Tajemnice pod ślubnym welonem

Rozdział 1

Jej Pan Insectus oświadcza: "Nienawidzę Klanu Owadów".

Na koniec czeka ich wzruszająca miłość, która rozkwitnie po ślubie, spełniając wszelkie oczekiwania~.

Lady Insecta czystej krwi znosi próby cynicznego ludzkiego partnera.

**Główne postacie:** Liam Oakheart i Margaret Thornfield

---

W wielkim otoczeniu Oakheart Manor, wystawna, ale spokojna atmosfera otacza dzień ślubu. Słońce rzuca ciepły blask na dobrze udekorowany dziedziniec, gdzie zapach kwiatów wypełnia powietrze, a dźwięki delikatnego śmiechu odbijają się echem wśród gości. Wszyscy siedzą i z niecierpliwością czekają na przybycie panny młodej - Margaret Thornfield, Lady Insecta znana ze swojego wdzięku i elegancji, jest w centrum uwagi.

Gdy ceremonia się rozpoczyna, Liam Oakheart, lord z rodu Oakheart, stoi obok ołtarza. Jego wzrok jest utkwiony w otaczających go żywych kwiatach, ale jego umysł jest przyćmiony wątpliwościami. Odziedziczywszy skomplikowane dziedzictwo, czuje głęboko zakorzenioną niechęć do Klanu Owadów. Napięcia polityczne między ich ludami często mocno na nim ciążą, przez co otwarcie wyraża swoją pogardę: "Nienawidzę Klanu Owadów".

Stwierdzenie to zawisło w powietrzu, wywołując poruszenie wśród gości. W tłumie rozlegają się szmery, a Margaret o delikatnych rysach stara się ukryć rozczarowanie. Jednak jest zdecydowana; ten związek może być jedną ze strategii, ale ma również potencjał miłości, jeśli tylko uda im się poruszać po skalistym terenie ich różnych światów.

Kiedy wymieniają przysięgę, początkowe napięcie zaczyna zanikać, gdy Margaret delikatnie ściska dłoń Liama, a jej dotyk wywołuje w nim nieoczekiwane ciepło. Być może, tylko być może, to małżeństwo może rozkwitnąć w coś pięknego. Ale droga do miłości rzadko jest prosta.

Poza ceremonią, Sir Silas, stary przyjaciel Liama, przygląda się z daleka ze świadomym uśmiechem. Doskonale zdaje sobie sprawę z zamieszania ukrytego pod odważnymi deklaracjami Liama. "Daj mu czas", mruczy do siebie.

Po ceremonii nowożeńcy udają się do swojej komnaty ślubnej, przestrzeni wypełnionej luksusowymi tkaninami i delikatnie świecącymi lampionami. Atmosfera jest gęsta od niewypowiedzianych słów. Margaret unika niezręcznej ciszy, zamiast tego dzieląc się swoimi nadziejami na przyszłość - z nutą wrażliwości w jej tonie. "Możemy przekształcić to w coś prawdziwego, Liam. Możemy przekroczyć przeszłość naszych rodzin".

Serce Liama lekko się poruszyło. Jej słowa rezonują, poruszając w nim coś, co od dawna było zaniedbywane. Pozostaje jednak ostrożny, nawiedzany przez dziedzictwo, od którego nie może uciec. Czy możemy? Animozje sięgają głęboko - odpowiada, jego głos jest nieco łagodniejszy.

Margaret podchodzi bliżej, a w jej oczach pojawia się zdeterminowane spojrzenie. Jeśli damy sobie szansę, wierzę, że możemy to przezwyciężyć.

W tym momencie napięcie między nimi nieco opadło, jakby zaczął się tworzyć kruchy most. Ich wspólna podróż może być pełna wyzwań, ale iskierka nadziei daje obietnicę - taką, która może doprowadzić ich do miłości, która pokona bariery ich odmiennych światów.
Ich historia dopiero się zaczyna, ponieważ oboje stoją na rozdrożu miłości i obowiązku, gotowi do wspólnego wytyczenia nowej ścieżki na tle zawiłego i często zdradzieckiego krajobrazu Imperium Owadów i ludzkiego społeczeństwa.

Rozdział 2

Margaret Thornfield po raz pierwszy spotkała Lorda Insectusa w komnacie ślubnej. Nie było uczty weselnej, gości, ani nawet kropli wina.

Pokój był pusty, pozbawiony nawet najmniejszego śladu owadów.

Do tej chwili był na linii frontu, dzielnie walcząc z wrogiem, wspinając się na pozycję generała, tylko po to, by otrzymać wezwanie, które pozbawiło go ciężko zarobionej chwały. Ubrany w ceremonialną czerwoną szatę, świeżo wyprany i zaprezentowany, został wprowadzony do komnaty Lorda Insectusa - jego los został dziś przypieczętowany.

Margaret, jako skromna Dame Flora, nie posiadała żadnego oficjalnego tytułu. Gdyby lord Insectus poślubił w przyszłości odpowiednią szlachciankę, jej pozycja spadłaby jeszcze bardziej, często poddawana egzystencji uznawanej za niegodną sprzedaży. Tragiczne życie Lady Insecta często zaczynało się od takiego małżeństwa.

Tylko samice owadów, które osiągnęły rangę generała, miały luksus wyboru.

Zaledwie oddech dzielił ją od zdobycia upragnionej godności, ale teraz musiała zrobić krok naprzód, powoli zbliżając się do łóżka. Zgodnie ze zwyczajem zaczęła zdejmować długą, sięgającą podłogi czerwoną szatę, prostą suknię ślubną, której brakowało jakiegokolwiek luksusu; było jasne, że lord Insectus nie pomyślał o ślubie, nawet najbardziej podstawowe przyzwoitości zostały pominięte.

Pod suknią jej ciało było nagie, ukazując solidne mięśnie, napięty brzuch i proste plecy - sylwetka przypominała silną sosnę, tętniącą mocą. Żywe obrazy pól bitewnych wypełniły jej umysł, wspomnienia szalonych nocy pod deszczem kul, towarzyszy walczących u jej boku i bezradności zmuszonej do małżeństwa.

W końcu obrazy te rozmyły się, pozostawiając za sobą jedynie niewyraźny zarys postaci za gazową zasłoną na łóżku.

O ile Lord Insectus nie wyrazi na to zgody, jej życie jako Dame Flora pozostawi jej niewiele możliwości powrotu do poprzedniej roli. Na tej planecie zdominowanej przez Klan Owadów, historycznie potężną grupę, która wzbudzała strach w swoich wrogach, było wiele Dame Flora. Po tysiącach lat ewolucji były one najliczniejsze, nawet bardziej niż niegdyś powszechne, ale mniej potężne Doktor Evy, które obecnie zajmowały drugie miejsce.

Lord Insectus był jednak rzadkością.

Aby zadowolić jednego niezamężnego Lorda Insectusa, Biuro Wojny było gotowe poświęcić generała bez zastanowienia; utalentowane Dame Flory były liczne w Klanie Owadów, a ich zastępców można było łatwo znaleźć. Nawet jeśli nie pasowały do siebie, znaczenie prokreacji było najważniejsze.

Margaret słyszała, że lord Insectus miał zły humor i pomyślała o tym, gdy zwinnie wspięła się na łóżko, klękając plecami do niego, nie mając odwagi spojrzeć w górę. Po prostu ułożyła się, czekając, aż zostanie wykorzystana.

Poniżające uczucia Dame Flory prawie nigdy nie były uznawane.

Proszę, rozkoszuj się - usłyszała swój własny głos, stały i niezachwiany.

To ty prowadzisz walkę z Ziemią - głos Lorda Insectusa był szorstki, przeplatany zniecierpliwieniem.
Margaret zamilkła na chwilę, zbierając myśli, po czym odpowiedziała cicho: "... Tak, mój panie".

Złaź. Zrzucił ją z łóżka niezobowiązującym pchnięciem, a jego niesmak był niemal namacalny.

Margaret ułożyła się na zimnej podłodze, czując ostre ukłucie w poobijanych kolanach. Gniew Lorda Insectusa był w niewytłumaczalny sposób skierowany na nią, ale nie miała prawa kwestionować ani stawiać oporu.

Leżąc na łóżku, Lord Insectus oddychał coraz ciężej. Nawet nie podnosząc wzroku, mogła wyczuć jego spojrzenie, zimne i przepełnione pogardą.

Dama Flora znieważona przez swego Pana.

Gorzka samoocena ogarnęła Margaret, gdy pozostała nieruchoma, lekko unosząc się, by go uspokoić. Podejrzewała, że może wstać z łoża, zamierzając zdyscyplinować nieposłuszną pannę młodą. Narzędzie do wymierzania kary leżało czyste i lśniące w zasięgu ręki, pozbawione jakichkolwiek śladów krwi.

Potrafiła znieść ból. Margaret pocieszała się odpornością, którą zbudowała dzięki intensywnemu treningowi.

Oddech na łóżku stopniowo ustabilizował się w spokojnym rytmie. Klęczała tam na podłodze przez całą noc.

Rozdział 3

Niespodziewanie lord Insectus nie wykonał żadnego ruchu, pozostając skulony pod kołdrą, jakby spał w swoim eleganckim stroju. Jednak jego pogardliwe spojrzenie pozostało w powietrzu, sprawiając, że Margaret Thornfield zastanawiała się, czy może Lord Oakheart (Liam) po prostu chciał odłożyć dalsze uwikłania do jutra.

To całkowicie pogardliwe spojrzenie dało Małgorzacie do zrozumienia, że wszelka nadzieja na bycie faworyzowaną przepadła. Czy obraziła go w jakiś sposób, którego nie była świadoma?

Margaret zamknęła oczy, przygotowując się na mroczny świt, który ją czekał.

Dzień po ślubie zwyczaje Imperium Owadów nakazywały krótki okres oczekiwania. Zazwyczaj nowożeńcy pozostawali w ukryciu przez co najmniej trzy do siedmiu dni, przeciągając oczekiwanie na swoje ujawnienie w oparciu o sprawność Lorda Insectusa i urok Lady Insecty.

Faktem było, że nawet od najmniej kompetentnego lorda Insectusa oczekiwano utrzymania iluzji trzech dni odosobnienia; w przeciwnym razie byłoby to pożywką dla kpin. Dziś jednak szanowany ród Oakheart zerwał z tradycją, otwierając drzwi swojej komnaty ślubnej.

Liam Oakheart zetknął się już wcześniej z Klanem Owadów i widział z bliska Lady Insectę, ale nigdy w życiu nie miał takiej ochoty zgnieść tych obcych insektów pod stopami. Sam akt ich inwazji i ataku na Ziemię był wystarczającym powodem do takich uczuć.

Ale powstrzymał się...

Zwykła śmierć nie wystarczyłaby, by stłumić jego gniew. Gdy światło słoneczne przefiltrowało przez okno, Liam zwlókł nogi z łóżka, wsuwając się w swój miękki, akwamarynowy szlafrok. Jaskrawoczerwony strój leżał na Lady Insecta, przypominając o spotkaniu z poprzedniej nocy. Tutaj Lordowi Insectusowi wystarczyło ubranie, które emanowało elegancją. Zawsze mógł zmienić swój strój, jeśli zdecyduje się to zrobić.

Rzucając okiem na wciąż leżącą na ziemi Lady Insectę, której poplamione czerwienią plecy były świadectwem frustracji minionej nocy, przypomniał sobie, że nie zamierzał uderzyć tak nisko. Cios w brzuch lub serce z pewnością byłby bardziej satysfakcjonującym odwetem, ale w przypływie gniewu takie rozważania umknęły jego uwadze.

Wynoś się - rozkazał, a jego zgrzytliwy głos odbił się echem po woskowanych korytarzach, wzmocniony przez ozdobną maskę, którą założył na ceremonię. Choć był to znak rozpoznawczy Klanu Owadów, Liam nie przepadał za takimi ozdobami. Większość lordów miała przeciętny wygląd i przyziemne głosy, a maska i jej mechanizmy zmieniające głos były jedynie ozdobą mającą wzbudzać respekt na weselach.

Wśród luksusowych ozdób każda wystawna dekoracja stanowiła jawną demonstrację bogactwa.

Margaret wyczołgała się z komnaty, przemierzając Wielką Salę na kolanach, nie mając na sobie nic poza skórą.

Rozległy teren Wielkiej Willi Liama oferował przestronną samotność, przystań dla lordów po osiągnięciu dorosłości, z których każdy otrzymał swoją wielką siedzibę. Na pobliskich ulicach było niewielu przechodniów, więc Margaret miała chwilę, by przygotować się na nadchodzące upokorzenie.
Gdy Lady Insecta wyszła, drzwi zatrzasnęły się, wprawiając w drżenie ściany i wzbudzając pomruki okolicznych mieszkańców. Dokładnie w tym samym momencie przez szparę w drzwiach wyleciała karmazynowa szata, która opadła na głowę Margaret i otuliła ją satynowym materiałem.

Liam Oakheart wszedł do łazienki z przyborami toaletowymi w ręku, zauważając nieestetyczny czerwony materiał, który znalazł się na jego widoku.

Rozdział 4

Margaret Thornfield klęczała na dziedzińcu przez cały dzień i noc, zanim w końcu pozwolono jej wrócić do pokoju.

Niedawno awansowany sir Silas był zszokowany, gdy rozpoznał postać na zdjęciu na pierwszej stronie The Daily Herald. Ubrana w cienką suknię ślubną, z rozczochranymi włosami, świeżo poślubiona Lady Insecta była karana przez Lorda od dłuższego czasu. Ku jego zaskoczeniu, była to jego była przełożona! Szybko pojechał do Wielkiej Willi Liama i poinformował starszyznę Domu Oakheart, kładąc kres temu, co stało się całodniowym spektaklem nowej Lady Insecta na pokaz dla wszystkich.

Gdy Margaret weszła do Wielkiej Sali, zauważyła, że jej Lorda nie ma, prawdopodobnie wciąż jest zamknięty w swoim pokoju. Skłoniła głowę przed starszym, siedzącym u szczytu stołu, a jej blada twarz odzwierciedlała zmęczenie.

Dzień i noc bez jedzenia i wody były wyczerpujące.

Przed ślubem Lady Insecta miała być głodzona przez trzy dni, aby upewnić się, że jej czyny w noc poślubną nie wzbudzą niezadowolenia Pana. Miało to również osłabić silną wolę Lady Insecty, ułatwiając Lordowi kontrolowanie jej. W sumie oznaczało to, że była pozbawiona jedzenia przez prawie pięć dni.

Prostując kolana, Margaret starała się zignorować znajomy kłujący ból. Była generał widziała wystarczająco dużo walk, by wiedzieć, jak je znosić. W końcu wielu lordów wolało poślubić kogoś z doświadczeniem wojskowym, wierząc, że tacy silni partnerzy są mniej podatni na złamania. Margaret była na to przygotowana, ale nie spodziewała się, jak bardzo Lord będzie z niej niezadowolony.

Ledwo minął pierwszy dzień, a lord wyraził swoją pogardę dla Dame Flory, która miała ponieść karę.

Zgodnie z zasadami, miała zostać wychłostana dwadzieścia razy w Wielkiej Sali, z narzędziami w pogotowiu. Dźwięk bicza przecinającego powietrze odbił się złowieszczym echem w całej rezydencji.

Chociaż zdjęcia z Daily Herald zostały usunięte, wieść o tym, że była generał Margaret nie była faworyzowana przez obecnego lorda, rozprzestrzeniła się jak pożar, prowadząc do spekulacji na temat jej losu po upokarzającym pierwszym dniu. Wielu mieszkańców miasta wyrażało współczucie, ale ich ciekawość skłaniała się bardziej ku rzekomym problemom Liama Oakhearta z wytrzymałością.

W międzyczasie, w murach Wielkiej Willi Liama, kilka Lady Insecta zebrało się, aby omówić jego sprawy, niezwiązane z jego wytrzymałością. Jeden z lordów, po wysłuchaniu pozbawionej emocji i bezpośredniej relacji Margaret, westchnął: "Czy Liam naprawdę zapytał cię, czy poprowadzi atak na Ziemię?".

Plecy Margaret, naznaczone dwudziestoma świeżymi śladami po biczu, wygięły się lekko, gdy odpowiedziała ze spuszczonymi oczami: "Tak".

Oczywiście jego stan się nie poprawił - lamentował Lord, spoglądając na swoją partnerkę obok niego.

O jakiej chorobie ty mówisz? To wszystko twoja wina! - powiedziała inna Lady Insecta, nonszalancko polerując paznokcie. Gdybyś nie nalegała, by zgodził się na samotną podróż do jakiegoś obcego świata, prawdopodobnie nie rozwinąłby się u niego Syndrom Rozdzielenia Dusz.
Nie mam pojęcia, co Liam ma na myśli, mówiąc o Ziemi... - mruknął zakłopotany Lord. Przeszukałem wiele źródeł, ale nie znalazłem śladu niczego, co przypominałoby to, co opisał.

To wszystko zmyślone bzdury; jak mogłeś znaleźć cokolwiek na ten temat? - odparła Lady Insecta, unosząc porcelanową filiżankę, by popijać gorącą herbatę, spoglądając na Dame Florę, która stała cicho z boku. Z uniesioną brwią kontynuowała: - On wierzy, że jest jakimś ocalałym ze zniszczonej Ziemi. Musisz grać razem z nim. Lekarz powiedział, że jego stan psychiczny jest trudny do wyleczenia - jeśli mu dogodzisz, może być szansa na poprawę.

Tak. Głos Margaret pozostał spokojny, nie zdradzając śladu bólu, który w niej tkwił. Powszechnie wiadomo było, że jej pan był zdiagnozowanym pacjentem psychiatrycznym; nie był to raczej sekret.

Zadowolona z tego Lady Insecta cieszyła się, że po tak burzliwym przyjęciu uniknęła publicznego okazywania frustracji przez nowożeńca.

Cóż, ty też miałaś ciężko. Możesz teraz odpocząć, ale pamiętaj, by dobrze służyć swemu Panu dziś wieczorem - powiedziała Lady Insecta, wstając i łącząc ramię z ramieniem swego Pana, kierując się w stronę drzwi. Poradziła: "Nie prowokuj go!".

Tak. Margaret zdobyła się jedynie na słodko-gorzki uśmiech. Moment, w którym weszła do tego pokoju, mógł doprowadzić jej pana do ataku wściekłości.

Rozdział 5

Trzeciego dnia małżeństwa Margaret Thornfield wciąż nie weszła do ślubnego łoża.

Po tym, jak starszyzna Domu Oakheart odeszła, Lady Insecta punktualnie przybyła do stóp swojego męża, Lorda Insectusa, zgodnie z ich zwyczajami, klęcząc w milczeniu i czekając, aż Lord określi miejsce ich związku tej nocy. Niekoniecznie miało się to wydarzyć na wystawnym łożu małżeńskim; generalnie Dame Flora nie mogła tam leżeć od niechcenia. Ten przywilej był zarezerwowany dla tych, którzy zdobyli łaskę Pana, a nie dla tych, którzy leżeli na podłodze lub stole.

Margaret utrzymała swoją pozę aż do północy, jej łydki zdrętwiały, a mięśnie zesztywniały, jednak nie otrzymała ani jednego słowa od Lorda Insectusa. Zachowywał się tak, jakby zupełnie nie zwracał uwagi na jej obecność, jedynie od czasu do czasu rzucając spojrzenie, w którym niemal dławiła się wyczuwalna pogarda.

Po chwili wydawało się, że Lord Insectus jest gotowy zasnąć. Był to trzeci dzień ich siedmiodniowego rytuału małżeńskiego. Z niezachwianym spokojem Margaret podciągnęła kolana i przeczołgała się na bok łoża małżeńskiego. Kiedy zobaczyła, że Lord Insectus pozostaje niewzruszony, ledwie rzucając spojrzenie w jej kierunku, przypomniała sobie uroczystą pożegnalną radę starszyzny. Nie mogła powstrzymać się od gorzkiego uśmiechu, podnosząc się i powoli wchodząc na łóżko.

W następnej chwili jej szyja została złapana w ciasny uścisk.

Czy nie mówiłem ci, żebyś spadała? Nie rozumiesz? Jego głos był ochrypły i przeplatany oczywistym gniewem. Choć lord Insectus nie posiadał wielkiej siły, żadnej Dame Florze nie wolno było okazać choćby cienia nieposłuszeństwa wobec ich pana. Dlatego jedynym wyborem dla Margaret było odchylenie szyi do tyłu, rozluźnienie mięśni i pozwolenie, by pazury Insectusa posiniaczyły, a nawet rozerwały jej skórę.

Gdyby Lord Insectus miał ostre paznokcie, być może przebiłby tętnicę właśnie w tym miejscu. Pozwoliła, by jej ręce posłusznie opadły na boki, a nogi lekko się rozchyliły, co było uległym gestem, którego nauczyła się podczas wychowania jako Dame Flora.

Jeśli lord Insectus chciał, mógł się nią pobawić przed wymierzeniem dalszej kary; jeśli był obojętny, mógł przynajmniej nieco stłumić swój gniew. Lord Insectus zawsze czerpał przyjemność z okazywania jej słabości.

Margaret zebrała myśli na błagalną odpowiedź, ale żyjąc wśród żołnierzy przez tak długi czas, uznała, że poddanie się jest najtrudniejszą umiejętnością do opanowania. Po chwili zwłoki dostosowała swój ton, a gdy otworzyła usta, kopnięcie lorda Insectusa posłało ją na ziemię, ciągnąc ją bezceremonialnie do toalety.

Tam potężny strumień lodowatej wody oblał jej ciało, wywołując bolesne odczucia na klatce piersiowej. Jej mięśnie napięły się, a ona zwiesiła głowę, nieruchomiejąc pod nagłym atakiem Pana. Zwykły zimny prysznic można by uznać za łagodną karę, pomyślała, zaciskając pięści za plecami, gdy lodowaty strumień spływał po niej od stóp do głów.

I jak? Czy to wystarczy? Liam Oakheart spojrzał na nieskuteczną Dame Florę zimnym wzrokiem, celując dyszą w konkretną część jej ciała.
Źrenice Margaret zwęziły się, jej ciałem wstrząsnął dreszcz, ale jej ton pozostał płaski, nie wyrażając żadnych emocji. Dziękuję za twoją łaskę, panie.

Usłyszała, jak mruknął coś niemiłego, po czym trzasnął głowicą prysznicową o jej ramię i odwrócił się, by wyjść z toalety, prawdopodobnie kierując się z powrotem do łóżka po więcej snu.

W toalecie strumień kontynuował swój nieustanny atak, rozrzucając przedmioty w przypadkowy sposób, a podłoga stała się śliskim bałaganem, gdy zebrała się woda. Margaret podniosła się i wyłączyła prysznic, zatrzymując strumień wody i znalazła czystą szmatkę w szafce. Zaczęła sumiennie sprzątać chaotyczny bałagan.

Przypadkowo zerkając w bok, dostrzegła swoje odbicie w lustrze - jej naga skóra była poplamiona siniakami - ale dla Dame Flory takie błahe rany zagoiłyby się do rana. Margaret spojrzała w dół na miejsca pogardzane przez lorda Insectusa i z lekceważącym uśmiechem uniosła kąciki ust, a jej oczy były całkowicie pozbawione ciepła.

W wystawnym łożu małżeńskim Liam przewrócił się na drugi bok, nie żywiąc sympatii do Dame Flory, która próbowała go uwieść.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Tajemnice pod ślubnym welonem"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈