Pod ochroną

Rozdział 1 (1)

==========

Rozdział 1

==========

Pompa gazowa w końcu kliknęła, pozostawiając mi na koncie czekowym łącznie dziewięćdziesiąt dwa centy. To było nerwowe, ale miałem jedzenie w lodówce w moim mieszkaniu i teraz pełny bak gazu. Moja ostatnia wypłata z biblioteki przychodziła w piątek, za trzy dni od teraz, a ja zaczynałem nową pracę dziś wieczorem jako barman - a przynajmniej szkolenie. Modliłam się tylko, żeby między tym momentem a weekendem nie pojawił się żaden kryzys. Miałem mały zapas gotówki w szufladzie na bieliznę na wypadek sytuacji awaryjnych, który składał się z kilku dwudziestek, ale to było wszystko. Cudem było to, że wcześniej dzisiaj zaoferowano mi pracę, która powinna płacić wystarczająco dużo, aby pokryć wszystkie moje rachunki i pozwolić mi pracować wokół mojego harmonogramu zajęć.

Mój Ford Taurus miał ponad dwadzieścia lat, wyprodukowany jakiś czas temu na początku lat dziewięćdziesiątych. Miałem nadzieję, że wytrzyma do czasu ukończenia studiów i zdobycia prawdziwej pracy, żebym mógł kupić coś lepszego. Tak się najprawdopodobniej nie stanie, bo kontrolka silnika, która od czasu do czasu mi migała, teraz mrugała bez przerwy. Jeszcze tylko jeden miesiąc, Fred, skandowałem w myślach. Jeszcze tylko jeden miesiąc i będę mógł sobie pozwolić na to, żeby cię naprawić. Miałem akurat tyle czasu, zanim zaczęła się moja nowa praca, żeby pobiec z powrotem do małego mieszkania, które dzieliłem z inną studentką, a jak się ostatnio coraz częściej wydawało, także jej chłopakiem.

Dotarłam do bloków mieszkalnych, które były ustawione nad niektórymi biznesami w centrum miasta, i użyłam mojego klucza, żeby wejść do drzwi na ulicy. Uczęszczanie do community college oznaczało, że nie było akademików, więc musieliśmy brać co się dało. Okolica nie była najlepsza, a nasze mieszkanie nie było w żaden sposób wymyślne, ale jako spłukani studenci, to było to, na co mogliśmy sobie pozwolić. Tak długo, jak to miało bieżącą wodę i ciepło, byłem dobry. Chciałem porozmawiać z moimi "współlokatorami" o tym, jak chłopak Sheili powinien dołożyć się albo do czynszu, albo przynajmniej do sprzątania mieszkania, skoro był tam tak często, jedząc nasze jedzenie i zużywając ciepłą wodę. Ale nigdy tego nie zrobiłem. Przy wzroście 5 stóp 4, nie byłam najwyższą dziewczyną na świecie, ale nie byłam też sklasyfikowana jako niska. Zawsze nienawidziłam konfrontacji, zawsze wtapiałam się w tło. Nie było nic szczególnego, co wyróżniałoby mnie z tłumu. Byłam wystarczająco inteligentna, ale nie błyskotliwa; byłam wystarczająco ładna, ale nie rzucająca się w oczy ani nie zapadająca w pamięć; nie miałam też żadnych talentów, które wyróżniałyby mnie w tłumie. Byłam solidnie przeciętna i w większości niewidoczna. Wolałam, żeby tak było. Jeśli nie było cię widać, to nie można było cię skrzywdzić, prawda?

Ani Sheila ani Chip nie byli w pobliżu, więc dla odmiany miałam to miejsce dla siebie. W mieszkaniu poświęciłam tylko tyle czasu, by wyszczotkować i zgrabić do tyłu masę jasnobrązowych włosów do ramion i spiąć je w standardowy kucyk. Normalnie zaplatałbym je w warkocz, żeby spróbować ujarzmić dzikie kosmyki, ale chciałem jak najszybciej dostać się do mojej nowej pracy. Zmieniłam koszulę, posypałam nos pudrem i wyszłam z domu.

Mój wierny Fred kaszlał i plumkał na parkingu tuż za barem, a jaskrawoczerwona lampka kontrolna silnika świeciła się na mnie. Gdybym nie była tak spłukana, zabrałabym go do sklepu dziś rano przed zajęciami, ale czesne było należne, a ja byłam tak blisko ukończenia szkoły pielęgniarskiej. W wieku dwudziestu sześciu lat byłam jedną z najstarszych studentek w programie pielęgniarskim, ale tak po prostu potoczyło się moje życie. Nie miałam prawdziwych rodziców. Nigdy nie spotkałam tych, którzy mnie stworzyli, ani nie chciałam nic o nich wiedzieć. Miałem kilku miłych i kilku nie tak miłych rodziców zastępczych podczas moich lat bycia przetasowanym z domu do domu i miasta do miasta w stanie Karolina Północna. Tak czy inaczej, wyszłam z systemu w wieku 18 lat i musiałam radzić sobie sama, co było prawie niemożliwe jako nastolatka bez pieniędzy i z przeciętnym wykształceniem średnim. Ciężko jest również uzyskać pożyczki studenckie bez oceny kredytowej lub poręczycieli, a szczerze mówiąc, nie chciałem ukończyć studiów z ogromną górą długów, które wpędziłyby mnie w finansowy dołek, z którego wykopanie zajęłoby dekady. Bez prawdziwych umiejętności i z trudnym rynkiem pracy, moja pierwsza praca była w fast foodzie w pobliżu miasta, w którym była moja ostatnia rodzina zastępcza. Rzucałam hamburgery, mieszkałam z inną dziewczyną w małym mieszkaniu z jedną sypialnią i oszczędzałam, jak tylko mogłam. Udało mi się zapisać na studia pielęgniarskie w lokalnym community college, uczęszczając na jeden kurs na raz, czasem na dwa, jeśli było mnie na to stać. Czasami musiałam pominąć semestr, jeśli pieniądze były zbyt ciasne, ale byłam zdeterminowana, aby to skończyć i uzyskać trochę bezpieczeństwa w moim życiu. Przeprowadziłem się do Bryson City i podjąłem pracę na pół etatu w bibliotece, aby być bliżej kampusu i szpitala. Jeszcze jeden semestr, trochę praktyk i w końcu bym skończył.

Moim największym problemem było znalezienie nowej pracy, zanim dziś zdarzył się mój cud. Płacenie czesnego mnie wyczerpało, a stanowisko w bibliotece było tylko na lato. Byłam już trochę zdesperowana z moim kontem czekowym, które spadło do dwóch cyfr i nie miałam żadnych oszczędności, o których można by mówić.

Poznałam Betsey w bibliotece kilka tygodni temu, kiedy przyprowadziła swoje wnuki na popołudniowe zajęcia z bajkami. W każdą środę rano o dziesiątej wchodziła przez podwójne drzwi w butach na wysokim obcasie, nawet latem. Nigdy nie poznałbyś, że jest babcią, gdyby nie to, że wyglądała i ubierała się w biker babe - obcisłe dżinsy, kolorowe koszulki z nadrukami i kurtkę, która z tyłu miała wyszyty napis "Property of Brick". Jakimś cudem udało jej się to ściągnąć i nie wyglądać tandetnie ani tak, jakby próbowała ukryć swój wiek. Jej dwoje wnuków to Michelle, która właśnie skończyła pięć lat i w przyszłym tygodniu zaczynała przedszkole, oraz Cody, który miał prawie trzy lata. Oba dzieci były pięknie zachowane, zawsze siedziały cicho, gdy czytałam historię, i zwykle miały dla mnie pytania po. Dzisiaj wcześniej czytałam grupie dzieci klasyczną bajkę, a Michelle odezwała się zaraz po zakończeniu opowieści. Uśmiechnąłem się, gdy przypomniałem sobie to wspomnienie i jak doprowadziło mnie ono do tej pracy.

"Dlaczego Roszpunka nie obcięła sobie włosów?" zapytała Michelle. "Mogłaby zrobić własną linę i uciec, zamiast czekać na księcia".




Rozdział 1 (2)

Spojrzałem w jej zaciekawione niebieskie oczy i dałem jej odpowiedź. "Może nie miała żadnych nożyczek, które mogłyby obciąć jej włosy".

"Ale historia mówiła, że musiała zrobić wszystkie szycia, więc musiała mieć gdzieś w pobliżu parę nożyczek. Pamiętasz? Czarownica chwyciła je z koszyka."

Roześmiałam się i dotknęłam jej jedwabistych blond włosów. "Wiesz co? Masz rację. To się nazywa dziura fabularna i chyba pisarz jej nie wyłapał, ale ty to zrobiłaś. To naprawdę mądre! Może kiedyś uda ci się napisać historię od nowa, żeby miała większy sens i Roszpunka mogła lepiej o siebie zadbać."

Wykręciła twarz i Cody zrobił to samo, szczęśliwy, że może skopiować cokolwiek zrobiła jego starsza siostra.

"Nie chcę nigdy czekać na księcia, który po mnie przyjdzie. Wyjdę z wieży, wsiądę na mojego Harleya i odjadę".

"Świetny pomysł!" Roześmiałam się, bo miała rację. "Dobrze, dzieci, czas na przekąskę i rzemiosło". Rzeczywiście miała rację, ponieważ jej rodzina była dożywotnimi członkami lokalnego klubu motocyklowego, Dragon Runners. Jej babcia, Betsey, była jedną ze "starych dam" w MC i właścicielką River's Edge Bar położonego tuż za miastem nad rzeką Tuckasegee. Jej ojcem był Blue, syn Betsey, który dziwnym trafem nie był aktywnym członkiem MC, ale miejskim deputowanym. Nie miałem pojęcia, jak to się stało. Niewiele wiedziałem o nich jako o grupie, ale trudno było ich unikać, bo mieli kilka biznesów w mieście i wielu ludzi znało ich na tyle, by o nich mówić. Widziałem niektórych członków po mieście, noszących swoje skórzane fasony z zakręconym, ziejącym zielonym ogniem smokiem na plecach. Nigdy nie słyszałem, żeby byli złą bandą, tylko trochę awanturniczą, ale wciąż byli klubem motocyklowym i większość ludzi w mieście darzyła ich szacunkiem wraz z odrobiną strachu.

"Jesteś naprawdę dobra z dziećmi, Katrina", powiedziała Betsey tego popołudnia w swoim wiejskim twangu. "Cody i Shells uwielbiają tu przychodzić i słuchać twoich opowieści. Te głosy, które robisz? To ich ulubiona część. Cody tak pokochał książki 'Hank the Cow Dog', że musiałam kupić kilka do domu. Mówi mi: "Mamo, nie robisz tego dobrze! Zrób to jak Kat w bibliotece'".

"Dzięki", odpowiedziałem, podając mały kubek soku jabłkowego jednemu z dzieci. "Będzie mi brakowało zobaczenia ich tutaj".

"Wybierasz się gdzieś?" zapytała, jej idealnie wyskubane brwi unoszące się w malowanym łuku.

"Nie do końca. Letnie grupy czytelnicze się skończyły, więc biblioteka już mnie tu nie potrzebuje. I tak muszę znaleźć inną pracę, gdzieś, gdzie będę mogła pracować w nocy." Wytarłam rozlany płyn i nabrałam okruchy ciasteczek na rękę, żeby wyrzucić je do kosza na śmieci. Bez względu na to, jak bardzo uważałam na serwetki i podawanie posiłków, dzieci były niechlujne.

"To wstyd! Jak to się stało?"

"Zaczynam mój ostatni zestaw zajęć jesiennych w przyszłym tygodniu, a następnie mam godziny praktyki do wypełnienia na wiosnę. Moje dni będą pełne, a praca w nocy to wszystko, co będę mógł zrobić. W końcu widzę koniec tunelu dla szkoły, ale nadal muszę płacić czynsz i rachunki. Uderzę do jadłodajni dziś po południu i zobaczę, co mogę znaleźć. Mam nadzieję, że coś będzie dostępne, i to szybko."

Jej całe ciało perked up. "Robiłeś jakieś kelnerowanie lub barmaństwo?"

Zatrzymałem się od prostowania malutkich krzesełek dziecięcych. Nauczono mnie dawno temu, żeby nie robić sobie zbyt dużych nadziei. Przez większość czasu coś przychodziło i strącało je z powrotem w dół.

"Tak, robiłem trochę wcześniej tego lata w restauracji Cork and Bean. Głównie pomoc kuchenna, ale podawałem, gdy brakowało rąk do pracy, i nauczyłem się wystarczająco dużo, by od czasu do czasu wypełnić miejsce przy barze. Byłem tylko dodatkową pomocą, a oni nie potrzebowali mnie długoterminowo."

"Cóż, w takim razie potrzebuję pomocy i to teraz," stwierdziła bez ogródek. "Mam kilka dziewczyn robiących letnią pracę, ale one szykują się do powrotu do szkoły same. Gdyby się trzymały, pewnie i tak bym je zwolniła; ostatnio pracują tylko wtedy, kiedy chcą, a nie kiedy ich potrzebuję. To, że lato się kończy nie oznacza, że mój bar się zamyka. Pozostajemy w ruchu przez cały rok! Jedyną zmianą w sezonie jest to, że w miesiącach zimowych zamykam o północy, a nie o pierwszej nad ranem. Potrzebujesz pracy? Przyjdziesz pracować dla mnie, zaczynając dziś wieczorem, jeśli możesz," ogłosiła zdecydowanie, jej farbowane czerwone włosy odbijając się jak ona przytaknęła. "To bar należący do Biegaczy, ale ja prowadzę to miejsce z coupla chłopcy pomagają 'out. Chłopcy są tam często i czasem się awanturują, ale ja będę tam z tobą. Założę się, że płaca jest wyższa niż tutaj. Jest godzinowa, plus dostaniesz udział w napiwkach ze słoika, gdy będziesz za barem, i w napiwkach, które dostaniesz, gdy będziesz na podłodze. Możesz pracować w takie noce, jakie są dla ciebie najlepsze i tyle, ile potrzebujesz".

Wpatrywałam się w nią, gdy szybko wystrzeliła do mnie ofertę pracy. Byłam co najmniej zaskoczona hojną ofertą Betsey. Praca dokładnie taka, jakiej potrzebowałam i kiedy najbardziej jej potrzebowałam? Takie rzeczy nigdy mi się nie zdarzały i byłam nieco onieśmielona. Byłem przyzwyczajony do walki o to, czego potrzebowałem, a ta kobieta oferowała mi coś, co równało się cudowi. Ledwo mnie znała i była gotowa zaryzykować. To była pokorna myśl, ale też przerażająca.

"Czy jesteś pewna, że chcesz mnie zatrudnić? Co jeśli coś spieprzę? Nie chcesz przeprowadzić ze mną wywiadu?"

Wydmuchała głośny oddech i odwróciła rękę w górę. Jej długie, spiczaste paznokcie były pokryte czerwonym lakierem i wyglądały raczej zabójczo. Odniosłem wrażenie, że niewiele osób z nią zadzierało.

"To nie jest takie trudne. Nalewasz dużo piwa, dużo shotów, robisz kilka kelnerek jak trzeba i pomagasz utrzymać czystość. Mam książkę z przepisami i innymi rzeczami, ale nie ma zbyt wielu drinków, które są serwowane w barze dla motocyklistów, zwłaszcza teraz, gdy większość turystów wraca do domu. Chłopcy przychodzą na zmianę, żeby się zabawić i być zauważonym. Zazwyczaj podrywają kobiety, aby zabrać je do Lair na noc, ale cokolwiek dzieje się w barze, oni zajmują się tym, więc jest to bezpieczne miejsce. Mój partner i bramkarz jest tam każdej nocy, pilnując interesów i chroniąc klub oraz każdego, kto według mnie potrzebuje ochrony. Wszystko inne, ja się tym zajmę."

Zmrużyła oczy i przysięgam, że szykowała się do wystrzelenia ognia.

"Masz problem z motocyklistami w MC?" warknęła nisko. To powinno było mnie przestraszyć, ale o dziwo nie. Mimo to, odpowiedziałem ostrożnie. Moje jelita chrzęściły na myśl o pracy w River's Edge Bar, ale naprawdę potrzebowałem, żeby to się udało.

"Nie, proszę pani, nie mam. Nigdy nie byłem w pobliżu klubu motocyklistów, ale widziałem Runnersów po mieście. Zabrałem swój samochód do ich... to znaczy... waszego warsztatu. Po prostu ciężko pracujący ludzie to wszystko co widzę." Moje serce bije nerwowo. Nie spieprz tego, Kat! To może być przerwa, której potrzebujesz!

Betsey uśmiechnęła się i klasnęła w dłonie.

"O Boże zmiłuj się, dziewczyno, nie jestem żadną panią! Mów mi Betsey, a będzie dobrze! Przyjdź gdzieś około siódmej wieczorem, a ja cię wprowadzę."

To było moje pierwsze wprowadzenie do świata Smoczych Runnerów i nie miałam pojęcia, czego się spodziewać.




Rozdział 2 (1)

==========

Rozdział 2

==========

River's Edge Bar był jednym z kilku gospodarstw należących do Dragon Runners. Klub posiadał całkiem sporo biznesów w mieście i okolicy. Byli właścicielami tego baru, niestandardowego warsztatu rowerowego i samochodowego, lombardu i czterech lub pięciu pól namiotowych rozrzuconych w Great Smoky Mountains. Nigdy nie słyszałem o żadnym MC posiadającym kempingi, ale byłem pewien, że jest wiele innych rzeczy, o których również nigdy nie słyszałem. Wiedziałem, że są to legalne interesy klubu, a z tego, co mogłem powiedzieć, również dochodowe. Mieszkałem w okolicy na tyle długo, że słyszałem plotki o nielegalnych przedsięwzięciach, w które klub był zaangażowany, ale to wszystko zmieniło się, kiedy mąż Betsey, Brick, objął stanowisko prezesa. MC nadal miał trudną reputację, a wielu mieszkańców miasteczka uważało ich za grupę bezprawia, ale z zewnątrz klub stał się całkowicie legalny i miał duże dochody.

Nie znałem członków osobiście, jedynie przez przelotne spojrzenia na ich znajome smocze logo i przez miejskie rozmowy. Z tego co słyszałem od innych ludzi o klubie wynikało, że jeśli nie będziesz z nimi zadzierał, oni nie będą z tobą zadzierać. Niektórzy nawet mówili, że są dużą pomocą dla gospodarki i utrzymują miasto bezpieczniejsze niż lokalna policja. Ja po prostu trzymałem głowę w dole, usta zamknięte i po prostu wykonywałem swoją pracę. Moim nawykiem od lat było pozostawanie niewidzialnym i zamierzałem właśnie to robić.

Po drugiej stronie głównej drogi, przed barem, znajdowało się wejście do prywatnego kompleksu Smoczych Biegunów, zwanego czule "Szańcem". Nie było to nic więcej niż polna droga ze znakiem zakazu wstępu. Wiła się w górę małej góry, znikając w zalesionym obszarze na szczycie. Wiedziałem o Lair i czym jest, ale nigdy nie widziałem jej na oczy i prawdopodobnie nigdy nie zobaczę. Wejście do domu klubowego było tylko na zaproszenie, a nie było żadnej sytuacji, która mogłaby mi przynieść zaproszenie.

Bar wyglądał na zajęty, nawet jak na wtorkowy wieczór. Rząd motocykli zdobił front budynku w stylu chaty z bali. Wszystko w środku było rustykalne, czyste i zachęcające, zdecydowanie nie to, co myślałem, że bar dla motocyklistów będzie wyglądał lub czuł, ale to był ten otwarty dla publiczności. Podłogi były ściśle dopasowane do polerowanego drewna, a kiedy po raz pierwszy wszedłem do budynku, zobaczyłem masywny drewniany bar z lustrzaną ścianą i półkami od podłogi do sufitu pełnymi butelek z alkoholem. Stołki przed barem wyglądały bardziej jak sztuka piły łańcuchowej niż stołki. Były wyrzeźbione tak, aby wyglądały jak tylny koniec konia; każdy był inny, ale funkcjonalny. Podłoga była wypełniona kwadratowymi drewnianymi stołami i drewnianymi krzesłami, które miały rustykalny, domowy wygląd. Na prawo od baru znajdował się podwyższony obszar, który mieścił kilka stołów bilardowych i kilka starych konsol do gier wideo. Po lewej stronie baru otworzył się na większy obszar, który miał inny podniesiony obszar używany dla lokalnych zespołów i mały parkiet. Na ścianach było kilka telewizorów z płaskim ekranem, wszystkie pokazywały różne sporty. Na krótkiej wycieczce, którą dała mi Betsey, zobaczyłem kilka pokoi "tylko dla członków" z tyłu, jak również magazyn, dużą kuchnię i małe biuro.

Było tam kilku Dragon Runnerów. Wyglądało na to, że bar był miejscem postoju i spotkań motocyklistów przed udaniem się do prywatnego kompleksu. Wszyscy mieli pseudonimy, które, jak się później dowiedziałem, nazywano nazwami dróg. Betsey przedstawiła mi swojego męża, prezesa klubu, Bricka. Razem z nim siedzieli Cutter i Taz, odniosłam wrażenie, że zajmują się też prowadzeniem klubu, może jak zarząd. Taz wyglądał na osobę w podobnym wieku co Brick, gdzieś pod koniec pięćdziesiątki lub na początku sześćdziesiątki. Cutter był nieco młodszy, może pod koniec czterdziestki. Mimo że byli przyjaźni, emanowali aurą dominującej męskiej siły. Byłem onieśmielony, ale z jakiegoś powodu nie bardzo się ich bałem. Było to raczej poczucie ochrony osób włączonych do ich kręgu. Nie sądziłam, że stanowią dla mnie zagrożenie, ale nie chciałam też, żeby któryś z nich się na mnie wściekł. Poznałem też Studa, jednego z młodszych członków, na oko trzydziestoletniego. Trudno mi było spotkać jego niebieskie oczy, ponieważ był modelowo wspaniały, a taki mężczyzna był dla mnie naprawdę onieśmielający. Był przyjazny i wychodzący, witając mnie jak członka rodziny, nawet jeśli byłem tylko wynajętą pomocą. Niemniej jednak, w powietrzu unosiła się atmosfera "nie pierdol - z tym klubem".

Stałem za barem, pociągając kolejne piwo z kranu dla Studa, kiedy pomieszczenie jakby znieruchomiało. Spojrzałem w górę i zobaczyłem w drzwiach innego członka klubu, którego jeszcze nie znałem. Był nie tylko duży, był WIELKI. Nosił obcisłą czarną koszulkę pod ubraniem, która pokazywała grube, twarde ramiona pokryte plemiennymi tatuażami, czarne dżinsy, które dopasowywały się do jego silnych, umięśnionych ud i ciężkie, czarne buty motocyklowe. Miał uderzającą i silną obecność, a ja czułam, jak moje jelita zaciskają się w zaskoczonej reakcji. Nosił swoje czarne włosy długie i rozpuszczone, opadające na twarz i wyglądał jakby miał w sobie krew rdzennych Amerykanów, prawdopodobnie Cherokee, ponieważ w pobliżu znajdował się rezerwat. Kiedy wszedł do baru, przysięgam, że temperatura powietrza spadła. Aura tego faceta mówiła, że zajebie cię, jeśli odważysz się wyjść poza linię. Jego oczy były przeszywające, mogły w jednej chwili zmrozić cię na miejscu. Był ścianą, nie uśmiechniętą, bez wyrazu.

Przełknąłem nagły strach, który zatkał mi gardło. Niewidzialny, jestem niewidzialny. On tak naprawdę mnie nie widzi.

"Co jest, Mute?" huczał Stud.

Mute nic nie powiedział, ale szarpnął głową w ukłonie i usiadł na końcu baru. Oparł się na łokciach i dwukrotnie uderzył w ladę swoimi grubymi knykciami. Zawahałem się, a potem pospieszyłem, żeby przyjąć jego zamówienie. To był jeden motocyklista, którego nie chciałem wkurzyć.

"Um... co mogę ci podać?" Mój głos wyszedł miękki i piskliwy. Zauważyłem, że jego lewe ucho było przekłute pojedynczą srebrną obręczą, a on miał gruby srebrny pleciony łańcuch wokół szyi, jak również skórzany choker, kilka pasujących bransoletek i wiele srebrnych pierścieni na palcach.

Zmarszczył brwi. Gęste czarne wąsy, które obramowywały jego usta i brodę, skurczyły się groźnie, gdy jego pełne wargi zacisnęły się. Jego brwi ułożyły się w łuk irytacji, tworząc twarde linie na czole. Jego czarne oczy wwiercały się w moje z niewypowiedzianą groźbą. Wstał i ponownie zagrzmiał.




Rozdział 2 (2)

Zamarłam, nie mogąc oderwać się od jego przenikliwego spojrzenia. Teraz wiedziałam z pierwszej ręki, jak wygląda syndrom jelenia w świetle reflektorów. Czułam, że kolana zaczynają mi się trząść, bo zaczęła się walka lub ucieczka. Sputtered.

"Um... ja... um...."

Jego twarz stała się jeszcze ciemniejsza, a on wydawał się pęcznieć większy w furii, przypominając mi Hulka. Moje oczy rozszerzyły się i wstrzymałem oddech. Zdecydowanie lot. Tak szybko, jak to tylko możliwe!

"Mam cię, Mute" - trybiła za mną Betsey. Postawiła przed nim duży biały kubek wypełniony czarną kawą. Skinął jej głową i podniósł go do ust. Z powrotem skurczył się do swoich zwykłych ludzkich rozmiarów, które były tylko trochę mniej groźne.

"Chodź tu na chwilę, Kat".

Betsey przeszła na drugą stronę długiego baru, przecierając jego błyszczącą powierzchnię, gdy szła. Kobieta była w ciągłym ruchu, pełna energii, rozmawiając i śmiejąc się z uśmiechem na twarzy, gdy się poruszała. W tej chwili nie była uśmiechnięta.

"Niemy nie mówi. W ogóle. Pod tym chokerem jest blizna po walce na noże lata temu, zanim dołączył do klubu. Nie opowiem ci całej historii, bo niektórych jej fragmentów nie znam. Nie jesteśmy zbyt surowi w tej kwestii, ale w większość spraw klubowych nie angażują się kobiety. Nawet starsze panie."

Upuściła szmatę do czyszczenia na dolnej ladzie i odwróciła się, by stanąć przede mną. Pomimo tego, że powiedziała, że nie powie mi całej historii, przystąpiła właśnie do tego.

"Wiem, że został zaatakowany przez trzech mężczyzn, którzy go pobili, poderżnęli mu gardło i zostawili na śmierć. Nie wiem dlaczego tak się stało, po prostu powinien był od tego umrzeć. Trzymał się za gardło i dzięki czystemu uporowi i odwadze udało mu się dotrzeć do szpitala. Jakimś cudem lekarze zdołali go zszyć i przeżył, ale jego głos nie. Jego struny głosowe zostały przecięte lub zbyt mocno naderwane, by kiedykolwiek mogły się dobrze zagoić. Kiedy wyszedł ze szpitala, mój staruszek od razu zaszył go w klubie, mówiąc, że każdy, kto przeżył taką mękę, zasługuje na to. Teraz jest sierżantem broni w klubie i pracuje tu ze mną jako bramkarz. Nie drażni się zbytnio, a bójki nie zdarzają się często, ale kiedy już się zdarzą, zajmuje się nimi."

Trochę się zadrżałem. Odbyłem kilka praktyk w miejscowym szpitalnym oddziale ratunkowym i widziałem kilka poważnych urazów w ludzkim ciele. Sama myśl o tym, przez co przeszedł Mute, była przerażająca i wiem, że wystarczyłaby, aby każdy miał kwaśne spojrzenie na życie. Nadal trzymałem się od niego z daleka, jak tylko było to możliwe, i zbliżałem się do niego tylko po to, by napełnić jego kubek z kawą. Znajomość jego historii pomogła, ale nadal był jednym wielkim, przerażającym motocyklistą. Kiedykolwiek rzuciłam na niego okiem, jego zmarszczka pogłębiała się.

Reszta nocy była głośna. Jakiś mecz baseballu rozgrywał się cicho na dużym ekranie, a szafa grająca puszczała piosenki country. Śmiech i głośne rozmowy konkurowały z głośnością maszyny. Wszyscy byli tam, aby dobrze się bawić, cieszyć się życiem i być częścią większej społeczności. Zrelaksowałem się, mimo że biegałem jak szalony, nalewając piwo do ogromnych szklanek i shoty do małych, otwierając korki i zbierając puste butelki. Wiedziałem, że później będę zmęczony, ale nadal czułem się dobrze, pomimo drobnej wpadki z Mute'em. Poznałem też więcej staruszek z klubu. Molly była głośną, żywiołową, kręconowłosą blondynką, która dosłownie rzucała się w oczy w swoich dżinsach marki Silver i kroju Property of Cutter. Jej tyłek drgał przy każdym kroku jej szpilek. Tambre była starsza jak Betsey, ciemnowłosa i mocno zbudowana, z obfitym dołem i górą. Należała do Taza, który był wiceprezesem klubu. Te kobiety były głośne i wesołe, w sam raz do domu w barze. Ich śmiech rozbrzmiewał, gdy siedziały w skrajnie lewym końcu baru, obszarze, który był całkowicie zarezerwowany dla nich. Były niemal jak celebrytki, ze względu na to, że większość bywalców klubu albo je znała, albo wiedziała o nich i podziwiała je z daleka.

Inne kobiety kręcące się w pobliżu były tanimi imitacjami tych prawdziwych. Wydawało się, że rywalizują ze sobą, aby przyciągnąć uwagę męskich gości, pokazując jak najwięcej skóry. Bardzo krótkie spódniczki, kolczaste obcasy lub buty, obcisłe bluzki wycięte nisko - trudno było odróżnić jedną od drugiej. Wielkie włosy i mocny makijaż dopełniały tego, co nazywam "biker skank". Starsze panie nie musiały się tak bardzo starać, żeby zwrócić na siebie uwagę. Miały w sobie pewność siebie; wiedziały kim są i gdzie jest ich miejsce, i były w tym bezpieczne. To czyniło je i przynależność do klubu bardzo atrakcyjnymi. To był rodzaj rodziny, do której zawsze chciałam należeć, a nawet jeśli nie byłam jej częścią, to przynajmniej mogłam ją obserwować i podziwiać z daleka.

Pod koniec nocy Betsey wyczyściła słoik z napiwkami, a ja miałem w kieszeni pięćdziesiąt sześć dolarów w gotówce. Pięćdziesiąt sześć dolarów mogło mi wystarczyć na długo w sklepie spożywczym albo w baku paliwa. Kiedy wręczyła mi moją porcję, nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu zachwytu. To była różnica, której potrzebowałam w swoim życiu, zwłaszcza dzisiaj. Byłem pewien, że napiwki były lepsze w weekendy, ale gdybym mógł zarobić tylko tę odrobinę więcej każdego tygodnia, byłbym w stanie przetrwać, a może nawet wkrótce naprawić Freda.

"Nie zamierzasz zrezygnować, prawda? Dobrze się spisałeś, a ja naprawdę cię tu potrzebuję. Te suki z klubu chcą się tylko zaczepiać przez większość nocy, a ja potrzebuję kogoś niezawodnego, kto pojawi się i wykona pracę," zapytała Betsey, jej zielone oczy błagały.

"Mute nie wydawał się zbyt zadowolony ze mnie tutaj. Czy zamierza mnie zwolnić?" Byłem trochę zaskoczony tym, że Betsey podeszła do mnie tak szybko, ale nauczyłem się już, że była osobą bez nerwów. To, co było w jej głowie, wychodziło z jej ust.

"Och, kochanie, nie musisz się martwić o Mute'a. On tu nie zatrudnia i nie zwalnia. Jego szczekanie jest gorsze niż gryzienie. Cóż, nie dla tych, którzy przychodzą tu, by wszcząć kłopoty. Zatrzymuje bójki zanim się zaczną, więc to miejsce jest bezpieczniejsze niż spacer po mieście w nocy, a wiesz jak puste są ulice."

Uśmiechnąłem się ze szczerą sympatią do starszej kobiety. Kilka razy myślałem o tym, żeby skończyć tę noc i nie wracać, ale otrzymanie tak potrzebnego zwitka gotówki było świetną zachętą do dalszej pracy. Mogłem przyzwyczaić się do Mute'a, nawet jeśli był przerażający.




Rozdział 2 (3)

"Potrzebuję tej pracy, więc nie, nie zrezygnuję. To działa idealnie z moim harmonogramem, przynajmniej na razie".

Lubiłem tę pracę. Była ciężka i utrzymywała mnie w biegu w trampkach przez całą noc, ale poza odrobiną flirtu ze Studa, nikt nie mówił mi zbyt wiele. Mogłam tu pracować i nadal być niewidzialna, ale też przebywać w otoczeniu jasnego światła kręgu kobiet z klubu. Tylko trochę tego odbicia czułam się wspaniale i doceniałam samo bycie na skraju tego kręgu.

"Witamy w rodzinie, kochanie!" powiedziała z pewną ulgą.

* * *

Mute obserwował bar jak zawsze, popijając kawę i szukając problemów. Już wyczuwał, że nowa pomoc będzie jednym z nich. Przez całą noc obserwował ją, prześlizgującą się przez tłum, zręcznie unikającą kontaktu wzrokowego, nie wchodzącą ludziom w drogę. Wydawało się, że chce się wtopić w tło i pod pewnymi względami to czyniło z niej idealnego pracownika. Takiego, który wykonywałby swoją pracę i załatwiał sprawy bez zbędnego zamieszania. Nie ubierała się tak, by robić wrażenie, miała na sobie dżinsy i zwykły T-shirt, proste trampki, włosy upięte w jedną z tych rozciągliwych rzeczy. Trudno było stwierdzić, czy miała makijaż, czy nie.

Kiedy po raz pierwszy wszedł do baru, był wściekły. Brick zwołał wcześniej zebranie kościelne w Lair, na którym musieli być obecni wszyscy członkowie i oficerowie rangi. Starszy mężczyzna okazał swoją frustrację, wielokrotnie uderzając w młotek, aby utrzymać porządek na formalnym spotkaniu. W mieście działy się złe interesy, krążyły plotki o handlu narkotykami, mimo że klub wyrwał się z tego gówna lata temu. Brick i Betsey ciężko pracowali, żeby wyprowadzić klub z centrum uwagi i zająć się legalnymi interesami, nie odczuwając przy tym utraty dochodów, ale ludzie mają długą pamięć, jeśli chodzi o złe rzeczy. Spędził popołudnie na przeszukiwaniu zakamarków z potencjalnym klubem, kręcąc się w pobliżu, szukając tropów. Nic. Wystarczająco trudno było go zrozumieć, nie mówiąc już o tym, żeby ktokolwiek się z nim porozumiał, a potencjalny klient był albo zbyt przerażony, albo zbyt głupi, żeby spróbować.

Kiedy dotarł do baru, usiadł ciężko na swoim miejscu przy barze i stuknął do nowej dziewczyny o kawę. Patrzyła na niego, jakby była gotowa wybiec za drzwi. Naprawdę ładne oczy, ale pieprzyć to gówno! Jego cierpliwość była na wyczerpaniu. Wstał i ponownie uderzył w bar, wiedząc, że jego frustracja jest widoczna i wyładowuje ją na niewinnej dziewczynie. Betsey była tam w jednej chwili, rozmawiając szybko i lekko, nalewając mu kawy. Dziewczyna skwitowała i wróciła do pracy, miarowo, choć niespokojnie.

Za miękka, pomyślał Mute. Ładna dziewczyna, ale za miękka na życie. Pewnie się nie utrzyma. Wyjedź za tydzień.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Pod ochroną"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści