Żyj na śmierć

Prolog

Czy kiedykolwiek czułeś palący płomień pod skórą? Pęd ciepła, który przetacza się przez twoje żyły, gęstą, ciemną krew wirującą i pompującą się z jednej części twojego ciała do drugiej?

Wciągając cię w ciemność. Duszenie twojej egzystencji jedną iskrą, jednym prostym migotaniem szaleństwa.

Jak utrzymać się w świetle?

Twoje koniuszki palców mogą trzymać się krawędzi zdrowego rozsądku, ale wystarczy jedno przesunięcie palca, żebyś spadł za krawędź, a poddasz się temu, czym zawsze miałeś się stać.

Maniakalny.

Nie słyszę głosów. Nie czuję wokół siebie ludzi, których tak naprawdę nie ma. Nie jestem psycholem zamkniętym w kaftanie bezpieczeństwa. Nie, zbliż się do mnie na krok, a rozerwę ci gardło gołymi rękami.

To nie jest coś wyuczonego.

To jest to, w czym się urodziłem. To płynie w mojej krwi. Bije w moim sercu.

Nienawiść, wściekłość, potrzeba zadawania bólu płonie za moimi oczami i boli w opuszkach palców do tego stopnia, że zamykam się w sobie, bo wiem bez wątpienia, że jeśli tego nie zrobię, to wokół mnie poleje się krew.

Czuję, jak każdego dnia kawałek siebie spada w ciemność. Przegrywam tę walkę dobra ze złem. Zaczynam dostrzegać, że się wymykam, i tak cholernie mocno staram się trzymać siebie w ryzach, ale kawałek po kawałku kruszę się, strzęp mojego człowieczeństwa spada z przepaści, by nigdy go nie odnaleźć.

Nigdy nie odzyskam ani uncji tego, co tracę.

To co odeszło, jest stracone.

Obawiam się, że w krótkim czasie nie będę już Ravenem Abbottem.

Będę tylko tym, czym jestem, a to jest moje przeznaczenie.

Niestety, jeśli los jest prawdziwy, to oznacza, że wkrótce stanę się swoim najgorszym koszmarem.

Mordercą.




Rozdział pierwszy (1)

Raven

Owijając białą taśmę wokół moich knykci, zaciągam mocno, upewniając się, że nie jest wystarczająca, by odciąć krążenie, ale wystarczająca, by mieć wsparcie i ochronę, której potrzebuję. Zaciskam palce w napięte pięści, moje skrócone paznokcie szarpią się o dłonie. Adrenalina szumi w moich żyłach. Jestem gotowa.

Jestem tak cholernie gotowa.

Słyszę wiwaty na korytarzu, gdy siedzę w prowizorycznej szatni, ławce i metalowych szafkach przykręconych do podłóg i ścian. Oprócz tego jest otwarty prysznic bez otaczających go ścian, bez zasłony. To jest to. To jest najlepsze, co mam do dyspozycji. Na szczęście jestem tu jedyną dziewczyną. Co oznacza, że tylko ja korzystam z tej szatni.

Tylko raz weszłam do męskiej szatni obok. Szokująco i nieszokująco, to jest odosobnienie w porównaniu z tamtym zadupiem.

To miejsce jest częścią nieznanego. Podziemne, ale kiedy ludzie mówią podziemne, czy w ogóle wiedzą, co to znaczy? To miejsce, Inferno, jest dosłownie pod ulicami Portland. Jest nieznane prawie wszystkim, poza małą grupą wybranych. Ci, którzy wiedzą, wiedzą.

Ci, którzy nie wiedzą, nigdy nie będą.

Inferno to miejsce, gdzie ludzie przychodzą, by umrzeć. Czasem w przenośni, czasem dosłownie. Walczący to znacznie więcej niż zawodnicy MMA, bokserzy, dziwacy od sztuk walki i tym podobne. Wybrani to ci, którzy wchodzą na ring Inferno ze zrozumieniem, że śmierć może być konsekwencją lub nagrodą. W zależności od tego, co wybierzesz, aby była.

Ja nigdy nie zabiłem, ale to z własnego wyboru, nie dlatego, że nie mam takiej możliwości. Kiedy wchodzę między te postrzępione liny i na matę poplamioną krwią, wydobywam z siebie wojownika, ale ukrywam zabójcę.

Mój przyjaciel i trener, Corgan, jest tym, który wprowadził mnie do Inferno. Od około roku ćwiczę na lokalnej siłowni. Corgan widział, jak ćwiczę. Zgaduję, że widział, jak walczę z demonami, które szaleją pod moją klatką piersiową. Choć staram się ukryć swój mrok, wiem, że moje emocje są przezroczyste. Jestem gówno warta w ukrywaniu prawdziwej siebie, a Corgan był w stanie zobaczyć mnie taką, jaką naprawdę jestem. Kogoś, kto codziennie walczy z diabłem wewnątrz swojej klatki piersiowej. Od razu był dla mnie miły, dawał mi wskazówki i porady podczas moich sesji na siłowni. Wskazówki przerodziły się w jego trening. To niekonwencjonalne, ale on zawsze stał w moim narożniku. Zawsze chciał pomóc, mimo że zawsze wierzyłem, że wyczuwa toksyczną krew w moich żyłach, to ani razu go to nie zniechęciło. Potrafił dostrzec, że pod powierzchnią mam potrzebę. Potrzebę zadawania czegoś więcej niż tylko ciosów, ale rozlewu krwi.

Wiedział, czego potrzebuję, a było to Inferno. Przedstawił mnie właścicielowi, Reggiemu. Duży, grizzly mężczyzna stojący na około sześć-siedem, z brodą i ogoloną głową. Ma tatuaże wzdłuż czaszki, które ciągną się od ucha do ucha, płomienie, kości i tyle śmierci, że zastanawiam się, czy oznacza to życia, które sam odebrał. Nie wiem. Nie pytam.

Reggie jest dla mnie dość miły, choć na początku tak nie było. Na początku był zimny, nie interesował się mną ani tym, że chcę walczyć w jego ringu. Reggie kłócił się z Corganem o moją zdolność do walki, mówiąc, że po prostu daje mi życzenie śmierci. Nie zdawał sobie sprawy, że moja mała, chuda postura nie jest słabością. To zwinność, szybkość na nogach. To siła, która rezyduje w moich mięśniach i ochoczo pompuje krew zabójcy. Ludzie mnie nie doceniają. Nie jestem dziewczyną z wołowymi ramionami i sześciopakiem. Może powinnam być. Jestem stonowana, tylko nie w sposób jawny.

Myślę, że podczas mojej pierwszej walki, Reggie odmówił za mnie modlitwę. W myślach jestem pewien, że skoordynował ze sprzątaczami wyniesienie moich poobijanych zwłok z ringu. Nie wierzył w moje zdolności ani w moją ciemność, znajdując najsłabszego, najgłupszego skurwiela do walki ze mną. Położyłem go na plecach w ciągu kilku minut, krew spływała mu z nosa do oczodołów, podczas gdy ja stałem za nim z ledwie wyczuwalnym oddechem.

Od tamtej pory Reggie daje mi zawodników, z którymi mogę walczyć bez większego wysiłku. Przyznaję, że są silniejsi niż ten pierwszy facet. Kiedy kończę, pot spływa mi po skroni, ale nadal mogę z nimi walczyć zbyt łatwo.

Reggie nie wierzy, że mam to w sobie. Albo polubił mnie i chce zobaczyć, jak przeżywam kolejny dzień. Precyzyjnie wybiera moje bitwy. Jestem w stanie przyjechać tu tylko w weekend i wiem, że Reggie wykorzystuje te walki, aby wybrać najsłabszych zawodników, którzy przyjeżdżają do Inferno. Nie pozwala mi wybierać. Jest konkretny i nie ma co naginać jego zasad.

Dzisiejsza noc jest kolejną, w której będę walczyć z kimś, kto będzie miał płaski tyłek. Jestem jedyną dziewczyną, która walczy i to wkurza mężczyzn, których powalam. Ale to nie znaczy, że są słabi, bo nie są. To wołowaci, żylaści mężczyźni, którzy potrafią zabić jednym pstryknięciem nadgarstka.

Po prostu wszyscy mnie nie doceniają. Mała dziewczynka o włosach koloru ciemnej czekolady i oczach niebieskich jak Pacyfik. Oburza ich to, że mogę sprawić, że krwawią i zadać im ból.

Nie wiedzą też, że mam dopiero siedemnaście lat.

Nikt nie wie. Ani Reggie, ani Corgan. Wszyscy myślą, że mam osiemnaście lat, a ja będę trzymał to w tajemnicy, dopóki nie stanę się prawnie dorosły, bo w przypadku, gdy mnie wyrzucą, stracę gówno.

Inferno to jedyna rzecz, która pozwala mi zachować zdrowy rozsądek. Wejście tutaj jest jak zrzucenie pary mokrych, swędzących ubrań. I to nieznośne uczucie natychmiast powraca, gdy tylko wracam do domu. Potrzebuję Inferno.

Potrzebuję go jak powietrza.

Wpuszczają tu nieletnich. Widziałem już siedemnastoletnich chłopców, którzy są bezdomni i mają do wyboru wołowinę ze wszystkiego, co oddycha. Ale wiem, że w chwili, gdy powiem, że jestem młodą, złamaną kobietą, zostanę odesłana do domu z poklepaniem po tyłku.

Z zamyślenia wyrywa mnie pukanie do ciężkich drzwi, które otwierają się, gdy Corgan wchodzi do środka. To atrakcyjny mężczyzna, zawsze ubrany w bluzy i kaptur. Ale jest po czterdziestce i traktuje mnie bardziej jak zastępczą córkę niż atrakcyjną kobietę.




Rozdział pierwszy (2)

"Wstajesz, Rave." Zerka na mnie w górę i w dół, sprawdzając, czy jestem gotowy, zanim zamknie drzwi bez kolejnego słowa.

Odkładam taśmę na ławkę obok mnie, wypuszczając głęboki oddech, gdy spoglądam w lustro od podłogi do sufitu obok mnie. Mój czarny sportowy stanik i obcisłe szorty spandexowe dopasowują się do mojego ciała. Włosy mam spięte w koński ogon na czubku głowy, a biała taśma jest bezpiecznie owinięta wokół moich rąk.

Nic więcej.

Nie ma dla mnie butów, choć nie jest to wymóg. Niektórzy noszą buty, niektórzy skarpety z gripem. Inni chodzą boso, tak jak ja. Ja muszę być boso, bo to tylko dodatkowy ciężar na moim ciele, którego nie potrzebuję.

Jest jeszcze fakt, że niektórzy ludzie mogą przynieść broń. Niektórzy przynoszą mosiężne kastety, inni kije billy. Żadnej broni, to jedyne ograniczenie w Inferno. Wszystkie inne zakłady są wyłączone.

Wygraj lub przegraj, zabij lub zostań zabity. Przetrwa najsilniejszy. Jeśli nie spełniasz któregoś z tych warunków, nie pasujesz tu.

Moje ręce wędrują do włosów i jeszcze raz zaciskam kucyk, zanim obrócę się i otworzę ciężkie drzwi. Jest tu ciemno, wilgotno i zimno. Tunele pod Portland zostały przebudowane i zmodyfikowane, by stać się tym szalonym zagłębiem, w którym ludzie walczą i pieprzą się.

Ma w sobie powietrze, które jest zarówno klaustrofobiczne, jak i euforyczne.

Podeszwy moich stóp ocierają się o wilgotny żwir, gdy idę w kierunku hałasu, cienki, płytki tunel staje się szerszy, gdy docieram do głównego obszaru. Nie ma tu stołów ani barów, ani nawet pieprzonych krzeseł. Stoisz, to twoja jedyna opcja.

Przebijam się przez ciemną salę i wchodzę w światło, tłum szaleje, gdy mnie widzi. Moja popularność tylko wzrosła w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Trzymam oczy odwrócone, gdy przechodzę przez tył sali, czując, jak Corgan klepie mnie po ramieniu. "Jakieś pytania?" pyta, już wiedząc, że nie mam żadnego.

Moje ciało napina się, gdy jego dłoń dotyka mojej skóry. Dotyk jest czymś, czego się boję. On o tym wie, ale jest normalny i dotyk dla niego jest drugą naturą. Dla mnie dotyk jest tabu, zakazany. To jak pająki pełzające po mojej skórze.

Nienawidzę tego.

Jemu to nie przeszkadza. Zna moją niezdolność do przejmowania się kimkolwiek poza moją kuzynką. Ona jest jedyną osobą, która potrafi wydrzeć ze mnie choćby centymetr emocji. Wszyscy inni, nawet Corgan, nie mają znaczenia. To nie znaczy, że go nie lubię. Poderżnąłbym komuś gardło, gdyby mu groził. Mam tę dziwną... sympatię, jeśli chodzi o Corgana, ale nigdy nie sięga ona dalej.

On jest nim, a ja jestem sobą.

Potrząsam głową i wychodzę z jego objęć. Nie chcę wiedzieć o moim przeciwniku. Nie obchodzi mnie jego historia życia, czy ma rodzinę, czy nie, czy jest bezdomny. Nie obchodzi mnie to. Wolę iść w to na ślepo. Ja przeciwko niemu. Zachowajmy człowieczeństwo poza Piekłem. Wiem, że niektórzy chcą znać każdy szczegół. Wzrost, waga, statystyki, gdzie się kurwa urodził i o której godzinie. Ja nie chcę wiedzieć. Ani jednego szczegółu.

Chowając się pod liną, przesuwam nieco górny rząd, żeby nie zaczepiał się o moje włosy. Szorstka mata pierścienia jest poplamiona na brązowo od prób zmycia krwi tyle razy. To tylko odbarwiona jasnoszara i brązowa mata w tym momencie.

Słyszę moje serce w moich uszach, jak exhilaration uderza mnie. Czekałam wiele dni na kolejną walkę. Wyjście z mojego domu zawsze jest walką. Sprawy są... szorstkie. Ale jestem tutaj i w końcu mogę być znowu sobą.

Przekręcam szyję z boku na bok, wsłuchując się w niekończący się trzask. Słyszę moje imię wykrzykiwane w kółko. Skandowanie. Doping. Chcą mnie napompować, ale zagłuszam głosy i skupiam się na tym, co tu i teraz.

Jestem w miejscu, w którym nie muszę ukrywać tego, kim jestem. Mogę być sobą i nie muszę się martwić o osąd czy strach przed pęknięciem. Wysadzanie się w powietrze i szalone atakowanie przeciwnika jest tutaj mile widziane. Rozwijają się na tym gównie. Jednak poza tym miejscem, muszę schować swoje szaleństwo i udawać słodkiego, nieśmiałego Kruka, którym chcą mnie widzieć moja ciocia i wujek.

Moje imię odbija się echem w podziemiach, a ja zamykam oczy, chcąc to wszystko zablokować. Nie mam bojowego imienia. Nikt tutaj nie ma. To tylko ciągłe, Raven, Raven, wykrzykiwane z głębi płuc.

Uderzenie echa pod moimi stopami ostrzega mnie o moim przeciwniku. Ledwie rzucam na niego okiem, zaciskając i rozwierając knykcie. Mogę powiedzieć, że to duży facet, po samych stopach. Jestem na tyle doświadczony i prawdopodobnie uznany za psychika, że potrafię odróżnić jego wagę od kroków. Zgaduję, że ma gdzieś około dwustu funtów, dając lub biorąc kilka hamburgerów. Nie wydaje się zbyt wysoki, może około pięć-dziesięć lub coś w tym stylu. Bywało, że był niższy. A ja miałem wyższego.

Nie ma spikera. Żadnego dzwonka. Nic, co by nas ostrzegło o rozpoczęciu walki. Nie ma żadnych zasad, naprawdę. Kiedy osoba jest na dole, możesz okazać człowieczeństwo na tyle, by zrezygnować, albo możesz kontynuować, aż twój przeciwnik wyda ostatnie tchnienie.

Znam stawkę. Znam swoje ryzyko, wchodząc na ten ring raz po raz. Mogę stanąć przeciwko komuś, kto jest jeszcze bardziej psychiczny niż ja. Ale nie przegrałem jeszcze żadnej walki, więc liczę swoje pieprzone gwiazdy.

Gdy krzyk cichnie, w końcu spoglądam w górę, widząc mężczyznę z krótkimi włosami i cieniem na godzinie piątej. Ma chrapliwą twarz i rozciągnięty brzuch. Tatuaże na jego lewym ramieniu i prawej nodze, plemienne linie i wiry, które wyglądają tak chaotycznie, że przyprawiają mnie o zawrót głowy.

Zaciska szczękę i wiem, że nie jest zadowolony z tego, że walczy z dziewczyną. Nie może się przejmować, bo jeśli będzie, to będzie to gówniana walka. Mam już dość takich. Odmawiają rzucenia ciosu, co tylko mnie złości. Po prostu, kurwa, walcz. Po to tu jesteś.

Ludzie to takie cholerne cipy.

Podnosi ręce, jego własne palce oplecione i gotowe do walki. Ja też podnoszę swoje i to jest cicha zgoda. Wyimaginowany dzwonek dzwoni mi w uszach i ruszamy.

On odbija się na nogi, przesuwając się na lewo od ringu. Idę w prawo, moje nogi krzyżują się nad innymi, gdy robię krok w tył i w przód. Mniej działam, a bardziej jestem gotowa po prostu uderzyć go w twarz. On jednak nie chce zrobić kroku do przodu, ze sposobu, w jaki odbija się z nogi na nogę.




Rozdział pierwszy (3)

Wykonujemy ten taniec, aż w końcu robi krok do przodu. Jedno szuranie jego lewej nogi i pokazuje się jego słabość. Jego prawa ręka lekko się ugina, gotowa do zamachu lewą. Podnoszę nogę, kopiąc go w śledzionę. Wypuszcza niskie oomph, krzywiąc się tylko na chwilę. Robię krok do przodu, uderzając go prosto w jego oplecioną sznurkiem szyję. Patrzę, jak jego pochylona głowa zastyga, jak jego oczy płoną w kierunku moich.

Teraz jest wściekły.

Staje na pełnym gazie, górując nad moją pięciodwuletnią klatką. Uderza mnie w klatkę piersiową i przysięgam, że gdybym był normalnym człowiekiem, całe moje ciało by się rozpadło. Zostanie po tym siniak, ale siniaki się goją. Dobrze mi z tym.

Podchodzi do mnie szybko, gotowy, by mnie załatwić. Spodziewam się tego, chociaż, i unikam z drogi, ślizgając się pod jego ramieniem i podchodząc za nim. Jego plecy są sfrustrowane, a ja uderzam go w nerki i kopię go za kolana, co sprawia, że jego nogi się łamią. Upada na kolana i jest gotowy natychmiast wstać, ale wskakuję mu na plecy. Moje ramię zaciska się na jego szyi i mocno pociągam, odcinając mu tlen.

Jego ręka odchyla się do tyłu, uderzając mnie w bok głowy. To tylko sprawia, że zacieśniam swój uchwyt na jego szyi. To jest najtrudniejsza część. Granica między odcięciem krążenia, żeby zemdleć, a po prostu zabiciem ich. Mogę zrobić jedno i drugie. Mogę zrobić jedno i drugie.

Dzisiaj wybieram dla niego życie.

Zbliżam się do punktu nacisku, a jego uderzenia w moją głowę uderzają mnie, ale stają się łagodniejsze, gdy on traci przytomność. Podnosi się ponownie, by mnie uderzyć, ale jego ręka przerywa w połowie drogi, spadając na bok, gdy przegrywa swoją walkę. On spada do przodu, a moje ręce strzelać przed siebie, aby złapać mój upadek.

Tłum szaleje. Nie daję im spojrzenia ani uncji uznania, gdy staczam się z niego, stając na rękach i kolanach i potrząsając głową. Skurwiel mógł mi zrobić wstrząs mózgu od swoich wołowych pięści, ale nie czuję żadnych znaków, przynajmniej jeszcze, więc myślę, że jestem dobry.

Wstaję, kierując się w stronę tylnej części ringu, gdy mój przeciwnik zaczyna się poruszać. Wie, że jego walka jest skończona, a ja czuję wibracje, gdy jego stopy idą w przeciwnym kierunku.

Corgan wychodzi mi na spotkanie z butelką wody. Wyrywam mu ją z rąk, odkręcając górę i połykając połowę.

"Spisałeś się zajebiście, Raven! Twoje hity są w punkt!"

Kiwam głową, dając mu mały uśmiech, tylko dlatego, że to on nauczył mnie wszystkiego, co muszę wiedzieć.

"Dzięki, Corgan. Doceniam to."

"Zobaczymy się na siłowni?" Czeka cierpliwie na moją odpowiedź, a ja daję mu szybkie skinienie głowy przed skierowaniem się z powrotem w stronę szafek. Z powrotem do ciszy i w ciemność.

Mam już dość na ten dzień.

Wreszcie czuję się jak ja. Ale to tylko chwilowe. W chwili, gdy założę z powrotem swoje ubrania, wślizgując się z powrotem do Raven Abbott w jej szacownym stroju i postawie, znów poczuję się uduszona i tak cholernie nie-mnie.

Dwudziestominutowa jazda do domu nie powinna być tak straszna. Ale jest. Każda mila, która upływa od miasta do lasu, jest ekscytująca. Za każdym zakrętem zostawiam za sobą kawałek siebie. Zostawiam prawdziwego mnie w szatni i gładzę swoją twarz, stając się imposterem, którego zaczynam nienawidzić. Jedynym powodem, dla którego decyduję się wciąż wracać do miejsca, które przynosi mi najwięcej niezadowolenia, jest moja kuzynka.

Arii.

Ona jest tym, co trzyma mnie przy życiu. W świecie, który wkręca mnie na każdym kroku, to właśnie moja kuzynka utrzymuje nić mnie w świetle.

Ona jest moim światłem.

Jest jedyną rzeczą, która powstrzymuje mnie przed całkowitą utratą. Jest tylko kilka miesięcy młodsza ode mnie, właśnie kończy siedemnaście lat. Wzoruje się na mnie, będąc jednocześnie moją najlepszą przyjaciółką. Mówię jej, że jestem ostatnią osobą, którą powinna traktować jako wzór do naśladowania. Jestem wszystkim, z czym powinna walczyć. Spójrz na mnie i wiedz, że to jest to, kim nie powinnaś być. Staraj się walczyć z przeciwnościami.

Ale ona tego nie widzi. Nie widzi ciemności w świetle. Nie widzi zła w moich oczach ani jadu w moim sercu. Kocham ją za to, ale też nienawidzę.

Nie chcę, by była w niczym podobna do mnie.

Jej rodzice natomiast wiem, że zrobiliby wszystko, aby zamknąć mnie w piwnicy. Odizolować mnie od świata i modlić się za mnie dzień i noc. Walczą z tym, co nieuniknione. Udają, że jestem jednym z nich. Zakładają żaluzje na oczy i udają, że mogą mnie uratować przed tym, czym mam się stać.

Nie wiedzą, że jest już za późno. Dzień, w którym się urodziłem, był dniem, w którym zostałem przeklęty. Jestem tym, czym jestem.

Nie da się tego zatrzymać, choćby nie wiem jak bardzo chcieli inaczej.

Aż do tego roku rodzice Arii utrzymywali nas w domu. Dopiero gdy pastor w kościele wspomniał o tej szkole, rodzice Arii zaczęli myśleć, że interakcje społeczne mogą pomóc nam zbliżyć się do Boga.

Nigdy nie chodziłam do szkoły. Nawet zanim tu trafiłam, byłam odosobniona w domu, zdana na własne siły i odnajdująca własną drogę. Nigdy nie miałem kontaktu z dziećmi w moim wieku. Rozmawiałam tylko z moimi nauczycielami. Kiedy więc zamieszkałam z ciocią i wujkiem, nie było dla mnie inaczej.

Ale teraz, nagłe przeniesienie się do prawdziwej szkoły spowodowało, że mój żołądek jest w węzłach. To nie jest byle jaka szkoła. To prywatna szkoła, która nie jest prywatna. Sprawdziłam to. Jest prestiżowa. Bardzo polecana. Jedynym powodem, dla którego możemy tu chodzić, jest to, że kościół, w którym pracują moja ciocia i wujek, współpracuje bezpośrednio ze szkołą i mieliśmy dostać jakieś stypendium. W pełni opłacone. Bez czesnego. Co, przypuszczam, że gdyby było, to byśmy tu nie chodzili. Nie byłoby ich na to stać.

Jestem... zdenerwowany. To coś, czym powinnam się ekscytować, ale nie jestem. Wcale nie. Odosobnienie przez lata sprawiło, że stałem się aspołeczny. Zbyt wielu ludzi i ja nie pasujemy do siebie. Kiedy jestem w ringu, jestem w stanie zablokować to. Kiedy jestem poza ringiem, uciekam.

Nie wiem jak poradzę sobie w tłumie dzieciaków w moim wieku.

Blackridge Preparatory School.




Rozdział pierwszy (4)

Nie jestem gotowy. Nigdy nie będę gotowa. Ale muszę to zrobić, bo nie zostawię Arii, żeby poszła tam sama.

Wjeżdżając na naszą ulicę, natychmiast zasłaniają mnie ciężkie drzewa, gdy pokonuję drogę w górę naszego długiego podjazdu. Mieszkamy w starszym domu na farmie między lasami a miastem Portland. Jest pełen piękna i niesamowitej atmosfery, od której nie można uciec. Może to tylko dom, w którym mieszkam, z przedmiotami religijnymi zdobiącymi każdy cal. Czuję się, jakbym była obserwowana 24 godziny na dobę. Ciągle zawstydzana za to, kim jestem. Z czego pochodzę.

Widzę wszystkie światła, gdy podjeżdżam pod dom, jasnoniebieski siding wygląda w nocy na szary. Samochody mojej ciotki i wujka stoją obok domu na żwirowym podjeździe, a Honda Arii stoi za nimi. Wjeżdżam obok Arii i wyłączam swój samochód. Otwierając konsolę środkową, chwytam mały łańcuszek z krucyfiksem siedzący na dole.

Jestem dwiema różnymi osobami.

Żyję w kłamstwie.

Ale takie są zasady, których muszę przestrzegać, żeby nie dostać kary, i dopóki Aria jest ze mną, nie porzucę jej.

Wyskakuję i zostawiam swój duffel na tylnym siedzeniu. Na moich ubraniach jest trochę krwi z mojego dzisiejszego przeciwnika i wiem, że ciocia Gloria miałaby pas, gdyby to zobaczyła.

Są niezwykle religijni. Nieustanne modlitwy dzień i noc, kościół w niedzielę, dom wypełniony krzyżami i siostrami Maryi. To nieuniknione.

Uczyli nas w domu, bo uważają, że szkoły publiczne czczą diabła.

Nie wolno mi słuchać w domu radia, bo uważają, że wszystkie stacje czczą diabła.

Nie mamy żadnych czasopism ze sklepów, bo znowu uważają, że People i Lifestyle czczą diabła.

Dopiero gdy ich pastor powiedział, że ta konkretna szkoła poprowadzi nas ścieżką prawości, uznali, że możemy rozwinąć skrzydła.

To wszystko bzdury.

Zapinam bluzę pod szyję, dopasowując dżinsy, gdy robię sobie drogę do domu. Krzyż zawieszony na mojej szyi jest zimny od siedzenia w samochodzie przez cały wieczór. Obowiązkowy w domu, choć zsuwam go w momencie wyjścia.

Jak możesz chwalić Boga, kiedy twoje ciało jest zrobione z grzechów?

Wchodząc po skrzypiących drewnianych schodach, delikatnie przepycham się przez drzwi, pragnąc być cicho, choć wiem, że mają dźwięczny słuch. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Nie powinnam musieć chodzić na palcach wokół ludzi, którzy powinni być uważani za moją rodzinę. Nie powinnam udawać, że mam pracę w bibliotece, żeby móc iść walczyć. Nigdy by na to nie pozwolili. Pozwolenie mi na robienie tego, co chcę, jest tym samym, co oddanie mi kontroli.

Kontrola jest tabu w tym domu. Kontrola oznacza, że oddaję się diabłu. Chcą zwinąć smycz i trzymać mnie tak mocno, że nie mam nawet cala luzu. Cieszą się moją walką.

Mały stosik pieniędzy, który dostaję od Inferno, zostaje podzielony. Połowa trafia do cioci i wujka, bo nie dość, że robią mi piekło z życia, to jeszcze muszą brać moje zarobki. Druga połowa idzie do tajnego miejsca w moim pokoju. Kiedy będę miał wystarczająco dużo pieniędzy, uwolnię się od nich. Zabiorę Arię i wreszcie będziemy wolni.

Do tego czasu pozostanę zamknięty w mojej klatce.

"Spóźniłeś się" - mówi ciotka Gloria ze swojego bujanego fotela w salonie. Ma włączony program telewizyjny, choć myślę, że to tylko powtórka nabożeństwa z ostatniej niedzieli. Nie mamy tu kablówki. Tylko powtórki i wstępnie nagrane zatwierdzone pokazy dozwolone.

"Przepraszam, straciłam poczucie czasu." Ustawiam moje klucze na ladzie, kierując się przez kuchnię, która wciąż pachnie świeżymi maślanymi bułkami z obiadu.

"Przegapiłeś swoją kolację. I nie odebrałaś telefonu, kiedy dzwoniłam". Otrzepuje się z podłogi, kołysząc się nieco w przód i w tył. Ma w ręku zwój włóczki i dwie igły, robiąc tysięczny szydełkowany koc w tym domu.

"Przepraszam." Wykrzywiam się, wiedząc, że jest bardziej zirytowana niż na to pozwala.

Ona kiwa głową w kierunku schodów. "Powinieneś udać się na górę i wziąć prysznic, odmówić modlitwę i położyć się do łóżka. Jest już późno."

Kiwam głową, zerkając za nią na duży obraz Jezusa na krzyżu. Krwawy. To jest chorobliwe. Zbyt wizualny i graficzny, by znajdować się na ścianach, ale chcą, byśmy mieli przypomnienie o tym, co mamy w życiu i dlaczego w ogóle żyjemy. To jest wbite w mój mózg odkąd postawiłem tu stopę.

Obaj mogą być uznani za szalonych. W niektórych przypadkach bardziej szaleni niż ja, a to już coś znaczy. Zmuszali mnie do czytania im przed snem fragmentu Biblii. Zazwyczaj jako dziecko czyta się przed snem, ale ja musiałem zapamiętać i cytować różne fragmenty.

Najgorszy moment był po tym, jak przeczytałem fragment i mój wujek powiedział mi: "Bóg wybacza ci grzechy, ale jeśli nie oddasz się w pełni Bogu, pójdziesz do piekła, a szatan spuści ci na język najgorętszą wodę na wieczność."

Czy wiesz, co to robi z dzieckiem? Strach, który zaszczepiło w moim ciele? To nie jest coś, czego nigdy nie zapomnę. Sama myśl o tym sprawia, że wzdłuż mojego kręgosłupa pojawiają się dreszcze.

"Idź do łóżka, Raven. Już przegapiłaś jedną modlitwę tego wieczoru, nie ma sensu przegapić kolejnej." Ona tsks, odwracając głowę z powrotem do swojego uwielbienia, kołysząc się, gdy kontynuuje robienie najbardziej ohydnego koca z musztardowego pomarańczu i spalonej czerwieni.

To jest okropne.

Odwracam się, moja ręka chwytająca zużytą drewnianą balustradę jak robię moją drogę na górę.

Przy lądowaniu zerkam w lewo, widząc pokój ciotki i wujka. Wujek Jerry klęczy na swojej podłodze plecami do mnie, paski od szelek rozciągają się z każdym jego oddechem. Jego ręce są złożone na marynarskiej kołdrze, gdy mamrocze niespójnie.

Modli się.

Nie mogę wyłowić jego słów, ale jest głęboko zamyślony. Chyba nawet nie zdaje sobie sprawy z mojego wejścia.

Prześlizguję się obok jego pokoju, nie chcąc mu przeszkadzać i nie będąc w nastroju do zajmowania się kolejną osobą, która będzie mi dogryzać na temat dobra i zła.

Idę dalej i docieram do pokoju Arii. Na jej starych drewnianych drzwiach wisi duże A i krzyż. Potrząsam głową.

Ona ma wyprany mózg, tak jak reszta z nich. Odmawiam rozmowy z nią o moich prawdziwych przekonaniach z obawy, że mnie znienawidzi. Myślę, że ona wie, co czuję, ale jej rodzice, którzy traktują ją o wiele inaczej niż mnie, kochają ją z całego serca i uczą ją, że Bóg jest jej zbawicielem.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Żyj na śmierć"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści