Fragmenty rozpalonej na nowo miłości

Rozdział 1

Wiele lat po bolesnym rozstaniu Clara Hawthorne niespodziewanie spotyka Liama Kingsleya, swojego męża. Gdy wspomnienia wirują, pojawia się zabawna strona Liama, rozpalając iskrę romansu. Ale czy z nierozwiązanymi uczuciami z przeszłości mogą odbudować swoją miłość?

---

Październikowa bryza przetoczyła się przez Westmere, niosąc ze sobą odrobinę chłodu, a wieczorne światła zaczęły migotać, gdy Clara przeszła przez terminal VIP na lotnisku w Kingston. Jej czarne okulary przeciwsłoneczne nie zdołały ukryć zmęczenia wyrytego na jej rysach.

Na zewnątrz czekał Liam Kingsley, a jego asystent, Xander Bright, sprawnie zaparkował eleganckiego białego sedana przy krawężniku. Gdy kolory zachodzącego słońca rozlewały się przez okna samochodu, Liam oparł się o siedzenie, cienie tańczyły na jego twarzy, mieszanka światła i ciemności odzwierciedlała jego wewnętrzny niepokój.

Gdy przejeżdżali przez Kingston Bridge, w samochodzie zapanowała cisza, a przed nimi rozpościerało się miasto. Lordzie Alberic, Westmere Healing Hall jest tuż przed nimi - oznajmił Xander, przerywając ciszę.

Liam podniósł wzrok w samą porę, by zobaczyć rażące czerwone litery *Westmere Healing Hall*, co wywołało u niego dreszcz niepokoju. Jego palce zwinęły się mimowolnie, gdy wcisnął paznokcie w dłoń, próbując powstrzymać ból.

Minęło pięć lat, odkąd poślubił Clarę, a ich związek rozpadł się po katastrofalnej kłótni. Wciąż słyszał wściekły głos Clary, kipiący gniewem. Liam Kingsley, nigdy więcej nie chcę cię widzieć!

Te słowa zapadły głęboko w pamięć, a on wyjechał zgodnie z obietnicą - znikając za granicą i trzymając się na dystans przez pięć długich lat.

Kiedy dowiedział się o wypadku samochodowym Clary, poczuł się tak, jakby świat wokół niego pociemniał, a jego klatkę piersiową przygniótł wielki ciężar. Natychmiast zarezerwował pierwszy lot powrotny do Westmere, nie mogąc myśleć o niczym innym, jak tylko o niej.

Clara go nienawidziła, ale on nigdy nie przestał o niej myśleć.

Gdy tylko samochód się zatrzymał, Liam wysiadł z niego, pchając go do szpitala. Ostry zapach środka dezynfekującego wypełnił powietrze, gdy poruszał się po gwarnych korytarzach Sali Zabiegowej, wypełnionej rodzinami niosącymi ciepłe posiłki w izolowanych pojemnikach pomimo późnej pory.

Wyobrażał sobie tę scenę inaczej - gdyby się nie pokłócili, gdyby nie wyjechał do Włoch, może byłby tutaj, gotując dla niej, przynosząc jej posiłki, opiekując się nią. Myśl ta przerodziła się w poczucie winy, ściskając mu serce.

Wkrótce znalazł się w sali 07 na oddziale chorób wewnętrznych. Drżącymi palcami odsunął zasłonę i zamarł. Łóżko było puste. Ogarnęła go panika. *Czy ona nie powinna być w poważnym stanie?

W tym momencie weszła Lady Seraphina, bez wysiłku balansując pojemnikiem termicznym. Gdzie jest moja żona? Liam zażądał pilnie, myląc ją z pielęgniarką.

Zamrugała zaskoczona, po czym odpowiedziała: - Pytasz o moją żonę?

"Żonę". To słowo uderzyło w Liama jak grom z jasnego nieba i na chwilę jego umysł ogarnęła dezorientacja. Czy Clara zmieniła się przez te pięć lat?
Z lekkim chichotem Lady Seraphina wyjaśniła: "Och, musisz mieć na myśli poprzednią pacjentkę. Właśnie ją przeoczyłeś - została wypisana i przenieśliśmy ją z tego pokoju".

Serce Liama przyspieszyło. To znaczy, że nic jej nie jest?

Tak, ma się świetnie! Lady Seraphina kontynuowała z nutą wyrzutu w głosie. Była w szpitalu przez ponad dziesięć dni; wszyscy tak się martwiliśmy. Dlaczego nie przyszłaś wcześniej?

Liam z trudem szukał słów. Przychodziły mu do głowy niezliczone powody, ale zamiast tego wybrał milczenie.

Będziesz tego chciał. Poszperała w swoich rzeczach i wyciągnęła delikatną, jedwabną saszetkę. Zostawiła to za sobą; pomyślałam, że powinieneś jej to oddać.

Była to ukochana saszetka Clary, ozdobiona wzorem kaczek mandarynek - symbolem miłości i wierności. Przyjął ją w milczeniu, czując ciężar powracających wspomnień.

---

Gdy znalazł się na zewnątrz Sali Uzdrawiania, poczuł ulgę, wiedząc, że Clara przeżyła. Xander Bright już na niego czekał, a jego optymistyczna postawa promieniała. Lordzie Albericu, gdzie powinniśmy się teraz udać, aby znaleźć twoją żonę?

Z saszetką zaciśniętą w dłoni, Liam opuścił wzrok, zagubiony w myślach. Clara była bezpieczna, ale czy kiedykolwiek uda mu się zasypać przepaść, którą pięć lat wyryło w ich związku?

Rozdział 2

Lady Seraphina została wypisana ze szpitala - czy to nie powinien być wystarczający powód do świętowania? Jednak Lord Alberic wygląda niezwykle ponuro.

Xander Bright, rozumiejąc powagę sytuacji, mądrze trzyma język za zębami; Lord Alberic jest zawsze bardzo ostrożny.

W chwili, gdy mają zaprezentować nowy, kluczowy dla firmy produkt, lord Alberic nagle ogłasza zamiar powrotu do Westmere. Nikt nie ma odwagi go powstrzymać.

Po pięciu latach pracy u jego boku Xander po raz pierwszy dowiaduje się, że lord Alberic jest żonaty.

Liam Kingsley nagle podnosi głowę, wtrącając: "Więc kiedy coś znajdziesz, zwracasz to właścicielowi, prawda?".

Zaskoczony tokiem myślenia Liama, Xander jąka się: "Ach... oczywiście. Właściciel musi być zdesperowany, by odzyskać swoje rzeczy".

W ten sposób wzywa ją do zwrotu zagubionego przedmiotu.

Liam Kingsley myśli o tym, jak specjalnie wybrała dawno zapomniany numer, nieużywany od pięciu lat.

"Halo, kto mówi?"

W chwili, gdy Clara Hawthorne słyszy głos na linii, jej serce przyspiesza. Próbując ukryć swoje podekscytowanie, obniża ton, mówiąc: "Cześć, zgubiłaś coś w szpitalu? Zawieszkę w kształcie pary mandarynek?".

Zaskoczona melodyjnym głosem rozmówcy, który porównuje do wody spływającej kaskadami po kamieniach, Clara szybko skupia się z powrotem na zgubionym przedmiocie.

"To mój."

Widząc nagłą radość Clary, Liam poprawia sobie nastrój i odpowiada: "Jeśli jesteś wolny, przyjdź i odbierz".

Clara wie, że lepiej nie prosić o nic więcej - wystarczy jej rzut oka na Clarę Hawthorne.

Clara jednak się waha. Urok ma wielką wartość sentymentalną; był to prezent urodzinowy od jej ojca. Z drugiej strony, jej przyjaciółka Margaret Whitmore jest w The Serene Tavern i czeka na jej przybycie.

"Przepraszam, ale czy mogłabyś przynieść amulet do The Serene Tavern?".

Pomysł, by poszła do baru, nie podoba się Liamowi.

Zdając sobie sprawę, że jej prośba jest nierozsądna, Clara dodaje: "Mogę zaoferować ci tysiąc dolarów za podróż".

Kiedy po drugiej stronie zapada cisza, Clara oblicza, że jeśli najpierw opuści szpital, a następnie uda się do baru, zajmie to nieco ponad godzinę. Margaret nie zdążyłaby się upić do tego czasu, prawda?

"Albo możesz zaproponować cenę" - sugeruje.

Przygotowując się na wygórowaną cenę, Clara jest zaskoczona, gdy Liam odpowiada: "Przyjdę".

Zatrzymuje się na chwilę, zaskoczona. "Och."

"Spotkamy się w tawernie Serene. Poczekaj na mnie.

Z uśmiechem Clara odpowiada: "Świetnie, jak mam się do ciebie zwracać?".

"Liam. Po prostu Liam."

"Ok, dziękuję, Liam."

Rozłącza się, myśląc o tym, jak dobroduszny jest Liam.

*

Kiedy Clara przyjeżdża do The Serene Tavern, wychodzi z samochodu i wybiera numer Liama. Muzyka rozbrzmiewająca w barze jest niemal ogłuszająca.

"Cześć, Liam, jesteś tam? Jestem tuż przy wejściu".

W odpowiedzi słychać szum zakłóceń.

"Liam? Nie słyszę cię. Jesteś w barze?"

Stojąc przy wejściu, wnętrze skąpane w słabym świetle, Liam Kingsley cicho słucha dźwięku dzwoniącego telefonu, jej wzrok utkwiony w przychodzącej dziewczynie.
Ubrana w haftowany cheongsam w kolorze niebieskiego dymu i kardigan z długimi rękawami, nosi buty na miękkiej podeszwie. Choć jest blada, widać w niej wyrafinowaną elegancję wyniesioną z wychowania.

W ciągu ostatnich pięciu lat niespokojna młoda kobieta, która była przepełniona goryczą, wydaje się być odmieniona i Liam czuje się z tym dobrze.

Na jej ustach pojawia się mały uśmiech. "Zostawiłam twój urok w barze.

"Och - wykrzyknęła Clara. "Nie podziękowałam ci jeszcze osobiście.

Liam odczekał chwilę, po czym mruknął: "Nie wspominaj o tym".

Clara rozważa zasugerowanie, by połączyli się w mediach społecznościowych, ale połączenie nagle się kończy.

Takie hojne dusze istnieją na tym świecie, myśli, martwiąc się o swoją przyjaciółkę Margaret, gdy wchodzi do baru, nieświadoma, że zderzyła się z kimś, kto stanął jej na drodze.

"Oof!"

Clara potyka się. "Przepraszam! Nie widziałam cię tam; zraniłaś się?"

W słabym świetle dostrzega postać odzianą w czarny trencz, białą bluzkę i czarne spodnie. Kołnierz zdobi broszka, a czarne szpilki podkreślają jej wzrost.

Światło wpada w sposób, który przesłania twarz kobiety, ale unosi się od niej wyjątkowy zapach drzewa cedrowego, który natychmiast urzeka Clarę.

Liam mógł uniknąć zderzenia, ale stał sztywno, oczarowany, gdy Clara się zbliżyła.

Miejsce, w które została dotknięta, wciąż mrowi.

Liam, mierzący 5'9", górował nad Clarą, zmuszając ją do przechylenia głowy, aby nawiązać kontakt wzrokowy.

Z karmazynowymi ustami i błyszczącymi oczami, które niosą obietnicę nieopowiedzianej historii, stoi bez makijażu, oszałamiając swoim naturalnym pięknem.

W kąciku jej lewego oka znajduje się delikatne znamię, idealnie umiejscowione; dodaje uroku bez śladu wulgarności.

Właśnie wtedy kilku pijanych klientów wychodzi z baru, a Clara odsuwa się na bok, aby ich uniknąć.

W powietrzu unosi się gęsty smród alkoholu, ale to, co naprawdę przykuwa uwagę Liama, to aromat otaczający Clarę - coś niemal odurzającego, a jednocześnie kojącego. Nie jest to typowy kwiatowy zapach; jest daleki od mdłości; emanuje świeżym spokojem biblioteki.

Ma niemal uspokajający efekt, łagodząc ból głowy i drażliwość Liama.

I co? Clara w końcu przerywa ciszę. Zraniłam cię gdzieś?

Jej ton jest uprzejmy, ale zdystansowany.

Może światła w barze są zbyt słabe, by mogła rozpoznać, kim jestem, pomyślał Liam, nie mogąc zrozumieć, dlaczego Clara brzmi tak formalnie.

Liam mówi wyraźnie: "Nic mi nie jest".

Ten głos.

Clara zastyga w bezruchu.

Znajomość ją ogarnia. Czy już to gdzieś słyszała?

Pragnąc lepiej przyjrzeć się tej tajemniczej postaci, Clara zauważa, jak Liam celowo odwraca od niej twarz.

Niezrażona Clara uśmiecha się i komplementuje: "Twój głos jest oszałamiający! Bardzo podobny do łagodnego strumyka, płynącego tak pięknie".

Nagle dociera do niej, że głos Liama jest podobny do głosu uprzejmej kobiety, z którą właśnie rozmawiała, choć nieco inny - głos Liama jest niższy, podczas gdy ten jest krystalicznie czysty.

Rozdział 3

Liam Kingsley poczuł chwilę paniki, pewien, że kobieta go rozpozna. Ku jego zaskoczeniu skomplementowała jego głos, mówiąc, że jest przyjemny jak bulgoczące źródło.

Pięć lat rozłąki sprawiło, że z łatwością zapomniała, jak brzmiał jego głos. Pomyślał, a jego policzki rozgrzały się: "... Dziękuję za komplement".

Gdy się mijali, Clara Hawthorne zauważyła broszkę, która spadła z jego marynarki. Szybko chwyciła go za nadgarstek. Czekaj, upuściłeś coś.

Liam zamarł, a jego spojrzenie powędrowało do miejsca, w którym trzymała go za palce.

Te ręce.

Jej dłonie wykazywały niezwykły talent do gry na pianinie, odkąd skończyła dwa lata, a na scenie pojawiła się w wieku sześciu lat, zdobywając po drodze różne nagrody. W wieku dwudziestu ośmiu lat występowała sama w Złotej Sali w Wiedniu, zdobywając sławę.

Jej palce, długie i delikatne, nie były słabe; miały mocną, ale delikatną siłę, jak misternie wykonane dzieło sztuki.

Liam nie mógł uwierzyć, że nawiązała z nim kontakt, nawet w takich okolicznościach.

Clara, myśląc, że mogła przekroczyć granicę, szybko puściła jego dłoń. To twoja broszka, prawda?

Tak. Liam pochylił się, podniósł ją i przypiął z powrotem.

Broszka mieniła się w świetle, a Clara patrzyła na nią trochę dłużej niż zamierzała. Jest piękna.

Liam bez zastanowienia wykrzyknął: "Podoba ci się? Jest twoja.

Po tym, jak słowa opuściły jego usta, poczuł się trochę niezręcznie. Ale na szczęście Clara nie miała nic przeciwko.

Uśmiechnęła się, a jej oczy zmarszczyły się w kącikach. Chodziło mi o to, że broszka w kształcie płatka śniegu naprawdę do ciebie pasuje.

Twarz Liama przybrała głębszy odcień czerwieni. '... Dziękuję.

Wewnątrz Serene Tavern muzyka pulsowała, światła migały, a atmosfera tętniła życiem.

Clara czuła się podekscytowana; dzisiejszy dzień był udany. Nie tylko odzyskała zgubioną sakiewkę, ale także poznała "interesującą" osobę.

Jego wiosenny głos trafił w jej serce, a nawet mały dodatek pasował do jej gustu.

Wsunęła sakiewkę do torby i odwróciła się do barmana. Kiedy wyszła?

Niedawno.

Co za stracona okazja, pomyślała Clara z nutką żalu.

Barman kontynuował: "Może wciąż tu jest. Wystarczy poszukać broszki w kształcie płatka śniegu; jest dość wyraźna".

A więc to była ona. Clara poczuła się jeszcze bardziej zadowolona; w końcu miała dane kontaktowe. Bez pośpiechu.

Margaret Whitmore leżała na stole, wyraźnie nietrzeźwa. Puste butelki po alkoholu zaśmiecały jej przestrzeń, otoczona przez kilku mężczyzn, których intencje były wątpliwe.

Clara podeszła do nich, odganiając mężczyzn i delikatnie poklepała Margaret po plecach. Margaret, to ja.

Margaret podniosła głowę, mrużąc oczy pod światło, aż ją rozpoznała. Marissa! Jesteś już na zewnątrz - nie powinnaś odpoczywać w domu?

Margaret była naprawdę wykończona. Nie miała prawie żadnych przyjaciół w Westmere, a kiedy coś szło nie tak, jej domyślną reakcją było dzwonienie do Clary.

Nie udało im się jasno porozumieć przez telefon, a Clara nie rozumiała, co się dzieje. Delikatnie wyjęła szklankę z ręki Margaret. Margaret, chodźmy do domu.
Margaret zaprotestowała: "Nie! Chcę pić! Potrzebuję go. Gdzie jest mój napój?

Sięgnęła po kolejną szklankę, ale Clara ją powstrzymała. Czy możesz ze mną porozmawiać o tym, co się stało?

Margaret wybuchła płaczem, szlochając niekontrolowanie.

Gdy Clara ją wysłuchała, delikatnie poklepała ją po dłoni. Już dobrze.

Ale Margaret łkała dalej: - Tak dobrze ją traktowałam! Kupowałam jej wszystko, co chciała. Ona... odeszła za moimi plecami, by być z kimś innym".

"Chciałem zrobić jej dzisiaj niespodziankę, więc nie powiedziałem jej, że przyjdę. A potem zobaczyłem ją... z kimś innym... Och, Marissa, to boli! Muszę się napić!

Margaret płakała, smarki i łzy płynęły swobodnie, gdy sięgała po drinka.

Tym razem Clara jej nie powstrzymała.

*

Na zewnątrz tawerny Rowan Lysander zauważył Liama Kingsleya i pomyślał, że coś mu się przywidziało. Liam! To naprawdę ty! Kiedy wróciłeś do Westmere?

Liam, Rowan i Nora Zane dorastali razem, przy czym Nora była najstarsza, a po niej Liam.

Liam wyglądał na niezrażonego. Właśnie wróciłem.

Gdzie byłeś? Chodźmy do środka.

Zanim Liam zdążył odpowiedzieć, Rowan chwycił go za ramię i wciągnął do środka. Odszedłeś bez słowa pięć lat temu, a teraz wracasz bez słowa? Jak długo zamierzasz tu zostać tym razem?

Jesteś mi winien kilka drinków po tym, jak tak zniknąłeś.

Na zapleczu gęste kłęby dymu mieszały się z zapachem alkoholu, a powietrze wypełniała mieszanka innych zapachów.

Pięć lat temu Liam zniknął z Westmere bez śladu. To wspomnienie wciąż drażniło Rowana.

Nalała Liamowi drinka. Po pięciu latach musisz to wypić.

Oczywiście.

Gdy skończył drinka, Rowan napełniła go ponownie.

Naprawdę ciekawi mnie, dlaczego pięć lat temu po prostu wstałeś i odszedłeś bez słowa. Czy pokłóciłeś się z rodziną?

Liam odpowiedział: "Nie, to nie to".

Więc co to było? Zapomnij o tym, jeśli nie chcesz o tym rozmawiać, nie będę naciskać. Więc teraz, kiedy wróciłeś, jakie masz plany?

"Przyszedłem tylko sprawdzić, co się dzieje".

Rowan uniósł brew. Kto mógłby sprowadzić cię z zagranicy? Narzekałam na ciebie przez pięć lat i dopiero ktoś w końcu cię ściągnął. Wielkie dzięki dla nich.

Na te słowa Liam zamilkł, wizualizując jej twarz, a rzeczywistość stopniowo wracała do niego.

Czy nie wyszła niedawno ze szpitala? Dlaczego nie odpoczywała w domu?

Poza tym, czy nie wspominała, że nie lubi miejsc takich jak bary? Dlaczego tu była? Z kim była? Jak długo tu zostanie? Czy planowała wrócić dziś do domu?

Z tymi myślami, Liam poczuł falę niepokoju, wyciszając to, co mówił Rowan.

Liam, o czym ty myślisz? Jak długo planujesz zostać w Westmere?

Jak długo? Była teraz bezpieczna, a on nie miał powodu, by zostać. Myślał o jutrzejszym powrocie do Włoch. Ale potem przypomniał sobie jej głos, zapach jej obecności i sposób, w jaki jej oczy błyszczały, gdy się uśmiechała.

Rozdział 4

Liam Kingsley poczuł narastające zniecierpliwienie, gdy przypomniał sobie: "Jutro wyjeżdżam".

Aż tak szybko? W takim razie dziś wieczorem musisz się ze mną napić! nalegała Clara Hawthorne.

Przy okazji, czy twoja firma nie opracowuje nowego produktu? Czy rozważałeś współpracę z marką?

Planował rzucić na nią ostatnie spojrzenie przed opuszczeniem miasta - może nawet z daleka. Pogrążony w myślach, Liam wstał i skierował się do wyjścia.

Liam! Clara zawołała za nim.

Nie odwracając się, odpowiedział: "Wyślij mi propozycję współpracy z marką, a później się temu przyjrzę".

Clara skrzyżowała ramiona, a w jej głosie słychać było frustrację. Kto to tak naprawdę jest? Ty i Nora jesteście tacy skryci, ukrywacie swoje "skarby" przed wszystkimi...

Po wyjściu z prywatnego pokoju świeże powietrze było mile widzianą odmianą.

Liam przeskanował gwarną salę i podszedł do baru, mając nadzieję, że ją zauważy. Biorąc pod uwagę, jak efektownie wyglądała w swojej sukience, pomyślał, że ktoś mógł ją zobaczyć.

Ach, ta dama? Właśnie wyszła ze swoją przyjaciółką. Pytała o ciebie - powiedział barman.

Co chciała wiedzieć?

Była ciekawa, kiedy wyjdziesz. Wspomniałem o twojej broszce w kształcie płatka śniegu, powiedziała, że jest bardzo charakterystyczna. Nie znalazła cię?

Liam zastanawiał się przez chwilę, po czym zsunął broszkę i schował ją do kieszeni.

*

Margaret Whitmore była kompletnie pijana, jej kończyny nie reagowały, a ciało z minuty na minutę stawało się coraz cięższe.

Clara z trudem podtrzymywała przyjaciółkę, kołysząc się, gdy w końcu dotarły do krawężnika po czymś, co wydawało się wiekami.

"Ta okolica nie jest najlepsza na wezwanie taksówki" - mruknęła Clara, szukając telefonu w swojej małej, okrągłej torebce, równoważąc ciężar Margaret.

Pij! Pij dalej! Wciąż nie mam dość... wahhh... Margaret siorbnęła, powodując potknięcie się Clary.

Kątem oka Clara rozpoznała znajomą parę czarnych sandałów na wysokim obcasie i czarno-biały strój stojący w niewielkiej odległości.

Gdy światła się rozjaśniły, w końcu zobaczyła twarz stojącej tam osoby.

Lord Alberic - przywitała się Clara, a jej oczy rozbłysły.

Jego imię odbiło się echem w umyśle Liama Kingsleya, przypominając o tym, jak pięć lat temu nazwała go dokładnie tak samo.

"Lordzie Albericu, czy wyjdziesz za mnie?" zapytała wtedy, a jej dumna postawa skrywała szczerą prośbę.

Teraz zdawała się emanować ciepłem, ale bardziej przypominało to uprzejmy dystans między nimi.

Czy nie powinna po prostu powiedzieć mu, żeby sobie poszedł? Czy przeoczył coś ważnego podczas ich spotkania?

Clara zauważyła ciszę Liama i zdała sobie sprawę, że może nawet o niej nie pamiętać. Zaczesała luźny kosmyk włosów za ucho, gotowa zapomnieć o tej chwili.

Myśli Liama wirowały w zamieszaniu. Zachowując spokojną fasadę, podszedł do niej. Musisz za dużo pić.

Szum wody w tle nieco złagodził obawy Clary, sprawiając, że uśmiechnęła się lekko i skinęła głową. Moja przyjaciółka jest nietrzeźwa, a ja tylko próbuję zawieźć ją do domu.
"Potrzebujesz pomocy? zaoferował Liam.

Ponieważ była chłodna, późna noc i długie oczekiwanie, Clara uśmiechnęła się ciepło: - Byłabym wdzięczna, Lordzie Albericu.

Żaden kłopot.

Dziękuję.

Wkrótce przyjechał ich kierowca i pomogli Margaret wsiąść do samochodu.

Po posadzeniu Margaret, Clara również wsiadła, czując, jak chłód wieczoru sprawia, że jej pot przylega do skóry, a włosy stają się wilgotnym bałaganem na czole i karku.

Masz - powiedział Liam, oferując jej chusteczkę z przedniego siedzenia.

Dzięki! odpowiedziała Clara, wycierając czoło. Jakie to szczęście, że na ciebie wpadłam, lordzie Albericu.

Myślałem, że mogłaś o mnie zapomnieć, panno Hawthorne - powiedział Liam, jego oczy zatrzymały się na Clarze, by wyłapać jakikolwiek błysk emocji na jej twarzy.

Ależ skąd! Twoja reputacja biznesmena jest dobrze znana. Jak mógłbym zapomnieć?

Liam potrząsnął szpilką z płatkiem śniegu w kieszeni. Pochlebiasz mi.

Naprawdę, to tobie zawdzięczam dzisiejszy obrót wydarzeń.

To nic takiego.

Gdy noc się pogłębiła, samochód wypełniła cisza, którą przerywał jedynie cichy oddech Margaret.

Gdy podwieźli Margaret do domu, Liam zapytał Clarę: "Gdzie mieszkasz?".

W Ogrodzie Pór Roku. Wygląda na to, że po raz kolejny sprawiam ci kłopot, lordzie Albericu.

Wcale nie.

Wsunął się na tylne siedzenie obok niej, zaskakując Clarę. Przed chwilą widziała go na przednim siedzeniu, ale z drugiej strony miało to sens; szef firmy siedzący na strzelbie nie był zbyt odpowiedni.

Byli teraz blisko siebie, a perfumy Clary były kojące, niemal odurzające. Poczuła, jak odpręża się na siedzeniu, a jej głowa stopniowo opiera się o ramię Liama.

Zastanawiała się, czy go obudzić, ale potem zauważyła cienie pod jego oczami. Być może potrzebował odpoczynku, zwłaszcza po tym, jak mu pomogła.

Przypomniała sobie, że tylko raz spotkała Liama. Osiem lat temu uczestniczyła z ojcem w gali biznesowej, gdzie po raz pierwszy zobaczyła Liama - wysokiego, szczupłego i uderzająco przystojnego.

Kiedy wydarzenie zamieniło się w duet fortepianowy zorganizowany przez jej ojca, spodziewała się, że się zawstydzi. Była jednak mile zaskoczona, gdy umiejętności Liama ją olśniły.

Ich synergia była natychmiastowa, a występ przebiegał płynnie. Po wszystkim żartobliwie powiedziała: "Jesteś całkiem niezły!".

Liam odwzajemnił uśmiech. Jestem w porządku. Jestem wiecznie drugi w kolejności".

Naprawdę? A kto jest pierwszy?

"Kiedy nadejdzie czas, dowiesz się".

Utwór, który grali razem, "Loving Play", pozostał w pamięci Clary i zaczęła go cicho nucić.

Z głową opartą o jego głowę, wypełniona mieszanką niepokoju i radości, Clara czuła się nieważka, jakby stała na chmurze, dryfując miękko, nie niepokojona i spokojna.

Rozdział 5

Droga wydawała się ciągnąć w nieskończoność, a Liam Kingsley nie mógł przestać żałować, że tak się nie stało.

Wkrótce dotarli do Ogrodu Pór Roku.

Clara Hawthorne zauważyła, że Liam Kingsley nie wykazuje oznak przebudzenia i delikatnie szturchnęła go w ramię. Lordzie Albericu, jesteśmy na miejscu.

Liam zamrugał sennie. Czy to tutaj?

Wysiedli z samochodu, a Clara spojrzała na niego z wdzięcznością. Jeszcze raz dziękuję za dzisiejszy wieczór, lordzie Albericu.

Wcale nie - uśmiechnął się ciepło Liam. Zdrzemnąłem się trochę na ramieniu Minerwy Hayes, więc też jestem wdzięczny.

Oczy Clary zalśniły, gdy spojrzała na delikatną mgiełkę deszczu, która zaczęła spadać z nieba. Była lekka i nie przemoczyła ich. Zrobiła kilka kroków i jej wzrok przykuł czarny trencz.

Osłaniał ich przed zimową wilgocią.

Lord Alberic... powiedziała zaskoczona Clara.

Nie przezięb się - odparł Liam.

Jego trencz był zbyt duży, a Clara poczuła się całkowicie sucha, gdy ich ramiona otarły się o siebie, a słaby zapach wina unosił się w powietrzu wokół niego.

Spacer był krótki, ale zanim dotarli do foyer, deszcz nasilił się na zewnątrz.

Jeszcze raz dziękuję, lordzie Albericu - powiedziała.

Liam zaśmiał się cicho, nie odpowiadając, gdy przygotowywał się do wyjścia na zewnątrz.

Lordzie Albericu! zawołała Clara.

Liam odwrócił się. Tak?

Clara poczuła, jak rodzi się w niej palące pytanie - czy to nie ona natknęła się na jego saszetkę? Ubrani w białą koszulę, czarne spodnie i identyczny płaszcz, ich głosy i nazwiska odzwierciedlały się nawzajem - ale nigdzie nie było gałązek sosny. Wyglądało na to, że nie chciała, by wiedział, że to ona znalazła saszetkę.

Skoro tak było, postanowiła zachować spokój. Na zewnątrz leje. Wezmę tylko parasol.

Nie ma takiej potrzeby.

"Oh...

Dodał - Pójdę z tobą na górę. Nie ma sensu, żebyś musiała znowu zbiegać na dół. W porządku?

*

Clara Hawthorne po raz pierwszy od czasu Margaret Whitmore przyprowadziła do swojego domu "przyjaciela" - choć uważanie Liama Kingsleya za przyjaciela było przesadą. Ich spotkania i rozmowy były rzadkie, wymieniali tylko ulotne chwile.

Gdy spotkali się w tawernie, radosne powitanie wymknęło się bez wysiłku, jakby znali się od wieków - dziwne uczucie.

Chciałabyś zmienić buty? zapytał Liam.

Pantofle są po lewej...

Zanim zdążyła dokończyć, patrzyła jak Liam fachowo otwiera górną szufladę szafki na buty po lewej stronie, wyciąga parę różowych kapci i płynnie wiesza swój wilgotny trencz w szafie.

Clara zastanawiała się: "Lordzie Alberic, to twój pierwszy raz tutaj, prawda?".

Liam zachował stoicki wyraz twarzy. Wystrój u mnie jest dość podobny.

Więc to miało sens, dlaczego był tak znajomy. Clara nalała mu szklankę ciepłej wody. Proszę, usiądź. Pójdę po parasol.

Jasne.

Liam wziął łyk ciepłej wody, przyglądając się pomieszczeniu. Rozmieszczenie mebli wyglądało tak samo jak pięć lat temu, zwłaszcza fortepian.
Jej palisandrowy korpus i stojak na nuty z ikonicznym logo Steinwaya wciąż spokojnie stały na środku salonu.

Podszedł do pianina, palcami muskając nieskazitelne czarno-białe klawisze, gładkie i chłodne w dotyku.

Zatrzymał się, gdy rozbrzmiała jasna nuta.

Panie Alberic - zawołała Clara, wracając z parasolem.

Wiktoriański model Steinwaya z 2007 roku, mniej niż 100 sztuk na całym świecie. Nie spodziewałem się go tu dziś zobaczyć.

Szkoda, że jest tak późno, bo inaczej mógłbyś go wypróbować.

"Nie grałem od wielu lat. Prawdopodobnie będę zardzewiały - powiedział, zerkając na nią. Zarabiam na życie w biznesie - gra na fortepianie nie jest moją mocną stroną, w przeciwieństwie do ciebie.

Lordzie Alberic, jesteś po prostu skromny. Wciąż wyraźnie pamiętam, jak graliśmy "Loving Play" osiem lat temu.

Oczy Liama zalśniły łagodnym humorem. Pamiętasz.

Oczywiście - Clara podeszła do niego bliżej i zagrała kilka nut. Nigdy nie spodziewałam się, że oprócz bycia biznesmenem, potrafisz tak pięknie grać na pianinie - to zdumiewające.

W tamtych czasach jej ojciec często chwalił Liama, zwracając uwagę na jego niezwykłą przedsiębiorczość w tak młodym wieku.

Czując się młoda i dumna, Clara myślała, że Liam jest po prostu facetem, który wie, jak zarabiać pieniądze; nie widziała, co jest w nim takiego wyjątkowego.

Liam odwrócił się, by na nią spojrzeć, zaintrygowany. Zdumiewające?

Widząc szok na jego twarzy, Clara uśmiechnęła się delikatnie; jej młodzieńczy podziw dla niego nigdy nie został wyrażony na zewnątrz.

Czy nikt nigdy ci tego nie powiedział?

Liam oparł się delikatnie o pianino, podchodząc bliżej. Często czuję się przyćmiony.

Przeze mnie? Clara zachichotała. Gram na pianinie od drugiego roku życia - to mój świat. Lordzie Alberic, dla ciebie to tylko hobby, a i tak robi wrażenie.

Minęło kilka sekund ciszy, a Liam poczuł falę emocji, gdy na nią spojrzał. Nigdy nie wyobrażałem sobie...

-Tak mnie postrzegasz.

Liam zatrzymał się, unosząc brew. Wielka pochwała; to brzmi jak pochlebstwo.

Clara uśmiechnęła się z rozjaśnionymi oczami: - Po prostu jestem szczera.

Oparł się o pianino, przyciągając się do niej jeszcze bliżej. Bardziej interesuje mnie ponowne przeżycie solowego koncertu Minervy Hayes w Wiedniu. Zastanawiam się, czy będę miał taką szansę.

Byłeś na tym koncercie? - zapytała figlarnie.

Spojrzenie Liama pociemniało, a palce zacisnęły się na klawiszach. Tak.

Clara zachichotała cicho, naśladując jego ton: - Nie grałem od lat - moje ręce też przestały ćwiczyć.

Czy Minerwa Hayes przestała grać?

Clara spojrzała w dół na swoje dłonie. Nie przestała. Nie dotykałam tego pianina, odkąd je kupiliśmy.

Dlaczego? - zapytał zaciekawiony.

Nie była pewna, czy miał na myśli, dlaczego nie grała na pianinie, czy dlaczego nie grała na tym konkretnym pianinie.

Clara nie odpowiedziała, powiedziała tylko: "Lordzie Alberic, robi się późno".

Czy to był jej sposób na pokazanie mu drzwi? Liam poczuł niechęć. Rozumiem... Nie będę się narzucać. Może oddam ci ten parasol?

Mam ich tu mnóstwo - możesz je wziąć, bez obaw.


Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Fragmenty rozpalonej na nowo miłości"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈