Taniec z cieniami i tajemnicami

Rozdział 1

**Tytuł: Rebirth with Purpose**

Henry Fitzgerald nie spodziewał się, że obudzi się w nowym świecie. A jednak był tutaj, wypełniony dziwną świadomością: nie tylko żył, ale w jakiś sposób został wrzucony z powrotem do fabuły, która kiedyś była zwykłą fikcją. Gdy przypomniał sobie strony książki, która go opisywała - playboya uwięzionego w złotej klatce społecznych oczekiwań - nie mógł powstrzymać się od szyderstwa.

Rzeczywistość dotarła do niego: był nadużywającym "bohaterem drugoplanowym", który spowodował cały chaos. Jak na ironię, to właśnie on zajmował upragnione miejsce w sercu bohatera powieści. W jaki sposób stał się uosobieniem łamacza serc, swego rodzaju "złotym dzieckiem"?

Spoglądając na swoją kolekcję luksusowych przedmiotów, które niegdyś były symbolami statusu, uśmiechnął się do siebie. "Jakie to wszystko ma znaczenie? To życie w dostatku, pozory - wydaje się teraz takie błahe". To była powierzchowna egzystencja, mająca na celu zaimponowanie innym, a nie osiągnięcie prawdziwego szczęścia.

Delikatnie pogłaskał się po brzuchu i uśmiechnął się łagodnie, ciężar jego obowiązków był ciężki, ale pocieszający. W końcu mam się teraz kim opiekować.

Nawet gdy potykał się o społeczne zawiłości bogatego życia, zdając sobie sprawę, że nie ma do niego prawdziwego emocjonalnego przywiązania, pojawiła się w nim iskierka nadziei. Jego poprzednia wersja prowadziła życie zbudowane na fałszu i płytkich związkach. Ale tym razem? Tym razem było inaczej.

Henry polegał na tej drugiej szansie, aby zmienić swoje przeznaczenie. Jego poprzednie życie było nękane zwątpieniem w siebie i desperacką potrzebą potwierdzenia, ale teraz tęsknił za autentycznością. Nie chciał już dłużej odgrywać bezmyślnej roli w czyjejś opowieści.

Stojąc na balkonie Fitzgerald Manor, wdychał rześkie powietrze, czując, jak ciężar lekcji z przeszłości powraca do niego jak ulewa, gotowa oczyścić go z wcześniejszych błędów. Cienie przeszłości nie będą go już trzymać w niewoli; był gotowy, by wytyczyć swoją ścieżkę.

Gdy rozważał swój następny ruch, znajoma twarz wyłoniła się z listowia ogrodu poniżej. Zachary Thornton, jego surowy towarzysz z poprzedniego życia, poruszał się z charakterystyczną dla siebie intensywnością. Z determinacją zbliżył się do rezydencji, gotowy na kolejną próbę sił.

Henry, musimy porozmawiać - powiedział Zachary niskim, władczym głosem.

Henry uśmiechnął się do siebie, rozbawiony szczerością w tonie byłego rywala. Jasne, ale pamiętaj, że nie jestem tym samym człowiekiem, którego kiedyś znałeś. Tym razem nie bawię się w twoje gierki.

Zachary uniósł brew, jego ciekawość wzrosła. Więc w końcu zdecydowałeś się wyjść z cienia? To może wszystko zmienić.

Albo może to być dopiero początek nowej legendy - odparł Henry z enigmatycznym uśmiechem na ustach.

Przygotowując się na nieuchronną konfrontację, Henry poczuł, jak wzbiera w nim odwaga. Nie zamierzał siedzieć z założonymi rękami jako zwykła postać w czyjejś historii. Nadszedł czas, by wziąć udział w żywej fabule, która leżała przed nim, zmieniając los z każdą decyzją.
Z każdym krokiem więzy łączące go z powierzchownością zaczęły się rozpadać. Te zniewalające bogactwa, kuszący blichtr - były niczym więcej niż lustrami odbijającymi puste pragnienia fasady. Gdy emocje zalały go z nową jasnością, był gotów zerwać każdy łańcuch i napisać swój los na nowo.

Nie był już tylko Henrym Fitzgeraldem, uroczym nikczemnikiem uwielbianym przez bohatera powieści. Dziś był mężczyzną z marzeniami i celem - i szansą na napisanie na nowo nie tylko swojego przeznaczenia, ale być może nawet życia tych, którzy go otaczali.

Odrodzenie się rozpoczęło.



Rozdział 2

Dreams Revisited

Pokój wypełniony był elegancko ubranymi mężczyznami i kobietami, ożywionymi śmiechem i rozmowami. Odbicia tańczyły po wypolerowanej marmurowej podłodze, niczym migawki ulotnych chwil. Kryształowe żyrandole wisiały nad głowami, rzucając kalejdoskop migoczących świateł, które zdobiły całą salę balową w blasku chwały.

Henry Fitzgerald instynktownie podniósł rękę, by osłonić oczy przed oślepiającym blaskiem.

Przed nim stała kobieta w olśniewająco białej, asymetrycznej sukni wieczorowej, a jej szkarłatne usta rozchylały się i zamykały, gdy mówiła.

Po prostu powiedz mi, jak planujesz to zrekompensować.

Zrekompensować co?

Nagle wróciła do rzeczywistości, zwężając oczy i przyglądając mu się uważnie. Twarz wydawała się nieco znajoma, jakby zebrał się wokół niej tłum, przywołując echa wspomnień z jej przeszłości.

Wspomnienia zalały ją niczym nieubłagana fala. Ta scena rozgrywała się w jej snach niezliczoną ilość razy.

W jednej chwili zrozumiała, gdzie się znajduje.

"Ponieważ poplamiłam twoją sukienkę, oczywiście jestem odpowiedzialna za koszty", stwierdziła spokojnie.

Gdy jej słowa zawisły w powietrzu, w tłumie rozległy się westchnienia. Kobieta w sukni uśmiechnęła się szyderczo, celowo unosząc rąbek, by pokazać plamę, ukazując ją publiczności niczym trofeum.

"Ta sukienka pochodzi z najnowszej letniej kolekcji Chanel. Sprowadziłam ją specjalnie z Hong Kongu i kosztuje aż trzydzieści siedem tysięcy. Noszę ją po raz pierwszy, ale ponieważ jesteś koleżanką z klasy Sebastiana Whitmore'a, dam ci małą zniżkę. Po prostu zapłać mi trzydzieści pięć tysięcy i będziemy kwita".

Kolejne westchnienia odbiły się echem w tłumie.

Ta wystawna gala nie była wypełniona zwykłymi towarzyskimi z Southvale; było to spotkanie absolwentów Domu Shem. Świeżo upieczeni absolwenci wypełnili salę, a trzydzieści pięć tysięcy to dla większości z nich niemała suma.

Henry Fitzgerald ściskał pustą szklankę, niegdyś wypełnioną sokiem owocowym, teraz rozlanym na suknię kobiety. W jakiś sposób wpadł na nią, powodując, że sok zalał jej suknię.

"Zapłacę ci zgodnie z pierwotną ceną tej sukni" - odpowiedział.

Cóż za śmiałe stwierdzenie - odparła kobieta, jej głos był ostry i przeszywający. W takim razie przekaż mi te trzydzieści siedem tysięcy tutaj i teraz. Wyciągnęła tęsknie rękę, a jej oczy zwęziły się z kpiną.

Henry przeskanował tłum, szukając przyjaznej twarzy. Nie dostrzegł ani Sebastiana Whitmore'a, ani Zoe Lancaster. Prawdopodobnie byli w prywatnym pokoju na górze, uwikłani we własne sprawy.

Jej spojrzenie ostygło i wyciągnęła z torebki trzy banknoty studolarowe.

Żartujesz sobie? - krzyknęła kobieta, jej ton był nie do zniesienia. Nie możesz tak po prostu rzucać mi trzystu dolarów, jakbym była jakąś żebraczką! Ja, Jiang Qingmei, nie jestem kimś, kto chowa urazę, o ile przyznasz, że cię na to nie stać i przeprosisz. To ty nalegałeś na pełną zapłatę, a teraz pokazujesz się z tak skromną kwotą - kogo próbujesz obrazić?".
Ani jeden kolega z klasy nie poparł Henry Fitzgerald, co wyraźnie odzwierciedlało jej niepopularność w college'u. Osoby z niższych środowisk trzymały się od niej z daleka, podczas gdy uprzywilejowani również nie chcieli się z nią zadawać. Szepty określały ją jako dumną, wspinającą się po szczeblach kariery, a wszyscy subtelnie poddawali ją ostracyzmowi.

"Trzysta to więcej niż uczciwie. Z tego co wiem, Jiang, ta sukienka nie została tak naprawdę kupiona w Hong Kongu; została uszyta na zamówienie w lokalnym sklepie przy East Changyuan Road. To miejsce może uszyć każdy strój projektanta, w tym Chanel, za ułamek ceny - coś, na co może sobie pozwolić nawet zwykły klient sklepu spożywczego - odparła.

W Southvale tylko dwa sklepy świadczyły takie usługi, a gorsza jakość wykonania mogła pochodzić tylko z tego przy Changyuan Road.



Rozdział 3

Henry Fitzgerald był aż nazbyt świadomy rozgrywającego się wokół niego dramatu.

Gdy tylko skończyła mówić, tłum wybuchł.

Twarz Jiang Qingmei zmieniła kolor na karmazynowy, po czym zbladła, jakby odpłynęła z niej cała krew. Instynktownie przeszukała morze otaczających ją twarzy, desperacko szukając niezawodnego sojusznika.

Kogo szuka Jiang? Tego, który dał ci tę sukienkę?

Głos Henry'ego Fitzgeralda przebił się przez chaos, zimny i rozważny, gdy instynktownie spojrzał w kierunku drugiego piętra.

Na ozdobnych schodach prowadzących na wyższy poziom mężczyzna i kobieta opierali się o poręcz. Mężczyzna, wysoki i przystojny w białym garniturze, był nikim innym jak Sebastianem Whitmore, gospodarzem gali.

Kobieta obok niego miała na sobie uderzającą czerwoną suknię z odkrytymi ramionami, usta pomalowane na ognistą czerwień, a długie rzęsy otaczały duszne oczy. Jej nieskazitelny makijaż podkreślał delikatne rysy twarzy, a kaskadowe fale włosów spływały wdzięcznie na jej nagie ramiona. Była niezaprzeczalnie uwodzicielska - wizja pewności siebie ubrana w designerską kreację, która idealnie pasowała do jej krągłości, emanując odurzającym urokiem niczym dojrzały owoc, który chce się zerwać.

"Książkowa, a jednak powiedziałeś, że ma tak wysokie standardy. Wygląda na to, że czekała na odpowiedni moment, by pochwalić się swoim gustem do designerskich marek - prawdopodobnie czekała tylko, by zostać twoją prawdziwą dziewczyną, zanim poprosi cię o więcej".

Spojrzenie Sebastiana lekko pociemniało na ten żart Liu Jianinga, a jego usta zacisnęły się, gdy schodził po schodach. Zrobili niezłe wejście, odwracając głowy, gdy się pojawili, niczym złoto-srebrna kombinacja, która przyciągała wzrok wszystkich.

Co tu się dzieje? Delikatny głos Sebastiana wypełnił pomieszczenie, z troską wyrytą w jego rysach, gdy skupił się na Henrym Fitzgeraldzie. Uczucie między nimi było namacalne, widoczne dla wszystkich obecnych.

W oczach Henry'ego kryło się spokojne postanowienie - nie da się łatwo zwieść urokowi Sebastiana.

To nic poważnego. Nie chciałbym pobrudzić sukienki Jiang Qingmei. Rozmawiamy tylko o rekompensacie".

"To tylko sukienka - nie ma potrzeby, aby sprawy były przez nią napięte".

Liu Jianing próbował załagodzić sytuację, a Jiang szybko się przyłączył: "Dokładnie! Byłem po prostu zszokowany, że Han miała czelność twierdzić, że zapłaci mi pełną cenę. Ale w chwili, gdy o tym wspomniałam, nie zgodziła się, posuwając się nawet do stwierdzenia, że moja suknia nie jest warta aż tyle".

Sebastian zmarszczył brwi, rzucając zirytowane spojrzenie na Liu Jianing.

Jiang Qingmei była pionkiem w grze Liu, a Sebastian wyraźnie widział jej machinacje. Niezależnie od tego, czy sukienka była autentyczna, czy podróbką, było oczywiste, że obie kobiety były uwikłane w sieć manipulacji.

Oczy Sebastiana były zazwyczaj łagodne, rzadko ulegał komukolwiek.

Henry jednak nie szczędził mu spojrzeń. Nigdy nie kłamałem. Jiang doskonale wie, że ta wersja sukienki Chanel ma sześć zakładek po bokach - tylko nieznacznie, i nie ma ani jednego zagniecenia więcej lub mniej. Jednak ta, którą ma na sobie, ma ich siedem - nie wspominając o tym, że ramiona są niezgrabne i brakuje im elegancji oryginału. Doświadczony kupiec od razu by to zauważył. Jeśli Jiang czuje się zakłopotana tym, że nazwano ją podróbką, to przepraszam. Ale prawda jest taka, że sukienka nie jest warta więcej niż trzysta dolarów".
Jej rewelacja zawisła w powietrzu. Twarz Jiang była maską upokorzenia, a surowe emocje sprawiły, że zaniemówiła.

To, czego nie chcesz, by robiono tobie, nie rób innym.



Rozdział 4

Henry Fitzgerald w tamtych czasach był podobny do obecnej Ginger Keane - zawstydzony, bezradny i całkowicie zrozpaczony.

Ta scena głęboko wyryła się w jej sercu, nawiedzając ją nawet po osiągnięciu sukcesu i uznania, gryząc jej godność przez niezliczone refleksje o północy.

"Brawo!

Oklaski odbiły się echem w kącie, gdy pani Shen podeszła eleganckim krokiem.

Ta panna Han ma całkowitą rację; sukienka Ginger to rzeczywiście podróbka - oświadczyła, jej postawa była łaskawa, a jej wygląd nienagannie opanowany, promieniujący wyrafinowaniem.

Henry poczuł zawirowanie w oczach na widok pani Shen.

W sercu czuła jedynie wdzięczność dla tej matriarchini. Chociaż jej małżeństwo było dalekie od ideału, jej wejście do Whitmore House zostało zapewnione dzięki niezachwianemu wsparciu pani Shen.

Od momentu ślubu była przez nią skrupulatnie prowadzona, dbając o każdy najmniejszy szczegół.

Dobrze panią widzieć, pani Shen.

Mamo, co cię tu sprowadza?

Sebastian Whitmore odetchnął z ulgą, zauważając przychylne nastawienie matki do Henry'ego.

Przyszłam sprawdzić, czy dzieciaki nie zdemolowały dachu naszego domu - odpowiedziała uprzejmie pani Shen, jej spojrzenie przeskanowało pokój, po czym na chwilę zatrzymało się na Ginger, by w końcu spocząć na Henrym. To musi być panna Han; proszę za mną.

Z zaskoczonymi spojrzeniami gapiów, Henry podążył za panią Shen na wyższe piętro.

Znała tę willę w Whitmore House i dobrze wiedziała, że pani Shen zaprowadzi ją do gabinetu na piętrze.

Tak też się stało.

Panno Han, pani spostrzegawcza natura pokazuje, że jest pani dość skrupulatna. Jednak twoje działania były dość pochopne, a to może łatwo wzbudzić niechęć wśród innych - zauważyła pani Shen.

"To wszystko stało się tak nagle; nie miałem czasu, aby to przemyśleć" - odpowiedział Henry.

Gdyby zachowała się nieco bardziej surowo, po dokonaniu pełnej zapłaty, nalegałaby, aby Ginger zdjęła sukienkę na miejscu.

Pani Shen uśmiechnęła się lekko; ta dziewczyna miała niezwykłe cechy, nic dziwnego, że Shuyang był nią zauroczony.

Nie byli przeciętną rodziną w Whitmore House; chociaż niekoniecznie szukali małżeństwa dla swojego syna, chcieli przynajmniej synowej, która mogłaby się dobrze prezentować.

Początkowo nie miała wielkich nadziei. Panna Han pochodziła z River Shire, urodziła się w rodzinie robotniczej, z ojcem robotnikiem i matką, która wcześnie odeszła.

Niespodziewanie jednak została mile zaskoczona.

Jesteś jeszcze młoda i to naturalne, że jesteś porywcza; twoje podejście do tej sprawy nie było całkowicie błędne. Słyszałam, że Shuyang wspomniał o zabraniu cię do Królestwa Ameryk. Rozmawiałaś o tym z ojcem?

Henry spojrzał na nią, chwilowo zagubiony w myślach.

Nie, po przemyśleniu sprawy nadal nie mogę znieść wyjazdu. Wolałbym zostać tutaj i kontynuować naukę.

Teraz przyszła kolej na zdziwienie pani Shen. Nie słyszała, by Shuyang wspominał, że panna Han nie chce wyjeżdżać. Czy to możliwe, że wszystko było tylko jego jednostronnym życzeniem?
Jeśli panna Han ma inne plany, najlepiej będzie poinformować o tym Shuyanga wcześniej. Ten głupi chłopak jest taki podekscytowany, myśląc, że zabierze cię ze sobą za ocean".

Pani Shen poczuła zarówno ulgę, jak i lekki dyskomfort. Była jednak wyjątkowo dobrze wychowaną osobą i na pozór pozostała niewzruszona, zachowując przyjazną postawę.

Powiem mu.

To dobrze.

Jeśli nie ma nic więcej, to już sobie pójdę.

W porządku.

Uwaga Henry'ego przeniosła się na ziarna kawy na stole. Pamiętając o stanie zdrowia pani Shen, nie mogła powstrzymać się od zabrania głosu.

"Kawa może być pobudzająca, ale picie jej na pusty żołądek może zaszkodzić wyściółce żołądka; lepiej byłoby zamienić ją na herbatę miodowo-kwiatową, która rozbudzi zmysły i odżywi żołądek".

Pani Shen była zaskoczona jej słowami. Niewielu wiedziało, że cierpiała na dolegliwości żołądkowe.

Musiało być tak, że Shuyang wspomniała o tym tej dziewczynie; ona naprawdę pamiętała.

Pani Shen nie pochodziła z wysokiego rodu; weszła w związek małżeński z Whitmore House dzięki własnym zdolnościom. W przeszłości Whitmore House prowadził sklep z tkaninami, ale ze względu na okoliczności historyczne napotkał wiele wzlotów i upadków.

Dopiero na początku ery reform pan Whitmore założył linię odzieżową, wykorzystując tę okazję do osiągnięcia obecnego sukcesu.

Ojciec Sebastiana poświęcił się nauce, nie interesując się rodzinnym biznesem. Dlatego też pan Whitmore wybrał panią Shen, aby zapewnić swojemu synowi dobre małżeństwo. Po tym, jak pan Whitmore stopniowo się wycofywał, pani Shen zarządzała sprawami biznesowymi Whitmore House.

Pani Shen była znana jako żelazna dama Southvale, a później ludzie nazywali Henry'ego Fitzgeralda również żelazną damą.

Jej kilka słów troski było naprawdę pocieszające.

Dziękuję za przypomnienie, panno Han.



Rozdział 5

Zamieszanie wypełniło powietrze na dole, a śmiech i brzęk kieliszków odbijały się echem po pokoju.

Kiedy Henry Fitzgerald wszedł na schody, natychmiast przyciągnęła uwagę wszystkich. Miała klasyczny urok i urodę, którą z łatwością można by porównać do hollywoodzkich gwiazd. Jej twarz w kształcie serca, wdzięcznie wygięte brwi, oczy jak lśniące migdały i usta przypominające kwiaty wiśni tworzyły portret elegancji.

Ubrana w ponadczasową białą suknię wieczorową, emanowała nieosiągalnym wdziękiem.

Szybki przegląd tłumu ujawnił, że Jiang Qingmei była nieobecna.

"Co powiedziała ci moja mama?" Sebastian Whitmore zapytał cicho, z troską w głosie.

Jej uśmiech pozostał nienaruszony, gdy spojrzała na stojącego przed nią młodego mężczyznę.

W przeszłości Sebastian był dla niej ucieleśnieniem doskonałości, spełnieniem każdej fantazji o partnerze, o jakim marzyła. Łączyła ich miłość do poezji, co czyniło ich pokrewnymi duszami w społeczeństwie zdominowanym przez korporacyjną i cyfrową rzeczywistość. Wśród takiego tłumu niewielu doceniało klasyczne sentymenty.

Wierzyła, że jego aspiracje były zbieżne z jej, zakorzenione w podziwie dla ponadczasowych wartości.

Wkrótce jednak odkryła prawdę - Sebastian pragnął czegoś więcej niż tylko poetyckich rozważań; szukał pasji i powabu, uwodzicielskiego dreszczyku ulotnych romansów, które przerywały jego życie.

"Powiedziałem twojej matce, że nie wyjadę z tobą za granicę".

Wyraz twarzy Sebastiana zmienił się w wyraz niedowierzania, myląc jej słowa z żartem. Kiedy jednak dostrzegł jej poważną postawę i zdeterminowane spojrzenie, poczuł, jak wzbiera w nim nieznana fala gniewu.

"Musisz zrozumieć, że to nie jest temat do żartów.

Imprezowicze wokół nich zwrócili uwagę na parę, urzeczeni ich rosnącym napięciem.

Henry wciąż się uśmiechała, a jej spojrzenie przeszywało ją na wskroś, jakby mogła zobaczyć przyszłość Sebastiana, w której jego urok nieuchronnie zostanie przyćmiony przez jego własną powierzchowność.

"Nie żartuję - odpowiedziała stanowczo.

Stali tak w konfrontacji, dopóki nie pojawiła się Jiang Qingmei, balansując dwoma kieliszkami wina.

Sebastian uważał, że Henry po prostu grał trudnego do zdobycia, chcąc, aby zaangażował się w coś, na co nie był jeszcze gotowy. Otoczony przez obserwujące go oczy, zniżył głos i powiedział: "Porozmawiajmy o tym, gdy będziesz spokojniejszy".

Henry zachichotał, przenosząc uwagę na Jiang Qingmei.

"Przyszłam przeprosić Han Jie - oznajmiła Jiang, wyciągając dwa kieliszki czerwonego wina. "Mam nadzieję, że będziesz łaskawy i mi wybaczysz.

Liu Jianing, stojąca obok nich, wtrąciła: - Jeśli siostra Han może wybaczyć Jiangowi, uznajmy dzisiejszy dzień za niebyły. Jak to brzmi? Po prostu pij."

Spojrzenie Henry'ego skierowało się na Liu, która nigdy nie wyszła za mąż, ale nadal czuwała nad własnym małżeństwem, pozostawiając sieć komplikacji z Sebastianem. Gdy mieszał się z niezliczoną liczbą czarujących kobiet, pozycja Liu pozostawała niezachwiana i niezachwiana.

Przypominając sobie własne małżeństwo, Henry poczuła ogarniający ją smutek.
"To nie jest takie proste. Jeśli ktoś mnie skrzywdzi, nie mogę o tym zapomnieć po prostu wypijając drinka. To ja cierpię i nikt nie ma prawa wymagać ode mnie, bym wybaczył krzywdzicielowi".

Wyraz twarzy Jiang zbladł, gdy przeanalizowała słowa Henry'ego i zawahała się przed wycofaniem.

Liu Jianing wykorzystał ten moment, popychając Jiang do przodu. "Han Jie ci nie wybaczy. Wygląda na to, że tracisz nie tylko jej przychylność, ale także Shuyanga".

Szepty zaczęły krążyć wśród tłumu, osądzając Henry'ego za zrujnowanie atmosfery przyjęcia.

Biorąc głęboki oddech, Henry zwęziła oczy, przyglądając się farsowej scenie, czując się tak, jakby była uwięziona w niekończącym się śnie. A ponieważ był to jej sen, to ona dyktowała jego warunki.

Dobrze. Dla zachowania pozorów pozwolę na to. Jeśli Jiang wypije oba kieliszki, dzisiejsza wpadka będzie taka, jakby nigdy się nie wydarzyła".

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Taniec z cieniami i tajemnicami"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈