Zakazane zgryzoty

Prolog

Ariadna   

"Hej, wszystko w porządku?" 

Słowa ledwo zarejestrowały się w moim mózgu, gdy spuściłem mój piąty shot tej nocy. Palący płyn podróżował w dół mojego gardła, rozpalając moje wnętrza i sprawiając, że zdrada, która utrzymywała się w moim sercu, bladła w porównaniu. 

"Aria, mówię do ciebie". Dłoń owinęła się wokół mojego górnego ramienia, odciągając mnie do tyłu. 

Syczałam, jak połowa bursztynowego trunku skończyła omijając moje usta i uznałam niski dekolt mojej czarnej sukienki za bardziej pociągający. Przeklinając pod swoim oddechem, postawiłam szklankę na blacie baru i odwróciłam się, by stanąć twarzą w twarz z moją kuzynką. 

"Nic mi nie jest, Daphne. Gosh, to miał być zabawny wieczór, ale zachowujesz się jak kura domowa", powiedziałem, chwytając garść serwetek, które rzuciła w moją stronę. 

"Cóż, wybacz mi, że jestem zaniepokojona. Spuszczasz strzały jak wodę, odkąd dotarliśmy do Belli. Czy coś jest nie tak?" Ona zacisnęła swoje czerwone usta, jak ona perched jej tyłek na jasnym stołku barowym. 

Jej biała skórzana spódnica utrudniała jej wygodne siedzenie, ale Daphne przedkładała swój wygląd nad wszystko inne. Nie rozumiałam dlaczego. Już wyglądała jak uosobienie perfekcji ze swoją wysoką i szczupłą budową, długimi brązowymi lokami i ciepłymi orzechowymi oczami. Złożona wersja mnie. Mogła nosić worek na śmieci, a i tak przykuwała wzrok każdego faceta w pokoju. 

"Nic się nie stało." Powstrzymałam zamknięty wydech, gdy skończyłam wycierać klatkę piersiową. Daphne nie była osobą, która nie przyjmuje odpowiedzi, więc dałam jej kość. "Babcia Chloe przyszła z wizytą dziś rano, a wiesz jaka jest. Nie miałam nawet czasu na wypicie kawy w spokoju". 

Wciąż pamiętałem, jak szczypały mnie nozdrza, gdy pierwszy łyk skończył się wyjściem przez nos, a nie przez gardło. Zrobili na mnie zasadzkę. Moi rodzice i ona, moja rodzina miała ręcznie dostarczane wiadomości, których nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek usłyszę jako kobieta żyjąca w dwudziestym pierwszym wieku. 

"Ohh." Daphne winced, dając mi you-poor-girl spojrzenie przez bruzdy brwi i sygnalizując dla kolejnej rundy strzałów. Barman spoglądał na mnie niepewnie za każdym razem, gdy podawał mi alkohol. Mój niski wzrost sprawiał, że wydawałam się młodsza niż byłam. 

"Tak," mruknęłam z powrotem. 

"Ta kobieta myśli, że jest lepsza od wszystkich. Jej powietrze wyższości mogłoby prawdopodobnie udusić rodzinę królewską, przysięgam. Gardzę tym, jak patrzy z góry na twoją matkę tylko dlatego, że nie ma takiego samego dusznego wychowania jak jej mąż. Nie żebym miała coś przeciwko wujkowi Dorianowi, ale..." 

Wyłączyłem się, gdy Daphne kontynuowała swój wywód. 

Plotka pisków uderzyła w moje prawe ucho, gdy piosenka Ariany Grande wybrzmiała przez głośniki, a dziewczyny rzuciły się do tańca, jakby ktoś je gonił. Nad parkietem z sufitu zwisały oświetlone żyrandole, a ciężkie kryształy Swarovskiego zdobiły metalowe gałęzie. Ich odbicie lśniło na błyszczącej onyksowej podłodze, sprawiając wrażenie, jakby pod wszystkimi tańczącymi ciałami unosiły się przezroczyste meduzy. 

Skupiłem się na parze po prawej stronie, zahipnotyzowany pełnymi gracji ruchami blondynki. Pasja tryskała z jej kończyn. Każdy obrót i skręt był płynny, zgodny z muzyką. Wiedziała, co robi. Uśmiech rozświetlił jej twarz, gdy zmieliła się z kędzierzawym chłopakiem na plecach, który trzymając ją miał zamknięte oczy, jakby odczuwał ból. 

Wyglądali jak dwie gwiazdy płonące jasno tylko dla siebie, tak zakochani, że zniewalali spojrzenia ociekające zazdrością na lewo i prawo. 

To było to, czego chciałem-minus zazdrość. Złe oko było prawdziwą suką. 

Tego czegoś wyjątkowego. 

Miłości tak głębokiej, że rozświetlała mój świat. Chciałam kalejdoskopu różów i czerwieni, a nie nudnych szarości i błękitów. Chciałam tego, co mieli moi rodzice, co miała ta para, a nie tego, co rzekomo było mi przeznaczone, według mojej babci, cynicznej romantyczki i bezwzględnej bizneswoman. 

"Nie zgadzasz się?" Głos Daphne przebił się przez mgłę w moim mózgu, a kiedy się odwróciłem, znalazłem ją oczekującą na moją odpowiedź. 

"Tak." Przytaknąłem, ruch wysyłający moją głowę do wirowania. "Całkowicie." 

"Naprawdę? Więc powinienem zrównoważyć stos książek na mojej głowie i tańczyć brzuch nago dla drużyny futbolistów, podczas gdy oni rywalizują w Super Bowl?" 

"Cóż, założę się, że doceniliby to rozproszenie uwagi". 

"Ari! Nie słuchasz mnie." Pacnęła mnie w przedramię, a ja zeskoczyłam ze stołka, śmiejąc się. 

"Przepraszam, kochanie." Chwyciłem moje sprzęgło z baru, ciągnąc srebrny pasek przez moje ramię. "Naprawdę muszę skorzystać z łazienki". 

"Dobrze." Daphne wydusiła z siebie oddech, krzyżując ramiona. "Ale nie bądź zbyt długo, nie chcę tu zostać sama." 

Jakby jej bycie samemu było w ogóle możliwe. Mogłem już zobaczyć potencjalnych zalotników unoszących się w pobliżu, jak sępy wpatrujące się w swój kolejny posiłek. Mimo to, zanurzyłem podbródek w zgodzie, zanim się odwróciłem. 

Trzymałem oczy wlepione w przód, gdy torowałem sobie drogę przez tłumy ludzi do obskurnego korytarza skąpanego w czerwonym świetle, ponieważ nie chciałem ponownie spojrzeć na tę parę. Nie chciałam, żeby przypomniało mi się wszystko, co straciłam. 

To nie było tak, że w ogóle miałam do kogokolwiek pretensje, tylko dziewczęce fantazje poskładane przez lata oglądania miłości moich rodziców do siebie. Nigdy w najśmielszych snach nie przypuszczałam, że ci sami ludzie, którzy zbudowali delikatne naczynie moich ideałów, będą również tymi, którzy je zniszczą. 

Moja klatka piersiowa płonęła, gdy emocje znów nabrzmiały. 

Emocje. Emocje. Emocje. 

Nienawidziłem emocji. Byłem nimi tak cholernie zmęczony. Wszystko czuło się spotęgowane przez twoje upadki, pogrążając cię głębiej w mrocznej otchłani, w pełni wyposażonej w całą osobną aurę, która przyćmiewała twoje światło. Wyginała się i trzaskała, zgodnie z wydarzeniami w moim życiu, a czasami morfowała, wykrwawiając krzywdę innych ludzi w moim charakterze. 

Empatia z talentem do dramatyzowania. To byłam ja i cały bagaż, który się ze mną wiązał. 

Potarłam dłonią po klatce piersiowej, gdy zamknęłam się w drzwiach łazienki. Musiałam się wysikać, wypić jeszcze pięć drinków, a do końca nocy byłabym tak wykończona, że nie pamiętałabym nawet swojego imienia. 

Z tym planem w głowie, wślizgnąłem się do środka, biorąc pod uwagę pokryte białymi kafelkami ściany skąpane w tym samym neonowym, czerwonym świetle, które spowijało korytarz, oraz pokryte graffiti drzwi kabin. Zakręcone wzory pokrywały całą powierzchnię, piękne w swojej chaotycznej naturze. 

Ochlapywałem kark jakąś chłodną wodą, gdy urwała się warstwa ciszy, a dziwne dźwięki wdarły się do moich bębenków. 

Majtki, jęki, ciało uderzające o ciało. 

Ssąc krople wody oblewające moją górną wargę, przyłożyłem głowę do lustra, skupiając się na hałasie. Jęk przeszył zgęstniałe powietrze. Bardzo głośny, bardzo zadowolony i bardzo męski jęk. Taki, który wdychało się do ucha, gdy ręka pieściła włosy, napinając kark i sprawiając, że ciało mrowiło w najbardziej rozkoszny sposób. 

Moje paznokcie wbijały się w krawędzie porcelany, kiedy zauważyłam dwa zestawy stóp zerkające przez kabinę po lewej stronie. Błyszczące czarne Louboutiny wsparte na parze oxfordów, rozłożone po obu stronach, gdy drzwi skrzypiały z ruchem. 

Cóż, przynajmniej dwie osoby miały lepszą noc niż ja. 

Wracając do działania, skończyłam myć ręce i zignorowałam coraz większy ścisk między nogami. Co było ze mną nie tak? Zachowywałam się jak dziwak, podsłuchując jak obcy ludzie się zabawiają. 

"O mój Boże, Saint." Wysoki głos odbił się od ścian. 

Moje stopy zamarły na podłodze, moje ciało zamieniło się w lód na imię, które uciekło z ust dziewczyny. 

"Rozciągasz mnie tak bardzo, że aż boli, ale to takie miłe uczucie, kochanie". 

"Nie jestem twoim dzieckiem, Caroline. Myślałem, że od początku dałem to jasno do zrozumienia. Wykorzystuję cię tak samo, jak ty mnie" - padła wyczerpująca odpowiedź, a drzwi zaczęły mocniej grzechotać. 

Nagła fala żółci podążyła w górę mojego gardła, kiedy rozpoznałam jego głos. Jakby na początku było wielu facetów o imieniu pieprzony Saint, ale nie, potrzebowałem tej drugiej pieczęci potwierdzenia. Pieczęci, która wiązała kokardę na popieprzonym prezencie o imieniu Saint Astor. 

Był chodzącą, gadającą sprzecznością z długą listą grzechów. 

Samozwańczy Hugh Hefner naszego miasta. 

Rozmowy o jego wybrykach wciąż malowały ulice Astropolis na czerwono, mimo że kończył właśnie trzydzieści jeden lat. 

"Czy wiesz, że Saint Astor urządzała co miesiąc orgiastyczne przyjęcia? To był skandal stulecia, ale słyszałem, że nadal organizuje takie co jakiś czas i podobno dziewczyny ustawiają się w kolejce, żeby wziąć w nich udział." 

"Słyszałem, że zdemolował dom swoich rodziców po tym, jak jego sześciocyfrowa umowa piłkarska z Raptors została porzucona. Policja musiała się zaangażować, a według ich sąsiadów został aresztowany. Jego ojciec rozważał nawet pozwanie go do sądu." 

"Od czasu urazu rdzenia kręgowego był na równi pochyłej. Kupił rezydencję na północy i mówią, że spędza całe dnie topiąc się w butelce bourbona." 

Oczywiście, ta ostatnia plotka nie była prawdziwa. Był zbyt zajęty topieniem się w dziewczynach. Tego samego dnia dowiedziałam się, że moja rodzina chce mnie z nim wydać za mąż. W tym samym klubie, do którego chodziłam. Nie wierzyłam w przypadki i nie wierzyłam w to, że pozwolę ludziom robić ze mnie głupka, zwłaszcza niedojrzałym chłopakom. 

Moje wydechy zmieniły się w ostre, gdy spodnie dziewczyny zrobiły się cięższe, skulone z przyjemności. Mgła zachmurzyła mój mózg, a ja nie miałem żadnej kontroli nad moimi stopami, gdy pędzili do boksu, a moja dłoń smagnęła nadużywane drzwi straganu. 

"Co ty myślisz, że robisz? To jest publiczna toaleta i bardzo bym chciał korzystać z łazienek bez zarażania się chlamydią." Zdanie opuściło moje usta, zanim zdążyłem je przemyśleć. 

Odgłosy ustały, jakbym wyciągnął wtyczkę, a po nich nastała równie głośna, oszołomiona cisza. 

"Coś, czego pewnie dawno nie robiłeś. Są jeszcze cztery stragany. Idź skorzystać z jednego z nich, suko" - odpowiedziała Caroline, a krew napłynęła mi do głowy. 

Nie wiedziałam, dlaczego on i inna dziewczyna przyprawili mnie o drżenie duszy. 

To nie była zazdrość. 

To była złość na jego bezczelność. Że zamiast wyciągnąć rękę i porozmawiać ze mną, wyszedł z siebie, żeby pokazać mi, jak to będzie działać. 

Ból rykoszetował w dół mojego nadgarstka, gdy ponownie zatrzasnąłem rękę na drzwiach. "Zadzwonię do ochrony, jeśli nie wyjdziesz stamtąd, i czy naprawdę potrzebujesz jeszcze jednego skandalu, Saint?". 

Byłoby tak łatwo odwrócić się i odejść, ale frustracja szponami na mojej piersi. Nie była ona skierowana wyłącznie do niego. Był po prostu ostatnią iskrą, której potrzebowałem, by wybuchnąć. Moja moc została odjęta, przywiązana do zasmarkanego bogatego chłopca, który nie potrafił ułożyć sobie życia. 

Niepokój i satysfakcja skręciły mój brzuch w węzły, gdy usłyszałem jęk Karoliny i dźwięk podciąganego suwaka. Moje słowa zrobiły wrażenie, bo nie chciał wylądować w dalszym gównie. 

To było to, co nas tam w pierwszej kolejności zaprowadziło. 

To i moja zdesperowana rodzina, jak sądzę. 

Moje stopy nie zdążyły właściwie dotknąć ziemi, kiedy ogłuszyli mnie zapowiedzią. Po dwunastogodzinnym locie z Europy zastałem ich wszystkich siedzących wokół stołu jadalnego, jakby omawiali swoje plany bitewne. Mama, tata i najdroższa babcia Chloe. 

Nie spodziewając się tego, wkroczyłam na pole minowe. 

Powiew brutalnego powietrza uderzył mnie w twarz, a ja potknęłam się, gdy drzwi się otworzyły. Moje serce zaczęło bić, gdy jego rama wypełniła drzwi, zajmując każdy centymetr przestrzeni swoim zwalistym ciałem. Biały podkoszulek przylegał do jego piersi jak druga skóra, a czarne spodnie cygaretki przylegały do jego długich nóg, obciążając jego... członka. 

Szybko podniosłem wzrok, tylko po to, by znaleźć bursztynowe oczy wpatrujące się we mnie tak, jakby chciały mnie pochłonąć w płomieniach intensywnością swojego whiskey spojrzenia. Czyste, niekłamane obrzydzenie przesłoniło zielone plamki przebijające się przez płynne złoto, gniew pokrył jego zwiniętą górną wargę, a irytacja wykrwawiła się z jego porów, gdy przejechał ręką po swoich zmiętych, jasnych włosach. 

"Kto cię, kurwa, przysłał?" 

Niejasno usłyszałem jego słowa, gdy poczułem, że moje ciało brzęczy w nieznany sposób. Dreszcze zerwały się w dół mojego kręgosłupa, kiedy złapałem linię jego szczęki zaciskającej się, resztki czerwonej szminki przylegającej do jego szyi jak marka. Fala złości uderzyła, gdy odezwał się ponownie. 

"Więc teraz tracisz głos? Czy to nie jest wygodne?" Jego usta podciągnęły się w okrutnym uśmiechu, który kazał mi wymazać pierwszą ripostę, która przyszła mi do głowy. 

"Każdy kocha dobry wrak pociągu, Święty. Odciągnięcie wzroku może okazać się trudne." Wyczyściłem gardło, maskując chwyt w moim głosie. 

"Czy to dlatego twoje źrenice są rozszerzone? Wiesz, że gdybyś chciał do nas dołączyć, mógłbyś po prostu zapytać. Caroline uwielbia się dzielić, prawda?" Saint zarzucił rękę na kościste ramiona blondynki, przygniatając jej ciało do swojego. Jego głos był płaski, ale jego oczy patrzyły na mnie rujnująco. Jakbym to ja była w błędzie. 

"Jesteś obrzydliwy" - splunąłem, wypuszczając na zewnątrz napływ nienawiści, która pęczniała w mojej piersi. 

Obojętność popłynęła w spojrzeniu Saint. "I jesteś zwolniony. Powiedz mojemu ojcu, że może sobie wsadzić w dupę swoją godzinę policyjną, a jeśli wyśle na moją drogę jeszcze kogoś takiego jak ty, to pozwę go za molestowanie". 

Co? 

Wpatrywałem się w niego pusto, bo słowa zajęły minutę, by wsiąknąć w mój mózg. 

Myślał, że jego ojciec mnie przysłał? 

Żeby mieć na niego oko i zdać raport? 

"Nie pamiętasz mnie?" 

Oczy Saint'a zmrużyły się, gdy patrzył na mnie, od czubka głowy aż po czubki moich obcasów z ramiączkami. Jego spojrzenie mrowiło w najpyszniejszy możliwy sposób. To było jak lód rozprzestrzeniony w moich żyłach, wyparowując, gdy potrząsnął głową nie. 

"Nie widziałem cię wcześniej, podglądaczu, ale wyraźnie mnie znasz". 

Moje płuca rozszerzyły się, a ja wzięłam oddech. "Jak już mówiłem, wszyscy uwielbiają patrzeć, jak rozwija się katastrofa. Musisz być na swoim ósmym nagłówku tygodnia". 

Moja riposta nie zrobiła wrażenia na znudzonej Caroline, która zajęła się przewijaniem w swoim telefonie, gdy Saint i ja mieliśmy nasz słowny spar. Przewróciła oczami, zanim przemówiła nad nami. "O mój Boże, Saint, chodźmy już. Możemy udać się do mojego miejsca." 

Saint nie zapłacił jej żadnego umysłu chociaż; był zbyt pochłonięty w tym back and forth. W ciągnięciu tak bardzo, jak ja pchałem. Opuścił rękę z ciała Caroline, a ona skuliła się, cofając się. 

"Jak masz na imię?" 

Zacisnęłam usta, nie wiedząc, czy chcę się śmiać, czy płakać. 

Miałam zwyczaj działania przed przemyśleniem spraw. 

Myślałem, że mnie znał lub przynajmniej wiedział o mnie. Nie byliśmy sobie obcy. Do diabła, widywaliśmy się na co drugim tygodniu mody. Fleur i Falco to były dwa największe domy mody na świecie. Nie dało się od siebie uciec, zwłaszcza teraz, gdy nasi rodzice zgodzili się na fuzję. 

Ale dlaczego ktoś taki jak Saint miałby się przejmować małą, starą mną? Dlaczego miałby patrzeć na niską brunetkę z krągłościami we wszystkich złych miejscach, skoro miał na zawołanie Candice Swanepoel? 

"Brigette." Podałam mu moje drugie imię, czując, że musi sobie zasłużyć na to, by zwracać się do mnie po moim prawdziwym imieniu. 

To nie miało sensu. Mój mózg był pomieszany z hormonami i emocjami, ale nasze pole gry nie było równe, a gra nawet się jeszcze nie zaczęła. Wzięłabym każdą wolną rękę, bo tacy jak on nie zmieniają się w jeden dzień. Im więcej przestrzeni między nami, tym lepiej. 

Mam nadzieję, że znajdę sposób, by się z tego wydostać, zanim mój zegar się skończy. 

"Brigette." Przetoczył moje imię na języku, jego głos był odrobinę husky i dużo uwodzicielski. Caroline wtopiła się w tło, ponieważ mój świat skupił się na nim, gdy wkroczył w moją przestrzeń. "Nie możesz stanąć obok osuwiska i wyjść bez szwanku. W końcu upadniesz, a kiedy to zrobisz, miej nadzieję, że jest tam ktoś, kto cię złapie i nie osądzi." 

Dwie czerwone plamy wykwitły na moich policzkach. Czułam, jak ciepło podróżuje z mojej twarzy i rozwija się w dół mojej szyi, kiedy podniósł rękę w powietrzu, zakręcając palec wokół jednego z moich brązowych loków. 

Całkowicie przestałam oddychać. Twarz Saint'a była tak blisko, że widziałam złote plamki w jego oczach błyszczących niewytłumaczalnym mirem. Jego irytacja przerodziła się w suchy humor. Patrzenie, jak się wiję, było zbyt przyjemne. 

Gdzieś po drodze stoły się odwróciły, a ja tego nie lubiłam. 

Ani trochę. 

"Pomyśl, zanim się odezwiesz, Spitfire. To cię zaprowadzi na długą drogę." Pociągnął za kosmyk, sprawiając, że syczenie wypadło obok moich rozchylonych warg, a on puścił z chichotem. 

Nienawidziłam jego śmiechu. Nienawidziłam go, bo sprawiał, że był jeszcze bardziej atrakcyjny niż już był. Saint miał dołeczki na obu policzkach, nadając mu chłopięcą aurę, pomimo przekroczenia tego progu kilka lat temu. 

"Pieprz się." Moje ciało drżało, gdy się wycofałem. 

"Dzięki, ale nie dzięki, jailbait. Jestem ustawiony na noc," powiedział, a następnie znacznie do mojego przerażenia, wyciągnął swój portfel z tylnej kieszeni i rzucił mi zwitek pięćdziesiątek. "Tam, to powinno wystarczyć, aby kupić swoje milczenie. Nie widziałeś mnie tu dziś wieczorem, prawda, kochanie?". 

Przygryzłam wargę, by nie rozpłakać się, gdy kołysałam gotówkę przy piersi. 

Był niegrzeczny, wredny i wulgarny. 

A on miał być moim przyszłym mężem. 

Uraza i irytacja mieszały się w dole mojego żołądka, aż stanął w nim koktajl nieprzewidywalności. 

Wydobył ze mnie najgorsze w mniej niż dziesięć minut. 

"To." Trzymałem w górze pieniądze między moim wskazującym i środkowym palcem, zanim upuściłem je u jego stóp. "Wystarczyłoby, żeby kupić czyjeś milczenie. Szacunek, chociaż? Na to trzeba sobie zasłużyć. Mam mnóstwo ludzi, którzy mogą mnie złapać, jeśli upadnę, ale ty? Kogo masz?" 

Nie było nic bardziej satysfakcjonującego niż obserwowanie, jak jego faux uśmiech opada, jego wyraz twarzy rozbija się jak jego krucha rzeczywistość. "Czego ty, kurwa, chcesz?" 

To była moja kolej, aby uśmiechnąć się, jak zrobiłem U-turn, dając im moje plecy. 

Aby być wolnym. 

"Nic od ciebie."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zakazane zgryzoty"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści