Spokój moich burz

Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział pierwszy

==========

----------

ASHA

----------

"Ten cholerny pies będzie moją śmiercią!" krzyczę do wiatru, który wieje mi w twarz, biczując zbłąkane części moich blond włosów przez oczy i do ust, podczas gdy ja krzyczę.

Jeśli pobiegnę jeszcze szybciej, wiem, że moje serce zatrzyma się, położy ręce na biodrach i rzuci tantrę, bo oczywiście tak właśnie robią serca w prawdziwym świecie. Ja i ćwiczenia nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Właściwie, szczerze mówiąc, nigdy nie byliśmy przyjaciółmi. Gdyby to ciało było zaprojektowane do biegania, to nie miałabym tych krótkich nóg, które sprawiają, że muszę robić dwa kroki w porównaniu do jednego przeciętnej kobiety.

Poważnie, widzę te wszystkie posty na mediach społecznościowych gorących lasek z długimi nogami, idealnymi cyckami, nawet nie łamiąc potu, jak walą w bieżnię na siłowni. Idealny tyłek pęcherzykowy w krótkich spodenkach gimnastycznych, bez linii majtek, więc prawdopodobnie mają na sobie stringi tylko dlatego, że mogą i nadal czują się komfortowo podczas biegu.

Czasami chciałabym zrobić szczery post o tym, jak ćwiczą nieskoordynowane kobiety na świecie. Wyobrażam sobie siebie na bieżni, moje małe nóżki próbujące nadążyć za prędkością, zanim maszyna wypluje mnie z końca z moimi ramionami trzepoczącymi jak wiatrak. Potem w sali z ciężarkami, czerwone policzki i pot lejący się ze mnie, tylko od próby podniesienia najmniejszego ciężaru, jaki mają.

Po prostu nie zostałem zbudowany, by być sprawną rakietą kieszonkową. Zamiast tego, jestem małym cichym wallflower, który po prostu chce wtopić się w ścianę za mną. Nie zawsze tak było, ale życie ma sposób na zmianę rzeczy.

"Coco! Stop!" Przysięgam, że ten pies jest głuchy, gdy go wołam. Ale ma najlepszy pieprzony słuch, gdy nadchodzi czas, by ją nakarmić. W chwili, gdy otwieram szafkę, w której trzymane jest jej jedzenie, okrąża moje nogi, a ja nie mogę się nawet ruszyć. Przysięgam, że nie było zbyt wiele procesu myślowego, który wszedł w to, kiedy wybierałem psa. Kto kupuje psa, który jest prawie tak duży jak osoba, która go posiada?

"Tak jest, ty głupi kundlu! Jesteś zdany na siebie. Nie obchodzi mnie, czy się zgubisz. Idź znaleźć jakiegoś innego człowieka, który będzie znosił twoje gówno!". Garbię się do przodu, ręce na kolanach i sapię, próbując nabrać powietrza do płuc. Patrzę, jak Coco biegnie wzdłuż plaży, goniąc tę samą mewę, którą zauważyła w chwili, gdy weszliśmy rano na piasek.

Nasze poranne spacery po plaży byłyby o wiele lepsze, gdyby nie było ptaków. Czy mewy nie mogą poczekać na mój spacer, a potem wyjść na poranny przelot w drodze po swoje śniadanie na dzień?

Nie sypiam zbyt wiele, więc gdy słońce zaczyna wschodzić, uważam, że jest to najbardziej spokojna pora dnia na spacer. Oczyszczam swoje nocne myśli i staram się pozwolić, by nowy dzień napłynął do mojego ciała. To uruchamia moją kreatywność. Rutyna stała się moim wybawcą od nawiedzających mnie wspomnień.

Szczekanie Coco wyrywa mnie z moich myśli. Patrząc w górę, widzę ją zatrzymaną i skupiającą się na falach. Wczesnym rankiem surferzy są na zewnątrz coraz ich poprawki z słonej wody przed wyruszeniem do ich pracy dziennej. Widzę te same każdego dnia, a te, które są uzależnione są zwykle z powrotem w godzinach popołudniowych. Oczywiście, nie mogą się nasycić. Rozumiem ten rodzaj uzależnienia.

Często zastanawiam się, kim są i skąd pochodzą. Czy są to nauczyciele, bankierzy, naukowcy? A może facet, który zapełnia półki w supermarkecie?

To jest właśnie mój problem. Moja głowa ma swoją historię dla każdego, kogo widzę na świecie. Winię za to mojego tatę. Miał najdzikszą wyobraźnię, a ja oczywiście ją odziedziczyłem. Każdego wieczoru, kiedy kładł mnie do łóżka, zamiast czytać mi bajkę, wymyślał ją. Czasami pasowała do obrazków z książki, którą wybrałem, ale przez większość czasu nawet nie zawracaliśmy sobie głowy książką. Mama narzekała każdego wieczoru, kiedy głośno chichotałam lub krzyczałam do wyimaginowanego smoka, na którym jeździłam, żeby poleciał wyżej w chmurach. Wciąż słyszę w głowie jej słowa.

"Rhett, to ty powinieneś ją usypiać, dlatego nazywa się to bajkami na dobranoc!" Jej głos zawędrowałby na korytarz z kuchni, gdzie sprzątała po kolacji. Próbowała brzmieć gniewnie, ale w jej głosie była tylko miłość. Do mnie, a jeszcze bardziej do mojego taty. Byli dla siebie idealni.

Powoli skradam się do Coco i przypinam smycz, którą próbowałam jej założyć, zanim wyszłyśmy rano z podwórka. Niektóre dni nie są nam potrzebne, ale oczywiście dzisiejszy nie jest jednym z nich. Na szczęście ona wciąż patrzy na morze. Jej uwaga wydaje się być skupiona na samotnym surferze, który jest na prawo od grupy, siedząc na swojej desce, po prostu obserwując i czekając na tę idealną falę. Dziś rano surfing jest nieco wzburzony. Pojawiają się doniesienia o nadchodzącym huraganie, ale nie spodziewają się, że dojdzie do lądowania. Ocean jest dla mnie zawsze dobrym reporterem pogody. Fascynuje mnie na tak wielu poziomach.

"Coco, cicho, robisz z siebie widowisko. Żaden facet nie lubi dziewczyny, która jest głośna i nigdy się nie zamyka." W końcu przestaje szczekać i patrzy na mnie, jakby rozumiała, co właśnie powiedziałem.

"Och, teraz chcesz słuchać?" Poklepuję ją po głowie, gdy zaczyna merdać ogonem w moją stronę.

"Pewnego dnia wypracujemy ten me-the-master, ty-the-dog, związek. W międzyczasie, czy możesz po prostu przestać sprawiać, że biegam? W przeciwnym razie będziesz zdany na siebie, bo ja będę martwą panią, twarzą w piasku po moim ataku serca." Patrzy na mnie i daje mi jedno szczeknięcie, a potem zaczyna spokojnie iść w stronę domu, jakbym to ja robiła zamieszanie.

"Myślisz, że to ja jestem divą? Cóż, mam dla ciebie wiadomość. Gdyby była nagroda dla najsympatyczniejszego psa w Karolinie Północnej, zgarnąłbyś złoty medal". Śmieję się do siebie, bo oto mój dzień zaczyna się jak zwykle. Ja rozmawiający z psem i właściwie myślący, że prowadzę z nią rozmowę.

Tak, oficjalnie jestem wariatem!

Patrząc na morze ponownie, złapać wzrok faceta w surfingu, że Coco wydaje się mieć coś do. Nie ruszył się. On po prostu bobbing w górę iw dół na fale i wpatruje się prosto na mnie.




Rozdział 1 (2)

Kurwa.

Nie chcę zwracać na siebie uwagi, ale nie mogę odwrócić wzroku. Wiem, kim on jest. Cóż, nie wiem, kim jest, ale wiem, kim jest na pierwszy rzut oka. Może, ale nie musi mieć to coś wspólnego z tym, że każdego ranka i popołudnia szpieguję go z mojego ganku, gdy rozbiera się obok swojej ciężarówki, wchodząc i wychodząc z mokrego kombinezonu.

Nie szukam celowo... no, tak jakby. Chodzi mi o to, że jeśli jakiś gorący facet przypadkiem zaparkuje na końcu parkingu najbliżej twojego domu i jest zwrócony w twoją stronę za każdym razem, gdy podnosi swoją koszulę, jaki jest sens w przegapieniu pokazu? Albo gorący tyłek, który pochyla się z ręcznikiem owiniętym wokół talii, gdy podciąga pod niego swój mokry kombinezon. Codziennie modlę się, żeby przypadkiem nie zsunął się rozpięty. Nadal nie wiem... czy on nosi coś pod tym ręcznikiem i mokrym kombinezonem, czy to tylko komandos?

"Cholera!"

Potykając się do przodu, prawie upadam płasko na twarz, jak Coco decyduje, że zamierza biec ponownie. Tyle, że tym razem jest do mnie przyczepiona.

Suka z psa, jestem pewien, że robi to celowo. Prawdopodobnie dlatego, że widziała, że gapię się na jej surferowego chłopca. Przysięgam, że ten pies jest człowiekiem, albo przynajmniej chce nim być.

"Coco, jeśli nie zwolnisz, nie dostaniesz żadnego śniadania!" Mój piskliwy głos dzwoni, gdy próbuję nadążyć za nią.

"Tak, to prawda", mówię, jak ona zwalnia do spaceru ponownie. "To ja jestem szefem, pamiętaj." Próbuję ponownie złapać oddech i wypuszczam chichot. Można by pomyśleć, że chodzenie każdego popołudnia i ranka - z tym szalonym psem, który ma mnie w biegu przez połowę czasu - sprawi, że będę sprawna.

Boże, co musi myśleć o mnie ten facet z zarządu? Pewnie jestem jego porannym komediowym odciążeniem. Jestem historią, którą opowiada swoim kumplom z pracy, gdy dociera do pracy.

'Och, powinieneś był widzieć szaloną panią od psów dziś rano, prawie sadzając twarz w piasku, gdy pies wystartował na nią'.

Hmm, jak brzmiałby jego głos?

Jestem pewien, że byłby głęboki i trochę zgrzytliwy, jak prawdziwy gruboskórny facet, na którego wygląda. Próba wyobrażenia sobie, że mówi o mnie, to zły pomysł. Mój umysł zaczyna wędrować do tego, jak brzmiałby, tyle że nie rozmawiając z kumplami. Ten głos słyszę, ale potem zmienia się on na jego sprośne gadanie. Kurwa, za długo byłem sam.

To jest to, co nazywają desperacją, kiedy wyobrażasz sobie faceta, którego nigdy nie spotkałeś, mówiąc sprośnie do ciebie, podczas gdy on cię pieprzy.

"Jestem straconą sprawą", mamroczę do siebie, gdy idę wzdłuż plaży w kierunku domu. Coco po prostu patrzy na mnie tymi smutnymi oczami, a potem znów odwraca się do przodu i kontynuuje spacer.

"Świetnie, teraz nawet mój pies uważa, że jestem beznadziejnym przypadkiem. Moje życie jest w rozsypce."

Słońce zaczyna pełzać teraz trochę wyżej na niebie, ponieważ dzień budzi się do życia. Patrząc w kierunku domów, można zauważyć więcej aktywności i samochodów na drogach, każdy idzie o ich porannej rutynie. Mimo, że słońce wschodzi, są chmury, które zaczynają się budować. Mogą wyglądać teraz lekko i puszysto, ale ten odcień szarości w nich mówi mi, że nie będą tak niewinne, jak się wydają.

Idąc brzegiem trawy na piaskowej wydmie w stronę mojego domu, biorę oddech. Moje życie może być w rozsypce, ale to jest moje sanktuarium. Mój mały domek na plaży, gdzie mogę być sobą, a potem puścić wodze fantazji.

Po przejściu przez bramę na podwórko, pochylam się i zdejmuję smycz z obroży Coco, daję jej poklepać i przytulić. Może doprowadza mnie do szaleństwa, ale kocham ją i wiem, że to ona chroni mnie przed szaleństwem. Życie na własną rękę może być samotne. Bez względu na to, ile postaci mówi do mnie w mojej głowie, interakcja międzyludzka jest tym, czego pożądam. Albo, żeby być bardziej dokładnym, brakuje mi uczucia bycia dotykanym. Nawet nie intymnego, tylko zwykłego przytulania, trzymania się za ręce, czy nawet głupiego uderzenia w ramię przez żartującego z ciebie przyjaciela.

To jest życie, w które wtedy weszłam, ale w niektóre dni zastanawiam się dlaczego.

Mokry nos Coco daje mi szturchnięcie na tylnej części nogi, aby przypomnieć mi, że obiecałem śniadanie, a zamiast tego stoję tu na ganku daydreaming ponownie.

"Dobrze, dziewczyno, niech cię trochę jedzenia i mogę dostać się z moim dniem pracy". Jej merdający ogon mówi mi, że aprobuje.

* * *

Stojąc przed lustrem w łazience, wyciągając moje mokre włosy w kucyk, mój umysł jest już w trybie pracy. Zwrot akcji właśnie przyszedł do mnie pod prysznicem, a ja chcę dostać się przed komputerem i dostać go w dół. To najdziwniejsza rzecz być autorem. To mój umysł i nawet ja nie rozumiem jak on działa. Fabuły, które przychodzą do mnie, zdarzają się w najdziwniejszych momentach. Nie zawsze za jednym zamachem. Czasem budują się powoli, a ja znam pomysły na to, o czym jest książka, a potem bam, trafia. Kluczowa scena lub cała historia zaczyna grać w mojej głowie. Albo widzę jedną postać i jej fabułę, a druga się przede mną ukrywa.

Nic dziwnego, że jestem samotnikiem. Jak mam oczekiwać, że ludzie mnie zrozumieją, skoro czasami nie potrafię nawet dopracować swoich myśli?

Jedno co wiem, to to, że kiedy zbieram książkę do kupy, są na tym świecie ludzie, którzy potrafią zrozumieć mój bałagan i na szczęście dla mnie, wracają po więcej.

Otwierając komputer, szybko notuję scenę zwrotu akcji, żeby jej nie zgubić.

"No właśnie, gdzie ja się teraz podziewałem?" Tak, rozmowa z samym sobą to kolejny znak, że jestem na pewno szalony.

"Wiesz dokładnie, do czego zmierzasz, idioto. Oni mają uprawiać seks. Dlaczego myślisz, że śniłeś o surfer boy dziś rano, mówiąc brudne do Ciebie?" Toczenie moich oczu na siebie wydaje się stratą energii, ale hej, to jest to, co my, kreatywni, robimy.

Coco wypuszcza chrapkę z moich stóp. Duży energiczny pies, który nie przestałby biegać tego ranka, odszedł, a na jej miejscu jest leniwa bryła, która spędza większość dnia leżąc obok mnie, podczas gdy ja zatracam się w mojej książce.

Kiedy rok temu przeprowadziłam się do Karoliny Północnej, nie miałam pojęcia, co czeka mnie w przyszłości. Podjęcie decyzji i wydanie mojej pierwszej książki, którą napisałam lata wcześniej, było najstraszniejszą rzeczą, jaką zrobiłam w życiu. I pozwólcie, że was zapewnię, że robiłam już wcześniej kilka przerażających rzeczy.




Rozdział 1 (3)

Trzy książki później i nie mogę przestać.

Pisanie to moje uzależnienie.

"Dobra, czas podkręcić temperaturę w mojej parze i w końcu pozwolić, by bańka napięcia pękła". Moje palce zaczynają tańczyć nad klawiszami z prędkością, której nigdy nie wyobrażałam sobie, że mam. To tak, jakby miały własny umysł. Kliknięcie klawiatury jest tym, co uspokaja mój umysł. Wiem, że słowa płyną, a historia układa się na moich oczach. Jestem zagubiony we własnym świecie i to jest najbezpieczniejsze miejsce, w którym mogę być.

Godziny mijają, gdy piszę, a czasem nie mam pojęcia, ile godzin, aż słyszę, jak mój żołądek zaczyna wyrażać swoje obrzydzenie, że znowu został zaniedbany. Patrząc w górę od ekranu, uświadamiam sobie, że byłam całkowicie pochłonięta moją książką i dzień przeszedł mi koło nosa. Nie powinno mnie to dziwić, bo dzieje się to regularnie.

Coco musi wyczuć moją zmianę ruchu, bo powoli podnosi się ze swojego miejsca do spania. Naprawdę muszę ustawić alarm w telefonie, żeby zmusić mnie do częstszego wstawania i ruszania się. Moje ciało czuje się sztywno, gdy zaczynam iść w kierunku kuchni, aby znaleźć jedzenie. Nie będąc pewna, co mam ochotę zjeść, stoję przy otwartych drzwiach lodówki, po prostu wpatrując się w całe jedzenie, mając nadzieję, że coś na mnie wyskoczy. Słyszę w głowie głos mojej matki.

'Nie stój tam z otwartymi drzwiami; weź co chcesz i wyjdź'.

A jednak mam dwadzieścia dziewięć lat i wciąż robię to samo.

Niezła próba, mamo.

Osiadam na huśtawce na werandzie, jedząc moje jagody i jogurt, a wiatr podniósł się od rana. Nadal jest gorąco i parno, na tyle, że czujesz ten połysk potu na skórze. Kierunek się zmienił, a teraz pochodzi prosto z oceanu. Fale są większe i wiem, że tylko doświadczeni surferzy wrócą po południu. Ci, którzy są ryzykantami i kochają przypływ adrenaliny.

To typowy letni dzień: gorący, wilgotny i budujący nową burzę.

----------

KURT

----------

"Nie mogę się doczekać, kiedy te spocone jaja zanurzą się wreszcie w zimnej wodzie. Na pewno skończyliśmy na ten dzień?" słyszę za sobą głos.

"Wbijaj dalej, gnojku. Im szybciej to przybijesz, tym szybciej stąd wyjdziemy." Nawet nie patrzę na niego, koncentrując się na skończeniu dostawania tej podłogi w dół na pokładzie.

"Oh, to jest po prostu obrzydliwe, wy dwaj imbecyle." Moja siostra, Jodie, patrzy na mnie, jakby to był pierwszy raz, kiedy słyszała, że tego typu gówno wychodzi z ust Ricky'ego.

Przewracam oczami na nią. To nie jest tak, że język Ricky'ego jest nowy, on nigdy nie był inny.

Moja siostra uważa, że chłopaki na budowie będą inaczej mówić w dni, w które ona tu jest. Z Ricky'm nie ma szans. Będąc ratownikiem medycznym, pracuje w systemie zmianowym, a kiedy jest pomiędzy zmianami w grafiku, z jakiegoś dziwnego powodu lubi przychodzić i spędzać z nami czas. Mówi mi, że to dlatego, że lubi świeże powietrze i słońce. Wiem, że to coś więcej, ale pozwalam jej na jej małą historyjkę.

Jest albo samotna, albo lubi Ricky'ego. Proszę, nie bądź opcją Ricky'ego. Spędzanie z nim całego dnia w pracy jest wystarczająco złe. Nie potrzebuję, żeby był też częścią rodziny. Dodatkowo, sprawa wieku, kiedy Jodie ma czterdzieści lat, a Ricky dwadzieścia jeden, byłaby po prostu przerażająca. Część mnie myśli, że jest w tym coś więcej, ale jeszcze tego nie rozpracowałam.

Jodie i ja byliśmy sobie bliscy w okresie dorastania, ale kiedy przez piętnaście lat wyjeżdżałem do pracy i nie wracałem zbyt często do domu, ona dorastała i prowadziła życie, o którym niewiele wiedziałem. Odkąd przeprowadziłem się z powrotem do Karoliny Północnej, nigdy nie jest daleko ode mnie. To miłe mieć z powrotem mojego pomocnika.

"Chodź, szefie, musimy wyjść na fale, zanim nadejdzie burza. Fala będzie już bardzo silna."

Uderzając w gwóźdź przed sobą, śmieję się głośno. "Pierwszy skończył z ich deskami podłogowymi dostaje zostawić na surfingu, podczas gdy drugi pakuje się do pracy." Wszystko, co słyszę jest młotkowanie coraz szybciej i nie inne słowo od niego. Mrugam do Jodie, a ona tylko się uśmiecha, wiedząc, że bez względu na wszystko, nie opuszczę pracy, dopóki nie będzie skończona. Zawsze wychodzę stąd ostatni. W końcu to moje nazwisko jest na linii, jeśli klient nie jest z czegoś zadowolony.

Pracowaliśmy nad tym zadaniem przez ostatnie trzy miesiące dla rodziny Barris. To ich wymarzony dom na plaży na emeryturę. Całkowicie rozebraliśmy wnętrze i przebudowaliśmy. Teraz jesteśmy na zewnątrz naprawiając okładziny i budując ogromny obszar rozrywki.

Lato nad morzem to najlepszy czas na życie na zewnątrz. Gdzie można cieszyć się nadmorską bryzą i zapachem oceanu. Chociaż uwielbiam zimę na plaży, ponieważ nie ma tak wielu ludzi. Odkąd wróciłam do domu, lubię czas na własną rękę. Zaludnione miasta są przereklamowane.

"Done! Narzędzia w dół, szefie" Ricky krzyczy, jak stoi z bycia na kolanach, młotkiem.

"Och, spojrzałbyś na to? Jeden gwóźdź za wolno, mój chłopcze. Szkoda, musisz pomóc mi spakować się teraz." Podnoszę mój młotek i piłę, jak kieruję się w stronę innych narzędzi ustawionych na stole roboczym.

Ricky grumbles za mną o mnie oszukiwanie lub jakieś gówno. Jest młody i pełen energii, co zwykle powoduje, że nigdy się nie zamyka. Ale z drugiej strony, jest dobrym pracownikiem. Gdybym mogła go czasem zakneblować, miło byłoby pracować w ciszy i spokoju.

"Jodie, przestań stać tam patrząc na wszystkie dziewczęta i daj nam rękę", mówi Ricky. "Twój brat staruszek bierze za dużo czasu. Jest zużyty pod koniec dnia, gotowy na popołudniową drzemkę." Ricky wrzuca rolkę plastiku do ciężarówki, podczas gdy obaj zaczynają się ze mnie śmiać.

"Więc wiesz, że trzydzieści osiem nie jest stare, prawda?". To znaczy, niektóre dni czuję się tak, ale dobry surf teraz będzie pracować, że.

"Kiedy masz dwadzieścia jeden lat, fuck yeah to jest stare. Wiesz, że jesteś na tyle stary, że mógłbyś być moim ojcem." Moje ciało drży na jego słowa.

Jodie wybucha śmiechem, podczas gdy ja zatrzymuję się martwy, aby spojrzeć na niego w dół. "Nie chcę nigdy więcej słyszeć tych słów. Ty, będąc moim synem, byłbyś losem gorszym niż śmierć. Chryste, po prostu zabij mnie teraz. Nie wiem, jak twoi rodzice przetrwali wychowywanie ciebie".




Rozdział 1 (4)

Czekam na komentarz smartass z powrotem, ale Jodie bije go do tego. "Zatyczki do uszu." Przybija piątki po drodze, zmierzając do mojej ciężarówki z kolejnym ładunkiem narzędzi.

"Och, bardzo kurwa zabawne, ty dwa. Czy możemy to skończyć, żebym mógł się odpierdolić na popołudnie? Dzięki Bogu jest piątek, jak to mówią. Nie muszę widzieć twojej żałosnej dupy ponownie do poniedziałku." Stara się brzmieć jakby nienawidził swojej pracy, co jak wiem jest całkowitym przeciwieństwem. Prawda jest taka, że ta praca jest dokładnie tym, czego chciał, budowaniem i czymś, co zużywa jego energię każdego dnia. To trzyma go z dala od kłopotów, lub tak mówi mi jego mama.

"Ok, więc to nie jest tak, że zobaczysz mnie w ciągu najbliższych trzydziestu minut w surfingu lub coś. Przysięgam, zastanawiam się, gdzie jest twój mózg w niektóre dni." Podnosząc ostatnie z elektronarzędzi, stoję badając pokład, aby upewnić się, że wszystko jest bezpieczne, zanim wyjdziemy. Chociaż rodzina Barris nie mieszkają tutaj, przyjdą sprawdzić, co zrobiliśmy w weekend, to jest gwarantowane.

"Tylko kilka dni?" Jodie piszczy zza rogu.

"To jest to! Wy dwaj jesteście na własną rękę. To dość czepiania się Ricky'ego na jeden dzień. Wychodzę." Uśmiecha się, gdy kieruje się w stronę swojego starego, poobijanego Volkswagena busa, kwintesencji pojazdu młodego surfera-guya. Ma swoją deskę przypiętą do bagażnika dachowego, zasłony na tylnych oknach i materac w tylnej części vana. Och, mieć znowu dwadzieścia jeden lat, żyć życiem bez troski o świat.

"Będę za tobą tęsknić, mały Ricky, to po prostu wydaje się zbyt długo, aż zobaczę cię ponownie", krzyczę do jego pleców, gdy odchodzi.

"I właśnie dlatego nigdy nie surfuję po twojej stronie przerwy. Myślisz, że jesteś cool i nie jesteś, stary!" mówi, zanim zatrzasnął drzwi kierowcy, uruchamiając silnik, obracając go, aby utrzymać go. Wychyla rękę przez okno, dając mi palec z ogromnym uśmiechem na twarzy, gdy odciąga od krawężnika.

Jodie, opierając się o bok mojej ciężarówki, wybucha śmiechem.

"Cóż, mogę z powodzeniem powiedzieć, że moja praca tutaj jest wykonana na dziś. Zirytowałem Ricky'ego i dałem mojej siostrze jej codzienną rozrywkę. Powiedziałbym, że to dobry dzień." Chowam swój pas z narzędziami do skrytki w mojej ciężarówce i zamykam pokrywę, szczelnie ją zamykając. Ilość pieniędzy w narzędziach w tej ciężarówce jest ogromna.

"Wiesz, że cię uwielbia, mimo że udaje, że cię nienawidzi". Patrzy na mnie tymi oczami, których wciąż nie mogę odczytać, a ja nie mam pojęcia, co myśli, kiedy mówi o Ricky'm.

"Cóż, nie damy mu znać, że myślę, że jest wrzodem na tyłku, prawda. Nie może zniszczyć mój idealny obraz, że ma mnie. To znaczy, jestem blisko bycia legendą w jego oczach, więc trzymajmy to na wodzy, prawda?". Podnoszę koszulę do góry, aby wytrzeć pot z twarzy.

"Ja też wyruszę w drogę i pozwolę ci na surfowanie, zanim uderzy burza. Raporty w radiu w drodze tutaj powiedzieć, że to będzie duży jeden. Co oznacza, że praca będzie zajęta dziś wieczorem. Nikt nie wie, jak zostać w domu i schronić się przed pogodą." Ona pochyla się do przodu, dając mi dziobek na policzku, a ja owijam moje ramiona wokół niej dla uścisku.

"Fuj, jesteś cały spocony i obrzydliwy," piszczy, próbując się ode mnie odciągnąć.

"Ale i tak kochasz swojego młodszego brata". W końcu puszczam ją, żeby mogła uciec przed zapachem.

"Powtarzaj to sobie, bracie. Jestem na nocnej zmianie przez następne kilka dni, więc zobaczymy się na początku przyszłego tygodnia. Upewnij się, że jesteś tam bezpieczny tego popołudnia. Nie chcę widzieć cię z tyłu mojej ciężarówki, bo zrobiłeś coś głupiego." Klepie mnie po ramieniu, gdy robi kroki do tyłu.

"Ja i głupi nie należą do tego samego zdania. W każdym razie, jestem tym, który powinien powiedzieć ci, abyś pozostał bezpieczny na drogach dziś wieczorem."

"Tak, tak. Słyszałem to wszystko już wcześniej. Możesz zagwarantować, będę miał SMS od mamy w ciągu najbliższych trzydziestu minut, aby przypomnieć mi też. Każdy pomyślałby, że jestem dzieckiem rodziny".

"Nope, mama wciąż oszczędza te wykłady dla mnie. Teraz ruszaj, mam sztormową falę do surfowania, a potem czeka na mnie zimne piwo." Otwieram drzwi do mojej ciężarówki, a ona macha, gdy odjeżdża w dół drogi.

* * *

Nic nie porównuje się do spokoju, który czuję tutaj, siedząc na mojej desce surfingowej, czując moc oceanu pode mną. To jest jak wybieram, aby rozpocząć i zakończyć mój dzień. Tylko, że to popołudnie może być trochę skrócone. Dudnienie staje się coraz głośniejsze, dochodzące z tyłu mnie. To delikatna równowaga. Burza sprawia, że fala jest większa, co sprawia, że surfing jest lepszy. Ale wraz z nią pojawia się niebezpieczeństwo piorunów. W szkole średniej nie zwracałem na to uwagi, ale pamiętam lekcję o piorunach. Najwyższy punkt jest tym, co przyciąga prąd. Całkiem proste równanie. Nie bądź najwyższym punktem!

Szukam tej jednej, ostatniej fali dnia, tej idealnej. Rozglądając się dookoła, widzę, że podczas gdy ja obserwowałem nadchodzącą burzę i byłem w swojej własnej bańce myśli, wszyscy inni tutaj się rozeszli. Zgaduję, że jestem ostatnim stojącym człowiekiem.

Kurwa, to znaczy, że jestem najwyższym punktem!

Muszę wyjść z wody i udać się do domu, zanim zrobi się zbyt niebezpiecznie.

Leżąc płasko na mojej desce, moje ramiona są gotowe, gdy fala zaczyna unosić moją deskę wyżej. Wiosłując tak szybko jak tylko mogę, aby dopasować się do pędu fali, moja deska zaczyna strzelać do przodu, a moje serce bije szybko. Uwielbiam ten przypływ adrenaliny, gdy jestem jednym z wodą pędzącą do brzegu.

Wypycham swoje ciało do góry, a następnie skaczę na nogi, utrzymuję równowagę, co jest nie lada wyczynem z ruchomą deską pod tobą. Powoli staję na wysokości moich sześciu stóp i dwóch, przejmuję kontrolę nad sposobem, w jaki mknę przez falę. Prowadzę nos deski i ujeżdżam falę tuż pod grzbietem, który w najmniejszym stopniu nie pozwala mi się utrzymać. Jeden zły ruch i zostanę zrzucony głową w dół fali w kierunku dna oceanu z ostro zakończoną deską z włókna szklanego podążającą za mną. Jest ona tak zaprojektowana, że deska jest przywiązana do mojej nogi, więc nie mogę jej uciec. Nawet jeśli ten pasek może uchronić mnie przed utonięciem, to tylko wtedy, gdy w całym tym szaleństwie uda mi się uniknąć uderzenia przez deskę. Wiele razy już się otarłem, ale dziś jestem zdeterminowany, by nie być jednym z nich.




Rozdział 1 (5)

Mogę być dorosłym mężczyzną, ale dzieciak wewnątrz mnie wciąż cieszy się z doskonałej jazdy aż do brzegu. Stojąc na płyciźnie i chowając deskę pod pachą, jestem zadowolony, że po raz kolejny pokonałem ocean. Chociaż może to być miejsce, które mnie uspokaja, to również karmi moją konkurencyjną naturę, którą staram się zachować tylko dla siebie w tych dniach.

Kiedy stoję obok mojej ciężarówki, obierając mój mokry kombinezon, pierwsza z błyskawic błyska po niebie. Nie mogę się doczekać powrotu do domu i wzięcia pierwszego łyku zimnego piwa, kiedy będę siedział i patrzył na burzę. Wsuwając moje boardshorty na nogi pod ręcznik, łapię ruch w pobliżu linii brzegowej. Szum wiatru i grzmoty stają się coraz głośniejsze, gdy spadają krople deszczu.

Cholera, to ten głupi pies. Nie słyszę głosu kobiety, ale wiem, że krzyczy, żeby wrócił. Burza musiała przestraszyć Coco i sprawić, że pies wystartował. Nie znam jej, ale słyszałem, jak codziennie wykrzykuje imię psa, nawet ponad szumem fal. Choć raz ten głupi pies musi się posłuchać. Kiedy Coco w końcu zwalnia i osiada na piasku, obserwuję, jak ta wspaniała kobieta zatrzymuje się i próbuje nie przestraszyć swojego psa po raz kolejny. Teraz deszcz zaczyna już naprawdę mocno padać i widzę, że jej ubranie robi się mokre. Moje stopy zaczynają iść w jej kierunku, ale nie mogę pędzić prosto w dół po piasku, bo to znowu wyśle psa do ucieczki. Ta kobieta jest taka drobna, a ja zastanawiam się, dlaczego ktoś tak mały jak piksel wybrał tak dużego psa. Jej mastiff jest prawie tej samej wielkości co ona.

Cokolwiek mówi, musi działać, bo jej ręce pełzną bliżej ze smyczą. Coco leży jak najbardziej płasko w piasku, jakby próbowała się schować przed burzą i nie wie jak. Widzę wyraz zwycięstwa na jej twarzy, kiedy przyczepia smycz do obroży Coco. Mam ochotę jej kibicować, bo teraz może wrócić do bezpiecznego domu, zanim wszystko naprawdę się rozpadnie.

Muszę być szczery, nie podoba mi się wygląd chmur tworzących się nad oceanem. Gdy zatrzymałem się na skraju wydm, ona jeszcze mnie nie zauważyła, więc czekam, by obserwować, jak wraca na plażę. Ale im mocniej próbuje nakłonić Coco do wstania i ruszenia się, tym bardziej ten cholerny pies jest zdeterminowany, by nadal leżeć jak najbardziej płasko na piasku.

Próba przeciągnięcia psa nie przynosi rezultatów. Stosunek masy ciała powoduje, że nie ma ona szans. Właśnie wtedy wiem, że nadszedł czas, aby wkroczyć i pomóc. Ścigając się z nią po piasku, prawie się śmieję, że próbuje podnieść Coco, żeby ją nieść. Gdyby nie była w tak wielkim niebezpieczeństwie, wtedy byłoby to prawie komiczne.

"Coco, proszę, kochanie, musimy iść. Tak bardzo boję się burzy, ale nie mogę cię zostawić." Jej głos brzmi skamieniały, gdy podchodzę obok niej, podczas gdy ona próbuje podnieść swojego psa.

Skowyt wiatru staje się głośniejszy, ale jej głos jest czysty jak wszystko.

"Pozwól mi pomóc", krzyczę, próbując być słyszanym ponad burzą. Nie zamierzając, przestraszyłem ją jeszcze bardziej. Jej wyłączna koncentracja na Coco oznacza, że nie widziała, jak do niej biegnę.

Nie jestem pewien, czy woda spływająca po jej policzkach jest od deszczu czy płaczu, gdy patrzy na mnie błagalnym wzrokiem.

"Proszę, nie mogę tego zrobić na własną rękę".

"Będzie dobrze, upewnię się, że oboje jesteście bezpieczni", mówię, wiedząc w moim jelicie, że te słowa znaczą więcej niż ona zrozumie. Dokładnie tak, jak sięgam w dół, aby umieścić moje ramiona pod Coco, ogromny klaps grzmotu dudni wokół nas i teraz ciemne niebo rozświetla się jak środek dnia przez ułamek chwili.

"Biegnij!" Krzyczę do niej, gdy oboje startujemy w dół plaży.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Spokój moich burz"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści