Zagubiony w cieniach czasów

1

"David, David, czy ty już postradałeś zmysły?"

Gdy warknięcie zbliżyło się, John Smith poczuł, jak ktoś chwyta go za rękę i unosi jego ciało.

Kołysanie było tak ekscytujące jak jazda kolejką górską, po czym jego plecy uderzyły o twardy przedmiot.

"Z jego ust wyrwał się jęk bólu, a John Smith nie mógł powstrzymać się od otwarcia ciężkich powiek.

Przed nim stał mężczyzna silny jak niedźwiedź, pokryty smarem, nawet jego zęby lśniły czernią.

John Smith zacisnął zęby i przeklął gniewnie: "Kim ty do cholery jesteś?".

"Nie mogę uwierzyć, że potrafisz przeklinać.

Mężczyzna, który mocno pachniał olejem silnikowym, podszedł do niego i podniósł go z powrotem.

"Czy wiesz, co to za miejsce? Zapomniałeś swojego nazwiska?"

Widząc jego zdezorientowaną minę, niedźwiedziopodobny mężczyzna rzucił go swobodnie i złośliwie na ziemię.

"Cholera, gdybyś nie pochodził z tego samego miasta co ja, gówno by mnie obchodziło, czy jesteś żywy, czy martwy.

John poczuł, że głowa boli go tak, jakby miała zaraz eksplodować, gdy niezliczona ilość nieznanych wspomnień napłynęła do jego umysłu.

"Nazywam się John Smith ...... Jestem w Stanach Zjednoczonych, w 1929 roku, w Republice Chińskiej, w czasie II wojny światowej?

Strach, dezorientacja, odrętwienie i spokój.

Nawet jako uczeń wiedział, że wybuch II wojny światowej nastąpił w 1939 roku, symbol niekończącej się wojny i śmierci, siedemdziesięciu milionów straconych istnień.

A on po prostu rzucił się nieprzygotowany z czasu pokoju w czas wojny????

Nie, zostało jeszcze dziesięć lat, miał szansę.

"Pah~"

Właśnie wtedy, gdy był wściekły, silny jak niedźwiedź mężczyzna wpadł w furię i uderzył go w tył głowy.

"Clang!"

Mózg Johna Smitha stał się czarny, a całe jego ciało upadło na ziemię, a jego świadomość ponownie pogrążyła się w ciemności.

Kiedy się obudził, jego otoczenie stopniowo stawało się jasne.

Stary blaszany pokój, otoczony plamami oleju, nawet deska łóżka pod nim była w bałaganie.

Ten rodzaj patchworkowej deski, która nie mogła być postrzegana jako materiał, nie był nawet tak dobry jak słomiana mata, więc jak można go było nazwać łóżkiem?

"To są Stany Zjednoczone Ameryki, a ja jestem teraz złotą rączką A.O. Smith ......".

John Smith z trudem przyzwyczaił się do swojej nowej tożsamości, zaciskając pięści i uderzając nimi w deski, a uczucie kłucia uświadomiło mu, że to wszystko nie było snem.

Jako maniak cyberprzestrzeni z XXI wieku, John posiadał niemałą wiedzę.

W końcu był to cybernetyczny wiek eksplozji informacji, w którym każda informacja w Internecie była łatwo dostępna, a on był także miłośnikiem amerykańskich dramatów.

W erze chińskiego pochodzenia ......

"Nie mogę ci wystarczająco podziękować za to, że pozwoliłeś temu wielkiemu człowiekowi mnie tu przywieźć!"

A.O. Smith, w pamięci Johna, była firmą, która produkowała podwozia samochodowe, opracowała pierwszą na świecie linię montażową ram i została okrzyknięta "cudem mechaniki", podczas gdy w jego innym "wspomnieniu" podgrzewacze wody były jej główną branżą.

"Czy w powieściach nie mówi się często, że ci, którzy przechodzą na drugą stronę i odradzają się, mają złoty palec, obawiam się, że się zgubiłem, prawda?".

John Smith usiadł i grzebał we wszystkich częściach swojego ciała, ścierając grubą warstwę czarnej szarości na pokrytej błotem skórze, ale nie mógł znaleźć nawet jednego włosa.

"Co teraz? John usiadł boleśnie na nocniku w głębokim zamyśleniu.

"David, nadal się nie obudziłeś, czy próbujesz żebrać o jedzenie na ulicy?

Blaszane drzwi zatrzasnęły się i niedźwiedziopodobny mężczyzna wpadł do środka z furią.

"Wielki Dave!" John odpowiedział słabo.

Nawet w czasach takich jak te, ludzie wciąż byli podatni na znajome imiona.

"Wielki Pies Wang, jego rodak, z którym został przydzielony do fabryki Smitha. Nie patrz na niego jak na twardziela, ale naprawdę bardzo dobrze się mną opiekuje".

W tamtych czasach w Stanach Zjednoczonych Ameryki nie było żadnego porządku; był to przywilej bogatych i nawet żółto-skórzy robotnicy nie mogli się nim cieszyć, podobnie jak białoskórzy biedacy.

Jeśli chodzi o rozwiązłość, przemoc i broń, był to jeszcze bardziej główny nurt ówczesnego społeczeństwa, a kiedy usłyszałeś wystrzał na ulicy, musiałeś po prostu trzymać głowę nisko i szybko uciekać, unikając zaułków, ponieważ tam czekała na ciebie kolejna broń.

David powiedział mu to wszystko, ponieważ ciało Johna było tak słabe, że po pracy wracał do swojego pokoju i spał, a przez ostatnie trzy miesiące nigdy nie opuścił fabryki.

Ale tak było najlepiej, David powiedział: "Z twoim ciałem tofu, jeśli wyjdziesz, nie będziesz w stanie wrócić".

"Wielki Psie, dobrze, że wszyscy żyją!

"Wstawaj, nie myśl ciągle o powrocie do domu. Kiedy tu dotrzesz, nie będziesz mógł wrócić w tym życiu, lepiej ciężko pracować i zaoszczędzić trochę pieniędzy, aby poślubić zagraniczną synową, to sposób na uhonorowanie swoich przodków". powiedział David z szerokim uśmiechem.

Ta tak zwana zagraniczna synowa nie wyglądała na poważną kobietę, jedynymi, na które ludzie mogli patrzeć, były dziewczyny z ulicy i czarne niewolnice.

Po zakończeniu wojny secesyjnej czarni niewolnicy stali się nowymi obywatelami Stanów Zjednoczonych Ameryki, ale słowo "obywatel" było tylko przykrywką, każdy wiedział, co ono oznacza.

Po emancypacji czarni niewolnicy nie byli w ogóle otoczeni opieką. Wydawało się, że są wolni, ale byli bardziej nieszczęśliwi niż kiedykolwiek.

Bez ziemi, bez własności, bez środków do życia, wciąż byli zmuszani do pracy.

John przypomniał sobie, że czytał artykuł, który podkreślał, że główną przyczyną wojny secesyjnej była nadmierna chciwość południowych właścicieli ziemskich i gniew północnych pośredników władzy, którzy w rezultacie rozpoczęli wojnę.

Jeśli chodzi o prawa czarnych niewolników, to była to piekielna sprawa.

Podążając za Davidem z pokoju, oczy Johna rozszerzyły się, gdy próbował przyzwyczaić się do oświetlonej ogniem fabryki w nocy.

"Pospiesz się, Mike marudził kilka razy z powodu twojej choroby, musisz nadrobić zaległości. powiedział David, ściskając jego ramię.

Ciężka siła prawie przygniotła Johna do ziemi: "Jesteś za słaby nawet na to, nie pozostaje ci nic innego jak więcej ćwiczyć, bo prędzej czy później umrzesz z wycieńczenia".

"Eh." John podążył za nim, stąpając po nierównej ziemi w kierunku budynku fabryki.

Przed oczami miał przesiąkniętą olejem, poczerniałą ziemię, w uszach hałaśliwy ryk maszyn, otoczony zabawnymi okrzykami i zajętymi pracownikami, taka scena przyprawiała go o zawroty głowy.

"Hej, jak tam zdjęcie gorącej laski? Hahaha ......"

Maniakalny śmiech dobiegł zza jego pleców, gdy biały mężczyzna siedzący na maszynie i palący papierosa krzyknął nonszalancko.

David zmarszczył lekko brwi, spuszczając głowę i ruszył przed siebie, najwyraźniej nie słuchając.

"Ten idiota nawet nie rozumie po angielsku, Jerry, zawsze pieprzysz takie głupoty!"

"Haha, spójrz na tę żółtoskórą świnię, potrafi tylko chichotać, głupi idioto ......".

Złośliwe przekleństwa stopniowo docierały do jego uszu, ale John był zaskoczony, że naprawdę zrozumiał każde słowo.

"Rany, kiedy mój angielski stał się taki dobry?"

Jeśli chodzi o złość, to oczywiście trochę jej było.

Ale nie było to nic więcej niż słabe zaciśnięcie pięści, pochylenie głowy i podążanie za Davidem, gdy ten wchodził w głąb fabryki.

Wybuchnąć? Pędzić i walczyć z drugą stroną? Krzyczeć "Nie lekceważ młodzieży"? Och, nie bądź głupi.

Gdyby John się na to odważył, jego ciało prawdopodobnie leżałoby w rynsztoku w rogu fabryki.

Ci biali mężczyźni są zawsze faworyzowani i otoczeni opieką, wielu z nich nosi broń, a śmierć żółtego lub czarnego niewolnika jest jak nadepnięcie na pluskwę, nikt się tym nie przejmuje.

Kiedy dotarł do końca fabryki, David wziął z boku lniany płaszcz pełen dziur, założył go i powiedział: "Na co się gapisz? Pospiesz się."

John podniósł ubranie, a ostry, kwaśny zapach sprawił, że prawie zemdlał.

Wtedy w końcu zdał sobie sprawę z ich roli w fabryce.

"Złota rączka", ładnie mówiąc, być może wykonujący dorywcze prace, a konkretnie odpowiedzialny za różne brudne roboty.

"Najpierw praca!" Niezależnie od wszelkich przemyśleń, John wiedział, że jego głównym celem jest przetrwanie tutaj.

Tylko dzięki przetrwaniu może myśleć o tak zwanej przyszłości; a pamiętając obecny status społeczny murzyńskich niewolników, westchnął: "Nie ma dnia, by nie awansować!".

2

"Hej piesku, on idzie po jedzenie".

Po pięciu wyczerpujących godzinach pracy John Smith czuł się całkowicie wyczerpany. W końcu nadszedł czas na lunch i David Wang wyszedł z fabryki niosąc dwie miski.

"Cholera, naprawdę tęsknię za czasami bycia kanapowym ziemniakiem" - pomyślał, wspominając czasy spędzone na leżeniu na łóżku, graniu w gry wideo i podjadaniu różnych smakołyków. Te miłe wspomnienia mocno go uderzyły!

Intensywność pracy sprawiła, że miał wrażenie, że w każdej chwili może się załamać. Jego ciało trzeszczało, jakby w każdej chwili mogło roztrzaskać się na kawałki.

Clang!

Rozległ się głośny dźwięk, gdy wysoki, rudowłosy mężczyzna wyłonił się zza maszyny. John rozpoznał go jako tego, który wcześniej przeklinał Davida Wanga i jego przyjaciela, Jerry'ego.

"Hej, gdzie jest mój wielki czarny pies? Nie porzuciłby mnie, prawda?".

Jerry dzierżył stalową rurę, zbliżając się niebezpiecznie do Johna.

"Czego chcesz?" zapytał John, cofając się nerwowo, przypadkowo mówiąc płynnie po angielsku, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

"Dziwak, umiem mówić po angielsku! To niesamowite, haha..."

Jerry zatrzymał się, chwilowo oszołomiony, po czym wpadł w dziki szał, krzycząc jak fanatyk.

"Suka, przyprowadź go tutaj! Ponieważ mój wielki czarny pies mnie porzucił, zamierzam go zabrać... od jutra."

Jerry kipiał wściekłością, a jego uśmiech wykrzywił się, gdy poluzował pasek, rozkoszując się chaosem.

Biorąc pod uwagę różnicę rozmiarów między nimi, John odwrócił się, by uciec, ale nagle zderzył się z solidną klatką piersiową Jerry'ego.

"Jerry, haha...

Noga Jerry'ego zacisnęła się wokół szyi Johna, więżąc go w ciasnym uścisku, nie pozostawiając mu siły do walki. Smród potu zaatakował zmysły Johna, przyprawiając go o zawroty głowy. Dusząc się, coraz trudniej było mu złapać oddech, gdy Jerry zacieśniał uścisk.

Widząc, że jego ofiara została złapana, Jerry ochoczo odrzucił stalową rurę i rzucił się do przodu, zamierzając zaatakować Johna.

Od chwili, gdy Jerry spojrzał na Johna, skupił się na nim, obserwując, jak John towarzyszy dużej, podobnej do niedźwiedzia postaci. Ich szef przywiązywał dużą wagę do pracy tych żółtoskórych robotników, a Jerry nie chciał żadnych kłopotów, więc do tej pory się powstrzymywał. Ale jutro wreszcie nadarzyła się okazja.

Gdy myśli o zemście tańczyły w jego głowie, oczy Jerry'ego błyszczały chciwością.

"David Wang, gdzie ty do cholery jesteś?

Szamocząc się pod żelaznym uściskiem na szyi, John desperacko szukał sposobu na uwolnienie się. W tym momencie odnalazł w sobie niezwykły spokój. To było jak chłodny strumień przepływający przez jego umysł, łagodzący jego napięcie.

W momencie, gdy noga Jerry'ego sięgnęła po jego pas, John uwolnił siłę, o której istnieniu nie miał pojęcia, kopiąc z całej siły w tył.

Pop!

Dźwięk przypominał powietrze uchodzące z przebitego balonu. Nagle uścisk Jerry'ego osłabł, a jego ciało wygięło się z bólu, gdy jego twarz zderzyła się z plecami Johna.

Pchnięciem do tyłu John wyrwał się, oczy zaszły mu krwią, gdy uklęknął w odpowiedzi.

Trzask!

Kolejne wypuszczenie powietrza odbiło się echem, gdy zadygotał, cofając się z przypływem adrenaliny.Gdy wyrwał się z ich uścisku, dopadło go wyczerpanie i runął na ziemię.

Thud!

David, wracając z jedzeniem, zamarł, jego oczy rozszerzyły się, gdy upuścił miski w szoku.

"Psie, co ja do cholery właśnie zrobiłem?

David podbiegł wściekły, łapiąc Johna za obrożę i szczekając, a jego plwocina latała wszędzie.

"Próbowali go złapać, a on skopał im tyłki! odparł John, a jego oczy płonęły wyzywająco.

Jako człowiek z odpowiednim wykształceniem, nawet taki kanapowiec jak on nie mógł znieść tego, co się właśnie stało. Sama myśl o tym, jak Jerry użył na nim swojej nogi, doprowadzała Johna do furii.

"Do diabła, jestem martwym mięsem. On... on mnie zabije! O Boże..."

Jerry tarzał się po ziemi, ściskając pachwinę, a łzy spływały mu po twarzy, ale nadal słabo im groził.

"Co teraz zrobimy?

Chociaż David nie rozumiał wszystkich słów Jerry'ego, wrogi ton i wściekłe spojrzenie w ich oczach powiedziały mu wystarczająco dużo.

Zrozumiał, że sprawy szybko wymknęły się spod kontroli. Fabryka miała się nimi zająć, a czerwonoskórzy pracownicy nie odpuściliby im łatwo - stanęliby przed ścianą, gdyby zostali.

"Cholera, zginę przez to.

Źrenice Davida zwęziły się na myśl o "śmierci" i podniósł Johna, pędząc w stronę wyjścia.

"Dokąd idziemy?

Ciągnięty za sobą, John poczuł burczenie w żołądku, prawie wymiotując, gdy biegli sprintem.

"Zamknij się.

David spojrzał na niego, gdy dotarli do żelaznego ogrodzenia otaczającego fabrykę. Po oszacowaniu wysokości, cofnął się.

Potężnym zamachem ruszył w stronę ogrodzenia. Czując, jak jego ramię nabiera siły, oczy Johna rozszerzyły się z niepokoju.

Wraz z tym ostatnim okrzykiem świat zawirował, a John poczuł, jak jego policzki puchną, gdy obrócił się na ziemię, gotów zwymiotować.

Jego żołądek był w chaosie od tego ostrego upadku. Po opróżnieniu żołądka, ze znużeniem przewrócił się i zobaczył Davida, który w tajemniczy sposób podniósł drewnianą drabinę.

Używając czystej siły, David odchylił ogrodzenie, przeskakując nad przewodami wysokiego napięcia, a po wylądowaniu przetoczył się na nogi.

Teren był otoczony drutami wysokiego napięcia, zapewniając, że każdy, kto odważy się zbliżyć, będzie tylko zwęglonym trupem. Odwaga Davida była godna pochwały.

Kiedy John został wyrzucony, poczuł ogromne poczucie winy, wiedząc, że to wszystko przez niego.

"Chodźmy! Mamy tu czekać na śmierć?"

Nogi Davida trzęsły się, gdy mówił, żałując działań, które doprowadziły do takiego wydarzenia.

"Tam! Pobiegli w tamtą stronę, szybko... gdzie jest samochód... ich broń?".

Wewnątrz fabryki zapanował chaos, gdy stało się oczywiste, że ktoś odkrył Jerry'ego.

"Gdzie oni poszli?

John skanował rozległe połacie drzew, które nie wskazywały żadnej wyraźnej ścieżki, oszołomiony. W końcu był kanapowcem przyzwyczajonym do stabilnego, spokojnego, praworządnego społeczeństwa. Jego wcześniejszy wybuch wynikał z zakwestionowania jego męskości.

"Kto wie?" David odparł z wyraźną frustracją.

Nie mógł sobie pozwolić na to, by taka szumowina ciągnęła go w dół; ucieczka była teraz jego jedynym priorytetem. Gdyby wiedział, jak to się skończy, nie związałby się z Johnem tak blisko. 
"Jesteś wystarczająco silny? Ile masz?"

David odwrócił się do Johna, oczy błyszczały niebezpiecznie jak u samotnego wilka.

"Uh? Pokaż. John jąkał się, wyciągając zmięty stos banknotów ze zużytej podeszwy buta.

"Dwadzieścia dolców? Nieźle, dzieciaku!

David zacisnął zęby, drżąc, gdy przyjął pieniądze ze spojrzeniem, które wydawało się niemal mściwe. Ból promieniujący z jego bicepsa był nie do zniesienia, boleśnie przypominając o ich ostatnim spotkaniu.

W kontekście zawirowań gospodarczych lat 30. te dwadzieścia dolarów miało znaczną wartość, porównywalną ze złotem. Ich miesięczne zarobki ledwo sięgały tej kwoty, co było rzadkością w tej zubożałej epoce.

"Teraz idziemy kupić broń. Oczy Davida błyszczały determinacją.

"Kupić broń?" John wpatrywał się w niego, początkowo zszokowany, ale wkrótce zdał sobie sprawę z konieczności.

W Ameryce, gdzie bitwy z użyciem broni były na porządku dziennym, nie dało się żyć bez broni.

"Oboje nie mamy odpowiednich dokumentów, a jeśli policja nas złapie, to będzie po nas. Jeśli wylądujemy w więzieniu, ci bandyci nauczą nas, co znaczy prawdziwe cierpienie. Więc jeśli zobaczysz policjanta, znikaj".

Gdy szli, David surowo wyłożył zasady.

John uważnie słuchał, wiedząc, że David ma większe doświadczenie. Będąc tam od ponad dwóch lat, był znacznie bardziej doświadczony niż John.

"David, wiem gdzie możemy zdobyć broń.

oświadczył John, obaj wiedząc, że jedyną opcją jest kontakt z podziemiem.

"Nie martw się, znam to miejsce, ale nie jestem pewien, czy uda mi się zdobyć naboje.

Myśl o amunicji zaniepokoiła Davida. Bez naboi broń nic nie znaczyła.

W latach 30-tych, podczas Wielkiego Kryzysu, wojny gangów były na porządku dziennym, z użyciem broni takiej jak Tommy Guns, Winchestery i pistolety M1911. Ci, którzy są zaznajomieni z wojskową bronią palną, nie mogliby nie wiedzieć o klasycznym pistolecie zaprojektowanym przez Browninga, który był używany w wielu wojnach.

Obfitość M1911 na ulicach pochodziła z nadwyżek po I wojnie światowej. Jeśli chodzi o to, jak trafiły w ręce gangów, interpretacje były różne.

W Chicago legendarne były wojny gangów, do których dochodziło w miejscach, w których John nigdy nie postawił stopy.

Przyzwoity M1911 nie kosztował więcej niż trzy i pół dolara, co zazwyczaj obejmowało pełny magazynek. "Miejmy tylko nadzieję, że uda nam się kupić jakieś naboje" - pomyślał David.

W miarę rozwoju wydarzeń, ich los wisiał na włosku, zawieszony na nitce przetrwania.

3

"David, myślisz, że znowu będą przeszukiwać miasto?".

Po półgodzinnym biegu Jewel City było coraz bliżej i John Smith nie mógł powstrzymać się od wyrażenia swoich obaw.

"Oczywiście, że przyjdą. Jerry nie należy do osób, które odpuszczają" - odparł David Wang z cyniczną nutą. "Te czerwonoskóre świnie prawdopodobnie czują, że ich reputacja została przez nas nadszarpnięta i zrobią z tego aferę. Ale w końcu? To się rozejdzie po kościach. Naprawdę myślisz, że będą nas szukać? Czym jest dla nich Jerry? Szeryfem?"

"Dobrze to słyszeć. Słysząc słowa Davida, John poczuł ogarniającą go ulgę.

Po ukryciu się na zboczu wzgórza w pobliżu miasta przez coś, co wydawało się wiecznością, dwa pojazdy wjechały do miasta, wzbijając za sobą kurz. Grupa mężczyzn uzbrojonych w pistolety, dwulufowe strzelby, a nawet pistolety Tommy'ego wtargnęła do lokalnych tawern i hoteli, zakłócając spokój miasta.

Wkrótce w saloonie wybuchła awantura na małą skalę, ale szeryf nie oddał żadnego strzału; nie znalazł Johna i jego przyjaciół, a oni z przekleństwami odjechali.

"Nie spiesz się, poczekajmy jeszcze trochę.

Widząc, że David chce się ruszyć, John delikatnie ścisnął jego ramię, by go powstrzymać.

"Na co czekać? Nie zauważyłeś, że właśnie wyszli? mruknął David.

"Po prostu poczekaj. David, czuję, że oni wrócą - nalegał John, trzymając się swojego ostrożnego sposobu myślenia.

Przez jego umysł przemknęły doświadczenia z przeszłości, gdy myślał o tym, jak bohaterowie często bawili się z władzami, pokazując ich jako głupich jak świnie i całkowicie nieświadomych planów.

Podczas boomu gospodarczego w jego poprzednim życiu, ludzie opuszczali swoje kraje, tylko po to, by ta naiwność drogo ich kosztowała z rąk zagranicznych biznesmenów. Prostolinijni głupcy, pozbawieni sprytu, zbudowali najsilniejsze narody jego poprzedniego świata. Czy naprawdę kwestionował ich inteligencję? Czy nie udowadniał tylko, że to on jest głupcem?

Nagle jego myśli przerwał znajomy warkot silników.

Gdy rozmyślał dalej, Jeep, którego widzieli wcześniej, pojawił się z powrotem. Grupa mężczyzn z krzykiem przejechała przez miasto, pozostawiając po sobie chmurę kurzu i przekleństw.

Gdy pojazdy zniknęły z pola widzenia, David spojrzał z powrotem na Johna, a na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie. "Więc jednak twoje przeczucie się nie myliło?

"David, ruszajmy! John poczuł dreszcz emocji na myśl o prawdziwej konfrontacji z niebezpieczeństwem.

"Skąd wiedziałeś, że wrócą? zapytał David po chwili zastanowienia.

"Po prostu zgadywałem - odpowiedział swobodnie John; prawda była taka, że trzymał się tego uczucia ostrożności - jeszcze nie sprowadziło go na manowce!

David zamilkł, ale lekko trącił Johna w ramię, co sprawiło, że John uśmiechnął się przez to, co mogło być napięciem.

Dwójka poruszała się cicho, kucając, gdy wślizgnęli się w wąską uliczkę, gdy wschodziło słońce.

Uderzył ich okropny smród, który sprawił, że John instynktownie się wzdrygnął. Patrząc na bezdomnego śpiącego pośród śmieci, nie mógł nie poczuć niechętnego szacunku. 
Zeszli po śliskich, pokrytych brudem schodach i David zatrzymał się gwałtownie na drugim piętrze, uderzając lekko w drewniane drzwi.

"Kto tam?" Z wnętrza dobiegł ostrożny głos.

John wzdrygnął się na dźwięk pocisku ładowanego do komory, cofając się instynktownie o krok, by zachować dystans od drzwi.

"To my, David - oznajmił bez ogródek.

"Hej, David! Przestraszyłeś mnie jak diabli! Miasto jest ostatnio dość niespokojne; co cię tu sprowadza?

Mężczyzna pchnął drzwi. Pokój był zaśmiecony, puste butelki walały się chaotycznie - wyglądało to jak strefa działań wojennych. Nawet miejsce na podłodze prawie nie istniało, co zmusiło ich do ostrożnego odsuwania śmieci, aby dostać się do środka.

Pod ścianą stała obskurna kanapa, przykryta zużytym kocem. Mężczyzna w środku miał broń zawieszoną na biodrze i pomachał dwóm mężczyznom do środka z niezobowiązującym powitaniem.

Przyćmione światło lampy naftowej oświetlało pomieszczenie na tyle, by John mógł dostrzec zmęczoną twarz i pożółkłą skórę mężczyzny. Ogarnęło go poczucie pokrewieństwa; była to druga osoba z jego ojczyzny, którą spotkał odkąd stał się Johnem.

John poczuł się uspokojony; ten człowiek miał broń. Wyglądał, jakby miał poukładane życie.

"Przyjechał kupić zapasy, dobry zapas amunicji i gotówki - wyjaśnił David, siadając na kanapie, która skrzypiała w proteście pod jego ciężarem.

"Och? Słysząc Davida wspominającego o broni, Jack Chen poczuł się bardziej zainteresowany. "O jakiej kwocie mówimy?"

"Dwa pistolety, zapłać za tyle naboi, ile masz - powiedział David bez wahania. David nie był milionerem, ale naboje były tutaj tanie - dolar za sztukę za przyzwoity zapas.

"180 naboi, dwie prawie nowe 1911-tki za 15 dolarów - zaoferował Jack Chen z nutą podekscytowania.

"Za drogo, dam ci 12 dolarów - odparł David po chwili namysłu.

"Dlaczego nie zobaczyć, co się dzieje?" Jack Chen powiedział z chichotem, nagle bardziej zainteresowany ich historią niż ceną.

"Wznieciliśmy pewne kłopoty; David został w nie wciągnięty.

John poczuł dreszcz na myśl o własnej naiwności, przypominając sobie, jak pokój stępił jego instynkty, sprawiając, że na chwilę zapomniał o brutalności tej dzikiej epoki.

"Zamknij się. David poderwał się na nogi, spoglądając na niego ostro.

"Hej, David, nie próbowałem być nieśmiały - odpowiedział Jack, cofając się o krok, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

Serce Johna podskoczyło z napięcia unoszącego się w powietrzu.

Szybkim ruchem David rzucił się na niego bez zastanowienia, jego ciało skręciło się, by uniknąć mężczyzny.

John pospiesznie sprawdził broń Jacka; zdecydowanie nie była to zabawka.

Gdy pistolet Jacka wycelował, oczy Johna rozszerzyły się, gdy dostrzegł mały kanister z gazem u swoich stóp - blaszaną puszkę wielkości pudełka na lunch. Instynktownym ruchem chwycił ją i wymierzył w twarz Jacka.

Bang!

Jack zatoczył się do tyłu, jego twarz była teraz w nieładzie, a David rzucił się po broń.

"Łap!

David rzucił broń Johnowi, po czym odwrócił się, by przeszukać chaos panujący w pokoju, zostawiając Johna, by sam wszystko zrozumiał. 
"Gdzie jest amunicja i pistolet? zażądał David, kierując swój pistolet groźnie w stronę sapiącego Jacka.

"Kaszel, kaszel...

Jack starał się odzyskać panowanie nad sobą, ale nie mógł stłumić krwi cieknącej z poobijanego nosa.

"Powiedz mu szybko!"

Choć John po raz pierwszy dzierżył broń palną, ku swojemu zaskoczeniu czuł się całkowicie komfortowo. Jakim cudem rzucił tą puszką z taką precyzją?

Jego myśli wirowały, nie mogąc ogarnąć chaotycznej rzeczywistości rozgrywającej się przed nim. Musiał skupić się na znalezieniu wyjścia, zanim wrócą władze.

"Tam.

Jack niechętnie wskazał na małą żelazną szafkę w rogu pokoju, trudną do zauważenia, chyba że patrzyło się uważnie.

John mógł ją zobaczyć; Jack z trudem usiadł, krwawiąc z nosa i mamrocząc przekleństwa pod nosem.

"David, znalazłeś to?

Podczas gdy John był pochłonięty sprawdzaniem koncentracji Jacka, zauważył, jak Jack subtelnie porusza nogą za sobą, być może w celu wydobycia ukrytej broni.

Po tym, co się stało, nie mógł tak po prostu siedzieć i pozwolić im zabrać swoje rzeczy. Gdyby pozwolił im odejść z minimalnymi konsekwencjami, straciłby całkowicie swoją reputację.

"Lepiej, żeby ci dwaj zginęli", pomyślał Jack, chwytając w końcu broń, a pamięć mięśniowa jego dawnego życia pojawiła się boleśnie szybko.

Bam! Bam! Bam!

Dźwięk szybkich wystrzałów odbił się echem po pokoju.

John zastygł w bezruchu, trzymając pustą już broń, a ciepło promieniujące z jej lufy zamazywało mu wzrok.

Serce mu waliło, a każde uderzenie trwało jakby całą wieczność.

"Czy on naprawdę kogoś zabił?"

Jego drżący głos zdradzał narastające w nim zamieszanie.

"Jeśli nie zabiję go pierwszy, na pewno mnie załatwi. Jeśli chcę przetrwać, muszę być przygotowany na odbieranie życia. To paskudna rzeczywistość - odpowiedział David, nie oglądając się za siebie, grzebiąc w rupieciach ułożonych w kącie.

W końcu odkrył małą żelazną skrzynkę rozrzuconą wśród brudnego bałaganu.

"Zabijanie... nie wydaje się teraz takie straszne."

szepnął do siebie John, zaskoczony tym, jak spokojnie czuł się pośród chaosu.

Pomimo tego, co spodziewał się, że go przerazi - zmrozi do kości - szybko się zaaklimatyzował.

Słowa Davida odbijały się echem w jego umyśle: takie było prawo przetrwania. Aby przeżyć, niewyobrażalne może stać się koniecznością.

"Powinni już zniknąć.

David wepchnął garść naboi do kieszeni, podnosząc broń obok zmiętej postaci Jacka. Duet wyszedł z pokoju, trzymając ręce wokół broni.

Gdy wyszli na zewnątrz, ich kroki były lekkie, doskonale zdając sobie sprawę, że wcześniejsze strzały mogą obudzić innych w okolicy.

W zaułku panowała cisza, a wcześniejszej drzemki nigdzie nie było widać - najprawdopodobniej została spłoszona przez zamieszanie.

Obaj wymknęli się z miasta w kierunku opustoszałych obrzeży, a ich sylwetki powoli znikały wśród wzgórz.

4

"Skoro odrodziłem się w tamtej epoce, dlaczego nie skorzystałem z okazji, by być tym, który poruszył i wstrząsnął tamtymi czasami?". Spacerując po opustoszałym pustkowiu, w Johnie Smithie pojawiła się nutka ambicji.

"Bracie Big Dog, czy w Ameryce jest teraz wielu Chińczyków?" zapytał zaciekawiony John Smith.

"Nie wiem, on wie tylko, że w naszym mieście jest ich całkiem sporo, a jeśli chodzi o resztę świata, to tam nie był." David Wang powiedział z pewnym zakłopotaniem.

"Czy w takim razie wiem, gdzie jest najbliższe miasto? zapytał ponownie John Smith.

"Chicago, to tam chcą teraz jechać. David Wang wskazał przed siebie, to był jedyny kierunek, który znał poza miastem.

Kiedyś Jack Chen mówił mu wiele razy, że kiedy zarobi wystarczająco dużo pieniędzy, chce wyjechać do Chicago, aby żyć jak człowiek, nigdy nie chcąc wracać tam jako bezsensowny robotnik.

Myśląc o Jacku Chenie, David Wang nie mógł powstrzymać się od lekkiego smutku; nie czuł złości, ani poczucia winy z powodu jego śmierci. Nie było to łatwe dla każdego, kto zarabiał tam na życie, nawet jeśli było wielu rednecków, to tylko kwestia kilku centów, zanim mogli zostać zastrzeleni, nie mówiąc już o Chińczykach, którzy nawet nie mieli tożsamości.

"Pierwszą rzeczą, która przychodzi Johnowi Smithowi do głowy, gdy słyszy tę nazwę, jest May Day. 1 maja 1886 r. setki tysięcy robotników w Chicago strajkowało na rzecz ośmiogodzinnego dnia pracy i odniosło wielkie zwycięstwo, które było początkiem May Day.

Była jeszcze jedna osoba, którą znał w Chicago, król Chicago, Capone.

O ile mnie pamięć nie myli, masakra walentynkowa w 1929 r. spowodowała, że Capone został obarczony winą na krajowym spotkaniu przywódców gangów w Atlantic City, gdzie większość szefów opowiedziała się za usunięciem Capone jako sposobem na odwrócenie gniewu opinii publicznej i uwagi rządu. Następnie pomagał mu jego kuzyn, Charlie Luciano, założyciel Las Vegas i przyszły organizator mafii, który obecnie powinien przebywać w filadelfijskim więzieniu, aby uciec przed opinią publiczną.

Włoska mafia, obecnie kierowana przez Capone, powinna być ukryta w mieście o nazwie Cicero, zdalnie kierując przestępczym przedsięwzięciem Chicago. Są to informacje, które specjalnie wyszukał w Internecie po obejrzeniu Atlantic Empire.

W przyszłości Charlie Luciano zjednoczyłby 24 gangi w Stanach Zjednoczonych, organizował spotkania, wybierał krajowych komisarzy i wdrażał ogólną strategię operacyjną gangów. Może to brzmieć niedorzecznie, ale to właśnie robił Charlie Luciano w całej historii, odkąd stał się prawdziwym ojcem chrzestnym gangów w całej Ameryce.

Trzydzieści trzy lata od tego dnia i około trzy lata i siedem miesięcy od założenia Mob Alliance, Chicago nadal znajduje się pod zdalnym dowództwem jego kuzyna, Scarface Capone, a zespoły policji federalnej i IRS bacznie obserwują włoską mafię w Chicago. Cały trzon włoskiej mafii jest ukryty w Cicero, wykorzystując fakt, że burmistrz nie ma jurysdykcji w Cicero, aby zdalnie dowodzić tym ogromnym imperium przestępczym.

Opierając się na masakrze walentynkowej, włoska mafia, która całkowicie wyeliminowała mafię irlandzką, niemal samodzielnie zdominowała Chicago.

Próba zrobienia tutaj kariery byłaby nie mniej trudna niż kapryśne przedsięwzięcie dwóch żółtków z zewnątrz.

"Bracie Big Dog, czy mogę mu ufać?" John Smith nagle podniósł głowę i spojrzał na Davida Wanga błyszczącym wzrokiem.

"On wierzy. David Wang skinął głową i powiedział, że wierzy Johnowi Smithowi, w przeciwnym razie nie uciekłby z nim z fabryki.

W tamtym czasie, gdyby podjął inicjatywę przewrócenia Johna Smitha i przekazania go tym czerwonym ludziom, aby wyładowali swój gniew, chociaż nie mógłby pozbyć się całej irytacji, z jego mocą, nikt nie odważyłby się podjąć inicjatywy, aby z nim zadzierać.

Ale nigdy o tym nie myślał i po prostu uciekł z Johnem Smithem, w swoim sercu od dawna traktował tego nieco delikatnego małego chłopca jak własnego brata.

W rozległych Stanach Zjednoczonych John Smith nie ma nawet rodaka, który by na nim polegał, David Wang nie wie, czy może się utrzymać.

"W takim razie zbierzmy się razem i zróbmy karierę w Chicago." John Smith powiedział uroczyście, przesuwając dłońmi po pistolecie u pasa.

Wiedział, że nie może uciec od przemocy i rozlewu krwi, nawet gdyby chciał, a pistolet był najpotężniejszą bronią ze wszystkich.

"Dobrze, obaj zróbmy sobie przerwę w tej krainie czerwonoskórych, zamiast żebrać, haha ......" Widząc Johna Smitha, jakby był inną osobą, David Wang roześmiał się serdecznie.

Zawsze uważał, że ten chłopak jest bardzo bystry, w przeszłości, kiedy coś usłyszał, zajęło mu tylko ułamek sekundy, aby zręcznie odwrócić wzrok, a teraz wydawało się, że się nie pomylił.

Skąd mógł wiedzieć, że w tym ciele przed nim, nowa dusza już dawno została zastąpiona, zupełnie inne istnienie w porównaniu do Johna Smitha, który kiedyś tam był.

Po półdniowej wędrówce obaj w końcu ujrzeli tętniące życiem Chicago, które w tamtym czasie wciąż było pustkowiem na przedmieściach, z czterokołowymi powozami przejeżdżającymi obok, wzbijającymi kurz i dziurami w błotnistych drogach, które niczym nie różniły się od tych na wsi.

Na przedmieściach ziemia stała się gładkim asfaltem, samochody jeździły ulicami, a kobiety w luźnych sukienkach, z rąbkami spódnic trzepoczącymi na wietrze i eleganckimi czepkami na głowach, uśmiechały się i pozdrawiały przechodniów.

Mężczyźni nosili płaszcze i meloniki, których ronda były lekko odchylone, podkreślając ich wyjątkowy urok.

Każdy w tętniących życiem sklepach miał uśmiech na twarzy, a wszystko to było ekscytujące i nowe dla dwóch mężczyzn.

Trzeba przyznać, że Chicago pod koniec lat dwudziestych XX wieku, w porównaniu z niektórymi zagranicznymi miastami drugiej kategorii w późniejszych latach, to wieżowce, ruch uliczny i tętniąca życiem scena.

Spacerując w sercu Stanów Zjednoczonych, ciesząc się wygodą transportu lądowego i wodnego, Chicago jest naprawdę miastem nadziei. Od 1848 roku, łącząc Wielkie Jeziora i system rzeki Missisipi z kanałem Michigan, a także przez wschodnią i zachodnią część linii kolejowej, Chicago stało się centrum transportu lądowego i wodnego Stanów Zjednoczonych Ameryki, bardziej znanym jako arterie Stanów Zjednoczonych.

"Chicago, nadchodzi". John Smith otworzył ramiona i zamknął oczy w ekstazie, jakby już widział dzień, w którym wstąpi na tron.

W tym momencie początkowa niepewność i wahanie w jego sercu zniknęły, a jego ambicja rozprzestrzeniła się jak wirus, tygrys w jego sercu już uciekł z klatki i nikt nie mógł go już powstrzymać.

W tym samym czasie moc, która wyłoniła się ze świata zewnętrznego, uświadomiła mu, że jego ciało stało się inne.

Jeśli kiedyś ciało Johna Smitha, nie wspominając o spacerze do Chicago, nawet w chacie nie mogło wykonać rzutu.

Ale teraz szedł z coraz większym zapałem, a kiedy próbował zwiększyć siłę kroków, zostawiał nawet głębokie na 3 cm ślady na ziemi, z łatwością wykorzystując połowę swojej siły.

"Piesku, co teraz zrobimy?" Patrząc na nieznane ulice i napotykając niezliczone dziwne spojrzenia, David Wang zapytał nieco oszołomiony.

Wcześniej, w znajomym miejscu, mógł zachowywać się spokojnie i opanowanie, ale kiedy naprawdę przybył do nieznanego Chicago, nie mógł powstrzymać się od strachu.

"Bracie Big Dog, nie spiesz się, najpierw chodźmy się z kimś spotkać, poza tym zmienił nazwisko, John Smith po angielsku nazywa się Charlie Lee, nadszedł czas, abym i ja miał angielskie nazwisko". John Smith spojrzał na niego ze spokojną twarzą i powiedział.

"Dobrze! W takim razie będę nazywał się Jack Wang". David Wang, który nie chciał się głęboko zastanawiać, bezpośrednio wybrał pospolite imię Jack, nie zastanawiając się w ogóle, czy jest ono związane z wcześniej zmarłym Jackiem Chenem.

Jeśli dwóch żółtych mężczyzn chce stworzyć nowy świat w obcym kraju, nie ma sensu polegać tylko na swoich głowach lub pięściach, muszą połączyć te dwie rzeczy.

Właśnie dlatego, gdy John Smith wkroczył na ziemię Chicago, przysiągł w swoim sercu: "Będzie królem za kulisami Chicago, a wszystko w tym mieście będzie jego".

Jest to bardzo przeciętne i aroganckie, i nie jest zbyt wiele, aby opisać to jako kapryśne i naiwne.

Ale w końcu trzeba marzyć, w przeciwnym razie jaka jest różnica między tym a byciem soloną rybą? Chcąc zrobić na ludziach dobre wrażenie, John Smith potrafi wziąć życie do walki.

"Dopóki nie zginiesz, zawsze będziesz na szczycie". John Smith chciał zobaczyć, o jaką przyszłość może walczyć swoim życiem.

Po znalezieniu taniego hotelu na ulicy i zatrzymaniu się w nim, w ciągu 20 minut rozległo się pukanie do drzwi.

"Cześć ...... O cholera, nie mogę uwierzyć, że to skalp." Stojąca w drzwiach kobieta była po prostu uśmiechnięta, a po zobaczeniu wyglądu Johna Smitha natychmiast zmieniła wyraz twarzy.

Żółci ludzie w tamtych czasach byli głównie Chińczykami i Japończykami, a ci, którzy wybierali hotele tak tanie i w getcie, byli zwykle zawsze skąpymi Chińczykami. Ci faceci woleliby raczej oszczędzać gotówkę, niż wydać ją na szybką nocną imprezę.

"Dziwko, jeśli nie chcesz umrzeć, wczołgaj się tutaj. John Smith cofnął się, wyciągnął pistolet z pleców i z grymasem wepchnął go jej do ust.

"Stojąca dziewczyna, która przed chwilą była pełna obrzydzenia, natychmiast osłabła, z szeroko otwartymi oczami, podniosła nogi i weszła posłusznie, jej dwie nogi w podartych pończochach drżały.

"Uklęknij." John Smith prawie nie zwymiotował na widok jej ciemnych oczu, zapadniętych rysów, czarnych i żółtych zębów i ust.

"A teraz bądź grzecznym chłopcem i zamknij się przede mną, on pyta, ja odpowiadam, jeśli krzykniesz, wal ......" Widząc jej zamknięte oczy, John Smith skinął głową z zadowoleniem i podszedł do łóżka.

"Gdzie jest chińska dzielnica w Chicago?" zapytał John Smith.

"W, w dwudziestej drugiej przecznicy". Ulicznica desperacko próbowała sobie przypomnieć, że miejsce to było tak łatwe do zignorowania, że nawet czarni rzadko tam chodzili.

Nigdy by się o tym nie dowiedziała, gdyby nigdy tamtędy nie przejeżdżała.

"Kto jest teraz burmistrzem? John Smith zapytał ponownie, jego oddech stał się nieco napięty.

"William, William Defoe - oczy Johna Smitha rozbłysły na dźwięk tego imienia.

"Włoska mafia, kto tam teraz został?" John Smith zapytał bez wyrazu po uspokojeniu się, celując lufą pistoletu w głowę stojącej dziewczyny.

"On ...... on nie wie, on naprawdę nie wie, proszę nie zabijaj mnie ......" Zadrżała i upadła na kolana, a w swoim strachu naprawdę bała się sikać.

5

John Smith wiedział, że to, czego naprawdę obawia się druga strona, to nie broń w jego dłoni, ale przerażająca siła kryjąca się za nazwą włoskiej mafii.

"Spadaj!" powiedział zimno John Smith - "Myślę, że wiesz, co masz do powiedzenia, jeśli ktoś przyjdzie do moich drzwi, powiem drugiej stronie, że nazwisko Paul Ricca pochodzi od ciebie".

Słysząc to nazwisko, stojącej kobiecie, która właśnie podniosła się na nogi, zrobiło się słabo w nogach i prawie upadła na ziemię, w końcu mogła tylko opuścić pokój na rękach i kolanach. Paul Ricca, ukochany personel Scarface Capone, jeden z decydentów włoskiej mafii w Chicago, a przede wszystkim złowroga żmija, której wszyscy się bali. Stand-up girl słyszała, że przed każdym zabójstwem wycinał serce przeciwnika, wyciskał z niego krew i mieszał ją z mlekiem do picia, prawdziwy diabeł.

"William Dever, William Dever ......" John Smith chodził po pokoju po wyjściu dziewczyny, skandując w kółko to imię.

"Przestań ...... Charlie, kręci mi się w głowie". David Wang zapomniał o swoim zmienionym chińskim imieniu i po prostu nazwał go Charlie.

"Bracie, przyprowadź chłopaków, zaraz wychodzimy". John Smith nie pokładał nadziei we wcześniejszej groźbie; lepszym sposobem było natychmiastowe opuszczenie lokalu. Nawet gdyby ulicznik ich wydał, znalezienie ich w mieście zajęłoby trochę czasu.

"Dobrze. Dzięki występowi Johna Smitha, David Wang nie mógł pomóc, ale był tym, który wykonywał rozkazy, a myśląc, że obie strony zamieniły się miejscami w ciągu jednego dnia, było to naprawdę nieprzewidywalne.

Gdy było jeszcze ciemno, obaj wsiedli do kolejki linowej i udali się bezpośrednio do dzielnicy Lupine w centrum miasta. Kiedy David Wang zapytał go, jak rozumie angielski, John Smith usprawiedliwił się, że nauczył się go po kryjomu. Nie wiedział, jak był w stanie mówić i czytać po angielsku, ale wydawało się, że była to wrodzona umiejętność, która towarzyszyła mu od momentu pojawienia się na świecie.

Kiedy tramwaj minął ratusz, obaj wyskoczyli i pobiegli ulicą.

"Stary, widzisz ten hotel? Poczekaj na mnie w środku, jeśli nie wyjdę w ciągu dwóch godzin, to idź do klubu nr 22 i znajdź sposób na przetrwanie!". Zastanawiając się nad swoim planem, John Smith spokojnie powiedział, wskazując na hotel w alejce za nim, płynnie wyciągając swój własny pistolet z pasa i wsuwając go do kieszeni.

"Dobrze, poczekam. Jakby nie rozumiał, co powiedział, David Wang odwrócił się w stronę hotelu, a jego szerokie plecy wydawały się być ciężką górą.

"Hej!" Uśmiechając się, myśląc o swoim szalonym planie, John Smith zadał sobie pytanie, skąd wziął odwagę, może naprawdę zjadł wcześniej wnętrzności niedźwiedzia. Przechodząc przez ulicę w kierunku ratusza z uśmiechem na twarzy i napotykając sceptyczne spojrzenie strażnika, John Smith podszedł i powiedział: "Cześć, chciałbym zobaczyć się z burmistrzem Deverem, to ważne".

"To nie miejsce dla ciebie, wynoś się stąd. Strażnik zacisnął jedną rękę na kaburze pistoletu, a drugą nacisnął na jego ramię, próbując go wyprowadzić.

"Kolego, nie chcę żadnych kłopotów. Myślisz, że byłoby problemem, gdyby jakiś emigrant wdał się w konfrontację z tutejszym strażnikiem i doszłoby do dyskryminacji rasowej?". Mimo że poprawiony rachunek był tylko kawałkiem papieru, zależało to od okoliczności. Tutaj był to front ratusza, a wszystko, co się wydarzyło, przyciągnęłoby uwagę mediów. Chociaż media w tym czasie nie były tak bezduszne jak w późniejszych czasach, nadal bardzo lubiły skandale dotyczące rządu.

"Stań tutaj i czekaj." Strażnik rzucił mu surowe spojrzenie, a widząc, że ludzie przechodzący pod schodami są już nieco zaciekawieni, nie mógł powstrzymać się od odwrócenia się za swoje biurko w przypływie wściekłości.

Jego biurko znajdowało się tuż za drzwiami wejściowymi, gdzie stał stolik z telefonem, a obok niego książka do rejestrowania gości. Podnosząc słuchawkę i rozmawiając, John Smith wyraźnie usłyszał słowa "żółta świnia", co sprawiło, że poczuł się mniej przychylnie nastawiony do Williama Devera, którego jeszcze nie spotkał. Burmistrz, symbol sprawiedliwości w czasach, gdy rządził Scarface Capone, nie wydawał się tak przyjazny, jak mu mówiono.

Klik! Strażnik odłożył słuchawkę i powiedział w nieprzyjazny sposób: "Zamelduj się tutaj i jesteś w drodze na górę, burmistrz jest skłonny zaplanować dla ciebie trzy minuty".

"Założę mu zegar!" Uśmiechając się i odpisując Charliemu Lee, John Smith udał się na pierwsze piętro. Dochodząc do drzwi pokoju z biurem burmistrza i podając swoje nazwisko "Dużej Mamie Susan" przy drzwiach, John Smith w końcu wszedł do biura burmistrza i zobaczył Williama Devera, na którego czekał.

"Witaj, usiądź. William Dever uśmiechnął się nieznacznie, wskazał krzesło naprzeciwko siebie i skończył, po czym spojrzał w dół i zaczął bazgrać w swoim notesie.

"Burmistrzu Dever, myślę, że będzie pan zainteresowany tym, co mam do powiedzenia. John Smith usiadł na krześle bez tremy i powiedział ze zrelaksowaną miną.

"O, standardowy akcent Cockneya, Charlie Lee? - pamiętając wcześniejszy raport strażnika, William Dever odłożył długopis i spojrzał z zaciekawieniem na rzadką twarz. W mieście liczącym ponad 600.000 mieszkańców, rasa żółtoskórych była bardzo rzadka i liczyła zaledwie kilkaset lub tysiąc osób.

"Możesz nazywać mnie Lee, Charlie, jakkolwiek, to nie przeszkadza we współpracy, o której będziemy rozmawiać. powiedział John Smith z kilkoma nutami otwartości.

Słysząc, jak druga strona mówi o "współpracy", gdy tylko otworzył usta, William Dever miał nutę pogardy na twarzy i potrząsnął głową: "W porządku Lee, pozwól mi usłyszeć, co chcesz powiedzieć".

Wyginając rękę i naciągając rękaw, by odsłonić zegarek, William Dever odlicza: "Masz minutę".

"Scarface, Capone!" cztery krótkie słowa sprawiły, że twarz Williama Devera zmieniła się, a jego oczy eksplodowały nienawiścią.

"Scarface, Capone." Wycedzając to imię przez zęby, William Dever zdawał się zmienić w złośliwą wiedźmę, wpatrującą się w niego złowrogo, pytając: "Kogo reprezentujesz?".

W opinii Williama Devera osoba o żółtej skórze musi być rzecznikiem wystawionym przez jakiegoś przywódcę mafii, aby w ostatniej chwili zostać wykorzystanym jako kozioł ofiarny. W końcu Capone miał za sobą Charliego Luciano, a z nim nie można było zadzierać.

"William, nie sądzę, żebyś zrozumiał jedną rzecz, nie muszę nikogo reprezentować i nikt nie może mi mówić, co mam robić, reprezentuję tylko siebie." John Smith przycisnął dłoń do piersi i powiedział dobitnie.

"Młody człowieku, marzenia nie należą do tego miejsca, powinieneś wyjechać na zachód, ambicja to nie to samo co kaprys, myślę, że nadszedł twój czas." Rozczarowany William Dever wydał rozkaz wydalenia.

"Cluck, creak ......" ostry dźwięk skręcania sprawił, że William Dever spojrzał w górę, tylko po to, by zobaczyć, że w rękach Johna Smitha żeliwne krzesło zapadło się do wewnątrz, a kiedy puścił jego ręce, wyraźnie pozostawił na nim pięć odcisków palców.

"O mój Boże, co to jest?" Bruce Lee jeszcze się nie urodził, a nazwa chińskiego Kung Fu była nieznana, William Dever pomyślał, że musiał widzieć magię.

"Chińskie Kung Fu, może pomóc odwrócić bieg wydarzeń i ustabilizować Chicago, nie sądzisz?" John Smith uśmiechnął się szyderczo, czyżby został uznany za pierwszą osobę, która głosiła chińskie Kung Fu obcokrajowcom? W tym momencie Bruce Lee jeszcze się nie urodził!

Nawet on sam nie sądził, że może naprawdę zgnieść poręcz, na szczęście poręcz jest pusta, w przeciwnym razie byłoby to naprawdę żenujące. Z perspektywy czasu John Smith działał pod wpływem impulsu, ale jak na razie udało mu się wzbudzić zainteresowanie Williama Devera. O ile pierwszy strzał będzie celny, a on sam dostrzeże swoją wartość, to kolejna współpraca przyniesie mu ogromne korzyści.

Thompson, a.k.a. Big Bill, skorumpowany urzędnik, któremu udało się w przyszłości wycisnąć Williama Devera i zostać burmistrzem Chicago, był jednym z parasoli Grupy Capone. Dzięki jego nazwisku finansującemu kampanię, mafia legalnie przekupiła go do tego stopnia, że nie można było wytoczyć przeciwko niemu żadnej sprawy i chociaż wszyscy wiedzieli, że był patronem mafii, nie mogli go złapać.

Dzięki wsparciu mafii Thompson pełnił funkcję burmistrza Chicago przez kilka kadencji w przyszłości, dopóki Capone nie został odizolowany i nie był w stanie zdalnie dowodzić swoimi ludźmi, a włoska mafia rozkwitła dzięki jego wsparciu.

Najszybszym sposobem Johna Smitha na obalenie rządów włoskiej mafii było zdobycie poparcia burmistrza Williama Devera. On również nienawidził Capone z pasją, a obecność włoskiej mafii spowodowała spadek jego poparcia, przez co jego nadzieje na reelekcję wyglądały ponuro. Jak William Dever mógł nie nienawidzić Capone, który zabił jego karierę polityczną? "Co zamierzasz zrobić?" William Dever zapytał z pewną niecierpliwością i ambiwalencją, wyciągając rękę i przyciskając ją do biurka.

Jego wewnętrzny rozsądek podpowiadał mu, że nawet jeśli mężczyzna był niezwykle potężny, był podatny na kulę, ale obecna sytuacja sprawiła, że nie chciał tracić ani krzty nadziei. Pozostało mniej niż sześć miesięcy do wyborów, a po sondażach pokazujących, że zaufanie opinii publicznej do niego spadło do punktu zamarzania, jego nadzieje na reelekcję stawały się coraz mniejsze.

"Zlikwiduj wszystkich szefów ekipy Capone'a w Chicagolandzie, a potem wkroczy policja i wyciągnie stamtąd wszystkie szumowiny pod jego rządami, czyż nie uwielbiają przebywać w Cicero? Więc uwięź ich tam, wiem, że federalni to badają, William, wszystko, co musisz zrobić, to prowadzić z niewielkimi wskazówkami, a ktoś wkroczy".

"Nie, jeśli wszyscy przywódcy znikną razem, sługusy w mieście oszaleją, a wtedy całe miasto pogrąży się w chaosie. William Dever natychmiast odmówił.

"To prawda, ale w porównaniu z zasługą wypędzenia Grupy Capone, czym jest tymczasowy chaos? W końcu ludzie są ignorantami, więc tak długo, jak mądrze wykorzystujesz opinię publiczną i głosisz wkład, jaki wniosłeś dla obywateli Chicago, z pewnością dokonają oni właściwego wyboru". John Smith powiedział "Amitabha Buddha" w swoim sercu, nie miał czasu, aby dbać o to, czy William Dever zostanie ponownie wybrany, czy nie, wszystko, czego chciał, to wykorzystać siłę drugiej partii do walki z Grupą Capone i zastąpić ją.

Chociaż to wszystko jest niezwykle trudne, ale tak długo, jak może się to udać, może podskoczyć, całkowicie opanować miasto Chicago i zostać nowym podziemnym burmistrzem. Porażka? Nawet jeśli mu się nie uda, to co z tego, czy było coś gorszego niż bycie biednym na tym świecie?

Po doświadczeniu ekscytacji związanej z zabijaniem ludzi, a także widząc dobrobyt Chicago, John Smith przypomniał sobie życie w fabryce, a w jego sercu pojawiła się silna niechęć, jakby to był jadowity wąż szarpiący jego serce. Teraz, gdy pojawiła się przed nim szansa, jeśli nawet nie odważył się z niej skorzystać, jaki był sens jego przyjazdu tutaj?

"Muszę pomyśleć, pomyśleć ......" William Dever pogrążył się w głębokim zamyśleniu.

"William, zastanów się! Jeśli tylko uda ci się ich stąd wydostać, to drugie co do wielkości miasto w kraju z pewnością będzie jeszcze wspanialsze, a wszyscy będą śpiewać o twojej wielkości. Będziesz bohaterem Chicago, wyobraź sobie, że wszyscy będą ci wiwatować i bić brawo, a cała Wspólnota zostanie przyćmiona twoją chwałą. ...... "John Smith nie przestawał się przechwalać, malując plan świetlanej przyszłości, nawet jeśli był nieco przesadzony, gdyby naprawdę udało mu się zlikwidować Capone. Chociaż jest to nieco przesadzone, jeśli naprawdę uda się wyeliminować grupę Capone, pochwały, jakie otrzyma William Dever, z pewnością wstrząsną całymi Stanami Zjednoczonymi Ameryki.

Masakra w Walentynki była idealnym katalizatorem dla tego kredytu.

Capone nie był najpotężniejszym z amerykańskiej mafii, ale w tej chwili był zdecydowanie najbardziej znanym i przyciągającym uwagę, niestety niesławnym.

"Skąd masz te informacje? O federalnym śledztwie w sprawie grupy Capone'a?" William Dever był wyraźnie poruszony i wciąż trochę niezdecydowany.

"To moja tajemnica. Przypuszczam, że ma pan swoich przyjaciół w federalnej legislaturze i wystarczy jeden telefon, by uzyskać potrzebne informacje, prawda?". John Smith nie mógł uwierzyć, że będąc na stanowisku burmistrza, nie miał znajomości w radzie.

(Koniec rozdziału)

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Zagubiony w cieniach czasów"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści