Zdobyć zaufanie księcia

Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział 1

==========

Szkocja, 1856 r.

"Wielkie nieba, Penny, czy kiedykolwiek wyobrażałaś sobie, że oni rzeczywiście będą tak przystojni, jak się podaje?" Eleanor Cunningham wypowiedziała z niedowierzaniem, jej oczy były okrągłe jak spodki, gdy wpatrywała się w trio dżentelmenów, którzy właśnie wyszli z eleganckiego, lakierowanego na czarno powozu, noszącego herb rodziny Ainsworth, na szeroki, żwirowy podjazd Cunninghamów.

"Naprawdę nie sądziłam, że to możliwe" - odpowiedziała Penny, lekko kręcąc przecząco głową.

Osiemnastoletnia Penelopa Houghton, obserwująca z okna na piętrze, stała jak wryta, patrząc na trzech najbardziej atrakcyjnych dżentelmenów, jakich kiedykolwiek widziała, Aniołów Ashcroftów. I choć słyszała wiele opowieści o niesławnym trio i ich niezwykłym wyglądzie, zawsze zakładała, że relacje te były co najmniej nieco przesadzone. Najwyraźniej jednak się myliła. Widząc tych znamienitych panów na własne oczy, zrozumiała, dlaczego wiele oszołomionych kobiet uznało braci Gabriela, Rafaela i Michaela Ashcroftów za tak trafnie nazwanych, gdyż wszyscy trzej byli tak bosko przystojni, że można było sobie wyobrazić, iż zstąpili z nieba jako aniołowie, a nie wyszli z łona zwykłej śmiertelniczki. Jedyne czego brakowało, pomyślała, wpatrując się w trio stojące poniżej, podświetlone przez jasne promienie późnopopołudniowego słońca, to złota aureola na szczycie każdej z ich głów.

"To musi być książę" - powiedziała Eleanor, wskazując na najwyższego z trzech dżentelmenów, który wystąpił do przodu, by powitać ich gospodarzy, rodziców Eleanor, hrabiego i hrabinę Gilchrist.

Penny przytaknęła, zdając sobie sprawę, że Gabriel Ashcroft, szósty książę Ainsworth, w wieku dwudziestu sześciu lat był najstarszym z trójki rodzeństwa Ashcroftów, o dwa lata starszym od swoich braci, identycznych bliźniaków Rafaela i Michaela; a ponieważ pozostali dwaj panowie byli od siebie niemal nie do odróżnienia, wydawało się to logicznym wnioskiem. Obserwowała więc, jak odsuwa się na bok, pozwalając każdemu ze swoich braci po kolei przywitać się z hrabią i hrabiną.

Podobnie jak ona i jej rodzina, książę i jego bracia przebywali w Szkocji, by za dwa dni uczestniczyć w ślubie najstarszej córki Cunninghama, dwudziestoletniej Eugenii z Philipem Danburym, wicehrabią Hayfordem, dziedzicem markiza Farleigh. I choć ich ślub mógł z łatwością stać się jednym z premierowych wydarzeń nadchodzącego Sezonu, zorganizowanym w jednej z najwspanialszych londyńskich katedr i z udziałem setek gości, panna młoda miała prostsze upodobania. Eugenia zdecydowała się na stosunkowo skromną uroczystość, decydując się na ślub w małym wiejskim kościółku w pobliżu jej domu z dzieciństwa, na który zaproszono jedynie wybraną grupę bliskich przyjaciół i członków rodziny. Dzięki wieloletniej przyjaźni jej ojca z hrabią Gilchristem znaleźli się w tym gronie, natomiast Ashcroftowie zostali zaproszeni ze względu na serdeczną przyjaźń, jaką książę i jego bracia od dawna dzielili z panem młodym.

W tym momencie, jakby wyczuwając ciężar jej oczu i myśli, książę podniósł wzrok, omiatając wzrokiem front wielowiekowego zamku i zatrzymując się na oknie, przed którym stała ona i Eleanor.

Przyłapana na gapieniu się, Eleonora zakrzyknęła z przerażeniem i natychmiast zrobiła krok do tyłu. Penelopa jednak nie była w stanie się ruszyć, jej oczy były skupione na uderzającym pięknie twarzy księcia, jej oddech zatrzymywał się w klatce piersiowej, gdy ich spojrzenia spotykały się i zatrzymywały. Stała zakorzeniona w miejscu, całkowicie zahipnotyzowana, gdy on przechylił głowę w jej kierunku.

"Penny, co ty robisz? Odejdź od okna," Eleanor syczała, gdy wyciągnęła rękę i złapała nadgarstek Penelopy.

"Hmm?" Penny mruknęła, zmuszając swoje oczy od uderzającego wizażu księcia, gdy niechętnie skierowała swój wzrok na Eleanor.

"Odsuń się od okna!" Eleanor błagała, jej rosnący niepokój widoczny w jej tonie, gdy szarpała za ramię Penny.

"Och! Tak, tak, oczywiście," odpowiedziała, gdy Eleanor dała kolejne szarpnięcie, odciągając ją od szyby.

"Chodź, idziemy!"

Pozwalając Eleanor ciągnąć ją za sobą, podczas gdy przemierzali wąski korytarz, w którym liczne portrety przodków Cunninghama były dumnie wystawione na starożytnych kamiennych ścianach, Penny walczyła o odzyskanie swoich oszołomionych zmysłów. Łaskawie, pomyślała, jeśli przystojne rysy księcia wywierały na nią tak olśniewający wpływ z daleka, mogła sobie tylko wyobrazić, jak to jest, gdy widzi się tak niezwykle atrakcyjne oblicze z bliska. Czy byłoby to surrealistyczne, tak jakby wpatrywała się w oszałamiającą doskonałość ożywionego posągu Michała Anioła, czy może w cudowną twarz anioła Botticellego? A może bliskość ujawni jakąś naturalną, ludzką wadę?

Niewątpliwie dowie się o tym wieczorem, gdyż z pewnością zostaną sobie przedstawieni, jak sądziła, czując niemalże radosne uczucie oczekiwania.

"Gabe, dopiero co przyjechaliśmy, a ty już dodajesz kolejną zauroczoną kobietę do swojej ciągle rosnącej listy wielbicieli" - mruknął Rafael, szturchając brata łokciem.

Idąc kilka kroków za swoimi gospodarzami, gdy weszli do masywnego holu zamku, Gabriel obrzucił brata złośliwym uśmiechem. Podobnie jak Rafael i Michael, był przyzwyczajony do podziwu i wyczekujących spojrzeń, które otrzymywał od przedstawicielek płci pięknej, i chociaż prawdą było, że był bardziej niż szczęśliwy, czerpiąc korzyści z tego zainteresowania podczas dzikich, rozrzutnych dni swojej młodości, w przeciwieństwie do swoich młodszych braci zaczynał być zmęczony ich nieustannymi i coraz bardziej niepożądanymi uwagami. W rzeczywistości był to jeden z głównych powodów, dla których poważnie rozważał rezygnację ze statusu kawalera nawet teraz. Bo choć wiedział, że wzięcie sobie żony niewiele by pomogło w zainteresowaniu tych, którzy szukają związku o ściśle cielesnej naturze, to jednak położyłoby kres nieustannym pościgom za zakochanymi w małżeństwie debiutantkami i ich chciwymi, wspinającymi się po szczeblach kariery mamami. A to stanowiłoby bardzo pożądaną ulgę.



Rozdział 1 (2)

"Być może ten ktoś skomponuje piosenkę na jego cześć, jak zrobiła to Lady Veronica, albo napisze kolejną odę do jego wspaniałej urody, jak uczciwa panna Dumfries," dodał Rafael przekomarzającym się głosem, zerkając między Michaelem i Gabrielem w oczywistym rozbawieniu.

Gabriel zmarszczył brwi, mięśnie jego szczęki zacisnęły się. "Myślałem, że powiedziałem ci, abyś nigdy więcej nie mówił o tej potworności," mruknął pod nosem. Mimo, że był przyzwyczajony do żartów swoich braci i generalnie dawał z siebie wszystko, śmieszna oda napisana przez pannę Dumfries była szczególnie bolesnym punktem, o czym Rafael dobrze wiedział, ponieważ ta przeklęta rzecz w jakiś sposób trafiła na strony towarzyskie w poprzednim miesiącu. Do diabła, nawet teraz sama myśl o tym przeklętym wersie wystarczyła, by pogorszyć jego nastrój, bo ku jego konsternacji Jego Wspaniałe Piękno było nie tylko tytułem, ale i tematem całej tej nędznej rzeczy. Dziesięć linijek bezsensownych bzdur poświęconych niezwykłemu pięknu jego twarzy i kształtu, każda z nich była coraz bardziej oburzająca i mdląca od poprzedniej.

I choć wiersz był okropny sam w sobie, to właśnie powtarzające się użycie słowa "piękno" drażniło go najbardziej. Było to kobiece określenie i wielokrotnie używał go w odniesieniu do atrakcyjnej kobiety, ale nigdy w odniesieniu do siebie, bo jego rysy nie były w najmniejszym stopniu kobiece! I chociaż prawdą było, że jego oczy, odziedziczone po ojcu w niezwykłym odcieniu morskiej piany, były obramowane długimi, ciemnymi rzęsami, a jego czarne jak smoła włosy były miękkie i gęste, z odrobiną loku na karku, kształt jego twarzy był zdecydowanie męski, jego podbródek i brwi były mocne i wyraźne, a nos prosty i dobrze wyprofilowany, podczas gdy jego wysoka, umięśniona sylwetka była bezsprzecznie męska. Wspaniałe piękno, bah! Co za stek bzdur.

"Ostrożnie Rafe," ostrzegł Michael. "On jest skłonny odciąć swój zasiłek na dobre, jeśli nadal przypominać mu o adoracji panny Dumfries," kontynuował z figlarnym uśmiechem.

"Gabriel oświadczył, że ma rację, rzucając surowe spojrzenie w stronę Rafaela, bardziej diabelskiego z braci. I chociaż zarówno Rafael, jak i Michael wiedzieli, że nigdy nie spełniłby takiej groźby, Rafael zrobił wyraźny pokaz zaciśnięcia ust, nawet gdy w jego roześmianych niebieskich oczach pojawił się figlarny błysk.

Kiedy Penny skręciła w wąski korytarz prowadzący do skrzydła gościnnego zamku, musiała stłumić jęk, gdy zobaczyła swoją macochę, Maryanne, i jej skwaszoną pokojówkę, wychodzące z jednego z pokoi na przeciwległym końcu korytarza.

"Gdzie u licha byłaś?" Maryanne zażądała, jej ton, jak również jej wyraz ujawniający jej irytację, gdy Penelopa zbliżyła się.

"Eleanor i ja byliśmy po prostu -" zaczęła, tylko być natychmiast przerwane.

"Szczerze mówiąc, Penelope, czy masz pojęcie, która jest godzina?" Maryanne jęknęła, gdy chwyciła górne ramię Penny. "Czy myślisz, że Mavis nie ma nic lepszego do roboty niż siedzieć o twiddling jej kciuki, podczas gdy ty jesteś off traipsing o", kontynuowała peevishly jak ona hustled ją do sypialni ona została przydzielona. "Kolacja ma być podana za mniej niż godzinę, a ty jeszcze nie zmieniłaś sukni lub nie pozwoliłaś Mavis ułożyć tych okropnych włosów w jakieś pozory porządku", zakończyła z drwiącym spojrzeniem na ciemne, czerwono-brązowe loki, które spadły w luźnym loku na środek pleców Penny.

"Przepraszam", odpowiedziała Penny, gdy zerknęła między Maryanne, która była już ubrana na kolację w bordową satynową suknię z frędzlami z czarnej koronki Chantilly i setkami drobnych szklanych koralików, a Mavis, kruchą pokojówką o kwaśnej twarzy, przepraszająco: "Nie zdawałam sobie sprawy, że godzina zrobiła się tak późna". Gdyby były w domu, to Sarah, jej własna, słodka pokojówka, miała za zadanie zająć się nią, ale niestety Sarah została w tyle, bo tylko Mavis, dozgonna, oddana służąca Maryanne i Godfrey, wymagający lokaj jej ojca, mogli towarzyszyć im w podróży do Szkocji.

"Musisz po prostu zrobić jak najlepiej z ograniczonym czasie masz," Maryanne kierowane pokojówki, jak ona wszystkich, ale narkotyków Penny przez pokój do małego stolika próżności umieszczone na skraju ściany, "jak nie pozwolę bezmyślność Penelope do niedogodności reszty z nas."

"Tak, moja pani", odpowiedziała Mavis, jarząc się na Penny, gdy Maryanne popchnęła ją w dół na tapicerowane siedzenie próżności.

Zaciskając usta, Penny odgryzła gniewną ripostę, gdy Maryanne w końcu uwolniła jej ramię. Wbrew zapewnieniom macochy, miała więcej niż wystarczająco dużo czasu, aby przygotować się do wieczornego posiłku. Niestety, wiedziała, że głośne wypowiadanie swoich argumentów nie przyniesie nic dobrego, a jedynie sprawi, że złośliwe zachowanie Maryanne stanie się jeszcze bardziej nieprzyjemne. Tak więc, jak już to robiła niezliczoną ilość razy, przywołała swoją wewnętrzną siłę, po cichu policzyła do dziesięciu i udało jej się utrzymać język za zębami.

"Widzę, że zdecydowałaś się założyć jedną ze swoich nowych sukni, tego wieczoru" - zauważyła ostro Maryanne, gdy odwróciła się w stronę łóżka, patrząc na brzoskwiniową suknię wieczorową ułożoną na szczycie kołdry.

"Tak, mam." Nie pozwól jej dostać się do ciebie Penny, mentalnie przestrzegała, obserwując macochę w odbiciu lustra, czekając na jej kolejny lekceważący komentarz.

Jednak na szczęście Maryanne tylko pogardliwie prychnęła, po czym ruszyła w stronę drzwi. "Będę w mojej komnacie, Mavis," powiedziała przez ramię. "Zobacz, że nie będziesz się zbyt długo spóźniać".

"Tak, moja pani", odpowiedziała Mavis.

Wdzięczna, że nie będzie musiała znosić uciążliwej obecności Maryanne, gdy przygotowywała się do nadchodzącego wieczoru, Penny odetchnęła z ulgą, gdy drzwi zamknęły się za jej macochą. Chociaż spędzanie czasu w towarzystwie Mavis nie było wcale lepsze od towarzystwa Maryanne, gdyż usposobienie tej kobiety było prawie tak samo nieprzyjemne jak jej pani.




Rozdział 1 (3)

To, że Mavis nie była jedną z osób, które prowadzą próżne rozmowy, okazało się jedyną zbawienną łaską, ponieważ Penny została pozostawiona, by siedzieć cicho, podczas gdy ta źle nastawiona pokojówka zręcznie posługiwała się grzebieniem z perłową rączką i szczotką ze swojej walizki, układając jej włosy w stylową fryzurę.

Mając prawie dwadzieścia minut do dyspozycji, zanim miała towarzyszyć ojcu i macosze na dole, Mavis zapięła ostatni haczyk z tyłu sukni Penny. Następnie odsunęła się, obejrzała jej wygląd raz jeszcze, po czym skinęła głową z nieukrywaną satysfakcją.

"Dziękuję, Mavis", powiedziała grzecznie Penny, oferując służącej wdzięczny uśmiech, gdy ta odwróciła się, by stanąć przed nią.

Nic dziwnego, że stłumiony okrzyk i prawie niezauważalny skręt głowy starszej kobiety był jedyną odpowiedzią, jaką otrzymała, ponieważ nieuśmiechnięta pokojówka gwałtownie odwróciła się i pospiesznie wyszła z pokoju, bez wątpienia, aby dopilnować ostatnich przygotowań swojej pani.

Odwróciwszy się, Penny podeszła do wysokiego, owalnego lustra, które stało zaledwie kilka stóp od stolika próżności i przyjrzała się swojemu odbiciu. Pomimo surowego zachowania Mavis, kobieta wykonała piękną pracę z jej włosami, upinając gęstą masę loków w artystycznym układzie na jej głowie, pozostawiając kilka luźnych kosmyków, które zwisały z tyłu jej szyi. I chociaż macocha wykorzystywała każdą okazję, by zdyskredytować jej długie, ciemne włosy, uwielbiała ognisty odcień swoich kasztanowych kosmyków, ponieważ miały one dokładnie taki sam odcień jak jej matka.

Westchnęła wtedy trochę z żalem, bo nie było dnia, żeby nie myślała o swojej drogiej, słodkiej matce, tak jak myślała o niej teraz. Niestety zmarła siedem lat wcześniej na tragiczną chorobę, która spustoszyła jej ciało i skróciła życie, pozostawiając Penny i jej ojca, by opłakiwali jej stratę. To był druzgocący cios, ponieważ oboje bardzo ją kochali. I chociaż Miranda Houghton nigdy nie zostanie zapomniana, czas poszedł do przodu i zarówno ona, jak i jej ojciec byli zmuszeni do kontynuowania życia bez niej.

W związku z tym, dwa lata po śmierci matki, jej ojciec, w nadziei na spłodzenie męskiego potomka, który odziedziczy jego tytuł i zapewni jej matczyną postać, ożenił się ponownie. I choć kobieta, którą wybrał na swoją drugą żonę i nową hrabinę Beckford, spełniła swój obowiązek, dając mu dziedzica jakieś dziesięć miesięcy później, Maryanne nigdy nie przyjęła roli matki, jaką przewidział dla niej ojciec. W istocie, wobec własnego syna okazywała i nadal okazuje jedynie najmniejsze zainteresowanie i uczucie, podczas gdy wobec Penelopy okazywała jedynie cienko ukrytą niechęć, która z upływem lat stawała się coraz bardziej widoczna.

Początkowo nie rozumiała wrogości Maryanne, ale z wiekiem zrozumiała, co było powodem wrogości jej macochy. Blondynka, piękna i niezwykle narcystyczna, Maryanne była przyzwyczajona do bycia w centrum uwagi i jako taka, jej macocha głęboko nienawidziła miłości, jaką jej mąż czuł do swojej pierwszej żony, jak również miłości i uczucia, którym obdarzył Penny.

Niestety, jej złe przeczucia wobec niej nasiliły się wraz z upływem czasu, nabierając dodatkowego wymiaru i stając się coraz bardziej odczuwalne, gdy młodzieńcze oblicze Penny powoli dojrzewało do poziomu matki, a jej szczupła, dziewczęca sylwetka rozkwitała kawałek po kawałku w obfitość kobiecych krągłości. Niestety, jej próby poprawienia relacji między nią a macochą już dawno okazały się bezowocne, więc nie próbowała już więcej. Zamiast tego po prostu unikała Maryanne, kiedy tylko było to możliwe i robiła wszystko, by ją ignorować, kiedy nie było to możliwe.

Niestety, wejście Maryanne w ich życie przyniosło jedną dobrą rzecz, a mianowicie jej brata, Charlesa. Uwielbiała go od chwili narodzin i robiła wszystko, by wynagrodzić matce jej głęboki brak zainteresowania, obdarzając go mnóstwem siostrzanej miłości i czułości. Teraz, w wieku czterech lat, Charlie był wiernym odbiciem swojej matki, odziedziczywszy po Maryanne złoto-blond włosy i jasnoniebieskie oczy; ale pomimo ich fizycznego podobieństwa, jej słodki brat zdawał się nie posiadać żadnej z niepochlebnych cech charakteru swojej matki. Nie mogła się powstrzymać od uśmiechu na samą myśl o nim, bo podobnie jak ich ojciec miał miłe, kochające usposobienie i niezwykłą inteligencję; i choć byli poza domem tylko chwilę, strasznie za nim tęskniła.

W porządku, Penny, dość zbierania wełny - upomniała cicho, zmuszając się do zwrócenia uwagi na swoje odbicie w lustrze. Sięgając w górę, poprawiła wąskie rękawy swojej sukni na ramiączkach, przesuwając bladobrzoskwiniowe satynowe paski o kolejny cal w dół. Nigdy nie skupiała się zbytnio na swoich atrybutach fizycznych, ale musiała przyznać, że dzisiejszy wieczór był inny, ponieważ z powodu niedawnego przybycia księcia Ainsworth i jego braci nie mogła zaprzeczyć, że chciała wyglądać jak najlepiej i była niezmiernie wdzięczna, że Anne spakowała do kufra kilka swoich nowych paryskich sukien. Ta, którą miała teraz na sobie, była zdecydowanie najpiękniejszym ubraniem, jakie kiedykolwiek miała na sobie i była skrojona perfekcyjnie, obejmując jej krągłości we wszystkich właściwych miejscach. I prawie tak przyjemne jak sama suknia, nie było rzeczy, Maryanne może zrobić, aby zatrzymać ją od noszenia go.

Niestety jej macocha przyjęła jedną matczyną rolę po jej przybyciu do życia Penny, i to było nadzorowanie jej garderoby. Pod kierunkiem Maryanne prawie wszystkie jej ładne sukienki zniknęły z jej szafy, a na ich miejsce pojawiły się proste, nudne ubrania, które z każdym rokiem stawały się coraz mniej pochlebne. Niestety, całkowity brak wyczucia mody u jej ojca sprawił, że zadanie to było zbyt łatwe dla jej złośliwej macochy i drżała na myśl, że prawdopodobnie nosiłaby jedną z tych upiornych obrzydliwości w tej chwili, gdyby nie jej niedawna podróż do Paryża, aby odwiedzić młodszą siostrę matki, Catherine.




Rozdział 1 (4)

Od śmierci matki Penny nawiązała bliską relację z ciotką, która z biegiem lat stawała się coraz silniejsza. Niestety, nie widywała Catherine tak często, jak by chciała, ponieważ jej ciotka cztery lata wcześniej wyszła za mąż za francuskiego markiza i teraz mieszkała w Paryżu z nim i dwójką ich małych dzieci.

Nie dziwi więc fakt, że kiedy Catherine zobaczyła kolekcję sukien spakowanych w głębi kufra Penny po jej przyjeździe do Paryża, była przerażona, wypowiadając serię bardzo niekulturalnych okrzyków, kiedy ohydne szaty były odsłaniane jedna po drugiej. Ku jej wielkiej radości, ciotka zabrała ją następnego dnia do sklepu jednego z najbardziej znanych projektantów sukien w Paryżu i zamówiła dla niej całą nową garderobę. W ten sposób, kiedy wróciła do domu w następnym miesiącu, miała trzy kufry wypełnione wspaniałymi paryskimi sukniami, w tym tę, którą nosiła teraz. Jak się spodziewała, Maryanne była wściekła, gdy je zobaczyła, natychmiast grożąc pozbyciem się całej partii, upierając się, że eleganckie, wyrafinowane projekty są zbyt dojrzałe dla dziewczyny w jej wieku. Jednak Penny w nietypowy sposób sprzeciwiła się macosze, kierując sprawę bezpośrednio do ojca. Na szczęście, po stosunkowo krótkiej dyskusji, hrabia stanął po jej stronie, pewien, że Catherine nie zatwierdziłaby projektów, gdyby były naprawdę nieodpowiednie, jak sugerowała Maryanne. I tak, ku konsternacji macochy, nowe suknie były jej własnością.

Stała tam teraz, patrząc na wspaniałą kreację w całkowitym zachwycie, zauważając z poczuciem satysfakcji, że delikatny brzoskwiniowy odcień tkaniny był idealnym uzupełnieniem kasztanowych włosów, które macocha z taką przyjemnością zdyskredytowała.

Kiedy kilka minut później rozległo się lekkie pukanie do jej drzwi, Penny była gotowa. Wychodząc na korytarz, poczuła odnowione poczucie pewności siebie, gdy spotkała się ze spojrzeniem ojca, gdyż mogła dostrzec zaskoczenie, a także dumę i podziw w jego oczach, gdy oglądał jej wygląd.

"Najdroższa, wyglądasz absolutnie zapierająco dech w piersiach".

"Dziękuję, Papo," odpowiedziała z ciepłym uśmiechem.

"Jak to jest, że mała dziewczynka, którą zwykłem odbijać na kolanie, wyrosła na tak piękną młodą kobietę?" wypowiedział, potrząsając głową, jakby nie mógł do końca uwierzyć w to, co widzi.

"Tak, Penelopa jest teraz całkiem uroczą młodą damą" - przyznała Maryanne, choć słowa były wyraźnie wymuszone.

Hrabia jednak zdawał się tego nie zauważać i uśmiechnął się dumnie. "Rzeczywiście jest," zgodził się.

"Tak, w takim razie chodźcie" - ponagliła Maryanne, skutecznie burząc wyjątkową chwilę między Penny a jej ojcem. "Nie chcielibyśmy spóźnić się z przybyciem na dół".




Rozdział 2 (1)

==========

Rozdział 2

==========

Stojąc u boku ojca w zatłoczonym salonie Gilchristów, Penny śledziła wzrokiem postępy księcia Ainswortha, który szedł w ich kierunku. Wchodząc do pokoju przed chwilą, od razu go zauważyła, gdy stał rozmawiając z lordem Gilchristem po drugiej stronie sali. Od tego czasu ukradkiem obserwowała jego ruchy, gdy torował sobie drogę przez salę, zauważając z rosnącym poczuciem oczekiwania, jak zatrzymywał się na krótką pogawędkę z Lordem i Lady Hatton, Newtonami, a następnie Beckworthami, zbliżając się coraz bardziej do miejsca, w którym stała u boku ojca, aż nagle znalazł się przed nią.

"Dobry wieczór, Ainsworth" - przywitał się jej ojciec, gdy książę się zbliżył.

"Beckford," odpowiedział z przyjemnym uśmiechem. "Dobrze cię widzieć".

"I ciebie, Wasza Miłość", odpowiedział hrabia. "Minęło zbyt wiele czasu. W rzeczywistości, wydaje mi się, że minęło kilka miesięcy, odkąd widziałem cię po raz ostatni, u White'a, jeśli pamięć mnie nie myli."

Książę skinął głową. "Tak, rzeczywiście tak było. Pamiętam dobrze ten wieczór, bo szczęście Percy'ego Blackwooda przy stole do faro kosztowało mnie tamtego wieczoru sporą sumkę."

Hrabia chichotał. "Nawet ty nie możesz wygrać za każdym razem, Ainsworth, choć wydaje się, że masz diabelskie szczęście przy większości okazji".

"Prawda" - zgodził się dobrodusznie książę.

"Znasz oczywiście moją żonę, Lady Beckford," powiedział następnie hrabia, kiwając w stronę hrabiny.

"W rzeczy samej. Rozkosznie widzieć panią ponownie, Lady Beckford," odpowiedział z uprzejmym ukłonem.

"I ciebie, Wasza Miłość," odpowiedziała, słowa kapały jak syrop z jej szorstkich warg, gdy podniosła się z kurtyny, patrząc na niego spod zasłony swoich gęstych rzęs, jak na wybrany kawałek mięsa.

"A ta urocza młoda dama" - powiedział hrabia, uśmiechając się dumnie, gdy spojrzał między Penny a księciem - "to moja córka Penelopa. Penelopo, mam zaszczyt przedstawić cię Jego Miłości, księciu Ainsworth."

Gdy wzrok księcia skierował się w jej stronę, Penny pomodliła się cicho, by nie rozpoznał jej jako osoby, która gapiła się na niego przez okno po jego przybyciu. Drat! "Jak się masz, Wasza Miłość?", powiedziała, zanurzając się w nieskazitelnej kurtyzanie, pomimo nagłej słabości w kolanach, ponieważ oprócz jej całkowitego umartwienia z powodu bycia rozpoznaną, było jasne, że miała rację w swoim wcześniejszym założeniu; widząc uderzający dobry wygląd księcia z bliska, miała znacznie większy efekt niż z daleka, co było niezwykłe. I choć wydawało się to niemożliwe, jeśli w twarzy mężczyzny było coś, co można by uznać za naturalną ludzką wadę w najmniejszym nawet znaczeniu tego słowa, to z pewnością nie potrafiła tego wykryć.

"Lady Penelope, miło mi cię poznać" - powiedział, a głęboki, bogaty tembr jego głosu wywołał dziwny dreszcz wzdłuż jej kręgosłupa, gdy podniosła się z kurtyny.

Spotykając jego spojrzenie, zdołała się lekko uśmiechnąć. Ale wtedy, niebiosa pomogły jej, on uśmiechnął się z powrotem, efekt był całkowicie oszałamiający dla jej i tak rozproszonych zmysłów i przez chwilę stała jak zaczarowana. Potem, zdając sobie sprawę, że wpatruje się w niego jak kompletna dziewucha, podobnie jak wcześniej tego popołudnia, gdy patrzyła na niego z okna na piętrze, zmusiła się do zebrania myśli i mrugnięcia.

Opanuj się, Penny - nakazała cicho - bo choć książę Ainsworth może być najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziała, to przecież był tylko człowiekiem. Mimo to musiała przyznać, że żaden mężczyzna nie wywarł na niej takiego wrażenia, jak ten, który stał teraz przed nią, i prawdę mówiąc, trudno jej było myśleć prosto, gdy ciężar jego przeszywających zielonych oczu pozostawał na niej. Na szczęście jednak została uchroniona przed koniecznością formułowania zrozumiałych myśli lub spójnych zdań, gdy jej ojciec ponownie zwrócił uwagę księcia.

"Widzę, że twoi bracia towarzyszą ci w podróży do Szkocji" - zauważył, rzucając okiem na Michaela i Rafaela Ashcroftów, którzy rozmawiali z nowo mianowanym wicehrabią Wexleyem po drugiej stronie sali. "Jakkolwiek udało ci się zwabić tych dwóch łobuzów z rozrywek miasta?".

Książę uśmiechnął się. "Nie było to łatwe, zapewniam cię", przyznał. "Prawdę mówiąc, musiałem im obiecać, że po powrocie zatrzymamy się w Hawick i odwiedzimy stajnie hrabiego McKessona, aby obejrzeć jego aktualną kolekcję koni pełnej krwi."

"Ach," odpowiedział hrabia z odpowiadającym mu uśmiechem. "Nieodparta pokusa dla każdego młodego kozła, choć gwarantuję, że taka wizyta może równie dobrze skutkować znacznym wypuszczeniem z kieszeni".

"W rzeczy samej, nie wątpię, że tak będzie," zgodził się z chichotem książę, gdyż stajnie McKessonów słynęły z produkcji jednych z najlepszych i najdroższych zwierząt w kraju.

"Przepraszam, Wasza Miłość."

Ich rozmowa przerwana, oczy obu mężczyzn zwróciły się na ich gospodynię, Lady Gilchrist, stojącą przy łokciu księcia, z przepraszającym wyrazem twarzy, gdy zerkała między nim a hrabią.

"Proszę wybaczyć, że przeszkadzam, ale Dowager Duchess of Lyndon prosi o rozmowę z Waszą Miłością w najbliższym czasie", powiedziała, wskazując na drobną, srebrnowłosą matronę siedzącą na krześle z wysokim oparciem w odległym rogu pokoju.

Zauważywszy wzrok księcia, dowager uniosła dłoń i przywołała go, raczej impertynencko, by do niej dołączył, wyraźnie wskazując, że najwcześniejszy termin to jedynie grzecznościowy eufemizm dla "zaraz".

Skłonił głowę w podziękowaniu, po czym zwrócił uwagę na pozostałych. "Tak, oczywiście", odpowiedział Lady Gilchrist. "Proszę wybaczyć, Beckford", kontynuował, zanim skinął głową w stronę dam. "Lady Beckford, Lady Penelope."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zdobyć zaufanie księcia"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści