Następny cel

Rozdział 1 (1)

==========

1

==========

----------

Mae

----------

Wszędzie rozpoznałabym tatuaż pnący się po jego szyi.

Przez lata miałam lekką obsesję na punkcie sposobu, w jaki wirował na jego skórze i na linii włosów. Marzyłam o tym, żeby prześledzić opuszkami palców jego wzory, prześledzić je pod kołnierzykiem koszuli, przez ramiona i sprawdzić, jak nisko sięgał ten skomplikowany wzór.

Mogłam oczywiście zapytać siostrę. Mogła mi powiedzieć dokładnie, jak daleko wężowy wzór sięgał po boku jego ciała. Ale nigdy nie zapytałem. Nie mogłam.

Pytać mojej siostry o tatuaże na skórze jej chłopaka?

Po prostu nie. To byłoby niezręczne.

Więc trzymałam moją niestosowną ciekawość pod kluczem, schowaną głęboko w środku, i nigdy nie mówiłam o tym nikomu.

Potem zerwali.

I nie widziałam go od tamtej pory.

Ale wystarczyło jedno spojrzenie na ten tatuaż w zadymionym barze, żeby wszystko wróciło. Ciekawość. Pożądanie. Głupi, niedorzeczny fakt, że ten mężczyzna podkręcił moje palce nawet z tej odległości.

Nieodpowiednie. Nieodpowiednie. Tak bardzo nieodpowiednie.

Tori mnie szturchnęła. "Kogo sprawdzasz?"

Szarpnęłam się i odwróciłam, żeby stanąć przed nią. "Co? Nikogo. To nic takiego."

Dała mi rodzaj wiedzącego grymasu tylko najlepszy przyjaciel może. Potem zerknęła przez tłum, obok kelnerów biorących napoje i jedzenie do stołów, nad barem, gdzie pielęgnował krótką szklankę pełną bursztynowego płynu z lodem.

Jej oczy rozszerzyły się. "Czy to Heath?"

To był mój automatyczny instynkt, by grać głupiego. "Heath? Jak w Jayela's Heath?"

Nie oszukiwałam nikogo. Tori wiedziała to równie dobrze jak ja.

Zaniepokojenie ścięło jej brwi. "Proszę, nie mów mi, że nadal się w nim podkochujesz? Minęły cztery lata, Mae."

Wiedziałam dokładnie ile to było. Myślałam, że skończyłam z tym absurdalnym zauroczeniem. Kto by wiedział, że to się tylko gotuje pod powierzchnią, gotowe do eksplozji z pełną siłą przy jednym spojrzeniu? Ale siedząc tam, wpatrując się w jego szerokie ramiona i sposób, w jaki zwężały się ku wąskiej talii, czułam się, jakby w ogóle nie upłynął czas. Wszystkie te uczucia, które ukrywałam przed nim, przed moją siostrą, przed samą sobą - wszystkie one wirowały w moim systemie, robiąc szczęśliwe kółka, ponieważ byliśmy w jego obecności po raz kolejny.

Zdradzieckie uczucia. Musieli zapanować nad swoim gównem.

Tori wypuściła niski świst. "Nawet nie kłopocz się zaprzeczaniem. To jest napisane na całej twojej twarzy."

Nie chciałem, żeby tak było. Próbowałem szkolić swoje rysy w coś, co nie wyglądało jak emoji sercowego oka.

Troska Tori zmieniła się w coś pytającego. "On nie jest już mężczyzną twojej siostry, wiesz. Nie był nim od dłuższego czasu. Jaye jest ponad nim. Ona jest nad nim od lat. Więc, jeśli chciałabyś tam pójść..."

Mocny uchwyt wyrwał krzesło obok mnie spod stołu, skrobiąc je po podłodze. Szarpnąłem się, dźwięk wstrząsnął moim kręgosłupem jak gwoździe na tablicy.

"Pójść gdzie?" Jayela usiadła ciężko na drewnianym krześle i szczerzyła się do mnie i Tori.

Tori otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, ale potrząsnęłam głową, modląc się, żeby pamiętała, że znałam też wszystkie jej sekrety. Nawet tę o tym, co wydarzyło się z Toddem Morsely'm na obozie kościelnym w dziesiątej klasie, o czym nigdy nikomu nie powiedziałam. Więc mam nadzieję, że zachowa moją niezdrową obsesję na punkcie Heatha dla siebie.

Zacisnęła usta, głęboki karmazyn jej szminki spłaszczył się w linię.

Odetchnęłam z ulgą. "Nigdzie. To nie ma znaczenia. Gdzie się podziewałaś? Mieliśmy się spotkać godzinę temu. Tori i ja jesteśmy już w połowie drogi do tipsy." Zamówiliśmy dwie rundy drinków, w tym kilka dla Jayeli, a następnie wypolerowaliśmy partię, gdy czekaliśmy na nią. Alkohol już przyjemnie rozgrzewał mnie od środka.

Jaye wyjęła skórzaną kurtkę i zarzuciła ją na oparcie krzesła barowego. "Wiem, wiem. Ale sprawy w pracy poszły do dupy. Boston i ja musieliśmy odbyć debrief z szefem. Jest wkurzony. Zawiedliśmy go."

Tori pochyliła się do przodu, opierając łokcie na blacie. "Ooh," zaśpiewała. Zdecydowanie była też trochę napalona. "Co się stało? Opowiedz nam cały dramat policjantów".

Jaye wzruszyła ramionami. "To samo stare gówno, jak każdy inny gówniany dzień w tym miesiącu. Mieliśmy kolejną spartaczoną obserwację. A Boston jest z tego powodu kutasem. Uważa, że to przypadek, że w tym miesiącu mieliśmy już trzy z dokładnie takimi samymi bezużytecznymi wynikami."

Boston był partnerem mojej siostry w pracy, odkąd opuściła akademię. Zazwyczaj obie były jak groch w strąku. To było do nich niepodobne, żeby się kłócili, ale to nie był pierwszy raz w tym miesiącu, kiedy wydawała się zdenerwowana po powrocie do domu po dniu pracy z nim.

Zrobiłem nieco niewyraźną notatkę mentalną, żeby zapytać ją o to później i starałem się powstrzymać moje spojrzenie od migotania w kierunku baru. "Jeśli to nie jest zbieg okoliczności, to co? Jaka jest twoja teoria?"

Jaye podniosła rękę, aby zasygnalizować naszą kelnerkę nad, ale kobieta była zajęta. Dała jednak skinienie głową, wskazując, że zauważyła, a Jaye zwróciła swoją uwagę z powrotem na mnie. "Myślę, że trzy to za dużo. Coś innego się dzieje. Ktoś daje im cynk." Mięsień połaskotał w kącie jej oka. "Nie wiem dlaczego Boston tego nie widzi. W pewnym sensie wdaliśmy się w to dzisiaj wieczorem przed szefem."

Przygryzłem wargę. Nawet bez jej dalszych wyjaśnień wiedziałem, że to będzie pożerać moją siostrę żywcem, powoli rozrywając jej sumienie od środka. Dla mojej siostry nie było nic ważniejszego niż jej praca. Ani spotkania towarzyskie. Ani mężczyźni. Nie umawiała się z nikim od czasu Heatha, wkładając wszystko w bycie policjantem.

Rzuciłam kolejne spojrzenie w jego kierunku. Nie mogłam nic na to poradzić. Nie poruszył się, choć opróżnił swojego drinka. Oderwałam swoje spojrzenie. "Jestem pewien, że to się zdarza cały czas," powiedziałem Jaye, starając się brzmieć uspokajająco. "To, że ty i Boston zwykle się nie zgadzacie, nie oznacza, że inni partnerzy są tak samo zsynchronizowani, prawda? Twój szef jest prawdopodobnie przyzwyczajony do sortowania takich rzeczy."




Rozdział 1 (2)

Podeszła kelnerka i Jaye zamówiła kolejne koktajle dla Tori i dla mnie, a dla siebie burbon z lodem. Ten sam drink, który prawdopodobnie pił Heath. Tylko kolejny powód, dla którego ta dwójka powinna była być dobra razem.

"Przypuszczam, że masz rację. To po prostu frustrujące, że Boston i ja nie możemy znaleźć się na tej samej stronie." Jaye obserwowała, jak nasza kelnerka idzie z powrotem do baru z zamówieniem na drinki, jej spojrzenie przesuwało się lekko w lewo, gdy kobieta odłożyła pustą tacę.

Wiedziałam dokładnie, w którym momencie zauważyła Heatha. Całe jej ciało zesztywniało, a ona sama osunęła się w dół, próbując się pomniejszyć. "Czy to Heath?" wysyczała. "Kurwa. Schowam się pod stołem."

Tori zachichotała. "To on. Był tam, odkąd weszliśmy. Nie sądzę, że nas zauważył, chociaż, jeśli chcesz zrobić bieg dla niego."

Roześmiałam się.

Jayela strzeliła do mnie przepraszającym cringe. "Właściwie to tak."

Przestałam się śmiać. "Nie jesteś poważna?"

"Jestem śmiertelnie poważna. Nie mogę sobie z nim dzisiaj poradzić. Nie mogę sobie poradzić z oczami szczeniaka i smutnym wyrazem twarzy 'złamałeś mi serce'."

Zamrugałam, próbując zrozumieć, jak dokładnie doszła do wniosku, że Heath nadal jest wcięty z powodu ich rozstania, skoro mężczyzna nawet się nie odwrócił. Parafrazowałam wersy, które Tori powiedziała mi wcześniej. "Minęły cztery lata. A wy dwoje umawialiście się tylko przez kilka miesięcy. Jestem pewna, że teraz jest mu dobrze."

Jaye tylko potrząsnęła głową. "Nie było cię tam, kiedy z nim zerwałam. To było straszne."

Kelnerka wybrała ten moment, aby dostarczyć nasze napoje, ustawiając tacę na stole i stawiając przed nami nasze szklanki. Wykorzystałam rozproszenie uwagi, by ponownie spojrzeć na Heatha, mój widok został zablokowany, gdy Jayela podniosła się na nogi, po przełknięciu swojego drinka w kilku szybkich łykach. Zerknęłam wokół niej. Jasne, mężczyzna pił samotnie w barze, wyglądając trochę jak złamany sercem przegrany bez przyjaciół. Ale to nie znaczyło, że nadal był smutny z powodu ich rozstania. Może został wystawiony? Może po prostu lubił ich nachosy? Może jego pies pierdnął tak bardzo, że wypędził go z mieszkania i szukał schronienia w barze, dopóki nie ustąpił? Chodziło o to, że samo picie Heatha nie oznaczało, że nadal był tak zepsuty, jak jej się wydawało. Jaye była piękna, inteligentna i wysportowana. Ale miała też wady, jak każdy inny. Czy naprawdę spodziewała się, że po tym wszystkim nadal będzie na niej wisiał?

Tak jakby mnie to denerwowało.

Oczywiście, że wciąż jest na niej zawieszony, głos wewnątrz mnie, który brzmiał zupełnie jak mój ojciec, intonował mi do ucha.

Jaye rzuciła na stół kilka banknotów dolarowych, po czym pchnęła się na nogi. "Idziesz?" Zrobiła pauzę, czekając, aż jej odpowiem.

Mój koktajl był ogromny. Ledwo zrobiłem w nim wgniecenie. I jeśli miałam być szczera, to nadal pławiłam się w blasku, jaki zdawało się rzucać na mnie przebywanie w obecności Heatha. Nie byłam gotowa, żeby to się skończyło. "Nie, myślę, że zostanę. Nie jestem jeszcze w nastroju do powrotu do domu."

Jaye wzruszył ramionami. "Suit yourself. Myślę, że i tak wrócę do pracy. Po prostu nie mogę pozwolić, żeby ta sprawa tak łatwo się rozeszła. Chcę przejrzeć trochę papierkowej roboty. Złapię cię później w domu, dobrze? Ale nie czekaj na mnie. Pewnie się spóźnię."

Przytaknąłem, podnosząc ponownie mojego drinka i biorąc łyk.

Tori przechyliła głowę, obserwując mnie przez sekundę. Potem skoczyła na nogi. "Jaye? Mogę się przejechać?"

Moje usta spadły otwarte. "Czekaj. Ty też mnie porzucasz?"

Tori dała mi spiczaste spojrzenie, jej wzrok przeleciał w kierunku, gdzie siedział Heath. "Dziecko w domu, pamiętasz? I mąż, który pewnie świruje, że już tak długo mnie nie ma".

"Jesteśmy tu dopiero od godziny. Co się stało z babskim wieczorem?"

Tori zignorowała moje słabe protesty, widząc przez nie z łatwością. "Myślę, że będzie dobrze. Silna, niezależna kobieta i w ogóle."

Zabiłabym ją później. Otworzyłam usta, żeby odpowiedzieć, ale Jaye mnie ubiegł. "Heath jest tutaj. Jeśli masz jakieś problemy, po prostu daj mu sygnał. On ma ten gen zbawiciela. Pewnie chętnie by się zamachnął i cię uratował." Ona przewróciła oczami.

Tori zachichotała, ale nic nie powiedziałam. Z miejsca, w którym siedziałam, przez cały ich katastrofalny związek, Heath był dla Jaye tylko dobry. Byli po prostu niedopasowani jako para. Tak, jasne, miał gen protektora. Ale czy było coś złego w chęci chronienia tych, których się kocha? Czy było coś złego w chęci zapewnienia bezpieczeństwa swojej kobiecie?

Dla mnie to brzmi romantycznie. I o niebo lepiej niż moi byli, którzy zdecydowanie wydawali się być pozbawieni nawet najbardziej podstawowych genów ludzkiej przyzwoitości.

Ale podejrzewałam, że to właśnie ta niezgodność była słomą, która złamała wielbłąda w związku, choć moja skąpa siostra nigdy by się do tego nie przyznała. Tłumił ją. Ona też miała potrzebę ochrony. Ale jej pragnienie zostało przekształcone w karierę. Złożyła przysięgę, by chronić życie i mienie, pomagać ludziom, gdy byli najbardziej bezbronni.

Heath nie miał innego wyjścia niż ona.

"Nie potrzebuję Heatha, żeby mnie chronił." Co było stuprocentową prawdą. Na zewnątrz mogłam być słodką nauczycielką ze szkoły podstawowej, która nosiła kwieciste sukienki i zaplatała swoje długie blond włosy w skręty w stylu Elsy, tylko dlatego, że małe dziewczynki, które uczyłam, uwielbiały to. Ale to nie była jedyna strona mnie. Nie, nie potrzebowałam męskiej ochrony.

Choć pewnie nie miałabym nic przeciwko, gdyby Heath chciał mnie wziąć w swoje umięśnione ramiona i uścisnąć.

Nie zamierzałam jednak powiedzieć tego mojej siostrze. "Nic mi nie będzie. Chcę się tylko napić i trochę zrelaksować. Miałam gorączkowy tydzień. Koniec roku szkolnego i w ogóle."

Nie wiem, czy Jaye mnie nie słyszała, czy po prostu była zbyt zajęta zerkając ponownie na Heatha, ale wypuściła niski jęk zamiast odpowiedzieć. "Tak, w porządku. Zobaczył mnie. Czas wyjść. Tori, jeśli chcesz się podwieźć, to ja już idę. Do zobaczenia później, Mae."

Tori rzuciła mi ostatnie spiczaste spojrzenie, a ja dokładnie wiedziałam, co mówiła swoimi oczami.

Podkochiwałaś się w tym mężczyźnie przez cztery lata. Jesteś samotna. Oboje jesteście sami w barze. Spraw, żeby coś się stało.

Oboje obeszli tłum przy barze i wyszli głównymi drzwiami. Przez szklane okna patrzyłam, jak idą przez zaciemniony parking ze złączonymi ramionami, Tori śmieje się z czegoś, co powiedziała Jaye, a potem oboje zniknęli w jej samochodzie.

Jakiś cień padł na mnie.

"Hej, Mae."

Moje tętno poszło jak szalone na dźwięk mojego imienia na jego ustach.

Przełknęłam ciężko. "Cześć, Heath."




Rozdział 2 (1)

==========

2

==========

----------

Mae

----------

"Jaye mnie unika, co?"

Małe włoski na karku stanęły na końcu przy głębokim warczeniu w jego tonie. Boże. Czy jego głos stał się głębszy od ostatniego razu, kiedy go słyszałam? Był tak niesamowicie męski.

Powoli podniosłam wzrok, pozwalając mu podążać w górę jego ciała, aż dotarłam do jego twarzy. Jego wspaniałej twarzy, która często gościła w moich snach, nawet po tym, jak przestał być stałym elementem mojego życia. Ciemny zarost pokrywał jego mocną linię szczęki, co było nowością od czasu, gdy widziałam go po raz ostatni. Jaye zawsze lubiła go ogolonego, więc nigdy nie widziałam go z żadnym zarostem. Ale podobał mi się ten zarost, który teraz nosił.

Nic się nie zmieniło w jego oczach. Ich błękit był nadal najbledszym odcieniem, jaki kiedykolwiek widziałem. Za każdym razem, gdy w nie patrzyłem, przypominały mi się śnieg i lód, burzliwe dni w zimowym krajobrazie. Zimny kolor dodawał mu powściągliwego wyglądu, podobnie jak tatuaże i skórzana kurtka, która ściśle przylegała do jego ramion. Wszystko to krzyczało: "Zły chłopiec. Uciekaj."

Ale wiedziałam, że nie jestem jedyną kobietą w tym barze myślącą, że wolałaby uciec prosto w jego ramiona niż od niego.

Cholera. Musiałam opanować swoje hormony, zanim zaczęłam sucho garbić nogę tego mężczyzny.

Dałem mu maleńki uśmiech. "Prawdopodobnie powinienem skłamać dla niej i powiedzieć, że po prostu miała sprawy zawodowe do załatwienia, ale tak. Ona unika cię."

"Nie musiała. Mogłem wyjść. To nie musiało być niezręczne."

"Wiem."

Wzrok Heatha przebiegł po mnie przez najdrobniejsze sekundy, zaczynając od mojej głowy, przeczesując włosy, zatrzymując się na mojej twarzy i ustach. "Minęło trochę czasu, co? Dobrze wyglądasz."

Oddech wybił ze mnie, a wyraźny pęd przyciągania miał mnie tingly całej. Czy to był błysk ciepła w jego oczach? Próbowałam wymyślić jakąś odpowiedź, coś seksownego, lekkiego i flirtującego. Ale mój mózg miał zwarcie i byłam prawie pewna, że po prostu gapiłam się na niego jak owad o oczach robala. Zdecydowanie nie było to seksowne.

Zapadła cisza, albo tyle ciszy, ile może być w barze, w którym słychać soft rock i wiele meczów sportowych wyświetlanych na dużych telewizorach.

Chwila się wymknęła.

Kiedy Heath uśmiechnął się do mnie, był to uprzejmy przechył ust, jakby właśnie przypomniał sobie, że jestem młodszą siostrą jego byłej. Miałam dwadzieścia siedem lat i nie byłam już dzieckiem, ale nawet jego całkowicie platoniczny uśmiech wzbudzał we mnie uczucia. Te, których nie powinnam żywić do kogoś, kto kiedyś umawiał się z moją siostrą.

Och, to był zły pomysł. Bardzo zły. Nie powinnam była zostawać. Powinnam była odejść z innymi.

Ale on wydawał się całkowicie niewzruszony, a ja zaczęłam zastanawiać się, czy to w ogóle coś znaczyło. Może to było tylko moje myślenie życzeniowe.

Szarpnięciem kciuka przez ramię wskazał swoje miejsce. "Chyba wrócę do gry".

Zebrałem moją lekką kurtkę. "I tak właśnie wychodziłem. Miłego wieczoru." Coś głęboko i nisko wewnątrz mnie skomlało jak niezadowolony kot, który nie został nakarmiony na czas, a ciepło wkradło się na tył mojej szyi. Czy to był naprawdę skomlący kot, czy potrzebująca cipka? O rany. Musiałam wyjść, statycznie. Moje przesiąknięte alkoholem myśli były w podróży w jedną stronę do rynsztoka.

Cipka mogła być uciszona w inny, bardziej solowy sposób. Nie potrzebowała mężczyzny, który był całkowicie poza granicami.

Heath zmrużył oczy przez okna i spojrzał na ciemność za nimi. "Nadal jeździsz tym starym Beemerem?".

Oczywiście, że pamiętał, jakim samochodem jeździłam. Ponieważ był troskliwy i miły pod tym złym wyglądem chłopca. "Tak. Ale nie jest tam na parkingu. Tori i ja planowałyśmy wielki babski wieczór. Przeszłyśmy tutaj z mojego miejsca".

Ciemne brwi Heatha przejechały razem. "Więc idziesz do domu sama?"

Był ten gen protektora, o którym mówiła Jayela.

"To nie jest daleko."

"Mogę cię odprowadzić?"

Zaśmiałam się, trochę piskliwie. "Nie, nie, poradzę sobie. Nie chcę zepsuć ci nocy".

"Nie będę mógł się skupić, jeśli będę się zastanawiać, czy dotarłeś do domu w porządku. Gra i tak jest niewypałem."

Zacząłem znowu protestować, ale uciął mnie. "Pozwól mi być dżentelmenem, Mae."

Powiedział to tak szczerze, że moje słowa skurczyły się na języku. Był w zasadzie idealnym mężczyzną. Gorący jak grzech, z wyglądem, który krzyczał o motocyklach i tylnych alejkach, i seksie w stylu "slam-you-up-against-a-wall". Ale pod tym wszystkim był facetem, który bawił się z dzieckiem w chowanego tylko po to, żeby się uśmiechnęło, albo przeprowadzał staruszkę przez ulicę, zanim uratował jej kotka z drzewa.

Zagryzłam wargę i przytaknęłam powoli, a wszystko to podczas gdy serce trzepotało mi o klatkę piersiową. Jakim cudem Jaye się to nie podobało? Byłam gotowa zamigotać i zemdleć jak jakaś historyczna dama ze zbyt ciasnym gorsetem.

"Dziękuję" - zgodziłam się szybko, zanim zdążyłam zmienić zdanie.

Szliśmy razem do domu. Starzy przyjaciele. Nic więcej niż to.

Poza tym, że uważasz go za niesamowicie atrakcyjnego, że zawsze się w nim podkochiwałaś i spędzałaś lata, żałując, że nie miałaś szczęścia spotkać go jako pierwsza.

Tak. Poza tym wszystkim.

Szliśmy obok siebie w kierunku drzwi, a ja zdołałam nie ulec samozapłonowi, gdy moje palce dotknęły jego. Elektryczność zapaliła się na opuszkach moich palców, iskrząc się w górę mojego ramienia.

I znowu, on nie wydawał się zauważać.

Gdy tylko wyszliśmy za drzwi, zrobiłam trochę miejsca między nami i wciągnęłam płuco świeżego, oczyszczającego głowę nocnego powietrza. Przez minutę lub dwie panowała cisza, bez potrzeby podawania mu wskazówek dotyczących mojego mieszkania, ponieważ był tam już zylion razy. Chciałem, żeby nie wiedział, bo to dałoby mi coś, czym mógłbym wypełnić ciszę. Zamiast tego, skrzeczałem w panice, bo nie mogłem wymyślić nic ciekawego do powiedzenia.

Potrzebowałam więcej alkoholu, żeby móc w ogóle efektywnie rozmawiać z tym człowiekiem.

Heath przechadzał się swobodnie, znacznie swobodniej niż ja, z rękami w kieszeniach. Dzięki Bogu było ciemno, noc rozświetlały tylko przerywane latarnie uliczne, bo jego dżinsy wisiały tak nisko na biodrach, że mogłam dostrzec skrawek jego absurdu, gdyby jego kurtka poruszyła się we właściwym kierunku. Zmuszałam się, żeby patrzeć na drogę, kiedy on wypełnił ciszę.




Rozdział 2 (2)

"Więc. Piątkowy wieczór. Jak minął ci tydzień?"

Pytanie wzięło mnie trochę z zaskoczenia. Nieczęsto zdarzało mi się mówić dużo o sobie. Teraz, gdy Tori była mężatką z dzieckiem, większość czasu spędzałem z Jaye, po prostu spędzając czas w mieszkaniu, które dzieliliśmy przez lata. Jej praca była ekscytująca. Zawsze miała nowe historie pełne doświadczeń bliskich śmierci. Więc jej rozmowy dominowały. Ja byłem nauczycielem w lokalnej prywatnej szkole. Moje historie były pełne dramatów siedmiolatków i konferencji rodziców z nauczycielami. Kiedy Jaye wracała do domu i zaczynała mówić o śledztwach i morderstwach, moje opowieści o tym, jak mały Zach poprawił się tak bardzo, że przeniosłam go do wyższej grupy czytelniczej, zdawały się odpadać jako niezbyt ekscytująca rozmowa przy obiedzie.

"Po prostu te same stare rzeczy, naprawdę. Życie nauczyciela i to wszystko. Spotkania z rodzicami, próby zaangażowania dzieci w pracę w szkole, polityka innych nauczycieli. Wiesz jak to jest." Kopnęłam się wewnętrznie, bo skąd miałby wiedzieć jak to jest? Nie był nauczycielem. A ostatnio słyszałam, że nie był rodzicem dziecka w wieku szkolnym. Głupia, Mae. Głupia. "Jak było u ciebie?"

Wzruszył ramionami, gdy skręciliśmy w dół chodnika do mojego budynku mieszkalnego. Samochodu Jayeli brakowało na jej miejscu parkingowym, a ja odetchnęłam z ulgą, mimo że naprawdę nie robiłam nic złego. To był tylko jeden stary przyjaciel odprowadzający drugiego do domu.

Kłamca.

Ten głos w mojej głowie naprawdę musiał się zamknąć.

"To samo stare gówno, też. Pejzaż dla bogatych snobów nie jest ekscytujący." Potem spojrzał na mnie. "Bez obrazy."

Potrząsnąłem go w ramię. "Po pierwsze, nazywasz mnie bogatym snobem? Ponieważ zarabiam pensję nauczyciela i dzielę z siostrą maleńkie, dwupokojowe mieszkanie na obrzeżach Saint View."

Wbił kod bezpieczeństwa i trzymał szklane drzwi otwarte dla mnie. "Jesteś właścicielem tego mieszkania. Może jest na granicy, ale nadal ma kod pocztowy Providence. Moje mieszkanie jest w slumsach, w porównaniu z tym. I żaden bank nie dałby mi kredytu hipotecznego, nawet gdybym ich błagała".

Zmarszczyłam się, gdy go mijałam, nie dlatego, że trzymał dla mnie otwarte drzwi do holu i wydawał się mieć zamiar odprowadzić mnie dosłownie całą drogę do domu, ale ile czasu minęło od zmiany kodu? Oczywiście co najmniej cztery lata. Zerknęłam na pojedynczą kamerę bezpieczeństwa w rogu i skrzywiłam się na fakt, że wskazywała prosto na tani dywan i zwiędłą roślinę wewnętrzną. Choć prawdą było, że Jaye i ja kupiliśmy nasze mieszkanie od ręki i technicznie było w droższej dzielnicy Providence. "Dobrze. Ale nie jestem snobem."

Uśmiechnął się. "Przyznam ci to."

Ten chłopięcy uśmiech prawie sprawił, że zapomniałem, że miałem drugą kwestię. "A co to znaczy, że nadal pracujesz jako ogrodnik?".

Uderzył w przycisk na ścianie, a ona zapaliła się, sygnalizując, że jest winda. "Co innego miałbym robić?"

Zerknąłem w górę na niego. "Myślałem, że do tej pory będziesz pracował w jakiejś krzykliwej kuchni. Tworzysz menu i zachwycasz krytyków kulinarnych swoimi przepisami. Wciąż pamiętam te gnocchi, które zrobiłaś od podstaw, i ten sos..." Wspomnienie najlepszego posiłku, jaki kiedykolwiek jadłem w życiu, odtwarzało się regularnie w mojej głowie, często w noce, kiedy wracałem późno z pracy i jadłem mrożony posiłek na kolację. "Powiedziałeś mi tamtej nocy, że chcesz mieć kiedyś własną restaurację". Nie wydawało mi się to nieosiągalnym marzeniem, ponieważ mogłam jeść kuchnię Heatha codziennie do końca życia i nigdy nie zachorować.

Drzwi windy zatrzasnęły się i otworzyły. Oboje wystawiliśmy rękę, żeby nie dopuścić do zamknięcia drzwi, ale żadne z nas nie ruszyło się, żeby do niej wejść.

Przejechał zębami po swojej dolnej wardze. "Zapomniałem, że ci o tym mówiłem. Nigdy nie powiedziałem nikomu innemu, że kiedyś chciałem być kucharzem, wiesz? Nawet Jayeli."

"Nie mówiłeś?" Przeszukałam wspomnienia i zdałam sobie sprawę, że miał rację. Jayela nie była w pokoju, kiedy wyznał swoje ambicje. Pracowała na cmentarnej zmianie i poszła wcześnie spać, zostawiając Heatha i mnie z porządkami. Ale wydawało się dziwne, że nie powiedział jej o tym w żadnym momencie ich związku.

"To historia na czas, kiedy będę bardziej pijany niż teraz."

W jego wyrazie twarzy pojawiła się nagła bezbronność, która mnie zżerała. Jakbym rozdrapał ranę, która nigdy nie była do końca zamknięta, a teraz graniczyła z ponownym tryśnięciem krwią. Nie chciałam otworzyć czegoś bolesnego dla niego, ale było też we mnie palące pragnienie, które zastanawiało się, dlaczego to ja, ze wszystkich ludzi, byłam tą, przed którą kiedyś postanowił się otworzyć. I jeśli miałam być szczera, cieszyłam się jego towarzystwem. To był koniec drogi, a ja nie chciałam, żeby jeszcze odchodził. Wciągnęłam głęboki oddech i wypowiedziałam słowa, zanim zdążyłam je naprawdę przemyśleć. "Jeśli to alkohol, którego potrzebujesz, mam tequilę na górze..."




Rozdział 3 (1)

==========

3

==========

----------

Mae

----------

Heath przyglądał mi się z łatwością. "Próbujesz mnie upić, żebym zdradziła swoje sekrety?"

Próba upicia go, żeby cię rozebrał, bardziej mi się podoba.

Dobry Boże.

Weszłam do windy i uniosłam wyzywającą brew. "Jesteś dużym facetem. Jestem pewien, że potrafisz utrzymać swój alkohol. O ile faktycznie nie chcesz zdradzić swoich sekretów, jestem pewien, że są bezpieczne. Ale moi pierwszoklasiści mówią mi, że jestem dobrym słuchaczem i strażnikiem sekretów. Nadal nie powiedziałam nikomu, że Layla James trzymała się za ręce z Ryanem Slade'em na przerwie w środę". Pokręciłam figlarnie brwiami w jego stronę.

"Wow. Skandal w szkole podstawowej, co?" Chichotał, gdy wszedł ze mną do windy i pozwolił, by drzwi się zamknęły.

Wziąłem głęboki, stabilizujący oddech, próbując kontrolować nerwy przy byciu zamkniętym w tak małej przestrzeni z nim. Tylko my dwoje. Samotni. Przycisk awaryjny zaledwie kilka centymetrów od moich palców... Co by się stało, gdybym go po prostu uderzyła i uwięziła nas dwoje w środku? Może spojrzałby na mnie tak, jak w barze, zanim się złapał i przeskoczył linię z powrotem do strefy przyjaciół.

Nacisnąłem przycisk dla mojego piętra i obserwowałem, jak liczby migają, gdy podnosiliśmy się z holu. "Oh, nawet nie znasz połowy tego. Siedmiolatki mają bardzo intensywne problemy z chłopcami."

Drzwi otworzyły się, gdy dotarliśmy do celu, a ja wyciągnęłam klucze z torebki. Heath oparł się o framugę drzwi, obserwując mnie, co tylko bardziej mnie zdenerwowało, bo był tak cholernie blisko. Jego aftershave wirował wokół mojego nosa tantalizująco i robił dziwne rzeczy z moją klatką piersiową. Pachniał tak dobrze, że to było wszystko, co mogłam zrobić, żeby powstrzymać się przed pochyleniem się i polizaniem go.

To nie były myśli trzeźwej dziewczyny. Byłam tego bardzo świadoma, ale moja wyobraźnia, a może moje libido, miało dzień pola z tą sytuacją.

W końcu udało mi się przekręcić zamek i wskoczyłam do środka mojego mieszkania, zrzucając kurtkę na oparcie kuchennego krzesła. Moje tętno wzrosło, gdy wszedł za mną, mój puls mocno uderzył. Zrobiłem linię do lodówki. "Drink? Piwo? Wino?" Palce lekko zadrżały, a ja zmieniłam zdanie. Potrzebowałem czegoś twardszego. "A może ta tequila?"

"Mógłbym pójść na tequilę".

"Świetnie!" Słowo wyszło zbyt wysoko i zbyt szybko. Czy ja w ogóle oddychałam prawidłowo? Panting nie byłby dobry wygląd. Próbowałem sobie przypomnieć, że był tylko w moim domu na przyjacielskiego drinka. Na spotkanie ze starym znajomym. Nie byliśmy tu po to, by ugasić jakiekolwiek pragnienie, poza tym w moim gardle.

O mój Boże. Heath. Moje gardło. Części Heatha wewnątrz moich ust, zmierzające do mojego gardła... Rzuciłam spanikowane spojrzenie w jego kierunku, jakby mógł czytać w moich myślach i brudnych rzeczach, które nagle wyobrażałam sobie, że z nim robię.

Był bliżej niż się spodziewałam. Stał tuż za mną.

Moje gardło było bardziej suche niż kiedykolwiek.

"Czy mogę pomóc?"

"Limonki," wymamrotałem, ciskając torbę z nimi w jego ręce. "Potrzebujemy limonek. I soli!"

Odsunąłem się od niego i praktycznie skitrał do spiżarni, chwytając solniczkę z jej miejsca na górnej półce.

"Nadal trzymasz swoje deski do krojenia w tej szafce?"

Zatrzasnąłem oczy, gdy pochylił się, by chwycić deskę z szafki pod blatem. Nie było mowy, żeby moje hormony poradziły sobie z widokiem tyłka Heatha, bez zrobienia przeze mnie czegoś żenującego, jak klaps na nim.

Zanim otworzyłam oczy, on już znalazł nóż i pokroił limonkę w łatwe do ssania kliny. Przyglądał mi się z ciekawością. "Nic ci nie jest?"

Wzięłam tequilę i kilka kieliszków do shotów z innej szafki i postawiłam je na blacie obok niego. "Tak, ja tylko...przepraszam. Po prostu...czy to dziwne, że tu jesteś? Ze mną, mam na myśli?"

Jego spojrzenie spotkało się z moim i dryfowało powoli po mojej twarzy po raz kolejny, i tym razem, kiedy zaległ na moich ustach, nie było wątpliwości w moim umyśle, że widzę rzeczy. Nie byłem. Było między nami coś, czego nie było - przynajmniej nie z jego strony - kiedy widziałam go po raz ostatni. Zaiskrzyło między nami teraz, gdy byliśmy sami, niemal namacalna siła, która domagała się uwagi.

"Nie dziwniejsze niż każdy inny facet, którego przyprowadziłaś do domu z baru, prawda?". Podszedł bliżej, a moja skóra mrowiła się pod wpływem jego bliskości. "Robiłaś to już wcześniej, prawda?"

"Raz lub dwa razy" - przyznałem. Przełknąłem ciężko, zastygając w miejscu, gdy czekałem na jego dotyk.

Ale on po prostu sięgnął po butelkę tequili i nalał obfity strzał do każdego kieliszka, a następnie popchnął jeden w moim kierunku.

"Wtedy nie jest to dziwne, ponieważ znam cię o wiele lepiej niż jakiś przypadkowy nieznajomy robi. Przynajmniej wiesz, że nie będę przeszukiwał twoich szafek w łazience ani nie ukradnę ci drobnych. Jesteś na to gotowa?"

Wyobraziłam sobie, jak palenie tequili toczy się po moim gardle. Nie byłam pewna, czy jestem podekscytowana, czy przerażona. Ale wiedziałam, że ciepło rozluźni niezręczny językowy związek, w którym obecnie tkwiłam, gdy Heath stał tak blisko mnie. Oblizałam grzbiet dłoni i podniosłam solniczkę ze środka stołu. "Chyba nie robiłem takiego od czasów studiów".

"Ja też nie. Nie żebym chodził do college'u, ale chodziłem na imprezy". Heath wziął ode mnie sól, nasze palce szczotkowały się w tym procesie. Oblizał wewnętrzną stronę nadgarstka i posypał solą, upewniając się, że hojna ilość przykleiła się do jego skóry.

Patrzyłem, zahipnotyzowany, a następnie próbował dostać uchwyt na moim mózgu, który był obecnie fritzing out i pijany krzycząc absurdalne rzeczy, takie jak: "Wyobraź sobie, że to nie była jego skóra on właśnie lizał. Wyobraź sobie, że to twoja!". To mrowienie, które wystrzeliło przez moje ramię przy najdrobniejszym dotknięciu, zmieniło się w drżenie całego ciała, które próbowałem odegrać jako wynik chłodnego podmuchu z klimatyzacji.

"Na trzy?" Podniosłem rękę do ust i czekałem na jego zgodę.

Uśmiechnął się. "Na trzy."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Następny cel"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈