Nieoczekiwane spotkanie pierwszego pocałunku

1

"Jedz!" Czysto wyglądająca dziewczyna z długimi do pasa włosami i długą czarną sukienką karmiła hot doga stojącemu przed nią bezpańskiemu psu.

Ciemna uliczka była pusta, ale dziewczyna wyglądała na niezainteresowaną, jakby przychodziła tu codziennie.

Nagle usłyszała odgłos kroków biegnących w oddali, coraz bliżej, a pies wydał z siebie okrzyk "wooof", tak przerażony, że schował się w kącie.

W tym momencie pojawił się przed nią czarny cień i poczuła tylko, jak jej talię otacza silne ramię.

Zanim zdążyła zareagować, poczuła na ustach ciepły dotyk.

Próbowała odepchnąć tego dziwnego mężczyznę, jednak był on zbyt silny i w ogóle nie zareagował.

"Woof!" Szczeniak szczeknął na mężczyznę.

Odgłos kroków w oddali w końcu pojawił się w zasięgu wzroku, a grupa czegoś, co wyglądało jak ochroniarze, podbiegła w panice, najwyraźniej czegoś szukając.

Dziewczyna nie mogła odepchnąć mężczyzny, ale był to także jej pierwszy pocałunek, jak mogła mu go dać bez powodu!

Ze złością przygryzła wargi mężczyzny i starała się jak mogła, ale on wciąż nie reagował, wręcz przeciwnie, całował ją coraz mocniej.

Nigdy wcześniej nie doświadczyła pocałunku, ale nie mogła sobie z tym poradzić!

"Pospiesz się i znajdź to! Znajdź to i zajmij się tym na miejscu!" krzyknął wielki, krzepki mężczyzna, a tłum zaczął się rozchodzić.

Oczy wielkiego mężczyzny zostały nagle przyciągnięte do splecionej pary.

Pocałunki mężczyzny stawały się coraz bardziej szalone, nie przejmując się tym, że ktoś patrzy, a nawet popychając ją na ścianę.

Im bardziej zaciskała zęby, tym bardziej niepohamowane stawały się jego namiętne pocałunki.

"Dlaczego nie puszczasz! Ledwo mogę oddychać!" Dziewczyna mocno spoliczkowała obcego mężczyznę.

"Czy to leci na mnie? Niemożliwe! Nikogo nie obraziłam! To nie może być przez niego?" Pomyślała sobie, tak zawstydzona, że chciała się gdzieś schować.

Kto cały czas gapi się na kogoś, kto się całuje? Co za łobuz!

A skoro już o tym mowa, to ten wielki mężczyzna, który nie zawahał się podejść i pocałować nieznajomą, też jest chuliganem!

To było nieludzkie, miała ochotę zatłuc go na śmierć, ale w tej chwili nie mogła się ruszyć.

Niech to szlag!

Wielki mężczyzna nie wydawał się zakłopotany, ale zamiast tego wyjął latarkę i poświecił na nią.

Latarka rozzłościła dziewczynę, czy to nie było wystarczająco jasne? Nienawidziła, gdy się na nią świeciło!

Spojrzała gniewnie na światło i próbowała uwolnić się z więzów mężczyzny, jakby chciała dostać ataku.

Mężczyzna opuścił jej usta, ale potem pocałował jej szyję i ramiona, choć nie blisko, ale mogła poczuć jego delikatny oddech, łaskotanie.

Pierwszy pocałunek był tak intensywny, że miała wrażenie, że się dusi.

"Na co się gapisz! Nie widzisz, że jesteśmy zajęci? Jeśli nie widzisz tego wystarczająco wyraźnie, dlaczego nie staniesz i się nie przyjrzysz?" Zaczerpnęła powietrza i przeklęła mężczyznę.

Mężczyzna opuścił głowę między jej szyję, a gdy usłyszał jej słowa, w kąciku jego ust pojawił się lekki uśmiech.

W tym momencie wielkiemu mężczyźnie zabrakło słów.
"Kochanie, kontynuujmy!" Powiedziała dziewczyna, przyciskając głowę, która wciąż znajdowała się w pewnej odległości, bezpośrednio do jej szyi, a usta mężczyzny natychmiast poczuły lekki chłód jej skóry.

Jej dłonie wciąż "dotykają" jego ciała! To też jest zbyt śmiałe, prawda?

Mężczyzna nie spodziewał się, że będzie się tak zachowywać, nawet nazywając go kochanym! Poczuł, jak jego ciało i umysł sztywnieją.

Wielki mężczyzna był zajęty odwracaniem się i odszedł w lekkiej panice.

Przestraszył się jej?

"Nie ma po nim śladu." Kilku ochroniarzy wróciło, aby złożyć raport wielkiemu człowiekowi.

"Idźcie szukać gdzie indziej, jest pod narkozą, nie ucieknie daleko!" powiedział wielki człowiek.

Po ich wyjściu dziewczyna i mężczyzna puszczają się niemal jednocześnie.

"Bang..." mężczyzna stracił oparcie i upadł.

"Hej!" Dziewczyna potrząsnęła nim, a on nie odpowiedział: "To nie jest martwe, prawda?".

Gdy tylko padły te słowa, obok przejechał samochód.

"Młody mistrzu!" Mężczyzna w średnim wieku pośpiesznie wysiadł z samochodu, szybko rozkazując ludziom, aby przenieśli leżącego na ziemi mężczyznę do samochodu.

Gdy mężczyzna znalazł się w samochodzie, ten odjechał.

"Hej! Kim są ci ludzie? Właśnie odjechali! Przynajmniej go uratowałam!" Dziewczyna krzyknęła do odjeżdżającego samochodu: "Nawet nie podziękowali! Co to za młody mistrz?

"Czekałam pół dnia i cię nie widziałam, myślałam, że coś ci się stało". Wysoka postać stopniowo zbliżyła się do niej, "Więc to było krzyczenie za samochodem, czy to wciąż wysoka i potężna Lillian Chambers, którą znam?"

Z tyłu rozległ się wybuch śmiechu.

"Hej Marcus Wright, wciąż się ze mnie śmiejesz!" Skrzywiła się i uszczypnęła go w ramię.

"Nigdy więcej śmiechu! Nigdy więcej śmiechu!" błagał Marcus.

Dopiero wtedy puściła.

"Chodź, idziemy coś zjeść! Naturalnie objął ją ramieniem.

Oboje popchnęli się do przodu.

Marcus jest przystojny, wysoki, pochodzi z dobrej rodziny, jest uznawany za szkolnego ucznia, wiele dziewcząt w kręgu go faworyzuje.

On i Lillian są przyjaciółmi z dzieciństwa, gdzie jest Lillian, tam jest on, więc w oczach tych dziewczyn Lillian jest po prostu bólem głowy.

Oboje siedzą w BBQ Stand na końcu alei, jak zwykle delektując się późną nocą przekąską.

"To jest naprawdę pyszne! Spróbuj!" Marcus wręczył Lillian garść grzybów shiitake.

"Mniam!" Lillian wzięła kęs i też spróbowała.

Po krótkiej chwili stół był zastawiony bambusowymi szaszłykami.

Nie mogła zrozumieć, jak ktoś taki jak Marcus może nie lubić przydrożnych straganów.

Lillian odwróciła się, by zapłacić.

"Już zapłaciłem. powiedział Marcus, ponownie obejmując ją ramieniem i prowadząc w głąb uliczki - "Zabiorę cię do domu".

"Hej! Płacisz za każdym razem, na kogo patrzysz z góry! Lillian wzruszyła ramionami, "Zarobiłam trochę pieniędzy na boku."

"Dobra, następnym razem ty płacisz! Marcus potarł jej głowę.

"Za każdym razem tak mówisz! Lillian spojrzała na niego: "Marcus, zapłaciłeś za to, żebym w ogóle poszła do szkoły, jestem ci tyle winna".

"Jako przyjaciel, chcesz zobaczyć śmierć?"
"Marcus ......"

"Ok, w porządku."

Marcus odwiózł ją do domu, a potem odjechał z ulgą.

Spojrzała na jego plecy, głęboko zamyślona.

Gdyby nie jego pomoc przez te wszystkie lata, prawdopodobnie nie byłaby w stanie przetrwać.

"Mała Lillian, dlaczego nie wejdziesz do drzwi?" Starszy mężczyzna otworzył drzwi i zobaczył ją oszołomioną.

"Babciu, dlaczego tu jesteś, wejdź do środka, nie czujesz się dobrze". Lillian oprzytomniała i pomogła staruszkowi wejść do domu.

"Nic mi nie jest, czuję się znacznie lepiej".

Lillian spojrzała na słaby wygląd staruszki i nie mogła się powstrzymać od przytulenia jej.

Tak, bała się, bała się, że pewnego dnia straci tego staruszka.

"Babcia zawsze będzie z tobą". Babcia delikatnie poklepała ją po plecach.

Słysząc słowa babci, Lillian powstrzymała łzy.

Babcia wcześniej zachorowała na chorobę Alzheimera i zapomniała o wszystkim oprócz niej.

Ból starości, koszty opieki medycznej już dawno się skończyły.

Pieniądze, które zarabiała na pół etatu, były marne.

Nie tylko jej czesne, ale także czynsz za mieszkanie oraz rachunki za leczenie i operacje babci pochodziły od rodziny Marcusa.

Była mu winna tak wiele, że mogła nigdy nie być w stanie tego spłacić.

Kilka dni temu lekarz powiedział jej, że babcia ma dużego guza w mózgu i musi być operowana, ale kto za to zapłaci?

Nie powiedziała o tym Marcusowi, nie chcąc przysparzać mu więcej kłopotów.

Ilekroć była proszona o wyjście, odmawiała i nigdy nie uczestniczyła w zjazdach kolegów z klasy. Jej introwertyczna osobowość sprawiała, że czuła się niedostępna.

Nawet gdy Marcus zapraszał ją na kolację, zawsze odmawiała i wybierała najtańszy posiłek.

Marcus rozumie jej trudności i za każdym razem po cichu płaci rachunek.

Operacja babci była jak głaz, który ją przygniatał.



2

Rano, gdy Lillian szła alejką, zobaczyła luksusowy samochód zaparkowany w niewielkiej odległości.

"Wsiadaj!" Marcus krzyknął przez opuszczone okno.

Nie odmówiła i szybko wsiadła. Marcus naturalnie dołączał do niej, gdy tylko mógł wrócić do domu, zamiast mieszkać w szkole, i zawsze czekał na nią następnego ranka.

"Nie jadłaś śniadania, prawda? Proszę, mam dodatkowe. Marcus podał jej gorącą porcję mleka sojowego i naleśniki.

"Dzięki!" W głębi serca wiedziała, że to śniadanie wcale nie było dodatkowe, ale przygotowane specjalnie dla niej.

W mgnieniu oka znaleźli się w Riverside Academy.

"Dziękuję, wujku Lee!" Po wyjściu z autobusu Lillian powiedziała do kierowcy w średnim wieku, kłaniając się głęboko.

"Lillian, nie musisz być taka uprzejma, przyjdź do domu Wrightów, żeby się pobawić, kiedy będziesz miała czas, pani i pan Wright bardzo za tobą tęsknią! Wujek Lee uśmiechnął się uprzejmie.

"Ok! Do widzenia wujku Lee!"

"Powiedz, kiedy możesz przyjść do naszego domu? Moi rodzice codziennie krzyczą, żebym cię przywiózł, czuję się, jakbyś był ich prawdziwym synem." Marcus ponownie położył rękę na jej ramieniu.

"Pieprz się!" Uderzyła Marcusa w rękę i oboje weszli do klasy, przepychając się jak zwykle.

W oddali Ethan Black, w innym luksusowym samochodzie, już wszystko widział.

"Ta dziewczyna przed chwilą, widzisz?" Ethan powiedział do kierowcy: "To ona".

"Tak, proszę pana".

"Hej, słyszeliście, Desmond Bennett przychodzi dziś do szkoły!" W klasie natychmiast zapanował chaos.

Wieść szybko rozeszła się po kampusie, a reputacja Desmonda była dobrze znana. Był znany jako playboy, kobieciarz, który zabawiał się z niezliczonymi kobietami, z których wiele przyciągało go ze względu na jego dobry wygląd. Wielu obawiało się jego obojętności i bezwzględności, a mówiono, że pozbył się wszystkich kobiet, z którymi był w związku.

Nie chodził do szkoły od dwóch lat, więc nikt nie wiedział, jak wygląda, a dzisiejsza wiadomość była bombą.

Zamierza wybrać partnerkę do małżeństwa w szkole?

"To niewiarygodne! Słyszałam, że jest przystojny i bogaty, jeśli za niego wyjdę, moje życie się spełni!" powiedziała podekscytowana dziewczyna.

"Śnij dalej, jesteś panią Bennett z Desmond!" odparła inna dziewczyna.

"Hmph! Ale on nie może na ciebie patrzeć!"

"Kto ma się kłócić? Taka bezwzględna osoba tylko prosi się o kłopoty, jeśli za niego wyjdziesz!"

"Tak, nie wiem, czy będzie się tobą opiekował po ślubie!"

"Desmond ma narzeczoną, Celeste Windham!

Klasa podekscytowana dyskutowała na ten temat.

Marcus zasnął na biurku. Lillian była pod wrażeniem, że był w stanie tak dobrze spać pośród tych wszystkich emocji.

Pod koniec lekcji rozpoczęło się szkolne przedstawienie, a Lillian miała za zadanie zagrać niedźwiedzia w obszernym kostiumie zwierzęcia.

Najwyraźniej to tylko sposób na zarobienie pieniędzy. Kto ryzykowałby udar cieplny w środku lata w czymś, co było cieplejsze od puchowej kurtki?

Kiedy przedstawienie wreszcie się skończyło, szybko zdjęła nakrycie głowy niedźwiedzia, usiadła na schodach i otarła rękawem pot z twarzy.
Kilku chłopców dyskutowało przyciszonymi głosami, a jeden z nich wręczył drugiemu bukiet róż i popchnął go do przodu.

Wypchnięty z nerwowych drżących rąk chłopca, przed nim stoi jego bogini Lillian!

"Lillian, lubię cię! Możesz być moją dziewczyną?" Chłopak zebrał się na odwagę i powiedział.

To wyznanie przyciągnęło uwagę wszystkich.

"Znowu się do niej przyznaje!"

"Tak, niezliczeni mężczyźni zabiegają o nią, a ona codziennie się do nich przyznaje!"

"Ci faceci są tak głupi, że zakochują się w Lillian, ona jest zimna jak lód!"

"Mówiąc o tym, jej związek z Marcusem wydaje się być dość niezwykły! Może on zmierza w tę stronę!"

W obliczu tych wyznań i komentarzy gapiów Lillian od dawna była przyzwyczajona.

"Mam chłopaka." Odpowiedziała chłodno, bez wyrazu.

"To nie Marcus, prawda?" Chłopak zrozumiał, ale wciąż pytał.

"To nie on." Lillian pomyślała sobie, że Marcus zrobił dla niej wystarczająco dużo, że nie wolno mu mieszać się w to całe zamieszanie.

Scena została przerwana, gdy podszedł dystyngowany mężczyzna w czarnej koszuli.

"To on. Lillian spojrzała na mężczyznę i odpowiedziała na pytanie chłopców.

Ludzie wokół nich eksplodowali.

"To jej chłopak? Jak to możliwe, że nie widziałam go wcześniej?"

"Więc kim jest Marcus?"

"Cieszę się, że to nie Marcus, wciąż mam szansę!"

"Ten facet też wygląda przystojnie!"

"Tak, bardzo przystojny!"

"Gdybym mogła mieć tak przystojnego chłopaka, budziłabym się ze śmiechem w moich snach!".

Spojrzenie Ethana skierowało się ostro w stronę gapiów, a wszyscy byli przerażeni jego majestatycznymi oczami i nie odważyli się odezwać ponownie.

Nawet Lillian poczuła przeszywające spojrzenie w jego oczach, chłód tego mężczyzny przewyższał nawet jej!

"Masz tu trochę wody!" W tym momencie podszedł Marcus i rzucił Lillian butelkę wody.

Lillian wzięła wodę, zapominając o sytuacji wokół niej i wypiła ją, naprawdę uwalniając swoje pragnienie.

W tym momencie Ethan zmarszczył lekko brwi.

"Młody Mistrzu." Obok niego pojawił się mężczyzna w średnim wieku w garniturze.

"Co? Nazwał go młodym mistrzem?"

"Czy to może być Desmond?"

"Nie wierzę w to! Jak Desmond może być jej chłopakiem? Dopiero co przyszedł dziś do szkoły!"

"Pfft..." kiedy dowiedziała się, że Ethan to Desmond, woda wylała się z ust Lillian prosto na spodnie Ethana, który właśnie powiedział, że ten facet jest jej chłopakiem!

Brwi mężczyzny zacisnęły się jeszcze bardziej, a w jego sercu zapłonął gniew.

"Hej! O czym wy mówicie? Nie każdy zasługuje na to, by być chłopakiem Lillian! Marcus krzyknął do tłumu, po czym zaczął klepać Lillian po plecach, nie przejmując się mokrym Ethanem.

"Nic mi nie jest. Marcus wyglądał bardzo niewinnie, nie wiedział, co się dzieje z Lillian, która niezręcznie pociągnęła Marcusa w stronę drzwi.

"Chcesz uciekać?" Odezwał się niski głos Ethana.

"Dlaczego po prostu tego nie zdejmiesz, a ja ci to wysuszę? Lillian powiedziała ostrożnie, wyraźnie zdając sobie sprawę, że jest w niekorzystnej sytuacji.

Nie chciała, by Ethan nawet pomyślał, że to powiedziała.
"O czym ty mówisz, Lillian?!" Marcus popukał ją w głowę z zaskoczenia.

"Wujek Chen - odezwał się Ethan.

"Pójdziesz sama, czy mam cię zabrać? Mężczyzna w średnim wieku powiedział do Lillian.

"Nie możesz jej zabrać. Marcus spojrzał na Ethana i powiedział chłodno, osłaniając za sobą Lillian.

Lillian wiedziała, że Marcus zrobi wszystko, by ją chronić.

"Lillian, pamiętaj, że tu jestem. Spojrzenie Ethana zaniepokoiło ją.

"Tak.

"Mój Boże, Desmond jest z nią?

"Desmond nie rzuciłby jej po zabawie z nią, prawda?!"

"Niekoniecznie, Lillian jest boginią wielu mężczyzn!

"Lillian może nie być mu jeszcze wierna!

Gdy plecy Lillian i Ethana zniknęły, serce Marcusa było jak butelka mieszanki smaków, trudna do uspokojenia.

"Przestań gadać, chodźmy stąd! Był wściekły.

"Marcus, nie złość się! Może Desmond podkochuje się w Lillian, ale Lillian ma oczy tylko dla ciebie!". Dziewczyna próbowała go uspokoić.

Marcus rzucił jej surowe, mrożące krew w żyłach spojrzenie, a ona była zbyt przestraszona, by się ruszyć, ale w końcu została odciągnięta przez pobliską osobę.

Tłum, widząc jak wściekły był Marcus, odszedł z poczuciem humoru.

Mężczyzna w średnim wieku wręczył Lillian kartkę z napisem "Umowa małżeńska".

Twarz Lillian zmieniła się i zapytała: "A jeśli tego nie podpiszę?".

"Jeśli nie podpiszesz, możesz nie zobaczyć więcej swojej babci".

"To podłe." pomyślała.

"Podpisując tę umowę, Bennett Mansion pokryje wszystkie koszty leczenia twojej babci i zatrudni najlepszych lekarzy do jej leczenia". Mężczyzna w średnim wieku kontynuował: "Co o tym myślisz?".

Dopóki podpisywała umowę, operacja babci była gwarantowana, a w sercu Lillian pojawił się promyk nadziei.

"Nie podpiszę!" Nagły głos przerwał jej myśli.



3

Smukła dziewczyna o długich, spływających włosach podeszła powoli, chrupiący dźwięk jej wysokich obcasów przeciął powietrze w ciszy.

"Desmond, wiem, że nie chcesz się ze mną żenić, ale nie możesz po prostu znaleźć kobiety i się z nią ożenić! Zatrzymała się przed Desmondem Bennettem, jej oczy były bystre.

"Wygląda na to, że dobrze się znacie. Lillian Chambers patrzyła dalej, jakby nic się nie stało.

"Nie jestem przypadkowy, po prostu chcę się z nią ożenić. Desmond spojrzał na Lillian, najwyraźniej próbując rzucić jej puszkę z robakami.

Lillian słuchała i czuła jedynie niepokój.

"Skąd się tu wzięłaś, dzika dziewczyno? Chcesz poślubić Desmonda?" Gniew dziewczyny wzbierał jak fala przypływu i krzyczała na Lillian bez litości.

Jak dziewczyna, która wydawała się tak elegancka, mogła być tak brutalna, gdy chodziło o nią?

Lillian nie odpowiedziała, ale złość dziewczyny rosła.

"Hej! Ty dzika dziewczyno! Dlaczego nic nie mówisz!" Dziewczyna chciała ją spoliczkować.

Lillian szybko blokuje jej rękę, a następnie z łatwością strzepuje ją czystym ruchem.

Desmond jednak przytrzymał dziewczynę, która została wytrącona z równowagi.

Oczy Lillian rozbłysły bezradnością i zaniemówieniem, ta dziewczyna naprawdę ją wkurzyła, kto pozwolił jej nazwać ją dzikuską?

"Czy to się liczy?" Lillian zapytała Desmonda.

"Oczywiście. Odpowiedział mężczyzna w średnim wieku.

"Pytam ciebie. Lillian spojrzała na Desmonda, jej oczy były głębokie jak spokojne morze.

"Hrabio. Jego ton był lodowato zimny.

"Co się liczy? zapytała dziewczyna wciąż leżąca w ramionach Desmonda.

Lillian, czując jedynie znudzenie, podpisała Kontrakt Małżeński bez słowa; najwyraźniej nie spodziewał się, że będzie tak otwarta.

"Hej! Ty dzika dziewczyno! Jak śmiesz podpisywać?!" Głos dziewczyny był pełen gniewu.

"Co z tego, że jest dzikuską? Czyż nie została przyszłą żoną mężczyzny, za którym tęsknisz?" Lillian droczyła się beztrosko.

Jego przyszłą żoną?

"Ty! Dziewczyna była zbyt wściekła, by się odezwać: - Myślisz, że Desmond polubiłby kogoś takiego jak ty? Śnij dalej!"

"Kiedy dostaniemy pozwolenie na ślub? Lillian zignorowała ją, kierując swoją uwagę z powrotem na Desmonda.

"Jutro. Wyglądał na zdziwionego, czy naprawdę chciała za niego wyjść? Nie słyszała plotek na jego temat?

"Dobrze, do zobaczenia jutro! Lillian odpowiedziała, obdarzając dziewczynę szyderczym uśmiechem.

Dziewczyna miała ochotę pójść za nią i znowu ją zbesztać.

"Celeste, przestań. Desmond w końcu się odezwał.

Celeste Windham pomyślała o tym, jak bardzo przesadziła i zaczęła się zbierać.

Ta dziewczyna Celeste może być naprawdę księżniczką, rozpieszczoną córką Windhama, nie spodziewała się być taką "dziką dziewczyną" spowodowaną bezradnością.

"Lillian, nie dali ci popalić, prawda?" Marcus Wright czekał z niecierpliwością.

"Nie. Jestem Lillian Chambers! Jestem Lillian Chambers, co ktoś może mi zrobić?" Odpowiedziała z uśmiechem, ale z niewyczuwalnym smutkiem w oczach.

Miała dwadzieścia lat, nigdy nie była zakochana, a jutro miała otrzymać licencję małżeńską od Desmonda, o którym krążyły plotki, że jest twardzielem, i to było niewiarygodne.
Sama Celeste wiedziała, że to nie będzie łatwe.

Nie było wiadomo, co przyniesie jej przyszłość.

"Słyszeliście, że partnerka Desmonda została potwierdzona i jest nią Lillian Chambers!" mruknęli uczniowie.

"Naprawdę?"

"Oczywiście! Staruszek Desmonda chciał, by poślubił Celeste, ale Desmond nie chciał iść na kompromis i znalazł kogoś innego, by go wkurzyć".

"Chyba lepiej się w to nie mieszać, bo pewnego dnia to zniknie!"

Lillian i Marcus, którzy właśnie pojawili się w drzwiach klasy, byli zszokowani słysząc całą tę rozmowę.

"Lillian, oni tylko gadają bzdury, nie wierz im." powiedział z niepokojem Marcus.

"Oni mówią prawdę."

"Naprawdę co?"

"Wychodzę za mąż, za Desmonda".

Marcus był zszokowany, niedowierzał.

"Grozili ci? Powiedz mi..." zanim zdążył dokończyć zdanie, Lillian odpowiedziała.

"Nie."

"Lillian Chambers, to sprawa na całe życie, bez żartów".

"Nie żartuję, zgłosiłam się na ochotnika". Lillian nie obejrzała się za siebie, weszła prosto do klasy.

Rozmowy w środku natychmiast ucichły, a tłum zebrał się wokół niej.

Marcus wciąż nie odezwał się do niej przed południem.

Próbowała z nim porozmawiać, ale milczał.

Pod koniec dnia szkolnego Marcus jak zwykle czekał na nią w samochodzie.

Już miała wsiadać, gdy z tylnego siedzenia dobiegł przeciągły trąbienie.

Kiedy przyjrzała się uważnie, zobaczyła Desmonda na tylnym siedzeniu, z zimną i nieprzystępną twarzą.

"Młoda damo, proszę wsiąść do samochodu. Kierowca w średnim wieku z szacunkiem otworzył przed nią drzwi, po drugiej stronie tylnego siedzenia.

"Kim jest ta młoda dama?" Marcus zobaczył to i wyskoczył z samochodu z niezadowoleniem.

"Marcus......" Lillian próbowała zawołać.

"Popchnąłeś ją? Marcus zapytał bez wahania, patrząc prosto w twarz Desmonda. Gdyby nie było tam Lillian, podbiegłby do mężczyzny w samochodzie.

"Powiedziałam nie, nikt mnie nie zmuszał. Lillian oświadczyła bez ogródek.

"Nie wierzę ci!"

"Marcus, przestaniesz zachowywać się irracjonalnie? Lillian chwyciła go za ramię.

"Zachowuję się nierozsądnie? Za kogo ty mnie masz? Marcus potrząsnął nią z wściekłością i odwrócił się.

Tak, zrobił dla niej tak wiele, chronił ją w milczeniu, a mimo to nazwała go nierozsądnym.

Oboje byli rozgoryczeni.

"Młoda damo, proszę." Rozległ się głos kierowcy, jakby nie było wyboru.

"Czy jutro nie dostaniemy pozwolenia na ślub? Lillian siedziała sama obok Desmonda, ale czuła górę między sercem a umysłem.

"Zaaklimatyzujmy się dzisiaj. Powiedział, a po tonie jego głosu spodziewała się czegoś więcej.

"Och. Lillian odpowiedziała swobodnie.

Rezydencja przed nią była rezydencją Bennettów.

"Młody panie, młoda damo, proszę." Kierowca wysiadł z samochodu i otworzył przed nią drzwi.

"Młody pan, młoda pani. Ochroniarze przy drzwiach ukłonili się zgodnie.

Po przejściu przez drzwi, po obu stronach znajdowały się przepiękne ogrody.

"Rezydencja Bennetta też jest naprawdę duża." pomyślała Lillian.
W środku był ochroniarz.

"Młody Mistrzu." Ochroniarz przywitał się grzecznie.

"To jest ta młoda dama. przedstawił się kierowca.

"Dzień dobry, młoda damo! Ochroniarz natychmiast zawołał z szacunkiem, otwierając przed nimi drzwi.

"Cześć chłopaki! Lillian odpowiedziała nieśmiało.

"Uklęknij." Głęboki, męski głos w średnim wieku dobiegł z wnętrza pokoju.

Desmond natychmiast uklęknął w drzwiach, a Lillian zamarła na chwilę, po czym została pociągnięta na kolana razem z nim.

Spojrzała na Desmonda, ale on nie zwrócił uwagi na jej oczy.

"Dlaczego musisz klękać, zanim jeszcze wejdziesz do drzwi, wygląda na to, że staruszek nie jest dobrym człowiekiem, Lillian, będziesz musiała to robić do końca życia!" pomyślała sobie. Pomyślała sobie.

"Panie Bennett, niech Desmond nie klęka, tylko niech klęka ta dzika dziewczyna, którą przywiózł". W głosie starszego była nuta obojętności i najwyraźniej była to Celeste.

"V--" Przez Lillian przeszła fala obrzydzenia, gdy usłyszała, jak Celeste nazywa go "Desmondem".

Kiedy ochroniarz zobaczył jej minę, nie mógł powstrzymać się od uśmiechu.

"Przepraszam, twój kochanek jest trochę mięczakiem, ja... - powiedziała, a kierowca się roześmiał.

Lillian nieśmiało podrapała się po głowie.

"Ona nie jest dzikuską, to moja żona. Desmond powiedział chłodno.

Obawiam się, że tym razem cała sala była zszokowana! Ci w pokoju nie mogli uwierzyć, że Desmond kłóciłby się o kobietę, a co najważniejsze z Celeste.

"Desmond!" krzyknęła Celeste, patrząc na Lillian ze złością.

"Wiem, że grasz z wujkiem, ale wujek jest również dla twojego dobra, nie chcesz się żenić, ja się nie ożenię, jak możesz po prostu znaleźć dziką dziewczynę?"

"Mówiłem ci, ona nie jest dziką dziewczyną." Desmond odparł stanowczo.

Mówił w jej imieniu?

Wyrazy twarzy obecnych w pokoju stawały się coraz bardziej oszołomione; po raz pierwszy widzieli Desmonda broniącego kobiety, zwłaszcza w kłótni z Celeste.

"Dobrze!" Celeste usłyszała słowa Desmonda i zwróciła się do Lillian: - Więc mówisz, że go kochasz?



4

"Naprawdę dużo mówisz, a to wszystko bzdury. Lillian Chambers była trochę zniecierpliwiona, a ludzie wokół niej patrzyli na nią szeroko otwartymi oczami, żaden z nich nie odważył się odezwać do Celeste Windham takim tonem.

"Czy mam za niego wyjść, jeśli go nie kocham? Jej ton był nonszalancki.

Celeste zarumieniła się ze złości, ale starała się zachować spokój. "Desmond, czy ty kochasz tę kobietę? zapytała, a w jej głosie słychać było nutkę urazy.

"Oczywiście, że nie. Odpowiedź Desmonda Bennetta była zwięzła i bezpośrednia, zaskakując Lillian. Myślała, że będzie się zgrywał, ale nie spodziewała się, że będzie tak bezpośredni, nawet przy tylu ludziach. Właśnie powiedziała, że go kocha i to było upokarzające.

Śmiech dochodził zarówno z sali, jak i spoza niej, zwłaszcza Celeste, który był ostry i nieprzyjemny.

"Z czego tu się śmiać, twój młody pan jest po prostu nieśmiały, wczoraj tylko spaliśmy, a dziś przyprowadza mnie na spotkanie z rodzicami, kogo on kocha, jeśli nie mnie?". Skoro chcesz działać, to działaj do końca. Jej serce skrzyżowało się, ale nie wiedziała, co powiedziała.

Desmond odwrócił głowę, by na nią spojrzeć, ale ona celowo na niego nie patrzyła, pozwalając mu sprawić, by cierpiała. Nadal wyglądała na pewną siebie, jakby wszystko było pod kontrolą.

Kąciki ust Desmonda uniosły się lekko, ta kobieta była naprawdę interesująca.

Ochroniarz i mężczyzna w średnim wieku spojrzeli na siebie, gdy usłyszeli jej słowa, a uśmiechy na ich twarzach zniknęły.

"Jesteś bezwstydna!" Ktoś nie mógł się powstrzymać od krzyku.

"Jeszcze nie powiedziałam, że jestem bezwstydna, chcesz to usłyszeć?" Lillian zapytała pogardliwie, jakby nie obchodziły ją osoby przed nią.

Celeste była tak wściekła, że wyciągnęła rękę, by dać jej nauczkę, ale tym razem powstrzymał ją Desmond.

Celeste była oszołomiona, że kobieta mogła ją tak potraktować.

"Chcesz to usłyszeć?" Lillian odezwała się wyraźnie, jakby chciała powiedzieć Celeste, że już wystarczy. Jej ton był zimny i nie wyglądała na osobę, która właśnie powiedziała, że ją kocha.

Jej oczy były jak lód, a Celeste nigdy nie widziała tak zimnych oczu, z wyjątkiem oczu Desmonda. Przeszył ją dreszcz. Posłała dreszcz w dół kręgosłupa, jakby Lillian była zimną górą lodową.

Celeste musiała cofnąć rękę i "powiedzieć" domowi.

"Wujku, zobacz, jaka ta kobieta jest bezwstydna".

"Dobrze, Celeste, powinnaś wrócić. Mężczyzna machnął ręką, a dwóch ochroniarzy podeszło do Celeste.

"Panienko, proszę.

"Wujku!" Celeste zawołała niechętnie.

"Cóż, wracaj. Ton mężczyzny wydawał się zniecierpliwiony.

Celeste nie zapomniała spojrzeć na Lillian, gdy odchodziła.

"Wejść, wy dwoje!" Niski, melodyjny głos w pokoju zabrzmiał ponownie.

"Wujku Chen, ty idź przodem. Desmond wstaje, próbuje pomóc Lillian wstać, ale ona ma to gdzieś i przechodzi przez drzwi.

"Tak, młody mistrzu. Wujek Chen wycofał się z szacunkiem.

"To ciebie szukał?" zapytał pan Bennett Senior, gdy zobaczył Lillian.

Desmond podążył za nim, jakby po raz pierwszy widział ojca tak zainteresowanego nieznajomą.
"Tak." odpowiedziała Lillian.

"Czy naprawdę miałaś na myśli to, co powiedziałaś o kochaniu go tam przed chwilą?"

"Oczywiście, że nie, widziałam go tylko ten jeden raz, jak mogłabym być zakochana?" Powiedziała do młodo wyglądającego pana Bennetta Sr. "Powiedziałam to tylko po to, by zrobić na złość tej pani".

Mężczyzna nie spodziewał się, że będzie tak bezpośrednia, podobnie jak Desmond.

"Jakie były warunki waszego małżeństwa? Pan Bennett Sr. pytał dalej, całkowicie ignorując Desmonda.

"Zapłacił za operację mojej babci i znalazł kogoś, kto ją leczył.

"Więc zgodziłaś się? naciskał.

"Tak."

"Nie słyszałaś plotek na jego temat? Pan Bennett Sr. uniósł brew.

"Słyszałem."

Nie tylko słyszała, w Riverside Academy krążyły o nim różne plotki.

"Nie boisz się?"

"Robię to, co uważam za wartościowe, oczywiście, że się nie boję.

"Więc to, co uważasz za wartościowe, to spotkanie z babcią?"

"Tak."

Wydawało się, że pan Bennett Sr. skończył zadawać pytanie, które chciał zadać, i otrzymał odpowiedź, której oczekiwał.

Desmond przysłuchiwał się ich rozmowie, coraz bardziej niezadowolony, marszcząc brwi, gdy zdał sobie sprawę, że nie wysłał ich na taką rozmowę.

Służba w domu była oszołomiona, że Mistrz tak dużo rozmawiał z kimś, kogo nigdy wcześniej nie spotkał, jakby to było jego dziecko, a Desmond był zbędny.

"Czy ma jakieś inne warunki niż małżeństwo? kontynuował pan Bennett senior.

"Nie.

"Mam jeden warunek. Jego ton był poważny, sprawiając wrażenie, że nie ma miejsca na wątpliwości.

Lillian spokojnie czekała, aż będzie kontynuował.

"Dodaj więcej dzieci do rodziny Bennettów."

Na wzmiankę o dzieciach była oszołomiona, że rozmawialiśmy o tym po zaledwie jednym spotkaniu. Lillian myślała, że to będą proste zaręczyny, ale nie zdawała sobie sprawy, że będzie musiała urodzić jego dzieci.

"Nie posuwaj się za daleko. Desmond zdecydowanie odmówił.

"Lillian, musisz się dobrze zastanowić, jeśli nie zgodzisz się na tę propozycję, twoja babcia nie zostanie uratowana."

Zdawał się jej grozić.

Lillian nie była zaskoczona, że znał jej imię, była tylko trochę zdenerwowana, że nie nazwał jej Lillian Chambers, tylko Lillian.

"Staruszku, nie dostaniesz ani centymetra. Desmond był wyraźnie rozwścieczony.

"Panie Bennett Senior, czy spodziewa się pan wnuka? To Desmonda poślubię, to on powinien złożyć ofertę, a jeśli powie, że wyleczy moją babcię, zrobi to, więc to, co pan mówi, wcale mi nie pomaga".

Nigdy nie lubiła, gdy ktoś jej groził, bez względu na to, kto to był.

Kiedy Desmond usłyszał jej słowa, jego zmarszczone brwi stopniowo się rozluźniły.

"Czyżby? Pan Bennett Senior zapytał retorycznie, a stojąca przed nim Lillian sprawiła, że poczuł się usatysfakcjonowany z bycia ojcem.

Podobał mu się charakter tej małej dziewczynki, prosty i bezpośredni.

W przeciwnym razie już dawno zmusiłby Desmonda do zerwania zaręczyn i nigdy nie poprosiłby o dziecko.

"Oczywiście. nalegała.

"Desmond, znasz mnie. Pan Bennett Sr. jeszcze raz spojrzał na Lillian i zwrócił się do Desmonda.
Jako ojciec znał osobowość swojego syna.

Odkąd był dzieckiem, każda dziewczyna, z którą Desmond był nawet blisko, była przez niego wystawiana.

"Skoro tak bardzo się kochacie, to w porządku jest mieć dziecko, nie muszę nic mówić, prawda?

Wiedział, że Lillian była tylko przypadkową dziewczyną, którą znalazł Desmond, ale i tak złożył jej propozycję.

Desmond był niezadowolony ze swojego wymuszonego małżeństwa z Celeste i celowo znalazł kobietę, która go wkurzyła.

"Odłóż to i idź.

Lillian wydaje się tym nie przejmować, podczas gdy Desmond pozostaje w miejscu, niezdolny do reakcji przez długi czas.

"Młody mistrzu, posiłek jest gotowy. Kobieta wyglądająca na prawie czterdzieści pięć lat powiedziała do Desmonda.

"Ciociu Lin, dziękuję za twoją ciężką pracę.

Niewiarygodne, że ten młody mistrz tak troszczy się o swoich podwładnych?

"Młody mistrzu, to jest to, co powinniśmy zrobić."

Jedzenie zostało wkrótce podane.

"Młody Mistrzu, Młoda Pani." Dwóch podwładnych wyciągnęło dla nich krzesła.

Co to jest, nawet siedzenie na krześle i bycie obsługiwanym, a także grupa ludzi wpatrujących się w nich podczas posiłku, sprawiało, że czuła się trochę nieswojo.

Na szczęście była głodna i myślała tylko o jedzeniu.

Desmond natomiast nie wyglądał na głodnego i jadł powoli.

"Wracam, moja babcia wciąż jest sama w domu. Lillian powiedziała jedząc.

I ona chciała odejść?

"Hej, słyszałeś, co powiedziałam?" zapytała, gdy nie odpowiedział.

Ciotka Lin, która stała obok niej, po raz pierwszy usłyszała, jak ktoś mówi do młodego mistrza "Hej", a Desmond nie był zły.

"Już umieściłem twoją babcię w szpitalu, więc nie martw się. Odpowiedział lekko.

"Kiedy, jak to się stało, że nie wiem? Nic jej nie zrobiłeś, prawda?" Lillian spięła się i nie mogła utrzymać jedzenia w ustach.

"Co mogę jej zrobić?"

"Idę się z nią zobaczyć. Jej ton był stanowczy, jakby twierdziła, że musi iść.

"Jedz. rozkazał Desmond.

"Zjem, jeśli obiecasz, że pozwolisz mi się z nią zobaczyć. Lillian nie chciała się wycofać.

"Ciociu Lin, ona nie je, usuń ją. rozkazał.

"Młody mistrzu ......," ciocia Lin zawahała się.

"Chcesz, żebym powiedziała to po raz drugi?"

Ciocia Lin najwyraźniej zdawała sobie sprawę z konsekwencji powiedzenia tego po raz drugi i natychmiast pozdrowiła ludzi, aby usunęli jedzenie.



5

Nie mogła powstrzymać się od mruczenia w swoim sercu, jakie to ma dla niego znaczenie, czy je, czy nie? Czy naprawdę jest na tyle głupia, by targować się z nim o to?

"Co muszę zrobić, żeby ją zobaczyć?" Przez jej oczy przemknęła nutka chłodu.

Ta kobieta, jeszcze przed chwilą mu ufała, odwróciła wzrok i nie uwierzyła, czy ona naprawdę myśli, że on jest bezwzględny, wszystko odważy się zrobić?

Nagle trzymał ją mocno, oczy tłumu jak pochodnie, ale prosto na górę.

Skoro zapytała, nie ma wymówki.

Wyglądało na to, że w jego domu było sporo służby.

Pierwsze piętro było wystarczająco przestronne, aby zorganizować koncert, a drugie piętro było nie mniej przestronne!

"Desmond, puść mnie! Uderzyła go mocno, ale nie zareagował.

Jego twarz wciąż była zimna jak kamień.

Służba była oniemiała i nikt nie odważył się zawołać imienia młodego pana.

Była tak zawstydzona, że wtuliła twarz w jego pierś, gdy wchodził po schodach.

Ciepło jego oddechu sprawiło, że poczuł jej zdenerwowanie.

W drzwiach swojego pokoju próbowała się wyrwać, ale zablokował drzwi i zamknął je za nią.

Owinął jedno ramię wokół jej talii, a drugie oparł o ścianę, całkowicie ją obejmując.

Jego spojrzenie było jak ostrze noża, a chłód w jego sercu był oczywisty w jego oczach.

Po raz pierwszy patrzyła na mężczyznę z tak bliskiej odległości, a jej serce zaczęło bić szybciej.

"Czego chcesz? zapytała ostrożnie.

"Czy nie pytałaś mnie przed chwilą, jak mogę pozwolić ci zobaczyć się z babcią? Zrób, co trzeba, a pozwolę ci się z nią zobaczyć. Drażniący uśmiech wykrzywił kąciki jego ust.

"Nie bądź paranoikiem!" Odpowiedziała owczo i stanowczo.

Widząc ją w takim stanie, nie mógł powstrzymać się od śmiechu w sercu, ta, która przed chwilą była na dole z zębami i pazurami, w tej chwili stała się niewinnym małym królikiem.

Nagle pochylił się i pocałował jej usta, chętnie ssąc.

Jeszcze niedawno czuła się lekko zdyszana, przygryzając jego wargi.

Ta kobieta, tylko gryzła?

Gdy już miała się udusić pocałunkiem, puścił ją i opuścił głowę na jej ramię.

Zaczerpnęła powietrza i była zszokowana.

Jego ręka wsunęła się pod jej koszulkę, a ona była tak zszokowana, że zapomniała o oddychaniu.

"Nie! Ty łajdaku!" Przeklęła gniewnie, desperacko go policzkując.

"Co czyni cię łajdakiem? Podpisaliśmy kontrakt małżeński, jesteśmy już mężem i żoną, czy nie powinniśmy robić takich rzeczy?" Chwycił ją mocno za rękę.

"Nie dostaliśmy jeszcze licencji małżeńskiej!" Jej głos był słaby.

"Co to jest licencja małżeńska, skoro powiedziałeś, że mnie kochasz? Powiedziałaś też, że jestem w pewnym sensie twoim chłopakiem, prawda?

Nie przestawał się poruszać, a jej wrażliwa skóra zarumieniła się pod jego dłońmi.

"Mów mi kochanie czy ty?"

Powiedziała, że go kocha, ale w głębi serca wiedział, że to tylko po to, by zdenerwować Celeste, która zawsze nazywała ją "małą dzikuską".

Miała go za chłopaka i żałowała, że związała z nim swój los!
Ale nie wiedziała, co mu powiedzieć, kiedy poprosiła go, by powiedział "kochanie".

"Kiedy kiedykolwiek nazwałem cię kochanie?"

"Zapomniałeś, kiedy nazwałeś mnie kochanie? Zapomniałeś mnie pocałować?"

Stopniowo przycisnął swoje usta do jej.

Wtedy w końcu przypomniała sobie, że tylko do jednej osoby mówiła "kochanie", czy to był ten łobuz, którego spotkała w alejce tamtej nocy?

Wszystko było jasne. Ten, który tego dnia zszedł z samochodu, również nazwał go "młodym panem", ale nie przyjrzała mu się dobrze w ciemności.

Nic dziwnego, że jego pocałunek wydał jej się znajomy, podobnie jak zapach jego ciała.

"Czy to ty jesteś tym łobuzem?" Jej głos był stłumiony, zamknięty przez jego usta.

"Uratowałam ci życie, jak możesz mi to robić?

Zignorował ją i nadal ją całował, jego serce zastanawiało się, jakby jej pocałunki miały magiczną moc.

Widząc, że nie dba o nią, ale przytula ją mocniej, powoli odwzajemniła pocałunek.

Pytania w jego głowie wciąż rosły.

Wiedziała, że jej nie kocha, a z łotrzykiem trzeba postępować po łotrzykowsku!

Odważnie wyciągnęła rękę i dotknęła jego dolnej części ciała.

Zadrżał i natychmiast ją puścił.

Widząc jego panikę, rozluźniła się.

"O co chodzi, kochanie? Dlaczego nie mamy dziecka, zanim będzie za późno?". Chwyciła jego rozluźnioną dłoń, przycisnęła do niej, przygryzła wargi i zaczęła go rozbierać.

Wyraźnie poczuł, jak jego twarz rozgrzewa się, nie zdając sobie sprawy, że Desmond może ubrudzić sobie ręce kobietą.

Jaką twarz miała ta kobieta, jeszcze przed chwilą była króliczkiem, teraz była jak wygłodniała tygrysica.

Odepchnął ją, podniósł kurtkę i wyszedł przez drzwi, jakby nic się nie stało.

"Bałam się na śmierć!" Odetchnęła z ulgą, nie spodziewała się, że ta sztuczka naprawdę działa, widząc, jak udaje, że się uspokaja, nie mogła powstrzymać się od śmiechu.

Wygląda na to, że ten słynny playboy właśnie taki jest.

Wyszedł przez drzwi, zanim zdała sobie sprawę, że robi to celowo.

To był jego pokój, po co go opuszczać.

"To łóżko jest takie miękkie!" Właśnie się położyła, gdy usłyszała otwierające się drzwi.

Pospiesznie wstała i zobaczyła, że to on.

Zignorował ją i poszedł prosto do łazienki, aby wziąć prysznic.

Znudzona postanowiła przejść się po schodach.

"Młoda damo!" Służący na dole schylili się i krzyknęli, gdy ją zobaczyli.

Nie wiedziała, jak zareagować na tę uprzejmość i poczuła się nieswojo.

"Ciociu Lin, czy twój młody pan powiedział, kiedy mam wyjść? Jest już ciemno." Zapytała niepewnie, ciocia Lin, którą Desmond nazywał wcześniej, powinna się zgadzać.

"Młody pan zarządził, że od teraz zostaniesz w jego pokoju." Ciocia Lin odpowiedziała z uśmiechem: "Jesteście teraz mężem i żoną, naturalnie musicie spać razem."

"Czy to się liczy jako dzisiaj?" zapytała.

"Oczywiście, że się liczy, młoda damo, po przyjeździe jesteś młodą damą tej rodziny!". Ciocia Lin była rozbawiona jej pytaniem.

"Och!" Przebiegła przez nią fala paniki.
"Młoda damo, nie krępuj się pytać nas o cokolwiek".

"Dobrze, dziękuję ciociu Lin."

Ciocia Lin była tak wzruszona, że zaniemówiła, odkąd przybyła do Bennett Mansion, nikt nigdy nie podziękował jej w ten sposób.

Musiała wrócić na górę i ostrożnie pchnęła drzwi do swojego pokoju.

Nikogo tam nie było, a służba miała zakaz wchodzenia na górę.

Był w piżamie, oparty o łóżko i czytał.

Nie śmiała mu przeszkadzać, ale po cichu pobiegła do łazienki i wzięła prysznic.

Po umyciu się zdała sobie sprawę, że w łazience nie ma żadnych ubrań.

W tak dużej łazience nie ma nawet kompletu szlafroków, czyżby celowo?

Nie miała wyboru i musiała założyć dzisiejsze ubrania, ale większość z nich przemokła pod prysznicem.

Mając na sobie świeżo umyte włosy i mokre ubrania, wyszła.

Stała przed łóżkiem przez pół dnia, ale on nawet na nią nie spojrzał.

"Desmond, możesz znaleźć mi coś do ubrania?"

Mężczyzna musi trzymać głowę nisko, kiedy musi.

W końcu spojrzał na nią, zobaczył jej mokry wygląd i zdał sobie sprawę, że ciocia Lin powinna była posprzątać łazienkę.

Zwykle ciocia Lin zawsze sprząta swój pokój, może zapomniała przynieść nowy szlafrok.

W panice wstał i poszedł poszukać ubrań.

Ale w domu nie było żadnych damskich ubrań, więc wziął jedno ze swoich i dał jej.

"Idź i przebierz się." W jego tonie nie było troski.

Kiedy wyszła, czekał już na nią z ręcznikiem.

Była sporo wyższa od niego, a jej ubrania były naturalnie szerokie i wyglądała, jakby miała na sobie sukienkę z krótkimi rękawami.

Kiedy zobaczył, że wyszła, sięgnął po ręcznik i wytarł jej włosy.

Zamarła, nie zdając sobie sprawy, że ktoś tak zimny jak on może zrobić coś tak delikatnego.

Spojrzała na niego, na chwilę ciepła, pierwszą tego rodzaju dla kogokolwiek poza babcią i Marcusem.

Ich spojrzenia spotkały się, a ona zobaczyła, że choć jego oczy były zimne, miały w sobie nutę ciepła, a jego twarz wydawała się jeszcze bardziej hipnotyzująca, gdy przyjrzała się jej z bliska.

Dostrzegł lekkie zaczerwienienie jej oczu.

"Co się stało?" zapytał nieco nerwowo, chyba nie zamierzała płakać?

"Nic, po prostu nie spodziewałam się, że wytrzesz mi włosy, coś, co niewiele osób zrobiło wcześniej." Powiedziała bez ogródek.

Usłyszał jej słowa i z jakiegoś powodu zabolało go serce.

"Usiądź tutaj.

Zanim słowa opuściły jego usta, przyniósł suszarkę do włosów.

Naprawdę nie spodziewała się, że Desmond wysuszy jej włosy!

"Wolałabym zrobić to sama! Sięgnęła po suszarkę.

"Nie ruszaj się. Tylko dwa słowa, a ona zamarła, nie była już tak wyniosła i potężna jak Lillian, którą stała się dla reszty świata w jego obecności.

Dla wszystkich innych była arogancką samotną wilczycą.

Dla niego czasami była tylko zwiędłym tygrysem.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nieoczekiwane spotkanie pierwszego pocałunku"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈