Tajemnice kryjące się pod naszym milczeniem

1

1. Eldrin Smith wraca do Springdale

Eldrin Smith w końcu wróciła do Springdale. Lydia Grey, zawsze praktyczna, powiedziała, że nadszedł czas, aby wrócili do domu. Spakowała kilka strojów i kilka niezbędnych rzeczy, wskakując do zielonego pociągu na podróż powrotną.

Gdy się zbliżyli, dom zaczął wydzielać stęchły zapach zgnilizny i pleśni. Eldrin Smith zmarszczył brwi na ten widok.

Z nową miotłą w ręku zamiotła zakurzoną podłogę, po czym padła na kolana ze szmatą, by zetrzeć brud. Lydia Grey uporała się z pajęczynami, podczas gdy Eldrin Smith zmywała podłogę.

Oboje opadli na sofę, oddychając ciężko z wysiłku. Eldrin Smith nalała trzy szklanki wody i postawiła je na stoliku do kawy.

Proszę bardzo - powiedziała Eldrin, podając jedną szklankę przyjaciółce.

Lydia Grey podniosła okrągły kubek. Dziękuję - odpowiedziała.

Wzięła kilka łyków i delikatnie odstawiła szklankę, a jej spojrzenie zatrzymało się na twarzy Eldrin Smith.

Co będzie następne? - zapytała.

Lydia splotła palce wokół kubka i powiedziała: "Pomyślałam, że sprawdzę, czy zatrudniają tu kasjerów".

Lydia instynktownie wzruszyła ramionami, a następnie pozwoliła, by napięcie opadło, gdy powoli wydychała powietrze. Przytaknęła, potwierdzając swoją decyzję.

Rób, co uważasz za najlepsze.

Chwilę później Eldrin z trudem rozgryzła nowy czajnik, który właśnie kupili i zawołała Lydię do pomocy. Lydia stanęła obok niej i cierpliwie pokazywała, jak go używać, aż w końcu zapytała,

Czy Arthur Wise jest w pobliżu?

Eldrin puściła jej palce, biorąc kolejny łyk wody.

/

Eldrin podjęła pracę jako kasjerka w pobliskim supermarkecie.

Nie podano żadnych konkretnych wymagań dotyczących wykształcenia, po prostu kandydaci powinni być pracowici i mieć co najmniej osiemnaście lat. Supermarket znajdował się stosunkowo blisko domu.

Pracując tam przez trzy miesiące, przyzwyczaiła się do monotonii swojej rutyny: uzupełniania półek, przygotowywania się do uzupełniania zapasów i utrzymywania czystości. Pracowała sumiennie i starała się nie otrzymywać żadnych skarg dotyczących jej pracy.

Victor Shine, dziecko sąsiadów, często prosił ją o pomoc w odrabianiu lekcji. Dziś przewracał kartki i pytał,

Czy "Smith" jest synonimem "Arthura Wise'a"?

Hej, starsza siostro - wykrzyknął Victor, machając jej ręką przed twarzą.

Eldrin delikatnie złapała jego małą dłoń.

Tak, zgadza się - odpowiedziała.

Victor uzupełnił odpowiedź, pomachał na pożegnanie i pobiegł do domu na kolację.

To był deszczowy dzień; ulewa uderzała o chodnik jak kamienie, tworząc niezły hałas.

Widząc wchodzących klientów, Eldrin przejrzała serię humorystycznych filmów na swoim telefonie, bez wysiłku przesuwając palcem w górę na dziesięć sekund śmiechu, tylko po to, by powtórzyć ruch ponownie.

Nagle zasłony wejściowe supermarketu otworzyły się, pozwalając odgłosowi deszczu zalać jej uszy, po czym szybko zamknęły się ponownie.

Na zewnątrz lało jak z cebra.

Eldrin przechyliła lekko głowę w prawo, spoglądając na wejście.
Stała tam znajoma postać. Szybko odwróciła wzrok, przesuwając głowę w lewo i zbliżając prawą rękę. Po chwili rzuciła jeszcze jedno spojrzenie w stronę wejścia, ale natychmiast odwróciła wzrok, spuszczając głowę, gdy krótkie filmiki odtwarzały się bez końca.

Nowy klient otworzył czarny parasol, jego ramiona przemokły, a kapelusz ociekał wodą deszczową.

Ten młody mężczyzna, wysoki i przystojny, stał prosto przed nią, zanim schylił się w przejściu do supermarketu.

Ręce Eldrin mimowolnie zadrżały, gdy położyła telefon na szklanej ladzie i mocno chwyciła go obiema dłońmi.

Szklana witryna była wypełniona papierosami.

Trzymając głowę nisko, jej podwójny podbródek spoczywał na sobie, a jej oczy skupiły się na czerwonych napisach na paczkach papierosów.

/

Hej, starsza siostro.

Palce młodego mężczyzny były długie i smukłe.

Ominęły czarne kajdanki na jej ramieniu.

/

Springdale było małe i nieuniknione było, że ich drogi się skrzyżują.

Eldrin Smith bał się tej myśli. Ta obawa utrzymywała się przez kilka minut.

Oparła łokcie na blacie i zakryła twarz dłońmi, na przemian zamykając i otwierając oczy.

Kroki zbliżały się; były coraz bliżej, niemal delikatne jak papier spadający na podłogę.

Jej ręce, zaciśnięte wokół skanera, zaczęły drżeć, a nogi zaczęły się trząść. Z długim, miarowym oddechem tupnęła lekko nogą, by się uspokoić.

'$29.80.'

Eldrin mógł zobaczyć logo marki wyhaftowane na jego koszuli, gdy wyciągnął z kieszeni zmięty banknot 100-dolarowy i podał go jej.



2

Eldrin Smith niezliczoną ilość razy powtarzała w myślach znajome słowa, a jej serce ciążyło na myśl o Arthurze Wise, Brutalu.

Niepokoiła ją perspektywa jakiegokolwiek fizycznego kontaktu z młodzieńcem. Eldrin zatrzymała się na chwilę, skanując metkę z ceną na serwetce, a gdy najechała skanerem na kod kreskowy, podniosła wzrok i napotkała spojrzenie Młodzieńca.

Był znajomy, a jednocześnie tak inny.

Twarz Młodego Rycerza, niegdyś niewinna, teraz zdradzała oznaki dojrzałości. Stał się wyższy, a jego proporcje były uderzające. Zniknął chłopięcy urok jego poprzednich dni, zastąpiony bujną fryzurą, która podkreślała jego delikatne rysy.

Ale strach wciąż się utrzymywał.

Bała się uwięzionej duszy w ukrytej komnacie Młodzieńca, tego, który ośmielił się jej narzucić, robiąc rzeczy, na które mężczyzna taki jak Arthur Wise nigdy by jej nie pozwolił.

Teraz było dwóch Młodych Giermków, z którymi musiała się liczyć. Napawali ją niepokojem.

Kiedy spojrzał w jej stronę, jego brwi uniosły się, jakby przepłynął pod nimi strumień wody, przypływ emocji obejmujący ogromne odległości.

/

Po sprawdzeniu ceny, Eldrin odłożyła serwetkę. Spojrzała na dłonie młodzieńca.

Te same dłonie, które kiedyś prześlizgnęły się jej przez palce, spoczywały teraz na ladzie. Opuszki jego palców, bladoróżowe, kontrastowały z czystymi, czerwonymi banknotami leżącymi na jego dłoni.

Ściskając banknoty, Eldrin umieściła je bezpiecznie w kasie, starając się nie zwracać na siebie uwagi.

Młodzieniec nie wykazywał żadnych oznak, by miało to być dla któregokolwiek z nich niekomfortowe.

Przez ulotną chwilę Eldrin żałowała, że być może nie żyje dalej. Że obsesja, która kiedyś go pochłaniała, mroczna potrzeba wplątania jej w gry władzy i podstępu, zniknęła.

Gdy podała mu drobne, trzymał prawą rękę otwartą, odmawiając jej przyjęcia. Nie miała innego wyboru, jak tylko umieścić monety w jego dłoni, tylko po to, by poczuć, jak jego palce lekko muskają jej skórę, gdy cofnęła rękę.

Poczuła mrowienie.

W przeszłości Eldrin rozkoszowała się drażnieniem go, delikatnie szturchając palcem wrażliwą część jego dłoni.

Teraz jej ręce spoczywały za jej plecami, wahając się, czy było to zamierzone, czy po prostu przypadek. Odwróciła się i zajęła miejsce, nie żegnając się z klientami, zamiast tego wpatrując się pustym wzrokiem w padający na zewnątrz deszcz.

Zasłona została ponownie odsunięta.

Dźwięk deszczu wlał się do środka, po czym zniknął w ciszy.

/

Godzinę później Eldrin wstała i podeszła do półek, spoglądając na siebie w rzędzie luster.

Kiedyś nosiła staranną fryzurę, z grzywką opadającą tuż nad brwiami i końcami gładko zaczesanymi na kark.

Teraz jej włosy były kaskadą brązowych fal, a brwi przypadkowo narysowane ołówkiem, przez co ich ogony były nierówne. Jej oczy były podpuchnięte, cera chuda, a cienie pod oczami utrzymywały się nawet po nałożeniu korektora. Młodzieńczy wigor dwudziestolatki kontrastował z rozpadającym się starym domem.
Po odłożeniu zwierciadła na miejsce, Eldrin odetchnęła, czując słodko-gorzką ulgę i tępy ból w klatce piersiowej.

Pomyślała, że może Młodzieniec jej nie rozpoznał.

Po chwili myśl powróciła:

Może lepiej, że tego nie zrobił.



3

Eldrin Smith zapalił papierosa, zaciągając się długo.

Dym był nieprzyjemny; próbowała rzucić palenie, ale szło jej to opornie. Od czasu do czasu szarpała włosy, zaciągając się desperacko trzema lub czterema papierosami naraz. Kaszląc od czasu do czasu, wzięła głęboki wdech, rozkoszując się zapachem utrzymującym się na jej palcach.

Czasami papieros był tym, czego potrzebowała, by zagłuszyć hałas życia.

Ach, młodość.

Zanim ta myśl przeszła jej przez głowę, zdążyła wypalić ostatniego papierosa.

Kaszląc kilka razy, by oczyścić gardło, Eldrin podeszła do lady, odsuwając zasłonę lewą ręką. Wyrzuciła papierosa za drzwi, mieląc niedopałek pod butem, zanim się oddaliła. Deszcz spadł, zmiatając z powierzchni ziemi resztki jedzenia.

Otrząsnęła deszcz ze skórzanych butów i spojrzała na ciężkie, szare niebo.

Eldrin, czy dzisiaj jest wyprzedaż? - zapytał nonszalancko jej sąsiad, trzymając parasol.

Nie dzisiaj - odpowiedziała Eldrin.

Odsunęła zasłonę i weszła do słabo oświetlonego sklepu.

Sięgając po telefon, otworzyła krótką aplikację wideo, przewijając klipy w tempie dziesięciu sekund każdy.

Po kilku dziesięciosekundowych przerwach w oglądaniu, deszcz w końcu ustąpił.

Eldrin odsunęła zasłonę i spojrzała na świeży, czysty widok na zewnątrz, teraz, gdy deszcz ustąpił.

/

"Właśnie widziałam najgorętszego faceta!" wykrzyknęła Tiana, wysoka dziewczyna świeżo po szkole, ściskając stos książek. Jej śmiech był jaśniejszy niż słońce przebijające się przez chmury. Poważnie, nigdy wcześniej nie widziałam nikogo tak przystojnego.

Eldrin usiadła przy ladzie, opierając podbródek na dłoni. Jak przystojnego?

Gdybym potrafiła go opisać, mój esej dostałby o wiele więcej punktów.

Tiana z trudem znalazła odpowiednie słowa, by wyrazić swoje podekscytowanie.

"Był tuż przy wejściu do naszej dzielnicy. Właśnie kończyłam dostawę, kiedy spojrzałam w górę i o mój Boże, po prostu zamarłam! Moje dłonie się spociły. Ten facet trzymał torbę z chusteczkami, był wysoki, miał niesamowitą cerę, a jego twarz była po prostu...".

Kiwnęła energicznie głową, a jej ręce wykonywały entuzjastyczne gesty. Potem, z lekkim zmarszczeniem brwi, zastanowiła się: "Ciekawe, czy ma dziewczynę...".

Eldrin rzucił jej spojrzenie w bok. "Mając siedemnaście lat można się umawiać na randki".

Mówię tylko, jak niesamowicie byłoby umawiać się z gorącym facetem?

Niektóre tematy, raz wprowadzone, były po prostu zbyt trudne do obalenia.

Eldrin milczał, grzebiąc w szufladzie w poszukiwaniu plastikowej zapalniczki.

Tiana chwyciła butelkę szamponu i podeszła do kasy, wzdychając dramatycznie. "Chcę tylko umówić się z gorącym facetem; byłoby tak fajnie!

Eldrin opuściła wzrok, skanując szampon. "Randka z gorącym facetem? Możesz po prostu skończyć wyczerpana.

Tiana machnęła lekceważąco rękami. Nie dbałabym o to; byłabym zbyt zajęta lataniem na haju miłości. Spojrzała na ekran telefonu Eldrina i zmarszczyła brwi. Znowu przewijasz te głupie filmiki.

Eldrin szybko zablokowała telefon, zanim Tiana mogła zobaczyć więcej. Pracuję - powiedziała lekko zachrypniętym głosem. Co ci do tego?
"Hej, siostro, masz dopiero dwadzieścia lat! Dlaczego nie jesteś na studiach?

Eldrin skinęła na Tianę, by zeskanowała kod płatności.

Szkoła po prostu nie była dla mnie - odpowiedziała Eldrin, unikając jej spojrzenia.

Tiana skierowała kod na swój telefon, a jej nastrój wyraźnie się pogorszył. Tak wielu ludzi chciałoby pójść na studia, ale po prostu nie mogą.

Gdy kod został zeskanowany, Tiana włożyła telefon z powrotem do kieszeni i dodała: "Szczerze mówiąc, rozmawianie o gorących facetach wydaje się teraz bezcelowe".

Ze spuszczoną głową Eldrin bezmyślnie bawiła się zapalniczką. Jej głos był bardziej przyjazny, ale wciąż suchy. Ponieważ jestem po prostu za dobra dla każdego faceta.

Tiana zatrzymała się na chwilę.

Więc kto byłby dla ciebie wystarczająco dobry?

Eldrin zobaczyła w myślach błysk kolorowej czapki, tuż przed jej klasą. Włożyła zapalniczkę z powrotem do szuflady, przypominając sobie czas pełen ekscytujących i elektryzujących wspomnień.

Ten młody chłopak ją wciągnął.

Została usidlona, złapana w zawrotne zaklęcie; jej serce ciągnęło w każdym kierunku, nieustannie drażniąc ją zwrotami akcji i słodko-gorzką ironią. Każdy przypadek samooszukiwania się był połączony z utrzymującym się poczuciem dziwacznego dreszczyku emocji. Czuła się zagubiona w tym dziwnym, nowym świecie.

Wszyscy myśleli, że to ona pierwsza się w nim zakochała.



4

W ciszy, Eldrin Smith ponownie zastanowiła się nad przystojnym facetem, który właśnie ją oczarował. Naprawdę wydaje się taki czarujący - pomyślała.

Eldrin Smith uśmiechnęła się lekko, decydując się nie odpowiadać dalej.

W końcu to miało sens.

Nauczyciele, koledzy z klasy, rodzice - wszyscy patrzyli na młodzieńca. Wszyscy wierzyli, że młodzieńczy duch nie jest złośliwy, nie zdając sobie sprawy, że wygląd zewnętrzny i to, co kryje się pod spodem, mogą się drastycznie różnić.

Eldrin uniosła dłoń, w roztargnieniu dotykając lewego płatka ucha i delikatnie go ściskając.

Tylko ona wiedziała, co Smith miał na myśli...

/

O dziesiątej wieczorem zamykano supermarket.

Eldrin posprzątała kasę, pożegnała się z szefem i odsunęła zasłonę drzwi.

Okolica stopniowo rdzewiała, staw wysechł i zarósł chwastami; drewniany pawilon został opanowany przez winorośl, a drewno zieleniało. Trawnik był poplamiony, latarnie uliczne migotały między jasnymi i przyćmionymi światłami. Dwóch młodych giermków pozbyło się całego piękna, pozostawiając po sobie jedynie zakrwawiony szkielet.

Ulice, które kiedyś czuła się przebita, znajome witryny sklepowe, dzwonek do drzwi, który nacisnęła sześcioma palcami - to wszystko było tutaj: skrzyżowania jej życia.

Zatrzymała się i spojrzała na siódme piętro czteromieszkaniowego apartamentowca. Zaciemnione okna były jak oczy wpatrujące się w nią.

Czuła się tu tak staro, jakby nigdy wcześniej tu nie była.

Eldrin wróciła do domu po ciemku, ściskając pasek torby. Opuszki jej palców były chłodne od nocnego wiatru.

Gdy skręciła na teren wspólnoty, przeszła przez trawnik, skręcając w stronę pawilonu i stawu. Wejście do budynku stanowiła stara żelazna brama, której liczne pionowe pręty były niemal upiorne - wiele przycisków numerycznych wyblakło. W tym siedmiopiętrowym budynku nie było wind, tylko schody.

Przechodząc obok pawilonu, wyciągnęła z kieszeni sześć kluczy, a breloczek lekko zabrzęczał na jej palcu wskazującym.

Z oddali zamigotało światło aktywowane ruchem; tupnęła nogą, a ono oświetliło jej otoczenie słabym żółtym blaskiem, sprawiając, że wszystko stało się zamglone. Zauważyła coś niezwykłego po lewej stronie trawnika: drzewo, które wydawało się wyrastać z powietrza.

Podeszła bliżej.

To była osoba.

Postać stała wysoka, tyłem do niej, z pochyloną głową, ubrana w stylu, który wydawał się nie na miejscu.

Eldrin nie przejmowała się obcymi. Zrobiła unik i podeszła do drzwi, wybierając odpowiedni klucz i pochylając się lekko, by wyrównać dziurkę od klucza.

Ustawiwszy wszystkie zapadki w jednej linii, przekręciła go w prawo, a drzwi otworzyły się z satysfakcjonującym dźwiękiem. Wyprostowała się, chwytając ręką za klamkę.

Nagle fala ciepła spłynęła po jej szyi, wilgotniejąc na skórze. Instynktownie sięgnęła do tyłu, ale zanim jej palce się zetknęły, osoba za nią zaczerpnęła powietrza. Poczuła wstrząs, a jej skóra pokryła się rumieńcem.

Zapach był znajomy, docierał do jej nozdrzy i wypełniał płuca. Poczuła kaszel w gardle.
Ramiona Eldrin Smith owinęły się wokół niej ciasno, a jej usta lekko zadrżały.

Młodzieniec pochylił się bliżej, jego ciepły oddech łaskotał jej ucho.

Minęło trochę czasu - powiedział.

Jego głos był rześki, słowa wisiały w powietrzu jak haczyki.

Jej spokój rozpadł się na kawałki na ten dźwięk.

Z jej gardła wydobyło się kilka kaszlnięć, a głos stał się kruchy i chrapliwy. Opuściła głowę, ledwo udając się odpowiedzieć: "Minęło trochę czasu".

Młody rycerz stanął przed nią, zmuszając ją do cofnięcia się o dwa kroki. Cykady krzyczały wokół nich; czuła zawroty głowy od sposobu, w jaki do niej wołały. Z boleśnie migoczącymi liśćmi opuściła wzrok, kołysząc się lekko, tracąc zdolność słyszenia czegokolwiek.

Eldrin Smith-

Powoli podniosła głowę, stając naprzeciw niego. Jego sylwetka zamajaczyła jej przed oczami.

"Co?" zdołała zapytać.

W tym momencie światło ruchu nagle przygasło, przesłaniając twarz młodzieńca cieniem. Po chwili usłyszała jego głos przerywający ciszę.

Dopiero co wróciłem, co?

Eldrin skinęła głową, prawą dłonią ściskając klamkę, a łokieć naprężył się pod naciskiem.

Zanim zdążyła odpowiedzieć, zadziałał szybciej, pchnął drzwi, zamykając je ponownie.

Jej palce drgnęły, ale zamilkła, pozwalając dłoni opaść z powrotem na udo, a jej oczy powędrowały do skupiska kamelii w pobliżu.

Kwiaty były wyjątkowo piękne.

Arthur Wise przyglądał się jej przez jakiś czas, a wiatr oplatał je dookoła. Kosmyk jej włosów został uniesiony przez bryzę i delikatnie opadł, przywracając jego sercu miarowy rytm.

Prawą ręką zaczesał jej potargane włosy za ucho. Dlaczego tak cicho?



5

Eldrin odwróciła twarz w bok, unikając dotyku zakapturzonego chłopca. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale nic z nich nie wyszło.

Co mogła powiedzieć? Mówić o przeszłości?

Nie chciała.

Wyraz twarzy Arthura Wise'a pociemniał, choć jego głos pozostał łagodny. Dlaczego nic nie powiedziałaś, kiedy wróciłaś?

Zauważywszy jej milczenie, kontynuował: - Pojechałem na południe, żeby cię szukać, ale nie mogłem cię znaleźć.

Eldrin z roztargnieniem potarła ramię, myśląc o południu i północy. North One znajdowało się w północnym regionie; Zakapturzony Chłopiec musiał się tam teraz uczyć. Dlaczego był tutaj, w Springdale?

To było trochę za dużo do rozpakowania.

Zakapturzony Chłopiec zatrzymał się, jego głos opadł. Nigdy nie zgodziłem się na zerwanie.

Spojrzała na niego, przechylając głowę.

Aha. Uznała to za najlepszą ripostę.

Właśnie wtedy ktoś wrócił do domu, a młody giermek podszedł za nią, zerkając z zaciekawieniem na dwójkę stojącą przy drzwiach. Tupnął nogą, by włączyć górne światło, które oświetliło przestrzeń.

Eldrin w końcu mogła przyjrzeć się twarzy Zakapturzonego Chłopca.

Ostre rysy otaczały jego miękkie, zachęcające oczy, które były niezwykle łagodne. Na pierwszy rzut oka wyglądał niegroźnie. Ale te duże oczy torturowały ją przez długi czas.

Młody giermek otworzył drzwi, a dźwięk odbił się echem, gdy zamknęły się za nim. Eldrin usłyszała, jak Zakapturzony Chłopiec mówi cicho: "Eldrin, myliłem się".

Zakapturzony Chłopiec tracił swoją zwykłą obojętność wobec niej.

Eldrin dotknęła lewego ucha, zamilkła na chwilę i w końcu zapytała: - Nie idziesz do domu?

Nie mam już domu - odparł Arthur.

Ponownie pogrążyła się w ciszy. Jej wzrok powędrował z dzikiej trawy na rąbek długich, luźnych spodni Zakapturzonego Chłopca.

Eldrin pomyślała sobie, że powinna mówić do nieznajomego tak, jakby go dobrze znała, aby być uprzejmą, aby pokazać, że naprawdę ruszyła naprzód. Ściskając mocno pasek torby, spojrzała zakapturzonemu chłopcu w oczy. Zapomniałam ci pogratulować dostania się do North One. Zawsze uważałam cię za geniusza. Jaki kierunek studiujesz?

Tym razem Zakapturzony Chłopiec zamilkł. Po prostu wpatrywał się w nią z zaciśniętymi ustami.

Zmusiła się do uśmiechu. "To musi być major najwyższego szczebla. Cóż za pożądane stanowisko...

Zakapturzony Chłopiec chwycił ją mocno za podbródek, jego oczy były intensywne. Zazdroszczę ci, wiesz o tym? Tak po prostu odejść bez słowa.

Słowa uwięzły jej w gardle.

Odejść tak łatwo - kontynuował, jego twarz była o centymetry od jej, oddech mieszał się w ciasnej przestrzeni, napięcie rosło. Wiesz, czego nie mogę zapomnieć, Eldrin?

Tego dnia, kiedy przyszedłem cię szukać z moim listem akceptacyjnym, pukając do twoich drzwi przez cały dzień, dzwoniąc ponad dwieście razy, tylko po to, by usłyszeć, jak ktoś mówi, że twoja rodzina sprzedała dom.

Jego oczy stały się lodowate. Powinienem był połamać ci nogi.

Eldrin przymknęła na chwilę oczy. Dlaczego nie zrobiłeś tego wtedy?

Piorun uderzył w jej umysł i Arthur Wise gwałtownie powrócił do rzeczywistości, a cienie się rozproszyły. Zakapturzony Chłopiec powoli puścił jej podbródek i cofnął się, wyglądając na nieco żałosnego.
"Nie bierz sobie tego do serca, mówiłem to tylko w gniewie".

Szybko zmienił temat. Wróciłaś na dobre?

Eldrin nie chciała wplątywać się w kolejną rundę tej rozmowy, więc włożyła klucz do zamka. Zniżyła głos, zirytowana jego uporem.

Możemy to zostawić na dobre rozstanie?

Zakapturzony Chłopiec zrobił pauzę, po czym odpowiedział: "Tylko dobre początki, żadnych dobrych zakończeń".

Pokonana, potarła skronie, czując lekki ból głowy. Porozmawiajmy o tym później, dobrze?

Arthur Wise rzucił jej szybkie spojrzenie, wyciągając swój telefon. Po odblokowaniu otworzył ekran wybierania numeru.

Po prostu podaj mi swój numer.

Jej milczenie sprawiło, że Zakapturzony Chłopiec zmarszczył brwi.

Arthur napotkał jej spojrzenie, potrząsając telefonem. Był uparty. Daj spokój, po prostu powiedz mi numer.

Z westchnieniem, długim, zmęczonym westchnieniem, słyszalnym tylko dla niej, Eldrin ustąpił i szybko wyrecytował ciąg dziesięciu cyfr. Zakapturzony Chłopiec wpisał je jedna po drugiej. Była zbyt wolna, by otworzyć drzwi, zanim skończył - bum! Drzwi jednostki zatrzasnęły się, zostawiając ją na korytarzu.

Poczuła szarpnięcie za kołnierz, gdy Zakapturzony Chłopiec ją złapał.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Tajemnice kryjące się pod naszym milczeniem"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈