Narzeczony gwiazdy

1

**Królestwo Aureus, miasto Eldoria, rynek centralny**.

W upalne południe słońce niemiłosiernie grzało brukowane ulice Eldorii. Sir Cedric, tętniący życiem uliczny lord, spieszył się przez rynek, próbując uniknąć uciążliwych promieni.

Jednak pośród niemiłosiernego upału jego wzrok przykuła pewna postać - wysoki młodzieniec, ubrany w wyblakły wojskowy mundur kamuflażowy, poruszający się leniwie wbrew fali spieszących się kupujących. Ciekawość tańczyła w umyśle Cedrica; kto mógłby być tak odważny, by nosić tak osobliwy strój w taki dzień?

Skąd żołnierz bierze się o tej porze roku? Cedrik zastanawiał się w ciszy, pot spływał mu po czole.

Tymczasem Evelyn Hawthorne, obserwując swoje dziwne otoczenie, mruknęła do siebie: "Lord Cornelius nagle odwołuje mnie z pola bitwy we Wschodnich Krainach tylko po to, by chronić jednego z dworskich rycerzy? I najwyraźniej mam go poślubić?".

Młody rycerz nosił insygnia Lojalnej Milicji Pasma Błękitnego Smoka, odznakę znaną na całym świecie, od chaotycznych pól konfliktu w Syrii po niebezpieczne tereny Afganistanu, Afryki i nie tylko. Gdziekolwiek czaiło się niebezpieczeństwo, obecność Evelyn wywoływała drżenie w ciemnych zaułkach i tajnych organizacjach na całym świecie, dzięki czemu zyskała przydomek "Gwiazdy Śmierci".

Gdy Sir Cedric mijał różnych ciekawskich gapiów, wzrok Evelyn padł na okazały budynek ozdobiony nazwą Syndykatu Lindley. Cichym głosem mruknął: - Według lorda Corneliusa moja urocza narzeczona powinna być w środku, prawda?

Gdy wszedł do środka, atmosfera komnaty kanclerza uderzyła w niego jak fala.

Cassandra Lindley, rozpoznając zamieszanie, odwróciła się od obolałego strażnika leżącego na podłodze i skierowała wzrok na stojącego młodego rycerza. Zaciskając zęby, krzyknęła: "Kim jesteś?".

Mówiłam ci, jestem twoją narzeczoną! odpowiedziała Evelyn, mrugając do niej niewinnie.

Żartujesz sobie ze mnie? Co to za niedorzeczne bzdury? - wypluła, oszołomiona i niedowierzająca.

Jak możesz wierzyć, że nie jestem twoją narzeczoną, Evelyn Hawthorne? - odparł, zwężając oczy.

W tym momencie frustracja Cassandry aż kipiała. Będąc przywódczynią Syndykatu Lindley, poczuła przypływ wściekłości na absurd, który stał się rzeczywistością; ten żołnierz, ze swoim niechlujnym wyglądem, nie mógł być jej narzeczonym.

Stojący nieopodal strażnicy, wezwani przez Cassandrię, niemal natychmiast upadli, gdy Evelyn zademonstrował swoje zabójcze umiejętności, rozprawiając się z nimi w zaledwie kilka sekund. W pokoju zapanowała ogłuszająca cisza.

Cassandra, zdając sobie sprawę z bezczelności sytuacji - niechlujnie wyglądający żołnierz, który właśnie zdjął jej strażników - próbowała ukryć swoje niedowierzanie dyplomacją. Zane, cieszę się, że cię poznałam, ale muszę iść na ważne spotkanie. Możesz już iść?

Jak bardzo? Evelyn naciskała, kpiąco ignorując jej próbę odpędzenia go.

Zaskoczona Cassandra zachwiała się. Co to była za odpowiedź? "Uh, niezwykle podekscytowana...? Może?
Skoro jesteś taka podekscytowana, to znaczy, że uznajesz mnie teraz za swoją narzeczoną? Evelyn kontynuował, z figlarnym błyskiem w oczach.

Z rezygnacją Cassandra wypuściła zmęczony oddech. Zane, przestań. Nie znam cię i nie jestem twoim narzeczonym. To absurd.

Powietrze w komnacie było gęste od napięcia, pozostawiając każde z nich na niemożliwym rozdrożu, zaplątane w sieć przeznaczenia, którego żadne z nich nie przewidziało.



2

"Evelyn Ashcroft, znasz go? Evelyn zmarszczyła brwi, wyciągając z piersi zdjęcie Arabelli. Benedict uśmiechnął się na chwilę i odpowiedział: "Nie znam go, ale jesteś moją narzeczoną, Evelyn Ashcroft".

Na jakie zdjęcie patrzysz? Pokaż mi je! zawołała Cassandra Lindley, ale właśnie wtedy młody rycerz z potarganymi włosami, Sir Cedric, wpadł do pokoju, wyglądając na zdenerwowanego. "Cassandra! Jarett! Hugo Hawthorne nadchodzi!"

Wyraz twarzy Cassandry Lindley natychmiast się zmienił. "Gdzie on teraz jest?" zapytała z niepokojem.

Widziałem go z Lordem Gideonem - odpowiedział Sir Cedric, a na jego twarzy malowała się panika. Pojechał windą i powinien być tu lada chwila. Cassandro Jarett, co my teraz zrobimy?

Właśnie wtedy, gdy w Ashcroft zapanował chaos, pojawił się kolejny problem. Cassandra schowała głowę w dłoniach, czując się przytłoczona. Wielokrotnie odmawiała Hugo Hawthorne'owi, uporczywemu zalotnikowi z potężną przeszłością, ale on nie wykazywał żadnych oznak wycofania się. Sir Cedric wydawał się tym zupełnie niezrażony, jakby odmówiła nieszkodliwemu szczeniakowi.

Evelyn Ashcroft przyjrzała się zmarszczonym brwiom Cassandry, wyczuwając ciężar jej kłopotów. Z radosnym uśmiechem powiedziała: - Narzeczona, masz jakiś problem? Nie martw się, pomogę ci".

Cassandra przewróciła oczami, czując irytację. Po prostu bądź cicho, kiedy sir Cedric tu przyjdzie; nie jest kimś, z kim można zadzierać.

Rozumiem - zgodziła się Evelyn z lekką przekorą. To znaczy, skoro jesteś moją narzeczoną, w razie kłopotów daj mi znać. Jestem naprawdę zdolny.

Ty? Zdolny? Cassandra przyjrzała mu się. Ubrany w podarty kamuflaż wyglądał, jakby wydał mniej niż dwieście dolarów na swój wygląd - zdecydowanie nie był to obraz umiejętności. Zadrwiła: "Jedyną rzeczą, w której wydajesz się dobry, jest rzucenie ciosu lub dwóch".

Narzeczona, nie lekceważ mnie. Jestem bardzo zdolny - upierał się Evelyn, uśmiechając się owczo.

Cassandra nie mogła powstrzymać się od chichotu, kręcąc głową. W porządku, tylko nic nie mów, gdy przyjedzie. Nie masz pojęcia, jak ważne są powiązania Hugo.

Evelyn potrząsnęła głową z nutą przekory. Powiązania? Jakby mnie to onieśmielało. Kiedy ostatnio ktoś mi powiedział, że nie dam sobie rady?

Sereno Harmon, moja droga, tęskniłaś za mną ostatnio? - odezwał się jowialny głos, gdy podszedł do niej młody rycerz o słodkiej twarzy.

Twarz Cassandry pociemniała. Hugo Blackwood, panuj nad słowami. Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele!

Evelyn, stojąca obok Cassandry, również poczuła napięcie; czy oni poważnie walczyli o tytuł Lady Sereny Harmon? Wyglądało na to, że rywalizowała teraz o uczucia Cassandry.

Hugo zachichotał - Swobody? Sereno Harmon, pewnego dnia będziesz moja, zapewniam cię.

Z tymi słowami wyciągnął rękę do Cassandry.

Panika ogarnęła Cassandrę, gdy zdała sobie sprawę, w jaką grę grał Sir Cedric, ale w obliczu młodego rycerza, takiego jak Hugo, poczuła się całkowicie bezsilna. Co powinna zrobić?

Właśnie wtedy silna ręka chwyciła Hugona Blackwooda za szyję, podnosząc go bez wysiłku z ziemi.
Był to postawny mężczyzna o uderzającej prezencji i pewnej siebie postawie.



3

W tętniącym życiem biurze Lindley Syndicate doszło do napiętej sytuacji. Evelyn Ashcroft, porucznik - potężna postać o nieugiętych oczach i lodowatej postawie - mocno trzymała Hugo Blackwooda w uścisku. Blackwood walczył z jej uściskiem, a jego twarz wykrzywiała dezorientacja i oburzenie.

Kim jesteś? Blackwood sapnął, jego oczy rozszerzyły się z niedowierzania.

Ja? Usta Evelyn wygięły się w słabym uśmiechu, gdy napotkała jego spojrzenie. Jestem narzeczonym Cassandry Lindley.

Blackwood ledwo zapamiętał imię tej młodej rycerki odzianej w taktyczny ekwipunek, myśląc, że to tylko kolejna rekrutka z Gildii Kupców. Jak Cassandra mogła być zaręczona z kimś takim jak ona? To wyglądało jak żart.

Cecilia Hawthorne - zadrwił, próbując odzyskać spokój. Lepiej zajmij się swoimi sprawami. Nie wiesz, z kim zadzierasz. Rozumiesz?

Evelyn jednak zignorowała jego drwinę i odwróciła się do Cassandry, a jej wyraz twarzy złagodniał. Narzeczony, mówiłam ci, że ze mną w pobliżu nie ma się czym martwić.

Atmosfera w pokoju była gęsta od wrogości, ale Cassandra nie mogła powstrzymać się od chichotu z absurdalności sytuacji. W porządku, rozumiem. Puść go. Blackwood nie jest kimś, z kim trzeba tracić czas.

Naprawdę? Po prostu mi zaufaj, moja droga. Mogłabym powalić dziesięciu z nich - odparła Evelyn, kręcąc głową z nutą irytacji.

A skoro moja narzeczona się odezwała, to chyba odpuszczę ci z ostrzeżeniem - powiedziała Evelyn, zerkając z powrotem na Blackwooda.

Na twarzy Blackwooda pojawił się arogancki uśmieszek. Och, jak łaskawie z twojej strony. Grasz kartą narzeczonej? Czy to ma mnie przestraszyć?

Evelyn wydała z siebie kpiąco nonszalanckie "Och", po czym kontynuowała: - Naprawdę zamierzam tak po prostu odejść?

No już! Zrób to szybko - warknął Blackwood, z irytacją widoczną w jego głosie, przenosząc wzrok z powrotem na Cassandrę, na której twarzy ponownie pojawił się uśmieszek.

Ale zanim zdążył dokończyć zdanie, fala niezgłębionej siły napłynęła od Evelyn, wywołując w nim strach. Blackwood poczuł się, jakby był spychany przez rozszalałego byka, gdy Evelyn szybko popchnęła go w kierunku drewnianego biurka w biurze.

Crash!

Blackwood z impetem uderzył w biurko, drewno roztrzaskało się, a jego resztki rozsypały się po podłodze.

W porządku, teraz cię uwolniłam - powiedziała Evelyn z zadowolonym uśmiechem.

Cassandra wpatrywała się w nią z otwartymi ustami. Czy to naprawdę oznaczało uwolnienie?

Czy ty oszalałaś? Czy ty w ogóle wiesz, kim jestem? Jak śmiesz mnie krzywdzić! wrzasnął Blackwood, jego twarz była teraz naznaczona wściekłością i krwią.

Evelyn uniosła brew, chłodno odpowiadając: - To ja właśnie cię wypuściłam, a ty śmiesz mnie obrażać?

W szybkim odwecie Evelyn chwyciła Blackwooda za kołnierz i ponownie rzuciła nim w stronę biurka.

Smash!

Rysy Blackwooda uderzyły o resztki biurka, jego nos został złamany, a z ust trysnęła krew. Czuł, jak jego duch się rozpada, gdy pochłaniało go upokorzenie. Zdesperowany miotał się z całych sił, ale uścisk Evelyn ogarnął go, jakby był opoką ziemi, nieugiętą i mocną.
"Szalona kobieta!" krzyknął.

BAM!

Po raz kolejny brutalnie uderzył w biurko.

Przestań, wariacie! - krzyknął, jęcząc w agonii.

BAM!

Dość! - sapnął, a jego głos zachwiał się, gdy ogarnęła go rozpacz.

Przy jeszcze jednym uderzeniu Evelyn straciła na chwilę kontrolę, pozwalając, by pęd poniósł jej ramię o ułamek za daleko.

Przepraszam za to! Nie chciałam stracić rytmu - powiedziała z mrugnięciem.

Cassandra potrząsnęła głową z niedowierzaniem, a Blackwood rzucił jej błagalne spojrzenie, jakby oczekując jej interwencji.

Cassandra, czując mieszankę niepokoju i niedowierzania z powodu tego, co właśnie się wydarzyło, zastanawiała się, jak długo może trwać ten chaotyczny epizod.



4

Evelyn Ashcroft zwróciła się do Johna z figlarnym uśmiechem, gdy stali na tętniącym życiem Central Marketplace. "Więc, mój bezimienny narzeczony, powiedz mi, co sprawia, że jestem taka imponująca? Czy potajemnie mnie podziwiasz?"

Cassandra Lindley zadrwiła, dramatycznie przewracając oczami. "Podziwiać? Chyba żartujesz, Wielki Johnie!" Wzięła głęboki oddech, czując, jak ogarnia ją fala niepokoju.

To mogą być kłopoty. Cassandra doskonale zdawała sobie sprawę z potężnego zaplecza Hugo Blackwooda. Gdyby mogła rozwiązać tę sytuację z mistrzem Johnem Eastonem, już użyłaby straży, by go przepędzić, nie poświęcając temu "nieznanemu" porucznikowi ani jednego spojrzenia. Jedynym powodem, dla którego wciąż pozostawała z tyłu, był strach przed wpływami Lady Clary Silverhart.

Ale fakt, że ten porucznik mógł być tak lekkomyślny, powołując się na swoje umiejętności bez odrobiny zrozumienia okoliczności, był irytujący. Czy on myślał, że to wciąż czas czempiona Johna, który robi furorę w Evermore?

Spojrzenie Cassandry zmieniło się w lodowate, gdy oceniła Eastona, zdając sobie sprawę, że może to oznaczać tylko dwie rzeczy - albo Sir Cedric posiadał siłę znacznie większą niż Hugo Blackwood, albo był po prostu kolejnym żółtodziobem, który nie zdawał sobie sprawy z niebezpieczeństw, jakie na niego czyhały, zbyt zuchwałym, by bać się lwa na jego terytorium.

"Westchnęła z widoczną frustracją. Ten John Ashcroft mógł bardzo dobrze reprezentować pierwszy rodzaj Sir Cedrica, ale jeśli sytuacja wkrótce się nie zmieni, ryzykowała, że zostanie uwięziona w sieci, z której nie będzie mogła uciec.

"Słuchaj, Hugo Blackwood, jeśli skończyłeś, byłabym wdzięczna, gdybyś wyszedł - powiedziała Cassandra, jej ton był przepełniony spokojnym autorytetem.

Hugo zmrużył oczy, szybko domyślając się, co miała na myśli. "Sereno Harmon, czy ty chronisz tę Cecilię Stone?

Cassandra tylko skinęła głową: - Jeśli rozumiesz moje intencje, to tak to zostawimy.

Słysząc jej zgodę, twarz Hugo pociemniała. "Cassandro Lindley, dla przypomnienia, my w Jiang jesteśmy głównymi klientami twojej Gildii Kupców. Jeśli zdecydujesz się chronić Kamień Cecylii, możesz mieć więcej wrogów, niż się spodziewałaś. Czy jesteś w stanie udźwignąć ciężar związany z rozgniewaniem nas?

Cassandra poczuła lekki dreszcz na groźbę Hugo, mimo że była na nią mentalnie przygotowana. Prawda była taka, że jej pozycja w Gildii Kupców sprawiała, że sytuacja była delikatna. Jeden niewłaściwy ruch mógł sprowadzić konsekwencje nie tylko na nią, ale także na jej pracowników.  Nie mogła pozwolić, by jej osobiste pragnienia doprowadziły ich do niebezpieczeństwa.

Evelyn przyglądała się wymianie zdań, zaintrygowana. Z tego, co zdołała się zorientować, Easton wydawał się całkiem zadowolony; był silnym rywalem w tej atmosferze. Zastanawiała się jednak, jak jej świeżo upieczony narzeczony poradziłby sobie z tą sytuacją w porównaniu do tego, jak zareagowałaby Victoria.

Cassandra zajęła chwilę, a jej wyraz twarzy stwardniał z determinacją, zanim oświadczyła: "Sir Cedricu, będę chronić tę kobietę, bez względu na konsekwencje!".

Jej słowa wywołały falę napięcia w powietrzu, a Cassandra odwróciła się, by spojrzeć na Hugo, zauważając jego cichą wściekłość. Ta chwila była naładowana niewypowiedzianymi obietnicami i zbliżającym się konfliktem.
"Postradałaś zmysły, Cassandro Ashcroft! syczał Hugo, a jego oczy błyszczały mroczną wrogością, gdy spojrzał na Evelyn.

Cecilio Stone, zapamiętaj moje słowa, ty i twój obrońca przypieczętowaliście swój los w Evermore. Wy dwoje nie uciekniecie bez szwanku. Jego głos był niskim warknięciem, gdy odwrócił się na pięcie, pozostawiając ich z groźbą, która wisiała w powietrzu.

Gdy Hugo się oddalił, Cassandra potarła skronie, zmęczona, ale zdecydowana. Jak ci się podobało przedstawienie? Jeśli skończyłaś się gapić, najlepiej będzie, jeśli już wrócisz, Lady Verity.

Evelyn uniosła brew, zarówno rozbawiona, jak i zaintrygowana napięciem. "Muszę przyznać, że twoje podejście do sprawy jest imponujące, Cassandro.

"Cieszę się, że tak myślisz - powiedziała Cassandra z wymuszonym uśmiechem, próbując otrząsnąć się z utrzymującego się niepokoju. "Ale zaufaj mi, to jeszcze nie koniec.



5

Evelyn Ashcroft zachichotała i odpowiedziała: "Mój drogi narzeczony, dlaczego tak się spieszysz, by mnie odesłać? W końcu jestem tu po to, by cię chronić".

Po tych słowach Evelyn spojrzała na Nathaniela, który początkowo myślał, że zostanie wypędzona jak wojownik ścigany z ringu, gotowy usłyszeć, jak zaatakuje w odwecie. Zaskoczyło go jednak to, że Cassandra Lindley, zawsze spostrzegawcza i opanowana, przyjęła komentarz bez cienia emocji. Po chwili namysłu płynnie przeszła do rzeczy: - Masz rację, możesz odejść. Ale biorąc pod uwagę, że jesteś obecnie singielką, pamiętaj, by nie denerwować Hugo Blackwooda. W porządku, zostań tu na razie. Będę miała pod ręką ochroniarza.

Cassandra odwróciła się do Evelyn, a jej twarz rozjaśnił rzadki uśmiech. I wiesz, po tym całym czasie poznawania się na dobre i na złe, wciąż nie znam twojego pełnego imienia. Pozwól, że najpierw się przedstawię: jestem Cassandra Lindley.

Jestem Evelyn Ashcroft, ale proszę, mów mi po prostu Evelyn.

Dobrze, Evelyn Ashcroft. Zostań tu na chwilę, muszę wziąć udział w spotkaniu. Wyruszymy razem, gdy tylko skończę.

Evelyn uśmiechnęła się: - Idź, ja poczekam.

Dzięki. Cassandra odwzajemniła uśmiech i wyszła z biura.

Gdy wyszła, Nathaniel szybko zamarł pod ciężarem rozmowy, nie widząc beztroskiego nastawienia Evelyn do ich ostatnich spotkań.

Naprawdę pozwolisz mi odejść? Jestem Evelyn Ashcroft. Kiedy podejmuję działania, idę pełną parą; nie zostawiam niczego w połowie zrobionego - oświadczyła stanowczo.

Wyciągnęła z kieszeni starą Nokię, szybko wybierając numer.

*Pik... Beep... Beep...*

Telefon został odebrany niemal natychmiast.

"Halo, kto mówi?" odezwał się spokojny głos po drugiej stronie.

Hej tam, Nathanielu Ravenwood, nie poznajesz już mojego głosu? drażniła się Evelyn.

Drugi koniec zamilkł na chwilę, po czym nagle głos rozjaśnił się z podekscytowania. To ty, pani o słodkiej twarzy! Wróciłaś do Easton?

Evelyn potwierdziła prostym: "Tak. Lord Cornelius wezwał mnie z powrotem, abym wykonała zadanie, coś w rodzaju misji o słodkiej twarzy".

Spektakularne! Mój lord Cornelius chciał cię poznać! Masz czas dziś wieczorem? Postaram się coś zorganizować - zasugerował entuzjastycznie Nathaniel.

Śmiech jest obopólny; bardzo chciałem poznać słynnego lorda Nathaniela Ravenwooda. Założyciel, którego bardzo szanuję - odpowiedziała Evelyn z uśmiechem, po czym zmieniła temat. Przy okazji, czy znasz kogoś o nazwisku Hugo Blackwood?

Hugo Blackwood? Słyszałem to nazwisko; po prostu nisko urodzony playboy z Kręgu Eldorii - zauważył, a w jego ton wkradło się zakłopotanie. Co się dzieje? Czy ten facet działał ci na nerwy?

Cóż, to trochę nieciekawa sytuacja. Po prostu miałam z nim niewygodne spotkanie - zastanowiła się Evelyn.

Nie sądziłam, że onieśmieli cię ktoś taki jak Black Bear. Wiesz co? Poczekaj, zajmę się nim! Poczekaj tam, zaraz to załatwię!
Po tych słowach Nathaniel odłożył słuchawkę.

Spokojnie - mruknęła do siebie Evelyn, kręcąc głową z rozbawionym uśmiechem.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Narzeczony gwiazdy"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈