Nieoczekiwany taniec losu

Rozdział 1

Na ulicy, której nie rozpoznała, zachód słońca malował niebo w odcieniach ognistej czerwieni.

Betsy Goldshire, z małym plecakiem przewieszonym przez ramię, błąkała się bez celu po tym nieznanym terytorium. Na domiar złego, jej tak zwana przyjaciółka porzuciła ją, a jej telefon był rozładowany.

Czuła się tak, jakby pech osobiście zainteresował się jej życiem!

Z przygnębionym wyrazem twarzy udała się na most z widokiem na rzekę, która szumiała pod nią, a wzburzone wody sugerowały, że była wystarczająco głęboka, by wywołać dreszcze na każdym kręgosłupie.

Właśnie wtedy zauważyła kogoś niepewnie siedzącego na poręczy mostu. Czy naprawdę rozważał skok?

Z poczuciem pilności, Betsy ostrożnie zbliżyła się do mężczyzny. Gdy poczuła, że jest wystarczająco blisko, by pozostać niezauważoną, rzuciła się do przodu i mocno go przytuliła!

"Ah! Mężczyzna nagle poczuł uderzenie w plecy, prawie spadając w przepaść.

Na szczęście udało mu się złapać poręczy w samą porę. Odwracając się, by zobaczyć, kto to był, otworzył usta, by krzyknąć, ale Betsy go uprzedziła.

Proszę pana, proszę nie tracić nadziei! Świat jest taki piękny - jak mógłbyś rozważać porzucenie tego wszystkiego? Jeśli naprawdę chce pan z tym skończyć, to pański wybór, ale czy musi pan tak publicznie manifestować porzucenie swojego życia?".

Gdy mówiła, Betsy przyjrzała mu się dokładnie, mimo że z jego twarzy odpłynął kolor. Poczuła, że jej policzki oblewają się rumieńcem, gdy kontynuowała: - I jesteś całkiem przystojny, w tym designerskim stroju... Skakanie do rzeki byłoby marnotrawstwem! Dlaczego po prostu nie zdejmiesz ubrań, nie zostawisz u mnie zegarka - czegokolwiek cennego, naprawdę - i nie znajdziesz spokojnego miejsca, by to zrobić?

Jej wzrok skupił się na imponującym zegarku na jego nadgarstku, nowej międzynarodowej marce wartej fortunę. Choć daleko jej było do bogactwa, często podążała za najnowszymi trendami w modzie, a myśl o...

"Szalona kobieta! krzyknął mężczyzna, wyrywając się z jej uścisku i zeskakując z barierki. Rzucił jej wściekłe spojrzenie, a wokół zaczęli gromadzić się gapie. To ty jesteś wariatką! Po tych słowach odwrócił się na pięcie i odszedł.

Uh-oh!

Betsy była przez chwilę oszołomiona. Skąd on wiedział, że mówi po mandaryńsku?

Nagle przypominając sobie, że jej własne gorączkowe błagania były wcześniej w jej ojczystym języku, zdała sobie sprawę, że wszyscy wokół wpatrywali się w nią zdezorientowani.

Dotarło do niej, że nie mogli zrozumieć ani słowa z tego, co powiedziała, ale ten mężczyzna... Chwila, gdzie on się podział?

Wracając do zmysłów, Betsy szybko zorientowała się, że mężczyzna całkowicie zniknął.

Cóż, to był surrealistyczny moment!

Ten facet nazwał ją szaloną po chińsku. Czy to możliwe, że źle oceniła sytuację? Czy naprawdę nie chciał zakończyć swojego życia?

Ale kto stoi na moście tylko dla widoku?

Nieumyślnie ujawniła swoją chciwą naturę, próbując pomóc!

"Na co się gapisz? Nigdy wcześniej nie widziałeś chińskiej piękności! wykrzyknęła Betsy z mieszaniną zażenowania i irytacji, zbierając się na odwagę i uciekając przed ciekawskim tłumem!
Gdy patrzyli na nią jak na małpę w zoo, nie mogła otrząsnąć się z rumieńca po tym upokarzającym spotkaniu. Pomysł wskoczenia do rzeki wydawał się w tym momencie pociągający!

Zawstydzona, Betsy pospiesznie wyszła. Na szczęście nikt nie rozumiał jej mandaryńskiego. W przeciwnym razie podsłuchaliby jej niedorzeczne sugestie na temat wartości jego rzeczy...

Ten świat wydawał się taki chaotyczny, a pechowa passa przylgnęła do niej jak cień. Jak podróż, która miała być zabawą, mogła zamienić się w kaskadę niefortunnych zdarzeń?

W tym momencie uciekła, pragnąc zacząć od nowa, z dala od żenady, która właśnie się wydarzyła...

Rozdział 2

Betsy Goldshire westchnęła sfrustrowana, karcąc się za to, że stała się tak zachłanna i zdenerwowana. Teraz musiała jasno zastanowić się, jak wrócić do karczmy.

Na szczęście jej angielski radził sobie dobrze i Betsy Goldshire w końcu wróciła do gospody, w której zatrzymała się ze swoją przyjaciółką.

Gdy tylko weszła do środka, zastała swoją przyjaciółkę Evelyn Stone niespokojnie spacerującą po pokoju. Gdy tylko zobaczyła wchodzącą Betsy, Evelyn rzuciła się na nią i przytuliła ją, praktycznie piszcząc z podekscytowania: "Betsy, wróciłaś!". W końcu ci się udało!

Betsy poczuła falę ciepła na te słowa, jakby była osobą, która właśnie wróciła z doświadczenia bliskiego śmierci. Niemal słyszała wokół siebie pełne ulgi głosy bliskich, którzy mówili: "Obudziłaś się! W końcu wróciłaś...

Evelyn, nie denerwuj się tak! Gdybyś naprawdę się o mnie martwiła, nie uciekłabyś, by uganiać się za słodkimi facetami, zostawiając mnie w tyle! Betsy odpowiedziała, czując się nieco pokrzywdzona. Nie mogła pozbyć się wspomnienia o tym, jak Evelyn porzuciła ją w nieznanym miejscu, by flirtować z przypadkowymi facetami wcześniej tego popołudnia.

Z ociąganiem wyswobodziła się z uścisku Evelyn i usiadła na pobliskim krześle, zdejmując buty i pocierając obolałe stopy.

Evelyn podrapała się niezręcznie po głowie, wyraźnie zawstydzona. Tak mi przykro, Betsy! Przysięgam, że już nigdy cię nie zostawię!

Spojrzała na Betsy, zauważając nieufność wypisaną na twarzy przyjaciółki. W końcu, z poważnym wyrazem twarzy, podniosła rękę i przyrzekła: "Przysięgam na honor moich dziadków, jeśli kiedykolwiek...". '

Przestań! Betsy przerwała, przewracając oczami. Naprawdę nie musisz składać takich obietnic. Oboje wiemy, że nasze rodziny i ich tradycyjne wartości nie udźwigną ciężaru twoich przysiąg!

Wstała i skierowała się do łazienki. Po całym tym chodzeniu, chciała tylko gorącej kąpieli, aby zmyć z siebie pot i zmęczenie.

Nie chcąc przegapić swojej szansy na odpokutowanie, Evelyn szybko podążyła za nią, entuzjastycznie przygotowując gorącą kąpiel dla Betsy. Betsy, zaufaj mi. Następnym razem naprawdę się tobą zajmę! To był tylko fuks!

Evelyn nalegała, ale Betsy postanowiła ją zignorować.

Evelyn, nie jestem na ciebie zła! Ufam ci. A teraz pozwól mi wziąć prysznic, dobrze? Możesz wyjść na chwilę na zewnątrz?

W końcu zadowolona z tego, Evelyn wyszła z łazienki.

Betsy przyjechała do Królestwa Avalonu dla kaprysu, podbudowana jedynie tysiącem zapewnień, jakie dała jej Evelyn. Była nieco nieśmiała, zbytnio zwabiona perspektywą bogactwa i nieco zdezorientowana, więc wiedziała, że musi mieć oko na swoją przyjaciółkę!

Dzisiejszy dzień był po prostu wypadkiem, ale Evelyn zagwarantowała, że podobne sytuacje już nigdy się nie powtórzą!

Czy Evelyn naprawdę dotrzyma słowa? Czy Betsy naprawdę będzie bezpieczna?

Gdy zanurzyła się w ciepłej wodzie, wydając z siebie błogie westchnienie, nagle w jej głowie pojawił się obraz przystojnej twarzy...

Ten facet był niesamowicie atrakcyjny!

Czy to prawda, że zagraniczni mężczyźni mają tak uderzające rysy?
Ludzie zawsze lubili podróżować i znajdować wspaniałych mężczyzn za granicą, nie wiedząc, że mają rację co do tego, jak oszałamiający mogą być niektórzy z nich!

Ten facet, wysoki i przystojny - wciąż żywo pamiętała przelotne spojrzenie, które wymienili, te ostro zarysowane rysy były niemożliwe do zapomnienia.

Betsy, wszystko w porządku? Byłaś tam od zawsze! Evelyn stuknęła w drzwi łazienki, a w jej głosie słychać było troskę, gdy zauważyła, jak długo jej przyjaciółka brała dziś prysznic.

Dźwięk głosu przyjaciółki przywrócił Betsy do rzeczywistości.

O mój Boże, była tak pochłonięta myślami o facecie, że prawie straciła poczucie czasu! Czy to możliwe, że złapała bakcyla zauroczenia Evelyn? Czy ona też zamieniła się w zakochanego szczeniaka?

Zaraz wychodzę! Betsy oddzwoniła, zdeterminowana, by powstrzymać swój umysł przed błądzeniem i marnowaniem kolejnych komórek mózgowych!

Rozdział 3

W ekskluzywnym klubie nocnym Betsy Goldshire skuliła się w rogu wiklinowego fotela, niewygodnie obserwując tętniącą życiem scenę niedaleko.

Po ukończeniu studiów podjęła pracę jako dziennikarka, gdzie takie środowiska były częścią opisu pracy. Jednak w tak głośnym i hałaśliwym otoczeniu trudno było jej czerpać przyjemność.

Wręcz przeciwnie, Evelyn Stone świetnie się w tym odnajdywała, świetnie się przy tym bawiąc. Chociaż były dobrymi przyjaciółkami, ich osobowości nie mogły się bardziej różnić.

Evelyn rozkoszowała się gwarnym tłumem, podczas gdy Betsy wolała spokojniejsze, bardziej intymne przestrzenie. Ich kontrastujące gusta często prowadziły do nieporozumień, jak dwie tak różne kobiety mogły dzielić tak silną przyjaźń.

Obserwując swoją ożywioną przyjaciółkę, Betsy zdała sobie sprawę, że po raz kolejny została zapomniana w chaosie. Z westchnieniem wstała i przeniosła wzrok na bar. Przeszukała szereg kolorowych butelek z alkoholem, dotykając jednej i obserwując inną.

W końcu barman zauważył ją i uśmiechnął się ciepło. "Cześć, piękna! Co podać?

"Wiesz, że jestem Chinką? A twój mandaryński jest niesamowity! Betsy zarumieniła się, spoglądając na niego nieśmiało.

"Jestem tu wystarczająco długo, by poznać ludzi z całego świata. Twój wygląd krzyczy klasycznym wschodnim pięknem. Moja mama też jest Chinką, więc nauczyłem się trochę języka. Czego się napijesz? - odpowiedział z przyjaznym uśmiechem.

Dorastając w konserwatywnym domu, Betsy, obecnie 21-latka i świeżo upieczona absolwentka, nigdy wcześniej nie piła alkoholu. Gdy zdała sobie z tego sprawę, podekscytowana oświadczyła: "Ja... chcę spróbować drinka!".

Barman zaśmiał się, grzecznie pytając: "Czy kiedykolwiek wcześniej piłaś drinka?".

Betsy poczuła się nieco zakłopotana i potrząsnęła głową. Jak ona, nowoczesna 21-letnia kobieta, mogła przyznać się do czegoś takiego? Ale teraz, kiedy skończyła studia, co miała do stracenia?

"Ufasz mi?" zapytał łagodnie, wciąż się uśmiechając.

Betsy przytaknęła ochoczo: "Tak! Proszę, zrób mi coś, co pokocham!".

Z jej pełnym nadziei wzrokiem wpatrzonym w niego, barman zręcznie wymieszał różowego drinka.

Gdy Betsy wpatrywała się w koktajl, choć jeszcze go nie próbowała, jego piękna prezentacja sugerowała, że jest pyszny, sprawiając, że przełknęła ciężko w oczekiwaniu.

Barman z dumą zaprezentował drinka. "Proszę, piękna! To jest PINK LADY. Proszę, weź łyk!"

Pink Lady był popularnym koktajlem, znanym ze swojego żywego koloru i łagodnego, aromatycznego smaku - uwielbianego przez kobiety.

Z lekko drżącą z podniecenia ręką, Betsy powoli wzięła szklankę, delektując się pierwszym łykiem.

Barman obserwował ją, kiwając głową, po czym wrócił do swojej pracy. Ku jej zaskoczeniu, smak nie do końca odpowiadał legendarnym oczekiwaniom; miał słodko-gorzki smak przeplatany nutą ajerkoniaku.

Prawdę mówiąc, czuła, że to bardziej fantazyjny napój gazowany niż prawdziwy koktajl, więc zaczęła pić go jak orzeźwiający napój, ciesząc się tym, czym był!

Rozdział 4

Po skończeniu drinka Betsy Goldshire siedziała przez chwilę w ciszy, czując pragnienie. Sięgnęła po pobliską butelkę i nalała sobie kolejną szklankę, wypijając ją z apetytem.

W tym momencie barman w końcu zauważył jej wybryk i zaśmiał się: "Panienko, takie picie może cię szybko upić!".

To był jej pierwszy raz, kiedy piła, a ona beztrosko mieszała drinki...

"Heh, wszystko jest w porządku... Nie upiję się!" odpowiedziała Betsy, nalewając sobie kolejną kolejkę i coraz bardziej się nakręcając. Barman, kręcąc głową z rozbawieniem, poczuł się zmuszony do interwencji.

Wypiwszy już za dużo, Betsy zataczając się wróciła do miejsca, w którym bawiła się Evelyn Stone.

Wyglądało na to, że los miał nienaganne wyczucie czasu, ponieważ niektóre spotkania miały się wydarzyć.

Właśnie wtedy Marcus Hanfield otrzymał telefon od przyjaciela, zapraszający go do tego samego klubu nocnego.

Pędził przez tłum, gdy nagle wpadł na kobietę, która potknęła się o niego. Reagując niemal instynktownie, wyciągnął rękę i złapał ją, zanim upadła.

Spoglądając w dół, zmarszczył brwi.

"Jak to mogła być ona?!"

Z uprzejmości, Marcus uspokoił ją, zanim puścił, zamierzając odejść, kiedy poczuł małą dłoń zaciskającą się wokół jego ramienia.

Betsy Goldshire zderzyła się z nim i wpadła w jego objęcia, a jej zamglone oczy były częściowo otwarte. Alkohol przytępił jej zmysły, więc nie rozpoznała go i po prostu pomyślała, że jest niesamowicie przystojny.

"Heh... jesteś taki przystojny! Um, hic!" Zachichotała, wydając z siebie głośne beknięcie i zabawnie wysunęła swój różowy język, próbując go oczarować.

Niestety dla niej, Marcus doskonale zdawał sobie sprawę z jej niemal lekkomyślnego zachowania i nie czuł żadnego zainteresowania!

"Puszczaj! Jego głos był stanowczy, ale nie lodowaty, niosący nieugięty autorytet. Jednak w obliczu pijanej osoby wszystko wydawało się daremne.

Betsy rozszerzyła swoje piękne, załzawione oczy pod kolorowymi światłami, a jej jasna skóra zalśniła promiennie, gdy rozchyliła różowe usta w triumfalnym uśmiechu: "Hehe, nie zrobię tego... jesteś zbyt przystojny, lubię cię... uh...".

Zaraz potem wybuchła kolejnym głośnym beknięciem.

Po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu, nie mogła stać prosto, opierając się mocno o niego, jej drobna postać ocierała się o jego solidną ramę. Zesztywniał lekko na ten nieoczekiwany kontakt.

Patrząc na jej szeroko otwarte, zamglone spojrzenie i rozkosznie zarumienione policzki, zastanawiał się, czy ta urocza, delikatna dziewczyna jest pełnoletnia. Jak mogła być tak beztroska z alkoholem?

Przyzwyczajony do widoku mocno umalowanych kobiet, poczuł zaskakujący wstrząs na widok tej czystej, bezpretensjonalnej dziewczyny!

Ta chwila sprawiła, że zapomniał o swojej wcześniejszej irytacji wobec niej i złagodził swój ton: "Jesteś pijana. Wyprostuj się i puść."

Gdy skończył mówić, próbował wyrwać jej palce ze swojego ramienia.

"Nie! - nalegała, zaciskając uścisk na jego ramieniu - Jesteś... zbyt przystojny, nie odchodź! Jeśli odejdziesz, zabierz mnie ze sobą!"
Marcus pomyślał, że powinien być surowy i otrząsnąć się z tego, rozmowa z pijakiem była po prostu nierozsądna.

Mimo to postanowił potraktować tę czystą piękność z łagodnością - jak przystało na dżentelmena.

Rozdział 5

Marcus delikatnie ją odciągnął, jego głos był miękki, ale stanowczy. "Ktoś na mnie czeka, puść!"

"Kto... kto na ciebie czeka? Och! Wiem!" Nagle Betsy Goldshire uśmiechnęła się dziwnie do Marcusa Hanfielda, a jej postawa zmieniła się w udawane zrozumienie. "To... to jest klub nocny... hic... ktoś na ciebie czeka... jesteś legendarną... Małą Kaczką, prawda? Little Duck, prawda?

Betsy zakołysała się lekko, jej upojenie było oczywiste, ale w myślach dodała: To super przystojny Mały Kaczor!

Zdeterminowana, by zagrać kartą czepliwości, pomyślała: "Mężczyźni boją się czepliwych kobiet, prawda? Lepiej przylgnąć i przegapić, niż nie przylgnąć i go stracić, hmph~".

Na seksownych ustach Marcusa pojawiła się nutka zniecierpliwienia, gdy uniósł brew, myśląc, że chyba postradał dziś zmysły, rozmawiając z taką pijaczką. Ale co miała na myśli mówiąc Mała Kaczka?

"Mała kaczuszka... um! W tym momencie nogi Betsy ugięły się i upadła na podłogę, a jej uścisk na nodze Marcusa instynktownie się zacieśnił, jakby bała się, że ucieknie.

Hej, ty... Marcus zauważył zaciekawione spojrzenia otaczających ich osób i chciał się wyplątać i odejść. Ale ku jego zaskoczeniu, ona ani drgnęła; po prostu przykucnęła i spojrzała na niego.

O nie! Ta kobieta tak po prostu zasnęła!

Czując oczy wokół siebie, rozważył swoje opcje, zanim wziął ją w ramiona.

Z chytrym uśmiechem powiedział: "Nie mogę cię tu zostawić i nie mam pojęcia, dokąd cię zabrać. Skoro tak bardzo chcesz za mną iść, to chodźmy!".

Błysnął czarującym uśmiechem, a ta zakłopotana, delikatna postać była teraz trzymana w jego ramionach, prawie jak małe zwierzątko. Zniknęli pod ciekawskim spojrzeniem tłumu.

W nocnym klubie, takim jak The Kingdom of Avalon, przystojny facet wychodzący z piękną dziewczyną był dość powszechnym widokiem, a wszyscy wymieniali tylko zalotne chichoty.

Marcus zadzwonił do przyjaciółki, niosąc ją w stronę apartamentu prezydenckiego. Delikatnie położył ją na królewskim łożu, a jego ciepłe palce odgarnęły włosy z jej twarzy.

Dopiero wtedy zauważył, jak spokojnie spała. Jej usta były lekko zaciśnięte, a długie rzęsy opadały na policzki, nadając jej piękny wygląd. Ułożona w miękkiej pościeli, jej drobne pięści opadały naturalnie obok uszu, przypominając niewinny dziecięcy sen.

Z powodów, których nie potrafił wyjaśnić, jego zwykle twarde serce poczuło się niespodziewanie miękkie, a wszystko to z powodu tej nieznajomej, którą spotkał tylko dwa razy!

Jej uroda nie była tak ostentacyjna jak u zachodnich kobiet, a mimo to trudno mu było oderwać od niej wzrok.

Była drobna i urocza, a on nie mógł odgadnąć jej wieku. Po tym, jak został otoczony blaskiem zachodnich piękności, jego serce poruszyło się w niewytłumaczalny sposób na widok tej delikatnej, wschodniej piękności.

Klimatyzacja schłodziła pomieszczenie, a on wziął na siebie przykrycie jej lekkim kocem przed wejściem do łazienki w celu wzięcia kąpieli. Być może ta delikatna wschodnia kobieta wzbudziła w nim instynkt opiekuńczy!

Odrzucił wszelkie sprzeczne myśli, wchodząc do łazienki.
Kiedy w końcu wyszedł z kąpieli, spotkał go śmieszny widok.

Koc był odrzucony na bok, a Betsy leżała twarzą w dół na łóżku, z szeroko rozłożonymi nogami... Ta pozycja do spania była naprawdę niewyrafinowana.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Nieoczekiwany taniec losu"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈