Podwójna gra

BLURB

==========

BLURB

==========

Jak się rozwijać, gdy jest się niechcianą, bezcenną, ludzką kobietą?

Proste: zmienić swoją rzeczywistość, zmieniając drużyny.

W ciągu dnia jestem Williamem De Luca, jedynym "synem" Roberto De Luca, króla nowojorskiej mafii i Alfą najgroźniejszej wilczej watahy - takiej, z którą to miasto nie zadziera. W nocy jestem Willow De Luca, mistrzynią walk w klatce, która ma problem z temperamentem.

Niezależnie od roli, w którą się wcielam, dręczy mnie niezdolność do zmiany, przez co Papa Dearest uznał mnie za "pieprzoną pomyłkę". Mimo to, warto znieść moje podwójne życie, jeśli oznacza to trzymanie się z dala od interesów mojego ojca i ignorowanie rosnącego dziedzictwa, które czeka na mnie, by je przejąć.

Niestety, nieważne jak bogaty i potężny jesteś, wszechświat nie da ci wszystkiego, czego chcesz. W przypadku ojca było to posiadanie syna. W moim? Znalezienie partnera. Bez własnego wewnętrznego wilka, spotkanie wilczego zmiennika, który jest ze mną połączony, jest w zasadzie niemożliwe.

To zakazane marzenie, z którego już dawno zrezygnowałem. Wtedy moje starannie zrównoważone życie zostaje zakłócone przez przybycie nowej watahy, która zamierza uczynić mnie celem gry o władzę, aby przejąć terytorium De Luca. Jednak wystarczy jedno spojrzenie Dimitrisa, Neo, Saint i Jayce'a - chcę uczynić ich swoimi.

Jestem gotowa postawić wszystko na niebezpieczną grę, bo może bycie bogatym chłopcem za dnia i zabójczą dziewczyną w nocy to podwójna gra, której potrzebuję, by zdobyć główną nagrodę.

Im.




Prolog: Zakazany owoc (1)

==========

Prolog: Zakazany owoc

==========

Uderzenie ostrza sprawiło, że zabrakło mi tchu. Rwący ból przepłynął przeze mnie i rozprzestrzenił się, jak ukłucie cierniem, które niosło gęstą truciznę i miało na celu pozostawić swój ślad w całym moim ciele.

Moje oczy były szerokie z szoku, podczas gdy ja powoli uświadamiałem sobie, że zostałem uderzony bronią, która do tej pory była niewidoczna dla mojego wzroku.

W miarę jak przyglądałem się czarnemu trzonowi broni, chłonąłem szczegóły dłoni, która trzymała ją dla ratowania życia - grube linie wytatuowanych znaków, które zdradzały jedną wskazówkę, kim był ten sprawca. Po moim wyczekującym spojrzeniu oczy zamknęły się, gdy ostrze opuściło moje ciało i zapaliło wypływający na zewnątrz ciemnoczerwony płyn, który utrzymywał mnie przy życiu.

Powinienem się poddać, ale to była cecha, której nigdy nie ulegałem. Po raz kolejny moje ciało zbuntowało się na myśl, że to już koniec dla mnie, gdy moja pięść poruszała się szybko, aż uderzyła mojego przeciwnika w nos. Trzask dał mi poczucie satysfakcji, gdy podniosłem nogę, by zadać kolejny cios w brzuch.

Mężczyzna poleciał w powietrze, stęknął, gdy wbił się w ziemię i pomknął dalej do tyłu. Gdy opuściłem nogę i rozszerzyłem postawę, zostałem zszokowany, bo natychmiast zacisnąłem ranę w brzuchu, walcząc o oddech. To było tak, jakby moje płuca nagle wypełniły się płynem.

Moje ciało trzęsło się od adrenaliny i reakcji zbliżającej się śmierci, ale zignorowałem to, gdyż mój nieruchomy wzrok osiadł na mężczyźnie, który walczył, by podnieść się na nogi.

Patrzył na mnie w szoku, jakby nigdy nie spodziewał się, że kobieta o tak wątłej posturze jak ja może przetrwać tak długo przeciwko niemu. Był masą mięśni i osiągał wzrost 6'0". Był znacznie większy ode mnie, przy moim wzroście 5'5" i szczupłej sylwetce. Ale to był zawsze pierwszy błąd każdego przeciwnika, z którym się mierzyłem.

Jedyną różnicą tu i teraz było to, że nie byliśmy na ringu.

Mężczyzna przygotował się do kolejnego uderzenia, ale jego nozdrza rozdęły się, gdy nagle poświęcił dodatkową sekundę na powąchanie powietrza. Jego oczy rozszerzyły się, jakby zobaczył ducha, i wypuścił mieszaninę przekleństw, rozglądając się dookoła, próbując znaleźć wyjście.

Obserwowałem jego szaleńczą zmianę zachowania, jednocześnie walcząc z chęcią upadku w porażce. Nigdy jednak nie pozwoliłbym sobie na to w obecności człowieka, który grał nieczysto. Kimkolwiek była ta osoba, myślała, że zabicie mnie w jakiś sposób pozostawi pustą ranę w sercu tego skurwiela, którego nazywałem ojcem.

Sama myśl groziła mi śmiechem na myśl o tym, że ten człowiek mógłby nawet uronić za mnie łzę. Gdyby nie moje ukryte talenty i znajomości, stałbym się taki jak moja mama.

Bezużytecznym odpadem przestrzeni, który zasługiwał na zakucie w łańcuchy i pozostawienie w lochu tylko po to, by robić dzieci.

Nie była w tym nawet dobra, a ja byłam jedynym cudownym dzieckiem, które dostał.

Gdyby tylko mógł mnie teraz zobaczyć: jego wątła ludzka córka walcząca z wielkim, złym wilkiem, który myślał, że robi wszystkim NYC przysługę.

Bez względu na moje znikome znaczenie, wiedziałam, że jedno jest pewne. Jeśli zginę dziś wieczorem, wszystkie zakłady zostaną odwołane i cały NYC poczuje gniew De Lucasa.

Spodziewałem się, że mężczyzna ucieknie, ale to, co zrobił, było zupełnie niespodziewane i pozostawiło mnie próbującego uciekać, podczas gdy ja mentalnie przeklinałem siebie za nie zwracanie uwagi dzięki mojej cholernej wyobraźni.

Głośny dźwięk wystrzału ryknął przez las, a mój krzyk opuścił gardło, zanim zdążyłem go powstrzymać. Ten wysoki, świszczący dźwięk poprzedził strzał bólu, który zmusił moje ciało do rozpadu, gdy zacząłem spadać do tyłu.

Uderzyłem o ziemię z hukiem, ale moje oczy były szeroko otwarte, gdy wpatrywały się w rozgwieżdżone niebo. Jak taki widok mógł być tak spokojny i cichy, kiedy mógł widzieć, jak zaczynam walczyć z walką o życie?

Moje oddechy były szybkie i duszne, a oczy walczyły o to, by pozostać otwarte, patrząc z boku na bok, jakby kolejni wrogowie byli gotowi zaatakować mnie w każdej chwili. Usłyszałem pędzące kroki zbliżające się do mnie i stężałem, zanim zebrałem siły, by odeprzeć kolejny atak.

Mogłem zostać zraniony ostrzem i kulą, ale postawcie mnie w momencie walki wręcz, a zwyciężyłbym bez dwóch zdań.

Jakby sama ziemia usłyszała moją cichą deklarację, na miejscu pojawił się mój przeciwnik, gotowy dźgnąć mnie po raz kolejny ostrzem, które wciąż ociekało moją krwią. Moje usta jakoś zdołały zwinąć się w uśmiechu, gdy podniosłem ręce do góry, by powstrzymać go przed szybkim atakiem.

To go zszokowało, bo wessał kupę powietrza, ale to był mój złoty moment, by pokazać mu, jakim jestem prawdziwym sportowcem, pozwalając mu uszkodzić mnie do tego stopnia. Moje pięści poruszały się szybko - prawie oślepiająco - gdy wyłączyłem rękę, która trzymała ostrze i udało mi się je zdobyć.

Następną rzeczą, jaką ktokolwiek z nas wiedział, było wbicie mu noża w oko. Po jego krzyku agonii nastąpiło chrząknięcie, gdy kopnąłem go z wystarczającą siłą, by odesłać go do tyłu. Nie mogłem się przewrócić, ale szybko wystrzeliłem w górę i obracając ostrze między palcami, posłałem je prosto w jego drugie oko.

Trafił cudownie, pozostawiając mojego wroga krzyczącego z bólu, gdy zaciskał twarz wokół rękojeści ostrza. Założę się, że debatował nad tym, czy wyciągnąć go, czy też poradzić sobie z agonią dla zaoszczędzenia czasu.

Podniósł się w pośpiechu i szybko wyciągnął kolejną broń. Odbezpieczył ją, zanim przygotował się do pociągnięcia za spust. Mogłem tylko przygotować się na salwę pocisków, która miała się mnie pozbyć, ale przynajmniej umarłbym z honorem, a nie jako kobieta, która została naszpikowana kulami i nie zadała swojemu zabójcy ani odrobiny obrażeń.

Ostatnim widokiem jaki by zobaczył był grzech, który popełnił, utrzymujący się obraz mojego martwego ciała i zbrodni, za której popełnienie poniesie konsekwencje.

Cień nagle rozmył się nade mną, przykuwając moją uwagę na nanosekundę, zanim jego gigantyczne ciało zderzyło się z mężczyzną kilka stóp ode mnie. Zmaltretowane krzyki mężczyzny były tylko początkiem tortur, gdyż chór oderwanych kończyn, zmiażdżonych kości i wysokie echo doprowadziło do bulgotu. Zostałem w większym szoku niż wtedy, gdy zraniło mnie ostrze i kula.




Prolog: Zakazany owoc (2)

Wystarczyło dziesięć sekund, by czyn został dokonany, a szczątki mojego przeciwnika rozrzucone wszędzie. Cień odwrócił się w moją stronę, a księżyc w pełni, który skorzystał z okazji, by ujawnić się z przechodzącej chmury, rzucił promień światła na cienistą bestię.

Objąłem dużego wilka o białym futrze, miękko wyglądającą sierść pokrytą plamami krwi i brudem, który musiał na niego pryskać od intensywnego biegu przez tę rześką noc.

Różowe oczy spotkały się z moimi niebieskimi. Jego oczy miały kolor pastelowego różu, który przypominał mi kulki waty cukrowej, które serwowali ci rzadcy sprzedawcy podczas pracowitych wieczorów w godzinach szczytu.

Im dłużej wpatrywałam się w te hipnotyzujące orby, tym bardziej stawały się znajome - i niebezpieczne. Mój mózg ciężko pracował przeciwko ospałemu tempu i potrzebowałem tylko pięciu dodatkowych sekund, aby zdać sobie sprawę, że te oczy należały do mojego wroga.

Jednego z moich wrogów.

Byłem gotów wstać i podjąć walkę, dumny, że spotkałem go w formie mojego prawdziwego ja i gotowy dać mu kawałek suki, na który z całego serca zasłużył, ale sam ruch nagle posłał mnie w konwulsje. Moje ciało po raz kolejny opadło do tyłu, gdyż jedyne, co mogłem zrobić, to znosić fale drżących wstrząsów, aż do momentu, w którym przyszły one na wstrzymanie.

Kurwa! To boli o wiele gorzej niż skurcze miesiączkowe!

Walczyłam, żeby usiąść jeszcze raz i nabrałam powietrza, które nagle zdawało się utknąć w moim gardle. Zakasłałam i chłopcze, żałowałam tego; to zapoczątkowało rundę kaszlu, który spowodował, że krew trysnęła z moich ust i pokryła moje wargi.

Moje pojedyncze przekleństwo zostało stłumione, gdy nagle jęknąłem i zrezygnowałem z pomysłu siedzenia. Gapienie się w niebo było nagle moim sposobem na bunt, ale zacząłem zdawać sobie sprawę, że czas zaczyna tykać i będę musiał jak najszybciej dostać się do lekarza.

Mogłem sobie wyobrazić, jak jeden z najlepszych medyków Ojca prześciga się, by przyjść mi z pomocą w najprostszych sprawach, bojąc się tego, co nadejdzie, jeśli nie da z siebie wszystkiego w każdej ocenie, do której był zmuszony, by zapewnić, że jestem zdrowym, małym gównianym szczeniakiem.

Te korzyści na pewno przydałyby się teraz, ale byłem na skraju jakiegoś lasu i nie było mowy, żebym przeżył podróż powrotną, kiedy krwawiłem z wielu ran.

Miażdżące dźwięki przykuły moją uwagę, zanim dotarły do mnie ciężkie wydechy, które nie były moimi własnymi. Gdybym tylko mógł pozwolić sobie na ciekawość, wymyśliłbym idealny sposób na wkurzenie tego dupka, zanim skopałbym mu jaja i pokazał, kto jest prawdziwym władcą tego miasta.

Papa Dearest może i prowadził program, ale ja byłem tajną bronią, która spieprzyła by sprawę dla samego bycia jedyną osobą na liście gówna ojca. Każdy inny mógł albo spierdalać, albo zostać zamordowany - wszystko po to, abym ja mógł mieć ostatni śmiech, kiedy zabiorę wszystko temu choremu draniowi ojca i pokażę mu, że kobiety nie są słabymi sukami do robienia dzieci, jak to zawsze wspominał na co dzień.

Kroki sprawiły, że moje ciało się napięło, i oto stał tam człowiek mojej gniewnej zazdrości.

Nawet teraz, gdy te różowe pierścienie skanowały szkody, które zostały wyrządzone na moim biednym ciele, wszystko co mogłam zrobić to spojrzeć na niego z obrzydzeniem. Pomysł, żeby nawet próbował mi pomóc, sprawił, że zakrztusiłam się i błagałam o jakikolwiek inny scenariusz, z którym mogłabym się zmierzyć.

Ten skurwiel, który myślał, że może mnie kontrolować. Ten, którego uśmieszek drwił ze mnie, kiedy miał mnie przyciśniętego do ściany ze swoim ciasnym kroczem ocierającym się o moje, podczas gdy mój ojciec kontynuował swoje spotkanie w innym pokoju.

Było tak wiele przypadków, w których pojawiał się, by spieprzyć mój pomysł. Nie różnił się od innych, którzy pojawiali się, aby pomóc w jednym z wielu skoków na narkotyki organizowanych przez mojego ojca. Zrobiliby wszystko, żeby zyskać jego przychylność. Nie mogłem się doczekać, aż zdobędę trochę siły tylko po to, żeby przeżyć satysfakcjonujący moment uderzenia go w twarz.

Chciałabym zniszczyć choć odrobinę tej przystojnej perfekcji, zobaczyć, jak krew napływa do jego twarzy i pozostawia ciemny krąg, dając mu szopskie oko, na które z całego serca zasłużył. Oko za oko mogłoby technicznie zadziałać, choć miałam nadzieję, że będę martwa, zanim on spróbuje wyciągnąć moje.

Śmiałbym się z tego pomysłu, gdybym mógł, ale gdy skupiłem się na mojej rzeczywistości, zdałem sobie sprawę, że moje ciało walczy o funkcjonowanie. Traciłem czucie w opuszkach palców i stopach, a moje ciało drżało, gdy zaczął mnie ogarniać dziwny chłód.

Stojący tam mężczyzna nagle spojrzał zaniepokojony, a był to tak obcy widok, że pomyślałem, że mój umysł na pewno ma halucynacje. W następnej sekundzie był już na kolanach, jego ramiona obejmowały mnie, a jego słowa walczyły, by się do mnie przebić, ale mój słuch miał problemy z powodu tego, jak głośno pompowała mi się krew. Dzwoniący dźwięk zaatakował moje zmysły.

W końcu byłem w stanie odebrać jego słowa, gdy nagle złapał mój lewy biceps.

"Kurwa..." wyszeptał, zanim te wstrząśnięte kręgi zerknęły na moje, które zaczynały słabnąć. "Will! Ty jesteś Will, prawda?!"

Czy mogłem w ogóle odpowiedzieć na jego pytanie? Oczywiście nie, bo nagle poczułem, że ślizgam się przez jakieś szczeliny pod ziemią. To było powolne przejście: kawałki mnie już odpływały, podczas gdy inne usilnie walczyły, by pozostać i zobaczyć, czym ten człowiek jest zszokowany.

Czy to nie było oczywiste, kim byłam? Byłam tą dziewczyną, którą zawsze mylono w tabloidach z byciem jakąś siostrą bliźniaczką doppelganger najbogatszego dziedzica w NYC.

Każdy - i mam na myśli każdego - chciałby być Williamem De Luca. Bogatym spadkobiercą Organizacji De Luca, która za mnóstwem biznesów ukrywała swoje tajne mafijne korzenie. Organizacja ta sprawiała, że pomysł rozdawania pieniędzy z narkotyków biednym wydawał się czysty.

Próbowałem mówić, ale to tylko sprawiło, że wykrztusiłem więcej krwi. Nagle zaczęłam oddychać, gdy ciemne plamy zaczęły zajmować mój wzrok. Mężczyzna przede mną dziko mną potrząsał i niemal bolał mnie widok strachu, który ogarniał te cukierkowe kule.

Wiedział, że umieram. Choć nie spowodowały tego jego własne ręce, był zdesperowany, by być tym, który przejmie na własność mój koniec, zamiast pozwolić, by zrobił to ktoś inny.




Prolog: Zakazany owoc (3)

Gdy nadal dryfowałem, jego oczy stały się dziksze, pozostawiając mnie prawie zdezorientowanym, dlaczego.

"Nie możesz umrzeć!" oświadczył, jakby to był mój wybór. Z pewnością nie chciałam trafić do piekielnych czeluści, kiedy jeszcze nie udowodniłam swojej wartości, nie mówiąc już o znalezieniu partnera, który byłby na tyle szalony, by umawiać się z "ludzką" pomyłką ojca lidera mafii Alpha, ale czasami żebracy naprawdę nie mogą być wybredni. Kiedy śmierć pukała do twoich drzwi, wszystko co musiałeś zrobić, to ssać to i przeskoczyć prosto do Sądu.

Myśl o tym wszystkim sprawiała, że zastanawiałem się, czy byłbym w stanie zrobić właśnie to - przeskoczyć prosto do ciepłego królestwa piekła.

Moja uwaga wróciła do mężczyzny, który upadł na kolana. Najwyraźniej nie przejmował się krwią, która z pewnością już dawno zebrałaby się wokół mnie, gdy jego dłonie przyciskały się do ran, z których wykrwawiły się pozostałe fragmenty mojego dwudziestopięcioletniego życia.

"Cholera!" przeklął i spojrzał mi prosto w oczy. "Nie waż się ode mnie wymykać! Czy ja ci, kurwa, dałem pozwolenie?!"

To sprawiło, że uśmiechnąłem się, choć musiał to być malutki, który rozpalił jego wściekłość, bo przycisnął jeszcze mocniej. Nie czułem już bólu, ale byłem pewien, że moja krew jedynie prześlizgnęła się przez przestrzenie między jego rozłożonymi palcami i przyspieszyła mój zbliżający się upadek.

Jak cudownie dostać pomocną dłoń.

"Nie zostawisz nas" - warknął, gdy jego wysiłki zostały w końcu uznane za beznadziejne. Jego słowa nie miały jednak sensu, gdyż nie mógł powstrzymać samego losu.

Byłem gonerem, tak jak moja mama, która leżała przykuta w lochu naszego domu przez wiele tygodni, aż w końcu umarła. Moja śmierć była lepsza. Szybka i bezbolesna teraz, gdy moje zmysły były praktycznie pozbawione.

"Obudź się." Szept mężczyzny pozostawił mnie w zdumieniu, zanim coś wydawało się bić wystarczająco mocno, abym mógł poczuć przez odrętwienie.

Co?

Człowiek z mojego szczytu nienawiści obserwował mnie w szoku, zanim maleńkie ślady nadziei zalały te różowe pierścienie, które rozszerzyły się dalej.

"Wiedziałem," wyszeptał, gdy cyniczny grymas uformował się na jego ustach. "Nasz mały wilczek jest właśnie tam, na skraju śmierci".

Zawisł nade mną nagle, a ja patrzyłam, jak na jego lewym ramieniu tworzy się tatuaż, który buchał witalnością w ciemnej nocy. Jego oczy zaczęły świecić, te różowe kule nagle przesunęły się do niebezpiecznego srebra z pierścieniami purpury wokół jego tęczówek.

Jego czarne, krótkie kosmyki zaczęły zalewać się srebrem, pozostawiając mnie z wewnętrznym dreszczem, gdy pulsująca siła pchała się mocniej do uwolnienia.

Patrzył mi w oczy z taką siłą, że zdawało się to odblokować doznania, które zostały wyciszone przez moją zbliżającą się śmierć. Wrażenia wróciły do mnie, sprawiając, że wydałam z siebie okrzyk, gdy moje plecy wygięły się, jakbym została ożywiona przez defibrylator.

"Obudź się, nasz zakazany owocu! Wypuść z siebie tę oszałamiającą bestię!" rozkazał, a kolejna pulsująca siła pozostawiła mnie z krzykiem. Ból powrócił, ale znacznie gorszy niż wcześniej. Zastygłam w spazmach paraliżującej agonii, gdy mój umysł doświadczał wielu emocji.

Migotały z czterech różnych kierunków, kompas obcych uczuć, które błagały o moją najwyższą uwagę. Dezorientacja, niepewność i intensywne pożądanie były tylko ułamkiem emocji, które przeze mnie przepływały. Płonąca złość napływała ze wszystkich czterech stron.

Tylko, że połączenie wściekłości nie było skierowane na mnie, a raczej na osobę, która mi to zrobiła.

Kiedy kolejna fala pulsującej siły przeszła przeze mnie, wyzwoliła coś niewyobrażalnego. Moje oczy zwinęły się w tył głowy, gdy moje ciało po raz kolejny wpadło w konwulsje. Nagle ogarnęła mnie wzmożona agonia, gdy po odgłosie trzaskających kości nastąpiło nagłe przesunięcie wzroku.

W szczytowym momencie prawie straciłem przytomność, ale jakaś połączona siła powstrzymała mnie przed przegraniem walki, którą zdawałem się toczyć z samym sobą.

Kiedy moje oczy nagle się otworzyły, wizja przede mną była niesamowicie wyraźna, nawet w ciemności, która miała na celu ukrycie naszego otoczenia. Byłem na czworakach, ale wszystko było inne, od niezwykłej wizji po podwyższony zmysł węchu, który łaskotał moje nozdrza.

Ciepło zalało mnie, podczas gdy miejsce, które z pewnością było moją klatką piersiową, zdawało się być skąpane w dodatkowym cieple, gdy ból zmniejszył się z pośpiechem.

Kiedy ból wydawał się już nie istnieć, spojrzałem na swoje nogi, by zobaczyć białe włoski futra z najmniejszą nutą delikatnych różowych włókien w miękkim płaszczu, który odbijał się od promieni księżyca.

Chichot dumy i zmęczenia podryfował na przechodzący wiatr, a moja uwaga skupiła się na jedynym mężczyźnie przede mną. Mój wzrost był na wysokości jego ramion, co wydawało się nienormalne, gdy on znacznie przekraczał 6'0", ale to nie miało znaczenia, bo zwęziłem na niego oczy z zamiarem zaatakowania go wracającego do mnie.

Podniósł ręce do góry, ale ten szyderczy uśmieszek był nadal obecny na tych seksownych ustach jego, wszystko podczas gdy stał tam - nagi i twardy na sam widok mnie.

"Wreszcie. Nasz słodki zakazany owoc jest dojrzały i gotowy dla nas, aby przyjemnie cieszyć się".

Dudnienie opuściło mnie, które morfowało w niskie warczenie, ale to tylko sprawiło, że chichotał.

"Nie jestem twoim wrogiem, Will. A może powinienem powiedzieć, Willow?" zapytał i użył mojego prawdziwego imienia, a ja obniżyłem się w przygotowaniu do zaatakowania go, jeśli nie obniżył tej swojej chorej dumy.

"Willow, moja słodka." Sposób, w jaki jego uwodzicielski głos wypowiedział te właśnie słowa, miał mnie mrowienie od środka, gdy moje ciało płonęło, by być pod nim i rżniętym.

Potrząsnęłam dziko głową na tę myśl, a to pozostawiło go chichoczącego, zanim stał przede mną w jednym szybkim ruchu. Powinienem go ugryźć, ale jego ręka nagle głaskała mój policzek i wkrótce opuszczałem głowę, gdy uklęknął na jedno kolano i przycisnął swoje czoło do mojego.

"Zakazana Wierzbo, nie odpychaj mnie. Mogę być twoim wrogiem w ciągu dnia, ale właśnie tu, właśnie teraz, jestem następną najlepszą rzeczą do zbawienia," warknął kojąco. "Obejmij to, Willow. Zamieszkaj w błogim momencie bycia Przebudzonym Wilkiem. Cokolwiek cię powstrzymywało, przegrało swoją bitwę, a teraz?"

Odchylił się do tyłu tylko po to, bym podniosła głowę i spojrzała w jego śmiertelne oczy.

"Teraz prowadzimy wojnę ze wszystkimi, którzy ośmielają się nam przeciwstawić."

Radość z jego niebezpiecznej motywacji w jakiś sposób zakiełkowała we mnie nowe życie i jedyne co mogłem zrobić to podnieść głowę i wyć. Byłem teraz połączony z moją paczką wrogów. Ta wiedza pozostawiła po sobie ekscytację zamiast przerażenia.

Wolf Awakened jest tym, co pokonałem i nadszedł czas, aby szukać mojej zakazanej paczki śmiertelnych skurwieli, którzy poprowadzą nas do zwycięstwa.




1. At Night All I Need Is The Ring (1)

==========

At Night All I Need Is The Ring

==========

Dzikie wiwaty niosły się przez całą drogę w dół sali - słowa triumfu i wulgarne obelgi były wymieniane w zatłoczonym pokoju, z którego wyszedłem.

Koraliki potu wciąż spływały po moim obolałym ciele, moja skóra skwierczała od intensywnej akcji, której nadmiar adrenaliny pompował mnie niczym uzależniający narkotyk.

Moje wdechy i wydechy wciąż były szorstkie, gdy moje oczy skanowały otoczenie, mimo że walka już dawno się skończyła. Moje bose stopy stąpały po chłodnej, szorstkiej podłodze, dając mi kawałki ulgi od ich udziału w piekącym cieple.

Jestem, kurwa, żywy.

Uczucie przebywania w tym mrocznym, okrutnym świecie rozpalało uczucia wzmocnienia. W obrębie ringu miałem pełną kontrolę nad moimi okolicznościami, a dreszczyk emocji, jaki dostarczała władza, był tym, co czyniło ją tak cholernie niebezpieczną.

Tak cholernie uzależniające.

Pożądałem zdolności do oddychania w ten sposób. Aby moja klatka piersiowa podnosiła się i opadała, wspierając moje wysiłki, gdy używam moich kończyn, aby dać upust frustracji mojego świata.

Mojego życia.

To była moja przestrzeń. Mój teren. Moim postanowieniem było wyrzucić z siebie cały wrzący gniew, który zebrałem przez dni standardów, oczekiwań i przypomnień o moich nudnych okolicznościach.

W takie noce jak dzisiejsza, ring był miejscem, do którego należałem.

Skręcając za róg korytarza wypełnionego migoczącym światłem, kontynuowałem drogę w dół do żeńskiej szatni. Zawsze bawiło mnie to, jak daleko była ona od męskiej, która znajdowała się kilka kroków od ringu.

Byłam pewna, że nie było takiej, dopóki moje pięści nie wygrywały ze mną runda po rundzie, zawody po zawodach, dopóki nie zrobili wyznaczonego pomieszczenia, żebym nie musiała się przebierać w wolnej przestrzeni szafy.

To dzięki mnie każda przyszła kobieta walcząca w klatce będzie miała wybraną przestrzeń dla siebie. Nie było takich, które przetrwały pierwsze rundy, ale nie miało to dla mnie znaczenia. Tak długo jak miałam swoją przestrzeń, w której mogłam wykonywać swoje rytuały przed i po walce, byłam szczęśliwą fighterką.

Przy wszystkich pieniądzach, które zarabiałem i dostarczałem do tego podziemnego biznesu, właściciel praktycznie kłaniał się przede mną. Byłem jego cotygodniowym biletem milionera, więc zawsze dostawałem po swojemu, jeśli oznaczało to, że stawiam mu dobrą, długą walkę o wszystkie impulsywne zakłady.

Brudne pieniądze były właśnie powodem, dla którego nie polegałem na nikim. Żadnego rodzinnego spadku, żadnego zasiłku dla papy. Nic.

Polegam na sobie. Po prostu sposób, w jaki lubię przetrwać w tym świecie, jeśli chodzi o finanse.

Kiedy żyjesz w świecie nadprzyrodzonym, następną rzeczą bliską rangi potężnej była waluta. Nieważne, czy byłeś paranormalny, czy byłeś zwykłym człowiekiem, pieniądze mówiły wiele i torowały drogi, które nigdy nie były otwarte dla zwykłych ludzi.

Jeśli nie miałeś siły, by kogoś wykiwać, dorzuć do tego kilka tysięcy dolarów i gwarantuję ci, że zostanie on wykiwany, wykorzystany i pozostawiony na pastwę losu jak sznur prania podczas szalejącej burzy.

Bycie w stanie niezależnie finansować siebie oznaczało również, że ludzie nie mogli srać nad twoim życiem. Nikt nie mógł mi mówić, jak mam żyć, dopóki miałem ładny strumień dochodów zalewający moje oszczędności.

Dzięki ostatnim trzem latom walki w klatce, byłem daleko poza etapem milionera, co nie mogło być bardziej wyzwalające, gdy pochodziło się z mafijnej rodziny pełnej dilerów narkotyków.

W Nowym Jorku, rodzina De Luca prowadziła wszystko w podziemiu.

Oznacza to, że posiadaliśmy całą masę gówna i kontrolowaliśmy imperium ludzi, którzy nie mieli wyboru i musieli robić wszystko, czego od nich zażądaliśmy.

W skrócie, Papa Dearest - Roberto De Luca - przybył do Nowego Jorku z poważną misją. Nie był tutaj, aby kogoś zamordować lub żyć nowojorskim marzeniem o bogaceniu się i jeżdżeniu wypasionymi samochodami.

Nie, nie, nie. To są amatorskie posunięcia.

On chciał czegoś więcej. Tak wiele więcej, że wymagało to armii koneksji, by utorować początek powstania Imperium De Luca.

Na pozór był zwykłym biznesmenem. Tym, który pociągał za wszystkie właściwe sznurki, podejmował wszystkie właściwe hazardy i tasowania, aby każda możliwa transakcja, która pojawiła się na jego stole, przyniosła miliony. Nie chciałbym tego przyznać, ale mój papa był geniuszem w hazardowym życiu giełdy.

Miasto nie potrzebowało dużo czasu, aby dowiedzieć się, jak dobry był, co obudziło kilka dobrych interesów i łatwo stworzyło potrójnych wrogów.

Jego rozwój był szybki i w pewnym sensie tajny, aż do momentu, gdy trafił w dziesiątkę, co uczyniło go wystarczająco godnym, by znaleźć się na pierwszej okładce Wall Street Magazine. Dzięki temu zyskał rozgłos - dobry i brzydki - którego potrzebował, by rozpalić swoje prawdziwe plany.

Pod interesami, koneksjami, bogactwem i sławą kryła się podziemna, ciemna strona tego, co pomogło mu zostać władcą miasta: mafia.

W świecie takim jak nasz, mafia była tylko jedną stroną wielu syndykatów zbrodni, które warzą się w głębi naszego mrocznego świata. Ale z dodatkiem paranormalnego twistu, miałeś bardzo śmiertelną kombinację pieniędzy, powiązań i władzy.

Wielu zawsze zastanawiało się, jak Ojciec sprawił, że ludzie go słuchali. To było proste.

Był wilkiem Alfa największej watahy w tym mieście.

Nie mówimy tu o kilkuset wilczych zmiennikach. Nie. Tysiące w najlepszym wypadku, plus setki lojalnych paczek, które dodawały nam liczebności, co mogło rozpalić pełnowymiarową wojnę o władzę, gdyby ktoś nacisnął odpowiednie guziki.

Nie tak, żeby przeżyli konsekwencje.

Spośród wielu nadprzyrodzonych istot żyjących wśród nas, wilkołaki były najsilniejszą rasą w tych stronach. Mieliśmy swój udział w wampirach, kilku niższych zmiennych, jak koty i niedźwiedzie, i bardzo kilka wyjątkowo potężnych czarownic i czarodziejów, którzy pracowali dla rządu - to kolejna skomplikowana część. Jednak to wilki rządziły ruchliwymi ulicami NYC i wszyscy o tym wiedzieli.

Włącznie z ludźmi.

Był rok 2050, minęło tysiąc lat od odkrycia pierwszego zmiennokształtnego, o dziwo tutaj, w Nowym Jorku. Nasz rozwój był powolny, nawet opóźniony, z powodu napaści na nasz gatunek ze strony ludzi, którzy uważali nas za nic innego jak obrzydliwości. Musieliśmy się ukrywać i być wytrwali, aby przetrwać plagę wideł i pochodni, a nawet połączyliśmy się z wampirami i czarownicami, aby zawrzeć sojusz, który zmusił ludzi do współpracy.



Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Podwójna gra"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści