Panna młoda zobowiązana umową

Rozdział 1

Jeden      

Wyróżniam się jak kciuk. Nawet w Nowym Jorku, ludzie zazwyczaj wybierają kremowy lub biały, jeśli chodzi o strój ślubny. Ja nie jestem w żadnym z nich. Co gorsza, moja suknia jest krótsza niż pamiętam, że była, kiedy wyszłam z pokoju hotelowego. Obszycie straciło centymetry podczas mojego spaceru do budynku sądu. Lubię myśleć, że nadruk geparda jest subtelny, ale moje czarne Doc Martens nie są. Mam je od lat. To moja wersja pantofli Dorotki. 

Kolejny podmuch wiatru rozwiewa moją sukienkę i drżę w butach, patrząc w górę i w dół ulicy, czekając na jego pojawienie się. Jestem zaskoczona liczbą rumianych par, które pędzą obok mnie, chętne, by wydostać się z zimna i rozpocząć swoją ślubną rozkosz od ceremonii w gmachu sądu. 

Niedługo będę jedną z nich, jak przypuszczam. Patrzę w dół na mój nagi palec serdeczny i wyobrażam sobie, jak będzie wyglądał z ważącym go grubym diamentem, a potem wracam myślami do telefonu, który odebrałam wczoraj wieczorem. 

Moja mama rzadko do mnie dzwoni. W rzeczywistości zrobiłem podwójne ujęcie, gdy zobaczyłem jej imię pojawiające się na ekranie. 

"Mama?" zapytałem po odebraniu, wciąż ostrożny z dziwnym obrotem wydarzeń. Część mnie zakładała, że połączenie było pomyłką, że to zwykła pomyłka, aż do momentu, gdy się odezwała. Jej ostry ton wysłał dreszcz w dół mojego kręgosłupa. 

"Elizabeth Brighton, gdzie jesteś? Cały ten hałas w tle jest okropny." 

Muzyka stawała się głośniejsza, gdy artyści kontynuowali swój występ w centrum foyer muzeum. 

"Jestem w MoMA." 

Skinęła, jakby nie podobała jej się odpowiedź, i zanim jeszcze zdążyła zapytać, odszedłem od gęstego tłumu gapiów, którzy się zebrali, aż znalazłem cichy kąt. 

"Czy teraz słyszysz mnie lepiej?" zapytałem, testując wody. 

"Tak. Dzięki Bogu. Teraz, zanim zacznę, powinieneś wiedzieć, że nie lubię wykonywać tego telefonu." 

Roześmiałam się, lekko zaskoczona jej szczerością. 

"Dzięki, mamo. Miło jest usłyszeć od ciebie." 

"Nie bierz tego tonu do mnie." 

Połaskotałam szczękę, chcąc ugryźć się w język i powstrzymać swój sarkazm, nie chcąc pogorszyć sytuacji dla siebie. Moja mama i ja mamy, delikatnie mówiąc, napięte relacje. Gdyby miała to po swojemu, wpadłabym w szereg z resztą mojego rodzeństwa, przeniosła się do domu w Connecticut i poszła prosto w jej ślady. 

Założyłem, że właśnie tego będzie dotyczył ten apel. Sądziłem, że będzie ono przebiegać według schematu wszystkich innych: "Czy musisz być taka trudna? Czy naprawdę myślisz, że możesz opłacić rachunki swoimi bazgrołami?" zawsze prowadzi do "Twój ojciec i ja nie popieramy tego i nie będziemy dalej finansować tego stylu życia cyganerii, który tak piekielnie chcesz osiągnąć", który w końcu rozpływa się w łzawym "Elizabeth, nie rozumiem, jak mogłaś nam to zrobić". 

Kiedy dorastałam, moja mama uwielbiała moje zainteresowanie sztuką, ale tylko dlatego, że zakładała, iż w końcu skończy się to karierą akceptowaną przez nią i jej wysoko postawionych przyjaciół. Jedną rzeczą jest kultywowanie delikatnego dążenia w doradztwie artystycznym lub zarządzaniu kolekcją. Czym innym jest bycie artystą, w okopach z masami. 

Przygotowałam się na tę samą rozmowę, którą przeprowadzałyśmy już milion razy, ale wtedy moja matka westchnęła, głęboko i ciężko. Nastąpiła długa pauza, a moje serce zapadło się w piersi. Coś było nie tak. 

"Mamo?" zapytałem z wahaniem. "Czy wszystko jest w porządku?" 

"Nie", odpowiedziała ściętym tonem. "W gruncie rzeczy, nie jest. Twoja siostra uciekła ze swoim kierowcą". 

Teraz nie jestem dumna z tego, że w tym momencie się roześmiałam. To było po prostu tak niespodziewane! Moja siostra zawsze idealnie pasowała do formy marzeń mojej mamy o niej. Popularna w szkole - sprawdzone. Klasycznie piękna - sprawdzone. Wystarczająco inteligentna, by dostać się do Ivy League, ale nie tak inteligentna, by można ją było określić jako duszną intelektualistkę - sprawdzone. Nigdy nie widziałam jej bez pełnego makijażu. Nigdy nie widziałam jej bez ubrań od projektanta. Prawdopodobnie była na dobrej drodze do poślubienia jakiegoś księcia błękitnej krwi, a teraz to. TO. Ucieczka ze swoim kierowcą?! To jest zbyt dobre. 

Przynajmniej tak się wydawało, dopóki moja mama nie zaczęła płakać przez telefon. 

Mój śmiech wyschnął na miejscu, gdy zdałem sobie sprawę, że jej przytłaczająco dramatyczne szlochy nie zamierzały się zatrzymać w najbliższym czasie. 

"Mamo? O Boże. Przepraszam, dobrze? Wszystko będzie dobrze. Co z tego, że Charlotte uciekła ze swoim kierowcą? Przynajmniej jest szczęśliwa!" 

"Nie, Elizabeth. To jest straszne. Straszne." 

Walczyłam z chęcią przewrócenia oczami, wiedząc instynktownie, dlaczego moja mama miała z tym taki trudny czas. "Kogo obchodzi, co myślą twoi przyjaciele?" 

"Moi przyjaciele?!" Jej kurczowy ton złapał moją pełną uwagę. "Nie obchodzą mnie moje przyjaciółki! Ty nie rozumiesz, Elizabeth. Twoja siostra była zaręczona z kimś innym". 

Moje wspomnienie rozmowy telefonicznej zostaje przerwane przez głośne trąbienie, gdy dwa samochody niemal zderzają się na ulicy przed budynkiem sądu. Szyby są otwarte. Przekleństwa są rzucane od jednego kierowcy do drugiego. "Chrzanić cię, kolego!" to strzał na pożegnanie, zanim znikną, a moją uwagę przyciąga grupa pieszych przechodzących przez ulicę w moim kierunku. Z tyłu grupy, z rękami schowanymi w kieszeniach wełnianego prochowca i uwagą skierowaną na horyzont, siedzi mężczyzna, którego rozpoznaję, ale nie znam. To prawie obcy człowiek, który wkrótce zostanie moim mężem. 

Motyle mieszają się w moim żołądku, gdy podniecenie miesza się ze strachem. Nie mogę uwierzyć, że zgodziłam się to zrobić - zająć miejsce mojej siostry - i w rzeczywistości nadal nie jestem pewna, czy to mądra decyzja, ale teraz, gdy on jest tu przede mną, z krwi i kości, wysoki i przystojny, czuję, że nie mogę się wycofać z tego układu. 

Podnosi wzrok z chodnika i zauważa mnie. Zastygam, gdy podchodzi bliżej, oceniając mnie, nie dając żadnej wskazówki, co naprawdę myśli. Jego ciemne oczy prześlizgują się po mojej sukience, przez chwilę za długo pozostają na butach, aż w końcu przeciągają się z powrotem na moją twarz, gdy zatrzymuje się przede mną. 

Przełykam i czekam, aż się uśmiechnie i przedstawi. W rzeczywistości moje usta już zaczynają się uchylać, przygotowując się do odwzajemnienia. 

Zamiast tego, po prostu pyta: "Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?". 

Ponure słowa na ponury romans. 

"Masz drugie myśli?" pytam, wznosząc ramiona i wysuwając podbródek, starając się emanować fałszywą pewnością siebie. 

On widzi to na wylot, zwężając oczy, tak że jego czarne rzęsy zbierają się razem, jeszcze bardziej podkreślając jego bystre spojrzenie. 

Nie ruszam się ani o cal, ani jeden włos na moim ciele nie kołysze się pod jego intensywnym spojrzeniem. Mam wrażenie, że wpatruje się we mnie tak długo, że powinnam mieć pnącza wyrastające na nogach, które zakotwiczą mnie w miejscu, zanim gestem nakazuje mi wejść do budynku sądu. Z początku się waham, zdając sobie sprawę, że nie czuję się komfortowo, odwracając się do niego plecami. 

Kim jest ten człowiek? 

To znaczy, wiem, kim jest na powierzchni. 

Walter Jennings II, AKA Walt. 

Prawie sto lat temu nasi dziadkowie wspólnie wynaleźli zasilany bateriami rozrusznik serca, zakładając tym samym firmę Diomedica. Dziś firma urosła do rangi największej na świecie firmy produkującej urządzenia medyczne, specjalizującej się w projektowaniu i dystrybucji robotyki czaszkowej i kręgosłupowej, narzędzi chirurgicznych oraz pomp insulinowych. Diomedica zatrudnia ponad sto tysięcy osób na całym świecie. To także główny powód, dla którego jestem tu dzisiaj, gotowa przejść przez to pospieszne małżeństwo. 

Kilka razy w życiu spotykałam się z Waltem na kolacjach i przyjęciach świątecznych, choć minęła prawie dekada, odkąd widziałam go po raz ostatni. Jest dziesięć lat ode mnie starszy, co oznacza, że nawet wtedy nie sądzę, żebyśmy mieli sobie wiele do powiedzenia poza obowiązkowymi pozdrowieniami. Poza tym, że uważałam, że jest całkiem niezły jak na kogoś dużo starszego, nie było go na moim radarze, a ja zdecydowanie nie byłam na jego. Próbuję sobie wyobrazić, jak wyglądałam, kiedy ostatni raz byliśmy razem. Nie ma wątpliwości, że byłem szyny cienkie i lanky, prawdopodobnie próbuje i nie udaje się wypełnić moją sukienkę. Według wszelkiego prawdopodobieństwa, czytałam gdzieś sama, próbując zniknąć w kącie. Zawsze zabierałam ze sobą książkę na te przyjęcia, na które ciągnęli mnie rodzice. 

Ciekawe, co by wtedy robił. Pracował na sali? Flirtował z kobietami? W tym z moją siostrą? 

Docieramy do drzwi budynku sądu, a on wyciąga rękę, by je otworzyć i wprowadzić mnie do środka. Wyczuwam zapach wody kolońskiej, gdy przechodzę obok niego, lekko zawstydzona myślą o tym, jak ja muszę pachnieć w porównaniu z nim. Nie zabrałam ze sobą do miasta zbyt wiele garderoby. To jest moja najlepsza sukienka i miałam ją na sobie wczoraj wieczorem, co oznaczało, że nie było czasu na oddanie jej do pralni chemicznej przed dzisiejszym rankiem. 

Walt jest ubrany znacznie stosowniej niż ja w swój camelowy płaszcz i czarny garnitur. Na jego lewym nadgarstku ledwo widać skórzany zegarek. Jego błyszczące buty złowieszczo stukają o kafelki podłogi, o wiele bardziej wyrafinowane niż moje toporne buty. 

Nie jestem pewna, dokąd mnie prowadzi. Właściwie nie jestem pewna, jak to wszystko ma się potoczyć. Kątem oka zerkam na niego, by zobaczyć jego wzrok skupiony laserowo przed siebie, w dół korytarza. Idziemy dalej, potem zatrzymuje się, żeby wezwać windę, a ja muszę niezręcznie obrócić swój pęd, żeby mnie poniosło w bok zamiast do przodu. Nie wydaje się, żeby zauważył moje chwianie się. Właściwie to chyba nawet mnie nie zauważa. 

Zadałabym mu pytania - mam ich milion - ale nagle czuję się, jakby kot złapał mnie za język. Próbuję zrozumieć, dlaczego wydaje się, że ukradł mi głos, gdy wchodzimy do windy razem, obok siebie. To przez wzrost, mówię sobie. Ma nad mną dobrą stopę. Może nawet więcej. Jego szerokość też nie pomaga. Jest masywny, co, jak zdaję sobie sprawę, nie jest najlepszym sposobem na opisanie człowieka, ponieważ odnosi się zarówno do worków na śmieci, jak i ogólnej szerokości w każdym kierunku, ale jest masywny. Silny i o szerokich ramionach. 

W przeciwieństwie do niego, ja mam typ ciała, które nie do końca wie, jak utrzymać mięśnie. Z moimi długimi nogami mogłabym być baletnicą, gdybym tylko miała wdzięk, talent i poświęcenie dla umiejętności poza sztuką. Jestem jedną z tych osób, które obiecują sobie, że jutro zaczną dbać o siebie i - co szokujące - jutro nigdy nie nadchodzi. Siłownie nie są dla mnie zbyt atrakcyjne. Wolę garbić się nad moim stołem roboczym lub sztalugą, plamiąc palce pastelami i pozwalając, by dni się ze sobą zlewały. 

Winda wiezie nas w górę, a ja zastanawiam się, po raz kolejny, dokąd zmierzamy. Wiem, że musimy mieć akt małżeństwa, zanim będziemy mogli przejść przez samą ceremonię. Zakładam, że to właśnie robimy dzisiaj, być może kończąc wstępne kroki w kierunku ślubu, który odbędzie się w jakimś bliżej nieokreślonym terminie w przyszłości, ale ta nadzieja zaczyna mnie opuszczać, gdy wychodzimy z windy i znajdujemy dwoje ludzi stojących w pobliżu zamkniętej sali sądowej. Starsza kobieta w czarnych sędziowskich szatach śmieje się obok młodego mężczyzny w okrągłych akrylowych okularach i krótkich blond włosach. Ma przy sobie czarne skórzane portfolio, notatnik i telefon, wszystkie schowane jedna na drugiej. Kiedy nas zauważają, przerywają rozmowę. 

"Sędzia Mathers," mówi Walt z czubkiem głowy. "Doceniam tę przysługę". 

Jej uśmiech jest szeroki i szczery, gdy napotyka jego spojrzenie. "Oczywiście. Bardzo zależało mi na twoim dziadku, i nazwij mnie szalonym, ale nawet w moim starszym wieku, jestem frajerem miłości." 

Spotyka moje oczy, gdy kończy ostatnią połowę zdania, a ja wyłapuję tam szczerą radość. Ojej. To oczywiste, że myśli, iż poślubia dwa zakochane ptaki, które desperacko pragną być razem. Szybko wymuszam uśmiech, mając nadzieję, że jeszcze nie zrujnowałam fasady. 

"Ty musisz być Elizabeth Brighton," mówi. "Muszę przyznać, że podoba mi się ta sukienka". 

Zerkam w dół na nadruk geparda i rumienię się. "Och, dziękuję." I wtedy wyczuwam, że Walt też mnie obserwuje, niemal z oczekiwaniem, więc szybko dopisuję dodatkowe podziękowanie dla niej za to, że nam dzisiaj pomogła. 

"Jak już mówiłam, to naprawdę moja przyjemność," zapewnia nas. "Teraz nie chcę was popędzać, ale mam tylko dziesięć minut w moim harmonogramie. Jeśli mamy zamiar to zrobić..." Kiwnęła głową w kierunku sali sądowej i wszyscy zrozumieli aluzję. 

Blondyn wkracza do akcji, otwierając nam drzwi. Sędzia Mathers wchodzi pierwszy, a potem Walt macha, żeby mężczyzna poszedł przodem, żeby mógł przejąć od niego drzwi. Gdy przechodzę obok, wolna ręka Walta uderza na chwilę w moją dolną część pleców, by pomóc mi wejść do środka, a kontakt ten jest początkiem reakcji łańcuchowej w moim ciele, jeden nerw wystrzeliwuje do następnego, aż nagle ogarnia mnie niepokój. 

Szybko się odwracam, obniżając głos, aby tylko on mógł mnie usłyszeć. "Jestem zdezorientowany. Czy nie ma jakiegoś okresu oczekiwania? Kilka dni między tym, kiedy dostaniemy licencję na ślub, a kiedy będziemy mogli oficjalnie się pobrać?". 

"Nie dla ludzi takich jak my." 

Jego oczy są niemal znudzone, gdy patrzy na mnie z góry. Moja panika najwyraźniej nie jest podzielana. 

"Oh...okay." Patrzę na salę sądową, potem z powrotem w dół korytarza, jakby oceniając moje opcje ucieczki. 

"Ale jeśli chciałabyś się wycofać, wszystko co musisz powiedzieć -" 

Prostuję swój kręgosłup i wbijam wzrok z powrotem w salę sądową. "Nie. Oczywiście, że nie. Po prostu nie byłam pewna procedur. Weźmy...ślub."



Rozdział 2

Dwa      

Nie jestem osobą, która w młodym wieku wyobrażała sobie, jak będzie wyglądał jej ślub. Żadnego oglądania Say Yes to the Dress, żadnych wymarzonych lokali czy sukni od Very Wang. Mimo to, mogę przyznać, że nie widziałam tego układu w mojej przyszłości: szybki spacer po środku sali sądowej, pospieszny podpis na intercyzie, a teraz stoję naprzeciwko mężczyzny, z którym zamieniłam zaledwie kilka słów. Szczerze mówiąc, więcej rozmawiałam z moim kierowcą Ubera w drodze tutaj. 

Wyczuwam powiewy klasycznych ślubnych słów. Sędzia Mathers powtarza przysięgę i wypowiada moje imię, by zachęcić mnie do jej powtórzenia. Wydaje mi się, że mówię to, co trzeba, ale nie mogę być pewna. Cała sprawa nabrała jakości snu, jakby w każdej chwili głowa Walta miała rozpłynąć się w tysiąc węży, a wtedy ja obudzę się zlana potem, próbując ustalić, co to wszystko znaczy. 

"Czy chciałby pan teraz wymienić obrączki?" Sędzia Mathers pyta Walta. 

Ten potrząsa głową. "Nie dzisiaj." 

To nie przeszkadza sędziemu, ale mnie przeszkadza. 

Zaciskam dłonie i przesuwam kciukiem po nagim palcu serdecznym, próbując rozszyfrować, dlaczego brak obrączki, która nie symbolizuje absolutnie niczego, rani moje uczucia. Nie chodzi o sam pierścionek. Nie pożądam diamentów. W zasadzie nie obchodzi mnie, z jakiego kamienia był wykonany pierścionek. Przypuszczam, że po prostu chciałam czegoś. Znaku, że ta farsa ślubna została zbudowana na czymś więcej niż tylko na biznesie. Teraz zdaję sobie sprawę, że to było dość młodzieńcze. Moja mama wyłożyła warunki wystarczająco jasno wczoraj wieczorem, a czysta desperacja w jej głosie jest czymś, czego nigdy nie zapomnę. 

"Broke" to słowo, którego nigdy nie słyszałam, by Julianne Brighton wypowiedziała je przed wczoraj. W ciągu jednej rozmowy telefonicznej dowiedziałam się, jak wiele moi rodzice ukrywali przede mną i moim rodzeństwem przez lata. Moi rodzice znaleźli się na końcu drogi. Byli zadłużeni po uszy i pozbawieni możliwości wyboru, groziły im nieuchronne konsekwencje: ich domy, samochody, ubrania - wszystko to zostanie przejęte przez bank. Zostaną bez grosza i nie będą w stanie zadbać o siebie ani o moje młodsze rodzeństwo. W ich ścisłym kręgu społecznym bez wątpienia czekałoby ich publiczne upokorzenie; ich reputacja zostałaby na zawsze zszargana. Na początku, kiedy słuchałam, jak opisuje ich okoliczności, jakiś mały głosik wewnątrz mnie mówił, że to będzie dobra rzecz, bardzo potrzebna dawka rzeczywistości, ale ta gorycz wyschła, kiedy moja mama kontynuowała płacz i zdradzała mi ich rozpacz. Nie miałam pojęcia, jak wiele długów narosło. Nie miałem pojęcia, że ktoś może być tak daleko poza punktem bez powrotu. Mój ojciec brał pożyczki w bankach, a kiedy to już nie było możliwe, pożyczał od swojego przyjaciela, Waltera Jenningsa Seniora. 

Na początku nie miało to sensu. Mój ojciec odziedziczył po dziadku mnóstwo pieniędzy, więcej niż jedna osoba mogłaby wydać w ciągu całego życia, a jednak poof, teraz to zniknęło. 

"Co z jego udziałami w Diomedica?" Zapytałem ją, zakładając, że była jeszcze jedna, ostatnia opcja dla nich. 

"Jakimi udziałami?" moja mama odparła z takim jadem, że prawie mnie przeraziła. "Wszystko, co miał twój ojciec, zostało sprzedane prawie dekadę temu w ramach próby ratowania jego pieprzonej firmy drukarskiej. Miliony, Elizabeth. Wydrenował miliony w umierającą branżę. Dlaczego? Bo wierzy w media drukowane. Nie może znieść myśli, że ludzie nie czytają już gazet. Jezu Chryste. 

"I wiesz co jeszcze? To nie tylko to. Przelewa pieniądze do umierających firm na lewo i prawo. Absolutnie niedorzeczne przedsięwzięcia." 

Chciałem zaznaczyć, że ona też jest winna, że wydaje i wydaje i wydaje, jakby pieniądze rosły na drzewach. 

Telefon sędziego Mathersa rozbrzmiewa na trybunie, odciągając ją od ceremonii, a mnie od moich myśli. 

Sprawdza powiadomienie i marszczy twarz. "Strzelaj. Jestem spóźniona." 

"W porządku", mówi Walt, machając do mężczyzny w okularach. "Dlaczego po prostu nie podpiszemy aktu małżeństwa. Mason?" 

Mężczyzna podchodzi do stanowiska sędziowskiego z kruchą kartką papieru w ręku. 

"Dziękuję", mówi Walt do Masona, który, jak teraz zakładam, jest jego asystentem. 

Sędzia Mathers bierze certyfikat i podpisuje szybko swoje nazwisko na jego dole. "Czuję się źle z powodu pośpiechu, ale nie sądzę, żeby któreś z was miało coś przeciwko. Możesz zrobić wszystkie te rzeczy 'pocałować pannę młodą' na osobności," mówi z przymrużeniem oka. 

Walt klaruje gardło, a ja zmieniam się w ładny odcień różu, gdy moje oczy opadają na podłogę. Jeśli obserwuje, jak się rumienię, nie chcę wiedzieć. 

Myślę, że nawet jak na standardy ceremonii cywilnej, nasza jest raczej szybka. 

Sędzia Mathers wychodzi z nami z sali sądowej, spiesząc nas, żeby mogła wrócić do pracy. Nikt inny nie wydaje się mieć nic przeciwko, więc mówię sobie, że ja też nie. 

Ona odchodzi korytarzem, a Mason mówi Waltowi, że będzie na niego czekał na zewnątrz. Potem wyrusza przed nami, decydując się na zejście po schodach, zamiast jechać windą. Zastanawiam się, czy Walt go do tego poinstruował, czy też instynktownie wiedział, że doceniłabym chwilę sam na sam z moim nowym mężem. 

Jest milion rzeczy, które chcę mu zadać, ale osiadam na pytaniu, które jest na szczycie mojej listy. 

"Jestem po prostu ciekawy... dlaczego się ze mną ożenić? Co w tym jest dla ciebie?" 

Prawdopodobnie powinienem był zapytać go o to, zanim weszliśmy razem do sali sądowej, ale nadal chciałbym wiedzieć. 

"To pomaga obu naszym rodzinom zachować większościowy pakiet Diomedica," odpowiada, gdy idzie z powrotem do windy z celem. Wydaje się nie być w stanie zwolnić tempa, nawet gdy jest oczywiste, że trudno mi za nim nadążyć. 

"Większościowy udział? Masz na myśli udziały?" Oof. Pech dla niego. Czy on nie wie, że jesteśmy bez środków do życia? "Mam nadzieję, że jest w tym coś więcej, bo się mylisz - mój ojciec sprzedał wszystkie swoje udziały lata temu. Nie odziedziczę ich." 

Gdy docieramy do windy, wzdycha, jakby był zirytowany, że musi mnie poderwać do działania. Kiedy mówi, to z ostrym zniecierpliwieniem. "Tak, sprzedał swoje osobiste udziały. Miał nieistotną ilość, która mnie nie obchodzi. Większość udziałów twojej rodziny została zatrzymana w funduszu powierniczym. Czy rodzice ci tego nie wyjaśnili?". 

Moja mama rzeczywiście wspomniała o funduszu powierniczym podczas naszej rozmowy telefonicznej, krótko. Na szczycie wszystkiego innego, co powiedziała, nie jestem zaskoczony, aby zdać sobie sprawę, że to wszystko stało się zamglone w moim umyśle. 

"Byłem trzymany w ciemności o tym wszystkim aż do ostatniej nocy," odpowiadam, starając się naśladować jego surowy ton, aby wiedział, że to nie jest piknik dla mnie albo. "To było wiele informacji do wchłonięcia. Szczególnie dla kogoś, kto nie ma absolutnie żadnych zdolności biznesowych." 

Jego spojrzenie spada na moją sukienkę na chwilę, a potem jego brwi łuki, jak gdyby dla niego, dowód jest w puddingu. Wiem, że robi założenia na temat tego, kim jestem. Wiem, że nie jest w najmniejszym stopniu zaskoczony, gdy słyszy, że nie mam smykałki do interesów. Krzyżuję ramiona na piersi i zwężam oczy, w samą porę, żeby przeniósł wzrok na moje. 

Winda dzwoni po przyjeździe, drzwi się otwierają, a my stoimy tam przez chwilę, wciąż wpatrując się w siebie, zanim Walt chichocze z pogardą, potrząsa głową i odwraca się, by poprowadzić drogę. Wchodzimy do windy razem, a ja mam pół umysłu, aby nacisnąć przycisk awaryjny, abyśmy mogli kontynuować rozmowę. Zjazd jest zbyt szybki, a ja chcę odpowiedzi. 

Stoimy obok siebie, wpatrując się prosto przed siebie. Odnoszę wrażenie, że nie bardzo mu na mnie zależy, choć nie jestem pewna dlaczego. Przecież nic mu nie zrobiłam. 

"Więc jak to działa?" pytam nieśmiało. 

Jego oczy przeszywają mnie na wskroś. "Jak co działa?" 

Staram się nie bulwersować. "Zaufanie." 

"Nie mam czasu tłumaczyć ci, czym jest fundusz powierniczy -". 

"Nie. Jak to działa w naszej sytuacji?" 

Boże, czy on zawsze jest taki denerwujący? 

"Długo i krótko mówiąc, nasi dziadkowie stworzyli fundusz powierniczy tuż po tym, jak Diomedica weszła na giełdę. Widzieli, co się dzieje z tradycyjnymi dynastiami rodzinnymi tamtych czasów: ojcowie trudzą się i bogacą, ich synowie stają się zepsuci i nieudolni, a legiony wnuków kłócą się i trwonią te nieliczne grosze, które przetrwały w studni pokoleniowego bogactwa. Chcieli zrobić coś innego, odcinając większość bogactwa i potencjału zarobkowego naszych rodzin od pokolenia bezpośrednio niższego, mając nadzieję, że nasi ojcowie staną się trwałymi pochodniami, a nie krótkotrwałymi infernami. I cóż... byli mądrzy, że to zrobili." 

"Dlaczego?" 

"Bez obrazy, ale twój ojciec jest idiotą, jeśli chodzi o pieniądze, a mój jest alkoholikiem ze skłonnością do hazardu, więc oto jesteśmy - przyszłość naszych gospodarstw domowych." 

Winda zatrzymuje się z impetem. Już jesteśmy na parterze budynku sądu i już Walt znowu startuje, idąc tak, jakby miał milion miejsc do odwiedzenia. 

"Jako najstarszy wnuk jestem powiernikiem postawionym w stan odpowiedzialności za nadzorowanie aktywów trustu. To zadanie właśnie stało się znacznie trudniejsze od pięciu minut temu". 

"Z powodu naszego małżeństwa," zakładam. 

"Tak. Nasze małżeństwo było powodem uwolnienia aktywów dla wszystkich beneficjentów. Cóż... każde małżeństwo Jenningsa i Brightona byłoby wystarczające. Mogłem poślubić którąś z twoich sióstr, a ty mogłeś poślubić mojego brata, ale cóż... jesteśmy tutaj, poślubieni". 

Jak śmiesznie przestarzałe. 

"To jednak nie ma sensu. Co by się stało z tymi wszystkimi pieniędzmi, gdyby żadne z nas się nie ożeniło?" 

Ponownie wzdycha i sprawdza zegarek. Następuje kolejne potrząśnięcie jego głową. "Twoi rodzice zrobili ci niedźwiedzią przysługę, ukrywając przed tobą tę informację". 

Nie mógłbym się bardziej zgodzić. 

"W ciągu tygodnia, gdybyśmy nie zawarli małżeństwa, Diomedica stałaby się instytucjonalnym powiernikiem, a firma nadzorowałaby wtedy administrację trustu. Innymi słowy, zasady uległyby zmianie". 

"I nasze rodziny straciłyby wszystkie te pieniądze," odpowiadam, łącząc kropki. 

"Dokładnie. Akcje zostałyby ponownie wchłonięte przez Diomedica. Nasi dziadkowie mogli chcieć pomóc nas ustawić, ale ostatecznie ich prawdziwa lojalność była zawsze wobec firmy." 

"Racja." 

Oferuje kurtuazyjne skinienie głowy przed zwróceniem się z powrotem w kierunku głównego zestawu drzwi. 

Spieszę się, żeby go dogonić. 

"Nigdy nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Co to jest dla ciebie? Na poziomie osobistym, mam na myśli." 

Uśmiecha się, ale nie jest to w najmniejszym stopniu szczere. "Nie ma żadnego osobistego poziomu, Elizabeth. To wszystko jest biznes. Tak się składa, że ja też wierzę w przyszłość Diomedica. Jestem dyrektorem generalnym i chciałbym pozostać u władzy, aby kontynuować dziedzictwo naszych dziadków." 

Nic osobistego. Racja. Znów pojawia się to uczucie rozczarowania. Wiem, skąd się bierze: z całkowicie absurdalnej części mojej psychiki ukształtowanej przez dzieciństwo. Moja pięta achillesowa. Podejrzewam, że w głębi duszy to prawdziwy powód, dla którego tu dziś jestem. 

Popycha drzwi i na zewnątrz wiatr jest policzkiem dla mojej twarzy, pobudką, którą doceniam. 

Minęło mniej niż pół godziny, odkąd byłam tu po raz ostatni, a jednak teraz jestem świeżo upieczoną mężatką. Śmiech wybucha ze mnie jak szampańska pianka. To jest szalone. Naprawdę. 

"Więc co teraz?" pytam z niedowierzaniem. 

"Powiedz rodzicom, że do końca dnia otrzymają przelew. Powinni być w stanie spłacić większość swoich długów, tak jak rozmawialiśmy." 

Jezu. Czy on musi być tak szczery w tym wszystkim? Jakby dziwactwa związane z poślubieniem obcego człowieka nawet się nie rejestrowały. 

Kieruje się prosto w stronę czarnego Escalade'a zaparkowanego przy krawężniku. Mason stoi obok drzwi. Kiedy zauważa Walta, szybko otwiera je przed nim i odsuwa się, żeby umożliwić mu wejście do środka. Zanim Walt to zrobi, spogląda na mnie. 

"Mój asystent wkrótce się z panią skontaktuje". 

Chcę domagać się szczegółów, ale dociera do mnie, że to ja przez cały ranek uganiałem się za nim w poszukiwaniu odpowiedzi i jestem zmęczony zachowywaniem się jak zagubiony szczeniak. Wolę pozostać w ciemności, niż dalej wychodzić przed nim na głupka. 

Kiwam głową. "Brzmi dobrze. Miłego..." Falter na jednostce czasu, aby zakończyć sentyment rozstania z. Dzień? Tydzień? Miesiąc? 

Walt dostrzega moje zakłopotanie i kiwa głową w odpowiedzi, odpowiadając za mnie "Miłego życia", zanim wejdzie do Escalade i zamknie za sobą drzwi. 

Nie zdaję sobie sprawy, że jestem zgarbiona, dopóki jego SUV nie skręci za róg i nie zostawi mnie samej na chodniku.




Rozdział 3

Trzy      

Wracam z sądu do hotelu spodziewając się, że ludzie będą na mnie dziwnie patrzeć za to, co właśnie zrobiłem. W mojej głowie, oni wszyscy wiedzą. Założę się, że mężczyzna w meloniku spacerujący z psem jest po prostu uprzejmy, odwracając wzrok. Ta kobieta w jaskrawoczerwonej kurtce chce mi powiedzieć, jaką jestem idiotką, że zdecydowałam się na to małżeństwo. Ale żaden przechodzień nie zatrzymuje mnie na moim spacerze. Na niebie nie wybuchają żadne fajerwerki. Nawet tort weselny nie czeka na mnie w moim pokoju hotelowym. Wszystko jest normalne i jakoś tak gorzej. 

Powinienem zadzwonić w dół do recepcji i zapytać, czy mogą zamienić mnie na apartament dla nowożeńców po prostu do diabła, ale nie sądzę, że ten przyjazny dla budżetu Radisson z jego łuszczącej się bordowej tapety caters do nowożeńców tłumu. 

Opadam na łóżko w stercie bezużytecznych mięśni i kości. Wpatruję się w sufit przez .2 sekundy, zanim poddam się chęci sprawdzenia stanu konta bankowego w telefonie. Już raz to zrobiłem rano przed wyjazdem do sądu, ale robię to jeszcze raz, tylko po to, żeby potwierdzić, że nic się nie zmieniło. Z ulgą stwierdzam, że wciąż jest tam wystarczająco dużo pieniędzy, by utrzymać mnie na powierzchni przez miesiąc lub dwa, jeśli dobrze rozegram swoje karty. To dla mnie punkt dumy, biorąc pod uwagę, jak bardzo moja mama uwielbia grozić odcięciem moich funduszy. Uważa, że to byłby koniec świata, ale nie wie, że przez ostatnie kilka lat gromadziłem gotówkę, jakby Skarb Państwa miał przestać ją drukować. Mój fundusz awaryjny nie jest duży, co ma sens, biorąc pod uwagę, że kończyłem studia na Rhode Island School of Design, ale to prawdopodobnie więcej pieniędzy niż mają obecnie moi rodzice. Uśmiecham się na tę myśl, a potem natychmiast czuję się z tym źle. 

Chciałabym przestać wahać się w tę i z powrotem, huśtać się z jednego końca spektrum na drugi. Zazdroszczę naprawdę złym socjopatom tego świata. Takich zwierząt o zimnym sercu, które bez mrugnięcia okiem zostawiłyby swoją rodzinę bez środków do życia. Złoczyńców z filmów, którzy odchodzą od eksplozji nie oglądając się za siebie. 

Jestem zbyt słaby, zbyt podatny na trudy ludzkiego cierpienia. Jakie to nudne. 

Po zamknięciu aplikacji bankowej dzwonię do mojej starszej siostry, żeby się zameldować. Nie jesteśmy przyjaciółkami, ale rozmawiamy od czasu do czasu. Po rewelacjach z ostatniej nocy bardzo chcę wiedzieć, co u niej słychać. 

Charlotte odbiera po niekończącym się dronie dzwonków i brzmi, jakby zabrakło jej tchu. "Lizzie?!" 

Ach tak, przezwisko, którego używała przez całe moje życie, mimo że działa mi na nerwy. 

"Hej, Charlotte. Masz chwilę, żeby porozmawiać, czy jesteś zajęta?" 

I cringe na jak brzmię, jakbym nigdy nie chciał umieścić ją na nawet sekundę, mimo że jestem tym, który właśnie wstąpił do płyty dla naszej rodziny. Jestem tym z nowym nazwiskiem. 

"Och, myślę, że mam kilka minut. Właśnie skończyłem zjazd na nartach i czekam, aż inni dogonią mnie, zanim pójdziemy na śniadanie". 

"Jesteś w Aspen?" 

"Boże nie. Vail. Aspen może być tak ... pieszych o tej porze roku. Każdy celebryta wart dwóch centów pojawia się z deską snowboardową i oczekuje, że będzie pasował." 

Oferuję to, co mam nadzieję, że jest empatycznym jękiem, ponieważ kontynuuje oświecanie mnie o różnicach między dwoma górskimi miastami. 

"Nie wspominając o tym, że tak łatwo jest latać prywatnie tutaj w porównaniu z Aspen. Tamtejsze lotnisko dostaje tak poparte tymi Instagrammerami pozującymi na płycie przed ich wynajętymi samolotami. To smutne, naprawdę." 

Myślę, że będzie kontynuować w nieskończoność, jeśli nie odetnę jej, więc robię to, szybko i w wysokim nerwowym głosie. 

"A co z twoim kierowcą? Jack, prawda? Czy on też jest tam z tobą?" 

"Kto?" 

"Jack," mówię ponownie, tym razem głośniej. "Twój kierowca. Czy wy nie jesteście..." 

Daję jej szansę, by wypełniła za mnie resztę, ale nie odpowiada od razu, a w zasadzie wydaje mi się, że rozmowa całkowicie się urwała. Odsuwam telefon od ucha, spoglądam na niego w dół, a następnie wciskam go z powrotem na miejsce w samą porę, aby złapać jej hałaśliwy śmiech, który przecina mnie na wylot. 

"O Boże, czy to jest ta historia, którą przekazałam mamie? Że uciekłam z moim kierowcą czy coś? Przezabawne. Nie, Jezu, Lizzie, na pewno tego nie kupiłaś. Czy ty mnie w ogóle nie znasz?" 

Mam wrażenie, że podłoga w pokoju hotelowym wypada spod mnie. Moja wizja zwęża się, gdy moje serce bije rytmem tak szybkim, że to tak, jakby koliber miał zaraz podjąć lot z mojej piersi. 

"Charlotte, co masz na myśli?" 

Moje słowa są ostrożne i mierzone, ale ona nie łapie. 

Nadal się śmieje, tak rozbawiona, że ledwo może się powstrzymać. 

"Mama od lat zajmuje się sprawą moich rzekomych zaręczyn z Waltem Jenningsem. Wiedziałaś o tym? Dobry Boże. Nie było mowy, żebym przez to przeszła. Mam oczy, więc widzę, że jest przystojny, pochodzi z dobrej rodziny i w ogóle, ale jest takim nudziarzem. Wszystko co robi to praca. Weźmy na przykład teraz - wszyscy, którzy są kimkolwiek są tutaj w Vail - bez obrazy - a gdzie on jest? Pewnie w jakiejś dusznej sali konferencyjnej. Nie, dziękuję. To nie jest to, czego chcę w życiu. Jest mnóstwo słodkich bogatych mężczyzn, którzy wiedzą jak się wyluzować." 

"Więc nie uciekłaś ze swoim kierowcą, bo byłaś szaleńczo zakochana?" pytam jeszcze raz, tak dla wyjaśnienia. 

"Nie, Lizzie. Absolutnie nie." 

Pozwalam, aby telefon wypadł mi z ręki, a on miękko grzmiał o łóżko. 

Słabo słyszę, jak woła moje imię, łagodnie zirytowana, a potem połączenie się urywa i w tym pokoju hotelowym panuje cisza, jakiej nigdy wcześniej nie słyszałam. Czuję się absolutnie pusta. 

Nie jestem pewien, jak przetworzyć tę wiadomość, ostatni kawałek słomy, który może złamać grzbiet wielbłąda. Do tej chwili byłem dumny z siebie za to, co zrobiłem. Moja rodzina była w trudnym położeniu, a ja byłem ich ostatnią nadzieją. Myślałem, że zgrywam bohatera, ale w rzeczywistości grałem głupka. Moja siostra nigdy nie zrobiłaby tego, co ja zrobiłem dzisiaj. Nigdy by się nie poświęciła. Może to czyni ją egoistką, a może po prostu jest mądra. Tak czy inaczej, jest mi niedobrze. 

Zwlekam się z łóżka i idę do małej hotelowej łazienki, żeby opryskać twarz wodą. Zerkam na siebie w lustrze, biorąc pod uwagę ciemne kręgi pod oczami. Nie spałam zbyt wiele ostatniej nocy i to widać w moim wyglądzie. Przeczesuję do tyłu ciemnobrązowe włosy, a potem, wciąż zirytowana, okręcam je wokół dłoni i zapętlam w kok baletnicy. Lepiej, ale tylko nieznacznie. Od moich zielonych oczu po obolałe wysokie kości policzkowe, wyglądam jak moja mama, osoba, o której nie mogę teraz myśleć. 

Odwracam się od lustra i dostrzegam swoje walizki na podłodze. Ta z moimi materiałami plastycznymi jest tym, o co mi chodzi. Szarpię za suwak, aż mogę ją otworzyć i rozsypać zawartość wokół siebie. 

Grzebię w bałaganie, zbierając potrzebne mi przybory, by móc założyć sklep na stole w rogu. Przez cały czas staram się przekonać samego siebie, że to, co dziś zrobiłem, to nic wielkiego. Moja codzienność nie ulegnie zmianie. Moje nadzieje i marzenia o sobie nie muszą zniknąć. Jasne, prawnie jestem mężatką, ale kogo to obchodzi? 

Otwieram moje pudełko z pastelami, zdmuchując resztki kurzu i przeglądając krótkie końcówki, próbując określić, ile jeszcze mogę z nich skorzystać, zanim będę musiała kupić nowy zestaw. Lubię zamawiać je prosto z butiku La Maison du Pastel w Paryżu, a wysyłka do Stanów jest niewiarygodnie droga. Mogę znaleźć tańsze pastele w każdym sklepie z artykułami plastycznymi w Nowym Jorku, ale wolę pracować z naturalnymi, ręcznie robionymi pastelami z firmy, która istnieje od 1700 roku. Każdy wielki impresjonista od Degasa do Renoira używał pasteli z La Maison du Pastel, więc ja też. 

Sięgam po gazetę, którą podniosłam w drodze z sądu do domu, a potem wyrzucam ją na łóżko. Odrzucam fragmenty, które mnie nudzą, aż ląduję na biznesie i uśmiecham się, wiedząc, że historia o kwitnących giełdach będzie idealnym tłem dla eterycznych tancerek, które planuję nałożyć na wierzch. Moje pastele są niezwykle pigmentowane, więc ostrożnie dociskam je do gazety. Nie chcę, aby rysunek był całkowicie nieprzejrzysty. Chcę widzieć papier gazetowy przez kolor, aby te dwa światy się zderzyły. Moje ręce poruszają się szybko. Przez lata dobrze je wyćwiczyłam. Jedna ręka rysuje pastelami, a druga obraca papier, rozmazuje pigmenty, ściera kurz. 

Rysuję na kartkach gazety przez resztę poranka i przez wczesną część popołudnia, aż muszę wyjść na spotkanie z moim pośrednikiem nieruchomości. Zatrudniłam Lisę, żeby pomogła mi znaleźć mieszkanie w mieście. To był zawsze mój plan, aby zakończyć mój połączony stopień w RISD o semestr wcześniej, a następnie przenieść się do Nowego Jorku, aby rozpocząć karierę, i przybyłem tu tydzień temu po wyprzedaniu większości mojego dobytku w Rhode Island. Nie było tego dużo. Większość moich mebli była używana i zużyta, nie warta kosztów wysyłki przez linie stanowe. 

Wczoraj Lisa napisała mi maila o mieszkaniu, które jej zdaniem mogłoby się sprawdzić. Znajduje się ono w Inwood, dzielnicy położonej na najbardziej wysuniętym na północ krańcu Manhattanu. Kiedy przyjeżdżam po godzinnym dojeździe metrem, Lisa czeka na mnie na zewnątrz. Po raz pierwszy spotykamy się osobiście i od razu mogę stwierdzić, że jest osobą, która poświęca dużo czasu na swój wygląd: opalenizna natryskowa, włosy w kolorze butelkowego blondu, długie brokatowe paznokcie i gruba różowa szminka. Macha entuzjastycznie, gdy widzi mnie idącą ulicą, a potem wskazuje na budynek obok, jakby chciała powiedzieć: Zobacz! To stary budynek z cegły na rogu skrzyżowania z połączonymi delikatesami i sklepem spożywczym na dolnym piętrze. 

"Wiem, że z zewnątrz to niewiele, ale dajcie mu szansę. Jednostka jest na siódmym piętrze" - mówi mi, gdy prowadzi mnie do środka i po schodach. Jestem zakłopotany, aby pokazać, że jestem już wietrzony przez czwarte piętro, więc robię to, gdzie łykasz w tajnych płytkich oddechach zamiast wielkich heaving mouthfuls. Nikogo nie oszukuję. Ona zerka z powrotem na mnie z rozbawionym uśmiechem. 

"Nie ma windy, ale będziesz miał świetny tyłek od chodzenia w górę i w dół tych wszystkich lotów każdego dnia". 

Racja, cóż, to jest to. 

Na zewnątrz mieszkania 703, ona pobiera zestaw kluczy z torebki i otwiera drzwi, pchając je szeroko z rozmachem gospodarza programu. 

"Twoje skromne mieszkanie". 

Skromne to prawda. Nie jestem tak pruderyjna jak reszta mojej rodziny, ale to jest ponure miejsce do życia, jak na standardy każdego. Odpryskująca farba, stęchłe powietrze, uszkodzenia sufitu przez wodę. Mimo to szukam srebrnych stron: w salonie jest duże okno, sypialnia jest na tyle duża, że zmieściłabym w niej łóżko typu queen, a ostatni lokator zostawił w salonie potężną bestię w postaci szafy, której nigdy nie zdołałabym sama podnieść i wyjąć, ale która byłaby idealnym miejscem na wszystkie moje przybory artystyczne. 

Odwracam się z powrotem do Lisy, która wciąż unosi się w pobliżu drzwi i daje mi przestrzeń do obejrzenia mieszkania na własną rękę. 

"Wezmę to", mówię, rzeczowo. 

Jej brwi wystrzeliły w górę w szoku. Założę się, że założyła, że zamierzam wybiec stąd jak moje spodnie były w ogniu, ale nie, z radością podpiszę się na linii przerywanej, i mówię jej to. 

"Świetnie!" mówi, idąc w moją stronę ze sprężyną w jej kroku. "Oto aplikacja. Jeśli wypełnisz go teraz, mogę go zeskanować, kiedy wrócę do biura. Następnie właściciel będzie potrzebował pierwszy i ostatni miesiąc czynszu z góry, jak również depozyt zabezpieczający. Nie jestem pewien dokładnej kwoty w dolarach, ale zdobędę te informacje i wyślę ci je jak najszybciej." 

Kiwam głową, próbując podliczyć, co to może być suma w mojej głowie. Mam nadzieję, że jestem dobry na to. 

"Potem jest sprawdzenie tła," kontynuuje, po wręczeniu mi aplikacji. "I kontrola kredytowa. Będą też chcieli zobaczyć twoje W-2 z ostatnich dwóch lat". 

Co? 

"Dlaczego potrzebują W-2s?" 

Wygląda na zdezorientowaną pytaniem, jakby zwykle nie musiała wyjaśniać tej części swoim klientom. "Och, tylko po to, aby potwierdzić, że twoje wynagrodzenie spełnia minimalny próg. Jest pewien algorytm, którego właściciele lubią używać. Zazwyczaj chcą się tylko upewnić, że proponowany czynsz wypada znacznie poniżej twojego miesięcznego dochodu. Znasz zasady." 

Nie znam, właściwie. Mieszkałam w akademiku na RISD, a moje stypendium za to płaciło. Przed studiami mieszkałam w domu w rozległej rezydencji moich rodziców w Connecticut - rezydencji, której hipoteki nie spłacali od lat, jak widać. 

"A co jeśli nie mam historii kredytowej ani żadnych W-2?" pytam delikatnie. "Prawdopodobnie mógłbym zapłacić za kilka miesięcy czynszu z góry zamiast?". 

Ona marszczy się. "Obawiam się, że to nie jest opcja. Zaskakująco trudno jest wyeksmitować kogoś z mieszkania, gdy już się wprowadzi. Istnieją różnego rodzaju zabezpieczenia dla lokatorów, więc właściciele chcą mieć pewność, że dana osoba będzie w stanie płacić czynsz przez cały okres najmu, a nie tylko przez kilka miesięcy. Nie mogę powiedzieć, że ich winię." 

Kiwam głową, a ona musi być w stanie dostrzec mój niepokój, ponieważ kontynuuje, "A co z uzyskaniem cosignera? Najemcy w twoim wieku zazwyczaj mają rodzica lub opiekuna, który podpisuje się na umowie najmu. W ten sposób zarówno ty, jak i wynajmujący będziecie zadowoleni." 

Racja. Pewnie. Gdybym miał kogoś, kto mógłby się podpisać, chętnie skorzystałbym z tej opcji. Niestety, moi rodzice nie nadają się do niczego, biorąc pod uwagę, jak bardzo są zadłużeni, a moje rodzeństwo też nie może pomóc. Tylko dwoje z nich ma ponad osiemnaście lat. Charlotte nie ma pracy, a Jacob wciąż jest na studiach. Mam wujka w Minnesocie - brata mojej mamy - ale widziałem go tylko kilka razy, a od dwunastego roku życia ani razu, więc nie jest tak, że mogę po prostu zadzwonić do niego i poprosić o pomoc w wynajmie. 

"Czy jest jakiś sposób, abyś mógł poprosić właściciela, czy zrobiłby wyjątek tylko ten jeden raz?" pytam z błagalnym uśmiechem. "Jak powiedziałem, jestem prawdopodobnie dobry na trzy miesiące czynszu z góry, a jeśli sprzedam niektóre z moich kawałków, wtedy mogę kontynuować przedpłaty na dzierżawę". 

Jej brwi się marszczą. "Kawałki?" 

"Moja sztuka." 

To naprawdę wskazuje jej nad krawędzią. "Więc pracujesz tylko na zlecenie, jak zakładam? To sprawi, że będzie jeszcze trudniej. Każdy właściciel mieszkania w tym mieście będzie chciał, żebyś miała poręczyciela." 

"Ale czy mógłbyś po prostu zapytać? Proszę?" 

Ona kiwa głową, jakby zamierzała to zrobić, ale mogę powiedzieć, że już odpisuje mi na to. 

Na zewnątrz, na chodniku, żegnamy się, a kiedy odchodzę, czuję się beznadziejnie. 

Być może będę musiała przez jakiś czas pracować w hotelu, zamiast szukać mieszkania, co jest do bani, biorąc pod uwagę, że mimo iż jest to miejsce przyjazne dla budżetu, to nadal drenuje moje fundusze szybciej niż bym chciała i jest absolutnie malutkie. 

Po raz drugi dzisiaj czuję się jak kompletny idiota. Ukończyłem RISD z połowicznym planem przeniesienia się do Nowego Jorku i jestem zażenowany, aby przyznać, że myślałem, że będzie to trochę łatwiejsze niż to. Część mnie chce winić moich rodziców za to, że nie przygotowali mnie do prawdziwego świata. Prowadziłam niewiarygodnie chronione życie, dopóki nie wyprowadziłam się na studia, i to wraca, by ugryźć mnie w tyłek. Jaki idiota nie wie, że trzeba mieć jakąś historię kredytową i przeszłe oświadczenia o dochodach, jeśli chce się mieć możliwość wynajęcia mieszkania? Najwyraźniej ten idiota. 

Mój telefon dzwoni, gdy na peronie metra czekam na pociąg, wciąż bijąc się w piersi. Moja pierwsza nadzieja jest taka, że to Lisa oddzwania do mnie z dobrymi wiadomościami, ale to nieznany numer. Zazwyczaj pozwoliłbym mu przejść na pocztę głosową, ale odbieram zamiast tego, na wypadek gdyby Lisa dzwoniła do mnie ze swojej linii biurowej lub czegoś. 

"Halo?" 

"Cześć, czy rozmawiam z Elizabeth?" pyta kobiecy głos. 

"Uh, tak." Pociąg piszczy do zatrzymania za mną, a ja naciskam palec na moje odsłonięte ucho, aby lepiej słyszeć osobę na drugim końcu. "Mogę zapytać, kto dzwoni?". 

"To jest April, asystentka pana Jenningsa," odpowiada, wszystkie interesy z jej prim-and-proper ton. 

"Asystent Walt'a?" 

"Tak. Pan Walter Jennings II." 

Dobry Boże, co za usta. 

"Och, dobrze." 

"Tak, przepraszam, jeśli złapałem cię w złym momencie, ale mam kilka rzeczy do przejścia z tobą". 

"Czekaj, jestem zdezorientowany. Myślałem, że Mason jest asystentem Walta." 

"Tak, to prawda. Mason jest pierwszym asystentem pana Jenningsa. Ja jestem tym, który zajmuje się jego pracą." 

Myślę, że miała na myśli jej oświadczenie, aby być samodeprecjonujące, ale jest ciężka pauza, jak oboje zdajemy sobie sprawę, że właśnie odniósł się do mnie jako grunt pracy. Nic na to nie poradzę. Po dniu, który miałem, faktycznie się śmieję. 

"Czy jest jakiś sposób, abyśmy mogli udawać, że tego nie powiedziałam?" pyta, brzmiąc na dokładnie zakłopotaną i znacznie mniej profesjonalną niż na początku rozmowy telefonicznej. Myślę, że oboje zdecydowaliśmy się porzucić udawanie. 

"Jasne, że tak. Nie ma sprawy. O czym mówiłaś, że znowu dzwonisz? Czekam na swój pociąg, więc martwię się, że połączenie może spaść w każdej sekundzie". 

"Och! Będę się streszczał w takim razie. Mam pakiet informacji do e-maila nad do Ciebie od pana Jennings prawnika. Muszą go przejrzeć, podpisać i wysłać e-mailem z powrotem tak szybko, jak to możliwe." 

"Co jest w pakiecie?" 

"Nie jestem pewien. Jest chroniony hasłem z twoim numerem ubezpieczenia społecznego, więc nie mogę go przejrzeć." 

"Mówisz poważnie?" 

"Um...tak." 

"Nie uważasz, że to wszystko jest trochę dziwne?" 

"Boże tak". śmieje się. "Myślałam, że jestem jedyna." 

Śmiech wypluwa się ze mnie, a ona obniża głos przed kontynuowaniem, "Czy naprawdę poślubiłaś Walta dziś rano w sądzie? Taka plotka krąży po biurze, ale nie śmiałam w to uwierzyć." 

"Tak...zrobiłam to." 

"Jasna cholera." 

"Jesteście przyjaciółmi?" pytam impulsywnie, głodna informacji o Walcie. 

"Przyjaciółmi? Um, wcale nie." Ona podkreśla słowa, jak gdyby napędzać do domu tego faktu. "Pracuję dla niego od sześciu miesięcy, a on ledwie powiedział do mnie pięć słów poza sprawami związanymi z pracą". 

"Więc jest dupkiem dla swoich pracowników?" 

Zastanawia się nad moim pytaniem przez sekundę. "Dupek to nie jest właściwe słowo. Jest przyzwoity, tylko trochę surowy. A może lepszym słowem będzie "zdystansowany". Wiesz, co mam na myśli - wyszłaś za tego faceta". 

Chciałabym przyznać się jej do całej prawdy, ale wątpię, by chciał, by jedna z jego asystentek znała intymne szczegóły jego życia. 

Widzę, że mój pociąg podjeżdża na peron i wiem, że nie mogę dłużej czekać na telefon. Szybko podaję April mój adres e-mail, która mówi, że już go ma. Dzwoniła, żeby mnie ostrzec, że dokumenty są ważne czasowo. 

"Racja, ok." 

"Cóż...to wszystko. Chyba powinnam pogratulować?", żartuje. 

Tak. Gratulacje dla mnie. 

Nie tracę ani sekundy na powrót do hotelu. Skanuję moją kartę, otwieram drzwi i biorę laptopa z łóżka. Z pewnością czeka na mnie e-mail od Ruperta Hirscha, prawnika Walta.




Rozdział 4

Cztery      

W mailu Rupert krótko się przedstawia i podaje powód, dla którego się do mnie zwraca. Powtarza, że czas nagli, po czym natychmiast przechodzi do interesów. Poniżej wstępnego akapitu znajdują się wyraźne instrukcje, z kim należy się skontaktować, kiedy i z jakich powodów, wraz z towarzyszącymi numerami telefonów i adresami e-mail. Przejrzałem je, a moja irytacja rośnie z każdą sekundą.   

W przypadku pytań lub wątpliwości dotyczących Brighton-Jennings Trust, proszę skontaktować się z Rupertem Hirschem w Hirsch & Dershowitz.  

W przypadku pytań lub wątpliwości dotyczących szczegółów związku cywilnego między Panią a Panem Walterem Jenningsem II, prosimy o kontakt z Rupertem Hirschem w Hirsch & Dershowitz.  

W przypadku pytań lub wątpliwości, które mogą być skierowane do pana Waltera Jenningsa II, proszę skontaktować się z Masonem Cunninghamem.  

Jeśli Mason Cunningham jest niedostępny, proszę skontaktować się z April Grant.  

Tylko w nagłych przypadkach z Walterem Jenningsem II można się skontaktować za pomocą następujących danych kontaktowych.   

TYLKO W PRZYPADKU AWARII mogę skontaktować się z moim mężem. Co jest? Za kogo on się uważa? Szczerze! Nie wolno mi się kontaktować z facetem? MĘŻCZYZNĄ, KTÓREGO JESTEM ŻONĄ?! 

Jestem teraz wkurzona, dobra i wkurzona. 

Myślałam, że ze wszystkich ludzi on przynajmniej zrozumie. Myślałam, że w pewnym momencie wyciągnie rękę i powie: Hej, to wszystko jest dziwne, ale może pójdziemy na kawę i poznamy się lepiej, a nie, że IN-CASE-OF-EMERGENCIES-ONLY me. 

Dzięki wychowaniu, w którym dzieci lepiej było widzieć, a nie słyszeć, nie robię nic impulsywnego. Zamiast tego odprowadzam złość dookoła bloku przy hotelu. Potem zatrzymuję się i kupuję precla, bo nie jadłem od śniadania. Jem większość z nich, a następnie karmić ostatni mały kawałek do cute wiewiórki. Ta wiewiórka nie przyjmuje odmowy, gdy skończyło się jedzenie i nie przestaje mnie śledzić podczas spaceru do hotelu. Myślę, że mam nowego zwierzaka. Patrzę za siebie i przysięgam, że on też się zatrzymuje, jakby mówił: Gdzie dalej, panienko? 

Myślę, że pójdzie za mną prosto do lobby, ale zaczyna się bać automatycznych drzwi i ucieka w innym kierunku. 

Teraz, zadowolony, że pozbyłem się jednego problemu, postanawiam zająć się kolejnym. 

Staram się jak mogę, aby przeczytać dokumenty w e-mailu z drobnym grzebieniem, ale to trudne. Informacje są tak zawiłe, że wątpię, abym przyswoił sobie choćby połowę z nich. Duża część z nich przedstawia naszą intercyzę, którą podpisałam w sądzie, ale nie miałam czasu, żeby ją naprawdę przeczytać. Teraz zdaję sobie sprawę, że cały majątek Walta pozostanie jego w przypadku naszego rozwodu. Nic mi się nie należy, nawet alimenty dla małżonków, jeśli ostatecznie się rozstaniemy. Jakże hojnie z jego strony. To nie jest tak, że chciałbym jego pieniądze tak czy inaczej, to po prostu dobrze wiedzieć, że idziemy do tego układu tylko patrząc na siebie. Teraz wiem, że powinienem postępować zgodnie z tym. 

Następna część dokumentów określa, jak i kiedy beneficjenci trustu otrzymają rekompensatę. Znajdują się tam imiona moich rodziców, a także Charlotte i Jacoba oraz moje. Moje młodsze rodzeństwo zacznie zbierać na swój spadek, gdy skończy osiemnaście lat, i tylko wtedy, gdy będzie przestrzegać tego samego zestawu zasad nakreślonych dla reszty mojej rodziny. Jest sporo parametrów, które muszą być spełnione, takie rzeczy jak negatywne wyniki badań na obecność narkotyków raz na kwartał, minimalna liczba godzin pracy społecznej, brak wykroczeń lub przestępstw. Jeśli zostaniemy uznani za godnych, zamiast obdarowania jedną sumą, każdy z nas otrzyma miesięczną wypłatę. Moi rodzice dostaną po 20 tys. dolarów, a ja i moje rodzeństwo po 10 tys. dolarów. Właściwie muszę przeczytać tę część dwa razy, bo na początku nie wierzę. Dla niektórych ta liczba może być zdumiewająca. Dla moich rodziców będzie to policzek w twarz. Moja mama wydaje więcej na ubrania podczas jednej wycieczki do Chanel. Ale...to nie mój problem. 

10 tysięcy dolarów to dobre pieniądze, pieniądze, których w tej chwili nie powinienem przepuścić, ale to także pieniądze, których nie chcę. Potrzebuję czegoś innego. Potrzebuję poręczyciela przy wynajmie i zamierzam poprosić o to Walta. Zaraz po tym, jak zdobędę się na odwagę, żeby do niego zadzwonić. 

Robię pierwszy kluczowy krok, programując jego numer do mojej komórki. To jest właściwie straszniejsze niż się wydaje, bo ciągle się martwię, że przypadkowo trafię w przycisk połączenia moimi grubymi kciukami i co wtedy?! 

Po wykonaniu tego drobnego zadania, które w zasadzie nic nie znaczy, ale wydaje mi się wielką sprawą, biorę prysznic i sprawdzam pocztę. Następnie, leżąc pod kołdrą, przerzucam kanały telewizyjne i w ten sposób zasypiam - trzymając w jednej ręce kontroler TV, a w drugiej telefon. Rano budzę się z impetem, ze zdziwieniem stwierdzając, że minęło już osiem godzin, a ja nadal jestem zbyt przerażona, żeby zadzwonić do Walta. 

To zaczyna być niedorzeczne. To tylko telefon, powtarzam sobie. 

Nie pozwalam sobie na więcej wymówek. Jasne, mój oddech jest okropny i przydałby mi się dobry prysznic, ale Walt nie dowie się o tym przez telefon. Siadam w łóżku, opieram się o wezgłowie i naciskam call. 

Jasna cholera. Moje gruczoły potowe żyją i mają się dobrze. Moje dłonie ledwo trzymają się telefonu, gdy ten dzwoni. Jezu. 

Kiedy połączenie się łączy, robię ostry wdech. 

Wtedy pojawia się jego głos. "Halo?" 

Mam kłopoty z moimi słowami, próbując mówić zarówno szybko, jak i artykulacyjnie. "Witam. Panie Jennings, dzień dobry. Um-" 

"To Walt," mówi, przecinając mnie z nutką irytacji. 

"Ach tak. Przepraszam. Po prostu ciągle widzę pana Waltera Jenningsa II na tych wszystkich dokumentach prawnych, które czytam... robi się to mylące." 

Jest pauza, w której powinien odpowiedzieć w miły i delikatny sposób, który wprowadziłby mnie w stan spokoju, ale ta odpowiedź nigdy nie nadchodzi. Zamiast tego, cisza. 

Yikes, to nie idzie dobrze. 

"Ja, um, wiem, że mam się z tobą skontaktować tylko w nagłych przypadkach..." 

Daję mu szansę, by się roześmiał i wyjaśnił to nieporozumienie. Znowu, żadnego śmiechu. Żadnego wyjaśniania. 

"Chodzi o to, że mam coś do omówienia z tobą i pomyślałem, że najlepiej będzie, jeśli porozmawiam z tobą bezpośrednio, zamiast przechodzić przez Masona". 

"Poczekaj chwilę," mówi. Jego głos staje się cichszy, jakby oderwał usta od słuchawki. "Andre, będę musiał do ciebie oddzwonić za chwilę. Tak, wiem. Daj mi pięć." Potem znów mówi do mnie, głośno i wyraźnie. "Czego potrzebujesz, Elizabeth?" 

Nie brzmi na zadowolonego. 

"Z kim rozmawiałaś?" 

"Kontakt z pracy". 

"Aha..." Zerkam na zegar koło mojego łóżka. Jest dopiero 7:23. "To wcześnie." 

"Andre jest szefem dystrybucji w Singapurze dla Diomedica. Dla niego to nie jest wcześnie." 

Zaciskam oczy z zakłopotaniem. Nie myślałam nawet o tym, że Walt prawdopodobnie już by pracował. "Pozwól mi zadzwonić później w takim razie! Nie zdawałam sobie sprawy...cholera. Przepraszam. Również przepraszam za powiedzenie bzdury!" 

"Już raz mi przerwałeś. Dzwonienie później ponownie nic nie pomoże. A teraz o czym chciałeś porozmawiać?" 

"To coś związanego z wypłatami z trustu." 

Wzdycha ciężko, jakby się tego spodziewał. "Nie będę pączkował na-" 

"To nie jest kwota!" Spieszę z wyjaśnieniem. "To... cóż, zastanawiałam się, czy mogłabym coś wynegocjować?". 

"Co proponujesz?" 

"Byłbym skłonny zrezygnować z mojej części wypłaty, jeśli byłbyś skłonny poręczyć za mnie mieszkanie". 

Nie odpowiada od razu, a ja żałuję, że nie jesteśmy teraz razem osobiście, bo wtedy mogłabym spróbować odczytać, co myśli. Czy jest zaskoczony, że jestem skłonna oddać pieniądze? Irytuje się, że go nękam, gdy jest w pracy? 

Nie ma sposobu, żebym to wiedział, ale czekam cierpliwie, aż odpowie. 

"Wyślij Masonowi adres mieszkania, a także informacje kontaktowe do swojego pośrednika". 

Moja szczęka opada. "Czy ty mówisz poważnie!?" 

"Nie powiedziałem jeszcze "tak". Wyślij e-mail do Masona i pójdziemy stamtąd." 

"Okay great! Dziękuję! Dobrze, pozwolę ci teraz odejść." 

Jest jeszcze jedna krótka pauza, jakbyśmy oboje nie byli pewni, jak zakończyć rozmowę telefoniczną, więc przyczepiam się do radosnego "Bye!", a następnie natychmiast odkładam słuchawkę, czując się tak, jakbym był na chmurze dziewiątej. 

Nie tracę ani sekundy, zanim wyślę Masonowi mailem wszystko, o co prosił Walt. Mason odpowiada prawie tak szybko, aby potwierdzić, że informacje zostały otrzymane. 

Potem wstaję i biorę prysznic, szykując się na dzień, zamierzając uczynić go lepszym od tego, co wydarzyło się wczoraj. Mógłbym tak łatwo backslide w uczucie zakłopotany i używać i all-out ragey w kierunku mój rodziny dla stawiać ja w ten pozyci, ale zamierzam wziąć wysoką drogę, nie dla one, ale dla ja i mój swój zdrowie psychiczne. Jeśli chodzi o mnie, zrobiłem to, co musiałem zrobić dla mojej rodziny, a teraz oni mogą wszyscy fend dla siebie. Nie chcę słyszeć od żadnego z nich przez długi czas. 

Nie spieszę się pod prysznicem, złuszczając, szorując, myjąc, goląc. Potem robię sobie porządny lifting i wyciągam z walizki najmniej pogniecioną bluzkę. To jedna z moich ulubionych, oliwkowo-zielona, lniana tunika, którą wkładam w przód dżinsów. Nakładam na nią biżuterię, którą zbierałam przez lata: kilka delikatnych pierścionków, zabytkowy Patek Philippe mojej babci i mały medalion z diamentem w środku. W środku, zamiast portretu ukochanej osoby, znajduje się miniatura mojego ulubionego obrazu: Rue Montorgueil w Paryżu autorstwa Claude'a Moneta. Grzebię w walizce w poszukiwaniu włoskich, skórzanych butów, które posiadam od czasu wycieczki na Wybrzeże Amalfi w szkole średniej, kiedy dzwoni mój telefon. 

To Lisa, dzwoniąca w sprawie mieszkania. 

"Ok, więc zła wiadomość jest taka, że właściciel będzie wymagał od ciebie cosigner, ale dobrą wiadomością jest to, że brzmi jak możesz mieć jeden ustawiony już?" 

Ona dalej wyjaśnia, że właśnie dostała się z telefonu z Mason, który zadzwonił do ustawienia oglądania mieszkania dla później tego popołudnia. 

"Naprawdę? To świetnie." 

Tak jakby. To świetnie, że Walt już podejmuje inicjatywę o cosigning dla mnie, ale nie jestem pewien, jak czuję się o nim rzeczywiście zobaczyć miejsce. 

"O której godzinie powiedziałeś, że spotkanie jest?" 

"2:30 punktualnie. Najwyraźniej nie ma zbyt wiele czasu." 

"Nie ma problemu. Będę tam na czas. Jeszcze raz dziękuję, Lisa." 

Mówiłem poważnie. Przed południem jestem w metrze jadącym w kierunku Inwood, na wszelki wypadek, gdyby doszło do jakiegoś nieprzewidzianego opóźnienia. Docieram tuż przed pierwszą, biorę sałatkę i kawę, i jem na ławce w parku wychodzącej na rzekę Harlem. Nie jest tak zimno jak wczoraj, ale nadal delektuję się ciepłą kawą, trzymając ją w rękach, żeby nie zmarznąć w oczekiwaniu na wizytę. 

O 2:15 jestem już na zewnątrz budynku z rękami schowanymi w moim czarnym płaszczu, niespokojnie przechylając się na nogach w przód i w tył. Minutę później czarny Escalade Walta zwalnia do zatrzymania się przy krawężniku przede mną. 

Z przodu stoi kierowca, który trzyma oczy prosto przed siebie, gdy otwierają się tylne drzwi. Mason wysiada pierwszy, a ja zerkam na niego, żeby zobaczyć Walta siedzącego w środku i rozmawiającego przez telefon. 

Mason zamyka drzwi i odcina mi widok na Walta. Następnie zaczyna kierować się w moją stronę, prostując swoje okulary i oferując mi kurtuazyjny ukłon. 

"Dzień dobry", mówi, brzmiąc tak samo profesjonalnie, jak April wczoraj przez telefon. Potem odwraca się i spogląda w dół ulicy, jakby nie był zainteresowany żadną małą rozmową ze mną. Zastanawiam się, czy Walt nadaje ton, a wszyscy jego pracownicy muszą się podporządkować. To trochę dziwne. Mason nie jest ode mnie dużo starszy. Prawdopodobnie moglibyśmy być przyjaciółmi, gdyby porzucił to zachowanie. 

Postanowiłem przejąć inicjatywę w przełamywaniu lodów. 

"Cześć, chyba nie zostaliśmy sobie oficjalnie przedstawieni. Jestem Elizabeth," mówię, wyciągając rękę. 

Odwraca się, żeby na mnie spojrzeć, a potem spogląda w dół na moją rękę, najwyraźniej zaskoczony, że wisi w powietrzu, skierowana w jego stronę. Albo nie zna tego powszechnego amerykańskiego pozdrowienia, albo nie spodziewał się go specjalnie po mnie. Po niezręcznej chwili przyjmuje mój uścisk dłoni, po czym kiwa głową w stronę SUV-a. 

"Pan Jennings jest na telefonie, który powinien zawinąć w ciągu kilku minut". 

"Oh okay. Bez obaw," odpowiadam. "On jest dość zajęty facet". 

"Bardzo", potwierdza Mason. 

"Długo dla niego pracowałeś?" pytam, idąc tą samą linią pytań, którą zrobiłem z April. Mam nadzieję, że uzyskam lepsze wyniki od Masona. 

On przechyla głowę w zamyśleniu przez chwilę. "Cztery lata w przyszłym miesiącu. Odbyłem staż w Diomedica, kiedy kończyłem studia magisterskie na Columbii, po czym zdecydowałem się zostać po uzyskaniu dyplomu." 

"Imponujące. Więc podoba ci się to? Pomaganie pracoholikowi takiemu jak on?" 

Jego brwi marszczą się, jakby nie był pewien, jak odpowiedzieć. 

Uśmiecham się, próbując go rozbroić. "Rozumiem. To nie jest tak, że możesz mi powiedzieć prawdę. Ledwo się znamy. Cóż..." Cofam się. "To nie jest prawda. To znaczy, że byłeś na moim ślubie." 

Mój żart wypada całkowicie płasko i teraz decyduję, że ten facet ma osobowość skały. 

"Odpowiadając na twoje pytanie, tak", mówi kurtuazyjnie Mason. "I nawet gdybym nie lubił swojej pracy, nadal pozostałbym w Diomedica. Nigdy nie widziałem nikogo, kto pracowałby ciężej niż pan Jennings. Jest niesamowicie inspirujący." 

Nucę, jakbym nie do końca mu wierzył, a on zwęża oczy, jakbym właśnie oczernił jego osobistego bohatera. Kurcze, może tak jest. 

"Właśnie teraz jest na telekonferencji dla jednej z dwóch organizacji non-profit, z którymi pracuje," mówi mi Mason z ostrym językiem. "Od siedmiu lat jest w zarządzie Healing Hearts". 

"Healing Hearts?" 

"To organizacja charytatywna, która pomaga ułatwić opiekę nad dziecięcymi pacjentami kardiologicznymi, którzy w przeciwnym razie wypadliby przez szczeliny naszego systemu opieki zdrowotnej". 

Muszę wyglądać na zawstydzonego, ponieważ on łagodzi się, gdy kontynuuje, "Przepraszam. Ja po prostu... Myślę, że ludzie tacy jak pan Jennings mogą dostać zły rap od ludzi, którzy tak naprawdę go nie znają." 

"Cóż, uznajcie mnie za gruntownie wyedukowanego. Najwyraźniej byłem w błędzie." 

Mason oczyszcza gardło, gdy tylne drzwi SUV-a otwierają się i wychodzi z nich Walt. Moje policzki rumienią się, zarówno z powodu rozmowy, którą prawie podsłuchał, jak i z powodu tego, jak wygląda. Jestem lekko zakłopotana, że uważam go za tak atrakcyjnego, tak jakby jego wygląd nie powinien mieć wpływu na nasz biznesowy układ. Nic na to nie poradzę. Przypomina mi starego hollywoodzkiego aktora z lekką falą na jego krótkich włosach i ostrymi kośćmi policzkowymi. Jego szczęka jest tak zdefiniowana i myślę, że miałby wyrazisty uśmiech, gdyby kiedykolwiek zechciał mi go pokazać. 

Ma na sobie ten sam camelowy płaszcz z wczoraj, nałożony na dopasowany ciemnoszary garnitur. Dziś nie ma krawata, tylko białą koszulę. 

Obserwuję go, jak podsuwa rękaw płaszcza, żeby mógł sprawdzić godzinę na swoim zegarku. 

"Spodziewam się, że twój pośrednik będzie tu lada chwila. Nie mam zbyt wiele czasu." 

Uderza mnie, jak bardzo wyszedł ze swojej drogi, aby być tutaj na to spotkanie. Wiem, że biuro Diomedica znajduje się na Dolnym Manhattanie, więc to była niezła wędrówka dla niego, aby zrobić to aż do Inwood. 

Spoglądam w dół na stary zegarek mojej babci, aby stwierdzić, że Lisa oficjalnie spóźnia się o minutę i liczy. 

"Wczoraj była na czas" - mówię z ciasnym uśmiechem. 

Żadne z nich nie odpowiada, a potem nasza trójka dalej czeka w milczeniu. Walt stoi kilka stóp ode mnie, ustawiony tak, że mogę obserwować jego profil, gdy zerka w dół na swój telefon. Odpala maila lub smsa, a ja obserwuję, jak jego palce latają, zastanawiając się, z kim rozmawia. Dziwnie jest być w jego obecności w ten sposób. Po raz pierwszy uświadamiam sobie, jak bardzo mnie onieśmiela. To nie jest nic nowego. Ciasna kulka niepokoju w dole brzucha była tam również wczoraj, ale założyłam, że to z powodu ślubu, a nie jego. 

Jest zdecydowanie intensywny. Mogę powiedzieć, że jest kimś, kto rzuca całą masę swojej uwagi na coś, kiedy mu na tym zależy. Założę się, że przez większość czasu ta uwaga jest skupiona na pracy, ale może od czasu do czasu wędruje. Z pewnością miał już kiedyś dziewczynę... kogoś, na kim mu zależało. 

Jego palce przestają się poruszać i dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że zerknął na mnie, by przyłapać mnie na obserwowaniu go. Szarpię spojrzenie w lewo, zwężając oczy w dół bloku, jakbym szukała Lisy. Moje policzki płoną i nie ma wątpliwości, że on to zauważa. 

Czuję się okropnie, że Lisa się spóźnia. Próbuję do niej zadzwonić, żeby sprawdzić, gdzie jest, ale nie odbiera. Kurczę się i odwracam się z powrotem do Walta i Masona. 

"Przepraszam. Wiem, że to strata czasu. Może moglibyśmy po prostu mieć innego mieszkańca bzyknąć nas do budynku i mógłbyś dostać poczucie tego w ten sposób?" Pytam, starając się być graczem zespołowym. 

Kieszenie jego telefon i potrząsa głową. "Nie podpiszę umowy najmu na mieszkanie, którego nie widziałem." 

No to... 

Stoję na piętach i patrzę w dół ulicy, chcąc, żeby Lisa pojawiła się z powietrza. Dziesięć minut mija w ten sposób. Dziesięć minut spędzonych z Masonem i Waltem, podczas gdy oni kontynuują pracę, a ja nadal jestem w dużej mierze ignorowana. Potem podjeżdża taksówka i Lisa otwiera tylne drzwi, zanim jeszcze całkowicie się zatrzyma. 

"Przepraszam, przepraszam. Wiesz jak to jest. Ruch był zakorkowany na Broadwayu przez mile," mówi, już pozyskując klucze do jednostki z jej torebki. Ona ledwo zatrzymuje się skinąć na chłopaków, ale kiedy ona robi, ona robi podwójne podjąć, aby spojrzeć z powrotem na Walt, jej oczy idą szeroko z zainteresowaniem. Uśmiecham się do siebie - bo, no cóż, gdzieś trzeba znaleźć humor - i wpadam za nią. 

Jestem wdzięczna, że Walt nie karci jej za spóźnienie. Właściwie w ogóle o tym nie wspomina. Żeby to zrobić, musiałby się odezwać, a teraz zdaję sobie sprawę, że najwyraźniej brzydzi go mowa. Raczej czai się w ciszy jak jakiś wielki potwór. 

To denerwujące, bo to oznacza, że w końcu mówię więcej, żeby to nadrobić. Gadam mu do ucha w drodze do mieszkania. 

"Lisa mówi, że ta okolica się rozwija. Przestępczość była zła w latach 90-tych, ale od tego czasu powoli spada. I jest to krótki dojazd do metra, co jest miłe, bo na pewno będę musiał z niego korzystać. Aha, i w czynsz wliczone są media. Czyż to nie wspaniałe? Nie będę musiała się martwić o pokrycie również tego rachunku". 

Idzie za mną po schodach, tak że muszę się odwrócić, żeby go zobaczyć. Jego spojrzenie jest na schodach, a nie na mnie, więc krótko mówiąc jawne żądanie, aby wiedzieć, czy mnie słuchał, jestem pozostawiony całkowicie wiszące. 

"Lisa, czy nie ma żadnych lokali dostępnych na niższych piętrach?" pyta, gdy okrążamy klatkę schodową na piąte piętro. 

Może zwrócił uwagę na mój ciężki oddech. Goody. 

"Obawiam się, że nie. Myślę, że lokatorzy na pierwszych trzech piętrach są tam od dziesięcioleci i wątpię, żeby planowali przeprowadzkę. W zeszłym miesiącu otworzył się lokal na piątym piętrze, ale szybko się wynajął." 

Nuci, jakby lekko rozczarowany tą odpowiedzią, a ja krzywię się, uświadamiając sobie, że mógłby łatwo położyć kres całej tej sprawie, gdyby tylko chciał. Naprawdę potrzebuję go do cosign na tym mieszkaniu, co oznacza, że naprawdę muszę go lubić. 

"Poczekaj, aż zobaczysz ogromne okno w salonie!" Mówię, emanując entuzjazmem na poziomach nie widzianych poza Super Bowl halftime show. Równie dobrze mógłbym rzucać konfetti w powietrze, kiedy wchodzimy do mieszkania z tym, jak moje ręce machają wszędzie, wskazując na różne udogodnienia. "Spójrz tylko na rozmiar tego miejsca!" 

Ignorując mnie, Walt zwraca się do Lisy. "Czy ma centralne ogrzewanie i powietrze?". 

"Nie, ale spójrz na tę wspaniałą jednostkę okienną", odpowiadam, bijąc Lisę na głowę. 

Walt nuci pod nosem, a następnie wędruje do kuchni, jego rysy są niezrozumiałe. Tam zwraca uwagę, że nie ma zmywarki, co wydaje się drobne raz wskazuje na wcześniej niewykryty problem pleśni w pobliżu lodówki. 

"Mogę wyszorować tę pleśń!" Obiecuję, wysokość mojego głosu rośnie bardziej z minuty na minutę. 

Mason, w międzyczasie, unosi się w pobliżu drzwi, jakby bał się, że mieszkanie w jakiś sposób go zanieczyści. Walt wraca do salonu i zaczyna kierować się do sypialni. Moje oczy rozszerzają się w niepokoju, gdy wyobrażam sobie wszystkie rzeczy, z którymi znajdzie tam błąd. Przebiegam przez mieszkanie i wysuwam się przed drzwi akurat w momencie, gdy jego ręka sięga, by przekręcić gałkę. Jego palce przeczesują moje biodro, gdy błyskałam mu szerokim uśmiechem. 

"Zamknij oczy". 

Jego brwi marszczą się w zamieszaniu. "Co?" 

"C'mon, zamknij oczy. Humor." 

Cofa się i patrzy w dal, oczyszczając gardło. Ależ ja go denerwuję. Naprawdę myślę, że musi się powstrzymywać przy mnie w stopniu, do którego nie jest przyzwyczajony. Zastanawiam się, jak długo jeszcze uda mu się stłumić swoją prawdziwą opinię o mnie pod tą dżentelmeńską fasadą. 

"Walt. Humor mnie," mówię ponownie, próbując go koaksować do współpracy. 

Jego szczęka napina się, gdy zamyka ją mocno, a potem cudem robi to, co mówię, zamykając oczy, tak że jego grube rzęsy trzepoczą po jego kościach policzkowych. Przez chwilę zapominam, co miałam robić i po prostu gapię się tak na niego, wiedząc, że mnie nie widzi, przyjmując moje pełne wypełnienie. Jego kości policzkowe są tak wyraziste. Jego nos jest idealnie prosty. Pod tym kątem przypomina mi wielki romański posąg, a moje palce bolą, żeby go narysować. 

Potem wdycha ostry oddech zniecierpliwienia i skaczę na baczność, zdając sobie sprawę, że kazałam mu czekać zbyt długo. 

"Right. Tak. Więc teraz, z zamkniętymi oczami, wyobraź sobie cudownie pogodną sypialnię, kompletną z łóżkiem queen i puszystymi poduszkami, jakiś ładny przerośnięty bluszcz siedzący na parapecie, dużo sztuki wiszącej na ścianach i miękki dywan pod stopami. A teraz otwórz oczy". 

Otwieram drzwi do sypialni i odsuwam się na bok. Robi dwa kroki do przodu, dopiero w połowie progu, po czym z ostrym potrząśnięciem głowy zawraca. 

"Nie."




Rozdział 5

Pięć      

"Nie, co masz na myśli, 'nie'?" Pytam Walta, jak zaczyna z powrotem do drzwi wejściowych do mieszkania. 

Czubki głowy do mojego realtor jak on mija ją. "Lisa, dziękuję za poświęcenie czasu na pokazanie nam jednostki". 

"Oh, uh..." Ona przesuwa swoje okulary na mostek nosa. "Dobrze? Czy już wychodzisz?" 

"Tak. Mam spotkanie i muszę wracać do biura". 

Pędzę za nim, zły na to, jak szybko jest w stanie zejść ze schodów. Mason również ledwo może za nim nadążyć. 

"Dlaczego nie możesz się za mnie podpisać?" krzyczę do niego w dół. 

On odpowiada, nie zatrzymując się. "To mieszkanie nie nadaje się dla nikogo, a już na pewno nie dla ciebie. Wszędzie jest pleśń i jestem prawie pewien, że to farba na bazie ołowiu na ścianie". 

"I co z tego! To byłby mój problem, nie twój." 

On zatrzymuje się wtedy i odwraca się tak, że muszę gwałtownie zatrzymać też przed smack prawo do niego i wysłać nas obu barreling dół schodów. "Jesteś moim problemem, Elizabeth." 

Jesteśmy oko w oko teraz, że stoję schody nad nim. Z marszczeniem czoła, potrząsam głową. "Nie muszę być. Pozwól mi tu mieszkać, a zostawię cię w spokoju. Nie będę z tobą rozmawiać nigdy więcej - jak to?". 

Mason przesuwa się niezręcznie za mną, a spojrzenie Walta przeskakuje na niego, jakby dopiero teraz przypominając sobie, że mamy publiczność. 

"Mason, kiedy wrócimy do biura, muszę pracować z moim pośrednikiem w znalezieniu dostępnych jednostek bliżej centrum". 

"A co z Lisą?" Wtrącam się, martwiąc się, że straci na swojej prowizji. 

"Upewnię się, że zostanie wynagrodzona za swój czas". 

Racja. Dobra. To nie brzmi źle. Nie podobało mu się to mieszkanie, ale może spodoba mu się inne. To nie jest tak, że jestem związana z tym budynkiem. Mogę być graczem zespołowym. Jeśli uważa, że w moim przedziale cenowym znajdą się mieszkania w lepszej części Manhattanu, chętnie się im przyjrzę. 

Macham, żeby kontynuował schodzenie po schodach, a przez chwilę jego oczy marszczą się po bokach, jakby nie do końca kochał, że mówię mu, co ma robić. Uśmiecham się, ciesząc się z tego małego zwycięstwa. Nie możemy stać tu wiecznie. Musi iść dalej i wie o tym. 

Jest jeszcze jeden mały huff przed odwraca się i w dół idziemy, trzy z nas z Lisa trailing drogę w tyle, ponieważ musiała zamknąć mieszkanie. 

Nauczyłam się od wczorajszego krótkiego spotkania z Waltem, aby nie oczekiwać wielkiego pożegnania, lub nawet mały jeden dla tej sprawy, i prawdziwe do formy, moment jesteśmy z powrotem na chodniku, ledwo patrzy w moim kierunku przed zniknięciem z powrotem do Escalade. 

"Pa, Walt!" Krzyczę z wielką falą, tylko po to, by go potrzebować. 

Jest tak mało przyjemności w życiu, a ja po prostu nie mogę się powstrzymać. 

"Wkrótce będę w kontakcie", obiecuje mi Mason, zanim podąży za swoim szefem. 

Mason nie jest niczym innym, jak tylko szybkim. Następnego ranka budzę się z obszernym e-mailem, w którym opisuje pięć różnych dostępnych mieszkań na Dolnym Manhattanie. Zadał sobie wiele trudu, aby dostarczyć mi informacji na temat każdego z nich. Są tam zdjęcia w wysokiej rozdzielczości, długie listy udogodnień i oczywiście koszt wynajmu. 

Oczywiście każde z nich jest o wiele ładniejsze niż mieszkanie, które wczoraj pokazałam Waltowi. Kuchnie są zaktualizowane i nowoczesne. Sypialnie są przestronne. Jedno z mieszkań w szczególności jest skąpane w naturalnym świetle, a ja nie mogę się powstrzymać od marzeń o założeniu mini studia artystycznego w niedoszłej jadalni, która ma okna otaczające ją ze wszystkich stron. 

Niestety, ani jedno z nich nie jest wynajmowane za mniej niż 5,000 dolarów miesięcznie. Jeden to prawie 7000 dolarów miesięcznie! Musiałbym sprzedać dużo sztuki, żeby zarobić na ten czynsz. Nawet jeśli dostanę kilka zleceń na większe dzieła lub w jakiś sposób przekonam galerię do pokazania jednej z moich kolekcji (można pomarzyć), to i tak będzie ciasno. 

Widać, że zakładają, iż będę używał mojej miesięcznej wypłaty do opłacenia czynszu. To jedyny sposób, by było mnie stać na którekolwiek z tych miejsc. Niestety, tak nie będzie. 

Jestem pewien, że większość ludzi w mojej sytuacji z chęcią zaakceptowałaby dziesięć tysięcy co miesiąc, ale nie ja. Te pieniądze mają swoje ograniczenia, które w każdej chwili mogą zacisnąć się na mojej szyi. Jasne, w tej chwili parametry określone w zaufaniu nie są koniecznie opresyjne. Nie bierz narkotyków i nie popełniaj przestępstw - proste. Rzecz w tym, że tamtego dnia na sali sądowej sprzedałem już kawałek siebie i nie mam ochoty sprzedawać więcej. Byłem już na tej drodze. Całe życie spędziłem pod kciukiem rodziców. Ulubioną rozrywką mojej mamy jest grożenie, że odetnie mnie od prądu, jeśli nie spadnę z powrotem do szeregu. Spędziłem moje nastoletnie lata, wybierając bycie tym, czym chcieli, żebym był, a teraz, gdy jestem tak blisko wolności, nie chcę się cofnąć. 

Bardziej skromne mieszkanie typu studio w mniej pożądanej lokalizacji będzie działać tak samo dobrze. 

Odpowiadam na e-mail Masona natychmiast, starannie upewniając się, że Walt jest skopiowany na mojej odpowiedzi, ponieważ Mason zawarł go na pierwszym e-mailu. 

FROM: EBrighton@gmail.com 

DO: Mason@DiomedicaAssist.com 

CC: Walt@Diomedica.com 

GODZINA: 8:16 

Temat: Re: Poszukiwanie mieszkania  

Dziękuję za poświęcenie czasu na przesłanie tych ofert mieszkań, Mason. Niestety, żadne z nich nie jest w moim przedziale cenowym.  

Czy mógłbyś przypomnieć swojemu szefowi o moich obecnych ograniczeniach budżetowych?  

Idealnie, chciałbym wynająć mieszkanie za nie więcej niż $1,500/miesiąc. Z wliczonymi mediami.  

Jeszcze raz dziękuję, 

Elizabeth     

OD: Mason@DiomedicaAssist.com 

DO: EBrighton@gmail.com 

CC: Walt@Diomedica.com 

GODZINA: 8:18 

Temat: Re: Re: Szukanie mieszkania  

Zwróciłem uwagę pana Jenningsa na pańskie obawy i potwierdził on, że oferty powinny być w pańskim przedziale cenowym.  

Mam również przypomnieć, że jest Pan odpowiedzialny za podpisanie i zwrot dokumentów prawnych, które zostały wysłane do Pana dwa dni temu przez Ruperta Hirscha w Hirsch & Dershowitz.  

Uprzejmie, 

Mason Cunningham 

Asystent Waltera Jenningsa II 

Diomedica   

Pieprzyć to. Zmęczony przechodzeniem przez stronę trzecią, postanawiam wysłać maila bezpośrednio do Walta i dotrzeć prosto do źródła. 

OD: EBrighton@gmail.com 

DO: Walt@Diomedica.com 

TIME: 8:19 AM 

Temat: Let's Cut to the Chase  

Nie wynajmę mieszkania za taką cenę. Nie mogę sobie na to pozwolić, więc czy mógłbyś po prostu podpisać umowę na mieszkanie, które oglądaliśmy wczoraj? Twoje obawy o nie były bezpodstawne i szczerze mówiąc elitarne. Zlecę profesjonalne czyszczenie zanim się wprowadzę. To powinno ci wystarczyć.  

Dziękuję, 

Elizabeth     

OD: Walt@Diomedica.com 

DO: EBrighton@gmail.com 

CC: Mason@DiomedicaAssist.com 

GODZINA: 8:22 

Temat: Re: Przejdźmy do sedna sprawy  

Miesięczna wypłata z twojego funduszu powierniczego z nawiązką pokryłaby czynsz za każde z tych mieszkań, które przysłał Mason. Proszę poinformować Masona o swoich trzech najlepszych wyborach, a on może zorganizować pokazy każdego z nich.  

Zobacz również załączone recenzowane badanie z czasopisma naukowego Science, które pokazuje, jak szkodliwe warunki życia mogą prowadzić do złych wyników zdrowotnych we wszystkich statusach społeczno-ekonomicznych.     

OD: EBrighton@gmail.com 

DO: Walt@Diomedica.com 

CZAS: 8:25 

Temat: Jesteś śmieszny  

Właśnie próbowałem się do ciebie dodzwonić i nie odebrałeś. Potem spróbowałem z Masonem i powiedział, że nie można się z tobą skontaktować w tej chwili.  

Proszę, zadzwoń do mnie, aby omówić tę sprawę, kiedy będziesz miał wolną minutę w swoim dniu. Rozumiem, że jesteś zajęty i nie próbuję być nierozsądny... po prostu nie dałeś mi wyboru.   

W ciągu minuty od wysłania tego e-maila, mój telefon dzwoni. 

Imię Walta miga na ekranie, a moje serce faktycznie przeskakuje bicie, co zdaję sobie sprawę, że jest nieco żenujące, ale to nie jest tak, że mogę pomóc, jak niespokojny czyni mnie. 

Po głębokim oddechu i potrząśnięciu głową, chwytam telefon, przesuwam po ekranie i witam się. 

Natychmiast słyszę w tle szum drogi. 

"Elizabeth, wprowadzisz się do mojego mieszkania późnym popołudniem. Mason może koordynować przeprowadzki w zależności od ilości rzeczy, których potrzebujesz-". 

"Co?! Zwolnij. O czym ty mówisz?" 

Oczyszcza swoje gardło w irytacji na bycie odciętym. "To jedyne rozwiązanie, jakie mogę wymyślić, które zadowoli nas obu. Ty jesteś piekielnie zdeterminowany, aby znaleźć miejsce do życia, które pasuje do wyimaginowanego zestawu parametrów, a ja jestem zmęczony zajmowaniem się tym problemem. Nie będę też pączkować w sprawie mieszkania z wczoraj". 

"Nie wprowadzę się do ciebie," mówię z niedorzecznym śmiechem. 

"Moje mieszkanie jest wystarczająco duże dla nas obu. W zasadzie wątpię, żebyśmy się nawet widywali". 

"Mimo to...to..." 

"Co?" prosi. 

"Szalone." 

"Bardziej szalone niż to, co już zrobiliśmy w tym tygodniu?" 

"To słaba logika." 

Wypuszcza jedno ze swoich charakterystycznych westchnień, a potem wypowiada moje imię jak błaganie. 

"Elizabeth." 

Zaciskam usta, żeby się nie uśmiechnąć. 



"Nie chcę przestrzegać twoich zasad. W zasadzie nie chcę przestrzegać niczyich zasad. Chcę żyć sam. Finansować swoje własne życie. Stać na własnych nogach". 

"Racja. Cóż, choć to godne podziwu, będziesz musiał na coś przystać. Albo wprowadzisz się do mojego mieszkania na kilka dni, albo zaakceptujesz swoją wypłatę i wprowadzisz się do jednego z mieszkań, które znalazł dla ciebie Mason." 

"Jest jeszcze trzecia opcja. Mogę po prostu zostać w swoim hotelu". 

"Tak, i kontynuować drenowanie twojego konta bankowego bez powodu. Myślałem, że jesteś od tego mądrzejszy." 

Walczę z pragnieniem, aby się z nim kłócić. 

"Dlaczego nie włożymy w to szpilki na razie?" kontynuuje, brzmiąc jakby tracił cierpliwość. "Jadę do Waszyngtonu do pracy na kilka dni. Będziesz miał mieszkanie dla siebie. Możemy kontynuować tę dyskusję po moim powrocie. Z pewnością nie potrafisz wymyślić na to argumentu". 

"Dobrze. Ale powinieneś wiedzieć, że nie próbuję celowo być kombinatorem. To nie jest tak, że czerpię jakąś chorą przyjemność z denerwowania cię." 

"Myślę, że oboje wiemy, że to kłamstwo." 

Muszę odgryźć się od uśmiechu. 

"Mason wkrótce się z tobą skontaktuje," mówi mi. "Nie utrudniaj mu pracy bardziej niż już jest". 

Potem linia zamiera, a ja zostaję wpatrzona w telefon, zastanawiając się, jak do cholery wpakowałam się w ten bałagan. 

Mogłem oczywiście sprzeciwić się żądaniom Walta. Mogłabym zostać w tym podniszczonym pokoju hotelowym z jego kiepskim oświetleniem, sztywnym łóżkiem i ciasną łazienką. Mogłabym też zaoszczędzić pieniądze i wprowadzić się do mieszkania Walta tylko na kilka dni, tylko do czasu, aż będziemy mogli wznowić nasze negocjacje. Hmm...co zrobić, co zrobić. 

Oczywiście w ciągu godziny mam spakowane bagaże i siedzę na tylnym siedzeniu taksówki, kierując się w stronę adresu, który Mason wysłał mi mailem krótko po tym, jak wysiadłam z telefonu z Waltem. 

Kiedy już zostaję zdeponowana na chodniku przed modnym budynkiem w Tribeca, portier pospiesznie wychodzi, żeby mnie przywitać. Jest to młody facet, który ma pewny krok i ogromny uśmiech. 

"Pani Jennings, witam, witam. Proszę pozwolić mi odzyskać pani torby." 

Nie zwracam uwagi na nic, co mówi po "Pani Jennings". 

Czy Mason powiedział temu człowiekowi, że jestem żoną Walta?! Powinien?! To znaczy, tak, technicznie rzecz biorąc, jest to prawda na papierze, ale jestem zaskoczona, że ktoś faktycznie odnosi się do mnie w ten sposób. 

Portier mruga do mnie, gdy zabiera moje dwie walizki. Może wie, że jestem w szoku. 

"Wszyscy w budynku już słyszeli dobre wieści. Słowo szybko się tu rozchodzi." 

Kiwam głową ze słabym uśmiechem, próbując wymyślić odpowiedź, która nie równa się temu, że wkładam nogę w usta. 

Portier myli moją niezręczność z nieśmiałością, potrząsając przepraszająco głową. "Mój błąd. Nawet się nie przedstawiłem. Jestem Terrell. Jestem na służbie przez większość dni. Prawdopodobnie spotkasz też Josha. Bierze nocną zmianę." 

"Miło cię poznać, Terrell." 

Wyciągam rękę tylko po to, by zdać sobie sprawę, że niesie obie moje walizki. Śmiejemy się z tego blamażu, a potem on zgina rękę, proponując, żebyśmy zrobili głupie uderzenie łokciem. Od razu go polubiłam i cieszę się, że przynajmniej będę miała uśmiechniętą twarz, która przywita mnie w drzwiach, kiedy tu zostanę, jakkolwiek długo to potrwa. 

Prowadzi mnie przez lobby, a ja wpatruję się w sufity, próbując odgadnąć ich wysokość. Dwadzieścia stóp? Trzydzieści? 

"Trzy piętra wysokości", potwierdza dla mnie Terrell, gdy docieramy do wind. 

Natychmiast zamykam usta, zdając sobie sprawę, że gapił się na moją reakcję ze zwiotczałą szczęką, gdy przechodziliśmy przez lobby. 

"Jest piękny." 

On przytakuje. "Tak. Pracowałem w kilku rezydencjach z wyższej półki, a ta zdecydowanie bierze górę". Potem pochyla się. "Nie powinienem nic mówić, ale Harry Styles jest właścicielem lokalu na piętrze pod twoim." 

Teraz moja szczęka jest naprawdę na podłodze. 

"Przykro mi jednak powiedzieć, że widziałem go tu tylko raz". 

Pfft. Jakby to miało mnie powstrzymać przed użyciem łyżki do stworzenia jednej z tych dziur w podłodze w mieszkaniu Walta, żebym mógł zerknąć. 

Drzwi windy otwierają się i wchodzimy do środka. Trzy z czterech ścian są wykonane ze szkła, a w miarę jak wchodzimy na piętra i jedziemy w górę i w górę, lobby staje się pod nami coraz mniejsze i mniejsze. 

"Będziesz w apartamencie na 35 piętrze." 

Łagodny wstrząs podniecenia pobudza moją krew. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć widoki z wnętrza mieszkania. 

Kiedy docieramy na piętro Walta, Terrell macha, żebym ruszył przed nim, prosto z windy do formalnej galerii wejściowej apartamentu. Stoi tam kobieta, która czeka na nas, ubrana w jedwabną bluzkę wsuniętą w modne spodnie z szerokimi nogawkami. Jej ścięte blond włosy i bladoróżowa szminka podkreślają jej ładne rysy. 

Żołądek mi opada, gdy uświadamiam sobie, w co właśnie weszłam. 

O Boże. Nawet nie brałam pod uwagę takiego scenariusza.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Panna młoda zobowiązana umową"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści