Kusząca Księżniczka Rockera

Prolog (1)

Prolog

Mia

May

Moje dłonie pociły się, serce biło. Można by pomyśleć, że zaraz wyjdę na scenę i zatańczę dla stu tysięcy ludzi.

Ale nie, to było o wiele, wiele bardziej nerwowe.

Wytarłam dłonie o dżinsy. Materiał czuł się dla mnie dziwnie obco. Nie były one moim zwykłym wyborem ubrań. Od czasu, gdy miałam pięć lat i rozpoczęłam pierwsze zajęcia taneczne, rajstopy i trykoty stały się moją strefą komfortu. Lycra była dla mnie jak religijny uniform, a każdy inny rodzaj odzieży był nie do przyjęcia. Wszystko, co zajmowało mój czas, a nie wiązało się z muzyką i tańcem, było zbyt uciążliwe, by się tym przejmować.

Teraz taniec był tylko marzeniem.

A przynajmniej, jak zawsze widziałam swoją przyszłość i taniec.

Ale jak to zawsze robiła moja matka, miałam plan awaryjny.

Kiedy miałam 16 lat, zerwałam ACL z powodu nadużycia. Nawet nie mrugnęłam, bo wiedziałam, że nic mi nie będzie. To nie było nic, czego nie naprawiłaby mała operacja i trochę terapii fizycznej. Obiecałem sobie, że będę robił to lepiej, nie przesadzał z treningami tak bardzo, brał więcej dni wolnych. Małe naderwanie więzadła krzyżowego przedniego w kolanie nie miało mnie na długo zatrzymać.

Gdyby to był tylko ten jeden raz...

Nie, nie mogłem o tym myśleć. Nie teraz. To było to, co było. Zmieniło wszystko, ale uczyłem się z tym żyć. Zawsze miałem plan awaryjny, taki, z którym wiedziałem, że będę szczęśliwy.

Potrzebowałam tylko trochę oddechu, żeby móc podążać za swoim nowym marzeniem.

To było coś, czego nie dostałbym, gdybym poszedł do lokalnego college'u. Do diabła, to nie było coś, co dostałbym, gdybym poszedł do jakiejkolwiek uczelni, gdyby moi rodzice mieli swoje zdanie. Ale nadszedł czas, by zaczęli zdawać sobie sprawę, że potrzebuję swojej przestrzeni, trochę czasu, by choć raz w życiu być normalną.

Mia Armstrong, córka Nika i Emmie Armstrongów, księżniczka w wersji rockowej i niegdyś cudowna tancerka, nie była normalna. Nie mogłam wychodzić z domu bez ochroniarza, który by mnie pilnował, tłoczył i dusił.

Nigdy nie narzekałam na brak prywatności, na moje nieistniejące życie towarzyskie, ani nawet na fakt, że miałam tylko jedną najlepszą przyjaciółkę, która nie była uważana za najbliższą rodzinę.

Przyjaciel, od którego potrzebowałam stworzyć tyle samo przestrzeni, co od wszystkich innych w moim życiu, teraz, kiedy to spieprzyłam.

Moje serce ścisnęło się boleśnie na myśl o Jordanie. Spieprzyłam sprawę z nim, a teraz nasza niegdyś bliska przyjaźń była nadwyrężona. Wszystko dlatego, że użalałam się nad sobą po tym, jak lekarze potwierdzili, że już nigdy nie będę w stanie profesjonalnie tańczyć.

Włosy przeczesujące tył mojej szyi drażniły mnie, więc automatycznie ściągnęłam je w ciasny, skręcony węzeł na czubku głowy, wchodząc do jadalni, gdzie wszyscy zebrali się dziś wieczorem na moją prośbę. Mogłam to zrobić. Miałam cały ułożony plan, taki, w który wierzyłam, taki, który mogłam zrealizować.

Był tylko jeden problem.

Moja rodzina musiała się z tym pogodzić, inaczej wszystkie moje plany ległyby w gruzach. Moja desperacja, by zasmakować normalności, odrobiny wolności, by w końcu dowiedzieć się, kim jest ta nowa Mia, która nie obejmuje całego życia w profesjonalnym tańcu.

Mama i tata siedzieli na swoich normalnych miejscach przy stole jadalnym. Tata u wezgłowia stołu, a mama tuż obok niego po lewej stronie. Wujek Jesse siedział obok niej, a wujek Shane i wujek Drake naprzeciwko nich. Jagger, mój młodszy brat, siedział najbliżej miejsca, w którym przyszło mi stanąć przed nimi wszystkimi.

Gail, nasza gospodyni, rozłożyła już przekąski, o które prosiłam, a wszyscy mieli przed sobą szklanki z mrożoną herbatą.

Odłożyłam laptopa, gotowa do rozpoczęcia prezentacji.

Tak bardzo byłam zdesperowana, jak bardzo pragnęłam, żeby dali kciuki. Chciałam tego tak samo, jak chciałam tańca; czegoś, co kiedyś jadłam, spałam i oddychałam całą sobą.

Stanęłam przed nimi i odsunęłam od siebie zdenerwowanie, udając, że to tylko kolejne przesłuchanie. Tylko, że wtedy zawsze miałam pewność, że skończę z jakąkolwiek główną rolą, którą chciałam.

To...

Tak, nie byłam pewna wyniku, ale wiedziałam, że cokolwiek się stanie, będzie to zmieniało życie. Bo jeśli nie zaakceptują mojego planu, nie miałem planu C.

Chyba nie byłam tak podobna do mojej matki, jak zawsze myślałam. Emmie Armstrong miała sto różnych planów awaryjnych. Ja miałam tylko dwa, a teraz jeden był nieaktualny.

Oczyszczając gardło, zwróciłam uwagę wszystkich na siebie. "Dziękuję za przybycie dziś wieczorem," powiedziałem w drodze powitania. "Wiem, że wszyscy jesteście bardzo zajęci, a to wiele znaczy, że poświęcilibyście czas ze swojego dnia dla mnie".

"Wszystko dla ciebie, księżniczko" - zapewnił mnie wujek Drake, jego niebiesko-szare oczy łagodnieją na mnie. "Dzień czy noc, nieważne co, mamy cię".

"Mia, kochanie, o co w tym wszystkim chodzi?" Mama zapytała, jej twarz zaniepokojona. "Sprawiłeś, że brzmiało to tak, jakby to było życie lub śmierć. Czy wszystko jest w porządku? Czy znowu słyszałaś od lekarza? Czy chcą zrobić więcej operacji?"

Bryła wypełniła moje gardło i szybko ją przełknąłem. "Nie, mamo. Nic takiego. Już wyczerpaliśmy wszystkie te aleje. Wszyscy zawsze mówią to samo. Ta druga łza..." Drżący oddech opuścił mnie, ale usztywniłam kręgosłup i postawiłam na jasny uśmiech dla nich. "Właściwie to chciałam porozmawiać z wami wszystkimi o studiach".

Każdy mężczyzna przy stole nagle usiadł nieco bardziej wyprostowany, wliczając w to mojego młodszego brata. Ich uśmiechy przygasły, a ja wyczytałam "nie" już w ich oczach. Nie mogąc się z tym pogodzić, włączyłam projektor mojego laptopa, a na ścianie za mną pojawiła się moja prezentacja.

"Proszę nie mówić nic, dopóki nie usłyszycie wszystkiego, co mam do powiedzenia. Chętnie odpowiem na wszelkie pytania po zakończeniu."

Zaczęły protestować, swoje odpowiedzi gotowe wydrzeć z nich nawet nie słysząc mojej propozycji.

Mama pochyliła się do przodu, jej ręce uniosły się, powstrzymując jakiekolwiek słowa przed opuszczeniem gardła pięciu samców. "Ona oczywiście włożyła w to dużo czasu i myśli. Wysłuchajmy jej."




Prolog (1)

Prolog

Mia

May

Moje dłonie pociły się, serce biło. Można by pomyśleć, że zaraz wyjdę na scenę i zatańczę dla stu tysięcy ludzi.

Ale nie, to było o wiele, wiele bardziej nerwowe.

Wytarłam dłonie o dżinsy. Materiał czuł się dla mnie dziwnie obco. Nie były one moim zwykłym wyborem ubrań. Od czasu, gdy miałam pięć lat i rozpoczęłam pierwsze zajęcia taneczne, rajstopy i trykoty stały się moją strefą komfortu. Lycra była dla mnie jak religijny uniform, a każdy inny rodzaj odzieży był nie do przyjęcia. Wszystko, co zajmowało mój czas, a nie wiązało się z muzyką i tańcem, było zbyt uciążliwe, by się tym przejmować.

Teraz taniec był tylko marzeniem.

A przynajmniej, jak zawsze widziałam swoją przyszłość i taniec.

Ale jak to zawsze robiła moja matka, miałam plan awaryjny.

Kiedy miałam 16 lat, zerwałam ACL z powodu nadużycia. Nawet nie mrugnęłam, bo wiedziałam, że nic mi nie będzie. To nie było nic, czego nie naprawiłaby mała operacja i trochę terapii fizycznej. Obiecałem sobie, że będę robił to lepiej, nie przesadzał z treningami tak bardzo, brał więcej dni wolnych. Małe naderwanie więzadła krzyżowego przedniego w kolanie nie miało mnie na długo zatrzymać.

Gdyby to był tylko ten jeden raz...

Nie, nie mogłem o tym myśleć. Nie teraz. To było to, co było. Zmieniło wszystko, ale uczyłem się z tym żyć. Zawsze miałem plan awaryjny, taki, z którym wiedziałem, że będę szczęśliwy.

Potrzebowałam tylko trochę oddechu, żeby móc podążać za swoim nowym marzeniem.

To było coś, czego nie dostałbym, gdybym poszedł do lokalnego college'u. Do diabła, to nie było coś, co dostałbym, gdybym poszedł do jakiejkolwiek uczelni, gdyby moi rodzice mieli swoje zdanie. Ale nadszedł czas, by zaczęli zdawać sobie sprawę, że potrzebuję swojej przestrzeni, trochę czasu, by choć raz w życiu być normalną.

Mia Armstrong, córka Nika i Emmie Armstrongów, księżniczka w wersji rockowej i niegdyś cudowna tancerka, nie była normalna. Nie mogłam wychodzić z domu bez ochroniarza, który by mnie pilnował, tłoczył i dusił.

Nigdy nie narzekałam na brak prywatności, na moje nieistniejące życie towarzyskie, ani nawet na fakt, że miałam tylko jedną najlepszą przyjaciółkę, która nie była uważana za najbliższą rodzinę.

Przyjaciel, od którego potrzebowałam stworzyć tyle samo przestrzeni, co od wszystkich innych w moim życiu, teraz, kiedy to spieprzyłam.

Moje serce ścisnęło się boleśnie na myśl o Jordanie. Spieprzyłam sprawę z nim, a teraz nasza niegdyś bliska przyjaźń była nadwyrężona. Wszystko dlatego, że użalałam się nad sobą po tym, jak lekarze potwierdzili, że już nigdy nie będę w stanie profesjonalnie tańczyć.

Włosy przeczesujące tył mojej szyi podrażniły mnie i automatycznie ściągnęłam je w ciasny, skręcony węzeł na czubku głowy, wchodząc do jadalni, gdzie wszyscy zebrali się dziś wieczorem na moją prośbę. Mogłam to zrobić. Miałam cały ułożony plan, taki, w który wierzyłam, taki, który mogłam zrealizować.

Był tylko jeden problem.

Moja rodzina musiała się z tym pogodzić, inaczej wszystkie moje plany ległyby w gruzach. Moja desperacja, by zasmakować normalności, odrobiny wolności, by w końcu dowiedzieć się, kim jest ta nowa Mia, która nie obejmuje całego życia w profesjonalnym tańcu.

Mama i tata siedzieli na swoich normalnych miejscach przy stole jadalnym. Tata u wezgłowia stołu, a mama tuż obok niego po lewej stronie. Wujek Jesse siedział obok niej, a wujek Shane i wujek Drake naprzeciwko nich. Jagger, mój młodszy brat, siedział najbliżej miejsca, w którym przyszło mi stanąć przed nimi wszystkimi.

Gail, nasza gospodyni, rozłożyła już przekąski, o które prosiłam, a wszyscy mieli przed sobą szklanki z mrożoną herbatą.

Odłożyłam laptopa, gotowa do rozpoczęcia prezentacji.

Tak bardzo byłam zdesperowana, jak bardzo pragnęłam, żeby dali kciuki. Chciałam tego tak samo, jak chciałam tańca; czegoś, co kiedyś jadłam, spałam i oddychałam całą sobą.

Stanęłam przed nimi i odsunęłam od siebie zdenerwowanie, udając, że to tylko kolejne przesłuchanie. Tylko, że wtedy zawsze miałam pewność, że skończę z jakąkolwiek główną rolą, którą chciałam.

To...

Tak, nie byłam pewna wyniku, ale wiedziałam, że cokolwiek się stanie, będzie to zmieniało życie. Bo jeśli nie zaakceptują mojego planu, nie miałem planu C.

Chyba nie byłam tak podobna do mojej matki, jak zawsze myślałam. Emmie Armstrong miała sto różnych planów awaryjnych. Ja miałam tylko dwa, a teraz jeden był nieaktualny.

Oczyszczając gardło, zwróciłam uwagę wszystkich na siebie. "Dziękuję za przybycie dziś wieczorem," powiedziałem w drodze powitania. "Wiem, że wszyscy jesteście bardzo zajęci, a to wiele znaczy, że poświęcilibyście czas ze swojego dnia dla mnie".

"Wszystko dla ciebie, księżniczko" - zapewnił mnie wujek Drake, jego niebiesko-szare oczy łagodnieją na mnie. "Dzień czy noc, nieważne co, mamy cię".

"Mia, kochanie, o co w tym wszystkim chodzi?" Mama zapytała, jej twarz zaniepokojona. "Sprawiłeś, że brzmiało to tak, jakby to było życie lub śmierć. Czy wszystko jest w porządku? Czy znowu słyszałaś od lekarza? Czy chcą zrobić więcej operacji?"

Bryła wypełniła moje gardło i szybko ją przełknąłem. "Nie, mamo. Nic takiego. Już wyczerpaliśmy wszystkie te aleje. Wszyscy zawsze mówią to samo. Ta druga łza..." Drżący oddech opuścił mnie, ale usztywniłam kręgosłup i postawiłam na jasny uśmiech dla nich. "Właściwie to chciałam porozmawiać z wami wszystkimi o studiach".

Każdy mężczyzna przy stole nagle usiadł nieco bardziej wyprostowany, wliczając w to mojego młodszego brata. Ich uśmiechy przygasły, a ja wyczytałam "nie" już w ich oczach. Nie mogąc się z tym pogodzić, włączyłam projektor mojego laptopa, a na ścianie za mną pojawiła się moja prezentacja.

"Proszę nie mówić nic, dopóki nie usłyszycie wszystkiego, co mam do powiedzenia. Chętnie odpowiem na wszelkie pytania po zakończeniu."

Zaczęły protestować, swoje odpowiedzi gotowe wydrzeć z nich nawet nie słysząc mojej propozycji.

Mama pochyliła się do przodu, jej ręce uniosły się, powstrzymując jakiekolwiek słowa przed opuszczeniem gardła pięciu samców. "Ona oczywiście włożyła w to dużo czasu i myśli. Wysłuchajmy jej."




Prolog (2)

Obdarzyłem ją wdzięcznym uśmiechem, a ten, który mi odwzajemniła, skąpał mnie w miłości. Czerpiąc odwagę z jej zachęty, przerzuciłam się na pierwszą stronę mojej prezentacji. Przedstawiłem w niej tło uczelni, do której chciałem się dostać. To była mała szkoła, ale nie tak mała, żeby wszyscy się znali. Mogłem wtopić się w tłum bez bycia przytłoczonym.

"Mam też wyłożoną pracę wieczorową, uwarunkowaną moim zapisem" - wyjaśniłam, a każdy zestaw oczu przy stole zrobił się ogromny, z wyjątkiem oczu mojej matki. Odrobina uśmiechu drażniła jej usta, które starała się ukryć, gdy tata pochylił się do przodu na swoim krześle.

"Jaka to praca, Mia?"

Uśmiechnęłam się, ten, którego nauczyłam się i udoskonaliłam od niego. To był jego sceniczny uśmiech, ten, którego używał, by oczarować dziesiątki tysięcy fanów rocka, gdy występował z Demonami. "Będę uczył dzieci w wieku maluchów, przedszkolaków i zerówek w małej szkole tańca zaledwie kilka przecznic od kampusu. Będę też prowadził cotygodniowe zajęcia dla dorosłych."

"Czy to nie będzie szczypać, siostro?" Jagger zapytał ze zmarszczką. "Twoje marzenie się skończyło, a ty chcesz się torturować ucząc innych robić jedną rzecz, której już nie potrafisz?".

Mój oddech uderzył, ale nie straciłam uśmiechu. "Właściwie, nauczanie jest moim nowym marzeniem. I nadal mogę tańczyć, manekinie. Po prostu nie mogę występować tak jak kiedyś."

"No nie wiem. Wydaje się, że to byłby po prostu policzek w twarz dla ciebie na co dzień."

Zacisnąłem zęby, ale zamiast kłócić się z rodzeństwem, skupiłem się na innych. "Może powinienem wyłożyć moje przyszłe cele. Widzisz, nie chcę tylko uczyć. Właściwie to chciałabym otworzyć własną szkołę. Przez te wszystkie lata, mogłem podróżować każdego lata i uczyć się różnych technik i stylów, i tak bardzo kochałem ten czas. To zawsze był mój plan awaryjny. Kocham taniec. To moje życie. Do diabła, to część mojej duszy, osadzona w moim szalonym DNA. Wiedziałam, że kariera taneczna sama w sobie nie potrwa długo. W końcu znudziłyby mi się występy i chciałabym robić coś innego."

"Kochanie, nie musisz wyjeżdżać na studia, żeby to osiągnąć" - przekonywał tata. "Mama i ja możemy dać ci pieniądze na jego rozpoczęcie już teraz. A jeśli college jest czymś, czego chcesz, to UCLA lub jakikolwiek inny college jest tuż obok. Nie widzę-"

"Nie chcę twoich pieniędzy" - przerwałam, mój głos wyszedł szorstki, zaskakując nas oboje. Tata zamrugał na mnie, zraniony błyszcząc w swoich bladoniebieskich oczach. Przełykając ciężko, kontynuowałem. "Tatusiu, nie chcę twoich pieniędzy. Nie chcę wyciągać ręki ani być zależna od ciebie i mamy w sprawach dotyczących moich studiów. College jest dla mnie ważny, bo chcę zdobyć tytuł biznesowy, żebym mogła prowadzić szkołę na własną rękę."

"Ale dlaczego to musi być tak daleko?" zażądał, frustracja zmarszczyła jego brwi.

"Bo chcę mieć trochę wolności".

"Masz wolność," powiedział, frustracja zamieniając się w zakłopotanie.

Suchy śmiech uciekł mi, zanim zdążyłem go przywołać. "Nie, tato. Absolutnie nie mam wolności. Są dni, kiedy czuję się tak uduszony z braku wolności, że dosłownie nie mogę oddychać. Mam Rodgera lub Marcusa, lub obu, oddychających w dół mojej szyi, jeśli tak bardzo jak krok z tego domu."

"Wiesz dlaczego-"

Podniosłem rękę, odcinając go po raz kolejny. "Tak, wiem dlaczego. Byłem tam, pamiętasz?" Jego twarz zbladła, a ja musiałam odwrócić wzrok, zanim zaczęłam płakać. Przypomnienie sobie tego, co wydarzyło się te wszystkie lata temu, wciąż miało moc sprawiania, że miałam dreszcze, i wiedziałam, że koszmary były tak samo gwiazdorskie dla moich rodziców. Porwanie, znalezienie mnie prawie przedawkowanego po leku, który psychol podał mi, by utrzymać mnie w spokoju podczas transportu, i wreszcie podpalenie stodoły, w której byłem uwięziony z dwiema ciotkami. Moje najmroczniejsze wspomnienia wracały zawsze, gdy tylko poczułam zapach dymu. "Ale to było trzynaście lat temu, tato. Tej osoby już nie ma. Dlaczego muszę być traktowana jak więzień za każdym razem, gdy opuszczam ten dom? Dlaczego jestem karana za coś, co zrobił jakiś psychol?".

"Mia." Głos mamy był miękki, przyciągając moje oczy do niej. "Kochanie, nie chcemy, żebyś się tak czuła. To po prostu daje nam spokój, kiedy nie jesteśmy w pobliżu, aby wiedzieć, że jesteś bezpieczny. Prawie cię straciliśmy - nie raz, ale dwa razy. Ty i twój brat jesteście naszym światem. Chcemy was tylko chronić".

Moje gardło paliło od łez, które chciały się uwolnić, ale nie mogłam płakać. Nie mogłam rzucić się w wir wydarzeń. Byłam teraz dorosła i gdybym straciła panowanie nad sobą, zaczęła krzyczeć i domagać się rzeczy, które powinni mi dać bez ograniczeń, to wszystkie moje plany poszłyby na marne. Ssąc powolny, głęboki oddech, zacisnęłam dłonie, żeby się nie trzęsły. "Znam twoje powody i rozumiem je. Ale nie mogę wiecznie żyć w ten sposób, mamo. Potrzebuję przestrzeni i prywatności. Ani jedno, ani drugie nigdy nie zostało mi dane".

"Przepraszam, kochanie".

"Przestań przepraszać", powiedziałam jej. "Powiedziałam, że rozumiem".

"Mówisz, że chcesz iść na studia bez Rodgera i Marcusa?" Wujek Jesse odezwał się po raz pierwszy, już kręcąc głową. "Nie pozwoliłem Lucy wyjechać na studia bez Marcusa. Nie ma mowy w piekle, że zgodzimy się na to, żebyś się zgodził. Nie ma mowy."

Wzięłam kolejny głęboki oddech, modląc się o cierpliwość. Ale tak jak moje włosy, miałam rozgrzany do czerwoności temperament, który łatwo się zapalał. "Przez całe życie zawsze wiedziałam, kim jestem. Księżniczka rockera, cudowna tancerka. To były moje tożsamości. Nie byłam tylko Mią Armstrong. Teraz... Teraz nie jestem już tą cudowną dziewczynką i czuję, że straciłam to, kim jestem. Chcę mieć szansę, by to odkryć. Chcę mieć szansę na bycie normalną. Jak mam znaleźć nową siebie, jeśli śledzi mnie dwóch facetów, którzy wyglądają jak służby specjalne?".

"Nie, Mia," powiedział tata, już kręcąc głową. "Mogłem być w stanie dostać się na pokładzie ze szkołą, którą wybrałeś, nawet praca, ale nie ma mowy w piekle, że pozwolę ci iść gdziekolwiek bez ochroniarzy".

"Nawet nie dajesz temu dodatkowej myśli. Po prostu poświęć chwilę na przemyślenie tego, tato" - ponaglałem, błagając go wzrokiem, by zrobił to dla mnie.




Prolog (3)

"Mógłbym myśleć o tym przez rok i wciąż dochodzić do tej samej decyzji. Odpowiedź brzmi: nie, Mia."

Przegrałam walkę z moimi łzami i zaczęły one spadać. Wściekła na siebie za niezdolność do kontrolowania ich - za niezdolność do kontrolowania czegokolwiek w moim własnym życiu - wytarłam je. "Wiesz, nigdy nie nienawidziłam bycia twoją córką, aż do teraz" - wyszeptałam.

Zanim on lub inni zdążyli powiedzieć kolejne słowo, wybiegłam z pokoju.

Dotarłam aż do salonu, zanim moje kolano zaprotestowało i musiałam kuleć w drodze po schodach do mojej sypialni. Zatrzasnęłam drzwi, zachowując się jak mała dziewczynka, którą nadal traktowali, i upadłam twarzą na łóżko, zanim pozwoliłam, by ogarnęły mnie szlochy.

∆∆∆

"Mia."

Grogily, podniosłem głowę, aby znaleźć Mamę siedzącą na krawędzi mojego łóżka. Mrugając, ponieważ moje oczy czuły się skorupiaste i suche, obróciłam się na plecy, zdając sobie sprawę, że wypłakałam się do snu. Szybki rzut oka na zegar cyfrowy na moim stoliku bocznym powiedział mi, że spałam już od wielu godzin. Niebo za oknem było czarne jak smoła, nawet księżyc nie prześwitywał, by złagodzić ciemność nocy.

Lampa obok mojego zegara była włączona, co mówiło mi, że mama włączyła ją, kiedy weszła. Siedziała tam z ręką na moim ramieniu, jej twarz była blada i spięta, ale jej oczy były pełne czegoś, co było dla mnie tajemnicze - ale z jakiegoś powodu dawało mi nadzieję.

"Powinniśmy porozmawiać," powiedziała rzeczowo, a ja szarpnąłem się do pozycji siedzącej.

"Przepraszam za to, co powiedziałam", powiedziałam jej, poczucie winy wkradło się za rozstanie, które rzuciłam w stronę taty, gdy wychodziłam z jadalni wcześniej.

"Jeśli tak się czujesz, to prawdopodobnie to, co on i ja potrzebowaliśmy usłyszeć", powiedziała cicho, ale nie dało się pomylić śladu smutku w jej głosie. To tylko sprawiło, że moje poczucie winy się nasiliło.

"Nadal jest mi przykro".

"Nie lingerujmy na tym. Chcę wiedzieć, ile to wszystko dla ciebie znaczy. Szkoła, praca...brak ochroniarza." Zacisnęła ręce na kolanach, a mnie nagle ukazała się bizneswoman, która wydawała się rządzić całym światem muzycznym tak bez wysiłku.

"To wszystko, mamo", powiedziałem jej szczerze. "Nie tylko chcę tego - potrzebuję tego. Czuję się zagubiona, jakby brakowało jakiejś części mnie, a ja nie mogę jej dziwnie znaleźć. Czy kiedykolwiek czułaś się w ten sposób?"

Odwróciła wzrok ode mnie, jej oczy skąpały się po pokoju, gdy wydawała się myśleć nad moim pytaniem. Przez kilka sekund, jej oczy zatrzymywały się na plakatach na ścianie, moich plakatach. Jeden z nich przedstawiający mnie tańczącą jako Sugar Plum Fairy w New York Ballet dwa lata wcześniej. Ten, na którym tańczę z przodu i w środku z London Ballet Company, kiedy miałam piętnaście lat. Kochała te dwa plakaty i miała oprawione miniaturowe kopie na swoim biurku w pracy.

"Tak", powiedziała po tym, co wydawało się wiecznością, ale nie mogło to być więcej niż minuta. "Więcej niż raz, czułam się właśnie tak. Ale to było zanim się pojawiłeś. Zanim twój tata i ja zorientowaliśmy się, że nie możemy żyć bez siebie."

"Jak bardzo tata jest teraz zdenerwowany?" zapytałem, ta bryła wypełniająca moje gardło ponownie.

"Nie martw się teraz o swojego ojca, kochanie. To duży chłopiec. Kilka gniewnych słów rzuconych w niego, kiedy byłeś ranny, nie zabije go." Podnosząc jedną rękę, odepchnęła kilka kosmyków włosów, które wypadły z węzła na czubku mojej głowy, zanim skuła moją twarz. "Posłuchaj mnie, Mia. Kocham cię bardziej niż samo życie. Gdyby kiedykolwiek coś ci się stało, zniszczyłoby mnie to. Kiedy prawie cię straciłem, nie raz, ale dwa razy, zbliżyłem się do utraty rozumu. Zrobiłem kilka rzeczy, z których nie jestem dumny, aby zapewnić ci bezpieczeństwo. Ale może... Może zabrnęłam trochę za daleko".

"Mamo, wszystko jest w porządku. Rozumiem, skąd pochodziłaś. Pewnie zrobiłabym to samo, gdybym była na twoim miejscu. Po prostu... Nadszedł czas, aby przeciąć struny."

Jej uśmiech był słaby, ale przytaknęła. "Może tak jest."

"Czy to oznacza -"

Opuściła rękę z mojej twarzy i głęboko wdychała. "Jeśli to znaczy dla ciebie tak wiele, to sprawię, że to się stanie". Moje serce podniosło się. "Ale będzie musiało być kilka zasad".

Szczęście w mojej piersi wyparowało, a moja twarz opadła. "Jakie zasady?"

"Nie Rodger i nie Marcus, ale musisz się u mnie meldować codziennie. Bez wymówek. Jeśli nie zameldujesz się o określonej godzinie każdego dnia, będziemy mieli problemy. Na przykład, że pojawię się w twoim akademiku i upewnię się, że wszystko w porządku. A Rodger wprowadzi się do pokoju obok."

"Mogę to zrobić," obiecałem chętnie.

"Mam prawo sprawdzić twojego współlokatora. Jeśli nie przejdzie kontroli, będę mógł pociągnąć za sznurki i znaleźć ci kogoś, kto przejdzie".

Przytaknąłem. "Oczywiście."

"Musisz utrzymać swoje oceny na wysokim poziomie. Jeśli oblejesz choćby jedną klasę, wracasz do domu i idziesz do szkoły bliżej domu."

"Jasne, nie przewiduję, że tak się stanie, ale ok." Siedziałam tam, cierpliwie czekając, aż poda mi sto kolejnych zasad, ale o dziwo, nie było żadnej. "Czy to...wszystko?"

"Na razie," powiedziała z ciężkim westchnieniem.

"Ale co z tatą i innymi?" zmartwiłem się. "Oni na nic z tego nie pójdą".

Jej uśmiech stał się silniejszy. "Och, kochanie. Nie nauczyłaś się już, że to ja tu rządzę?"

"Ale to spowoduje kłopoty między tobą a tatą." Mogłam już sobie wyobrazić, jak się o to kłócą, a moje poczucie winy wróciło dziesięciokrotnie.

"Pozwól mi się o to martwić. Wszystko, na czym mi zależy, to twoje szczęście".

Zarzuciłam ramiona na jej szyję, przytulając ją tak mocno, że żadna z nas nie mogła przez chwilę oddychać. "Tak bardzo cię kocham, mamo. To znaczy dla mnie wszystko. Nawet nie wiesz. Dziękuję ci tak bardzo, bardzo."

Głaskała swoje ręce w dół moich pleców. "Ja też cię kocham, Mia. Mam nadzieję, że zawsze będziesz wiedziała, że nie ma nic, czego bym dla ciebie nie zrobiła, kochanie".




Rozdział 1 (1)

Rozdział 1

Mia

Sierpień

Rozciągając napięcie z ramion, wciągnęłam na siebie parę Converse'ów, podniecenie czyniło mnie niemalże zawadiacką, mimo że wciąż miałam do przebrnięcia zajęcia z angielskiego.

Później tego wieczoru zaczynałam pracę. Pierwszą, jaką kiedykolwiek miałam. Nie mogłam się doczekać, kiedy po popołudniowych zajęciach dotrę do Cora's School of Performing Arts i zacznę uczyć wszystkie małe dzieci, by zakochały się w tańcu tak samo jak ja, gdy miałam pięć lat. Właśnie dlatego chciałam założyć własną szkołę tańca, gdy tylko skończą się studia, by zobaczyć radość i podniecenie na twarzach innych dzieci, gdy zrozumiały, że taniec jest wszystkim.

"Nie przestałaś się uśmiechać, odkąd się obudziłaś" - mruknęła Lyla z miejsca, w którym siedziała w swoim bliźniaczym łóżku, oglądając coś na Netflixie na swoim iPadzie. "Jest zdecydowanie za wcześnie na taki entuzjazm".

Śmiejąc się, chwyciłam moją małą poduszkę z baletkami i rzuciłam ją w nią. Złapała ją zręcznie, nawet nie podnosząc wzroku z ekranu i rzuciła z powrotem. Byłam tak zaskoczona, że była w stanie złapać ją bez odrywania wzroku od K-dramy, którą oglądała, że zostałam zaskoczona, kiedy poduszka uderzyła mnie prosto w twarz.

"Umph," chrząknąłem i ostrożnie zastąpiłem moją słodką małą poduszkę, którą mama dała mi, gdy miałem dwanaście lat na moim łóżku. "Jest południe", przypomniałem mojemu współlokatorowi. "Mam już poranne zajęcia, a ty dopiero się budzisz".

"Miałam późną noc," powiedziała wzruszając ramionami, przesuwając swoje długie, wspaniałe ciemne włosy przez ramię. Ubrany w nic więcej niż ogromny T-shirt, który wyglądał jak widział lepsze dni, ale nauczyłem się mój roomie nie mógł żyć bez, i pół jej makijaż nadal na z poprzedniej nocy, bo musiała być zbyt zmęczony, aby w pełni go zdjąć, ona nadal wyglądał freaking doskonałe. Poznałam ją trochę w ciągu ostatniego tygodnia od wprowadzenia się do akademika z nią, ale szczerze mówiąc, nadal nie wiedziałam zbyt wiele. Musiała jednak przejść przez kontrolę mamusi. Inaczej nie byłybyśmy współlokatorkami. "A poranne zajęcia są do dupy".

Snickering na jej melodramat, chwyciłem moją torbę, książkę i telefon. "Do zobaczenia, śpiochu".

Dała mi małe machnięcie palcem, jej oczy wciąż były przyklejone do jej iPada i jej obsesji. Słyszałem tak dużo koreańskiego w tym ostatnim tygodniu, byłem prawie pewien, że zaczynam odbierać część języka. Ale musiałam przyznać, że jej dramy K brzmiały bardziej interesująco niż cokolwiek, co mogłam znaleźć bez napisów. Musiałam je sprawdzić, kiedy będę miała trochę wolnego czasu.

Kiedykolwiek by to było, nie miałem pojęcia. Pomiędzy zajęciami, nauką, pracą i moją fizykoterapią dwa razy w tygodniu, nie miałem zbyt wiele czasu na wiele innych rzeczy. Ale podobało mi się to. Dzięki temu nie tęskniłam za domem i nie myślałam o wszystkich rzeczach, których nie mogłam zmienić w swoim życiu.

Na przykład Jordana.

Moje serce ścisnęło się boleśnie i nie po raz pierwszy wyciągnęłam telefon, kciuk prześledził jego imię na liście kontaktów. Tak bardzo chciałam do niego zadzwonić, ale wiedziałam, że jeśli to zrobię, sprawy będą niezręczne przez całą rozmowę, tak jak były za każdym innym razem, kiedy się poddawałam i dzwoniłam do mojego najlepszego przyjaciela od nocy, w której zrujnowałam wszystko między nami.

Nie chcąc czuć się smutna, odłożyłam telefon i przyspieszyłam kroku. Moje zajęcia nie zaczynały się przez kolejne trzydzieści minut, ale wydział angielski znajdował się po drugiej stronie kampusu od mojego akademika i wiedziałam, że przejście go zajmie mi co najmniej dwadzieścia minut z moim cholernym kolanem, które mnie spowalniało.

Kiedy dotarłem na zajęcia, miałem jeszcze dobre dziesięć minut do ich rozpoczęcia, ale została już tylko garstka miejsc. Odchylając czapkę na twarz, podniosłem głowę na tyle, żeby sprawdzić, co mam do wyboru.

Grupa chichoczących dziewczyn w moim wieku siedziała w połowie drogi, z wolnym miejscem między sobą a jakąś laską, która wyglądała na znudzoną i zirytowaną. Ciągle rzucała sąsiadom spojrzenia, które, gdyby patrzyli w jej stronę, zamknęłyby ich.

Na szczycie klasy były dwa puste miejsca obok siebie, ale nie chciałam dodatkowo obciążać kolana, kiedy później miałam tańczyć z małymi dziewczynkami.

Pozostał środek przedniego rzędu, gdzie były cztery puste miejsca, ale dzięki temu znajdowałbym się na wprost profesora.

Wzdychając, ukucnęłam i zajęłam pierwsze z nich, rozsiadając się wygodnie. Wyciągając mój mini laptop, przygotowałem wszystko do zajęć, ignorując wszystkich wokół.

W miarę upływu kolejnych minut, dwie inne osoby zajęły miejsca obok mnie, pozostawiając jedno puste między nami. Jednak tuż po wejściu profesora do sali, wszedł za nim ostatni student, a ja patrzyłem jak facet idzie prosto w moją stronę.

Jego lekkie utykanie początkowo mnie uspokoiło, a potem jego ponury uśmiech, gdy powiedział "przepraszam" tym głębokim głosem, który od razu mi się spodobał.

Odsunąłem trochę czapkę i pozwoliłem, żeby moje oczy ogarnęły go całego. I cholera, ale było go dużo. Przez całe życie otaczałam się przystojnymi mężczyznami, ale ten facet był w zupełnie innej lidze. Szczególnie z tymi ciemnymi jak diabli oczami i rzęsami, które były tak długie, że byłam trochę zazdrosna.

Nie mogłam łatwo stwierdzić, ile ma lat, ponieważ miał w sobie coś z dojrzałości, której większość facetów w moim wieku nie posiadała. Jego ramiona były tak szerokie, że wpadł na mnie i chudego chłopaka po drugiej stronie, przez co mruknął "przepraszam" do nas obu. Jego skóra była opalona od dużej ilości słońca, a jego ręka, pokryta czarnym tuszem, wyglądała egzotycznie na tle mojej na podłokietniku. Byłem tak jasnoskóry, że przez większość czasu wyglądałem jak duch, ale lubiłem swój odcień skóry.

Wyciągając swoją książkę z plecaka, mój nowy sąsiad wyprostował się ponownie, ale jego oczy złapały moje na nim i jego usta uniosły się w rozbawieniu.

"Braxton," przedstawił, oferując mi swoją rękę.

"Mia," powiedziałam, ściskając jego dłoń. Jego chwyt był silny, ale delikatny.

"Cóż, Mia, mam nadzieję, że wiesz, co robisz w tej klasie, bo nie mam żadnego cholernego pojęcia". Podniósł swoją książkę. "Nie jestem zbytnio czytelnikiem, a to gówno jest dla mnie trochę onieśmielające. Daj mi latające kule i IED każdego dnia tygodnia nad Brontë."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Kusząca Księżniczka Rockera"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści