Dziewczyna o smutnych oczach

Rozdział pierwszy (1)

========================

Rozdział pierwszy

========================------------------------

Sebastian

------------------------

"A twoja żona?" pyta mnie facet po drugiej stronie lady. Przeciąga głowę na bok i patrzy za mną, po czym sprawdza swój komputer. "Tu jest napisane, że rezerwacja jest dla pana i pani Briggs".

Potrząsam głową. "Nie, to tylko ja. To nie jest problem, prawda?"

"Nie," mówi. "Mamy kilka wycieczek podchodzących jednocześnie. Do tej dodamy po prostu kolejnego solowego jeźdźca".

To nie pierwszy raz, kiedy ktoś pyta o Brooke. Zdarzyło się to w hotelu, gdy zameldowałem się wczoraj wieczorem. Chyba powinienem był zmienić imiona na wszystkim, ale nie sądziłem, że to będzie taka wielka sprawa.

"Proszę wejść na wagę, proszę pana", mówi facet. "Posadzą pana według wagi. Następnie może pan udać się tam, za tę ścianę, aby obejrzeć film o bezpieczeństwie".

Śmieję się do siebie myśląc, że prawie każda kobieta, którą znam, nie zgodziłaby się z tą zasadą ważenia. Ale potem widzę, że pani przy ladzie obok mnie jest ważona i zdaję sobie sprawę, że jedynymi osobami, które widzą wagę są osoby za ladą.

Idę znaleźć miejsce na jednej z ławek za ścianą. Kiedy oglądamy film i dostajemy kompaktowe kamizelki ratunkowe, które zapinamy wokół naszych talii, rozglądam się po parach i rodzinach, które w większości są podekscytowane, że są tutaj.

Kilka osób wygląda na przestraszonych. Może boją się wysokości.

Jedna kobieta wygląda na smutną, co wydaje mi się dziwne, biorąc pod uwagę, że mamy zamiar wybrać się na wycieczkę życia. Podobno jest najlepsza na wyspie. Rozglądam się, czekając, aż jej towarzyszka do niej dołączy, ale nikt tego nie robi. Może dlatego jest smutna.

"Proszę za mną". Kobieta eskortuje nas na zewnątrz, a następnie kieruje każdego z nas do stanięcia na numerze namalowanym na chodniku, gdzie mamy czekać na wezwanie po kolei.

Patrzę z podziwem na wielki niebieski helikopter. Jest fantastyczny. W mieście nie mamy okazji zobaczyć wielu helikopterów.

Stoję obok smutnej kobiety. Jej włosy powiewają od wiatru wytwarzanego przez łopaty helikoptera. Jeden kosmyk wpada jej do ust i patrzę, jak wyciąga go krzywym palcem. Jest piękna. Mniej więcej w moim wieku. Drobna. Przyłapuje mnie na gapieniu się i obdarza słabym uśmiechem. Obowiązkowy uśmiech. I właśnie wtedy zauważam małe rozrzucenie piegów na jej nosie.

"Numer dwa!" osoba przy przednich drzwiach helikoptera krzyczy po raz drugi.

Dotykam jej ramienia. Jej miękkiego, opalonego, stonowanego ramienia. "To ty" - mówię, kiwając głową na numer, na którym stoi.

Podchodzi i daje się wciągnąć do helikoptera. Potem wywołują mnie.

Siadam z przodu, obok smutnej dziewczyny. Zajmujemy dwa miejsca na prawo od pilota, a z tyłu siedzą dodatkowo cztery osoby.

"Enjoy your ride!" krzyczy pomocnik ponad głośnym dronem silnika. "Aloha."

Pilot trzyma w górze zestaw słuchawkowy, wskazując nam, abyśmy założyli swój. Następnie daje nam kilka instrukcji dotyczących mówienia. Każde dwie osoby mają mały mikrofon do wspólnego użytku, a jeśli chcesz mówić, musisz nacisnąć przycisk i trzymać go blisko ust. Wszyscy na pokładzie będą mogli usłyszeć, co każdy mówi.

"Podczas gdy czekamy na naszą kolejkę do wyjścia, przetestujmy mikrofony" - mówi pilot. "Jestem Dustin Holloway. Pochodzę z Seattle w stanie Waszyngton, gdzie przez dwadzieścia lat latałem dla Straży Przybrzeżnej. To jest trochę mniej stresujące".

Wszyscy się śmiejemy, ale nikt nie słyszy śmiechu przez głośny dźwięk śmigła.

"Niech każdy się przedstawi i powie nam skąd jesteście i co was sprowadza na piękną wyspę Kauai". Patrzy na mnie. "Możesz zacząć, numer jeden".

Podnoszę mikrofon do ust i naciskam przycisk. "Cześć, jestem Sebastian Briggs, ale wszyscy mówią mi Bass. Jestem z Nowego Jorku i jestem"- przewracam oczami-"technicznie jestem na moim miesiącu miodowym".

Kobieta obok mnie zwęża oczy na mnie i patrzy w tył, gdzie są dwie inne pary. Patrzy na mnie ponownie, przesłuchując mnie swoim zdezorientowanym spojrzeniem.

Potrząsam głową. "Długa historia", mówię do wszystkich, którzy słuchają.

Wręczam jej mikrofon, jej drobne, miękkie palce chwilowo dotykają moich dłuższych, szorstkich, gdy bierze go ode mnie.

"Jestem Ivy Greene. Ja również pochodzę z Nowego Jorku. Ale, uh, nie podróżujemy razem," mówi, kiwając do mnie.

"Ty też jedziesz solo?" pyta pilot. "Co sprowadza cię do wspaniałego stanu Hawaje?"

Patrzy w dół na swoje ręce, a jej oczy zamykają się na krótką sekundę, zanim ponownie podniesie mikrofon do ust. "Tak, wybieram się solo. Ja ... po prostu zawsze chciałam zobaczyć Hawaje, chyba."

Szybko przekazuje mi mikrofon z powrotem, jakby nie chciała go już używać.

"Mały świat," mówi pilot. "A co z waszą czwórką z tyłu? Też nie jesteście z Nowego Jorku, prawda?".

Cała czwórka przedstawia się, a potem pilot ogłasza, że jesteśmy gotowi do startu.

Nigdy wcześniej nie byłem w helikopterze i z miejsca, na którym siedzę, wyobrażam sobie, że będę miał najlepszy widok ze wszystkich pasażerów. Widzę wszystko po tej stronie helikoptera, łącznie z tym, co znajduje się pod moimi stopami, ponieważ podłoga jest wykonana ze szkła. Współczuję ludziom, którzy utknęli w środku. Zakładam, że zapłacili za swoje bilety tyle samo, co reszta z nas, ale z pewnością ich doświadczenie nie będzie tak spektakularne.

Niemal żałuję, że nie mogę oddać swojego miejsca smutnej kobiecie obok mnie. Ivy. Co za niezwykłe imię. Ale jest ładne. I pasuje do niej. Jej włosy są długie i brązowe, a ich części są cieniowane, a końce tych warstw zakręcają się niemal jak pnącza rośliny wspinającej się po jej włosach.

Gdy helikopter się unosi, Ivy chwyta mnie za kolano i ściska. Kiedy uświadamia sobie, co zrobiła, szybko usuwa rękę, jej twarz zmienia się w trzy odcienie czerwieni.

"Przepraszam", myślę, że mówi. Ale wszystko co widzę to jej poruszające się usta, ponieważ wciąż trzymam mikrofon. I jedyne, o czym mogę myśleć, to że ręka nieznajomej na moim kolanie sprawiła, że poczułem się, jakby przez moje ciało właśnie wystrzelił grom z jasnego nieba.




Rozdział pierwszy (2)

Chwyta się boków swojego siedzenia, zamiast mojej nogi. Chcę jej powiedzieć, że to w porządku, że może chwycić moją nogę, jeśli chce. Ale prawdopodobnie zawstydziłbym ją, bo wszyscy na pokładzie by mnie słyszeli.

Pilot przedstawia nam historię Kauai, mówiąc, że jest to najstarsza hawajska wyspa. Mówi, że nakręcono tu setki filmów. Opowiada nam o wszystkim, od historii plantacji trzciny cukrowej po najlepsze miejsca do jedzenia.

Zdaję sobie sprawę, że słyszę tylko około połowy tego, co facet opowiada, ponieważ z jakiegoś powodu mój umysł jest nadal na ręce, która była chwilowo na mojej nodze. Zachowuję się niedorzecznie. To nie jest tak, że jestem jakimś piętnastoletnim nastolatkiem przeżywającym swój pierwszy dotyk przez dziewczynę.

Próbuję odzyskać skupienie i zmuszam się do słuchania Dustina.

Gdy kierujemy się w stronę wybrzeża, przedstawia nam Wybrzeże Na Pali. To zapierające dech w piersiach z krystalicznie niebieską wodą spotykającą cienkie linie brązowych piaszczystych plaż przed tłem najbardziej zielonych gór, jakie kiedykolwiek widziałem.

Dustin wyjaśnia, że większość tych plaż jest dostępna tylko za pomocą łodzi, a ja zastanawiam się, ile kosztowałoby wynajęcie jednej. Wiem, że nie byłoby mnie na to stać i byłoby marnotrawstwem jechać samemu, ale cholera - zdjęcia, które widziałem na tej wyspie nie oddają jej sprawiedliwości. To naprawdę jest raj.

Patrzę na wszystkich innych, aby zobaczyć, czy są tak samo oszołomieni jak ja. Kiedy moje oczy padają na Ivy, widzę, że jest najbardziej dotknięta przez piękno naszego otoczenia. Śledzę pojedynczą łzę, jak to robi swoją drogę w dół prawej strony jej twarzy.

Po tym, jak pilot zawraca, aby ci z lewej strony helikoptera mogli z bliska zobaczyć wybrzeże, kierujemy się w głąb lądu, przelatując nad najbardziej malowniczym krajobrazem, jaki kiedykolwiek widziałem. Wodospadów jest tak dużo, że wyglądają jak białe włosy na zielonym tle. Są ich setki.

Kiedy dochodzimy do najbardziej imponującego wodospadu, Dustin unosi się w bezpiecznej odległości. "To jest Manawaiopuna Falls, ale wszyscy będziecie go lepiej znać jako 'Jurassic Park Falls' z filmu".



Przez dziesięć minut, lecimy w i z dolin, podziwiając wodospad za wodospadem.

Kiedy zerkam na Ivy - dlaczego ciągle na nią zerkam? - widzę, że ma swój własny wodospad. Wzdłuż jej twarzy. Nie mówię o jednej łzie. Ona wręcz płacze. Brzydki płacz. Jej ciało trzęsie się, jakby nie mogła złapać oddechu. I szczerze mówiąc, jej reakcja zapiera mi dech w piersiach.

"Wszystko w porządku, Ivy?" pyta pilot. "Czy musimy wracać?"

Wyciągam do niej mikrofon na wypadek, gdyby chciała mu odpowiedzieć. Jej drżąca ręka bierze go ode mnie.

"I'm f-fine," jąka się do niego.

"To jest całkiem zapierające dech w piersiach, prawda?" mówi. "Czasami zapominam, że odkąd widzę go cztery lub pięć razy dziennie".

Wszystko, co Ivy może zrobić, to przytaknąć, więcej łez wypływa z niej, jakby nie mogła tego kontrolować.

Czuję się zmuszony sięgnąć i złapać ją za rękę. Ponieważ widzę wyraźnie, że jej łzy nie są łzami radości czy zachwytu. To są łzy bólu. Wygląda na to, że jest w strasznej agonii. Trudno mi tu siedzieć i patrzeć na to. Pomagam ludziom. To jest to, co robię. To moja praca. Przynajmniej tak sobie powtarzam, gdy opieram się chęci pocieszenia jej.

Jeśli porozmawiam z Ivy, cała grupa mnie usłyszy. To nie jest sprawiedliwe dla niej. Więc robię jedyną rzecz, którą mogę. Siedzę i patrzę przez okno, biorąc to wszystko do siebie, wiedząc, że to może być jedyny raz, kiedy kiedykolwiek będę miał okazję przyjechać na Hawaje. Ponieważ ludzie tacy jak ja - ludzie w moim zawodzie - zazwyczaj nie mają okazji do takich wycieczek.

Dustin leci nad kanionem Waimea. A potem leci w dół. Wskazuje kilka popularnych punktów widokowych i szlaków turystycznych. Widzimy ludzi stojących na krawędzi klifów, machających do nas, gdy przelatujemy obok. Uśmiecham się, wiedząc, że za kilka dni będę jedną z tych osób. Wędrówka po kanionie nie była na moim oficjalnym planie, ale jest to coś, co chcę zrobić. I jest za darmo.

Trzydzieści minut później, gdy już przelecieliśmy nad lepszą częścią wyspy, pilot zaczyna mówić o kwiatach. Żółty hibiskus to kwiat państwowy. Całe jego bełkotanie o kwiatach to najnudniejsza część podróży. Najwyraźniej Ivy też tak uważa. Ponieważ zdejmuje swój zestaw słuchawkowy, kładzie go na kolanach i zamyka oczy, dopóki nie wylądujemy.

Jeden po drugim, jesteśmy proszeni o wyjście z helikoptera, a następnie eskortowani do sklepu z pamiątkami, gdzie możemy kupić koszulki, pamiątki, a nawet wideo z całego naszego lotu.

Podczas gdy pozostałe dwie pary pozostają i przeglądają, Ivy i ja kierujemy się do wyjścia.

"Mahalo!" mówi pracownik, otwierając drzwi, abyśmy mogli wyjść.

"Dziękuję", Ivy i ja mówimy jednocześnie.

W milczeniu udajemy się na parking, aby znaleźć nasze samochody. Parking jest pełen Jeepów - samochodów do wynajęcia, które są najczęściej wybierane na tej wyspie. Śmieję się, gdy Ivy omyłkowo próbuje otworzyć drzwi mojej wypożyczalni, frustrując się, gdy jej klucz nie działa.

Podchodzę za nią. "Może powinnaś spróbować tych", mówię, dyndając moimi kluczami przed nią.

Patrzy w dół na swoje klucze, a potem na inne podobne Jeepy.

"Przepraszam", mówi zakłopotana. "Wszystkie wyglądają tak samo".

"Ivy?" mówię, gdy ona odchodzi.

Nie jestem nawet pewien, co zamierzam jej powiedzieć. Wiem tylko, że chcę ją powstrzymać przed odejściem.

Ona odwraca się i podnosi brew.

"Skoro oboje jesteśmy tu sami, może moglibyśmy zrobić kilka innych rzeczy razem".

"Uh, nie jesteś na swoim miesiącu miodowym?"

śmieję się. "Technicznie."

"Więc gdzie jest twoja żona? Czy ona stchórzyła?"

"Tak, stchórzyła. Stchórzyła około dziewięć miesięcy temu tuż przed tym, jak miała przejść do ołtarza."

Ręka Ivy zakrywa jej usta w zaskoczeniu. "Och, tak mi przykro, Sebastian."

"Bass," mówię. "Albo Briggs. Nikt nie nazywa mnie Sebastianem".

"Ok. Cóż, przepraszam, Bass. A ja jestem Ivy."

"Pamiętam," mówię, robiąc kilka kroków bliżej. "Czy jest jakiś pan Greene?"

"Nie. To tylko ja".

"Cóż, najwyraźniej mamy te same gusta," mówię, wskazując na helikopter, a następnie nasze identyczne Jeepy. "Co powiesz na to, żebyśmy przeżyli jeszcze kilka wspólnych przygód? Mam dwa bilety na prawie każdą wycieczkę na tej wyspie."

Ona zastanawia się nad moim pytaniem przez krótką chwilę, a następnie potrząsa głową. "Nie sądzę. Ale dziękuję."

"Czy wkrótce opuszczasz Hawaje?" wykrztusiłem niezręcznie.

Ona znowu potrząsnęła głową. "Nie. Miło było cię poznać, Bass".

"Ciebie również, Ivy. Mam nadzieję, że spodoba ci się twój pobyt na Kauai."

Mam nadzieję, że spodoba ci się twój pobyt na Kauai? Jezu, brzmię jak reklama podróży. Czy to najlepsze, co mogłem wymyślić?

Śmieje się smutno, po czym macha i odchodzi.

Kiedy patrzę, jak wsiada do swojego białego, czterodrzwiowego Jeepa i odjeżdża, zastanawiam się, co mogło sprawić, że piękna kobieta na pięknej wyspie jest tak cholernie smutna. I żałuję, że nie miałem okazji się tego dowiedzieć.




Rozdział drugi (1)

========================

Rozdział drugi

========================------------------------

Ivy

------------------------

Uwielbiam spacerować wzdłuż plaży. Szczególnie o zachodzie słońca. Plaża tutaj w Poipu nie jest szczególnie długa. W końcu wpada się na czarne skały lawowe, które są nie do przejścia. Ale jest wystarczająco długa, aby zgubić się w myślach. A czasem jest wystarczająco długa, żebym zapomniał.

Mijam punkt na plaży, który wystaje do wody i widzę kilka fok łapiących ostatnie promienie gorącego słońca. Jest tam kobieta, wolontariuszka o imieniu Erma, którą poznałem dość dobrze w ciągu ostatniego tygodnia. Erma dostaje wezwanie za każdym razem, gdy foki są zauważone opalanie. Przychodzi na plażę i odgradza teren liną, aby gapie nie przeszkadzali zagrożonym fokom.

Erma powiedziała mi, że te dwie konkretne foki przychodzą od miesięcy. Nadano im nawet imiona. Flip i Flop.

Zatrzymuję się na kilka minut, aby porozmawiać z nią, pozwalając jej przekazać mi więcej wiedzy na temat fok mnichów, które są tak ważne dla niej i stanu Hawaje. Myślę, że Erma musi mieć ze sto lat. Jej skóra jest opalona i zwietrzała i ma tak wiele zmarszczek, że prawie trudno dostrzec w niej kobietę. Ale jest szczęśliwa, że przyjechała tu, by chronić swoje "dzieci". Jest zadowolona ze swojego życia.

Zazdroszczę jej.

Rodzina przychodzi podziwiać Flipa i Flopa, a Erma usprawiedliwia się, że może ich edukować. To oczywiste, że kocha swoją pracę.

Kontynuuję w dół plaży, obserwując dwie małe grupy surferów, którzy desperacko próbują złapać jak najwięcej fal, jak to możliwe, zanim słońce wyjdzie poza horyzont.

Jest pewien mężczyzna, który pracuje przy stoisku z deskami surfingowymi w moim ośrodku. Każdego dnia, gdy przechodzę obok, oferuje mi naukę surfowania. I każdego dnia mówię mu "może jutro". Nie chodzi o to, że nie chcę się uczyć. Myślę, że to może być zabawne. Po prostu nie chcę się uczyć od niego. On mnie przeraża w pewien prześladowczy sposób.

Myślałem o znalezieniu kogoś innego, kto by mnie uczył. Ale jak większość moich innych dobrych intencji, zwykle kończy się na tym, że nic nie robię. Wszystko, co mam, to przebrnąć przez każdy dzień, a pomysł zabawy sprawia, że czuję się gorzej - nawet winny.

Ciężko było zdobyć się na odwagę, by wejść dziś do helikoptera. Zajęło mi tydzień, by się na to zdobyć. I było to tak samo wspaniałe, jak i druzgocące. Tak jak wiedziałem, że będzie.

I choć było to trudne, było mile widzianą zmianą w stosunku do mojej normalnej codziennej rutyny, która składa się z chodzenia po plaży, jedzenia, płaczu, drzemki, a następnie ponownego chodzenia po plaży.

Tylko garstka ludzi pozostała na piasku o tej godzinie. Rodziny spakowały się i wróciły do swoich pokoi, aby umyć się przed kolacją. Większość z tych, którzy zostali to pary idące ręka w rękę, cieszące się wspaniałymi kolorami zachodu słońca, tak jak ja. Jest też kobieta spacerująca z psem. Jest dziewczyna sprzedająca kwiaty. W oddali siedzi mężczyzna na skale lawowej, grający na gitarze.

Kiedy podchodzę wystarczająco blisko, aby usłyszeć jak facet gra, zdaję sobie sprawę, jak dobry jest. Ten facet nie tylko brzdąka na strunach - on potrafi grać. Jestem pod wrażeniem dźwięków płynących z jego gitary akustycznej i znajduję się na piasku około 20 stóp za nim, aby zatracić się w jego muzyce.

Kilka innych osób zatrzymuje się i słucha. Jedna para tańczy, a potem mężczyzna próbuje dać gitarzyście pieniądze, ale ten odmawia. Ten jednak przestaje grać, by nawiązać rozmowę z parą. Kiedy wstaje i odwraca się, uświadamiam sobie, że to ten facet z helikoptera z rana. Sebastian. Albo Bass, jak woli być nazywany.

Patrzy na mnie i widać, że jest zaskoczony moim widokiem. Błyska mi błyskotliwym uśmiechem i unosi brodę.

Wstaję i macham mu lekko, po czym odwracam się, żeby odejść. Wtedy dociera do mnie - dlaczego miałby się cieszyć, że mnie widzi? Jestem zakłopotana, bo rozglądam się dookoła, pewna, że uśmiechał się do kogoś innego. Ale wtedy podbiega obok mnie, z gitarą w ręku.

"Ivy," mówi. Wskazuje na ośrodek, przed którym stoimy. "Zatrzymujesz się tutaj?"

Przestaję chodzić i macham palcami w piasku, gdy z nim rozmawiam. "Nie. Jestem na dole plaży, po drodze".

"Wow. Mały świat."

Kiwam głową w stronę jego gitary. "Słyszałem, jak grasz. Jesteś bardzo dobry. Czy grasz profesjonalnie?"

"Prawie mi się udało", mówi. "Nawet uczęszczałem do szkoły muzycznej przez kilka lat, zanim odszedłem, aby realizować swoje prawdziwe marzenie".

"Ale ty grasz tak dobrze. Trudno uwierzyć, że nie chciałbyś robić tego jako kariery."

"Rzeczywiście kocham grać, ale nie tak bardzo jak kocham bycie strażakiem".

Kręcę głową na bok. "Strażakiem w Nowym Jorku? Pracujesz dla FDNY?"

On przytakuje. "Tak. Mówisz to tak, jakbyś znał kogoś innego, kto to robi".

"Mój kuzyn zrobił, ale to było dawno temu. Odszedł, żeby sprzedawać samochody. Powiedział, że to zbyt stresujące."

"To może być dość intensywne czasami, ale jest również bardzo satysfakcjonujące," mówi. "Więc teraz, kiedy wiesz, co robię, jaki jest twój zawód, pani Greene?"

"Pracuję dla moich rodziców. Są właścicielami sieci kwiaciarni w mieście."

"To brzmi miło," mówi, akurat w momencie, gdy dziewczyna sprzedająca kwiaty podchodzi do nas. "A jaki termin".

"Kwiatek dla pani?" pyta dziewczyna.

"Oczywiście," mówi Bass, wyciągając swój portfel i wręczając dziewczynie kilka dolarów.

"Bass." Dotykam jego ręki. "Dziękuję, ale to nie jest konieczne".

"Nalegam", mówi z ciepłym uśmiechem.

"Jest piękny," mówię, zbliżając kwiat do nosa.

"Włóż go do swoich włosów. Tuż nad uchem," mówi dziewczyna. Patrzy między Basem a mną. "Kwiatek po prawej stronie oznacza, że jesteś singlem. Jeden po lewej oznacza, że jesteś wzięta".

Oczywiście wiem to, będąc florystką, ale i tak pozwalam jej to wyjaśnić.

"Dziękuję," mówię, kładąc kwiat nad moim prawym uchem.

Kątem oka widzę, że Bass jest zadowolony, że umieściłem go za prawym uchem. I chociaż nadal nie jestem pewna jego intencji, zdaję sobie sprawę, że jest mile widzianym rozproszeniem uwagi.




Rozdział drugi (2)

Dziewczyna odchodzi akurat w momencie, gdy słońce zaczyna być pochłaniane przez morze. Jestem zahipnotyzowany tym widokiem. Stoję i patrzę na jego niesamowite piękno, szczęśliwy i smutny jednocześnie. Szczęśliwy, że spełniam obietnicę, że zrobię właśnie to. Smutny, że osoba, której złożyłem obietnicę, nie jest tutaj, by być tego świadkiem razem ze mną.

Znów słyszę gitarę. Jest miękka, kojąca i genialna. Prawie tak, jakby napisał melodię, która ma iść w parze z zachodzącym słońcem.

"Jaka to była piosenka?" pytam, gdy kończy, akurat gdy słońce spada poniżej horyzontu.

On wzrusza ramionami. "Coś, co wymyśliłem właśnie teraz, kiedy patrzyłem, jak oglądasz zachód słońca".

Czuję, że rumienię się wiedząc, że to ja byłem inspiracją.

"Jesteś bardzo dobry."

"Dzięki."

"Cóż, lepiej wrócę." Zerkam w dół na moje bose stopy. "Robi się ciężko nawigować po plaży po zmroku ze wszystkimi skałami lawy. Miło było cię znowu zobaczyć, Bass."

"Ciebie też," mówi. Wtedy on studiuje mnie. "Ivy, miałem na myśli to, co powiedziałem wcześniej dzisiaj. Mam dodatkowe bilety na wiele rzeczy. Jestem tu przez dwa tygodnie i nie mam z kim się zadawać. Każdy inny tutaj jest częścią rodziny lub pary. Myślę, że możemy być jedynymi dwoma samotnymi ludźmi na Kauai. I jesteśmy w podobnym wieku. Przynajmniej tak mi się wydaje. Mam dwadzieścia cztery lata."

"Ja też mam dwadzieścia cztery lata" mówię mu.

"Widzisz, masz to. A ty chodzący po mojej plaży jest jak wszechświat mówiący nam, że powinniśmy się spotkać".

"Twoja plaża?" Podnoszę na niego brew.

"Dobra, nasza plaża," mówi.

"Nie jestem pewien, czy to taki dobry pomysł," mówię mu.

"Dlaczego, czy jesteś tu z kimś? Powiedziałaś, że nie ma pana Greene'a. Czy jest jakiś chłopak? Narzeczony?"

"Nie."

"Dziewczyna?" pyta z figlarnym uśmieszkiem.

Śmieję się. "Nie. Nie ma dziewczyny ani chłopaka".

"Jak długo jesteś na wyspie?" pyta.

"Tydzień."

"A kiedy wyjeżdżasz?"

"Dwudziestego dziewiątego."

Wygląda na zaskoczonego. "To już za cztery tygodnie, Ivy. Przyjechałaś tu na ponad miesiąc? Całkiem sama? Cholera."

"Potrzebowałam trochę czasu z dala od domu."

On przytakuje. "Złe rozstanie? Może rozwód?"

Potrząsam głową, odwracając wzrok.

"Cóż, cokolwiek to jest, myślę, że wpadliśmy na siebie z jakiegoś powodu. Jutro wybieram się na tubing. Pamiętasz, jak pilot opowiadał nam dzisiaj o starych plantacjach trzciny cukrowej, które kiedyś tu były? Cóż, można pojechać na tubę starymi rowami irygacyjnymi. Można płynąć przez jaskinie i inne rzeczy. To faktycznie brzmi całkiem fajnie."

"Tak, wiem o tym wszystkim", mówię, myśląc o zeszłym roku, kiedy nauczyłem się wszystkiego, co było do nauczenia się o tej wyspie.

"Ale nie chcesz tego zrobić?" pyta.

Wzruszam ramionami. Nie mówię mu, że to jedna z rzeczy, które mam zrobić. Podobnie jak wycieczka helikopterem.

"Chodź. Będzie fajnie," mówi. "I edukacyjne."

"Przepraszam. Po prostu nie mogę", mówię. "Powinnam już iść."

Zaczynam odchodzić, ale on łapie mnie za łokieć i delikatnie ciągnie z powrotem w jego stronę. Przyciąga mnie tak blisko, że nasze klatki piersiowe prawie się dotykają. Kładzie swoją drugą rękę na moim ramieniu. Zamykam na krótko oczy, próbując się wyłączyć. Przypomnieć sobie, dlaczego tu jestem. Ale nie mogę zignorować uczucia jego rąk na mnie. To miłe. Jest wymagająca, ale nie sprawia, że czuję się kontrolowana. Jest pewny siebie, ale nie wydaje się arogancki. Ale co najważniejsze, zdaję sobie sprawę, że przez sekundę mogłam zapomnieć.

Nie odpuszcza, wpatrując się w moje oczy. Nie jestem pewna, co on myśli, ale wiem, co przechodzi przez moją głowę. Że jest pierwszym mężczyzną, który mnie tak dotyka, który tak na mnie patrzy, od czasu Eli. Minęło ile, dziewięć lat, odkąd mężczyzna inny niż Eli miał na mnie ręce? Nie chodzi o to, że tego nie chciałam. To było po prostu zbyt skomplikowane, żeby próbować być z kimkolwiek. A potem, cóż, byłam po prostu zbyt... odrętwiała.

Nagle ogarnia mnie fala żalu i odsuwam się.

Wygląda na smutnego. Odwraca się i podnosi swoją gitarę. "Powiem ci coś, Ivy Greene. Przyjdę tu o dziesiątej rano. Będę czekał tutaj przy tej skale do dziesiątej trzydzieści. Jeśli nie będzie cię tu do tego czasu, pójdę na tubę bez ciebie. Ale naprawdę mam nadzieję, że się pojawisz, bo mam wrażenie, że za tymi smutnymi i tajemniczymi oczami kryje się kobieta, która potrzebuje przygody." Wyciąga rękę, a ja ją uścisnęłam. "Może to nawet kobieta, o której napiszę kolejną piosenkę. Tak czy inaczej, miło mi było cię poznać."

"Ty też, Sebastianie Briggs," mówię, niechętnie wyciągając rękę z jego dłoni.

Śmieje się ze mnie za użycie jego pełnego nazwiska. Uśmiecha się do mnie za to, że go zapamiętałem.

Gdy odchodzę, czuję, że mnie obserwuje. Tak bardzo chcę się odwrócić i spojrzeć. Ale nie robię tego. Czuję jednak, jak uśmiech wkrada się na moją twarz. I zdaję sobie sprawę, że to nie jest nawet smutny uśmiech. To uśmiech, którego nie czułem od co najmniej roku. I jest cholernie mile widziany.

Kiedy docieram do punktu i widzę, jak Erma pakuje swoją linę, a foki odeszły na cały dzień, w końcu odwracam się i patrzę za siebie. Bass siedzi na swojej skale, grając na gitarze. I część mnie zastanawia się, czy pisze piosenkę o dziewczynie, którą dziś spotkał. Dziewczynie o smutnych oczach.

I myślę przez chwilę, że co by mi szkodziło zatracić się na chwilę w fantazji? W końcu może fantazja jest właśnie tym, czego potrzebuję - taka, która przyniesie mi chwile spokoju.




Rozdział trzeci (1)

========================

Rozdział trzeci

========================------------------------

Sebastian

------------------------

Siedzę na dużej skale, czując się nieco poturbowany i posiniaczony po moim drugim poranku surfowania. Nie chodzi o to, że nie surfowałem wcześniej, ale fale na Hawajach znacznie różnią się od fal w Jacksonville na Florydzie, gdzie się wychowałem. Ale zaczynam znowu łapać o co chodzi. Surfowanie jest jak jazda na rowerze. Wiąże się z tym wiele pamięci mięśniowej, a kiedy twoje ciało nauczy się utrzymywać równowagę, staje się to o wiele łatwiejsze. Najtrudniejszą częścią jest wiosłowanie do punktu przerwania.

Sprawdzam zegarek i spoglądam w dół plaży. Jest już prawie 10:30. Postanawiam dać jej jeszcze pięć minut na wypadek, gdyby była jedną z tych osób, które zawsze się spóźniają.

Pocieram czoło. Dlaczego mam obsesję na tym punkcie? Nie potrzebuję w tej chwili związku. Zwłaszcza z kimś, kto wydaje się taki, no nie wiem, zagubiony. Ale coś w niej jest innego. I nie mogę zaprzeczyć natychmiastowemu połączeniu, jakie z nią poczułem.

"Aloha, panie Briggs", mówi pracownik ośrodka. "Nie ma dziś gitary?"

Śmieję się i kręcę głową. Wczoraj wieczorem siedziałem tu godzinami, grając na gitarze. Niektórzy pracownicy usłyszeli mnie i zeszli na plażę po swoich zmianach, aby posłuchać. "Może później, panie ..."

"Tua," mówi. "Mów mi Tua. Bardzo dobrze grasz".

"Dziękuję. Czy grasz?" pytam.

"Gram na ukulele".

"Może moglibyśmy zrobić z tego duet jakiejś nocy," mówię.

On uśmiecha się. "Bardzo bym chciał."

"Mógłbyś nauczyć mnie kilku tradycyjnych hawajskich piosenek".

"That I could. Ale teraz muszę wrócić do pracy. A trzy to tłum", mówi, kiwając mi przez ramię.

Odwracam się, by zobaczyć Ivy stojącą za mną, niosącą ręcznik plażowy i torebkę strunową. Trzyma w górze torbę. "Nie wiedziałam, w co się ubrać, więc przyniosłam ubrania na zmianę".

Uśmiecham się szeroko. Potem zdaję sobie sprawę, co ona ma na sobie, i staram się nie jawnie ogle ją. Ma na sobie prześwitującą tunikę, która ledwo ukrywa jasnoniebieskie bikini, które ma na sobie pod spodem. I, Boże Święty, wiem, że będzie musiała zdjąć to nakrycie na naszą przygodę z tubingiem, i zastanawiam się, czy w ogóle zauważę coś innego na trasie.

Przełykam i próbuję wyczarować jakieś słowa. "Miałaś rację, zakładając strój kąpielowy. Na pewno się zmoczysz. Uh, to znaczy, ja też się zmoczę. Wszyscy na wycieczce będą mokrzy." Jezu Chryste, dlaczego tak cholernie zaciska mi się język?

"Myślę, że potrzebujemy też butów do wody, ale te nam zapewnią." Wstaję i sięgam po jej torbę, przewieszając ją przez ramię. "Cieszę się, że przyszłaś".

"Prawie tego nie zrobiłam," przyznaje.

"Dlaczego nie?"

Wzrusza ramionami, a ja widzę w jej oczach, że nie chce, żebym ją naciskał, więc tego nie robię. Oczywiście jest tu sama, w jednym z najpiękniejszych miejsc na ziemi, z jakiegoś powodu. Powodu, którym nie chce się ze mną podzielić.

"Chodź," mówię. "Chodźmy do łazienki".

Robimy naszą drogę do parkingu pod ośrodkiem, w którym się zatrzymuję. Ivy śmieje się, gdy przez niego przechodzimy. "Jak ktoś w ogóle znajduje swój samochód?".

Miejsca są wypełnione dziesiątkami Jeepów. Kiedy znajduję właściwy, wskazuję na jaskrawożółtą klingę tancerki hula na tylnej szybie. "Być może wczoraj sam próbowałem wsiąść do niewłaściwego, więc kupiłem to w sklepie z pamiątkami".

Zachichotała, studiując głupią naklejkę. "Dobry pomysł. Szkoda, że nie wpadłem na to. Zawsze gubię swój samochód."

Otwieram dla niej drzwi, zanim sam wsiadam. "Czy często wychodzisz? Zwiedzanie wyspy czy do restauracji? Przydałoby mi się kilka dobrych rekomendacji miejsc do jedzenia."

"Nie wychodziłam zbyt często," mówi, wyglądając na zakłopotaną. "Byłem na lokalnym rynku kilka razy. Mam pełną kuchnię w moim wynajmie, więc tam gotowałam."

"A odkrywanie?" pytam, zakładając okulary przeciwsłoneczne, gdy wyjeżdżam z parkingu.

Ona potrząsa głową. "Sprawa z helikopterem była pierwszym razem, kiedy robiłam cokolwiek z tego. Jednak dużo chodzę po plaży".

"Jesteś tu od tygodnia i to był pierwszy raz, kiedy widziałaś jakąkolwiek część wyspy poza naszym małym paskiem Poipu Beach?"

Ona przytakuje, ale znów nie oferuje żadnego wyjaśnienia.

Zastanawiam się, co trzyma ją w jej pokoju przez tydzień w miejscu takim jak to. Musi mieć do czynienia z jakimś głębokim gównem. Tak się składa, że mam kilku przyjaciół, którzy przeszli przez całkiem straszne rzeczy. Rzeczy, które uniemożliwiły im pełne życie przez wiele lat. Myślę, że może Ivy jest jedną z tych osób. Utknęła w rutynie, z której nie może się wydostać. Może wszystko, czego potrzebuje, to szturchnięcie. I nie wiem dlaczego, ale czuję się zmuszony do bycia tym szturchańcem. Coraz bardziej czuję, że spotkanie z Ivy ma jakiś większy cel.

Mój telefon dzwoni, a ja spoglądam w dół i uśmiecham się, gdy widzę, kto to jest. "Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że odbieram ten telefon," mówię. "To mój najlepszy przyjaciel".

"Śmiało," mówi Ivy.

Umieszczam połączenie na głośniku. "Hej, Penny. Jak leci?"

"Wspaniale jest usłyszeć twój głos, Bass. Czy znalazłeś jakieś gorące kobiety do surfowania z jeszcze?"

Ivy parsknęła i zakryła usta.

"Aspen, jestem w moim samochodzie i jesteś na głośniku. I proszę, nie każ mi brzmieć jak gracz, kiedy mam kobietę siedzącą obok mnie."

Śmiech tańczy przez telefon. "No to może następnym razem zechcesz mnie ostrzec, że jestem na głośniku. Witaj, kobieto siedząca obok Bassa, jestem Aspen Andrews."

"Uh, witam," mówi Ivy niezręcznie. "Jestem Ivy Greene."

"Ivy i ja poznaliśmy się wczoraj na helikopterze. Ona jest z Nowego Jorku."

"To fantastyczne!" Aspen piszczy.

Już słyszę w jej głosie, że myśli, że to będzie ten jedyny.

Aspen próbowała mnie umówić od miesięcy. Mimo że mieszka teraz w Kansas City ze swoim narzeczonym, który gra zawodowo w baseball, wciąż wybiera dla mnie kobiety za pośrednictwem swoich przyjaciół z powrotem w Nowym Jorku.

"Nie będę cię wtedy zatrzymywać", mówi. "Chciałam ci tylko przekazać dobre wieści".

"Dobre wieści?"




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Dziewczyna o smutnych oczach"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści