Szepty na dachu

1

Stojąc nieruchomo na dachu osiemnastego piętra, Eliza Anderson opuściła długie rzęsy, zamykając burzliwe emocje na dnie oczu i pozwalając, by szalał zimny wiatr.

Jakaś uwodzicielska atmosfera zdawała się rozprzestrzeniać bezgłośnie, przechyliła głowę, wzięła głęboki oddech i skoncentrowała się. Wahania jej umysłu zostały stłumione, a miejsce smutku zajęła trzeźwość.

Pod jasnym i odległym nocnym niebem, Sam Thompson w milczeniu obserwował jej plecy, jego oczy były głębokie, ciemne, złożone i zatroskane. Długo nic nie mówił, nawet Eliza nie wytrzymała, odwróciła się, skruszonym tonem głosu oskarżając: "Ty naprawdę jesteś tą osobą, pociesz mnie chociaż kilkoma słowami, prawda? W tej chwili znowu cisza jest złotym teatrem, zwykle nie jest w stanie flirtować?".

Jak można porównywać ten czas do innego.

Sam niewinnie podrapał się po włosach, jego oczy błysnęły czułością: "Czy wiesz, jak długo się wyładowujesz? Dzisiejszej nocy wiatr jest zimny, zamarzam aż do poświęcenia".

Wtedy zdała sobie sprawę, że płaszcz Sama był narzucony na nią, a w środku zimy miał na sobie tylko zwykłą kurtkę. To było - naprawdę - pełne wdzięku.

Bardzo nieładnie, zaśmiała się cicho: "Przystojny, zdolny do pisania i walki, kochający ojczyznę i ludzi, towarzysz kapitan też bałby się zimna?".

Zęby Sama szczękały z zimna, protestując z niezadowoleniem: "Jeśli w przyszłości będziesz w złym nastroju, musisz zmienić sposób torturowania ludzi, nie zniosę tego, nawet jeśli jestem odporny na zamarzanie w tym mrozie". Said również tupnął nogami, dłoń również przyłożył do ust, aby ogrzać powietrze, całkowicie zimne spojrzenie.

Mniej lub bardziej przesadzone składniki, ale serce wdzięczności i wzruszenia po prostu nie może kontrolować, cicho poruszone.

"Uścisk, który od ciebie pożyczyłem, teraz ci zwracam. Kiedy nie ma nikogo w pobliżu, jeśli chcesz płakać, możesz dużo płakać". Wyprostowane ciało Sama stanęło przed nią, blokując ją przed zimnym wiatrem zimowej nocy, jego długie ramię wyciągnęło się, wziął ją w ramiona: "Wiem, że trudno jest zapomnieć, ale kiedy przeszłość stała się zupełnie inna, oprócz zapomnienia, nie mamy wyboru". Przytulił tył jej malutkiej główki do swojej piersi: "Eliza, masz mnie!".

Stanowczy ton, miękki głos, z nieodpartą mocą, z łatwością ją osłabił. Maska siły pękła w jednej chwili, łzy popłynęły po jej twarzy, wpadając do ust, słone i gorzkie.

Noc zapomnienia, w końcu zrozumiała: w miłości, nie chcesz połamać kości, możesz dostać to, czego chcesz. A "masz mnie" to nie są miłosne słowa, miłosne słowa, o wiele bardziej niż "kocham cię" mogą oddać wagę zobowiązania.



2

Od momentu narodzin kobieta jest traktowana przez swoich rodziców jak skarb. Pielęgnują ją aż do osiągnięcia dojrzałości, oczekując, że będzie prowadzić szczęśliwe i beztroskie życie jako księżniczka, a nie jako uległa przed mężczyzną.

Sam Thompson elegancko potrząsnął kieliszkiem czerwonego wina w dłoni, uśmiechając się kącikiem ust: - Jakie masz plany na weekend?

"Zakupy, słuchanie muzyki, picie ...... - Eliza Anderson podniosła wzrok, zatrzymując się pod jego uśmiechniętym, ale nie uśmiechniętym spojrzeniem, z nutą wahania w jej tonie - Herbata z przyjaciółką. "

Herbata? Mężczyzna obok niej prawie zdusił śmiech, myśląc, że ta głupia dziewczyna naprawdę ciężko pracuje, aby się ukryć.

Nie wiem tylko, jak poczuje się Sam Thompson, który jest głównym bohaterem tego bankietu. Uniósł lekko brwi, nic nie powiedział, tylko z uśmiechem wpatrywał się w drugą stronę.

Eliza Anderson zmarszczyła lekko brwi, ale nadal zachowała pogodne i spokojne spojrzenie: "Słyszałam, że prowadzisz centrum fitness?".

Jej ton był miękki, a głos przyjemny dla ucha. Sam Thompson spojrzał na jej długie i smukłe palce i uśmiechnął się lekko: "Tak. Nie ćwiczysz zbyt dużo, prawda?".

Eliza Anderson automatycznie zinterpretowała to jako oskarżenie, więc broniła się: "Po ukończeniu studiów byłam zajęta pracą i nie miałam czasu dużo spać".

Po co mu się tłumaczyć? Mężczyzna obok niej wziął łyk wina i chrząknął.

Sam Thompson uśmiechnął się lekko, lata pozostawiły lekką zmianę na jego przystojnej twarzy, czyniąc go bardziej dojrzałym i spokojnym - To jest moja wizytówka, witam. Wręczył złotą kartę: "Zabierz ją ze sobą, gdy będziesz odjeżdżać".

Eliza Anderson zawahała się przez chwilę, po czym grzecznie wzięła ją obiema rękami, z łatwością flirtując: "Czy mogę z tym dostać darmowy rachunek?".

"Spróbuj i zobacz." Oczy Sama Thompsona zabłysły wymownym uśmiechem: "Lepiej przyprowadź przyjaciela".

Eliza Anderson nie usłyszała jego aluzji, podziękowała mu delikatnie, włożyła kartę i złotą kartę do torebki i wzięła łyk czerwonego wina.

Zdając się dostrzegać jej wahanie, Sam Thompson powoli powiedział: "Życie w mieście jest zbyt szybkie, ćwiczenia to dobry sposób na dekompresję, dlaczego nie spróbować?".

"Fitness w pomieszczeniach jest zbyt nudny, w przeciwieństwie do tego, wolę zajęcia na świeżym powietrzu". Eliza Anderson nie była pod wrażeniem, krojąc stek, kontynuowała: "Piesze wędrówki i gra w piłkę to dobry wybór".

Sam Thompson stłumił uśmieszek na ustach i grzecznie podał jej serwetkę.

Eliza Anderson rozmawiała z nim o swojej pracy i hobby, a atmosfera stawała się coraz przyjemniejsza.

Kiedy nadszedł czas pożegnania, Sam Thompson zapytał ją, dokąd się wybiera.

Eliza Anderson wiedziała, że jest szczery i odpowiedziała: "Dzięki, nie, ja prowadzę".

Sam Thompson nie naciskał: "Do zobaczenia następnym razem, zadzwonię do ciebie".

Kiedy dotarli na parking, każdy z nich odebrał swój samochód i pożegnał się z uśmiechem.

Gdy samochód Sama Thompsona odjechał, Mia Johnson wślizgnęła się do samochodu Elizy Anderson na wysokich obcasach, uśmiechając się od ucha do ucha.
Eliza Anderson zwęziła lekko oczy i spojrzała na nią: "Chodzi o ciebie! Masz czelność się śmiać!"

"Jesteś tak kiepską aktorką, że musiałaś zostać zdemaskowana." Mia Johnson zaśmiała się wystarczająco i poklepała ją po ramieniu: "Co za naiwna dziewczyna!".

"Nawet jeśli nie jest idealny, nie ma wad, prawda? Jak mogę zostać rozpoznana? To cios dla mojej radości życia". Ton Elizy Anderson był nieco sfrustrowany, a potem skomentowała: "Jest przystojnym facetem, z dobrej rodziny i jest dżentelmenem, ale myślę, że na pozór jest spokojny i stabilny, ale w środku prawdopodobnie jest flirciarzem".

"Nie ma znaczenia, czy jest flirciarzem, czy nie, ale fakt, że ma złotą kartę od samego początku, oznacza, że jest pod wrażeniem". Mia Johnson nie przejmowała się ostrożnością Elizy Anderson, jej wzrok skierował się w jej stronę: "Słyszałam, że jego centrum fitness jest bardzo dobre, spróbujmy innym razem?".

Eliza Anderson naprawdę chciała zadać jej dwa ciosy: "Masz energię, aby pójść do centrum fitness, dlaczego nie będziesz działać jako kierowca i jeździć na ćwiczenia".

Mia Johnson naprawdę wypuściła ją z samochodu i usiadła na miejscu kierowcy: "Pospiesz się, nie jedź tak wolno jak ślimak".

Eliza Anderson z radością zapięła pasy i powiedziała podczas jazdy: "Przestrzegam zasad ruchu drogowego, w przeciwieństwie do ciebie, która została wyrzucona z kursu dla kierowców i kupiła prawo jazdy".

Mia Johnson roześmiała się: "Zjadłaś wystarczająco dużo. Chciałam ci dolać, ale chyba się rozmyśliłam".

Ta randka w ciemno była torturą, kto naprawdę mógł jeść, Eliza Anderson przyjęła jej ofertę dodatkowego jedzenia: "Więc wróć i zrób mi sernik".

Tym razem Mia Johnson chce ją spoliczkować: "Jako modelka prawie pożegnałam się z moim ulubionym sernikiem, a ty masz czelność o tym wspominać? Dzięki za sprostowanie!"

Mówiąc o podziękowaniach, Eliza Anderson przechodzi do sedna: "Dlaczego wujek Johnson zawsze umawia cię na randki w ciemno? Jesteś modelką, nie musisz wychodzić za mąż zbyt wcześnie, co o tym myślisz?".

"Wiesz, on zawsze był przeciwny temu, żebym była modelką, bojąc się, że zostanę sublimowana". Mia Johnson mocno chwyciła kierownicę, jej ton wydawał się niedbały: "Moja mama, to znaczy moja macocha, dołożyła wszelkich starań, aby przekonać go, by nie ingerował w moją pracę, ale tak naprawdę nigdy nie zmienił zdania, więc była to okrężna droga do randek w ciemno".

Okrężna droga do randek w ciemno? Eliza Anderson nie mogła powstrzymać się od śmiechu: "Wujek Johnson jest zabawny".

Z drugiej strony Mia Johnson była bezradna: "Nigdy nie znał swojej córki, nie mówiąc już o szanowaniu jej życzeń, i traktował mnie tak, jak uważał za słuszne. Zrobił to mnie i zrobił to mojej siostrze".

Eliza Anderson widziała, że jej siostra Miaka była stosunkowo grzeczna: "Czy była dobra? Prawdopodobnie nie sprzeciwiłaby się życzeniom wujka Johnsona, ale ty uwielbiasz się z nim kłócić".

"Jest dobra?" Mia Johnson uśmiechnęła się na wzmiankę o siostrze - To dlatego, że staruszek nie dotarł do jej miękkiego miejsca. Zobaczysz, że kiedy wybierze karierę, będzie miała ze staruszkiem nie lada orzech do zgryzienia."


Eliza Anderson nie była przekonana: "Nie wygląda na taką, która odważyłaby się zaprzeczyć wujkowi Johnsonowi".

Mia Johnson uniosła brew: - Jeśli chodzi o poważne sprawy, ta mała dziewczynka ma własny rozum.

Eliza Anderson zaśmiała się cicho: - Wujkowi Johnsonowi nie jest łatwo radzić sobie z dwiema sprzymierzonymi córkami.

Mia Johnson wydaje się czuć to samo: "To jeden z powodów, dla których nie konfrontuję się z nim twarzą w twarz." Uśmiechając się zawadiacko do Elizy Anderson, powiedziała: "Więc zaaranżował dla mnie randkę w ciemno, a ja poszłam na przejażdżkę".

Eliza Anderson roześmiała się i skarciła: "Jesteś taka zdawkowa. Słyszałam tylko o aktorach, którzy używają dublerów w filmach, ale nie na randkach w ciemno".

"Zawsze można to jakoś obejść. Mia Johnson uśmiechnęła się zawadiacko: "Jak to jest, czy jest jakieś miejsce na rozwój? Myślę, że ten facet jest dobry."

Eliza Anderson rzuciła jej puste spojrzenie: "Po prostu jedź". Spojrzała przez okno na szybko oddalającą się scenerię, myśląc o tej śmiesznej namiastce randki w ciemno i westchnęła niesłyszalnie.

Czas cofnął się do wczorajszego wieczoru:

Mia Johnson leżała na kanapie słuchając muzyki, gdy Eliza Anderson wróciła do jej mieszkania. Kiedy zobaczyła ją zmierzającą prosto do kuchni, Mia Johnson zapytała: "Nie jadłaś jeszcze?". Nie czekając na odpowiedź Elizy Anderson, zbeształa ją: "Czy Andrew Torres jest na tyle ludzki, by pozwolić ci pracować tak późno bez kolacji służbowej?".

Eliza Anderson zignorowała jej napad złości i zastanowiła się przez chwilę, zanim zapytała: "Co się z tobą dzieje, jesteś w złym humorze?".

Mia Johnson powiedziała bez ogródek: "Nie jestem w dobrym nastroju z powodu programu randek w ciemno". Weszła do kuchni: "Miałaś długi dzień, usiądź i poczekaj".

Eliza Anderson zaparzyła filiżankę zielonej herbaty i oparła się o drzwi: - Czy możesz zaplanować czas, kiedy wejdę na pokaz?

Mia Johnson zrobiła jej miskę, po czym zapytała: "Którego dnia?".

"Następny wtorek."

"Rozumiem. Oczy Mii Johnson zabłysły: "Ale najpierw musisz wyświadczyć mi przysługę".

"Jest jakiś warunek?" Eliza Anderson roześmiała się: - Moja siostra pójdzie w ogień, żeby to dla ciebie naprawić.

Mia Johnson uśmiechnęła się, unosząc brew: - Zrób dla mnie jutro randkę w ciemno.

I tak Eliza Anderson, udając Mię Johnson, dzielnie walczyła o miłość swojej najlepszej siostry.

Jednak pan Sam Thompson jest tak dziwny, że umawia się na randkę w ciemno poza miastem, a Mia Johnson chce, aby zwrócił jej koszty podróży w obie strony.

Zbliżając się do punktu poboru opłat, Mia Johnson widzi w oddali radiowóz: "Coś nie tak?".

zapytała Eliza Anderson: "Nie wygląda na to".

W tym momencie, stojąc na środku autostrady, umundurowany policjant pomachał, by się zatrzymała.

Mia Johnson zastanawiała się: "Co się dzieje?".

"To nie tak, że zrobiłaś coś złego dla kraju, prawda? Eliza Anderson spojrzała na nią z nikczemnym uśmiechem: - Jeśli tak, to nie wiń mnie za to, że jestem sprawiedliwa.

"Zdobywanie złych przyjaciół." Mia Johnson rzuciła jej puste spojrzenie i zatrzymała się.

Młoda policjantka podeszła i zasalutowała, krótko mówiąc: "Rutynowa kontrola, proszę pokazać prawo jazdy i pozwolenie".
W niewytłumaczalny sposób Mia Johnson nie miała dobrych przeczuć co do policji i z lekkim zniecierpliwieniem szukała swoich dokumentów, jednak oprócz prawa jazdy, które zostało przypadkowo wrzucone do samochodu, nie było śladu prawa jazdy.

"Nie ma prawa jazdy?" Widząc jej zmarszczone brwi, Eliza Anderson szepnęła: "Więc myślisz, że jeżdżę wolno?".

Ton policjanta nagle stał się nieco ostrzejszy: "Prawo jazdy!".

Mia Johnson skrzyżowała z nim oczy, jej ton był niemiły: "Nie mam go".

Eliza Anderson wiedziała, że jest w błędzie i próbowała rozładować nastrój: - Właśnie szliśmy na kolację i zostawiliśmy nasze prawo jazdy w domu. Nie wyglądamy na złych ludzi, prawda?".

Młody oficer spojrzał na nich z góry i z dołu, a kiedy myślał, że pozwoli im odejść, zaśmiał się szyderczo: "Podejrzany nigdy nie ma wypisanego na twarzy "jestem złym facetem"".

Mia Johnson nie mogła tolerować tak ostrego tonu.

"Co masz na myśli?" Powiedziała, że już odpięła pasy i wysiadła z samochodu, a jej wysoka sylwetka wywarła pewną presję: "Nie myśl, że możesz blefować tylko dlatego, że nosisz mundur policyjny. Z jakiego jesteś wydziału?"

Eliza Anderson podążyła za nią, próbując ją uspokoić: "Zapomnij o tym, zadzwonię do Andrew i poproszę go o przesłanie prawa jazdy."

Mia Johnson jednak nie posłuchała i spojrzała bezpośrednio na policjanta: "Pokaż mi jeszcze raz swój dowód osobisty, nie widziałam go wyraźnie, kto wie, czy jest prawdziwy".

Jazda bez prawa jazdy jest nadal tak odważna, policjant jest również lekko zirytowany, ale nadal jest gotowy do ponownego wyjęcia dokumentów, aby mogli je zobaczyć. Jednak w tym momencie donośny głos z oddali zapytał: "Co się dzieje?".

Funkcjonariusz zatrzymał się, odwrócił i zasalutował za Elizą Anderson: "Kapitanie, te dwie panie prowadzą samochód bez prawa jazdy".

Eliza Anderson odwróciła się i zobaczyła mężczyznę w ciemnym mundurze policyjnym i wojskowych butach, idącego w jej kierunku, z poważnym spojrzeniem i dostojną postawą.

W jej głowie pojawił się obraz tego mężczyzny: piękna brązowa skóra, ciemne oczy, gęste brwi i to wrodzone spojrzenie pełne pewności siebie i dumy.

Déjà vu.

Mężczyzna zdawał się rozpoznać ją w tym samym momencie. Gdy się zbliżył, zmarszczył lekko brwi: "Rutynowa kontrola, proszę o okazanie dowodu tożsamości". Jego głos był spokojny, a ton rzeczowy i poważny.

Eliza Anderson, która zawsze była spokojną osobą, spojrzała mu prosto w oczy i powoli wypluła trzy słowa: "Bez dowodu!".

Jej ton był lekki, ale w jej zachowaniu była prowokacja, która sprawiła, że Mia Johnson zamarła.

Mężczyzna zacisnął wargi, podał dowód tożsamości, jego ton był ostrożny: - Proszę współpracować z policją. Jeśli chodzi o nieporozumienie z panią, wyjaśnię to później".

Mia Johnson podniosła się na duchu.

Eliza Anderson udawała spokój, niedbale zeskanowała jego identyfikator i spokojnie zapytała: "Policja?".

Mężczyzna skinął głową.

Eliza Anderson zachichotała i oddała swoją legitymację, machając ręką, zanim ktokolwiek zdążył zareagować.

Mężczyzna został uderzony w twarz z głośnym trzaskiem.
W ciszy zmierzchu od czasu do czasu przejeżdża samochód na autostradzie, a policjanci w trakcie wykonywania swoich obowiązków słyszą hałas i zwracają uwagę na Elizę Anderson i ich przywódcę.

Atmosfera była stagnacyjna.

W następnej sekundzie dobrze wyszkolony zespół SWAT szybko wyciągnął broń z pasów, a kagańce pistoletów były precyzyjnie wycelowane w Elizę Anderson.

Byli gotowi do strzału.

Światło zachodzącego słońca było cienkie, świecąc na dobrze zdefiniowanej twarzy mężczyzny, jego wyraz był głęboki, choć spokojny, ale ciemny prąd falował.

Mia Johnson, która ma wybuchowy temperament, również wyczuła nutę niebezpieczeństwa i natychmiast zamarła w miejscu, nie mając odwagi się ruszyć.

Jedna sekunda, dwie sekundy ...... mężczyzna w końcu zebrał dodatkowe emocje, podniósł rękę, aby zasygnalizować swoim podwładnym, aby odłożyli broń, kiedy wypowiedział zimne słowa, oczy ostre spojrzenie Eliza Anderson, "Czy ogień się skończył?" Dwa słowa wyszły z niego stanowczo: "Papiery!".

Mia Johnson spojrzała za siebie i zagwizdała na Elizę Anderson, jakby chciała pochwalić ją za jej odwagę.

Eliza Anderson, z niezmienioną miną, wyciągnęła prawo jazdy i pomachała nim.

Mężczyzna spojrzał na jej dokumenty, a następnie na Mię Johnson: "Jeździsz bez prawa jazdy?".

Mia Johnson wzruszyła ramionami, wyglądając na niezainteresowaną: "Jeśli potrzebujesz, mogę znaleźć kogoś, kto prześle prawo jazdy".

Mężczyzna najwyraźniej nie wątpi w jej twierdzenie o zapomnieniu dokumentów, ale: "Brak prawa jazdy i pijany kierowca!".

Chociaż nie jest policjantem drogowym, ale z jego tożsamością policjanta, sprawdzenie jej DUI jest łatwe.

Mia Johnson spojrzała na niego wrogo.

Mężczyzna ponownie oderwał wzrok od Mii Johnson i zwrócił się do Elizy Anderson: "Nie pozwól jej prowadzić, bo samochód zostanie skonfiskowany". Zasygnalizował swoim podwładnym: "Wypuść ją!". Jego głos był niski jak pełne wino, a ton obojętny i zimny.

"Wypiłem tylko jednego drinka i mogę zostać odkryty?" Patrząc na wyprostowane i smukłe plecy mężczyzny, Mia Johnson wykrzyknęła: "Ten człowiek jest niesamowity". Pchnęła łokciem Elizę Anderson i poskarżyła się: "Napaść na policjanta, Eliza! Jeśli nas dopadną, trafimy dziś do więzienia i nikt nie będzie w stanie nas uratować".

Eliza Anderson wzięła głęboki oddech: - Wygląda to trochę impulsywnie.

"To nie tylko impulsywne. Mia Johnson powiedziała wścibsko: - Przyznanie się do winy jest łagodne, opór jest surowy. Szczerze mówiąc, co wy dwie macie w swojej przeszłości, o czym musicie rozmawiać?"

Wstydliwa? Eliza Anderson miała ochotę dać jej w pysk.

Po uspokojeniu się, Eliza Anderson odpowiedziała na ciekawość drugiej kobiety czterema prostymi słowami: "Żadnej przeszłości".

Mia Johnson praktycznie trysnęła krwią.

Niejasno słysząc rozmowę za sobą, mężczyzna zmarszczył brwi i potarł twarz, pokazując odrobinę bezradności. Gdyby nie zetknął się z nią kilka miesięcy temu i wiedział, dlaczego jest zła, mógłby ją zatrzymać na podstawie jej zachowania.

Zapomniał o tym, nie musiał brać tego pod uwagę, w końcu był nagły. Zdając sobie sprawę, że pojazd, który sprawdzał, stał zbyt długo, podniósł głos: "Oczyść teren". Wyraźnie zasygnalizował Elizie Anderson i Mii Johnson, by odeszły.
Jednak w momencie, gdy Eliza Anderson dotknęła klamki drzwi, nagle przejechał czarny sedan i zanim zdążyła zareagować, została pchnięta na ziemię przez ogromną siłę, a następnie przeturlana i odsunięta na bok w uścisku. W tym samym momencie rozległ się rozdzierający uszy wystrzał, stłumiony i ostry.

Eliza Anderson krzyknęła.

Przyciśnięty do niej mężczyzna, z oczami bystrymi jak u orła, szukając najlepszego punktu do kontrataku, rozkazał głębokim głosem: "Nie gonić, wszyscy zostać z tyłu, powiadomić drugi zespół, aby ustawił blokadę na skrzyżowaniu przed skrzyżowaniem, aby przechwycić tablicę rejestracyjną 6645".

Eliza Anderson została wyciągnięta z powrotem do swoich myśli przez niski głos w jej uchu, spojrzała w górę, by znaleźć "Mia Johnson?".

"Nie ruszaj się!" Mężczyzna wziął ją w ramiona mocnym uściskiem, wstał płynnie, przesunął się do wnętrza samochodu, jego prawa ręka trzymała pistolet stabilnie, "Rzuć broń!".

"Max nie kradnij moich linek!" Kobieta po drugiej stronie była niezrażona, lekko zwężając oczy, trzymając nadgarstek Mii Johnson lewą ręką, pistolet w prawej dłoni przyciśnięty do jej szyi, mówiąc zimno: "Jeśli nie chcesz, żeby umarła, odłóż broń. W przeciwnym razie, gdy się zdenerwuję, sytuacja wymknie się spod kontroli".

Było oczywiste, że policja łatwo jej nie odpuści.

Mężczyzna znany jako Max nie poruszył się, a wszyscy funkcjonariusze na miejscu zdarzenia pozostali nieruchomo.

Kobieta w czarnych skórzanych spodniach z obcisłą bluzką w tym samym kolorze, niedaleko wzrostu Mii Johnson, omiotła wzrokiem otaczający ją zespół SWAT i powoli podeszła do najbliższego pojazdu Mii Johnson: "Daj mi kluczyki do samochodu".

Mężczyzna zmarszczył brwi, jego nogi były równoległe do ramion, pochylił się lekko do przodu, jego dłonie chwyciły broń: - Daj jej to. Zamknął oczy swoim podwładnym, sygnalizując im, żeby nic nie robili.

Eliza Anderson nie odrywała wzroku od Mii Johnson, ściskając klucze drżącymi dłońmi.

Nie odważyła się zrobić kroku naprzód.

Bała się, że jeśli klucze zostaną wyjęte, Mia Johnson znajdzie się w jeszcze większym niebezpieczeństwie.

Mężczyzna zdawał się czytać w jej myślach, zacisnął usta i zamknął oczy z Mią Johnson, powtarzając: "Daj jej to".

Słysząc stanowczość w jego tonie, Eliza Anderson chwyciła mocno klucz i wyszła zza niego.

W chwili, gdy go minęła, mężczyzna rzucił jej głębokie spojrzenie, które Eliza Anderson odczytała jako wyraźny znak zachęty i ......

Eliza Anderson powoli podeszła do Mii Johnson.

W miarę jak się zbliżała, jej serce biło coraz szybciej.



3

"Nie ruszaj się!" Kobieta w czerni nagle zmieniła zdanie, stanęła przed Mią Johnson i zimno powiedziała: "Rzuć kluczyki do samochodu tutaj".

Dłonie Elizy Anderson były spocone, a jej stopy znieruchomiały, jakby czekała na instrukcje mężczyzny. Mężczyzna stojący za nią poinformował ją niskim głosem: "Rób, co chce".

Eliza powoli odwraca się, gdy kobieta w czerni staje twarzą w twarz z policjantem. Mężczyzna spojrzał jej prosto w oczy i skinął głową.

W tym momencie Mia Johnson, z lekkim spojrzeniem w bok, odezwała się: "Chyba nie planujesz sama prowadzić, prawda? Postrzelenie w ramię nie jest przyjemne".

Ramię kobiety krwawiło, jakby właśnie została postrzelona. Po chwili namysłu lekko poruszyła prawą ręką, a lufa pistoletu została przyciśnięta do tyłu głowy Mii: "Ta rana nie wpłynie w najmniejszym stopniu na to, że zabiję ciebie, bezbronną osobę, więc bądź szczera, nie udawaj." Gdy to mówiła, puściła już rękę Mii.

Eliza i Mia wymieniły spojrzenia, Eliza wyciągnęła klucz, Mia skinęła lekko głową i gestem chciała go wziąć, ale natychmiast gwałtownie opuściła ciało.

Ciało czarnoskórej kobiety zostało natychmiast wystawione na działanie policyjnego pistoletu, nie miała czasu na reakcję i podświadomie pociągnęła za spust.

Dwie kule wystrzeliły z jej pistoletu i pistoletu mężczyzny, prosto w siebie.

Bang, bang--

Eliza i Mia, które leżały na ziemi, zakryły uszy dłońmi, a zaraz potem ciało kobiety w czerni upadło prosto na ziemię, a z jej klatki piersiowej trysnęła krew.

Widząc krew, Eliza odetchnęła sucho kilka razy, oczy poczerniały, zemdlała.

Mia podniosła się i mocno przytuliła jej ciało, krzycząc: "Eliza, Eliza Anderson?".

"Wezwij karetkę. Mężczyzna odłożył pistolet i ruszył w kierunku zabitej czarnoskórej kobiety.

W okolicy panował duży ruch, a miejsce zdarzenia zostało szybko odgrodzone.

Na zewnątrz pogotowia Mia skończyła rozmowę telefoniczną, a jej oczy poczerwieniały. Stało się to tak nagle, że zaczęła się bać. Myśląc o tym, co zrobili, było to bardzo ryzykowne. Zrozumienie z Elizą było kultywowane przez lata, ale gdyby policja była choćby w najmniejszym stopniu zdezorientowana, mogłaby zginąć pod bronią kobiety w czerni, a konsekwencje byłyby niewyobrażalne.

Ukryła twarz w dłoniach i wydała z siebie długie westchnienie. W transie, na klatce schodowej rozległ się odgłos szybkich kroków, spojrzała w górę i odpowiedziała, jej ton był zdławiony: "Tutaj".

To był Andrew Torres, który zrobił kilka dużych kroków w jej stronę, jego oddech był niepewny, a oczy pełne niepokoju: "Co u Elizy?".

Mia otarła twarz: "Zemdlała i zemdlała".

"Czy jest ranna?

"Stłuczone ramię. Widząc swoją starą przyjaciółkę, ramiona Mii opadły: "Co do reszty, nie wiem."

Potwierdzając, że życie Elizy nie jest zagrożone, Andrew odetchnął z ulgą: - Jak się masz?

Mia zamknęła oczy i machnęła ręką, aby wskazać, że nic jej nie jest, ale pytania Andrew nie ustały: - Co się do cholery stało? Jak wy dwoje dotarliście na przedmieścia bez incydentów?"
Tak, dlaczego do cholery Sam Thompson zaprosił ją na randkę w ciemno tak daleko!

Ale nie mogła się zmusić, by powiedzieć Andrew o szczegółach. "Trudno powiedzieć. Głos Mii był ochrypły i nagle przeklęła gorzko: "To pech! Gdybym wiedziała, że to się wydarzy, powinnam była zostać w domu, to takie dziwne!".

Andrew zobaczył, że jej twarz jest blada, najwyraźniej wciąż w szoku, więc zdjął kurtkę i narzucił ją na nią.

Pokój wypełniła cisza.

Niedługo później Eliza w końcu pojawiła się na pogotowiu. Oprócz ręki, jej kolano było posiniaczone, a z powodu szoku jej odporność spadła, miała niską gorączkę i była teraz w śpiączce.

W sali szpitalnej Andrew zmarszczył brwi i przykrył ją, milcząc.

Aż do wczesnych godzin porannych, Mię obudził nagły dźwięk rozmowy na korytarzu. Gdy już miała się poskarżyć, Andrew wstał i wyszedł.

Mężczyzna w policyjnym mundurze zobaczył go wychodzącego z pokoju i błysnął swoją legitymacją, na której widniał Max Reed.

Andrew zapytał: "Czym mogę służyć, funkcjonariuszu Reed?".

Twarz Maxa pozostała bez wyrazu: "Kim jesteś, Elizą Anderson czy kimś takim?".

Andrew spojrzał na niego beznamiętnie i powiedział krótko: "Chłopakiem".

"Eliza i Mia są zamieszane w sprawę handlu narkotykami ......

"Eliza jeszcze się nie obudziła, a Mia jest w szoku, więc proszę poczekać do rana z zeznaniami. Andrew stanął przed drzwiami do sali szpitalnej, jego ton był sarkastyczny i wrogi: "Twoi ludzie pilnują tego miejsca na każdym kroku, nadal boisz się, że uciekną?".

Max zacisnął wargi, stojąc dumnie przed Andrew, jak król. Chwilę później przemówił, zwracając się do stojących za nim ludzi i powiedział: "Zabierzcie ich, gdy się obudzą". Następnie odwrócił się i wyszedł.

W pokoju przesłuchań.

Max zmarszczył brwi: - Pani Eliza, proszę współpracować. Mówiąc, zgiął palec wskazujący i stuknął w pulpit, najwyraźniej kończyła mu się cierpliwość.

"Już mówiłam, że nie wiem. Eliza wyglądała na zmęczoną i nieświadomie podniosła głos - Broń nie była nasza, dlaczego była w samochodzie, też chcę wiedzieć. Ale to wy, policja, musicie się tego dowiedzieć, a ja mogę tylko powiedzieć, co wiem. Za resztę przepraszam".

Obudziła się rano i została zabrana z Mią do wydziału antynarkotykowego, gdzie spędziła poranek na spisywaniu zeznań. Nawet przy całej swojej cierpliwości nie mogła opanować irytacji.

Głupia randka w ciemno, przypadkowe spotkanie i uświadomienie sobie tego przerażającego doświadczenia. Myślała, że to tylko czkawka, ale w samochodzie był pistolet.

Po tak długim przesłuchaniu Eliza jest gotowa przekląć. Ale Max nie zamierzał kończyć, wziął długopis przekazany przez swoich podwładnych, rozłożył dokument gotowy do nagrania: "Proszę szczegółowo opowiedzieć, co wydarzyło się wczoraj między czwartą a szóstą trzydzieści, nie pomijać żadnych szczegółów".

Eliza była do niego wrogo nastawiona: "Opowiedziałam już ze szczegółami, czy muszę jeszcze podawać, ile razy poszłam do łazienki i o której dokładnie godzinie?".
Max spojrzał na nią z uśmiechem na twarzy: "Jeśli pamiętasz, nagram to dosłownie".

Eliza, zirytowana i nie mająca słów, przypomniała sobie wszystko od wczoraj do wypadku, w tym dwie wycieczki do toalety podczas posiłku, i "nagrodziła" Maxa uderzeniem w twarz.

Wyraz twarzy Maxa pozostał niewzruszony, jego złość i radość były nieczytelne, dopóki nie usłyszał, jak Eliza mówi, że je kolację z przyjacielem płci przeciwnej, a potem jego spojrzenie przygasło.

Eliza źle go zinterpretowała: "Nie pytaj mnie, dlaczego poszedłem tak daleko na kolację, czas i miejsce zostały ustalone przez drugą stronę, nie mogę na to odpowiedzieć".

Max zdawał się zauważyć podejrzenia i zatrzymał się na chwilę, by zapytać: "Z wyjątkiem godziny w Sanktuarium West, przez resztę czasu byłaś w samochodzie?".

"Mój przyjaciel i ja weszliśmy razem do restauracji, a poza jedzeniem przez resztę czasu byliśmy w samochodzie. Powinieneś wiedzieć, jak daleko Sanktuarium znajduje się od miasta, jeśli nie byliśmy w samochodzie, to czy szliśmy tam pieszo?".

Problemem był godzinny posiłek.

Max poinstruował swoich podwładnych: "Natychmiast wyślij kogoś do restauracji Holy Land, aby odzyskał nagrania z podziemnego parkingu".

Podwładny natychmiast wstał, "Tak".

Max potwierdził oświadczenie Elizy, upewniając się, że nie ma żadnych pominięć: "Dziękuję pani Eliza za współpracę, ale-"

"Rozumiem." Przerwanie Elizy nieco sfrustrowało Maxa: - Będę w gotowości, aby pomóc w rozwiązaniu tej sprawy.

Max skinął głową, "Możesz iść."

Andrew zobaczył wychodzącą Elizę i podbiegł do niej, by objąć ją ramieniem, ale ona go uniknęła. Nie zmuszał się, ale mocno chwycił jej dłoń.

Eliza próbuje się wyrwać, ale nie udaje jej się to, a Max patrzy na nią, wciąż milcząc.

Andrew nie rozmawiał z Maxem, dopóki Mia nie wyszła.

Wychodząc z wydziału narkotykowego, Eliza jest pod wpływem uścisku Andrew i wsiada do jego samochodu.

Po drodze telefon komórkowy Andrew ciągle dzwonił, Eliza nagle straciła ochotę na rozmowę z nim, usiadła na siedzeniu pasażera i zamknęła oczy. Mia nie mogła się oprzeć okazji, by powiedzieć: "Jest pan zajęty, panie Torres, tak samo jak prezydent kraju".

"Firma przygotowuje się do pokazu mody na następny sezon, wiele rzeczy trzeba załatwić. Andrzej spojrzał na Elizę, dyskretnie tłumacząc: "Wyszedłem wczoraj wieczorem w pośpiechu i nie wyjaśniłem ......".

Tak więc, kiedy dotarli na dół mieszkania, Eliza odmówiła mu pójścia na górę: "Dziękuję za sprowadzenie nas z powrotem". Następnie odpięła pasy i wysiadła z samochodu, prawdopodobnie w pośpiechu, jej kolano przypadkowo dotknęło drzwi samochodu.

Widząc, że jest niepewna i prawie upadła, Andrew otworzył drzwi, aby jej pomóc, Eliza uniknęła jego pomocy i pociągnęła Mię, aby się podeprzeć, twarz Mii stawała się coraz trudniejsza do zobaczenia.

Jednak między bladą twarzą jej najlepszej przyjaciółki a wyrazem twarzy Andrew, mogła tylko powiedzieć: "Idź najpierw do domu, ja zajmę się Elizą, zadzwoń, jeśli coś się stanie".

Andrew powoli wycofał rękę wiszącą w powietrzu, ale nie wyszedł od razu, ale kupił trochę jedzenia i wysłał je na górę. Po usłyszeniu od Mii, że Eliza odpoczywa w swoim pokoju, zawahał się, po czym pchnął drzwi. Krótkie wahanie sprawiło, że Mia była nim nieco bardziej rozczarowana.
W pokoju Eliza miała zamknięte oczy i wydawało się, że zapadła w głęboki sen.

Andrew usiadł na brzegu łóżka i powiedział cicho: "Przepraszam".

Gdy Eliza otworzyła oczy, mogła zobaczyć kwaśny smak na dnie jego oczu.

Mogłaby jednak nie być w stanie zrozumieć powodu tej kwaśności.

Na dźwięk zamykanych drzwi Eliza usiadła, zwijając się pod kołdrą.

Bez pukania, Mia weszła od razu: "Nie ma go".

Eliza patrzyła pusto przez okno, nie odpowiadając, Mia nie mogła już tego znieść, wepchnęła jej owsiankę do ręki i szturchnęła ją w głowę: - Czy to kara za niego, czy torturujesz siebie? Nigdy nie widziałam cię tak bezdusznej, co czyni go wartym śmierci?"

"Nie wiem ile razy powtarzasz to samo, to takie irytujące. Eliza bez apetytu zamieszała porcelanową łyżką w swojej misce owsianki - Uczucia nie są jak woda z kranu, można je wlewać i wylewać do woli. Zapomniałam już, jak się odpuszcza".

Są smutki i rozczarowania, których nie da się wyrazić, są odległości, których nie da się zbliżyć na tyle, by zmusić ludzi do bycia trudnymi, tak jak ona była z Andrew i tak jak oni byli ze sobą.

Miłość to temat, z którego Eliza wie, że nigdy nie uzyska doskonałego wyniku. Ilekroć staje twarzą w twarz z Andrew, nie może kontrolować swojego serca.

"Kobiety są żałosne, jakby urodziły się po to, by żyć dla mężczyzn". Mia powiedziała, jakby nie była kobietą, a kiedy Eliza zagubiła się w myślach, powiedziała złośliwym tonem: "Pospiesz się i jedz. Nie spałaś całą noc, jesteś chuda jak kość. Jeśli zemdlejesz podczas zawodów, nie będę w stanie powstrzymać się przed uderzeniem cię obcasami".

Eliza posłusznie wzięła dwa kęsy, "Powiedział coś?"

Mia prychnęła: "Co mógł mi powiedzieć, oprócz tego, żebym dobrze się tobą opiekowała?".

Eliza uśmiechnęła się gorzko: - Zawsze taki jest, nie wie, czego chcę.

Pomysł Mii był bezpośredni i prosty: "Więc powiedz mu, czego chcesz dla niego, na przyszłość."

"Po co dokładać mu kłopotów, skoro wiesz, że go zawstydzasz. Eliza nie mogła przestać jeść i spojrzała na Mię: - Myślę, że to najlepsze na początku związku, ale gdy dorastamy, musimy być bardziej rozważni, a zadawanie mu kilku dodatkowych pytań staje się dla niego ograniczeniem, a związek jako para z nazwy tylko ogranicza jego wolność. Czasami zadaję sobie pytanie: "Czy jest sens być razem w ten sposób?".

Ale jak można powiedzieć "nie", kiedy kocha się tak długo?

Frustracja i rozpacz jej obsesji na punkcie Andrew sprawiają, że serce Mii boli.

Nawet najlepsza przyjaciółka nie może nic zrobić z miłością.

Ponura atmosfera trwała do wieczora, gdy jedna z trzech rycerskich Emmy Spencer wydawała się obawiać, że oboje umrą z głodu, przyniosła dwie duże torby z jedzeniem, podczas gdy cnotliwa posortowała je do lodówki, przypominając: "Ciało jest stolicą rewolucji, proszę jedz na czas".

Eliza i Mia dorastały razem, a Emma była ich najbliższą przyjaciółką na studiach, mieszkając w tym samym akademiku przez cztery lata, kiedy to kultywowano ich rewolucyjną przyjaźń.
Po ukończeniu studiów Eliza wyjechała za granicę, aby studiować projektowanie, Mia zajęła się modelingiem, a Emma podążyła za swoją pasją do tańca i otworzyła studio ze swoim chłopakiem i partnerem, ucząc i występując.

Podsumowując, wszystkie mają swoje własne światy i ciężko pracują w swoich dziedzinach.

Mia obserwuje napięty harmonogram Emmy, nie tylko nie pomaga, ale narzeka: "Jesteś jak mama z biura na ulicy".

Emma zaśmiała się bezradnie: "A ona myśli, że jej dokuczam".

"Przyjaźń to długie i długotrwałe uczucie, które przepływa przez serce, zapewniając w odpowiednim czasie zachętę i pocieszenie, a Eliza cieszy się, że ma dobrą przyjaciółkę, która towarzyszy jej i opiekuje się nią w chwilach bezradności.

Uśmiecha się i mówi: "Bałam się, więc po prostu staram się trzymać z tobą".

Emma zapytała ją, co się z nimi stało. Po wysłuchaniu historii zajęła się ciągnięciem Mii, aby to sprawdzić, a następnie poradziła: "Mia, ty też powinnaś umieć się z tym pogodzić, w pobliżu jest odpowiednia osoba, powinnaś spróbować umawiać się na randki, nie zawsze możesz być singielką ah".

Jeśli masz chłopaka, nie musisz iść na randkę w ciemno, a jeśli nie pójdziesz na randkę w ciemno, nie będziesz w niebezpieczeństwie, taka jest logika Emmy.

Mia potarła skronie: "Eliza jest tą, która została zraniona, co to ma wspólnego ze mną?".

"To ty zostałaś zraniona." Emma kontynuowała swoją teorię: "Nie bądź zbyt ambitna, myślę, że pan Lin, który zaprosił cię ostatnio na kolację, jest całkiem miły, możesz to rozważyć."

"Co w nim takiego miłego? Nie widzę w nim nic dobrego." Mia spojrzała na Elizę i powiedziała: "Mówiłam ci, że przez jej uprzejmość cierpię". Potem odwróciła się do Emmy i poklepała ją po ramieniu, mówiąc poważnie: "Przestań, bo dostanę zapalenia ucha".

"Dostanę zapalenia ucha". Eliza i Emma dzielą tę samą nienawiść: "Emma ma rację, nie jesteś za młoda na bycie palantką, nie możesz znaleźć sobie faceta?".

"Znalazłaś, ale co się stało? To jak ryba pijąca wodę, wiesz jak to jest." Mia powiedziała poważnie: "Nie mam wysokich standardów, mam tylko nadzieję, że spotkam kogoś, kto będzie chciał być z nim sam na sam i nie będzie się nudził, a ja nigdy nie pójdę na kompromis dla nikogo".

Kobiety są oczkiem w głowie rodziców od momentu narodzin. Chronią je jak księżniczki, ale nie po to, by były uległe wobec mężczyzn.

Podobnie jak oni, Mia chce być kochana i otoczona opieką.

Gdy pomarańczowe światło wpada przez okna, złocąc meble, Mia mówi w wieczornym świetle: "Jeśli nie spotkam tego, który jest mi wierny, wolałabym nie wychodzić za mąż przez resztę mojego życia".

Ale jak straszne jest bycie samotnym przez resztę życia?

Czy ktoś bierze ślub tylko po to, by się ożenić? Tak naprawdę, każdy radzi sobie sam.

Po kolacji Emma została podrzucona, a Andrew zadzwonił: "Zaraz będę, zejdź na dół". Tylko jedno zdanie, a potem się rozłączył.

Mia wiedziała, kto dzwoni, po wyrazie jej twarzy i odwróciła się, by pójść do swojego pokoju.

Eliza siedziała sama w salonie przez kilka minut, założyła płaszcz i wyszła.
Andrew już tam jest, a kiedy widzi ją wychodzącą, wysiada z samochodu i otwiera dla niej drzwi pasażera.

Cuchnął alkoholem, a Eliza nacisnęła jego dłoń: "Stań na zewnątrz, wytrzeźwiej".

Andrzej uśmiechnął się i powiedział: "Myślisz, że jestem pijany?".

Eliza nie dyskutowała: "Oczywiście, że nie jesteś pijany".

Andrzej oderwał się od jej dłoni i wsiadł od strony pasażera: "Piłem, odwieź mnie do domu".

Jego dom, Eliza wróciła do Chin na trzy miesiące, pojechał tam tylko raz w dniu wyjazdu służbowego.

Jej serce w niewytłumaczalny sposób stawiało opór, ale nie mogła znieść myśli, że on pije i prowadzi.

Przez całą drogę panowała cisza.

Kiedy dotarli do celu, alkohol Andrew wyraźnie mu doskwierał, jego twarz była zarumieniona, a kroki nieco niepewne, Eliza musiała pomóc mu wejść po schodach, ale gdy tylko zamknęła drzwi, została przez niego pocałowana.

Ta niezwykła namiętność nie była tym, czego się spodziewała, a Eliza rozłożyła ręce i odepchnęła się, ale Andrew nie narzucał się jej, chowając twarz w jej włosach i szepcząc: "Przestaniesz? Pogódźmy się."

Andrew nigdy nie pogodził się między nimi. Serce Elizy ścisnęło się i w jednej chwili poczuła delikatny ból.

Wciąż to samo, tym bardziej celowo unikane, tylko jedno słowo, to ten sam koniec.

Eliza zawsze była łagodna dla Andrew - z miłości.

Zrezygnowała z szamotaniny i pozwoliła mu się mocno przytulić, jakby spotkała go po długim czasie.

Ale jej serce było rozgoryczone wspomnieniem pożegnania, które wypowiedzieli w dniu jej wyjazdu z kraju rok temu.

Tego dnia Andrew poszedł ją odprowadzić. Przed punktem kontroli bezpieczeństwa wciąż trzymał ją za rękę w milczeniu. Kiedy Eliza musiała wejść na salę, nie mogła powstrzymać łez i płakała jak dziecko.

Andrew wyciągnął rękę i delikatnie przesunął palcem wskazującym po jej policzku.



4

Byli tak blisko, tak blisko, że słyszała mocne bicie jego serca. Ale teraz, oddzielona tysiącami mil, czuła poczucie straty, jakby miała go stracić.

Być może Andrew Torres czuł to samo. Przyciągnął Elizę Anderson do siebie i wyszeptał: "Będę na ciebie czekał".

Te trzy proste słowa były najsilniejszą obietnicą w sercu Elizy. Dla tych słów zdecydowała się opuścić rodziców i po raz pierwszy wyjechać do Paryża, tylko dlatego, że powiedział jej, że może tam zdobyć najlepszą wiedzę na temat projektowania. Odważyła się więc na trudy, przepłynęła ocean i przyjechała do tego miasta sama na rok, tylko po to, by pomóc mu w karierze po powrocie.

Podczas rocznej rozłąki oboje są zajęci własnym życiem: Andrew Torres jest w pełni zaangażowany w założenie własnego imperium mody, podczas gdy Eliza nieustannie chłonie nową wiedzę w ograniczonym czasie, jakim dysponuje, niczym wirujący żyroskop starający się rozwijać w innym czasie i przestrzeni.

Od czasu do czasu odbierając jego telefony, Eliza nie mogła powstrzymać się od uśmiechu, jej serce było pełne czułości, cicho słuchając jego zatroskanych rad: "Idź spać wcześnie w nocy, zwracaj uwagę na bezpieczeństwo drzwi i okien. Pamiętaj, aby jeść śniadanie, nie pozwól, aby żołądek był zły, jedz więcej uwagi ......".

Taka skrupulatna opieka zawsze sprawiała, że szeptała jego imię: "Andrew".

"Co?" Jego odpowiedź była cicha jak szept.

"Tęskniłam za tobą! Zarumieniła się lekko, a jej serce wypełniło się myślami i uczuciami do niego.

W obliczu miłości Eliza zawsze była szczera i stanowcza. Nie sądzi, że "miłość" może doskonale wyrazić jej wewnętrzne uczucia i wierzy, że głęboko zakorzeniona miłość jest prawdziwą wiecznością.

"Będę na ciebie czekał". Jego oddech przeszedł przez telefon, znajomy i uspokajający zapach.

Z tysiącem słów zatykających jej gardło, Eliza trzymała się tej obietnicy. Jednak kiedy wróciła rok później, musiała czekać trzy dni, zanim mogła się z nim zobaczyć.

Wszystko wydaje się być takie samo, ale w ciszy zachodzi subtelna zmiana. Być może oboje postanowili nie stawiać jej czoła.

Pozostali w tym znajomym i dawno utraconym uścisku, Eliza wyciszyła umysł, gdy hałas wokół nich opadł jak kurz. Wtuliła się bliżej w jego ramiona, wsłuchując się w miarowe, mocne bicie jego serca. Ta melodia była miejscem, do którego pragnęła należeć.

Jakże pragnęła, by wszystko było jak dawniej.

"Eliza - głos Andrew był niski i magnetyczny, a on szczerze przeprosił - Przepraszam, że cię zaniedbałem.

Eliza, jak zwykle, wybaczyła bez skargi.

"Nie gniewaj się więcej. Ponownie czule ją objął - Powiedziałaś, że musisz się uspokoić, a ja zostawię cię w spokoju, ale minął już ponad tydzień, czy muszę karać dłużej?

Eliza zacisnęła ramiona i odpowiedziała na jego uścisk.

Milcząca odpowiedź była jak zaproszenie dla niego.

Kąciki ust Andrew wygięły się w uśmiechu, a on z łatwością podniósł ją za talię.

W chwili, gdy jej stopy oderwały się od ziemi, Eliza pomyślała o "pijaństwie". Jej twarz oblała się niekontrolowanym rumieńcem i poczuła niejasne uczucie oczekiwania, ale przede wszystkim była przytłoczona.
Kiedy tył jej głowy dotknął miękkiej poduszki, a Andrew zaczął ją całować, Eliza nie pobłażała, ale wyrwała ręce z jego uścisku i ścisnęła je słabo, ale mocno.

Wyraźny znak odmowy.

Andrzej zatrzymał się, podniósł wzrok, jego płonące spojrzenie wpatrywało się w nią przez ciemność - Przepraszam!

W świetle księżyca Eliza dostrzegła kropelki potu na jego czole i pogłaskała go czule po włosach - Zrobię ci kubek wody z miodem, na alkohol.

Uśmiechnął się, pochylił i złożył pocałunek na jej czole, biorąc ją w ramiona: "Chcę cię tylko przytulić, nie chcę nic pić".

Te słowa rozjaśniły serce Elizy, czy impas niewidzenia się czekał na te przeprosiny z jego strony? Po cichu przyznała się do swojej próżności. W końcu była tylko kobietą, a zakochana, nawet jeśli była gotowa zrobić wszystko, wciąż potrzebowała odpowiedzi.

Leżeli w ciszy, dopóki Andrew nie zasnął, a Eliza nie odzyskała przytomności.

Delikatnie wstała, zwilżyła ręcznik ciepłą wodą, wytarła twarz Andrew, a następnie pomogła mu zdjąć kurtkę i buty, położyła jego długie nogi na miejscu i delikatnie ułożyła go w łóżku. Kiedy skończyła, była cała spocona.

Widząc, że robi się późno, Eliza postanowiła udać się do pokoju gościnnego, aby odpocząć. Na wpół śpiąca, zdawała się mieć sen, w którym była szczęśliwa wtulona w ramiona Andrzeja, a jej serce było pełne zależności i słodyczy.

Gdyby ten sen mógł się spełnić, jakże byłoby cudownie.

Wczesnym rankiem Eliza wciąż była pogrążona we śnie, nie mogąc obudzić się na czas, a usta Andrzeja już całowały ją lekko w zaróżowione policzki.

Pomyślała, że to przeszkadza Mii Johnson, objęła kołdrę i przewróciła się na drugi bok: "Przestań, daj mi jeszcze trochę pospać ......".

Andrew nie przeszkadzał jej i odpowiednio się nią zajął, dzwoniąc do firmy, aby umówić się na pracę, zanim kazał jej wstać. Po umyciu się oboje zjedli śniadanie w jadalni: "Pojadę z tobą do szpitala, aby zmienić lekarstwo, dziś jest coś do zrobienia w mieście G, wróć za dwa dni".

Eliza przetarła oczy i wyglądała, jakby wciąż nie spała: "Jesteś zajęty pracą, pójdę sama, to niedaleko".

"Jeszcze się nie obudziłaś, jak mogę być spokojna?". Andrew nalał jej mleka i poinstruował: "Zmieniaj lekarstwo codziennie przez następne dwa dni, pamiętaj, aby nie podnosić niczego ciężkiego ani nie brać kąpieli, i poproś Mię, aby ci pomogła, jeśli czegoś potrzebujesz".

Eliza uśmiechnęła się i odpowiedziała: "Andrew, dlaczego nagle jesteś taki dokuczliwy, nie jestem do tego przyzwyczajona".

Andrew uśmiechnął się lekko: "Ojciec Elizy zadzwonił do mnie, pytając, czy jestem wolny w ten weekend i chciałby wrócić z tobą do domu na kolację."

Eliza uniosła brwi, jej oczy się ucieszyły: - Ja też chcę wrócić do domu w ten weekend, jesteś wolny? Widząc, że przytakuje, jej uśmiech stawał się coraz bardziej promienny: - W takim razie zadzwonię do mamy i powiem jej, żeby przygotowała jedzenie.

Andrew szybko się zgodził: "Dobrze, wracajmy razem."
W drodze do szpitala zapytał: "Dlaczego przedwczoraj poszłaś tak daleko na kolację? Czy Mia to zorganizowała?"

Myśląc o tej niewytłumaczalnej randce w ciemno, Eliza wewnętrznie obwiniała siebie i westchnęła: "Nie poszłam, ale Mia nalegała, żebym jej towarzyszyła. Wiem, że to arbitralne, po prostu chcę uniknąć konfliktów rodzinnych".

"To ty, nigdy nie umiesz odmówić." Andrew powiedział z niezadowoleniem, "To śmieszne, że robisz nawet własne rzeczy dla innych."

Mówił, jakby był starszym, przez co Eliza czuła się niekomfortowo, ale randka w ciemno nie była dobrym pomysłem.

Mogła tylko pochylić głowę i przeprosić: "Przepraszam, potem będę uważać".

Andrew nie poruszył tego tematu ponownie, ale zmienił temat: "Ten policjant, czy wy się znacie?".

Była lekko zdenerwowana: "Nie znam go".

Andrew rzucił jej spojrzenie w bok, jakby potwierdzając autentyczność jej słów, a następnie powiedział: "Ten facet nie wydaje się zbyt przyjazny, więc jeśli nie jest to konieczne, nie kontaktuj się z nim zbyt często."

Czy on coś przeczuwa, czy jest zazdrosny? Elizie zrobiło się ciepło na sercu i posłusznie zgodziła się: "Wiem".

Po wysłaniu Elizy do szpitala, Andrew wrócił do firmy, poprowadził krótkie spotkanie i udał się na lotnisko z dyrektorem biznesowym. Przed wejściem na pokład samolotu wysłał wiadomość do Elizy: "Poczekaj na mnie w spokoju, a w weekend przyjdź do domu na kolację".

Eliza organizowała swoje projekty, a kiedy zobaczyła wiadomość, pobiegła do salonu i krzyknęła do Mii: "Chodźmy dziś na wielką kolację, mój przysmak!".

Mia oparła się o sofę, lekko przymykając oczy: "Raz pobudzona przez Andrew nie jest normalna, czy możesz mieć trochę kręgosłupa?".

Eliza zignorowała jej komentarz, nucąc na ustach jakąś melodię i wróciła do swojego pokoju, aby popracować.

Jednak dwa dni później Andrew nie mógł wrócić, ponieważ jego praca nie szła dobrze. Być może dlatego, że była przyzwyczajona do jego późnych spotkań, Eliza nie obwiniała go, ani nie naciskała, po prostu wróciła do domu sama.

Gdy rodzice pytali o Andrzeja, wciąż tłumaczyła: "Firma jest ostatnio bardzo zajęta, pojechał w delegację".

Matka nie była zadowolona, ale widząc minę córki pełną poczucia winy, nic nie powiedziała. Ojciec nie mógł się powstrzymać od powiedzenia: "Wróciłaś do Chin na trzy miesiące, ale nie towarzyszył ci w domu na posiłek, bez względu na to, jak bardzo jesteś zajęta, nie możesz być tak zaniedbywana".

Eliza Anderson zrozumiała troskę rodziców, delikatnie chwyciła ojca za ramię i powiedziała: "Andrew jest bardzo zorientowany na karierę, muszę go wspierać, poza tym, czy nie zawsze wspierałeś pracę mamy?".

Jej rodzice spojrzeli na siebie bezradnie i westchnęli.

Po kolacji Eliza została wezwana do gabinetu, a jej ojciec zapytał: "Jak ty i Mia zaangażowałyście się w sprawę, którą prowadziło miasto?".

"Wiesz?" Eliza wyglądała niewinnie, drapiąc się po twarzy: "Nie wiem, co się stało".

"Dlaczego nie wrócisz do domu, to nie jest bezpieczne dla dziewczyny. Słuchając jej opowieści o wydarzeniach, ojciec wybrał numer telefonu, a następnie poprosił córkę, aby towarzyszyła mu w grze w szachy, w pełni sił, przez całą drogę do komendy, zanim wyjaśnił: "Wydział narkotykowy nadal prowadzi dochodzenie w tej sprawie, jeśli chcesz iść i pomóc".
Eliza skinęła głową, "Rozumiem".

Nadszedł weekend, Andrew wrócił na czas na konkurs New Silk Road Fashion Design Competition, Eliza pojechała po niego na lotnisko i zjedli razem lunch. Właśnie wtedy zadzwonił telefon Elizy.

Był to nieznany numer, więc odebrała: "Halo, kto mówi?".

Na drugim końcu linii odezwał się niski męski głos: "Halo, tu Max Reed".

Obiad został niestety przerwany przez ten telefon, a Eliza została "wezwana" przez Wydział Narkotykowy.

Max stanął za szklanym oknem i wskazał wzrokiem, by Eliza spojrzała na pięć różnie ubranych kobiet w środku: "Przyjrzyj się dobrze i zobacz, czy pamiętasz którąś z nich".

Eliza przyglądała się kobietom jedna po drugiej, ale wciąż nie była pewna: "Druga od lewej wydaje się dzwonić".

"To nie może być wrażenie, Eliza - powiedział Max, lekko niezadowolony - To jest klucz do całej sprawy, musisz być pewna.

Pojawił się Andrew, kładąc pocieszające ramię na ramieniu Elizy: - Nie martw się, po prostu spójrz jeszcze raz.

Przypominając sobie wydarzenia tamtego dnia, miała niewyraźne wspomnienie kobiety, która potrąciła Mię, czy to dlatego, że się spieszyła, czy dlatego, że jej obcasy były zbyt wysokie, niejasno pamiętała, że kobieta i ich samochód znajdowały się bardzo blisko siebie.

"Przepraszam!" Kobieta przeprosiła pospiesznie, a kiedy ruszyła, by otworzyć drzwi, weszła prosto do samochodu.

Mia przekomarzała się z nią, że kobieta "spieszy się do reinkarnacji", po czym odciągnęła Elizę.

Eliza nie miała zamiaru odwracać się i patrzeć na kobietę przez przednią szybę.

Mia podążyła za jej spojrzeniem: "Chyba nie ukradła samochodu? Podstępna."

Zdaniem Elizy na tym świecie nie ma złych ludzi. Rzuciła Mii niezadowolone spojrzenie: "Kto według ciebie nie jest podstępny? Idź już, jeśli nie ma miejsca, nie obchodzi mnie to, jeśli ci nie pomogę, nie obwiniaj mnie, że jestem niemiła".

Jednak Mia już poczyniła przygotowania: "Nie próbuj uciekać, już zrobiłam rezerwację, po prostu pogódź się ze swoim losem". Stąpała po ziemi na wysokich obcasach, a jej talia kołysała się lekko: "Jeśli ten przystojny mężczyzna spotka dziś twoje oczy, rzucisz Andrew, naprawdę nie wiem, co jest w nim takiego dobrego".

"Nie rozumiesz." Eliza powiedziała uparcie - "Nie kocham go dlatego, że jest dobry, kocham go dlatego, że uważam, że jest dobry we wszystkim, nawet w swoich wadach."

"To pachnie kwaśno. Mia zrobiła pokaz potrząsania swoją gęsią skórką - A nie mówiłaś, żeby się uspokoić? Jeśli naprawdę nie możecie się dogadać, to teraz go chwalisz?".

"Byliśmy ze sobą tak długo, że jeśli tak łatwo jest odpuścić tylko dlatego, że jesteśmy osobno, to naprawdę zastanawiam się, czy w ogóle kiedykolwiek kochałam. Serce Elizy westchnęło, a jej oczy pociemniały: - W miłości mężczyźni i kobiety zawsze się różnią. Mężczyźni nie zdają sobie sprawy, że kobiety często potrafią wiele znieść w obliczu miłości, a jeśli nie są w stanie, to jest to jeszcze bardziej niepokojące." Było więc naturalne, że czuła się zagubiona, gdy Andrew postanowił nie kontaktować się z nią tak często, gdy najbardziej go potrzebowała, zwłaszcza gdy widziała go z przyjaciółmi.
Czy naprawdę warto podróżować przez ocean i rezygnować z szerszej przyszłości dla miłości, którą Andrew będzie pielęgnował? A jeśli na koniec okaże się, że to nie to, czego oczekuje, jak to zniesie?

Mia już martwi się o Elizę.

Zdając się rozumieć jej obawy, Eliza z łatwością powiedziała: "Nie pocieszaj mnie, jeśli mówisz o rozsądku, możesz nie być moim przeciwnikiem. Nie martw się, jeśli pewnego dnia Andrew i ja naprawdę się rozstaniemy, będę w stanie odpuścić".

Ale to odpuszczenie, tylko ile bólu?

Mia nie rozumie: Eliza taka dobra, a Andrew niezadowolony? Eliza, najwyraźniej już się na nim zawiodła, dlaczego nadal chce czekać, aż ból się skończy?

Po raz pierwszy Mia poważnie zastanawiała się, czy w miłości lepiej iść z prądem, czy być bardziej rozsądną. Niestety, dopiero gdy weszła w związek małżeński, zrozumiała: ludzie, którzy chcą odejść, nie mogą zostać, a jak można zatrzymać miłość.

Miłość stała się tabu, o którym należy rozmawiać, a Andrew jest jeszcze bardziej stłumionym tabu w jej sercu. Ilekroć o nim wspominano, rozmowa zawsze kończyła się nieszczęśliwie. Jednak Mia wiedziała, że w miłości Elizy nie ma prawa decydować, więc nie powiedziała nic więcej, tylko po cichu stworzyła Elizie więcej możliwości.

Po randce w ciemno wracają na parking, by odebrać swój samochód, a samochód obok nich wciąż jest tam zaparkowany, uwaga Mii i Elizy jest tak skupiona na niepowodzeniu randki w ciemno, że nie zauważają samochodu podążającego za nimi ostrożnie, i nie zdają sobie sprawy, że kobieta unika kamer bezpieczeństwa i wkłada ukryty nielegalny pistolet do bagażnika ich samochodu. Gdy zespół SWAT ich zatrzymał, ktoś obserwował ich z daleka, zdenerwowany i podekscytowany.

"Pamiętam." Eliza zastanawiała się, a potem podekscytowana spojrzała na Maxa: - Ta kobieta miała tatuaż na ramieniu. Prawie coś upuściła, kiedy uderzyła Mię, było to widać, kiedy się przytulała, nie mogła to być naklejka, którą bawiło się dziecko".

Max chwycił krótkofalówkę u swojego boku: - Powiedz im, żeby podciągnęli rękawy, pokazali ramiona.

Wyniki były zaskakujące, dwóch z pięciu miało tatuaże na ramionach, a Eliza nie mogła powiedzieć, kto był podejrzany tego dnia. Kobieta z kamery bezpieczeństwa miała spuszczoną głowę, przez co była jeszcze bardziej nierozpoznawalna.

Ślad znów się urywa.

Andrew musi wyjść wcześniej do pracy. Wychodząc, zapytał Elizę: "Mia będzie tu za kilka minut, a kiedy skończycie, pójdziecie razem do domu. Do zobaczenia wieczorem". Następnie pochylił się i pocałował ją w czoło.

Policzki Elizy zarumieniły się od intymności nikogo innego i skinęła głową, zgadzając się.

Max odwrócił się, jakby nic nie widział.

Mia również otrzymała telefon z wydziału antynarkotykowego, ale przyszła, gdy skończyła próbę, więc Eliza czekała prawie godzinę w znudzeniu: "Proszę pani, czy może pani mieć jakieś poczucie czasu, czekałam prawie dwie godziny od momentu przyjazdu, do momentu, w którym rozpoznałam osobę, to wystarczy".
Mia wygląda na niezainteresowaną: "Ja też pracuję w branży rozrywkowej, to hańba być na zawołanie, rozumiesz?".

Eliza była wściekła: "Naprawdę chcę cię pochować, żebym mogła zrobić coś dla społeczeństwa. Pospiesz się, ludzie czekają, aż ich rozpoznasz".

Mia nie spieszyła się, zamiast tego wyjęła swoją kosmetyczkę: "Poczekaj, aż zrobię makijaż".

Eliza odwróciła się i kopnęła ją.

Rozpoznając ją, Mia potarła podbródek i przypomniała sobie scenę z tamtego dnia, patrząc w niebo z głową w powietrzu. Po długiej ciszy w końcu powiedziała: "Nie pamiętam". Potem dodała: "Kto pamięta ten bałagan?".

Max w końcu nie mógł się powstrzymać i powiedział bezradnym tonem: "Dziewczyno, nie drażnij się ze mną".

Mia uśmiechnęła się i mrugnęła: "Panie oficerze, jest pan taki fajny, kiedy jest panu zimno".



5

Od dnia przesłuchania Max Reed pozostawał stoicki, bez uśmiechu na twarzy. Autorytet, jaki okazywał w krytycznych sytuacjach, sprawiał, że wydawał się jeszcze bardziej zimny. Kiedy Wydział Narkotykowy zakończył zeznania, jego rzeczowy ton sprawił, że ludzie poczuli się jeszcze bardziej nieludzko, Eliza Anderson potajemnie zastanawiała się, czy wszyscy policjanci są tacy.

Eliza przeleciała wzrokiem między Mią Johnson i Maxem Reedem i roześmiała się na myśl o tym, jak dobrze się uzupełniali.

Max Reed potarł czoło i zażartował bezdusznie: "Nie ma znaczenia, czy jesteś fajny, czy nie, liczy się identyfikacja, pani Mia, proszę przyjrzeć się bliżej, a pani Eliza, proszę pamiętać, nie śmiać się razem z nią, to sprawa wagi państwowej, żadnych żartów". Widząc, że wciąż się śmieją, nie mógł powstrzymać się od powiedzenia: "Przybierz poważniejszą minę!".

W rezultacie Eliza i Mia spojrzały na siebie i bezradnie roześmiały się jeszcze mocniej.

Światło słoneczne wpadające przez okno wyraźnie rzucało cień Elizy, Max mimowolnie dostrzegł jej jasny uśmiech, czyste oczy, jego serce również było zainfekowane, lekko zakrzywione usta, linie na jego twarzy złagodniały o kilka punktów.

Gdyby identyfikacja mogła być bardziej płynna, nastrój tego dnia byłby lepszy.

Kiedy Mia niestety ogłosiła, że identyfikacja nie powiodła się, policjant Gulley poinformował: "Kapitanie, Sam Thompson jest tutaj, czy chcesz złożyć zeznanie teraz, czy poczekać, aż skończysz tę stronę?".

Nie czekając na odpowiedź Maxa, Mia ochoczo powiedziała: "Sam Thompson? Kapitanie Max, skończyłam identyfikować tego człowieka, muszę iść".

"Iść?" Max schował uśmiech i spojrzał poważnie: - Nie możesz odejść.

Bez względu na to, ile Eliza i Mia mówiły, nie mogły go przekonać, Max nalegał: "To mój obowiązek jako obywatela".

W końcu Mia musiała się poddać. Pociągnęła Elizę za sobą, idąc powoli w kierunku biura Maxa, a kiedy zobaczyła drzwi, obie nieświadomie cofnęły się o dwa kroki, próbując je ominąć.

Max odwrócił głowę, jego głos był niski i niezadowolony: "Chciałem tylko poprosić Elizę o potwierdzenie, że ten pan Sam jest osobą, z którą się spotkałaś, jakieś inne pytania?".

"Tak! powiedziała sztywno Eliza - Kapitanie Max, czy mógłby pan to potwierdzić tak jak wcześniej? No wiesz, mniej lub bardziej niezręcznie".

Max, choć inteligentny, nie zrozumiał: "Niezręcznie?".

Eliza pomyślała sobie: "Nie mam problemu z potwierdzaniem ludzi, ale czy mógłbyś nie zwracać się do mnie moim imieniem lub imieniem Mii, kiedy spotykasz Sama? Tak będzie lepiej."

Max nie widział nic złego w nie zwracaniu się do nich po imieniu i pomimo swoich wątpliwości, kiwnął głową, zgadzając się: "Jasne".

Eliza złożyła ręce i podziękowała. Odwracając się w bok, ścisnęła ramię Mii: - To ty spowodowałaś te wszystkie kłopoty.

Mia poczuła ból, wydała cichy krzyk, wyraz jej twarzy jeszcze się nie cofnął, Max już pchnął drzwi biura, w środku siedzi w szarym trenczu Sam. Eliza jest trochę zdenerwowana w sercu, lekko przygryzając dolną wargę.
Sam uniósł brwi, a jego oczy się uśmiechnęły.

Eliza, podobnie jak Mia, uśmiechnęła się i powiedziała: "Hej, dobrze cię znowu widzieć, Sam", zanim została zdemaskowana.

"Nie spodziewałam się, że zobaczę cię tak szybko, wciąż tutaj. Sam uśmiechnął się lekko, wstał z gracją, przywitał się z Elizą, a następnie zwrócił uwagę na Maxa: "Nienawidzę widzieć cię w takiej sytuacji". Gdyby nie zatrzymał się poza miastem w dniu wypadku, już dawno by się zgłosił. Właśnie dlatego zdecydował się spotkać z Elizą na randce w ciemno w eleganckiej zachodniej restauracji.

"To twoja odpowiedzialność." Zwykle rzeczowy i niezrażony narzekaniami Sama, Max zastanowił się nad prośbą Elizy i gestem zaprosił ją i Mię, by usiadły.

Mia wyłapała subtelność słów: "Znacie się?".

Max wyznał: "Ukochani z dzieciństwa".

Sam od niechcenia odpowiedział: "Kumple".

Eliza była zaskoczona.

Mia wygląda na przygnębioną, nastrojową.

Sam uśmiecha się znajomo. Następnie opisuje spotkanie z Elizą w najdrobniejszych szczegółach, aż do wyjaśnienia treści ich rozmowy, powodując, że Eliza marszczy brwi i myśli: "Ten człowiek jest tak skrupulatny, że pamięta, ile razy poszła do toalety.

Kiedy Eliza wstała, Max spojrzał na nią i zapytał: "Eliza, coś do dodania?".

Eliza rzuciła mu puste spojrzenie: "Czy mogę iść do toalety, kapitanie Max?".

"Jasne." Max kontynuował przyjmowanie oświadczenia Sama, przypominając tylko Elizie ściszonym głosem, gdy pchnęła drzwi: "Wyjdź na prawo".

Eliza udała, że nie słyszy.

Mia nie mogła powstrzymać się od śmiechu i wstała za nią, meldując kapitanowi, że ja też idę.

Max nie mógł odmówić.

W toalecie na posterunku policji, Mia zwęziła lekko oczy, jakby przesłuchiwała: "Masz problemy z tym gliną, za każdym razem, gdy cię pytam, zmieniasz temat! Eliza, jesteś naprawdę niesamowita, jak śmiesz oszukiwać za plecami Andrew, chcę to zgłosić!".

"Czy ty z nami nie zerwałaś? Dlaczego teraz chcesz na mnie donieść?" Eliza kopnęła ją, "I oszukiwanie! Myślisz, że wszyscy są tacy jak ty, napaleni."

"Jestem napalona? Już nawet nie zbliżam się do mężczyzn!" Mia nie pozwoliła jej odejść: "Nie przerywaj, nie pozwolę ci opuścić Wydziału Narkotykowego, dopóki nie zrozumiesz mojej dzisiejszej kłótni z towarzyszem Maxem".

"Dlaczego stajesz się jak ciotka z sąsiedztwa?" Eliza poddaje się, "Powiedziałam ci, że to było nieporozumienie, a ja pobiłam faceta, więc jaki jest sens kontynuowania tego."

"Już nie?" Mia wydaje się mówić do siebie, po czym wyciąga telefon komórkowy: "Zadzwoń do Andrew, pozdrowienia ......".

Widząc, że naprawdę chce zadzwonić, Eliza szybko chwyciła telefon: "Śmiesz gadać bzdury przy Andrew, uważaj, bo stracisz kontakt".

Mia nie chce okazać słabości, celując w okazję, by odebrać telefon: "Powiedzieć to czy nie?".

"Eliza, dlaczego nie uderzy cię piorun!" Eliza poprzysięgła ją przekląć.

"Ktokolwiek odważy się mnie uderzyć, ja uderzę go pierwsza!" Mia zacisnęła ręce na piersi, dumna: - Przestań gadać i powiedz nam, co się stało, i niech to zabrzmi dobrze.
Eliza straciła panowanie nad sobą i spojrzała na nią z politowaniem w oczach.

Mia rozłożyła ręce i powiedziała, że nie chce być przez nią drażniona.

Eliza wspomina swoje pierwsze spotkanie z Maxem, a Mia zastyga na chwilę.

"To trochę szalone, ale nie musi być tak dramatycznie, prawda?". Eliza szturchnęła ją w czoło: "Wracaj!".

Mia podskoczyła nagle, wyciągając rękę, by wytrącić Elizie telefon z ręki i powiedziała złośliwie: "To znaczy, że ten dupek cię pocałował?". Widząc zakłopotanie Elizy, nagle straciła rozum, odwróciła się i popędziła do biura Maxa.

"Przestań, Mia!" krzyknęła Eliza na całe gardło.

Nie można było powstrzymać jej impulsu.

W drodze do Maxa, Mia ze złością skonfrontowała się z nim, a Max zareagował szybko, podnosząc rękę, by zablokować jej uderzenie, pytając: "Co robisz?".

"Co? Biję cię!" Mia spojrzała na niego gniewnie: "Nie wiesz, co zrobiłeś? Jesteś policjantem, ale jesteś zboczeńcem!". Jej nadgarstki były zaciśnięte, szarpała się mocno, ale bezskutecznie, była tak wściekła, że zacisnęła zęby: "Puść, jeśli masz odwagę!".

"Mia." Widząc, że Max nie ma zamiaru puścić, Eliza podbiegła i próbowała złamać mu rękę: "Robisz jej krzywdę, puść". A potem pochyliła głowę, by uspokoić Mię: "Nie bądź taka, porozmawiajmy o tym".

"Porozmawiajmy o moim tyłku!" Mia zbeształa: "Całowanie się z tobą jest głupie, on ......".

"Mia!" Eliza powstrzymała ją surowym głosem, "Nie sądzisz, że straciłam już wystarczająco dużo ludzi? Możesz przestać gadać?"

Max zrozumiał i puścił jej rękę z nieco ciężką miną: "Poczekajmy na koniec oświadczenia, aby powiedzieć, co mamy do powiedzenia".

"Transkrypcja? Nie mam czasu do stracenia z tobą." Mia wskazała na twarz Maxa i powiedziała: "Ostrzegam cię, żebyś był stały!". Następnie chwyciła torebkę i wyszła, nie oglądając się za siebie.

"Mia?" Eliza chciała iść z nią, ale...

Max odciągnął ją do tyłu: - Poczekaj, aż skończymy. Zdając się widzieć jej dylemat, powiedział: "Byłem niegrzeczny na lotnisku i nigdy nie miałem okazji przeprosić osobiście. Mam nadzieję, że rozumiesz.

"Dobrze, wiem. Eliza zwróciła się do Sama, który milczał: - Wyjaśnię ci to później. Jeśli uznasz to za konieczne, oczywiście".

W oczach Sam pojawił się błysk rozbawienia - Wiem, że nie jesteś Mią.

Eliza była zaskoczona: - Wiesz? Oczy skierowały się na Maxa, zdając się zgadywać, co wyjawił Samowi.

Max wzruszył niewinnie ramionami, co oznaczało, że nic nie powiedział.

Sam jednak nie był skłonny do wyjaśnień, ale po prostu zapytał niecierpliwie: "Skończyłeś z oświadczeniem, Team Max? Muszę kończyć, mam coś do zrobienia".

"Jakie poważne sprawy mógłbyś mieć?" Max chłodno pchnął transkrypcję w jego stronę: "Sprawdź, czy czegoś nie brakuje".

"Mam wiele poważnych spraw, ale nie chcę, żebyś o nich wiedział. Sam skończył, uważnie czytając transkrypcję od początku do końca, upewniając się, że nie ma żadnych pominięć przed podpisaniem.

"Jeśli coś wymyślisz, daj mi znać. Max powiedział i podpisał się swoim imieniem.

Eliza, widząc jego podpis, nie mogła się powstrzymać, by nie spojrzeć dwa razy: "Znaleźć kogoś, kto to zaprojektuje?".
"Co?" Max roześmiał się, "Nie jestem celebrytą, dla kogo miałbym to projektować? Tak długo, jak jest to zrozumiałe dla wyższych rangą, jest w porządku". Zamykając teczkę, zapytał: "Chcesz mój numer?".

Eliza potrząsnęła głową.

Max nacisnął skrót na swojej komórce i natychmiast zadzwonił jej telefon.

"Daruj sobie." Nie lubił dużo mówić.

Eliza skrzywiła się, wystawiając figlarnie język w złośliwym geście.

Obserwacja Maxa była niezwykle bystra, naturalnie zauważył jej zmieniający się wyraz twarzy. Stojąc twarzą do Sama, zapytał z uśmiechem: "Nie masz interesu, dlaczego nie wyjdziesz?".

"Jestem taki bezduszny, kiedy skończę cię wykorzystywać, jestem taki bezduszny." Sam również nie przegapił ruchu Elizy, patrząc na Maxa z zalotnym uśmiechem: "Masz dziś czas? Randka?"

Max spojrzał w dół i uporządkował papiery na biurku: - Jeśli coś się dzieje, po prostu powiedz.

"Nic, po prostu chcę zebrać grupę kumpli na noc drinków." powiedział Sam.

"To teraz trudny czas, więc bądź ostrożny. powiedział Max, dając Elizie znak do wyjścia.

"Co ma ze mną wspólnego ta rozprawa?" Sam spojrzał na niego: "Nie przychodź, jeśli chcesz". Na korytarzu zapytał Elizę: "Byłaś na siłowni? Wypróbować tę kartę?"

Eliza jakby zdała sobie sprawę: "To właśnie dostałeś dla Mii, prawda?". Jej oczy były pełne uśmiechu: "Zwykle regularnie ćwiczy".

Sam uniósł brew: "Jesteście dobrymi przyjaciółmi, to dla każdego".

Eliza uśmiechnęła się: - Naprawdę nie lubię ćwiczyć w domu, wolę jak najlepiej wykorzystać to, co mam.

Sam wzruszył ramionami z niedowierzaniem: "Nieważne, pa".

Patrząc na jego plecy, gdy odchodził, Eliza zastanawiała się w swoim sercu: "Nie jest zły, prawda? Bo odrzuciłam jego dobroć?"

A może jest wdzięczny, że czytasz w jego myślach. Idąc w stronę schodów, podrapał się po twarzy: "Naprawdę przepraszam za ostatni raz, nie mogłem się tym zająć podczas misji".

Eliza była nieco zakłopotana: - Prawie zapomniałam, a ty o tym wspominasz.

"Jesteś dziś wolna? Poczęstuję cię kolacją w ramach przeprosin."

"Jeśli przeprosiny są przydatne, to po co nam policja!" Eliza odpowiedziała, widząc jego szczere nastawienie, jej ton złagodniał: "Możesz mnie zaprosić po rozwiązaniu sprawy, to rodzaj szoku. Jeśli chodzi o to, co wydarzyło się wcześniej, nie wspominaj o tym ponownie, ten policzek jest również uważany za przeprosiny, czy to możliwe, że nadal chcę cię zaprosić na kolację za ten policzek?"



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Szepty na dachu"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści