No Escape

Prolog

==========

PROLOG

==========

Trzech małych chłopców-sierot żyło w ciemności. Ich potwory nie wychodziły w cieniu, czy tylko w nocy; grasowały na widoku.

Byli przyzwyczajeni do ciemnej strony życia.

Ci chłopcy żyli życiem bez sensu. Byli braćmi bez kodów. Ich kompas był zepsuty, nie było strzałki wskazującej północ.

Aż pewnego dnia przyszedł nieprawdopodobny wybawca.

Zaoferował im wolność, dał im ciepło, dał im coś, o co mogliby żyć i walczyć.

Wkrótce nauczyli się wszystkich rzeczy, o których zapomnieli, że je mieli. Rzeczy, które inni uważali za oczywiste, ponieważ dach nad głową nie oznaczał domu.

Teraz mieli rodzinę, lojalność i miłość.

Pewnego dnia wszystko to zostało rozerwane.

Poznali sekrety, odkryli kłamstwa.

Teraz trzej chłopcy mieli nienawiść w swoich sercach.

Aby zdobyć to, czego chcieli, musieli odegrać swoje role.

Ci trzej chłopcy byli mądrzy, przebiegli i ostrzy.

Bo ulice nie kłaniały się nikomu, chyba że bezlitosnemu królowi, którym się stałeś.




Rozdział 1 (1)

==========

1

==========

"Tak. Mam to wszystko tutaj, spójrz". Otworzyłam klapę mojej torby typu messenger, przekrzywiając ją tak, by mógł zajrzeć do środka. "Plany zajęć, legitymacja studencka, lista lektur, wszystko, czego potrzebuję".

Mój wujek spojrzał na mnie zza swoich okularów do czytania, kładąc ręce na swoim ogromnym biurku. "Dobrze. To twój młodszy rok studiów. Zrób to dobrze." Jego surowy wyraz zmiękł nieco wtedy. "Ja po prostu patrzę na ciebie, Everly. To mój obowiązek jako twojego opiekuna."

"Wiem." Skierowałam uśmiech na mężczyznę, który tak bardzo przypominał mi mojego tatę w swoim wyglądzie, chociaż jego osobowość nie mogła być bardziej odmienna. Tam, gdzie mój tata był ciepły i łatwo przechodzący, mój wujek był poważny i, ośmielę się powiedzieć, trochę spięty. Nie żebym mogła go za to winić. Bycie dziekanem Uniwersytetu Blackstone to ogromna odpowiedzialność, a poza tym obaj zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę przez naszą sytuację. Sytuacją, z którą wciąż zmagamy się czasami.

Odwzajemnił mój uśmiech, zanim wstał. "Widzimy się w czwartek na kolacji. Siedem p.m., nie spóźnij się."

"Nie będę." Zbierając moją torbę i telefon, podniosłem się na nogi i zrobiłem drogę do drzwi jego biura. Zatrzymałam się w drzwiach i odwróciłam się do niego. "Do widzenia, wujku".

"To Dean Walker, gdy jesteśmy na terenie uniwersytetu," przypomniał mi z małym uśmiechem.

"Przepraszam. Zapomniałem." Nie chcąc dać się wciągnąć w kolejny wykład o byciu profesjonalnym na kampusie i nie okazywaniu faworyzacji, czy cokolwiek innego, uciekłem tak szybko, jak tylko mogłem, dając mu macha, gdy wychodziłem.

Semestr jeszcze oficjalnie się nie rozpoczął, ale kampus Uniwersytetu Blackstone tętnił życiem - podekscytowani pierwszoklasiści wypychali się z samochodów, gotowi do przeprowadzki do akademików, śledzeni przez zatroskanych rodziców niosących pudła i torby.

Zupełnie inaczej niż w moim pierwszym dniu tutaj.

Deszcz lał, przesiąkając przez moją cienką bluzę z kapturem, gdy wpatrywałam się w szary kamienny budynek, obramowany ciemnym niebem. To było to. Mój dom na następne cztery lata.

Wchodząc przez drzwi, ominęłam rodzinę, która żegnała się przez łzy. "Będę dzwonić do ciebie codziennie", dziewczynka obiecywała kobiecie, która, jak przypuszczałam, była jej matką. Ten widok sprawił, że łzy zebrały się w moich własnych oczach i przygryzłam wargę, mrugając mocno, by powstrzymać je przed ucieczką. Już i tak za dużo płakałam.

Wchodząc dalej do budynku, coraz więcej scen mnie atakowało. Wszędzie, gdzie spojrzałem, rodziny pomagały swoim bliskim się zadomowić.

Kiedy dotarłam do swojego pokoju, ledwo widziałam przez łzy. Drżącą ręką odblokowałam drzwi, a gdy już byłam w środku, rzuciłam się na łóżko, łzy spadły na poważnie.

Tak bardzo brakowało mi rodziców. Pustka wewnątrz mnie, ta luka, która była tam odkąd odeszli... Nie sądziłam, że kiedykolwiek zniknie.

Dlaczego musieli zostać mi odebrani?

Ich samochód wpadł w akwaplanację na najbardziej ruchliwej autostradzie w Anglii i wjechał prosto w most. Zginęli przy uderzeniu. Ja też powinnam tam być, ale zamiast tego miałam nocowanie u przyjaciół. Nigdy nie zapomnę spojrzenia policjanta, kiedy przekazał mi wiadomość.

Nie było ich, a ja nawet nie zdążyłam się pożegnać.

Mój ojciec był Amerykaninem, ale moja mama była Angielką i mieszkaliśmy w Anglii przez całe moje życie. Marzeniem mojego ojca było, abym uczęszczał na uniwersytet w USA, na który on sam się dostał - uniwersytet, którego dziekanem był teraz mój wujek. Miałem siedemnaście lat, kiedy moi rodzice zmarli, więc mój wujek został moim prawnym opiekunem jako jedyny pozostały krewny. Skończyłem kilka miesięcy roku szkolnego, aby móc zdać egzaminy końcowe, tymczasowo mieszkając u przyjaciela. Potem zostawiłam wszystko, co znałam, by przenieść się na drugi koniec świata i zamieszkać w Blackstone, mieście, które odwiedziłam tylko raz w życiu, z wujkiem, którego ledwo znałam.

Starał się, ale nie był przyzwyczajony do posiadania pod stopami drugiej osoby, mimo wielkości swojej rezydencji. Zwłaszcza nie osiemnastoletniej dziewczyny, która była w żałobie po stracie rodziców. Prawie natychmiast po moim przybyciu, usiadł ze mną na długiej rozmowie. Pod koniec rozmowy doszedł do wniosku, że potrzebuję własnej przestrzeni i zorganizował mi przeprowadzkę na uniwersytet. Mieszkał zaledwie dwadzieścia minut drogi od kampusu i zapewniał mnie, że mogę odwiedzać go, kiedy tylko zechcę, ale nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jestem dla niego niewygodna.

Pomimo tego, że byłem dobrze i naprawdę samotny, mieszkanie na kampusie mi odpowiadało. Zwłaszcza, że jednym z plusów bycia dziekanem było to, że dostałam prywatny pokój. Gdzieś, gdzie mogłam być sama, zatracić się, gdzie nikt nie widział łez, które wylewałam każdej nocy.

Tego pierwszego dnia w moim nowym pokoju, kiedy moje łzy w końcu ustały, usiadłam, przecierając oczy i rozejrzałam się wokół siebie. Pokój był mały, ale funkcjonalny. Pod oknem leżało łóżko, a przy przeciwległej ścianie, która była pomalowana na kremową biel, stało biurko i półki. Obok drzwi, które jak przypuszczałam prowadziły do mojej łazienki (kolejny atut prywatnego pokoju), znajdował się wbudowany schowek na ubrania, a w rogu ustawiono mały niebieski fotel. Moje pudła zostały już wyniesione przez wujka, nie żebym miał wiele do rozpakowania.

Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem, było znalezienie oprawionego zdjęcia rodziców i postawienie go na biurku. Następnie udałem się do łazienki, aby spryskać twarz zimną wodą.

Zostawiłam wszystko inne tak jak było, nie mogąc się z tym zmierzyć i położyłam się z powrotem na łóżku.

Rozpoczął się mój pierwszy rok studiów.

Otrząsnęłam się ze wspomnień, skupiając się na zachowaniu pozytywnego nastawienia. Przekręciłam pierścionek, który zawsze nosiłam na prawym palcu serdecznym - lekko zmatowiałe paski srebra, wijące się wokół siebie, z okrągłym kawałkiem onyksu inkrustowanym w środku, i motylkiem z maleńkich diamentów i pereł inkrustowanym w czarnym kamieniu. Należał do mojej mamy i był moim najcenniejszym nabytkiem, oprócz mojego samochodu. Mój samochód to niebieski Chevrolet Camaro z 1969 roku, który należał do mojego taty, kiedy mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Mój wujek na szczęście nie był zainteresowany i pozwolił mi go mieć bez pytania. Nie był w najlepszym stanie i zaproponował mi kupno czegoś znacznie nowszego, ale kochałem go, bo należał do mojego taty.




Rozdział 1 (2)

"Oof!"

Całe powietrze zostało wybite ze mnie, gdy zaokrągliłem róg, rozbijając się prosto o ścianę.

Nie, nie ścianę. W mężczyznę.

I to nie byle jakiego.

Saint Devin.

Wysoki, opalony, szeroki, z ciemnymi blond włosami i cudownymi zielonymi oczami, powinien być chłopcem z plakatu dla wszystkich amerykańskich piękności.

Ale nie był.

Za tymi oczami czaiło się coś mrocznego. Coś, co wysyłało dreszcze w dół mojego kręgosłupa.

Na szczęście był tu sam, jego dwóch równie onieśmielających przyjaciół nigdzie nie było widać. Pomimo posiadania najmniej pieniędzy spośród wszystkich studentów tej ekskluzywnej uczelni, z tego co wiedziałem, a wszyscy trzej byli tu na stypendiach, Saint Devin, Mateo Soto i Callum Connelly zajmowali pozycję autorytetu i obawiano się ich w kampusie, dzięki ich reputacji. Saint i Mateo byli juniorami, tak jak ja, a Callum był seniorem. Chłopcy albo nienawidzili ich za ich władzę, albo chcieli być nimi, a dziewczyny chciały się z nimi pieprzyć. Zawsze trzymałem się od nich z daleka, chociaż Saint był na niektórych moich zajęciach.

Rzucił mi niezadowolone spojrzenie, ale po chwilowej przerwie, obszedł mnie i ruszył w dalszą drogę. Odetchnęłam z ulgą, że odpuszcza tę sprawę. Nie chciałeś znaleźć się po złej stronie Królów Pieczywa.

Wszyscy znali ich reputację.

Miasto Blackstone było podzielone na pół długą drogą, która oddzielała bogatą stronę północną - gdzie mieszkał mój wuj i znajdował się kampus uniwersytecki - od strony południowej. Boneyard Kings rządzili południową stroną miasta i nie można było nawet postawić stopy na ich terytorium bez ich wiedzy. Do tego dochodziły plotki. Historie przekazywane dookoła, szeptane w ciemności. Że może Boneyard - złomowisko samochodów, gdzie mieszkali i pracowali - nie ma tego przydomka tylko dlatego, że było w zasadzie cmentarzem samochodowym. Że może ktoś... albo więcej niż ktoś tam umarł, a jego ciało pozostawiono do rozkładu wśród wraków samochodów, by nigdy więcej go nie zobaczyć.

Przeszedł mnie dreszcz, pomimo ciepła słońca. Zanim zdążyłam wziąć kolejny oddech, Saint chwycił mnie za ramię i obrócił twarzą do siebie.

"Everly Walker, prawda?"

Przytaknęłam. Było jasne, że już znał odpowiedź.

Moje serce podskoczyło, gdy zbliżył się do mnie, aż do mojej osobistej przestrzeni. Podniósł kosmyk moich włosów, pozwalając mu opaść przez palce, jego oczy były zaintrygowane ruchem jego dłoni. Co on robił? Instynktownie cofnęłam się, aż znalazłam się pod ścianą, ale on przyszedł ze mną, jego twarda klatka piersiowa przycisnęła się do mojej.

Opuszczając głowę, przyłożył usta do mojego ucha, a ja mimowolnie zadrżałam, gdy jego ciepły oddech pieścił moją skórę. "Everrrrrly." Wyciągnął moje imię z około milionem dodatkowych sylab. "Mam przeczucie, że w tym roku będziemy się widywać o wiele częściej". Kiedy się wyprostował, uśmiechnął się do mnie, pokazując swoje dołeczki.

Potem już go nie było, zniknął za rogiem i zostawił mnie przyciśniętego do kamiennej ściany z walącym sercem.

O co w tym wszystkim, kurwa, chodziło?

Odrzucając ten dziwny moment, odblokowałam telefon, przewijając kontakty, zanim nacisnęłam przycisk Zadzwoń.

"Ev!"

Mój nastrój natychmiast rozjaśnił się na entuzjastyczne powitanie mojej przyjaciółki. "Mia! Wróciłaś do miasta?"

"Wrócił wczoraj. Ugh, jestem tak jet-lagged," huffed głośno, wyciągając uśmiech ze mnie.

"Nie oczekuj ode mnie żadnego współczucia po tym, jak spędziłeś lato spędzając czas z tymi wszystkimi seksownymi hiszpańskimi mężczyznami".

"Próbowałam przywieźć jednego dla ciebie, ale nie zmieściłby się w mojej walizce".

Przesuwając się w lewo, ominęłam kolejną rodzinę, która zajmowała cały chodnik z ogromną kolekcją walizek. "Chyba ci wybaczę. Kiedy wracasz na kampus?"

"W piątek. Got to drive down to visit my mom for a few days, but I'll be there as soon as I can. Impreza w piątek wieczorem? Ktoś musi ją mieć."

"Zobaczę, czy uda mi się dowiedzieć. W tej chwili są tu głównie pierwszaki." Wstrzymując się na sekundę, wciągnęłam oddech, po czym dodałam: "Och, poza tym, że przed chwilą wpadłam na Sainta".

Przewidywalnie, wydała senne westchnienie. "Boże, on jest gorący".

"Tak... Nie w moim typie," powiedziałam nieprzekonująco. Docierając do biblioteki kampusu, przypięłam telefon między uchem a ramieniem, gdy wyciągnęłam z torby legitymację studencką, by machnąć się do budynku. "W każdym razie, muszę iść, ale zobaczę, czy mogę dowiedzieć się o czymś, co dzieje się w piątek wieczorem".

"Dobrze, kochanie. Speak soon."

"See ya." Kończąc połączenie, weszłam do biblioteki.




Rozdział 2

==========

2

==========

W rozpoczęciu tego roku szkolnego było coś innego. Nie chodziło nawet o to, że byłem o rok bliżej ukończenia szkoły - dzięki, kurwa. To uczucie było w powietrzu. Energia wokół mnie miała słodki smak, jak zbliżająca się zagłada. Zgaduję, że tak się dzieje, gdy w końcu motywacja i napęd wracają do twojego życia.

Przez ostatnie kilka lat moi bracia i ja żyliśmy z cieniem nad głową. Teraz, po raz pierwszy od jakiegoś czasu, czułem się cholernie żywy i zapomniałem, jak uzależniające było to uczucie. Byłem wdzięczny za to uczucie, wiedząc skąd pochodzę. Nie mogłem uwierzyć, że o tym zapomniałem.

Spojrzałem z powrotem na budynek szkoły i mimo, że nie widziałem brunetki, uśmiechnąłem się. Jej cudowność ułatwiała mi zadanie, a tak szkoda było doprowadzić ładną buzię do płaczu.

Teraz było już na to za późno. Miałem zadanie do wykonania, a ostatnią rzeczą, jakiej chciałem, było zawiedzenie moich braci. Nie byliśmy spokrewnieni, ale i tak byliśmy braćmi. Krew nie tworzyła rodziny, ale więzi, a te, które nas łączyły, były powodem tej popieprzonej podróży, w którą mieliśmy wyruszyć.

Z moich braci to ja byłem najłatwiejszy - można nawet powiedzieć, że byłem beztroski. Callum był najstarszy i naturalnie przejął rolę naszego lidera i obrońcy. Był mistrzem i był częścią tego, dlaczego nasza trójka miała te wszystkie błogosławieństwa, które otrzymaliśmy. Mateo był zawsze w stanie podwyższonej gotowości, co czyniło go agresywnym i lekkomyślnym. Szczerze mówiąc, nie była to dobra kombinacja, kiedy starałeś się pozostać na uboczu.

Spojrzałem ostatni raz na budynek, w którym był brunet i wiedziałem, że nie mogę pozwolić sobie na zbyt długie myślenie o planie, nie kiedy moi bracia byli ode mnie zależni.

Zasady miały być łamane, a grzechy odpokutowane. Ja po prostu byłem tutaj, wykonując pracę karmy.

"Dlaczego uśmiechasz się jak idiota?" Moja głowa zatrzasnęła się, gdy usłyszałam leniwy drawl Mateo.

Siedział na masce naszej wspólnej ciężarówki, zardzewiałego niebieskiego wraku pojazdu, który widział lepsze dni. Był w czerni, jak zawsze, a aztecki ptak, którego miał wytatuowanego na gardle, zerkał z kołnierza koszuli.

"Czy człowiek nie może być po prostu szczęśliwy?"

Mateo snickered. Wyciągnął papierosa, a ja zmarszczyłem nos. Minęły lata, ale nie sądziłem, że kiedykolwiek przyzwyczaję się do tego zapachu. Zioło, mogłem to zrobić; papierosy mnie obrzydzały.

"Jesteś szczęśliwy tylko wtedy, gdy w grę wchodzi cipka". Mateo był na tyle uprzejmy, że wydychał dym w przeciwną stronę niż mówił.

Kiedy znalazłem się wystarczająco blisko, poklepałem go po policzku. "Bracie, to szczerze dotyczy, że żadna ilość miękkiej, mokrej cipki nie może sprawić, że będziesz wyglądał euforycznie".

"Jesteś takim pieprzonym głupkiem".

Zamilkliśmy, podczas gdy on skończył swojego papierosa. Kilka dziewczyn nas sprawdzało. Pewnie by podeszły, ale Mateo sprawił, że się zawahały. Kiedy Callum był z nami, sprawy zazwyczaj szły w jedną z dwóch stron. Sikały się ze strachu, albo robiły sobie mokre majtki.

"Poznałem ją", powiedziałem mu.

Moja głowa odwróciła się w stronę budynku, a w moim peryferyjnym wzroku czułem na sobie oczy Mateo. Nie chciałam jeszcze spotkać się z jego spojrzeniem, więc rozejrzałam się po kampusie, wdzięczna, gdy zatrzymałam się na Callumie.

Nie trudno było go nie zauważyć, kiedy górował nad wszystkimi, a jego pastelowemu tyłkowi przydałoby się więcej słońca. Był niepomny na gapiących się na niego ludzi. Chyba nie było to trudne, gdy dorastałeś na ulicy, a każda szkoła oceniała cię, gdy tylko rzucono słowa "sierota" i "dziecko zastępcze".

Wydawałoby się, że college będzie inny, ale nic się nie zmieniło, gdy byliście wieśniakami w miasteczku akademickim. To kłamstwo; dziewczyny się zmieniły. Lubiły dreszczyk emocji związany z byciem z "złym chłopcem". Rozłożyły nogi szybciej niż mógłbym powiedzieć seks.

"Wynośmy się stąd", powiedział Callum na powitanie.

"Sooo, jak był każdy pierwszy dzień z powrotem na kampusie?" Zapytałem, gdy wspiąłem się na tylne siedzenie.

Mateo przewrócił oczami na mnie. Nie lubił szkoły. Wiedziałem, że jedynym powodem, dla którego tu był, było to, że Callum i ja to robiliśmy.

"To samo gówno, inny dzień", powiedział.

"Jak minął ci dzień?" zapytał Callum.

Prawie poszedłem dalej i opowiedziałem o swoim dniu, ale w rzeczywistości nie obchodziło ich to. Nawet mnie to nie obchodziło. Grałem na zwłokę, bo w momencie, gdy powiem im, że spotkałem dziewczynę, to wszystko stanie się realne. Nie byłem taki jak inni uczniowie tutaj. Oni wszyscy żyli beztrosko, a ich jedynym problemem było to, czy będą mieli kaca w poniedziałek. Ja byłem tu na stypendium sportowym, a jeśli sprawy potoczyły się źle... cóż, pa pa, przyszłość. Z drugiej strony, sprawy już poszły źle i jedyne co pozostało do zrobienia to zemsta.

"Spotkałem ją," powiedziałem w końcu.

"Tak powiedziałeś," mruknął Mateo.

Callum chwycił kierownicę i obrócił się lekko, by spojrzeć na mnie.

"Nawiązałeś kontakt?"

"Czy ja nawiązałem kontakt?" Roześmiałem się. "Rozmawiasz tutaj z legendą. Praktycznie miałem jej knebel dla mnie."

Obaj prychnęli.

"Jasneee," powiedział Callum.

"To dlatego wybraliście mnie. Jestem pieprzonym bogiem seksu".

"To, czym jesteś, to naczynie na choroby weneryczne", odparł Mateo.

Odwróciłem się do niego.

"Ona jest słodka, chociaż," powiedziałem im.

"Bro, mogła mieć brodawki i trzecie oko, a to nie zmieniłoby wyniku tej gry".

Callum przytaknął w zgodzie.

"Przynajmniej nie będziesz miał problemu, kiedy ją przelecisz".

"Nieważne, jesteś po prostu zazdrosny o moją seksualną sprawność."

Zarówno Callum, jak i Mateo odwrócili się, by spojrzeć na mnie, po czym cała nasza trójka wybuchła śmiechem.

"Czy słyszysz to gówno, które wychodzi z twoich ust?" Callum zapytał mnie.

Nie odpowiedziałem, nie dopóki nie dotarliśmy do złomowiska, które nazywaliśmy domem.

Nie było tego dużo, a większość ludzi patrzyła na to z góry - myśleli, że obrażają nas, nazywając to złomowiskiem. Ale nie zdawali sobie sprawy, że nikt z nas nie miał tego w dupie. Dla nas to miejsce było rajem. Nie dorastałem z rodziną, a moją definicją domu było miejsce, gdzie można się położyć w nocy, ale przeprowadzka tutaj to zmieniła. Domem było to miejsce. To była bezpieczna przystań.

Zatrzaskując za sobą drzwi, zerknęłam na Calluma nad maską ciężarówki. "W piątek urządzają w domu bractwa imprezę z okazji powrotu do szkoły".

Dołączenie do bractwa nie było na liście rzeczy, które chciałem zrobić, ale Callum przekonał mnie, że trop może pochodzić od wspomagacza. Kiedy pomagałeś szkolnej drużynie, ludzie mieli tendencję do patrzenia na pewne rzeczy z boku, więc moi tak zwani bracia mnie tolerowali. Po prostu nie mogłem mieszkać tam na pełen etat, nie kiedy patrzyli z góry na Calluma i Mateo. Płaciłem składki, miałem swój pokój i przebywałem tam na tyle często, że nie wzbudzałem podejrzeń. Poza tym, jeśli Callum i Mateo potrzebowali się rozbić na noc, mogłem im to zapewnić.

Ani Callum, ani Mateo nie wydawali się zainteresowani imprezą. Ostatnio nasze umysły zaprzątała myśl o tym, co mogliśmy zrobić, więc nie winiłem ich za to.

Naprawdę musiałam im to przeliterować. "Duża impreza równa się dużo ludzi... dużo ludzi równa się dużo dziewczyn... dużo dziewczyn równa się seks, a zemsta i seks idą razem jak masło orzechowe i galaretka".

Na to obaj się uśmiechnęli i było to trochę przerażające.

"Jestem w nastroju na jakieś gry", powiedział Callum, gdy podeszliśmy do drzwi domu dołączonego do złomowiska. Naszego domu.

"Count me in", odpowiedział Mateo.

"Dla seksu? 'Bo jestem pewien, że mogę znaleźć ci kogoś-jebać'.

Pięść Mateo wyleciała na zewnątrz, a ja podwoiłem się trzymając się za brzuch.

"Kurwa, nienawidzę was".

Callum potrząsnął głową i odszedł w kierunku garażu, podczas gdy Mateo skręcił w przeciwnym kierunku, kierując się do wnętrza domu w stronę kuchni.

To był dom, słodki, pieprzony dom. Spojrzałem na obraz, który wisiał w holu wejściowym i uśmiechnąłem się.

"Sprawimy, że będziesz dumny, staruszku".




Rozdział 3 (1)

==========

3

==========

Gdy tylko skręciłyśmy za róg i zobaczyłyśmy światła oraz usłyszałyśmy pompującą muzykę, uśmiechnęłam się. Według Mii jedynym sposobem na rozpoczęcie nowego semestru było wzięcie udziału w największej, najlepszej imprezie bractwa, jaka odbywała się w mieście. A nie ma nic większego i lepszego niż imprezy organizowane przez bractwo Alpha Tau Xi, aka ATX.

"Pamiętaj, bez rękawicy nie ma miłości". Nasza przyjaciółka Hallie grzebała w swojej małej torebce, wręczając paczki z prezerwatywami mnie i Mii. Roześmiałam się, gdy przerzuciła swoje blond włosy przez ramię z wyrazem zadowolenia na twarzy.

"Zawiń je przed stuknięciem" - dodała Mia, po czym obie spojrzały na mnie z oczekiwaniem.

"Uhh... Przykryj jego kikut, zanim się stukniesz?" zasugerowałem wzruszeniem ramion, chowając prezerwatywę do tylnej kieszeni moich szortów. Może skończyłbym używając go, ale prawdopodobnie nie. Niektórzy faceci trzymali się ode mnie z daleka, tylko dlatego, że byłam siostrzenicą dziekana. A byli też tacy, którzy chcieli mnie właśnie z tego powodu. Mój wuj był nie tylko dziekanem; miał znajomości, zarówno tutaj, jak i dalej, a ja nie miałam żadnego interesu w byciu wykorzystywaną przez kogoś, kto chce się wybić. Do bani było to, że oceniano mnie po nazwisku, ale nic nie mogłam na to poradzić.

"Dziewczyno, jeśli on ma pień, nie chcę wiedzieć. Daj mi kij baseballowy, każdego dnia." Hallie połączyła swoje ramiona przez moje i Mii. "Chodź, zróbmy to. Pierwsza impreza w roku, zbliża się."

Wstąpiłyśmy do ogromnego domu bractwa, gdzie impreza była dobrze rozpoczęta. Pierwszą osobą, którą zobaczyłem, gdy weszliśmy, był Robert Joseph Parker-Pennington |||, prezes bractwa i syn burmistrza. Na szczęście, przez większość czasu zwracał się do mnie Robbie, ponieważ jego pełne imię było nieco kłopotliwe.

"Everly. Czyż nie wyglądasz dziś pięknie?" Jego oczy raked nad moim ciałem, jak przesunął swoje ramię wokół mojej talii, a ja westchnął wewnętrznie. Kątem oka zauważyłam, że Mia i Hallie zmierzają w kierunku kuchni, a ja mentalnie obliczyłam, jak długo będę musiała przebywać w obecności Robbiego, zanim będę mogła wyjść.

"Hej, Robbie." Obdarzyłam go uprzejmym uśmiechem. Właśnie miał coś powiedzieć, kiedy ktoś zawołał jego imię z dalszej części domu.

"Przyjdź i znajdź mnie później", mruknął, zanim zniknął.

Mało prawdopodobne. Jednonocny numerek z prezydentem bractwa nie był w moim planie na ten wieczór, zwłaszcza, że krążyły plotki, że lubił nagrywać swoje podboje. Kto wiedział, gdzie to nagranie może się skończyć? Nie żeby to powstrzymało dziewczyny przed rzucaniem się na niego. Poza mną, jak sądzę.

W kuchni pomogłam sobie drinkiem, trzymając się z dala od kubków Solo. Coś innego nie było w moim planie - otwarte napoje. Nazwij mnie paranoikiem, ale każdy może wrzucić coś do twojego drinka, kiedy nie patrzysz, zwłaszcza na tego typu imprezach. Więc moje wybory to piwo (ciepłe) lub jakiś owocowy poncz o smaku napoju alkoholowego, który wyszedł z puszki. Złapałem za jedną z puszek i otworzyłem pokrywę, wziąłem łyk i grymasiłem na sztuczny smak. Z mojego doświadczenia wynikało, że im szybciej wypiję, tym lepiej będzie smakować.

Kontynuując łykanie z mojego napoju, wędrowałem po domu, przez wypełniony po brzegi dół, a następnie zatrzymałem się przy schodach. Na górę czy na dół? Na górze były dwa kolejne piętra - głównie sypialnie, które i tak byłyby zamknięte, a jeśli byłyby otwarte, to istniały szanse, że ludzie byliby zajęci pieprzeniem się w nich. Na dole była piwnica, gdzie znajdował się pokój gier i... właściwie, co tam jeszcze było? Nie było śladu po moich przyjaciołach, więc podjąłem szybką decyzję, żeby się rozejrzeć. Nie byłem nowy w tym miejscu, będąc tu już od dwóch lat, ale czasem wciąż czułem się jak outsider. Po pierwsze mój akcent, a po drugie moja niezdolność do tworzenia głębokich związków. Utrzymywałem rzeczy na powierzchni, ponieważ wpuszczenie kogoś do środka, zbliżenie się do niego, miało potencjał, by głęboko cię przeciąć.

Im ktoś był bliżej twojego serca, tym większą miał moc, by je złamać.

Wysączając resztę mojej puszki, chwyciłem kolejną ze stosu na stoliku obok schodów i otworzyłem ją. Może jeśli wypiję wystarczająco dużo, przegoni to moje nagle melancholijne myśli.

Wchodząc na pierwsze schody, biorąc łyk mojego nowego napoju, na karku poczułem ukłucie. Odwróciłam się z łoskotem. Nikt na mnie nie patrzył, a ja śmiałam się z własnej nagłej paranoi. Wziąwszy większy łyk mojego drinka, kontynuowałem schodzenie w dół.

Kiedy dotarłem do dna i przypadkowo wypiłem już drugiego drinka, zdecydowanie byłem już trochę oszołomiony alkoholem. Prychnęłam z rozbawieniem na myśl o tym, że mój wujek mógłby mnie zobaczyć, chociaż podskórnie czułam się też winna. Tak bardzo starałam się być dla niego idealną siostrzenicą, wiedząc, że cokolwiek mniej miało potencjał, by wpłynąć nie tylko na moją reputację, ale i jego jako dziekana uniwersytetu. Ale byłam złamana w środku i czasami, w takich chwilach jak ta, pęknięcia zaczynały się ujawniać.

Schody otworzyły się na dużą otwartą przestrzeń, nadmiernie ciepłą z powodu ilości ciał i braku okien, powietrze zadymione od papierosów i jointów, które były przekazywane wokół. Na terenie znajdował się stół bilardowy, kanapy, stół do air hockey'a... wszystko to, co zwykle. Byłem tu już wcześniej, ale ponieważ zdecydowałem się na zwiedzanie, moim celem były otwarte drzwi naprzeciwko miejsca, w którym stałem, prowadzące w dół korytarza. Wszędzie dookoła kłębiły się tłumy ludzi, ale przedzierałem się przez nie najszybciej jak potrafiłem, aż dotarłem do odległej ściany.

Może przyjście tutaj nie było takim dobrym pomysłem. Zamrugałem gwałtownie, próbując oczyścić mój nagle zamglony wzrok.

Kiedy weszłam na korytarz, wypuściłam ciężki oddech. Było chłodno i słabo oświetlone, a w powietrzu unosiła się niewielka bryza. Idąc do przodu, spróbowałem pierwszych drzwi, do których doszedłem i otworzyły się one z łatwością.

Gdy tylko wszedłem do pokoju, drzwi zamknęły się za mną ze złowieszczym kliknięciem.

Kurwa.

Moje serce zaczęło bić dziko, gdy się obróciłem, mój oddech był głośny w pustej ciszy. Nie mogłem nic zobaczyć w ciemności, ale czułem obecność i wiedziałem, że są na mnie oczy. Brzęczały na mojej skórze jak prąd elektryczny. Moja pusta puszka wypadła mi z ręki, spadając na podłogę z głośnym dingiem, ale ledwo zauważyłam, bo poczułam, że otacza mnie nagłe ciepło.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "No Escape"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈