Jeszcze raz.

Prolog (1)

==========

PROLOG

==========

Floryda

"Obce niebezpieczeństwo!" Andi krzyknęła, wiedząc, że to jedyna rzecz, która ją uratuje, gdy zrezygnowała z trzymania plecaka i owinęła swoje małe ramiona wokół metalowej nogi stołu, mając nadzieję, że to wystarczy, by ją uratować.

Nastąpiło ciężkie westchnienie, a potem wujek Shawn znów po nią sięgał, ale Andi odmówiła puszczenia, wiedząc, że to jedyna rzecz, która stała między nią a zmuszeniem do pójścia do czwartej klasy. Nigdzie się nie wybierała i jak tylko wujek Shawn zdał sobie z tego sprawę, przestałby próbować odciągnąć ją od bezpieczeństwa stołu, który kosztował ją trzy kartony soku i pudełko krakersów dla zwierząt, żeby mogła być bliżej półek z książkami przy macie timeout.

"To dla twojego dobra" - powiedział wujek Shawn, dyrektor Szkoły Podstawowej Adams, najbliższa rzecz, jaką miała do ojca, i człowiek, który powinien naprawdę zrozumieć znaczenie solidnych podstaw, które mogło dać jej tylko przedszkole.

"Nie, nie jest!" Andi powiedział, uparcie potrząsając głową, gdy zacieśniła swój chwyt wokół nogi stołu, mając nadzieję, że to wystarczy, aby ją uratować, ponieważ chłopiec siedzący na podłodze obok niej odmówił jej pomocy.

"Czy mogę dostać twoje kredki?" Drew, jej brat bliźniak i chłopak, który wyraźnie nie rozumiał, o co tu chodzi, zapytał, brzmiąc na znudzonego, gdy przeszukiwał jej plecak z Kubusiem Puchatkiem.

"Nie, nie możesz mieć moich kredek!" Andi powiedział równomiernie, zwalniając swój uchwyt na nodze stołu, aby mogła sięgnąć nad i-.

"Och, daj spokój!" Andi mruknęła, nie mogąc pomóc, ale jęknęła, gdy wujek Shawn wykorzystał ruch i wyciągnął ją spod stołu, pod którym była zmuszona się schować, gdy stało się oczywiste, że nie zamierzał tego puścić.

"Pokochasz czwartą klasę" - powiedział wujek Shawn z tym samym uśmiechem, którego użył na niej, kiedy podstępem zmusił ją do zrobienia tego testu kwalifikacyjnego. Powinna była wiedzieć, że coś knuje, zwłaszcza gdy obiecał, że dostanie dodatkową książkę z biblioteki, jeśli dobrze się spisze.

Wykorzystał jej słabość przeciwko niej, coś, czego nie zapomniałaby.

"Nie, nie jestem, bo nie idę," Andi powiedział z stanowczym skinieniem głowy, jak wujek Shawn umieścił ją z powrotem na jej krześle, jak ona zrobiła wszystko, aby zignorować ciekawskich gapiów wysyłanych jej drogę przez dzieci, które nigdy nie wydawały się docenić jej wysiłki, aby nauczyć ich podstaw zaawansowanej algebry.

"Nie chcesz dowiedzieć się więcej o matematyce i nauce?" Wujek Shawn zapytał z zachęcającym uśmiechem, podczas gdy pani Jenkins stała w kącie, patrząc z prawdziwą nadzieją, że powie tak.

Normalnie pewnie by jej to przeszkadzało, ale skoro pani Jenkins odmówiła pomieszania storytime z książkami z listy, którą Uniwersytet Harvarda gorąco polecał, by zachęcić do osiągnięcia życiowego sukcesu, tak by mogła je sprawdzić ze swojej listy wiaderek, Andi się tym nie przejmowała. Poza tym nigdzie się nie wybierała. Nie, kiedy to było miejsce, do którego należała. Co prawda nie była zadowolona, kiedy dowiedziała się, że zapisał ją do przedszkola, ponieważ przeszkadzało to w nauce rachunków, ale dostosowała swoje plany tak, aby mogła zostać z bratem, wiedząc, jak bardzo jej potrzebuje.

"Chcę zostać z bratem" - powiedziała Andi, wiedząc, że wujek Shawn nigdy chętnie by ich nie rozdzielił, gdy wiedział, jak bardzo Drew na niej polegał.

"Andi, nie sądzę, że to takie dobre-".

"Pójdę z tobą" - powiedział Drew, odcinając wujka Shawna z ciężkim westchnieniem, gdy wydostał się spod stołu i chwycił swój plecak z Myszką Miki.

"Naprawdę?" Andi zapytał, nie mogąc pomóc, ale uśmiechnął się.

"Jesteśmy w tym razem" - obiecał jej Drew, wzruszając ramionami, jakby to nie była wielka sprawa, ale w tym momencie przysięgła, że zawsze pozwoli mu mieć ostatni karton soku.

"Dziękuję", mruknęła Andi z łkaniem, nawet jeśli nie mogła się powstrzymać od przyznania, że to może być najlepsze rozwiązanie. Tak bardzo jak uwielbiała drzemki, czuła, że jej czas byłby lepiej wykorzystany na wyższe cele naukowe, a musiała przyznać, że nie widziała tego, jeśli zostanie w przedszkolu. Nie podobał jej się też pomysł zostawienia brata, nie wtedy, gdy tak bardzo jej potrzebował.

Była jego opoką.

Andi nie mogła go zostawić, nie kiedy wiedziała, jak bardzo byłby bez niej zagubiony. Ona -

"Kiedy w czwartej klasie mają czas na przekąski?" Drew zapytał, biorąc jej rękę w swoją i dając jej delikatne pociągnięcie, gdy kierował się do drzwi.

"W czwartej klasie nie ma czasu na przekąski, kolego" - powiedział wujek Shawn, gdy Drew nagle się zatrzymał.

Kiwnąwszy głową, Drew oczyścił gardło, gdy uwolnił jej rękę i powiedział: "Rozumiem". Z serdecznym westchnieniem, dał jej delikatne pchnięcie w kierunku drzwi z nieobecnym mruknięciem, "Jesteś na swoim", co sprawiło, że się skrzywiła.

Pewna, że źle go usłyszała, Andi odwróciła się tylko po to, by w końcu zwęzić oczy, gdy obserwowała, jak jej brat siada na świeżo zwolnionym miejscu z zadowolonym westchnieniem i nieobecnym pomrukiem: "To naprawdę ładne krzesło".

Potrząsając głową z obrzydzeniem, Andi powiedziała: "Ty zdrajco!", gdy wujek Shawn wziął ją za rękę i poprowadził w stronę drzwi, jej spojrzenie nigdy nie opuszczało chłopca, który bez niej byłby zagubiony, aż znalazła się idąc długim korytarzem i kierując się na drugą stronę budynku, gdzie znajdowały się klasy dla dużych dzieci.

"Nie wydaje mi się, żeby to był taki dobry pomysł", pomyślała, mamrocząc, gdy niechlujne rysunki i tęcze namalowane na ścianach korytarza powoli zaczęły znikać i zostały zastąpione przez raporty książkowe, eseje i tablice z plakatami przedstawiającymi cykl wodny.

"Wszystko będzie dobrze" - obiecał jej wujek Shawn, dając jej małej dłoni uspokajający uścisk.

Przenosząc na niego swoje spojrzenie, Andi zażądała: "Dlaczego mnie okłamujesz?".

Chichocząc, wziął od niej plecak, mówiąc: "Myślę, że naprawdę polubisz swojego nowego nauczyciela".




Prolog (1)

==========

PROLOG

==========

Floryda

"Obce niebezpieczeństwo!" Andi krzyknęła, wiedząc, że to jedyna rzecz, która ją uratuje, gdy zrezygnowała z trzymania plecaka i owinęła swoje małe ramiona wokół metalowej nogi stołu, mając nadzieję, że to wystarczy, by ją uratować.

Nastąpiło ciężkie westchnienie, a potem wujek Shawn znów po nią sięgał, ale Andi odmówiła puszczenia, wiedząc, że to jedyna rzecz, która stała między nią a zmuszeniem do pójścia do czwartej klasy. Nigdzie się nie wybierała i jak tylko wujek Shawn zdał sobie z tego sprawę, przestałby próbować odciągnąć ją od bezpieczeństwa stołu, który kosztował ją trzy kartony soku i pudełko krakersów dla zwierząt, żeby mogła być bliżej półek z książkami przy macie timeout.

"To dla twojego dobra" - powiedział wujek Shawn, dyrektor Szkoły Podstawowej Adams, najbliższa rzecz, jaką miała do ojca, i człowiek, który powinien naprawdę zrozumieć znaczenie solidnych podstaw, które mogło dać jej tylko przedszkole.

"Nie, nie jest!" Andi powiedział, uparcie potrząsając głową, gdy zacieśniła swój chwyt wokół nogi stołu, mając nadzieję, że to wystarczy, aby ją uratować, ponieważ chłopiec siedzący na podłodze obok niej odmówił jej pomocy.

"Czy mogę dostać twoje kredki?" Drew, jej brat bliźniak i chłopak, który wyraźnie nie rozumiał, o co tu chodzi, zapytał, brzmiąc na znudzonego, gdy przeszukiwał jej plecak z Kubusiem Puchatkiem.

"Nie, nie możesz mieć moich kredek!" Andi powiedział równomiernie, zwalniając swój uchwyt na nodze stołu, aby mogła sięgnąć nad i-.

"Och, daj spokój!" Andi mruknęła, nie mogąc pomóc, ale jęknęła, gdy wujek Shawn wykorzystał ruch i wyciągnął ją spod stołu, pod którym była zmuszona się schować, gdy stało się oczywiste, że nie zamierzał tego puścić.

"Pokochasz czwartą klasę" - powiedział wujek Shawn z tym samym uśmiechem, którego użył na niej, kiedy podstępem zmusił ją do zrobienia tego testu kwalifikacyjnego. Powinna była wiedzieć, że coś knuje, zwłaszcza gdy obiecał, że dostanie dodatkową książkę z biblioteki, jeśli dobrze się spisze.

Wykorzystał jej słabość przeciwko niej, coś, czego nie zapomniałaby.

"Nie, nie jestem, bo nie idę," Andi powiedział z stanowczym skinieniem głowy, jak wujek Shawn umieścił ją z powrotem na swoim krześle, jak ona zrobiła wszystko, aby zignorować ciekawskich gapiów wysyłanych jej drogę przez dzieci, które nigdy nie wydawały się docenić jej wysiłki, aby nauczyć ich podstaw zaawansowanej algebry.

"Nie chcesz dowiedzieć się więcej o matematyce i nauce?" Wujek Shawn zapytał z zachęcającym uśmiechem, podczas gdy pani Jenkins stała w kącie, patrząc z prawdziwą nadzieją, że powie tak.

Normalnie pewnie by jej to przeszkadzało, ale skoro pani Jenkins odmówiła pomieszania storytime z książkami z listy, którą Uniwersytet Harvarda gorąco zalecał, by zachęcić do osiągnięcia życiowego sukcesu, tak by mogła je sprawdzić ze swojej listy wiaderek, Andi się tym nie przejmowała. Poza tym nigdzie się nie wybierała. Nie, kiedy to było miejsce, do którego należała. Co prawda nie była zadowolona, kiedy dowiedziała się, że zapisał ją do przedszkola, ponieważ przeszkadzało to w nauce rachunków, ale dostosowała swoje plany tak, aby mogła zostać z bratem, wiedząc, jak bardzo jej potrzebuje.

"Chcę zostać z bratem" - powiedziała Andi, wiedząc, że wujek Shawn nigdy chętnie by ich nie rozdzielił, gdy wiedział, jak bardzo Drew na niej polegał.

"Andi, nie sądzę, że to takie dobre-".

"Pójdę z tobą" - powiedział Drew, odcinając wujka Shawna z ciężkim westchnieniem, gdy wydostał się spod stołu i chwycił swój plecak z Myszką Miki.

"Naprawdę?" Andi zapytał, nie mogąc pomóc, ale uśmiechnął się.

"Jesteśmy w tym razem" - obiecał jej Drew, wzruszając ramionami, jakby to nie była wielka sprawa, ale w tym momencie przysięgła, że zawsze pozwoli mu mieć ostatni karton soku.

"Dziękuję", mruknęła Andi z łkaniem, nawet jeśli nie mogła się powstrzymać od przyznania, że to może być najlepsze rozwiązanie. Tak bardzo jak uwielbiała drzemki, czuła, że jej czas byłby lepiej wykorzystany na wyższe cele naukowe, a musiała przyznać, że nie widziała tego, jeśli zostanie w przedszkolu. Nie podobał jej się też pomysł zostawienia brata, nie wtedy, gdy tak bardzo jej potrzebował.

Była jego opoką.

Andi nie mogła go zostawić, nie kiedy wiedziała, jak bardzo byłby bez niej zagubiony. Ona -

"Kiedy w czwartej klasie mają czas na przekąski?" Drew zapytał, biorąc jej rękę w swoją i dając jej delikatne pociągnięcie, gdy kierował się do drzwi.

"W czwartej klasie nie ma czasu na przekąski, kolego" - powiedział wujek Shawn, gdy Drew nagle się zatrzymał.

Kiwnąwszy głową, Drew oczyścił gardło, gdy uwolnił jej rękę i powiedział: "Rozumiem". Z serdecznym westchnieniem, dał jej delikatne pchnięcie w kierunku drzwi z nieobecnym mruknięciem, "Jesteś na swoim", co sprawiło, że się skrzywiła.

Pewna, że źle go usłyszała, Andi odwróciła się tylko po to, by w końcu zwęzić oczy, gdy obserwowała, jak jej brat siada na świeżo zwolnionym miejscu z zadowolonym westchnieniem i nieobecnym pomrukiem: "To naprawdę ładne krzesło".

Potrząsając głową z obrzydzeniem, Andi powiedziała: "Ty zdrajco!", gdy wujek Shawn wziął ją za rękę i poprowadził w stronę drzwi, jej spojrzenie nigdy nie opuszczało chłopca, który bez niej byłby zagubiony, aż znalazła się idąc długim korytarzem i kierując się na drugą stronę budynku, gdzie znajdowały się klasy dla dużych dzieci.

"Nie wydaje mi się, żeby to był taki dobry pomysł", pomyślała, mamrocząc, gdy niechlujne rysunki i tęcze namalowane na ścianach korytarza powoli zaczęły znikać i zostały zastąpione przez raporty książkowe, eseje i tablice z plakatami przedstawiającymi cykl wodny.

"Wszystko będzie dobrze" - obiecał jej wujek Shawn, dając jej małej dłoni uspokajający uścisk.

Przenosząc na niego swoje spojrzenie, Andi zażądała: "Dlaczego mnie okłamujesz?".

Chichocząc, wziął od niej plecak, mówiąc: "Myślę, że naprawdę polubisz swojego nowego nauczyciela".




Prolog (2)

"A ja naprawdę myślę, że powinnam wrócić, zanim przegapię przerwę" - powiedziała Andi, gdy wujek Shawn poprowadził ją do klasy na końcu korytarza.

"To będzie wspaniałe. Zobaczysz" - powiedział wujek Shawn, gdy weszli do klasy wyłożonej biurkami zamiast stolików jak jej stara klasa. Były tam plakaty wulkanów, tablicy okresowej, gramatyki i przeszłych prezydentów zdobiące ściany zamiast kreskówkowych postaci alfabetu i liczb. Zerknęła w stronę tylnej części pokoju, by znaleźć półki wypełnione książkami i grami planszowymi, wraz z dużym fotelem z fasoli, który wyglądał zachęcająco.

"Ty musisz być Andi. Nazywam się panna Thomas" - powiedziała blondynka z ciepłym uśmiechem, wskazując gestem puste biurko w pierwszym rzędzie.

Przełykając ciężko, Andi spojrzała z biurka, które wyglądało na zbyt duże dla niej, na dużego chłopca zajmującego biurko obok i nie mogła się powstrzymać od zauważenia, że nie wyglądał na szczególnie zadowolonego z jej obecności, i w końcu, z powrotem na swojego wujka. "Naprawdę nie sądzę, że to dobry pomysł".

"To świetny pomysł," wujek Shawn uspokoił ją, jak znalazła się stadnie w kierunku biurka.

"Ale-"

"Pokochasz czwartą klasę" - powiedział wujek Shawn, uśmiechając się, gdy podniósł ją i umieścił na krześle, gdy gorączkowo potrząsała głową, wiedząc, że to nie skończy się dobrze. Po tym nastąpiło mruknięcie: "Sekundę", kiedy podniósł ją z powrotem i postawił na podłodze razem z jej torbą, aby mógł umieścić mały stos słowników na jej krześle, kiedy zdał sobie sprawę, że nie będzie w stanie zobaczyć nad biurkiem.

Kiedy już skończył, wujek obdarzył ją tym samym uśmiechem, który wpędził ją w ten bałagan na pierwszym miejscu. Jej oczy zwęziły się, gdy podniósł ją z powrotem i z zadowolonym westchnieniem ostrożnie położył na stosie słowników. Przez chwilę Andi po prostu siedziała tam, patrząc na wujka, zanim przeniosła swoją uwagę na nowe biurko i...

Czy to była książka historyczna? Andi zastanawiała się, sięgając po dużą książkę ukrytą w biurku, ponieważ świadomość, że w czwartej klasie używali prawdziwych książek, sprawiła, że usiadła bardziej wyprostowana. Tak! Podekscytowana tym, jakie opowieści ją czekają, Andi otworzyła książkę i... zmarszczyła brwi, gdy zobaczyła rysunek przedstawiający Boston Tea Party. Kiedy zobaczyła duży druk, mruknęła z rozczarowaniem, zamknęła książkę i westchnęła ciężko, siedząc tam, rezygnując z kolejnych pięciu miesięcy nudy.

Może to nie będzie takie złe, próbowała sobie powiedzieć Andi, gdy zerknęła z powrotem na drzwi, by znaleźć stojącego tam wujka Shawna, strzelającego do niej mrugnięciem i uspokajającym uśmiechem, który miał sprawić, że będzie lepiej. To nie pomogło, ale kochała wujka i wiedziała, że on tylko próbuje jej pomóc. Wymuszając uśmiech, Andi przeniosła swoją uwagę z powrotem na nową nauczycielkę i nie mogła się powstrzymać, by nie żałować, że nie ma tu Drew. Przynajmniej w przedszkolu miała brata, który dotrzymywał jej towarzystwa. Szczerze mówiąc, nie wiedziała, jak ona...

"Czas na dzisiejsze wyzwanie matematyczne! Pamiętajcie, że kto odpowie poprawnie na wszystkie pięć pytań matematycznych, dostanie czas ciszy na resztę dnia" - ogłosiła panna Thomas, natychmiast stawiając Andi w stan gotowości.

Cichy czas?

Ona freaking kochał cichy czas!

"Nikt nie był w stanie uzyskać wszystkich pięciu pytań dobrze do tej pory, ale mam dobre przeczucie o dzisiaj," Miss Thomas powiedział z ciepłym uśmiechem, jak Andi siedział tam, patrząc ją napisać pierwszy problem matematyczny na tablicy jako jęki wybuchła w całym pokoju.

"300 pomnożone przez 500".

"2345 podzielone przez 82."

"2356 pomnożone przez 23."

"7389 pomnożone przez 84."

"I w końcu, 23,432 podzielone przez 26," panna Thomas zakończyła z rozkwitem, gdy przesunęła się, aby umieścić marker suchościeralny w dół i...

"150,000, 28.597561, 54,188, 620,676, i 901,230769!" Andi rozpędziła się, gdy ostrożnie zeszła ze stosu słowników i skierowała się w stronę zaplecza, tylko po to, by zatrzymać się, odwrócić i złapać swoją torbę, zanim utorowała sobie drogę do półek z książkami, z którymi w pełni planowała się lepiej zapoznać.

Po szybkim przeszukaniu, Andi osiadła na historycznej przygodzie, która wyglądała obiecująco, chwyciła swój kartonik z sokiem i torebkę ciasteczek z torby i osiadła na poduszce. Z zadowolonym westchnieniem wzięła łyk ze swojego kartonika i spojrzała w górę, aby znaleźć wszystkich w klasie, którzy wpatrywali się w nią z niedowierzaniem. Mrugając, Andi zapytała: "Co się stało?", gdy wujek Shawn z ciężkim westchnieniem odepchnął się od ściany i ruszył w jej stronę.

"Dlaczego nie pójdziemy z planem B, co?" Wujek Shawn zapytał z owczym uśmiechem, gdy sięgnął po nią i-.

"Czekaj, co ty robisz?" Andi zażądała, jak znalazła się rzucona przez ramię wujka i niesiona z powrotem w kierunku drzwi. "Czekaj, nie rób tego! Aklimatyzowałam się! Aklimatyzacja!"




Prolog (2)

"A ja naprawdę myślę, że powinnam wrócić, zanim przegapię przerwę" - powiedziała Andi, gdy wujek Shawn poprowadził ją do klasy na końcu korytarza.

"To będzie wspaniałe. Zobaczysz" - powiedział wujek Shawn, gdy weszli do klasy wyłożonej biurkami zamiast stolików jak jej stara klasa. Były tam plakaty wulkanów, tablicy okresowej, gramatyki i przeszłych prezydentów zdobiące ściany zamiast kreskówkowych postaci alfabetu i liczb. Zerknęła w stronę tylnej części pokoju, aby znaleźć półki wypełnione książkami i grami planszowymi, wraz z dużym fotelem z fasoli, który wyglądał zachęcająco.

"Ty musisz być Andi. Nazywam się panna Thomas" - powiedziała blondynka z ciepłym uśmiechem, wskazując gestem puste biurko w pierwszym rzędzie.

Przełykając ciężko, Andi zerknęła z biurka, które wyglądało na zbyt duże dla niej, na dużego chłopca zajmującego biurko obok i nie mogła się powstrzymać od zauważenia, że nie wyglądał na szczególnie zadowolonego z jej obecności, i w końcu, z powrotem na swojego wujka. "Naprawdę nie sądzę, że to dobry pomysł".

"To świetny pomysł," wujek Shawn uspokoił ją, jak znalazła się stadnie w kierunku biurka.

"Ale-"

"Pokochasz czwartą klasę" - powiedział wujek Shawn, uśmiechając się, gdy podniósł ją i umieścił na krześle, gdy gorączkowo potrząsała głową, wiedząc, że to nie skończy się dobrze. Po tym nastąpiło mruknięcie: "Sekundę", kiedy podniósł ją z powrotem i postawił na podłodze razem z jej torbą, aby mógł umieścić mały stos słowników na jej krześle, kiedy zdał sobie sprawę, że nie będzie w stanie zobaczyć nad biurkiem.

Kiedy już skończył, wujek obdarzył ją tym samym uśmiechem, który wpędził ją w ten bałagan na pierwszym miejscu. Jej oczy zwęziły się, gdy podniósł ją z powrotem i z zadowolonym westchnieniem ostrożnie położył na stosie słowników. Przez chwilę Andi po prostu siedziała tam, patrząc na wujka, zanim przeniosła swoją uwagę na nowe biurko i...

Czy to była książka historyczna? Andi zastanawiała się, sięgając po dużą książkę ukrytą w biurku, ponieważ świadomość, że w czwartej klasie używali prawdziwych książek, sprawiła, że usiadła bardziej wyprostowana. Tak! Podekscytowana tym, jakie opowieści ją czekają, Andi otworzyła książkę i... zmarszczyła brwi, gdy zobaczyła rysunek przedstawiający Boston Tea Party. Kiedy zobaczyła duży druk, mruknęła z rozczarowaniem, zamknęła książkę i westchnęła ciężko, siedząc tam, rezygnując z kolejnych pięciu miesięcy nudy.

Może to nie będzie takie złe, próbowała sobie powiedzieć Andi, gdy zerknęła z powrotem na drzwi, by znaleźć stojącego tam wujka Shawna, strzelającego do niej mrugnięciem i uspokajającym uśmiechem, który miał sprawić, że będzie lepiej. To nie pomogło, ale kochała wujka i wiedziała, że on tylko próbuje jej pomóc. Wymuszając uśmiech, Andi przeniosła swoją uwagę z powrotem na nową nauczycielkę i nie mogła się powstrzymać, by nie żałować, że nie ma tu Drew. Przynajmniej w przedszkolu miała brata, który dotrzymywał jej towarzystwa. Szczerze mówiąc, nie wiedziała, jak ona...

"Czas na dzisiejsze wyzwanie matematyczne! Pamiętajcie, że kto odpowie poprawnie na wszystkie pięć pytań matematycznych, dostanie czas ciszy na resztę dnia" - ogłosiła panna Thomas, natychmiast stawiając Andi w stan gotowości.

Cichy czas?

Ona freaking kochał cichy czas!

"Nikt nie był w stanie uzyskać wszystkich pięciu pytań dobrze do tej pory, ale mam dobre przeczucie o dzisiaj," Miss Thomas powiedział z ciepłym uśmiechem, jak Andi siedział tam, patrząc ją napisać pierwszy problem matematyczny na tablicy jako jęki wybuchła w całym pokoju.

"300 pomnożone przez 500".

"2345 podzielone przez 82."

"2356 pomnożone przez 23."

"7389 pomnożone przez 84."

"I w końcu, 23,432 podzielone przez 26," panna Thomas zakończyła z rozkwitem, gdy przesunęła się, aby umieścić marker suchościeralny w dół i...

"150,000, 28.597561, 54,188, 620,676, i 901,230769!" Andi rozpędziła się, gdy ostrożnie zeszła ze stosu słowników i skierowała się w stronę zaplecza, tylko po to, by zatrzymać się, odwrócić i złapać swoją torbę, zanim utorowała sobie drogę do półek z książkami, z którymi w pełni planowała się lepiej zapoznać.

Po szybkim przeszukaniu, Andi osiadła na historycznej przygodzie, która wyglądała obiecująco, chwyciła swój kartonik z sokiem i torebkę ciasteczek z torby i usiadła na poduszce z fasolą. Z zadowolonym westchnieniem wzięła łyk ze swojego kartonika i spojrzała w górę, aby znaleźć wszystkich w klasie, którzy wpatrywali się w nią z niedowierzaniem. Mrugając, Andi zapytała: "Co się stało?", gdy wujek Shawn z ciężkim westchnieniem odepchnął się od ściany i ruszył w jej stronę.

"Dlaczego nie pójdziemy z planem B, co?" Wujek Shawn zapytał z owczym uśmiechem, gdy sięgnął po nią i-.

"Czekaj, co ty robisz?" Andi zażądała, jak znalazła się rzucona przez ramię wujka i niesiona z powrotem w kierunku drzwi. "Czekaj, nie rób tego! Aklimatyzowałam się! Aklimatyzacja!"




Rozdział 1

==========

ROZDZIAŁ 1

==========

Dwadzieścia lat później...

Budynek korporacyjny hoteli Carta

Orlando, FL

Prawdopodobnie powinna się zaniepokoić faktem, że niesamowicie przystojny mężczyzna oparty plecami o ścianę wciąż obserwował każdy jej ruch, ale w tej chwili Andi nie mogła przestać patrzeć na kobietę krzyczącą "Nie wracam!", gdy strzepywała z drogi ochroniarza próbującego ją uspokoić i - "Panna Dawson".

"Panna Dawson?" przyszły grzecznie szemrane słowa, które niechętnie odciągnęły uwagę Andi od kobiety, która zdołała zaskoczyć stojących na jej drodze strażników, i zerknęła na starszą kobietę czekającą na nią przy recepcji.

Może to był zły pomysł, pomyślała Andi, gdy ruch z jej prawej strony sprawił, że spojrzała za siebie i...

Zdecydowanie zły pomysł, zdecydowała Andi, przełykając ciężko, gdy zmusiła się do odwrócenia wzroku od kobiety, która teraz trzyma strażnika za głowę i przypomniała sobie, że jest tu z jakiegoś powodu. Potrzebowała zmiany, przypomniała sobie Andi, przyklejając na twarz uprzejmy uśmiech i wstając, tylko po to, żeby się skrzywić, kiedy mężczyzna, który obserwował ją od momentu, kiedy usiadła, odepchnął się od ściany i dołączył do nich.

Zaciekawiona Andi obserwowała, jak podchodzi do czekającej na nią kobiety i wyciąga rękę po jej CV. Otworzyła usta, by się kłócić tylko po to, by je zamknąć, oczyścić gardło i wkleić na twarz wymuszony uśmiech, gdy przekazała Andi CV z miękko mrukniętym "Oczywiście".

"Panno Dawson, jeśli pójdzie pani ze mną?" powiedział nieobecnie, zerkając w dół na jej CV, podczas gdy Andi nie mogła nie zauważyć litościwego spojrzenia, jakie posyłała jej druga kobieta. To nie może być dobre, pomyślała Andi, nawet gdy podążała za tajemniczym mężczyzną, który przejął jej rozmowę, ciekawa, dokąd to zmierza.

"Dlaczego opuściła pani swoją ostatnią pracę, panno Dawson?" zapytał, kiedy dotarli do windy, tuż po tym jak drzwi się otworzyły.

"Nie było zbyt wielu możliwości awansu" - odpowiedziała Andi, wciąż zastanawiając się, dlaczego została tak długo, zwłaszcza gdy...

"Czy łatwo płaczesz?" zapytał, nie przejmując się spojrzeniem w górę, gdy kontynuował czytanie jej CV.

"Nie, że jestem świadoma?" mruknęła, biorąc w dużym mężczyzną stojącym obok niej z jego starannie zaczesane czarne włosy, ocean niebieskie oczy i stanowczy zestaw jego szczęki i nie mógł pomóc, ale zastanawiać się, czy kiedykolwiek uśmiechnął.

"Czy wiesz, jak zrobić kawę?" mruknął, zerkając na nią.

"Wiem, jak zamówić kawę," zapewniła go Andi. Kiedy wpatrywał się w nią, oczyściła gardło i powiedziała: "Jeśli to w porządku z tobą, wolałabym zachować obowiązkowe kłamstwa na coś innego".

"Planujesz mnie okłamać?" zapytał z lekkim zmarszczeniem, gdy oparł się plecami o ścianę i rozważał ją.

"Planowanie? Nie, ale w tym momencie jest to oczekiwane," powiedziała Andi ze smutnym potrząśnięciem głowy.

"Czyżby?" mruknął, zerkając z powrotem w dół na jej CV.

"Tak," mruknęła Andi, zerkając na powoli zapalające się przyciski i nie mogła się powstrzymać od zastanawiania się, dokąd zmierzają.

Kiwnąwszy głową, wskazał na jej CV i zapytał: "W której części skłamałaś?".

"Bieganie", powiedziała Andi, zastanawiając się, czy w tym momencie byłoby uznane za niegrzeczne zapytać, kim był. Prawdopodobnie, pomyślała, odgryzając westchnienie.

"Nie lubisz biegać?" zapytał, zerkając z powrotem w górę na nią.

"Nie, chyba że goni mnie klaun-morderca, a wtedy mam nadzieję na najlepsze," zapewniła go Andi z uroczystym skinieniem głowy.

"Zrozumiałe," mruknął, rozważając ją. "Czy skłamałaś o czymś jeszcze oprócz swoich zainteresowań?".

"Mogłam pominąć kilka rzeczy," przyznała, wiedząc lepiej niż powiedzieć mu wszystko.

"Na przykład?" zapytał, rzucając jej pytające spojrzenie, które postanowiła zignorować.

"Rzeczy, które nie dotyczą tej pracy," powiedziała Andi, zastanawiając się, czy nie lepiej byłoby wziąć wujka Shawna na jego ofertę pracy w szkole, ale naprawdę wolałaby uniknąć pójścia tą drogą, jeśli mogłaby, wiedząc, jak to się skończy.

"To brzmi złowieszczo," mruknął, patrząc zamyślony.

"Tak jest, prawda?" Andi powiedziała, naprawdę mając nadzieję, że to nie skończy się tak jak ostatnia rozmowa kwalifikacyjna.

"Czy kiedykolwiek był aresztowany?" zapytał, wracając swoją uwagę do jej CV.

"Czy zatrzymanie w Disneyu za próbę porwania Eeyore'a się liczy?" Andi zapytała, decydując, że jakakolwiek praca, o którą obecnie prowadziła rozmowy kwalifikacyjne, była prawdopodobnie jej najlepszym zakładem w tej chwili.

"Zależy od tego, ile miałaś lat, kiedy to zrobiłaś".

"Cztery," przyznała, wciąż żałując swojej decyzji o zaangażowaniu brata.

"Brzmi, jakbyś była ambitna" - powiedział, gdy wzięła pod uwagę jego drogo skrojony garnitur, idealną fryzurę i świeżo wypolerowane buty i szybko ustaliła, że był wyższym kierownictwem. Może wiceprezesem? Andi pomyślała, mając nadzieję, że nie pracował w dziale księgowości, ponieważ to nie byłoby dla niej dobre.

"Byłam zdecydowana", zapewniła go Andi.

"Czy kiedykolwiek zdefraudowałaś?" zapytał, rzucając jej pytające spojrzenie.

"Nie, ale mam zły zwyczaj napadania na szafy z zaopatrzeniem," przyznała z bezradnym wzruszeniem ramion, wiedząc, że prawdopodobnie powinna była zachować to dla siebie.

Na jego pytające spojrzenie, przyznała, "Mam uzależnienie od długopisów".

"Myślę, że mogę sobie z tym poradzić," mruknął mężczyzna, który wciąż nie powiedział jej, o jaką pracę chodzi w rozmowie kwalifikacyjnej. "Czy ma pani problem z długimi godzinami pracy?".

"Czy będzie się to wiązało z bieganiem?" Andi zapytała, mrugając do niego okiem.

Drgające wargi, odpowiedział: "Nie".

"W takim razie jestem dobra," powiedziała Andi, kiwając głową, gdy drzwi windy otworzyły się i dołączyła do nich pulchna kobieta niosąca stos teczek.

"W takim razie do zobaczenia jutro o siódmej," powiedział z ukłonem, już wychodząc z windy, zanim jego słowa miały szansę się zarejestrować, a kiedy już to zrobiły, drzwi już się za nim zamykały, zostawiając ją stojącą tam, marszczącą czoło, gdy winda powoli pokonywała drogę z powrotem na dół. Pewnie powinna była zadać więcej pytań, pomyślała Andi, niepokojąc dolną wargę między zębami. Rozważała czekanie, aż będzie w domu, aby dowiedzieć się, kim był jej tajemniczy mężczyzna, ale...

"Przepraszam, ale czy wiesz kim jest mężczyzna, z którym rozmawiałam?" Andi zapytała, zastanawiając się, co by zrobiła, gdyby pracował w księgowości. Prawdopodobnie nie pojawi się, Andi zdecydowała, czując jak jej ramiona opadają, gdy myśl o przejściu przez kolejną rozmowę kwalifikacyjną spowodowała, że zagryzła jęk.

"Pan MacGregor? Jest dyrektorem generalnym Carta Hotels," powiedziała kobieta z uprzejmym uśmiechem.

"Och..." Andi mamrotała, nie mogąc się powstrzymać od marszczenia brwi, ponieważ to pozostawiało ją z większą ilością pytań niż odpowiedzi.

"Dlaczego pytasz?" zapytała kobieta, przenosząc swoją uwagę na stos folderów w jej rękach.

"Myślę, że po prostu dał mi pracę," powiedziała Andi, tylko po to, aby się zmarszczyć, gdy druga kobieta nagle stała nieruchomo, jak powoli spojrzała w górę z przerażonym wyrazem twarzy i powiedziała: "O Boże, ty biedaku".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Jeszcze raz."

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści