Największy skarb życia

Prolog

==========

Brynn

Mój samochód nie chciał odpalić.

Tak się to wszystko zaczęło.

Od czegoś tak zwyczajnego jak padnięty akumulator.

Przekręcając raz po raz kluczyk, zostałam nagrodzona ciszą i w końcu napisałam SMS-a do Jema, że nie zdążę na koncert. Powiedziałam mu, że jest mi przykro. Powiedziałam mu, żeby się świetnie bawił. Powiedziałam mu, żeby nie budził mnie po powrocie do domu.

Nie zrobił tego.

Bo nigdy nie wrócił do domu.

Milion razy wracam do tamtej nocy, do prostych, nic nie wnoszących decyzji, które zapoczątkowały łańcuch wydarzeń w moim życiu prowadzący do dzisiaj. Myślę o Jemie sprawdzającym swój telefon, zastanawiającym się, dlaczego się spóźniłam. Wyobrażam sobie, jak dostaje mojego SMS-a i grymasi z rozczarowania. Widzę go w mojej głowie, rozważającego, czy wyjść z klubu i wrócić do domu do mnie - czy też zostać.

Zdecydował się zostać.

Dwadzieścia minut później był martwy.

Strzelec zostawił notatkę, w której napisał, że nie kocha ani nie nienawidzi muzyki Steeple 10. Nienawidził natomiast pomysłu, by wszyscy ci ludzie byli w klubie z tego samego powodu: mieli coś wspólnego, co wszyscy lubili. Nie cieszył się niczym z nikim i był zazdrosny o ich wspólne szczęście, ich wspólne uznanie dla noise popu. Otworzył więc ogień do trzystu osób upakowanych w zatłoczonym klubie, zabijając trzydzieści jeden. Wśród nich mojego narzeczonego, Jema.

Czasami, w moich snach, wracam do samochodu w tamtą deszczową noc, a silnik włącza się. Jadę do klubu. Parkuję na zewnątrz. Widzę, jak Derrick Frost Willums wysiada ze swojej Toyoty Corolli z 2011 roku, jego czarny prochowiec jest zbyt ciężki i zbyt gorący na niesezonowo wilgotną sierpniową noc w San Francisco. W niektórych wersjach mojego snu wyobrażam sobie, że go przechwytuję, rozmawiam z nim, zaprzyjaźniam się z nim i niechcący daję mu znać, że nie jest sam. W innych, wbiegam do klubu, gorączkowo rozglądając się po gorących różowych i indygo niebieskich światłach, aby znaleźć w tłumie blond włosy Jema z kolcami. Wyobrażam sobie, że biegnę do mojego ukochanego i mówię mu, żeby położył się ze mną na podłodze, bo ci, którzy szybko opadli na podłogę, w większości przeżyli. Wyobrażam sobie nas skulonych razem na brudnej, śliskiej od piwa podłodze, gdy wokół nas padają kule, a przerażeni uczestnicy koncertu powoli zdają sobie sprawę z tego, co się dzieje, chaotycznie uciekając w poszukiwaniu osłony, ślizgając się w kałużach krwi, desperacko próbując uniknąć nieustannych salw Willumsa. Ale najczęściej, w dziewięciu na dziesięć snów, jestem za późno. Widzę, jak w zwolnionym tempie pędzę z samochodu do klubu, jak otwieram drzwi w samą porę, by zobaczyć, jak Willums kieruje broń na siebie, pociąga za spust i upada do tyłu.

Stoję tam zamrożona: samotna, sparaliżowana postać, niezdolna do pomocy komukolwiek, o wiele za późno, by uratować Jema, który prawdopodobnie zginął natychmiast od czystego strzału w serce - jego silne, piękne, pękające z miłości do mnie serce.

Kiedy się budzę, moja poduszka jest oblana łzami i sięgam po Jema, mając nadzieję, że sen, który miałam, jest w jakiś sposób tylko okropnym koszmarem, a nie prawdą, a nie rzeczywistą, dziwaczną i wciąż niezrozumiałą częścią mojego życia. Ale strona łóżka Jema jest teraz zawsze pusta, tak jak przez prawie dwa lata.

Reszta świata przeszła do porządku dziennego nad strzelaniną na Steeple 10, coraz bardziej drętwiejąc na wieść o podobnych wydarzeniach, ze współczucia dla bezimiennych nieznajomych, których spotyka ten sam tragiczny koniec.

Ale ja nie mogę się ruszyć.

Miałem kogoś w tłumie tej nocy, kto miał imię, kto był kochany. Ci z nas, którzy przeżyli, są chodzącymi rannymi. Albo chodzącymi zmarłymi.

A niektórzy z nas, nawet jeśli nigdy nie postawili stopy w tym klubie tamtej nocy, wciąż w jakiś sposób tam są, stawiając czoła rozpylonej furii Willumsów z naszymi utraconymi bliskimi i bezużytecznie życząc, by wszystko mogło potoczyć się inaczej.




Rozdział pierwszy (1)

==========

Brynn

Dzień dzisiejszy

Brynn, czy jest szansa, że uda ci się ukończyć stronę do dzisiaj? Miałam nadzieję, że uda się uruchomić ją w ten weekend. Proszę o radę. -Stu

Wpatruję się w e-mail ponad brzegiem mojego kubka z kawą, przewracając oczami. Kiedy cytowane Stu (z Stu's Pools) cena 1200 dolarów do budowy jego strony internetowej, byłem jasny, że to zajmie do trzech tygodni, aby zakończyć. To było dziesięć dni, a on już przeszkadza mi, aby zakończyć?

"Nienawidzę ludzi", mówię Milo, mój czteroletni kot syjamski.

Mrucząc, spaceruje tam i z powrotem po moim biurku, między moimi przedramionami a ciepłą klawiaturą, po czym dramatycznie opada na jej szczyt. Ekran szybko zaczyna wypełniać się linią po linii znaków zapytania.

"Nie mogę pracować, jeśli tam zostaniesz", mówię, biorąc kolejny łyk kawy.

"Meow", odpowiada, liżąc swoją łapę. Aha, no cóż. Szkoda, że tak się stało.

Milo zawsze był rozmowny. To był powód, dla którego Jem wybrała go dla mnie spośród wszystkich innych kociąt w sklepie zoologicznym tamtego dnia.

"Teraz będziesz miał kogoś, kto dotrzyma ci towarzystwa podczas pracy" - powiedział, wręczając kasjerce swoją kartę kredytową.

"Nie potrzebuję nikogo do dotrzymywania mi towarzystwa" - zauważyłem. "Lubię pracować sam. Poza tym, kuwety to nie moja działka."

"Będę dbał o czystość" - obiecał Jem.

"Nie chcę odpowiedzialności za kota," nalegałem, marudząc trochę.

"Po prostu pozwól mu być twoim przyjacielem. Będę się nim opiekował", powiedział, jego akcent z Nowej Anglii silny na słowo opieka, które brzmiało bardziej jak "cay-uh".

W końcu to właśnie mnie przekonało - sposób, w jaki jego słodkie usta wypowiedziały słowo "opieka". To sprawiło, że moje palce się podkręciły. Zawsze miałam coś wspólnego z akcentami, a jako urodzona i wychowana w San Franciscan, zakochałam się w nim od pierwszego powitania.

Jeremiah Benton pochodził z Bangor w stanie Maine, miejsca tak odległego od rejonu zatoki, że równie dobrze mógłby to być zupełnie inny kraj.

"Co pijesz?" zapytałem go, gdy zobaczyłem go po raz pierwszy.

Pracowałam za barem, byłam zdumiona błękitem jego oczu, kiedy na mnie spojrzał, i zdecydowana być nonszalancka wobec tego, jak bardzo był gorący.

"Cokolwiek macie tam na stanie". Thay-uh.

"Thay-uh?" Powtórzyłem, podnosząc brew, moje wargi ćwierkają.

"Czy zgubiłeś r?" zapytał, szczerząc się do mnie przez niechlujną brodę.

"Myślę, że tak", droczyłem się, wyciągając mu kufel Go West! IPA.

Wypił połowę piwa i przeciągnął się po brodzie, zanim odezwał się ponownie. "Słodka dziewczyna, założę się, że stracę więcej niż tylko r do ciebie do czasu, gdy to się skończy".

Tak jak to... Byłam już trupem.

Powiedział mi, że właśnie spędził miesiąc na wędrówkach po Sierra National Forest na zlecenie magazynu Backpacker.

Powiedziałem mu, że nigdy nie byłem na wycieczce w całym moim życiu.

Nazwał mnie miejskim cwaniaczkiem i zapytał, kiedy będę mógł się wybrać.

Nigdy nie umawiałem się z klientem przed tym dniem, mimo wielu ofert, ale powiedziałem mu, że jestem wolny w następną sobotę.

On stracił r., ja straciłam serce.

"Meow?" pyta Milo, zatrzymując się w swojej kąpieli, jego niebieskie oczy domagają się, abym wrócił do teraźniejszości, która niestety obejmuje budowanie strony internetowej dla Stu's Pools.

Odsuwam Milo delikatnie od klawiatury i kasuję cztery strony znaków zapytania, przełączając się z powrotem na moje konto e-mail.

Nie, Stu. Przykro mi, ale jeśli sobie przypominasz, nasza umowa daje mi trzy tygodnie na zbudowanie strony. Będzie gotowa 26 czerwca, tak jak obiecałem.

Moje palce latają po klawiszach, oczy zawsze wolniej niż słowa, które wpisuję. Kiedy w końcu lądują na dacie, moje palce zastygają, a oddech się zaciska.

26 czerwca.

26 czerwca. Urodziny Jem. Trzydzieste urodziny Jem.

Nagła bryła w moim gardle jest tak duża i tak bolesna, że niemalże czuje się, jakbym się dusił, więc sięgam w górę i masuję ją, odsuwając moje toczące się krzesło od biurka, od daty, od ... od ... od ... od ...

"Would. Have. Been", mówię na głos, słowa bardziej gorzkie niż moja kawa.

Byłyby ... byłyby ... byłyby trzydzieste urodziny Jema, zmuszam się do uznania.

Moja terapeutka, Anna, powiedziała mi, że tak jest, kiedy straciło się bliską osobę w wyniku gwałtownej lub niespodziewanej śmierci: przez lata - lub czasami, w skrajnych przypadkach, przez resztę życia - można wciąż śledzić ważne dni i kamienie milowe. To dlatego, że nigdy nie zdążyłeś się pożegnać ani przygotować do pożegnania. Nawet jeśli kiedyś będziesz w stanie pogodzić się z ich odejściem, część ciebie może nie być przekonana, że ukochana osoba rzeczywiście odeszła. Jakaś sekretna, ukryta, tęskniąca część ciebie może uparcie trzymać się nieświadomego, irracjonalnego przekonania, że tak naprawdę wcale nie odeszła, tylko brakuje jej, tylko jest daleko. A kiedy twój mózg zmusza cię do uświadomienia sobie, że w rzeczywistości są,

Martwy

. ...przez chwilę - przez ten moment - stracisz je wszystkie na nowo.

Nie zdarza mi się to teraz tak często jak w pierwszym roku ... ale nadal zdarza się od czasu do czasu i za każdym razem powala mnie na tyłek.

"Lean into it," poradziła Anna. "Poświęć kilka minut na wspomnienie Jema - co dla ciebie znaczył, jak bardzo go kochałeś. A potem poświęć czas na ponowne pożegnanie. Ignorowanie tego nie sprawi, że to odejdzie, Brynn. Ignorowanie tego tylko powstrzyma cię od uzdrowienia. Pochylenie się nad tym może pomóc twojemu umysłowi, w końcu, zaakceptować, że on naprawdę odszedł."

Z płonącymi oczami wstaję z krzesła przy biurku i wychodzę z mojego biura, słuchając, jak moje kapcie szurają o twardą podłogę w korytarzu, gdy przechodzę obok łazienki i szafy w holu. Wchodząc do sypialni, którą dzieliłam z Jemem, kieruję się do garderoby i wchodzę do środka, sięgając po pudełko z butami na górnej półce.

Anna była również osobą, która pomogła mi pogodzić się z oddaniem ubrań Jema do Goodwill i odesłaniem jego książek i albumów do Maine, aby jego rodzice mogli je zatrzymać. Wysłałam jego ukochany sprzęt do wędrówek z plecakiem, mapy i przewodniki jego siostrze bliźniaczce, Hope, która również była turystką. Dla siebie zatrzymałam tylko to, co zmieściło się w małym pudełku: pudełko zapałek z baru, w którym się poznaliśmy; listy i pocztówki, które pisaliśmy do siebie przez dwa lata, kiedy byliśmy razem; zdjęcia z różnych wędrówek, które odbyliśmy, głównie w Yosemite; mój pierścionek zaręczynowy, który przestałam nosić w pierwszą rocznicę jego śmierci; i jego telefon komórkowy.




Rozdział pierwszy (2)

Jego telefon komórkowy.

Leżała, tak jak przez prawie dwa lata, w torbie na dowody Ziploc, nienaładowana, na dnie pudełka, jego zaschnięta krew wciąż wsiąkała w szczelinę między ekranem a plastikową obudową. Została znaleziona kilka centymetrów od jego ręki, pod biodrem studentki Stanford, która była na koncercie ze swoją siostrą.

Milo wchodzi do sypialni, jego twarz jest ciekawska i niejasno oskarżająca, kiedy siadam na łóżku i otwieram pudełko.

"Anna powiedziała, żeby", mówię mu, wycierając łzę z mojego policzka.

"Meow", odpowiada, wijąc się wokół moich nóg, zanim położył się w plamie słońca na dywanie i dał mi pozwolenie na żałobę.

Moje oczy osiadają najpierw na pudełku od zapałek, błyszczącym, ognistym, czerwonym z "Down Time" wyhaftowanym na górze w kolorze srebrnym. Odsuwając ją na bok, znajduję zdjęcie Jem i moje - selfie zrobione przy kładce Vernal Fall w Yosemite. Ze skruchą podnoszę imbirowo stos zdjęć i listów z pudełka i kładę je delikatnie na łóżku. Zazwyczaj w tym momencie przeglądam zdjęcia, płaczę, gdy przypominam sobie dobre chwile, a potem ze łzami w oczach wymieniam je i szepczę: "Żegnaj, Jem", gdy odzyskuję pudełko i odkładam je do szafy.

Ale dzisiaj, z jakiegoś powodu, odwracam się od zdjęć i patrzę w pudełko na dwa pozostałe przedmioty: mój pierścionek i jego telefon.

Impulsywnie sięgam po telefon i wyciągam go z pudełka. Odpieczętowując torbę z dowodami po raz pierwszy od czasu, gdy została mi podarowana rok temu, robię coś, co sprawia, że serce bije mi tak szybko, że głowa wydaje się lekka: pochylam się nad łóżkiem i podłączam telefon Jema do ładowarki na stoliku nocnym. Po dwóch latach telefon ożywa w ciągu kilku sekund, a na czarnym ekranie pojawia się zarys baterii.

I chociaż szybkość i łatwość, z jaką jestem w stanie przywrócić go do życia, wydaje mi się niemal nieprzyzwoita, moje łzy ustąpiły i zagryzam dolną wargę, gdy ogarnia mnie rzadkie uczucie oczekiwania. Nie mam pojęcia, co mam nadzieję znaleźć w telefonie Jema, ale minęło tyle czasu, odkąd poczułam, że coś ma dla mnie znaczenie, że trochę się podnieciłam.

Dwa lata temu, przed strzelaniną na Steeple 10, prowadziłam pełne i bogate życie. Zaręczony z Jemem i planujący nasz ślub, regularnie spotykałem się z rodzicami w Scottsdale i cały czas wychodziłem z przyjaciółmi. Wkrótce po poznaniu Jema skończyłem studia w zakresie projektowania stron internetowych i od razu zacząłem zbierać zlecenia. Nie minęło wiele czasu, gdy rzuciłem pracę w Down Time i większość dni spędzałem, pracując w domu. Podobało mi się bycie na własną rękę. Nawet jeśli byłem sam, nigdy nie czułem się samotny czy odizolowany.

Jednak dwa lata później ta sama praca stała się dla mnie łatwym sposobem na odseparowanie się od świata.

Rzadko wychodzę z domu, mam dostarczane zakupy spożywcze i ćwiczę na bieżni w mojej sypialni. Moje wycieczki do Scottsdale są rzadkie, mimo zmartwionych zaproszeń mojej matki, by odwiedzać je częściej. Dawno temu przyjaciele, którzy poprzedzali Jem, zmęczyli się moim ignorowaniem SMS-ów i wiadomości głosowych. W końcu przestali się odzywać, w końcu mówiąc mi, że kiedy będę gotowa na ponowne spędzenie czasu, powinnam dać im znać.

Jestem pustelnikiem, z wyjątkiem moich wizyt u Anny dwa razy w miesiącu. I chociaż część mnie wie, że to nie jest zdrowe, więcej mnie nie obchodzi.

Bip.

Spoglądam na iPhone'a Jema, na którym na małym ekranie pojawia się nasze stare zdjęcie i uprzejma prośba o podanie kodu.

Z drżącymi palcami wpisuję 062687, a ekran zmienia się natychmiast, jego aplikacje układają się w pięć schludnych rzędów.

Kalendarz. Zegar. Pogoda. Wiadomości.

Notatki głosowe. Kontakty. Safari. Poczta.

Mapy. Ustawienia. Notatki. Aparat.

Zdjęcia. TV. iBooks. Kindle.

App Store. iTunes Store. Muzyka. Shazam.

Chociaż miałem telefon w moim posiadaniu przez prawie rok, dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że jest smuga na górnym rogu ekranu, tak słabo, że jest tylko widoczne ze względu na podświetlony ekran teraz świeci przez niego. Brązowo-czerwona i lekko rozmazana, to wszystko, co pozostało z krwawego odcisku palca, a mój oddech łapie się, gdy na nią patrzę.

Powoli, tak powoli, przesuwam po nim palcem, zastanawiając się, kiedy i jak się tam znalazł. Mrugam na ekran ze zdziwieniem, gdy moje niezamierzone naciśnięcie klawisza otwiera ostatnią wiadomość tekstową Jema.

W górnej części ekranu widnieje napis "Brynn", co oznacza, że pisał do mnie.

Niewysłana wiadomość brzmi po prostu: katahd

Zdyszana nagłą, przytłaczającą świadomością, że Jem spędził swoją ostatnią chwilę na ziemi, próbując napisać mi wiadomość, ekran rozmywa się, gdy moje oczy wypełniają się kolejnymi palącymi, bezużytecznymi, karzącymi łzami. Dla każdego innego katahd może wyglądać jak bełkot, ale ja widziałem pełne słowo zbyt wiele razy, żeby go nie rozpoznać.

Katahdin.

Góra Katahdin.

Najwyższy szczyt w Maine.

Miejsce, w którym według Jema mieszkała jego dusza, dopóki mi jej nie podarował.

Przyciskając jego telefon do serca, zwijam się w kłębek na łóżku i płaczę.

***

"Jak to, jedziesz do Maine? Brynn, jeśli potrzebujesz ucieczki, proszę, przyjedź do Scottsdale. Możesz zostać tak długo, jak chcesz".

"Mamo, proszę ..."

"To nie ma sensu, kochanie", mówi, jej głos wahając się między zaniepokojony i niecierpliwy. Wyobrażam ją sobie w wystawnej rezydencji moich rodziców, siedzącą na leżaku obok basenu w klapniętym kapeluszu, jej młodzieńcza twarz naznaczona konsternacją. "Wiemy, jak bardzo kochałaś Jema, ale minęły dwa lata -".

"Przestań", żądam miękko.

Ze wszystkich rzeczy, które ludzie mówią ci po stracie kogoś, kogo kochałeś, bycie poinformowanym, że powinieneś "przejść nad tym do porządku dziennego" jest nie tylko niepomocne, ale także raniące i denerwujące.

Wzdycha, ale jej głos pozostaje łagodny. "Brynn, kochanie, proszę. Przyjedź do Scottsdale na tydzień".

Jak mogę pomóc jej zrozumieć, co znaczy dla mnie znalezienie ostatniej wiadomości Jema?

Po tych bolesnych, rozdzierających dwudziestu czterech miesiącach opłakiwania go, w ciągu ostatnich dwóch dni poczułam, że coś nowego się we mnie odradza - plan, cel, powód, by wstać i rzeczywiście wyjść z mieszkania. W sposób, którego nigdy się nie spodziewałam, Jem pokazuje mi z grobu, jak się pożegnać - daje mi szansę na pochowanie go i ruszenie dalej - ale muszę zwalczyć moją wygodną inercję i zacząć się ruszać, żeby to się stało.




Rozdział pierwszy (3)

"Mamo, on pisał do mnie. Jego ostatnie myśli dotyczyły mnie ... i Katahdin. Wiem to, bo pisał do mnie SMS-y. Próbował wpisać nazwę góry w ostatnich sekundach swojego życia. Nie widzisz? Muszę tam pojechać. Muszę tam pojechać dla niego".

"Kilka pieszych wycieczek z Jemem kilka lat temu nie przygotowuje cię do chodzenia po górze wyraźnie przez cały kraj!" krzyczy, wszystkie udawanie spokoju znikają, gdy jej głos dołuje do poziomu bliskiego paniki. "Tam są niedźwiedzie, Brynn! To jest las. Wątpię, żebyś miała sygnał komórkowy. To jest tak daleko! Gdyby coś ci się stało, tata i ja nie moglibyśmy tam dotrzeć przez wiele dni. Jestem twoją matką i kocham cię, i błagam cię, abyś przemyślał ten plan".

"To już jest zrobione, mamo", mówię. "Siostra Jema odbiera mnie z lotniska w niedzielę wieczorem. Zatrzymuję się u niej. Ona zna góry jak własną kieszeń".

Nie rozmawiałam z Hope od ponad roku, kiedy zadzwoniłam do niej wczoraj wieczorem, i martwiłam się, że otwieram głębokie rany, kiedy wybrałam jej numer, ale była tak samo ciepła, jak dwa razy, kiedy odwiedziła mnie i Jema w San Francisco.

"Brynn! Jak się masz?"

"Wszystko w porządku, Hope. Jak się masz?"

"Ja też jestem w porządku. Dobre dni i złe," przyznała. "Ty?"

"Tak samo." Zrobiłem pauzę, oddychając przez moje głębokie pragnienie płaczu. "Tęsknię za nim."

"Ja też. Każdego dnia."

"Ja, um . . . " Oczyściłam gardło. "Znalazłam coś. W rzeczach Jem'a."

"Co? Co masz na myśli?"

"Wysłałem prawie wszystko do ciebie i twoich rodziców po tym, jak to się stało ... ale jedna rzecz, którą zachowałem, to jego komórka. Kiedy policja ją zwróciła, minął już prawie rok. Włożyłam ją do pudełka i zatrzymałam. Nie wiem dlaczego nigdy jej nie włączyłam, ale dwie noce temu to zrobiłam."

"Mój Boże," powiedziała. "Co znalazłeś?"

"Niewiele. Ale myślę, że . . . Myślę, że próbował mi przekazać wiadomość, gdy umierał." Przygryzłem wargę, chcąc, by mój głos pozostał równy. "Był tam fragment wiadomości. K-A-T-A-H-D-"

"Katahdin!" zawołała.

"Dokładnie," powiedziałem, to uczucie - to get-up-and-start-moving feeling making my stomach flutter.

"Pisał do ciebie?"

"Tak".

"Myślisz ... myślisz, że chciał, abyś tam poszedł?".

"Tak."

"Tylko po to, żeby go zobaczyć?"

"Nie wiem na pewno," powiedziałem. "Wiem tylko, że muszę tam pojechać".

"Aha. Więc jedziesz na wschód?"

Jej głos, który do tej pory był dość ciepły, ochłodził się nieco, a ja przez ułamek sekundy zastanawiałem się, czy jestem mile widziany.

Chociaż rodzice Jema zorganizowali małe nabożeństwo żałobne dla swojego syna, nie przyleciałem do Maine, żeby w nim uczestniczyć. W tym czasie mieszkałem u rodziców w Scottsdale, biorąc spore dawki valium, żeby przetrwać dzień. Ale w ciągu dwóch lat od nabożeństwa, nie uczestniczenie w nim było jednym z moich największych żalów i zawsze zastanawiałem się, czy nieumyślnie nie uraziłem jego rodziców i siostry, nie będąc tam.

"Mm-hm. W niedzielę."

Hope milczała przez chwilę, zanim powiedziała: "Możesz zostać tutaj. Czy potrzebujesz podwózki z lotniska?"

Moje ramiona rozluźniły się. "To byłoby naprawdę świetne. Wsiadam o 6:20 wieczorem".

"Zapisz to, żebym nie zapomniał". Hope pauzowała, ale jej głos wzrósł ostrożnie, gdy znów się odezwała. "Bez urazy, Brynn, ale Katahdin nie jest dla początkujących".

"Który jest dlaczego ..." Przygryzłem moją dolną wargę, a następnie pogrążyłem się w przód. "Mam nadzieję, że pójdziesz ze mną?"

"Chciałbym," powiedziała, "ale wyjeżdżam do Bostonu w poniedziałek rano. Nie będzie mnie przez tydzień ucząc w BU. Jak długo zostajesz?"

"Tylko trzy dni", powiedziałem, zastanawiając się, czy powinienem był zarezerwować otwarty powrót, ale nie chciałem stracić klientów takich jak Stu's Pools, którzy oczekiwaliby swoich gotowych prac wkrótce po moim powrocie z Maine.

"Wiesz co?", powiedział Hope. "Będziesz w porządku. Wyznaczę ci to na mapie. Saddle Trail do Baxter Peak. Zaloguj się najpierw w stacji rangerów. Nie spiesz się. Będzie tam mnóstwo turystów z AT".

"AT?"

"Appalachian Trail. To znaczy, jeśli potrzebujesz pomocy, ktoś będzie w pobliżu, aby podać ci rękę. Upewnię się, że jesteś wyposażony, dobrze? Pożyczę ci trochę moich rzeczy i kupię wszystko inne, co myślę, że będziesz potrzebował, więc jesteś gotowy."

Bardzo pragnęłam towarzystwa Hope, ale nawet sama wiedziałam, że nie ma odwrotu. Musiałam to zrobić. Dla Jema. I dla mnie.

Wzdychając, wypycham moją rozmowę z Hope z mojego umysłu i segue z powrotem do rozmowy z moją matką, w której właśnie sugerowałem, że Hope będzie wędrować ze mną.

"Przestań się martwić, mamo. To jest dobra rzecz. Obiecuję. Wszystko będzie dobrze."

"Nie podoba mi się to, Brynn. Byłaś leczona przez miesiące. Twój ojciec i ja..."

"Mamo, potrzebuję teraz twojego wsparcia. Po raz pierwszy od śmierci Jema, czuję się... Nie wiem... jestem czymś podekscytowana. Czuję... jakbym miała jakiś kierunek. Cel. Obiecuję, że będę ostrożny, ale muszę to zrobić. Muszę."

Moja matka milczy przez chwilę, zanim zapyta: "Czy potrzebujesz pieniędzy na wydatki?".

"Mam trzydzieści lat, a ty nadal traktujesz mnie jakbym miała jedenaście", mówię, uśmiechając się w dół do Milo, który tka się w i z moich nóg.

"Kocham cię", mówi. "Zawsze będziesz dla mnie jedenastką".

"Ja też cię kocham".

Rozmawiamy o ostatniej wygranej mojego taty w turnieju golfowym, a ona aktualizuje mnie o nowym chłopaku mojej kuzynki Bel. Kończymy naszą rozmowę śmiejąc się, co nie zdarzyło się od długiego, długiego czasu. A kiedy odkładam słuchawkę na widełki i idę do swojego pokoju, żeby zacząć się pakować, czuję wdzięczność.

Czuję się gotowa.




Rozdział drugi

==========

Cassidy

Sześć lat

Kiedy miałam sześć lat, zastałam ojca w starej szopie, za naszym domem, rozczłonkowującego szopa.

Leżący w pozycji rozłożonej na plecach szop był przymocowany za łapy gwoździami do drewnianego stołu wyższego ode mnie. Strużki krwi spływały ze wszystkich czterech łap i kapały miękko na betonową płytę podłogi poniżej.

Po tym, jak z ciekawością przyglądałem się zza otwartych drzwi szopy, nie odezwałem się, gdy podszedłem do stołu warsztatowego, obserwując, jak mój ojciec z fascynacją wpatruje się w martwe zwierzę, trzymając w ręku coś, co z perspektywy czasu zidentyfikowałem jako zakrwawiony skalpel.

Dopiero kiedy byłem zaledwie kilka centymetrów od twarzy zwierzęcia, nawiązałem z nim kontakt wzrokowy i zdałem sobie sprawę, że w rzeczywistości nie jest martwe. Jego oczy, zaszklone w agonii, wpatrywały się we mnie i mrugały. Gazowałem wystarczająco głośno, aby rozproszyć mojego ojca, który odwrócił się do mnie, jego twarz wściekła.

"Wypierdalaj, Cassidy!" krzyknął na mnie. "Wynoś się, chłopcze! Pracuję!"

Upadłam do tyłu w moim pośpiechu, aby opuścić szopę i podrapałam się na nogi, ścigając się przez las, aby dostać się z powrotem do domu, z powrotem do bezpieczeństwa mojej matki.

"Cass!" przywitała mnie, gdy biegłam, bez tchu, zdezorientowana i przerażona, do miejsca, gdzie stała na podwórku, wieszając świeżo wyprane pranie na linie. "Skąd przychodzisz, śnieżne dziecko?"

Skąd przychodzisz?

Z czegoś strasznego, pomyślałam, rzucając się na nią, grzebiąc głową w jej spódnicy i owijając moje chude ramiona wokół jej szczupłej talii.

Nawet mając sześć lat, wiedziałem, że coś jest strasznie, strasznie nie tak z tym, co właśnie zobaczyłem. Ale instynktownie wiedziałem, żeby nie wspominać jej o tym zdarzeniu. Niektóre sekrety, zwłaszcza te najmroczniejsze, były zbyt czarne, by je zwerbalizować, zbyt straszne, by się nimi dzielić.

"Las" - powiedziałem, wąchając słodką dobroć jej dżinsowej spódnicy, którą ogrzewały letnie promienie słońca.

"Wiesz, że yore tata jest leavin' dziś wieczorem, prawda, kochanie? Nie będzie z powrotem przez 'bout miesiąc, nie wiesz." Westchnęła. "Trzymaj się blisko, Cass. Nie oddalaj się znowu. Zjemy razem kolację. Będzie chciał się pożegnać."

Mój ojciec był kierowcą ciężarówki. Jego normalna trasa, którą kiedyś pokazał mi na mapie, wiodła z naszego miejsca zamieszkania w północnym Maine, w dół wschodniego wybrzeża, na Florydę i z powrotem. Do 12 000 mil miesięcznie na I-95, trzy razy w tył, w ciężarówce, której był właścicielem.

Co oznaczało, że nie widywaliśmy go zbyt często. Był w domu przez dwa lub trzy dni w miesiącu pomiędzy jazdami. Przez resztę czasu mama i ja mieszkałyśmy same w naszym domu na obrzeżach Crystal Lake, a lato spędzałyśmy z dziadkiem, który miał domek w północnych lasach, w cieniu Katahdin.

W rezultacie nie znałam ojca zbyt dobrze, choć moja matka zawsze się upiększała, gdy był w domu, nosząc spódnice zamiast dżinsów i rozpuszczone włosy, zamiast spiętych w koński ogon.

Mówiła, że mój ojciec lubi, gdy jego kobieta wygląda jak kobieta, a ona z przyjemnością się do tego przyznaje. Przez te dwie czy trzy noce, kiedy był w domu, nie wolno mi było wchodzić do pokoju mamy, ale w nocy słyszałam różne odgłosy dochodzące spod drzwi: niskie jęki i stęknięcia oraz rytmiczne skrzypienie łóżka mamy. Zajęło mi wiele lat, aby dowiedzieć się, co to oznacza.

Do moich ósmych urodzin spędziłem z ojcem prawdopodobnie mniej niż sto dni. W całym moim życiu.

Moje ósme urodziny.

Tak się złożyło, że tego dnia był w domu.

To był ostatni dzień z trzech, zanim miał znów wyruszyć w drogę.

Był to również dzień, w którym policja stanowa Maine zapukała do naszych drzwi, aby go aresztować.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Największy skarb życia"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈