Niewidzialne nici przeznaczenia

Rozdział 1

Na tym świecie każdego dnia dzieje się wiele niewiarygodnych rzeczy; w każdym człowieku drzemie moc, która często pozostaje niewykorzystana. Gdyby wszystkie uśpione talenty spoczywające w trumnach mogły zostać uwolnione w jednej osobie, mogłyby stworzyć cuda równe tym dokonanym przez największe postacie w historii, takie jak Czyngis-chan, Leonardo da Vinci czy Beethoven.

Elena Featherstone, niezamężna kobieta bez chłopaka, zaszła w ciążę. W dzisiejszych czasach niezamężna dziewczyna spodziewająca się dziecka nie jest już uważana za skandaliczną, ale oczekuje się, że ciąża powinna nastąpić po ślubie. Początkowo krążyły szepty sąsiadów, ale gdy plotki z czasem stały się nieaktualne, porzucili je na rzecz bardziej intrygujących wiadomości. Elena nie przejmowała się tym, co mówili - głównie dlatego, że nigdy nie odważyliby się powiedzieć jej tego prosto w twarz. Prawdziwe ukłucie pochodziło od jej rodziny, zwłaszcza od nieuzasadnionego gniewu ojca i pogardliwej dezaprobaty matki. Pewnego dnia, przed świtem, matka zawołała ją, by się obudziła.

"Po co ten pośpiech? zapytała Elena, wciąż zaspana.

"Pośpiech? Jedziemy zrobić ci aborcję - odpowiedziała ostro jej matka. "Co ludzie sobie pomyślą? Nie możemy tolerować tego wstydu. Szanowana dziewczyna wychowująca dziecko? Co może być bardziej niedorzecznego? Tyle lat w szkole i udało ci się skończyć tutaj". Te słowa jej matki wbiły się głęboko. Elena nie należała do osób, które łatwo się wycofują; jej natura była stała i rozważna. Powiedziała po prostu: "Nie zaszłam w ciążę przez lekkomyślność. To dziecko samo przyszło na świat".

Palce matki dotknęły wystającego brzucha Eleny: "To bardziej bezwstydne niż żyzna ziemia; równie dobrze możesz sadzić bez nasion. Tylko słońce i rośnie.

Elena wiedziała, że kłótnia nie ma sensu. Nikt nie uwierzyłby w jej twierdzenie o niepokalanym poczęciu. Jej ciekawość zaprowadziła ją do szpitala i rzeczywiście, było w niej dziecko. Przypomniała sobie legendy - kobiece postacie z ludowych opowieści, które zachodziły w ciążę, nigdy nie spotykając mężczyzny. Ale ona tego nie zrobiła; nie było dla niej magicznych rzek ani boskich związków.

Gdy ostre słowa matki odbiły się echem w jej umyśle, doznała objawienia: czy to możliwe, że światło słoneczne pobłogosławiło ją tą ciążą? Przypomniała sobie, jak kiedyś stała na podwórku, czytając, gdy podmuch wiatru podniósł jej koszulę, wystawiając brzuch na złote promienie. Z sentymentem położyła dłoń na delikatnie poruszającym się brzuchu, uśmiech zachwytu pojawił się na jej pięknej twarzy, czując wdzięczność za to, że jest w ciąży z dzieckiem słońca.

Dziś zgodziła się towarzyszyć matce w aborcji. Spakowała kilka ubrań, ukrywając ich znaczenie pod pozorem rutynowej wycieczki, a jej matka, niczego nie podejrzewając, poprosiła ją, by poczekała w toalecie, podczas gdy ona pójdzie ją znaleźć. Korzystając z okazji, Elena przeszukała torbę matki, wyłowiła gotówkę przeznaczoną na zabieg i wymknęła się tylną alejką.

Kiedy jej matka wyszła z toalety, znalazła tylko torbę Eleny czekającą przy drzwiach - jej córka zniknęła. Panika przepłynęła przez jej żyły, gdy sprawdziła torbę, wyraźnie przez kogoś przeszukaną. Przeszukała ją ponownie, a serce zapadało się coraz głębiej z każdą pustą kieszenią. Zdesperowana pytała przechodniów, czy widzieli jej córkę: dziewczynę niosącą torbę, niezbyt wysoką i z niezbyt małym brzuszkiem. Większość potrząsnęła głowami, niektórzy zaśmiali się cicho i zawrócili, szepcząc, że rzeczywiście trudno jest znaleźć taką dziewczynę.


Rozdział 2

Elena Featherstone przez cały dzień szukała wysoko i nisko pod słońcem, jej pragnienie nasilało się z każdą godziną, a plecy i nogi bolały od wysiłku. W końcu znalazła wytchnienie w cieniu wielkiego dębu i nie mogła powstrzymać się od przeklinania swojej córki, nazywając ją kusicielką. Właśnie wtedy Merlin Jasnowidz siedział w cieniu innego drzewa, rzucając runy. Zauważył jej niepokój i podszedł do niej.

"Panienko", powiedział ze znanym uśmiechem, "szukasz swojej córki?".

Elena odwróciła się do niego, a jej twarz rozjaśniła iskierka nadziei. W swojej desperacji nie pomyślała, by skonsultować się z jasnowidzem. "Tak! W ogóle nie mogę jej znaleźć. To dziewczynka z brzuszkiem i choć jestem wściekła, nie mogę pozbyć się niepokoju".

Merlin z rozbawieniem pogłaskał się po brodzie. "Przypuszczam, że nie masz żadnych opłat za wróżby, prawda?"

Elena zmarszczyła brwi. "Zabrała wszystkie moje pieniądze. Ale jeśli powiesz mi, gdzie mogę ją znaleźć, obiecuję, że zapłacę ci podwójnie, gdy tylko znów ją dorwę.

Śmiejąc się cicho, Merlin odpowiedział: "Możesz nie chcieć jej szukać. Nie szukaj jej, sama wróci, jeśli ją zostawisz".

"Kiedy to będzie?" Elena naciskała, spragniona jakiegokolwiek promyka otuchy.

Merlin otrzeźwiał, gładząc brodę z przemyślaną precyzją, po czym policzył na palcach, aż w końcu uniósł jeden palec. "Mniej więcej za miesiąc. Do tego czasu wszystkie pieniądze znikną, a ona wróci.

Elena zmarszczyła brwi. "To za rok. Urodzi dziecko, a potem wróci do domu. Ta uparta dziewczyna nie zniesie już krzyków. Ale jak sobie poradzi przez cały rok? Musi odpocząć i zregenerować siły po porodzie". Łzy zaczęły płynąć, gdy lamentowała: "Gdyby tylko jej ojciec na to nie naciskał. Martwił się o pozory. Co jest takiego wstydliwego w dzisiejszych czasach?".

Merlin powoli potrząsnął głową, a oczy Eleny rozszerzyły się ze zdziwienia. "Panie, co to znaczy?"

Odpowiedział pewnie: "Za dziesięć lat twoja córka zostanie odnaleziona".

Pokonana, Elena upadła na ziemię, uświadamiając sobie, jak mocno ją to uderzyło. Po długiej chwili zdołała zapytać przez łzy: "Co ona będzie robić przez te wszystkie lata?".

"Nie musisz się martwić - uspokoił ją Merlin. "Twoja córka jest przeznaczona do wielkości. Choć będzie znosić trudy, za każdą odrobinę cierpienia twoja wnuczka przyniesie jej tysiąc błogosławieństw".

Elena zaszlochała, ocierając łzy z oczu. "Czy jej dziecko odniesie sukces?

Ze świadomym potrząśnięciem głowy Merlin odpowiedział: "Nie w konwencjonalnym sensie. Twój wnuk nie będzie podążał typowymi ścieżkami do sukcesu".

Wieśniaczka stała oszołomiona, nie mogąc pojąć głębi jego słów. Miała jednak na tyle rozumu, by przełknąć tę dezorientację na później, wiedząc, że prawda w końcu przetrawi się w jej umyśle.

Panie, moja córka nie jest mężatką i nie widzieliśmy chłopaka, z którym jest. Czy dziecko nie urodzi się bez ojca?

Merlin wybuchnął serdecznym śmiechem, pozostawiając Elenę zdezorientowaną. "Co cię tak śmieszy, panie?"
Gdy się uspokoił, powiedział: "Twój wnuk może mieć tylko jednego ojca i nie jest to taki, do którego inni mogą rościć sobie prawa".

Chichocząc, odszedł, dodając: "Na tym świecie wszystkie stworzenia mają swoje przeznaczenie, a dzieci nie są wyjątkiem. Natura kieruje ich przeznaczeniem".

Kiedy Elena wróciła do domu, opowiedziała mężowi Gideonowi wszystkie szczegóły zniknięcia córki i tajemnicze uwagi jasnowidza. W pokoju wybuchła mieszanka radości i niedowierzania, gdy rodzina przetwarzała wiadomości, czując się tak żywa jak wrząca woda, podekscytowanie, które sprawiało, że trudno było usiedzieć w miejscu.

Rozdział 3

Elena Featherstone czuła mieszankę determinacji i strachu podczas podróży do tętniącego życiem miasta Eldoria. Po osiedleniu się w skromnym, niedrogim mieszkaniu na przedmieściach, nie mogła pozbyć się dręczącego ją niepokoju. Pościel, którą kupiła na pobliskim targu, ledwo zapewniała jej komfort. Po zapłaceniu miesięcznego czynszu zostało jej nieco ponad 800 dolarów, a z dzieckiem w drodze, ciężar jej sytuacji przyciskał ją do ziemi.

Leżąc na łóżku do późnej nocy, zmagała się ze swoimi myślami. Jutro będzie musiała znaleźć pracę. Zastanawiała się, kto zatrudniłby kobietę w ciąży taką jak ona; mogłaby przepalić te 800 dolarów szybciej, niż zdążyłaby mrugnąć. Właśnie wtedy poczuła, jak jej dziecko porusza się w jej wnętrzu, delikatne zapewnienie, które wywołało delikatny uśmiech na jej ustach. "W porządku - wyszeptała, opierając dłoń na brzuchu. "Jeśli Niebo powierzyło cię mojej opiece, to z pewnością nas przez to przeprowadzi". Elena była dziewczyną pełną nadziei, która nie bała się wyruszyć tak daleko od domu, nawet na nieznanym terytorium.

Poranek nadszedł wraz z chórem aktywności na zewnątrz. Dźwięki wczesnych pobudek przygotowujących się do pracy przedostały się do jej snów, ale oparła się pokusie, by się obudzić i po prostu naciągnęła kołdrę na głowę, drzemiąc do 9 rano. Świat na zewnątrz był ożywiony - ludzie przemieszczali się, zmierzając do swoich miejsc pracy - ale jej potrzeba odpoczynku przeważała nad jej obowiązkami.

W końcu głód poderwał ją z łóżka. Mimo że nie umierała z głodu, musiała zjeść coś dla małej. Po szybkim śniadaniu wyruszyła na poszukiwanie potencjalnych ofert pracy, zatrzymując się w kawiarniach, sklepach spożywczych i butikach odzieżowych. Każdy znak "Poszukiwana pomoc" spotykał się z pełnymi nadziei zapytaniami, ale każdy pracodawca odrzucał ją, gdy tylko zauważył jej brzuszek. Przyjmowała ich odmowy ze spokojem, żartując do siebie: "Zgaduję, że moje maleństwo uważa, że nadszedł czas na małą przygodę. Robisz furorę jeszcze przed narodzinami!".

W porze lunchu zdała sobie sprawę, że zasługuje na poczęstunek: - Znajdźmy coś pysznego - powiedziała, klepiąc się po brzuchu. Ale pamiętaj, mój mały, muszę zarobić dla ciebie na życie! Weszła do przytulnej tawerny, w której unosił się aromat świeżo upieczonych wypieków i skwierczących dań śniadaniowych. Z każdym kęsem wyobrażała sobie, jak to będzie karmić swoje dziecko, gdy już się pojawi.

Idąc przez miasto, Elena nosiła w sercu nadzieję, gotową stawić czoła wszelkim wyzwaniom, jakie ją czekają, wzmocnioną myślą, że nie jest sama w tej podróży.

Rozdział 4

Z anielskim sercem, wszędzie możesz czuć się jak w raju; ale z wilczym apetytem, bez względu na to, ile zjesz, nadal będziesz głodny.

Elena Featherstone spędziła trzy dni na przeszukiwaniu miasta, zanim w końcu znalazła pracę przy zmywaniu naczyń w The Cozy Tavern, małej jadłodajni oddalonej o ponad trzydzieści przystanków autobusowych od jej domu. Miała pracować ponad dziesięć godzin dziennie, a święta nie miały dla niej znaczenia. Początkowo wynagrodzenie miało wynosić około 350 dolarów, ale uprzejmy właściciel, widząc jej sytuację, zaoferował jej 400 dolarów. Elena była zachwycona - gdyby pracowała przez trzy lub cztery miesiące, pokryłoby to jej wydatki na dziecko.

Dla Eleny, dziewczyny, która pracowała na farmie od dzieciństwa, ta praca nie była niczym nowym. Ciężarne kobiety pracujące na polach były dość powszechne, a zdarzały się nawet takie, które rodziły wśród upraw. Elena była pracowita; jeśli nie było już nic do sprzątania, pomagała sprzątać stoły. Jej największym wyzwaniem każdego dnia była jazda autobusem - było w nim zbyt wielu ludzi, a ona wahała się, czy przepychać się jak wszyscy inni, często musiała czekać na kilka autobusów, zanim mogła wsiąść.

Syn właściciela, książę Alaric, był dobrym dzieciakiem, który wciąż chodził do liceum. W każdą niedzielę przychodził do restauracji i pomagał w czym tylko mógł. Odkąd Elena zaczęła tam pracować, książę Alaric wziął na siebie obowiązek pomagania jej w miarę możliwości. Kiedy dowiedział się, że jego ojciec płaci jej tylko 400 dolarów, poczuł, że to niesprawiedliwe. "Normalna osoba powinna dostawać 450 dolarów, a ktoś w twoim stanie zasługuje na co najmniej 500 dolarów. Dodatkowe 100 dolarów to nie jest zbyt wiele" - powiedział.

Elena uśmiechnęła się i odpowiedziała: "Nie musisz tego robić. Jestem po prostu wdzięczna, że twój tata mnie zatrudnił. Poza tym ta pensja jest już całkiem przyzwoita". Książę Alaric nalegał: "Powinnaś zarabiać więcej niż 500 dolarów. Zaoszczędziłem mnóstwo kieszonkowego z urodzin i prawie nigdy nie wydaję kieszonkowego, które daje mi mama. Większość moich ubrań kupiła moja siostra, a czasami daje mi dodatkowe pieniądze. Trzymanie ich w banku tak naprawdę nikomu nie pomaga; lepiej, żeby były u ciebie". Elena pomyślała, że to słodkie, że jest taki troskliwy i zapytała: "Nie lubisz gier online?".

Potrząsnął głową. "Nie bardzo. Nie rozumiem, dlaczego moi koledzy z klasy pędzą do centrum gier zaraz po szkole. Szczerze mówiąc, mam wiele zainteresowań, ale one nic nie kosztują, jak granie w koszykówkę, słuchanie muzyki czy wspinanie się po górach - wszystko to jest darmowe". Elena pochwaliła jego imię, a on wspomniał, że nadała mu je siostra, gdy był mały. Była dobra w wybieraniu imion. Następnie zapytał, czy Elena wybrała już imię dla swojego dziecka. Ujawniła: "Zdecydowałam się na Yarę. Pasuje zarówno dla chłopca, jak i dziewczynki. Czy przeszkadza ci, że dzielimy ten sam dźwięk?"

Książę Alaric klasnął w dłonie. "Oczywiście, że nie! Jeśli chcesz nazywać je książę Alaric, nie mam nic przeciwko!". Kiedy dowiedział się, że Elena musi codziennie jeździć autobusem do pracy i raz przesiadać się, na jego twarzy pojawiło się zmartwienie. Odbierając jego troskę, zaśmiała się: "Znowu się o mnie martwisz? Wszystko jest w porządku."
Odkąd dowiedział się o sytuacji Eleny, książę Alaric był wyjątkowo cichy, zagubiony w swoich myślach, dopóki nie wrócił do domu. Jego matka zauważyła, że coś jest nie tak i zapytała go o to. Podzielił się z nią swoimi zmartwieniami. Spojrzała na niego z czułością i powiedziała: "Mój drogi synu, naprawdę jesteś księciem. Co możemy zrobić? Mężczyźni mają łatwiej, ale dla niej samotne życie w tawernie nie jest wygodne".

Książę Alaryk odpowiedział: "Czy nie możemy znaleźć jej małego miejsca w pobliżu?". Jego matka potrząsnęła głową: "Mieszkania w pobliżu są znacznie droższe. Dlaczego miałaby sobie na to pozwolić?"

Zdeterminowany książę Alaric przylgnął do matki jak wtedy, gdy jako dziecko chciał dostać zabawkę. "Mamo, pomóżmy tej siostrze. Ona nie zasługuje na taki ciężki los. Jest młodsza od mojej siostry, jest w ciąży, ciężko pracuje, by związać koniec z końcem, a potem walczy o miejsce w autobusie. Gdyby to była moja siostra, stałabyś z boku i pozwoliła na to?". Jego matka westchnęła: "Oczywiście, że bym tego nie chciała, mój chłopcze, ale jest wielu, którzy cierpią bardziej niż ona. Po prostu ich nie spotkaliśmy; jak możemy pomóc wszystkim?".

Książę Alaric oświadczył: "Więc pomóżmy jej".

Rozdział 5

Gdy książę Alaryk spojrzał na matkę, jej oczy zalśniły ciepłem, a uśmiech był tak troskliwy, jak tylko może być uśmiech matki. "Twój ojciec jest naprawdę szczęśliwy - powiedziała - mając tak wyjątkowego syna. Ale książę Alaryk był zdziwiony, a jego spojrzenie pytające.

Matka zawsze wierzy, że jej dziecko jest aniołem, a dla kupca zbyt łatwo jest popełnić błędy, które mogą zdenerwować niebiosa. Ale kiedy nadejdzie ten czas, możesz błagać o niego tam na górze i chronić go przed otchłanią". Ogarnięty uczuciem książę Alaric pochylił się i złożył pocałunek na jej czole. "Mamo, siostra Izolda powiedziała, że bez względu na to, czy jej dziecko będzie chłopcem czy dziewczynką, będzie miało na imię Yara Fairwind. Jego matka zaśmiała się lekko: "Czyżby? Dziecko Słońca? To całkiem wspaniałe imię.

"Może to dlatego, że jej mąż ma w nazwisku 'Yang'" - zastanawiał się książę Alaric. "Jak myślisz, czym zajmuje się mąż siostry? To pytanie zaskoczyło jego matkę, która zmarszczyła brwi. "Nie zapytałeś jej?" - zapytała. Potrząsnął głową. "Obawiałem się, że gdybym to zrobił, mogłaby poczuć się niekomfortowo.

Spędzili długą chwilę dyskutując o Elenie Featherstone, a pod koniec rozmowy jego matka zgodziła się wymyślić sposób, aby pomóc Elenie, co w końcu pozwoliło księciu Alaricowi udać się na spoczynek.

Później Alaryk podzielił się swoimi obawami o Elenę ze starszą o dziesięć lat siostrą, królową Izoldą. Izolda była praktyczna, z lekko chłopięcą postawą i prowadziła własny salon piękności, który radził sobie całkiem nieźle. Słysząc o jego zmartwieniach, drażniła się z nim: "Kochasz ją, braciszku?". Alaric zgodził się: "Absolutnie, siostro! Proszę, pomóż mi ten jeden raz".

Izolda odprawiła go z uśmiechem: "W porządku, wpadnę i zobaczę, jakie zaklęcie rzuciła na ciebie ta dziewczyna". Dotrzymując słowa, zaledwie kilka dni później królowa Izolda odwiedziła Elenę w jej miejscu pracy, angażując ją w ożywioną rozmowę. Kobiety, w przeciwieństwie do Alarica, rzadko unikały drażliwych tematów; natychmiast zapytała o partnera Eleny.

Elena przewidziała takie pytania i wymyśliła opowieść na takie chwile. Wyjaśniła, że jej "mąż" był w więzieniu za wypadek pod wpływem alkoholu. Prawda była taka, że Elena była naprawdę prostolinijną dziewczyną. Gdyby ktoś zapytał ją wprost, czy ma męża - a ona twierdziłaby, że nie, a mimo to jest w ciąży - wolałaby stać na swoim stanowisku, niż upiększać prawdę.

Trzy dni po ich spotkaniu, Isolde znalazła potencjalne mieszkanie dla Eleny zaledwie dziesięć minut spacerem od domu. Było to przytulne miejsce z zapleczem do gotowania i kąpieli. Mieszkanie należało do jednego z kolegów Eleny z klasy, którego rodzina posiadała kilka nieruchomości. Ponieważ to konkretne miejsce było dla nich zbyt duże, wynajmowali je w podzielonych sekcjach, w których najemcy dzielili kuchnię i łazienkę. Chociaż to mieszkanie kosztowało trzysta dolarów więcej niż to, za które płaciła Elena, Isolde negocjowała ze swoją przyjaciółką. "Po prostu obniż cenę o trzysta dla niej, a ja zapłacę różnicę, gdy tylko się podpisze".
"Co to za dziewczyna, która potrafiła wzbudzić w tobie taką hojność?" - odpowiedziała jej przyjaciółka, odzwierciedlając serdeczny charakter dyskusji. Isolde wyjaśniła sytuację Eleny, a jej koleżanka z klasy, okazując zrozumienie, zgodziła się obniżyć czynsz. "Jeśli się o nią troszczysz, zdecydowanie mogę pomóc". Następnie Izolda zaproponowała księciu Alarykowi, że gdy ich duża rodzinna posiadłość zostanie odnowiona, powinni zaprosić Elenę do zamieszkania z nimi. "Czy matka i ojciec się zgodzą?" zapytał Alaric. "Możemy sprawić, że się zgodzą" - odpowiedziała z przekonaniem Izolda.

W czwartym miesiącu pracy w restauracji Elena urodziła chłopca ważącego około pięciu funtów i ośmiu uncji. W dniu jego narodzin deszcz lał nieubłaganie. Lady Livia Montgomery, matka Alarica, opowiadała, że gdy tylko Elena weszła na salę porodową, rozległ się grzmot i uderzył piorun. W chwili, gdy dziecko zapłakało, ciemność rozświetliła jasna jak słońce błyskawica. "To dziecko naprawdę może być gwiazdą z nieba. Wystarczy spojrzeć, jak Elena sprowadziła go na ten świat, to tak, jakby bogini zstąpiła między nas" - zauważyła.

Po wypisaniu ze szpitala, królowa Izolda wraz z matką na zmianę opiekowały się Eleną i często spotykały księcia Alarica, który wpadał do nich po szkole, z niecierpliwością sprawdzając, co słychać u małej Yary Fairwind.

Tutaj można umieścić jedynie ograniczoną liczbę rozdziałów, kliknij poniżej, aby kontynuować czytanie "Niewidzialne nici przeznaczenia"

(Automatycznie przejdzie do książki po otwarciu aplikacji).

❤️Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści❤️



👉Kliknij, by czytać więcej ekscytujących treści👈