Tytuł Transakcja serc

1

"Elaine, czas na rozwód" - oświadczył Victor Hawthorne, rzucając przede mną stos papierów.

Wyciągnęłam rękę, z wahaniem przesuwając palcami po dokumentach, po czym cicho odpowiedziałam: "W porządku".

Przyjrzyj się dobrze temu, co tam jest. To katastrofalne małżeństwo od początku było ciężarem. Jeśli masz jakieś warunki, nie krępuj się o nich wspomnieć. Zrobię, co w mojej mocy - powiedział Victor z wyrzutem, jakby czuł się winny tego, co się stało.

Zdobyłam się na spokojny uśmiech i powiedziałam: - Oboje wiedzieliśmy, że ten układ to tylko transakcja, kiedy się pobraliśmy. Przez te dwa lata zrobiłeś dla mnie dobrze, dałeś mi więcej niż wystarczająco. Nie ma czego żałować".

Victor i ja poznaliśmy się dzięki wzajemnej znajomości. Nasz burzliwy romans trwał zaledwie miesiąc, zanim pospiesznie się pobraliśmy - co wprawiło przyjaciół w osłupienie. Wielu pytało mnie, co w nim widzę, a ja za każdym razem odpowiadałam: "Victor to świetny facet".

Ale rzeczywistość była nieco bardziej skomplikowana. Mój ojciec, Gregory Hawthorne, zmarł, gdy byłam młoda, pozostawiając mnie zdaną wyłącznie na babcię i naszą rodzinną matronę. Kiedy ciężko zachorowała, pilnie potrzebowaliśmy doktora Wallace'a Golda do jej leczenia. W tym czasie byłem świeżo po ukończeniu szkoły i nie miałem do kogo zwrócić się o wsparcie.

Babcia Victora była w podobnym stanie, trzymając się nadziei, że zobaczy, jak się ustatkowuje i zakłada rodzinę. To właśnie pośród tego kryzysu Victor i ja zawarliśmy umowę. Był kierownikiem projektu w renomowanej firmie, przynoszącej przyzwoite dochody. Zgodził się ożenić ze mną pod warunkiem, że pokryje koszty leczenia mojej babci, a ja obiecałam być posłuszną wnuczką do samego końca.

Jednak w ciągu sześciu miesięcy od naszego ślubu moja babcia nie przeżyła pierwszej operacji. Jak na ironię, babcia Victora kwitła, pozornie podbudowana łączącą nas więzią. Dzień po dniu obserwowałam, jak odzyskuje siły z nadzieją, że Victor i ja będziemy mieli dzieci. Jednak ze względu na charakter naszego związku, marzenie to nigdy się nie spełniło.

Tuż po pogrzebie Victor położył przede mną papiery rozwodowe, sygnalizując koniec naszego dwuletniego małżeństwa. Gdy spojrzał na mnie, jego oczy wypełniły się żalem i współczuciem, potrząsnęłam głową; nie potrzebowałam ani jednego, ani drugiego. W czasie małżeństwa traktował mnie dobrze w obecności innych - nie było między nami żadnych długów.

Podniosłam dokumenty i przejrzałam warunki. Victor nie odłożył dla mnie żadnego majątku; było to zrozumiałe, ponieważ moja skromna pensja była oszczędzana na nagłe wypadki, a wszelkie wydatki domowe były pokrywane przez niego. Zerwanie umowy oznaczało, że odejdę z pustymi rękami.

Bez wahania podpisałam się imieniem i nazwiskiem - Elaine Hawthorne - zrywając wszelkie łączące nas więzi.

Victor spojrzał na mój podpis i powiedział: "Elaine, to moja wina".

Wstałam, wyciągając ręce w jego stronę. Victor, możemy się przytulić ostatni raz? Po tych niezliczonych publicznych występach myślę, że jesteśmy sobie to winni.

Przytaknął.

Kiedy zebrałam swoje rzeczy i wkroczyłam do świata poza Hawthorne Manor, ogarnęła mnie niepokojąca jasność; przyzwyczaiłam się do tego domu, a teraz nagle zostałam oderwana. Zadzwoniłam do mojej najlepszej przyjaciółki, Lydii, aby podzielić się wiadomością o moim nowo nabytym statusie singielki.
Lydia i ja znaliśmy się od dawna, dzieliliśmy się doświadczeniami ze studiów i głębokimi sekretami. Znała tajniki mojego małżeństwa lepiej niż ktokolwiek inny. Kiedy usłyszała, że w końcu się rozwiedliśmy, jej podekscytowanie sięgnęło zenitu.

Nie trzeba było długo czekać, by przyjechała i zabrała mnie do siebie, gdzie radośnie wykrzyknęła: "Elaine! W końcu jesteś wolna!".

Zaśmiałam się z nutką melancholii w głosie: "Teraz jestem tylko rozwiedzioną kobietą".

Nie ma mowy! To tak zwane małżeństwo było niczym więcej niż umową biznesową. Teraz, gdy zostało sfinalizowane, jesteś wyzwolona! Słowa Lydii uderzyły mnie, a prawda rozpaliła we mnie iskrę. Pomimo serdeczności naszego związku, Victor i ja rzeczywiście żyliśmy na osobnych, niezręcznych ścieżkach. Rozwód przyniósł mi mieszankę smutku i ulgi - ulgę w perspektywie odzyskania własnego życia.

Z uśmiechem szturchnęłam żartobliwie Lydię: "Masz rację! Aby uczcić moją nowo odkrytą niezależność, co powiesz na trochę zabawy? Proszę, niech to będzie coś specjalnego".

Lydia zrobiła pauzę, stukając się w podbródek w zamyśleniu, po czym pstryknęła palcami: - Elaine! Znam odpowiednie miejsce!

Podskoczyłam z niecierpliwości, podążając za nią.

Kiedy w końcu weszłyśmy do The Drunken Fox, uderzyła mnie wibrująca muzyka, ale wciąż czułam się jak we mgle.

Krzycząc ponad hałasem, zapytałam: "Lydia, jaki jest plan?".

Jej oczy błyszczały złośliwością, gdy podnosiła drinka: "Elaine, masz dwadzieścia kilka lat i oficjalnie znów jesteś singielką. Czas się wyluzować!



2

Wzięłam głęboki oddech i wyrwałam drinka z ręki Lydii. Wypiłam go jednym haustem i krzyknęłam: "Wiesz co? Zaszalejmy dziś wieczorem!

Lydia roześmiała się niekontrolowanie, ciągnąc mnie na parkiet w The Drunken Fox.

Zanurzony w wibrującej atmosferze, poczułem, że wszystkie moje zmartwienia znikają, tańcząc z Lydią w rytm muzyki.

Kilku facetów podeszło do nas, próbując poderwać mnie i Lydię. Spożyłem sporo alkoholu i zanim wyszliśmy z The Drunken Fox, kręciło mi się w głowie. Lydia wydawała się równie zdezorientowana, gdy potknęła się o mnie, krzycząc mi do ucha: "Elaine! Idę wezwać podwózkę! Poczekaj tutaj!

Przytaknęłam idiotycznie, uśmiechając się jak głupia, gdy posłusznie potknęłam się w miejscu.

Po wypiciu zbyt dużej ilości alkoholu i całonocnej imprezie, mój umysł był w wirze. Nagle ciężka dłoń zacisnęła się na moim ramieniu, a głęboki, magnetyczny głos wyszeptał mi do ucha: "Czy nie jesteś kobietą, za którą uganiał się mój wujek?".

Mój umysł gonił tak szybko, że nie mogłam stwierdzić, co jest rzeczywistością, a co snem. Zaśmiałam się niewyraźnie i zapytałam: "Kim jesteś, wielkoludzie?".

Mężczyzna zmarszczył lekko brwi, po czym podniósł mnie i wrzucił do samochodu, jadącego prosto do Grand Inn.

W tym momencie byłem tak niespójny, że nie mogłem odróżnić północy od południa, nie mówiąc już o mojej sytuacji. Potem wszystko się rozmyło.

Kiedy w końcu obudziłem się na pluszowym łóżku w Grand Inn, wpatrywałem się w nieznany sufit przez coś, co wydawało się wiecznością, składając fragmenty chaosu ostatniej nocy. Przerażająca świadomość wyrwała mnie do pionu. Instynktownie sprawdziłam swoje ciało, zakryłam twarz dłońmi i przeklęłam siebie za zalewający mnie żal.

Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam, że po drugiej stronie łóżka leżała plakietka z imieniem. Podnosząc ją, mój umysł stał się pusty na widok "Simon D'Arcy". Żołądek mi się skręcił.

Simon D'Arcy - obiekt moich sekretnych uczuć podczas studiów. Nigdy nie sądziłam, że ponownie nawiążę z nim kontakt w tak absurdalny sposób.

Zaśmiałam się gorzko, ubolewając nad tym, że miłość często była poza moim zasięgiem.

Siedząc samotnie na łóżku w Grand Inn, ściskając plakietkę z nazwiskiem Simona D'Arcy'ego, nie mogłam powstrzymać łez. Dopiero gdy zadzwonił mój telefon, wróciłam do rzeczywistości. To była Lydia.

Elaine! Gdzie byłaś? Próbowałam się do ciebie dodzwonić! Wariowałam, prawie wezwałam gliny!

"Lydia... odpowiedziałam, mój głos był gęsty od emocji. Musisz po mnie przyjechać.

Co... co się stało? - Jej zatroskany ton sprawił, że poczułem dreszcz strachu.

Powstrzymałam jeszcze kilka łez, gdy cicho podałam nazwę Grand Inn i numer mojego pokoju. Słyszałam, jak grzebała w telefonie, pospiesznie mnie uspokajając, zanim się rozłączyła.

Wyczerpany, położyłem się z powrotem, gdy wróciły wspomnienia tego słodko-gorzkiego, burzliwego czasu z mojej młodości.

Kiedy Lydia przyjechała, byłem już ubrany, a gdy tylko weszła, jej oczy rozszerzyły się w szoku.

O mój Boże! Elaine! Co się stało? Wyszłam i zobaczyłam, że zniknęłaś! Próbowałem się dodzwonić, ale nie mogłem. Dlaczego tu jesteś? Co zrobiłaś?
Ze łzami w oczach wręczyłem jej plakietkę z nazwiskiem Simona D'Arcy'ego, a ona spojrzała na mnie z niedowierzaniem.

Opadłam na łóżko, szczypiąc się w nos, by powstrzymać łzy i powiedziałam: "Spałam z Simonem D'Arcy".

Oczy Lydii rozszerzyły się. Co ty właśnie powiedziałaś?

Uspokoiłem się, opowiadając mgliste wspomnienia z ostatniej nocy, a Lydia milczała, z szokiem wyrytym na twarzy. Po długiej ciszy w końcu zapytała: "Co planujesz zrobić? Zamierzasz się z nim spotkać?

Potrząsnęłam głową: - O co chodzi? Simon i ja zawsze byliśmy równoległymi liniami, które nigdy się nie przecinały. Wtedy nic nas nie łączyło, a teraz...? To niemożliwe. Poza tym... Wskazałem na plakietkę z nazwiskiem - Widziałeś jego stanowisko. Dyrektor w Elysium Enterprises? Nie ma mowy, żeby chciał mieć ze mną cokolwiek wspólnego. Ledwo znaliśmy się w szkole. Prawdopodobnie już o mnie zapomniał. Pokazanie się jako przygoda na jedną noc jeszcze bardziej by mnie upokorzyło".

Lydia otuliła mnie ramionami, opierając głowę na moim ramieniu, a jej głos był przepełniony współczuciem - Elaine, dlaczego zawsze ci się to przytrafia?

Otarłam uśmiech: - Co w tym takiego tragicznego? Może to po prostu znak, że najgorsze mam już za sobą, a dobro jest w drodze.

Widząc, że mam w sobie tego optymistycznego ducha, łzy Lydii wyschły i podniosła się na nogi, oświadczając triumfalnie: "Tak! Masz to! Czym są dla ciebie tacy faceci jak Victor i Simon D'Arcy? Niech idą do diabła!

Chichotałem, gdy razem opuszczaliśmy Grand Inn, rzucając ostatnie spojrzenie za siebie, cały czas wsuwając plakietkę z nazwiskiem do kieszeni. Postanowiłem potraktować ją jako pożegnalny prezent od Simona D'Arcy.



3

W następnych dniach zamieszkałem z Lydią, podczas gdy pan Hawthorne kontynuował swoją rutynę w pracy. Wieczory były wypełnione śmiechem, gdy Lydia i ja wylegiwaliśmy się w "pokoju młodych", oglądając filmy i przekomarzając się. Czułam się, jakbym odzyskała część siebie, chwilę radości, która przypominała mi o moim poprzednim życiu z Edmundem Alistairem Hale'em. Ale nie wiedziałam, że ten spokój był tylko ciszą przed burzą.

"Elaine Hawthorne, ktoś chce się z tobą widzieć!" - zawołał kolega, gdy wracałam do pracy.

Spojrzałam w górę, zdziwiona. Kto mógłby tu być o tej porze? Czy to była Lydia? Wątpię, żeby przyjechała aż tutaj bez uprzedniego telefonu. Moja ciekawość wzrosła, gdy ruszyłem korytarzem na spotkanie z niespodziewanym gościem. I oto była, ostatnia osoba, którą chciałem zobaczyć.

Elaine Hawthorne, minęło trochę czasu - powiedziała Catherine Grey.

Catherine była praktycznie rodziną, ponieważ chodziła do szkoły z Victorem Hawthorne'em, moim byłym mężem. Ich więź była głęboka i naturalnie skończyli razem. Ale jak wiele związków wypełnionych dramatami, związek ten rozpadł się po studiach, kiedy Catherine zdecydowała się realizować swoje marzenia za granicą, pozostawiając Victora ze złamanym sercem. W następstwie tragicznych wydarzeń w jego życiu, w końcu ożenił się ze mną.

Ale zaledwie kilka miesięcy po tym, jak zawarliśmy związek, Catherine wróciła, by odkryć, że Victor odszedł i ożenił się. Scena, która rozegrała się, gdy pojawiła się pod moimi drzwiami, była po prostu chaotyczna. Na szczęście Victor, wciąż pielęgnujący stare rany spowodowane przez Catherine, ochronił mnie przed jej gniewem.

Ku mojemu zaskoczeniu, ich dawne płomienie ponownie przerodziły się w przyjaźń, ale Catherine nadal postrzegała mnie jako rywala. A teraz była tutaj, konfrontując mnie z moim rozwodem z Victorem.

Słyszałam, że ty i Victor się rozstaliście - powiedziała, a jej głos ociekał ciekawością.

Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Cóż, skoro jesteś jego dobrą przyjaciółką, dlaczego nie zapytasz go o to wprost? Jestem osobą postronną w tej historii.

Elaine Hawthorne, myślisz, że jesteś sprytna, ale tylko igrasz z ogniem, jeśli myślisz, że możesz manipulować Victorem Hawthorne. Za kogo ty się uważasz? Ton Catherine był mieszanką pogardy i wyższości.

Przykro mi, Catherine, ale byłbym wdzięczny za odrobinę uprzejmości - odpowiedziałem chłodno. Victor i ja rozwiedliśmy się polubownie; nie ma dramatu takiego jak ten, który sobie wyobrażasz. Jeśli masz pytania, sugeruję, abyś zadała je jemu".

Victor? zadrwiła. Naprawdę myślisz, że Victor będzie szczery co do tego, dlaczego nie jesteście już razem? Nie bez powodu się powstrzymuje. To musi być coś ważnego - czy go zdradziłaś?

W tym momencie zatrzymałem się. Catherine, oczekuję, że weźmiesz odpowiedzialność za swoje słowa.

Odpowiedzialność? A co z twoją odpowiedzialnością wobec Victora? - odparła surowo, unosząc brew.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, mój telefon zabrzęczał w kieszeni; wyciągnęłam go i zobaczyłam imię Victora migające na ekranie. Spojrzałem na Catherine, po czym odebrałem połączenie.

Elaine, czy Catherine przyszła się z tobą zobaczyć? - Jego głos był naglący.
Jest tu teraz i rozmawia ze mną - potwierdziłem, a moje oczy zwęziły się na Catherine.

Przepraszam, Elaine. Catherine mogła źle zinterpretować sprawy między nami... - zaczął, ale mu przerwałam.

Victor, to jasne, że nie mamy sobie nic do zawdzięczenia i myślę, że wyraziłam to jasno, kiedy podpisywaliśmy papiery. Skoro się rozstaliśmy, nie komplikujmy dalej naszego życia - powiedziałam zdecydowanie.

Oczy Catherine rozszerzyły się, gdy zrozumiała moje słowa. Zanim zdążyła się wtrącić, kontynuowałem: - Jeśli chodzi o twoją drogą przyjaciółkę Catherine, to robi tu niezłą scenę. Chcesz po nią przyjechać?

Victor przez chwilę milczał. Potem, niemal niechętnie, odpowiedział: "Elaine, rozumiem, że nasze drogi się rozeszły i nie powinienem przeszkadzać, ale... Ellen jest chora i mam nadzieję, że będziesz mogła się z nią zobaczyć".

Serce mi się ścisnęło na wzmiankę o matronie Ellen, matce Victora, która zawsze była dla mnie miła. Po jej śmierci nadal pielęgnowałam pamięć o niej, a teraz wiadomość o jej stanie mnie zaniepokoiła. Ale w tym momencie zawahałam się, wiedząc, jak skomplikowana będzie każda wizyta.



4

"Elaine, błagam cię. Pomóż mi po raz ostatni. Stańmy razem przed Ellen i stwórzmy przekonującą historię - błagał Victor Hawthorne z drugiego końca linii.

Po długiej ciszy w końcu odpowiedziałem: "Wciąż jestem w pracy. Prześlij mi SMS-em adres ambulatorium i dane właściciela. Pojadę tam, jak tylko skończę pracę". Spojrzałem na Catherine Grey, kontynuując: - A teraz, proszę, daj telefon Catherine. Musi mnie zostawić; nie można mi teraz przeszkadzać". Podałem telefon Catherine.

Początkową reakcją Catherine było wybuchnięcie gniewem, ale gdy usłyszała głos Victora, zamilkła, skinęła głową niechętnie, a potem ze złością rzuciła mi telefon z powrotem, a jej duma była widoczna, gdy odchodziła.

Obserwując oddalającą się Catherine, poczułem niespodziewaną zazdrość. Pomimo jej skłonności do dramatyzowania, jej radość życia była odświeżająca - kobieta, która odważyła się kochać zaciekle. Nie każdy potrafił zachowywać się z taką elegancją i podziwiałem to.

Zanim wyszedłem z pracy, zadzwoniłem do Lydii, aby powiedzieć jej, że w końcu mogę dołączyć do niej na kolację tego wieczoru, ponieważ muszę odwiedzić Victora Hawthorne'a w szpitalu.

Na drugim końcu linii rozległ się krzyk. Elaine Hawthorne, czy ty postradałaś zmysły? Co ty sobie wyobrażasz, idąc do niego?".

Odłożyłam słuchawkę od ucha, nie chcąc stracić więcej słuchu z powodu wybuchowej reakcji Lydii. Kiedy się uspokoiła, powoli odpowiedziałam: "To nie ma nic wspólnego z Victorem. Wiesz, że nie o niego tu chodzi. Potraktował panią MaKellanel niesprawiedliwie i chociaż moje relacje z nim są skomplikowane, ona jest całkowicie niewinna.

"Elaine! Naprawdę myślisz, że możesz zgrywać świętą matronę? Lydia warknęła, zanim się rozłączyła.

Westchnęłam, wiedząc, że to oznacza, że będę musiała kupić jej kilka prezentów, aby później uspokoić moją małą księżniczkę.

Po zakończeniu zmiany wzięłam taksówkę do ambulatorium, podążając za adresem wysłanym przez Victora. Mijając stoisko z owocami przed szpitalem, pomyślałem, że kosz owoców będzie odpowiedni. W końcu byłoby nieuprzejme przyjść do chorego z pustymi rękami.

Po wejściu do pokoju 705, zastałem matkę Victora, Matron Ellen, siedzącą w łóżku i jedzącą jabłko. Na początku jej wyraz twarzy był zszokowany na mój widok, ale szybko zmienił się w nadąsany dziecięcy grymas, gdy odwróciła głowę, odmawiając napotkania mojego spojrzenia. Nie mogłem się powstrzymać, ale mnie to rozbawiło.

Victor podszedł do mnie z ciepłym powitaniem, szybko biorąc kosz owoców z moich rąk. Cieszę się, że tu jesteś! Nie musiałaś tego przynosić - powiedział lekkim tonem, starając się zbagatelizować gest.

W tym momencie Mistrzyni MaKellanel wtrąciła się z żartobliwym sarkazmem. Naprawdę? Zdajesz sobie sprawę, że jest teraz osobą z zewnątrz, prawda? To bardzo hojne z jej strony, że zajrzała do tej staruszki - powiedziała, machając dramatycznie palcem.

Victor i ja wymieniliśmy bezradne spojrzenia. Ellen, mówiłem ci już wcześniej, że Elaine i ja rozstaliśmy się polubownie - próbował wyjaśnić.
Ellen odwróciła się, by na nas spojrzeć. "Polubownie? Musi być jakiś powód! Byliście małżeństwem przez dwa lata bez dzieci, a ja nigdy cię o nic nie obwiniałam. A potem tak po prostu poszedłeś i zrobiłeś mi numer bez uprzedzenia? - Jej głos przybrał na sile, gdy wskazała oskarżycielsko palcem na Victora - Victor Hawthorne! Twoja babcia Agnes przewracałaby się w grobie! Ty i Elaine byliście małżeństwem! Nie możecie o tym porozmawiać? A co z resztą z nas - czy nie możemy mieć jakiegoś wkładu?

Jej podniesiony głos zwrócił uwagę innych w pobliskich łóżkach, którzy odwrócili się, by być świadkami rozgrywającego się dramatu. Victor i ja opuściliśmy głowy jak dwoje skarconych dzieci stojących u stóp łóżka.

Co tam się dzieje? Dzieciaki nie siedzą w książkach?" zażartował energiczny głos innego pacjenta.

Czując rosnące napięcie, Mistress MaKellanel położyła stopy na łóżku i zaczęła wyliczać nasze rzekome grzechy przed rozentuzjazmowaną publicznością.

Victor i ja ledwo znaleźliśmy miejsce, by się bronić, gdy kolejni pacjenci dołączyli ze swoimi osądami i krytyką. W końcu Victor nie mógł tego dłużej znieść. "Ellen! To nie jest tak, jak myślisz! Jego głos był pełen irytacji i frustracji. Ignorując szepty, wyciągnął mnie z sali, a za nami nadal słychać było pomruki niezadowolenia.

Elaine, ja...

Wystarczy, Victor - przerwałam, świadoma tego, co chciał powiedzieć. Mówiłam ci, tu nie chodzi o to, kto ma rację, a kto nie. Przyszedłem tu dzisiaj z powodu matrony. Wiesz o tym i nie mogę jej tak zostawić bez sprawdzenia.

Powoli skinął głową. Rozumiem. Zawsze byłeś dobroduszny.

Uśmiechnęłam się słabo. Jak zamierzasz wyjaśnić to Mistrzyni MaKellanel?

Victor zawahał się, kręcąc lekko głową. Jeszcze tego nie rozgryzłem... I...'



5

Elaine Hawthorne zamachała nogami, gdy mówiła. "Victor Hawthorne, o co chodzi? Simon D'Arcy już dokonał wyboru, prawda? Myślę, że byłoby najlepiej, gdyby powiedział Catherine Grey, że zbłądził, prawda?"

Oczy Victora rozszerzyły się ze zdziwienia. "I...?"

Z lekkim chichotem kontynuowała - Catherine Grey niespodziewanie zapukała do jego drzwi. To musiało być częściowo spowodowane moim wpływem, prawda?

Victor westchnął, przeciągając dłonią po twarzy z frustracji. "Elaine, on jest w trudnej sytuacji...

W trudnej sytuacji? - zadrwiła, a w jej głosie słychać było sarkazm. Dlaczego nie miałabym po prostu wyjawić, że mam romans z Catherine Grey? Victor podziwiał mnie za to, że byłam swego rodzaju zakładniczką, wierząc, że jestem prawdziwa. A teraz, gdybym to zrobiła, naprawdę zraniłoby to te uczucia, prawda?

Elaine, to nie takie proste, jak ci się wydaje. Grey... to młoda kobieta. Nie poradzi sobie z taką reputacją, zwłaszcza bez żadnego wsparcia... Victor próbował delikatnie wyjaśnić.

Łzy zakręciły mu się w oczach, gdy napotkał spojrzenie Victora. Nagle trudno mu było pojąć, że człowiek, którego kiedyś tak bardzo szanował, stoi teraz przed nim, wyglądając na zmęczonego i zużytego. Być może nigdy tak naprawdę nie rozumiał Victora Hawthorne'a.

Po długiej chwili w końcu się zgodził. "Dobrze, Victor. Zgodzi się po raz ostatni, biorąc pod uwagę, jak miła była dla niego lady Isabella Worthington i jak doprowadziłem Wallace'a Golda do śmierci.

Elaine - wykrzyknął Victor, wyraźnie podekscytowany, chwytając ją za ramiona - Nie mogę w to uwierzyć!

Nie chce zrujnować swojej reputacji u Alfreda, więc zamiast tego może być z Catherine Grey. Jestem tylko pionkiem w tej grze". Elaine cofnęła się, uwalniając się z uścisku Victora.

Victor niezręcznie się wycofał, mówiąc: "Chociaż powiedziałem wcześniej, że ich kłopoty dotyczą tego, kto jest winny, powinien zdać sobie sprawę, że jest mi to winien. Elaine, jeśli jest coś jeszcze, po prostu zapytaj.

Elaine skinęła głową, mówiąc: "Ma jedną prośbę: nie wspominaj nikomu o tym incydencie z dzisiejszego dnia".

Victor skinął głową z powagą.

Gdy wrócili na oddział szpitalny, wcześniejsza dyskusja wydawała się odległym wspomnieniem. Pozostali pracownicy szpitala patrzyli na niego i Victora z zaciekawieniem, ale nikt nie odważył się odezwać.

Widząc wchodzącą dwójkę, Lady Isabella odwróciła się, rzucając cichą złość.

Victor podszedł do niej, delikatnie klepiąc ją po plecach. Ellen, proszę, nie bądź taka.

Hmph! Jak możemy znów pokazywać tu swoje twarze? Lady Isabella odwróciła się gwałtownie, jej ton był oskarżycielski. Jeśli do siebie wracacie, nie nazywaj go Ellen! On cię nie potrzebuje!

Wystąpił naprzód, mając nadzieję, że ją uspokoi. Ellen, to nie tak, jak myślisz. Jego związek z Victorem nie jest tylko przypadkowy; bardzo cię szanuje. Ale ten rozwód... oni naprawdę mieli swoje powody.

Miesiące minęły tak dobrze! Jakie powody mogły być tak przekonujące? Ellen syknęła z niedowierzaniem.

Opuścił wzrok i zawahał się, po czym powiedział: - Ellen, to nie tak, że Simon oddalił się od Victora bez motywu.
Jej oczy zwęziły się w szoku. Spojrzała na Victora, a potem z powrotem na niego. Wyraz twarzy Victora odzwierciedlał poczucie winy i ciężkości, ale w oczach Ellen wyglądał, jakby ciążyły na nim tajemnice, którymi nie mógł się podzielić.

Elaine? Co ty mówisz? - zapytała drżącym głosem.

Ellen, wokół było wiele osób; nie powinnaś się wścibiać. Zrobił to, co musiał - odpowiedział łagodnie.

Elaine, chyba nie chcesz powiedzieć, że Victor zawinił? zawołała Ellen, pogrążona w żalu.

Zdawał sobie sprawę z bólu, jaki towarzyszy akceptacji krzywdy wyrządzonej synowi; było to upokorzenie zbyt głębokie do zniesienia. Ale skoro Victor wybrał tę drogę, był gotów wziąć na siebie odpowiedzialność.

Ellen, odpuść sobie. Ich związek nie był tak prosty, jak się wydaje, a zachowanie Alistaira Hale'a nie jest wyłącznie winą Elaine. Tak to już jest; oboje mogą iść dalej - wtrącił Victor, próbując rozwiać jej rosnące obawy. Wiedział, że jeśli Ellen będzie dalej naciskać, mogą zburzyć ich kruchy spokój.

W tym momencie nagły, niespodziewany zapach uniósł się w powietrzu, powodując, że lekko się zakrztusił. Ostatnio miewał takie momenty, kiedy nie wiedział dlaczego - był to pewny znak, że ktoś ma mdłości.

Oczy Ellen nagle zwęziły się, a jej spojrzenie stało się intensywne. Elaine, czy ty... jesteś w ciąży?



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Tytuł Transakcja serc"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈