Niemożliwe decyzje

Rozdział pierwszy (1)

----------

ROZDZIAŁ PIERWSZY

----------

Nie należy się pocić. Wszystko jest tymczasowe.

Wpatruję się w słowa na mojej dokładnie wgniecionej metalowej butelce z wodą, gdy czekam na tatę w zatłoczonym, trzygwiazdkowym hotelowym lobby wypełnionym entuzjastami muzyki. To będą najbardziej epickie trzy dni, jakie kiedykolwiek miałem z moim tatą, a mieliśmy wiele.

"Gdzie jesteś?" Odbieram mój telefon, dłubiąc w postrzępionym obszyciu do moich high-waisted cutoffs towarzyszących mojemu czerwonemu crop topowi i tonom koralikowych bransoletek, naszyjników i dangly kolczyków.

"Kochanie, wciąż jestem w domu. Myślę, że zjadłem trochę złego sushi ostatniej nocy, i od tego czasu modliłem się do boga porcelany. Obawiam się, że nie mogę iść. Czy możesz jeszcze wrócić do domu? Czy samolot już odleciał?"

"Czekaj. Co, nie jedziesz?" Jego dom w Oceanside w Kalifornii to tylko dwie i pół godziny jazdy do naszego hotelu w Indio. Musi to zrobić.

"Henna, jestem oblany zimnym potem, bolesne skurcze żołądka mnie sparaliżowały i nie jestem pewien, czy uda mi się dotrzeć do łazienki bez srania w spodnie, a co dopiero spędzić godziny w samochodzie. Jest mi tak niesamowicie przykro."

"Och, tato ... przepraszam. To okropne." I obrzydliwe. Spadam na krzesło, które dżentelmen opuścił, gdy jego żona przybyła z ich kartami kluczy.

"W przyszłym roku. Obiecuję. Żadnego sushi." Próbuje się śmiać, ale wszystko, co słyszę, to fizyczne obciążenie i słabość w jego głosie. "Wylecę cię za tydzień lub dwa i zrobimy coś jeszcze przed końcem szkoły. Potem będziemy mieli dwa tygodnie na plaży razem tego lata".

Kiwam do siebie głową, obgryzając pomalowany na szaro paznokieć kciuka, aby skanalizować moje rozczarowanie w coś bardziej sympatycznego. "To dobrze. Wyślę ci wideo i kilka zdjęć".

"Henna, musisz wrócić do Kolorado. Nie możesz być na Coachelli sama. To nie jest bezpieczne dla młodej dziewczyny jak ty, aby być tam bez przyzwoitki".

"Tato, jestem dorosła. To jest festiwal muzyczny. Nic mi się nie stanie."

"Masz osiemnaście lat. To nie jest naprawdę dorosłe."

"Będę mądra".

"Mimo wszystko. Odpowiedź brzmi: nie."

"Mama wysłała ..." Powstrzymuję się. Generał Mitchell Lane nie jest tak swobodny jak matka jego dziecka. Coś mi mówi, że zapas prezerwatyw, które mama wysłała ze mną, nie pocieszy go.

"Mama wysłała co? Ochroniarza?"

"Nie do końca." Zmarszczyłam nos.

"To wracaj do tego samolotu i wracaj do domu. Dobrze?"

Potrząsam głową. To jest Coachella. Skład jest tak chory. Mógłbym umrzeć na samą myśl o tym. Nie ma mowy w piekle, że wracam do domu przed końcem weekendu. "Dobra, wracam do domu".

Za trzy dni.

"Dziękuję, Henna. I jeszcze raz... tak mi przykro."

"Nie ma przeprosin. Przykro mi, że nie czujesz się dobrze. Zobaczymy się za kilka tygodni. Kocham cię."

"Też cię kocham."

*

Są dwie grupy ludzi: ci, którzy kochają Coachella i ci, którzy nie mają pojęcia, co tracą. Ja należę do tej pierwszej grupy.

Ja: Jesteś najfajniejszą mamą w historii, prawda?

Uśmiecham się, machając z ekranu mojego messengera, aby zamówić przejażdżkę, gdy czekam przed hotelem. Chory na sushi tata odwołał naszą rezerwację. Niefajnie.

Twój tata właśnie do mnie zadzwonił.

Juni ... ponieważ moja mama jest zbyt fajna, żeby wrzucić ją do grupy "mama". Więc nazywam ją Juni.

Ja: Oczywiście, że tak.

Juni: Zorganizuję ci transport do domu.

Zwężając oczy, marszczę brwi na ekranie.

Ja: Takie marnotrawstwo tuzina gotowych do użycia prezerwatyw, które TY wysłałeś ze mną. Mój pierwszy kwiecień jako dorosły - co się stało z mówieniem mi, żebym po prostu "żył"?

Juni: Tak, tak. Już umówiłam się, że zostaniesz z Lauren, chyba że masz tam przyjaciół, którzy mają dla ciebie pokój. Teraz, kiedy nie ma twojego taty, czuję więcej matczynego niepokoju i zmartwień.

Ja: Coś wymyślę.

Juni: Bądź bezpieczna!!!

Ja: Zrobię to. <3

Wsuwając się na tylne siedzenie Priusa, przytulam moją torbę do mojej piersi, gdy otwierają się przeciwległe drzwi.

"Uh?" Wysuwam jedną z moich słuchawek, wstrzymując moją muzykę, jak zerkam w lusterko wsteczne na kierowcę. "Czy wsiadłem do złego samochodu?"

"Kliknąłeś ride share," mówi kierowca.

"Oh. Okay." Wzruszam ramionami i daję blond facetowi wsuwającemu się obok mnie uśmiech i przesadny raz, ponieważ jest całkiem przekąską.

Jeansy i buty kowbojskie to ciekawy wybór na dzień na pustyni.

Kilka sekund później przyłapuje mnie na tym, że oceniam go i jego włosy - po bokach przylegające do głowy, a na górze dłuższe. Czyżby zapomniał kowbojskiego kapelusza? To jest prawdziwa nierozwiązana zagadka w mojej głowie.

Jego usta się poruszają. Wpatruję się w nie przez kilka oddechów, zanim zdaję sobie sprawę, że mówi. Moja ręka ponownie wyciąga moją wkładkę do ucha.

"Przepraszam. Czy coś powiedziałeś?"

"Czego słuchasz?" pyta głosem tak gładkim jak jego śródziemnomorskie oczy.

"To trochę osobiste pytanie. Jak pytanie o kolor mojej bielizny."

szczerzy się. Jest to wszelkiego rodzaju niegodziwość. "Osobiste?" Wzrusza ramionami. "Nie wiem jak to jest. Zależy od piosenki ... i koloru."

"Amy Shark, 'Adore.' I czerwone i srebrne kropki."

"Mmm ..." On przytakuje powoli. "Dobry wybór."

"Piosenka?" Przygryzam kącik dolnej wargi, aby kontrolować mój grymas.

"Bielizna."

Moje serce budzi się, jakby chciało powiedzieć: "Whoa, czy dzieje się tu coś, o czym powinienem wiedzieć?".

"Chcesz zobaczyć moją?"

Moje brwi unoszą się o ułamek. "Twoją bieliznę?"

Wygrzebuje swój telefon z przedniej kieszeni. "Czy wyglądam jak zboczeniec? Moja piosenka."

Cholera. Jest dobry. Mój brzuch dołącza do małego tańca, który dzieje się wewnątrz mnie.

Przekręcając nadgarstek, pokazuje mi ekran swojego telefonu.

"Apocalyptica, 'Nothing Else Matters'. Hmm ... to niespodziewane." Pozwalam, aby moje spojrzenie wpadło w jego, niebezpieczne miejsce, aby być. "Wybierasz się na Coachella?"

On kiwa kilka razy, zerkając przez siedzenia na drogę przed nami. "Pracuję tam".

"Och, fajnie. Robiąc co?"

Sprawdza moje włosy. Planowałem zmienić ubrania i zrobić coś nieco bardziej oryginalnego z moimi szalonymi, ciemnymi kasztanowymi włosami niż niechlujny warkocz przez jedno ramię, ale sushi tata zabrał mi pokój hotelowy. Seksowny nieznajomy szczerzy się, jakby moje pytanie albo moje niechlujne włosy sprawiały mu przyjemność. "Jestem technikiem - audio, oświetlenie, wideo".




Rozdział pierwszy (2)

Boże drogi, on jest w pełnym pakiecie, zwłaszcza gdy ten jego grymas rośnie, gdy dalej naruszam go wzrokiem. Może to przez lizaka, którego zjadłam w drodze do hotelu. Wszystko wydaje się estetyczne, kiedy jestem trochę na haju.

"Więc, będę wiedział, kogo winić, jeśli dźwięk jest trochę wyłączony, gdy jeden z moich ulubionych zespołów występuje."

"Będziesz wiedział, komu podziękować, gdy nie będzie." Pochyla się w kierunku środka tylnego siedzenia. Idę za jego przykładem, bo jestem ciekawa, czy pachnie tak dobrze, jak wygląda. "Ale mam takie wrażenie, że w twoim stanie wszystko będzie brzmiało dobrze".

Ignorując jego szeptane oskarżenie, że jestem naćpana, wącham. "Pachniesz jak cytryna."

Wystawia język, odsłaniając na wpół roztopioną kropelkę cytryny.

Uśmiecham się, gdy znów siedzimy prosto. "W zeszłym roku moja mama przywiozła cytrynowe dropsy z fabryki Limoncello w Sorrento. Były niesamowite."

Ssąc intensywniej swoją kwaśną dobroć, przytakuje powoli. "Jestem pewien, że były. Niestety, nie sądzę, żeby moja lemon drop była zrobiona we Włoszech."

"To jest niesamowicie smutne."

Chichocze. Czy on śmieje się ze mnie?

"Ładne tatuaże." Kiwa głową na moje ramiona.

Trzymając je na zewnątrz, podziwiam swoją sztukę. "To henna, jak ja."

"Jak ty?"

"Tak. Mam na imię Henna. A te jutro będą o wiele bardziej intensywne".

"Jak ty?" Jego zęby skrobią po dolnej wardze. To jest śmiesznie seksowne.

"Czy ty ze mną flirtujesz?"

On chichocze. "Spotkaliśmy się mniej niż pięć minut temu. Mam trochę więcej taktu niż to".

"Takt? Na przykład pytając o kolor mojej bielizny?"

Przebiega rękami po nogawkach swoich dżinsów. Czy on się poci? Czy ja sprawiam, że on się poci? Ta możliwość daje mi zupełnie inny rodzaj haju.

"Nie pytałem. Wolno zaoferowałeś tę informację. Poza tym, mam zasady dotyczące flirtowania".

"Cóż, gardzę zasadami, ale i tak musisz podzielić się swoimi zasadami".

"Nigdy nie flirtuj z kimś, kto nie jest trzeźwy". Wpatruje się w okno, jakby jego zasada oznaczała koniec naszej przyjacielskiej rozmowy.

"Trzeźwy? Stary, to jest tak trzeźwe jak ja." Pochylając się do przodu, podsuwam w dół talię szortów z tyłu, odsłaniając długą bliznę w kształcie litery L.

Spojrzał na siebie, zmarszczył czoło.

"Jeśli siedzę zbyt długo, stoję zbyt długo lub robię cokolwiek zbyt długo, życie jest do bani. Ale trochę haju może przejść długą drogę, czyniąc to życie o wiele mniej do dupy."

Siedząc z powrotem, wydycham. Sexy nieznajomy wydaje się być w stracie słów.

"Powiedz mi, techniku, czy masz jakieś imię?"

Kierowca zatrzymuje się przy zatłoczonym wejściu.

"Dziękuję", mówimy, wysiadając z samochodu.

Wykopując moją bransoletkę Coachella i All-Access Pass, wsuwam plecak i podejmuję kilka nieudanych prób umieszczenia bransoletki na moim nadgarstku wśród innych gazillionów bransoletek na moich rękach.

Długie, opalone palce przejmują kontrolę i zakładają ją za mnie. Spoglądam w górę i robię wszystko, co trzeba, aby zobaczyć, jak niesamowicie wygląda mój nieznajomy dzielący się jazdą z wiatrem, który miesza jego surferowe włosy.

"All-Access Pass. Lucky girl."

Kiwam głową, nie rozwijając tematu. Zamiast tego, po prostu wpatruję się w jego oczy, ponieważ są warte mojej uwagi.

"Bodhi." On szczerzy się. "Mam na imię Bodhi."

"Bodie? Jak to miasto duchów w Kalifornii?"

"Bodhi jak święte drzewo figowe".

"Shut. Zamknij się." Oczy wyskakują mi z głowy. "Na serio? Masz na imię Bodhi. B.O.D.H.I?"

On szczerzy się, ale nie mogę powiedzieć, czy jest to duh-that's-just-what-I-said grin lub you're re-so-gullible grin.

"Henna i Bodhi. To takie kurewsko poetyckie. Teraz nadchodzi część, w której informuję cię, że pewnego dnia się pobierzemy i zamieszkamy w małym domku wtopionym w klifowe zbocze Włoch, z widokiem na wybrzeże Amalfi, gdzie będziemy mieć tarasowe gaje drzew cytrynowych, drzew oliwnych... i pomidorów. Uwielbiam pomidory."

Brwi Bodhi'ego calują się na jego czole.

"I zanim powiesz nie i uzyskać wszystkie dziwne na mnie, nie sugeruję, że robimy to od razu. Mam trochę poważnych podróży do zrobienia przed osiedleniem się w jednym miejscu z gorącym facetem." Długie dwusekundowe opóźnienie później, zdaję sobie sprawę, co właśnie powiedziałem.

Rozbawienie rośnie wzdłuż jego ust jak słońce przesuwające się po horyzoncie wczesnym rankiem, obdarzając mnie najjaśniejszym uśmiechem. Wsuwam okulary przeciwsłoneczne. Bodhi i pustynne słońce są trochę zbyt intensywne, nawet dla mnie.

"Henna, czy ty ze mną flirtujesz?"

Grupa dziewcząt zbiera się wokół nas i pstryka kilka zdjęć mnie przed wtopieniem się z powrotem w morze ludzi lejących w kierunku wejścia. Bodhi rzuca im wąskie spojrzenie i przenosi swój wzrok na mnie w poszukiwaniu wyjaśnienia.

Ignoruję dziewczyny i jego ciekawość. "Tak, Bodhi, jestem bezwstydnie, niepologicznie, working-my-ass-off flirtując z tobą. Wszechświat przemówił. Nie możemy ignorować wszechświata."

Zuchwały śmiech wymyka się z niego. "Los?"

"Los? Nie. Los to nic więcej jak inne słowo na szczęście. My jesteśmy czymś więcej niż losem. Brzmimy jak coś niezaprzeczalnego-Romeo i Julia, Johnny i June, Beyoncè i Jay Z ... Henna i Bodhi".

Jego rodzice muszą być niesamowici, jak moi. Nie mogę się doczekać, żeby ich poznać.

Zerkając na zegarek, daje mi ten pożegnalny uśmiech, który powinien być zakazany. "Jakikolwiek szczep zioła, na którym jesteś, jest najwyraźniej dobry. Nie zapomnij o kremie przeciwsłonecznym, kapeluszu, a jeśli nie chcesz paskudnego kaszlu do poniedziałku, powinieneś zakryć nos i usta bandaną lub szalikiem."

"Jak ... żartujesz sobie ze mnie? Czy właśnie wygłosiłeś mi mowę rodzicielską?".

"Muszę iść".

"Jak cię znajdę?"

Zaczyna iść w kierunku dalekiego wejścia, rzucając mi przez ramię zalotny grymas. "Los. Prawda?"

"Fate. Schmate. Teraz mnie wyśmiewasz. Nie fajnie, bae, nawet trochę."

Czekam, aż spojrzy na mnie jeszcze raz. Czekam... i czekam...

Tak!

Kiedy tłum pochłania go z odległości dwudziestu metrów, rzuca mi ostatnie spojrzenie.

Nie żyje. Jestem martwa, bo to jest facet, za którego wyjdę. Henna i Bodhi-perfekcja! Po wzięciu długiego łyka wody, znów wpatruję się w słowa na mojej butelce z wodą.

Nie przejmuj się. Wszystko jest tymczasowe.




Rozdział drugi

----------

ROZDZIAŁ DRUGI

----------

Po nałożeniu tony kremu z filtrem i przykryciu moich splecionych włosów wielkim kapeluszem, przechodzę przez ochronę. Wpadając w różnorodny tłum, który kręci się we wszystkich kierunkach, toruję sobie drogę do pierwszej sceny.

W ciągu kilku godzin moje ubrania są oblane potem, a słodki zapach Coachelli unosi się w zakurzonym pustynnym powietrzu. Mimo to uwielbiam to.

Intensywna energia festiwalowiczów ma swój własny puls, który można wyczuć poza rytmem wybijanym z różnych scen. To nie jest festiwal dla mingle. Wszyscy przemieszczają się od sceny do sceny, tańcząc, śpiewając swoje ulubione teksty i dryfując do następnej sceny, aby zrobić to wszystko od nowa.

"Cholera!" Znajomy głos przykuwa moją uwagę.

Czekając na kolejny występ, zerkam na barykady po prawej stronie sceny i chichoczę na mężczyznę marszczącego czoło ketchupu, który spływa po jego białej koszulce. Spojrzenie niebieskookiego przesuwa się od bałaganu na białej bawełnie, by spotkać się z moim wzrokiem. Zagryzając wargi razem, moje oczy rozszerzają się, gdy parskam kolejnym śmiechem.

"Los pracuje jej tyłek dzisiaj".

On szczerzy się unikalną mieszanką czegoś głupiego i niesamowicie seksownego. Surfer sexy. Nie ... to kowbojski seks. Blond włosy i opalona skóra mówią surfer, ale te idealnie dopasowane dżinsy i buty krzyczą kowboj. A imię to imię mojego przyszłego męża.

"Nie powinnam była sięgać po frytki".

Moja trzeźwa czujność zmieszana z tembrem jego głosu sprawia, że biorę mentalny rachunek wszystkich prezerwatyw w moim posiadaniu.

Podchodzi do mnie, używając kolejnej frytki do wytarcia ketchupu. To tylko pogarsza sprawę.

"Henna." Patricia, menedżerka zespołu szykującego się do wejścia na scenę, kiwa głową i uśmiecha się do mnie, przechodząc obok faceta z keczupem.

Bodhi spogląda przez ramię na nią, a potem z powrotem na mnie z nutą zakłopotania na swojej uroczej twarzy. Nadal nie mogę się zdecydować, czy chcę go zobaczyć na billboardzie w szortach i trzymającego deskę surfingową, czy też myśl o nim na grzbiecie konia sprawia, że robi mi się słabo we wszystkich moich dziewczęcych częściach.

Uśmiecham się do Patricii, zanim szybko zwrócę swoją uwagę na bałagan mężczyzny przede mną. "Nie." Pochylam się nad odgrodzonym terenem, mrugając do strażnika, który obserwuje mnie kilka stóp dalej. Kradzież frytki i popping go do moich ust, I lizać sól z moich ust. "Po prostu nie powinieneś był dostać ketchupu".

Podnosi brew. "Częstuj się."

Łapię kolejnego frytka. "Dziękuję." Stukając nim o dolną wargę, dokonuję inspekcji jego koszuli. "Powinieneś zdjąć tę koszulę, zanim ktoś inny zobaczy, jaki bałagan zrobiłeś".

Uśmiecha się. Bardzo mi się to podoba. Uśmiechy nie są dla mnie niczym nowym. Widziałem ich wiele - głównie aroganckich.

"Nie mam tu innej koszuli". Zanurzając trzy frytki naraz w ketchupie, wrzuca je do ust.

"Twój punkt widzenia?" Biorę jeszcze dwie frytki, zostawiając go z dwiema.

"Jestem dość samoświadomy swojego ciała".

Gryząc frytki na pół, uśmiecham się - girl-meets-boy flirty jeden, tylko dla ketchup facet aka mój przyszły mąż. "Czy kochasz to, co robisz, czy masz marzenia o byciu w zespole? Być tym w świetle reflektorów zamiast tym, który je reguluje?"

"To nie jest to, co robię. To przerwa, którą biorę każdej wiosny. I dla twojej informacji, byłem w zespole." Zjada jedną frytkę i podaje mi ostatnią.

To dziwnie najbardziej romantyczna rzecz, jaką kiedykolwiek zrobił dla mnie facet. Ostatnia frytka przebija pojedynczą czerwoną różę. Przynajmniej tak działa mój umysł.

"Dziękuję." Biorę frytkę. "Piosenkarz?"

"Perkusista."

Perkusista...

Przyciskam rękę do torby nad dokładnym miejscem, gdzie mam prezerwatywę. "No..." zlizuję sól z palców "...co za zbieg okoliczności. Tak się składa, że mam coś do perkusistów".

"Czy nadal ze mną flirtujesz?"

"Zawsze. Nawet gdy nasze dzieci uważają, że to obrzydliwe i jesteśmy za starzy na flirt, zamierzam drażnić się z tobą moją seksownością".

"Urocze." Podrzuca pojemnik z frytkami do śmieci tuż za nim, zanim zwróci się z powrotem do mnie.

"Myślisz, że jestem słodki? Zobacz, Bodhi, masz też umiejętności flirtowania."

To zasługuje na pełny uśmiech, taki, któremu powinien towarzyszyć co najmniej jeden dołeczek. Nie ma dołeczków. To dobrze. Ma seksapil większy niż jakikolwiek dołeczek, który kiedykolwiek widziałem.

Grzbietem ręki wyciera czoło. Jest gorętszy niż garnek diabelskiego gulaszu. Pocierając wargi, jego spojrzenie wędruje wzdłuż mojego ciała. To jest silniejszy haj niż jakakolwiek odmiana marihuany. Bodhi może być moim nowym ulubionym środkiem przeciwbólowym. Wpatruje się we mnie tak długo, że czuję się zupełnie przezroczysta. "Muszę się zbierać." Kiwa głową w stronę sceny. "Ciesz się Coachella, Henna."

"Czekaj!"

Z pewnymi siebie krokami, odchodzi.

"Poważnie! Musisz przestać odchodzić ode mnie, zachowując się tak dziko."

"Savage?" Zerka przez ramię.

Parskam śmiechem. "To znaczy cool, Bodhi. Jesteś po prostu zbyt fajny."

Mrugnął.

Wykopać dziurę w ziemi i nasypać na mnie ziemi. Jestem taki martwy.

Moje palce biegną wzdłuż konturu kręgu ochrony w mojej torebce.

Bodhi i Henna. Westchnienie...

Uśmiecham się, sięgając po telefon.

Ja: OMG Poznałam perkusistę. I ma na imię Bodhi! BODHI!!! Czy ty to czytasz? ON MA NA IMIĘ BODHI!

Prezerwatywy!

Zachichotałam.

Ja: Lol. Prawda? #dead #bestnameEVER




Rozdział trzeci (1)

----------

ROZDZIAŁ TRZECI

----------

Po spotkaniu kilku przyjaciół ze szkoły i kilku innych z kręgu towarzyskiego mojej mamy i ojczyma, jestem naćpana Coachellą, naćpana gumami i naprawdę naćpana myślami o Bodhi.

Nocne powietrze jest elektryczne dzięki energii tańczących tłumów zgromadzonych wokół miejsca imprezy, basom, krzykom i technice świateł ze scen i wielkich ekranów.

Dobra robota, technicy.

Pomijając elementy sztuki i sceny, Coachella w nocy jest dość ciemna i chłodna. Kiedy moja ulubiona ballada gra z odległości dwudziestu metrów, a wszyscy wokół mnie kołyszą się do powolnego rytmu, podnoszę się na palce, żeby zobaczyć scenę. Każda dziewczyna wokół mnie jest na ramionach jakiegoś faceta, zasłaniając mi widok.

Marszczę czoło, bo moja piosenka dochodzi do połowy i mogę ją tylko usłyszeć, ale przyszłam tu, żeby ją zobaczyć. Unikam i kiwam się, w prawo i w lewo, w górę i w dół, jak nadpobudliwy pies, wyciągam szyję, aby zobaczyć, co umyka mi przy każdej próbie. Właśnie wtedy, gdy decyduję się użyć mojej przepustki, aby uzyskać lepszy widok, coś mnie zatrzymuje.

"Ułamek sekundy przed tym, jak silne ramiona unoszą mnie ku niebu, prawie upadam na tyłek. Ciepłe ręce stabilizują moje nogi. Chwytam pięść blond włosów surfera, aby odzyskać równowagę, gdy wyraźny widok na scenę pojawia się w centrum uwagi, ponieważ mój facet jest wyższy niż facet trzymający dziewczynę przed nami.

Szczęściara ze mnie.

Kiedy spoglądam w dół, keczupowy facet odchyla głowę do tyłu, by obdarzyć mnie tym hybrydowym grymasem. Nic nie mówimy. Zamiast tego trzymam w górze ramiona i kołyszę się do piosenki razem z wysokim kowbojem pode mną.

W głowie mi się kręci i kocham każdą minutę.

Ten haj.

Energię.

Światła.

Muzyka.

Wielkie ręce chwytające moje nagie nogi.

Bodhi trzyma mnie również przez następne dwie piosenki. Kiedy zespół robi ostatni ukłon, opuszcza mnie na ziemię. Odwracam się w jego stronę, potykając się trochę o ciała, które nas obijają, gdy tłum się rozchodzi. Moje dłonie obejmują jego ramiona, a jego palce wsuwają się w szlufki moich dżinsowych szortów.

"Mój ulubiony facet od smażenia." Uśmiecham się, ale zamienia się on w kontemplacyjny grymas, gdy sprawdzam jego koszulę. "Gdzie jest twoja plama?"

Uwalniając tylko jedno z moich bioder, skręca swój tors, pokazując mi plamę na plecach.

"Geniusz." chichoczę. "Teraz wygląda to na czyjąś winę, nie twoją" - krzyczę ponad szumem tłumu i szumem we własnej głowie. Powinienem był wypić tylko pół gumy godzinę wcześniej.

"Dokładnie."

"To najlepsza noc w historii. Najlepsza pogoda. Najlepszy tłum. Najlepsze zespoły... To wszystko jest po prostu..."

"Najlepsza?" Śmieje się.

Kiwam głową na powolne westchnienie. "Jesteś najlepszy za pożyczenie mi swoich ramion".

"Nie ma za co." Podnieca mnie to, że jego palce wciąż są zaczepione w moich szlufkach. Nie mam solidnej opinii na temat miłości od pierwszego wejrzenia, ale to zdecydowanie czuje latające iskry, chemię, coś magnetycznego, co sprawia, że moje serce robi zabawne akrobacje.

"Umieram z głodu. Nie miałem nic do jedzenia dzisiaj, z wyjątkiem kilku frytek od tego kolesia, którego spotkałem wcześniej." Bardzo seksowny koleś z zabójczym uśmiechem i złośliwym spojrzeniem w oczach, które każe mi myśleć, że przez jego umysł przechodzą mniej niż odpowiednie myśli.

Dobra decyzja w sprawie prezerwatyw, Juni.

Pochyla się w dół. Zasysam oddech. Centymetr nad moimi ustami, unosi się, zanim zrezygnuje z pełnego, zabójczego uśmiechu. Po tym, jak poddaję się mojemu własnemu uśmiechowi, opuszcza swoje usta do mojego ucha - taki tease - wysyłając szalone dreszcze wzdłuż mojej skóry.

"Muszę pomóc w rozbiórce". On ładnie pachnie. Nikt nie pachnie dobrze po dniu na Coachella, ale kudos do Bodhi ... wciąż jest nieodparty.

"Będę na ciebie czekał."

Znowu stoi wysoko. "To może być kolejna godzina lub dwie".

Jestem gotów zjeść wszystkie dziesięć moich paznokci, a nawet zgrzytać na własnej pięści, jeśli to jest to, co trzeba spacyfikować mój żołądek wystarczająco długo, aby podzielić się z nim moim następnym posiłkiem. "Nie mam nic przeciwko."

Jego oczy zwężają się na krótką sekundę. "Ile masz lat, Henna?"

"Wystarczająco stary, by wiedzieć, że nigdy nie należy jeść keczupu, nosząc biały kolor".

Kaszląc serdecznym śmiechem, przytakuje. "Fair enough." Jego usta wykrzywiają się, gdy jego spojrzenie przeskakuje z pustej sceny na mnie. "Poczekaj na mnie?"

Robiąc krok do tyłu, wkładam palce do tylnych kieszeni moich szortów. "Nie spiesz się. Będę tutaj."

Godzinę i dwadzieścia minut później, dwie seksowne nogi odziane w dżinsy przechodzą obok mnie. "Wciąż umieram z głodu".

Odwraca się. Błysk ulgi pojawia się na jego twarzy. Wyciągam rękę z mojego miejsca na ziemi obok przodu sceny. Podnosi mnie, wpatruje się we mnie przez kilka sekund. Znów pachnie cytryną. Oficjalnie stał się moim ulubionym owocem wszech czasów.

"Czekałeś."

Szczotkując swój tył, chichoczę. "Tak. Dlaczego? Czy często się wystawiasz?"

"Nie do końca." On pociera swoje usta razem. "Chodźmy."

Biorę jego wyproszoną rękę i nie jestem pewien, kto to inicjuje, ale przesuwamy nasze palce, aby je przepleść, jakbyśmy robili to milion razy wcześniej. Wszystko w tej nocy wydaje się naturalne. Dokładnie w tym momencie jestem tak cholernie szczęśliwa, że mogłabym krzyczeć jak mała dziewczynka w święta.

Prowadzi nas do wyjścia.

"Shuttle?" Pytam.

"Tak, mój van jest w hotelu".

śmieję się. "Furgonetka, co? Jak w minivanie? Czy masz żonę i dwoje dzieci?"

Na łatwy chuckle, on potrząsa głową, jak wchodzimy na autobus wahadłowy. Tłum ludzi kanapkuje nas razem, gdy trzymamy się szyn.

Patrzę w górę i uśmiecham się do niego.

On odwzajemnia uśmiech.

Robimy to co minutę lub dwie przez całą drogę powrotną do hotelu. Opanowaliśmy flirtowanie, jakbyśmy się do tego urodzili. Trzymając mnie za rękę, pomaga mi wyjść z autobusu i prowadzi mnie do odległego końca parkingu.

"O mój Boże ..." szepczę.

"Zanim mnie osądzisz-"

"Shh!" Uwalniam jego rękę. "Nie mów nic. Zrujnujesz to dla mnie." Chodząc powoli wokół drobnego okazu vehicular, moje serce prawie eksploduje z mojej piersi.

Jest oszałamiająca.

Klasyczny.

Dobrze utrzymany.

Idealny odcień chabrowego błękitu, jak moja mama mówi o moich oczach.




Rozdział trzeci (2)

Ani jednego wgniecenia.

Nawet w słabym świetle nocy, chrom błyszczy.

"Okay." Staję stopę od jej przodu. "Teraz ja cię oceniam. Nigdy nie pozwól nikomu powiedzieć, że masz coś innego niż nienaganny gust. Nawet jeśli nosisz koszulę do tyłu ... po prostu pokaż im zdjęcie tego piękna, a każda osoba przy zdrowych zmysłach będzie wiedziała, że jesteś bogiem dobrego smaku."

Volkswagen van-vintage i totalna perfekcja.

"1972. Cieszę się, że to popierasz. Jesteś w mniejszości." Otwiera drzwi pasażera.

Rozsiadam się wygodnie w fotelu. Jest nieskazitelnie utrzymane, jak również. "Bodhi?"

"Tak?" Zatrzymuje się przed zamknięciem moich drzwi, a nieśmiały uśmiech natychmiast kradnie jego usta.

Bodhi.

Los jest dziś zabójczy.

"Mam tuzin prezerwatyw schowanych w torebce i plecaku, ale jest już za późno. Myślę, że jestem już w ciąży. Nic nie może czuć się tak dobrze jak siedzenie w tym pięknym vanie."

Mały rumieniec wpełza na twarz Bodhi'ego. "Szczęśliwy van."

*

Bodhi

Skrzywdziłem kogoś, kogo kocham, a teraz płacę za to cenę. To jest to. Raz w roku mam okazję uciec i udawać przez kilka dni, że moje życie nie zmieniło się na zawsze, bo zrobiłem coś tak astronomicznie głupiego.

"Tacos to życie." Henna jęczy, żując swój ogromny kęs taco, gdy siedzimy przy stole piknikowym obok food trucka, który przygotowuje się do zamknięcia na noc - lub wczesny poranek. Ona jest oszałamiającym spojrzeniem na życie, które mogłem mieć, zanim je spieprzyłem. Boże... nie chcę mrugać.

"Są do umarcia dla". Wycieram usta, szczerząc się do niej zza serwetki. "Więc dlaczego jesteś na Coachella sama?" Ale tak naprawdę zastanawiam się, dlaczego ludzie robili jej zdjęcia i dlaczego jeden z najbardziej znanych tour managerów w przemyśle muzycznym uznał ją wcześniej dzisiaj?

Henna trzyma w górze palec, grzechocząc wieloma bransoletkami na nadgarstku, podczas gdy ona kończy przeżuwać swoje jedzenie i bierze łyk wody. Jest reinkarnowaną boginią z lat siedemdziesiątych. "Mój tata miał się tu ze mną spotkać. Był perkusistą..." uśmiechnęła się "...w zespole, który grał tutaj na pierwszej Coachelli."

"Ach, to dlatego masz coś do perkusistów".

"Nie." Potrząsnęła głową. "To tylko dlatego spotykałam się tu z moim tatą. Kochamy muzykę. Mam coś do perkusistów z innych powodów."

Uśmiecham się, czując się tak samo wysoko, jak ona prawdopodobnie była tego ranka. Czy mogę po prostu zatrzymać czas i gapić się na tę dziewczynę? Policzyć piegi wzdłuż mostka jej nosa, wyobrazić sobie, jak mogą się czuć jej długie, kasztanowe włosy, gdy wsuwam w nie palce? Rozszyfrować znaczenie jej tatuaży z henny? "Więc gdzie jest twój tata?"

Ona kończy swój ostatni kęs taco i bierze w dół resztę swojej wody. "Zjadł sushi. Bardzo polecam, żebyś nigdy nie jadła sushi. Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, żeby jeść wypatroszoną rybę przed ugotowaniem. Ya wiesz?"

Na miękkim chucku, który czuje się tak kurewsko niesamowicie, przytakuję. "California veggie rolls są najbliżej sushi".

"O mój Boże! Uwielbiam California veggie rolls. Powinniśmy iść znaleźć jakieś." Oczywiście, że by to powiedziała. Nie jestem pewien, jak naprawdę wygląda świat Henny, ale wydaje się, że nie ma ona żadnych granic i w tej chwili chcę żyć w tym świecie razem z nią.

"Jest po drugiej w nocy". Zerkam na zegarek, podejmując słabą próbę bycia odpowiedzialnym. "Czuję, że powinienem zabrać cię z powrotem do hotelu".

"Stary, ile ty masz lat? To Coachella. Możemy spać w poniedziałek." Ona stoi i pali swoje śmieci na moje. "Dziś wieczorem ... lub dziś rano, dostaniemy kalifornijskie bułki wegetariańskie".

Tak, ona jest torturującym spojrzeniem na życie, które kochałbym żyć.

"Gdzie je dostaniemy o tej porze?" Wrzucam nasze śmieci do kosza na śmieci.

Wpisuje wiadomość do swojego telefonu i w ciągu kilku sekund dostaje odpowiedź. "Znam kogoś, kto zna kogoś, kto zna ..." Wsuwa telefon do swojej torby i patrzy w górę. "Cóż, łapiesz o co chodzi, prawda?"

Ponownie patrzę na mój zegarek.

"Bodhi, Bodhi, Bodhi ... mój naprawdę daleko w przyszłość mąż i tata dziecka ... przestań patrzeć na zegarek". Chwytając mój nadgarstek, zdejmuje mój zegarek i wrzuca go również do swojej torby.

Podnoszę brew. "Jesteś kłopotem". Czy chcę dziś kłopotów? Czy chcę zejść do tej króliczej nory? Dając jej raz-over podczas gdy ona robi to samo do mnie, odpowiedź jest jasna.

Przeplatając nasze palce, ciągnie mnie w stronę furgonetki. "Och, nie masz pojęcia".

Prowadzę nas do celu, walcząc z moją naturalną skłonnością do martwienia się o wszystko i czucia się winnym za ten ogromny uśmiech na mojej twarzy. Ona zwija okno i podkręca radio. Nie pyta mnie, gdzie mieszkam ani co robię. Nie pyta mnie, czy mam dziesięcioro rodzeństwa. Po prostu żyjemy chwilą.

"Uh ... Henna, tam jest brama bezpieczeństwa. Jesteś pewna, że jesteśmy na..."

"Naciśnij przycisk i powiedz "Teenage Dream" Katy Perry".

"Co?" Zatrzymuję się przy bramce, rzucając jej niedowierzające spojrzenie.

Odpinając pasy bezpieczeństwa, czołga się po mnie i zwija moje okno.

"Henna-"

"Shh ..." Ona naciska przycisk i zerka z powrotem na mnie. "Nie gapisz się na mój tyłek, prawda?"

"Masz go w moim polu widzenia." I tak, gapię się na twój tyłek, twoje nogi i każdą inną część twojego ciała, którą moje ręce swędzą, żeby dotknąć w sposób, który prawdopodobnie wkurzyłby twojego chorego na sushi tatę.

Ona szczerzy się, a mój kutas twardnieje. "Teenage Dream" Katy Perry.

Dwie bramy z kutego żelaza otwierają się.

"Widzisz?" Ona siada z powrotem na swoim miejscu. "Wejdź na to, koleś. Kalifornijskie bułki czekają na nas".

Potrząsam głową i wdeptuję w gaz.

"Och..." wykręca usta "...impreza nadal trwa. Nie pozwoliłbym, żeby parkingowy zaparkował nasze dziecko. Jedź w prawo, a my znajdziemy dla niej dobre, bezpieczne miejsce".

"Nasze dziecko?" Skręcam w prawo. "A każdy samochód tutaj kosztuje co najmniej sześćdziesiąt tysięcy. Jestem pewna, że moglibyśmy powierzyć nasze dziecko parkingowemu."

"Nie ma mowy. Tutaj." Wskazuje miejsce z dużą ilością miejsca po obu stronach, po czym uchyla okno.

"Henna?"

Wysiadamy.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Niemożliwe decyzje"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈