Wyzwania na siedmiu weselach

Prolog (1)

==========

PROLOG

==========

"Czy ktoś widział pawie?"

Spoglądam w górę od badania wyboru serwetek. "Przepraszam?"

"Czy widziałeś pawie?" powtarza mój brat.

"Jakie pawie?"

"Pawie, które wynająłem. Zgubiłem je."

"Adrian, o czym ty mówisz?".

"Wynająłem kilka pawi, aby wędrowały po trawniku. Miała to być niespodzianka na jutrzejszy ślub. To twój prezent ślubny ode mnie." Uśmiecha się dumnie. "Zgaduję, że nie umieściłeś tego na liście prezentów. Mówiąc o oryginalnym pomyśle."

Zwężam oczy na niego. "Wynajęłaś pawie, żeby chodziły po trawniku na moim ślubie".

"Fajnie, prawda?"

"- jako prezent niespodzianka."

"Nie ma za co."

"I poszły ... zaginione."

"Nie powiedziałbym, że zaginęły, raczej, że rozeszły się trochę dalej niż się spodziewałem."

Zaciskam wargi. Moja najlepsza przyjaciółka, Ruby, stojąca obok mnie, oczyszcza gardło i próbuje wyglądać na zajętą serwetkami.

"Więc," podpowiada Adrian, "widzieliście ich?".

"Nie, nie widzieliśmy żadnych pawi tutaj w namiocie", syczę przez zgrzytające zęby. "Adrian, czy ty sobie żartujesz?"

Wygląda na zdezorientowanego. "O pawiach? Nie. One rzeczywiście gdzieś tu są. Poza tym, posłuchaj tego. Czy wiesz, że tak naprawdę nazywają się peafowl? Powiedział mi to facet, od którego je wynająłem. Pawie to samce, a samice nazywają się peahens. Pawie! Kto to wiedział?!" Jego twarz nagle się rozjaśnia. "Hej, myślisz, że mogą być w domu? Ludzie zostawiali otwarte drzwi przez cały dzień."

Rubin zerka na mój wyraz twarzy i szybko wskakuje do środka. "Dobry pomysł, najlepiej sprawdzić wewnątrz domu. I ... uh ... może kiedy tam będziesz, możesz sprawdzić, czy wszystkie drzwi do sypialni są zamknięte, tak, że jeśli pawie w jakiś sposób dostaną się do środka, nie zbliżą się do sukienki Freyi lub czegoś podobnego."

Myślę, że moje oczy muszą nienaturalnie wybrzuszać się z głowy, ponieważ staram się nie wybuchnąć na mojego młodszego brata-idiotę, ponieważ Rubin rzuca na mnie kolejne spojrzenie i nagle dodaje, "Idź już, Adrian," bardzo pilnym tonem.

Adrian wylatuje z namiotu w stronę domu, po drodze zgarniając jedną z torebek z przysługami z wiklinowego kosza przy wyjściu. Ruby natychmiast odwraca się do mnie, kładąc dłonie na moich ramionach i patrząc mi w oczy.

"Oddychaj ze mną", instruuje, głęboko wdychając i wydychając.

"Dzień przed moim ślubem, on ustawia pawie luzem w domu?"

"Technicznie ustawił je luźno w ogrodzie", Ruby poprawia, starając się jak najlepiej, aby wydawało się to mniej wielkim problemem. "Nie będą wchodzić nikomu w drogę. I jestem pewna, że znajdzie je przed jutrem. Musisz mu je dać, to oryginalny prezent".

Kręcę głową z niedowierzaniem.

"Myślę, że powinniśmy wyrzucić z głowy pawie i skupić się na tym, co naprawdę ważne", deklaruje Rubin. "Na przykład na tym, jakiej serwetki użyjesz. Biała, prawie biała czy kremowa".

Wzdycham i zwracam uwagę z powrotem na serwetki. "To musi być ... prawie biała serwetka".

"Gdybyś wybrał białą, nie bylibyśmy w stanie pozostać przyjaciółmi". Ona szczerzy się do mnie i gestykuluje wokół namiotu. "Spójrz na to, Freya. Wszystko jest idealne. Z pewnością możemy teraz iść zrelaksować się przy lampce szampana?"

Odwracam się, aby podziwiać ustawienie, jak dziesiątki ludzi pracowicie umieścić wykończenia do tego wszystkiego. To szaleństwo myśleć, jak ogród mojego taty został przekształcony w ciągu zaledwie kilku godzin, gotowy na jutro. Zawsze uważałam, że tutejszy trawnik to idealna otwarta przestrzeń na namiot, a ponieważ znajdujemy się w środku spokojnej wiejskiej okolicy Berkshire, jest to idylliczne miejsce na wiejskie wesele w ogrodzie. Kiedy Matthew się oświadczył, nawet nie próbowaliśmy rozważać innych miejsc. I patrząc na wszystko teraz, jestem pewna, że podjęliśmy właściwą decyzję. To naprawdę zaczyna się układać w całość. Cały wysiłek i czas, jaki włożyłam w ten ślub, wszystkie te małe, malutkie, śmieszne szczegóły - kto wiedział, na ilu różnych rodzajach papieru można wydrukować zaproszenie - wszystko to było tego warte.

Namiot jest piękny, baldachim z lampek nad głową jest magiczny i chociaż kwiaty przyjadą dopiero jutro, już wiem, że będą spektakularne, ponieważ florystka, Lucy, jest geniuszem i całkowicie jej ufam. Uparła się, żeby być tu dzisiaj ze swoimi współpracownikami, żeby wszystko rozplanować i upewnić się, że jej wizja powstanie tak, jak sobie to zaplanowała. (Kobieta po moim własnym sercu.)

Ustawienia stołów wyglądają świetnie, a teraz, gdy serwetki zostały wybrane, są już prawie gotowe. Scena jest gotowa na przyjęcie zespołu, budka fotograficzna ustawiona dokładnie tam, gdzie powinna być w rogu, przysługi posegregowane w koszu przy wyjściu - jeden stracony, dzięki Adrianowi, ale to nic, bo celowo zamówiłam zapasowe, tak na wszelki wypadek - a plan stołów, pięknie zilustrowany przez tego lokalnego artystę, którego namierzyłam na Instagramie, jest starannie ustawiony na sztalugach. Jest też duża rustykalna skrzynia tuż za drzwiami ze stosem kremowych narzut z dzianiny na wypadek, gdyby jutro było trochę chłodno, a w domu jest czterdzieści gigantycznych parasoli, które zamówiłam dla gości na wypadek, gdyby padało, kiedy będziemy robić zdjęcia na zewnątrz (chociaż kiedy ostatnio sprawdzałam prognozę pogody, dziesięć minut temu, wciąż mówiła, że będzie łagodnie i słonecznie). Ale nie można być zbyt ostrożnym - a ja naprawdę starałem się myśleć o wszystkim.

"Nie martwcie się wszyscy, jestem tutaj i jestem gotowy do pomocy" - ogłasza Leo, chłopak Ruby, gdy wchodzi do namiotu, zacierając ręce.

"Spóźniłeś się o kilka godzin", skarży się Ruby, patrząc jak kroczy w naszą stronę. "Wszystko jest zrobione!"

On daje jej złośliwy uśmieszek. "W takim razie jestem na czas, jeśli mnie pytasz. Przepraszam, pociąg był opóźniony dziś rano i to było trochę trudne do uzyskania taksówki z dworca. Miałeś rację, Rubes, powinienem był wziąć wczoraj wolne z pracy i pojechać z tobą w środę wieczorem. Ale, jestem tu teraz!"

"Kiedy nauczysz się, że zawsze mam rację?" Ruby wzdycha, gdy rzuca rękę wokół jej talii i daje jej pocałunek w policzek. "Zrób się użyteczny i przynieś nam, twardym pracownikom, drinka, prawda? Naprawdę najmniejsze, co mógłbyś zrobić."




Prolog (2)

"Jeszcze nie dla mnie", zauważam, skupiając swoją uwagę z powrotem na ustawieniach stołu i nerwowo sprawdzając je po raz kolejny. "Jest jeszcze kilka rzeczy, które muszę wykreślić z listy".

"Ona żartuje, prawda?" Leo pyta Ruby, przed zwróceniem się z powrotem do mnie. "Freya, to dzień przed twoim ślubem. Czy nie powinnaś się zrelaksować?"

"Nie sądzę, że jest wiele narzeczonych, którzy spędzają dzień przed swoim ślubem relaksując się, Leo," zaznaczam, dostając mój telefon z kieszeni, aby uruchomić przez moją listę kontrolną. "Jestem prawie pewien, że tradycyjnie, dzień przed jest zarezerwowany dla freaking out".

On prycha. "Nie sądzę, żebyś kiedykolwiek w życiu świrowała, Freya. Czym mogłabyś się teraz martwić?"

"Cóż, mój brat zgubił pawie -"

"Co?"

"-i muszę Matthew uruchomić przez kilka rzeczy z kierownikiem gastronomii, ponieważ musimy potwierdzić terminy."

"Mówiąc o panu młodym, gdzie on jest?" Leo pyta.

"On jest z rodzicami. Poszli razem na lunch."

Leo podnosi brwi. "Gdzie? Proszę, nie mów mi, że poszli do Korony. Nie widzę, żeby rodzice Matthew rozkoszowali się oferowaną tam kuchnią."

Leo ma rację. On i Rubin kilka razy przyjeżdżali do mojego taty i dobrze wiedzą, że Korona to najbliższy pub w okolicy - to najbliższe cokolwiek w okolicy - ale że jedzenie tam jest zarówno ograniczone, jak i wątpliwe. Jesteśmy prawie pewni, że właściciel kupuje wybór gotowych dań z supermarketu, wrzuca je do mikrofalówki i serwuje za dziesięć dolarów. Mama Matthew, Gail, jest bardzo elegancka i porządna. Nie ma szans, żeby dotknęła czegoś, co postawiono przed nią w Koronie. Wątpię, by zaryzykowała usiąść na jednym z krzeseł, a co dopiero jeść jedzenie.

Chociaż Matthew uwielbia pobyt u taty, w głębi serca jest chłopcem z miasta, czy się do tego przyznaje, czy nie. Lubi opowiadać o tym, że pewnego dnia chciałby uciec na wieś, ale najpierw musiałby zrezygnować z luksusu, jakim jest ogromna różnorodność restauracji i barów w Londynie, a biorąc pod uwagę, że jedzenie i spotkania towarzyskie to jego ulubione zajęcia - nie widzę tego przez długi czas.

"Myślę, że poszli na lunch do miasta, nie martw się", zapewniam Leo. "Niedługo wrócą".

"Wiesz, o czym myślałem? Jak to miło, że ty i Matthew otwieracie Sezon Ślubny, a my go zamykamy," ogłasza Leo.

Marszczę na niego czoło. "Sezon ślubny?"

"Tak. Mamy w tym roku dziewięć ślubów". Leo wydycha, kręcąc głową. "To szaleństwo."

"Witaj w połowie lat trzydziestych, Leo," zauważa Rubin z uśmiechem.

"W połowie lat trzydziestych?! Mam trzydzieści dwa lata! To całkiem sporo późnych lat dwudziestych!" protestuje.

"Jasne, powtarzaj to sobie", mówi, klepiąc go po ramieniu.

"Myślę, że mamy osiem wesel w tym roku, wliczając w to nasze", mówię, prowadząc ich nad barem, aby sprawdzić, czy obsługa będzie miała wszystko, czego potrzebują jutro.

"Dokładnie, cały sezon wesel". Leo przytakuje. "Stąd moja uwaga. Oto jesteśmy, kopiąc sezon ślubny z twoim w marcu, a my doprowadzamy sezon do końca we wrześniu. To będzie wielki rok."

"Spójrzcie na nas, wszyscy dorośli" - komentuje Ruby, studiując jutrzejsze menu koktajlowe zapisane na tablicy kredowej. "Zamierzam być jutro w rozsypce. Wodoodporny tusz do rzęs w gotowości".

"Myślisz, że uronisz łzę mówiąc swoją przysięgę, Freya?" Leo pyta zaciekawiony.

Ruby prycha. "Poznałeś ją? Serce z kamienia, ta jedna."

"Tak słodko z twojej strony, że zauważyłeś," mówię sucho. "Mam nadzieję, że to linia z twojej mowy druhny".

"Nah, zamiar na coś trochę mniej emocjonalne i gushing." Ona szczerzy się, odwracając się z powrotem do Leo. "Jeśli ktoś będzie płakać jutro, to będzie to pan młody".

Twarz Leo rozjaśnia się, gdy zauważa kogoś przy wejściu do namiotu. "Speak of the devil!"

Matthew wślizguje się do środka, omijając pracowników cateringu, którzy wnoszą rzeczy do środka i prawie wpadając na florystę, który przechodzi przez mocowania i obciążenia wagi wiszących kwiatów z właścicielem firmy namiotowej.

"S-sorry," mówi, patrząc flustered jak potyka się z dala od nich i niezdarnie puka do kilku kurników mleka. Brzęczą jak jeden chwieje się w inny.

"Proszę bardzo", mówię, śmiejąc się, gdy on szybko stabilizuje kurki. "To są do aranżacji kwiatowych, które będą tuż przy wejściu do namiotu. Będziemy mieli tam dwa, a potem kilka na szczycie ścieżki przy bramie. Co o tym myślisz?"

"Uh, dobrze," mówi, rozproszony.

"Zanim zapomnę, wiem, że twój tata martwił się o boutonniere, ale powiedz mu, żeby się nie martwił, potrójnie sprawdziłem z kwiaciarnią i potwierdziła, że zdecydowanie ma jeden czeka na niego".

"Czy możemy ... porozmawiać?" Mateusz mówi, jego brwi furrowed.

"Hej, pocisz się. Czy wszystko w porządku?" pytam, nagle zaniepokojony. "O nie. Nie schodzisz z czymś, prawda?".

"Chcesz, żebym zdobył trochę paracetamolu?" Ruby oferuje, podsłuchując, jak się zbliża.

"Hej, Matthew!" Leo szczerzy się, dając mu entuzjastyczne klepnięcie po plecach. "Jak się czujesz, kolego? Miejsce wygląda świetnie, wy dwaj rozbiliście je".

"Tak, bo Matthew miał z tym tyle wspólnego" - komentuję żartobliwie.

To był biegnący żart między nami, że zaangażowanie Matthew w ślub zaczęło się i skończyło na jego oświadczynach. Za każdym razem, gdy próbowałam poznać jego zdanie na jakikolwiek temat, on je odrzucał, upierając się, że jest zadowolony z tego, co chcę.

"Freya, naprawdę muszę z tobą porozmawiać", mówi do mnie poważnym tonem.

"Co to jest?" Pytam, jak Leo i Rubin dzielą się zaniepokojonym spojrzeniem. "Czy nadal martwisz się, że obrażasz swojego wujka, sadzając go na stole numer dziewięć? Bo naprawdę nie sądzę, że on będzie -".

"To nie to."

"Cóż, co w takim razie?"

Jego oczy gorączkowo dart wokół namiotu, a on niespokojnie biegnie ręką przez włosy, co sprawia, że przykleja się wszędzie. Gdy to robi, zostajemy poproszeni o odsunięcie się na bok, aby personel mógł wnieść skrzynie ze szklankami, które mają stanąć za barem.




Prolog (3)

"Słuchaj, możemy iść gdzieś na osobności?" Matthew snaps, strzelając glares na personel, jak przechodzą. "Jest tu tak tłoczno."

Marszczę na niego brwi. "Um, jasne. Leo i Ruby, czy możecie tu trochę posiedzieć, a potem zrobimy tego drinka?".

"Oczywiście. Upewnimy się, że wszystko jest tutaj pod kontrolą, nie martwisz się o nic," zapewnia Ruby. "Do zobaczenia za jakiś czas".

Podążam za Matthew, gdy szturmem wychodzi z namiotu i maszeruje w stronę domu. Tylne drzwi do ogrodu są otwarte i wchodzimy do środka. W kuchni mijamy tatę i Adriana, którzy prowadzą przyciszoną rozmowę. Adrian prostuje się i przykleja uśmiech na twarz, gdy mnie widzi.

"Znalazłeś te pstrokate pawie, tak?" podpowiadam, unosząc brwi, gdy Mateusz kontynuuje wyjście z kuchni i przez salę.

"Absolutnie, sis!" Adrian woła za mną. "Wszystko jest pod kontrolą".

"Nie wierzę ci!" śpiewam z powrotem przez ramię.

"Kocham cię, też!" odpowiada.

Kręcę głową, nie mogąc powstrzymać małego uśmiechu, gdy zatrzymujemy się przy schodach. Mój brat może być idiotą, ale jest kochany.

"Wiem, że ta cała sprawa z pawiem jest trochę szalona", mówię, gdy Matthew opiera się o balustradę. "Ale jestem pewien, że Adrian będzie ... Oh hey, Aunty Em!"

"Jest piękna panna młoda!" moja ciotka tryluje ze szczytu schodów. "I przystojny pan młody! Wszystko gotowe na jutro?"

"Wszystko wygląda świetnie! Potrzebujesz czegoś?"

"Po prostu biegam przez moją lekturę", mówi nam, jak Matthew wpatruje się w podłogę, jego stopa stuka w irytacji. "Twój wujek pije herbatę z wikarym w salonie. Co za urocza kobieta! Opowiadała nam o swoim jutrzejszym kazaniu. To będzie takie wzruszające."

"Ach, ona jest wspaniała, prawda?" Uśmiecham się w górę schodów.

"Czy w tym miejscu nie ma nigdzie prywatnego miejsca?" Matthew mruczy pod swoim oddechem.

Wygląda na to, że może stracić panowanie nad sobą w każdej chwili, chwyta mnie za nadgarstek i ciągnie kilka kroków w dół korytarza, otwiera szafkę pod schodami i wprowadza mnie do środka. Idzie za mną, zamykając za sobą drzwi. Zaskoczona, sięgam po przełącznik na ścianie i zapalam światło. Jest tu tak ciasno, że wszystkie sprzęty domowe, takie jak odkurzacz i miotły, które tata wrzuca tu na wierzchu, są ściśnięte jeden przy drugim.

"Mateusz, co ty robisz?" szepczę, odsuwając trzonek mopa, który spada mi na ramię. "Dlaczego jesteśmy w szafie?"

"Nie mogłem usłyszeć, jak się tam myśli", warczy.

"Tak, cóż, jeśli chciałeś trochę przestrzeni, mogliśmy gdzieś pojechać", zaznaczam, marszcząc nos na wszystkie pajęczyny w kątach. "Są dużo ładniejsze miejsca, żeby uciec od wszystkich".

"To nie mogło czekać."

Przygryza wargę. On naprawdę sprawia, że czuję się na krawędzi. Sposób, w jaki jego maniery są tak szarpane, paciorki potu tworzące się na jego czole, jego oczy darting wokół.

"Matthew, co to jest?" pytam z troską, sięgając po jego ręce. "Czy to te pawie?"

Wyciąga swoje ręce z mojego uścisku. "Pawie? Co? Nie! Tu nie chodzi o pawie. Dlaczego miałoby to być o pawiach?"

"Wiesz co, wyglądasz na nieco roztrzęsionego, więc nie ma potrzeby, żebyś wiedział. Powiedzmy, że mamy do czynienia z sytuacją z pawiem, ale jesteśmy w stanie sobie z nią poradzić."

Wpatruje się we mnie w oszołomieniu, a potem nagle jakby się po prostu poddał. Jego ręce opadają na boki, ramiona opadają, głowa się pochyla. Wydycha, zamykając szczelnie oczy.

"Nie mogę tego zrobić" - szepcze.

"Nie możesz zrobić czego? Matthew, czy wszystko w porządku? Co się stało?"

"Tak mi przykro", szepcze, nagle wyglądając na całkowicie bezradnego. "Wiedziałem o tym od jakiegoś czasu. Powinienem był ci powiedzieć. Rozmawiałem o tym przed chwilą z rodzicami i oni ... cóż ... muszę ci powiedzieć."

Sięgam po niego, ale on cofa się tak bardzo, jak tylko może w tak małej przestrzeni, jego stopa wbija się w odkurzacz. Włącza się, a on rozpaczliwie szuka przycisku zasilania. Spokojnie sięgam po niego i wyłączam go za niego.

"Mateusz, co się dzieje? Martwisz mnie. Cokolwiek to jest, możesz mi powiedzieć". Uśmiecham się do niego z zachętą. "Możemy to posortować razem".

"Nie mogę tego zrobić," krzywi się. "Nie mogę zrobić żadnej z tych rzeczy. Już nie. Nie mogę przejść przez ten ślub."

Wpatruję się w niego, nie mogąc mówić.

"Tak mi przykro, Freya," mówi powoli, ale pewnie, podnosząc swoje oczy, aby spotkać się z moimi. "To już koniec."



Rozdział pierwszy (1)

==========

ROZDZIAŁ PIERWSZY

==========

Kiedy zostajesz porzucony dzień przed swoim ślubem w szafce na miotły, nagle wszystko wydaje się trochę gówniane.

Nigdy nie wyobrażałam sobie, że mój świat całkowicie się rozpadnie w ten sposób, ale gdybym miała, nigdy nie pomyślałabym, że może się to stać w szafce na miotły. Uchwyt mopa dosłownie spoczywał na moim ramieniu. Moja prawa stopa była zrównoważona na szufelce i szczotce na podłodze. Wokół mojej głowy wisiało około stu grubych pajęczyn. A ledwie dwa cale ode mnie był mój narzeczony - mężczyzna, z którym spędziłam ostatnie dwanaście lat, miłość mojego życia, którego miałam poślubić następnego dnia - który zdecydował, że to najlepsze miejsce, by powiedzieć mi, że właściwie to zmienił zdanie.

Szafka na miotły.

Mój mózg nie był w stanie przetworzyć tej informacji. Kazałem mu powtórzyć. Wiecie, tak po prostu, żeby się jak najbardziej torturować. Najwyraźniej nie byłam zadowolona z tego, jak się wyraził za pierwszym razem, kiedy powiedział bardzo wyraźnie, że nie może iść na ślub. Nie, kazałam mu to powtórzyć, za każdym razem oczekując, że jego słowa będą miały sens.

Ale nie było żadnego sensu. Matthew stał tylko w tym schowku na miotły i powtarzał, że od jakiegoś czasu miał wątpliwości, ale nie chciał w nie wierzyć. Miał nadzieję, że po prostu odejdą, a kiedy nie odeszły, nie miał pojęcia, co zrobić. Gdy ślub zbliżał się do nas, próbował znaleźć sposób, by powiedzieć mi, że chce się wycofać. Ale nigdy nie mógł zebrać się na odwagę.

Nagle okazało się, że jest przedostatni dzień i nie mógł znieść tego, że sprawia mi ból, ale wiedział, że musi to zrobić, bo w przeciwnym razie małżeństwo byłoby jeszcze okrutniejsze. Zabrał więc swoich rodziców na obiad i był z nimi szczery. A oni powiedzieli mu, że absolutnie musi mi powiedzieć. Tego dnia. Dokładnie tam.

"Kazali ci to powiedzieć w schowku na miotły?" udało mi się wyszeptać. Gail i Andrew kochali mnie, jak mogli zachęcać swojego syna do odwołania naszego ślubu w schowku na miotły?

"Co?! Nie, nie, oczywiście, że nie", potwierdził, jego brwi furrowing. "Nie wspomnieli konkretnie o szafce na miotły. To było jedyne prywatne miejsce w ofercie."

Ale jak Matthew kontynuował mówienie, jak bardzo mu przykro i jak, mimo że mnie kochał, to po prostu nie był już we mnie zakochany, dziwnie zdrętwiałam. A ponieważ nic nie mówiłam na konto dziwacznego, oszołomionego stanu, w który zdawałam się wchodzić - Matthew po prostu kontynuował swoją sprawę, a każdy powód, który wymienił, dlaczego ze mną zrywa, został podświadomie zapisany w moim mózgu, aby go później przeanalizować.

Wierzył, że może być szczęśliwszy. Poznaliśmy się w tak młodym wieku, że nigdy nie mieliśmy szansy zobaczyć, co jeszcze przed nami. Co jeśli, ciągle powtarzał. Co jeśli to nie było tak szczęśliwe, jak moglibyśmy być? Co jeśli było coś więcej?

"Nie mogę tego zrobić, Freya. Nie mogę tego zrobić. To nie jest już właściwe uczucie. Tak mi przykro."

W końcu, zmęczony powtarzaniem się, Matthew przeszedł do logistyki. Odważnie stwierdził, że pomoże w każdy możliwy sposób, aby ułatwić mi cały proces.

Wpatrywałam się w niego, wciąż zdrętwiała. "Proces?"

"O odwołanie ślubu".

Oh. Racja. Ten proces. Boże. Traciłam Matthew, a ślub, na którego planowanie poświęciłam jedenaście miesięcy, był teraz odwołany. Będziemy musieli poinformować wszystkich, że zostałam wyrzucona do szafki na miotły, mniej niż dwadzieścia cztery godziny przed tym, jak miałam przejść do ołtarza.

Musielibyśmy obdzwonić listę gości, upewnić się, że nikt nie odbył niepotrzebnej podróży i powiedzieć wszystkim, którzy już tu są, aby udali się do domu. Namiot musiałby zostać rozebrany, zespół cateringowy odwołany - nie wspominając o kwiaciarni, zespole, obsłudze baru, wikariuszu, kościelnym kwartecie smyczkowym, firmie oferującej samochody do ślubu, minicabach, facecie od foto-budki.

"A co z pawiami?" szepnęłam.

"Przepraszam?" powiedział, kopiąc odkurzacz na jedną stronę.

"Pawie. Zaginęły."

"Freya, co ty -"

"Pawie, które miały wędrować po trawnikach jutro," powiedziałem, stanowczy teraz, rozdrażniony, że nie dostał. "Jeśli ślub jest wyłączony, musimy je znaleźć, aby mogły wrócić do domu".

Matthew gapił się na mnie, jakbym straciła rozum. Co, myślę, że można śmiało powiedzieć, że miałam.

"Pawie? To o to się martwisz, o pawie?" Jego szczęka zacisnęła się. "Właśnie powiedziałem ci, że ślub jest wyłączony, a ty..."

On trailed off następnie, przed westchnieniem i potrząsając głową. "Słuchaj, Freya, to jest rodzaj tego, co mówię o. My nie ... mesh dobrze już. Jesteś taki pragmatyczny przez cały czas. Więc razem. Co jest świetne. Dla ciebie. Ale ja jestem, wiesz..." Szukał słów. "- Jestem wszędzie. Temperamentny. Emocjonalny. Nie możemy być dla siebie dobrzy. Po prostu nie możemy. Nie mamy sensu."

Zrobił pauzę, przygryzając wargę. Poszłam przed siebie i wpatrywałam się w niego jeszcze trochę.

"Freya, masz wszelkie powody, by mnie nienawidzić," kontynuował posępnie. "Chciałbym ponad miarę, że nie robię tego dla ciebie. Jestem głupim draniem, który powinien był powiedzieć coś wcześniej. Tak mi przykro. Ale wiem też, że robię to, co należy. Myślę ... myślę, że pewnego dnia możesz mi podziękować".

Po tym nastąpiła długa cisza. Próbował ją przeczekać, ale poddał się i zapytał, czy wszystko ze mną w porządku. Potem, gdy nadal nie odpowiadałam, błagał mnie, żebym coś powiedziała, żeby powiedział mu, co powinien zrobić.

Poprosiłam go, żeby zostawił mnie samą w szafce na miotły.

Był chyba trochę zdezorientowany, ale przytaknął, powiedział mi jeszcze raz, że jest mu bardzo przykro, a potem otworzył drzwi.

"Ja ... pójdę porozmawiać z twoim tatą," powiedział miękko. "Get the ball rolling."

O odwołaniu ślubu. Dostałby piłkę toczącą się z odwoływania naszego ślubu.

Poprosiłam go o zamknięcie drzwi. Kiedy to zrobił, sięgnąłem do góry i wyłączyłem światło, a następnie zsunąłem się, aby usiąść na podłodze, obok szufelki i szczotki. Mop spadł do przodu, odbijając się od tyłu mojej głowy i spoczywając na podłodze. Siedziałam tam przez chwilę, zastanawiając się, czy naprawdę istnieje potrzeba, abym kiedykolwiek jeszcze opuściła tę szafkę.




Rozdział pierwszy (2)

Może mógłbym zostać tu na zawsze. Nie było tak źle. Jasne, pachniało trochę stęchlizną i było już zamieszkane przez kilka pająków, ale gdy się to wszystko przeboleje, naprawdę można było uznać to za całkiem przytulne i wygodne miejsce do życia.

Po chwili drzwi delikatnie się otworzyły i tata usiadł obok mnie. Położył rękę na moich ramionach. Oparłam o niego głowę i zamknęłam oczy.

"Tato," wyszeptałam w ciemność, "Nie chcę nikogo widzieć".

"Zakładałem, że tak samo", odpowiedział. "Adrian to sortuje".

"Jak to się stało?"

"Nie wiem," powiedział, trzymając mnie blisko. "Po prostu nie wiem."

Zostaliśmy tam przez długi czas, aż Adrian zgrzytnął knykciami w drzwiach i poinformował, że wszyscy odeszli. Zostaliśmy tylko my trzej. Razem, on i tata podnieśli mnie na nogi i praktycznie zanieśli do mojej sypialni i posadzili na łóżku.

Niechętnie opuścili pokój po moim naleganiu, powoli zamykając za sobą drzwi. W końcu, bezpieczna, wiedząc, że jestem sama, zaczęłam płakać, a moje ciało zaczęło łkać w niepokojąco niekontrolowany sposób, gdy dotarło do mnie, co się dzieje.

Mój cały świat właśnie spektakularnie się rozpadł.

Tata ciągle przynosi mi orzechy włoskie.

Minął tydzień od rozstania z miotłą, a każdego dnia mój tata z zapałem przynosił mi do pokoju orzechy włoskie. Najwyraźniej wygooglował, jak pomóc komuś przejść przez rozstanie. Artykuł, który przeczytał, stwierdzał, że istnieją pewne pokarmy, które mogą pomóc w poprawieniu nastroju i jednym z nich są właśnie orzechy włoskie.

Więc, teraz jestem otoczona małymi miseczkami z orzechami włoskimi. Są dosłownie wszędzie, gdzie spojrzę. Nie rozumiem, skąd on bierze te wszystkie orzechy włoskie.

"Dzięki, tato" - mówię, gdy pojawia się w moich drzwiach niosąc jeszcze jedną miskę. "Ale nie jestem głodny. I mam już te, które przyniosłeś rano".

"Po prostu pop te tutaj w przypadku, gdy potrzebujesz innej przekąski," nalega, podchodząc, aby umieścić je na moim biurku obok mojej klawiatury. "Więc! Jak idzie praca?"

"Jest dobrze."

On przytakuje. "Czy jesteś pewna, że powinnaś pracować, Freya? To wspaniale, że możesz pracować w domu, ale twój szef powiedział, że możesz wziąć trochę wolnego i myślę, że to może być dobry pomysł, aby-".

"Nie, tato, muszę pracować", mówię mu stanowczo, moje oczy utwierdzone na moim ekranie, gdy przewijam moje e-maile. "To trzyma mnie zajęty i rozproszony. To sprawia, że wstaję z łóżka rano."

"Tak, ale..." Wycofuje się, szukając właściwej rzeczy do powiedzenia.

Wzdycham i obracam się na moim krześle, by stanąć przed nim. "Tato, szczerze mówiąc, nic mi nie jest. Nie potrzebuję żadnego wolnego czasu."

"Jeśli jesteś pewien," mówi smutno.

Oferuję mu mały uśmiech. "Słuchaj, tato, nie musisz się o mnie martwić. Nic mi się nie stanie. Wrócę do Londynu za jakiś tydzień. Chciałem tylko dać Matthew czas na ... wyczyszczenie wszystkich swoich rzeczy z mieszkania. Wiesz, żebym nie musiała tego widzieć po powrocie do domu i przypominać sobie o..."

Jego. O naszym wspólnym życiu. Naszej przyszłości.

Kończę i przełykam guzek w gardle, pospiesznie odwracając się z powrotem do laptopa. Boże, nienawidzę tego uczucia. Nienawidzę tego, jak bardzo boli przez cały czas.

Nie mogę pozbyć się tego głupiego, pieprzonego bólu.

To może wydawać się dziwne, ale w wieku trzydziestu dwóch lat to moje pierwsze w życiu złamane serce. Z Mateuszem zaczęłam się spotykać, gdy miałam dwadzieścia lat, a wcześniej nie miałam żadnego poważnego chłopaka. On był moją pierwszą miłością. Ilekroć komuś o tym mówiłam, zawsze mówili, jakie mam szczęście. Ale teraz to, że nigdy nie kochałam nikogo innego, czuję się jak przekleństwo. Bo nie mam pojęcia, jak poradzić sobie z rozstaniem. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak się czuje.

Jak ktoś może być dla ciebie najważniejszą osobą na świecie, a potem, tak po prostu, zniknąć z twojego życia? Zniknął? Tylko, że wiesz, że oni nadal gdzieś tam są. Po prostu zdecydowali się nie być z tobą. A ty masz kontynuować swoje życie. Wiesz wszystko o tej osobie, ale nagle nie wolno ci jej w ogóle znać. To jak opłakiwanie śmierci kogoś, ale on wciąż żyje i ma się dobrze.

Nie mogę tego pojąć. To nie może się dziać naprawdę. Po prostu nie może.

Zrozumie, co zrobił. Musi. To jest gigantyczny, okrutny, umartwiający błąd i wkrótce to zrozumie. Wszystko będzie dobrze, gdy uporządkuje swoją głowę. Do tego czasu wylądowałam na tymczasowym rozwiązaniu, jakim jest ukrycie się przed światem i wszystkimi w nim. Nie mogę pozwolić, by widzieli mnie w takim stanie.

Zanim moje serce zostało roztrzaskane w szafce na miotły, opisałabym siebie jako energiczną, zajętą osobę. Jestem dobra rano, potrafię wypchnąć się z łóżka, gdy budzik zadzwoni po raz pierwszy, w przeciwieństwie do Matthew, który kilka razy wciska Snooze. Zazwyczaj wychodzę pobiegać, zanim on wstanie. Nie jestem dobra w bieganiu - ani w żadnym innym ćwiczeniu, szczerze mówiąc - ale lubię ten cichy, samotny czas, żeby uporządkować myśli, i zawsze czuję się o wiele bardziej gotowa na dzień po mojej pięciokilometrowej pętli.

Po powrocie do domu, brałam prysznic, ubierałam się, robiłam makijaż, a następnie przygotowywałam kawę, podczas gdy Matthew robił swoją kolej w łazience. On wziąłby każdy stary kubek, ale ja zawsze mam kawę w kolbie, którą Ruby kupiła dla mnie dla żartu, a na której jest napisane HOT STUFF. Niewytłumaczalnie kocham tę kolbę i jeśli nie mam w niej mojej porannej kawy, martwię się, że będę miała zły dzień. (Wiem, że wydaje się to moim głupim przesądem, a jednak rano, gdy Mateusz ze mną zerwał? Wypiłam kawę w jednym z kubków taty z flamingiem na nim. To jest dowód właśnie tam).

Kiedy ja wychodziłam do pracy, Matthew właśnie wychodził spod prysznica i ubierał się. Jest grafikiem, a jego biuro znajduje się w południowym Londynie i można do niego szybko dojechać, więc ma ten luksus, że wychodzi pół godziny przed tym, jak musi tam być.

"Kocham cię", powiedziałbym mu każdego ranka, podając mu jego kawę i całując go w policzek.

"Ciebie też" - odpowiadałby sennie.

Może dla niektórych par to kwestia przyzwyczajenia. Ale dla mnie to nigdy nie było takie uczucie.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Wyzwania na siedmiu weselach"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści