Noc przed naszą wiecznością

Rozdział 1

Leopold Lancaster, pochodzący z Anglii książę o mieszanym pochodzeniu, stał wzdłuż brukowanych ścieżek Mother's Home Vale, przygotowując się do ślubu. Zanim związał się węzłem małżeńskim, chciał rozkoszować się ostatnimi chwilami swojego kawalerskiego życia. Podczas gdy słońce zanurzało się pod horyzontem, rzucając złoty odcień na uroczą wioskę, pozwolił sobie po raz ostatni oddać się beztroskiemu duchowi.

W międzyczasie, w innej części miasta, Margaret Sinclair, utalentowana projektantka bielizny z konserwatywnej rodziny, realizowała osobistą misję. Sfrustrowana blokadą twórczą, zdecydowała, że noc spędzona w lokalnym klubie może przynieść inspirację, a może nawet doprowadzić do niezapomnianego spotkania. Z sercem bijącym na samą myśl, ubrała się z zamiarem, wiedząc, że zanurzenie się w tętniącym życiem nocnym może również rozpalić jej artystyczne zapędy.

Żadne z nich nie spodziewało się jednak elektryzującej chemii, która zapłonęła między nimi - czysta, niewinna dusza wpadająca w ramiona mężczyzny, który nie był niewinny. Leopold, diabelski duch, rozkoszował się dreszczykiem emocji, jaki zapewniło mu to naiwne spotkanie, czując się bardziej żywy niż kiedykolwiek. Jednak stawka tej nowo odkrytej pasji była wysoka; jego królewski status oznaczał, że każdy skandal mógł wszystko zrujnować.

Groźba matriarchini jego rodu, Starej Wiedźmy Agaty, wisiała nad Leopoldem jak ciemna chmura. Od zawsze sprawowała władzę nad rodem Lancasterów i nieustannie knuła, jak zdobyć jeszcze większy autorytet. Gdyby odkryła jakiekolwiek sekrety dotyczące eskapad Leopolda, mogłoby to zniweczyć lata manipulacji i planowania, prawdopodobnie pozostawiając skazę na reputacji rodziny, z której nigdy nie mogliby się podnieść.

Pomimo rosnącego uczucia do Margaret, odurzającego przyciągania, które ciągnęło go ku jej szczęściu, zrozumiał cenę swoich pasji. Z ciężkim sercem ustalił warunki dwumiesięcznego układu między nimi - romansu, który miał przynieść błogie wyzwolenie, ale wiązał się z wyraźnymi granicami. Ścisnął diamentowy naszyjnik i paczkę tabletek antykoncepcyjnych, kładąc je na srebrnej tacy jako przejmujące symbole ich porozumienia.

"Dwa miesiące", przypomniał sobie, ulotna chwila w wielkim planie rzeczy, ale wypełniona obietnicą skwierczących spotkań, które mogły podpalić cały jego świat. Znał ryzyko, ale czuł się przyciągnięty do niej jak ćma do płomienia, balansując na krawędzi pożądania i osądu swojej rodziny.

Gdy zatracił się w myślach o Margaret, ogarnął go dreszcz ich wspólnego sekretu. Czy to możliwe, by wyrwać się z łańcuchów rodowych i odkryć więź, która przeczyła wszelkim oczekiwaniom? Czy mógł naprawdę cieszyć się tym wspólnym czasem bez żadnych zobowiązań, tylko po to, by powrócić do królewskiego obowiązku, który na niego czekał?

Ze śmiechem odbijającym się echem w oddali, Leopold przygotował się do żeglugi po odurzających wodach tej umowy. To, co zaczęło się jako poszukiwanie ulotnej radości, wkrótce stanie się testem lojalności, miłości i granic między sercem a obowiązkiem - testem, którego nigdy nie spodziewał się podjąć.
I tak, pod migoczącymi światłami miasta, rozpoczęła się ich podróż. Rozwinął się przed nimi taniec pożądania, rozkosznie niebezpieczna gra, która mogła na zawsze zmienić bieg ich życia.

Rozdział 2

W wielkiej, tradycyjnej angielskiej posiadłości światło słoneczne przelewało się przez bujne zielone drzewa, oświetlając przestronny podjazd, który z łatwością pomieściłby trzy samochody obok siebie. Pośrodku wznosiła się zapierająca dech w piersiach dwupiętrowa fontanna, otoczona figlarnymi cherubinami, których woda mieniła się w słońcu niczym milion maleńkich diamentów.

Tego spokojnego popołudnia świat wokół Lawrence Manor tętnił życiem i elegancją, ponieważ arystokratyczna księżna Arabella, podobnie jak wielu szlachciców przed nią, trzymała się cenionej tradycji popołudniowej herbaty.

Dzisiejszy dzień był kolejnym z tych typowych. Służba krzątała się po posiadłości z poczuciem pilności. Na czele gospodarstwa domowego stała potężna księżna Eleanor, kobieta o nieugiętej postawie, zawsze dążąca do perfekcji. Personel wiedział, że każde niespełnienie jej wysokich standardów może oznaczać surową karę.

W murach dworu tylko jedna osoba odważyła się podważyć jej autorytet - lord Cedric, krnąbrny syn. Łączyła ich wzajemna pogarda, ale byli zmuszeni współpracować, aby utrzymać rodzinne dziedzictwo.

Ich konflikty nie miały końca i rzadko zdarzało się, by lord Cedric i księżna Arabella znaleźli się w jednym pomieszczeniu bez wybuchu chaosu. Jednak tego popołudnia księżna Arabella poleciła kamerdynerowi wezwać lorda Cedrica, nalegając, by przybył "natychmiast". Pozostali służący skorzystali z okazji, aby się wymknąć, obawiając się, że mogą zostać złapani w krzyżowy ogień.

Nagle głośny trzask zburzył spokój posiadłości. Dźwięk odbił się echem, jakby drzwi otworzyły się z wielką siłą, zaskakując kilka gołębi dziobiących ziarna w słońcu. Odleciały, zaskoczone i zdezorientowane.

Jasne było, że wybuchła wybuchowa kłótnia między lordem Cedrikiem i księżną Arabellą, która zakończyła się tym, że Cedrik wyszedł i wściekle mruknął: "Stara wiedźma".

Gniew księżnej Arabelli doprowadził ją niemal na skraj, a jej serce waliło z oburzenia. W międzyczasie, niegdyś spokojny dwór został zrujnowany, a Lord Cedric po prostu otrzepał swój płaszcz przed wyjściem.

Leopold Lancaster zatrzasnął drzwi samochodu i w mgnieniu oka jego eleganckie czarne Ferrari zaryczało, odjeżdżając z Lawrence Manor.

Musiał odjechać, zanim jego frustracja się wyładuje, obawiając się, że może po prostu spalić tę starą posiadłość i położyć kres bezlitosnej tyranii "Starej Wiedźmy".

Poruszając się po krętych drogach, Leopold czuł się głęboko przekonany o swoich umiejętnościach, podobnie jak o własnej wartości. Kącik jego ust wykrzywił się w uśmiechu. Ach, jakże pragnął tylko sprawić, by serce tej szlachetnej księżnej zabiło szybciej - szkoda, że jej witalność wydawała się wyjątkowo odporna.

Ale potem krótka chwila rozbawienia Leopolda zniknęła, gdy przypomniał sobie powód swojej wybuchowej konfrontacji ze "Starą Wiedźmą" - nigdy nie spodziewał się, że tak dokładnie go wykorzysta.

Nigdy tak naprawdę nie zauważyła jego obecności, ani nie okazała mu nawet odrobiny zainteresowania. Gdyby nie to, że rodzina desperacko potrzebowała następcy trzy lata temu, wątpił, czy nawet wtedy by się tym przejęła.
Ambitna konkurencja w świecie handlu nie przeszkadzała mu; nie miał nic przeciwko byciu wykorzystywanym, jeśli oznaczało to stopniowe gromadzenie władzy i bogactwa dzięki koneksjom rodziny Lancasterów. Rozumiał jednak aż za dobrze, że musi postępować ostrożnie - Stara Wiedźma Agata nie była typowym przeciwnikiem.

Nie spodziewał się jednak, że teraz zamierza kontrolować także jego przyszłość małżeńską.

Dla niego małżeństwo było tylko refleksją. Nigdy nie planował swojego życia osobistego, ponieważ jego rodzice znaleźli szczęście poza granicami tradycyjnego małżeństwa.

Małżeństwo nie było wszystkim - zwłaszcza, że kobieta, którą zasugerowała Agatha, była imponująca: córka markiza, jej status i ród wystarczająco silny, by rywalizować z Lawrencami.

Sprytny mężczyzna uznałby, że poślubienie takiej kobiety może zwiększyć jego wpływy i bogactwo. Chociaż nakrzyczał na Agathę, ostatecznie mógł zaakceptować jej wybór.

To, co naprawdę go rozwścieczyło, to protekcjonalny ton Agathy i pogarda wpleciona w jej polecenia.

Chociaż nieuchronnie poślubiłby kobietę, którą wybrała, buntowniczy płomień w jego wnętrzu już zaczął się rozpalać. Gdy opuścił szybę, chłodna bryza omiotła jego twarz, orzeźwiając ją, a zarazem ostrząc.

Mrużąc oczy przed słońcem, pozwolił sobie na okrutny uśmiech. Czy nie powinien pozwolić sobie na ostatni smak życia w pojedynkę, zanim ulegnie małżeństwu? Być może wakacje byłyby w porządku. Po poświęceniu się Lancaster Holdings... hmm, może trzymiesięczna przerwa była właśnie tym, czego potrzebował.

Zaśmiał się cicho, mając nadzieję, że jego mały akt buntu nie doprowadzi "Starej Wiedźmy" do zatrzymania akcji serca.

Rozdział 3

Pulsujące światła i hipnotyczna muzyka wypełniały powietrze, gdy kobiety w oszałamiających strojach i eleganccy mężczyźni grali w grę uwodzenia na parkiecie. W samym sercu klubu, na podwyższeniu, pięć tancerek odzianych w połyskujące złote bikini kołysało biodrami, porywając tłum. Była północ w weekend, a atmosfera była elektryczna.

Leopold Lancaster wylegiwał się leniwie na otwartej sofie dla VIP-ów, ubrany w srebrnoszarą koszulę i dopasowany garnitur od projektanta, z rozpiętym krawatem i rozpiętymi guzikami koszuli, odsłaniając stonowaną klatkę piersiową pokrytą odrobiną ciemnych włosów.

Jego stopy były elegancko skrzyżowane, jedna ręka trzymała szklankę whisky spoczywającą na kolanie, a druga swobodnie spoczywała na oparciu sofy. Subtelny uśmiech tańczył na jego ustach, enigmatyczny i intrygujący, jakby był w tajemnicy, której nikt inny nie mógł pojąć.

Wydawało się, że się śmieje, ale jego błękitne oczy sugerowały co innego.

Przez całą noc ten niewymuszony urok i leniwa postawa przyciągały niezliczone spojrzenia, zwłaszcza odważnych i żądnych przygód kobiet w klubie. Większość z nich starała się do niego zbliżyć, pragnąc dzielić z nim namiętną noc.

Dlaczego? Ponieważ Leopold był bez wątpienia najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziały.

Z miękko kręconymi włosami, wyrzeźbionymi rysami, które wyglądały, jakby zostały stworzone przez samego Michała Anioła, i przeszywającymi niebieskimi oczami, które wydawały się mieć wszechświat powabu, emanował arystokratyczną atmosferą, która sprawiała, że można było podejrzewać, że jest albo częścią angielskiej elity, albo księciem z jakiegoś egzotycznego kraju.

Wiele kobiet w klubie rywalizowało za kulisami, każda próbując różnych taktyk, aby przyciągnąć uwagę tego księcia.

"Hej tam. Para blond sióstr, znanych ze swojej wysokiej pozycji na scenie nocnego życia, pewnie wykonała swój ruch.

Leopold jedynie uniósł brew w uprzejmym podziękowaniu, a jego wyraz twarzy pozostał obojętny.

Zazdrosne spojrzenia innych mężczyzn skupiły się na nim, ale nie zwracał na nie uwagi.

Dwie kobiety, ubrane w odsłaniające ciało stroje, zdecydowanie chciały, by to na nich zatrzymał swój wzrok.

"Przystojniaku, skąd jesteś? Siostry, zawsze chętne do kolekcjonowania "zagranicznych piękności" w ramach swoich klubowych przygód, podeszły do niego z entuzjazmem. Ich znajomość angielskiego była na najwyższym poziomie.

Gdy starsza siostra figlarnie przejechała wypielęgnowanymi paznokciami po brzuchu Leopolda, flirtując, gdy powoli przesuwała się w kierunku jego klatki piersiowej, jej siostra odważnie wspięła się na jego kolana, nie przejmując się publicznym pokazem: "Hej tam, możemy postawić ci drinka?".

Leopoldowi trudno było odrzucić tę atrakcyjną propozycję. Z przyjemnością - odpowiedział płynną francuszczyzną.

Siostry były przez chwilę zaskoczone, a ich nieskazitelnie umalowane twarze wyrażały zdziwienie obrotem wydarzeń. Wymieniły zdumione spojrzenia.

"Czy to francuski?" - szepnęła starsza siostra do swojego rodzeństwa.

Chyba tak.

"Mówisz po francusku?

Nie bardzo.

"Daj spokój, czy nie miałeś właśnie gorącej rozmowy z Francuzem w zeszłym tygodniu? Powinieneś już znać przynajmniej kilka zwrotów!
Założyli, że Leopold ich nie rozumie i zaczęli rozmawiać po mandaryńsku, ich słowa stawały się coraz bardziej prymitywne i lekceważące, ku jego irytacji.

Mężczyźni, oczywiście, są istotami zmysłowymi; decyzja o tym, czy wziąć kobietę do łóżka często zależy od jej wyglądu. Ale Leopold był bardziej wymagający niż większość, być może ze względu na fakt, że nigdy nie brakowało mu partnerek do łóżka.

W Anglii piękne kobiety często rzucały się na niego bez większego wahania. Chociaż był singlem, miał dwie kochanki, których wygląd, figura i inteligencja były naprawdę wyjątkowe.

Nawet gdy spędził trzy miesiące na wakacjach w Westerlandzie, nadal wahały się prosić o dołączenie do niego, zamiast tego cierpliwie czekając na jego powrót do Anglii. Jednak to oczekiwanie zaczęło być nieco nudne.

Z jego wyglądem i statusem, kobiety lgnęły do niego, co tylko podnosiło jego standardy, prowadząc do szybkiej rotacji kochanek.

Otoczony pięknem, pragnął więcej, nieustannie podnosząc poprzeczkę, sprawiając, że każde nowe spotkanie było nieco bardziej ekscytujące niż poprzednie.

Rozdział 4

Gdy siostry bliźniaczki obok niego próbowały obnosić się ze swoim nędznym francuskim i uwieść go, Leopold Lancaster odrzucił je ze zmarszczonymi brwiami. Niemal natychmiast pojawił się wynajęty bramkarz klubu nocnego, aby je odprowadzić.

W końcu był VIP-em w klubie nocnym Davida Blackwooda i nie było miejsca na nieostrożność.

Gdy tylko siostry zostały odprowadzone do drzwi, podeszła do nich kolejna śmiała dziewczyna.

Miała na sobie wyzywającą mini sukienkę, która niewiele pozostawiała wyobraźni, a jej piersi bez stanika były ledwo ukryte, przyciągając wzrok na wszystkie niewłaściwe sposoby.

Hej, przystojniaku, jeśli postawisz mi drinka... - rzuciła mu zmysłowe spojrzenie - jestem dziś cała twoja.

Leopold uniósł brew z zainteresowaniem.

Przypomniał sobie swoją wizytę w Westerlandzie lata temu; wtedy dziewczyny nie były tak bezczelne. Teraz, po zaledwie kilku latach, scena w Westerlandzie niesamowicie się rozluźniła.

Spojrzenie Leopolda powędrowało od jej głowy do stóp, bez skrępowania chłonąc ją, jakby rozbierał ją wzrokiem.

Przyzwoite krągłości.

Jej zgrabny tył był całkiem kuszący. Leopoldowi trudno było uwierzyć, że pod obcisłą sukienką nosiła coś więcej niż stringi.

Mimo to nie interesowała go dziewczyna, którą można zaciągnąć do łóżka za cenę drinka. Flirtowanie mogło być wystarczająco zabawne, zwłaszcza że czuł się dziś wyjątkowo znudzony.

Jednym ruchem nadgarstka przywołał martini z baru.

Dziewczyna chętnie je przyjęła, myląc drinka z biletem do łóżka księcia.

Ale Leopold pochylił się blisko, jego głęboki, uwodzicielski głos owinął się wokół niej. Jeśli poproszę cię o następnego drinka, czy pozwolisz mi użyć... krępowania? A może nawet zabaw z woskiem?

Dotknął jej ucha, a jego słowa ociekały insynuacjami.

Dziewczyna zadrżała, i to nie tylko z powodu jego powabu - za jego słowami kryły się mrożące krew w żyłach intencje.

Ograniczenia. Zabawa woskiem.

Wzdrygnęła się, powoli odsuwając się od niego, a jej piękna twarz zdradzała mieszankę zaintrygowania i niepokoju.

Wygląd może być mylący; okazało się, że przystojny mężczyzna miał słabość do BDSM.

Myślę, że fajnie byłoby cię związać i powiesić pod sufitem, kochanie... - obiecał z diabelskim uśmiechem na ustach.

Właśnie sobie przypomniałem, że mam przyjaciela, z którym muszę się spotkać. Będzie tu lada chwila, więc... przepraszam! Zanim zdążył odpowiedzieć, zniknęła, jakby była mirażem.

Odeszła tak szybko. Jakie to nudne.

Leopold bezczynnie obracał kieliszkiem, zastanawiając się, jaka kobieta podejdzie do niego jako następna.

Hej, stary, twoje standardy są trochę za wysokie. Te królowe, które właśnie przegoniłeś, były najgorętszymi dziewczynami w naszym klubie - zaśmiał się David Blackwood, przyjaciel Leopolda ze studiów, wchodząc do kabiny VIP.

Zostali najlepszymi przyjaciółmi w Anglii, gdzie David zrezygnował z rodzinnego biznesu po powrocie do Westerland, pożyczając nawet fundusze na start od Leopolda, aby uruchomić swój klub nocny.

Choć Leopold był często chłodny i zdystansowany, wspierał swojego przyjaciela całym sercem. Kiedy David wyznał, że chciałby otworzyć klub, ale brakowało mu kapitału, Leopold bez wahania wysłał mu fundusze.
Z biegiem lat sieć klubów nocnych Davida rozrosła się wykładniczo, przynosząc zyski znacznie przekraczające to, co pożyczył mu Leopold. David zaproponował kiedyś, że zwróci pieniądze wraz z odsetkami, ale Leopold po prostu odpowiedział: "Postaw mi drinka, gdy następnym razem będę w Westerland".

Drink nie był niczym wielkim i nic nie mogło wyrazić wdzięczności Davida za kilka butelek. Teraz, gdy jego najlepszy przyjaciel w końcu przybył do Westerland, był zdeterminowany, by przez jedną noc traktować go jak członka rodziny królewskiej.

Leopold leniwie przewrócił oczami w stronę przyjaciela, który droczył się z nim.

Racja, prawie zapomniałem. Twoje kochanki w Anglii są albo gwiazdkami, albo top modelkami. Domyślam się, że tutejsze dziewczyny nie mogą się z nimi równać.

Kobiety są po prostu nudne - wzruszył ramionami Leopold.

Rozdział 5

Leopold Lancaster miał rację sądząc, że piękne kobiety mogą być raczej nudne. Jednak kobiety wokół niego tej nocy były oszałamiające, więc nie było potrzeby się nad tym rozwodzić; kobieta, która nie była piękna, po prostu nie kwalifikowała się, by stać obok niego.

Ha, kolego, gdyby wszyscy faceci w tym klubie usłyszeli, jak to mówisz, czekałoby cię poważne pobicie - wtrącił David Blackwood, z rozbawieniem tańczącym w jego oczach.

Leopold wzruszył ramionami, a na jego twarzy pojawiła się nonszalancja, jakby chciał powiedzieć, że bycie osaczonym przez stado facetów było o wiele lepsze niż bycie otoczonym przez grupę nudnych kobiet.

David poklepał Leopolda po ramieniu i usiadł na pobliskim siedzeniu, dając znak kelnerowi, by podał mu butelkę najlepszego klubowego trunku.

Cóż, jeśli są nudne, po prostu je zignoruj. Dziś wieczorem pij co chcesz, ja stawiam - zaproponował David, wiedząc, że zazwyczaj spokojny Leopold ma coś na głowie. To nie było w jego stylu, aby komentować kobiety, a David nie miał zamiaru się w to wścibiać. Cokolwiek go dręczyło, mogło poczekać; noc i drinki były ważniejsze.

Jasne - odparł Leopold roztargnionym tonem.

W głębi duszy Leopold rzeczywiście był zajęty. Ta długa przerwa nie była tylko po to, by dobrać się do skóry jego kontrolującej byłej, Starej Wiedźmy Agaty; była to również szansa na ponowne połączenie się z rodzicami, których nie widział od wieków.

Jego matka pochodziła ze Wschodniego Westerlandu, gdzie poznała Rodericka Lawrence'a, jego znacznie starszego ojca, podczas studiów w Anglii. Zakochali się w sobie, ich miłość rozkwitła bez granic, a on był owocem tego burzliwego romansu.

Nie byłoby sprawy, gdyby nie to, że jego ojciec był wybitnym żonatym mężczyzną. Jego prawowita żona była córką jakiegoś markiza i mieli razem prawowitego spadkobiercę.

Z tego powodu Leopold od urodzenia był skazany na bycie nieuznanym nieślubnym dzieckiem - zupełnym przeciwieństwem swojego prawowitego, szlachetnego brata.

Jego ojciec nie był typowym playboyem, który oddawał się romansom i porzucał je. W końcu w wyższych sferach nierzadko zdarzało się, że pary prowadziły osobne życie i angażowały się w romanse. Jednak jego ojciec prawie nie zbłądził, a kiedy to zrobił, była to jednorazowa sprawa. Postanowił pójść w ślady swojego przodka, księcia Windsoru, który przedkładał miłość nad status. Zamiast dbać o swój tytuł i rodzinny biznes, postanowił być z kobietą, którą kochał.

Decyzja ta wywołała znaczący dramat w rodzie Lancasterów. Jego babka, księżna Eleonora, była zagorzałą tradycjonalistką, która ponad wszystko ceniła rodowód i reputację. Nie mogła znieść widoku swojego jedynego syna ryzykującego honor rodziny takim skandalem. Żadna taktyka nie była dla niej niedostępna, ponieważ starała się sabotować ten związek.

Jednak im bardziej starała się to udaremnić, tym bardziej rodzice zakochiwali się w sobie. Pomimo wszystkich wysiłków księżnej Eleonory, nie mogła ona powstrzymać swojego syna przed związaniem się z pozornie zwyczajną kobietą z odległej wyspy. Ostatecznie pogodziła się z porażką i całkowicie poświęciła się wychowaniu prawowitego wnuka.
Księżna Arabella opiekowała się tylko jednym wnukiem - prawowitym synem jej syna i jego legalnej żony, przyrodnim bratem Leopolda, Rookiem Lawrence'em. Dzięki swojemu szlacheckiemu i prawowitemu statusowi, Rook był oczkiem w głowie babki. Jej zdaniem Leopold był ledwie godny bycia cieniem Rooka.

Miłość jego rodziców była zagrożona przez warunki postawione przez babcię.

"Żadnego rozwodu", brzmiał mandat od księżnej Eleonory. Musisz opuścić Anglię. Nie chcę patrzeć na tę kobietę, która zhańbiła nazwisko Lancasterów!

Tak więc jego ojciec i matka wrócili do Westerlandu, gdzie rozpoczęli życie w rodzinnym mieście matki, gdy Leopold miał zaledwie dziesięć lat.

W wieku dziesięciu lat Leopold był nienaturalnie dojrzały jak na swój wiek; życie w toksycznym środowisku miało sposób na starzenie się ducha. Niechciany przez rodzinę ojca, nosił w sobie słabą nutę buntu.

Tuż przed wyjazdem do Westerlandu powiedział ojcu, że nie chce tam jechać. Zdecydował się pozostać w szkole z internatem w Anglii, deklarując, że nie przeszkadza mu samotność bez rodziny w pobliżu.

Od tego momentu jego życie dzieliło od rodziców pół globu. Spotykali się tylko raz na rok lub dwa.

Był pewien, że księżna Arabella, ta stara wiedźma, zawsze wiedziała, że pozostał w Anglii; po prostu postanowiła go zignorować. W końcu w jej oczach był nikim.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Noc przed naszą wiecznością"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈