Taniec z niebezpieczeństwem i pożądaniem

Rozdział 1

Juliet Everhart biegła korytarzem, jej niezgrabne, ale szalone ruchy przypominały tancerkę złapaną podczas burzy. Cholera, ta rezydencja była ogromna, a ona była kompletnie zagubiona.

Biegnij za nią! Nie pozwól jej uciec! Rozpaczliwe krzyki z tyłu odbiły się złowieszczym echem, sprawiając, że Juliet spojrzała za siebie. Jej serce przyspieszyło, gdy zobaczyła ciemne postacie zbliżające się do niej. Ogarnęła ją panika i przyspieszyła kroku.

W chwili czystego instynktu rzuciła się przez otwarte okno. Krótkie rozejrzenie się ujawniło elegancki, dyskretny luksus pokoju, ale nie było czasu, aby go docenić; ogromna, pusta przestrzeń salonu nie oferowała żadnych kryjówek.

Szybkim spojrzeniem podjęła decyzję w ułamku sekundy i schowała się w jedynej łazience poza głównym obszarem.

Przywitała ją gęsta mgiełka pary, przesycona lekkim zapachem jaśminu i cedru. Łazienka była zaskakująco przestronna, z ogromnym naturalnym gorącym źródłem w jej centrum, a zadymiona atmosfera sprawiła, że nie miała żadnego poczucia ukrycia.

Właśnie wtedy zdała sobie sprawę, że w źródle spoczywa mężczyzna. Jego wyrzeźbione rysy wydawały się wykonane z marmuru, emanując aurą, która krzyczała "trzymaj się z daleka".

Juliet nie traciła czasu, ponieważ pilna potrzeba pchnęła ją do przodu. Zdjęła ubranie i wskoczyła do wody.

*Splash!*

Nagły hałas obudził mężczyznę. Jego ciemne oczy otworzyły się, przebijając się przez parę, a Juliet zamarła, gdy na zewnątrz zrobiło się głośniej. Obawiając się, że może krzyknąć, przycisnęła swoje usta do jego.

Gideon Lockhart zmarszczył brwi z niedowierzaniem. Całowała go obca kobieta, a co gorsza, siedziała na nim okrakiem.

Co do diabła?

Jego przenikliwe spojrzenie zwęziło się, a on szybko chwycił jej delikatne ramię jedną silną ręką, używając drugiej, by ją odepchnąć.

Juliet była zaskoczona, instynktownie próbując się uwolnić. W chaosie jej stopa ześlizgnęła się, przez co wpadła na niego, a jej nos boleśnie zderzył się z jego czołem.

Dla Gideona świat na chwilę pogrążył się w ciemności - połączenie szoku i nagle ciepłej wody, która go otuliła.

Co za bałagan. Juliet potarła obolały nos, a jej umysł szalał. Jak się tu znalazła? Ten mężczyzna był jak lita skała pod jej dotykiem.

Szukaj wszędzie; nie mogła odejść daleko!

Głosy zbliżyły się do niej, wywołując dreszcz. Ponownie zacisnęła usta na jego ustach, tym razem mocno wtulając się w jego szyję, desperacko pragnąc się ukryć.

Kroki zbliżyły się, sprawiając, że jej serce przyspieszyło. Co jeśli ją znajdą? Nie mogła sobie pozwolić na bycie złapaną - nie z kimś takim jak Gideon Lockhart.

Gdy pogrążała się w rozpaczy, ktoś zapukał do drzwi łazienki.

Sir, jest pan tam? Wściekłość na zewnątrz zmieniła się w niemal pełne szacunku zapytanie.

Juliet oddech uwiązł w gardle. Czy wezwie pomoc?

Odejdź! Gideon niespodziewanie ryknął, jego głos dudnił.

Intruz na zewnątrz zawahał się, po czym pospiesznie się wycofał, pozostawiając Juliet dyszącą z ulgi, gdy puściła Gideona.
Ale gdy zaczęła się rozluźniać, jego uścisk zacisnął się wokół jej nadgarstka jak imadło.

Zaskoczona, odwróciła się, by spojrzeć w te ostre, jastrzębie oczy. Lodowaty błysk gniewu migotał w jego ciemnym spojrzeniu, gdy uśmiechnął się: "Jesteś dość odważna, prawda, kobieto?".

Serce Juliet przyspieszyło. Z drżącym uśmiechem wymamrotała: - Um... proszę, nie miej mi tego za złe. To była desperacka sytuacja.

Przylgnęła do jego muskularnego ramienia, powietrze było gęste od pary i napięcia. Bliskość ich ciał była niemal elektryczna, a jego wyraz twarzy nieco złagodniał, przyciągając ją głębiej.

Gideon Lockhart poczuł się niespodziewanie zaintrygowany. To nieoczekiwane spotkanie nie przypominało niczego, z czym miał do czynienia wcześniej. Powiedz mi, kto cię przysłał - zażądał lodowatym tonem.

Zadziałał jej instynkt i odpowiedziała ostro: "Co ci do tego?".

Gideon parsknął mrożącym krew w żyłach, pozbawionym humoru śmiechem. Jesteś pierwszą osobą na tyle odważną, by mówić do mnie - Gideona Lockharta - w ten sposób.

Juliet otworzyła usta, zaskoczona. Jego imię odbiło się echem w jej umyśle, a całe jej staranne planowanie wykoleiło się, gdy rozpoznała stojącego przed nią mężczyznę. Ukryta postać z rodziny Lockhartów, do której miała nadzieję się zbliżyć, aby rzucić okiem na jego świat, była teraz na wyciągnięcie ręki.

Świadomość uderzyła ją jak pociąg towarowy. "Ty jesteś *Gideon Lockhart*", odetchnęła, a jej oczy rozbłysły kusząco.

Kolejna kobieta w moim łóżku, jak widzę. Jego ton znów stał się zimny.

Nie jesteś w stanie zadawać pytań - odpowiedział lekceważąco. Odepchnął ją, wyraźnie zirytowany. Wynoś się.

Zmienność jego migoczących emocji zaskoczyła ją. Nie wyjdę - powiedziała wyzywająco Juliet, chwytając go za ramię.

Gideon uniósł brew, a jego spojrzenie powędrowało po jej nagiej skórze. Jesteś tego pewna?

Nie odejdę, nie kiedy w końcu cię znalazłam! Spanikowała, pluskając się z powrotem w wodzie. Gideon, potrzebuję twojej pomocy!

Pomysł pomagania jej rozbawił go. Usta Gideona wykrzywiły się w drwinie. Nie pomagam ludziom bez powodu.

Rozumiem - powiedziała przez zaciśnięte zęby, z determinacją podsycającą jej postanowienie. Jeśli mi pomożesz, zrobię wszystko.

Gideon zmrużył oczy. Co masz na myśli mówiąc "wszystko"?

Rozdział 2

Juliet Everhart skinęła energicznie głową, powodując rozbryzg wody wokół niej.

Gideon Lockhart, ledwie rozbawiony, pochylił się na tyle, by chwycić drobną kobietę i rzucić nią o ścianę. Nagle postąpił naprzód, a jego spojrzenie stało się lodowate. "Na przykład?"

"Ja... mam siebie - odpowiedziała, a jej głos lekko się zachwiał, gdy pokazała swój chip.

"Tylko ty? Gideon wydusił z siebie szyderstwo, jakby właśnie usłyszał najbardziej absurdalny żart.

Jego oczy wędrowały po jej odsłoniętym ciele z widoczną pogardą. "Negocjujesz z tym, co masz z przodu, czy ze swoimi umiejętnościami? Hmm?"

Juliet spojrzała w dół na siebie, chwilowo ogłuszona ciszą. Ale jej upór dał o sobie znać i dumnie uniosła podbródek, mrucząc: "Co masz na myśli mówiąc 'te'? To bez wątpienia Mount Everest".

Gideon uniósł brew, rzucając jej oceniające spojrzenie. "Oprócz ciebie, co jeszcze masz?

"Um... Głos Juliet załamał się, a jej umysł szukał odpowiedzi.

W rzeczywistości jedyną wartościową rzeczą, jaką teraz miała, była ona sama. Jeśli Gideon jej nie chciał, nie mogła wymyślić, co jeszcze ma do zaoferowania.

Jastrzębie oczy Gideona rejestrowały każde drgnięcie jej twarzy. Na jego ustach pojawił się zimny uśmieszek, gdy wyciągnął długi, potężny palec w kierunku drzwi. "Póki jeszcze jestem cierpliwy, wyjdź.

Juliet instynktownie cofnęła się, przyciskając ciało do ściany. "Nigdzie się nie wybieram.

Nie przyjmujesz odmowy za odpowiedź.

Cierpliwość Gideona się wyczerpała. Wyciągnął ręcznik z wieszaka, owinął go wokół siebie i szorstko chwycił ją za nadgarstek, ciągnąc do salonu.

"Hej! Możesz być trochę bardziej cywilizowany? Puszczaj, to boli - zaprotestowała Juliet, szamotając się żałośnie. Jej drobna budowa nie mogła się równać z jego siłą, gdy wciągnął ją do głównego pokoju.

Pod jasnymi światłami przestrzeni życiowej, jej wdzięczna forma była w pełni wyeksponowana.

"Puszczaj! Ty palancie, Gideon..."

Gwałtownie zatrzymał się na jej tonie, odwracając się do niej. Jego przystojne rysy pociemniały. "Zamknij się. Jeśli jeszcze raz narobisz hałasu, rozbiorę cię i pozwolę ochronie patrzeć.

Rozebrana.

Po jego słowach Juliet mimowolnie spojrzała w stronę kamer w salonie, uświadamiając sobie, że włamała się do pokoju ochrony. Odetchnęła z ulgą i odparła z chłodnym uśmiechem: - W takim razie możesz być rozczarowany. Zhakowałam system bezpieczeństwa, więc nawet jeśli mnie rozbierzesz, strażnicy nic nie zobaczą.

Ta kobieta była niesamowicie zuchwała.

Oczy Gideona rozbłysły niebezpiecznym światłem. W jednej chwili zmniejszył dzielący ich dystans, a jego dłoń objęła jej gardło.

Juliet nie spodziewała się, że będzie tak bezwzględny; strach wyrył ścieżkę w jej umyśle. "Ja... miałem na myśli, że moje umiejętności komputerowe to nie żart. Czy to nie ma jakiejś wartości?"

Gideon zatrzymał się, a jego oczy zwęziły się, gdy ją obserwował, skanując ją od stóp do głów.

W jasno oświetlonym salonie jej blada skóra nie pozostawiała złudzeń. Jego zimne spojrzenie zostało przyciągnięte do konkretnego miejsca, skupiając się na ledwo widocznej bliźnie na jej płaskim brzuchu.
Wyglądała jak blizna po cesarskim cięciu?

Błysk czegoś nieodgadnionego przeszedł przez jego ostre spojrzenie, pogłębiając się, gdy spojrzał na jej brzuch.

Juliet podążyła za jego spojrzeniem, a jej twarz zmieniła kolor na karmazynowy i pospiesznie się zakryła. "Na co się gapisz?

Wyglądała jak zaskoczony królik, cały puch i polot.

Gideon nonszalancko odwrócił wzrok, spychając spiętą Juliet w kąt, po czym odezwał się powoli: - Czy ktoś kiedykolwiek powiedział ci, jak głupia potrafisz być?

Głupia? Naprawdę nazwał ją głupią.

Ten człowiek chyba postradał zmysły...

Zamyślona, nagle doznała objawienia.

Czekaj, jeśli wciąż miał energię, by ją obrażać, to znaczyło, że ponownie rozważał wyrzucenie jej z domu.

Oczy Juliet rozbłysły; wzięła głęboki oddech, odsuwając na bok swoje wcześniejsze uczucia, i śmiało dodała: - To jest idealne, naprawdę. Mam umiejętności, ale nie spryt. Byłabym idealna dla kogoś takiego jak ty - wielka sprawa".

Dobrze, zaczęła myśleć.

"Dziesięć minut - pokaż mi swoją wartość - powiedział Gideon, rzucając rękawicę, zanim się oddalił.

Rozdział 3

Juliet Everhart poczuła się zdezorientowana, gdy koszula nocna gwałtownie wylądowała nad jej głową.

Gdy poprawiała ubranie, ktoś podszedł i poinformował ją: "Proszę pani, pan Lockhart oczekuje, że przywróci pani systemy bezpieczeństwa rodziny Lockhart w ciągu pół godziny".

Juliet uśmiechnęła się lekko, a w jej postawie pojawiła się nutka pewności siebie. Włączyła komputer, a jej smukłe palce zatańczyły na klawiaturze, gdy seria liter i cyfr pojawiła się na ekranie.

W pokoju kontrolnym wszystkie monitory ożyły, ponownie wyświetlając normalne nagrania z monitoringu.

Dziewięć minut, wszystko zrobione.

Dając znak pokoju monitorom, Juliet wyszła na zewnątrz, ale korytarz był opustoszały. Próbowała odtworzyć swoje kroki, ale wkrótce znów się zgubiła...

W swoim wielkim biurze Gideon Lockhart powoli zapalił cygaro, jego usta ułożyły się w cienką linię, a spojrzenie pociemniało ze skupienia.

Obok niego, asystent Cedric nie mógł się powstrzymać od wykrzyknięcia po obejrzeniu szybkiego przywrócenia przez Juliet kanału wideo: "Panna Everhart jest prawdziwym geniuszem komputerowym. Przywróciła cały materiał w zaledwie dziewięć minut!".

Gideon lekko zadrwił, niezobowiązująco mówiąc: "Na twoim miejscu jeszcze bym nie świętował".

Cedric zamarł, zdając sobie sprawę z ukrytego napięcia w tonie swojego szefa.

Głos Gideona ponownie nabrał lodowatej wyrazistości. "Jeśli mała dziewczynka może z łatwością włamać się do systemów bezpieczeństwa, za które jesteś odpowiedzialny, to twoja pozycja tutaj jest zagrożona.

Serce Cedrica przyspieszyło i oblał się potem, szybko spuszczając głowę w podziękowaniu. "Przepraszam, sir. Byłem nieostrożny.

"Daję ci szansę. Gideon wysunął chusteczkę z kieszeni na stół.

Cedric był zdezorientowany, ale ruszył do przodu, aby ją otworzyć - pod klasycznym wzorem Gucci leżał pojedynczy włos.

"Sprawdź to DNA - poinstruował Gideon, wpatrując się w ekrany przed sobą - i nie traćmy czasu.

Nie mógł zaprzeczyć; ta kobieta wzbudziła jego zainteresowanie.

Ludzie zawsze wydawali się chętni do rzucania mu kobiet dla odwrócenia jego uwagi.

Idealnie. Mógł użyć tej kobiety jako tarczy.

Na nagraniu z monitoringu Juliet nachyliła się do kamery, jej wyraz twarzy był ożywiony i sfrustrowany. "Gideon Lockhart! Zgubiłam się, przyślij kogoś, kto mnie stąd wyciągnie!"

Jej delikatny profil zdawał się przypominać kogoś, kogo pamiętał z przeszłości.

Migotanie czegoś nowego rozbłysło za oczami Gideona, gdy chwycił pilota i nacisnął przycisk. "Przyprowadź ją do mnie.

Dwie minuty później Juliet stała przed Gideonem Lockhartem.

"Oto oferta, wyjdź za mnie za mąż - powiedział, odpalając cygaro, a dym unosił się wokół niego, gdy przyglądał się jej zdezorientowanej minie.

"Żartujesz?" wymamrotała Juliet, całkowicie zaskoczona.

Pokazała tylko swoje umiejętności, a on chciał się z nią ożenić? Co to był za absurd?

"Nie ma mowy - dodała stanowczo.

Oczy Gideona zrobiły się zimne, a temperatura w pokoju spadła o kilka stopni. "Możesz albo przyjść, albo wyjść.

Jego słowa były ostre i nie pozostawiały miejsca na dyskusję.
Juliet nie mogła powstrzymać się od nerwowego chichotu - nie było innego wyjścia.

Ale może tak było najlepiej; mając Gideona Lockharta jako sojusznika, jej wysiłki byłyby o wiele łatwiejsze.

Gdy ta myśl się ugruntowała, Juliet postanowiła negocjować swoje stanowisko. "Wyjdę za ciebie, ale musisz obiecać, że mi pomożesz...".

Rozdział 4

Zanim zdążyła dokończyć swoją myśl, Gideon Lockhart chłodno jej przerwał. "Myślisz, że masz prawo ze mną negocjować?

Juliet Everhart była wściekła jego postawą; wybuchła: "To zwykła uprzejmość pozwolić na kontrpropozycję. Nie możesz po prostu rzucać żądań i oczekiwać, że będę milczeć. Co daje ci takie prawo?"

Gideon zgasił papierosa, a jego głos stał się lodowaty. Ponieważ w każdej chwili mogę sprawić, że znikniesz.

Tymi kilkoma ostrymi słowami jego onieśmielająca obecność całkowicie zniwelowała wściekłość Juliet.

Czuła się, jakby próbowała targować się z diabłem.

Na tę myśl po kręgosłupie przebiegł jej dreszcz.

Juliet dobrze wiedziała, że Gideon Lockhart nie był dobrym partnerem. Ale bez niego żadne z jej aspiracji nigdy by się nie spełniły.

Być może małżeństwo nie jest takie złe.

Przynajmniej zyskałaby tytuł pani Lockhart.

"Wyjdę za ciebie - przyznała Juliet. "Bez żadnych zobowiązań. Czy to akceptowalne?

Gideon uśmiechnął się, unosząc brew z satysfakcją. Bez wysiłku wyciągnął dokument i rzucił go na stół przed nią. "Podpisz to.

Juliet zmarszczyła brwi, spoglądając na kartki. "Co to jest?"

"Kontrakt małżeński. Nie dając jej chwili na zastanowienie, Gideon ponaglił niecierpliwie: - Masz pięć sekund. Podpisz albo wynoś się.

Rzucił ostrzegawcze spojrzenie na drogi zegarek na swoim nadgarstku, jakby odmierzał jej czas.

Obawiając się, że może zmienić zdanie, Juliet pospiesznie przewróciła ostatnią stronę kontraktu i wpisała swoje imię.

Gideon wziął dokument, szydząc z jej niechlujnego pisma.

Ohyda.

Z pogardą odłożył go na bok, pochylając się do przodu, by wydać poważne ostrzeżenie. Gdy już się pobierzemy, musisz przestrzegać wszystkich postanowień tej umowy. Niezastosowanie się do tego będzie uważane za naruszenie".

Jakie naruszenie? - odparła zdumiona Juliet. Czy to nie jest tylko umowa małżeńska?

To rzeczywiście umowa małżeńska. Gideon uniósł brew, stukając w dokument. Czy ty w ogóle przeczytałaś warunki?

Dałeś mi czas na przeczytanie? wykrzyknęła Juliet, ściskając grzbiet nosa. Umowa była zawalona drobnym druczkiem, od którego na pierwszy rzut oka rozbolała ją głowa.

Ostatecznie liczyła się tylko ostatnia linijka: Druga strona musi bezwarunkowo przestrzegać wytycznych pierwszej strony; w przeciwnym razie zostanie to uznane za naruszenie umowy, wymagające zapłaty...

"50 milionów dolarów" - krzyknęła Juliet, sapiąc, gdy dotarła do niej rzeczywistość.

Gideon uśmiechnął się mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. "Co takiego? Masz jakiś problem?"

Czy ona śmiała mieć jakiś problem?

Juliet poczuła napływające łzy frustracji. To było już przesądzone. A naprzeciwko niej siedział człowiek o niewyobrażalnej sile. Gdyby chciał ją zabić, mógłby zmiażdżyć ją jak mrówkę bez najmniejszego wysiłku.

Jaki więc miała wybór?

Utrzymując wymuszony uśmiech, potrząsnęła głową. "Nie ma sprawy.

Z pięknym skrzywieniem ust, Gideon powoli wstał. "Dobrze wykorzystaj swój nowy tytuł jako pani Lockhart.

Mówiąc, wybrał numer na swoim telefonie. "Ogłoszenie: Jestem żonaty."
Juliet zacisnęła pięści, gdy zdała sobie z tego sprawę; dopiero co się pobrali, a on już ją wykorzystywał.

Cudownie. Będzie w centrum uwagi, celem rekrutacyjnym zazdrosnych kobiet na całym świecie.

A główny pomysłodawca tego wszystkiego zmierzał w stronę drzwi, niedbale rozkazując: "Pomożesz mi wybrać jakieś ubrania. Teraz.

Wykorzystywanie jej nie wystarczało; zamierzał wykorzystać ją jako swoją służącą.

Ugh, jakie to irytujące.

---

Następnego dnia, w południe.

Dyskretny czarny Maybach podjechał pod bogato zdobioną restaurację. Siedząca na tylnym siedzeniu Juliet Everhart ledwo się obudziła, gdy wstrząsnął nią chłodny głos Gideona.

Wysiadaj z samochodu, kobieto. W jego tonie słychać było wyraźną nutę irytacji.

Juliet przebudziła się, przypominając sobie, że poprzedniej nocy Gideon zmusił ją do całkowitego przeglądu systemu bezpieczeństwa ich rezydencji, nalegając na osobistą zmianę hasła dla świętego spokoju.

Rozdział 5

Juliet Everhart ledwie przespała dwie godziny po wyczerpującej nocy. Kiedy w końcu wzeszło słońce, została porwana przez tłum stylistów, którzy zmienili ją w kogoś zupełnie innego. Nawet niezręczna chwila, którą spędziła dzwoniąc do Jacka Everharta, została skradziona po cichu w toalecie.

Gdyby nie rodzina Everhartów i Jack, rzuciłaby talerzem i wyszła.

Gdy się ocknęła, widok reporterów tłoczących się za oknem napełnił ją niepokojącym przeczuciem. Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś? - zapytała z niepokojem w głosie.

Na kolację - odparł Gideon Lockhart, gdy kierowca otworzył przed nim drzwi.

Juliet nie zawahała się i ruszyła do wyjścia. Ale gdy tylko sięgnęła ręką do klamki, drzwi same się otworzyły.

Podniosła wzrok i przez chwilę była oszołomiona uderzająco przystojną twarzą Gideona stojącego tuż obok.

Gideon Lockhart... osobiście otwierający drzwi jej samochodu.

W oszołomieniu ledwo zarejestrowała błysk kamer, gdy ich wiązki eksplodowały wokół nich. Nagły rój dziennikarzy był przytłaczający.

Panno Everhart! Kiedy poznała pani pana Lockharta?" krzyknął jeden z nich.

"Czy to prawda, że wychodzisz za mąż z powodu niespodziewanej ciąży?" zapytał inny.

Pan Lockhart ma już narzeczoną. Jak się czujesz z etykietą kochanki?" - wtrącił się trzeci reporter.

Juliet z trudem przychodziła odpowiedź. Przewróciła oczami, ale na jej ustach pojawił się jasny uśmiech, mocno trzymając ramię Gideona, gdy weszli na chodnik.

W jednej chwili powietrze wypełniło się pytaniami, z których każde było bardziej natrętne od poprzedniego.

Panie Lockhart - przepchnęła się jedna zdeterminowana reporterka - jaki jest pana ostateczny cel w porzuceniu poprzedniego związku?

Atmosfera zmieniła się namacalnie, napięcie wzrosło. Początkująca reporterka natychmiast zrozumiała swój błąd, co wywołało ciszę wśród tłumu. Zanim napięcie zdążyło opaść, ochroniarz Gideona już wystąpił naprzód, by ją wyprowadzić.

Juliet uniosła brew, rzucając ukradkowe spojrzenie na Gideona, który zachował stoicki spokój, stojąc przed reporterami. Ostre linie jego profilu nie zdradzały żadnych emocji poza lekko zmarszczonymi brwiami.

Przepraszam, moja narzeczona jest trochę zazdrosna - powiedział gładko Gideon, a w jego tonie zabrzmiał spokojny autorytet. Więc, drogie panie, byłbym wdzięczny, gdybyście trzymały się z daleka.

Juliet poczuła, jak jej oczy rozszerzają się z niedowierzania. Podczas gdy on był całkowicie poważny, ona wewnętrznie zmagała się z uczuciem irytacji.

To było irytujące. Jasne, nie miała jeszcze do niego pretensji, ale właśnie sprawił, że stała się celem pogardy każdej kobiety.

Gdy jej umysł wirował z irytacji, Gideon zaprowadził ją do restauracji.

Czy to naprawdę musi być tak ekstrawaganckie? - zapytała, czując na sobie ciężar każdej pary oczu.

Dzięki takiemu pokazowi szybko stała się wrogiem publicznym numer jeden wśród kobiet, nie wspominając już o niesprawiedliwym etykietowaniu jej jako niszczycielki domów. Uznała podejście Gideona za całkowicie bezwzględne.
"Zawsze lubiłem wygłaszać oświadczenia" - odpowiedział nonszalancko, błyskając jej kpiącym uśmiechem, po czym elegancko rozpoczął posiłek, pozostawiając ją zarówno zdezorientowaną, jak i zirytowaną.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Taniec z niebezpieczeństwem i pożądaniem"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈