Zakochaj się w swoim wrogu

Intro

Billie

Nadzy drwale są wściekli. A może to, że są pełni wściekłości?

Nie jestem do końca pewna, ale myślę, że może, tylko może, to trochę z obu.

Stojąc obok gorącej kąpieli na zewnątrz rustykalnego domku na Alasce, stoi nagi, przystojny jak diabli drwal, i jest tak nagi jak w dniu swoich narodzin.

"Kim, kurwa, jesteś i co tu, kurwa, robisz?" pyta mnie brutalnie wielki, zwalisty mężczyzna z niechlujną brodą i przeszywającymi niebieskimi oczami.

I, do diabła, co to za pytanie.

Zacząłem tę podróż na spotkaniu w Los Angeles, obiecując mojemu szefowi cały świat, kontynuowałem ją w samolocie, samochodzie, podczas wędrówki i przygody z kajakiem w zimnej, deszczowej scenerii Alaski, a w wysoce nieoczekiwanym zwrocie akcji, kończę ją w czymś, co musi być numerem magazynu Playgirl, który ożył.

I chłopcze, chłopcze, ta rozkładówka jest wkurzona...

"Halo?" pyta szorstko. "Pytam, kim do cholery jesteś?"

Tak ciężko, jak to jest, biorąc pod uwagę jego stan bez ubrań, zmuszam się, aby wziąć dobre, analizujące spojrzenie na resztę jego twarzy. Jestem tu z jakiegoś powodu, a nie mając nic więcej niż niejasne instrukcje właściciela sklepu o imieniu Earl, mogę tylko mieć nadzieję, że to miejsce, w którym jestem, jest tym, którego szukałem przez wiele dni w samolocie, samochodzie i kajaku. Oprócz nadzwyczajnie wyrzeźbionej linii na wewnętrznej stronie każdej kości biodrowej, gniewny mężczyzna stojący śmiało nade mną ma silną szczękę pokrytą brodą, małą bliznę nad prawym okiem, mile umięśnioną, opaloną skórę i niechlujne, jasnobrązowe włosy. Muszę przyjrzeć się nieco bliżej, żeby potwierdzić swój wniosek przez toczące się fale nieufności i nienawiści spływające z niego, ale kiedy skupiam się wystarczająco mocno, gwiazdorski błysk w jego oczach jest niezaprzeczalny.

Z miłości do naleśników na niedzielnym porannym śniadaniu, to naprawdę on.

Luca Weaver, były zły chłopiec Hollywood - człowiek, którego prawie zabiłam, żeby go znaleźć - stoi przede mną i jest nagi.

Na mój brak odpowiedzi, jego szczęka zamienia się w kamień. "Zadałem ci pytanie. Albo odpowiedz, albo się kurwa ruszaj". Wstrząsam się na dudnienie jego głosu, ale moje stopy nie robią nic, aby zabrać mnie w jakimkolwiek kierunku. Jestem zakorzeniony w miejscu, całkowicie zaskoczony faktem, że rzeczywiście udało mi się coś tak niemożliwego, jak znalezienie Luca Weaver i wszystkie moje normalne funkcje są bezużyteczne. On scowls, niezadowolony z całej ciężkiej pracy, którą włożyłem w-work, że on oczywiście nie wie o. "Masz pięć sekund, zanim wrócę tu z moją strzelbą".

"Uh..." I fumble, próbując jak diabli, aby uchwycić język angielski po raz kolejny. Mogę być rozkojarzony, ale na pewnym poziomie rozumiem znaczenie zebrania swojego gówna do kupy na tyle, żeby przynajmniej zapobiec dołączeniu shotguna do naszego małego meet-and-greet.

Ale mój mózg jest zajęty. I powolny.

Bo Luca Weaver wygląda cholernie dobrze bez ubrania.

Osiem lat starszy od czasu, gdy po raz ostatni zdobił okładki hollywoodzkich magazynów plotkarskich, Luca jest człowiekiem, dla którego czas był naprawdę łaskawy. Albo jego genetyka jest po prostu tak dobra, albo jest jakiś rodzaj seksownego voodoo w wodzie Alaski.

Mam na myśli... jego penis znajduje się tuż przede mną i nie mogę znaleźć w nim nic złego. Jest prosty, żylasty i idealnie różowy.

"Co się z tobą dzieje? Masz życzenie śmierci czy coś?" pluje na posąg znany wcześniej jako moje ciało. "To jest własność prywatna".

Jego słowa są poważne i stanowcze, i wydaje się, że może rzeczywiście mam sen przypominający film Fargo - trzymając kciuki, że w pobliżu nie ma rębaków do drewna. Bo jakkolwiek bym się starał, nie mogę przestać patrzeć na mojego nowego fallicznego przyjaciela, nawet po to, by ułożyć kilka prostych słów.

Ale, dajcie spokój. Pieprzony kutas Luca Weavera jest tuż obok!

Nie jest twardy, ale i tak jest... duży - tak duży, że to nawet nie jest kutas.

To Richard. Sir Richard.

Król Ryszard, naprawdę.

Cholera, jestem w obecności penisowej rodziny królewskiej i nagle mam ochotę się ukłonić.

On jest fantazją drwala, która ożyła. Natychmiast mój mózg zaczyna myśleć o flaneli pachnącej sosną, rąbaniu drewna i robieniu loda... Czekaj... co?

Przestań być kretynem i wypowiadaj słowa!

"Uh...więc...jesteś...nagi." O Boże, to nie są właściwe słowa!

Zerka w dół, mruczy coś do siebie, łapie ręcznik z odległości kilku stóp i owija go wokół swojej talii. "Nie zapraszałem cię tutaj", mówi, jego głos zgrzyta z irytacją - i może, trochę z nieużywaniem. Co miałoby sens. Zajęło mi cały sezon Running Wild z Bear Grylls, aby dostać się tutaj. Nie mogę sobie wyobrazić, że regularnie organizuje kluby książki, przyjęcia obiadowe i gawędzi ze swoimi przyjaciółmi.

Ręcznik dopasowany i chwalebne dobra ukryte przed wzrokiem, studiuje mnie z zimnymi niebieskimi oczami i spojrzeniem godnym wzgardzonej kobiety. Drżę.

"Zapytam cię jeszcze tylko raz. Co ty tu robisz, do cholery?"

Krzywię się z brzegami mojej koszuli, gdy w końcu znajduję swoje struny głosowe. "Jestem Billie...Billie Harris."

I jestem w kropce nad głową.




Rozdział pierwszy (1)

Billie

Trzy dni wcześniej

Daj mi kawę, a nikomu nie stanie się krzywda. Daj Charlesowi Hawthorne'owi kawę, a każdy zostanie pocałowany w dupę.

Przypuszczam, że całowanie tyłków można uznać za dobrą rzecz, ale jeśli chodzi o Charlesa - moje archnemesis w pracy - i jego skłonność do całowania okolic pośladków mojej szefowej, Sereny, to zdecydowanie mogłoby być lepiej.

Mówiąc o, mój telefon świeci się z wiadomością z jego miejsca w uchwycie na kubki, a ja zerkam w dół, aby przeczytać bańkę podglądu, jak to populates.

Charles: Serena, czy chciałabyś, żebym przyniósł ci kawę?

Ugh. Oboje walczymy o to samo stanowisko - być prawą ręką Sereny Koontz, jednej z największych właścicielek firm produkcyjnych w całym Hollywood.

I to nie jest jakaś przyjazna rywalizacja, w której zakochujemy się beznadziejnie. To facet, który jest brązowym, smukłym cierniem w mojej stronie, który podlizuje się naszej szefowej tak bardzo, że jego usta w końcu będą na stałe połączone z jej tyłkiem.

Serena: Nie.

Ona zazwyczaj nie ma nawet tyle przyzwoitości, żeby zawrzeć w sobie miłe słowa, kiedy go zbywa, ale on nigdy nie pozwala, żeby go to zniechęciło. Jest wytrwały. Muszę mu to przyznać.

A może croissant z tej piekarni, którą tak uwielbiasz? Jest po drodze do mnie.

Serena: Niech będzie o dziesiątej. Poranne spotkanie zostaje przesunięte.

Potrząsam głową z powodu nowych informacji, które właśnie uzyskałam, będąc trzecim kołem u wozu ich rozmowy. Biorąc pod uwagę, że ich wiadomości znajdują się w naszym trwającym czacie grupowym, można było się spodziewać podsłuchu, ale jednak. Zastanawiam się, czy ktoś zawracałby sobie głowę informowaniem mnie o zmianie godziny spotkania, gdybym nie szpiegował ich wiadomości jak podglądacz?

Stukam palcami w kierownicę, gdy "Wagon Wheel", jedna z ulubionych piosenek mojego taty, zaczyna brzęczeć z głośników stereo, i odsuwam myśli od obelg w miejscu pracy.

Z tą piosenką wiąże się milion i jeden wspomnień, a niezależnie od tego, jak zdobyłem tę informację, właśnie wygrałem półtorej godziny dodatkowego czasu.

Zwijam okno i chłonę cały blask wokół mnie.

Beverly Hills, Rodeo Drive. Nie ma nic podobnego. Dobrze ubrana kobieta w małym białym Porsche siedzi na światłach, a czarne Ferrari jest nielegalnie zaparkowane przed Starbucksem. Słońce inaczej oświetla fantazyjne witryny sklepowe, a ludzie chodzą w strojach, które kosztują więcej niż mój samochód - co stanowi niemal komiczny kontrast z oddolną muzyką country twang wypełniającą moje uszy.

Ale ta różnica to w stu procentach ja.

Małomiasteczkowa, wiejska dziewczyna, która wcale nie jest wiejska, zmieniła się w Hollywood.

Cóż, próbuje zmienić Hollywood.

Przy pierwszym wolnym otworze zatankowałam obok moich wymuskanych odpowiedników i skręciłam w prawo na Melrose. Alfred's Coffee znajduje się na następnym rogu i pomimo szaleństw Charlesa z delikatnym brązowym płynem, kawa zawsze przyciąga. I zazwyczaj robi to z Alfred's. Znajdujący się zaledwie pięć minut od pracy lokal przy Melrose Avenue stał się moim ulubionym miejscem na kawę w Los Angeles.

Kilka minut zajmuje mi znalezienie miejsca, w którym mogę się wślizgnąć, ale kiedy w końcu to robię, mój telefon zawibrował w uchwycie kubka kolejne trzy razy.

Charles: Świetnie! Czy mogę ci podać coś jeszcze?

Serena: Nope.

Charles: Cóż, daj mi znać, jeśli to się zmieni!

Odbieram telefon w momencie, gdy wysyła ostatnią wiadomość: emoji z uśmiechniętą buźką i kciukami.

Dobry Boże, jeśli tak dalej pójdzie, Serena Koontz będzie pierwszą żyjącą istotą ludzką, która urodzi w pełni ubranego mężczyznę.

Wypuszczam głęboki wydech, wpisuję własną wiadomość, trzymając ją krótko i zwięźle z Do zobaczenia o 9:45, uderzam w send i kieruję się do Alfreda.

Może to na moją niekorzyść, ale odmawiam grania w niedorzeczną grę Charlesa. Nie chcę, żeby Serena poprosiła mnie o zostanie stałym pracownikiem w jej firmie produkcyjnej, bo jestem najlepsza w przynoszeniu pieprzonej kawy. Chcę, żeby chciała mnie w swoim zespole, bo widzi we mnie potencjał.

Poza tym, jeśli jest jedna bardzo ważna rzecz, której Charles zdaje się nie rozumieć, to to, że Serena nie lubi marnować słów. Zaczynała jako odnoszący sukcesy scenarzysta i producent w Hollywood i przekuła ten złoty talent w odnoszącą sukcesy firmę znaną jako Koontz Productions.

Jej etyka pracy sprawia, że Jeff Bezos wygląda na leniwego.

Jest inspiracją, a po tym jak pracowałam jako asystentka przy jej ostatnim filmie, mam nadzieję, że zdecyduje się zatrzymać mnie pod swoimi opiekuńczymi skrzydłami.

Praca asystenta produkcji jest zazwyczaj tymczasowa. Kiedy pracujesz jako asystent przy filmie lub serialu telewizyjnym, kiedy projekt się kończy, kończy się też praca.

Szczerze mówiąc, to ciężki cykl, ale jest konieczny. Jeśli chcę zostać hollywoodzkim producentem, jeśli chcę pójść w ślady Sereny, muszę pracować na jak największej liczbie stanowisk dla asystentów dźwięku. Praktyczne doświadczenie jest kwintesencją kariery, a ilość, której można się nauczyć pod okiem Sereny jest wykładniczo większa niż gdziekolwiek indziej.

Na szczęście kilka tygodni temu, po zakończeniu produkcji Red River - filmu dramatycznego, który wejdzie na ekrany w przyszłym roku - Serena usiadła ze mną i Charlesem i powiedziała nam, że chce, abyśmy byli częścią kolejnego dużego projektu.

To była naprawdę ekscytująca wiadomość - coś jak znalezienie na ziemi zdrapki wartej tysiące dolarów.

A potem... zrzuciła bombę atomową w postaci kontroli rzeczywistości.

Po tym projekcie, wybierze tylko jednego z nas na stałego mentora. Ta osoba będzie mogła współpracować z nią i jej firmą produkcyjną przy przyszłych projektach, a druga będzie miała pecha.

Powiedzieć, że obecny stan mojej kariery jest wypełniony wieloma niewiadomymi, to trochę za mało, ale wielkie hollywoodzkie marzenia nie przychodzą łatwo.

To wymaga wielu wzlotów i upadków. Dużo ciężkiej pracy i determinacji.

Możliwe, że zabicie Charlesa.

Wiesz, wiele rzeczy.

Kawa w zasięgu wzroku, wchodzę przez drzwi wejściowe do Alfreda, a aromat kawy i wanilii uderza mnie prosto w twarz.




Rozdział pierwszy (2)

Miejsce to pęka w szwach od takich uzależnionych od kofeiny pod-ludzi jak ja, przez co miejsce, które zajmuję na końcu długiej kolejki, wydaje się być oddalone o wiele mil od gwarnych baristów stojących za elegancką czarną ladą.

Naczynia, kubki i talerze brzęczą, a rytm sprawia, że w mojej głowie zaczyna grać "9 to 5" Dolly Parton. Gdyby to była kawiarnia w filmie, ta piosenka byłaby grana na ścieżce dźwiękowej.

Dyskretnie stukam prawą stopą i lekko kiwając głową w rytm muzyki, którą słyszę tylko ja, myślę o mamie.

Zawsze mówiła mi, że skończę w Hollywood - że mój dziwny umysł to dar. Widzisz życie jak film, Billie - powtarzała mi. Pewnego dnia użyjesz swojego mózgu, by kręcić własne filmy.

Ale mama była trochę marzycielką, jeśli chodzi o to miasto. Będąc początkującą aktorką, której nigdy nie udało się tutaj zrealizować swoich marzeń, miała nadzieję, że moja siostra, Birdie, lub ja będziemy w stanie zrobić to za nią.

"Następny!" krzyczy barista przy ladzie, a moje myśli i muzyka w mojej głowie zanikają, gdy zdaję sobie sprawę, że mówi do mnie.

Oh shoot.

Z przepraszającym uśmiechem i niepotrzebnym spojrzeniem na menu nad jej głową, szybko podchodzę do lady.

"Waniliowe mrożone latte i muffin jagodowy, proszę", mówię ładnej niebieskookiej baristce z falującymi blond włosami i szalenie pełnymi ustami. Jej metka z imieniem czyta Summer, i to jest dziwnie słuszne. Wygląda jak plaża w jasny, słoneczny dzień.

"Coś jeszcze?" Surfer Girl pyta, a ja potrząsam głową.

"To by było na tyle."

"Imię do zamówienia?"

"Billie."

Chwyta kubek i Sharpie, pisząc B-u-d-d-y z boku.

Buddy? Billie w ogóle nie brzmi jak Buddy w środku. Może wszystkie zaawansowane technologicznie ekspresy do kawy i ich hałas docierają do jej słuchu.

"Nie, nie Buddy, ale Billie", poprawiam swoim najsłodszym głosem. "Billie z ie".

Z westchnieniem przykłada Sharpie z powrotem do filiżanki, szybką ręką wydrapuje Buddy'ego i pisze litery B-i-l-l-d-i-e.

Billdie? Dobry Boże. Czy ja mówię w innym języku?

"Uh...nie chcę być upierdliwa, ale to właściwie Billie bez d. Po prostu B-i-l-l-i-e."

Baristka wpatruje się we mnie, z filiżanką i Sharpiem w ręku, jakby Billie nie mogła być imieniem dla dziewczynki. Jakby to ja źle wymawiała swoje imię.

Michael Jackson śpiewał o Billie Jean, a Billie Eilish jest jedną z najbardziej utytułowanych artystek w muzyce, ale nieważne. Nie warto kłócić się z baristą o to, czy moja mama i tata mnie okłamali, czy nie.

Może i zostałam nazwana po pradziadku Willy'm, ale Billie to nie jest aż tak rzadkie imię dla dziewczynki. Chcę jej powiedzieć każdą błogosławioną rzecz, która chodzi mi po głowie, ale chyba najlepiej będzie, jeśli zachowam prostotę między Blondie a mną. Pewnego dnia, kiedy uda mi się spotkać mężczyznę i zakocham się tak beznadziejnie, że nie będzie mnie obchodziło, czy zostawi wszystkie swoje naczynia w zlewie, nie planuję robić z tej kobiety druhny.

Potrząsam głową. "Nieważne."

"Twój akcent," zauważa Summer. "Jest taki...inny. Jest słodki."

To nie jest pierwszy raz, kiedy mój akcent pojawił się w codziennym życiu tutaj w Kalifornii, i z pewnością nie będzie ostatnim. Po ponad czterech latach w LA, mój twang z Zachodniej Wirginii jest trochę osłabiony, ale zdecydowanie wciąż tam jest, wielki neon nad moją głową, pozwalając każdemu w zasięgu słuchu wiedzieć, że jestem przeszczepem z LA.

"Jesteś z południa?"

"Cóż, myślę, że to zależy od tego, kogo pytasz".

Ona przechyla głowę na bok.

"Urodzony i wychowany w Zachodniej Wirginii," wyjaśniam. "Niektórzy ludzie powiedzieliby, że jesteśmy częścią Południa, a niektórzy twierdzą, że jesteśmy z gór".

"Nigdy tam nie byłem. Nevada to najdalszy wschód, w którym byłam".

Nie zawracam sobie głowy mówieniem jej, żeby to zmieniła. Niektórzy West Coasters, do diabła, nawet niektórzy East Coasters, kiwali nosem na pomysł odwiedzenia mojego rodzimego stanu, ale wiem, że tęsknią. Kocham LA, ale wiejskie drogi, góry Blue Ridge i rzeka Shenandoah są w centrum mojego serca.

Zaufaj mi, John Denver nie bez powodu śpiewał o Zachodniej Wirginii.

Zamiast tego macham kartą kredytową najszybciej jak potrafię i odsuwam się na bok, żeby następny klient mógł podejść do kasy.

Podczas gdy młody facet w czapce i z miernikami w uszach robi mi latte, rozglądam się po kawiarni i próbuję znaleźć wolne miejsce, ale wygląda na to, że wszyscy bezrobotni aktorzy i aktorki spędzający czas przy komputerach są już zajęci.

Jest więc taras na zewnątrz.

Łapię moje latte i muffinki, które ustawiają na szczycie skrzynki na końcu lady, i przedzierając się przez tłum, docieram do tylnych drzwi, które prowadzą na zewnątrz, do kalifornijskiego słońca.

Zauważam wolne miejsce na dalekim końcu dziedzińca, siadam i używam serwetki, aby wytrzeć okruchy z poprzedniego patrona ze stołu.

Wyciągam laptopa z torebki i włączam go, próbuję zagłębić się prosto w służbowe e-maile, ale ledwo przebrnęłam przez wiadomość o aktualizacjach potrzebnych do sprzętu oświetleniowego, kiedy moją uwagę odciąga męski głos.

"Przepraszam, proszę pani? Nie można tu palić."

Spoglądam w górę, aby zobaczyć jednego z baristów Alfreda stojącego przed stołem bezpośrednio obok mojego, jego oczy skierowane na starszą kobietę z gładkimi siwymi włosami i okularami przeciwsłonecznymi Chanel, obraźliwy papieros zwisający z jej ust. Dym unosi się wokół jej twarzy, a usta układają się w twardą linię. "Jestem na zewnątrz."

Próbuje się uśmiechnąć, ale dym unosi się teraz na jego twarz i naprawdę trudno jest się uśmiechnąć i wstrzymać oddech w tym samym czasie. "Nasz taras też jest wolny od dymu," wykrztusza.

"Chryste", mruczy. Obserwuję ukradkiem, jak sięga paznokciami o czerwonych końcówkach, wyciąga cygaro z ust i odkłada je na brzeg stołu. Niedopałek spada na ziemię, ale jak powiedziałaby Jo Dee Messina, jej give a damn jest rozwalony. Uśmiecham się, gdy ścieżka dźwiękowa do rozgrywającej się przede mną sceny zaczyna grać w mojej głowie.




Rozdział pierwszy (3)

"Na pewno tęsknię za starym Hollywood. Mogłeś palić gdziekolwiek chciałeś i nikogo to nie obchodziło. Sinatra dostałby zawału, gdybyś mu powiedział, że nie wolno palić na zewnętrznym tarasie."

"Przepraszam za niedogodności," mówi męski pracownik, zanim schyli się, aby podnieść swój niedopałek. "Daj mi znać, czy jest coś, co mogę ci załatwić".

"Punk-ass wallflower," mruczy tym razem, ale facet sprytnie kieruje się do środka.

"Adele," białowłosa pani siedząca naprzeciwko niej karci z rozbawionym uśmiechem. "Przysięgam, nie mogę cię nigdzie zabrać".

Adele śmieje się, lekki zgrzyt od lat palenia sprawia, że brzmi to niemal przebiegle. "Z tym, jak to miasto ciągle się zmienia, nie chcę, żebyś mnie nigdzie zabierał. Żadnego palenia, tostów z awokado i słodzonych napojów kawowych..." Potrząsnęła głową. "Już prawie nie poznaję tej starej dziewczyny".

Jej kolega ze stołu wzdycha i bierze łyk kawy. "Wiesz, czego to jest oznaką?"

"Co?"

Przenoszę wzrok z powrotem na laptopa, ale nie mogę się powstrzymać przed dalszym podsłuchiwaniem ich rozmowy. Jest zbyt interesująca.

"Że musisz przejść na emeryturę".

"Zachowujesz się tak, jakbym nadal pracowała na pełen etat, Irene," ripostuje Adele.

"Nie powinnaś w ogóle pracować".

"Horseshit. Mam słodką pracę, upewniając się, że Luca Weaver dostaje swoje czeki z tantiemami, i zamierzam to robić aż do dnia mojej śmierci."

Luca Weaver? Dobry Boże, nie słyszałem tego nazwiska od wieków...

Zaczął grać jako dziecko, około 10-11 lat, a kiedy miał 18 lat, miał już Oskara. Nie tylko nominację, ale i wygraną.

Przez jakiś czas był "tym czymś", z roku na rok dostawał coraz większe role, aż do połowy lat dwudziestych. Zagrał główną rolę w przebojowym filmie szpiegowskim, który, jeśli się nie mylę, wciąż bije rekordy kasowe, ale jego życie osobiste przybrało znacznie bardziej szkodliwą rolę.

Najgorszy chłopak Hollywood.

Tak go nazywano. Pamiętam to wyraźnie.

Niestety, wyobrażam sobie, że taki przydomek jest świetny dla sławy, ale zły dla chłopaka. Ostro imprezował, plotki o narkotykach, alkoholu i odwyku były niemal stałym elementem jego dzikiego życia. I pewnego dnia, po prostu zniknął.

W szczytowym momencie swojej kariery całkowicie zniknął z pola widzenia.

Rozmowa się zmienia i Adele wraca do narzekań na brak możliwości palenia przy porannej filiżance kawy, a ja tracę zainteresowanie słuchaniem. To jednak nie ma znaczenia. Mam wszystko, czego potrzebuję, aby napisać do mojej siostry, Birdie, z najbardziej interesującym tematem, o którym rozmawiałyśmy od dłuższego czasu.

Ja: Nigdy nie zgadniesz, czyje imię właśnie usłyszałam.

Birdie: Masz rację. Nigdy nie zgadnę. Kto?

Ja: Zgadnij.

Birdie: Boże, nienawidzę, gdy to robisz. Po prostu powiedz.

Ja: Birdie, po prostu podrzuć przypuszczenie, na litość boską!

Birdie: Dobra. Post Malone.

Wydrapuję nos i śmieję się.

Ja: Post Malone? Powiedz mi, że nie słuchasz dziś po raz 47 "Die for Me".

Birdie: Zamknij się. To jest chwytliwe! Po prostu powiedz mi już!

Ja: Dobrze. Luca Weaver.

Birdie: O mój Bożeddd, nie słyszałam tego nazwiska od tak dawna.

Ja: Wiem, prawda?

Jego młodsza siostra, Raquel, wciąż jest odnoszącą sukcesy aktorką - w zasadzie tylko o niej słyszałam, kiedy niespodziewanie pojawiła się w ciąży w tabloidach nie tak dawno temu - ale Hollywood w końcu przestało mówić o Luce kilka lat temu. Chyba wszyscy w końcu stracili nadzieję na jego wielki, krzykliwy powrót.

Birdie: Byłaś w nim najbardziej zadurzona, gdy byliśmy dziećmi.

Ha! Jakby to ona powinna mówić.

Ja: Pamiętam, że miałaś jego plakat w swoim pokoju. Jakby się zastanowić, miałeś go w odpowiednim miejscu, żeby gapić się na niego z łóżka, kiedy robiłeś zakupy.

Prawdę mówiąc, obie byłyśmy fankami Luca Weavera w tamtych czasach. Wracałyśmy do domu ze szkoły, żeby obejrzeć jego i Raquel w naszym ulubionym serialu - Home Sweet Home.

Birdie: Tak, racja. Nie miałam czasu, żeby cokolwiek zrobić. Babcia zerwała go dwa dni po tym, jak go postawiłam.

Śmieję się na tę myśl.

Babcia bardzo dbała o takie rzeczy. Nie znosiła myśli, że jesteśmy nastolatkami z bzikiem na punkcie chłopców. Jak na kobietę ze swojego pokolenia, była dość postępowa.

Zamiast zachęcać nas do myślenia o wymarzonych ślubach, zachęcała do myślenia o pójściu na studia. Zamiast o mężach, mówiła o niezależności. Zamiast o dzieciach, kazała nam marzyć o przyszłej karierze.

Wszystko to przyjdzie, zawsze powtarzała. Chciała, żebyśmy przed ustatkowaniem się żyły dla siebie i nikogo innego.

Birdie: Więc... zamierzasz mi powiedzieć, jak powstało imię Luca Weaver, czy dalej mówić o tym, jak bardzo potrzebujesz łaskotek dla swojego kotka?

Ja: STOP. Sama sobie świetnie radzę.

Birdie: Jasne, jasne.

Ja: Jesteś śmieszna.

Birdie: Jak sobie przypominam, to ty wprowadziłeś masturbację do tej rozmowy.

Ja: Daj spokój. Właśnie się z kimś przespałam.

Birdie: DWA lata temu.

Ja: Nie.

To nie może być prawda, prawda?

Birdie: TAK. Facet, który zostawił na sobie skarpetki.

O mój Boże, ona ma rację. Ugh.

Ok, dobrze, więc nie jestem dokładnie tam na seksualnych liniach frontu, ale to ma więcej wspólnego ze mną stawiając moją karierę na pierwszym miejscu niż cokolwiek innego.

Miałam priorytety.

Ja: Wow. Sposób na przygnębienie.

Birdie: Przepraszam. Ale bądź ze sobą szczery. Twoja potrzeba gratyfikacji jest prawdziwym powodem, dla którego rozmawiamy o Luce Weaverze.

Ja: Nie jest! Właśnie podsłuchałam, jak jakieś starsze panie o nim rozmawiają. Jedna z nich to chyba jego agentka. Mówiła o jego tantiemach.

Birdie: Więc nie zamierzasz, tak jakby, się z nim spotkać?

Ja: Nie.

Birdie: Rozmawiać z nim? Pracować z nim? Spać z nim?

Ja: To jest negatywne.

Birdie: Czyli ta rozmowa była całkiem bez sensu? Czy to właśnie chcesz powiedzieć?

Ja: Och, jakbyście mieli rozmawiać. Napisałaś mi wczoraj smsa o tej cholernej pogodzie w Nashville.

Birdie: Bo jest maj, a my mieliśmy trzydziestostopniowy dzień! To jest wielka sprawa. Jakby, gdzie do cholery jest wiosna?

Zanim zdążyłam napisać mądrą odpowiedź, kolejny tekst wypełnia nasze okienko czatu.

Birdie: Hej słuchaj, podobała mi się nasza rozmowa o starych facetach i twojej wyschniętej waginie, ale muszę lecieć na próbę. Zadzwonię do ciebie później.

Uśmiecham się mimo jej szyderstw.

Bez żartów, Birdie żyje muzycznym marzeniem. Marzenie o muzyce country, to znaczy.

Tata zawsze mówił, że Birdie została nazwana Birdie, ponieważ potrafiła śpiewać, ale zajęło jej lata, by znaleźć pewność siebie, by wyjść na scenę i zaśpiewać przed tłumem.

Na szczęście nieco ponad sześć lat temu, po śmierci naszej babci i po tym, jak zdradzający były chłopak zepchnął ją na margines, Birdie w końcu miała dość.

Ja miałem osiemnaście lat, Birdie dwadzieścia jeden i pojechaliśmy do Tennessee w ramach kaprysu wypełniającego przeznaczenie. Do Nashville dotarliśmy wieczorem, a Birdie zgłosiła się do otwartego wieczoru mikrofonowego w pierwszym barze, jaki znaleźliśmy.

Jaką piosenkę zaśpiewała? Cóż, dokładnie to, co ktoś mógłby zaśpiewać po tym, jak jego chłopak zdradził ją z dziewczyną o imieniu Jolene.

Reszta to już historia. Ktoś z wytwórni płytowej przypadkiem znalazł się tej nocy w tłumie, a życie Birdie Harris zmieniło się na zawsze.

Została w Nashville i podpisała kontrakt z wytwórnią płytową, a ja wyjechałem do Los Angeles, zdecydowany zamienić filmy w mojej głowie w filmy na srebrnym ekranie.

Oboje, na zewnątrz świata, urzeczywistniając rady naszej babci.

Wszystko dzięki Ricky'emu Case i jego zdradzającemu penisowi, prawdziwej latawicy o imieniu Jolene i królowej muzyki country, Dolly Parton.




Rozdział drugi (1)

Billie

Nazwij mnie jajkiem, bo pękam pod presją. A moje żółtko wygląda cholernie podobnie do krwi.

Naładowana kofeiną i gotowa, by dać z siebie wszystko na porannym spotkaniu, wsuwam się na krzesło po prawej stronie mojej szefowej.

W nagich szpilkach i wyrafinowanym białym kombinezonie, który idealnie pasuje do jej karmelowej skóry, Serena siedzi jak egzotyczny ptak na czele dużego stołu konferencyjnego. W jej uchu tkwi bluetooth, a ona uważnie słucha tego, co mówi osoba na drugiej linii.

Charles zajmuje krzesło po lewej stronie od niej, naprzeciwko mnie, i natychmiast zaczyna próbować mnie prześcignąć. "Dzień dobry, Sereno", mówi, a ja nie przegapiam sposobu, w jaki błyska głupim uśmiechem w moją stronę.

Szkoda, że kiedy twoje usta są tak blisko jej tyłka, nie widzisz, że ona oczywiście jest na zawołanie, debile.

Otwieram swój notatnik i przeglądam kilka notatek, które zrobiłem podczas przeglądania Espionage - scenariusza, o którym Serena zdecydowała kilka miesięcy temu, że będzie kolejnym dużym projektem Koontz Productions. Oczekuje się, że będzie dobrze prosperował, a ona sama zdążyła już uzyskać finansowe zielone światło od Capo Brothers Studios.

Charles, z drugiej strony, wstaje ze swojego miejsca, kieruje się do stołu z napojami z tyłu sali i nalewa dwie szklanki wody - jedną dla siebie i jedną dla Sereny.

Uśmiechając się z uśmiechem, spogląda na mnie i przesuwa szklankę na stół przed naszą szefową, podczas gdy ona kończy swoją rozmowę.

Wewnętrznie przewracam oczami. Dobra robota, kolego. Sposób na bycie goferem Sereny.

Najwyraźniej nawet za wszystkie rodzinne pieniądze rodzice Ole Chucka nie mogli sobie pozwolić na kupienie mu zdrowego rozsądku.

Charles i ja doszliśmy do tego punktu w naszych karierach bardzo różnymi drogami.

On pochodzi z zamożnej rodziny, która miała dość pieniędzy, by opłacić prywatne szkoły, Yale i kawalerkę w Laurel Canyon, a ja spędziłem większość życia w ciężkich warunkach, czołgając się z pieprzonego dna beczki.

Gdyby nie problem babci z hazardem i jej szczęśliwy los w lotto, moja rodzina nie miałaby mi nic do zaoferowania poza ubraniem na plecach i wiejskim akcentem.

Tak jest. Moja babcia wygrała w cholernym lotto.

Cztery miliony dolarów. Piętnaście lat przed śmiercią.

To długa historia. Ironiczna historia. Z pewnością bardzo pieprzona historia, ale mimo wszystko prawdziwa.

Odkąd babcia zmarła sześć lat temu, Birdie i ja dotykaliśmy tych pieniędzy tylko po to, żeby zapłacić za rzeczy niezbędne - mój licencjat z filmu i telewizji na UCLA, jej przeprowadzkę do Nashville i podstawowe wydatki na życie, kiedy nie możemy sobie pozwolić na pokrycie ich samodzielnie. Oboje wiemy, że ostatnią rzeczą, jakiej chciałaby babcia, jest to, żebyśmy zamienili się w jakieś dzieci z funduszu powierniczego, które są zbyt leniwe, żeby zrobić coś dla siebie.

Zrobię swoją drogę w La La Land, walcząc o każdy centymetr, nie opierając się na pieniądzach babci, chyba że absolutnie będę musiała. Fakt, że obecnie mieszkam w apartamencie o powierzchni czterystu stóp kwadratowych w centrum LA z toaletą tuż obok lodówki jest tego dowodem.

"To brzmi idealnie, Eliza", mówi Serena, skłaniając mnie do podniesienia wzroku znad mojego notatnika. "Porozmawiajmy wkrótce." Stuka w ucho, żeby zakończyć połączenie i patrzy, jak ostatni maruderzy z jej zespołu wchodzą do pokoju. W świecie Sereny, jeśli nie jesteś pięć minut wcześniej, jesteś spóźniony.

Niezwłocznie rozpoczyna spotkanie, nie czekając, aż wszyscy usiądą.

"Ufam, że wszyscy czytaliście Espionage".

Każdy, kto pozostał, rzuca się do szukania wolnego miejsca dla swojego tyłka. Jeden facet, przysięgam na wszystko, kończy siedząc na brzegu rośliny doniczkowej. Tymczasem ci z nas, którzy nie muszą się martwić o wilgotność gleby, kiwają głowami i nucą afirmację.

Scenariusz Jakoba Kauffmana, Espionage oparty jest na prawdziwej historii amerykańskiego agenta CIA, który przez ponad dwadzieścia lat mieszkał w Europie i na Bliskim Wschodzie, aby zdobyć informacje o zagranicznych wrogach. Jest to film porywający i wciągający, inny od typowych filmów o tajnych agentach, które powstały w przeszłości. Niekoniecznie ma być efektowny i pełen akcji - choć jest; ma być autentyczny.

To absolutnie pachnie wpływami Akademii. I jestem pewien, że wszystkie potencjalne nominacje do Oscara są przynajmniej częścią powodu, dla którego Serena była w stanie nakłonić braci Capo do tak szybkiego działania. Każdy w Hollywood kocha dźwięk pieniędzy.

"Jak wygląda nasza sytuacja castingowa?" pyta Callie Frittle, szefowa działu rozwoju w Koontz Productions.

"Casting jest już prawie ustalony. Lucy Larson właśnie się zgodziła i podpisała kontrakt na główną rolę żeńską," aktualizuje Serena.

"A nasz reżyser?"

"Mei Chen również jest do wzięcia".

"Wow, to fantastyczna wiadomość." Callie stuka długopisem w swój skórzany notatnik. "Więc, potrzebujemy tylko męskiej roli głównej".

"Dokładnie." Serena kiwa agresywnie głową. "I właśnie dlatego wszyscy jesteśmy tu dziś rano. Ponieważ wszyscy przeczytaliście już scenariusz, chcę mieć wasze pomysły. Waszych przemyśleń. Waszych obaw." Błyska grymasem. "Chociaż, jeśli wasze obawy to coś innego niż obawa przed popisaniem się tym, jak dobre są wasze sugestie dla najważniejszej roli, jaką kiedykolwiek wypełnialiśmy, możecie wypierdalać."

Miękki, choć lekko nerwowy, śmiech wypełnia pokój, a Serena wstaje i zaczyna chodzić, najwyraźniej komfortowo w środowisku uczynionym balsamicznym przez nasz pot.

"Powiedz mi, co myślisz. Z Lucy Larson na pokładzie, kto powinien zagrać naszą męską główną rolę, Finn Slate?".

"Osobiście", Charles wtrąca się pierwszy. "Myślę, że Harry Saint byłby idealny".

Pfft. Tak, jasne. Serena zamknie to gówno szybciej niż Twista może rapować o dziewczynie stającej się z dnia na dzień gwiazdą.

Ale ku mojemu zaskoczeniu, Serena kiwa głową w zgodzie. "Wiesz, nigdy nie myślałam o nim, ale myślę, że możesz być na coś..." Robi pauzę i spogląda w stronę Olivii Wells, swojej dyrektorki castingu. "Co o tym myślisz?

"Może?" Olivia stuka długopisem o usta, ale wydaje mi się, że to gest zrodzony z niepokoju. Nie chce się nie zgodzić z Sereną przed salą pełną ludzi i nie mogę powiedzieć, że ją za to winię. "To znaczy, był całkiem dobry w Bad Men".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zakochaj się w swoim wrogu"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści