapytał bez tchu.

Hugo uniósł brew, a jego wyraz twarzy był mieszanką irytacji i rozbawienia. "Czy ty nie patrzysz, gdzie chodzisz? - odparł, ledwo unikając zderzenia, które mogłoby zranić młodego chłopca w jego ramionach.

"Przepraszam, sir. Było tak wiele dokumentów i nie zwracałem uwagi. Kim jest ten chłopiec? Paul próbował odeprzeć incydent, starając się odzyskać spokój.

Hugo odpowiedział nonszalancko, jakby dyskutował o pogodzie. "To mój syn. Jego swobodny ton nie zdawał sobie sprawy z szoku, jaki bez wątpienia wywoła ta rewelacja. Jego arogancja rozwścieczyła Paula.

"Co? Twój syn? Paul potknął się, prawie tracąc równowagę. Fakt, że Hugo był byłym oficerem wojskowym już go zaskoczył, ale ta wiadomość była jeszcze bardziej nieoczekiwana. Czyżby dopiero co wrócił z krótkiej nieobecności? Jak to możliwe, że nagle pojawił się syn? Miał wrażenie, że świat zmienia się z minuty na minutę, a Hugo, ich CEO, doskonale uosabiał ten ciągły stan zmian.

"Dlaczego? Czy to dziwne, że mam syna?" Głos Hugo stał się głośniejszy, a jego złość była ewidentna. Był miły dla Paula, a jednak młodszy mężczyzna ośmielił się odezwać do niego w taki sposób.

"Cóż... to trochę zaskakujące - jąkał się Paul. To było więcej niż zaskakujące; to było wręcz zaskakujące. Nikt nie wiedział, że Hugo ma syna.

"Hmph! Zimne prychnięcie Hugo zabiło resztki ciekawości Paula. Jak śmiał kwestionować ich CEO? Wszyscy wiedzieli, że Hugo Adams był siłą, z którą należało się liczyć. Pomimo niezliczonych pytań kłębiących się w jego głowie, Paul wiedział, że lepiej nie pytać. Nie chciał pracować w nadgodzinach, ponieważ mogłoby to ograniczyć jego cenny czas spędzany z dziewczyną.

"Dobrze - powiedział w końcu Paul, mając nadzieję na zakończenie rozmowy - Chodźmy na lunch i proszę, nie przeszkadzaj nam, chyba że to pilne. I pomóż mi odwołać moje spotkanie w południe - poinstruował, szybko odwracając się i zostawiając oszołomione sekretarki w pokoju. Ich serca zatonęły, gdy wyszedł, zostawiając je w rozbitym stanie.

Jak ich szanowany CEO mógł mieć kochające dziecko? W biurze zawrzało od spekulacji. Kto mógł być matką? Czy była to enigmatyczna oficer wojskowa, czy Persefona Lin, z którą łączył go dwuznaczny związek?

"Czy CEO żartował? Czy to może być prawda?" - zastanawiała się jedna z sekretarek, zagubiona w swoich myślach. Wyglądało na to, że nigdy nie miały z nim szans. Miał już dziecko.

"To może być chrześniak, prawda? Kto wie?" - inna sekretarka próbowała się pocieszyć. Nie można było ich winić za tę nieoczekiwaną rewelację.

"Ale to dziecko tak bardzo przypomina naszego CEO" - wykrzyknął jeden z pracowników. Rzeczywistość potrafi być brutalnie okrutna.

"Czy wy wszyscy jesteście tacy bezczynni? Wracajcie do pracy!" wtrącił Paul, choć on również był zaciekawiony. Wszystko, co mógł zrobić, to stłumić ciekawość wszystkich i skierować ich z powrotem na właściwe tory.Gdy jego szef nagle odwołał spotkanie i wyszedł, Paul musiał poradzić sobie z następstwami. Miał ochotę płakać. Jego dyrektor generalny powiedział kiedyś: "Twoja wartość polega na byciu sługą, który wykonuje każde moje polecenie. Nie zatrudniłem cię dla twojego dobrego wyglądu. Poza tym, stojąc obok mnie, przystojnego prezesa, wcale nie wyglądasz dobrze".

Cholera, czy Hugo naprawdę patrzył na niego z góry? Czy Paul naprawdę wyglądał tak okropnie?

Ale nie chodziło o to, że Paul wyglądał źle. Po prostu Hugo był tak uderzająco przystojny, że nikt nie mógł się z nim równać.

Hugo szedł dalej, trzymając Kevina w ramionach. Zdawał sobie sprawę z plotek krążących na jego temat, ale nie zwracał na nie uwagi. Chciał być świadkiem, jak jego tata usprawiedliwiał to, że nie był z nimi od samego początku.

Serce Hugo zatonęło, gdy zdał sobie sprawę z wagi pytania Kevina. Niewinna ciekawość w oczach syna przeszywała go na wskroś, domagając się odpowiedzi, na którą nie był przygotowany. Jak mógł wyjaśnić, że do tej pory był nieświadomy istnienia Kevina? Że noc namiętności, która doprowadziła do jego poczęcia, była niczym więcej jak tylko rozmazaną plamą w jego pamięci?

"Kevin - zaczął Hugo, a w jego głosie słychać było żal - gdybym wiedział o tobie, byłbym tam. Obiecuję."

Kevin przyglądał się twarzy taty, szukając jakichkolwiek śladów oszustwa. Było jasne, że Hugo miał na myśli to, co powiedział, ale mały chłopiec nie mógł powstrzymać się od poczucia rozczarowania. Tęsknił za tatą, który zawsze by przy nim był, tak jak inne dzieci.

"Ale dlaczego nie wiedziałeś?" zapytał Kevin, a jego głos wypełniła mieszanka frustracji i tęsknoty.

Hugo westchnął, przeczesując dłonią włosy. Jak mógł wyjaśnić zawiłości życia małemu dziecku? Jak mógł sprawić, by Kevin zrozumiał, że czasami rzeczy dzieją się niespodziewanie i zmieniają wszystko?

"Czasami życie nas zaskakuje, Kevin - odpowiedział Hugo, jego głos był łagodny, ale zabarwiony smutkiem. "Musimy sobie z tym radzić najlepiej jak potrafimy. Ale obiecuję ci, że od tej chwili zrobię wszystko, co w mojej mocy, by być tatą, na jakiego zasługujesz".

Oczy Kevina złagodniały, a jego młode serce zapragnęło miłości i akceptacji, które mógł zapewnić tylko ojciec. Zbliżył się o krok do Hugo, a jego mała dłoń wyciągnęła się, by chwycić większą dłoń taty.

"Wierzę ci, wujku - powiedział Kevin, uśmiechając się kącikami ust. "To znaczy, tato. Jesteś teraz moim tatą.

Hugo poczuł przypływ ciepła, gdy dotarły do niego słowa Kevina. Dostał drugą szansę, możliwość bycia ojcem, którym nigdy nie spodziewał się zostać. I chciał ją wykorzystać z całego serca.

Gdy szli ramię w ramię w kierunku KFC, Hugo nie mógł powstrzymać się od poczucia nadziei. Droga przed nimi może być niepewna, ale z Kevinem u boku wiedział, że stawią czoła wszelkim niespodziankom, jakie życie rzuci im pod nogi. Nigdy nie prosił mamy, by znalazła dla niego tatę. Zauważył, jak godzinami wpatruje się w zdjęcia swojego taty w gazecie, zagubiona w myślach. Czasami jej oczy były przepełnione smutkiem. Nie do końca rozumiał zawiłości świata dorosłych, ale wyczuwał, że mamie wciąż zależy na jego tacie. W przeciwnym razie nie podzieliłaby się z nim, że mężczyzna, który często zdobił strony gazet i czasopism, był jego ojcem. Powiedziała mu również, aby nie żywił nienawiści do swojego taty i wyjaśniła, że nie mieszkali razem z powodu nieporozumienia, które miało miejsce wkrótce po ich ślubie.Kevin nie mógł jednak powstrzymać się od poczucia urazy i tęsknoty. Zazdrościł tym dzieciom, które miały ojców bawiących się z nimi, biegających i pływających. Dla niego była tylko mama, która zapewniała mu miłość i wsparcie.

W szkole koledzy dokuczali mu, mówiąc, że nie ma taty. To rozwścieczało Kevina, prowadząc do częstych bójek, gdy bronił nieobecności ojca, wyjaśniając, że jego tata był zbyt zajęty, by z nimi mieszkać. Nie odważył się jednak podzielić tym ze swoją mamą, wiedząc, że ukarze go pompkami jako formą dyscypliny.

"Um..." Cóż, niestety Hugo nigdy wcześniej nie zastanawiał się nad tym pytaniem, więc w tym momencie brakowało mu słów. Hugo był zwykle elokwentny podczas wygłaszania przemówień, ale dlaczego nie był w stanie odpowiedzieć na proste pytanie syna?

"Kevin, może pójdziemy do KFC? Możesz mieć tyle kurczaka, frytek i coli, ile chcesz" - Hugo bezwstydnie przekierował rozmowę. Jak mógł ominąć tę kwestię, obiecując fast food?

"Tak! Chcę udka z kurczaka, frytki i colę" - Kevin szybko zapomniał o swoim zamiarze dręczenia taty. Młodemu chłopcu łatwo było dać się zwieść. Być może na chwilę zapomniał o tym, że powinien stać twardo na ziemi.

"Cóż, jeśli uda ci się skończyć wszystkie, tata kupi je dla ciebie - Hugo czule potargał włosy Kevina. W tym momencie poczuł niespodziewany przypływ satysfakcji w sercu. Ten mały chłopiec był niezaprzeczalnie jego synem, nie tylko pod względem wyglądu, ale także manier.


Rozdział 4 Nie lubię bezużytecznych dziewczyn

Siedząc obok siebie w wojskowym Humvee, między ojcem i synem zapanowało poczucie koleżeństwa. Avery, zagubiona we własnych myślach, nie mogła powstrzymać się od wspominania dnia, w którym ten przystojny mężczyzna wkroczył w jej życie, bez trudu odnajdując drogę do głębi jej serca. Ale teraz zastanawiała się, czy on w ogóle pamięta o jej istnieniu. Co ona kiedykolwiek dla niego znaczyła?

Milcząca i wycofana, Avery wiedziała, że stała się zbędna we własnej rodzinie. Dawno, dawno temu, była bezpieczna i szczęśliwa, niczym ukochana księżniczka. Ale wszystko się zmieniło, gdy jej matka tragicznie zmarła, a ojciec ożenił się ponownie. Nagle została zdegradowana do pozycji niższej niż służąca. Dzień po dniu obserwowała, jak jej macocha poświęca uwagę własnej córce, ozdabiając ją elegancją i pięknem. Avery nie miała innego wyboru, jak tylko zaakceptować okrutną prawdę: wszystkie jej niegdyś piękne chwile były teraz własnością innych, a jej ojciec stał się kimś innym.

Płakała i walczyła z nową rzeczywistością, ale za każdym razem jej macocha, Yakira Mo, bezlitośnie ją biła. Od tamtej pory Avery przysięgła sobie nie uronić już ani jednej łzy, zamiast tego z najwyższą ostrożnością nawigowała swoimi dniami. Teraz rozumiała swoje miejsce, nie była już dumną księżniczką, którą kiedyś była.

Jej ojciec, który kiedyś kochał ją tak żarliwie, zdawał się zapomnieć o jej istnieniu, odkąd jej macocha urodziła jej młodszego brata. Niestety, Yakira Mo i jej córka nigdy nie pozwoliły jej zapomnieć o sobie. Dręczyły ją każdego dnia, wymyślając nowe metody zadawania bólu. Jeden szczególny incydent zapadł jej w pamięć: kiedy miała szesnaście lat, przypadkowo podarła ubrania swojej przyrodniej siostry Yvonne Morris podczas prania. W odpowiedzi jej przyrodnia siostra uderzyła ją w twarz, pozostawiając na jej policzkach ból zarówno fizyczny, jak i emocjonalny. Szukając ukojenia, Avery znalazła schronienie pod okazałym drzewem w ich ogrodzie, a łzy cicho spływały jej po twarzy.

"Gardzę beksami, które zawsze polegają na łzach, by rozwiązać swoje problemy. I nie mam żadnego pożytku z bezwartościowej dziewczyny" - głos nagle przebił się przez jej smutek. Podnosząc swoją zalaną łzami twarz, Avery była oczarowana widokiem, który miała przed sobą. "Cóż za piękny chłopak", pomyślała, gdy jej oczy spotkały się z jego oczami, a słońce rzucało aureolę wokół jego dumnych, ale łagodnych rysów. Przypominał prawdziwego księcia, emanując wdziękiem i szlachetnością, które całkowicie ją oczarowały.

W tym momencie Avery była pod jego wrażeniem, a jej serce podskoczyło. Ze łzami spływającymi po jej twarzy wpatrywała się w niego, bojąc się wypowiedzieć choćby jedno słowo, które mogłoby zakłócić jego sen. Strach pozostał w jej sercu, przekonana, że to wszystko było tylko okrutnym snem. Jeden niewłaściwy ruch, jeden dźwięk i obudziłaby się, wracając do surowej rzeczywistości.

"Bezużyteczna dziewczyna! W jego głosie słychać było ślad gniewu, gdy nagle zniknął, pozostawiając ją zdezorientowaną i niepewną, tak jak się pojawił.

To właśnie wtedy odkryła, że był najstarszym synem prestiżowej rodziny Adamsów, legendy w mieście S. Plotki o jego niezwykłej przedsiębiorczości i talencie rozeszły się daleko i szeroko. W wieku 22 lat objął już stanowisko pełniącego obowiązki dyrektora generalnego w FX International Group. Ich życie nie mogło się bardziej różnić, pomyślała. Ich przeznaczeniem było nigdy się nie spotkać ani naprawdę poznać.Jednak, wbrew jej lepszemu osądowi, pociągało ją wszystko, co kręciło się wokół niego. Jej serce powoli ulegało jego urokowi, choć wiedziała, że ich związek jest niemożliwy. W końcu uciekła z kraju, szukając schronienia w akademii wojskowej, którą zawsze gardziła. To słowa chłopaka popchnęły ją do udowodnienia swojej wartości, do stania się kimś więcej niż tylko bezużyteczną dziewczyną. I tak, w ciągu czterech lat, stała się jedyną zagraniczną absolwentką, która ukończyła szkolenie wojskowe przed terminem.

Początkowo sądziła, że zostanie w akademii na dłużej, ale tęsknota za nim zmusiła ją do powrotu do S City. Jednak nawet w jej rodzinnym mieście odległość między nimi pozostawała nie do pokonania. Na zawsze pozostał poza jej zasięgiem, zmieniając się z młodego chłopca, którego spotkała po raz pierwszy, w urzekającego mężczyznę.

Aby odwrócić swoją uwagę od myśli o nim, rzuciła się w wir rygorystycznych treningów i niebezpiecznych misji. Stała się cennym nabytkiem dla armii, pnąc się po szczeblach kariery w niezwykle młodym wieku. Jednak pomimo swoich osiągnięć nie mogła zignorować miłości, która rosła w jej sercu jak niepowstrzymany chwast.

Ponowne zamieszkanie w tym samym mieście w niewielkim stopniu zniwelowało dzielącą ich przepaść. Pozostali jak dwie równoległe linie, których przeznaczeniem było nigdy się nie przeciąć. Myślała, że być może spędzi całe życie obserwując go z daleka. Miłość, która tak naprawdę nigdy się nie zaczęła, była już martwa i pogrzebana. Ale dzięki łutowi szczęścia Bóg uśmiechnął się do niej i uczynił ją swoją żoną. To wszystko dzięki jej ojcu, jej jedynemu biologicznemu połączeniu z rodziną Morrisów, ten związek stał się możliwy. Wciąż żywo pamiętała gniew w oczach Yvonne, gdy rodzina Adamsów wyraziła chęć poślubienia prawdziwej córki rodziny Morrisów, pozostawiając Yvonne jedynie uprzywilejowaną pasierbicę.

W sercu wciąż czuła pulsowanie z tamtej chwili. Przytłaczającą radość, która ją ogarnęła, ratując z otchłani rozpaczy. Nawet jeśli wiedziała, że nie jest jego ulubioną kobietą i nigdy się w niej nie zakocha, nie mogła kontrolować pragnienia bycia blisko niego. Mogła tylko po cichu dopingować się z głębi serca. Nie miało znaczenia, że nie odwzajemniał jej uczuć; nadal będzie go kochać, dopóki pozwoli jej stać u jego boku.

Jednak przeceniła samą siebie. Po spędzeniu intymnej nocy razem, stała się w jego oczach podstępną kobietą. Próbowała się bronić, ale nie dał jej szansy na wyjaśnienie, zanim trzasnął drzwiami i zostawił ją. Nikt nie znał głębi jej smutku. Nieważne, jak bardzo była ranna na misjach wojskowych, nic nie mogło się równać z tym złamanym sercem.

Kiedy Hugo odwrócił się do niej plecami, poczuła przemożną chęć ucieczki. Jego słowa ją upokorzyły. Nie mogła powstrzymać się od szyderczego uśmiechu, gdy pomyślała, że nawet jeśli nie należał do niej, dał jej cenny prezent - ich uroczego syna, który był jego wiernym odbiciem. Czy nie powinna być zadowolona?"Pułkowniku, sztab Gu polecił nam spotkać się na następnym skrzyżowaniu - poinformował towarzyszący jej urzędnik, Keegan Long, wyrywając ją z rozmyślań. Sfrustrowana tym, że mimowolnie odpłynęła we wspomnienia, potrząsnęła głową.

"W porządku, zrozumiałem - odpowiedziała nonszalancko Avery, czując się całkowicie wyczerpana. Nagle poczuła ciepło ogarniające jej otoczenie.

"Pułkowniku, źle się pani czuje? Odkąd dołączył do armii, Keegan przyzwyczaił się do towarzyszenia pułkownik Avery, więc szybko zauważył, że coś jest nie tak. Spojrzał na nią z troską wyrytą na twarzy.

"Nie martw się - uspokoiła go Avery. "Może to tylko upał. Czuję się trochę ospała. Fizycznie wiedziała, że nic jej nie jest. Wiedziała, że fizycznie wszystko z nią w porządku, ale to emocjonalne żniwo mocno na niej ciążyło. Pomimo tego, że kochała Keegana od lat, nie mogła zasypać przepaści między nimi, a teraz wydawało się, że całkowicie o niej zapomniał.

"Chciałabyś chwilę odpocząć? Keegan zasugerował, a jego zmartwienie rosło z każdą chwilą. Jego pułkownik wyglądała na słabszą niż kiedykolwiek wcześniej. W jego oczach zawsze była bystra i odporna.

"Dobrze. Obudź mnie, gdy dotrzemy do celu - zgodziła się Avery, zdając sobie sprawę, że dobry sen może być dokładnie tym, czego potrzebowała. Poprzednia noc była niespokojna, ponieważ pochłaniały ją myśli o ich nadchodzącym spotkaniu. Czuła przytłaczające zdenerwowanie, gdy tylko znalazła się w jego pobliżu. Zamknięcie oczu i oczyszczenie umysłu wydawało się najlepszym rozwiązaniem.

"Tak, pułkowniku. Śpij dobrze - odpowiedział miękko Keegan, rzucając jej jeszcze jedno spojrzenie. Zdecydowanie coś ją niepokoiło. Jej zachowanie zmieniło się diametralnie, odkąd opuścili za sobą wysoki budynek handlowy.

Keegan nie mógł nie współczuć pułkownik Avery, która samotnie wychowywała syna. Plotki na jej temat krążyły wśród młodych żołnierzy, szeptane przyciszonymi głosami. Niektórzy twierdzili, że jej mąż porzucił ją i wyjechał za granicę, podczas gdy inni spekulowali na temat jego niewierności. Byli nawet tacy, którzy uważali, że jej mąż jest po prostu zbyt nieatrakcyjny, by pokazywać go publicznie.

Ale Keegan nie mógł zrozumieć, jak ktokolwiek mógł uważać ojca Kevina za brzydkiego. Dla niego Kevin był uosobieniem słodyczy i po cichu odrzucał plotki. Słuchał uważnie, ale nigdy nie brał udziału w czczej paplaninie. Wiedział, dlaczego narzekano na surowy reżim treningowy pułkownika.

Gdy Avery zasnęła, Keegan wyregulował temperaturę w samochodzie, upewniając się, że się nie przeziębi. Nie mogła sobie pozwolić na chorobę w tak ważnym momencie. Nadchodzący trening będzie wyczerpujący, jeszcze bardziej intensywny niż wcześniej, a ona musiała być w najlepszej formie.


Rozdział 5 Śmieciowe jedzenie

Hugo zawsze się przechwalał. Kevin spojrzał na krzykliwy czerwony samochód sportowy ojca i nie mógł powstrzymać się od przewrócenia oczami. "Dlaczego ten człowiek nie może zachować niższego profilu?" - pomyślał. Samochód lśnił w jaskrawym odcieniu czerwieni, podobnie jak uderzający wygląd jego ojca. Jego tata był zupełnie inną osobą w porównaniu do jego spokojnej matki. Nic dziwnego, że ta dwójka nigdy nie mieszkała razem.

Ochroniarz Hugo otworzył drzwi samochodu, a Hugo bez wysiłku umieścił Kevina w środku, zapinając pasy z wyćwiczoną łatwością. Wyglądało na to, że nie był to pierwszy raz, kiedy robił coś takiego.

"Nie jedź za mną, sam poprowadzę - zarządził chłodno Hugo, jego wzrok skupił się na małym chłopcu.

"Mistrzu, proszę, pozwól mi jechać za tobą! Ryker Griffin błagał ściszonym głosem. Ochrona mistrza była celem jego życia. Trenował bez końca, aby wypełnić ten obowiązek, w pełni świadomy niezliczonych zagrożeń, które unosiły się wokół jego pana. Musiał stąpać ostrożnie z każdym krokiem.

"Chodź za mną, jeśli chcesz! Hugo go nie zawiódł. Wiedział, jak bardzo Ryker by się martwił, gdyby nie było go w pobliżu. Uważał Rykera za kogoś więcej niż tylko ochroniarza; widział w nim brata. Dlatego często słuchał jego rad.

W restauracji KFC nie było zbyt wielu ludzi, być może dlatego, że nie był to weekend. Jednak elegancki wygląd Hugo i jego władcza prezencja wciąż przyciągały uwagę wielu gapiów.

Ignorując zaciekawione spojrzenia, Hugo znalazł stolik i ostrożnie posadził syna na krześle.

"Kochanie, możesz poczekać na mnie na tym krześle? Tata musi zamówić jedzenie - Hugo pochylił się, a jego smukła sylwetka pochyliła się, by skonsultować się z synem.

"W porządku, nie boję się - odpowiedział Kevin, a jego podekscytowanie przeważyło nad wszelkimi obawami, jakie mógł mieć. Zwykle mama powstrzymywała się od pozwalania mu na tę konkretną kuchnię, uważając ją za nic więcej niż śmieciowe jedzenie. Ale tata pozostawał błogo nieświadomy tego faktu. A teraz, gdy Hugo wspominał swoje własne słowa, na jego twarz wkradł się zawadiacki uśmiech. Wyglądało na to, że jego syn posiadał wewnętrzną siłę, która przewyższała jego własną.

Posiłek dotarł na miejsce szybko, w większości dostosowany do preferencji Kevina. A jednak czekała na nich mała niespodzianka - kelner wciąż rzucał powłóczyste spojrzenia w kierunku Hugo. Wzbudziło to w nim iskrę gniewu, ale udało mu się zachować spokój.

"Smakuje?" Hugo uśmiechnął się do syna, który delektował się posiłkiem. Ciepło w jego uśmiechu przyciągnęło uwagę wielu gapiów.

"Jest pyszne! Mama nigdy nie pozwalała mi tu jeść. Mówiła, że to śmieciowe jedzenie" - mamrotał Kevin między kęsami.

Hugo poczuł gulę w gardle na słowa syna. Pomimo wiedzy, że ta kuchnia była uważana za niezdrową, Kevin specjalnie ją wybrał. Czy kpił z ojca? Cóż, Hugo nie miał nic przeciwko, nie kiedy widział, jak szczęśliwy był Kevin w tym momencie.

Jego ciekawość na temat jego żony rosła z każdym mijającym dniem. "Co to była za kobieta? Jak to się stało, że stała się tak zdystansowana i oderwana? I dlaczego wydała na świat to dziecko, niczego od niego nie oczekując? Wszystko przez kilka ulotnych słów?"Jego rodzice w zasadzie zmusili go do tego małżeństwa, pozostawiając w nim urazę i niezadowolenie. Nigdy nie żywił do niej osobistej niechęci, ale niestety stała się celem jego stłumionej frustracji. Z perspektywy czasu zastanawiał się, czy nie postąpił zbyt pochopnie. Dobrze znał swoich rodziców, być może źle zrozumiał Avery.

Ale jego duma trzymała go w niewoli. Nawet gdyby zdawał sobie sprawę ze swojego przewinienia, nigdy by się do tego nie przyznał. Wolał to zignorować, odmawiając konfrontacji z prawdą. Przez lata nie zwracał uwagi na swoją nominalną żonę. Nie mógł sobie nawet przypomnieć jej twarzy - czy była piękna, czy zwyczajna? Po prostu żył własnym życiem, niezainteresowany żadną kobietą, która mogłaby wejść do jego serca i zachęcić go do zagłębienia się w jej świat. "Hej, wujku, nie jesteś głodny?" Kevin żartobliwie się droczył, a jego umysł już wymyślał odpowiednie przezwisko dla mężczyzny. Nazywanie go "tatusiem" nie wydawało się właściwe, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego talent do udawania. To właśnie ten talent ukrywał prawdziwą naturę Kevina przed czujnymi oczami matki.

Hugo spojrzał na jedzenie na talerzu Kevina i westchnął. "Smacznego, ale nie przepadam za jedzeniem dla dzieci - mruknął, a jego twarz wykrzywiła się w niesmaku. Może jednak ta kobieta miała rację; te przekąski były niczym więcej niż śmieciami.

Ale jak dorośli tacy jak Hugo mogli kiedykolwiek naprawdę zrozumieć świat dzieci? To było tak, jakby mówili różnymi językami, a ich perspektywy ścierały się jak olej i woda. To, co Kevinowi wydawało się pyszne, Hugo uważał za śmieci. Jednak Kevin nie mógł się tym przejmować. W tej chwili liczyło się tylko delektowanie się każdym kęsem tej pysznej uczty. Po powrocie matki wiedział, że będzie musiał pożegnać się z tą kulinarną rozkoszą.

Gdyby tylko Hugo mógł czytać w myślach Kevina. Czy byłby zaskoczony, czy po prostu uśmiechnąłby się świadomie? Niezależnie od tego, to co nastąpiło później, bez wątpienia byłoby zabawnym zwrotem akcji.

Wychodząc z KFC, Ryker podjechał samochodem obok. Gdy już mieli wsiadać, telefon Hugo zaczął dzwonić. Zerknął na identyfikator dzwoniącego, zawahał się przez chwilę, ale ostatecznie odebrał połączenie.

"Halo! Witaj, Persefono. Co mogę dla ciebie zrobić?" Hugo wsadził Kevina do samochodu, po czym dołączył do niego w środku.

"Hugo, tęskniłam za tobą. Co powiesz na kolację dziś wieczorem? Głos po drugiej stronie przesiąknięty był zalotnością, ale Hugo nie były obce takie zaloty. Sam był niezłym czarusiem.

"Dziś wieczorem? Hugo zerknął na syna, czując niespodziewane skrępowanie. Nie potrafił określić dlaczego. Kevin wyglądał na niezrażonego, pozornie nie zwracając uwagi na telefon. Hugo nie wiedział, że Kevin nadstawił uszu, gdy tylko usłyszał imię kobiety. Nie mógł tego zignorować, biorąc pod uwagę, że zawsze było to związane z jego tatą. Jeśli ta kobieta sprawi, że jego mama będzie szczęśliwa, Kevin zrobi wszystko, aby jego rodzice znów byli razem. Nie obchodziło go, czy ten mężczyzna zostanie jego ojcem, czy nie, ani z iloma kobietami był związany."Obiecałeś mi wczoraj, zapomniałeś? Persefona zapytała figlarnie, świadoma uroku, jaki roztaczał jej słodki głos.

"Odbiorę cię dziś wieczorem. Hugo był nią oczarowany. Miała swój własny sposób radzenia sobie z mężczyznami.

"Mistrzu, gdzie powinniśmy iść? Do firmy czy do willi? zapytał Ryker, gdy tylko Hugo odłożył słuchawkę. Nie mógł przestać się zastanawiać, dlaczego jego pan nagle ma syna w wieku Kevina, ale postanowił zachować swoje myśli dla siebie. Wiedział, że prawda wyjdzie na jaw w odpowiednim czasie.

"Najpierw zawieź mnie do firmy! Potem zabierz naszego małego pana do willi. Wrócę później wieczorem. Poproś panią Wu, by się nim zaopiekowała i znajdź dwóch godnych zaufania ochroniarzy, którzy będą go chronić". Pierwotnie Hugo planował wrócić po pracy, aby być z Kevinem, ponieważ mógł mieć trudności z przystosowaniem się do nowego otoczenia. Ale obiecał to Persefonie zeszłej nocy, więc powierzył Kevina opiece Rykera.

"Tak, mistrzu. Zajmę się tym, nie martw się. Ryker był człowiekiem małomównym. Nigdy się nie odzywał, chyba że został poproszony.

"Dobrze! Zawsze ci ufam. Przy okazji, zatrudnij projektanta, aby przygotował sypialnię dla dzieci. I użyj tylko najlepszych materiałów!" Hugo poinstruował, rozluźniając lekko krawat. To był upalny dzień.

"Jasne, ale który pokój powinniśmy przeznaczyć dla dziecka? Ryker wahał się z podjęciem decyzji, wiedząc jak ekstrawagancki potrafi być jego pan. Hugo zawsze przyprowadzał do swojej sypialni różne kobiety. Jeśli Ryker wybierze zły pokój, co jeśli Kevin będzie świadkiem niedyskrecji swojego pana?

"Ten obok mojego gabinetu! Jest tam dużo słońca!" Hugo spojrzał na Rykera, jego milczenie mówiło wszystko. W końcu Ryker zrozumiał. Głównym powodem było to, że pokój był daleko od sypialni Hugo. Ale te myśli zachował dla siebie. W końcu Hugo był jego panem, prawda?


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Dopóki znów się nie spotkamy"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈