Napędzany przeznaczeniem i cyfrowymi marzeniami

Rozdział 1

**Tytuł: Po Błyskawicznej Umowie Małżeńskiej Z Przyjacielem Z Dzieciństwa**

Lady Meriel jest streamerką, która nigdy nie pokazuje swojej twarzy. Nawet po dołączeniu do Gildii, pojawia się tylko jako gracz w rogu, noszący bluzę z kapturem i maskę, a jej blada cera kontrastuje z żywym blaskiem w jej ciepłych oczach w kształcie migdałów.

Wszystko zmienia się podczas transmisji na żywo, gdy niefortunny incydent ujawnia ją w domu jedzącą makaron instant.

Czat eksploduje tej nocy.

"Ona jest prawdziwa! Co za bogini!

"Po co polegać na wyglądzie, skoro może zostać mistrzynią świata dzięki swoim umiejętnościom?

"Oglądanie jej jedzącej makaron instant w ten sposób jest po prostu zbyt urocze".

"Jest taka grzeczna!

Właśnie wtedy klucz otwiera drzwi.

W pokoju zapada kompletna cisza.

Młody mężczyzna w kadrze drży, a na jego twarzy pojawia się wyraz paniki, gdy zamyka oczy z właścicielem dźwięku.

Lady Mira.

W następnej chwili głęboki, zimny głos przebija się przez mikrofon, na chwilę uciszając pomieszczenie. Mówiłem ci, żebyś nie jadła makaronu instant w domu.

Lady Meriel zamrugała zdezorientowana. Jak udało ci się wrócić tak wcześnie?

Zanim zdążyła dokończyć zdanie, wysoka postać podnosi ją i przenosi poza pole widzenia kamery.

Cała społeczność internetowa zaniemówiła.

---

Lady Meriel zawsze była doskonałą uczennicą, a jej posłuszna natura doprowadziła ją do potajemnego zostania streamerką e-sportową. Zyskała niezliczoną liczbę fanów dzięki swojemu głosowi i wiedzy, latając pod radarem.

Kiedy jej rodzina informuje ją o zaręczynach z mężczyzną, odczuwa niewielki szok, a nawet nutkę podniecenia.

W końcu to jej przyjaciel z dzieciństwa, chłopak, którego pamięta jako łagodną, jasną twarz, uosobienie idealnego sąsiada.

Wszystko zmienia się w dniu, w którym w końcu go poznaje.

Lady Meriel podnosi wzrok, obserwując wysoką, zimną i dojrzałą sylwetkę przed sobą, onieśmielającą obecność, która przypomina lód.

'...'

Nigdy nie spodziewała się, że jej przyjaciółka z dzieciństwa zmieni się w tak uderzającą postać, pozostawiając ją bez tchu i czerwieniąc jej uszy.

Imponujący mężczyzna spogląda na nią z góry, mówiąc cicho: "Jesteś jeszcze dzieckiem".

Lady Meriel zatrzepotała rzęsami i cicho odetchnęła z ulgą.

Dzięki Bogu, wydaje się być nią tak samo niezainteresowany, jak ona nim.

Aż do chwili, gdy wsuwa jej na palec pierścionek i podpisują akt małżeństwa, wieszając swoje ślubne zdjęcie w jego gabinecie.

W noc poślubną jej fani z niecierpliwością czekają na nią, ale Lady Meriel, zwykle punktualna ze swoimi transmisjami, nie nadaje na czas.

Czując słabość w kolanach, Lady Meriel wyczuwa, że sytuacja wymyka się spod kontroli.

"Czy nie powiedziałeś, że nie jestem wystarczająco dojrzała?

Wygląda na to, że dorosłaś.

Jego magnetyczny głos przywraca ją do rzeczywistości.

Lady Meriel: "...

Wyraz twarzy mężczyzny pozostaje chłodny jak zawsze, a jego palce muskają kącik jej oka. Koniec z nazywaniem mnie "starszym bratem".

---

**Rozdział 1**

**Ashford nie logował się od pięciu lat**.

Nagle na forum pojawia się wątek.
Gdy zyskuje na popularności, pomimo swojej zwięzłości, szybko pojawiają się odpowiedzi. Zwykłe słowa wywołują falę ekscytacji wśród użytkowników:

1. "Wow, to już pięć lat".

2. "Czas leci.

3. "Płaczę jak stary fan, a wciąż nie wiem, jak wygląda Ashford".

4. "Tęsknimy za tobą, legendarny graczu! 😢'

5. "Jako stary gracz nie mogę nie powiedzieć, że odkąd Ashford odszedł, "Luminous" straciło swoją oryginalną iskrę".

"Luminous" jest obecnie najgorętszą grą, dominującą w różnych turniejach e-sportowych i utrzymującą swoją popularność osiem lat po premierze.

Lady Meriel przewija wątek, widząc, że odpowiedzi są w dużej mierze takie same.

Niektórzy użytkownicy publikują powtórki spektakularnych zagrań Ashforda, inni opłakują, a niektórzy nawet ślubują czekać na powrót swojego bohatera, twierdząc, że sprawią, że ich partnerzy będą wegetarianami przez trzydzieści lat, jeśli wróci.

Lady Meriel przygryzła wargę, przewijając stronę i pogrążając się w myślach.

...

196. Czy ktoś wie, co się stało z cieniem Ashforda?

Ten komentarz wywołał lawinę odpowiedzi:

201. "Stary, na pewno cień Ashforda znalazł nowego pana".

202. "Racja. Rok temu przejął je początkujący streamer".

204. "Jeśli dobrze pamiętam, ta osoba to... Lady Meriel.

'...'

Zaskoczona tą wzmianką, serce Lady Meriel przyspiesza, a jej palce zatrzymują się.

Wygląda na to, że to coś wywołało, a rozmowa eksploduje komentarzami, a nastrój zmienia się na "Jeśli o tym rozmawiamy, to jestem przytomna!".

Rozdział 2

Lady Meriel. Samotna streamerka, która nigdy nie pokazuje swojej twarzy.

"Znam odpowiedź na to pytanie. Lady Meriel wybuchła w tym roku jako streamerka. Za każdym razem, gdy pojawia się na żywo, jest w bluzie z kapturem i masce, pokazując tylko oczy. Umieram z ciekawości, jak naprawdę wygląda Lady Mira!".

"Poważnie? Jest mnóstwo streamerów, którzy ukrywają swoje twarze".

"Sprawdź zdjęcia!"

"..."

"Wow, te oczy... są absolutnie oszałamiające!"

"Zakochałam się."

"Długoletni fan tutaj. Powiem ci, że Lady Mira ma najbardziej kojący głos, jest technicznie uzdolniona i streamuje na czas. Naprawdę chciałbym zaciągnąć ją do małego czarnego pokoju i oglądać jej transmisje bez przerwy".

...

Wciągnięta w wir dyskusji, Lady Meriel zacisnęła usta, a jej uszy zabarwiły się na czerwono. Po chwili wahania zamknęła forum.

Blask ekranu stopniowo znikał z twarzy młodego mężczyzny.

...

Rzeczywiście, Lady Meriel była streamerką gier.

Choć nie rzucała się w oczy i skupiała się na swoich umiejętnościach, w ciągu ostatniego roku zgromadziła całkiem sporą rzeszę fanów. Ale najodważniejszą rzeczą, jaką zrobiła, było porwanie cienistego sługusa Ashforda.

Sługus cienia - zasadniczo była to wyjątkowa funkcja w grze "Luminous".

Kiedy doświadczeni gracze przechodzili na emeryturę, ich legendarne postacie w grze nie znikały. Zamiast tego system przekształcał je w niemal identyczne, potężne "zjawy", o które gracze mogli walczyć, dopóki któryś z nich nie przejął ich jako własnego cienistego sługusa.

Mówiąc prościej...

To było jak posiadanie własnego rycerza.

Kto nie chciałby, aby legendarny Ashford był jego osobistym ochroniarzem?

Lady Meriel trzymała pióro, wpatrując się pustym wzrokiem w na wpół ukończony test z rachunków na biurku.

Nawet nie zauważyła, że jej ojciec wszedł do pokoju, stojąc z ciepłym kubkiem mleka w ręku i obserwując ją w milczeniu.

Lady Mira, nadal grasz w gry?

Głęboki głos zaskoczył ją, powodując, że jej pióro zatrzymało się w połowie zdania, a skomplikowane formuły zostały nagle przerwane.

Pytanie, nagłe i chaotyczne, wytrąciło ją z równowagi.

Ale jej ojciec szybko podał powód:

"Wkrótce wychodzisz za mąż. Nie pozwól, by twój partner pomyślał, że jesteś nieodpowiedzialną osobą".

Lady Meriel zamrugała zaskoczona przez chwilę, po czym odwzajemniła uśmiech. Już nie, tato.

Gry tylko mnie spowalniają, gdy się uczę.

'...'

Lord Cedric skinął głową, pozornie uspokojony jej słodkim uśmiechem. Odstawił mleko i delikatnie przypomniał jej, by się nie przemęczała, po czym zamknął drzwi.

Jej ojciec kiedyś ostro skarcił ją za granie w gry; miał przestarzałe poglądy, wierząc, że e-sport to zwykłe rozpraszanie uwagi, ciągnące w dół naukę i życie. Nie tolerowałby obsesji na tym punkcie u swojej córki.

'...' Lady Meriel zakręciła piórem, spoglądając roztargnionym wzrokiem na zegar na ścianie.

Wskazówki zegara przelatywały obok niej.

Dwie godziny później.

Lady Meriel odłożyła pióro po starannym ułożeniu trzech wypełnionych testów. Spojrzała na godzinę, która wskazywała 4:40 PM.
Czas ruszać.

Szybko przebrała się w wygodny strój, założyła bluzę z kapturem i skierowała się do przedpokoju, by założyć buty, poruszając się z wyćwiczoną gracją.

Gdy miała założyć drugi but, mała dłoń szarpnęła za rąbek jej bluzy.

Spojrzała w dół i zobaczyła małego chłopca z potarganymi włosami i ujmującym wyrazem twarzy, wpatrującego się w nią. "Bracie.

"Możesz mnie zabrać ze sobą?"

Lady Meriel zatrzymała się, pochyliła, by wziąć malutką postać w ramiona i złożyła delikatny pocałunek na policzku Sylasa Greya. Wybacz, kolego, ale nie dzisiaj.

Sylas Grey zmarszczył brwi, a jego policzki nadymały się uroczo z frustracji.

Och, poznasz swoją szwagierkę - powiedział w końcu.

*

Deszcz padał nad zamkiem Linsbury przez ostatnie dwa lub trzy dni, szklane okna zaparowały, odbijając kontury miasta.

Gdy zbliżała się godzina 17:00, zaczęło się ściemniać.

Lady Meriel, ubrana w niebieską bluzę z kapturem, jej sylwetka była smukła i delikatna, biała koszula przylegała do jej szyi, odsłaniając odrobinę obojczyka pokrytego kroplami deszczu.

Wydawało się, że temperatura znacznie spadła, nawet jej usta były zabarwione odrobiną mgły, zmieniając różowy odcień z każdym lekkim oddechem.

-Najbardziej uderzające były jej piękne oczy, które zdawały się olśniewać niemal hipnotycznie.

Lady Meriel nie spieszyła się zbytnio; czas był najważniejszy.

Gdy tylko wyszła na zewnątrz, pomachała taksówce, która szybko odjechała.

Dzień minął jak mgnienie oka i dopiero teraz ogarnęła ją fala zdenerwowania.

Miała się spotkać z narzeczonym, którego zaaranżowała jej rodzina.

Spotkanie zostało wyznaczone na 6 PM.

I być może to, co najbardziej ją martwiło... to fakt, że on również był mężczyzną.

W dzisiejszym świecie małżeństwa osób tej samej płci były legalne, a nawet pozwalały na zabezpieczenie technologiczne dla dzieci, więc nie było to niczym niezwykłym. Ale dla kogoś takiego jak Lady Meriel, która przez całe życie przestrzegała zasad, wciąż wydawało się to nierealne.

Lady Meriel westchnęła lekko, spoglądając na mijające ją miasto. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu wyciągnęła telefon i ponownie zalogowała się na forum.

Naturalnie, ten post wciąż był popularny i zebrał tysiące odpowiedzi.

Wracając do wątku, w którym wcześniej przerwała, Lady Meriel przewinęła go w dół, zauważając, że rozmowa zeszła na szalone teorie. Ludzie już spekulowali na temat tego, dlaczego Ashford wycofał się ze streamowania, omawiając jego zawód i osobowość w prawdziwym świecie.

'1226: Podejrzewam, że Ashford się ożenił i dlatego zrezygnował".

"1227: +1, ludzie stają się zbyt dramatyczni. Czy to nie jest typowe, że długoletni gracze przechodzą na emeryturę z powodu małżeństwa i dzieci?

'1230: Ugh, czuję się zazdrosny! Kto jest tym szczęściarzem, który poślubił Ashforda?

...

Dyskusja stopniowo przeniosła się na "małżeństwo".

Wkrótce potem kilku graczy zaczęło dzielić się swoimi historiami miłosnymi związanymi z "Luminous", podkreślając swoje namiętne związki.

Rozdział 3

Lady Meriel szybko znalazła post, który przykuł jej uwagę:

--"Okazuje się, że wszyscy są w internetowym romansie, oprócz mnie - wychodzę za mojego przyjaciela z dzieciństwa!".

Zaciekawiona, kliknęła na wątek, w którym autorka barwnie opisywała swoją historię miłosną z przyjacielem z dzieciństwa. Ich drogi rozeszły się na dwa lata, ale szczęśliwie skrzyżowały się ponownie jako dorośli, ożywiając ich romans. Teraz mają razem trzyletnie dziecko.

Wzbudziło to zazdrość wśród społeczności internetowej, a użytkownicy obsypali ją błogosławieństwami - "Życzę ci szczęścia na całe życie!".

Serce Lady Meriel zaczęło bić w niewytłumaczalny sposób.

Ostrożnie napisała na klawiaturze:

"O czym powinnam pamiętać, spotykając przyjaciela z dzieciństwa, którego nie widziałam od ponad dziesięciu lat?".

Po wysłaniu posta myślała, że jej pytanie pozostanie niezauważone, ale ku jej zaskoczeniu autor szybko odpowiedział:

"To dość długo! Czy twój przyjaciel nadal jest przystojny?".

Lady Meriel zastanowiła się przez chwilę i odpowiedziała szczerze:

"Była piękna jako dziecko".

Autor odpowiedział: "W takim razie gotowe! Możesz prawić jej komplementy, mówiąc, że jest tak samo piękna jak kiedyś - bądź dżentelmenem i nie powstrzymuj się od rozmowy. I unikaj zachowywania się zbyt chłodno - w końcu to twoja przyjaciółka z dzieciństwa".

Lady Meriel przez chwilę wpatrywała się w słowo "jej", ostatecznie nie zaprzeczając:

"Dobrze, dziękuję. Będę o tym pamiętać.

Po drugiej stronie ekranu autor nie mógł nie być oczarowany jej uprzejmością.

Kontynuowała udzielanie porad:

"Nie spiesz się, by ją ścigać".

"To dopiero pierwsze spotkanie; nie spiesz się z romansem!".

'...'

Teraz to Lady Meriel zamilkła.

Powoli, krok po kroku... Cóż, chociaż mieli zawrzeć błyskawiczne małżeństwo, przynajmniej nie mieli dzieci przed ślubem. Czy to liczyło się jako powolne działanie?

Westchnęła cicho; wyglądało na to, że to małżeństwo było bardziej absurdalne, niż początkowo sądziła.

Jednak pod powierzchnią nie czuła żadnego oporu.

W rzeczywistości pojawiła się nutka oczekiwania.

W końcu jej przyszły małżonek nie był jej obcy,

ale jej przyjacielem z dzieciństwa.

Doskonale pamiętała tego delikatnego, jasnoskórego chłopca - łagodnego i przystojnego, kwintesencję sąsiedztwa, zbyt czarującego, by go opisać.

Ożenił się z taką idealną, delikatną pięknością,

Lady Meriel nie mogła wymyślić żadnego powodu, by go odrzucić.

Tak więc, nawet po tylu latach, wciąż wyraźnie pamiętała jego imię.

Seraphina Wren.

Lady Meriel szepnęła do siebie, siadając na siedzeniu pasażera.

Wtedy, gdy była jeszcze tak naiwna, nie mogła sobie przypomnieć, kiedy nie nazywała go "bratem" zamiast Seraphina Wren.

Czując się nieco zakłopotana, oparła podbródek na dłoni, wpatrując się w okno i próbując wymazać te wstydliwe wspomnienia.

Taksówka powoli wjechała na główną drogę.

Niedaleko znajdowało się przejście podziemne; przez deszcz widziała zatłoczone ulice przed sobą. Kierowca skręcił kierownicą, zmieniając pas ruchu i westchnął: "Ugh... znowu korek".
"Hej, ta droga zawsze jest zakorkowana. Jesteśmy w samym środku godzin szczytu. Jeśli chcesz, możesz wysiąść tutaj. Restauracja, o której wspomniałeś, jest zaledwie kilkaset metrów przed nami".

Lady Meriel wyjrzała na zewnątrz. Deszcz zelżał do mżawki, dzięki czemu był to idealny moment, by wyjść na zewnątrz.

Bez wahania zapłaciła i wyszła na zewnątrz, nawet nie otwierając parasola.

Szybko założyła bluzę z kapturem i podążyła za GPS-em do wielkiego, tętniącego życiem budynku.

'...'

Lady Meriel spojrzała w górę, jej źrenice lekko się zwęziły.

Właściwie zdała sobie sprawę, że prawdopodobnie nawet nie potrzebuje GPS.

Wystawna, wysoka budowla stała w centrum dzielnicy handlowej, z łatwością przyciągając wzrok każdego przechodnia z odległości setek stóp.

Ze wszystkich miejsc, zdecydowali się spotkać tutaj...

Lady Meriel przełknęła.

Czując presję, powoli weszła do głównego holu, tylko po to, by odkryć, że kelnerzy stoją z szacunkiem z boku, kłaniając się, gdy wchodziła: Witamy.

Lady Meriel była zaskoczona.

Jeden z kelnerów w ciemnoniebieskim uniformie wystąpił naprzód i uprzejmie powiedział: "Lady Meriel, przybyła pani".

To ja.

Restauracja znajduje się na najwyższym piętrze. Proszę za mną.

Idąc za nim, nigdy nie spodziewała się tak wspaniałego powitania. Zapytała cicho: "Czy tak traktuje się tu wszystkich?".

Kelner zaśmiał się łagodnie: - Wcale nie! Sir Roland Wren zarezerwował to miejsce".

Lady Meriel zaniemówiła.

Nie było potrzeby całej tej formalności.

W końcu nie byli sobie zupełnie obcy, a ich więź z dzieciństwa nie wymagała takiego przepychu.

Podążając za kelnerem do windy, zauważyła innych czekających, a młodzieniec, który chciał zachować powściągliwość, lekko skłonił głowę, mówiąc: "Dziękuję. Nie potrzebuję dodatkowej obsługi, poradzę sobie stąd".

Kelner nie naciskał. "Smacznego.

Mężczyzna czekający nieopodal zachichotał: "Ci kelnerzy zwykle nas lekceważą; dziś są wyjątkowo przyjaźni".

Lady Meriel zatrzymała się, niepewna, jak odpowiedzieć, i po prostu potrząsnęła głową. Ja też jestem tu pierwszy raz.

Być może dźwięk jej głosu przykuł jego uwagę; przestał mówić i zdawał się przenosić wzrok na Lady Meriel.

--- Kilka sekund później drzwi windy otworzyły się.

Gdy miała wejść do środka, ku jej zaskoczeniu, w windzie stał wysoki mężczyzna.

Mimo że dotarli na piętro, nie wykazywał żadnych oznak wychodzenia. Lady Meriel i mężczyzna obok niej wymienili zdezorientowane spojrzenia, po czym weszli do windy.

Lady Meriel usiadła na swoim miejscu.

Chociaż nie przyglądała mu się uważnie, wspomnienia uruchomiły się, gdy przypomniała sobie moment otwarcia drzwi windy; ich oczy spotkały się niespodziewanie i zaskoczyły ją.

Mężczyzna był uderzająco wysoki, z mocnym nosem i długimi rzęsami.

Miał na sobie ciemną koszulę, która opadała mu na obojczyk, elegancko surową, bez żadnego okrycia wierzchniego. Jego mocno zarysowane nogi podkreślały dopasowane spodnie. Jego cienkie usta były zaciśnięte i choć milczał, promieniowała od niego tajemnicza, chłodna aura.
Osoba o tak uderzającym wyglądzie z pewnością przyciągnie uwagę każdego, bez względu na to, gdzie stoi.

Co więcej... wydawał się nieco znajomy.

Lady Meriel przeszukała swój umysł, ale nic nie zauważyła i dziwnie pomyślała o celebrytce.

Rozdział 4

Lady Meriel pogrążyła się w myślach, gdy nagle usłyszała obok siebie głos:

Niespodziewane pytanie przeszyło spokojną atmosferę, całkowicie ją zaskakując.

To był Kowal, facet, z którym chwilę wcześniej rozmawiała w windzie.

Wydawał się być chętny do potwierdzenia swoich podejrzeń. Jesteś streamerką "Shepherd" z Greenpeak District, prawda?

Meriel poczuła, że w jej głowie szykuje się burza.

Została całkowicie zdemaskowana z taką łatwością. Dopóki jej prawdziwe imię nie wyciekło, używała wyłącznie identyfikatora "Shepherd", znanego tylko jej lojalnym fanom.

W całym jej życiu był to pierwszy raz, kiedy została rozpoznana w prawdziwym życiu. Lady Meriel poczuła falę zaskoczenia, ale szybko odzyskała spokój i zaprzeczyła. Przepraszam, pomyliłaś osoby. Nie jestem streamerką.

Nie, jestem pewna, że się nie mylę.

Wyglądało to tak, jakby starał się powstrzymać swoje podekscytowanie. Wziął głęboki oddech i kontynuował. Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale śledziłem wasze transmisje od pierwszej transmisji.

Aby udowodnić swoją tezę, wyciągnął telefon i otworzył aplikację do robienia zdjęć. Ekran był zalany zrzutami ekranu i nagraniami, rozciągającymi się od momentu, w którym po raz pierwszy transmitowała, do jej ostatniej sesji zeszłej nocy.

Wszystkie z nich przedstawiały Lady Meriel.

Jego entuzjastyczny wyraz twarzy przepełniony był podziwem. Oglądałem każde z nich. Twój głos, twoje oczy - nigdy nie pomyliłbym cię z nikim innym".

Lady Meriel zaniemówiła.

Czy to było powszechne, że ludzie robili zrzuty ekranu tysięcy strumieni w ten sposób?

I to przez dwa lata.

Człowieku... Czy ta obsesja fanów jest trochę przesadzona?

Przełknęła ciężko. "Jeśli prosisz o autograf...

Czy mogę dostać twój WeChat?

wtrącił się Kowal, zaskakując Lady Meriel. Opuścił wzrok, skupiony teraz na interfejsie skanowania kontaktów, pochylając się bliżej niej. Jestem pierworodnym prezydenta rodu Hawthorne. Możemy poświęcić trochę czasu na poznanie się. Wiem, że jesteś singielką; mogę poczekać...".

Gdy mówił, jego dłoń przesunęła się w stronę jej ramienia.

Ale w następnej chwili,

-"Smack!

Jego ręka została gwałtownie odepchnięta, a dźwięk odbił się ostrym echem w ograniczonej przestrzeni.

W tym momencie Lady Meriel poczuła, jak coś ciężkiego osiada jej na głowie. Rondo jej czapki przechyliło się w dół, zasłaniając większość jej twarzy.

'...'

Serce Meriel przyspieszyło.

Zdała sobie sprawę, że Sir Alaric, cicha postać obok niej, założył jej na głowę czarną czapkę z daszkiem.

Jakimś cudem znalazła się bezpiecznie u jego boku, całkowicie zasłonięta przed wzrokiem, nawet kosmyk włosów nie wystawał na zewnątrz.

Rzęsy Lady Meriel zatrzepotały, a jej serce zaczęło niespodziewanie bić.

Jego głos był bliski, bogaty i niski - obcy, a jednocześnie mrożący krew w żyłach, z atmosferą dystansu, która przecinała napięcie niczym zimna bryza rozwiewająca mgłę.

Czy pozwoliłaś mu się do ciebie zbliżyć?

Lady Meriel znieruchomiała, wstrzymując oddech.

...Był zbyt blisko.

Jego zniewalająca aura i niewypowiedziana groźba niemal ją unieruchomiły; chwyciła za rondo czapki, nie mogąc się ruszyć, ani nawet odezwać.
Ale szybko zdała sobie sprawę, że ten nieznajomy faktycznie jej pomaga.

Naprawdę okazało się, że pomysł posiadania dowodzącej obecności nie był tylko mitem.

W chwili, gdy te kilka słów opuściło jego usta, atmosfera jakby się zmieniła. Kowal nie czuł się już zagrożeniem; nawet Lady Meriel miała trudności z poruszaniem się.

Choć byli sobie zupełnie obcy, intymny akt włożenia czapki na jej głowę sugerował znajomość, zmuszając go do ponownego przemyślenia uporczywego pościgu.

Lady Meriel pomyślała sobie, jak zaskakujące jest odkrycie, że pierwsze wrażenie o kimś może być tak mylące.

Ten pozornie zimny i zdystansowany mężczyzna okazał gotowość, by stanąć w obronie nieznajomej, zapewniając przytłaczające poczucie bezpieczeństwa.

"Uh... przepraszam. Jabłko Adama kowala podskoczyło lekko, wyglądał na speszonego, ale i ostrożnego. Odwrócił się i wymamrotał: "Posunąłem się za daleko".

Winda zabrzęczała, zatrzymując się delikatnie na piątym piętrze.

Chwycił teczkę i pospiesznie wyszedł z windy.

W jednej chwili,

W słabo oświetlonej, zamkniętej windzie znajdowali się teraz tylko Lady Meriel i Sir Alaric.

Lady Meriel zdjęła czapkę i świat znów nabrał ostrości. Sir Alaric był znacznie wyższy, więc kiedy mówił, musiała odchylić głowę do góry. Podała mu czapkę, grzecznie dziękując.

Dziękuję.

'...'

Ale z jakiegoś powodu po jej słowach w powietrzu zapanowała cisza.

Mogłaby przysiąc, że słyszała, jak wymruczał pod nosem jej imię, jego głos był miękki i ledwo słyszalny: "Proszę pani".

Lady Meriel była zdziwiona.

Grzecznie poprosiła go więc ponownie: "Proszę pana... pańska czapka".

Gdy drzwi windy się otworzyły, ruszyła do przodu, lekko zaskoczona, gdy weszła do miejsca, do którego zmierzała - restauracji na dachu, którą zarezerwowała jej przyjaciółka z dzieciństwa.

Wewnątrz atmosfera ostro kontrastowała z zewnętrznym wyglądem budynku. To było jak wejście do innego świata, wypełnionego bogatymi żyrandolami rzucającymi ciepły blask na każdy zakątek. Na ścianach widniały wykwintne wzory, tworząc idealną równowagę między zabytkowym urokiem i wielkością, tworząc nastrój, który był niewątpliwie luksusowy.

Na zewnątrz roztaczał się zapierający dech w piersiach nocny widok na Castle Linsbury niczym z pocztówki.

Nic dziwnego, że była to najtrudniejsza do zarezerwowania restauracja w Castle Linsbury; Lady Meriel zdumiała się sama przed sobą.

Pozostało pół godziny do zaplanowanej kolacji, a sir Roland prawdopodobnie wciąż był w drodze. Podążając za wskazówkami kelnera, lady Meriel usiadła przy stoliku przy oknie.

Jednakże, gdy już miała usiąść, krzesło naprzeciwko niej zostało nagle wysunięte, a wysoka postać rzuciła cień na jej twarz, zasłaniając część światła.

Rozdział 5

Lady Meriel niespodziewanie spojrzała na imponującą postać stojącą przed nią.

Ten moment był o wiele wyraźniejszy niż ich poprzednie, przelotne spojrzenie w windzie.

Mężczyzna stał wysoki, a jego ostro zarysowany nos rzucał uderzającą sylwetkę w grze światła i cienia. Jego miękkie, czarne włosy opadały lekko do przodu, okalając twarz, a jasne oczy miały ospały, obojętny urok. Jego elegancko podkręcone rzęsy uzupełniały subtelne wygięcie cienkich ust, prezentując niezaprzeczalny autorytet, który trudno było zignorować.

Zimny, ale pociągający.

Lady Meriel wzięła oddech, powstrzymując wszelkie nerwy, które w niej wirowały. Czekasz na kogoś? - zaryzykowała.

Nawet siedząc, górował nad nią. Mężczyzna milczał przez chwilę, po czym skinął głową. Tak.

Zdała sobie z tego sprawę.

A więc to dlatego nie wyszedł z windy po dotarciu na parter, ani nie wydawał się skłonny do naciśnięcia żadnego przycisku w celu dotarcia do celu.

Jednak restauracja na najwyższym piętrze była zarezerwowana wyłącznie na prywatne wydarzenie.

Jakby czytając w jej myślach, mężczyzna oparł swoje długie palce na gładkiej powierzchni stołu. Powiedział wyważonym tonem: "Twoja rezerwacja jest dopiero po szóstej".

Sugerując, że przed szóstą inni mogli jeszcze swobodnie wejść do restauracji.

No tak. Lady Meriel pomyślała, że to całkiem rozsądne.

A jednak... dlaczego siedział naprzeciwko niej?

Po chwili kontemplacji Lady Meriel zawahała się, zanim w końcu zapytała: "Czy ty jesteś... Cyrus Wren?

Pytanie zawisło w powietrzu. Zauważyła, jak jego spojrzenie na chwilę się wyostrzyło, a na jego brwiach pojawił się błysk rozpoznania, który równie szybko zniknął.

Zgadła prawidłowo.

Niewielu mogło nie wiedzieć o najmłodszym zdobywcy dwóch Oscarów - supergwieździe, która zdobyła niezliczone międzynarodowe wyróżnienia.

Nawet ktoś taki jak Lady Meriel, która rzadko zwracała uwagę na kulturę filmową lub celebrytów, często widziała jego nazwisko na gigantycznych ekranach w mieście lub na billboardach na stacji. W dzisiejszych czasach niemożliwe było, by ktokolwiek nie rozpoznał Cyrusa Wrena.

Zadebiutował zaledwie kilka lat wcześniej, ale jego sława była niezaprzeczalna i zdawała się tylko rosnąć. Z tajemniczym, ale intrygującym pochodzeniem rodzinnym i niezastąpionym statusem w świetle reflektorów, naprawdę był megagwiazdą.

Lady Meriel stłumiła zaskoczenie, zdając sobie sprawę, że znajomość, którą czuła wcześniej, musiała wynikać z tego odkrycia.

Wciąż jednak nie mogła pozbyć się wrażenia, że świat sławy jest zupełnie inny od jej własnego, przez co wahała się przed przyznaniem mu racji.

To ja - potwierdził zwięźle.

W tym momencie podszedł serwujący, płynnie nalewając herbatę dla nich obojga.

Owijając dłonie wokół ciepłej filiżanki, Lady Meriel poczuła, jak komfort stopniowo przenika do jej opuszków palców. Podziwiała, jak radzi sobie z tym spotkaniem z podręcznikowym opanowaniem.

Każdy zwykły fan Cyrusa Wrena z pewnością oszalałby na samą myśl o spotkaniu z nim w taki sposób - prawdopodobnie tworząc scenę, która mogłaby zdmuchnąć dach tego miejsca.
W końcu rozmawiali o Cyrusie Wrenie.

Na kogo czekasz? Zanim zdążyła wymyślić kolejne pytanie, aby przedłużyć rozmowę, Cyrus nagle zadał jej jedno. Jego głos był głęboki i gładki, nic nie zdradzał.

Szczerze mówiąc, odpowiedziała: "Mój... narzeczony".

W chwili, gdy te słowa opuściły jej usta, Lady Meriel poczuła dreszcz zażenowania. Nawet gdy je wypowiadała, nie zdawała sobie sprawy, że kilka niewinnych słów może wywołać nutę ciepła i tęsknoty, rozpalając słodko-gorzkie napięcie.

Poczuła się tak, jakby coś miękkiego otarło się o jej serce.

Cyrusowi ścisnęło się gardło, gdy chłonął jej słowa.

Z niezmiennym wyrazem twarzy, jego spojrzenie zatrzymało się na niej z niepokojącą głębią.

Więc jesteście razem od jakiegoś czasu? - zaintonował, a jego oddech był ledwie szeptem.

W intymnej przestrzeni między nimi Lady Meriel mogła poczuć słaby zapach jego wody kolońskiej, spokojny, ale przytłaczająco znajomy, uziemiający ją tam, gdzie siedziała.

Potrząsnęła głową: - Jeszcze nie. W rzeczywistości nie widzieliśmy się od ponad dziesięciu lat - dziś jest nasze ponowne spotkanie.

Poślubienie kogoś po tym, jak nie widziało się go przez ponad dekadę...' Cyrus rozmyślał na głos, najwyraźniej biorąc to wszystko do siebie. Jego lekki oddech stał się bardziej miękki, niemal refleksyjny. Lubisz go.

'...'

To sprawiło, że Lady Meriel na chwilę zaniemówiła.

Wyglądało na to, że Cyrus drążył temat głębiej, niż się spodziewała, omawiając uczucia towarzyszące związkom. Pomimo jego chłodnej postawy, miał w sobie ciekawość widza obserwującego porywający spektakl.

Poczuła zbliżający się ból głowy i zawahała się przed odpowiedzią: "Um, kiedy byliśmy dziećmi, lubiłam trzymać się blisko niego. Był piękny i miły.

Ten rodzaj starszego brata... nawet po tylu latach, myślę, że wciąż coś do niego czuję - Lady Meriel przeanalizowała swoje myśli, szczerze i obiektywnie.

'...'

Z nieznanych powodów Cyrus zamilkł.

Atmosfera zmieniła się, stając się coraz cięższa w tej cichej restauracji, która wydawała się szczególnie spokojna teraz, gdy byli sami.

Na kogo czeka Cyrus? Lady Meriel starała się przerwać ciszę, powracając do poprzedniej linii pytań. Czy to twój partner?

Tak - odparł, jego usta wykrzywiły się lekko, a blade oczy odzwierciedlały coś głębszego. Stuknął lekko w stół - Moja narzeczona.

*

Stojąc przed lustrem w toalecie, Lady Meriel poświęciła chwilę dla siebie.

Pochylając się do przodu, ochlapała twarz chłodną wodą, próbując odzyskać spokój.

Wymówiła się, by skorzystać z toalety, pamiętając, że do ich zaplanowanego spotkania pozostało zaledwie dziesięć minut. Naciskanie na czas wydawało się zbyt gwałtowne.

Jeśli wróci po przerwie na toaletę, być może uda jej się uniknąć niezręcznej sytuacji, w której trójka przyjaciół z dzieciństwa ponownie spotka się w restauracji.

Ale nadal...

Nawet z jej zwykłą powściągliwością, nie mogła pozbyć się wrażenia, że atmosfera była... dziwna.

Pomimo tego, że każdy z nich miał narzeczonego i narzeczoną, ich rozmowa najeżona była niewypowiedzianym napięciem, dając aurę bardziej przypominającą intymny romans niż platoniczną więź, jakiej można by się spodziewać między przyjaciółmi.
Czy zwykłe rozmowy mogłyby się tak potoczyć?

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Napędzany przeznaczeniem i cyfrowymi marzeniami"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈