Zdobycie jej z powrotem

Rozdział pierwszy (1)

Połowa stycznia

Emmett

To nieprawdopodobne połączenie rzeczy sprawiło, że pomyślałem o nocy, kiedy powiedziałem Adaline Wilder, że nie mam w swoim życiu miejsca na związek - rdzeń kręgowy liniowca i dom z różowych klocków Lego.

Nie chodziło o to, że nie myślałem o niej przez ostatnie pięć lat. Myślałem o niej. Często. Ale te myśli były przelotne. Przychodziły i odchodziły, nie zakłócając zbytnio mojego życia, tylko dlatego, że wiedziałem - lub myślałem - że jest szczęśliwa w innym związku. Nie były to myśli, które zmieniały priorytety lub pobudzały mnie do działania.

A najlepiej mi szło, gdy byłem w sytuacji, w której mogłem podjąć działanie. Zrobić plan. Wykonać. Każdy rozgrywający w lidze tak się czuł. Nie radziliśmy sobie dobrze będąc pasywnymi. Naprawdę nie radziliśmy sobie dobrze, gdy absolutnie nic nie było w zasięgu naszej kontroli.

Siedzenie w szpitalnej poczekalni, wciąż odziane w podartą koszulkę, która wchodziła pod moje ochraniacze i koszulkę, było najgorszym rodzajem uczucia wymykającego się spod kontroli.

To była pierwsza część tego, jak to wszystko się zaczęło - od źle ocenionego ataku i stłuczenia kręgosłupa, przez co mój kolega z drużyny Malcolm Delgado nie mógł poruszać nogami.

W kończącym sezon meczu z Denver, jeden z naszych weteranów defensywy próbował złapać piłkę i uderzył kaskiem w udo podającego. Nie było wielu słów, by opisać, jakie to uczucie stać na boisku, któremu poświęciłeś swoje życie i widzieć jednego ze swoich przyjaciół nieruchomego na tle jasnej zieleni.

To były lodowate dłonie i pusty dół w brzuchu. To był ucisk w klatce piersiowej i ryk w uszach.

I to była powracająca myśl, nad którą nikt z nas nie chciał zbyt długo myśleć ... co jeśli to byłem ja?

Wszyscy byliśmy wstrząśnięci, stojąc wokół niego na boisku, podczas gdy personel medyczny mówił takie rzeczy jak, brak czucia w nogach ... nie może poruszać stopami ... kręgosłup musi być ustabilizowany.

Chłopaki z naszej drużyny - Ft. Lauderdale blue-knelt wokół boiska z graczami Denver, ręce nad ramionami innych, podczas gdy oni modlili się za Malcolma. Przegraliśmy przez przyłożenie, zbyt mocno przegraliśmy w tym momencie gry, aby się zjednoczyć, nawet z emocjonalnym przypływem, który wszyscy poczuliśmy, gdy zwozili go z boiska przywiązanego do deski. Ale to nie była nawet ta chwila, która kazała mi spojrzeć wstecz na moje wybory. To było później, w szpitalnej poczekalni, z czteroletnią córką Malcolma, która kopała nogami, siedząc na krześle obok mnie.

"Nudzi mi się" - powiedziała. Na jej stopach były iskrzące się różowe buty pokryte złotymi i fioletowymi kwiatami. Miała na sobie koszulkę swojego taty.

Po drugiej stronie Gabrieli stało puste krzesło, na którym jeszcze kilka minut wcześniej siedziała jej mama. Zerknęłam w dół korytarza, gdzie żona Malcolma, Rebecca, krzątała się z telefonem przyklejonym do ucha, a jej oczy były czerwone i podpuchnięte.

Gabriela z westchnieniem opadła na fotel, a ja obdarzyłam ją smutnym uśmiechem. Było dziwne błogosławieństwo w tym, że nie rozumiała znaczenia tego, dlaczego tu jesteśmy.

"Może moglibyśmy zmienić kanał w tym telewizorze tam na górze," powiedziałem.

Oczy Gabrieli rozszerzyły się. "On ma taką rzecz do klikania. Zapytasz?"

Popatrzyłam na faceta, o którym mówiła. "Zmusisz mnie do tego, co?"

Ona schowała swoją małą rękę pod moim ramieniem i pochyliła się bliżej. "Wygląda strasznie," wyszeptała.

Roześmiałam się pod nosem, bo rzeczywiście tak było. Olbrzymia pufa jego białych włosów stała prosto, a jego spaskudzone dłonie chwytały tego pilota od telewizora, jakby to była złota cegła. "Może on też tu czeka na kogoś, kogo kocha".

"Może." Gabriela spojrzała na mamę. "Czy mogę wkrótce zobaczyć tatę?"

Znowu to było. Ten lodowaty dół, puste bóle.

Rebecca nie rozmawiała przez telefon, ale stała oparta o ścianę, miała zamknięte oczy i usta poruszające się w niemym błaganiu.

A jeśli to byłam ja?

Czułam się, jakby ktoś wepchnął mi do gardła wełnianą skarpetę, gdy zerkałam tam i z powrotem między nimi. Pamiętałem, jak Malcolm powiedział nam, że Rebeka jest w ciąży, tuż po rozpoczęciu naszego debiutanckiego sezonu razem. Spotykali się od prawie roku, kiedy został wybrany do Ft. Lauderdale. Ja byłem ich pierwszorundowym wyborem, a on drugim. Ja wzmocniłam atak, a on był ostoją w obronie. Miesiąc później uczestniczyłem w ich weselu, gdzie powiedział mi, że nie mam co robić na parkiecie.

Próbując przełknąć ten klin w gardle, uśmiechnąłem się do Gabrieli. "Nie wiem, G. Chcesz zobaczyć, co twoja mama włożyła do tego plecaka?".

Odwrócenie uwagi zadziałało wystarczająco dobrze. Opadła na podłogę i szarpnęła za zamek błyskawiczny fioletowego plecaka. W środku było kilka kolorowanek, tablet, lalka z przerażająco dużymi oczami i pojemnik z klockami Lego.

"Nie chcę się bawić w nic z tego, E," mruknęła. "Nie ma nic fajnego".

"Oh man, pewnie, że jest." Szarpiąc za przód torby, wyciągnęłam pojemnik z klockami Lego, zerkając uważnie na zawartość. "Możemy zrobić coś naprawdę fajnego".

"Możemy?"

Sceptycyzm został wytłoczony na całej jej małej twarzy, a ona tak bardzo przypominała mi Malcolma, że aż się uśmiechnąłem. "Och, tak. Myślisz, że jestem dobry w rzucaniu piłką? Jestem nawet lepszy w budowaniu naprawdę fajnych domów z takich rzeczy jak to".

"Potrafisz zrobić zamek?" zapytała.

Dmuchnąłem w malinę. "Mam dyplom z architektury ze Stanford. Zamek to nic takiego."

Zachichotała.

Stałem, rozglądając się po poczekalni. Rodzina w rogu obserwowała nas, mały chłopiec obdarzał mnie spojrzeniem o szerokich oczach. Miał na sobie koszulkę z Ft. Lauderdale, więc podszedłem i uklęknąłem obok jego krzesła. "Hej, pączku, czy masz coś przeciwko temu, żebym pożyczył ten mały stolik obok twojego krzesła?".

Przytaknął gwałtownie, oczy masywne na jego twarzy. "Ty ... jesteś Emmett Ward, prawda?" zapytał ściszonym, pełnym niedowierzania szeptem.

"Jestem. Jak masz na imię?"

Udało mu się, tylko kilka razy się jąkając.

Wyciągnąłem rękę. "Miło mi cię poznać, Cory".

"Czy podpiszesz mi koszulkę?" powiedział w nerwowym pośpiechu.

"Oczywiście. Nie mam jednak przy sobie markera," powiedziałem mu.




Rozdział pierwszy (2)

Jego mama uniosła rękę, grzebiąc w swojej masywnej torebce, aż wyciągnęła Sharpie. Odchylił się do tyłu, żebym mogła nabazgrać swoje imię po lewej stronie jego klatki piersiowej nad logo, które nosiłam przez ostatnie pięć lat.

Dała mi wdzięczny uśmiech, gdy zwróciłem jej Sharpie, a następnie owinęła rękę wokół ramienia swojego syna. "Widzieliśmy powtórkę na ESPN. Mam nadzieję, że twojemu koledze z drużyny nic się nie stanie".

"Dziękuję. My też." Stałem, podnosząc mały stolik. "Przyniosę go z powrotem, kiedy skończę, obiecuję."

Po tym jak ustawiłem stolik przed Gabrielą, ona z ekscytacją wysypała różne kształty i rozmiary klocków Lego w różach i fioletach i tealach. Jedna figurka Batmana była wmieszana w całość, a ona podniosła ją, powiększając ją w powietrzu, podczas gdy ja przesiewałem oferty. Podrapałem się po głowie. Zamek może być trudny, ale ja zawsze uwielbiałem wyzwania.

Dałem jej poważne spojrzenie. "Masz ważne zadanie, ok?"

Przytaknęła.

Trzymałem w górze jeden z większych klocków. "Musisz znaleźć mi wszystkie klocki w tym rozmiarze".

Język schowany między zębami, dokopała się do swojego zadania z zapałem.

Rebecca uśmiechnęła się, gdy podeszła. "Dziękuję, Emmett. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby cię tu nie było."

"Wszystko, czego potrzebujesz, wiesz o tym." Trzymałem swój telefon. "Pominąłem całą prasę, więc jestem pewien, że kilku innych facetów będzie tu wkrótce. A co z twoją rodziną?"

Przebiegła ręką przez włosy. "Mama Malcolma wsiada teraz do samolotu. Miną godziny, zanim tu będzie."

Zostawiliśmy Gabrielę przy krześle i oddaliliśmy się o kilka stóp. "Powiedzieli ci coś?"

Rebecca przytaknęła. "Będą musieli przeprowadzić operację stabilizacji kręgosłupa w ciągu najbliższego dnia lub dwóch. Nie mogą jednak obiecać, że kiedykolwiek będzie chodził," powiedziała, głos się wahał.

Osadziłem rękę na jej ramieniu. "Jeden dzień na raz, dobrze? Malcolm jest tak cholernie uparty. Jeśli ktoś może udowodnić, że się mylą, to właśnie on."

"Wiem." Łzy w jej oczach rozlały się. "Wózek inwalidzki, chodzenie czy utykanie, tak długo jak on tu jest. Wiem, że nie będzie tego czuł, ale nie obchodzi mnie, czy to kończy jego karierę piłkarską. Chcę, żeby żył. Wszystko inne to tylko szczegóły".

Pielęgniarka podeszła, delikatnie przywołując imię Rebeki, więc ponownie zajęłam miejsce obok Gabrieli.

Wspięła się na moje kolana, podczas gdy ja pokazałem jej, jak zamierzam zbudować jej zamek z wieżą na każdym rogu.

"To są pałace, a jeśli zrobimy większy mur okalający go, to będzie to zewnętrzne podzamcze".

"Różowa bitwa... battlemans?" zapytała. Jej łokieć szturchnął mnie w żebra, gdy przesunęła się do przodu, by obserwować, co robię.

"Jeśli mamy odpowiednie rozmiary, to na pewno".

Gdy formowaliśmy naszą konstrukcję, a G ostrożnie umieszczał cegły w dół wzdłuż naszego fundamentu, obserwowałem, jak Rebecca mówi ściszonym tonem do pielęgniarki.

A jeśli to byłam ja?

Ale tym razem, zamiast pustego bólu czy lodowatych dłoni, była to tylko chwila - szybka i gwałtowna - uświadomienia sobie.

Nie będzie nikogo, kto by się modlił pod szpitalną ścianą. Nie będzie nikogo, kto chodziłby po korytarzu, dopóki nie wywołano by jego nazwiska.

Malcolm i ja byliśmy w tym samym wieku. Zaczęliśmy ten sam sezon.

A on miał żonę i córkę, które na niego czekały. Dwie osoby, które były całym jego światem.

Próbowałem zatrzasnąć różową cegłę na miejscu na tylnej wieży, a ręka mi drżała. Ostatni raz zbudowałem coś takiego, żeby kogoś rozweselić, było to w ciemnej kuchni w domku na plaży moich rodziców, w noc przed draftem.

Zrobiłem to, bo sprawiło to, że się uśmiechnęła, a ja lubiłem, gdy to robiła.

Od tak dawna nie myślałem o jej uśmiechu. Nie było sensu.

Goniłem za czymś innym przez college i do zawodowstwa. Ale siedząc w szpitalnej poczekalni, nie byłem pewien, co mam do pokazania.

Miałem rekordy. Trofea. Nazwisko, które było oddzielone od nazwiska mojego ojca.

Moja rodzina mnie kochała i była ze mnie dumna.

Ale byli po drugiej stronie kraju.

Każdej nocy wracałam do pięknego, pustego domu i nie przeszkadzało mi to. Ale mając G na kolanach, a mój przyjaciel ma tak uszkodzony kręgosłup, że może już nigdy nie chodzić, zastanawiałem się, jak ja bym się czuł, gdybym był na jego miejscu.

Ziarno myśli zaczęło narastać z tyłu mojej głowy, coś, co przybierało formę i kształt, a czego nie mogłem do końca uchwycić. Brązowe oczy i wielki uśmiech, śmiech, który zawsze rozgrzewał moją klatkę piersiową.

Ktoś, kto patrzył na mnie jak na kogoś ważnego - nie z powodu tego, co potrafię. Adaline Wilder patrzyła na mnie w ten sposób, bo mnie lubiła. Mnie. Nie Emmett Ward, piłkarz. Nie Emmetta Warda-syna legendarnego zawodnika i trenera.

Lubiła mnie. Bardziej niż mnie, w tamtym czasie. A ja nie dałem nam szansy, by zobaczyć, czym to się może stać. To byłoby coś, tego zawsze byłem pewien. Bo ja też ją lubiłem. Ale siedząc w szpitalnej poczekalni, z tym pomysłem, który kłuł się z tyłu mojego umysłu, zacząłem zdawać sobie sprawę z ogromu tego, czym to coś mogło się stać.

Wtedy nie mogłem tego dostrzec. Ale teraz widziałem.

To byłby początek życia. Jeden krok naprzód z nią, te wszystkie lata temu, i to by spowodowało, że coś fundamentalnego znalazłoby się na miejscu.

Nigdy nie zbudowałem jej niczego z różowych klocków Lego, ale nagle zapragnąłem tego bardziej niż czegokolwiek na całym świecie.

"Co ty do cholery robisz?" zapytał głos zza pleców.

"Parker!" Gabriela wykrzyknęła. Zeskrobała się z moich kolan i skoczyła do mojego kolegi z drużyny na wielki uścisk.

"Jak się masz, półlitrówko?" zapytał.

Zachichotała. "Emmett buduje mi zamek".

"Emmett to notoryczny ekshibicjonista," powiedział z łatwością.

Przewróciłam oczami.

G roześmiała się, po czym poprosiła, by ją odstawić. Przebiegła obok mamy, trzymając się jej nogi. Parker zajął miejsce obok mnie, jego długie nogi rozłożone przed nim, gdy patrzył na na wpół zbudowany zamek. "Jest ... ładny".

"To nie jest zrobione, dupku." Dałem mu spojrzenie. "Robisz prasę?"

"Tylko jeden wywiad i zacząłem czuć drgawki o tym, że nie dostałem się tutaj. Wziąłem prysznic, porozmawiałem z trenerem, a potem wyruszyłem. Kilka innych facetów powinno być na ich drodze wkrótce."




Rozdział pierwszy (3)

Podrapałem się po boku twarzy. "Trener wkurzył się, że zrezygnowałem?"

"Jesteś złotym chłopcem. Możesz nasikać na jego samochód, a on prawdopodobnie dałby ci podwyżkę".

"Wątpliwe."

Twarz Parkera spoważniała. "Jakieś nowości?"

Przekazałem to, co powiedziała mi Rebecca, a on przetrawił to z uroczystym wyrazem twarzy. "Cholera."

"Tak. Ciągle myślę o tym, jak ona musi się czuć".

Parker wydał odgłos zgody. "Wyglądałeś na dość rozłożonego, kiedy podszedłem. Czy to właśnie tam poszedłeś?"

Mogłem go okłamać. Ale to ziarno pomysłu, to coś, czego nie mogłem do końca utrzymać z tyłu głowy, rozjaśniło się dość znacząco.

Dlatego odwróciłam się do niego twarzą. "Właściwie to myślałem o twojej siostrze".

Parker w pierwszej chwili się roześmiał. Potem spojrzał na moją twarz, a uśmiech umarł. "O cholera, Emmett. Adaline?"

Z westchnieniem uszczypnąłem mostek nosa. "Wiem. Spotyka się z kimś, kto ma taką samą twarz."

"Nick Sullivan." Wypuścił głęboki oddech. "On ma imię i nazwisko, i wiedziałeś o tym przez wszystkie cztery lata, kiedy byli razem."

Czy to było zirytowane warczenie budujące się w mojej piersi? Może. Przełknęłam to, bo nie miałam prawa czuć się o niego zazdrosna.

Adaline poznała kogoś innego.

Bo powiedziałem jej, że nie chcę zaczynać z nią związku. Z kimkolwiek, naprawdę. Ale to ona pytała w noc przed draftem.

Rok wcześniej pewnie bym ją pocałował, gdy powiedziała mi, co czuje. Nawet sześć miesięcy wcześniej. Kiedy krajobraz mojej przyszłości nie był tak nieuchronny. Może bylibyśmy tu razem, z małą dziewczynką o kilka lat młodszą od G.

Potarłem się o klatkę piersiową, to wymykające się spod kontroli uczucie rozprzestrzeniło się jak ciernista winorośl.

"Szczerze mówiąc nie wiem, czy powinienem o to pytać, bo to moja siostra," powiedział Parker. "Ale co dokładnie myślisz?"

Usiadłam do przodu, zaciskając ręce między nogami. "Nie wiem, Parker. Coś o byciu tutaj. To wkręca mi się w głowę."

Był cichy przez chwilę. "Rozumiem to, stary. Wszyscy to robimy."

Nie byłem pewien, czy on to zrobił, chociaż. Wszystkie przelotne myśli o Adaline przez lata ... jeśli złapałem przebłysk jej zdjęcia gdzieś lub zastanawiałem się, czy była na naszym meczu, gdy Parker dołączył do mnie w Ft. Lauderdale kilka sezonów wcześniej, to było tak, jakby wszystkie stopiły się razem w jedną gigantyczną, potężną rzecz, której nie mogłem dłużej ignorować.

"Nie chodzi o to, by mieć byle kogo, Parker" - powiedziałem cicho. Moja ręka przestała drżeć, a gdy tylne wieże były już kompletne, położyłem fundamenty pod kolejny batalion wysuwający się z boku. "Jedynym momentem, w którym kiedykolwiek rozważałem umieszczenie czegoś obok piłki nożnej w moim życiu, była ona. To mnie przeraziło, ponieważ następnego dnia szedłem do draftu, który zadecydowałby o całej mojej przyszłości w tej lidze. Czułem się ... niemożliwy do zrównoważenia tych dwóch rzeczy."

"Kurwa mać, Ward," mruknął Parker. "Zostaw to tobie, żeby mieć jakieś zmieniające życie epifanie pięć lat po tym, jak miałeś z kimś swoją szansę. Jesteś, bez wątpienia, najmądrzejszym głupkiem, jakiego spotkałem w życiu".

Roześmiałam się, dźwięk całkowicie pozbawiony humoru. "Zaufaj mi, wiem jak głupie to jest. Ona ma Nicka." Wypowiedziałam to słowo z takim jadem, że Parker potrząsnął głową. "Nick i jego rekordowy kontrakt, który przenosi go do ... gdzie to jest? Nowego Jorku? Co oznacza, że ona prawdopodobnie pojedzie z nim".

Parker naśladował moją postawę, a kiedy wziął długi, głęboki, bardzo dramatyczny wdech, po którym nastąpił najdłuższy wydech na całym świecie, chciałem go uderzyć. Oczywiście, że z nim jechała. Spotykali się od czterech lat.

"Będę tego żałował" - mruknął.

"Co?"

Przekręcił głowę na bok. "Rozstali się kilka dni temu".

"Co?" krzyknąłem.

Rodzina w kącie ucichła, a ja oczyściłem gardło. Oddychaj, Ward, po prostu oddychaj. No właśnie. Moje serce próbowało złamać drogę ucieczki przez moje żebra.

"Smooth."

"Zamknij się, Parker." Wkopałem dłonie we włosy i szarpałem bezużytecznie. "Czy ona nadal ma ten sam numer telefonu?"

Zaśmiał się.

Dupek osunął się z powrotem na swoje krzesło i roześmiał się.

Rzuciłam mu stateczne spojrzenie, gdy w końcu się uspokoił.

"Cieszę się, że uważasz to za zabawne".

Poklepał mnie po plecach. "Emmett ... daję ci kredyt. Jesteś dobry na tak wiele więcej niż zwycięstwa i przyłożenia i najbardziej chyżą szczękę na świecie."

Zamknąłem oczy, ślizgając się językiem po zębach. To był jedyny sposób, w jaki powstrzymałem się przed walnięciem go w łeb.

"Nie zamierzasz zapytać, o co mi chodzi?".

"Nie."

"Doskonale. I tak ci powiem." Wyczyścił gardło. "Rozstali się gdzieś w ciągu ostatnich czterdziestu ośmiu godzin". Parker zatrzymał się, by dać temu wyraz. "Spotykali się przez cztery lata. Może, tylko może, mógłbyś dać jej trochę czasu na uporanie się z tym, zanim zaczniesz się wdzierać ze swoim" - machnął ręką w kierunku mojej twarzy - "intensywnym spojrzeniem, które masz na myśli. Moja siostra nie jest w żadnym wypadku delikatna, ale nie chcę ci przypominać, że to ty powiedziałeś jej, że nie chcesz związku."

"Więc nie przypominaj mi," warknęłam. "Ja nie..." Zrobiłem pauzę, słowa tłoczyły się w moim gardle, aż nie mogłem ich już wydobyć. Wziąłem głęboki oddech. "Czułem się niemożliwy, by zacząć coś pięć lat temu. Ona była w Seattle. Wszyscy wiedzieli, że wyjeżdżam na Florydę".

"Zaufaj mi, wiem. Słyszałem o tym wszystkim, kiedy wróciła do domu w następnym tygodniu i płakała o tym Greerowi".

"Cholera," mruknęłam pod swoim oddechem. "Czy to czuje się pomocne w tej chwili?"

"Całkowicie." Dał mi skrzywiony grymas. "Nie mówię, że nie idź za nią. Tylko ... daj jej sekundę. Ostatnią rzeczą, której Adaline teraz potrzebuje jest kolejny nachalny sportowiec próbujący przejąć jej życie. Właśnie pozbyła się jednego z nich."

Czekając.

To była, co prawda, nie najlepsza moja cecha, kiedy postanowiłam, że czegoś chcę.

To właśnie to służyło mi tak dobrze na boisku. W szkole. Byłem w stanie wziąć tę niecierpliwość do osiągnięcia celów i zaprzęgnąć ją w coś niesamowitego.

I wiedziałem, bo zawsze wiedziałem, że Adaline była czymś niesamowitym.

W końcu przytaknęłam. "Dobrze, mogę to zrobić".

Poklepał mnie po plecach. "Atta boy. Mam nadzieję, że nie zestrzeli cię bezlitośnie".

Parker został uratowany przez przybycie Gabrieli, która od razu wskoczyła z powrotem na moje kolana. "Możemy skończyć mój zamek?"

Wzięłam głęboki oddech.

"Absolutnie, G. Nie ma nic, co wolałabym robić".




Rozdział drugi (1)

Początek marca

Emmett

"Chcę tylko mieć gdzieś na piśmie, że robię to pod przymusem".

Parsknąłem. "Jak to, przecież ja cię już nawet nie widzę. Jesteś tym palantem, który przeniósł drużyny po sezonie".

"Przeniosłem drużyny, bo byłem wolnym agentem, a nasz nowy właściciel jest chłopcem z plakatu dla idiotycznego nepotyzmu. Chciał sprowadzić striptizerki do szatni, żebyśmy wszyscy świętowali jego urodziny, Emmett".

Uszczypnąłem się w mostek nosa. "Wiem. On jest najgorszy. Brakuje mi jego ojca. Właściwie zostawił nas samych."

"Tak czy inaczej"-Parker westchnął-"znalazłbyś sposób, żeby mnie ukarać, gdybym nie pomógł".

Prychnęłam. "Ukarać cię jak? Twój tyłek będzie grał w Portland w przyszłym roku".

Na drugim końcu telefonu Parker wydał z siebie zamyślony dźwięk. "Prawda. Zastanawia mnie, dlaczego w ogóle ci pomagam".

"Bo kochasz swoją siostrę i wiesz, że byłoby nam razem świetnie".

"Rzeczywiście kocham moją siostrę, ale nic takiego nie wiem. Dosłownie nigdy nie widziałem was dwóch w interakcji, a dopóki tego nie zrobię, muszę zrobić ochronną rzecz brata, ponieważ Sheila i mój tata miałby mój tyłek, gdybym tego nie zrobił."

"Ignoruję cię, Parker." Zanim podziękowałem kierowcy i wyszedłem z samochodu, wyregulowałem kołnierzyk mojej wykrochmalonej białej koszuli z sukienki. "Poza tym, to był twój pomysł".

"To nie był mój pomysł. Jestem tylko chojrakiem wręczającym ci mój bilet, bo błagałeś. Moja siostra mnie zabije, kiedy dowie się, co zrobiłem, a ja robię to bardzo konkretnie, żeby nie wkurzać moich sióstr."

"Ona nie zamierza cię zabić," powiedziałem. "Chciała zobaczyć, gdzie sprawy mogą się z nami potoczyć, Parker".

"Pięć lat temu."

Jakbym potrzebował, żeby mi ciągle przypominał. Czekanie na możliwość spotkania z nią, na wykorzystanie mojej szansy, było najdłuższym z sześciu tygodni mojego życia.

Kiedy nic nie powiedziałem, Parker kontynuował. "Podam ci szczegółową listę jej powodów. Po pierwsze, moja siostra nie znosi niespodzianek. Po drugie, okłamałem ją, że mój lot był opóźniony. Okłamałem ją, że bilet szedł niewykorzystany na dzisiejsze wydarzenie. Gdyby wiedziała, że się pojawisz, zwariowałaby. Stąd to zabójstwo."

Brzmiał w tej kwestii tak pewnie, że aż się skrzywiłam.

W mojej rodzinie było wiele silnych kobiet. Moje cztery siostry i mama były jedynymi osobami na świecie, które jednym spojrzeniem potrafiły zaszczepić we mnie głębokie jak dusza, mrożące krew w żyłach przerażenie. Więc na dźwięk jego pewności, miałam chwilę przerwy.

Ale nie wycofałbym się, bo ona tam była.

Adaline była powodem, dla którego znalazłem się na zewnątrz Muzeum Sztuki w Portland, ubrany w mój niestandardowy czarny smoking i pasującą do niego czarną jedwabną półmaskę na twarz, żeby zająć miejsce Parkera na jakiejś charytatywnej maskaradzie.

Ale długi czarny samochód już odjechał, pozostawiając mnie stojącego przed muzeum, wysoki ceglany budynek rozciągający się przede mną w sposób, który nie powinien być tak zniechęcający. W środku widziałem światła z imprezy, tępy stukot muzyki sygnalizujący fakt, że kolacja już się skończyła i zaczęła się część wieczoru poświęcona na mieszanie się i trącanie łokciami.

Spóźniony lot nie był właściwie kłamstwem. Ale moje późne przybycie zwiększyło moje nerwy w sposób, którego nie przewidziałam.

Minęło pięć lat odkąd widziałem Adaline twarzą w twarz.

Co ja do cholery robiłem?

To było chyba najbardziej przerażające pytanie ze wszystkich. W życiu nie byłem niepewny niczego.

To właśnie czyniło mnie dobrym rozgrywającym. A właściwie świetnym. Kiedy ustawiałem się w szeregu, zanim piłka znalazła się w moich czekających dłoniach, wiedziałem dokładnie, jak chcę, żeby potoczyło się każde zagranie. A jeśli obrona drgnęła w sposób, który mi się nie podobał, nie wahałem się dostosować tego, co będzie dalej.

Może piłka musiała wyjść z moich rąk o dwie sekundy szybciej z powodu blitzu, a może defensywny lineman dostał swoją rękę obok osoby chroniącej moją ślepą stronę i musiałem dostosować swój rzut. Ale bez względu na to, co działo się na boisku i co mnie spotykało, ten instynkt nigdy nie poprowadził mnie źle.

I przez ostatnie sześć tygodni ten instynkt krzyczał do mnie, żebym jej poszukał. Aby cofnąć absolutną i całkowitą głupotę mojego młodszego ja.



"Będzie dobrze, Parker," zapewniłem go. "Wiem, co robię".

"Naprawdę? Wiem, że kiedyś się w tobie podkochiwała, i jest ... szczęśliwa odkąd ten, jak mu tam, odszedł, ale to nie znaczy, że chce, żeby twój zarozumiały tyłek pojawił się na imprezie bez zapowiedzi."

"Nie pojawiam się, żeby być nadętym." Przejechałam ręką po włosach. Były dłuższe poza sezonem, ulizane do tyłu w taki sposób, że wyglądały na ciemniejsze. "Ja tylko ... biorę swój strzał".

"Lecąc do Portland. Na imprezę."

"Tak."

"Jesteś cholernie odważny. Muszę ci to przyznać, Ward."

Uśmiechnąłem się. "Wiesz, jaki jestem, kiedy wiem, że coś jest w porządku".

"To jest obrzydliwe. Wiesz jak bardzo trenerzy nienawidzą, gdy nie zgadzasz się z ich play call? Bo wszyscy wiedzą, kto wygra ten spór, a to nie są oni," ciągnął. "Myślę, że to jest to, co mnie najbardziej przeraża".

"Co?"

"Wiem, jaki jesteś. Byłem twoim kolegą z drużyny przez dwa lata. Twój pomysł na szalejący piątkowy wieczór to studiowanie filmów. Zapamiętujesz playbooki jak Rain Man i nigdy, przenigdy nie oddajesz się niczemu, co mogłoby cię rozproszyć. Nie pijesz, nie imprezujesz, nie uznajesz istnienia zabawy." Zrobił pauzę. "Więc tak, fakt, że wybierasz moją siostrę do odegrania jakiejś... romansowej fantazji sprawia, że zastanawiam się nad twoim rozsądkiem".

"To nie jest przypadkowy impuls, Parker," powiedziałem.

"Stary. Pracowała dla twojej ciotki przez dwa lata, zanim dostałeś pobór. Mogłeś zrobić z nią tysiąc zdjęć".

Uszczypnąłem się w mostek nosa. "Molly nie jest moją ciotką. Cóż ... jest, ale w zasadzie jest moją siostrą."

Parker zrobił niezadowolony hałas. "Twoje drzewo genealogiczne jest tak samo zagmatwane jak moje. Rozumiem to. Ale mój punkt pozostaje taki sam. Miałeś mnóstwo szans i nie wykorzystałeś ani jednej z nich."

"Kiedy pracowała dla Molly, to nie było tak, że jej nie zauważałem. Lubiłem ją. Trudno ją zignorować, wiesz."




Rozdział drugi (2)

"Przestań. Nie chcę tego słuchać."

Braterskie ostrzeżenie sprawiło, że się uśmiechnąłem.

"Dziękuję, że dałeś mi swój bilet," powiedziałem mu. "Nawet jeśli uważasz, że jestem porąbany".

"Powodzenia, stary. Za to, co jest warte."

Wydmuchałem ciężki oddech. "Nadal pozwolisz mi zostać na weekend? Muszę zobaczyć tę słynną rodzinną zagrodę Wilderów, o której tyle słyszałem."

"Tak długo, jak Adaline nie dostanie na ciebie zakazu zbliżania się, jasne".

"Ona nie dostanie zakazu zbliżania się, ty dupku," powiedziałem spokojnie, ale ciepło wpełzło na moją szyję tak samo. "Robię romantyczny gest, żeby ją zaskoczyć".

"Racja, racja, ta rzecz, którą zamieściła o tej rzeczy". westchnął. "Słyszałem o tym wszystkim. Trzy razy. Ale mówię ci, ona nie lubi niespodzianek".

"Rozłączam się z tobą teraz".

Kiedy już to zrobiłem, wsadziłem telefon do jednej z tylnych kieszeni i upewniłem się, że maska jest mocno osadzona. Przejechałem dłonią po dolnej części twarzy.

Czy ona mnie rozpozna?

Parker nie mylił się - to było dla mnie zupełnie i całkowicie nie na miejscu. Jeśli nie byłem przygotowany na każdy możliwy rezultat, nie wywoływałem zabawy. Ale po odczekaniu przez ostatnie sześć tygodni, obserwując jej media społecznościowe, to jeden post ze zdjęciem ciasta z malinami sprawił, że wskoczyłem na tyłek w samolocie, aby wziąć moją pierwszą od pięciu lat podróż w ostatniej chwili do Pacific Northwest.

Czy to zbyt wiele, aby poprosić, aby ktoś tam zrobił dzikie romantyczne gesty i spojrzał na mnie tak, jak patrzę na to ciasto? Nie sądzę.

Powiedziała to, żeby było zabawnie. Większość rzeczy, które umieściła na swojej osi czasu było. Fakt, że miałam obsesję na punkcie jej postów był niedorzeczny. Musiałam wysłać maila do mojego menedżera mediów społecznościowych i poprosić o moje hasło. Kiedy je podała, przyszło wraz z surowym ostrzeżeniem, żeby niczego nie schrzanić.

Nie ma problemu. Jedynym powodem, dla którego patrzyłem, było po prostu ... zobaczyć ją ponownie.

Zanim wszedłem do muzeum, ponownie wyjąłem telefon i otworzyłem swój feed zdjęciowy.

Śledziłem około kilkunastu osób. Publikowała częściej niż wszyscy razem wzięci, więc nie było niczym niezwykłym, że jej twarz była pierwszą rzeczą, którą zobaczyłem, gdy ją otworzyłem. To nie było tak, że potrzebowałem przypomnienia, jak wyglądała. Nadal była wysoka, miała długie ciemne włosy, masywne ciemne oczy i uśmiech, który był tak cholernie zaraźliwy, że powinien być opatrzony etykietą ostrzegawczą.

Według Parkera, będzie miała na sobie czarną sukienkę i "czarną koronkową maskę". Nie mogłem się doczekać, żeby ją zobaczyć. Nie mogłem się doczekać, czy ta drżąca niecierpliwość w ciągu ostatnich sześciu tygodni oznacza, że na horyzoncie pojawiło się coś wielkiego.

Przez chwilę zastanawiałem się, czy tak właśnie było dla niej pięć lat temu. Kiedy wiedziała, że jestem sama i to była jej okazja, żeby powiedzieć mi, co czuje. Może Adaline też myślała, że na horyzoncie pojawiło się coś wielkiego.

Moje oczy zamknęły się na chwilę, a ja pozwoliłam, by przypomnienie się zadomowiło.

Nie wiedziałem, jak to się rozegra, ale nie było mowy, żebym spojrzał wstecz na ten weekend i poczuł, że zmarnowałem swój strzał. Klatka piersiowa zabolała mnie, kiedy otworzyłem oczy i ponownie spojrzałem na jej zdjęcie.

Adaline siedziała na zielonej ławce w parku, skrzyżowana, trzymając kubek kawy i śmiejąc się z tego, kto pstryknął zdjęcie.

Oczywiście, że rozmiar ma znaczenie. Nikt nie chce małej filiżanki kawy - wpisała pod spodem.

Jak to się stało, że czyjś uśmiech mógł sprawić, że zaschło mi w ustach? Jak mogłem przez ostatnie kilka lat nie myśleć o niej w ten sposób? To nie była przelotna myśl w szpitalu. Rosła i rosła w ciągu tygodni, odkąd ta myśl zaiskrzyła.

Odpowiedź na to pytanie i sprawdzenie, jak zareaguje na ten romantyczny gest, który może spowodować wczesny zgon Parkera, było powodem, dla którego tam byłem.

Ten weekend w Oregonie był moim najlepszym strzałem z Adaline.

Wydmuchałem głęboki oddech, ustawiłem szczękę z determinacją i wyruszyłem, żeby ją znaleźć.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zdobycie jej z powrotem"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści