Fatalna gra

Część I - PROLOG

PROLOG

Przerwa wiosenna przed ostatnim rokiem nauki 

Ostry ból przenika moją jamę klatki piersiowej, celując prosto w serce, jak tysiąc maleńkich szpilek wbijających się w gładkie ciało. 

On odszedł. 

Odszedł z tego świata bez żadnego ostrzeżenia. 

I nigdy więcej go nie zobaczę. 

To boli, a ból chce wbić się głęboko. Przebić się na wylot do mojej duszy. Wyrządzić najgorsze szkody, jakie można sobie wyobrazić. Ból naciska i szturcha tkankę miękką, ale to nic nie daje. Nie chce posunąć się dalej. Bo nauczyłem się zamykać to gówno, kiedy miałem trzynaście lat. 

Biorę butelkę wódki z pustego fotela pasażera w moim SUV-ie Lexusie, odkręcam pokrywkę i przykładam kieliszek do ust. Wypijam ją, jakby to była woda, czując się zagubiona, gdy alkohol spływa po moim wyschniętym gardle. 

Ten samochód był ostatnim prezentem, który kupił mi kilka miesięcy temu na osiemnaste urodziny. To SUV LX570 z kuloodpornymi szybami, podłogą chroniącą przed wybuchem i mnóstwem innych zabezpieczeń, które uważałem za przesadzone. 

Ale może był ku temu jakiś powód. 

Samochód kołysze się na drodze, a ja biorę kolejny łyk wódki. Zbliżający się samochód miga światłami, a jego kierowca ze złością potrząsa pięścią, gdy przejeżdża obok. Podnoszę środkowy palec, sycząc pod nosem, nawet jeśli ma rację. 

Samochód znów skręca, a ja zamykam butelkę wódki i rzucam ją z powrotem na siedzenie. Nie obchodzi mnie, czy umrę, ale to nie byłoby w porządku wobec mamy, gdyby tego samego dnia straciła kochającego męża i jedyną córkę - oboje w wypadkach samochodowych. Mocniej ściskam kierownicę, oczy szczypią mi się od łez, które nigdy nie spłyną. 

Kilka minut później samochód zatrzymuje się z piskiem przed zniszczonym domem Darrowa. Wyskakuję z niego, zostawiając otwarte drzwi, i pędzę w górę zarośniętego podjazdu. Podnoszę pięść, żeby zapukać, ale drzwi otwierają się, zanim moje knykcie zderzają się z wytartym drewnem. 

"Nie ma go tu" - woła Rita, trzymając na biodrach sześciomiesięcznego synka i głośno żując gumę. Jej wzrok przeczesuje mnie od stóp do głów, a usta wykrzywiają się w grymasie na widok mojego szkolnego mundurka. Białe podkolanówki, czarna plisowana spódnica, biała koszula, czerwono-czarny krawat i czerwona marynarka z czarną lamówką z herbem szkoły potwierdzają mój status ucznia prywatnej akademii. 

Chociaż Rita już o tym wie. 

To jeden z powodów, dla których mnie nienawidzi. 

Drugim jest to, że przez ostatnie sześć miesięcy pieprzyłem się z jej cennym bratem. 

"Gdzie on jest?" 

"Nie jestem opiekunem Darrowa". Prycha, wycierając nos rękawem. Jej syn wydaje z siebie głośne zawodzenie, jego dolna warga drży, gdy płacze. Biedne dziecko jest pewnie głodne, a sądząc po grubej pieluszce, którą ma na sobie, pewnie trzeba mu też zmienić pieluchę. Drży, a chłodne nocne powietrze owiewa jego nagie ciało. "Zamknij się" - pstryka Rita, patrząc na niewinne dziecko, a ono płacze głośniej. 

Żółć zalewa mi usta, a adrenalina przepływa przez moje żyły. Jest tak kiepską matką, a ja tego nie rozumiem. Dlaczego dobre małżeństwa, które mają predyspozycje i środki, aby wychować dzieci w kochającym środowisku, walczą o poczęcie dziecka, podczas gdy ta ćpunka zachodzi w ciążę, nawet nie próbując? Gdzie w tym wszystkim jest sprawiedliwość? Boli mnie serce tego dziecka. Jaka przyszłość czeka go z taką matką? Wiem, że Darrow już nieraz zwracał jej uwagę na to gówno, ale rzadko bywa w domu i niewiele może zrobić. 

Wyciągam z torebki banknot stuzłotowy i rzucam go w jej stronę. "Wiem, że mnie nie lubisz i naprawdę nie obchodzi mnie to. Ale wiem, że wiesz, gdzie on jest. Powiedz mi, a będzie twój". 

Jej wzrok się pogłębia i wiem, że chce mi powiedzieć, żebym się odwalił. Ale pieniądze są jej bardziej potrzebne. Wyrywa mi je z ręki jak chciwa ryjówka. "Imprezuje u Galena Lennoxa". 

Cholera. 

Łukam brwi, czekając na rozwinięcie tematu, ale jej usta się zaciskają. "A gdzie to jest?" pytam, odgryzając sfrustrowane westchnienie. Suka wie, że jestem z Lowell, następnego miasta. Wie, że nie chodzę do Prestwick High z moim chłopakiem - jej bratem. I chociaż mam podejrzenia, gdzie ten dupek mieszka, nie mam czasu na marnowanie czasu na jeżdżenie bez celu po mieście, jeśli się mylę. 

Ona wyciąga dłoń, a ja zgrzytam zębami. Gdyby nie dziecko na ręku, uderzyłbym ją w jej mocno umalowaną twarz i zażądał adresu. Ale ona trzyma na rękach swojego syna, więc jestem zmuszony grać grzecznie. Wciskam jej do ręki dwudziestkę, wyzywając ją, by rzuciła mi śmiertelne spojrzenie. Wpadam, wracam i rozwalam jej tyłek w pył, tak dla żartów i zabawy. Stajemy do cichej walki, a ja wpatruję się w jej oczy, nie chcąc się wycofać. 

Składa się jako pierwsza, podskakując, gdy dziecko płacze. "Thornton Heights Forty-one". 

Chce zamknąć mi drzwi przed nosem, ale ja stawiam stopę w drzwiach, powstrzymując ją przed zamknięciem. "Nie wpychaj sobie tego wszystkiego do nosa. Kup swojemu synowi trochę ubrań i mleko. Wspomnę o tym Darrowowi". 

"Spierdalaj, dziwko. Pilnuj swoich cholernych spraw". Kopnęła mnie nogą i drzwi się zatrzasnęły. 

Wracam do samochodu, wpisuję adres i ruszam do mieszkania Galena Lennoxa. 

Wiem, kim on jest. 

Wszyscy wiedzą. 

Bo w tych stronach Świętość jest czczona. 

Organizacja jest jednym z najstarszych przedsięwzięć przestępczych w USA, ma oddziały w większości stanów, ale gang powstał w Prestwick i jest największą gałęzią, która ma największą władzę. 

Dzieli się na dwa poziomy - juniorów i seniorów. Junior chapter kontroluje szkoły i zaopatrzenie nastolatków w narkotyki, i generalnie ustanawia prawo wśród swoich rówieśników, dopóki członkowie nie przejdą pomyślnie inicjacji i nie "wskoczą do gangu". Następnie stają się członkami organizacji seniorskiej lub głównej, a następcy przejmują ich koronę na poziomie juniorskim. Zazwyczaj zmiana następuje po ukończeniu przez członków szkoły średniej. 

Wszystkie lokalne gangi mają podobną strukturę, a regularne wojny między nimi są normą. Sainthood są znanymi rywalami Arrows, z którymi Darrow się zadaje, i przypuszczam, że obecność Dara na tej imprezie jest sposobem na wkurzenie Sainthood. Podczas gdy Darrow trzyma Prestwick High pod kluczem, Sainthood rządzą korytarzami Akademii Prestwick i panują na ulicach. Strzały to drobnica, a Dar gardzi Świętymi, ponieważ mają to, czego on pragnie - kontrolę, szacunek, lojalność i strach. 

Mogłabym się dziś bez tego obyć, ale seks i alkohol bardziej mnie rozpraszają, więc jadę w kierunku ładniejszej części Prestwick, gdzie mieszka Galen Lennox. 

Żółć wypełnia mi usta, gdy podjeżdżam przed znajomy dom. Samochody, ciężarówki i rowery zaparkowane są bezładnie na szerokim trawniku, gdy wjeżdżam na szeroki podjazd. Wjeżdżam na puste miejsce przed monstrualnym dwupiętrowym budynkiem z szarej cegły i wyłączam silnik. Zabieram butelkę wódki z siedzenia pasażera, wyskakuję i kieruję się w stronę otwartych drzwi wejściowych. 

Dreszcze przechodzą mnie po kręgosłupie, gdy wchodzę do mrocznego korytarza. Z sufitu zwisa masywny żyrandol, rzucając słabe światło na marmurową posadzkę. Mahoniowe schody ciągną się w górę po obu stronach holu, a stopnie pokryte są zielonym dywanem, który najwyraźniej widział już lepsze dni. Pajęczyny przywierają do wysokich sufitów i gzymsów, a cienka warstwa kurzu przysłania zdjęcia przodków pokrywające ściany, gdy idę w stronę dźwięków dudniącej muzyki. 

Moje pięty stukają, gdy idę przez przygnębiający korytarz ozdobiony panelami z ciemnego drewna i tapetami w kolorze zieleni i złota. Pamiętam, jak bardzo się przestraszyłam, gdy byłam tu po raz pierwszy, ale teraz jest jeszcze gorzej, a do tego dochodzi jeszcze oczywiste zaniedbanie. Mijam szereg wysokich, mahoniowych drzwi, wszystkie są zamknięte i nie słychać żadnych odgłosów życia, więc idę dalej w stronę muzyki. 

Docierając do końca korytarza, skręcam w lewo i kieruję się prosto do centrum imprezy. 

Wchodzę do ogromnej sali, spoglądając na sklepione sufity ozdobione drogimi żyrandolami i niezliczoną ilość okien udrapowanych ciężkimi zasłonami z rubinowo-czerwonego aksamitu. Z podwyższonego podium na końcu sali DJ puszcza muzykę, ale poza tym pomieszczenie jest całkowicie pozbawione mebli. Niegdyś była to bogato zdobiona sala balowa, w której odbywały się wystawne przyjęcia, o których mówiono w całym mieście, ale widać, że nikt już nie dba o to miejsce. 

Wielki tłum tańczy na wytartej podłodze z twardego drewna, podczas gdy inni siedzą w grupach na ziemi na skraju sali, rozmawiając, śmiejąc się, paląc i pijąc. Wdycham zapach trawki, idąc przez to miejsce i wypatrując Darrowa, ale nie widzę go ani nikogo z jego ekipy. 

Wychodząc z sali balowej tylnymi drzwiami, kieruję się na zewnątrz. Odgłosy śmiechu przesączają się przez powietrze, gdy obchodzę posesję od zewnątrz, w kierunku tylnego patio. Na widok zarośniętego labiryntu zatrzymuję się i wracam myślami do tamtej nocy. Byłem tylko dzieckiem, dlatego nie rozpoznałem adresu, mimo że pamiętam każdy szczegół mojej ostatniej wizyty w tym miejscu. 

Odkorkowuję wódkę i wpijam ją do gardła, ciesząc się z pieczenia i trzymając się go, zamiast pozwolić wspomnieniom się rozwinąć. 

Idę dalej, moje stopy nabierają tempa, gdy za zakrętem dostrzegam kilku członków gangu Darrowa. Grupa około dwudziestu osób wyleguje się przy starym basenie, skulona wokół prowizorycznego ogniska, rozrzucona na krzesłach ogrodowych i leżakach. Basen jest teraz pusty, nie licząc liści i śmieci, które zalegają na podłodze pokrytej starymi, niebieskimi kafelkami. 

Zatrzymuję się przed leżakiem, na którym leży Bryant Eccelston. Bryant jest najlepszym kumplem Darrowa i numerem dwa, a tam, gdzie jest jeden, drugi nigdy nie jest daleko. Urocza blondynka opina się wokół jego szerokiej, mierzącej pięć stóp i jedenaście cali sylwetki. "Gdzie on jest?" pytam, wwiercając się w niego spojrzeniem. 

"Ładny strój". Bryant uśmiecha się, powoli przyglądając się mojemu ciału, a jego wzrok z przyzwyczajenia zatrzymuje się na moich piersiach. 

"Przestań pieprzyć, Bry. Gdzie jest Darrow?". 

Przechyla głowę na bok, a migoczące światło ogniska uwydatnia głęboką bliznę biegnącą od lewego oka przez skroń do linii włosów. "Jest tam." Szarpie głową do tyłu, a jego usta lekko się rozchylają. Blondynka na jego kolanach zachichotała, posyłając mi zadowolone spojrzenie, gdy oplatała jego szyję ramionami. 

Ignorując te teatrzyki, idę w kierunku domu z basenem, popijając wódkę, chcąc, żeby się, kurwa, pospieszyła i znieczuliła mój ból. 

Drzwi są otwarte, więc wpycham się do środka, słysząc ich, zanim ich zobaczę. To nie jest niespodzianka. Nie po starannie zainscenizowanej interwencji Bryanta na zewnątrz. 

Przechodzę przez salon, omijając zgniecione puszki po piwie, nieświeże pudełka po pizzy i pomięte ubrania, słuchając spodni i jęków dobiegających z sypialni, przeklinając tego kutasa pod nosem. 

Otwieram drzwi z rozmachem, opieram się o futrynę i patrzę, jak dziewczyna z rudymi włosami ujeżdża kutasa mojego chłopaka. Ona naprawdę to robi. Podskakuje na nim w górę i w dół, jakby była na koziołku. Miednica Darrowa unosi się, a on chwyta ją za biodra. Pot spływa mu po piersiach, a on jęczy z rozkoszy, wbijając się w nią. Ona jęczy, odrzucając głowę do tyłu i poddając się temu uczuciu. 

I wiem, jakie to przyjemne uczucie, bo Darrow ma dużego kutasa i wie, jak go używać. 

"Hej, dupku", mówię, biorąc kolejny łyk wódki i obserwując ich. 

"Lo! Cholera!" Oczy Darrowa otwierają się szeroko, gdy w końcu mnie zauważa. "Nie przesadzaj" - błaga, a jego wyraz twarzy zmienia się w szaleńczy. Zrzuca rudą z kutasa, a ona upada na podłogę, uderzając skronią o stolik nocny. Staje, jego wzniesiony kutas salutuje mi, gdy przechodzi nad swoją koleżanką do pieprzenia, ignorując jej krzyki i przekleństwa, i kieruje się w moją stronę. 

"Dar" - jęczy Tempest, podnosząc się na nogi. "Zapomnij o niej. Wracaj do łóżka." Pieściła jeden ze swoich dużych cycków, a wolną ręką pocierała posiniaczoną skórę na czole. 

"Zamknij się, do cholery" - warknął, spoglądając na nią przez ramię. 

Jej usta zwężają się, a w szczęce drga mięsień. Potem jej rysy wygładzają się, a w oczach pojawia się złośliwy błysk. 

"Wypluj to, suko" - mówię, unosząc dłoń, aby zatrzymać tor ruchu Darrowa do przodu. 

"Pieprzy mnie od tygodni, przy każdej możliwej okazji" - mruczy Tempest, uśmiechając się z zadowoleniem, gdy idzie w naszą stronę. 

Podnoszę butelkę. "To dobrze dla ciebie. Zajęło ci tylko dwa lata, żeby dostać się do jego łóżka?". Obejmuje Darrowa od tyłu, ale ten ją odpycha. "Wszyscy oglądaliśmy twoje żałosne próby uwodzenia, ale wytrwałość najwyraźniej popłaca. Powinieneś być dumny." Uśmiecham się, wypijając kilka łyków wódki. 

"Och, jestem dumny. Jestem bardzo dumna, bo najwyraźniej jestem znacznie lepszą kłamczuchą niż potężna Harlow Westbrook". 

"Zamknij gębę, Tempest, albo ja zamknę ją za ciebie" - Darrow syczy do swojego kumpla, wyglądając, jakby za chwilę miał stracić panowanie nad sobą. 

"Nie moja wina, że nie możesz się z nim utrzymać" - dodaje, drwiąc ze mnie jeszcze bardziej, bo ma puch między uszami. 

Darrow traci panowanie nad sobą, uderza ją w twarz, a ja krzywię się, gdy jej głowa odskakuje do tyłu. 

"Prawdziwa klasa" - stwierdzam, patrząc na tego dupka. Nie jestem fanem Tempest. Właściwie nie mogę jej znieść, ale nikt nie zasługuje na takie traktowanie. Gdyby kiedykolwiek ośmielił się kiwnąć na mnie palcem, spoliczkowałbym go, a potem wyrzuciłbym jego obelżywy tyłek na krawężnik. Ale Tempest będzie się go czepiać jak liszka, bo ma zero szacunku do siebie i jeszcze mniej inteligencji. 

"Ona jest nikim" - mówi, sięgając po mnie. "Dziurą do pieprzenia, kiedy się nudzę. Nic nie znaczy." 

To rozpaczliwe spojrzenie naprawdę nie pasuje do Darrowa, a ja zastanawiam się, jak mogłem z nim wytrzymać tak długo. Był środkiem do celu, a jego przydatność już się skończyła. Teraz mogę odejść jak poszkodowany i trzymać swoje sekrety blisko piersi. Tak jest czyściej. Tempest wyświadczyła mi przysługę. Nie żeby kiedykolwiek usłyszała to z moich ust. 

Warknąłem, a oni oboje wlepili we mnie wzrok. "Wy dwaj, głupie skurwiele, zasługujecie na siebie nawzajem". Odsuwam się od framugi drzwi. "Cieszcie się moimi niechlujnymi sekundami". Tempest spogląda na mnie, a po sposobie, w jaki zaciska knykcie, wiem, że chętnie by mi przyłożyła. "I tak już skończyłam się obijać". 

"Lo, czekaj. No dalej. Wiesz, że cię kocham." Darrow rzuca się na mnie, a ja natychmiast uderzam go kolanem w jaja. Upada na ziemię, ściskając sobie kutasa i rycząc z bólu. Podnoszę butelkę wódki, gotów wylać ją na jego głowę, zanim się rozmyślę. 

Nie będę marnował dobrej wódki Grey Goose na tego zdradzającego szlamę. 

"Ciesz się swoim życiem i zgub mój numer". Trzymam głowę pewnie i odchodzę. 

"Dzięki za ostrzeżenie" - mówię, dając Bryantowi buziaka, kiedy przechodzę obok ekipy Darrowa, wyglądając, jakby nic mnie nie obchodziło. 

Bryant porzuca blondynkę i goni za mną. "Zasłużyłaś na to, żeby wiedzieć" - mówi, wchodząc za mną. 

Spoglądam na niego, wiedząc dokładnie, dlaczego to zrobił. "Jak już mówiłem, dzięki". 

"Czekaj." Chwyta mnie za łokieć, zagradzając mi drogę. "On i tak nigdy nie był dla ciebie odpowiedni". 

Moje usta drgają. "I przypuszczam, że ty jesteś?". 

"Wiesz, że tak". Przesuwa dłonią po swojej ogolonej czarnej skórze głowy, a jego orzechowe oczy potwierdzają wszystko, co podejrzewałam. 

"Tak, to gówno się nie wydarzy, Bry. Wracaj do Blondie". Nie czekam na jego odpowiedź, wyswobadzam się z jego objęć i wślizguję się tylnymi drzwiami do domu. 

Pieprzyć tego dupka Darrowa. Naprawdę potrzebowałem dziś wyrzucić z siebie to całe gówno. Przytulam butelkę wódki do piersi. Chyba pan Grey Goose będzie musiał się tym zająć. 

Jestem w połowie korytarza w kierunku holu wejściowego, kiedy mnie woła. "Lo! Zaczekaj!". 

Obejrzałam się przez ramię i zobaczyłam Darrowa przedzierającego się przez tłum przy drzwiach do sali balowej. Ugh. Nie jestem w nastroju do wysłuchiwania jego żałosnych wymówek. 

Nie mam zbyt wielkiego kodeksu moralnego, ale zdrada to dla mnie ciężka przeprawa. 

Spalił za sobą mosty, a ja i tak już z nim skończyłam, więc nie ma nic, co mógłby powiedzieć, żebym zmieniła zdanie. 

Skończyłam się z nim pieprzyć i skończyłam z nim rozmawiać. 

W Lowell nie brakuje przecież gorących facetów, a ja skończyłam eksperymentować w Prestwick. 

"Pieprzę swoje życie" - mruczę, podbiegając do najbliższych drzwi, otwierając je i wpadając do środka. Zamykam drzwi od środka. Z trudem wydychając powietrze, odwracam się, a oddech mi się urywa, gdy uświadamiam sobie swój błąd. 

A może to los się wtrącił i nie bez powodu zostałem tu dziś zaprowadzony. 

Cztery pary oczu wpatrują się we mnie z różnym wyrazem twarzy. Chłopcy siedzą wokół okrągłego stołu i grają w karty. Oświetlenie jest naprawdę słabe, jedyne światło pochodzi z dwóch lamp, po jednej z każdej strony pokoju. Nad głowami kłębią się kłęby dymu. Zapach tytoniu miesza się z mocnym zapachem Mary J. 

Facet z przyciętymi brudnymi blond włosami obraca się na krześle, wyciągając przed siebie długie nogi w dżinsach, a jego wzrok wędruje po mnie z jawnym zainteresowaniem. Przeszywające niebieskie oczy przenikają do moich, a ja zatrzymuję jego natrętne spojrzenie swoim własnym. 

Jego twarz jest arcydziełem o epickich proporcjach. Mocny nos. Puszyste usta. Pełne, wysokie kości policzkowe, za które większość dziewczyn by zabiła. Jego szerokie, lodowato niebieskie oczy są obramowane warstwą gęstych, czarnych rzęs. Jego broda pokryta jest stylową warstwą zarostu. Ma przekłutą lewą brew, a tatuaże pokrywają jego odsłonięte ramiona i dłonie aż po koniuszki palców. Jest zbyt ciemno, by je wyraźnie zobaczyć, ale tatuaże robią wrażenie. Jego czarny podkoszulek rozciąga się na imponującej klatce piersiowej i wybrzuszonych bicepsach, co sprawia, że aż ślinka cieknie. 

Jest gorący jak cholera, ale po zadowolonym uśmiechu na jego ustach widać, że on też o tym wie. 

Ktoś chrząka, odciągając moją uwagę od faceta, który może być tylko Świętym Lennoxem, przywódcą młodszego oddziału Świętości. Facet, którego tak samo się boję, jak go pożądam. 

Następnie mój wzrok pada na Galena Lennoxa. Podczas gdy w spojrzeniu jego kuzyna Saint'a można było dostrzec zarówno ciekawość, jak i groźbę, Galen był zimny i twardy, a jego wyraz twarzy zdradzał napięcie i niedowierzanie. Jego jadeitowo-zielone oczy wywiercają dziury w mojej głowie, a jego zgarbione ciało jest napięte, w pogotowiu, gotowe do ataku w każdej chwili. Kolorowe tatuaże pokrywają jedno ramię i pną się w górę szyi. Pociera swoje pluszowe wargi, podejrzliwie zwęża oczy i pochyla głowę, a jego brązowy jastrząb jest skierowany w moją stronę, jakby trzymał broń. 

Nie reaguję dobrze na wszelkiego rodzaju groźby, więc odsuwam się od drzwi, prostuję kręgosłup i idę w stronę stołu, podczas gdy Darrow uderza pięściami w drzwi. "Lo! Natychmiast otwórz te pieprzone drzwi!". 

Facet o ciemnych włosach i intensywnie brązowych oczach marszczy brwi w rozbawieniu. Bębni palcami po stole, rzucając spojrzenie na Sainta. Jest zbudowany jak czołg. Szerokie ramiona. Szeroka klatka piersiowa. Bicepsy większe od mojej głowy. Muskularne nogi, które ściśle przylegają do ciemnych dżinsów, które ma na sobie. Jego wyraz twarzy jest najcieplejszy. Jego spojrzenie przeskakuje od Saint do mnie i do drzwi za mną. To musi być Caz Evans - mięśniak. Opowieści o jego brutalnej sile są w tych stronach legendarne. Jeśli wierzyć tym opowieściom, zabijał ludzi gołymi rękami. 

Zatrzymuję się przed Saintem, kładę ręce na biodrach i rzucam mu spojrzenie. Czuję na sobie sztylety, które Galen wysyła w moją stronę, ale moja uwaga jest skupiona tylko na ich przywódcy. Błękitne, chłodne spojrzenie Saint'a spotyka się z moim i iskrzy między nami, gdy po raz pierwszy patrzymy na siebie z bliska. 

Arrows i Sainthood są zaprzysięgłymi wrogami i nie mają zwyczaju spotykać się ze sobą, ale jestem pewien, że o mnie słyszał. Tak samo Darrow wiedziałby, gdyby któryś z nich się umawiał. Gorące spojrzenie Saint'a pali mnie na wskroś, a w mojej piersi rozkwita ogień. Ból rozprzestrzenia się niżej, moje jądro pulsuje, gdy wdziera się we mnie przyciąganie, natychmiastowe i gwałtowne. 

"Saint." 

Na dźwięk jego ochrypłego głosu nasze połączenie zostaje przerwane, a ja odwracam głowę. Moja szczęka zaciska się, gdy nasze oczy się spotykają. Jego wyraz twarzy przekazuje tak wiele, ale jest już za późno. Zbolałe, orzechowe oczy wpatrują się w moje, a w mojej piersi narasta tsunami. 

Jestem dumny z tego, że potrafię trzymać emocje na wodzy, ale ten dzień poważnie miesza mi w głowie. Tata, Darrow, a teraz natknięcie się na Świętość - ten dzień nie może być już gorszy. 

Theo Smith jest czwartym członkiem gangu i również jest olśniewająco piękny, ale w inny sposób. Jego długie, piaskowo-blond włosy opadają na kark i są zaczesane za uszy w niechlujną fryzurę, która jest niezwykle seksowna. Szoruje dłonią po swojej nierównej linii szczęki, przytrzymując moje spojrzenie, a niewypowiedziana prośba jest oczywista. Jak na czarodzieja techniki i mistrza finansów, który jest znany z bystrości umysłu i opanowania pod presją, teraz wygląda na zdenerwowanego. 

Powinien być. 

Bo jest kłamcą i tchórzem. 

A on wie, że ja wiem. 

"Harlow Westbrook!" Darrow jest bliski załamania, skoro używa teraz mojego pełnego nazwiska. "Otwórz te pieprzone drzwi i przestań być taką wrażliwą suką". 

Rozluźniam szczękę, rozluźniam rysy twarzy i nadaję jej rozbawiony wyraz, skupiając się na Saincie. Stoi, patrząc na mnie wyrachowanym wzrokiem, który jednocześnie jest mrocznie złowrogi i przesiąknięty pożądaniem. Ciarki przechodzą mnie po całym ciele i jestem tak podniecona, że moczą mi się majtki. 

W tych obcasach mam prawie metr sześćdziesiąt wzrostu, a Saint wciąż nade mną góruje. Wyobrażam sobie, jak jego wielka sylwetka obejmuje moją w wyobraźni, co jeszcze bardziej zwiększa moje pożądanie. Ciepło jego ciała uderza we mnie, kojąc moje poszarpane krawędzie i podsycając płomienie, które wzniecają we mnie piekło. Odkładam opróżnioną do połowy butelkę wódki na stół i ponownie kładę ręce na biodrach. "No i co?" 

Wyrzucam to z siebie. Ja to robię. Teraz piłka jest po jego stronie. 

Przyciąganie jest obustronne. On nie robi nic, aby ukryć, że pragnie mnie tak samo, jak ja jego. 

Saint robi krok bliżej, a jego klatka piersiowa ociera się o moje ciało, wywołując nową falę pożądania, która przepływa przez moje kończyny. "Jeśli to zrobimy...". 

"Wiem. To nie jest moje pierwsze rodeo". Wiem, że w tym życiu nic nie jest za darmo. Prosisz o przysługę. Płacisz kobziarzowi. Seks jest zwykłą walutą. Taki jest świat, w którym żyjemy. 

W jego szczęce pojawia się mięsień, a on mocno chwyta mój podbródek, podnosząc moją głowę do góry. "Nie przerywaj mi, kurwa". 

"Albo co? Niech zgadnę. Ukarzesz mnie?". On nie może wiedzieć, że ostry seks jest moim ulubionym, a kara rzadko jest karą. Nie po tym, co przeżyłam w wieku trzynastu lat. Tym razem będzie trzeba wiele, żeby mnie złamać. 

Wpatruje się głęboko w moje oczy, zbliżając swoją twarz tak blisko, że dzielimy to samo powietrze. "Spodobałoby Ci się". 

Nie podoba mi się, że tak łatwo potrafi mnie odczytać. Nie wtedy, gdy przez lata wznosiłam mury, które miały trzymać mężczyzn takich jak on z dala. Ale uprzedzenie to uprzedzenie. Nic dziwnego, że Saint Lennox jest mistrzem w burzeniu murów i odkrywaniu prawdy. Nie bez powodu jest mózgiem całej operacji. Moje oczy odpowiadają twierdząco, a ciało szumi w oczekiwaniu. 

"To nie będę tylko ja" - dodaje, uważnie obserwując moją twarz w poszukiwaniu reakcji. "Stanowimy zgraną paczkę". 

Słyszałam plotki na ten temat, a to tylko dodaje uroku. 

W mojej piersi pojawiają się motyle, a moje ciało pulsuje z surowej potrzeby. Zwilżam suche wargi, przełykam, gdy adrenalina przepływa przez moje żyły. Wiem, co jest na stole. Wiem, co zrobią i jaką cenę muszę zapłacić. Jeśli on myśli, że to jest przeszkoda w zawarciu umowy, to bardzo się myli. To jest dokładnie to, czego potrzebuję, aby przetrwać resztę tego piekielnego dnia. 

"Zrób to" - mówię, mój głos brzmi pewnie, a twarz zdradza mój zapał. 

Oczy Saint'a ciemnieją do tego stopnia, że niemal się w nich tli. 

On tego chce. 

To jest już załatwione. 

"Święty. Powinniśmy o tym porozmawiać". W tonie Galena pobrzmiewa niezadowolenie, a jeśli on mi to spieprzy, to ja spieprzę jemu. 

"Decyzja została podjęta". Saint odwraca głowę, ośmielając kuzyna do kłótni. 

Galen pociera kark i przytakuje krótko. 

To, co mówi Saint, jest prawem. 

Wszyscy o tym wiedzą. 

"Lo! Nie będę się bawił w gierki. Otwórz drzwi, albo je, kurwa, wyłamię" - ryczy Darrow, a jego rezerwy cierpliwości wyczerpały się, gdy całym ciężarem ciała rzuca się na drzwi, trzaskając nimi. 

Saint upuszcza mi podbródek, łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę drzwi. Patrzy na mnie, trzymając dłoń wokół klamki. "Ostatnia szansa, żeby się wycofać". 

"Nie wycofam się." Przyciskam się do jego boku, owijam ramiona wokół jego szyi i obejmuję go całego, rozkoszując się dreszczem, który przebiega po mojej skórze, gdy tylko go dotykam. "Wchodzę w to." 

W jego oczach błyska szacunek, ale trwa to tak krótko, że nie jestem pewna, czy sobie tego nie wyobraziłam. 

Obejmując mnie w pasie, przytrzymuje mnie blisko i otwiera drzwi, stając twarzą w twarz z moim nowym eks. "Darrow Knight" - woła Saint, przesuwając dłoń na moje biodro. "Czemu zawdzięczamy tę przyjemność?". Jego ton i wyraz twarzy ociekają drwiną, gdy długimi, pokrytymi atramentem palcami robi kółka na moim biodrze. 

Twarz Darrowa ciemnieje jak grom, a jego spojrzenie przeskakuje między Saintem a mną. Górny guzik jego dżinsów jest rozpięty, ma odsłoniętą klatkę piersiową, a jego trampki nie mają sznurowadeł. Założę się, że Tempest nie była zbyt zadowolona, widząc go tak szybko uciekającego w pogoni za mną. "Wypierdalaj z tego pokoju, Lo". Darrow chwyta jedno z moich ramion, odciągając je od szyi Saint'a. 

Mówię: "Pierdol się, Dar", gdy Saint odrywa mięsiste palce Darrowa od mojego ciała, przyciągając mnie z powrotem do siebie. "Nigdy ci nie odpowiadałem i nie zamierzam zaczynać teraz". 

"Nie chcesz tego robić, kochanie." Składa ręce na piersi i rzuca mi ostrzegawcze spojrzenie. "Przesadzasz". 

śmieję się. "Wygląda na to, że masz złudzenia wielkości. Pozwól, że pomogę ci to wyjaśnić". Wyrywam się z uścisku Saint'a, szturchając Darrowa w klatkę piersiową, gdy zmuszam go do powrotu. "Ja. nie. mnie to obchodzi. Byłeś tylko kimś, z kim można się pieprzyć, kiedy mi się nudziło". Uwielbiam obracać jego własne słowa przeciwko niemu. 

Uderza mnie palcem, a Saint staje za mną, obejmuje mnie w pasie i przyciąga do swojego ciepłego ciała. "Przekroczyłaś czas swojego powitania". Głos Saint'a mógłby ciąć szkło. 

Galen staje po mojej drugiej stronie. "Zbierz swoją ekipę i wypierdalaj z mojego domu". 

"Dotknąłeś ją... Wiesz, co to oznacza". Darrow zaciska pięści i wypina pierś. 

"Rozbiłeś się i spłonąłeś, człowieku". Caz dmucha Darrowowi w twarz dymem. "A teraz spadaj". 

Twarz Darrowa przybiera niezdrowy odcień czerwieni. "Kurwa." Oczy zwężają mu się do szparki. "I tak już, kurwa, z tobą skończyłem". 

"Tak, to dlatego za nią ganiasz, walisz w nasze drzwi jak jakaś pieprzona cipa" - odpowiada Saint. "Jesteś w rozsypce, stary". 

"Mam nadzieję, że jest tego warta" - szczeka, po czym odchodzi. 

"Ja wezmę kilku sługusów i odeskortuję Strzałki z lokalu" - mówi Caz, gasząc papierosa na podłodze. Rzuca w moją stronę uśmiech. "Nie zaczynaj beze mnie". Uśmiecha się, a potem idzie za Darrowem. 

Galen warczy: "Muszę się, kurwa, napić", potrząsając mnie za ramię i wpychając do pokoju. Saint kieruje mnie z powrotem do środka, patrząc na kuzyna ostrym jak laser spojrzeniem, które powinno go zaniepokoić. 

Najwyraźniej kuzyni nie mówią sobie wszystkiego. 

Theo zamyka drzwi za Cazem, próbując nawiązać ze mną kontakt wzrokowy, ale ignoruję go, dając mu posmakować jego własnego lekarstwa. 

Galen pije prosto z butelki burbona na stole, jakby to była woda sodowa. Saint siada naprzeciwko swojego kuzyna i przyciąga mnie na swoje kolana. Zdejmuję szkolną kurtkę i wieszam ją na oparciu krzesła. 

Saint przygląda się moim piersiom, wydyma wargi i uśmiecha się. "Niezłe piersi." Dotyka moich piersi przez białą koszulę, a moje sutki natychmiast zaczynają się piec. Ciągnie mnie za cycki, ugniatając je przez ubranie, aż sutki stają się tak twarde, że ocierają się o koronkowy stanik i cienki materiał koszuli. 

Theo kładzie nogi na stole, zapala blanta i zbliża go do ust. Galen krzywi się, a jego wzrok przykuwa się do rąk Saint, co jest niemal komiczne. Chwytając butelkę wódki, wypijam kilka łyków, po czym obracam się na kolanach Saint'a i siadam naprzeciw niego. Jego ręce opadają na moją talię, a on marszczy brwi, czekając, aż wykonam następny ruch. 

Odkładam butelkę na stół i pochylam się, śmiało przyciskając usta do ust Sainta. Jego wargi natychmiast się rozchylają, a ja przelewam część wódki z moich ust do jego. Jego oczy przeszywają moje, gdy przełykamy, nasze usta wciąż są złączone, a ja, jeśli nie będę ostrożna, mogę zgubić się w ich niebezpiecznej, lodowatej głębi. 

Wpada do środka, zanim zdążę się wycofać i obejmuje moje usta w gorącym pocałunku, który podkręca moje palce. Chociaż nazwanie tego pocałunkiem nie oddaje sprawiedliwości, bo to bardziej jak żądanie. 

Święty pożera moje usta. Jego język wiruje wokół moich. Jego wargi karzą, gdy bierze to, czego chce, bez żadnych przeprosin. A ja odwzajemniam jego zapał, przyciskając do jego warg sine pocałunki, podczas gdy moje dłonie przesuwają się po aksamitnie miękkich włosach na jego głowie. Jego dłonie wślizgują się pod moją spódnicę, a duże dłonie dotykają nagich policzków mojego tyłka. Jest już twardy pode mną, a ja ocieram się o niego, desperacko pragnąc poczuć go w sobie. Chcę się zatracić, zanim moja głowa zacznie mi przypominać, że mój świat się zawalił. 

"Myślałem, że czekamy na Caz". 

Saint odrywa swoje usta od moich, rzucając mi aroganckie spojrzenie przez ramię na swojego kuzyna. "To ja czekam". Ściska policzki mojego tyłka, a ja przygryzam dolną wargę, żeby stłumić jęk. "Rozgrzewam naszą dziewczynę". 

Kładę dłonie na jego ramieniu i pochylam się, liżąc ścieżkę po boku jego szyi i wzdłuż linii jego szczeciniastej szczęki. 

Z jego klatki piersiowej wydobywa się głębokie dudnienie. "Dziewczyno, masz jaja." Zdejmuje ręce z mojego tyłka, przytrzymuje mocno moją twarz, przyglądając mi się z wyraźnym rozbawieniem. 

"Ma na imię Harlow." Głos Theo jest ściszony, ale żadne z nas nie przeoczyło jego delikatnej krawędzi. 

Saint nie spuszcza wzroku z mojej twarzy i zwraca się do swojego przyjaciela. "Chcesz mi coś powiedzieć, stary?". 

"Wszyscy wiedzą, kim jest Harlow Westbrook. Ona jest..." 

Wyrywam się z uścisku Saint'a, obracam się tak, że stoję twarzą do Theo, a on przerywa w połowie zdania. "Naprawdę nie chcesz tam iść". Moje oczy ośmielają go, żeby mnie sprawdzić. 

"Ciekawe." Saint trzyma mnie za biodra, przeciągając moją pupę w przód i w tył po jego kroczu. "Ale to może poczekać. Jestem napalony jak cholera." Podnosi mnie z siebie, tymczasowo stawiając moje stopy na ziemi. 

Błyskawicznym ruchem, zamachem ręki zgarnia zawartość stołu. Przewiduję ten ruch w ostatniej sekundzie, chwytając swoją wódkę, zanim stanie się ofiarą. Galen reaguje równie szybko i ratuje swój bourbon, zanim dołączy do kart, żetonów, pieniędzy i kilku butelek piwa leżących na podłodze. Saint podnosi mnie ponownie, kładąc na krawędzi stołu. "Połóż się na plecach." Jego oczy błyszczą z pożądania, a moje majtki są kurewsko mokre, choć ledwie mnie dotknął. 

Galen przeklina, a Theo przełyka, gdy robię, co mi każe. Leżę na plecach, a moje długie, ciemne włosy rozsypują się wokół mnie na stole. 

"Złap ją za ręce" - rozkazuje Saint. 

Galen dymi przez kilka sekund, po czym wypija więcej burbona i rozrzuca go po całym pokoju. Butelka uderza w ścianę, roztrzaskując się pod wpływem uderzenia. 

"Skończyłeś?". Saint rzuca kuzynowi zabójcze spojrzenie. 

"Niezupełnie." Gniewny ton Galena sprawia, że ciarki przechodzą mi po plecach. Chwyta mnie za ręce, podciągając je nad głowę, aż mam wrażenie, że są wyrywane z torebek. 

Saint rozchyla moje uda, przesuwając dłonie po moim nagim ciele, gdy drzwi się otwierają i Caz dołącza do naszej małej imprezy. Zamyka drzwi ze słyszalnym kliknięciem, tupiąc do nas w ciężkich butach. "To załatwione?" pyta Saint, a jego ręce zatrzymują się w połowie drogi do moich ud. 

"Wyrzuciliśmy śmieci". Słyszę uśmieszek w tonie Caz. "Hej, piękna" - mówi, pochylając się nade mną i obejmując jedną stronę mojej twarzy. 

Wpatruję się w niego, gdy Saint wznawia swoją wędrówkę w górę po moich udach. Chłodne powietrze muska moje przegrzane ciało, gdy Saint podnosi moją spódnicę. "O co chodzi z tym mundurem?" - pyta. 

"Nie miałam czasu się przebrać" - mruczę, a moje spojrzenie kieruje się na Caza, który zbliża swoją twarz do mojej. 

Dostałam telefon, gdy byłam w szkole, a mama przysłała po mnie samochód. Lincoln, asystent mojego ojca, odwiózł mojego SUV-a do domu. Po kilku godzinach spędzonych z policją, koronerem i dyrektorem domu pogrzebowego po prostu musiałem wyjść. Mama poszła do swojej sypialni z butelką wina i valium, a ja chwyciłem wódkę i uciekłem stamtąd. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że nadal jestem w mundurze, dopóki ta suka Rita Knight mi tego nie uświadomiła. 

"Wyglądasz seksownie" - mówi Saint, dotykając mojej cipki przez stringi. "Zawsze chciałem przelecieć księżniczkę z Akademii Lowella". 

"To chyba twój szczęśliwy dzień" - szepczę tuż przed tym, jak wymagające usta Caz'a zderzają się z moimi. Niszczy moje usta, podczas gdy jego palce szybko rozpinają moją koszulę. Sapię w jego usta, gdy Saint rozrywa moje stringi, wystawiając mnie na widok publiczny i zagłębia we mnie dwa palce. 

"Jest dla nas taka mokra" - wykrzykuje, dodając kolejną cyfrę i wsuwając i wysuwając palce w szorstkich ruchach. Pochyla się nade mną od góry, przesuwając wolną rękę w dół mojego ciała, a jego palce trafiają do miseczki lewego stanika. 

Pieści moją pierś, mocno trącając sutek, a ja krzyczę w usta Caza. Caz unosi głowę, oblizuje wargi, a jego oczy ciemnieją, gdy wpatruje się w moje piersi. 

Jeśli któreś z nich zauważyło blizny, nie zwróciło na nie uwagi. 

Jednym szybkim ruchem rozpina mój stanik z przodu, uwalniając piersi. Saint nadal mnie pieści, podczas gdy Galen ugniata moją lewą pierś, a rozkoszne usta Caz ssą mój prawy sutek. 

Drażnią się ze mną i dręczą mnie tak długo, aż staję się gorącą, wijącą się gnidą. 

Mój wzrok pada na krzesło, na którym siedzi Theo, paląc papierosa i patrząc na mnie z oczywistym wzwodem w dżinsach. 

"Siadaj." Saint wyciąga swoje palce, a dwaj faceci czczący moją klatkę piersiową wycofują się. "Wyjmij mojego kutasa". 

Siadam, patrząc w pełne pożądania oczy Saint'a, sięgam po guzik jego dżinsów i odpinam górny. Wsuwam rękę w jego bokserki, a on syczy przez zaciśnięte zęby, gdy moja dłoń obejmuje jego długiego, twardego członka. Głaszczę go powoli, podczas gdy on bawi się moimi cyckami. Za nami odgłosy zrzucania ubrań podnoszą mi ciśnienie krwi. 

Miałam już kilka trójkątów. Ja z dwoma facetami. Ale nigdy nie byłam z czterema naraz. A ci faceci są gorący jak cholera i są zręcznymi kochankami - jeśli plotki, które słyszałam, są wiarygodne. 

Ściągam Saint'owi dżinsy i bokserki, a on podnosi koszulę na głowę. Podczas gdy on zrzuca swoje dżinsy, Caz zdejmuje ze mnie koszulę i stanik, zostawiając mnie tylko w spódnicy, która w tej chwili jest jeszcze zawiązana wokół mojej talii, a moja cipka jest w pełni wyeksponowana. 

Theo rzuca na stół kilka prezerwatyw, a ja odwracam głowę w jego stronę. Wpatrujemy się w siebie. Między nami nawiązuje się milcząca komunikacja. On ma rozpięte dżinsy, a ręką głaszcze swojego kutasa, ale nie robi żadnego ruchu, żeby do nas dołączyć. 

Saint odrzuca moją głowę do tyłu. "Patrz na mnie, kochanie". 

Przysuwam się do krawędzi stołu i przyciskam usta do jego klatki piersiowej, patrząc na niego przez zakryte oczy, gdy składam gorące, mokre pocałunki na całej jego wyrzeźbionej klatce piersiowej. Kładzie swoją dłoń na mojej, wciąż owiniętej wokół jego twardej jak skała erekcji, i porusza nią w górę i w dół, zachęcając mnie do kontynuowania. Puszcza mnie, a ja pompuję jego kutasa mocnymi, pewnymi ruchami, uwielbiając ciemną poświatę w jego oczach i sposób, w jaki wciska się w moją dłoń. 

Ktoś zaciska dłoń na moich włosach, ciągnąc moją głowę do tyłu i na bok. "Otwórz szeroko" - rozkazuje Galen. 

Biorę jego kutasa do ust, rozchylając policzki, żeby móc go wziąć całego. Jest ogromny i wywołuje u mnie odruch wymiotny, gdy napiera na tył moich ust. Trochę się rozluźnia, a ja przesuwam wargi w górę i w dół jego szerokiego członka, ssąc go z entuzjazmem i rozkoszując się dźwiękami, jakie wydaje, gdy go obciągam. On pieści moje usta, podczas gdy ja pompuję kutasa Saint, a Caz pieści moje cycki od tyłu. 

"Dość." Saint zdejmuje moją rękę ze swojego kutasa, podnosząc mnie do góry w momencie, gdy Galen wyskakuje z moich ust. Moje nogi owijają się wokół tęższej talii Saint'a, który prowadzi nas na skórzaną kanapę. 

Kładzie mnie płasko na plecach, rozchyla moje nogi i zbliża usta do mojej cipki. Jego palce wsuwają się we mnie i wysuwają, a on na przemian z językiem gwałci mnie jak szalony. Eksploduję na jego języku, moje plecy wyginają się w łuk, biodra podrygują, gdy dochodzę całą powierzchnią jego ust. 

Stoi, uśmiechając się maniakalnie i zakładając prezerwatywę. "Smakujesz jak pokusa, Harlow Westbrook". Pochyla się nade mną, przyciskając swoje usta do moich, a ja czuję smak siebie na jego wargach. 

Podnosi mnie do góry i siada, umieszczając mnie nad swoim pulsującym kutasem. "Ujeżdżaj mnie, księżniczko. Pokaż mi, jak bardzo kochasz mojego kutasa w sobie". 

Powoli opuszczam się na niego, czując, jak mnie rozciąga, gdy biorę go do swojego ciała. Alkohol buzuje w moich żyłach, a ja jestem na haju, kiedy zaczynam go pieprzyć. 

"Wspaniały tusz" - mówi Caz, przesuwając palcami po wzorze, który rozciąga się od moich łopatek aż do tyłka. Przez chwilę się wzdrygam, ale szybko się uspokajam. 

"Mszczący się anioł, prawda, Lo?" mówi Theo. 

"Nie nazywaj mnie tak". Spoglądam na niego przez ramię, podskakując na kutasie Saint'a. 

"Na kim szukasz zemsty?" pyta Galen, głaszcząc swojego kutasa i patrząc, jak moje cycki podrygują, gdy ujeżdżam jego kuzyna i najlepszego przyjaciela. 

"Na wszystkich" - odpowiadam bez wahania. 

"Kurwa" - chrząka Saint, wbijając paznokcie w moje biodra w sposób, który, jak wiem, pozostawi ślady. "Twoja cipka jest taka ciasna". 

Caz przeczesuje mi włosy przez ramię i przystawia swojego kutasa do moich ust. Otwieram je, gdy usta Galena zaciskają się wokół jednego z moich sutków. Caz nie jest tak duży jak Saint i Galen, więc biorę go całego. Wsuwa się i wysuwa, a palcami obraca mój drugi sutek. 

Theo tylko się przygląda. 

Nadal siedzi na swoim krześle, ale przysunął się bliżej. 

Nasze oczy spotykają się, gdy patrzy, jak pieprzę jego przyjaciół, a ja widzę jego ból. Prawie jest mi go żal, dopóki nie przypomnę sobie, co zrobił. I że jestem znieczulony na emocje. 

Jedyny czas, kiedy pozwalam sobie na jakiekolwiek uczucia, to czas, kiedy się pieprzę. To jedyna przyjemność, na jaką sobie pozwalam, a w tej chwili mój licznik przyjemności jest poza skalą. 

Ręka Theo pracuje w nadgodzinach za jego dżinsami, a jego twarz jest zarumieniona. Nie mogę się oprzeć, żeby nie nacisnąć na jego guziki, kiedy Caz nagle wysuwa się z moich ust. "Proponuję, żebyś wziął mnie w dupę" - mówię, spoglądając na Theo, moim uwodzicielskim tonem i szyderczym wyrazem twarzy. 

"Nie mam nic przeciwko" - mówi Theo, jego głos jest napięty. 

"Twoja strata jest moim zyskiem" - żartuje Caz, chwytając z półki tubkę lubrykantu i wylewając trochę na swoją dłoń, a następnie rzucając ją Galenowi. Caz zakłada prezerwatywę i smaruje swojego kutasa lubrykantem, podczas gdy dwa mokre, zimne, śliskie palce wpychają się w mój tyłek. Jęczę, wciskając się w kutasa Sainta, podczas gdy Galen palcuje mój tyłek, przygotowując mnie. Wolną ręką nawija prezerwatywę na swój długi, gruby trzon. 

Saint wbija się we mnie z coraz większą siłą, jego dłonie na moich biodrach bolą, gdy wbija się we mnie z dziką przyjemnością. Osiąga orgazm z rykiem, jego kutas pulsuje we mnie, a ja eksploduję, gdy pociera moją łechtaczkę, spazmując wokół niego, gdy jego szczytowanie wygasa. 

Potem zamieniamy się miejscami i ujeżdżam Galena, a Caz bierze mnie od tyłu. Doznania są niesamowite i mimo wrogości, która falami unosi się z Galena, jest to najlepsza zabawa, jaką miałam od wieków. Z przyjemnością spędziłabym całą noc, pieprząc tych facetów. Ignorując rzeczywistość, opóźniam to, co nieuniknione. 

Gdy tylko Caz zdarł prezerwatywę i spuścił się na mój tyłek, Galen przewraca mnie na plecy, podnosząc moje nogi na swoje ramiona i wbijając się we mnie. 

Jego oczy pałają nienawiścią, gdy wbija się we mnie, wwiercając się miednicą w moją, wpychając we mnie swojego wielkiego kutasa tak daleko, jak to tylko możliwe, najeżdżając na moją szyjkę macicy i powodując, że za moimi oczami pojawiają się gwiazdy. Galen ma niezłą kondycję, pieprzy mnie bezlitośnie przez wiele godzin, a pot lśni mu na piersiach z wysiłku. 

Saint głaszcze swojego kutasa, podczas gdy on ssie moje cycki. Woła Theo, gdy zauważa, że jest blisko, i mimo niechęci w oczach Theo, jest posłuszny swojemu przywódcy, dochodząc na moich piersiach w tym samym czasie, co Saint. 

Caz ma z powrotem założone dżinsy i pije moją wódkę, patrząc, jak Galen pieprzy mnie tak, jakby chciał mnie zabić. Ręka Galena zaciska się wokół mojego gardła, podczas gdy Saint bawi się moimi obolałymi sutkami, rozsmarowując na moich nagich piersiach spermę swoją i Theo. "Masz najlepsze cycki, księżniczko". Uśmiecha się, patrząc, jak jego kuzyn egzorcyzmuje swoje demony. Moja cipka jest podrapana, gdy Galen wali mnie po wnętrzu. "I najciaśniejszą cipę" - dodaje, gdy Galen w końcu eksploduje, a jego całe ciało napina się i pręży, gdy krzyczy, że jest wolny. Kilka uderzeń palców Saint'a o moją łechtaczkę i znowu dochodzę. 

Kiedy Galen skończył, wyciąga się, wyrzuca prezerwatywę do kosza na śmieci, zakłada dżinsy i wychodzi z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. 

Saint zbiera moje ubrania, rzucając je na mnie. "Czas na mnie, księżniczko". 

Nie protestuję, ale też się nie spieszę. Theo podaje mi kilka chusteczek, odwracając wzrok, gdy je od niego biorę. Nie spiesząc się, zmywam ich ślinę z mojego ciała i ubieram się. Stoję, rzucając ostatnie spojrzenie na chłopaków, zanim ruszam w stronę drzwi. Gdy przechodzę obok Caza, wyrywam mu z rąk butelkę wódki, a on się śmieje. 

"Dzięki za odwrócenie uwagi" - mówię, gdy moja ręka zaciska się na klamce. 

I za niesamowity seks. 

Myślę o tym, ale nie mówię, bo ego tych facetów i tak pewnie unosi się gdzieś w przestrzeni kosmicznej. 

"Odwrócenie uwagi od czego?" pyta Saint, podchodząc do mnie w całej swojej nagiej okazałości. 

Cholera, ten człowiek to seks na dwóch nogach, a moje serce pulsuje z potrzeby, co jest szalone po trzech orgazmach i tonie wspaniałego, spoconego seksu. 

"Życie. Śmierć." Wzruszam ramionami, ale wszyscy słyszeli, jak mój głos się łamie. 

Theo opuszcza głowę, ale dopiero wtedy dostrzegam smutek w jego oczach. 

Wie, że mój tata właśnie umarł. Pewnie by usłyszał. 

"Zdajesz sobie sprawę, co tu dzisiaj zrobiłeś" - mówi Saint, wchodząc w swoje dżinsy. 

"Wiem." 

"Nie ochronimy cię" - dodaje, zaciągając się dymem z paczki papierosów. 

"Ja też to wiem." 

Zmniejsza dystans między nami, kładąc ręce na mojej głowie, zamykając mnie w klatce. "To dobrze, bo Świętość nie zajmuje się działalnością charytatywną". 

"Nie chcę ani nie potrzebuję twojej pomocy. Jestem w stanie sama się obronić". 

Na jego ustach pojawia się leniwy uśmieszek. Mocno pociąga mnie za włosy, odrzucając moją głowę do tyłu. "Zobaczymy, jak bardzo jesteś mściwa, księżniczko". Przyciska swoje usta do mojego ucha. "Niech rozpoczną się bitwy".




ROZDZIAŁ 1

ROZDZIAŁ 1

Cztery miesiące później - początek ostatniego roku 

"Nigdy nie trać z oczu otoczenia" - instruuje Diesel, gdy jakiś facet podkrada się do mnie od tyłu. Ostatnim mocnym ciosem uderzam zakrwawioną kobietę przede mną w twarz, kopię ją w żebra i zmiatam jej nogi spod nóg. Jest zimna, zanim jeszcze uderzyła o trawiastą podłogę. 

Odwracam się, natychmiast chowając się, gdy zaciśnięta pięść mężczyzny celuje w moją twarz. 

Jest ubrany od stóp do głów na czarno, jak wszyscy moi przeciwnicy, ale ten facet jest czymś nowym. Jego czysta brutalność jest inna. On autentycznie wygląda, jakby chciał mi rozwalić głowę. I zna się na rzeczy, bo ledwo zdążyłem się otrząsnąć, a już zadał mi mocny cios w brzuch. Potknąłem się, ale opanowałem się, zanim jego drugi cios uderzył. 

Walczymy tak, jakby to była prawdziwa sytuacja "życie albo śmierć". Ciosy i kopnięcia, huśtawki i nurkowania, taniec na nogach, jak spar, dość wyrównane. Krew ścieka mi do oka z małego cięcia na mojej brwi, a ja macha na to z moim potu śliskiej dłoni. 

"Time out," Diesel krzyczy, trzymając w górę butelki z wodą, a ja przeklinam pod moim oddechem. Mogę policzyć na palcach jednej ręki ile razy Diesel zakończył walkę w ciągu tych lat, kiedy mnie trenował. Prawie zawsze kończy się to tym, że moi przeciwnicy są zimni lub wyraźnie zdani na moją łaskę. Albo ja tracę kontakt, albo on podniósł stawkę, wybierając dla mnie lepsze cele do ćwiczeń. 

Zadowolony uśmiech mojego przeciwnika tak bardzo mnie złości, że uderzam w tętnicę szyjną jego szyi bokiem dłoni, gdy odwraca się ode mnie, szczerząc się, gdy jego nogi się poddają, powieki się zamykają, a on rozbija się na podłodze. 

Diesel wzdycha, potrząsając głową, gdy podchodzi, oferując mi butelkę wody. "Chciałem zrobić trochę bliskiej walki nożem dzisiaj. Minęło trochę czasu odkąd skupiliśmy się na umiejętnościach walki nożem i obronie." 

Biorę od niego butelkę i odkręcam zakrętkę. "Wiem jak używać mojego noża i zawsze noszę moje ostrze przy sobie". 

Zajęło mi kilka lat, aby poczuć się komfortowo używając noży, ponieważ widok noża wywoływał u mnie traumę, ale tata zorganizował specjalną formę terapii hipnozą, która pomogła mi przezwyciężyć mój strach. Noszenie składanego noża jest łatwiejsze do ukrycia niż broni palnej, więc nauka obrony przy użyciu noży była oczywista. 

Wysączam połowę butelki za jednym zamachem, podczas gdy Diesel prosi nieprzytomnego faceta i dziewczynę na ziemi. Mówi cicho do swojej słuchawki i wiem, że wzywa ekipę sprzątającą. 

Zawsze jadą za nim tutaj w zwykłym czarnym vanie. Chowają się w cieniu na skraju lasu otaczającego pole, na którym prowadzimy nasze treningi. Ujawniają się tylko wtedy, gdy Diesel wzywa ich do usunięcia moich zakrwawionych i poturbowanych przeciwników. 

Nigdy nie walczę z tymi samymi zawodnikami. To zawsze nowi mężczyźni i kobiety. Zazwyczaj o kilka lat starsi ode mnie. I często zastanawiałem się, kim są i skąd pochodzą. Ale wiem, żeby nie zadawać pytań. To była kolejna rzecz, której nauczył mnie tata. Wiem, że są tu, by mi pomóc. Że utrzymywali ten sekret przez lata i że Diesel skontaktował się ze mną dzień po śmierci Taty, aby potwierdzić, że comiesięczny weekendowy układ nadal obowiązuje. 

Wygląda na to, że nawet w śmierci tata nadal mnie chroni. 

Ból przeszywa moją klatkę piersiową, próbując przeniknąć do mojego serca, ale wzmacniam moje mury i odpycham ból. Tak jak robię to codziennie, gdy żniwo odejścia taty uderza we mnie na nowo, grożąc zniszczeniem pancerza, który przez lata doskonaliłem. 

Najlepszym sposobem, w jaki mogę uczcić człowieka, który znaczył dla mnie wszystko, jest życie, które pomógł mi stworzyć. Być osobą, na którą mnie ukształtował. Aby zmusić moje emocje na bok i skupić się na tym, co musi być zrobione. 

"Idź pod prysznic", Diesel instruuje kilka minut później. "Spotkamy się w kabinie". 

"Jasne, komandorze." Rzucam mu seksowny uśmiech, gdy odwracam się, kierując się w stronę kabiny, która była w rodzinie mojego taty od pokoleń. Moje biodra kołyszą się, gdy idę, i czuję jego oczy przyklejone do mojego ciała odzianego w lycrę na każdym kroku. Nie powinnam się z nim drażnić w ten sposób. Nie na zewnątrz, gdzie są czujne oczy, ale czasami, po prostu nie mogę się powstrzymać. 

Wchodzę do domku, od razu relaksując się w znajomym otoczeniu. Przez lata był modernizowany i teraz przypomina raczej luksusowy domek letniskowy. 

Pierwotnie nasi przodkowie zbudowali go jako domek myśliwski i wyobrażam sobie, że był wtedy bardziej rustykalny i surowy. Teraz może pochwalić się podzielonymi poziomami z czterema sypialniami na górze i dużym otwartym salonem i kuchnią na dole. Na dolnym poziomie znajduje się również pokój gier, bar, mała siłownia i gabinet. 

Tata zazwyczaj pracował, kiedy ja trenowałem, a w niedziele odrabiałem lekcje przy jego biurku, podczas gdy on grillował steki. Z tyłu znajduje się szeroki taras z jacuzzi, miejscem do jedzenia na świeżym powietrzu i grillem, z którego korzystaliśmy za każdym razem, gdy tu przyjeżdżaliśmy. 

Jesteśmy otoczeni gęstym lasem, i nie ma innej nieruchomości dla mil. Dostęp jest przez wysoki bramy wejście, a cały dwadzieścia-akrowy miejsce jest chronione przez drut kolczasty i high-tech kamer bezpieczeństwa. Jest tylko jedna droga na i z tej posiadłości, i to zawsze była moja bezpieczna przystań. 

Mama nawet nie wie o tym domku. 

Coś jeszcze tata i ja trzymaliśmy przed nią w tajemnicy. 

W te wszystkie weekendy, kiedy mówił jej, że zabiera mnie na kemping w góry, tak naprawdę przyjeżdżaliśmy tutaj. 

Tata tak bardzo kochał moją mamę. Każdy, kto spędzał czas w ich obecności, mógł to potwierdzić. Wielbili się nawzajem w sposób, jakiego nie widziałem u żadnej innej pary. 

Ale ukrywał przed nią wiele rzeczy. 

Ja też wiele zataiłem przed nią. 

Nadal to robię, ale to konieczne. 

Obiecałam sobie, że jeśli kiedykolwiek się zakocham, to będzie to ktoś na równi ze mną. Z kimś, komu mogę powiedzieć wszystkie swoje sekrety. Ktoś, kto będzie mnie chronił w taki sam sposób, w jaki ja chronię jego. Nie kogoś, kogo muszę chronić i okłamywać w imię zapewnienia mu bezpieczeństwa. 

Wdrapuję się po schodach do sypialni, otwieram okno, żeby wpuścić do niej chłodne powietrze, a potem idę do łazienki. Potrzeba czasu i energii, by zedrzeć z siebie spocone ubrania treningowe, ale po wysiłku wchodzę pod prysznic, wzdychając, gdy zimna woda uderza w moje ciało. 

Pozwalam mojej skórze ochłodzić się pod zimną wodą, a kiedy moja temperatura ciała się obniżyła, ustawiam ustawienia prysznica na ciepłe. Myję i odżywiam włosy oraz szoruję ciało, a następnie staję pod ciepłym strumieniem wody, pozwalając mu rozluźnić moje zmęczone, obolałe mięśnie. 

Zamykam oczy i przypominam sobie pierwszy raz, kiedy tata przyprowadził mnie tu na trening. Miałam czternaście lat i było to kilka miesięcy po wydarzeniu, które zmieniło moje życie. 

"Ten miły człowiek pomoże, buttercup", powiedział tata, przykucając przede mną i biorąc moje ręce, gdy stchórzyłam przed dziwnym mężczyzną z rozbrajającym uśmiechem. "Pokaże ci, jak walczyć, żeby już nigdy nic ci się nie stało". 

To wzbudziło moje zainteresowanie. "Jaki rodzaj walki?" zapytałem, kierując moje pytanie do taty, a nie do nieznajomego, mimo że to nieznajomy odpowiedział. 

"Zaczniemy od podstawowego treningu sprawnościowego i bojowego, a następnie przejdziemy do technik strzelania i manewrów obronnych, narzędzi przetrwania i podstawowych procedur pierwszej pomocy wśród innych aspektów. Do czasu zakończenia szkolenia będziesz biegły w posługiwaniu się wieloma różnymi rodzajami broni i będziesz w pełni kompetentny, aby chronić i bronić się przed wszelkimi atakami wroga." 

"Kiedy zaczynam?" zapytałem bez wahania, moje pragnienie zemsty już w pełnym biegu. 

Gdy silne ramiona Diesla oplatają mnie od tyłu, zastanawiam się, czy tata nadal uważałby go za miłego człowieka, gdyby znał wszystkie cielesne sposoby, na jakie mój dowódca zna teraz moje ciało. 

Budzę się kilka godzin później z moją twarzą wciśniętą w klatkę piersiową Diesla. Podnoszę głowę, zaskoczony, aby znaleźć, że nadal jest tutaj. Zazwyczaj mamy kilka rund gorącego seksu, a potem on odchodzi, nie pozostając na małą rozmowę. 

Oboje wiemy, co to jest. 

Że to ma granice i limit czasowy, a ja jestem bardziej niż w porządku z tym. 

Nauczyłam się oddzielać moje emocje od aktu seksualnego, kiedy miałam piętnaście lat i chętnie oddałam swoje dziewictwo facetowi, z którym wtedy fałszywie się umawiałam. 

Wtedy weszłam w związek seksualny rozumiejąc, że to nie jest i nigdy nie będzie miłość, i to pomogło mi podejść do aktu fizycznego jako tylko tego. Sposób doświadczania niewypowiedzianej przyjemności bez szukania czegokolwiek poza orgazmem. 

To dobrze mi służyło. 

Nigdy nie zakochałam się w żadnym z moich partnerów seksualnych ani w żadnym z moich dwóch poprzednich chłopaków. 

Oba te związki i tak służyły innym celom. 

Więc jeśli Diesel wciąż tu jest, to znaczy, że chce porozmawiać. 

Śmigam na jednym łokciu, kładąc rękę na solidnej ścianie mięśni, która jest jego klatką piersiową, zerkając mu w oczy. "Czy w ogóle spałeś?" pytam, kreśląc wzory na jego skórze. 

"Nie." Przebiega dłonią w górę i w dół moich pleców. 

"Więc, po prostu obserwowałeś mnie jak legit creeper?" Drażnię się, dotykając starej tkanki blizny po lewej stronie jego klatki piersiowej. 

"Całkiem sporo", zgadza się, oferując mi rzadki uśmiech. 

Diesel traktuje swoją pracę bardzo poważnie i wciąż zadziwia mnie, że wpadliśmy do łóżka w pierwszej kolejności. Po pierwszej sesji z nim, po śmierci taty, byłem tak pochłonięty żalem, że rzuciłem się na niego, i myślę, że nie miał w sobie tego, aby mnie odrzucić. 

Poza tym jestem na tyle doświadczona, że wiem jak zadowolić mężczyznę i jestem pewna, że podobały mu się nasze nielegalne schadzki, nawet jeśli walczy z tą rozsądną, logiczną częścią swojego mózgu. 

"Jesteś taka piękna, Harlow" - mówi, kładąc rękę na mojej lewej piersi. "I nie mówię tylko o zewnętrznym wyglądzie. Twoja wewnętrzna siła i niepokorna wola przetrwania jest najpiękniejszą rzeczą w tobie. Chciałbym być dziesięć lat młodszy, żebym mógł być godny ciebie". 

Pochylam się i całuję go, zaskoczony widząc tyle emocji wirujących w głębi jego bladoniebieskich oczu. "Nawet gdybyś był, twój surowy kodeks moralny i nieugięta lojalność wobec swojej pracy nie pozwoliłyby ci na pozwolenie na coś trwałego między nami. Oboje o tym wiemy." 

"Mój szef, i twój ojciec, nie zareagowaliby na to dobrze". 

"Twój szef nie wie, a mój ojciec nie żyje". 

"Jestem o wiele starszy od ciebie, a ty byłeś w żałobie. Źle było odpowiadać na twoje zaloty, kiedy byłaś bezbronna". 

Potrząsam głową. "Mam teraz osiemnaście lat i wiem, co robię. Pomogłeś mi tamtej nocy. Dałeś mi dokładnie to, czego potrzebowałam i nie powinieneś mieć żalu, bo ja nie mam." 

"Za pierwszym razem miałaś tylko siedemnaście lat", mówi, a ja widzę, jak bardzo nienawidzi siebie za wykorzystanie mnie. Tak to widzi w swojej głowie i nic, co powiem, prawdopodobnie nie zmieni jego zdania. 

"To było jeszcze legalne i nie zmuszałeś mnie do niczego. Nie obijaj się o to." To staje się zbyt ciężkie, a ja unikam tego gówna jak plagi. Uwalniam się spod jego ramienia, opadając płasko na plecy. Wpatruję się w surowo-biały sufit, gdy podciągam prześcieradło na moją nagą klatkę piersiową. "I to tylko seks. Możemy to przerwać w każdej chwili." Obracam głowę w jego stronę, kubkując jego zarośnięty policzek, uśmiechając się do niego ze szczerym uczuciem. "Moje serce nie jest zainwestowane, Diesel. Nie skrzywdzisz mnie. Będę tęsknić za seksem, ale to mnie nie złamie." 

Niewiele już robi. 

Chociaż śmierć mojego taty zbliżyła się do tego. 

Wpatruje się głęboko w moje oczy. "Czasami myślę, że twój tata się mylił. Że posunęliśmy się za daleko. Że zabraliśmy ci zbyt wiele". 

"To nie wy zabraliście ode mnie i nie żałuję" - kłamię. Nie mogę nikomu przyznać prawdy, bo wypowiedzenie jej na głos sprawi tylko, że moje podejrzenia staną się zbyt realne. Muszę to najpierw naprawić, zanim w ogóle zacznę godzić się z konsekwencjami swoich czynów. 

Na tym kończy się nasza rozmowa i całkiem możliwe, że to ostatni raz, kiedy oglądam Diesel ubierającą się w mojej sypialni. 

Ale jest mi z tym dobrze. 

To nie jest zabawa, jeśli wiem, że on cierpi na kryzys moralny za każdym razem, gdy tango między arkuszami. 

Zapisałam się na nieskomplikowany seks i wielokrotne orgazmy. Jeśli to nie jest już wszystko, co jest na stole, to nie chcę mieć z tym nic wspólnego. Lepiej, żebyśmy tak skończyli, zanim jego wątpliwości zniszczą coś dobrego i prawdziwego. Nie brakuje chętnych ciał do dzielenia mojego łóżka, a ja bez nich nie pójdę. 

Całuje mnie namiętnie na dole schodów, a jak na pożegnalne pocałunki przystało, jest to cholernie imponujące. Zostaję na miejscu, patrząc jak idzie przez kabinę do drzwi. Zatrzymuje się z ręką na klamce, mówiąc do mnie bez odwracania się. "Wiem, że komunikujemy się tylko po to, by potwierdzić nasze sesje, ale wiesz, jak mnie dosięgnąć". Zerka przez ramię, jego wyraz jest zawzięcie zdeterminowany. "Jeśli potrzebujesz mojej pomocy, w każdej chwili, wystarczy, że poprosisz i jestem tam". 

Składam ręce w poprzek klatki piersiowej. "Jesteś dobrym człowiekiem, Diesel". 

Bolesne spojrzenie przemywa po jego twarzy i wiem, że się nie zgadza, ale to właśnie ten sentyment potwierdza moje stwierdzenie. Każdy inny gorącokrwisty mężczyzna nie odrzuciłby seksu bez zobowiązań z młodszą kobietą, ale Diesel jest porządnym facetem i nie wykorzysta mnie do seksu. 

Obserwuję kamery bezpieczeństwa, czekając aż zobaczę jego samochód opuszczający bramy kompleksu, zanim udam się do gabinetu. 

Otwieram tajne panele w podłodze, wyjmując solidne czarne pudełko i kładąc je na blacie biurka. Wystukuję kod na panelu pudełka, odblokowując wieko i odzyskując znajdujący się tam stos plików. Następnie wyciągam notatnik w twardej oprawie i zaczynam od miejsca, w którym skończyłem w zeszłym miesiącu. 

Jestem zdeterminowany, by złamać tajny kod, którym zapisane są pliki. Bo wiem, że prawda, której szukam, jest gdzieś tutaj i nie spocznę, dopóki jej nie odkryję.




ROZDZIAŁ 2

ROZDZIAŁ 2 

"Twój ojciec nigdy by tego nie zniósł" - mówi mama. Popijając filiżankę parującej czarnej kawy, dłubię w uschniętych jajkach i spopielonych paskach bekonu, które zrobiła na śniadanie. Chcę to zjeść, bo wiem, że się stara, ale nigdy nie byłam miłośniczką śniadań. Nigdy nie jestem głodny od samego rana i mama o tym wie. Ale nie chcąc jej urazić, wsuwam kolejną porcję do ust. 

"Wiem, ale wycofałby się, gdyby wiedział, że nie jestem z tego powodu niezadowolona" - mówię, popijając kawę i przyglądając się uważnie mamie. Spaceruje po kuchni, na zewnątrz wygląda na uporządkowaną, ale coś ją dręczy. I nie sądzę, żeby chodziło o to, że cały weekend spędziłam na "biwakowaniu" albo że wyrzucono mnie z Akademii Lowell z powodu seks-taśmy. 

"Co się z tobą dzieje?" pytam, odsuwając na wpół zjedzony talerz. 

Ona przestaje się wiercić. "Co masz na myśli?". Przebiega palcami po swoich falujących włosach, wyraźnie mówiąc. 

"Jesteś wzburzona." 

"Po prostu martwię się o Ciebie. Rozpoczęcie ostatniego roku nauki w nowej szkole to poważna sprawa. Zwłaszcza w szkole publicznej, gdy do tej pory uczęszczałaś tylko do prywatnej. To będzie wielki szok kulturowy, kochanie". 

Gdyby wiedziała, że przez pół roku zadawałam się z Darrowem i jego ludźmi z Prestwick High, i że widziałam i słyszałam rzeczy, które przyprawiłyby ją o przedwczesną siwiznę, nie byłaby nawet w połowie tak zmartwiona. 

Wzruszyłam ramionami, odrzucając włosy na bok. "Dla mnie nie jest". Stoję, zabieram swój talerz i wyrzucam go do kosza. "Sariah i Sean chodzą do Lowell High. Mają mniej archaiczne zasady. I nikt mnie tam nie zna". 

Ta ostatnia część nie jest pełną prawdą, bo filmik trafił do sieci i teraz wszyscy w mojej nowej szkole myślą, że wiedzą, kim jestem, zanim jeszcze mnie poznali. Ale nie chcę, żeby mama niepotrzebnie się martwiła. Od czasu śmiertelnego wypadku samochodowego taty jest jak wariatka, a ja czuję się tak, jakbym straciła oboje rodziców. 

Ale w ciągu ostatniego miesiąca zauważyłam różnicę. Nie zamyka się już w swoim pokoju i nie płacze bez przerwy. Zaczęła wychodzić z domu. Idzie do biura i bierze czynny udział w zarządzaniu swoją dobrze prosperującą agencją reklamową. Spotyka się wieczorami z przyjaciółmi. Znów zaczęła zwracać uwagę na swój wygląd, dzięki czemu wiem, że zaczyna się leczyć. 

Giana Westbrook, a.k.a. moja mama, jest nieziemsko piękna. Tata twierdzi, że w tamtych czasach musiał walczyć z konkurencją, aby zdobyć jej serce, i zawsze odpierał niedoszłych wielbicieli. 

Rozumiem, dlaczego. 

Nawet w wieku czterdziestu lat jest olśniewająca. Wysoka, z długimi ciemnymi włosami, przeszywającymi zielonymi oczami i figurą, za którą zabiłaby większość supermodelek, wygląda na dwadzieścia lat młodszą i mogłaby spokojnie uchodzić za moją siostrę. Często jej się to zdarza, z czego tata zawsze się cieszył. 

Mawiał, że jestem jej lustrzanym odbiciem, i zawsze obsypywał mnie komplementami, ale ja jestem pragmatyczką. Może i jestem tego samego wzrostu, mam takie same włosy i kolor oczu, ale na tym podobieństwa się kończą. Jestem bardziej krągła, mam większe cycki, które w połączeniu z moim szczupłym ciałem sprawiają, że cały czas wyglądam, jakbym miała się przewrócić. I o ile mama ma cudowną twarz w kształcie serca i delikatną porcelanową skórę, o tyle ja mam okrągły kształt i rysy twarzy taty - pełniejsze usta, oliwkową cerę i mniej wyraźne kości policzkowe. 

Wiem, że jestem ładna, ale nie należę do ligi mamy. Co mi odpowiada, bo nie lubię zwracać na siebie uwagi. 

"Masz pewność siebie i wiarę w siebie po swoim ojcu" - mówi, delikatnie muskając mój policzek. "Jego też nic nigdy nie zaskoczyło". 

"Ty też masz pewność siebie i wiarę w siebie" - zapewniam ją, bo bez tych cech nie da się zbudować od podstaw wielomilionowego biznesu. 

"W twoim wieku nie posiadałam tych cech. Nie jestem pewna, czy byłabym w stanie znieść to, co ty przeżyłaś w ciągu ostatnich kilku miesięcy". Przytula mnie do siebie. "Jestem z ciebie dumna, kochanie". 

Uwalniam się z jej objęć, wpatrując się w nią, a moje usta wędrują po kafelkach podłogi. "Jesteś ze mnie dumna, że nagrałam seks taśmę?". 

"Nie o to mi chodziło." Westchnęła, odgarniając moje włosy za uszy. "Nie jestem zadowolona, że moja mała dziewczynka miała romans z trzema facetami, ale bardziej jestem wściekła, że te dupki nagrały to bez twojej wiedzy, a potem pozwoliły temu łajdakowi rozpowszechnić to wśród wszystkich w szkole. Nadal uważam, że powinniśmy byli ich pozwać". 

Celowo podałem mamie niewiele szczegółów. Ona wie, że taśma istnieje. Że uprawiałam seks za obopólną zgodą, ale nie wiedziałam, że jest nagrywany. Nie powiedziałam jej, że ci faceci to The Sainthood, ani że ten łajdak, który udostępnił ją w sieci, to mój były łajdak. Wiem, że tego nie obejrzy i lepiej, żeby nie znała prawdy. 

Chociaż, gdyby wiedziała, lepiej by zrozumiała. 

Nie pozywa się świętego i nie żyje, żeby o tym opowiedzieć. 

Tata zawsze mówił, że musimy chronić mamę, a to nie skończyło się tylko dlatego, że nie ma go już tutaj, aby wypełnić swoją część umowy. 

Kocham moją mamę i zawsze będę się o nią troszczyć. 

To ona w dużej mierze jest powodem, dla którego nie odpuszczam. 

Drugim jest fakt, że pędzę ku przeznaczeniu, którego nie chcę, a jedynym sposobem, aby je powstrzymać, jest działanie jako pierwszy. 

Muszę zapewnić jej bezpieczeństwo, a odkrycie prawdy jest jedynym sposobem, aby to zapewnić. 

Tata odszedł, ale misja jeszcze się nie skończyła. Nawet nie jest do tego blisko. 

"Nie chcę, żeby moje życie seksualne było ciągane po sądach, ani żebyśmy musieli siedzieć w biurze prawnika, naprzeciwko któregoś z tych dupków, podczas gdy kutasy w garniturach będą roztrząsać mój charakter. A to tylko przedłużyłoby całą sytuację. Już się uspokoiło i usunęliśmy to z Internetu" - mówię, żeby ją uspokoić. 

Nie jestem naiwny. Gdy coś się tam pojawi, jest dostępne na zawsze. Wystarczy porozmawiać z Kim K. Chociaż przynajmniej ona znalazła sposób, żeby na tym zarobić. 

Wiem, że mnóstwo facetów musiało to ściągnąć i pewnie regularnie się do tego walą, ale teraz nic nie mogę na to poradzić, więc nie chcę tracić przez to snu. 

Bardziej denerwująca jest liczba podrywających mnie teraz facetów. Sugestywne komentarze ze strony chłopaków i obelgi ze strony dziewczyn przewracają mi się przez głowę jak woda spadająca z krawędzi klifu, ale bycie zaczepianą, wpatrywaną, wysyłanie mi wiadomości o każdej porze dnia i nocy i śledzenie mnie po szkolnych korytarzach wkurza mnie do granic możliwości. 

Więc nie, nie jest mi przykro, że opuszczam moją snobistyczną szkołę akademicką. 

Chociaż nie mam złudzeń. Wiem, że w Lowell High moja reputacja mnie wyprzedza, ale Sariah i Sean pracują nad kontrolą szkód i mam nadzieję, że tam nie będzie tak źle. 

Nawet jeśli tak będzie, to muszę przetrwać jeszcze dziesięć miesięcy, zanim będę mogła pomachać sayonara temu zapyziałemu miastu. 

"Pewnie masz rację." Spogląda na zegar. "Powinieneś już iść. Nie chcesz się spóźnić pierwszego dnia". 

Biorę ze stołu plecak Prady i biorę kurtkę. 

"Jesteś pewna, że chcesz to założyć?" pyta mama, a ja wiem, że obrażam jej skrajnie kobiece skłonności, nosząc obcisłe, podarte dżinsy, podniszczone buty i sweter na ramiączkach z poobijaną skórzaną kurtką. 

"Tak" - mówię, chwytając jabłko z miski z owocami. Chowam je do przedniej kieszeni torby. "Fajnie jest nie musieć nosić tego dusznego mundurka". 

Jej język wysuwa się i zwilża lekko błyszczące usta. "Cóż, miłego dnia i porozmawiamy, kiedy wrócisz do domu". 

Piętnaście minut później przyjeżdżam po babcię Sariah, żeby ją odebrać. "O rany" - mówi, zapinając pasy. "Przyjeżdżanie tym samochodem to proszenie się o kłopoty". 

"Mogą mnie ugryźć." Wzruszam ramionami, wyjeżdżając SUV-em z powrotem na drogę. 

Nie zmienię tego, kim jestem, żeby się dopasować, a ten samochód był ostatnim prezentem od ojca. Pamiętam, jak bardzo się upierał, żebym jeździł tym, a nie Gran Turismo Sport, które jest moim ulubionym z jego krzykliwych aut. 

Odrzuca głowę do tyłu, śmiejąc się. "Czy mówiłam Ci już, jak fajnie, że chodzisz teraz do mojej szkoły?". 

Uśmiecham się, trąbiąc na dwóch dupków przechodzących przez jezdnię bezpośrednio przede mną, jakby nie było tam samochodu, który czekałby, żeby ich rozjechać. "Może raz, a może tysiąc razy". 

Jej lazurowe oczy zatrzymują mnie w miejscu. "Ale tak na poważnie. Jestem tak cholernie podekscytowany ostatnim rokiem, a to wszystko dzięki tobie". 

"Jestem pewien, że ma z tym coś wspólnego pewien futbolista z metr sześćdziesiąt cztery" - droczę się. 

"Szczerze mówiąc, chciałabym, żeby Sean nie chodził do Lowell High. Byłoby łatwiej." 

"Hej." Wyciągam rękę i ściskam jej kolano. "Jeśli któraś z tych cheerleaderek w tym roku choćby spojrzy na ciebie z rozbawieniem, będą musiały odpowiedzieć przede mną". 

Sariah i Sean zaczęli się spotykać rok temu, ku oburzeniu cheerleaderek i większości kolegów z drużyny Seana, jak twierdzi moja przyjaciółka. Kilka dziewczyn groziło jej, a kiedy to nie skutkowało, uciekły się do popychania jej. Ale moja dziewczyna wie, jak się bronić. 

Od dwóch lat obie uczęszczamy na zajęcia kickboxingu w centrum miasta. Zaczęłam na nie uczęszczać tylko po to, żeby mieć wytłumaczenie dla moich umiejętności obronnych. Ale dla mnie to zaczęło znaczyć o wiele więcej. Dzięki zajęciom dbam o kondycję fizyczną i łagodzę stres. Dzięki nim poznałam Sariah i od razu zostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami. 

Jednak żadne umiejętności nie pomogą, gdy jest dziesięciu na jednego, a Sariah już kilka razy dostała lanie. Jest samotnikiem, tak jak ja, więc nie miała nikogo, kto mógłby ją wesprzeć. Przynajmniej teraz ja będę przy niej. I nie trzeba mnie specjalnie zachęcać, żebym się zaangażował. Od śmierci taty skumulowany we mnie gniew jeszcze się nasilił. Teraz nieustannie walczę z dzikim piekłem, które wymyka mi się spod kontroli, i chwytam się każdej okazji, aby uwolnić bestię, trzymając ją obiema rękami. 

"Mam wrażenie, że w tym roku mają nowy cel". Spojrzeliśmy na siebie. 

"Jak bardzo jest źle?" pytam. 

"Wszyscy mówią tylko o tobie. Słyszałam zwykłe bzdury od chłopaków, a dziewczyny już wyciągnęły szpony. Sean rozgłosił, ale nie jest pewien, czy to wystarczy". 

"Jeśli nie potrafił utrzymać tych przygłupów z dala od swojej ukochanej dziewczyny, to wątpię, żeby odniósł większy sukces w obronie mnie, ale doceniam, że próbował." Ponownie ściskam jej kolano. "Nie martw się. Wiem, jak o siebie zadbać. Wszystko będzie dobrze." 

"Uważaj na Parker Brooks" - ostrzega Sariah, kiedy skręcam w drogę prowadzącą do szkoły. 

"To królowa pszczół, prawda?". sygnalizuję i wyjeżdżam na drogę. 

"Tak, a poza tym spotyka się z Finnem Houstonem. On przewodzi ekipie, która kontroluje Lowell High". 

"Wiem, kim jest Finn". Uprawiałam z nim seks na jednej z imprez kilka lat temu. Byliśmy na haju, pijani i napaleni. To zabójcza kombinacja, która prawie zawsze kończy się seksem w maratonie. 

Mam nadzieję, że nie pamięta, bo nie chcę robić sobie wroga z jego dziewczyny. Mój plan jest zbyt ważny i nie potrzebuję dodatkowego rozpraszania uwagi. 

"Nie chodzi mi o koronę Parkera. Wycofuje się, gdy to zrozumie". To, co muszę zrobić, wymaga, bym wtopił się w cień. Stać się prawie niewidocznym, żeby móc się skradać niezauważonym. Reflektor na mojej głowie spowodowałby zbyt wiele opóźnień. 

Sariah zakłada swoje krótkie blond włosy za uszy. "Obie wiemy, że to kłamstwo." 

"Tak" - chichoczę, gdy przejeżdżam samochodem przez zardzewiałą żelazną bramę przed moją nową szkołą. "Ale czasem fajnie jest pofantazjować". 

Gdy przechodzę przez skaner, wykrywacz metalu wydaje sygnał dźwiękowy, tak jak się spodziewałem. Ochroniarka przeszukuje mnie, podczas gdy inni uczniowie przechodzą przez drzwi, gapiąc się na mnie jak na nowy eksperyment naukowy. 

"Nie wolno przynosić noży do szkoły" - mówi strażniczka, marszcząc czoło, gdy wyjmuje stępione ostrze z tylnej kieszeni moich dżinsów. 

Podnoszę dłonie do góry. "Mój błąd. Jestem nowy." 

"To nie jest wytłumaczenie". Jej zmarszczka pogłębia się, a ona przygląda mi się nieufnie. Podtrzymuję jej spojrzenie, nie dając się zastraszyć. "Zatrzymam to" - dodaje, wrzucając broń do brązowego plastikowego pojemnika razem z innymi skonfiskowanymi przedmiotami. "Proszę się odsunąć." 

"O co w tym wszystkim chodziło?" mruczy Sariah pod nosem, gdy ruszamy. 

"O ukrycie noża, który mam schowany w bucie" - odpowiadam cicho. Nie żartowałem, gdy mówiłem, że wszędzie noszę ze sobą SMF Strider. 

Ona kiwa głową ze zrozumieniem. "Chodź." Pociągnęła mnie za łokieć i poprowadziła za róg, z dala od tłumu ludzi tłoczących się na korytarzach. "Załatwmy tę papierkową robotę". 

Chwilę później wychodzimy z sekretariatu szkoły. "Wszyscy się gapią". Sariah stwierdza oczywistą oczywistość, gdy ściskamy nasze plany lekcji i kombinezony do szafek. Na szczęście nasze szafki znajdują się naprzeciwko siebie, a poza tym mamy kilka tych samych klas. 

"Niech patrzą. Nie mam nic przeciwko temu". Ignoruję ciekawskie spojrzenia moich nowych kolegów ze szkoły, dotrzymując kroku Sariah, która prowadzi mnie korytarzem. 

Wrzucam książki do szafki, kiedy Sariah krzyczy za mną, a ja się odwracam, z uniesionymi knykciami, gotowa wyrządzić krzywdę. Moje ramiona się rozluźniają, kiedy widzę Seana z chichoczącą Sariah uniesioną w ramionach. 

"Hej, Lo." Sean uśmiecha się do mnie, gdy opuszcza moją przyjaciółkę na nogi. 

"Hej, ogierze." Sean jest klasycznie przystojny, ma ciemne włosy zaczesane do tyłu, które przylegają do jego przystojnej twarzy. Jego szerokie, ciepłe, brązowe oczy, urocze dołeczki i przyjazny uśmiech sprawiają, że jest idealnym typem chłopca do towarzystwa. 

Ja bym od niego uciekła na milę. 

Ale Sariah ma bzika na punkcie tego faceta. 

I rozumiem, dlaczego. 

Jest niezwykle utalentowany na boisku, ale nie ma ego wielkości Teksasu, jak większość jego kolegów z drużyny. Jest twardo stąpający po ziemi, zabawny, inteligentny i lojalny. Uwielbia swoją dziewczynę i jest jedynym powodem, dla którego - oprócz moich rodziców - wierzę w pojęcie miłości. 

To nietypowy chłopak i już za sam ten fakt go uwielbiam. 

Ale jest też porządnym facetem, a takich jest tak mało. To, że nie pływa po mojej łodzi, nie znaczy, że nie mogę go docenić. 

"Hej, sexy." Facet o masywnej sylwetce zamyka mnie w klatce, nachylając się nade mną, jakby zasługiwał na dzielenie mojej przestrzeni powietrznej. 

"Spierdalaj z mojej twarzy". Napieram na jego masywną klatkę piersiową, ale on się nie rusza. "Twój oddech cuchnie". 

"Odwal się, Cummings." Sean pojawia się u naszego boku. 

"Zajmę się tym." Przypinam Seanowi spojrzenie "odsuń się"." Ostatnią rzeczą, jakiej chcę lub potrzebuję, jest ktoś, kto jedzie mi na ratunek. Zwłaszcza pierwszego dnia. 

"Cummings." Uśmiecham się do niego słodko, stosując alternatywną strategię. "To niefortunne imię." Przesuwam palcem od jego obojczyka w dół. 

Uśmiecha się i pewnie byłoby mu gorąco, gdyby pozbył się tego aroganckiego, uprawnionego spojrzenia, które obecnie prezentuje. "Tak się składa, że lubię swoje imię". Przyciska swoje usta do mojego ucha. "Panie nazywają mnie Królem Kumy". 

Gag. "Ach, tak?" Udaję zainteresowanie, uśmiecham się, gdy przesuwam dłoń niżej, wzdłuż falujących mięśni jego sześciopaku, w kierunku paska jego dżinsów. 

"Spotkajmy się po szkole pod trybunami, a ja pokażę, dlaczego". Marszczy brwi, a jego zadowolony z siebie wyraz twarzy tylko zwiększa ogólną nieatrakcyjność jego propozycji. 

"Wiesz" - mówię, przesuwając dłoń w dół po jego kroczu i dotykając połowy jego dżinsów. "Chyba sobie odpuszczę. Bo każdy, kto jest dumny z tego, że nazywa się Królem Cum, jest dupkiem klasy A, a ja trzymam się z dala od aroganckich, dupkowatych graczy". Chwytam jego penisa, wykręcam go w sposób, który wiem, że jest bolesny, wbijając paznokcie w dżins. 

On wyje, odpychając się ode mnie, ściskając swojego fiuta i przeklinając. "Ty pieprzona dziwko". 

Przewracam oczami. "So cliché." 

Sean chichocze, a ja dostrzegam kilku facetów, którzy otaczają go z tyłu; niektórzy się uśmiechają, inni krzywią, a jeszcze inni trzymają ochronnie swoje krocza. 

"Właśnie przypieczętowałaś swój los, suko" - mówi Cummings, prostując się, a jego twarz nabiera różowego odcienia. 

"Trzęsę się ze strachu" - mówię, gdy jakiś cień zachodzi mnie od tyłu. 

"Już się zaprzyjaźniasz, księżniczko?". Jego ciemny chichot podnosi wszystkie drobne włoski na moich ramionach. 

Odwracam się powoli, krew gotuje mi się w żyłach, a ręce zaciskam po bokach. 

Saint Lennox patrzy na mnie z wyrzutem. Jego niebieskie oczy promieniują wyzwaniem, buńczuczny uśmieszek wyraża wyższość, a on sam trzyma się pewnie, jego ciało jest silną, napiętą, fizyczną bronią, podczas gdy on bezgłośnie grozi mi mrocznym, niebezpiecznym spojrzeniem, które elektryzuje moje ciało i podsyca wściekłość przepływającą przez moje ciało. 

"Co ty tu, kurwa, robisz?". Odpowiadam mu śmiertelnie poważnym spojrzeniem. 

"Nie dostałeś notatki?" - mówi, nachylając się do mojej twarzy, a jego ciepły oddech owiewa moją i tak już przegrzaną skórę. "Dopiero co się przenieśliśmy". 

Po raz pierwszy zaglądam mu przez ramię, spoglądając na Galena, Theo i Caz. Stoją nieruchomo za swoim przywódcą, z ramionami do tyłu, głowami do góry i zabójczym wyrazem twarzy, niebezpieczeństwo sączy się z ich porów, ich ciała są przygotowane do unicestwienia czegokolwiek lub kogokolwiek, kto stanie im na drodze. 

Galen przenosi wzrok na mnie, spoglądając na mnie w sposób, który daje mi do zrozumienia, że nadal mną gardzi. Jego nienawiść jest tak trzewna, że nie potrafi jej ukryć. 

Odwracam się do niego środkowym palcem, rewanżując mu się własnym jadem. 

Robi krok do przodu, kładąc mi rękę na ramieniu i chwytając mnie z żelazną siłą. "Witamy w ostatniej klasie, aniołku" - warczy, a jego ciemne oczy uwalniają falę za falą wściekłości, niewypowiedzianą obietnicę, że nigdy tego nie odpuści. "To będzie twoja osobista wersja piekła".




ROZDZIAŁ 3

ROZDZIAŁ 3 

"Cofnijcie się, kurwa". Surowy głos nakazuje tłumowi, który uformował się wokół nas, a oni natychmiast się rozstępują, kłaniając się z szacunkiem, jakby Finn Houston był Travisem pieprzonym Scottem. 

Idioci. 

Galen zdejmuje dłoń z mojego ramienia, gdy The Sainthood masowo odwracają się, by stawić czoła samozwańczemu królowi Lowell High. 

Finn rzuca mi przelotne spojrzenie, w jego oczach pojawia się błysk rozpoznania, i oto moja anonimowość. Mam tylko nadzieję, że tak samo jak ja chce zachować w tajemnicy przed swoją dziewczyną wiadomość o naszej znajomości. Finn napina mięśnie w szczęce, gdy staje naprzeciwko Saint'a. 

Mój wzrok przyciąga błysk żywego koloru. Spoglądam na Parker Brooks, fioletowowłosą i niebieskooką królową Finna. Stoi obok swojego chłopaka i patrzy na mnie z wyraźną nienawiścią. 

Może już wie, że przeleciałam jej faceta. Albo jest po prostu suką, która nienawidzi każdego nowicjusza. Albo jest jedną z tych dziewczyn, które chcą przelać moją krew, bo są zazdrosne o to, że przeleciałam Świętego. 

Niezależnie od powodu, już zdecydowała, że jestem jej wrogiem. 

Równie dobrze mogę się z tym pogodzić. 

Przechylam głowę na bok, pocierając środkowym palcem w górę i w dół po stronie nosa, co jest oczywistym obelgą. Jej nozdrza rozszerzają się, a ona wygląda, jakby chciała mnie rozerwać na strzępy. 

Niski chichot odciąga moją uwagę od królowej suki, a moje oczy spotykają się z oczami Caza. "Niegrzecznie, księżniczko", mówi, zanim Galen wbija mu łokieć w żebra, zmuszając go do skupienia się. 

"Masz jakiś problem, Houston?" pyta Saint, pozwalając, by jego wzrok powoli i celowo przesuwał się po każdym centymetrze Parkera. 

Kwaśne myśli buzują mi w brzuchu na widok uwodzicielskiego spojrzenia, jakim ją obdarza, i mam ochotę wydłubać mu gałki oczne, żeby nie mógł już na nią patrzeć. 

Siła mojej reakcji szokuje mnie, ale odmawiam nazwania tej emocji. Zamiast tego zwracam się w głąb siebie, zamykając w sobie cały ten emocjonalny syf. Czując się bardziej opanowany, przybieram na twarzy wyraz "gówno mnie to obchodzi" i czekam, aż zobaczę, jak to się wszystko potoczy. Kątem oka dostrzegam, jak Sean odciąga wściekłą Sariah z miejsca konfrontacji. Szamocze się w jego uścisku, wierci się i wije, a jej twarz jest maską nagiej nienawiści. Oczy Seana zatrzymują się na moich, a ja subtelnie kiwam głową. 

Zabierzcie ją stąd. 

Nie chodzi o to, że Sariah nie potrafi sama się obronić, ale nie powinna tego robić. Widziała tyle przemocy i rozlewu krwi, że starczyłoby jej na całe życie. 

Dopiero niedawno odkryłam, że wierzy, iż Świętowit był odpowiedzialny za wymordowanie całej jej rodziny. Nie ma na to żadnych dowodów. Mógł to być jeden z innych gangów, ale mówi, że przeczucie podpowiada jej, że to oni byli w to zamieszani, a to wystarczający powód, żeby dodać kolejny do mojej ciągle rosnącej listy. 

Sariah nie mówi o tym, co się stało, bo trauma jest zbyt realna, a ja nigdy nie wnikałam. Wiem tylko, że jej rodzina została zamordowana na jej oczach z powodu nieudanej transakcji narkotykowej. Przeżyła, bo udawała martwą, kiedy martwe ciało jej brata upadło na nią. Leżała tak przez wiele godzin, zbyt przerażona, by się ruszyć. Dopiero gdy po kilku godzinach pojawili się policjanci, zabrano ją w bezpieczne miejsce. 

Miała trzynaście lat, kiedy jej świat się zawalił. 

Miałam tyle samo lat, co ja, kiedy mi się to przytrafiło. 

"Weź swoją zabawkę do pieprzenia" - pluje Finn, rzucając Saintowi złośliwe spojrzenie - "i wypierdalaj z mojej szkoły". 

Saint staje naprzeciwko Finna. Są równego wzrostu i to jak oglądanie walki Goliata z The Rock. "Wygląda na to, że do ciebie też nie dotarła notatka. Przechyla głowę na bok, a na jego ustach pojawia się znajomy uśmieszek. "To jest teraz terytorium Świętości. Twoja mała załoga już nie istnieje". Mocno potrząsnął Finna za ramiona. "Okaż trochę szacunku i spierdalaj mi z oczu". 

"Pierdol się, dupku!". Finn potrząsnął Saintem, a Galen, Theo i Caz zesztywnieli, zaciskając pięści, gotowi do rozlewu krwi. "Nie możesz się tu pokazywać i rościć sobie prawa do tego, co moje". 

Saint potrząsnął głową, chichocząc. "Właśnie to mamy prawo zrobić". 

"Sainthood nie ma jurysdykcji w Lowell" - mówi Brooklyn Robbins, stając obok Finna. Brooklyn jest dla Finna tym, kim Bryant jest dla Darrowa. Drugim dowódcą, który swoją fizycznością odstrasza większość zagrożeń. Jest o kilka centymetrów wyższy od Sainta i Finna, a ponieważ grał w drużynie futbolowej, jest też trochę szerszy. 

Odrobiłem pracę domową na temat moich nowych kolegów ze szkoły. Ponadto w moim najlepszym interesie zawsze leżało zrozumienie rywalizacji gangów w Lowell i Prestwick. 

Jedno wiem na pewno: Finn, Brooklyn i ich ekipa nie mają żadnych szans w starciu z The Sainthood. Niski szkolny gang nie wytrzyma pięciu sekund w starciu z jednym z najbardziej zabójczych gangów w kraju. 

Ludzie boją się Świętych nie bez powodu. Teraz, gdy chłopcy skończyli osiemnaście lat, wszyscy przechodzą inicjację. Jak tylko ją ukończą, awansują do starszego oddziału. Bez wątpienia ich następcy na poziomie juniorów już czekają na skrzydłach, szkoląc się, aby przejąć władzę. Najprawdopodobniej to właśnie im powierzono kierowanie Akademią Prestwick, ich poprzednim miejscem pobytu. 

"Teraz już tak" - potwierdza Galen. 

"To nie musi być rozlew krwi" - dodaje Caz. "Wystarczy, że poddacie się naszym rządom, a okażemy wam szacunek". 

"Po moim trupie" - szczeka Finn, łamiąc knykcie i szczerząc zęby. 

"Można to łatwo załatwić". Galen wbija w Finna spojrzenie, przed którym większość mężczyzn by się cofnęła. 

Ziewnięcie wymyka mi się z ust, a kilka par oczu kieruje się w moją stronę. 

"Nudzisz się, księżniczko?" pyta Saint, walcząc z uśmiechem. 

"Oglądanie, jak frajer A walczy z frajerem B? No pewnie." Zatrzasnęłam szafkę i przełożyłam pasek torby przez ramię, gdy zadzwonił dzwonek. 

"Uważaj, co mówisz". Parker przechodzi obok Finna, zajmując całą moją przestrzeń. 

"Wolny kraj. Będę mówić, co chcę, i robić, co chcę". 

Jej niebieskie oczy rozbłyskują złośliwym spojrzeniem. "Kłamca". Jednym kościstym palcem szturcha mnie w klatkę piersiową. "Wszyscy słyszeliśmy, jak słuchasz ich rozkazów." Jej spojrzenie przeskakuje między wszystkimi czterema facetami, a ona niewiele robi, aby ukryć swoje zainteresowanie. Gdyby jej chłopak nie stał za nią, nie mogąc być świadkiem jej niewyszukanego flirtu, wątpię, czy byłaby tak odważna. Robi palcami małe cudzysłowy w powietrzu, starając się naśladować męski ton. "Wyciągnij mojego kutasa. Otwórz szeroko." 

Wokół nas rozlegają się śmiechy z tłumu, który jest zbyt zaabsorbowany tym gapieniem się, by przejmować się spóźnieniami. 

Oddalam jej palec, uśmiechając się. "Posiadałem i cieszyłem się każdą częścią tej nocy. Wszystko, co się wydarzyło, było na moich warunkach, inaczej w ogóle by do tego nie doszło. Wybrałem posłuszeństwo, a ostatnim razem, gdy sprawdzałem, było to równoznaczne z wolną wolą. Nie żebym oczekiwał, że taki ciemniak jak ty to zrozumie. Ostrożnie, Parker". Wypycham ją z powrotem z mojej prywatnej przestrzeni. "Jeśli jeszcze bardziej obniżysz swoje oceny, to nawet McDonald's nie zatrudni cię do szorowania toalet". 

Jej pięść wysuwa się do przodu, ale mam szybki refleks i w porę się uchyliłem, zamachnąłem się nogą i powaliłem ją na ziemię. Upada z powrotem na pięty, macha rękami, piszcząc jak świnia. Wokół nas rozlegają się sapania i chichoty, nic dziwnego, że niektórym się to podoba. 

Finn wybałusza na mnie oczy, łapiąc swoją dziewczynę tuż przed tym, jak roztrzaskała sobie czaszkę o ziemię. 

Szkoda. 

"Boisko do piłki nożnej. Jutro po szkole. Twoja ekipa przeciwko mojej" - mówi Finn, podnosząc wzrok na Sainta. 

Saint trzaska knykciami i szczerzy się, jakby wszystkie jego urodziny nadeszły w tym samym czasie. "Twój pogrzeb". 

"Trzymaj swoją dziwkę na smyczy" - dodaje Finn, obejmując ramieniem wściekłą Parker i pomagając jej się wyprostować. Jeśli wcześniej chciała mnie rozerwać na strzępy, to teraz, sądząc po wyrazie jej twarzy, chce mnie zakopać sześć stóp pod ziemią, oblać benzyną moje połamane kości i nasikać na mnie przed podpaleniem. 

"Nie jestem niczyją dziwką ani zabawką do pieprzenia". Podchodzę do Finna. "I jeśli nie będziesz trzymał tej suki na smyczy, to pożałuje." 

"Ty głupia cipo..." 

Finn zaciska dłoń na ustach swojej dziewczyny, tłumiąc jej groźbę. "Uważaj, Westbrook". Oczy Finna wahają się między ostrzeżeniem a zaproszeniem. 

Przewracam oczami, mam już dość tego żałosnego gówna. 

Po ostatnim jadowitym spojrzeniu, skierowanym w stronę Sainta, odchodzą. 

Sariah w końcu wyrywa się z objęć Seana i biegnie w moją stronę. Jej dzika, zwierzęca wściekłość ustąpiła, a ona sama lepiej się kontroluje. "No dalej. Będziesz miał spóźnienie." Spogląda na świętego, przeplatając swoje ramię przez moje. Sean przechodzi na jej drugą stronę, rzucając ochronne spojrzenie na całą sytuację. Z jego twarzy można wyczytać, że jest niezadowolony z takiego obrotu sprawy, i wcale mu się nie dziwię. 

Sam nie jestem zachwycony, mimo że czekałem na ich kolejny ruch. 

"Jeszcze z nami nie koniec" - mówi Saint, krzyżując ręce. 

"Masz rację. Nie mamy." Przyglądam się każdemu z nich po kolei. "Nadal jestem wam winien rewanż". 

"To nie my udostępniliśmy to nagranie w Internecie i nie my rozpowszechniliśmy je wśród wszystkich uczniów" - mówi Theo, po raz pierwszy zabierając głos. 

"On mówi" - mówię swoim najlepszym sarkastycznym tonem. "I nie udawaj, że jesteś niewinny. Nagrałeś to bez mojej zgody. Potem wysłałeś to do Darrowa, żeby go zdenerwować. Wiem, że potrafisz skonfigurować plik tak, aby nie można go było udostępniać, ale nie zrobiłeś tego, bo chciałeś, aby on go rozpowszechniał". 

Nawet nie próbuje zaprotestować, dzięki czemu wiem, że mam rację. 

Myślę, że Theo potrzebuje małej lekcji historii. Przypomnienia, kto tu rządzi. 

Mała wskazówka - to nie on. 

"Przyznaj się. Nawaliłeś. Znowu." 

Wszechwidzące oczy Saint wywiercają dziurę w czaszce Theo, ale ten udaje, że nie czuje ciężaru jego spojrzenia. Palce Theo mocno ściskają telefon, a jego szczęka twardnieje. Założę się, że żałuje wszystkiego, co zaszło między nami. Ponieważ dzięki temu mam nad nim władzę, a on wie, że wykorzystam to na swoją korzyść. Chciałabym być jak mucha w smole, kiedy Saint będzie go później o to pytał. Chciałbym usłyszeć, jaką bzdurną wymówkę wymyśli, żeby dalej ukrywać prawdę. 

"Wiedziałeś, jaka jest stawka" - mówi Saint, zmieniając kierunek rozmowy. Opiera się o ścianę szafek, celowo wyglądając na znudzonego. "Mówiłem ci, że nie działamy charytatywnie". 

"To nie daje ci wolnej ręki! Wiedziałem, że Darrow będzie na mnie polował, ale ty dałeś mu więcej amunicji". 

"Nie nasza wina, że byłeś zbyt głupi, żeby zapytać, czy w pokoju są kamery" - szydzi Galen. 

"Jak to jest" - wyrywam rękę Sariah i przysuwam twarz do twarzy Galena - "dom rozpada się z powodu zaniedbania, ale jakoś jest w nim kasa na kamery?". 

"To nie twoja sprawa". Zgrzyta zębami, a jego szczęka się zaciska. 

Z rozmów z mamą wiem, że ten dom należał do jego dziadków. Jego babcia zostawiła go jego mamie, kiedy zmarła. Szperanie, które zrobiłem, potwierdziło, że mama Galena jest uzależniona od kokainy, a to wiele wyjaśnia. 

Z wyjątkiem kamer. 

Oczywiście organizacja za nie zapłaciła, ale nie spodziewałem się ich w domu Galena. Domu Saint'a? Tak. Bo to on jest przywódcą. Ale Galen jest tylko drugim dowódcą młodszego oddziału Świętości i nie sądziłem, że taki poziom ochrony będzie uzasadniony. Najwyraźniej nie doceniałem jego znaczenia. A może moja głowa była tej nocy zamglona emocjami. 

"Lo. Zostaw to" - mówi moja przyjaciółka. "Nie próbuj szukać wytłumaczenia tam, gdzie go nie ma. To kłamliwe, oszukańcze, mordercze sukinsyny, które nie poznałyby prawdy, gdyby ta wyskoczyła i ich ugryzła". 

"Znam jedną prawdę" - mówi Galen, rozbierając wzrokiem moją przyjaciółkę. "Chcę przygwoździć twoją ciasną cipkę moim kutasem". 

"Uważaj, kurwa, na słowa" - mówi Sean. "Nie wolno ci lekceważyć mojej dziewczyny, a jeśli się do niej zbliżysz, odetnę ci jaja". 

Stukot obcasów rozprasza nas wszystkich. 

"Nie wolno wałęsać się po korytarzach, a dzwonek już zadzwonił" - mówi drobna, krągła kobieta o spiczastych rysach, pokazując palcem w naszą stronę. Na jej plakietce widnieje nazwisko wicedyrektor Pierson. "Idźcie do klasy." 

"Musisz zamienić słowo ze swoim przełożonym" - mówi Saint, patrząc na kobietę ciemnym wzrokiem. "Jeśli jeszcze raz odważysz się tak do nas odezwać, zrównam twój dom z ziemią". Podchodzi bliżej i jego twarz jest tak blisko jej twarzy, że jego nos prawie się z nią styka. "Z twoim mężem Travisem i synem Cameronem w środku". 

Wicedyrektorka blednie, przyciskając drżącą dłoń do piersi. 

Chciałabym ją uspokoić, że to tylko żart, ale wiem, że Święty nie ma skrupułów, by krzywdzić niewinne dzieci. 

"Chodź." Sean kładzie po jednej ręce na każdym z naszych pleców, popychając mnie i Sariah do przodu. "Wypierdalajmy stąd".




ROZDZIAŁ 4

ROZDZIAŁ 4 

Trudno mi się skupić na zajęciach po bombie, która właśnie spadła mi na kolana, ale próbuję, bo nie mogę sobie pozwolić na zaległości. Nie ma mowy, żebym utrzymała moją średnią ocen 4,1, jeśli pozwolę, żeby rozproszenie uwagi mnie wykoleiło. Odliczam czas do dnia, w którym skończę szkołę i będę mogła wynieść się z tego miasta. Nikt mi tego nie zepsuje. Zwłaszcza nie The Sainthood. 

Mam serce, by uczęszczać do Brown, jak mój ojciec. Jedynym problemem jest mama. Nie podoba mi się myśl o zostawieniu jej tutaj samej, ale wątpię, żeby chciała się przeprowadzić przez cały kraj. Jej firma jest tutaj, a ona jest bardzo przywiązana do domu, ponieważ to tutaj dorastałam i wszystkie jej wspomnienia o ojcu są osadzone w cegłach i zaprawie. Wie, że otrzymałem już wcześniejszą ofertę z Brown. Że chcę iść w ślady taty, a ona nigdy nie miała z tym problemu. 

Ale to było przed śmiercią taty. 

Od tamtej pory nie rozmawialiśmy o tym, bo mama w dużej mierze wyłączyła się z życia. 

Wiem, że to jest rozmowa, którą musimy kiedyś przeprowadzić. 

Ale to wszystko i tak jest hipotetyczne, dopóki nie znajdę sposobu, aby zgnieść los. 

"Jak się ma pierwszy dzień do tej pory?" Sean pyta, gdy ustawiamy się w kolejce w kafeterii w porze lunchu. 

"Nic, z czym nie mógłbym sobie poradzić", odpowiadam, chwytając butelkę wody i małą sałatkę z lodówki. 

"Batshit Branning kazał jej stanąć na szczycie klasy matematycznej i przedstawić się," mówi Sariah. 

"Próbowałem uciec z niejasnym wprowadzeniem", wyjaśniam, gdy linia przesuwa się do przodu. "Ale nie była zadowolona, dopóki nie podałam swojej historii życia". 

Sariah szczerzy się. "Wyraz jej twarzy, kiedy potwierdziłaś, że twoją ulubioną pozycją seksualną była przedłużona kowbojka i jak byłaś dziewczyną z teledysku The Sainthood, był cholernie bezcenny". 

"Nie mogła mnie zaprowadzić z powrotem na moje miejsce wystarczająco szybko." Uśmiecham się na wspomnienie, gdy wyciągam swój talerz. Serwer kładzie na talerzu dwie nierozróżnialne bryły jedzenia i podaje mi je z powrotem. Mrużę oczy na szlamie na moim talerzu, mój żołądek skręca się od nieprzyjemnych zapachów atakujących moje nozdrza. "Nie podałbym tego swojej świni" - mruknąłem, porzucając talerz i kierując się w stronę paczkowanych kanapek. Wolę zjeść przetworzone mięso włożone między suchy chleb niż ryzykować zupełną niewiadomą. 

"Masz świnię domową?" pyta gorący facet z uroczymi dołeczkami, łukiem brwi. Stoi z Seanem, więc zakładam, że jest przyjacielem, chociaż Sean nie zrobił jeszcze wstępu. 

"Nie, ale gdybym to zrobił, nie dałbym mu tego chłamu". 

Chichocze, a fale niechlujnych czekoladowo-brązowych włosów wpadają mu do oczu. "Nie można się nie zgodzić. Jedzenie tutaj jest gówniane, ale to bije głodowanie." 

"Myślę, że wolałbym głodować", deadpan, sprawdzając żałosne oferty kanapek na wyświetlaczu. 

On znowu chichocze, odsuwając się na bok, aby przepuścić Seana i Sariah. "Zgaduję, że jedzenie tutaj jest o wiele inne niż w Akademii Lowell". 

Kiwam głową, gdy chwytam kanapkę z szynką i serem, która wygląda na najbardziej jadalną. "To jedyna rzecz, której będzie mi brakowało w tym miejscu". 

"Jestem Emmett, przy okazji", mówi, biczując moją tacę z moich rąk. 

Oszałamiam go, gdy chwytam ją z powrotem. "Czy prosiłem cię, żebyś ją niósł?" 

Jego grymas rozszerza się, a on jest jeszcze gorętszy, kiedy się uśmiecha. Jego ciepłe brązowe oczy błyszczą z zainteresowaniem. "Jestem po prostu dżentelmenem." 

Odchodzę, podążając w kierunku, który obrała moja bestie i jej chłopak. Emmett trzyma tempo u mojego boku, a ja zerkam na niego. Sądząc po jego wzroście i zgranym ciele, zgaduję, że też jest piłkarzem. "Jeśli chcesz się dobrać do moich majtek, zachowywanie się jak dżentelmen to pewny przepis na porażkę". 

Przechodzę obok długiego stołu, kiedy noga celowo wyskakuje. Przeskakuję nad stopą Galena w ostatniej sekundzie, ledwo unikając noszenia mojego lunchu. Przyklejam znudzony wyraz twarzy i patrzę na niego. "Naprawdę dojrzały, dupku." 

Ignoruję wszystkich członków The Sainthood, odchodząc z Emmettem wiernie trzymającym się mojego boku. 

"Niech zgadnę. Jesteś w dupkach," pyta, odcień rozczarowania podkreślający jego słowa. 

"A gdybym była?" pytam, wsuwając się na miejsce przy pustym stoliku naprzeciwko stolika jock'ów. Sariah rzuca mi spojrzenie, ale wstaje ze swojego miejsca obok Seana i podchodzi do mojego stolika. 

"Wtedy powiedziałbym ci, że nie mam ochoty być dupkiem i wyszedłbym z siebie, aby udowodnić, że mili faceci mogą być źli na wszystkie właściwe sposoby", mówi, machając brwiami, gdy unosi się nad stołem. 

Szczery uśmiech prześlizguje się po moich ustach. "Może jest jeszcze dla ciebie nadzieja". 

"Czy to oznacza, że mogę dołączyć do ciebie na lunch?" pyta, dzieląc spojrzenie z Seanem, gdy on również opuszcza stolik jock'a, domagając się miejsca obok swojej dziewczyny, naprzeciwko mnie. 

"Nie." Krzesło obok mnie głośno szoruje po kafelkowej podłodze, gdy Saint siada na nim. "To miejsce jest zajęte." Spogląda ciemno na Emmetta. "Na stałe." 

"Spierdalaj, Saint." Chcę wstać, ale on łapie mnie za nadgarstek, trzymając mnie w miejscu. 

Nienawidzę, jak moja skóra mrowi od tego kontaktu. 

Jak jego dotyk wywołuje mnóstwo wspomnień z najdalszego miejsca w moim umyśle. 

Jak mój mózg cieszy się z ponownego przeżywania każdej sekundy tej gorącej nocy, którą dzieliliśmy razem. 

"Nie siedzę z tobą ani z żadnym z twoich sługusów," dodaję, gdy Caz, Galen i Theo siadają wokół nas. "Wolę siedzieć przy stole pieprzonych dżokejów". 

Emmett wyciąga rękę. "Możesz usiąść ze mną." 

Umieszczam swoją dłoń w jego, czysto po to, by wykiwać Saint'a. Próbuję oderwać moją drugą rękę od Saint'a, ale on zacieśnia swój uchwyt na moim nadgarstku, prawie miażdżąc moje kości, ponieważ nie chce mnie puścić. 

Caz stoi, okrążając stół i wyrywając rękę Emmetta z mojej. "Nie bądź idiotą. Trzymaj się z cheerleaderkami", mówi, popychając go siłą w kierunku stołu jock. 

Emmett potyka się o kilka stóp, zanim odzyskuje równowagę. Odzyskuje luka, squaring up do Caz. "Nie przyjmuję rozkazów od bandytów". 

"Może powinieneś", mówi Theo, nie podnosząc oczu ze swojego iPada. "Chyba, że wolałbyś, żeby twoja siostra została wyrzucona z programu szpitalnego." Podnosi podbródek do góry, wpatrując się w niego z twarzą pozbawioną emocji. "Ona prawdopodobnie umrze bez tego eksperymentalnego leku, prawda?". 

Nie dziwię się, że dupki odrobiły zadanie domowe. To podstawowe zasady przetrwania najsilniejszych. Nie pojawiasz się w nowej szkole bez amunicji. A nie ma lepszej amunicji niż sekrety i słabe punkty. Tego też nauczyło mnie moje doświadczenie. 

Tajemnice to najważniejsza waluta w tych stronach. 

"Usiądź przy stole dla dżokejów, Emmett," mówię przez zaciśnięte zęby. "To i tak nigdy nie miało się wydarzyć". 

W innym życiu, zanim zostałam zmuszona do podążania tą ścieżką, mogłabym zobaczyć siebie z kimś takim jak Emmett. Miły facet z odrobiną zła. Kogoś, kto mógłby naciskać moje guziki i powstrzymywać mnie. 

Ale to jest moja rzeczywistość. A Emmetty tego świata nie należą do niej. 

Jest wściekły. Jego pięści są zwarte i gotowe do uwolnienia bólu. Ale rozpoczęcie czegoś nie byłoby mądre. A on najwyraźniej jest mądry, bo kilka sekund później odwraca się i bez słowa wycofuje się do stołu jock. 

"Puść mój nadgarstek," żądam, tynkując neutralny wyraz twarzy, jak ja eyeball Saint. 

"Będziesz się zachowywał?" Jego kciuk wykonuje okrężne ruchy na mojej skórze. 

"Nie." 

Uśmiecha się, a jego oczy płoną intensywnością, gdy grabi swoje spojrzenie w górę i w dół mojego ciała. Jego pokryte atramentem palce kontynuują badanie skóry na spodzie mojego nadgarstka, a ja drżę na moim siedzeniu, gdy szlak dreszczy przeszywa moje ciało. Zauważa to, jego pełne usta rozchylają się w rozbawieniu, a ciemny błysk w jego oczach rozbłyskuje płynnym żarem. 

Moje serce pulsuje w szybkim tempie, gdy jego intensywne spojrzenie robi zabawne rzeczy z moimi wnętrzami. 

Dlaczego, do cholery, ten drań musi być tak cholernie gorący? I dlaczego, do cholery, jest pierwszym facetem, który kiedykolwiek wywołał u mnie ten rodzaj reakcji trzewiowej? 

Nie odpowiadam na swój wewnętrzny monolog, bo już znam odpowiedzi. Po prostu nie chcę się do tego przyznać ani działać w tym kierunku. 

"W takim razie nie odpuszczam". 

Jestem pewna, że ostra krawędź ostrza przyciśnięta do tego rosnącego wybrzuszenia w jego dżinsach załatwiłaby sprawę. I mógłbym łatwo sięgnąć w dół i wyjąć mój nóż z wnętrza mojego buta, ale pokazanie ręki tak wcześnie byłoby złym posunięciem, więc zamykam usta i nakłaniam moje drgające palce do odwrotu. 

"Pozwól jej odejść", mówi Sean, swobodnie obierając pomarańczę, gdy wpatruje się w Saint nad stołem. "Zgódź się zostawić Sariah i Harlow w spokoju, a ja pomogę ci odebrać koronę w Lowell High". 

Saint szczerzy się, przyciągając mnie bliżej swojego boku. Jego ramię obejmuje moje ramiona, trzymając mnie mocno w miejscu. "Nie potrzebujemy żadnej pomocy w zdobyciu korony. My już ją posiadamy. Jutrzejszy planowany mały pokaz jest tylko tym. Pokaz. Demonstracja tego, co stanie się z każdym, kto odważy się podważyć nasz autorytet". 

"Nie doceniasz zasięgu Finna, jeśli myślisz, że wizualna groźba przywiedzie wszystkich do pięt," odpowiada chłodno Sean. "Ale jeśli będziesz miał po swojej stronie dżokejów i cheerleaderki, każdy pozostający opór wymrze. To sprawi, że przejście będzie łagodniejsze." 

Saint przejeżdża wolną ręką po swojej przyciętej linii włosów. "Dlaczego miałbyś pomóc?" 

"Ponieważ jestem pragmatykiem. To się stanie tak czy inaczej. I wolałbym, żeby stało się to bez niczyjej krzywdy." 

Galen parsknął. "Co ty, kurwa, widzisz w tym sapie?" Kieruje swoje pytanie do Sariah. "Musisz spróbować prawdziwego mężczyzny, kochanie," dodaje, kubkując swoje krocze. Nie wiem, czy flirtuje z moją najlepszą przyjaciółką, żeby mnie wkurzyć, podburzyć do walki z Seanem, czy jest nią naprawdę zainteresowany, ale już mnie źle traktuje i nienawidzę tego, że do mnie dociera. 

Że oni wszyscy do mnie docierają. 

Galen musi zostać zdegradowany o jeden lub dziesięć stopni. "Miałem już próbkę i uwierz mi, nie ma się czym chwalić," ciągnie, wyrywając się spod ramienia Saint. Patrzę na niego, gdy przyciska moją rękę do stołu, przygniatając ją pod swoją dużo silniejszą, dużo większą dłonią. I pieprzę go. Bo on wie, jak mnie obezwładnić. Gdybym miał używanie tej ręki, mógłbym się uwolnić. Uderzyć go łokciem w żebra. Uderzyć w tętnicę szyjną w idealnym punkcie, by pozbawić go przytomności. Złapać go za jaja i przekręcić tak mocno, że zobaczyłby gwiazdy. Mógłbym spróbować tego wolną ręką, ale musiałbym się rozciągnąć na całe ciało, żeby go dosięgnąć, a jego refleks jest zbyt ostry. Zobaczyłby mnie i zatrzymałby ruch, zanim zdążyłbym się zaangażować. 

"Spróbuj powiedzieć to swojej zachłannej cipce" - odpowiada Galen, nachylając się do mnie jadowitym spojrzeniem. "Twoja cipka ujeżdżała mojego kutasa tak mocno, że prawie impedymentowałem twoje łono". Mówi to celowo głośno, a chuckles otaczają mnie, gdy tłum daje mu uwagę, której szuka. 

"Ściskałem tak mocno w nadziei, że złamię ci kutasa" - ripostuję chłodno. "Nie przekonuj siebie, że to było coś innego niż wściekłe rżnięcie, kiedy obaj znamy prawdę". 

"Dość." Saint ciągnie mnie na nogi, owijając swoje ramię przytulnie pod moimi piersiami w sposób, który krzyczy posiadanie. Trzymając mnie bezpiecznie do swojego ciała, z moimi plecami o jego klatkę piersiową, szepcze mi do ucha, "Zrób jakikolwiek ruch. a upokorzę cię przed całą stołówką". 

Jakby mnie to obchodziło. 

Kusi mnie, żeby to zrobić, tylko po to, żeby go wkurzyć, ale bardziej intryguje mnie, jaki jest plan gry The Sainthood. Nic, co robią, nie jest pozbawione kalkulacji. I chcę znać ich plan, żeby móc mu przeciwdziałać. 

Więc, na razie, zagram w ich małą grę, kiedy jestem w fazie zbierania informacji. 

"Pieprz się", auto-odpowiedź, trzymając się nadal w jego uścisku. 

"To była jednorazowa rzecz, kochanie. Święci nigdy nie wracają po sekundy". 

Słyszałam te plotki. Że nigdy nie umawiają się na randki. Pieprzą dziewczyny tylko raz. I zawsze pieprzą dziewczyny, jakby to był sport drużynowy. Ale słyszałem też, że ignorują swoje podboje po tym jak rozłożą nogi. Wiem, dlaczego jestem inny, ale nikt inny nie wie, a ich publiczne wyrażenie zainteresowania mną sprawi, że inni będą podejrzliwi. 

"To dobrze", mówię, "bo wolałbym poderżnąć sobie gardło i umrzeć powolną i bolesną śmiercią, niż przelecieć któregokolwiek z was jeszcze raz". 

"Kłamca." Jego ciepły oddech wachluje nad moim uchem, a moje ciało zdradza mnie, drżąc, gdy rozkoszne drgawki zapinają się przez moje kończyny. 

Większość wszystkich w kafeterii obserwuje nas, więc kiedy mówi, ma uwagę całego miejsca. "Słuchajcie." Jego głęboki głos projektuje wokół pokoju. "Księżniczka jest poza zasięgiem. Ona należy do nas. Dotknij jej, a pożałujesz." 

Nadal zastanawiam się nad tym godziny później, kiedy docieram do domu, parkując mojego SUV-a w dziesięcioosobowym garażu obok srebrnego BMW mamy i dziwnej czerwonej ciężarówki. 

Przeklinam pod nosem Saint'a, gdy wchodzę do dwupiętrowego domu z beżowej cegły, obmyślając różne sposoby na zamordowanie go. Jestem zaradna i zdolna, a sporządzenie długiej listy nie zajmuje mi dużo czasu. Uśmiecham się do siebie, gdy wyobrażam sobie, jak wyrywam jego serce z ciała i wkładam je do blendera, patrząc, jak powoli wykrwawia się na podłodze, łapiąc powietrze i stopniowo umierając. 

Przechodzę przez hol, mijam zamaszyste schody z twardego drewna z lustrzanymi poręczami, wzdłuż wyłożonego porcelanowymi płytkami korytarza. Mijam zamknięte drzwi gabinetu taty, biblioteki i czytelni i kieruję się prosto do otwartej kuchni i jadalni, szukając mamy, ale jej tam nie ma. Pamiętając o nieznanej mi czerwonej ciężarówce, kieruję się w stronę salonu. To tam zwykle przyprowadza gości. Ale ten pokój też jest pusty. Dźwięki śmiechu dobiegają z głównej części salonu, a ja kieruję się w tamtym kierunku, nieprzygotowany na widok, który mnie czeka. 

Stoję nieruchomo w drzwiach, mrugając nadmiernie, żałując, że moje oczy mnie nie zwodzą, podczas gdy wiem, że tak nie jest. 

Mama leży płasko na plecach na jednej z szarych skórzanych kanap, uśmiechając się do górującego nad nią mężczyzny. Są w pełni ubrani, ale ich ciała są strategicznie ułożone w sposób, który potwierdza znajomość, a ja widzę czerwień. Szturmuję do pokoju jak dzikie tornado piekielnie chętne do zniszczenia. 

"Co się, kurwa, dzieje?" Ryczę, gdy okrążam kanapę, zatrzymując się przed nimi. Moje brudne buty zostawiają ślad błota na szarym, różowym i białym dywanie, na który wiem, że wydała fortunę, ale nie obchodzi mnie to. 

W tej bliskości jest jeszcze gorzej. Nogi mamy są rozchylone, a mężczyzna rzuca się biodrami na jej. Nie muszę widzieć jego erekcji, żeby wiedzieć, że ją ma. Jego ręka ugniata jej pierś przez bluzkę, a mnie od osobistej detonacji nuklearnej dzielą sekundy. 

Nie mogę w to, kurwa, uwierzyć. 

Jej głowa odwraca się na bok, a ona patrzy na mnie z przerażonym wyrazem twarzy, zamachując się na klatkę piersiową mężczyzny, próbując go odepchnąć. Ale facet jest wysoki i dobrze zbudowany, a małe ręce mamy nic nie robią. 

Mężczyzna podnosi głowę, a jego lodowato-niebieskie oczy zamykają się na moich. Krew odpływa mi z twarzy, gdy widzę, jak na jego usta wkrada się obleśny uśmiech. Serce wali mi w piersi. 

"Witaj, kochanie." Jego szorstki głos wysyła strzępy strachu biegnące przez całe moje ciało, a nienawiść kwitnie w mojej klatce piersiowej. 

Cienka linia potu przesuwa się po moim kręgosłupie, gdy serce zaczyna mi dziko walić, obracając się wokół klatki piersiowej. Krew napływa mi do uszu, a ból pulsuje w czaszce. 

W środku jestem w rozsypce. Moje emocje szaleją na mnie, błagając o uwolnienie. Zostałam dziś zaatakowana na kilku frontach, ale nie pozwolę, by to mnie złamało. Maluję na twarzy odpowiednią maskę, żeby nie widział zawirowań wywracających moje wnętrze do góry nogami. 

"Kim ty, kurwa, jesteś?" żądam, moje spojrzenie skacze między nim a mamą, gdy wykonuję swoją rolę idealnie. 

"Jestem twoim nowym tatą", odpowiada, a ja bez wahania lunge na niego.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Fatalna gra"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈