Mężczyźni przede mną

1. Dziecko (1)

1

==========

Dziecko

==========

To nie jest tak, że to czyni cię pieprzonym jednorożcem, Baby, powiedziałam sobie, uważając, by oddychać przez zęby, gdy mój paznokieć kopał niespokojnie w dół etykiety butelki piwa, strzępiąc wilgotny papier na wstążki.

Bar, który Lola wybrała na tę noc, był nieco szorstki jak na moje gusta, wyraźnie należał do jednej z miejskich paczek MC i absolutnie cuchnął alfą. Oświetlenie było przyćmione, muzyka głośna, piwo było płaskie, a feromony alfa unosiły się w powietrzu, gdy bety obecne na tę noc robiły co w ich mocy, aby zaspokoić popęd. Lola obiecała, że znajdę betę, z którą będę mógł się zabawić, kiedy zadzwoniłem do niej w sprawie wyjścia na drinka. Ogólnie rzecz biorąc, były to miejsca, do których chodziliśmy razem, przyjazne sąsiedzkie bary beta, gdzie każdy był tam, aby podrapać się po cichu. Dopiero kiedy wjechała na parking, zdałem sobie sprawę, że ma ochotę na coś bardziej asertywnego.

Tutaj, w Devil's Noose, swędzenie było głośne i pachniało jak seks i benzyna.

Gdzieś pomiędzy drzwiami a moim drugim piwem odkrywałem bardzo poważny problem z byciem otoczonym przez te wszystkie alfy, które szukają, żeby się wyszaleć.

Siedemdziesiąt pięć procent omeg zaczyna się perfumować w okresie dojrzewania. Kolejne dwadzieścia trafia na swój zapach w ciągu następnych pięciu lat. A ostatnie pięć procent? Prawie każda z nich odkrywa swoje przeznaczenie przed osiągnięciem dwudziestego roku życia. To mniej niż 0,01 procenta, którzy docierają tak daleko.

Więc, jak już mówiłem. To nie czyni mnie pieprzonym jednorożcem. Nie jestem pierwszą dwudziestokilkuletnią kobietą, która nagle odkryła, że dyszy w obecności alf i niespodziewanie emituje perfumy sygnowane przez omegę w biologicznej nadziei na znalezienie partnera.

Mam po prostu wyjątkowego pecha w tej kwestii. Pechowy i rzadki.

Oczywiście, wszystkie omegi są rzadkie.

"Cholerna dziewczyna, spójrz na siebie" - mruknęła mi do ucha Lola, gdy wróciła do baru. Opierała się mocno o mnie, policzek szturchając o mój, nieświadomie oznaczając się moimi nowo nabytymi perfumami. Nasze włosy mieszały się ze sobą nad moim ramieniem, jej butelkowy fiolet, mój ciemny miedziany, kolory się zderzały. "Dostajesz teraz tak wiele spojrzeń".

Moje pięty na stołku barowym ześlizgnęły się, a ja chwyciłam się krawędzi baru, odmawiając spojrzenia w górę i nawiązania kontaktu wzrokowego z kimkolwiek, od kogo te spojrzenia mogłyby pochodzić. Musiałam się bezpiecznie wydostać z tego baru, ale tak bardzo bałam się poruszyć - stworzyć ślad perfum omega przez pokój w drodze do wyjścia - że nie mogłam się zmusić do poruszenia się choćby o cal. Dlaczego moje perfumy nie mogły pojawić się gdzieś w bezpiecznym miejscu, na przykład w sklepie spożywczym? Albo w cholernej bibliotece? Dlaczego to musiał być bar z paczkami?

I to nie tylko elegancki, ekskluzywny bar, w którym podawano martini i grano lekki jazz. Brudny, szorstki, MC pack bar.

"Jaki masz plan?" Lola szepnęła, wtulając się w niego. Bety były przytulane. Betas były szczególnie przytulone do omegas, których perfumy mogły adoptować i złapać trochę dodatkowej uwagi od. Nie, żeby to było to, o czym Lola myślała. Ona po prostu jechała na haju tego, co moja biologia nagle zdecydowała się zaoferować, nieświadomie kradnąc zapach, który uczynił omegę cenną i niezbędną dla alf. "Po prostu zostaniesz tutaj i będziesz czekać na jakiegoś przystojnego betę, który do ciebie przyjdzie?".

"To sedno", skłamałem, a za nami przeszedł alfa, pozostawiając na moim języku lepki słodki aromat, który sprawił, że ścisnąłem uda i przełknąłem skowyt.

Nigdy wcześniej nie przeszkadzały mi zapachy alfa. Były ciężkie i agresywne, i czasami chciało się po prostu otworzyć okno i pozwolić temu cholernemu pomieszczeniu trochę odetchnąć, ale nigdy wcześniej nie czułam się tak jak teraz. Jak koce zapachu owijające się wokół mojej skóry, dotykające mnie intymnie, nawet jeśli były w aromatach, których specjalnie nie lubiłem. Jak na przykład zapach przechodzącego alfy. Jego był zbyt podobny do syropu na kaszel.

"Cóż, powodzenia dla ciebie", nuciła Lola, upuszczając pocałunek na mój policzek. "Idę złapać partnera do tańca i zobaczyć, czy mogę przekonać kogoś do świeżości ze mną."

Wyszła po kolejnym ściśnięciu wokół mojego środka, niosąc mój zapach ze sobą. Nie miałem wątpliwości, że znajdzie wszystko, na co liczyła. Teraz, jak miałem zamiar uniknąć tego wszystkiego?

"Wszystko w porządku, kochanie?"



Zesztywniałam na stołku barowym, gdy płowe, umięśnione ramię śmignęło na gzymsie obok mnie. Jedno drgnięcie głowy w kierunku mężczyzny i kątem oka dostrzegłem skórzaną kamizelkę. Cholera. Motocyklista. I ooohhh fuuuck, pachniał jak pieprzona szarlotka, aż do rozpalającej usta maślanej skórki z ciasta. Nagle chciałem posadzić ręce na blacie, rzucić dupę w powietrze i jęczeć o litość, dopóki nie wypełni mnie swoim -...

"Jasna cholera", wyszeptał, robiąc krok bliżej, gdy wypełniłem powietrze potrzebującymi perfumami. "Precious, co robisz tu sama? Czy ty... czy to twoja paczka?"

Próbowałam przełknąć własny język i potrząsnęłam głową raz, ledwo podnosząc wzrok, by na niego spojrzeć. Oooh, był ładny. Jakaś cudowna mieszanka dziedzictwa z żółto-zielonymi oczami i brązową skórą oraz ciemnymi włosami, przez które pod barowymi światłami przebijały się szepty rudych tonów. Był dobrego wzrostu dla mnie, pomyślałam, i wystarczająco szeroki, aby oprzeć mnie o ścianę i...

"Okaaayy," powiedział, nozdrza flaring i zbliża się na tyle blisko, aby dotknąć.

To było to wtedy, miałem zostać wyruchany przez alfę na poważnie. Prawdopodobnie węzeł. Może nawet kojarzony. Tylko 'wham, bam, witaj w byciu omegą' wszystko w ciągu godziny lub mniej?

"Hej," mruknął, blokując pokój swoimi ramionami, jego opuszki palców kiedykolwiek tak lekko obracając mnie na stołku, aby stanąć przed nim. "Hej, kochanie. Jesteś w porządku. Chodź tu, weź powiew."

Moje oczy przeleciały po pokoju, po jego gardle i skórzanej kamizelce, szukając drogi ucieczki, która nie wylądowałaby mnie w większych kłopotach. Wiedziałam, jaki wyraz musiał widzieć na mojej twarzy, całkowite przerażenie, strach, nieznośną potrzebę bycia blisko niego. Moje kolana rozchyliły się dla niego, a on skorzystał z zaproszenia, podchodząc bliżej i pochylając się nade mną, aż jego szyja znalazła się tuż przed moim nosem, kuszące cierpkie jabłko sprawiło, że moje usta nabrały wody. Och chrzanić to, wzięłabym węzeł i kęs i przypieczętowała swój los. Jęknęłam i przycisnęłam twarz do jego skóry, zasysając głęboki oddech tego jabłka-.



1. Dziecko (2)

Oh.

Powoli, budujący się niepokój, pożądanie i biologiczne szaleństwo alfa-meets-omega osiadło, a mgła pragnienia oczyściła się w mojej głowie. Tak, miał ten idealny zapach alfy na sobie, dekadencki, ciepły i pocieszający, ale pod tym był czysty, czysty gryz beta. Z odrobiną cytryny.

"To prawda. Jesteś bezpieczny, dobrze?"

Westchnąłem i oparłem się o niego, gdy jego ramiona mnie okrążyły. Teraz nie przeszkadzał mi nawet zawrotny obłok tego zapachu alfy, który pożyczał, gdy mnie zatapiał. Nie obchodziło mnie, że byłem napalony jak całe piekło wokół niego. Tak długo, jak nie zamierzałem być spontanicznie węzłem i kojarzony w moją pierwszą noc jako omega.

"Nie wiedziałem," powiedziałem przeciwko jego szyi. "To po prostu... uderzyło mnie".

"Cholera," wyszeptał, a jego ręce głaskały w górę mojego kręgosłupa z tak delikatną troską, że wtuliłem się głębiej.

"To jest twoja paczka?" zapytałam. Bo jeśli to miejsce było jego, to znaczyło, że zapach alfa był w pobliżu i może mogłabym...

Nie, złe Dziecko, trzasnęłam na siebie.

"Nie, proszę pani", powiedział, a ja uśmiechnąłem się do ciemnego bezpieczeństwa jego gardła, gdy pozostał owinięty wokół mnie. "Miał mały biznes tutaj i teraz to jest zrobione. Potrzebujesz eskorty do swojego samochodu? Powinienem być wystarczająco powleczony, aby utrzymać wszelkie kłopoty z tyłu wystarczająco długo, aby cię stąd zabrać."

Tak jak Lola pożyczyła mój zapach, tak i ta beta wzięła go od alfy. Ukrycie swojego oznaczenia celowo było nielegalne, ale alfy miały tendencję do oznaczania swoich bet i omeg dość mocno. Ten facet był prawdopodobnie twierdził i chronione przez to ciastko marzeń alfa jego.

Bez zastanowienia, moje palce wsunęły się pod skórzaną kamizelkę, którą nosił, przylegając do jego boku. "Mój przyjaciel pojechał i ja..."

Nie chciałam jeszcze mówić Loli. Byłam omegą i dopiero to odkryłam, a to było dużo i... a Lola była jedną z tych kobiet beta, które marzyły, żeby właśnie to im się przydarzyło. Obudzić się pewnego ranka i odkryć, że były najrzadszą frakcją najrzadszego oznaczenia. Podejrzewałem, że usłyszenie tej wiadomości może złamać jej serce. Podejrzewałem też, że może próbować ubrać się w moje perfumy tylko po to, żeby dostać życiowego pieprzyka. Pewnie tyle samo udało jej się z tym, co już nieświadomie chwyciła.

"Ty... potrzebujesz podwózki?" zapytał beta.

Przygryzłam wargę, a on rozluźnił swój uścisk coraz bardziej. Nie byłam głupia. To, że był betą, nie czyniło tego człowieka nieszkodliwym dla mnie. Miał na sobie zapach alfy. Z tego co wiedziałam, jego alfa przysłał go, żeby mnie uspokoić w pułapkę. Pochyliłem się i odchyliłem głowę do tyłu, by wpatrywać się w te zielone oczy.

"Jak masz na imię?" zapytałem.

Jego uśmiech był krzywy z dołeczkiem w lewym policzku. "Seth. Moi bracia nazywają mnie Bomber." Podniosłem na to brew, a on się uśmiechnął. Miał krzywy ząb w środku swojego dolnego rzędu, który przechylał się lekko nad innym. Nawet wtedy, jego uśmiech był idealny. "Po kurtce. Nie ma skłonności do materiałów wybuchowych, obiecaj".

"Zamierzasz mnie porwać i zabrać do swojego alfy?" szepnęłam.

Jego twarz otrzeźwiała, ale nie wyglądał na zaskoczonego pytaniem. "Nie, nawet gdyby mi kazał, skarbie. Którego by nie wydał."

Wzięłam głęboki oddech, a potem rozejrzałam się po pokoju. Z 'Bomberem' wciąż mnie pilnującym, mniej bałem się tego, co mogę zobaczyć. To nadal nie było dobre. Zaczęły się na mnie rzucać spojrzenia. To nie było stado Setha, a nawet jeśli pachniał jak alfa, to nim nie był. Im więcej czasu spędzaliśmy tu razem, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś domyśli się, co się między nami dzieje. Tak przystojny i umięśniony jak Seth, moje pieniądze były na watahę alf pokonujących pojedynczego betę nad nieodebraną omegą.

"Lewa tylna kieszeń. Chwyć moje klucze i możesz prowadzić" - powiedział Seth, zanim otworzyłam usta, gotowa zgodzić się, by z nim pojechać.

"Motocykl?" zapytałam, unosząc brwi.

Uśmiechnął się. "Ładny jak ty, nikt nie prowadzi mojego motocykla, ale ja, cenny. Nie, jest martwa zima. Mój samochód jest na parkingu. Ty prowadzisz. Pojedziesz gdziekolwiek zechcesz. A ja obiecuję, że będę dżentelmenem przy drzwiach".

Zsunęłam rękę z pleców Setha do tyłka jego dżinsów, rumieniąc się, gdy moja dłoń zanurzyła się w jego kieszeni. Hmm. To zdecydowanie czuło się jak dobry tyłek. Seth uśmiechnął się, jakby mógł powiedzieć, co myślę, a potem moje palce złapały się na pętli breloczka i wyciągnęłam je z kieszeni, zsuwając się ze stołka. Moje ciało przycisnęło się do jego i przez chwilę Seth przycisnął nas do siebie mocniej, a utrzymujący się na nim zapach alfy trafił do mojej głowy, sprawiając, że zapragnęłam rzeczy, o których wcześniej tak naprawdę tylko marzyłam. Rzeczy, których w rzeczywistości nie mógł zaoferować jako beta.

"Zabierzmy cię stąd, zanim ktoś weźmie z ciebie kęs, cenny".

Jego ręka owinęła się wokół mojego ramienia, gdy dopasował mnie do swojego boku, wystarczająco blisko, aby pomóc odwrócić uwagę od mojego zapachu. Nadążałem za jego tempem, moje nogi były wystarczająco długie, aby spotkać się z jego krokiem.

"To nie jest moje imię, wiesz" - powiedziałem, gdy palce Setha wkopały się lekko w moje górne ramię, gdy szliśmy wartko przez bar, w kierunku ochrony przy drzwiach. To były alfy i musielibyśmy przejść blisko. Tak nerwowy, jak wciąż byłem, to było uspokajające czuć to samo napięcie w moim eskorcie. Dla niego liczyło się, że wyjdę bezpiecznie. Zacisnąłem kluczyki do samochodu mocno w mojej dłoni i modliłem się, że to miało znaczenie dla niego, że robię to do domu bezpiecznie też.

"Domyślałem się, że tak dużo," powiedział, krzywy uśmiech wraca, nawet jak fałdy napięcia utworzyły się wokół jego oczu. Zerknął na mnie, gdy weszliśmy między dwóch bramkarzy, do sali prowadzącej do wyjścia. W sali pieprzyła się para, alfa wypełniający ciasną przestrzeń zapachem palonej marshmallow, gdy przyszpilał betę do ściany. Moje kolana chybotały się, gdy szedłem. "Co to jest w takim razie?" zapytał Seth, zatrzymując moje spojrzenie.

Kobieta pod ścianą jęczała, a moje policzki rozbłysły gorącem, gdy zdałam sobie sprawę, że to Lola. Dostała swoje życzenie. A ktokolwiek miał ją przypiętą, wyczuwał mnie na niej.

"Baby," wyszeptałam, mój głos ścisnął się w gardle. "Mam na imię Baby."

Oczy Setha zrobiły się ogromne i upewnił się, że blokuje mnie, gdy przeciskaliśmy się obok rutynowej pary. Krótki śmiech uciekł z jego gardła. "Żartujesz?" Potrząsnęłam głową, a on się uśmiechnął. "Cóż... cóż."




1. Dziecko (3)

"Wiem", zgodziłam się, uciekając chichot. "Moi rodzice spojrzeli na mnie jednym okiem i powiedzieli sobie: 'Ojej, ona wygląda jak-'".

"Dziecko," Seth skończył za mnie, gryząc się w swoim uśmiechu. Otworzył drzwi i uderzył we mnie podmuch zimowego wiatru, oczyszczając moje zmysły i sprawiając, że zadrżałam w moim cienkim kardiganie. Nawet kiedy broniłam się przed zimnem, szczerzyłam zęby do Setha, który wyglądał, jakby był o dwie sekundy od wybuchnięcia śmiechem. Jego uśmiech rozluźnił się, gdy drzwi zamknęły się za nami, a wiatr, który przeciął między naszymi ciałami, pozostawił mnie, jakbym znowu poczuł się sobą, nic w powietrzu, ale zima.

"Jesteś, wiesz," powiedział miękko, ręka wokół moich ramion rysując z powrotem i skąpiąc swoje palce o mój policzek.

"Dziecko?" Zapytałem, prychając.

"Precious," powiedział.

Pochylił się do przodu, a jego usta dotknęły tego samego miejsca, którego dotykały opuszki palców, drażniąc mnie krótko tą szarlotkową pysznością przylegającą do niego. Jego własna cytrynowa ostrość była wyraźniejsza na świeżym powietrzu, a ja zdałam sobie sprawę, że lubię to połączenie. Więcej niż to, lubiłem go. Był dokładnie takim beta, z jakim poszłabym do domu. Gdybym właśnie nie odkryła swojego przeznaczenia. Gdyby nie miał znaków zapachowych alfy pokrywających go od stóp do głów.

"Samochód jest tam. Gdzie zmierzamy?"

Podążyłam za wskazaniem jego palca do czarnego Jeepa z przyciemnianymi szybami na końcu rzędu samochodów, przed którymi staliśmy. Ręka Setha otoczyła moją i po naciśnięciu przycisku Jeep rozbłysnął do życia.

"Myślę, że..." Zawahałem się nad odpowiedzią, gdy szedłem do samochodu. Dom brzmiał dobrze, ale w moim apartamentowcu były alfy, ponieważ przez dwadzieścia sześć lat byłem betą, co oznaczało, że byłem bezpieczny przed roszczeniami.

Po prostu normalny. W pewnym sensie niewidzialny. W miły sposób.

"Naprawdę nie wiedziałaś?" Seth zapytał, ale nie patrzył na mnie jak na głupka. Otworzył dla mnie drzwi od strony kierowcy i rozlała się po nich fala ciepła z grzejników. Cholera. Jeep też pachniał szarlotką. "Cholera", powiedział, oczy rozszerzając. "Nie pomyślałem o tym. Przepraszam."

Przełknąłem ślinę zbierającą się w kącikach ust i zmusiłem kolana do zablokowania. Byłem już mokry, czym było kolejne uderzenie? "Wszystko w porządku. Dam sobie radę. Nie, naprawdę nie wiedziałem."

"Wyglądasz..." Zmarszczył się i przetarł dłonią po twarzy. "Nie znam żadnego sposobu na mówienie o wieku młodej kobiety bez zabrzmienia jak zboczeniec, więc po prostu na tym poprzestanę".

"Mam dwadzieścia sześć lat," zaproponowałam. Wsunęłam się na siedzenie po stronie kierowcy i zacisnęłam usta, oczy opadły, gdy zapach Setha alfa wirował wokół mnie, skubiąc moją skórę, liżąc prywatne miejsca, powlekając moje płuca. Nie wyglądał na tyle staro, by nazwać mnie "młodą kobietą", najwyżej na połowę lat trzydziestych. Chociaż prawdopodobnie zakładał, że jestem niepełnoletnia, biorąc pod uwagę całą sprawę "nagle omega".

"Cholera", odetchnął, pozwalając zimnemu powietrzu mieszać się z ciepłem w samochodzie, gdy stał w szoku na zewnątrz. "Cholera. To jest..."

"Nie niespotykane", powiedziałem, bo to było to, co bety, które chciały być omegami, zawsze sobie mówiły i słyszałem to od tak wielu moich przyjaciół. Zawsze byłem zadowolony jako beta. Zgadnij, że to mnie pokazało.

"To rzadkie", skwitował Seth. Zamknął drzwi w końcu i obserwowałem, jak powoli okrążył samochód, brwi zmarszczone w myślach. Rozważałam włożenie kluczyka do stacyjki i po prostu odjechanie. Seth wydawał się tak słodki, że nie byłam nawet pewna, czy próbowałby mnie zatrzymać. Zamiast tego czekałam na niego. Miał powoli rosnący uśmiech zakrzywiający jego usta, gdy zapinał pas bezpieczeństwa. "Do protokołu", powiedział, pochylając się, ale nie tłocząc mnie. "Całkiem pewien, że mój alfa byłby gorący i głupi na twój zapach też".

Krótko. Bardzo, bardzo krótko, otworzyłam usta, żeby zapytać o drogę do jego alfy. Seth uśmiechnął się do mnie, a ja dostałem to uczucie ponownie, że wiedział, o czym myślałem.

"Przychodzisz silny, cenny. Pomyśl, że powinieneś iść do Centrum," powiedział.

Westchnęłam i włożyłam kluczyk do stacyjki, wiercąc się w fotelu, aż poczułam, że znam swoją drogę wokół kontroli. "Myślę, że masz rację".

Centrum Omega w sercu miasta przynajmniej wiedziałoby, co zrobić z kimś takim jak ja. I byłbym tam bezpieczny.

Wszystko się teraz zmienia, kochanie, pomyślałam. Centrum Omega nauczyłoby mnie o moich perfumach, cyklach cieplnych, o zalotach alfy i omegi. Oni również ustawić mnie z wywiadami, aby znaleźć mój alfa pack, prawdopodobnie raczej wcześniej niż później, biorąc pod uwagę mój wiek i widoczną intensywność moich perfum. Nadchodziła ruja. I omega był w dla ostrej jazdy, jeśli ona uruchomiła ciepła bez pakietu.

"Wszystko będzie dobrze, Baby", powiedział Seth, jego głos był miodowy i delikatny. Właściwie to trochę mu wierzyłam.

Chciałbym, żebyś był alfą, pomyślałem. Nie powiedziałam tego jednak na głos. Po prostu ugryzłam się w język i wrzuciłam bieg w samochodzie, kierując się do centrum miasta.




2. Dziecko (1)

2

==========

Dziecko

==========

"Teraz, kiedy wybrałeś swoją paczkę, nie oznacza to, że powinieneś czuć się zobowiązany do związania wszystkich jej członków," powiedziała dyrektor Tapp. Była flankowana po drugiej stronie biurka z dwoma innymi betami o łagodnej twarzy, trzy starsze kobiety uśmiechały się do mnie.

"Niektóre sfory mają dziesięć lub więcej alf", poinformowała mnie jedna z kobiet, chyba miała na imię Yvonne.

Moje oczy rozszerzyły się, a dyrektor Tapp przeczyścił gardło wąskim spojrzeniem na swojego pracownika. "Tak, jak już mówiłam. Nie oczekuje się od ciebie, że zajmiesz się całą paczką. Jednak odradzamy ci dążenie do stada, w którym tylko jeden lub dwa alfy są dla ciebie interesujące, bez względu na to, jak bardzo kuszące. To może... zirytować dynamikę. Naszym celem tutaj w Centrum jest pomoc w tworzeniu połączeń, które są w najlepszym interesie omegi i jej przyszłej paczki."

Przełknęłam i przytaknęłam, ręce skręcając w kolanach.

Centrum Omega przyjęło mnie trzy noce temu, Seth odprowadził mnie do drzwi, ale zabronił mi iść dalej. Część mnie miała sporą pokusę, żeby się odwrócić właśnie wtedy. Miałam wcześniej związki z betami, dlaczego nie mogłam mieć jednego teraz, kiedy byłam omegą? Ale powód był oczywisty. Seth miał alfę, a jeśli nie chciałam być przez niego pożądana, nie zamierzałam wplątywać się w związek z ich betą.

Centrum było wystarczająco miłe, gdybym była w nastroju na odosobnienie. Było czyste, zaprojektowane tak, by było przytulne, z zamkniętymi pokojami, miękkimi kolorami i mnóstwem delikatnych tekstur. Każdego dnia ćwiczyłam zakładanie gniazda w małych, jasnych pokojach, które pachniały zbyt sterylnie, by czuć się jak w domu. Sprawdziłam poziom swojej krwi. Wypełniałam formularze o moich seksualnych zwyczajach i preferencjach. Dano mi nawet opcje kontroli urodzeń i skończyło się na tym, że zostałam objęta ubezpieczeniem na następne dwa lata. Tak po prostu.

W końcu zostałam przyprowadzona tutaj, aby spotkać się z Dyrektorem, i zbyt szybko temat paczki znalazł się na moich kolanach.

"Normalnie miałbyś lata odwiedzin u nas, zanim na horyzoncie pojawił się żar" - powiedziała dyrektor Tapp, jej współczujący uśmiech nieco robotyczny. "Ale biorąc pod uwagę... opóźnienie w rozwoju twoich perfum i tempo, w jakim twoje hormony próbują to zrekompensować, linia czasu będzie znacznie przyspieszona. Moglibyśmy pomóc ci medycznie, znieczulić cię przez ciepło, ale jeszcze nie znaleźliśmy sposobu, aby doświadczenie..."

"Do zniesienia", Yvonne dokończyła za Tappa, zarabiając sobie kolejne olśnienie.

Jakby się zastanowić, Yvonne rosła we mnie. Przynajmniej była bezpośrednia.

"Więc muszę znaleźć paczkę i... związać się", powiedziałem, rumieniec wzbierający ponownie, gdy przypomniałem sobie kolejność słów dostarczonych przez starą omegę.

Seks. Węzeł. Ugryźć. Spać. Powtórzenie z każdym alfą, z którym chciałem się związać, trwałe emocjonalne i fizyczne połączenie.

"Nie musisz się wiązać," powiedział Tapp pochylając się do przodu. "To bardzo ważne, żebyś to wiedziała. I jeśli wybierzesz paczkę, zostaną poinformowani jako tacy. Więź nigdy nie powinna być pospieszna, a przede wszystkim nigdy nie powinna być wymuszona. Krycie nie jest nawet konieczne, aby zobaczyć cię przez ruję," powiedział Tapp.

Ciemne oczy Yvonne przewróciły się na to i rzuciła mi spojrzenie, które równie dobrze mogło krzyczeć "Tak, ale będziesz o to błagać". Uwierzyłam jej. Byłam gotowa błagać o to Setha, a on nawet nie był alfą. Tylko pachniał jak jeden. Idealny.

Uspokój się, kochanie.

"Każdy szanujący się alfa ma dobry rozsądek, aby powstrzymać swoje najprostsze popędy dla tej zgody", kontynuowała Tapp, a z podniesieniem podbródka dodała. "A my przyjmujemy tylko tych, którzy mają ten dobry rozsądek. Jeśli znajdziesz się w rui wcześniej niż idealna, odpowiedni pakiet może utrzymać cię w komforcie i opiece podczas rui bez seksu."

"Penetracyjny, przynajmniej," powiedziała Yvonne.

I tym razem Tapp kiwnęła głową w zgodzie.

Zamrugałem. Wiedziałem, że omegi były rozpieszczane, że otrzymywały prezenty w zalotach od swoich alf, a nawet później. Ale nikt nie mówił nic o tym, że alfa trzyma węzeł na wodzy dla dobra omegi. To było...obiecujące.

I pociągające. Uwielbiałam grę wstępną.

"Ok, więc... spotykam ich tutaj, czy...?"

"Nie, to byłby szał karmienia" - szydziła Yvonne.

"Gdybyś proszę przyniosła nam segregatory," pstryknęła Tapp, sięgając ręką w górę i gładząc z powrotem siwiejące, czarne włosy.

Kobiety po obu jej stronach skoczyły do posłuszeństwa, przechodząc do półki z książkami i ściągając dwa identyczne segregatory.

"Karty zapachowe", wyjaśniła Tapp. "Zawężamy w ten sposób to, kogo spotykasz. To jest... celowe."

Moje oczy zrobiły się szerokie, gdy jeden z czarnych segregatorów zagrzmiał przede mną. Otworzyłem go i znalazłem plastikowe, zaklejone strony z białymi kartkami. Pierwsza strona była oznaczona jako Pack 28026 .

Żadnych informacji o mężczyznach. Tylko numery i zapachy.

"Wydaje się to bezosobowe, wiem. Ale nauka gwarantuje, że jeśli nie podoba ci się zapach, to z pewnością nie spodoba ci się alfa" - powiedział Tapp.

"Ok. Prawo, więc ja po prostu ... dostać wąchanie następnie?" zapytałem.

Trzy kobiety przytaknęły w potwierdzeniu.

* * *

Zatrzasnąłem drugi segregator i podniosłem opuszki palców do skroni, rozcierając szczypiący ból głowy, który zadomowił się mniej więcej w połowie pierwszej kolekcji opakowań.

Jeden. Znalazłem jedną paczkę. Zaznaczyłem je tylko dlatego, że były do opanowania, a to było najlepsze, co znalazłem ze wszystkich czterystu kolekcji kart zapachowych paczek.

Jedna paczka.

Może nie byłem omegą. A może, skoro tak późno się do tego przekonałam, byłam po prostu zepsuta.

Lubiłaś szarlotkę, przypomniałam sobie.

Szkoda, że nie pomyślałam, żeby zdobyć numer Setha. W tej chwili ani jedna inna alfa w ogromnej kolekcji Tappa nawet nie porównywała się z Sethem.

"Cóż... mamy jednego," powiedziała Tapp marszcząc czoło.

Debatowałem nad powiedzeniem jej, jak bardzo nie jestem entuzjastycznie nastawiony do stada. Ich zapachy nie były ścierne, ale przypominały mi odświeżacze powietrza. Przyjemne, ale syntetyczne.

"Mam jeszcze jeden segregator", pomyślała.

Jęknęłam, a potem przyłożyłam rękę do ust, gdy jej oczy przesunęły się na moje. "Przepraszam. Wiem, że próbujesz pomóc".

"Większość naszych obecnych paczek to młode, nowo powstałe, chętne do znalezienia swoich omeg. Jednakże, trzymam stare pliki pod ręką, wygasłe subskrypcje i tym podobne. I... będąc starszym niż nasza zwykła omega w potrzebie zalotów, możesz docenić bardziej dojrzałą paczkę."




2. Dziecko (2)

Usiadłem lekko. Dojrzałość brzmiała przyjemnie. "Wygasły abonament?" zapytałem.

Tapp zacisnął usta. "Jak już mówiłem, nie przyjmujemy wszystkich paczek w potrzebie omegi. Są wywiady, sprawdzanie przeszłości i dochodzenia. Wszystkie te rzeczy wymagają opłat."

Alfy płaciły, zdaję sobie sprawę. Alfy płaciły, żeby być w tych czarnych segregatorach. A kiedy przestały płacić...

Co za pieprzony system.

Usiadłem bardziej wyprostowany i zwinąłem ramiona. "W porządku. Przynieś to do mnie."

Yvonne ziewnęła i leniwie wyciągnęła się z fotela w rogu pokoju. Sprowadziła z półki czerwony segregator i podała mi go do rąk. Strony w większości były identyczne jak w czarnych segregatorach, tylko nowe numery przypisane do pakietów. Wyciągnęłam ręce nad głowę, skręciłam tułów, jakbym szykowała się do przebiegnięcia maratonu, a Yvonne prychnęła cicho.

Czas dać szansę tym lapsusowym paczkom.

Agresywny cynamon.

Play-doh.

Świeżo skoszona trawa, która sprawiała, że chciało mi się kichać.

I tak w kółko. Niektóre zapachy były zbyt kwiatowe, niektóre zbyt słodkie, niektóre zbyt ciężkie.

Tytoń przed paleniem... Wahałem się nad tym. Był naturalny i choć nie jest to zapach, który mogłabym wybrać dla siebie, nie był całkowicie nieprzyjemny. Inny w paczce był drożdżowy, jak niewypieczony chleb. Jeszcze inny pachniał jak powietrze po burzy. Nic, co sprawiało, że się mrowiłam, rumieniłam i czułam gorąco, ale też nic, co sprawiało, że marszczyłam nos. I w paczce było tylko pięć alf, co brzmiało... mniej zastraszająco niż większość paczek, przez które przeszłam. Skinąłem do Tapp, a ona wyjęła stronę z segregatora, zadowolony uśmiech rozchodzący się po jej ustach.

Kontynuowałem, szybko przerzucając strony. Do tej pory nauczyłem się, że jeśli naprawdę nienawidzę jednego zapachu w opakowaniu, to nie obchodzi mnie też żaden inny. Dzięki temu praca była nieco szybsza. Byłam już prawie na końcu segregatora, kiedy uderzył mnie ten zapach.

Maślane ciasto. Cierpkie jabłka. Karmel. Kardamon i cynamon. Z moich ust uciekł skowyt, a uda ścisnęły się. Wokół pokoju, bety napięły się.

To był on. Alfą Setha. O kurwa, pachniał tak samo dobrze jak na swojej becie. Miałam ochotę zjeść ten cholerny karton. Oblizałam wargi i sięgnęłam do rękawa po kolejną kartę. Było pełnych trzynaście kart, co było onieśmielające do czasu...

Kurwa. Czarna kawa, słodko-gorzka i bogata. Moje usta były wodniste.

Kolejna była mydlana, ale czysta, nie moja ulubiona, ale równie dobra, jeśli nie lepsza niż pozostałe dwie paczki, które wybrałem.

Czwarty faktycznie sprawił, że stałam się mokra, podniecenie rozkwitało w moim wnętrzu w sposób, którego nie potrafiłam wytłumaczyć, gdy zasysałam głęboki powiew ciemnego lasu i czegoś miłosnego w tle.

Chciałam otoczyć się tymi mężczyznami. Chciałam, żeby ci mężczyźni otworzyli drzwi biura i przystąpili do pochylania mnie nad biurkiem Tappa. Gdyby to zrobili, gdyby po prostu się pojawili, pozwoliłabym im się upomnieć o mnie w tej chwili. Chwyciłam kolejną kartkę i z ulgą odnalazłam pocieszający, ale nie topiący mózgu zapach wełny, niczym koc otulający mnie w uścisku.

"To jest spojrzenie omegi, która znalazła potencjalną paczkę", powiedział Tapp, szczerząc się z pełną szczerością w końcu, gdy uwolniłem jęk na zapach skóry i słodkich ciemnych wiśni.

"Tak", zgodziłam się bez tchu. Czy mógłbym teraz wyjść? Potrzebowałem... potrzebowałem trochę pieprzonego czasu sam na sam. Chciałem chwycić moje ulubione z kart zapachowych tej paczki i zanieść je na górę do mojej tymczasowej sypialni ze mną i nacisnąć je pod nosem, gdy rozcierałem jakkolwiek wiele orgazmów było gotowych i gotujących się pod moją skórą. To było niemal przerażające.

"Wykonamy telefony", powiedział Tapp.

Podniosłam ponownie szarlotkę i wzięłam kolejny wdech. To był zdecydowanie alfa Seth. Wąchałem szalone setki alf i żadna z nich nie była podobna do drugiej. Serce mi zamarło na myśl o ponownym spotkaniu z betą. Nie byłam pewna, co bardziej mnie cieszy. Znalezienie stada, znalezienie alf, które doprowadziły mnie do pożądania, którego nigdy wcześniej nie znałam, czy też skulenie się u boku bety, która zapewniła mi bezpieczeństwo, gdy tego właśnie potrzebowałam.

Jeśli Seth był częścią tego stada, to było to stado, którego pragnęłam. Te rozpalające usta zapachy alfy byłyby tylko dodatkiem.

* * *

Oparłam się chęci podniesienia szarej aksamitnej poduszki settee w salonie Centrum i schowania się za nią. Po drugiej stronie stolika do kawy ode mnie elegancka starsza omega, Rebecca, ukryła swój uśmiech za swoją filiżanką demitasse z pitną czekoladą. Pięść, której właśnie użyła do zademonstrowania aktu wiązania węzłów, opuściła się na kolana i wygładziła na swojej eleganckiej spódnicy.

"Jeśli myślisz o sobie w kategoriach bycia betą, jestem pewien, że brzmi to niewygodnie. Ale to naprawdę bardzo...przyjemne" - powiedziała z miękkim wzruszeniem ramion.

Rebecca była moją "omega mentorką" na popołudnie, tutaj, aby odpowiedzieć na każde moje pytanie. Z tym, że odkrywałam, że pytania, które miałam były zdecydowanie zbyt krępujące, by zadawać je tej stylowej nieznajomej. Miała gładką głowę o stalowoszarych włosach przyciętych pod kątem wzdłuż szczęki i ciepłą brązową skórę i oczy. Ubrana była w jedwabistą sukienkę z pluszowym szalem owiniętym wokół niej i wysokie czarne buty. To była omega, która znalazła sobie wyjątkowo dobrze sytuowaną paczkę i korzystała z dobrodziejstw tego życia.

"I...jak długo trwa upał?" zapytałem.

Rebeka przechyliła głowę i jej oczy zwęziły się w zamyśleniu, usta zacisnęły się. "Och, to było trochę czasu. Były dłuższe, kiedy byłam młodsza, zaczynając od tego, że po prostu czułam się nadwrażliwa i może trochę dodatkowo... zainteresowana moimi alfami." Uśmiechnęła się słabo. "Zwykle było tak przez tydzień lub dłużej. Chciałam się zagnieździć, pragnęłam czułości. Prawdziwy żar, jego szczyt, to tylko kilka dni. Może tydzień."

Moje brwi zaznaczyły się w górę. "Dni..."

"Nienasycony apetyt seksualny, tak", powiedziała Rebecca, a ja odniosłem wrażenie, że trochę się ze mnie śmieje.

Mimo wszystko. Często byłem w dół dla rundy dwóch, ale nigdy dni seksu.

"Miałam prawie dziewiętnaście lat, kiedy w końcu zaczęłam się perfumować", wspomniała Rebecca. "Myślę, że to dlatego poprosili mnie, aby przyjść porozmawiać z tobą specjalnie. Normalnie przyprowadzają kogoś bliżej twojego wieku."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Mężczyźni przede mną"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści