Jesteśmy idealni, ale niemożliwi

Rozdział pierwszy

==========

Rozdział pierwszy

==========

Katy

Od dnia, w którym osiem lat temu podpisałem papiery do wojska, wiedziałem, że wojna jest bardzo prawdopodobna, ale nie bałem się. Dorastałem jako wojskowy bachor, a amerykańska duma płynęła w moich żyłach. Nie przyszło mi nawet do głowy, że mógłbym zrobić coś innego ze swoim życiem. Od czasu, gdy byłam małą dziewczynką chodzącą po domu w starych, wielkich butach bojowych taty, wiedziałam, że pewnego dnia ja również będę żołnierzem.

Nigdy nie zapomnę słów mojego ojca w dniu, w którym ukończyłem obóz wojskowy: "Jeśli kiedykolwiek zostaniesz poddany testowi, pamiętaj, że jest różnica między buntem a odwagą. Nie mieszaj w to współczucia i pokaż im, że jesteś częścią czegoś większego, czegoś, czego nie mogą złamać. Pamiętaj o Credo Żołnierza".

Żołnierz, który we mnie rezyduje, jest przygotowany, więc dlaczego nagle czuję się, jakby moje serce miało pęknąć na milion kawałków, gdy głos rozbrzmiewa przez głośnik?

"Zaczynamy załadunek za pięć, żołnierze. Pożegnajcie się."

To matka we mnie toczy wojnę z żołnierską decyzją. Mrugając łzami, patrzę na mojego małego chłopca, którego ramiona mocno oplatają mnie w talii i nie mogę sobie wyobrazić, jak będę w stanie go zostawić.

Co ja sobie do cholery myślałem, zaciągając się ponownie w zeszłym roku?

Kiedy odrywam jego rozpaczliwe ramiona i klękam przed moim dzieckiem, widzę spojrzenie dewastacji na twarzy Noaha, a tama pęka szeroko.

"Noah..." Przyciągam go do mojej piersi. "Wrócę, zanim się zorientujesz, dobrze? Bądź dużym chłopcem dla mamusi i dbaj o tatusia." Zostałem wychowany na twardziela i rzadko pozwalam, by moje emocje wzięły górę, ale tego bólu po prostu nie da się stłumić. Ledwo mogę oddychać przez ten ból.

Mała rama Noaha trzęsie się, gdy krzyczy przez szlochy.

"Nie odchodź! Mamo, nie wyjeżdżaj! Czy tatuś może pójść zamiast niego? Proszę?" Jego chwyt zaciska się wokół mojej szyi, prawie mnie dusząc, ale z zadowoleniem przyjmuję dotyk, ponieważ wiem, że minie dużo czasu, zanim znowu go poczuję. Wdychając głęboko, próbuję zapamiętać zapach mojego małego mężczyzny - kokosowego szamponu i słońca.

"Jestem żołnierzem, synu" - mówię mu, odciągając się i chwytając go za ramiona. "A co robią żołnierze?"

Patrzy na mnie z oszołomieniem sześciolatka. "Walczą za wolnych, będąc odważnymi".

Obdarzam go dumnym uśmiechem. "To prawda."

"Ale ja nie chcę, żebyś już był żołnierzem". Jego twarz opada, gdy żołnierze za mną zaczynają ładować się do autobusu.

Spoglądam na męża w poszukiwaniu wsparcia, ale zamiast tego moje serce spada. Przez te siedem lat, kiedy go znam, nigdy nie widziałam Gavina tak zdenerwowanego. Jego wyraz twarzy pozostaje stoicki, ale kiedy podnoszę głowę, by spotkać jego zamglone, orzechowe oczy nad ramieniem mojego chłopca, widzę wszystko, czego nie mówi. Opada na kolana, otulając zarówno Noaha, jak i mnie swoimi solidnymi ramionami. I siedzimy tam - dwóch żołnierzy, szkolonych do bycia najtwardszymi z twardych i najodważniejszymi z odważnych - nasze ciała wspólnie drżą ze strachu.

Gavin trzyma moją głowę między swoimi dłońmi, całując moją zalaną łzami twarz. "Zostałaś do tego stworzona, Katy. Po prostu wyjdź tam i zrób to, do czego zostałaś wyszkolona, a jeśli przyjdzie na to czas..." Jego oczy błagają mnie. "Zrobisz wszystko, co trzeba, aby wrócić do domu, do nas."

Moje gardło gęstnieje, gdy próbuję przełknąć. "Wrócę," obiecuję. Z tymi słowami, jestem duszony, dusząc się w świadomości, że moja obietnica może zamienić się w kłamstwo, podczas gdy desperacko próbuje nie uwolnić tych lęków przed moim synem. Przełykam mocno i czuję, jak tysiąc noży kroi moją klatkę piersiową.

"Hej, kolego", szepcze Mullins klękając i stukając Noah w ramię. "Co powiesz na uścisk dla mnie?"

Noah niechętnie odwraca się w jej objęciach, a Gavin i ja wykorzystujemy ten moment, chwytając się rozpaczliwie, zanim przyciśnie swoje usta do moich. Jego ciepły język liże szew moich ust, a ja otwieram się dla niego. Nasze języki plączą się gwałtownie, gdy on warczy w moje usta, wplątując swoje ręce w moje krótkie, blond loki. Jęczę, smakując sól moich łez. Czoło przyciśnięte do siebie, szepczę jedyne słowo, które sprawia, że ta chwila wydaje się znośna. "Na zawsze".

Desperacko staram się wchłonąć każdy najmniejszy szczegół, aby móc trzymać się go przez samotne miesiące, które są przed nami.

Ciepła dłoń ściska moje ramię. "Już czas, Scott", szepcze z żalem moja najlepsza przyjaciółka Mullins. Odsuwa się, dając nam naszą przestrzeń, a ja podnoszę się na nogi z moją małą małpką trzymaną mocno w ramionach.

Moje usta drżą, gdy delikatnie szturcham głowę Noah z mojego ramienia. "Mama musi teraz iść do pracy, kochanie", dławię się.

Jego krzyki są żałosne. "Nie, mamo, proszę".

Och, moje serce.

"Przepraszam. Tak mi przykro, Noah. Tak bardzo cię kocham." Gładzę mop brudnych blond loków z dala od jego twarzy i całuję jego czoło, jego policzki, jego nos, jego usta.

Gavin wyrywa naszego syna z moich ramion, a kiedy zaczyna go odciągać, składam ostatni pocałunek na dłoni syna, zanim nie będzie już w jego zasięgu. Patrzę, jak dziko miota się w ramionach tatusia, i chcę do niego pójść... pocieszyć go. Chcę pocałować ich obu jeszcze tysiąc razy.

Mullins chwyta mnie za rękaw, ciągnąc w stronę autobusu, który jest już prawie pełny. Przez całą drogę rozdaję pocałunki, szepcząc kocham cię i przepraszam.

Niechętnie wspinam się po schodach i toruję sobie drogę do ostatniego miejsca z tyłu autobusu, natychmiast odwracając się, by znaleźć ich za grubą szybą. Ze stłumionymi szlochami przykładam rękę do okna i wpatruję się w dół w moją rodzinę, dopóki nie znikną.




Rozdział drugi (1)

==========

Rozdział drugi

==========

Katy

BAGHDAD

Do naszej bazy docieramy w środku nocy. Jest niesamowicie cicho, nie licząc dudnienia generatorów, i trochę chłodniej niż się spodziewałam. Gdy tylko moje buty dotykają piasku, mój puls zaczyna przyspieszać, a przez moje ciało przebiega dreszcz. Nie jestem pewien, czy to z powodu bryzy, czy niepokoju związanego z przebywaniem tutaj. Pocieram nos, zapach prochu jest ciężki w powietrzu.

"Nie mogę uwierzyć, że w końcu tu jesteśmy", mówi Mullins, skacząc w dół obok mnie, jej lądowanie powodując, że piasek leci w górę i do moich oczu.

"Trzydzieści sekund na ziemi i już nienawidzę tego pieprzonego piasku", marudzę, ścierając gruz pięściami.

"Przepraszam, Scott. Nie myślałem."

Wzruszając ramionami, wskazuję głową, żeby poszła za mną. Zostaliśmy zaprowadzeni do naszych pomieszczeń mieszkalnych, które nie są niczym więcej niż namiotem wypełnionym łóżeczkami. Będziemy dzielić przestrzeń z kilkoma innymi kobietami-żołnierzami. Mimo późnej pory, łóżka są ledwo zapełnione.

Inne kobiety, które przybyły z nami, wolą się przespać, ale ja i Mullins jesteśmy zbyt pobudzone, by spać. Spędziłyśmy tygodnie od opuszczenia naszych rodzin na przygotowywaniu sprzętu i załatwianiu formalności w ośrodku. Zaczęliśmy się czuć, jakbyśmy nigdy nie opuścili tego kurnika, a ostatnią rzeczą, na jaką które któreś z nas ma ochotę, teraz, kiedy tu jesteśmy, jest sen.

Po rozpakowaniu walizki siadam na brzegu łóżka, żeby rozpiąć buty, uwalniając moje obolałe, przesiąknięte potem stopy z ciasnego skórzanego więzienia, w którym były uwięzione przez ostatnie Bóg wie ile godzin. Zdejmuję skarpetki i wyciągam nogi, machając palcami w górę i w dół. Pękają w westchnieniu ulgi. Czuję się tak dobrze, że jęk ucieka, zanim zdążę go powstrzymać.

Jakie to krępujące.

Zerkam dookoła, żeby się upewnić, że nikt mnie nie usłyszał, ale po tej stronie namiotu jest tylko Mullins i ja, a ona jest zajęta rozpakowywaniem własnej torby. I tak miałbym w dupie, gdyby to ona mnie usłyszała. Od dnia, w którym poznaliśmy się na obozie, łącząc się wspólną teksańską dumą, jesteśmy nierozłączni. Jest moją jedyną pociechą, gdy przychodzi do bycia rozmieszczonym. Jeśli to wszechobecne szczypanie w klatce piersiowej jest jakąkolwiek wskazówką, będę potrzebował całego komfortu, jaki mogę uzyskać.

Po rozebraniu się z moich pustynnych ACU, wsuwam się w mój mundur PT i tenisówki, dzięki którym czuję się trochę bardziej cywilnie. Od wyjazdu ze Stanów niechętnie przyjąłem rolę żołnierza. Wiem, że zmiana nadchodzi, ale zwlekałem z tym tak długo, jak tylko mogłem. Z przyzwyczajenia pocieram opuszkiem kciuka wewnętrzną stronę palca serdecznego, gdzie zwykle znajduje się moja obrączka. Czuję się bez niej naga, ale nie chciałam, żeby coś się z nią stało, więc postanowiłam zostawić ją w domu. Uczucie tonięcia w mojej klatce piersiowej sprawia, że żałuję tej decyzji. To będzie długie dwanaście miesięcy. Grzebiąc dłońmi we włosach, gdy przechadzam się po namiocie, by spotkać się z Mullinsem, wytrząsam loki, które spłaszczyły się pod moim kapeluszem.

Postanawiamy przejść się do kliniki, w której będziemy pracować, żeby wszystko sprawdzić. Mullins zawsze marzyła o zostaniu lekarzem, ale jej rodzice nie mieli pieniędzy na szkołę medyczną. Po odbyciu pierwszej służby spodziewałem się, że pójdzie do szkoły, ale kiedy poszedłem się ponownie zaciągnąć, ona była tuż obok mnie. Uwielbia być żołnierzem. Mamy to wspólne.

Po kilku minutach rozglądania się po bazie dostrzegamy klinikę, która jest beżową przyczepą niewiele większą od naszego namiotu. Jak wszystko inne tutaj, została zaprojektowana tak, by wtopić się w piasek. W środku świecą się światła, ale zgodnie z sugestią Mullins decydujemy się poczekać do rana, aby przedstawić się reszcie naszego zespołu. Zgaduję, że jest tak samo niezdecydowana na zamianę ról jak ja. Nie jest łatwo zrezygnować z dwunastu miesięcy życia, by żyć na wrogim terytorium. I to jest nasz pierwszy raz, kiedy jesteśmy na miejscu. Ale jeśli jest zdenerwowana, to nie widać tego po niej.

W momencie, gdy odwracamy się do wyjścia, drzwi wejściowe otwierają się i wychodzi z nich trzech żołnierzy.

Są tak zajęci rozmową między sobą, że nie zauważyli nas stojących tutaj. Dzięki Bogu. Może uda nam się wymknąć niezauważonym.

Mullins trąca mnie łokciem i mruga do mnie, po czym zaciska obie dłonie wokół ust. O nie.

"Hej!" Macha. Chcę jej przywalić w cycki.

Mullins jest zwyczajowo samotna i już dała mi znać w bardzo jasnych słowach, że nie może się doczekać, kiedy wyjedzie tutaj i napcha się na bufet salutujących żołnierzy. Jej słowa, nie moje. Chciałbym tylko, żeby zostawiła mnie w spokoju.

Ich rozmowy ustają i wszystkie trzy głowy obracają się w naszym kierunku. Wspaniale.

"Dobry wieczór, panie. Co możemy dla was zrobić?" pyta wyższy z nich. Następnie kładzie ręce na poręczy między nami i przeskakuje, dotykając tuż przede mną. Czyż to nie jest moja szczęśliwa noc?

Podnosząc głowę, przygotowuję się do tego, by wręczyć mu tyłek za kopanie piasku w moje oczy, ale jego uroda rozprasza. Jego skóra ma kolor jasnego toffi, a włosy piaskowy brąz, który rozjaśnia się na końcach. Jego oczy mają kolor miodu, a kiedy uśmiecha się do mnie w dół, na jego prawym policzku pojawia się dołeczek. Panie dopomóż, jest oszałamiająco przystojny, a śniady wyraz twarzy Mullins mówi mi, że ona z pewnością też to zauważyła.

Zasysam policzki, starając się nie roześmiać, kiedy zaczyna kręcić między palcami koniec swojego długiego, czarnego kucyka. Jej klatka piersiowa podnosi się, a tyłek wysuwa się na zewnątrz. Moja najlepsza przyjaciółka ma to do siebie, że jest średniego wzrostu, z małą talią i krągłościami we wszystkich właściwych miejscach. Swoje duże usta zawdzięcza latynoskim genom po stronie mamy. Kiedy rzuca na niego swoje długie, grube rzęsy, nie mogę powstrzymać uśmiechu, który pojawia się na moich ustach.

Ona wyciąga wszystkie wielkie działa.

"Właśnie przyjechaliśmy dziś wieczorem i chcieliśmy się rozejrzeć. Gdzie są wszyscy? Nasz namiot jest praktycznie pusty," pyta. "Wy pracujecie w klinice?" Ton Mullinsa jest żenująco pełen nadziei.

"Nieee, podrzuciliśmy tylko trochę zapasów. Musicie być nowymi medykami," mówi, pocierając dłonią lekki zarost na swojej szczęce. "Jestem sierżant Briggs. A ci dwaj" - wędruje kciukiem przez ramię - "to moi kumple, specjalista Jones i sierżant Morrero. Twoi nowi współlokatorzy pewnie kręcą się w namiocie".




Rozdział drugi (2)

"Kapral Mullins," zwraca, umieszczając swoją dłoń w jego. "A to jest sierżant sztabowy Scott".

"Miło cię poznać, Scottie," mówi Briggs, sięgając po moją rękę.

Moje oczy toczą się, gdy poprawiam go. "To po prostu Scott."

Kąciki jego ust zwijają się w kolejny megawatowy uśmiech, a on mruga. Ten samotny dołeczek znów się pojawia. "Słyszałem." Jego odpowiedzi towarzyszy diabelski uśmieszek.

O Boże.

Znowu czuję, jak moje oczy się przewracają. On jest chodzącym stereotypem. Z opowieści, które słyszałam w domu, atmosfera w zagranicznych bazach jest czysto cywilna, a sekskapady odzwierciedlają te z wioski olimpijskiej. To jak pustynna orgia, głównie dla młodszych i bardziej wyuzdanych żołnierzy.

Jestem żonaty od tak dawna, że mam mało tolerancji dla tych typów i ich bezwstydnych flirtów. Był taki czas, że by mi się to podobało... przed Gavinem. Każda dziewczyna lubi, gdy jej ego jest głaskane od czasu do czasu. Kiedy Gavin i ja staliśmy się czymś więcej, faceci w bazie wycofali się, szanując nasz związek. Ale ci trzej nie są lojalni wobec mojego męża.

Już zaczynam się czuć nie na miejscu. Odwracając się, widzę, że Mullins się przedstawiła i jest pogrążona w rozmowie z pozostałymi dwoma facetami. Zostaje mi więc zabawianie sierżanta Flirts-a-lot.

Genialne.

"Więc...jaki jest twój MOS?" pytam, w słabej próbie rozmowy.

"Stary, dobry 11B" - odpowiada. Mówi to z taką dumą.

"Piechota?" Adrenalinowy ćpun.

"Lubię być pierwszą ładną twarzą, którą widzą te brzydkie dranie". Sposób, w jaki cała jego twarz rozświetla się w uśmiechu, mówi mi, że szczerze kocha to, co robi, i muszę go za to szanować.

Może za szybko go osądziłem.

To nie jest dla niego tylko praca, czy środek do darmowej edukacji. Jest tu, bo chce być, a jego podekscytowanie jest zaraźliwe.

Nie mogę się powstrzymać od odwzajemnienia jego uśmiechu, kiedy widzę jego zadowoloną postawę.

"Więc... jesteś chrząszczem", droczę się, krzyżując ręce na piersi.

Briggs śmieje się z mojej kpiny.

Czy wyobrażam sobie pragnienie w tych bursztynowych oczach?

"Tak," mówi, gdy przesuwa dolną wargę przez zęby. "Grunt."

"Hej, ktoś musi złapać te kule," jestem, ale cringe jak tylko słowa opuścić moje usta. Naprawdę nie powinienem być dopuszczony do publicznego wyjścia. Wolna strefa wojenna to nie miejsce na żarty o byciu postrzelonym. "Nie chciałem tego powiedzieć. Ja, uh...cóż, mam nadzieję, że nie złapiesz żadnych...kul". Moje uszy promieniują ciepłem, a mdłości kotłują się w moim brzuchu.

"Rumienisz się? To urocze, Scottie."

"To tylko Scott. Nie i-e."

"Więc powiedziałeś," ciągnie, jego oczy perusing mnie powoli. Zdecydowanie nie wyobrażałam sobie tego. "I nie przejmuj się tym. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby nie złapać żadnego tylko dlatego, że nie będziesz musiał czuć się źle za tę nieczułą uwagę." Znowu mruga do mnie jednym z tych ciepłych, miodowych oczu. Te rzeczy można uznać za broń. Czuję się coraz bardziej nieswojo.

Moja twarz rozgrzewa się, gdy oczyszczam gardło. "Przepraszam. To było naprawdę nieodpowiednie. Winię mój brak umiejętności społecznych za spędzanie całego wolnego czasu z sześciolatkiem."

Tam. Może wzmianka o Noah zrzuci go z mojego zapachu.

"Masz dziecko?" Jego usta opadają otwarte, jego oczy rozszerzają się w zaskoczeniu. Większość ludzi ma podobną reakcję. Na wojnie nie ma zbyt wielu matek. Większość z nas ma dość rozsądku, by nie zaciągać się ponownie do wojska. Obecne towarzystwo wykluczone, oczywiście.

"Tak", uśmiecham się, z tęsknotą. "Noah." Moje serce zbacza na samo wspomnienie jego imienia.

"To fajnie. Musiało być ciężko go opuścić," oferuje z marszczeniem czoła. "Ale jestem pewien, że jest naprawdę dumny ze swojej mamy".

"Nie wiem jak z dumą", szydzę. "On jest teraz dość wkurzony. Ale mam nadzieję, że pewnego dnia zrozumie i tak... może nawet będzie trochę dumny".

"Jest z ciebie dumny, Scott," wtrąca Mullins, najwyraźniej mając ucho na naszą rozmowę. "Po prostu brakuje mu ciebie, to wszystko". Wyciąga rękę, delikatnie ściskając moje ramię, gdy przeciąga mnie na swoją stronę, aby przedstawić mi swoje nowe podboje. "To jest mój przyjaciel sierżant sztabowy Scott," ogłasza, jej ręka zaciska się na moim ramieniu. "A te wspaniałe okazy tutaj to sierżant Morrero i specjalista Jones".

"Miło cię poznać, Scott" - mówi Jones, wyciągając rękę. "Mullins tutaj mówi mi, że masz syna?".

Kiwam głową, połykając kulkę emocji. "Ma sześć lat".

"Mój chłopiec ma cztery lata, a jego młodsza siostra będzie miała jeden za kilka tygodni". Musi zauważyć połysk w moich oczach, który desperacko próbuję ukryć, bo dodaje: "To staje się łatwiejsze".

Jones jest tylko kilka centymetrów wyższy niż moje pięć stóp sześć cali. Jego skóra jest pastelowo biała, a włosy ogniście czerwone. Ma setki, a może nawet tysiące, jasnobrązowych piegów pokrywających każdy centymetr jego twarzy i ramion. Jego uśmiech wypełnia moje serce ciepłem. Rozumie dokładnie, przez co przechodzę.

Lubię go.

"Witamy w piaskownicy" - mówi Morrero z chłopięcym uśmiechem. Wygląda na około sześć stóp wzrostu, stoi o cal lub dwa niżej od Briggsa, obaj karleją biednego Jonesa. Jest Latynosem, ma krótkie czarne włosy, ciemnobrązowe oczy i uszy, które są trochę za duże w stosunku do jego twarzy, ale jakoś pasują. "Najwyższy czas, żebyśmy mieli tu coś ładnego do oglądania". Macha brwiami.

"To całkowicie niestosowne, Żołnierzu", pstrykam. Zaciskam wargi w zębach i potrząsam głową, starając się nie czuć irytacji, gdy jabłka policzków mojego najlepszego przyjaciela rozjaśniają się w rumieńcu.

Morrero skupia się na mojej reakcji i w przeciwieństwie do Briggsa, który wykorzystał ją jako paliwo, jego brwi zanurzają się w kierunku nosa w trosce.

"To miał być komplement; czy zawsze jesteś taki na krawędzi?" Pytanie jest skierowane do mnie, ale to Mullins odpowiada.

"Tak, cóż, nie", poprawia, zwężając oczy w moim kierunku. "Scottie tutaj był żonaty tak długo, że zapomniała, jak się bawić jest wszystko".

Nie myli się, a ja czuję się źle z powodu mojej reakcji. Od kiedy nie mogę przyjąć komplementu? "Przepraszam," mówię, przesuwając swoją wagę z jednej stopy na drugą. "Po prostu próbuję objąć ssanie".




Rozdział drugi (3)

Jego twarz odpręża się. "Nie chciałem sprawić, że poczujesz się niekomfortowo".

"Jest w porządku," zapewniam go. "Jestem tylko trochę..."

"Spięty?" Briggs zaopatruje się z uśmiechem. "Nie jesteśmy już w Stanach, Scottie. Protokół ma swoje miejsce w terenie, ale tutaj jest inna dynamika."

Podnoszę brwi. "Czyżby?"

Briggs pochyla się. "Tak jest. Witamy na dzikim, dzikim wschodzie."

"Stary, skończ z tym gównem." Morrero potrząsa ramieniem Briggsa, gdy to mówi, a jego czekoladowe brązowe oczy spotykają się z moimi. "Przepraszam, Scott. Ten jest świnią."

"Zauważyłem", deadpan, zerkając na Briggsa. Ten człowiek sprawia, że moja krew się gotuje. Mam silną ochotę kopnąć go w jaja. Od lat nie miałem ochoty zrobić czegoś tak nieletniego.

Morrero chichocze, wypowiadając coś po hiszpańsku. Nie wiem, co mówi, ale najwyraźniej Briggs wie, a irytacja na jego twarzy sprawia, że jeszcze bardziej lubię mojego nowego mistrza.

Cała nasza piątka siedzi na żelaznych ławkach przed kliniką, poznając się nawzajem. Dowiaduję się, że podobnie jak Mullins, zarówno Briggs jak i Morrero są samotni i nie zamierzają w najbliższym czasie zmieniać tego statusu. Nigdy nie byłem w stanie zrozumieć, jak to się dzieje, że ludzie nie są samotni żyjąc w pojedynkę. Ale zaczynam się zastanawiać, czy to nie oni są mądrzy. Każdy może zauważyć, że Jones i ja jesteśmy zdecydowanie najbardziej samotni z całej grupy. Spędzamy czas wymieniając się opowieściami o naszych dzieciach, podczas gdy inni bezwstydnie flirtują. Nie mogę się powstrzymać od lekkiej zazdrości.

W połowie historii związanej ze szkoleniem na nocnik i synem Jonesa sikającym w jednej z toalet w Lowe's, mam intensywne uczucie, że jestem obserwowana. Podnosząc wzrok, moje oczy spotykają się z oczami Briggsa. Świadomość, że mnie obserwuje, nie powinna powodować, że moje serce tak skacze. Niemal natychmiast odrywa głowę, pozostawiając mnie bez tchu, trochę zdezorientowaną i pełną pretensji do obu.

Kiedy słońce grozi, że zajrzy za horyzont, uświadamiamy sobie, że byliśmy tu całą noc. Niechętnie, mówimy nasze pożegnania i haul ass powrotem do naszych odpowiednich namiotów na trochę snu. W drodze powrotnej, podczas gdy Mullins zachwyca się tym, jak gorący są chłopcy, ja jestem wdzięczny za naszych nowo znalezionych przyjaciół. Moje ramiona są mniej napięte, a część ciężaru spadła z mojej klatki piersiowej.

Może to rozmieszczenie nie będzie takie złe, jak myślałem.




Rozdział trzeci (1)

==========

Rozdział trzeci

==========

Katy

TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ

"Scott, obudź się do cholery", mówi Mullins, gdy próbuję się poruszyć i nie udaje mi się. Wydaje się, że zaledwie sekundy temu runąłem w moim łóżeczku.

"Odwal się, kobieto" - jęczę, naciągając na siebie cienki koc, który ona natychmiast zrywa.

"Wstawaj natychmiast. Nudzi mi się."

Siedząc, wzdycham do swoich rąk. "Jesteś samotną kobietą w bazie wojskowej - jestem pewna, że możesz znaleźć kogoś innego do zawracania głowy w łóżku".

"Och, w pełni zamierzam pochwalić się moim statusem singla. Kto wiedział, że zakład będzie miał cię związaną i w ciąży?"

Przerzucam nogi przez bok łóżeczka. "Dzięki za przypomnienie mi o rodzinie, której nie widzę".

"Przepraszam", mówi łatwo, choć wiem, że ma to na myśli. "Chodź, kochanie, rajd. Mamy dziś plany".

"Masz plany dzisiaj."

Ona easing down obok mnie z westchnieniem. "Jesteśmy tu trzy tygodnie, a ja już wariuję. Chodź." Daje mi kuksańca, jej wargi odwracają się, gdy oczy w kształcie migdałów skąpią się w mojej drodze.

"Dobra, gdzie idziemy?"

"Zobaczyć walkę".

"Jaką walkę?"

"Ubierz się."

Walka okazuje się być meczem bokserskim w siłowni bazy.

"Świetnie", mamroczę, gdy wchodzimy do środka. "Jakbyśmy nie mieli wystarczająco dużo testosteronu unoszącego się wokół nas".

"Tak, dziewczyno, wdychaj go. Wszyscy ci mężczyźni są w pełni sił." Ona wdycha głęboko, jakby wąchała świeżo upieczone ciasteczka, a ja się śmieję.

"Wreszcie! Myślałem, że to nigdy nie nastąpi".

"Co?"

Zaniepokojenie wyryło jej rysy. "Ty...śmiejący się. Byłeś dość spięty, odkąd tu przyjechaliśmy."

"Składam żołnierzy z powrotem do kupy. To ponura praca, Mullins."

"Tym bardziej nie ma powodu, żeby się wcielić w żołnierza, Katy."

Patrzy na mnie, gdy idziemy w kierunku ringu, a ja czuję się źle. Ona brakuje jej przyjaciół, a ja byłem chodzącym zombie.

"Po prostu nie mogę przyzwyczaić się do bycia z dala od nich," przyznaję.

"Zrozumiałe", mówi z kolejnym szturchnięciem. "Przysięgam, że to rozumiem. Kocham tego małego chłopca jakbym go urodziła, ale musimy się zgrać. Spróbować znaleźć powód do uśmiechu".

"Zrobię to", obiecuję pod nosem, a w następnym potykam się w nogach, gdy moje oczy fiksują się na mierzącym sześć stóp i dwa żołnierzu, któremu zakleja się nadgarstki, z uśmiechem na twarzy, gdy facet zaklejający go utrzymuje go w rozmowie.

"Briggs walczy?"

Moje oczy wędrują z krzywizny jego ust do jego nagiej klatki piersiowej. Ma samotny tatuaż na plecach, pomnik żołnierza. Buty bojowe i karabin podtrzymujący hełm wyglądają cholernie realistycznie na jego jasnej skórze. Jest umięśniony, ale szczupły, a jego brązowa skóra pokryta jest połyskiem potu.

"Będziesz łapał muchy, jeśli jeszcze bardziej otworzysz usta" - szepcze do mnie Mullins. Natychmiast się bronię.

"Co do cholery?" Pstrykam na nią. "Nie jestem obcy dla porządnego ciała. Zamknij swoją dziurę."

"Hej, wiem, że kochasz swojego kapitana i tak samo, ale Briggs poważnie pali, a ten twang?". Potrząsnęła głową. "Cholera, cholera, cholera."

Wzdrygam się na nią nosem. "To też nic nowego - jest Teksańczykiem".

"Dobra, graj odpornego, ale nie mógłbym cię winić, gdybyś go sprawdzał".

Moje oczy wędrują po nim. "Jest przyzwoicie wyglądający jak na swój wiek".

"On jest w twoim wieku," scolds. "To, że wyszłaś za mąż, nie oznacza, że jesteś starsza".

"Dlaczego znowu tu jestem?"

"Jesteś moją skrzydlatą suką, czy ci się to podoba, czy nie".

"Nie."

"To nie było pytanie", śmieje się przed zwróceniem się do mnie. "Dwadzieścia minut, ok?"

"Panie," mówi Jones, zajmując miejsce pod nami na małych aluminiowych trybunach. "Gotowe, aby zobaczyć, jak Briggs kopie kilka poważnych tyłków?"

Mullins zadaje moje pytanie. "On jest aż tak dobry?"

"Jest szybki i mocno uderza. Rzadko widziałem, żeby przegrywał w sparingach. Zawsze ich wykańcza. Ma dużą wytrzymałość".

"Wytrzymałości," wzdycha Mullins, gdy jej język wywija się z ust.

"Jezu", mówię, kręcąc głową.

Morrero wyskakuje następny i daje nam obu mrugnięcie. "Panie." Dołącza do Jonesa pod nami, gdy moje oczy wędrują z powrotem w kierunku Briggsa, który patrzy prosto na mnie. Moja reakcja jest natychmiastowa - macham jak czterolatek, dając mu nieśmiały uśmiech. Podnosząc rękawicę, naśladuje mnie tym samym głupim machnięciem, z zadowolonym uśmiechem, co tylko sprawia, że wydaję się jeszcze bardziej śmieszny. Mullins wybucha śmiechem na mój koszt.

Przesuwam się, by stanąć. "Spadam stąd".

"Uspokój swój tyłek", warczy, pociągając mnie z powrotem do siedzenia. "To było słodkie."

"Próbowałem być tylko przyjazny".

Jones odwraca się do mnie, jego czerwone włosy odpalają się w blasku słońca wpadającego przez okna. "Dostajesz dużo akcji w klinice?"

"Trochę," mówię szczerze. Starałem się jak najlepiej radzić sobie ze stanem żołnierzy, którzy uświetniają nasze stoły. Kula i odłamki mogą zamienić ciało i kości w układankę. Przez pierwszy tydzień byłem tym oszołomiony. Jones zdaje się czytać to, czego nie mówię.

"Musi być ciężko połączyć nas wszystkich razem, mam rację?"

Wtedy widzę bliznę po odłamku na jego szyi. Jest doświadczony, więc to nie jest jego pierwsze rodeo. Mój szacunek do niego rośnie.

"Tak, nadal próbuję się do tego przyzwyczaić, szczerze mówiąc."

"Mam wrażenie, że oni bardziej boją się ciebie." Gładki głos nie należy do Jonesa, ale do człowieka, przez którego właśnie zostałem upokorzony.

A ja natychmiast wracam do defensywy. "I wiesz to, bo?"

Briggs wzrusza ramionami, a ja staję się łagodnie rozkojarzony jego budową. Jestem tylko człowiekiem, a jego ciało jest imponujące. Od jego szczupłej talii do jego pecsów, każdy z jego mięśni jest wybrzuszony i zdefiniowany. Najbardziej fascynujące są dla mnie mięśnie po bokach, które prowadzą do ramion. Ten człowiek nigdy nie opuścił żadnego treningu w swoim życiu. Przerywa moje myśli.

"Może to być ten 'eat shit' demeanor you have going on, Scottie," mówi, trzymając moje spojrzenie, gdy osiągam jego.

"Może to jest po prostu wibracja, którą otrzymujesz ode mnie. Wiesz, żeby jeść gówno."

"Jadłem smażone larwy na Filipinach. Jestem całkiem pewien, że to jest wystarczająco blisko do gówna, więc mam cię pokryte."




Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Jesteśmy idealni, ale niemożliwi"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści