Zgódź się być moją uległą

Rozdział pierwszy

========================

ROZDZIAŁ PIERWSZY

========================

Camilla

"Tylko ty mogłeś być tak atrakcyjny po śmierci" - mamroczę - "i może ten twój zły brat". Cholera, czy to źle, że podziwiam człowieka, który leży w trumnie? Martwy w wieku trzydziestu trzech lat. To szaleństwo, a co się stało, że umarłeś tak młodo?

Muszę to skończyć, zanim mnie zauważą. Z pewnością te trzy samochody na parkingu należą do pracowników zakładu pogrzebowego. Zostało tylko pięć minut do wizyty, a na ziemi leży stopa śniegu.

Po rozejrzeniu się, by upewnić się, że jestem sama w pokoju, sięgam do torebki i odzyskuję małe zdjęcie mojego malucha. Przyglądając się jego słodkim pyzatym policzkom, chowam zdjęcie pod ramieniem Tony'ego, które spokojnie spoczywa na jego brzuchu.

Ten słodki chłopiec jest niewinnością, miłością i nadzieją dla wszystkich ciemnych perwersji, których jestem świadkiem każdej nocy w mojej pracy. Nie ma większego daru niż miłość, którą mi oddaje.

"Może powinnam była powiedzieć ci, że Liam jest twoim synem" - mruczę - "ale co by było, gdybyś mi go zabrała? Rozumiem, że on też potrzebuje ojca, ale zasługuje na takiego, który nie jest w szemranych i niebezpiecznych sprawach. Ty dupku.

"Dlaczego musiałeś zrobić ze mnie pionka w swoim pokręconym planie? Byłbym wdzięczny, że jesteś w tej trumnie, gdyby nie Liam. On był zapłatą za moje oszustwo, a nie twoje brudne pieniądze; jednak teraz pozostało mi to poczucie winy.

"Po tym, jak mnie potraktowałeś, nie powinnam czuć się winna, że przegapiłeś okazję, by go poznać, ale tak jest, i to tylko dlatego, że jest tak wyjątkowy.

"Może zapewniłbyś mu byt i zostawił nas w spokoju ... a może użyłbyś swojej władzy i bogactwa, aby mi go odebrać. Nie mogłam ryzykować.

"Jeśli mnie teraz słyszysz, modlę się, abyś zrozumiał, w jaką zaplątaną sieć mnie wpakowałeś. Nie pozostawiłaś mi innego wyboru."

"Przepraszam, pani", mówi męski głos zza pleców. Waham się przed odwróceniem się i spojrzeniem na niskiego, starszego mężczyznę z ciepłym uśmiechem.

Słowa kierownik zakładu pogrzebowego są wyryte na złotym identyfikatorze nad jego bordową marynarką, więc wzdycham z ulgą. "Przykro mi, kochanie, ale muszę zamknąć. Zapraszamy do powrotu rano, przed rozpoczęciem nabożeństwa".

"Przepraszam, że cię tu trzymam. Już wychodzę." Nie czekając na odpowiedź, pospiesznie wychodzę z pokoju. Kiedy docieram do holu, moje obcasy odbijają się echem dźwięku stepowania na marmurowej podłodze cichej przestrzeni. Jeszcze dziesięć stóp i będę poza tym przygnębiającym stawem.

"Czekaj", domaga się inny męski głos.

Walka, ucieczka, albo zamrożenie...

Boże, dlaczego zamarłam?

Wdychając gwałtownie, obracam się, by stanąć przed nim. Mężczyzna stoi teraz w bliskiej odległości, jego zwężone spojrzenie studiuje mnie, podczas gdy wspomnienia nocy, w której go spotkałem, pieprzy mój umysł.

"Skąd znasz mojego brata?"

Ellis Burke ... nadal ruggedly przystojny do punktu denerwowania. Wysoki i onieśmielający, powodujący, że moje spojrzenie się załamuje.

"Witam. Ja, uh, krótko umawiałem się z Tonym kilka lat temu. Chciałam się tylko na chwilę pożegnać, a teraz wychodzę." Zaczynam się odwracać, ale on łapie mnie za ramię.

"To dlatego wyglądasz znajomo, ale nie mogę zlokalizować, gdzie się spotkaliśmy. Jestem Ellis Burke." Uwalniając się z jego uchwytu, wpatruję się w czerwony krawat pod jego dystyngowanym szarym garniturem.

"Nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy, więc muszę przypominać kogoś innego. Powinienem już iść. Drogi wkrótce zamarzną".

"Jak masz na imię?" Jego głos powraca do swojego pierwotnego, wymagającego tonu.

"To Camilla Rose." Jestem taka głupia. Powinnam była dać mu inne imię. Jeszcze lepiej, powinnam była posłuchać rady mojego przyjaciela Krzysztofa i nie przychodzić tutaj.

"Nic ci nie jest, wyglądasz na zdenerwowaną". On jest na mnie, a ja nie mogę tego mieć, więc podnoszę podbródek i odważnie spoglądam na niego.

Jego uderzające oczy, aksamitnie niebieskie, mrużą się w zakłopotaniu, gdy przewija pliki wspomnień w swoim umyśle, szukając tego z moim imieniem na nim. Modliłem się do Boga codziennie przez kilka lat, że nigdy nie pamięta.

"Nie jestem zdenerwowany. Jestem - w żałobie i martwię się o pogodę".

"W takim razie pozwól, że podwiozę cię do domu". Nadal badając mnie, przesuwa palcami przez czubek swoich jasnobrązowych włosów, odsuwając je do tyłu.

"Wolałbym prowadzić samochód. Miło było pana poznać, panie Burke." Nie mogę przepchnąć się przez szklane drzwi wystarczająco szybko, a kiedy moje pięty uderzają o mieszankę soli i lodu na betonie, robię żenujący dżig, aby odzyskać stopę. Na szczęście, jestem obdarzona świetną równowagą i koordynacją dzięki wszystkim moim latom tańca.

Przypominam sobie marzenie, które miałam jako dziecko, by zostać profesjonalną baletnicą. To dążenie zostało stłumione z wielu powodów, ale mam inne marzenia i spełnię je dla Liama. Kiedy będzie młodym człowiekiem, będzie dumny ze swojej matki.




Rozdział drugi (1)

========================

ROZDZIAŁ DRUGI

========================

Dwa tygodnie później

Kamila

"Dziękuję za przypilnowanie go tutaj. Wiem, że twoi rodzice wolą, żebyś niańczyła go w moim mieszkaniu, ale moja siostra znowu nawróciła się w swoim powrocie do zdrowia i potrzebuje miejsca, w którym mogłaby się zatrzymać."

Przykucnąwszy, usuwam szalik i płaszcz Liama. "Muszę ograniczyć jego ekspozycję na Sashę, kiedy jest taka." Ziewa, a ja próbuję spłaszczyć jego brązowe włosy, które są splecione z kasztanowymi pasmami. Poddała się statyczności, pozostawiając moje dziecko wyglądające jak miniaturowy Einstein.

Podziwiam, jak jego piżama z Batmanem w najsłodszy sposób obejmuje jego małe ciało. Nie stracił jeszcze swojego malutkiego brzuszka, co czyni go jeszcze bardziej uroczym.

"Moi rodzice idą wkrótce do łóżka, więc nie mają nic przeciwko". Po sięgnięciu do tyłu, aby zacisnąć swój blond kucyk, Hailey podnosi Liama i przytula go blisko siebie. Opiera głowę na jej ramieniu, a ja żałuję, że nie mogę zostać z nim dziś w domu, żeby zamiast tego mógł się przytulić do mnie.

"Czy chcesz obejrzeć swój film Ninja Turtles przed snem?", Pyta. Śmieję się, gdy jego głowa strzela w górę i klaszcze.

"Oglądamy go teraz", mówi.

"Jasne, a ponieważ jesteś szeroko rozbudzony, może tym razem uda ci się przebrnąć przez całe trzydzieści minut filmu przed zaśnięciem".

Hailey chichocze, a ja nienawidzę myśleć o tym, że prawie skończyła studia i będzie realizować swoją karierę. Trudno będzie znaleźć opiekunkę, która będzie się z nią mierzyć.

***

Na parkingu Octavii, najbardziej łabędziego klubu dla panów w Denver, wyłączam stacyjkę swojego samochodu i garbię się. Każdy aspekt eleganckiej czarnej architektury budynku jest uwodzicielski dla zamożnych i dominujących samców.

Słowo Octavia znajduje się nad frontowymi szklanymi drzwiami w kolorze srebrnym, a tuż pod dachem małe niebieskie żarówki wyznaczają obwód budynku.

To wszystko. Prosty. Opływowy. Z klasą. A jednak za każdym razem, gdy wchodzę lub wychodzę z tego zacnego lokalu, czuję się brudna, a to dlatego, że wciąż mam w pamięci to, co kiedyś tu robiłam.

Każdy mężczyzna, którego kiedykolwiek spotkałam w środku, był uprzejmy, ale nie obchodzi ich mój mózg ani serce. Chcą mnie wykorzystać, wraz z każdym innym atrakcyjnym pracownikiem, do zaspokojenia swojego cielesnego apetytu.

Przekonałam się o tym na własnej skórze, gdy poznałam Tony'ego, tyle że on chciał wykorzystać mój seksapil do czegoś bardziej złożonego i niebezpiecznego.

Nie mogę dłużej zwlekać z tym, co nieuniknione, więc zamykam samochód i idę w stronę wejścia dla pracowników z boku budynku.

"Camilla, moja dziewczyna od cannoli. Jak się masz w ten piękny wieczór?" pyta Bruce po otwarciu dla mnie drzwi. Nawet ochroniarze z tyłu klubu noszą garnitury, a jego staje się ciasny wokół brzucha. "Widziałem to", dodaje z uniesioną brwią.

"Widziałem co?"

"Patrzyłem jak patrzysz na moje jelita". Pociera dłonią po swoim brzuchu. "To twoja cholerna wina".

Sadząc rękę na moim biodrze, przechylam głowę na bok.

"Och, muszę to usłyszeć."

"Przynosisz mi jeden ze swoich domowych deserów dwa razy w tygodniu. Czasy, że przez pięćdziesiąt dwa tygodnie, i masz co najmniej dwadzieścia dodatkowych funtów. Cholera, dziewczyno. A ile lat?"

Nie mogę pomóc, ale snicker. "OK, biorę pełną odpowiedzialność. Żadnych więcej deserów."

"Whoa, whoa, teraz. Nie powiedziałem nic o odcięciu mnie. Ja po prostu nie chcę, żebyś szturchał się z mojego brzucha".

"Aww, ja tylko się bawię. Jest więcej ciebie dla pań, aby kochać na, i nie ma nic złego w tym."

"Proszę bardzo." Jego głowa kiwa się w zgodzie. "Jesteśmy teraz na tej samej stronie". Zanim ruszam w stronę damskiej garderoby, przybijamy piątkę, a jego ręka przepływa po jego ciemnych lokach.

Przechodzę przez słabo oświetlony korytarz, a kiedy docieram do szafki, zamieniam dżinsy i buty na cekinową srebrną spódnicę i czarne szpilki na ramiączkach.

Gdy tylko staję w niewygodnych butach, znów myślę o Liamie i wyobrażam sobie, że jestem w piżamie, śpiąc obok niego w naszym łóżku. Już tęsknię za tym słodkim dzieckiem. Wzdychając, zamykam swoje rzeczy i podchodzę do lustra.

"Have at it, sweetheart," Gracie mówi, trzymając swój pędzel do makijażu, który został zanurzony w błyszczącym pudrze. Siedzi obok mnie, przygotowując się przed swoją zmianą jako tancerka.

Macham szczotką po piersiach i odkurzam dodatek, który wylądował na moim obcisłym czarnym topie. Mamy rutynę, Gracie i ja, a ona jest jedyną osobą w tym klubie, którą zobaczę poza nim.

Pamiętając, że muszę wydobyć moje dziewczyny, wypycham je w górę ze stanika, aż dekolt rozlewa się po nim. Na koniec tapiruję moje długie, kasztanowe włosy przy skórze głowy, aby wydawały się bardziej seksowne, a to mniej więcej tyle, ile się da.

"Dziękuję. Idę podawać drinki".

"Och, prawie zapomniałem ... Matt chce cię zobaczyć w swoim biurze, zanim uderzysz w barze".

"Hmm ... OK." Idąc korytarzem, dochodzę do drzwi mojego szefa i stukam w nie.

"Wejdź."

"Cześć, Gracie mówiła, że chcesz mnie widzieć?"

Jego oczy tylko zerkają w górę, gdy wręcza mi papier.

"Pierwsza rzecz z rana, idź do tego laboratorium i zrób losowy test na obecność narkotyków".

"Od kiedy zlecasz losowe testy narkotykowe?"

"Wiedziałem, że nie zamierzasz tego ułatwiać", mamrocze, zanim usiądzie z powrotem na swoim krześle i spojrzy na mnie. "Ktoś zadzwonił i zgłosił, że jesteś na narkotykach, więc muszę sprawdzić".

"Poważnie? Matt, wiesz jak się czuję w kwestii zażywania narkotyków. Nawet zwierzyłem ci się z uzależnienia Sashy".

"Przepraszam, ale Marianne odebrała telefon. Wiesz, że jest kapusiem i powie Jamesowi, jeśli nie przeprowadzę śledztwa. Co tu dużo mówić? Idź weź, zdasz, a potem możemy przejść dalej od jakiegokolwiek dramatu, w który oczywiście jesteś zaangażowany."

Posiadanie młodszego, aroganckiego szefa jest irytujące. Chcę tylko zepsuć te jego sztywno ułożone, preppy włosy.

"Najważniejsze jest to, że ktoś mi to zrobił i nie mam pojęcia kto to był."

"Nie podali nazwiska, a mnie to nie obchodzi. Po prostu zrób ten cholerny test."

***

Wciągając mocniej mój wełniany płaszcz, przekraczam parking po mojej zmianie. O 2:00 w nocy jest jeszcze zimniej niż kiedy przyjechałem. Uwielbiam scenerię Denver, ale mam już dość zim w Kolorado i tęsknię za ciepłem Karoliny Południowej, w której się wychowałem.




Rozdział drugi (2)

Widzę swój oddech, gdy klnę się na to, jak wcześnie muszę być w laboratorium na badanie narkotyków. Jeśli dodamy do tego złość na trzech mężczyzn, którzy zdołali mnie dziś wyczuć, to jestem w świetnym nastroju. Przyspieszam kroku, docieram do samochodu i wkładam kluczyk do zamka.

"Clarissa Rosenthal."

Moje prawdziwe nazwisko... i ten głos.

"Teraz, gdy mam twoją uwagę, odwróć się", mówi.

Stopniowo przesuwam się, by stanąć przed nim. Ellis Burke siedzi na tylnym siedzeniu czarnego mercedesa sedana z opuszczonym oknem. Pozostałe są przyciemnione, więc nie mogę stwierdzić, kto prowadzi.

"Wiem, że z zawodu jesteś hakerem, ale nie mogę pojąć, jak odkryłeś moje prawdziwe nazwisko".

"Musimy przeprowadzić dyskusję. Wejdź do środka."

"Nie wsiądę do twojego samochodu. Jestem zmęczony i muszę przejść absurdalny test na obecność narkotyków w ciągu zaledwie pięciu godzin".

"A jeśli chcesz przejść ten test, to wsiądziesz do mojego samochodu w tej chwili". Smukły uśmiech łagodzi się z jego ust.

"Wykonałeś telefon do Octavii, ale dlaczego?".

Podnosi zdjęcie, które umieściłem w trumnie Tony'ego. Widząc uśmiech mojego syna, brakuje mi tchu.

"Wsiadaj do samochodu, Camilla, jeśli nie chcesz stracić swojego dziecka".

Na wzmiankę o Liamie, maszeruję do jego okna.

"Nie groź mi i nie waż się wspominać o moim synu. Nawet o nim nie myśl i daj mi to cholerne zdjęcie".

Jego uśmieszek znika. "Nie jestem człowiekiem, którego chcesz przekroczyć. Wejdź. W. To. Car."

"Dobrze. Masz pięć minut na wyjaśnienie o co chodzi." Krzyżując ręce, tupię w stronę pasażera, a kierowca wychodzi z pojazdu. Bez wyrazu, otwiera przede mną drzwi.

Bądź stoicka, Camilla.

Mówię to sobie, ale mam przechlapane. Jakimś cudem Ellis wie już za dużo. Wsiadam na tylne siedzenie, a gdy zapadam się pod skórą pode mną, wdycham jej zapach bogactwa i władzy. "Jak odkryłeś moją tożsamość?".

"Hakowanie uczyniło ze mnie świetnego detektywa".

"Czego chcesz? I czy mogę odzyskać swoje zdjęcie?"

"Czy ty, czy nie, zataiłeś przed Tonym, że ma syna?". Podnosi rękę do góry. "I przestrzegam cię, abyś odpowiedziała szczerze. Mam sposoby, by dowiedzieć się wszystkiego".

"Nigdy nie powinienem był iść do domu pogrzebowego". Moja głowa opada z powrotem o siedzenie. "Poszłam tylko z poczucia winy. Wyobrażam sobie, że podobnie jak Tony, nie masz pojęcia, jak się czuje ta emocja".

"Odpowiedz na pytanie, Camilla, czy wolisz, żebym mówił do ciebie Clarissa?".

"Nigdy więcej nie wymawiaj tego imienia i tak, zataiłam tę informację przed Tonym". Tocząc głowę w jego kierunku, przygotowuję się do zmierzenia z jego gniewem.

Jego palce zaciskają się na jego pełnej dolnej wardze, gdy bada zdjęcie, więc studiuję go, czekając. Zamiast garnituru ma dziś na sobie khaki i granatową marynarkę sportową na bladoniebieskiej koszuli.

"To jest to, co podejrzewałem. Ten dzieciak wygląda jak Burke."

Wyrwałam mu zdjęcie z ręki.

"Oczywiście miałem dobry powód, żeby to przed nim ukryć. Obaj jesteście bez serca. A teraz czego chcecie?"

"Twój syn zostanie wychowany jako Burke".

"Ha! Śmiertelna szansa, że tak się stanie. Nie chcę go nigdzie w pobliżu twojej diabolicznej rodziny".

Mój podbródek zostaje zaciśnięty przez jego silne palce. Odwraca moją głowę w swoją stronę i pochyla się. Nawet w słabym świetle jego oczy są żywe, uwodzicielskie jak cała reszta jego osoby, a ja jestem wkurzona na siebie za to, że uważam go za atrakcyjnego.

Moje spojrzenie przesuwa się na przegrodę i chciałbym, żeby kierowca mógł to usłyszeć i zobaczyć, ale czy w ogóle by mi pomógł?

"Posłuchaj mnie. Z powodu twojego oszustwa i okoliczności, które stworzyłeś, mam warunki, których będziesz przestrzegać. Jeśli nie zgodzisz się na te warunki, wtedy zabiorę ci syna. Byłoby to łatwe do wykonania, gdy sędzia usłyszy szczegóły twojego nikczemnego życia.

"Po pierwsze, oblałeś test narkotykowy, co mogę zrobić kilkoma ruchami klawiszy. Na dodatek jesteś spłukaną tancerką, która została barmanką, masz nawaloną siostrę, która rozbija się w twoim okropnym mieszkaniu, i cóż, nie muszę ci tłumaczyć, jakie gówno mogę wywołać telefonem do twoich rodziców.

"Widzę to teraz w gazetach. 'Wiele lat później, tajemnica została rozwiązana co do zniknięcia Clarissy Rosenthal i jej siostry, Sashy.' " Trzymając ręce w górze, rozkłada je. "Słowo 'porwanie' byłoby pogrubione jak nagłówek".

Łzy pojawiają się w moich oczach, a dolna warga drży.

"Tony miał rację; jesteś zła".

Jego palce chwytają mój podbródek i tym razem naciskają mocniej.

"Wiedziałem, że z grobu sprawi mi przykrość. Ty i Tony Jr. jesteście przerywnikami, których nie potrzebuję, ale moi rodzice zasługują na poznanie swojego jedynego wnuka.

"Z tego powodu pozwolę, by ta sytuacja zakłóciła mój świat. Poza tym dobrze będzie mieć kolejnego mężczyznę, który będzie kontynuował nazwisko rodziny".

"Proszę, zostaw nas. Pozwól mi wychować Liama. Obiecuję, że jestem dobrą matką. Zmagam się z problemami finansowymi, ale on zawsze jest zadbany i kochany."

Desperacja przechyla szalę, a moje letnie łzy upadają na moje chłodne policzki. Patrząc w dal, Ellis oczyszcza swoje gardło i uwalnia mój podbródek.

"Pieniądze, prawda... Polecam zmienić hasło do konta bankowego na coś bardziej wymagającego. Dość łatwo było opróżnić to twoje minimalne gniazdko".

Z mojego suchego gardła wyłania się szloch. Zamierza zabrać Liama i zostawić mnie bez domu. Nie mam wyboru, muszę grać według jego zasad, więc kaszlę z płaczu i zasysam krótkie oddechy, próbując zebrać godność. Wzdychając, wyciągam chusteczkę z torebki i przecieram oczy.

"OK, zrobię wszystko, co chcesz. Proszę, proszę, nie zabieraj mi mojego dziecka".

Wąchając palce przez moje włosy, jego kciuk ślizga się wzdłuż mojej kości policzkowej, wycierając łzy. Przysuwa się bliżej, jego duszny oddech jest o centymetry od mojego, a jego oczy wędrują po mojej twarzy, jakby podziwiał obraz z galerii.

"Nie ma potrzeby płakać. Jeśli jesteś na to otwarta, twoje życie będzie łatwiejsze - lepsze nawet. Rób dokładnie to, co mówię, a nie stracisz Liama".

Powinnam go odepchnąć. Splunąć mu w twarz. Cokolwiek innego niż to, co robię, czyli pochylenie się do jego dłoni na moim policzku, by delektować się jego dotykiem.




Rozdział drugi (3)

Mam emocjonalnie przejebane w głowie, zawsze stwierdzam, że pociąga mnie czarny charakter zamiast kogoś miłego, jak na przykład mój przyjaciel Christopher.

Jakby Ellis też coś poczuł, wycofuje rękę.

"Po pierwsze, masz rzucić pracę".

"Co? To szaleństwo. Muszę pracować."

"Liam jest Burkiem. Jego matka nie będzie zatrudniona w klubie ze striptizem. Zamiast tego możesz skończyć zarabiać na ten bezwartościowy stopień, na który pracujesz od lat".

"Nie ma nic bezwartościowego w służbie publicznej".

Przewrócenie oczami potwierdza jego zadowolenie.

"Potem, w ciągu dwóch tygodni, wprowadzisz się do mojego domu. Ma ponad 15 000 stóp kwadratowych, więc jest mnóstwo miejsca. Spodoba ci się. Jest o wiele ładniejszy niż to mieszkanie, w którym teraz jesteś."

"Nie mogę z tobą mieszkać. Nawet cię nie znam, Liam będzie się bał, a ja nie mogę oddać swojego miejsca. Moja siostra nie ma gdzie się podziać".

"Zrób jak mówię, a zwrócę ci pieniądze. Możesz je wykorzystać, aby utrzymać swoje mieszkanie".

"Jeśli nie będę pracował, to błyskawicznie przepalę te pieniądze".

"Przejdziemy przez ten most, gdy nadejdzie czas. Zatrudniam też nianię, która pomoże w opiece nad Liamem. Będzie miał też korepetytora."

"Korepetytor? On ma trzy lata, Ellis, i mam niesamowitą opiekunkę. Liam ją uwielbia." Mój podbródek zostaje ponownie uchwycony, ale tym razem delikatnie. Jego kciuk pasie się przez moją dolną wargę, gdy patrzy na nią intensywnie.

"Chociaż to bezcelowe, że rzucasz mi wyzwanie, jestem zaskoczony tym, jak bardzo podobają mi się twoje próby. Lubię też słyszeć moje imię z tych wylewnych, czerwonych ust".

Przełykam, moje gardło dalej parzy od palącego spojrzenia, które czuję na sobie. "Jest więcej warunków, na które musisz się zgodzić, szczególnie jeden intymny, ale zachowamy tę rozmowę na później."

Co do diabła? Czy on myśli, że będę jakimś niewolnikiem seksualnym?

"Nie dotykaj mnie." Szarpiąc się swobodnie, huff i trzepotanie moją głowę z powrotem o siedzenie. "Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje".

"Ty to spowodowałeś. Mój brat miał wiele mniej niż pożądanych cech, ale niezależnie od tego zasługiwał na to, by być częścią życia swojego dziecka. Może żyłby dzisiaj, gdyby wiedział o istnieniu Liama."

Skrzyżowałam ramiona i olśniłam go.

"Tony cię nienawidził".

"Twoje słowa nie mogą mnie zranić. Nie odczuwam rzeczy w taki sposób, jak inni ludzie".

"To jest oczywiste."

"Wyjdź z mojego samochodu. Za dwa tygodnie przyjedzie firma przeprowadzkowa, która spakuje twoje rzeczy. W międzyczasie radzę ci oddzielić to, co chciałbyś zatrzymać przy sobie, widząc jak reszta idzie do magazynu."

Otwieram drzwi i wychodzę. "Aha, i, pani Rose, ponieważ oboje wiemy, że jest pani biegaczką, ważne jest, abym oświadczył, że lepiej niech pani pozostanie na miejscu. Jeśli nie, znajdę cię i usunę Liama spod twojej opieki. Mając luksus laptopa, mogę nadać ci dowolną tożsamość. Zostałeś ostrzeżony."

"Dla przypomnienia, ja też cię nienawidzę!" Zatrzaskując drzwi, stoję na zimnym powietrzu i płaczę. Samochód odjeżdża, a moja głowa zwisa w porażce. Nie ma wyjścia dla mojego słodkiego dziecka i dla mnie. Nigdy nie wybaczę sobie, że związałam się z Tonym Burke'em.




Rozdział trzeci (1)

========================

ROZDZIAŁ TRZECI

========================

Camilla

Przez nos zasysam oddech, by powstrzymać go przed ucieczką. Łzy wciąż spadają mi na płaszcz, a ja drżę, gdy zbliżam się do mojego mieszkania na parterze.

Grającą w środku rockową muzykę słychać przy drzwiach, więc zakładam, że Sasha wciąż jest na górze. Wchodzę do środka i o cholera, nie. Facet, którego nigdy nie widziałem wcześniej jest w moim recliner, a jerk Sasha używane do daty jest przytulnie obok niej na kanapie. Miejsce cuchnie zioło, zbyt.

"Out! Out z mojego mieszkania teraz." Nieznany mężczyzna stoi i patrzy na mnie, ale Rusty i Sasha nie wydają się mieć opieki w świecie.

Ona wzrusza ramionami. "Jej dom, jej zasady." Z trudem utrzymuje otwarte powieki, a ja wyobrażam sobie siebie rzucającego jej w twarz szklankę wody. Jestem wściekły.

Rusty daje jej obrzydliwy, niechlujny pocałunek, a kiedy on i ten dziwny facet podchodzą do mnie, grymasi.

"Wróciliśmy do siebie, więc lepiej przyzwyczaj się do mojej obecności w pobliżu".

"Mówi frajer, który stoi w mieszkaniu, za które płacę. Nie pokazuj tu więcej swojej twarzy".

"Sis!" krzyczy Sasha.

"Lepiej uważaj, paniusiu. Nie chcesz mnie wkurzyć," grozi przed wyjściem za drzwi. Kiedy już zatrzasnęłam je, zdejmuję płaszcz i buty i wyłączam stare stereo siedzące na moim małym centrum rozrywki.

"Słyszałeś go? Czy próbujesz nas skrzywdzić?"

Jej ręka macha w moją stronę. "On nie ma tego na myśli".

"Byłem nieugięty, że miałeś nie mieć nikogo w tym mieszkaniu. Dałem też jasno do zrozumienia, że nigdy nie miałeś przynosić tu narkotyków ani wracać do Rusty'ego."

Wzdryga się, zakłada swoje karmelowe włosy za ucho.

"To tylko trawka i nie możesz mnie powstrzymać przed umawianiem się z kimś".

"Twoje zachowanie może spowodować, że stracę Liama. Nie możesz zacząć pojmować ciężaru stresu, jaki spoczywa na mnie, aby utrzymać nas w bezpieczeństwie i na powierzchni." Następne co wiem, to że znowu szlocham. Plasując się na kanapie, zakopuję twarz w dłoniach.

"Cholera, siostra. Co ci się stało?" Czuję, jak poduszki zapadają się, gdy ona przysuwa się bliżej. Pociera moje plecy, a ja chciałbym, żeby po całym wsparciu, jakie jej okazałem przez lata, mogła mnie uratować od tego koszmaru, ale wiem lepiej. Opadając na plecy, wpatruję się w sufit.

"Wiesz, jak mówiłem ci, że ojciec Liama umarł?".

"Tak."

"Zrobiłam głupią, głupią rzecz. Poszłam do domu pogrzebowego, aby umieścić zdjęcie Liama w jego trumnie. Jego brat zobaczył mnie i zrobił swoje badania. Wie, kim naprawdę jestem - kim jesteś - i szantażuje mnie."

"Oh, shit. Czego on chce?"

"Żąda, aby Liam był wychowywany w jego domu i chce, abym ja też tam zamieszkała. Nie znam wszystkich szczegółów, ale zmusza mnie do rzucenia pracy i wprowadzenia się do niego."

"Gdzie do cholery pójdę?"

Odwracając głowę, glare na nią.

"To byłaby twoja pierwsza myśl".

"Przykro mi," wypowiada. Jej spojrzenie przesuwa się na dywan, a ona przygryza wargę.

"Zamierzam użyć moich oszczędności, aby zapłacić za mieszkanie. Możesz tu zostać, ale nie na długo, Sasha. Trzy miesiące góra, i mówię to tym razem.

"Musisz się pozbierać, pracować i znaleźć własne miejsce. Jesteś dwadzieścia pięć i nie mają cholernie coś pokazać za to."

"OK, OK. Rozumiem, jakim jestem rozczarowaniem. I'll figure something out." Jak zawsze, Sasha skacze do swoich stóp, aby położyć kres naszej rozmowie.

Gdyby miała własny pokój, maszerowałaby tam, aby uciec, ale ponieważ to mieszkanie jest małe, musi rozbić się na kanapie.

Zamiast tego, tupie do aneksu kuchennego tuż przy salonie i otwiera lodówkę. Gdy ją badam, kręcę głową.

Jest początek lutego, a jednak z jakiegoś powodu jest w przytulnym białym tank topie. Kiedy pochyla się, żeby wziąć napój, widać tatuaż z biedronki nad jej tyłkiem.

Jest zbyt chuda, a jej dżinsy są zdecydowanie za ciasne, zaś jej sięgające ramion włosy są splątane i brudne. Moja siostra wygląda tandetnie, a ja tego nienawidzę.

Chciałam dla niej o wiele więcej. Do diabła, walczyłam i ryzykowałam wszystko, żeby mogła mieć więcej, ale okazuje się, że szkody są nieodwracalne. Obawiam się, że jej emocjonalne blizny nigdy się nie zagoją. Obracając się twarzą do mnie, przytula się do biodra.

"Czy idziesz wkrótce do łóżka? Jestem naprawdę zmęczona."

"Jasne, Sasha. Zejdę ci z drogi", odpowiadam sarkastycznie.

"Boże, przepraszam, OK? Jestem po prostu zmęczony."

"Ja też, i w przeciwieństwie do ciebie, mogę spać tylko przez kilka godzin, zanim znów muszę wstać".

"Co zamierzasz zrobić z tym facetem, wujkiem Liama?" Jej oczy się rozszerzają. "Czekaj, czy on wie o tym, co się z nim stało?".

"Nie, i masz nigdy o tym nie mówić. Jeśli pojawi się tutaj, nic nie wiesz." Podskakując, maszeruję do niej i chwytam ją za ramiona.

"Obiecaj mi, Sasha. Obiecaj mi, bo jeśli Ellis Burke dowie się, co jego brat kazał mi zrobić, zabierze Liama na dobre. Może nawet nas skrzywdzić".

"Obiecuję, że nic nie powiem. Nigdy nie naraziłbym ciebie ani Liama na niebezpieczeństwo."

"Dobrze, a Christopher też nie może słyszeć o prawdzie". Czując nadchodzący ból głowy, pocieram czoło. "Przeraża mnie łamanie wiadomości do niego o Ellisie. Jaką wymówkę mogłabym mu dać?"

Wydycham, ale ani trochę nie ubyło mi ciężaru z piersi. Rozkleiłam się dziś wieczorem i to musi się skończyć, albo stracę Liama. Zakładam z powrotem swoją zbroję. Zrobię to, co Ellis nakazuje i będę kimkolwiek zechce, jeśli dzięki temu będę miała syna.Ellis

"Wejdź", mówię po stuknięciu w drzwi mojego biura.

"Oto pańska filiżanka kawy, panie Burke", mówi Irene w swoim włoskim akcencie. Jej głowa jest w dół, jak ona scurries do mojego biurka. "Mam nadzieję, że jest taka, jak pan lubi".

Wychodzi tak szybko, jak weszła, a to pewnie dlatego, że rano byłem dla niej kutasem przed pierwszą filiżanką. Podnosząc kubek, macham ręką w stronę Christophera, mojego nowego asystenta.

"Zrób coś dla niej. Może daj jej pół dnia wolnego w piątek z wynagrodzeniem, i bądź przygotowany na to, że będzie wykonywać więcej błagalnych gestów w moim imieniu. Mam tendencję do wyładowywania swoich frustracji na pracownikach".




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zgódź się być moją uległą"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści