Niemiła niespodzianka

Rozdział pierwszy (1)

==========

Rozdział pierwszy

==========

Oczy DELILAH otworzyły się na brzęknięcie szafki nocnej. Zmrużyła oczy w nieznanym pokoju, raz ... dwa razy. Musiała być co najmniej druga w nocy, może później. Szukała swojego telefonu, jedwabiste białe prześcieradła plątały się wokół jej nagich ud, gdy przekręcała się, by uciszyć wibracje, które wydawały się wystarczająco głośne, by obudzić...

O cholera.

Znowu to zrobiła. Imię kobiety leżącej obok niej przesuwało się i ślizgało we wspomnieniach z poprzedniej nocy, litery prawie niemożliwe do uchwycenia przez pokaz sztuki w maleńkiej galerii Fitz w Village - kilka jej fotografii na ścianach, garstka patronów kiwających głowami i chwalących, ale nigdy właściwie nie zaintrygowanych na tyle, by coś kupić, szampan, który wydawał się nigdy nie przestawać płynąć - a następnie ten kwiecisty bar na MacDougal Street i całe piekło bourbona.

Delilah zerknęła przez ramię na śpiącą obok niej białą kobietę. Ciemny blond obcięty na pixie, kremowa skóra. Ładne usta, pełne uda, zjawiskowe dłonie.

Lorna?

Lauren.

Nie, Lola. Na pewno miała na imię Lola.

Może.

Delilah przygryzła wargę i chwyciła wciąż żyjący telefon, mrużąc oczy na imię migające w ciemności na jasnym wyświetlaczu.

Ass-trid

Ledwie zdążyła się uśmiechnąć na widok sposobu, w jaki przeliterowała imię przyrodniej siostry w kontaktach, zanim uderzyła w Ignoruj. Instynkt. Z doświadczenia Delilah wynikało, że telefon o drugiej w nocy rzadko kiedy był dobrą rzeczą, zwłaszcza gdy po drugiej stronie linii była Astrid Parker. A kto do cholery w ogóle już dzwonił? Dlaczego Astrid nie mogła napisać SMS-a jak normalny człowiek?

Dobra, dobra, mogło być kilka sms-ów bez odpowiedzi w wiadomościach Delilah, ale na jej obronę powiem, że ostatnio była bezużytecznym workiem skóry, ze zbliżającym się kolejnym miesiącem czynszu i przygotowaniami do wystawy Fitza, na której jej prace pojawiły się tylko dlatego, że znała właścicielkę, Rheę Fitz, byłą kelnerkę, której zmarła babcia zostawiła wystarczająco dużo pieniędzy, żeby otworzyć własną galerię. Ostatnie tygodnie były dla niej okresem kelnerowania na pół etatu w River Café na Brooklynie i pracy na zlecenie przy portretach i weselach, a wszystko to ledwo wystarczało na pokrycie kosztów mieszkania i jedzenia. Była o jedną katastrofę od konieczności przeniesienia się do New Jersey, a jeśli kiedykolwiek chciała się przebić do bezwzględnego nowojorskiego świata sztuki, New Jersey nie miało szans. Sprzedała kilka sztuk, ale jej fotografia była niszowa, jak powiedział jej jeden z agentów, który odmówił jej reprezentowania, a niszowość nie była łatwa do sprzedania.

Więc, tak, była zbyt zajęta wypinaniem swojego niszowego tyłka, żeby rozmawiać ze swoją przyrodnią siostrą. Poza tym, to nie było tak, że Astrid nawet lubiła ją tak bardzo. Nie widziały się od pięciu lat.

Czy to już tyle czasu?

Do diabła, było już późno. Delilah opuściła telefon na klatkę piersiową, podczas gdy Jax po raz pierwszy od jakiegoś czasu dryfował w jej myślach. Miesiącami. Zacisnęła mocno oczy, po czym otworzyła je i wpatrywała się w sufit, który był pokryty tymi świecącymi w ciemności naklejkami z gwiazdami. Usiadła, zimna panika strzelająca w jej żyłach. Czy była w akademiku uniwersyteckim? Boże, proszę, nie. Delilah miała prawie trzydzieści lat, a dziewczyny z college'u ... cóż, była już tam, przeżyła tę część swojego życia. Wolała kobiety w swoim wieku, zawsze wolała, i była szczęśliwa, że zostawiła za sobą wszystkie te nieudane i trzepoczące rzęsy, które pamiętała ze swoich wczesnych lat dwudziestych.

Odprężyła się, gdy pokój nabrał ostrości, poczuła pod palcami miękkość drogiej pościeli. Sypialnia była wypełniona nowoczesnymi meblami, wszystkie proste linie i kremowe drewno. Na ścianach wisiały wyszukane dzieła sztuki. Otwarte drzwi prowadziły do salonu, który Delilah teraz wyraźnie pamiętała jako scenę, w której Lana? Lily? - popchnęła ją na bardzo elegancką białą kanapę i zsunęła bieliznę Delilah, przerzucając ją przez własne nagie ramię.

Zdecydowanie nie było to wyposażenie na poziomie college'u. Nawet nie na poziomie Delilah Green, a była już dorosła. Również to, co Lilith zrobiła ze swoimi ustami, zdecydowanie nie było umiejętnością na poziomie college'u.

Delilah opadła z powrotem na łóżko, bez sił na to wspomnienie. Jej oczy właśnie zaczęły się czuć na tyle ciężkie, by je zamknąć, kiedy jej telefon znów zabrzęczał. Wstrząsnęła się w pełni, zerkając na to samo nieprawdopodobne imię i naciskając Ignoruj po raz drugi.

Layton poruszył się obok niej, przewracając się i mrużąc oczy na Delilah, tusz do rzęs rozmazany pod jej oczami. "Oh. Hej. Wszystko w porządku?"

"Tak, na pewno-"

Jej telefon znowu się rozłączył.

Ass-trid

"Czy powinieneś to dostać?" Linda zapytał, zmierzwione włosy spadające adorably nad jednym niebieskim okiem. Nie ma mowy, że ta bogini seksu miała na imię Linda.

"Może."

"W takim razie zrób to. Kiedy skończysz, mam coś, co chcę ci pokazać."

Lydia-pewnie, dlaczego nie-grinned, ściągając pościel do jej bioder na ułamek sekundy przed tucking arkusz z powrotem do jej brody. Delilah roześmiała się, gdy odrzuciła kołdrę, wysuwając się z łóżka zupełnie naga. Prawie odebrała telefon w ten sposób, ale chwyciła jedwabny szlafrok - zdecydowanie nie był to szlafrok na poziomie college'u - który wisiał na szarym tapicerowanym krześle w rogu. Nie mogła i nie chciała rozmawiać ze swoją przyrodnią siostrą w buforze.

Wsunąwszy szlafrok, weszła do małego salonu - otwartej kuchni i wspięła się na stołek, opierając łokcie na chłodnym marmurowym blacie. Wdychała... wydychała. Wytrząsnęła ręce, zwinęła szyję. Musiała się przygotować do rozmowy z Astrid, jak bokser zmierzający do meczu. Rękawice, ochraniacz na usta. Na ladzie telefon znieruchomiał, imię Astrid zniknęło, tylko po to, żeby wyskoczyć z powrotem jak kartka z życzeniami z piekła. Najlepiej więc mieć to już za sobą. Przesunęła palcem po telefonie.

"Co?"

"Delilah?"

Aksamitny głos Astrid przefiltrował przez telefon. Jak amerykańska Cate Blanchett, z tym, że bardziej przylepiona do tyłka, a mniej królowa biseksualistów. Dokładnie taki głos Delilah zawsze wiedziała, że dorosła-Astrid będzie miała.




Rozdział pierwszy (2)

"Tak," powiedziała Delilah, po czym przeczyściła gardło. Jej własny głos był gdzieś pomiędzy sześć koktajli-parched i lata deprywacji snu-raspy.

"Zajęło ci wystarczająco długo, aby odpowiedzieć."

Delilah westchnęła. "Jest późno."

"W Oregonie jest dopiero jedenasta. Poza tym uznałam, że to najlepszy moment, żeby cię złapać. Czy nie zmieniasz się w nietoperza po północy?"

Delilah prychnęła. "Tak. A teraz wybacz, chciałabym wrócić do mojej jaskini."

Astrid nic nie mówiła przez kilka sekund. Długie sekundy, które sprawiły, że Delilah zastanawiała się, czy nadal tam jest, ale nie zamierzała być tą, która pęknie. Rozmawiały przez telefon tylko kilkanaście razy, odkąd Delilah opuściła Bright Falls dzień po ukończeniu szkoły średniej, wskakując na autobus do Seattle ze swoją torbą Bright Falls High na ramieniu, podczas gdy Astrid wyruszyła w podróż po studiach do Francji ze wszystkimi swoimi okropnymi BFF. Isabel, mama Astrid i niegodziwa macocha Delilah, uzbroiła obie dziewczyny w wystarczającą ilość gotówki, by nie przeszkadzały jej przez dwa tygodnie. Z tą różnicą, że Astrid wróciła, przygotowana do studiów w Berkeley jak posłuszna córka, podczas gdy Delilah poleciała do Nowego Jorku i wynajęła nora z jedną sypialnią na Lower East Side. Była dorosła i nie było mowy, żeby została w tym domu choćby sekundę dłużej, niż było to konieczne.

To nie było tak, że Isabel opłakiwała jej odejście.

Astrid też nie, z tego co Delilah mogła powiedzieć, choć co jakiś czas to się zdarzało. SMS-y, które były ignorowane i zamieniały się w niezręczne rozmowy telefoniczne, podczas których Astrid próbowała udawać, że nie uczyniła z i tak już samotnego dzieciństwa Delilah żywego piekła. Delilah wróciła do Bright Falls pięć czy sześć razy w ciągu ostatnich dwunastu lat - kilka świąt Bożego Narodzenia i świąt Dziękczynienia, pogrzeb, kiedy zmarł jej ulubiony nauczyciel sztuki. Ostatni raz pięć lat temu, kiedy Delilah uciekła z Nowego Jorku ze świeżo rozbitym sercem, błędnie sądząc, że znajomość Bright Falls może posłużyć jako balsam. Nie posłużyła, ale dała Delilah pomysł na serię zdjęć, która zmieniła jej ambicje z walczącego o przetrwanie fotografa, który ledwo zarabiał na czynsz, w odnoszącą sukcesy queerową artystkę z niesamowitym mieszkaniem w Williamsburgu.

Której wciąż nie osiągnęła, ale próbowała.

"Więc ... przychodzisz?"

Głos Astrid przeciął jej rozmyślania, a ona mrugnęła Lucinda kuchnia z powrotem do widoku. "Przychodząc ..." Sprośny żart spoczywał na czubku jej języka, ale ugryzła go z powrotem.

"O mój Boże," powiedziała Astrid. "Czy ty mówisz poważnie? Powiedz mi, że nie jesteś poważna."

"I-"

"Delilah, powiedz mi!"

"Próbuję, gdybyś się zamknęła na dwie sekundy!"

Astrid wydmuchała oddech tak głośno, że zabrzęczało w uchu Delilah. "Ok. Dobra, przepraszam, jestem po prostu zestresowana. Dużo się dzieje."

"Racja," powiedziała Delilah, ścigając swój mózg za to, co do cholery się działo. "Um, więc-"

"Nope, nie, nie. Nie odwołujesz mnie, Delilah Green. Powiedz mi, że nie jest to, co robisz."

"Jezu, Ass, weź Xanax, dobrze?"

"Proszę, nie nazywaj mnie tak i nie odwołuj mnie".

Delilah pozwoliła, by minęła bitowa cisza. Może widząc swoją własną sztukę na rzeczywistych ścianach galerii, maleńkich jak mogą być, a następnie wspaniały seks po prostu uzależnił jej mózg trochę, i cokolwiek do diabła Astrid mówił o przyjdzie ryknąć z powrotem do jasności. Wyciągnęła telefon z ucha i nacisnęła przycisk głośnika, po czym sprawdziła datę w aplikacji kalendarza - sobota, 2 czerwca. Godziny wieczorne. Pierwszy piątek był zdecydowanie datą, która cementowała się w jej umyśle od miesięcy, gdy przygotowywała się do występu w Fitz. Ale było tam coś jeszcze, coś czerwcowego i w kształcie Astrid i...

O kurwa.

"Twój ślub," powiedziała Delilah.

"Tak, mój ślub," powiedziała Astrid. "Ten, który planowałam od miesięcy i na który matka nalegała, żebym zatrudniła cię jako fotografa".

"Nie brzmisz tak podekscytowana".

"Mam na to inne słowo".

"Tak naprawdę nie pomagasz tutaj swojej sprawie, Ass."

Astrid huffed do telefonu.

"Nadal jestem zdruzgotana, że nie jestem druhną," Delilah deadpanned, ale z objawieniem jej przyrodniej siostry zbliżających się zaślubin do jakiegoś biednego frajera, jej serce podniosło swoje tempo, jak zarówno przerażenie i ulga zalała jej system.

Z jednej strony, ślub w towarzystwie Parkerów w Bright Falls był absolutnie ostatnią rzeczą, jaką chciała teraz robić. Albo kiedykolwiek. Ona otarła łokcie z kilkoma agentami na pokazie Fitz i sprzedał jeden cały kawałek-gwarantowane patron był obecnie spanie w pokoju obok, ale Loretta sto procent rozwidlone nad jej pieniądze przed nawet batting jeden lash Delilah sposób. Przynajmniej, Delilah była całkiem pewna, że tak się stało, bo była zbyt zajęta freaking fuck out, że ktoś przehandlował prawdziwe pieniądze za coś, co stworzyła.

Niezależnie od tego, teraz nie było czasu na bzdury typu Astrid - Slash-Isabel. Delilah czuła się tak, jakby była na krawędzi czegoś, bycia kimś, a Bright Falls było wysysającym duszę dołem rozpaczy, gdzie nie była absolutnie nikim.

Z drugiej strony - ręka, która próbowała utrzymać Delilah przy życiu i ubraniu - Isabel Parker-Green zaoferowała jej śmieszną sumę pieniędzy za sfotografowanie ślubu Astrid i dwutygodniowych imprez przedślubnych. Gdy przypomniała sobie szczegóły z momentu, gdy Astrid po raz pierwszy zadzwoniła do Delilah w sprawie tego szczęśliwego wydarzenia, okazało się, że w grę wchodziły zdecydowanie pięciocyfrowe kwoty. Niskie pięć cyfr, ale jednak. Kieszonkowa zmiana dla Isabel Parker-Green i dla większości Brooklynczyków, ale dla Delilah, która potrafiła rozciągnąć dolara na wiele dni, była to kroplówka do jej odwodnionego konta bankowego.

Wraz z pieniędzmi, które Astrid prawie na pewno wiedziała, że Delilah nie może odmówić, Astrid dostarczyła również tak subtelnie manipulacyjne: "Mama mówi, że twój ojciec chciałby cię mieć na moim ślubie". Delilah wciąż miała jej to za złe, głównie dlatego, że wiedziała, iż Isabel ma rację. Andrew Green, dopóki żył, był oddanym rodzinnym człowiekiem aż do granic śmieszności, nalegając na nocne kolacje, wakacje podczas ferii wiosennych, tradycje wigilijne, sprawdzanie prac domowych i naukę zaplatania włosów tylko po to, żeby Delilah nie była jedyną dziewczyną na wycieczce do Renaissance Faire bez korony z warkoczy.




Rozdział pierwszy (3)

Wesele byłoby nienegocjowalne. Pojawiałeś się dla rodziny, nawet jeśli dostawałeś za to wynagrodzenie i zgrzytałeś zębami przez cały czas.

"Imprezy przedślubne zaczynają się w niedzielę", powiedziała teraz Astrid. "Zgodziłaś się być tam na wszystkie, pamiętasz? Szczegóły, które wysłałam ci mailem wskazują, że jesteś zarezerwowana od trzeciego czerwca do szesnastego. Podpisałam twój kontrakt, zgadzając się na wszystkie twoje warunki, i-"

"Wiem, wiem, tak" - powiedziała Delilah, przejeżdżając ręką po włosach. Cholera, nie chciała wracać do Bright Falls przez całe dwa tygodnie. I to był miesiąc Pride. Uwielbiała Pride w Nowym Jorku. Kto, do cholery, zaczął te wszystkie ślubne bzdury tak daleko przed właściwym dniem? Cóż, Delilah wiedziała dokładnie kto.

"Astrid-"

"Nie waż się kurwa".

"Te usta, Ass. Co powiedziałaby Isabel."

"Powiedziałaby to i dużo gorzej, jeśli masz zamiar odwołać ślub jej jedynej córki w tak krótkim czasie".

Delilah wessała oddech, choć starała się tego nie robić.

Jej jedyna córka.

Chciała zwalczyć to ukłucie, pozwolić, by słowa prześlizgnęły się po niej, ale nie udało jej się. To był odruch, to uczucie, pozostałe po dzieciństwie z dwojgiem martwych rodziców i macochą, która nigdy tak naprawdę nie chciała jej w pierwszej kolejności.

"Cholera" - powiedziała Astrid, jej ton był jednocześnie pełen żalu i irytacji, jakby Delilah sprawiła, że zapomniała, że Isabel była jedynym opiekunem Delilah po tym, jak jej ojciec, drugi mąż Isabel, zmarł na tętniaka, gdy Delilah miała dziesięć lat.

"Znowu te usta", powiedziała Delilah, śmiejąc się przez grube gardło. "Myślę, że mogę polubić tę nową zestresowaną Astrid".

Jej przyrodnia siostra nie mówiła nic przez kilka sekund, ale cisza była wystarczająco długa, aby Delilah wiedziała, że będzie na porannym locie z JFK.

"Po prostu bądź tu, dobrze?" powiedziała Astrid. "Jest za późno, żeby znaleźć kogoś porządnego na twoje miejsce".

Delilah przetarła dłonią po twarzy. "Tak."

"Co to było?"

"Tak," Delilah praktycznie krzyknęła. "Będę tam."

"Dobrze. Już zarezerwowałam twój pokój w Kaleidoscope-"

"Co, nie zostanę z Mamusią Najdroższą?"

"- i wyślę ci mailem plan podróży. Znowu."

Delilah chrząknęła i rozłączyła się, zanim Astrid zdążyła się rozłączyć, po czym upuściła telefon na ladę, jakby się palił. Odkręciła pokrywkę od w połowie pełnej butelki ginu, która siedziała obok zlewu, i wzięła strzał, nie wymagając szklanki. Trunek palił na całej długości, paląc jej nozdrza i zalewając oczy.

Dwa tygodnie. To były tylko dwa tygodnie.

Dwa tygodnie i wystarczająco dużo pieniędzy, by starczyło jej na trzy miesiące czynszu.

Zatrzasnęła telefon, cholerny zdrajca, i wróciła do sypialni. Szlafrok Laniera trafił na podłogę, a ona sama znalazła swój własny czarny kombinezon bez ramiączek, który eksponował tatuaże wytatuowane na obu jej ramionach, w zmiętej kupce obok komody. Po włożeniu go, spędziła około dziesięciu sekund szukając swojej bielizny, jej ulubionych fioletowych koronkowych cheekies, ale nigdzie ich nie było.

"Pieprzyć to", powiedziała, przerzucając torbę przez ramię i ściągając swoją masę ciemnych loków w niechlujny kok. Zlokalizowała swoje czerwone czterocalowe obcasy przy ogromnej czarno-białej fotografii oprawionej w ramkę, opartej o ścianę. Obraz przedstawiał białą kobietę w cienkiej białej sukience, tusz do rzęs spływający po jej mokrej twarzy, gdy wpatrywała się w widza. Była w wannie, suknia całkowicie przemoczona i prześwitująca, sutki ledwo widoczne ponad mleczną linią wody, podczas gdy jej palce zwijały się wokół rdzawo-białej wanny. To była Delilah, jedna z czterech prac na wystawie Fitz. Wspomnienia Leili-Lucy-Luny, która wyciągnęła pieniądze, a następnie wepchnęła język do ust Delilah, stały się jasne. To cholerne imię nadal grało w chowanego.

"Hej," powiedziała kobieta, podnosząc głowę ze stosu poduszek i mrużąc oczy na Delilah w świetle miasta, włosy w nieładzie. "Czekaj, wychodzisz?"

"Um, tak", powiedziała Delilah, popping na jej buty i dwukrotnie sprawdzając, że jej portfel był w jej torbie, jej klucze, jej karta Metro. "Dzięki, to była zabawa."

Leah grinned. "Było. Na pewno nie chcesz wrócić do łóżka?" Podniosła brew, gdy pokrywy opadły tylko na tyle nisko na jej klatkę piersiową, by odsłonić urocze zgrubienie skóry.

"Chciałabym", powiedziała Delilah, gdy ruszyła w stronę drzwi. Oferta była kusząca, ale jej mózg był już daleko, z powrotem w jej mieszkaniu, biegnąc przez to, jakie do cholery ubrania musi spakować na ten ślub i wszystkie brunche i prysznice i, drogi Boże, wieczory panieńskie, które Astrid zaplanowała.

Astrid i jej banda wrednych dziewczyn.

Twarz London spadła. "Oh. Okay, dobrze ... text me?"

Delilah odwróciła się plecami do kobiety i skierowała się do korytarza. Podniosła rękę, gdy otworzyła drzwi wejściowe. "Absolutnie. Zrobi."

Wiedziała, że nie zrobi chociaż.

Nigdy tego nie robiła.

Podczas jazdy metrem z powrotem do jej mieszkania w Bed-Stuy, osiadła na niej, rzeczywistość tego, co miała zrobić. Powrót do Bright Falls to jedno, ale spędzenie dwóch tygodni na zawołanie Astrid i Isabel? To było coś zupełnie innego.

I Delilah nie miała absolutnie zamiaru im tego ułatwiać.




Rozdział drugi (1)

==========

Rozdział drugi

==========

CLAIRE WYCIĄGNĘŁA SWÓJ kieliszek do wina po raz drugi tej nocy, po czym odstawiła go na szorstki drewniany stół trochę za mocno.

"Spokojnie," powiedziała Iris, siedząc naprzeciwko niej, mieszając pomarańczę w swojej wódce sodowej.

"Jak myślisz, co próbuję zrobić?" Claire zapytała, przechylając trochę więcej Syrah do swojej szklanki. Wiedziała, że będzie tego żałować - czerwone wino zawsze przyprawiało ją o ból głowy - ale Ruby spędzała noc w mieszkaniu Josha po raz pierwszy od dwóch lat, a ona powiedziała Iris, że chce wyjść, oczyścić głowę, uciec od Josha i jego nieustannego uśmiechu "Jestem świetnym facetem!" i błyszczących, orzechowych oczu. Tak więc była tutaj, na wpół pijana w Stella's Tavern, jedynym barze w Bright Falls, podczas gdy neonowa szafa grająca w rogu wypuszczała okropną muzykę country, a ona starała się nie hiperwentylować.

"Nie sądzę, że alkohol robi sztuczkę", powiedział Iris. Odwróciła głowę i zbadała tłum, który składał się głównie z facetów grających w bilard i grupy studentów college'u, którzy wrócili do domu na lato.

"Nie, nie sądzę, że tak jest".

"Chcesz iść gdzieś indziej?" Iris ścisnęła jej rękę. "Moglibyśmy po prostu wrócić do twojego mieszkania i obejrzeć film".

Claire potrząsnęła głową. Czuła się rozedrgana, jak wtedy, gdy ona i Josh próbowali trawki podczas ich ostatniej klasy w liceum, a jej serce ścigało się z prędkością tysiąca uderzeń na minutę przez następne dwie godziny. Musiała wydobyć z siebie trochę energii, a siedzenie na kanapie i picie oraz jedzenie resztek pizzy nie miało zamiaru tego przeciąć.

"Po prostu potrzebuję rozproszenia," powiedziała.

Brwi Iris wyskoczyły w górę. "Jakiego rodzaju rozproszenia?" Jej głos był drażniący, a Claire dokładnie wiedziała, w jakim kierunku zmierza jej przyjaciółka. Iris zawsze czytała jedną powieść romantyczną lub inną, i była znana z tego, że ciągle próbowała kultywować happily ever afters dla swoich przyjaciół, nawet jeśli tylko na jedną noc. "Jak ..." Iris przetoczyła rękę w kółko, zachęcając Claire do kontynuowania.

Claire przewróciła oczami, ale uśmiechnęła się. "Ok, tak, w porządku. Ten rodzaj rozproszenia."

"Tak?"

"Tak."

Iris klasnęła raz w dłonie, po czym potarła dłonie jak jakiś nikczemny złoczyńca. "Tak! Minęły wieki, odkąd cię zaliczyliśmy".

Claire uścisnęła ją i pochyliła się do przodu. "Uspokój się, dobrze?"

"Ciszej nie wylądujesz z kimś w worku".

"O mój Boże, czy ty..."

"Hej, Bright Falls!" Iris zadzwonił, cupping jej ręce wokół ust, jak ona wstała. Głowy obrócił się w jej kierunku, usta już uśmiechnięty jak zrobili za każdym razem Iris Kelly mówił. "Kto chce szansę z tym grzywny wyglądającej pani obok mnie! Ona jest w rozpaczliwej potrzebie dobrego fu-"

"Iris, o mój Boże." Claire szarpnęła na jej najlepszej przyjaciółki gauzy tank top, pół nadziei, że ona rozerwała hem w procesie. Iris zanurzył się w jej krzesło, podczas gdy twarz Claire spalone jak centrum słońca. Wszyscy się gapili, a więcej niż kilka osób uniosło brwi w jej kierunku. Matthew Tilden, który zwykł robić wyjątkowo nieodpowiednie komentarze na temat tyłka Claire z powrotem w gimnazjum, odwrócił się na swoim stołku barowym i przechylił swoje piwo w jej kierunku, podczas gdy Hannah Li, nauczycielka przedszkola, na litość boską, uśmiechnęła się tak ładnie przed opuszczeniem jej długich rzęs do policzka, żołądek Claire flipnął.

"Co do cholery, Ris?" zapytała Claire.

"Myślałam, że chcesz kogoś poznać?" Iris powiedziała, jej uśmiech odpada, gdy przechyliła się przez stół, jej ogniście czerwone włosy spadły na jej twarz. Iris robiła wszystko na tysiąc procent, podczas gdy Claire simmered na około dziesięć.

"Zrobiłam. I do. To jest po prostu ..." Claire westchnęła. Nie była w tym świetna. Randki. Romans. Seks. Nigdy nie miała przygody na jedną noc, nigdy nie miała kumpla do pieprzenia. Miała dziecko w wieku dziewiętnastu lat; nie miała czasu na kumpli od pieprzenia. Ale ostatnio myślała o tym, żeby znowu spróbować się umówić. Myślała. Nic nie robiła. Nie miała czasu. Pomiędzy prowadzeniem księgarni a wychowywaniem nastolatki, każdego wieczoru zapadała się w łóżko około dziesiątej, gdy tylko Ruby zasnęła.

"Jak długo to już trwa?" zapytała Iris.

Claire otworzyła usta i szybko je zamknęła. Minęło trochę czasu. Nie, dłużej niż chwilę.

"Uh-huh," powiedziała Iris. "A longass time. Kto to był?"

"Co?"

"Ostatnia osoba, z którą spałeś. Do diabła, ostatnia osoba, z którą poszłaś na randkę".

Claire wzięła kolejny łyk wina, wiedząc, że odpowiedź skandalizowałaby romantyczne serce Iris. "Nathan."

Iris prawie zadławiła się swoim trunkiem. "Nathan? Mój asystent Nathan? Nathan, z którym cię umówiłam, bo oboje jesteście niesamowicie zorientowani na szczegóły i myślałam, że może uda wam się nawiązać więź nad waszym systemem plików, czy coś w tym stylu, a którego zabrałaś na kolację do ciężarówki z rolkami homara w Astorii i nigdy więcej nie zadzwoniłaś, sprawiając, że w następnym tygodniu w sklepie było mi niezręcznie? Ten Nathan?"

Claire usiadła z powrotem na swoim krześle, zsuwając okulary w ciemnofioletowych oprawkach i polerując je na swojej koszuli, podczas gdy nic nie mówiła.

"To było sześć miesięcy temu, Claire. Sześć. Nie miałam pojęcia, że było tak źle."

Nathan nie był w odpowiednim momencie, to wszystko. Był bardzo miłym mężczyzną, pięknym, to pewne, i Claire była zdecydowanie w nim zakochana, ale Ruby miała właśnie pierwszą poważną awanturę ze swoją najlepszą przyjaciółką w tym tygodniu, co spowodowało, że Claire zaczęła bezużytecznie próbować dowiedzieć się, jak pomóc swojej córce przejść przez ten szczególny rodzaj piekła, jakim były przyjaźnie w piątej klasie. Kończyła też mały remont w księgarni, który był jej największym przedsięwzięciem od czasu przejęcia biznesu od mamy. To było ważne, wiele do stracenia.

"A ja wiem, że z nim nie spałaś", powiedziała Iris.

Claire uniosła brew. "Czy on jest typem faceta, który całuje i opowiada?"

"Nie. Ma klasę jak cholera. Jednak wyraźnie pamiętam, że następnego dnia byłaś zwinięta tak samo mocno, jak zawsze."

Claire pokazała środkowy palec swojej przyjaciółce.

Iris wzięła łyk swojego koktajlu, a następnie pochyliła się do przodu. "Tylko proszę-please-powiedz mi, że ostatni raz uprawiałaś seks nie z ojcem twojej uroczej, cennej, gwiazdy mojego serca córki. Powiedz mi, że to nie był ostatni raz".




Rozdział drugi (2)

Claire zamarła, wyznanie na czubku języka. Ale potem zdała sobie sprawę, że to nawet nie jest prawda. Machnęła zdawkowo ręką. "Daj spokój, Iris, wiesz, że tak nie było".

"Nie wiem nic takiego".

"Mówię ci wszystko." Albo prawie wszystko. Ona i Josh rozstali się dziewięć lat temu. Jej serce szczypało, na samą myśl o tym. Te wszystkie krzyki, płacze. Ruby i jej maleńkie dwuletnie oczy tak szerokie i przerażone, podczas gdy jej zbyt młodzi mama i tata rozdzierali się nawzajem.

"Cóż, muszę mieć blokadę pamięci" - powiedziała Iris, rozglądając się po zatłoczonym barze. "Gdzie do cholery jest Astrid? Ona zwykle zapisuje te rzeczy."

"Co, moje życie seksualne?"

"Wszystkie nasze życia seksualne, w tym jej własne." Iris uniosła rękę, udając, że pisze w powietrzu i nakładając posh akcent, który w niczym nie brzmiał jak Astrid. "Poniedziałek, 3 maja, godzina 21:23 Pozwoliłam Spencerowi spenetrować mnie dziś wieczorem, co było dość podniecające. Następnym razem mogę trochę zaszaleć i zapuścić się w odwrotną kowbojkę. On ciągle prosi o anal, ale ja-"

"O mój Boże, przestań", powiedziała Claire, śmiejąc się. "Ona nie pisze tego w swoim planerze".

"Ona pisze coś postkoitalnego. Gwarantuję to."

"Ona lubi porządek. To ty spersonalizowałaś jej planner".

"Tak, i umieściłem małe pole na dole każdego dnia, które mówi Intercourse: tak, nie, lub może, tylko dla niej".

Claire pękł. "Nie zrobiłeś."

Iris mrugnęła i wzięła łyk swojego drinka. Wszyscy byli najlepszymi przyjaciółmi od piątej klasy, kiedy zarówno Claire i Iris przeniósł się do Bright Falls tego samego lata. Jedyny czas, kiedy się rozstawały, to cztery lata, kiedy Astrid i Iris wyjechały na studia, a Claire zajęła się małą niespodzianką w postaci swojej córki. Jej przyjaciółki wróciły do Bright Falls po ukończeniu studiów, cementując ich trio z powrotem razem, a Claire nigdy nie odczuła takiej ulgi. Astrid i Iris starały się jak mogły, by być przy niej podczas pierwszych kilku lat życia Ruby, ale nie pozwoliła im na to, by wstrzymały swoje życie. Poza tym, miała Josha.

Dopóki go nie miała.

Mimo to, udało jej się, urodzić dziecko w wieku dziewiętnastu lat i całkowicie zakochać się w swojej córce, przetrwać rozstanie z Joshem. Ale nigdy nie była szczęśliwsza, widząc, jak jej przyjaciele osiedlają się z powrotem w Bright Falls. Astrid, uzbrojona w błyszczący dyplom administracji biznesowej z Berkeley, przejęła bardzo dochodową firmę Lindy Westbrook zajmującą się projektowaniem wnętrz, kiedy starsza kobieta przeszła na emeryturę, podczas gdy Iris pracowała jako księgowa, dopóki nie miała wystarczająco dużo oszczędności, by otworzyć Paper Wishes, swój sklep papierniczy obok księgarni rodziny Claire na Linden Street w centrum miasta. Iris była niezwykle utalentowana - sprzedawała własną linię spersonalizowanych planerów i miała ponad pięćdziesiąt tysięcy obserwujących na Instagramie - natomiast Astrid niemal w pojedynkę zrewitalizowała połowę domów w Bright Falls.

Claire prowadziła teraz River Wild Books, sklep, który jej babcia założyła w latach sześćdziesiątych i starała się jak najlepiej wprowadzić go w ten wiek. Jej mama pozwalała jej robić, co chciała, ale to, co chciała - wstawienie kawiarni, powieszenie lokalnej sztuki na ścianach, uruchomienie handlu elektronicznego - wymagało pieniędzy, i to dużo. Jak dotąd udało jej się rozjaśnić półki i ściany, urządzić mały kącik czytelniczy z miękkimi skórzanymi kanapami w środku sklepu, ale to było wszystko. Mimo wszystko był to początek.

Claire wypiła kolejny łyk wina, który opróżnił kieliszek. "Nicole Berry."

Wypowiedziała to imię cicho, jego dźwięk wciąż powodował lekkie skręcenie gdzieś w środku jej klatki piersiowej. Nie tylko uprawiała seks z Nicole, ale też umawiała się z nią na randki. Przez całe pięć tygodni, zanim Claire doszła do punktu, w którym chciała przedstawić ją Ruby, a wtedy Nicole natychmiast zwariowała. Lubiła Nicole. Bardzo. Mogłaby ją nawet kochać, gdyby Nicole dała im choć połowę szansy.

Iris zrobiła na niej minę. "Nicole."

"Tak, Nicole", powiedziała Claire, jej głos był lżejszy niż się czuła. "Była gorąca, prawda?" I Boże, była. Jedwabiste włosy, długie nogi, których używała do ślizgania się wokół bioder Claire w sposób, który sprawiał, że Claire-.

Zacisnęła uda na to wspomnienie. Boże, to było zbyt długo.

"Um, oczywiście, tak, wspaniały," Iris powiedział delikatnie. Wiedziała, jak bardzo Nicole pozostawiając ją użądlił. "I to było dwa lata temu. Dwa, Claire. Nie masz "- potrząsnęła jej cycki trochę, a tam było dużo, aby wstrząsnąć-"w ciągu dwóch lat?"

"Och proszę, nikt nie ma czasu na seks, Ris" była jej genialna riposta.

Iris dał jej oh ty biedna rzecz rodzaj spojrzenia. "To jest absolutnie nie prawda, i wiesz o tym. Mam seks cały czas."

"Masz chłopaka."

"I masz wibrator."

Podniosła swoją pustą szklankę w pozdrowieniu. "To cholernie dobrze."

"I jest bardzo, bardzo zmęczony."

Claire zaśmiała się, ale nie mogła zaprzeczyć. Musiała ładować baterię swojego wibratora co najmniej dwa razy w ciągu ostatniego miesiąca.

Iris pomlaskał ich kieliszkami, a Claire po raz pierwszy w ciągu całego wieczoru opróżniła płuca. Odkąd Josh pojawił się z powrotem w mieście dwa miesiące temu - przeklinając, że tym razem zostaje, że rozpoczyna działalność budowlaną, a nie tylko zbiera dorywcze prace w firmie budowlanej swojego przyjaciela Holdena, z której może łatwo odejść, że naprawdę chce być przy Ruby - była na krawędzi.

A z Astrid kręcącą się ostatnio jak szczyt poza kontrolą, jej ślub ze Spencerem rysujący się jak ciemna chmura na horyzoncie ... cóż, powiedzmy, że Claire należało się kilka drinków.

"Jak to się dzieje?" Iris zapytał, czytając jej umysł jak zawsze. "Z Joshem?"

Claire wzruszyła ramionami. "Ruby go uwielbia".

"I zostawimy to tak?"

Claire wydmuchała długi oddech. Josh był ojcem jej dziecka i zawsze będzie go kochać. Ale do cholery, jeśli jeszcze raz rozbudzi nadzieje Ruby, tylko po to, żeby znowu zniknąć, zabije go. Dosłownie go zabije. Powoli i boleśnie. Miała w swoim życiu wystarczająco dużo niegodnych zaufania ludzi i nie chciała, żeby Ruby dorastała z takimi samymi duchami.

Sprawdziła swój telefon. Poza godziną i zdjęciem uśmiechniętej twarzy jej córki, ekran był pusty. Żadnych sms-ów od Josha. Jej wzrok pływał tylko na tyle, że wiedziała, iż jeszcze jeden drink sprawi, że stanie się niechlujna, a nie mogła tego zrobić przy Joshu. Nigdy nie wykorzystałby tego przeciwko niej - przynajmniej nie sądziła - ale starała się dawać tu dobry przykład rodzicielski.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Niemiła niespodzianka"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści