Pokonaj się nawzajem

1. Reece (1)

------------------------

1

------------------------

========================

Reece

========================

Pierwsze co zauważam to jej dłonie. Są drobne i małe, z krótkimi paznokciami pomalowanymi na czerwono. Nie są to eleganckie dłonie. Ale są piękne. Dłonie, których charakter został ukształtowany przez użytkowanie. Wyglądają na sprawne i silne.

I, najwyraźniej, takie są. Te dłonie napisały książkę, która zdobyła kraj szturmem. "Throw Away the Key" jest na pierwszym miejscu listy bestsellerów New York Timesa od prawie 30 tygodni. Została okrzyknięta książką roku. I to wszystko od autorki, która po raz pierwszy wydała swoją książkę. Te ręce mają mój szacunek.

Tak jak i reszta jej osoby.

Nie udzieliła ani jednego wywiadu telewizyjnego, odkąd książka zyskała rozgłos. Jej pseudonim L. Vega i jej bio, które odnosi się do niej w pierwszej osobie, nie wskazują, czy jest kobietą czy mężczyzną. Szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to.

Dopóki jej nie zobaczyłem.

Teraz, kiedy wiem, że jest kobietą, to wszystko, o czym mogę myśleć. Jest niewiarygodnie piękna.

Jest malutka. Nie może mieć więcej niż kilka centymetrów powyżej pięciu stóp. I każda jej część jest w idealnej proporcji. Jej ciemne włosy opadają w pozornie wiecznych falach, rozlewając się po ramionach i zwisając z tyłu prawie do pasa. Jej pełne usta są pomalowane na tę samą żywą czerwień, co jej paznokcie. Poza tym jest całkowicie pozbawiona makijażu.

W tym mieście, gdzie ludzie ubierają się tak, by zrobić wrażenie, ona wydaje się nie wkładać w to praktycznie żadnego wysiłku. Nie ma na sobie nawet garnituru. Jej dżinsy mają więcej dziur niż materiału, biała koszula opada z jednego ramienia i nie sięga pępka. Cała ta karmelowa, gładka skóra jest ucztą dla moich oczu, niemalże ośmiela mnie, by nie patrzeć.

Jej uroda, jej atrakcyjność nie wymaga wysiłku. Ma to, co my, w tym biznesie, nazywamy obecnością. Jest zniewalająca i już wiem, że to ona sprzeda dla nas ten film. Kiedy postawimy ją przed kamerą, publiczność ją pochłonie. Dodajmy do tego jej oczywisty talent i wyraźne ambicje, a mogę powiedzieć, że ta kobieta jest zwycięzcą.

Siedzi naprzeciwko mnie, jej piękna twarz jest spokojna. Jakby nic ją nie obchodziło. Nie powinna. Jeśli chodzi o jej książkę i studia filmowe walczące o opcje, to zdecydowanie jest to rynek sprzedawcy. Film należy do Artemis Film i jestem gotowa zrobić wszystko, co trzeba, by tak się stało.

"Dziękuję, że zgodziła się pani z nami porozmawiać, pani Vega. Wiem, że kilka innych studiów zwróciło się do pani w sprawie pani książki" - mówi Zev swoim charakterystycznym, szybkim, bezsensownym tonem. Jest moim prezesem ds. rozwoju i normalnie prowadziłby to spotkanie bez mojej obecności. Ale nie ufam mu, że tego nie spieprzy.

Nie jest zainteresowany przerobieniem książki Lucíi Vegi na film. Uważa, że to strata czasu i pieniędzy. Zazwyczaj jego opinia jest na wagę złota. Ale nie dzisiaj.

Mam dobre przeczucia co do tej książki. Czas i historia są idealne. To temat, który jest na głowie wielu ludzi. Jeśli nie jest, to powinien być. Ten film zdobędzie nagrody i zarobi mnóstwo pieniędzy. Więc jestem tu, by upewnić się, że to zrobimy.

"Byliśmy zaskoczeni, gdy dostaliśmy twój telefon", odpowiada jej agent, Sol Kline. Sol jest jednym z największych agentów literackich w kraju. Zna wszystkich, rozumie tajniki tego biznesu i potrafi wyczuć bzdury na milę. Fakt, że jest jej agentem mówi mi, że nie są wcale zaskoczeni. On tylko wyszukuje i reprezentuje pisarzy, którzy odnieśli sukces.

"Byłem zaskoczony, że to robię," mówi Zev, z chichotem, który nie potrafi zamaskować jego pogardy. "Ale pan Carras nalegał".

Przecinam pełne gniewu spojrzenie na niego, zanim się wtrącę. Pochylam się do przodu i po raz pierwszy patrzę na nią bezpośrednio.

"Tak, nalegałem. Przeczytałem twoją książkę. Jest świetna. Uważam, że jest to historia, która powinna zostać zaadaptowana na film, abyśmy mogli dotrzeć do jeszcze szerszej publiczności. Zamierzam wejść w rolę, którą normalnie Zev odgrywałby przy tym projekcie i sam będę go nadzorował."

W sali zapanowała cisza na moją deklarację. Zaskoczyłem wszystkich. Włącznie z samym sobą. Czuję, że oczy Zeva wwiercają się we mnie, ale ignoruję go. Sol przechyla głowę na bok, studiując mnie. Nie rzucam na niego więcej niż przelotne spojrzenie, ponieważ skupiam wzrok na Lucíi.

"Wiesz, kim jestem, prawda?" pytam ją, patrząc tylko na nią. Mówiąc tylko do niej. Kiedy nasze oczy się spotykają, widzę w jej wyrazie rzeczy, których wcześniej nie widziałem. Jej szerokie, bogate brązowe oczy dają mi wgląd w jej myśli. Jest podekscytowana, ale ostrożna. Pełna nadziei, ale niepewna. Cokolwiek widzi w moim wyrazie twarzy, sprawia, że jej oczy rozszerzają się ze zdziwienia.

Mruga mocno, a kiedy otwiera oczy, zaskoczenie znika, spokojny, enigmatyczny wyraz wraca na swoje miejsce.

"Tak, mam", odpowiada. Jej głos jest głęboki - prawie dymny - i zaskakująco miękki. Przechyla głowę na bok. Jej włosy opadają wraz z ruchem, a one pieszczą jej nagie ramię, pozostawiając po sobie fale gęsiej skórki. Zmuszam oczy do powrotu do jej twarzy, a umysł do rozmowy. Czyszczę swoje gardło.

"Więc wiesz, że spędziłem lata zaangażowany w aktywizm w tej sprawie. Próbując podnieść świadomość, skłonić ludzi do mówienia i myślenia oraz skłonić ustawodawców do podjęcia działań. Twoja książka w ciągu kilku miesięcy zrobiła to, co ja spędziłem dekadę próbując osiągnąć." Zarumieniła się i nie mogę powiedzieć, czy to z dumy, czy z zażenowania. Ale to nadaje jej aurę niewinności, która jest nieoczekiwana i urocza.

"To nie powinno cię dziwić, że tak usilnie ścigam prawa do opcji na tę książkę. Chcę wykorzystać tę historię i przedstawić ją jeszcze szerszej publiczności niż ta, do której już dotarłaś."

Jej książka, Throw Away the Key jest opowiedziana z punktu widzenia młodej dziewczyny, o imieniu Azalia. Należy ona do klasy osób, które wjechały do tego kraju nielegalnie jako nieletnie, zazwyczaj z rodzicami i nie z własnej woli. Monidło DREAMERs pochodzi od akronimu ustawy, która obecnie gnije w komisji w Kongresie Stanów Zjednoczonych. Development, Relief, and Education for Alien Minors (DREAM) Act dałby milionom ludzi, którzy spełniają kryteria, ścieżkę do stałego i legalnego statusu pobytu w tym kraju.




1. Reece (2)

Czytając książkę, czytelnik wczuwa się w rolę Azalii, która porusza się po życiu z chmurą nieudokumentowanego statusu nad głową. Książka jest fikcją, ale zmagania jej bohaterów są prawdziwe. Słyszałam prawdziwe historie jak te, które opowiada. Widziałam je na własne oczy. Przeżyłam je.

Patrzy na mnie, jej ciemne oczy łapią światło i są oświetlone tak wieloma wymiarami brązowego koloru, że aż błyszczą. Odwzajemniam jej spojrzenie i podnoszę brwi, skłaniając ją do odpowiedzi. Przesuwa się, by spojrzeć na Sol, a potem z powrotem na mnie. Jej oczy są nadal spokojne, ale widzę, jak jej gardło pracuje, zanim się odezwie.

"Doceniam pańską pasję, panie Carras, ale po prostu nie jestem pewien ..."

Kiedy jej głos się urywa, korzystam z okazji, by przejść do sedna sprawy. "Pani Vega, nie marnujmy wzajemnie czasu. Powiedz mi, co by to było dla ciebie, aby powiedzieć tak", mówię do niej, upewniając się, że moje intencje pokazuje na mojej twarzy.

Po raz pierwszy w moim życiu zawodowym stwierdzam, że zupełnie nie interesuje mnie pomysł prowadzenia twardych targów. Chcę tego tak bardzo, że wiem, iż dam jej wszystko, o co poprosi. Więc przechodzę do rzeczy.

Ona składa ręce na piersi, jej broda wysuwa się lekko do przodu. "Powiedz mi, co podobało ci się w tej historii. Która konkretna scena naprawdę cię uderzyła?"

To moja kolej na mrugnięcie okiem. Jestem zaskoczony, że mnie testuje. Najwyraźniej nie wierzy, że ją przeczytałem.

Ale mój afront szybko zanika i pozostawia za sobą szacunek zabarwiony poczuciem winy.

Nie chcę jej mówić, przynajmniej nie teraz, że tak naprawdę nie skończyłem książki. Wybieram więc scenę, która sprawiła, że przestałam czytać, podnoszę słuchawkę i dzwonię do Zeva.

"Cóż, zacznę od tego, że uważam Azalię za bardzo wiarygodną i łatwą do zrozumienia. Twoje pisanie było jasne i żywe." Wzdycha z niecierpliwością, a ja pędzę dalej. "Ale częścią historii, która mnie uderzyła była scena na placu zabaw. Gdzie kłótnia o zabawkę eskaluje i inne dziecko uderza Azalię."

Widzę błysk zaskoczenia w jej oczach. Jej ramiona podskakują w najmniejszym stopniu.

"Co ... dlaczego ta scena?" pyta, wyraźnie zdenerwowana i stara się tego nie okazywać.

"Wyciszona reakcja jej matki na widok znęcania się nad dzieckiem i bicia go rozwścieczyła mnie. Czułam, jak serce Azalii pęka, gdy zamiast otrzymać pocieszenie od matki, powiedziano jej, że powinna była po prostu dać dziecku swoją zabawkę. Czytelnik i Azalia odczuwają urazę do matki dokładnie w tym samym momencie. Dla Azalii ta uraza trwa latami. Mimo to, upewniasz się, że czytelnik rozumie ból serca i poczucie winy jej matki. Bezsilność, której doświadczyła w tym momencie, zmienia niechęć czytelnika w empatię i..." Lucía zaczyna kaszleć. Chwyta stojącą przed nią szklankę z wodą i bierze łyk. Sol poklepuje ją po plecach i mimo że wciąż kaszle, macha mu na pożegnanie. Zatrzymuje się i wszyscy czekamy, aż złapie oddech.

"Przepraszam, suche gardło", mówi owczo, gdy już dojdzie do siebie. "Proszę, kontynuuj." Przesuwa się niewygodnie w swoim fotelu i zerka na Zeva, zanim spojrzy z powrotem na mnie, tym razem nie całkiem spotykając moje oczy. Patrzę na Sola, ale on tylko kiwa głową, żebym kontynuowała.

"Cóż, ta scena i te, które po niej następują są punktem zwrotnym w tej historii. Doskonale skrystalizowały, jak bezbronne jest dziecko, gdy żyje w kraju, który nie chce dać mu ochrony w postaci prawa pobytu. Nawet jeśli w dalszej części książki przydarzają się jej bardziej wstrząsające rzeczy, to właśnie stąd wzięła się odmowa przyjęcia przez jej bohaterkę skromnych skrawków, które jej oferowano. Tak bardzo jak wiem o tym problemie i zależy mi na nim, większość czasu spędzam na rozmowach z dorosłymi. Czytanie, jak siedmioletnie dziecko dowiaduje się, że ma spędzić całe życie, będąc karanym za przestępstwo, którego nie popełniło, było naprawdę mocne. Myślę, że widzowie dobrze zareagują i poczują się zmuszeni do działania."

Zerkam na Zeva. Patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami. Trzymałem swoją politykę z dala od studia. Prawdopodobnie nigdy wcześniej nie słyszał, żebym o tym mówił i wiem, że moja pasja prawdopodobnie go zaskakuje. Zna mnie jako pragmatyka. Obiektywnego i pozbawionego emocji. Moje motto to: To co czujemy nie jest tak ważne jak to co wiemy. Ale to, dla mnie, jest kwestia, w której to, co czuję i to, co wiem, idealnie się pokrywa.

"Mamy obowiązek wobec DREAMERów. Oni się tu wychowali, wykształcili. Kochają ten kraj i jest on ich domem. Throw Away the Key, poprzez swoich bohaterów i swoje przesłanie, przedstawia ten argument w sposób trzewiowy i szczery, który pięknie przełoży się na ekran."

Jej wyraz twarzy złagodniał i to tak, jakby widziała mnie w innym świetle. Daje mi prawie niezauważalny, ale bardzo prawdziwy, uśmiech, zanim spojrzy na Sola i przytaknie.

Otwiera teczkę i wyciąga z niej gruby dokument. Ustawia go na stole przed nimi. Kiedy zaczyna go przesuwać po stole w moją stronę, Lucía kładzie na nim ochronną dłoń i powstrzymuje Sola przed popchnięciem go dalej.

Sol marszczy brwi, a ona przesuwa dokument w moją stronę. "To jest umowa, którą sporządziliśmy". Nie biorę jej jeszcze do ręki. Sol kontynuuje, "Najważniejsze punkty są takie: Ona chce napisać scenariusz, chce brać udział w castingu i mieć prawo do odmowy. Wyszczególniliśmy jej żądania dotyczące zaliczki i tantiem. Nie chce robić żadnej prasy - studio i aktorzy mogą mieć cały czas ekranowy. Wszystko inne jest dość standardowe." Stuka palcem w stosik i mówi: "Przeczytaj to, niech twoi prawnicy to przejrzą. Podpiszcie i mamy umowę".

Takie warunki są prawie niespotykane. A jednak, nie omieszkałem odpowiedzieć.

"Dobrze", wracam, nawet jak czuję, że oczy Zeva wypalają dziurę w boku mojej twarzy.

Patrzy na Sola i obdarza go szerokim, radosnym uśmiechem. Jej energia rozjaśnia cały pokój.

Chcę, żeby tak się do mnie uśmiechała.

Skąd wzięła się ta myśl, nie wiem, ale ją banalizuję. Jestem na misji.




1. Reece (3)

Tak jak każda piękna kobieta w tym mieście, jestem pewna, że doskonale wie, jak wpływa na mężczyzn. Nie dam się na to nabrać. Byłam tam, zrobiłam to.

Spoglądam na Zeva, a on wpatruje się we mnie. Jego zdumienie i złość są widoczne na całej twarzy. Za chwilę będę musiała się z nim zmierzyć. Patrzę z powrotem na Sol i Lucía, "Będziemy mieć to przeglądane i podpisane na początku przyszłego tygodnia."

Sol podnosi na mnie zaskoczoną brew, ale tylko przytakuje. Następnie, poklepuje rękę Lucíi w bardzo ojcowskim geście. To mnie zaskakuje, Sol nie jest znany ze swojego ciepła, nawet w stosunku do swoich najstarszych klientów. "W takim razie uznamy to spotkanie za odroczone do tego czasu. Nie możemy się doczekać współpracy z panem." Zaczynają stać, ale zatrzymuję ich.

"Więc, podpisujemy wasze papiery i historia jest nasza?" pytam, chcąc mieć pewność, że wszyscy jesteśmy po tej samej stronie.

Lucía prostuje się całkowicie i muszę powstrzymać oczy przed spojrzeniem na bliznę, poszarpaną i złą, która biegnie w dół prawej strony jej pępka. Chcę ją zapytać, co się stało. Chcę jej dotknąć i zobaczyć, jakie to uczucie w kontraście do skądinąd gładkiej skóry jej brzucha.

Co do cholery jest ze mną nie tak?

"Tak. Jeśli podpiszesz ten dokument," mówi ciągnąc mnie z powrotem do rozmowy. Kiwa głową na papiery na stole. "Będziemy mieli umowę." Wyciąga do mnie rękę, abym ją uścisnął i robię to. Jej uścisk jest mocny, a kiedy nasze dłonie się stykają, czuję to i ona też. Jej oczy przelatują na moje, gdy cofa rękę. Jej oczy są szerokie, a usta lekko rozchylone w zaskoczeniu.

Wciąż czuję energię z jej dłoni w mojej teraz pustej ręce i słyszę zgrzyt w moim głosie, kiedy mówię: "Dziękuję, że przyszłaś".

Jej ukłon jest szybkim, szarpanym ruchem, a ona zerka między moją twarzą a swoją dłonią.

"Jasne, dziękuję za zaproszenie". Bez pożegnania, czy czekania na Sol, odwraca się i wychodzi z pokoju. Patrzę jak idzie, moje oczy na patchworku podartej tkaniny przeplatanej brązową skórą, która biegnie przez długość jej zgrabnych nóg.

"Reece, masz czas do poniedziałku z tymi papierami, a potem rozmawiamy z innymi studiami" - mówi Sol. On również podąża za moim spojrzeniem. Kiedy spogląda na mnie z powrotem, marszczy się, jego wyraz jest jednym z nagany i ostrzeżenia, a następnie idzie za nią do wyjścia. Zamykam oczy, zirytowana, że widział, jak się na nią gapię.

Tak jak każda piękna kobieta w tym mieście, jestem pewna, że doskonale wie, jak wpływa na mężczyzn. Nie dam się na to nabrać. Byłam tam, zrobiłam to.

Spoglądam na Zeva, a on wpatruje się we mnie. Jego zdumienie i złość są widoczne na całej twarzy. Za chwilę będę musiała się z nim zmierzyć. Patrzę z powrotem na Sol i Lucía, "Będziemy mieć to przeglądane i podpisane na początku przyszłego tygodnia."

Sol podnosi na mnie zaskoczoną brew, ale tylko przytakuje. Następnie, poklepuje rękę Lucíi w bardzo ojcowskim geście. To mnie zaskakuje, Sol nie jest znany ze swojego ciepła, nawet w stosunku do swoich najstarszych klientów. "W takim razie uznamy to spotkanie za odroczone do tego czasu. Nie możemy się doczekać współpracy z panem." Zaczynają stać, ale zatrzymuję ich.

"Więc, podpisujemy wasze papiery i historia jest nasza?" pytam, chcąc mieć pewność, że wszyscy jesteśmy po tej samej stronie.

Lucía prostuje się całkowicie i muszę powstrzymać oczy przed spojrzeniem na bliznę, poszarpaną i złą, która biegnie w dół prawej strony jej pępka. Chcę ją zapytać, co się stało. Chcę jej dotknąć i zobaczyć, jakie to uczucie w kontraście do skądinąd gładkiej skóry jej brzucha.

Co do cholery jest ze mną nie tak?

"Tak. Jeśli podpiszesz ten dokument," mówi ciągnąc mnie z powrotem do rozmowy. Kiwa głową na papiery na stole. "Będziemy mieli umowę." Wyciąga do mnie rękę, abym ją uścisnął i robię to. Jej uścisk jest mocny, a kiedy nasze dłonie się stykają, czuję to i ona też. Jej oczy przelatują na moje, gdy cofa rękę. Jej oczy są szerokie, a usta lekko rozchylone w zaskoczeniu.

Wciąż czuję energię z jej dłoni w mojej teraz pustej ręce i słyszę zgrzyt w moim głosie, kiedy mówię: "Dziękuję, że przyszłaś".

Jej ukłon jest szybkim, szarpanym ruchem, a ona zerka między moją twarzą a swoją dłonią.

"Jasne, dziękuję za zaproszenie". Bez pożegnania, czy czekania na Sol, odwraca się i wychodzi z pokoju. Patrzę jak idzie, moje oczy na patchworku podartej tkaniny przeplatanej brązową skórą, która biegnie przez długość jej zgrabnych nóg.

"Reece, masz czas do poniedziałku z tymi papierami, a potem rozmawiamy z innymi studiami" - mówi Sol. On również podąża za moim spojrzeniem. Kiedy spogląda na mnie z powrotem, marszczy się, jego wyraz jest jednym z nagany i ostrzeżenia, a następnie idzie za nią do wyjścia. Zamykam oczy, zirytowana, że widział, jak się na nią gapię.

Zamykam oczy i robię wydech. To jest biznes filmowy. Kanapa castingowa jest prawdziwa. Ludzie używają seksu jako waluty przez cały czas, a tego typu pogawędki są powszechne. Ale nie w Artemis Film. Mój ojciec i ja jesteśmy dwoma z zaledwie czterech mężczyzn pełniących funkcję dyrektora generalnego w całej organizacji. Ciężko pracowaliśmy nad stworzeniem kultury, która nagradza kreatywność i ciężką pracę. To tutaj chcą pracować najzdolniejsi ludzie, bo wiedzą, że nie liczy się nic poza ich wysiłkiem i postawą.

Podnoszę umowę i zaczynam ją przeglądać, dając Zevowi znać, że skończyłem rozmawiać. Gdy tylko dociera do drzwi, wołam jego imię. Kiedy się zatrzymuje, patrzę mu prosto w oczy. "Powiem to tylko jeden raz. Potraktuj to jako swoje ostrzeżenie." Marszczy się w zakłopotaniu. "Jeśli jeszcze raz usłyszę, że mówisz o kimś, kto pracuje dla nas lub z nami, w ten sposób, nie obchodzi mnie, jak długo znasz mojego ojca. Odejdziesz."

Patrzę z powrotem na umowę i przerzucam na następną stronę. Nie mówi nic, gdy wychodzi, ale drzwi zamykają się z drobnym trzaskiem. Nie obchodzi mnie, co on czuje. Miałem na myśli każde słowo.

Podnoszę pióro i dodaję do umowy kilka zapisów. Lucía Vega prosi o wiele. Zamierzam jej to dać.




2. Lucía (1)

------------------------

2

------------------------

========================

Lucía

========================

Jazda powrotna do Los Feliz wydaje się nie mieć końca. Sol pęka z podniecenia, a ja wychodzę ze skóry.

"Poszło lepiej niż mogłem się spodziewać", mówi. Jest połowa września i pogoda jest idealna. Okna są w dół i jestem wdzięczny za świeże powietrze. Jest mi gorąco i czuję się niepewnie. On praktycznie odbija się w swoim fotelu. "Nie spodziewałem się, że Reece będzie na spotkaniu".

"Tak, to była niespodzianka", mamroczę, wpatrując się niewidzialnie w okno. Wszystkie inne studia miały kierownika średniego szczebla, który wygłaszał swoje przemówienie. Wszyscy chcieli tylko kupić moje prawa. Potem napiszą scenariusz, by opowiedzieć historię, która ich zdaniem będzie najbardziej atrakcyjna. Nie mogłem przełknąć myśli, że moja historia zostanie wykorzystana w ten sposób. Sol i ja sporządziliśmy tę umowę, myśląc, że nikt, a zwłaszcza jedno z największych i najbardziej utytułowanych studiów filmowych na świecie, nie powie "tak". Nigdy wcześniej nikomu tego nie przedstawialiśmy. Nikomu nie udało się przebrnąć przez pitching. Nie spodziewałem się, że ktoś to zrobi, ale nie spodziewałem się też Reece'a Carrasa i jego pasji.

Mój puls skacze, gdy przypominam sobie prawdziwy dreszcz emocji, jaki poczułem, gdy wszedłem do pokoju i zobaczyłem go tam. Od razu go rozpoznałam. Jest tak sławny jak większość gwiazd w filmach, które produkuje. Jedyny syn dynastii medialnej Carras, jest spadkobiercą fortuny, która składa się z aktywów obejmujących cały świat.

Jest również byłym olimpijczykiem. Pięć razy zdobył złoto dla drużyny USA. Kiedy wrócił do domu z ostatnich igrzysk olimpijskich, triumfujący, ale ciężko kontuzjowany, podjął się odpowiedzialności i przez ostatnie dziesięć lat pracował na stanowisku szefa studia.

W tym samym czasie zaczął zdobywać sławę w ruchu na rzecz praw imigrantów. Postawił na swoim. Ma fundusz obrony prawnej, który został założony, aby opłacić adwokatów imigracyjnych, którzy reprezentują ludzi, gdy są zatrzymani. Wykorzystał swoją sławę do prowadzenia kampanii dla polityków, którzy podzielają jego punkt widzenia. Śledziłem jego aktywizm i od lat jest moim bohaterem. Spotkanie z nim dzisiaj było surrealistyczne.

Nie jest kimś, kogo można by nazwać klasycznie przystojnym. Jego rysy są zbyt silne, brwi zbyt ponure, usta zbyt pełne. Ale ten cień o piątej rano? Nie zdawałam sobie sprawy, jak atrakcyjny może być, dopóki nie zobaczyłam go na jego mocnej szczęce. Palce mnie swędziły, żeby go dotknąć. Intensywność jego spojrzenia była niemal hipnotyczna, zdarzało mi się tracić kontrolę nad swoimi myślami, kiedy na mnie patrzył.

Rozumiem, dlaczego w zeszłym roku został wybrany przez jeden z głównych magazynów "Najseksowniejszym żyjącym mężczyzną". Jest grzesznie pociągający. I wysoki, i wciąż tak szeroki i szeroki jak wtedy, gdy pływał zawodowo. Pamiętam, że oglądałam go na olimpiadzie i byłam zachwycona jego zwinnością w wodzie.

Moja reakcja na niego zaskoczyła mnie, nigdy nie myślałam zbyt wiele o mężczyznach. Ale też, nigdy wcześniej nie spotkałam takiego mężczyzny jak on.

Powrót do Los Feliz zajmuje nam dziewięćdziesiąt minut, a Sol rozmawia niemal przez cały czas. Ja gubię się w swoich myślach. Scena z książki, ta, o której mówił, że go uderzyła, była jedną z najtrudniejszych do napisania. Wziąłem ją prosto z własnych doświadczeń jako dziecko, a ból z tamtego dnia jest czymś, czego nigdy nie zapomniałem. To był punkt zwrotny w moim życiu i to, że on zrozumiał to tak wyraźnie, poruszyło mnie.

Po raz pierwszy, odkąd pojawił się pomysł sprzedaży praw do filmu, mam nadzieję, że tak się stanie. Nie jestem pewna, czy rzeczywiście podpisze umowę, gdy już ją dokładnie przeczyta. Proszę o dużo pieniędzy - i dużo kontroli.

Wielkobudżetowe filmy akcji to chleb powszedni jego studia. Więc ta adaptacja książki zdecydowanie nie jest w ich kręgu zainteresowań.

Wiem, że prawa imigrantów i reforma imigracyjna to jego znak rozpoznawczy. Ale nie mogę uwierzyć, że zgodziłby się na tak wiele, aby zrobić z tego film. Mógłby po prostu kazać swoim scenarzystom napisać coś innego.

Inne studio, z którym się spotkaliśmy, powiedziało, że pozwoli mi doradzić w sprawie obsady, ale nie pozwoli mi być częścią rozwoju scenariusza. Kazałem Sol wysłać im maila z odmową, jak tylko wróciliśmy do domu po spotkaniu. Cieszę się, że to zrobiłem. Jeśli Artemis rzeczywiście zgodzi się na moje warunki, to będzie to więcej niż mogłem mieć nadzieję.

Podjeżdżamy pod bungalow, który dzielę z moją przyjaciółką, Jessicą. Sol odblokowuje dla mnie drzwi samochodu, ale kładzie mi rękę na ramieniu, kiedy zaczynam sięgać po klamkę. Patrzę na niego pytająco, jego oczy są łagodne, a na jego zwykle marszczących się ustach pojawia się mały uśmiech.

"On ma zamiar to podpisać, Lucía. Chce być tym, który nakręci film. To mądry człowiek. Jest młody, ale próbuje wstrząsnąć tamtejszymi sprawami. Dostaniemy go z powrotem przed poniedziałkiem."

Pochylam się, by pogłaskać go po policzku. "Cóż, zobaczymy", mówię, niechętnie licząc moje kurczaki zanim się wyklują.

"Oh, wy małej wiary. Zaufajcie mi. Znam go. Nigdy nie siedział na żadnym z tych spotkań. Nigdy nie dążyli do adaptacji książki na film. Nie robiłby tego, gdyby nie chciał tej historii." Poklepał mnie po ramieniu. "Da ci, co tylko zechcesz. Jego prawnicy nie znajdą w tym kontrakcie niczego, co byłoby zerwaniem umowy. W poniedziałek, zobaczysz."

Uśmiecham się do niego. Jeszcze nie zdążył mnie źle pokierować. Ale dorastałam wiedząc, że nic nie jest gwarantowane. Nie uwierzę w to, dopóki nie znajdzie się w moich rękach.

"Porozmawiamy w poniedziałek, Sol," mówię niezobowiązująco, zanim wyskoczę z jego samochodu. Patrzę, jak odjeżdża, zanim wejdę po krótkich schodach, które prowadzą na naszą werandę.

Nie wchodzę od razu do środka. Zamiast tego siadam na jednym z czarnych, kutych krzeseł z poduszkami, które tam trzymamy i obserwuję otoczenie.

Cicha ulica, rośliny doniczkowe na moim balkonie, sąsiedzi machający do mnie, gdy przechodzili obok - to wszystko o czym marzyłam, gdy dorastałam.

Kocham Los Feliz. Jest pełne historii i charakteru. To okolica, w której mieszkają artyści, ci prawdziwi. Nasz dom został zbudowany w latach dwudziestych. Został odnowiony, ale wiele z jego oryginalnych elementów, w tym witrażowe drzwi, które tworzą kalejdoskop kolorów na parkietach we foyer, pozostało.




2. Lucía (2)

Zaczęłam ćwiczyć jogę, gdy dostałam pierwszą pracę. Każdego ranka witam słońce na tylnym ganku. Obcuje z dźwiękami wokół mnie. Skupiam się na pozytywnych rzeczach w moim życiu i spędzam czas na tworzeniu narracji, które noszę ze sobą przez cały dzień.

Kiedy usiadłam do pisania książki "Throw Away the Key", miałam nadzieję, że uda mi się rzucić trochę światła na to, jak to jest dorastać, czując się Amerykaninem, kochając Amerykę, ale nie będąc kochanym w zamian. Chciałem też oddać hołd mojemu bratu, Julianowi, opowiadając jego historię. Ta historia jest tylko jedną z wielu w książce, która obejmuje pierwsze dwadzieścia jeden lat życia mojego głównego bohatera. Ale w całej książce zapożyczyłem wiele z moich własnych doświadczeń. Pozwoliłem, by moja gorycz i wściekłość przelały się na strony tej książki. Jest pokryta moim strachem i bezbronnością; połączona nadzieją, że ktoś ją przeczyta i będzie poruszony. To było takie katartyczne doświadczenie, przelać na papier to, co żyje w moim sercu każdego dnia.

Kiedy skończyłam pisać, Jessica zredagowała i poprawiła ją dla mnie. Kupiłyśmy okładkę od kogoś, kogo Jessica poznała na Facebooku i umieściłyśmy ją w sklepach internetowych, a następnie sprzedawałyśmy jej papierowe wydania w sklepie Jessiki, Amour, na Hillhurst Avenue w modnej dzielnicy Silver Lake w Los Angeles.

Przyjęcie, z jakim się spotkała, i jej sukces przekroczyły moje najśmielsze marzenia. Dzięki niej zarobiłam też pieniądze. Nie mogłam uwierzyć, kiedy zaczęłam otrzymywać czeki z tantiem od sprzedawców internetowych. Przeszedłem od życia o jedną wypłatę od katastrofy do możliwości wypisania mojej matce czeku na prawie pięćdziesiąt tysięcy dolarów w ciągu jednej nocy.

Amour jest sklepem, który odniósł ogromny sukces i może pochwalić się klientelą, która czyta jak kto inny w Hollywood. Sprzedaje tam całą swoją ręcznie robioną biżuterię, ceramikę i meble. Jedna z redaktorek O Magazine jest jej klientką i odebrała książkę. Przeczytała ją i pokochała, a następną rzeczą, którą wiedziałam, było to, że pojawiła się w ich magazynie. Wtedy Sol znalazł mnie i wszystko zaczęło się kręcić. Sprzedałem już ponad dwieście tysięcy egzemplarzy, kiedy wynegocjował sześciocyfrową zaliczkę i ładny udział w tantiemach za wydanie książki w formie papierowej z wielkim tradycyjnym wydawcą. Wszędzie, gdzie się udałem, widziałem egzemplarze "Throw Away the Key". To było niesamowite.

Potem zaczęłam dostawać zaproszenia na wywiady telewizyjne i do magazynów. Przerażała mnie ta uwaga i odrzucałem je wszystkie. Moje życie koncentrowało się na przetrwaniu. Nigdy nie miałem luksusu, by marzyć o czymś więcej. A przetrwanie oznaczało życie poza radarem.

Uwaga oznacza pytania i jest ich wiele, na które nie mogę sobie pozwolić. Martwię się też o moją matkę i o to, jak to może na nią wpłynąć.

Lucía Vega to nie jest moje prawdziwe nazwisko. To nazwisko, które wybrałam, gdy zdecydowałam się wydać moją książkę. A teraz czuję się tak, jakbym żyła dzięki niej. Lucía nie jest nieudokumentowana. Lucía jest opublikowaną autorką, ma ładny dom w Los Feliz i tatuaż ze słowem Libertad - hiszpańskim słowem oznaczającym wolność - obok lewej piersi, tuż nad sercem. Lucía jest pewna siebie, mądra i odważna. Kiedy wchodzę w jej buty, czuję, że mogę zrobić wszystko. Być kimkolwiek. Pisząc tę książkę, napisałam też bilet do własnej emancypacji. Jestem wolna, przynajmniej dopóki świat myśli, że jestem Lucíą Vegą. Będę zaciekle chronić Lucíę i jej istnienie. Ana Maria De La Vega Rios - nieudokumentowana, przerażona, zmęczona dziewczyna - nie istnieje w rzeczywistości, którą stworzyłam.

Reece Carras symbolizuje wszystko, o czym dziewczyny takie jak Ana nie powinny marzyć: Władza, pieniądze, autonomia ... seks.

Ale dziewczyny takie jak Lucía Vega? Mogą marzyć o tych rzeczach i mogą za nimi podążać. To mrzonka, ale dziś była wystarczająco bliska, by jej dotknąć.

Żołądek mi burczy i spoglądam na zegarek. Robi się późno. Właśnie wtedy, gdy szykuję się do wejścia do środka i poszperania za kolacją, Jessica podjeżdża swoim małym, jasnoniebieskim Mini Cooperem. Jest moją współlokatorką, przyjaciółką i inspiracją. Żyje dokładnie tak, jak lubi. Ma trzydzieści pięć lat i od ponad dziesięciu lat jest wdową. Jest Francuzką, przyjechała tu jako studentka, ale wyszła za mąż jeszcze przed ukończeniem studiów. Jej mąż zmarł niecały rok później. Zostawił jej wszystko. Dom, wszystkie swoje pieniądze - a miał ich dużo. Od tamtej pory mieszka tutaj.

Nigdy nie wróciła do Francji. Ma tam złe wspomnienia i w ogóle nie chce rozmawiać o swoim życiu tam. Kiedy w zeszłym roku zmarła jej matka, odrzuciła prośby rodzeństwa o udział w pogrzebie. Mówiła o tym z kamienną twarzą, ale słyszałam, jak później szlochała w swoim pokoju. To temat, o którym nigdy nie mówi. Ja też mam takich kilka, więc nie naciskam.

Nie musi pracować, aby uzyskać dochód, ale jest artystką i kocha to zbyt mocno, aby nie. Amour to miejsce, w którym sprzedaje wszystkie swoje dzieła, a teraz ma też mały dział z książkami.

Patrzę jak wysiada z samochodu. Wygląda jak kwintesencja kalifornijskiej dziewczyny. Blondynka, wysoka, chuda, z wyjątkiem jej chirurgicznie powiększonych piersi. Jej twarz jest botoksowana, wypełniona i obrana, żeby ani jedna linia nie marszczyła jej skóry. Uważam, że wygląda niesamowicie. Tak samo jak każdy mężczyzna, który rzuca na nią okiem.

Jest współczesnym Lothario - kocha ich, a potem zostawia i nigdy nie ogląda się za siebie. Nie jest okrutna, ale nie robi już załączników. Zawsze mi mówi, że za bardzo lubi swoją niezależność, żeby się znowu ustatkować. Myślę, że to dlatego, że wciąż tęskni za swoim mężem.

"Bonjour, mój mały suflecie. Dlaczego siedzisz tutaj i rozglądasz się, jakbyś dopiero co się tu wprowadziła?", pyta wesoło, siadając na krześle obok mojego. Staliśmy się sobie tak bliscy. Jesteśmy dla siebie rodziną. Ona kocha wylewnie i jest hojna w swoich uczuciach. Uwielbiam ją.

"Po prostu myślę, ciesząc się miłym wieczorem, zanim wejdę do środka".

"Byłeś dość pesymistyczny dziś rano, czy spotkanie w Artemis nie poszło dobrze?" Ona prosi współczującą rękę przez moje ramię.

"Nie, właściwie to poszło bardzo dobrze. I . . . Sam Reece Carras tam był," śpiewam na nią i przygotowuję się na jej reakcję.

Ona krzyczy, jej chwyt na moich ramionach zacieśnia się do prawie dławiącego chwytu. "Mon Dieu! Reece "Sexiest Man in The World" Carras był tam? Byłaś z nim w jednym pokoju?" Ona skacze na nogi i patrzy w dół na mnie, oczy zwężone. "Co na świecie robisz tutaj, a nie w jego łóżku? Nie mogę sobie wyobrazić, że spojrzał na ciebie i nie wszedł na ciebie".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Pokonaj się nawzajem"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści