Zapach jaśminu

Rozdział 1 (1)

1

Gromada kobiet, mówiących nad sobą głośnymi, ożywionymi głosami, wypełniła mały salon moich rodziców. To było jak oglądanie specjalnego programu National Geographic o dominacji społecznej, w którym wysokość i poziom decybeli określały lidera. Wędrowały po pokoju, zajadając się domowej roboty samosami i pakorami, uważając, by nie nabrać tłustych okruchów na delikatną tkaninę swoich jaskrawo kolorowych sari.

Siedziałam przy stole jadalnym w pobliżu drzwi wejściowych, więc mogłam wypełnić swój obowiązek witania gości przybyłych na baby shower mojej szwagierki. Z drugiego końca pokoju słyszałam urywki rozmów przyjaciół mojej matki.

"Słyszałaś, że jej syn zrezygnował ze szkoły medycznej, żeby być z tą Amerykanką?".

"Nie jestem zaskoczony. Słyszałam, że chodzi jak słoń".

Nie wiedząc, o kim mówią, współczułem dziewczynie. Moja matka często oskarżała mnie o tę wielką potworność - chodzenie jak słoń. Miałam około dziewięciu lat, kiedy zrozumiałam, że nie nazywa mnie grubą. Chodziło jej o to, że nie jestem pokorna i posłuszna - cechy, które powinna mieć każda dobra hinduska córka.

Obok mnie, w ciągu ostatniej godziny, zgromadził się stos prezentów. Pudełka owinięte w pastelowy papier z uroczymi małpkami, żółwiami lub króliczkami z kreskówek. Sprawiały, że większość trzydziestoletnich kobiet odczuwała jedną z dwóch rzeczy: matczyne ukłucie i delikatne tykanie zegara biologicznego lub chęć ucieczki z krzykiem z pokoju. Zerknęłam na drzwi wejściowe, skłaniając się ku tej drugiej odpowiedzi, ale nie byłam pewna, czy to z powodu otaczających mnie dziecięcych akcesoriów, czy też duszącego uczucia, którego doznawałam za każdym razem, gdy wracałam do domu rodziców w pobliżu Devon Avenue - własnej Little India w Chicago.

Po drugiej stronie pokoju moja matka, ubrana w pomarańczowo-złote sari, które przylegało do jej obfitych bioder i piersi, zaproponowała, że przyniesie mojej szwagierce, Dipti, talerz z jedzeniem. Przez cały dzień zachwycała się Dipti, mówiąc jej, że musi odpocząć, aby dziecko było zdrowe.

"Jesteś teraz matką, beta" - mówiła, rzucając mi rozczarowane spojrzenie za każdym razem, gdy wspominała, że Dipti jest matką. Skrzywiłem się wewnętrznie, słysząc określenie czułości, którym nazywała mnie w dzieciństwie. Minęło wiele czasu, odkąd byłam beta.

Długie włosy mojej matki, z białymi pasemkami, były spięte w schludny kok dziesiątkami spinek i ozdobione małymi pachnącymi kwiatami jaśminu. Otwierało to jej twarz i łagodziło ostre rysy. Do wczoraj nie rozmawiałyśmy od miesięcy. Nie od czasu, gdy dowiedziała się, że mój chłopak - teraz były chłopak - i ja mieszkamy razem w Los Angeles. Współżycie z dhoriya było, jej zdaniem, najbardziej haniebną rzeczą, jaką mogła zrobić jej córka. Życie z białym chłopcem było na równi z poślubieniem kogoś z niższej kasty lub odezwaniem się do starszych.

To nie tak, że uczyniłam swoją misję, by ją rozczarować. Do tej pory próbowałam przekonać samą siebie, że skończę z Hindusem odpowiednim do kasty, mimo że nigdy nie spotkałam takiego, który by mi się podobał. Ale kiedy Alex przechylił mój podbródek, by spotkać swoje niebieskie oczy, zanim nasze usta zetknęły się w pierwszym pocałunku, wiedziałam, że mam kłopoty. Nie minęło wiele czasu, gdy stał się moją pierwszą miłością, a ja byłam przekonana, że naszym przeznaczeniem jest być razem. Aż pewnego dnia nie byliśmy. Nigdy nie przypuszczałam, że to ja pozwolę mu odejść. I tak szybko po tym, jak powiedziałam rodzicom, że jeśli nie mogą zaakceptować Alexa w swoim życiu, to tak samo jak nie akceptują mnie. Czas może być czasem prawdziwą suką.

Grupa ciotek, które tłoczyły się wokół Dipti, wybuchła śmiechem. Była tylko w piątym i pół miesiącu ciąży, więc myślałam, że będę miała jeszcze kilka tygodni, żeby psychicznie przygotować się na podróż do domu, ale moja matka nalegała na zorganizowanie prysznica, zanim nasza rodzina - no, wszyscy oprócz mnie - wyjedzie do Indii na ślub mojego kuzyna, który miał się odbyć w tym tygodniu. Skonsultowała się z księdzem, który skonsultował się z gwiazdami, a dzisiejsza niedziela, 25 listopada, była jedyną pomyślną datą, która zgadzała się zarówno z kosmicznym wszechświatem, jak i jej kalendarzem społecznym.

Tak więc byłam tam, z powrotem w domu, który rozpaczliwie chciałam opuścić po ukończeniu szkoły średniej, stojąc na straży stale rosnącej góry śpioszków, grzechoczących plastikowych zabawek i innych małych skarbów.

Gdy drzwi ponownie się otworzyły, do środka wpadł chłodny powiew. Na moich ramionach pojawiły się małe guzki. Od prawie dekady mieszkałam w południowej Kalifornii i nie mogłam znieść nawet odrobiny zbliżającej się zimy w Illinois.

"Panna Preeti!" Monali Ciotka, najlepsza przyjaciółka mojej mamy, zadzwoniła, gdy kopnęła swoje champalsy poza frontowymi drzwiami w pobliżu innych ozdobionych klejnotami i koralikami sandałów, zanim pognała do domu. Zawsze była jak druga, chłodniejsza, bardziej przystępna matka dla mnie i była jedną z niewielu osób, które cieszyły się na to przyjęcie.

"Gdzie jest twoje sari?" Monali Auntie zapytała, patrząc na szafirowe panjabi, które nosiłam zamiast skomplikowanego, wyszukanego sari, jak reszta kobiet w pokoju miała na sobie. Wyszczerzyła język, zanim rozłożyła szeroko ramiona i otuliła mnie ciepłym, troskliwym uściskiem. Upewniłam się, że moje ręce trzymają się z dala od jej włosów, które były zaczesane do tyłu w ciasny kok, nad którym prawdopodobnie spędziła wiele godzin, a ja wiedziałam lepiej niż być odpowiedzialną za wypadający włos. Pikantny zapach cynamonu i goździków utrzymywał się na jej skórze, jakby spędziła cały dzień w kuchni.

"W tym samym miejscu, co twój płaszcz" - powiedziałem, unosząc brew. Była pierwszą osobą, która przybyła bez kurtki.

"Oy, ty! Czy wiesz, ile czasu spędziłam na drapowaniu tego sari wokół mojego ciała?" Położyła rękę na swoim smukłym biodrze i pozowała dla efektu. "Myślisz, że po tej całej pracy będę miała na nim zmarszczki?". Zamrugała ręką, odrzucając tę myśl.

Roześmiałam się, nie oczekując niczego mniej. Ciotka Monali miała trzech synów i zawsze upierała się, że ponieważ nie ma córki, której mogłaby przekazać swój wygląd, ma obowiązek zachować swój styl. Poświęcanie komfortu w imię mody było właśnie jednym z tych obciążeń.




Rozdział 1 (2)

Pochylając się bliżej niej, szepnąłem, "Cóż, nie chciałem powiedzieć tego zbyt głośno, ale twoje sari wygląda znacznie schludniej niż wszystkie inne". Jak jakakolwiek kobieta zdołała owinąć sześć metrów tkaniny wokół swojego ciała bez zespołu inżynierów NASA zawsze było dla mnie zagadką, ale Monali Auntie udało się to ściągnąć solo. Za każdym razem, gdy byłam w sari, potrzeba było mojej matki i co najmniej jednej innej osoby, żeby mnie w nie wcisnąć.

Jej usta rozciągnęły się w zadowolonym uśmiechu, gdy wygładziła gruby pęk plisów kaskadowych od jej talii do podłogi. Następnie pociągnęła za delikatną dupattę, która opadła na moją szyję jak szal. "Podejrzewam, że twoja matka nie była zbyt zadowolona z tej decyzji".

"Czy ona kiedykolwiek?" Moje ubranie było nadal tradycyjną indyjską odzieżą, ale z pewnością mniej formalną niż sari, które było "oczekiwane od szanowanej kobiety" w moim wieku, jak powiedziałaby moja matka.

"Tylko dlatego, że jesteś prawnikiem, nie oznacza, że musisz zawsze się kłócić", żartowała ciotka Monali, zanim odwróciła się, by zeskanować pokój. "A teraz, gdzie jest gość honorowy?"

Gestem wskazałem w kierunku grupy kobiet w pobliżu sofy. Fuksjowe i marchewkowo-zielone sari Dipti schlebiało jej figurze pomimo kopca wystającego z brzucha. Jedwabny wzorzysty brzeg zakrywał jej brzuch i pozostawiał więcej pleców odkrytych, jak to było w zwyczaju w Gujarat - stanie w Indiach, z którego pochodziła moja rodzina i inne kobiety w pokoju. Mimo że mieszkali w Ameryce od ponad dwudziestu lat, moi rodzice nie mieli żadnych przyjaciół, którzy nie byliby Gujarati. Dużo ku mojemu zdenerwowaniu jako nastolatka próbującego dopasować się do tego nowego kraju, Devon Avenue dała moim rodzicom opcję życia na Zachodzie bez rezygnacji ze Wschodu, i oczekując, że ich dzieci zrobią to samo.

Ciotka Monali powiedziała: "Chodź. Muszę przekazać jej moje życzenia. A ty musisz mieszać się z gośćmi, zamiast siedzieć samotnie jak leniwy paw."

Bałam się, że będę musiała wysłuchać, jak wszyscy pytają mnie, dlaczego nie byłam bardziej podobna do Dipti, dlaczego miałam trzydzieści lat i nie byłam mężatką, spinsterem według indyjskich standardów. Szeptali za moimi plecami o złym losie, jaki spotkał moją matkę. Niezamężna córka w wieku ponad dwudziestu pięciu lat to porażka rodziców. Gdyby tylko nauczyli mnie porządnie gotować lub sprzątać, być może już dawno znalazłabym miłego chłopaka z Gujarati. I gdyby los był łaskawy, może nawet spłodziłabym dziecko lub dwa.

Ciotka Monali stała przygotowana do zestrzelenia każdej wymówki. Zanim zdążyłam wypowiedzieć słowo, moja komórka zawibrowała, a na ekranie wyskoczył numer mojej kancelarii.

"Przepraszam, ciociu, to praca. Muszę to odebrać."

Potrząsnęła głową i machnęła palcem na mnie, podczas gdy ja wycofałem się z hałaśliwego pokoju i do kuchni.

Po zamknięciu drzwi szepnęłam do telefonu: "Tak się cieszę, że to ty".

Carrie Bennett, moja najlepsza przyjaciółka i partnerka w zbrodni w pracy, roześmiała się. "Czy twoja podróż w dół uliczki pamięci jest aż tak zła?"

Oparłam się o ladę. "Jest tak, jak się spodziewałam. Dlaczego jesteś teraz w biurze?"

"Bo bycie prawnikiem jest do bani. Naczelnik zapomniał, że wyjechałeś z miasta w ten weekend, więc utknąłem pracując nad jakimś gównianym briefem, który musi być złożony jutro. Jestem w twoim biurze - gdzie są twoje akta w sprawie senatora?"

Strażnik to przydomek, który Carrie i ja nadaliśmy naszemu szefowi, Jaredowi Greenbergowi. "Dzięki za krycie" - powiedziałam, zanim wyjaśniłam, gdzie powinna szukać dokumentów.

Po tym, jak skończyliśmy rozmawiać, pozostałem w kuchni przez kilka chwil, wpatrując się przez okno w małą drewnianą huśtawkę zawieszoną na dębie w naszym małym, ogrodzonym podwórku. Spalone pomarańczowe i głęboko czerwone liście zaśmiecały ziemię wokół niej. Łańcuchy huśtawki były zardzewiałe od wielu lat ostrych, mokrych zim. Rok po tym, jak wprowadziliśmy się do tego szeregowego domu, mój ojciec postawił ją, żeby przypomnieć mojej matce o hichko, które stało w ogrodzie przed bungalowem jej rodziny w Indiach.

Kiedykolwiek otrzymywała bladoniebieski, cienki jak skóra cebuli list od swojej rodziny w Indiach, szła prosto do tej huśtawki i czytała go w kółko, aż papier prawie się rozdzierał na delikatnych zagnieceniach. Huśtawka była jego próbą sprawienia, by Ameryka poczuła się bardziej jak w domu, i była jednym z jedynych przemyślanych gestów, jakie pamiętam, że jej okazywał. Nic dziwnego, że aranżowane małżeństwo w połączeniu z kulturą, która nie akceptowała rozwodów, nie zaowocowało wieloma romantycznymi gestami między moimi rodzicami.

Drzwi do piwnicy otworzyły się i wszedł mój brat, Neel, ubrany w dżinsy i bluzę z kapturem. Wyglądał o wiele bardziej komfortowo niż ja się czułam. W jednej chwili zamieniłbym się z nim miejscami. On i mój ojciec zostali zdegradowani, chętnie, do piwnicy, gdzie mogli oglądać piłkę nożną, podczas gdy impreza była w toku.

"Tylko chwytam więcej przekąsek", powiedział. "Jak idzie babyfest?"

"Wspaniale," powiedziałam sucho. "Mam siedzieć w pokoju i patrzeć jak wszyscy zachwycają się twoją idealną żoną w jej idealnym sari z jej idealnym dzieckiem w drodze".

Neel podniósł samosę i zatopił zęby w chrupiącej skorupie ciasta. Miał metabolizm kolibra i prawdopodobnie mógłby zjeść swoją wagę w smażonym jedzeniu bez najmniejszego wpływu na niego. "Jeśli to jakieś pocieszenie, jest mniej doskonała, kiedy rzyga wodą i żółcią w środku nocy".

Wzdrygnęłam się na twarzy. "Czy ty poważnie jesz, mówiąc o rzygającej żółci?"

Wzruszył ramionami i wziął kolejny duży kęs. "Żółć to nic takiego. W szpitalu widzę dużo gorsze przypadki. Ten dzieciak przyszedł w piątek z..."

Podniosłem dłoń. "Jeśli ta historia nie zakończy się tym, że dzieciak ma rozcięcie na papierze, możesz przestać".

Nasza matka weszła do kuchni z pełnym workiem śmieci. "Co ty tu robisz ukrywając się?" powiedziała do mnie. "Ludzie pytają o ciebie".

Po godzinie podsłuchiwania, gdy siedziałem przy stole jadalnym witając gości, wiedziałem, że nie byli, ale nie warto było się o to kłócić. "Musiałam odebrać telefon z pracy".

To była techniczna prawda. Ale kwaśny wyraz twarzy mojej matki dawał do zrozumienia, że tego nie pochwala. Uważała, że powinienem bardziej skupić się na założeniu rodziny niż na karierze. Kiedy się urodziłem, moi rodzice zastosowali się do tradycji i kazali hinduskiemu kapłanowi wypisać mój Janmakshar - horoskop, który wyznaczał całe moje życie. Zgodnie z nim, podobnie jak moi kuzyni, powinnam była wyjść za mąż przed dwudziestym piątym rokiem życia i mieć już dwójkę dzieci. Odstąpienie od brudnych pieluch na rzecz czystych wypłat było tylko jednym z wielu odstępstw od mojego Janmakshar.




Rozdział 1 (3)

"Dlaczego Neel nie wyjdzie i nie przywita się ze wszystkimi?" powiedziałam, rzucając mu złośliwy uśmieszek. "Jestem pewien, że ciotki też chcą mu pogratulować".

Neel zapędził się w stronę piwnicy. "Przepraszam, tylko kobiety", zawołał przez ramię. "Porozmawiam z nimi innym razem!"

Zrobiłem krok w kierunku salonu, gdy dopadła mnie inspiracja. "Zaraz tam będę." Odwróciłem się i pobiegłem po schodach do mojej sypialni, aby zdobyć jedną rzecz, która uczyniłaby to przyjęcie bardziej znośnym, a jednocześnie miała efekt uboczny w postaci zadowolenia mojej matki.

Z moją lustrzanką Canon T90 zakrywającą większość mojej twarzy, ludzie prawie mnie nie zauważali. Nie mogłem uwierzyć, że nie pomyślałem o przyniesieniu go wcześniej. Moi rodzice dali mi go na trzynaste urodziny. Do tej pory prezentami były zeszyty naukowe, dzięki którym mogłem wyprzedzić swoich rówieśników w szkole. Jako dziecko imigrantów i ich rodziców, dorastałem wiedząc, że moja przyszłość musi być ich przyszłością. To oznaczało zdobywanie najlepszych ocen, pójście do najlepszego college'u i zdobycie najlepszej pracy, aby zapewnić, że poświęcenie, które dla nas zrobili, zostanie potwierdzone. Wydawanie nawet dolara na coś, co nie przyczyniało się do realizacji tego planu, było nie do pomyślenia. Kiedy dostałem aparat, po raz pierwszy zrozumiałem, jak czuli się moi amerykańscy przyjaciele na swoich urodzinach, skoncentrowani bardziej na zabawie niż na praktyczności. Ale w następnym roku zaczęłam szkołę średnią, a moim prezentem urodzinowym były pakiety podań do wszystkich uczelni z Ligi Bluszczowej. "Nigdy nie jest za wcześnie, by zacząć planować" - powiedział mój tata. To sprawiło, że jeszcze bardziej ceniłem sobie aparat.

Po szkole średniej chciałam zostać fotografem, ale moi rodzice odrzucili ten pomysł. "Jedyne zdjęcia ślubne, które powinna robić porządna dziewczyna, to te, na których jest!" powiedziała moja mama. Mój ojciec podsumował to bardziej zwięźle: "To praca dla niższej kasty. Medycyna jest lepsza." Nie mogłam żyć w cieniu Neela dłużej niż do tej pory, więc medycyna nie wchodziła w grę.

Po studiach przekonałem rodziców, by pozwolili mi spędzić rok na fotografii. Przekonany, że mógłbym zarabiać na tym przyzwoicie, spacyfikowałem ich, zgadzając się na pójście do szkoły prawniczej, gdyby się nie udało. Miałem dwadzieścia dwa lata, byłem pełen pasji i energii, a także bardzo naiwny. Po odbyciu stażu w studiu w centrum Chicago za mniej niż minimalną stawkę, nie byłam bliżej tego, by wyprowadzić się od rodziców i utrzymać się. Nienawidziłam tego, że moja matka miała rację. Przez lata nie byłam w stanie ponownie wziąć do ręki aparatu, jakby moja porażka była raczej jej winą niż moją własną. Dopiero gdy rok temu Alex zachęcił mnie, żebym zaczęła od nowa, zaczęłam. Zaczęłam powoli, wyciągając go podczas podróży lub na okazjonalnych imprezach rodzinnych, na które byłam zmuszona się udać. Jak na przykład baby shower Dipti. Przy zimnej wojnie między moją matką a mną w efekcie, nigdy bym nie przyszła, gdyby nie Neel. To było dla niego ważne, więc bez względu na to, jak bardzo mnie to krępowało, musiałam to znieść. Poza tym, nawet ja wiedziałam, że nie pojawienie się będzie przekroczeniem granicy w stosunku do mojej matki w sposób, którego nie będę mogła cofnąć. Moja rodzina nie różniła się od każdej innej indyjskiej rodziny, którą znaliśmy, a udawanie szczęśliwej rodziny było ważniejsze niż bycie nią w rzeczywistości. Nie byłoby większej zniewagi niż wstyd, gdyby musiała się tłumaczyć przed przyjaciółmi, dlaczego mnie tam nie było.

Błądziłem po pokoju, próbując znaleźć najlepsze oświetlenie. Ciotka Gita, jedna z przyjaciółek mojej matki, animacyjnie rozmawiała z niektórymi gośćmi. Była niska i drobna, dobrze poniżej pięciu stóp i stu funtów. Patrzyła na swoich przyjaciół, ściskając brwi, a jednocześnie dziko gestykulowała. Patrząc przez obiektyw, czekałem na moment, w którym wydawała się spokojna i szczęśliwa, jej policzki były pełne koloru, a na twarzy gościł uśmiech, zanim kliknąłem przycisk i zwolniłem migawkę.

Odwróciła się w stronę lampy błyskowej, zaskoczona. "Och, Preeti. Musisz dać mi ostrzeżenie, żebym mogła sprawdzić włosy. A teraz chodź. Bierzemy jedną z nas wszystkich." Położyła jedno ramię wokół ramienia mojej matki i skinęła na mnie drugim.

"Och, nie, nie, ciociu. Dobrze się czuję za obiektywem. Poza tym, ten aparat jest stary i trudny w użyciu."

"Oy, wymówki! Zatrzymaj więc swój aparat. Ale przynajmniej bądź towarzyski."

Nie był to idealny kompromis, ale wolałem go od wklejania fałszywego uśmiechu, który zachowałby się na lata. Gdy przysunąłem się bliżej, ciocia Gita kontynuowała swoją opowieść o córce innego przyjaciela. "Wiesz, teraz ona nigdy nie znajdzie dobrego hinduskiego chłopca. Jest uszkodzona. Jaka rodzina pozwoli jej poślubić swojego syna po tym, jak żyła z tym amerykańskim chłopcem, hah?".

Wszyscy przytaknęli tym kiwnięciem z boku na bok, które dla niewprawnego oka mogło być tak lub nie, ale wszyscy zrozumieli, co miało na myśli.

W moim gardle powstała grudka. Moja matka przeniosła wzrok na wytarty dywan, jasnobrązowy kolor, który przetrwał ostatnie kilkadziesiąt lat nadzwyczaj dobrze, ale to prawdopodobnie z powodu surowej polityki "no-shoes" w naszym domu. Najbardziej bała się, że jej przyjaciele dowiedzą się, że nie różnię się tak bardzo od dziewczyny, o której plotkowali, że kiedy wszyscy poznają prawdę, będę skazana na samotność na zawsze. Żadna dobra indyjska rodzina nie pozwoliłaby mi poślubić ich syna.

Ciocia Gita wyciągnęła rękę, objęła mój podbródek kciukiem i palcem wskazującym i potrząsała moją twarzą z boku na bok. "Nasz mały hollywoodzki prawnik. Kiedy będzie twoja kolej?"

Odchyliłam się do tyłu, żeby grzecznie wyrwać się z jej uścisku. Ciocia Gita nie wierzyła w przestrzeń osobistą, woląc komunikować się za pomocą rąk niż słów.

"Pracuję siedemdziesiąt godzin tygodniowo" - zaproponowałam jako swoje usprawiedliwienie.

"Musisz myśleć poważniej". Położyła mi rękę na ramieniu, a potem zniżyła głos. "Masz trzydzieści lat, nie? Po tym czasie, wiesz, kobiety tracą swój blask".

Odgryzłam się od chęci powiedzenia, że właśnie kupiłam nowy, wymyślny krem nawilżający, który obiecał, że mój "blask" pozostanie nienaruszony przez kolejne lata. Zamiast tego, wymusiłam pusty śmiech i stwierdziłam, że używam starego mechanizmu radzenia sobie Alexa. Robił to zawsze, gdy był zdenerwowany. Kiedyś doprowadzało mnie to do szału, ale teraz powolne liczenie w mojej głowie było lepszym planem niż wywoływanie scen i sprawianie, że dzień z matką był bardziej niewygodny, niż już był. Jeden, dwa, trzy ...

Monali Ciotka musiała zauważyć zmartwiony wygląd na mojej twarzy, bo odłożyła swój talerz i pomaszerowała do naszej grupy.

"Chodźcie. Pozwólcie, że zrobię wam zdjęcie z rodziną." Była jedyną osobą w pokoju, której zaufałbym z moim cenionym aparatem. I wiedziała o tym.

Moja matka i Dipti wyregulowały plisy na swoich sari, gdy stanęliśmy w szeregu z moją matką w centrum. Po upewnieniu się, że jej ubrania były w porządku, sięgnęła po nie i wzięła każdą z naszych rąk, jej kwintesencję rodzinnej pozy fotograficznej. Nic nie zdradzało, że od miesięcy nie rozmawiała ze swoją jedyną córką. W końcu co pomyśleliby ludzie, gdyby się dowiedzieli?

Kiedy stałyśmy, czekając na kliknięcie migawki, mogłam skupić się tylko na jednej rzeczy. To było małe. Głupie. Wiedziałam o tym, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, jak potoczył się miniony rok. Ale nie mogłem pozbyć się tego uczucia. Ona pierwsza sięgnęła po rękę Dipti. Część mnie była zła, ale inna część mnie - analityczna strona - nie winiła jej. Po długim dniu w szpitalu Dipti nadal potrafiła upiec cienkie jak papier rotli, które równomiernie pęczniało po umieszczeniu na ogniu, i mogła zatańczyć bezbłędnie dwunastostopniową rutynę garby. Nawet gdyby dano mi tydzień na przygotowanie, nie potrafiłabym zrobić żadnej z tych rzeczy. I nigdy nie odezwała się do mojej matki. Nigdy.

Zacisnąłem zęby. Dwanaście, trzynaście, czternaście...

Wydawało się oczywiste, że choć ja byłam córką, którą miała, to Dipti była tą, której pragnęła.




Rozdział 2 (1)

2

Kiedy przyjęcie zaczęło się kończyć, zgłosiłam się na ochotnika do zmywania naczyń, tak jak powinna to robić dobra posłuszna córka. Przebywanie w pokoju z moją matką i udawanie, że jesteśmy jedną wielką szczęśliwą rodziną było duszące i potrzebowałam ucieczki. Uspokajający dźwięk płynącej wody był miłym kontrastem dla głośnych, świergoczących głosów, których słuchałam przez całe popołudnie. Jeszcze tylko kilka godzin i byłbym w samolocie z powrotem do LA.

Z powrotem do mieszkania, do którego bałam się chodzić, odkąd Alex się wyprowadził. Wciąż bolało, że nie widziałam jego lekko skrzywionego uśmiechu i ciemnobrązowych włosów okalających jego bladą skórę, kiedy wracałam do domu po dwunastogodzinnym dniu w biurze. Nawet gdy rzeczy Alexa zniknęły, czułam go tam. W korytarzu była czarna smuga po tym, jak wprowadziliśmy się do jego komody, a mój koniec się zsunął. I twarda plama na dywanie w salonie, kiedy przewrócił piwo, machając rękami do telewizora podczas meczu baseballowego. To mieszkanie było pełne szczęśliwych wspomnień, tak samo jak dom moich rodziców był pełen trudnych.

Ból był jeszcze bardziej dotkliwy, bo nie miałam kogo winić, tylko siebie. Alex poprosił mnie, żebym z nim pojechała, kiedy dowiedział się, że musi przenieść się do Nowego Jorku na produkcję niezależnego filmu, który napisał. Ale ja byłam zbyt przerażona. Nie o niego czy o nas. Ale życia, które proponował. On pracujący nad swoim filmem, ja porzucająca pracę w kancelarii prawnej i zajmująca się fotografią. Styl życia w stylu bohemy był romantyczny, idealistyczny i całkowicie niestabilny.

Wiedziałam, że to nie zadziała tak, jak sobie wyobrażał. Moja rodzina została upchnięta w trzypokojowym domu z trzema innymi rodzinami, kiedy po raz pierwszy wyemigrowaliśmy do Ameryki w wieku siedmiu lat. Moi rodzice walczyli od wypłaty do wypłaty. Nie było w tym nic romantycznego. Wiedziałem, że to nie było mądre z mojej strony, by zrezygnować z bezpieczeństwa, jakie dawała mi moja okropna praca, nie mając planu awaryjnego na wypadek, gdybyśmy przepuścili pieniądze, które zapłacono mu za scenariusz. Moi rodzice wcześnie nauczyli mnie, że miłość nie zapłaci rachunków. I to nie były tylko moje rachunki, o które trzeba było się martwić. Neel i ja byliśmy największą inwestycją naszych rodziców. Ich problemy finansowe sprawiły, że Neel i ja znaleźliśmy się w miejscu, w którym nie musieliśmy się już martwić. A w naszej kulturze, "my" musiało być nas czterech. Pięcioro, gdy poślubił Dipti, a wkrótce będzie sześcioro.

Moje palce przeczesały maleńki odprysk na krawędzi talerza. Cienkie białe naczynia Corelle z niebieskim wzorem kwiatowym wzdłuż krawędzi były pierwszymi, które moi rodzice kupili w Ameryce. Przez lata ja i mój brat kupowaliśmy naszym rodzicom nowe zestawy naczyń. Mimo że prezenty były wyeksponowane w szafce na porcelanę, którą rodzice kupili na wyprzedaży garażowej dwadzieścia lat wcześniej, nigdy nie były używane. Moja mama twierdziła, że stare naczynia były w doskonałym stanie, więc po co "marnować" nowe? Moi rodzice żyli ostrożnie, zakładając, że niestabilność finansowa jest zawsze za rogiem. W czasach mojego dzieciństwa często mieli rację. Ale teraz, kiedy nie zagrażało to już naszej rodzinie, wciąż nie mogli pozbyć się obaw. To było tak, jakby stres stał się tak bardzo częścią ich życia, że definiował ich.

Poczułam szarpnięcie za mój kucyk.

Neel podniósł się na ladę, jego długie nogi dyndały prawie do podłogi. Podobnie jak ja, miał więcej nóg niż górnej części ciała. "Czy zdobyliśmy jakiś dobry łup?".

"Garść tych." Wręczyłem mu stos czeków, które zebrałem z kart, które Dipti otworzył wcześniej. Każdy był na dwadzieścia jeden, pięćdziesiąt jeden lub sto jeden dolarów.

Przejrzał je i uśmiechnął się zawadiacko. "Jestem pewien, że mama i tata byliby zbulwersowani, gdyby wiedzieli, że kiedy dajemy pieniądze naszym przyjaciołom, dajemy im" - zrobił pauzę dla efektu - "równe kwoty".

Roześmiałam się. Dorastaliśmy słysząc, że prezenty pieniężne muszą być w nieparzystych kwotach. Parzysta liczba oznaczała pecha. Nikt nie odważyłby się podjąć takiego ryzyka. A ludzie nigdy nie upuszczali dolara. To byłoby tanie. Ale dodanie dolara było hojne. Jeśli nauczyłem się czegoś od mojej matki, to tego, że postrzeganie jest wszystkim.

Położył czeki z powrotem na ladzie. "Ciotki próbowały wydać cię za miłego chłopca z Gujarati?"

"Nie. Okazało się, że straciłam swój blask, kiedy skończyłam trzydzieści lat".

Neel zaśmiał się, a potem udał, że studiuje moją twarz. "Myślałem, że jest w tobie coś innego".

Rzuciłam w niego ręcznikiem. "Musiałem lecieć do Ameryki Środkowej, żeby być na tym przyjęciu, bo puknąłeś swoją żonę. Możesz dokończyć naczynia".

"Ale naczynia to nie jest męska praca". Naśladował zrzędzący ton naszej matki, gdy chwytał brudną miskę. "Poważnie, cieszę się, że tu jesteś. Ale chciałbym, żebyś pojechał z nami do Indii".

"Nie mogę." Moje spojrzenie przesunęło się na bladozieloną podłogę z linoleum. "To jak bycie w morzu brązowych ludzi, którzy wszyscy wydają się osądzać mnie za to, że nie jestem wystarczająco brązowy".

Inny głos powiedział: "Co to znaczy? Indie to dom."

Neel i ja obróciliśmy się. To było zupełnie jak nasza matka, która wkradła się do pokoju i zaczęła podsłuchiwać. Jej ramiona były obciążone półmiskami, ale jakoś nadal poruszała się tak bezszelestnie jak ninja. Mój wyraz twarzy był równie owczy jak Neela, obaj mieliśmy nadzieję, że nie słyszała, jak się z niej nabijał.

Jej usta zacisnęły się. Położyła tace na blacie i oderwała duży kawałek folii aluminiowej.

"Miałam siedem lat, kiedy opuściliśmy Indie. Oczywiście, że to nie jest dla mnie dom".

Neel wytarł ręce o ręcznik, kierując się do drzwi. "Jeśli wy dwaj zamierzacie znowu się w to wpakować, to jest mój znak, aby sprawdzić Dipti".

Folia trzeszczała, gdy moja matka zawijała samosy. "To nadal twój kraj."

"Nie, nie jest! To jest mój kraj." Wskazałem palcem w kierunku ziemi. "Mam paszport, żeby to udowodnić".

"Kiedy ludzie patrzą na ciebie, widzą kim jesteś, a nie twój paszport".

Skrzywiłem się wewnętrznie, gdy dotknęła jednej z moich największych niepewności. Nawet jeśli czułem się Amerykaninem i chciałem być postrzegany w ten sposób, z moją brązową skórą i ciemnymi włosami, wiedziałem, że nie wyglądałem tak jak trzeba. Gdziekolwiek poszłam, moja indiańska kultura i wygląd podążały za mną. Kiedy miałam 15 lat, w ciągu kilku miesięcy od otrzymania amerykańskiego obywatelstwa, byłam z matką w sklepie spożywczym, a starszy biały mężczyzna stanął przed nami w kolejce do kasy. Spojrzałem na matkę, a jej oczy kazały mi to zignorować. Ale ja myślałem, że to była zwykła pomyłka. Zwróciłem mu uwagę i grzecznie powiedziałem, że wciął się przed nami, zakładając, że przeprosi i zrobi krok do tyłu. Zamiast tego spojrzał na mnie i powiedział słowa, które słyszałem zarówno przed, jak i po tym dniu, ale chłód w jego tonie był czymś, czego nigdy nie zapomniałem: "Wracaj do swojego kraju". Mój paszport nie zmienił nic z tego, kim byłem. Do dziś, gdy ktoś wcina się przede mną, pozostaję cicho.



Rozdział 2 (2)

Po kilku chwilach napiętej ciszy moja mama powiedziała: "Dobrze, że przyszłaś na baby shower Dipti".

Byłam zaskoczona zmianą tematu i komplementem. Varsha Desai nie była wielka w podziękowaniach, więc to było tak blisko jak to możliwe. Jeśli ona się starała, zgadłem, że ja też powinienem.

Zanim mogłem otworzyć usta, aby powiedzieć coś grzecznego w odpowiedzi, kontynuowała. "Ale powinieneś przyjechać do Indii, aby świętować ślub swojego kuzyna. Nie wychowałam cię w ten sposób."

To było to. Jej znak firmowy, opatentowany cywilny komentarz, po którym nastąpiła obelga. Dlaczego miałbym myśleć, że nasza pierwsza rozmowa po naszym rozstaniu będzie inna niż wszystkie poprzednie?

Podniosłem ręce. "Cztery miesiące temu powiedziałeś mi, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego, bo Alex nie spełniał twoich wymagań dotyczących biodanych. Założyłam, że obejmowały one śluby rodzinne".

Przestała pakować resztki i napotkała moje spojrzenie. "Próbowałam cię chronić. Potrzebujesz kogoś, kto podziela twoją kulturę i wartości."

"Nie prosiłam o twoją ochronę. Potrafię o siebie zadbać." Ta ostatnia część była w większości prawdą. Nie musiała wiedzieć, że chociaż nienawidzę sari, to prawdziwym powodem, dla którego nie założyłam dzisiaj żadnego, było to, że straciłam tyle wagi z powodu stresu związanego z rozstaniem, że dopasowane bluzki sari, które posiadałam, zwisały z moich ramion w sposób, którego żadna ilość agrafek nie mogła uratować. "Czy kiedykolwiek pomyślałaś, że gdybyś spojrzała poza fakt, że nie jest Hindusem, to może byś go polubiła?"

"Preeti, zacznij brać odpowiedzialność za swoje czyny. Powiedziałem ci, że możesz robić co chcesz".

"Och, jasne! I powiedziałeś też, że jeśli z nim zostanę, nie będę już mile widziana w tym domu". Położyłam ręce na biodrach. "Więc, które to jest? Gdybym nadal spotykała się z Alexem, czy zaprosiłabyś mnie dzisiaj na baby shower Dipti? Czy nadal chciałabyś, żebym przyszła na ślub?".

Moja matka machnęła ręką, jakby odganiając muchę. "Dlaczego zawsze musisz się odezwać? Wyciągnęłam rękę. To ty nie odpowiedziałeś".

Wróciłem myślami do kartki urodzinowej, którą wysłała mi w zeszłym miesiącu. Pozostała nieotwarta w pudełku po butach, w którym przechowywałem wszystkie kartki urodzinowe, jakie otrzymałem od rodziców od czasu naszej pierwszej przeprowadzki do Ameryki. Przed kartką było kilka wiadomości głosowych, ale te również zignorowałem.

"Powiedziałeś już wystarczająco dużo. Nie zamierzałem czytać jakiegokolwiek wstecznego, ponętnego komentarza, który też umieściłeś w jakiejś kartce".

Moja matka zmarszczyła brwi. "Co? Nie ..." Jej głos trailed off, jej wyraz przesuwając się od zdezorientowany do ponury. Kiwnęła głową, bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego. Może po raz pierwszy zrozumiała, że byłem tak zraniony, tak rozwścieczony tym, co się między nami stało, że nie mogłem nawet otworzyć jej kartki urodzinowej i zobaczyć jej znajomego bazgrołu.

Neel wszedł z powrotem, z ręcznikiem kuchennym przewieszonym przez ramię. "You two still at it?" Machnął pakorą z aluminiowego opakowania, które nasza matka pakowała.

Ona i ja spojrzeliśmy na niego, ale on wydawał się nie zauważać.

Powiedział, "Może najlepiej byłoby zacząć od nowa i spędzić trochę czasu razem jako rodzina. Pree, nie wyjeżdżamy aż do piątku. Możesz jeszcze zdobyć bilet. Będzie fajnie."

Łatwo mu mówić. Wybierał się do Indii ze swoją idealną indyjską narzeczoną i nowym dzieckiem w drodze. Nie zostałby nazwany "nieudacznikiem".

Nasza matka powiedziała: "Neel ma rację. Jesteś jedyną siostrą. To będzie źle wyglądało, jeśli nie pojedziesz. Kto wykona obowiązki, które musisz wykonać?".

Ona nadal nie rozumiała. Wkopałam paznokcie w dłoń tak głęboko, że wiedziałam, iż zostawię ślady w kształcie księżyca. Wszystko, co ją obchodziło, to co ludzie sobie pomyślą. To było wszystko, co ją kiedykolwiek obchodziło.

"Jestem pewien, że ktoś inny może to wypełnić." Gestem wskazałem na salon i przykleiłem niewinny uśmiech. "Jak Dipti."

"Daj spokój, Pree. To dla mnie ważne", powiedział Neel.

Znowu było to słowo. Ważne. Ostatni raz użył go przy okazji tego baby shower. Kiedy wiedziałam, że coś ma dla niego znaczenie, rzadko mu odmawiałam. Ale myśl o pobycie w Indiach, o kontaktach z moimi rodzicami na ich terenie, wśród zanieczyszczeń, hałasu i napastliwych zapachów, sprawiała, że żołądek mi się skręcał.

"Przykro mi," powiedziałem do Neela. "Powinienem udać się na lotnisko. Nie chcę przegapić mojego lotu."

Bez spojrzenia na matkę, podniosłem mój aparat i pomaszerowałem po schodach do mojej starej sypialni i złapałem moją spakowaną walizkę. Włożyłem swój czas i byłem gotowy do powrotu do Kalifornii. Moja matka i ja dogadywałyśmy się znacznie lepiej, gdy dzieliły nas tysiące mil.




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zapach jaśminu"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści