Skandaliczne żądania

Rozdział 1 (1)

ROZDZIAŁ JEDEN

Popołudniowe słońce ustąpiło miejsca rozdętym, szarym chmurom, które przemieszczały się po niebie. W powietrzu unosił się zapach dzikiej ziemi, a chłodny podmuch wiatru trzepotał złotymi zasłonami przy otwartych oknach. To było niezwykłe mieć tak ponurą pogodę na wiosnę, zauważył Sebastian Crawford, książę Hartford, po cichu wdzięczny za rtęciową naturę pogody. Niespodziewana zmiana z jasnego i wesołego na pochmurne niebo doskonale pasowała do jego spokojnej kontemplacji, gdy stał w swoim gabinecie zwrócony twarzą do siostry, która właśnie wróciła ze swojej wycieczki.

Trzy małe kłamstwa.

Osobno można by je uznać za nieistotne, tak małe kłamstwa, że nie były warte uwagi. Jednak w połączeniu z nimi stanowiły sumę obaw wielu starszych braci, zwłaszcza tego, który pozwolił swojej młodszej siostrze zrobić jedną z najbardziej niebezpiecznych rzeczy, jakich wymagano od nich w tym młodym wieku - zadebiutować w kramie małżeńskim londyńskiej społeczności.

W kramie małżeńskim, prawdziwym podbrzuszu tonu, jeśli debiutantka nie była odpowiednio przyzwoita, mogła spotkać rozpustnika... libertyna, który uwodzicielskimi szeptami i dotykiem mógł zachęcić ją do rujnującego skandalu.

Z wyjątkiem jego siostry, Lady Perdity, powinna być bezpieczna. Była już bowiem zaręczona z młodym dżentelmenem, którego kochała całym sercem i duszą. A przynajmniej tak go zapewniała, gdy błagała go o zgodę na ich zaręczyny.

Te trzy małe kłamstwa - ból głowy, by uciec wcześniej z balu, ale nie wrócić do domu aż do kilku godzin po nim, popołudniowa wędrówka do frezjera, ale pójście gdzie indziej, a teraz to...

"Więc, miałaś uroczy spacer w parku," powiedział Sebastian gładkim, niezaniepokojonym tonem, wcale nie lubiąc twardego węzła w swoich jelitach.

Odwrócił się do niej, zauważając rosnący róż w jej miękko zaokrąglonych policzkach. Naprawdę myślał, że jest bezpieczna od niechcianych zalotów, biorąc pod uwagę jej bliskie przywiązanie do młodego wicehrabiego. Rumieniec na policzkach i ten szybki, niezgłębiony błysk w jej wyrazistych szaroniebieskich oczach sprawiły, że była dla Sebastiana zagadką, bo po co innego miałaby kłamać?

"Tak, spacer w Hyde Parku był idealnie cudowny," powiedziała Perdie, ciągnąc za sznurki do jej maski, błyskając mu swoim najcieplejszym uśmiechem. "Miałam najbardziej relaksujący czas".

Sebastian wykonał wiarygodną pracę w maskowaniu alarmu, który przeszedł przez jego serce po raz kolejny słysząc, jak jego siostra i jabłko jego oczu okłamuje go tak gładko. Dorośli mężczyźni, potężni lordowie i ci, z którymi miał interesy, nie odważyliby się. A jeśli nawet próbowaliby, to z pewnością nie udałoby im się osiągnąć takiego poziomu opanowania. Jego siostra nie poruszyła się niepewnie, ani nie spuściła oczu z poczuciem winy. To informowało go, że Perdie nabiera wprawy w sztuce odbijania piłeczki. Dlaczego to było konieczne, nie rozumiał, i z małym wstrząsem Sebastian przyznał, że to bolało.

"Perdie," zaczął szorstko. "Wiesz, że możesz ze mną porozmawiać o wszystkim?".

Miękki oddech zadrżał przez jego siostrę, a ona była ostrożna w nie spotykaniu jego oczu.

"Oczywiście, jakże dziwne, że tak mówisz, bracie".

Jakby chcąc go zapewnić, że wszystko jest w porządku, pospieszyła w jego stronę, podniosła się na palce i złożyła czuły pocałunek na jego policzku. "Jeśli nie masz nic przeciwko temu, Seb, pominę naszą popołudniową herbatę i rozmowę. Proszę, daj mamie znać, że zamierzam się zdrzemnąć w ramach przygotowań do dzisiejszego balu. Spacer zmęczył mnie bardziej niż sobie wyobrażałam."

Szept ostrzeżenia skwierczał wzdłuż jego karku. "Lord Owen dzwonił wcześniej".

Odwracając się od niego, Perdie zamarł. "Och?"

"Tak. Wyglądało na to, że były plany, aby zabrał cię w swoim nowym barouche. Pogoda była zachwycająca i było o czym rozmawiać."

Nie stając przed nim, jego siostra odpowiedziała: "Ojej, musiałam zapomnieć! Jaka jestem niezdarna. Wyślę mu kartkę z przeprosinami i zapiszę dla niego dwa tańce dziś wieczorem na balu u Lady Edgecombe".

Sebastian rozważył sztywność jej postawy. "Kiedy powiedziałem lordowi Owenowi, że cię nie ma, udał się do Hyde Parku. Byłem zaskoczony, kiedy wrócił kilka godzin później mówiąc, że nie widział cię tam i zrobił rundkę po parku."

Drobne drżenie przeszło przez jej elegancką ramę, a Sebastian zrobił kilka kroków bliżej niej, nie lubiąc dziwnego uczucia skręcającego się głęboko w jego wnętrzach.

"Perdie?"

Odwróciła się do niego, unosząc wysoko podbródek, jej wyraz twarzy był starannie skomponowany. Jej usta spłaszczyły się, a w jej oczach błysnęła emocja, której nie potrafił zidentyfikować. "Park musiał być zbyt zatłoczony. Jako dżentelmen, powinien był po prostu zorganizować inne wyjście, a nie prześladować mnie do parku. Jak pozytywnie średniowieczny z niego".

"Nie prześladował cię," powiedział Sebastian łagodnie, maskując swoje zaskoczenie tą ostrą odpowiedzią. "Lord Owen jest twoim narzeczonym. Nawet ja uznałem za stosowne, by udał się do Hyde Parku w nadziei, że cię zobaczy."

"A ponieważ jest moim narzeczonym, nie wolno mi swobodnie spacerować z moim towarzyszem sam na sam?".

"Oczywiście, że nie, Perdie." Sebastian niezobowiązująco usiadł na krawędzi biurka. "Czy ty i lord Owen mieliście wypadki? Wydajesz się być bardzo nie w porządku z wicehrabią."

Lord Owen zachował się wcześniej jak głupiec, rantując, że stracił jej miłość i uwagę. Sebastian dał mu surowy wykład i odesłał do domu.

"Nie pokłóciliśmy się", powiedziała łagodnie Perdie, kierując się w stronę drzwi. "Przypomniałam sobie tylko, że mam do załatwienia pewną korespondencję. Zajmę się nią, a potem odpocznę".

"Możesz mi się zwierzyć ze wszystkiego", powiedział. Dyskomfort w jego jelitach rósł, aż rozprzestrzenił się na całe ciało. Sebastian nie mógł dokładnie określić, kiedy jego siostra zaczęła się zmieniać. Zmiana była nieskończona, ale była. Nie okłamywali się nawzajem, nigdy, a jednak ona zrobiła to z taką łatwością. "Perdie, byłaś w Hyde Parku?"

Jej ręka w rękawiczce zacisnęła się na klamce. "Gdzie indziej miałabym być?"

Otworzyła drzwi i wyszła na zewnątrz, zamykając je za sobą.




Rozdział 1 (2)

Sebastian wpatrywał się w zamknięte drzwi, czekając, czy wróci, przechyli głowę i roześmieje się w ten swój czarująco nieskrępowany sposób, zanim przyzna, że była gdzie indziej. Drzwi się otworzyły, ale weszła jego matka, księżna Hartford, modnie ubrana w ciemnozielony habit jeździecki najnowszego stylu, w kapeluszu z kilkoma piórami, który opadał raptownie na jej mahoniowo-brązowe loki. W wieku pięciu i pięćdziesięciu lat jego matka sprawiała wrażenie damy o dziesięć lat młodszej i posiadała energię jeszcze młodszej damy.

"Perdie wróciła do domu?" zapytała, ściągając rękawiczki z rąk.

"Nie wiedziałam, że zaginęła" - odparł drwiąco.

Nie, jego siostra była bardzo ostrożna, jeśli chodzi o adres, pod który uciekła na prawie trzy godziny. A potem skłamała na ten temat. Jasna cholera. To był skandal, który tylko czekał, a on nie chciał tego dla niej ani dla ich rodziny.

"Anna wspomniała, że zaginęła" - powiedziała jego matka, zdejmując kapelusz i strosząc pióra, zanim rzuciła go na najbliższą jej sofę.

Pani Anna Hartington była młodą damą o skromnych środkach, która służyła jako towarzyszka jego matki. Była również pracowitym ciałem, które uwielbiało plotkować. Córka pani Harrington, panna Felicity, pełniła rolę przyjaciółki i przyzwoitki dla jego siostry, i często siedziały sobie w kieszeni. Więc o cokolwiek chodziło Perdie, był całkowicie pewien, że panna Felicity o tym wie.

"Pańska córka nie zaginęła. Twierdziła, że była w Hyde Parku z panną Felicity".

Jego matka wygięła elegancką brew. "Byłam w dół Rotten Row i wokół Serpentine co najmniej trzy razy łapiąc się na najnowsze on dit z Lady Ambury i Lady Landish. Nie widziałem Perdie."

"Wiem, że jej tam nie było".

Implikacje za jego słowami odebrały oddech matce, a ona powoli usiadła w dobrze wyściełanym fotelu przy nisko płonącym ogniu. "Perdie skłamała na temat miejsca pobytu?".

"Tak."

Ręka jego matki zatrzepotała na piersi. "Czy jesteś pewien, Sebastianie?"

"Tak."

"Nie wierzę w to."

"Twoja córka wyszła pod pozorem pójścia do parku, ale była zupełnie gdzie indziej".

W jasnoniebieskie oczy jego matki wstąpiła nutka niepokoju. "Dlaczego Perdie miałaby zachowywać się w tak nieostrożny sposób? I jak się o tym dowiedziałeś?"

"Lord Owen zadzwonił wcześniej. Umówili się na przejażdżkę jego nowym barouche" - powiedział Sebastian, podchodząc do fotela i siadając. Szybko opowiedział historię narzeczonego siostry, który udał się do parku i wrócił do ich domu, zdezorientowany i zakłopotany.

"Jak on śmie żywić takie podejrzenia wobec Perdiego? "Są zaręczeni od dwóch lat, a do ich ślubu pozostały zaledwie trzy miesiące. Co za bzdury wymyśla, że straci jej uczucie na rzecz innego? Komu innemu mógłby powiedzieć takie bzdury?".

"Dlatego właśnie wziąłem na siebie surowe przesłuchanie woźnicy co do miejsca, w które zabrał Perdie". Sebastian potrząsnął głową, niemal rozbawiony jej śmiałością. "Przez ostatnie kilka tygodni odwiedzała konkretną kamienicę na Berkeley Square. Na szczęście panna Felicity zawsze jej towarzyszy, ale Perdie przekupiła woźnicę, żeby milczał, ilekroć bierze powóz. A że służba darzy ją sympatią, dał się namówić na spełnienie jej prośby. Bardzo niechętnie ujawnił tę informację, ale przypomniałem mu, kto płaci jego pensję."

Sebastian poczuł przypływ współczucia dla matki, której twarz zbladła niepokojąco.

"Proszę o wybaczenie?" Głos księżnej był zaledwie szeptem, a w jej oczach dostrzegł przerażenie i oburzenie. "Moja córka nie postąpiłaby w żaden podejrzany sposób, aby zrujnować dobre imię i reputację tej rodziny".

Burzliwy niepokój gryzł w kości Sebastiana. "Nie wiemy, czyj to dom", przypomniał jej łagodnie, choć sam Sebastian nie wierzył, że jest niewinny. Gdyby był ponad wszelką wątpliwość, nie byłoby potrzeby, aby jego siostra kłamała na temat miejsca pobytu lub przekupywała ich woźnicę do zachowania tajemnicy przez ostatnie kilka tygodni. Dał jej wszelkie możliwości, by powiedziała prawdę.

"Czy ma znaczenie, czyja to kamienica? Z pewnością nie może to być coś dobrego lub godnego szacunku. Drogi Panie na niebie, co ona sobie myślała?".

Sebastian znał mniej niż cywilizowane działanie męskiego umysłu, jednak jeśli chodzi o myśli damy, uważał, że nawigowanie po polu bitwy usianym pułapkami może być łatwiejsze. Nie znał myśli swojej siostry ani tego, co może ona przeżywać w tej chwili, i to bardzo przerażało Sebastiana. A on nie należał do ludzi łatwo denerwujących się. Był księciem i był nim od szesnastego roku życia. Był kimś więcej niż bratem Perdie, stał się praktycznie jej ojcem i powiernikiem. Sebastian wyczuwał jednak, że ona go odciąga, a bezradne uczucia kłębiące się w jego sercu nie mogły być tolerowane.

W oczach matki dostrzegł podobny strach. A obietnica, że wszystko naprawi, wzbierała w nim bezustannie. Jego obowiązkiem była zawsze rodzina, którą przyjął z dumą, miłością i honorem. "Nie musisz się martwić, pani; dotrę do sedna tej sprawy dotyczącej Perdie".

Jego matka potrząsnęła głową nieco oszołomiona. "Gdzie ona teraz jest? Będę żądać wyjaśnień".

"Nie chcę, aby była świadoma naszej wiedzy."

Jego matka stała. "Wciąż myślisz o jej wrażliwości, kiedy powinieneś -"

"Matko, nie mogę zgadywać, co myśli Perdie w tej chwili. Nie mam odwagi skonfrontować się z nią, ponieważ muszę wiedzieć, kto jest w tej kamienicy i na co musimy się przygotować. Perdie potrafi być bardzo uparta. Nie chcę, by ostrzegła oprawcę, pozwalając mu uciekać".

Księżna zamknęła oczy, jej wyraz był bolesny. "Myślę o wszystkich czasach, kiedy była z naszego pola widzenia. To... to naprawdę nie może być rozważane."

Wyglądało na to, że jego matka wyciągnęła podobny wniosek. To, że ktokolwiek jego siostra wykradła się w odwiedziny w ciągu dnia, a nawet w zeszłym tygodniu, kiedy błagała o wcześniejsze opuszczenie balu powołując się na ból głowy. Obawiał się, że to wszystko po to, by odwiedzić ten konkretny dom.




Rozdział 1 (3)

"Jak często odwiedza to... miejsce?" wyszeptała księżna.

"Przynajmniej trzy razy w tygodniu przez ostatni miesiąc".

"A my nie zauważyliśmy? Chociaż jest adoptowana i pozwala sobie na swobody, które nie są dostępne dla innych debiutantów, zawsze jest odpowiednio przyzwoita z panną Felicity jako jej towarzyszką!" Wyraz jego matki oczyścił się, a jej usta spłaszczyły. "Oczywiście, Perdie przekonała pannę Felicity, by zwodziła nas w ten rozmyślny i nie do zniesienia sposób! Lord Owen nigdy nie może się o tym dowiedzieć, Sebastianie. On bardzo kocha Perdie, a sam pochodzi z dobrej, postawnej rodziny. Gdyby odkrył jej działalność -"

Jego matka położyła dłoń w rękawiczce na ustach, jakby nie mogła znieść wypowiedzenia jakiegokolwiek strachu, który czaił się w jej sercu. Że jej córka dała się uwieść i zrujnować.

"Perdie ma zdrowy rozsądek", Sebastian uspokoił matkę, maskując własny niepokój i wściekłość bulgoczącą głęboko w nim. Ktokolwiek żerował na jego siostrze, będzie żałował dnia, w którym rozpoczął ten plan. "Jestem pewien, że nie pozwoliła sobie na to, by być na uboczu. Może to nie jest to, co myślimy."

Jego matka posłała mu spojrzenie pełne wściekłości i rozczarowania.

"Będę trzymać język za zębami, dopóki nie odkryjesz, o co w tym wszystkim chodzi".

"Masz moje słowo, że nie będę zwlekał. Nie spodziewaj się mnie na balu u lady Edgecombe tego wieczoru. Proszę zwrócić baczną uwagę na Perdie".

Księżna skinęła głową. "Czy planujesz... planujesz odwiedzić ten dom dzisiaj?"

"Wysłałem słowo do mojego człowieka od spraw, aby odkrył, kto jest właścicielem lub okupuje tę kamienicę. Powinien mieć te informacje do jutra. Nie będę jednak zwlekał z wizytą."

Jego matka wzięła kilka oddechów, a on z bólem zobaczył zmartwienie w jej oczach. Była to emocja, którą odczuwał w sercu, bo nie mógł sobie wyobrazić, w jakie szwindle mogła się uwikłać jego młoda, niewinna siostra.

"Skandal -"

"Nie wyprzedzajmy siebie. Nie wiemy, co znajdę w tym domu. To może być niewinne".

"Jesteś człowiekiem ze świata" - trzasnęła jego matka. "Z pewnością nie wierzysz w te bzdury. Lekkomyślność jej planu może uczynić życie niezmiernie trudnym dla was obojga. Możesz być księciem, bardzo bogatym, ale nawet twoja reputacja ma znaczenie. Reputacja naszej rodziny ma znaczenie. Jeśli to wyjdzie na jaw, możesz stracić możliwość swatania z lady Edith".

Wpatrywał się w matkę, niemal podziwiając manipulacyjną łatwość, z jaką wsunęła imię tej damy do rozmowy. "Widzę, że dałeś się wciągnąć w założenia wszystkich innych w tonie, aby myśleć, że zamierzam zaoferować dla Lady Edith".

Był nawet zakład o to u White'a; dotarł tak daleko, że zapisano w książce, że zaoferuje za Lady Edith w tym miesiącu lub bliżej końca sezonu. Poważne pieniądze byłyby stracone, gdyby się nie oświadczył. Roześmiał się nieco gorzko z irytacji, gdy usłyszał o tym wpisie.

Jego matka rzuciła mu zaskoczone spojrzenie na jego zimny ton. "Czy w społeczeństwie jest ktoś inny, kogo chciałbyś poślubić? Nie mogę sobie wyobrazić nikogo innego, kto byłby dla ciebie lepszą partią. Byłaby dla ciebie idealną księżną. Córka markiza, jest bardzo zdolną tancerką i płynnie mówi w trzech językach. Na pewno zdajesz sobie sprawę, że była jedyną odpowiednią młodą damą, z którą tańczyłeś w zeszłym sezonie? Wszyscy mówili o niej tygodniami."

"To nie była propozycja małżeństwa," powiedział z prostotą. "To był taniec".

"Nie było w tym nic prostego. Lady Edith jest znana z tego, że odrzuciła kilka wspaniałych ofert o jej rękę i podejrzewam, że oboje wiemy, na kogo czeka."

"Mam nadzieję, że to nie ja!"

"Oczywiście, że to ty!"

Choć na wielu ustach podsłuchał chytre aluzje, że znalazł wreszcie swoją księżną, daleki był od przekonania. Lady Edyta była rzeczywiście piękna i otwarcie została ogłoszona niezrównaną przez ostatnie trzy sezony. Była również dowcipną rozmówczynią i podobało mu się, że nie próbowała ukrywać swojej inteligencji, kiedy rozmawiali.

"Nie dałam jej żadnej zachęty..."

Jego matka roześmiała się, coś drwiącego w jej oczach przeszyło go. "Masz trzydzieści lat, mój drogi, i wyczuwam zmianę w twoich nastrojach ostatnio. Myślisz o ustatkowaniu się i wypełnieniu pokoju dziecięcego stukotem małych stóp. A ja przypadkiem natknęłam się na twoją listę, więc doskonale zdaję sobie sprawę, że Lady Edith jest na samym jej szczycie."

Jasna cholera. Zrobił listę wszystkich kwalifikujących się pań, które obecnie są w towarzystwie. Sebastian powinien był wiedzieć, że obecna księżna będzie węszyć, by ją odkryć. Teraz rozumiał, dlaczego księżna w ciągu ostatnich kilku tygodni włożyła tak mało wysiłku w przypomnienie mu o jego obowiązku wobec tytułu i królestwa. "Jeśli pani wybaczy, madam, przygotuję się do złożenia wizyty na Berkeley Square".

"Zjawienie się bez żadnego ostrzeżenia będzie dla wyrzutka wielkim szokiem. Bardzo wątpię, że zostanie pan przyjęty".

"Jestem księciem Hartford, kto śmie mnie odtrącić?"




Rozdział 2 (1)

ROZDZIAŁ DRUGI

4 godziny wcześniej...

Śmiech - lekki, brzęczący i nieskrępowany - przesączał się przez drzwi i korytarze pewnej kamienicy przy Berkeley Square 48. Lady Teodozja Winfern - Theo dla przyjaciół i rodziny - sunęła korytarzem na drugim piętrze, jej stopy były pozbawione butów i pończoch, a masa złotobrązowych włosów spływała po ramionach i opadała na plecy. Jej mimozowa muślinowa suknia była pomięta i lekko zabrudzona. To była urocza konfekcja, z satynowymi paskami tego samego koloru w splocie i podkreślona przez obfitość węzłów wstążki w świecącym żonkilowym kolorze.

Wesołość rozlewała się przez otwarte drzwi, zapraszając ją bliżej. Theo zatrzymała się przy wejściu i uśmiechnęła się na widok pięciu pań rozłożonych nieprzyzwoicie na dywanie przed ogniem, grających w karty. Zrzuciły maski, zdjęły wyszukane fryzury, zdjęły buty z nóg, wszystkie pretensjonalne pozory doskonałej, damskiej dekoracji zostawiły na progu tej kamienicy. Kiedy wyjdą, znów okryją się szatą doskonałego szacunku. Wyglądałyby dokładnie tak, jak społeczeństwo i ich rodziny wyobrażały sobie, że powinny być - skromne, bidne, bezbłędne obrazy przyzwoitości.

"Obaliliśmy królową" - pisnęła lady Anna, wyrzucając ręce w powietrze, nie zważając na to, że karty wyleciały z jej eleganckich i pozbawionych rękawic palców, zanim osiadły dookoła na niebieskim dywanie Aubusson.

"Oszukujecie!" Lady Judith zawołała do swoich przyjaciół, rzucając swoje karty na dywan, pouting, że przegrała. "Wszyscy zmówiliście się przeciwko mnie, mogę powiedzieć!".

Pozostałe damy nie wzięły sobie do serca jej słabego sportowego zachowania, zamiast tego znajdując humor w jej porażce. Wkrótce Judyta uśmiechnęła się owczo i zaprosiła je do kolejnej rundy kart. Zaczął się nawet zdrowy zakład, w którym Lady Elizabeth podskoczyła do stóp i pospieszyła do małego stolika, aby zebrać papiery i kałamarz do zapisania zakładu.

Theo zachichotał i przeszedł do innych otwartych drzwi, gdzie tym razem rozległy się chrząkania wysiłku i brzęki mieczy. Ich stały mistrz szermierki i łucznictwa, Monsieur Jean-Phillipe Lambert, z gracją ruszył do przodu, odpierając atak Lady Francie.

Początkowo Theo nie myślała, by uczyć członków swojego stowarzyszenia sztuki samoobrony. Jednak na balu kilka miesięcy temu natknęła się na pannę Carlisle szlochającą w ogrodzie, z rozdartym ramieniem sukni.

Napadł na nią jakiś człowiek, a wszystko to z zamiarem narażenia na szwank jej honoru i reputacji, aby mogła zostać zmuszona do poślubienia go. Bezradność w jej spojrzeniu napełniła Theo takim gniewem, że pospiesznie odstawiła młodą damę w bardziej prywatne miejsce i uporządkowała jej ubranie. Następnie poświęciła kilka minut na nauczenie jej, jak uformować pięść i jak dokładnie powinna jej użyć, jeśli inny oprawca odważy się zaatakować jej osobę.

Zainspirowała się, by dodać naukę szermierki i sztuki boksu jako kolejne zajęcia, w których mogłyby uczestniczyć. Wiele pań mogło już uprawiać te sporty jako delikatne ćwiczenia, ale Theo pozwoliła na znacznie poważniejsze zajęcia pod swoim dachem.

Pokój był pusty z wyjątkiem pary, a oni byli tak skoncentrowani na swojej walce, że Theo nie pozostała dłużna. To była jedna z jej ulubionych pór dnia, chodzenie po sali i sprawdzanie swoich członków. Na drugim i trzecim piętrze znajdował się tuzin dużych pokoi, które zostały przekształcone w intymne, ciepłe i zachęcające miejsca dla pań z klubu Theo. Pierwsze piętro i jego pokoje były większymi wspólnymi przestrzeniami, które w ciągu dnia były zwykle mniej zaludnione.

Poczucie spełnienia i radość zawsze wypełniały jej duszę, gdy wiedziała, że zapewnia tak uspokajające i przyjemne wytchnienie tak wielu kobietom. Były one czymś więcej niż członkiniami jej klubu; czuła się jak siostra, jak rodzina, która zastąpiła tę, której nigdy nie miała. Nawiązała z nimi wiele przyjaźni, pełniąc bardziej rolę starszej siostry niż cokolwiek innego. Było kilka członkiń starszych niż sześć i dwadzieścia lat Theo, i w nich znalazła inny rodzaj towarzystwa. Były dla niej starszymi siostrami i ciotkami i stały się jej najbliższymi przyjaciółkami.

Z tęsknym westchnieniem zerknęła przez na wpół uchylone drzwi. Młoda dziewczyna, jedna z najnowszych członkiń Theo, siedziała blisko okien wychodzących na ogrody, opierając łokcie na parapecie. Chociaż miała na sobie żółtą sukienkę, która podkreślała jej szczupłą sylwetkę, a jej blask nadawał jej wesoły i promienny wygląd, unosiła się wokół niej atmosfera nieszczęścia. Theo ścisnęło się serce. Dziewczyna przedstawiała urocze tableau. Jej pełna niepokoju pozą uderzała tak naturalnie; okno obramowywało obraz jej ubranej w zbyt niewinny surdut z kości słoniowej, tak skromny, że mogłaby być przeznaczona do klasztoru. Jej brzoskwiniowo-kremowa karnacja została zmącona jedynie przez niepokój ujawniony w jej oczach.

Powodem, dla którego stworzyła to miejsce i tak ciężko pracowała, aby odniosło sukces, było to, że gdzieś tam panie z tonu, które były niemal zmuszone do bycia perfekcyjnymi we wszystkim, mogły mieć bezpieczne miejsce, w którym mogły być sobą bez obawy przed osądem czy wyrzutami. Każda z członkiń była namawiana do pozostawienia za sobą wszystkich trosk związanych z oczekiwaniami społeczeństwa, gdy tylko przekroczy próg tej kamienicy i po prostu będzie wolna.

Theo zapukał delikatnie, a dziewczyna pokręciła głową. To rzeczywiście była Lady Perdita i płakała. Pospiesznie otarła łzy z twarzy i uśmiechnęła się. Jej usta zadrżały, zanim je zacisnęła i podniosła podbródek.

"Lady Theo," powiedziała, skacząc na nogi i zanurzając się w ukłonie.

"Wiesz, że nie stoimy tu na formalności, Perdie", powiedziała łagodnie i skierowała się do prywatnej części wypoczynkowej, gustownie umeblowanej tylko kilkoma kawałkami srebrnych mebli; szezlongiem, dwoma wysokimi fotelami i otomaną, wszystkie obite bogatymi odcieniami fioletu i bzu. Otwartość tworzyła bardziej relaksującą przestrzeń dla pań, a każdy pokój został zaprojektowany tak, aby był przestronny i przyjazny. Theo nie usiadł, lecz podszedł do Lady Perdity.




Rozdział 2 (2)

"Czy mam zadzwonić po herbatę?"

Mały śmiech hiccupped z Perdita, a nawet z jej oczy czerwone od płaczu, była ravishingly piękne. "Słyszałam, że wszystko rozwiązujesz przy herbacie. Nigdy wcześniej w to nie wierzyłam, aż do teraz."

Theo uśmiechnął się. "Wnioskuję, że panie omawiały moją wiarę w lecznicze cuda herbaty".

"Chwilami wspominają również o whisky".

Theo zaśmiał się. "To jest zarezerwowane dla najbardziej nerwowych momentów. Wyczuwam, że wszystkie moje sekrety są rozsypywane".

"O tak, jesteś bardzo podziwiany i kochany," mruknęła Perdie, zerkając w dal.

To poczucie ciepła znów popędziło przez Theo. "W tej chwili jest nas tylko trzydzieści siedem, ale chciałabym mieć nadzieję, że mamy specjalny rodzaj siostrzeństwa, któremu możemy ufać i na którym możemy polegać."

Młoda dziewczyna uśmiechnęła się. "Czy to jest zaproszenie do zwierzenia ci się z moich kłopotów?"

"Tylko jeśli wierzysz, że mogę być dla ciebie pomocna i tylko jeśli pomoże to złagodzić ciężar, który widzę, że osiadł tak ciężko na twoich ramionach."

Te szczupłe ramiona zesztywniały, a jej gardło pracowało nad przełknięciem. "Jestem członkiem waszego klubu dopiero od sześciu tygodni," powiedziała chrypliwie. "I jest to wszystko... wszystko, co mogłam mieć nadzieję na klub dla pań. Poznałam tak wiele wspaniałych pań, z którymi być może nie porozmawiałabym na towarzyskim wyjściu."

Theo zmarszczył brwi. Tylko panie z tonu były członkami jej klubu. Nie miała odwagi być zbyt liberalna w kwestii tego, komu pozwalała na członkostwo, ponieważ musiała dbać o reputację pań, które jej się powierzyły. Pomimo wybitnych rodzin i koneksji, kilka z jej dam czuło się wyrzutkami, ponieważ społeczeństwo nazywało je wallflowers i bluestockings. Rzadko zdarzało się, by przyjmowała do ich klubu debiutantki, ale Theo po przeprowadzeniu kilku nieformalnych rozmów pozwolił kilku z nich dołączyć. W większości przypadków potencjalni członkowie nie byli świadomi, że są weryfikowani pod kątem członkostwa. Jeden z członków zasugerował Theo, że pewna dama może pasować do klubu, a ona sama zadała sobie pytanie o ich przydatność. Niektóre z nich zostały odrzucone, ponieważ nie były zbyt towarzyskie. Nie pozwalała na żadne złośliwe komentarze, które mogłyby zdenerwować jej członków, innych za to, że byli gadułami, którzy ryzykowali swoją tajemniczość, a kilku z nich posunęło się do ekstremów, które wykraczały poza to, co Theo uważała za dopuszczalne. Wciąż pamiętała słowa Perdity, które ujęły ją za serce i przekonały Theo do przyjęcia jej pomimo jej wątpliwego pochodzenia.

"Głodny jestem uwolnienia się od ograniczeń mojego życia. Czy to takie samolubne, że pragnę spaceru po parku bez czyjegoś uścisku? Czy to takie złe, że chcę spacerować z rozpuszczonymi włosami, które szaleńczo miotają się na wietrze?"

Theo ujął jej dłoń w rękawiczce i powiedział: "Nie, moja droga, a ja mam miejsce, gdzie możesz dostać kawałek wolności, za którą tęskni twoje serce".

Oczekiwania płonęły jasno w oczach Perdie. "Proszę nie brać Lady Millicent do siebie... ale... wspomniała, że jest Pan właścicielem i patronem najbardziej ekskluzywnego klubu dla pań i miałam ogromną nadzieję, że pozwoli mi Pan do niego dołączyć."

Theo był poruszony jej szczerością i nutą nieszczęścia w jej oczach. "W moim klubie jesteśmy trochę skandaliczne. Bierzemy udział w śmiałych, ale jakże rozkosznych zakładach. Uczę nasze dziewczyny jak walczyć... jak bronić się przed niechcianymi zalotami, czytamy skandalicznie niegodziwe książki, z którymi mężczyźni uważają, że nie jesteśmy w stanie sobie poradzić, dyskutujemy o traktatach politycznych, a nawet puszczamy włosy."

Perdita wybuchła łzami, nosząc jednocześnie szeroki uśmiech. Theo nie miał serca odmówić jej członkostwa i od tego czasu przyznał specjalne uprawnienia trzem kolejnym debiutantkom. Tak długo jak nie narażały na szwank lokalizacji klubu lub szczegółów, ich członkostwo było bardziej niż mile widziane.

"I..." zaczęła Perdie. Wzięła głęboki oddech. I kolejny. "Mam być mężatką".

Tego Theo się nie spodziewał. Młoda dama była jedną z jej najmłodszych członkiń w wieku dziewiętnastu lat i nie była zbytnio obecna w towarzystwie. Prawdę mówiąc, Theo nigdy nie spotkał jej na balu towarzyskim. Po raz pierwszy spotkały się w salach British Museum, przy następnej okazji kilka dni później w bibliotece, a potem w Hyde Parku. Lady Perdie była sama, poza swoim towarzyszem. Theo pomyślał, że to niezwykłe, że żaden lokaj nie towarzyszy damom, ale pomyślał, że może jej rodzina nie jest tak zamożna.

Poza tym, że sukienka dziewczyny wyglądała na dobrej jakości, nie oszczędzając na kosztach. Theo nie wnikała w to, gdyż znała doskonale sposoby, jakimi posługuje się rodzina, aby zachować pozory, że jest bogata, podczas gdy w rzeczywistości jest spłukana i bliska bankructwa. Kiedyś matka Theo wybrała zakup nowej sukni balowej dla swojej córki zamiast zakupu węgla na zimę.

"Nie wydajesz się przesadnie szczęśliwa," mruknął Theo.

"Ja...ja go kocham."

"Wyczuwam nadchodzące ale".

"Kocham Owena, ale... ale nie wierzę, że jestem gotowa na małżeństwo, Theo. On nie wydaje się skłonny czekać, a wszystko, o czym mówi, to nasz ślub, który ma się odbyć w Berkshire za jedenaście tygodni i trzy dni."

"Podejrzewam, że jesteś zaręczony od dawna?"

Na spojrzenie pytające Perdie, Theo powiedział: "Nie słyszałem o żadnym niedawnym ogłoszeniu w sprawie małżeństwa mart, i jestem zaznajomiony z meczami dokonanymi w zeszłym sezonie."

Dziewczyna westchnęła porywczo. "Znam Lorda Owena od piętnastego roku życia. Przysięgałam, że zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. A on zaoferował się o moją rękę w wieku siedemnastu lat. Uznałam to za tak romantyczne, że powiedział, iż chce zdobyć moje serce, zanim zadebiutuję na ślubnym kobiercu, bo nie chce mnie stracić. Moja matka była zadowolona z tego związku, a nawet mój brat... który moim zdaniem jest strasznie trudny do ugłaskania, wydawał się zadowolony. Mój brat zachęcał mnie, abym miała sezon, zanim zacznę mówić o sprawach małżeńskich, ale byłam tak całkowicie zdecydowana, aby poślubić mężczyznę, którego kocham. Obawiam się, że byłam trochę głupia, decydując się na małżeństwo tak młodo. Mój brat zatwierdził mecz po tym, jak zgodziłam się na dwuletnie zaręczyny".

Theo nie podobało się, że w tonie Perdiego brakowało jakiejkolwiek ekscytacji. Pozostawała tylko najostrzejsza krawędź frustracji i rozczarowania. "W jaki sposób twoje oczekiwania zostały rozwiane?"




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Skandaliczne żądania"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści